Cukier mnie już nie krzepi
Od kilku dni zawzięłam się i jestem na odwyku. Od cukru. Na razie mam połowiczne osiągnięcie: herbata z cukrem już mi nie smakuje, a ta bez cukru jeszcze nie całkiem. Słodzona herbata była dla mnie harmonijnie dopasowanym dodatkiem do bułki z serem lub z miodem. Więc trochę żal.
Wyniki odwyku skłaniają mnie jednak do wymyślenia, co jeszcze można by odstawić, aby zyskać na samopoczuciu i, nie ukrywajmy tego, na wyglądzie. Pewnie powiecie mi, że mięso. Fakt. Ani to humanitarnie ani do końca zdrowo jadać wędliny w kanapkach i mięsne dania na obiad. Jednak po kilkunastu dniach jadania bezmięsnie mam zazwyczaj ochotę nawet na pogardzanego schabowego, niechby był smażony na smalcu, co zazwyczaj uważam za jego zbyt tłuste wcielenie.
Ale właściwie już od pewnego czasu odrobina mięsa służy mi tylko jako dowód, że nie jestem wegetarianką, że jestem otwarta na smaki. Bardzo cenię potrawy pół- mięsne, wszelkie lazanie, spaghetti, gulasze z dużą ilością warzyw, faszerowane papryki, pomidory czy cukinie. Ale największymi smakołykami mojej prostej teraz kuchni są placki ziemniaczane z wędzonym łososiem albo spaghetti z sosem pomidorowo-tuńczykowym. Placki przygotowuję oczywiście w malakserze i zajmuje mi to dosłownie 10 minut, a danie udaje się zawsze i smakuje doskonale.
Równie szybkie a świetne danie to spaghetti w sosie z tuńczykiem: porcję makaronu wrzucam do wrzącej wody i gotuję, ile każą, a tymczasem przygotowuję sos :na oliwie szklę posiekaną drobno szalotkę i ząbek czosnku, dodaję pół puszki krojonych pomidorów i pół puszki odsączonego z oleju tuńczyka, chwilę podgrzewam, dodaję zioła wedle aktualnej ochoty. Odcedzony tymczasem makaron wrzucam na patelnię, mieszam i obiad gotowy. Jeszcze tylko odrobina rukoli polanej na półmiseczku sosem z octu balsamicznego i oleju z pestek winogron (sól i pieprz obowiązkowo) i pośpieszne menu udaje elegancki obiad.
Nie są to potrawy wymyślne, nie dostałabym gwiazdki Michelina, ale w wyścigu na szybkie dania mogłabym pokusic się o dobre miejsce „na pudle”.
PS. Dziękujemy blogowiczowi Paolore za wczorajsze próby naprawienia naszej łączności ze światem.
Komentarze
nasz Paweł Wiedeński jest zawsze pomocny ..
te odwyki z rozsądku często są nieskuteczne … ale odwyk dla urody to argument wielkiej wagi …
Od słodzenia jest dość łatwo się odzwyczaić. I na dodatek skutecznie, bo nie słyszałam, żeby ktoś po latach niesłodzenia zaczął znów słodzić. A stąd prosta droga do niechęci do wszelkich słodkich napojów. Co oczywiście nie odnosi się do słodkich wypieków, które w towarzystwie gorzkiej herbaty smakują bardzo dobrze.
Rzeczywiście, powinniśmy jeść jak najmniej cukru. Nie jest to łatwe, ale najlepiej zacząć właśnie od niesłodzenie herbaty.
Za oknem słychać burzowe pomruki.
nasz Nestor – cichal ma dziś urodziny …. jeszcze raz uściski … ja osobiście nie znam cichala ale bardzo się cieszę, że mogę czytać Jego wpisy tutaj i ocierać się o Wielki Świat Cichalowy … 🙂
Krystyno to prawda … nie słodzę kawy ani herbaty a słodycze bardzo mi smakują … u nas też się zbiera na deszcz co mnie przyprawia o ból głowy …
Usiłuję się odzwyczaić od słodzenia kawy, ale idzie mi ciężko. Z herbatą poszło duzo łatwiej.
Ochota na schabowego tudzież inne mięsne dania dopada mnie przede wszystkim w chłodne dni jesienno-zimowe. Przypominają mi się natomiast wpisy Pyry, która była istotą mięsożerną, a na dodatek kochała też bardzo wszelakie podroby. Gotowała je na ogół pod nieobecność Młodszej, dla której już zapach gotujących się flaków był odstręczający. Ech, kochana Pyra…
Co do mnie to wiosną i latem odżywiam się z przyjemnością, choć nie tylko, warzywami i owocami, do których dorzucam wszelakie kluski, czy makarony albo różnego rodzaju kasze.
Mimo usilnych prob nie udalo mi sie odzwyczaic od slodzenia kawy. Zmniejszylam ilosc cukru i chyba juz tak zostanie. Herbate pije bez cukru, ale jak jem kanapki to wsypuje odrobine. Zima lubie pic herbate z cytryna i cukrem. Do ciast po pierwszej probie daje mniej cukru. Kiedys bardzo lubilam befsztyki a teraz jem od czasu do czasu.
Cichalu – wszystkiego najlepszego.
pamiętacie na pewno nasz spotkanie majowe na Targach Książki … było niezwykłe bo Alicja przyleciał na nie specjalnie, Alina nas odwiedziła, Zgagę poznaliśmy i wiele innych osób przybyło … motorem spotkania byli Nisia i Piotr … a teraz
http://www.targi-ksiazki.waw.pl/
targi były a u nas cisza …
Tak Jolinku, pamiętamy….
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2010/05/27/tajne-spotkanie-pod-zburzona-moskwa/
Danuśka 7 lat jak z bicza trzasło …
bez cukru kilogram truskawek to tylko 350 kcal …
Janine di Giovanni „Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli” … trudna lektura …
http://szuflada.net/tamtego-ranka-kiedy-po-nas-przyszli-depesze-z-syrii-janine-di-giovanni/
ciekawe czy Basie je je dla urody …
https://kulinarneodslonypati.blogspot.com/2017/05/patki-owsiane-jedz-na-zdrowie.html
Cichalowi – najlepsze życzenia urodzinowe ! Niech dalej dodaje nam optymizmu.
Kawę parzoną w domu tez trochę słodzę. Natomiast ta z mleczną pianką w kawiarni już nie wymaga słodzenia. Ciekawe, że nadal bardzo wiele osób lubi kawę ” po turecku” , ja także. Do rozpuszczalnej zniechęciłam się ostatecznie po informacji Orki o sposobie jej produkcji. Ale mam ją w domu dla chętnych, bo nikomu niczego nie obrzydzam.
Jolinku,
zawsze z przyjemnością wracam do warszawskiego spotkania. Pięknie było.
Na fali wspomnień całkiem sympatyczny artykuł Jacka Szczerby:
http://wyborcza.pl/7,101707,21853328,roger-moore-nie-zyje-byl-najdowcipniejszym-z-bondow-szczerba.html
Kiedy w telewizji nadawali „Świętego” wzdychałyśmy tego przystojniaka wespół w zespół z moją Mamą 😉
Jolinku-truskawki bez cukru da się zjeść, ale najprzyjemniej z bitą śmietaną 😉
Kiedyś jadłam polane z lekka ajerkoniakiem i były boskie 🙂
Już podczas okresu kartek na cukier, było u nas w domu kryształowej słodyczy pod dostatkiem. Nie słodziłam herbaty ani kawy i tak mi po dzień dzisiejszy zostało. Co nie znaczy, że słodyczy nie jadam. Lubię co poniektóre pasjami lecz wszystko z umiarem. Takoż samo z innymi produktami. A z warzyw najlepiej lubię kabanosy.
Dzieckiem w kolepce nic nikomu nie urwałam, ale parówki z łapek wyrwać sobie nie pozwoliłam.
Cichalowi ślę życzenia
zdrowia, szczęścia, powodzenia
w żagiel Zefir niechaj dmucha
a nie morska zawierucha
słońce swieci, fala pluska
srebrem błyszczy rybia łuska
Cichalowi złożyłam już życzenia, w tym muzyczne, w najlepszym wykonaniu Danuty Rinn, notabene znajomej Cichala, oraz moich ulubionych krakowiaków „Skaldów” 🙂
Pamiętam „Różaną” w maju 2010 🙂
Nie wyobrażam sobie herbaty z dwiema łyżeczkami cukru, a taką piłam, w dziecięcym będąc wieku. Od wczesnej młodości bez cukru i koniecznie mocną, aromatyczną.
Kawę piję b. rzadko, przeważnie w podróży i lubię ją posłodzić łyżeczką cukru.
Do słodyczy mam podejścia bardzo rzadkie i w małych ilościach, doceniam, ale odrobina raz na jakiś czas mi wystarczy. Dodam, że swój przydział słodyczy wyczerpałam w dzieciństwie, zajadając się cukrem w postaci kolorowych landrynek i dropsów, „raczków”, cukierków grylażowych, krówek i co tam jeszcze było na półkach sklepowych. Potem wyrosłam, ale w ub. tygodniu Jerzor kupił na moje życzenie „krówki” i zjadłam wszystkie, całe 25dkg 😯
Szkoda, że to nie były ciągutki 🙁
A pamiętacie toffi? Ciekawa jestem, czy nadal są…
Cichalu – serdeczności! Niech Ci się wiedzie 🙂
a pamiętacie chleb namoczony w wodzie z cukrem … ja pamiętam niestety …
Alicjo! Koleżanki, koleżanki a nie znajomej. Nie raz, nie dwa pijaliśmy z jednej musztardówki i spaliśmy „prycza w pryczę”! To samo dotyczy „Skaldów”. Byłem ich pierwszy (razem z Andrzejem Jaroszewskim) konferansjerem.
Kochani! Dziękuję za życzenia. Jolinku, dzięki za „nestora”! Tak nazywał się pies moich przyjaciół ulubionych! A i Nestor był wspaniały.
A propos imion. Miałem kiedyś kotkę. Nazywała się Samantha (był taki serial o czarownicy) Kiedy dowiedziałem się, że będę miał wnuczkę o takim samym imieniu (zięć Amerykanin) to wpadłem w popłoch, że wnuk będzie mógł nazywać się – Burek! 🙂
Wracając do urodzin. Ewa w tym roku zaszalała i obdarowała mnie taką ilością prezentów, że obawiam się, że coś ode mnie potrzebuje… 🙂 🙂 🙂
Jolinku – ja tez pamietam chleb namoczony i posypany cukrem.
Alicjo, a” kukulki ” pamietasz ? Ja sie tak objadlam slodyczami w Polsce, ze po przyjezdzie do Francji nigdy nie kupilam sobie cukierkow. Pilnowalam tez aby moja latorosl jadla jak najmniej.
Alicjo-toffi nadal do kupienia:
http://polprod.pro-linuxpl.com/sklep/index.php?id_category=393&controller=category&id_lang=2&p=2
Zresztą nie tylko my mamy tego rodzaju cukierki, w Bretanii robią toffi z solą (Bretończycy dodają solone masło do wszystkiego) i też są pyszne.
Bardzo też lubię czekoladki toffiowe 🙂
http://www.tabele-kalorii.pl/photo-008104/Czekoladki-Toffifee-Storck.jpg
Kukułki też są nadal w sklepach. Producenci domowych nalewek zalewają je alkoholem i
robią kukułczankę.
Osobisty Wędkarz zawdzięcza mi picie herbaty bez cukru. Kiedyś słodził trzy łyżeczki!
Drodzy Państwo. Jak można na blogu dać zdjęcie? Przedtem używałem Picasa. Teraz zgłupłem. Pomożecie?
Poszperałem mi testuję
https://photos.google.com/share/AF1QipP-YXi_d7R_LRYDqcO6rC0zLybXoC15P4j6wgyRGRN7KMLbC9FFNeLU2QpjdKsWng/photo/AF1QipMPYgb7Okn9hkp_8xBOFc7k0osvwFGXHcPFReKV?key=clBPUFk5amNvam9kalVMN19YT0ppZ2ZSOXM1c1N3
Bingo! Chłop zwalczył technikę, ale atramentu nie wypił…
Tytuł: Nestor bez róży w zębach, ale za to z towarzyszeniem Ewy. Śliczna, prawda?
To Mama wiele lat temu skłoniła mnie do picia herbaty bez cukru i potem była kolej na kawę.
Kukułki kupiłam kilka dni temu na lotnisku w Warszawie wracając do domu. Jak ja je lubię! I krówki, te ciągnące sie ale rzadko na nie trafiam.
Dołączam sie do życzeń dla Cichala. A tu poniżej jazzowy majstersztyk, troche długi ale warto wysłuchać.
https://m.youtube.com/watch?v=UgKMdqSUkKc
Cichalu – wszystkiego najlepszego! 🙂 I trochę wspomnień:
https://www.youtube.com/watch?v=gYO8N3bcy5U
https://www.youtube.com/watch?v=ueWE57stOe4
http://repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/10138
Kukułki!!! Jeszcze trochę, a nawrócę się na cukierki!
U nas w sklepie są krówki, czekoladki michałki oraz śliwki w czekoladzie. Śliwkami w czekoladzie zainteresowaliśmy tubylców i chętnie je kupują.
Asia,
ale bomba, świetny film wynalazłaś (czasy przedszkolne mojego Taty)! A na Krakowskim Rynku tyle było drzew…
Echidna, jak życzy, to życzy do dna.
Taką to serdeczność we wnętrzu swym ma.
I ta serdeczność na ludzi otwarta,
Więcej niż Skarb Sezamu, wiele więcej warta!
cichal Ty szczęściarzu … Ewa śliczna … ach Damą być … 🙂
Danuśka ten Alan to też ma szczęście … 🙂
Cichal-Ewa jak zawsze wygląda kwitnąco!
Jolinku 🙂
Cichalu, wszystkiego najlepszego, zdrowia i radości.
Dopiero miałam szansę włączyć komputer.
Herbaty ani kawy nie słodzę, ale kawę zwykle piję z mlekiem. Lubie parę kryształków cukru rzucić na pomidora, ale dosłownie parę. Za cukierkami nie przepadam, sama raczej nie kupuję, a jeśli już to po to by zjeść jednego lub dwa żeby sobie przypomnieć smak. Lubię za to gorzką czekoladę.
Dziękuję Małgosiu! Zaskoczyłaś mnie cukrem na pomidora. Ja od wieków lekko solę.
W ramach stosu prezentów dała mi Ewa wór krewetek i spytała: Masz ochotę na krewetki? Ochoczo przytaknąłem! No to je zrób, powiedziała i znikła a nawet zniknęła jak sen złoty…
Chyba najlepiej będą wchodziły w sosie maślano-czosnkowym, albo może śmietanowo-czosnkowym, może dodam białego, może jalapenio, może ginger, zioła… Pofantazjuję! A na razie piję drugie pyfffko, korzystając z nieobecności Ewy. Żivot je cudo!
na dobranoc ….
https://nielubiepisu.cupsell.pl/k/all/2
Małgosiu ja wczoraj nie miałam prądu a Ty co tak zajęta jesteś? ….
cichalu niech Ci gwiazdka pomyśłości … 😀
Jolinku! Oby nie zagasła! Ale Polacy czujni. A mówi się żeśmy nie inowacyjni a tu taki start-up, że ha!
nie daj boże cichalu …
do poczytania …
http://jazdzewski.blog.polityka.pl/2017/05/24/co-rozni-polaka-od-nazisty/
Cichalu, z tym cukrem do pomidora to po Babci, ale wiem, że wiele osób dodaje do pomidorowej i sosu pomidorowego trochę cukru, bo to podobno uwypukla ich smak.
Jolinki, jest moja Siostra, a to zawsze jak pożar 🙂
Dodanie pół łyżeczki albo i mniej cukru do wielu potraw podnosi smak. Ja nigdy o tym nie pamiętam…
Dzień dobry i…dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Też nie słodzę kawy i herbaty, ale skoro tematycznie to po brzegi 😉
dzień dobry ….
do kawy ….
http://kuchniawedwoje.pl/ziemniaczki/
Małgosiu no tak … pisałaś o tym … uściski urodzinowe dla Basi … 🙂
Dzień dobry,
Moja Mama tez dodawała troche cukru do pomidorów.
Trzy dni temu Asia przypomniała nam sposób, w jaki nasz Gospodarz przygotowywał szparagi. Do wody poza solą dodawał troszkę cukru 🙂
ja gotując fasolkę, brokuł lub kalafior też dodaję trochę cukru … tak mnie nauczono ale przyczyna leży w chemicznych reakcjach na wygląd i smak .. czyli od cukru nie uciekniesz ..
Dzień dobry.
Jolinku, przekażę Basi. Dzięki.
Do tych fasolek i brokułów też dodaję cukier 🙂 ale cukierniczkę napełniam bardzo rzadko.
Uściski dla małej, ale coraz większej Basi 🙂
Od kiedy mam garnek do gotowania na parze wszystkie jarzyny gotuję w ten sposób i nie dodaję ani cukru, ani soli. Natomiast po ugotowaniu, zgodnie z sugestiami różnych kucharzy zielone warzywa przepłukuje bardzo zimną wodą dla zachowania jak najbardziej intensywnego koloru.
Małgosiu, całuski dla Basieńki.
Podobnie jak Danuśka, warzywa tez najczęściej gotuje na parze.
słynna szkoła w Warszawie i sukces ….
http://wyborcza.pl/7,75248,21859061,licealisci-z-batorego-na-europejskim-podium.html
Uściski dla małej Basi 🙂
Dodanie odrobiny cukru do naszej potrawy to nic złego.
Jerzor jest na ścisłym odwyku cukrowym 😯 , ja zamówiłam sobie następne opakowanie krówek, bo mój organizm się domaga!
Poza tym rozpłakana wiosna.
Na obiad pyzy z sosem grzybowym i pieczarkami. Na deser tradycyjnie jabłka.
🙁 z tym cukrem, smutne 🙁
a moze by tak przejsc calkowicie na inne wyroby z trzciny cukrowej 🙄
np: –> http://www.megacult.de/sites/default/files/imagecache/fullimage/MHO_HavannaClub_0047.jpg
sprawdzilem wielokrotnie dzialanie. potrafi powalic nie tylko na kolana 🙄 rowniez w miejscu powstawania jak i w havanskiej knajpie hemingwaya 🙂
wiecie co … ja tu tak często się wpisuje, że to już jest niepoważne … robię sobie przerwę … pa …
Jolinek,
ja nie uważam, że to niepoważne. U mnie się prawie nic nie dzieje, Przedwczoraj generalnie posprzątałam to i owo, a wczoraj i dzisiej nic nie robiłam 🙄
Dzisiaj mokry, zimny dzień, przeczytałam piąty tom”Bolesława Chrobrego”, został mi jeszcze jeden tom.
Dla mam:
Czesław Miłosz
Na dzień dobry
Czasem wiatr zdmuchnie
smutek przelotny,
Ciepłym tchnieniem znów dłonie ogrzeje,
I przegoni wszystkie kłopoty,
Więc dziękuję wiatrowi, że wieje.
Czasem deszcz o szyby zadzwoni
Mokra trawa kroplami lśni
Łzami łatwiej tęsknotę zasłonić,
Więc dziękuję deszczowi za łzy.
Czasem słońce w gonitwie do lata
Znowu ogród barwami roznieci
Pozapala iskry na kwiatach,
Więc dziękuję słońcu, że świeci.
No, a czasem się do mnie uśmiechniesz
Znikną smutki szaro – niebieskie
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję Ci za to, że jesteś…
https://goo.gl/photos/EKj6TV6t4Y4kPJ2L9
Wycieczka bardzo, bardzo bliska 🙂 https://goo.gl/photos/kwyp8fN1ZbaQp4q87
Alicjo niestety ale nikt się nie stara by blog trwał .. moje podrygi by pisać nic nie zmienią …
dla mam na prezent supr …
http://www.kulinarneprzygodygatity.pl/2017/05/jedz-mala-ksiega-szybkich-dan-nigel.html
Asiu, i wiersz i zdjecia piekne. Dziekuje za tyle piękna z samego rana. Dzień musi być udany!
Jolinku ranny ptaszku. 🙂
Jolinku, kolejna pokusa książki a miejsca zaczyna naprawdę brakować 🙂
To ja jestem nocny marek… dzień dobry dziewczyny, idę spać 🙂
Przyjemnego dnia!
Dzień zapowiada się rzeczywiście piękny, za chwilę jedziemy na targ do Wyszkowa.
Asiu-zdjęcia kwiatów wspaniałe, a ta mała wycieczka to Bydgoszcz?
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek 🙂
Probuje, prubuje i – nic, uwzieli sie tu jakos na mnie.
To tylko proba.
Ach, któż nie kocha „Wojny domowej” 🙂
„Na straganie w dzień targowy takie toczą się rozmowy”….
-pomidory od 3,50 zł/kg(gargamele) do 7,00 zł (malinowe)
-są już ogórki na kiszenie, ale jeszcze nie najtańsze, bo 7,00 zł/kg
-truskawki 12,00 zł
-pęczek rzodkiewek za 1 złocisza
-jajka od 0,50 do 0,80 gr/szt
Jestem bardzo zadowolona z zakupów, bo kupiłam też granatowe espadryle w białe paski za drobne 30 złotych 🙂 Zabiorę na zjazd do Żaby.
Piszę w imieniu PEPEGORA, który nadal ma kłopoty z naszym blogiem. W niedzielę 21 maja uzyskał konto z laptopa swojej żony i wpisał się pod jej e – mailem o godz. 20.24 jako pepe 47. Niestety, cały czas komentarz czeka na moderację. Sprawdzałam dopiero co i nadal nie ma tego komentarza. No i jest wielki kłopot.
Może ktoś pomoże jakoś rozwiązać tę sprawę. Prawie wszyscy przerabiali ten problem, ale jakoś to się poukładało.
PEPEGOR,
może napisz na adres : cyfrowa@polityka.pl
Jest też telefon kontaktowy / + 48 22/ 451 – 60 – 06
Asiu,
piękne zdjęcia.
A co do Bydgoszczy, w której jeszcze nigdy nie byłam… Moja znajoma jeździ tam do teatru, który ma bardzo dobrą renomę. Kiedy pierwszy raz tam pojechała, zdziwiła ją pustka na ulicach, a był to sobotni wieczór. Ale kiedy ze swoim towarzystwem chcieli wejść do kawiarni czy restauracji, wszędzie wszystkie miejsca były zajęte. W końcu znaleźli wolny stolik w jakimś niepozornym barze. Bydgoszczanie spędzają czas w towarzystwie.
A ja dziś obejrzę spektakl bydgoskiego Teatru Polskiego nie w jego siedzibie, ale w Gdyni. Odbywa się właśnie kolejny festiwal współczesnych sztuk teatralnych i kilka spektakli już widziałam. Zachwytu nie ma.
Cichalu ,
Pepegor prosił także o przekazanie Ci najlepszych życzeń z okazji urodzin. 🙂
Jolinku – bardzo lubię Twoje wpisy, pisz nadal, proszę. Przypuszczam, że część z nas nie zawsze może coś napisać w ciągu dnia – praca, inne zajęcia. Kiedyś Pyra zawsze była obecna, wszystko skomentowała. To nie jest tak, że blog stał się nam obojętny. Pepegor ma problem z logowaniem, Żaba z internetem.
Tak, to zdjęcia zrobione w Bydgoszczy. Spacerowałam z młodszą siostrzenicą (pojawia się na jednym ze zdjęć 🙂 ) wzdłuż Brdy. Pierwsze zdjęcia to wieś Dębowo.
Skonczylismy dzisiaj na obiad kupione wczoraj na targu slynne juz w Polsce osmiorniczki.Byly bardzo dobre i nie bardzo moge zrozumiec czemu w Polsce bylo tyle halasu o nie. Kupilam tez pachnace truskawki, ale w smaku byly takie sobie.
Pogoda u nas jest wspaniala i na dlugi week – end przyjechalo duzo turystow. Stalam w dlugiej kolejce za lodami.
Asiu to miłe co piszesz ale mało osób się stara by blog trwał … czasami się głupio czuję pisząc tu sama by blog trwał …
dla pepegora …
swego czasu napisałam do Polityki na adres podany przez Krystynę
„Szanowni Państwo,
z przykrością stwierdziłam dwa dni temu, że nie mogę się zalogować na blog Pana Piotra Adamczewskiego na swój nick „Jolinek51″ używając swojego hasła .. proszę przywrócić mi taką możliwość ponownie …
z poważaniem Jolinek51”
i dostałam odpowiedź …
„Szanowny Panie,
Dokonaliśmy modyfikacji hasła, przetestowaliśmy poprawność logowania w portalu polityka.pl – logowanie przebiegło poprawnie.
Prosimy o zalogowanie do portalu, a w tym do forum, używając poniższych danych:
dane moje ..,
Swoje ustawienia można sprawdzić po zalogowaniu, u góry ekranu w zakładce MOJE KONTO, można również zmienić hasło.
Pozdrawiamy serdecznie,
Zespół Polityki Cyfrowej ”
zapiałam te dane w pamięci komputera i zawsze jak mnie wyloguje to ich używam …
Jolinku – przychylam się do słów Asi
Ja z reguły, ze względu na różnice czasowe, nie mogę równolegle z Wami bywać w Blogowej Kawiarence. Alicja takowoż i kilka innych osób. Co nie znaczy, że…
Teraz w Europie lato za rogiem, dnie dłuższe, pogoda zaczyna dopisywać i oczywiście ciepełko wyczekiwane podczas zimowych i słotnch dni. A to zachęca do wyjścia z domu, pracy w ogródku (jeśli się takowy posiada) i na balkonie (jak wyżej). Plus praca, rodzina, zakupy i wolny wiosenny nastrój, który jak magnes wyciąga z domu.
Chyba jesteś niesprawiedliwa mówiąc: „…niestety ale nikt się nie stara by blog trwał .. moje podrygi by pisać nic nie zmienią …”. Po pierwsze primo (jak mawia Alicja): to kwestia ww czasu i okoliczności; po drugie primo (jak wyżej): o jaki swoich podrygach wspominasz? Toż to walc, smaba, a niekiedy skoczny trojak. W zależności od nowych dań z jakimi nas zaznajamiasz.
Coby nie być gołosłowną, mój dzisiejszy dzień: po wczesnej pobudce o 7-mej (położyłam się około 2-giej w nocy) – ablucje poranne; pranie ręczne kilku szmatek; krótkie porządki; od 10-tej do 16-tej praca przy komputerze; godzinny spacer z małymi sprawunkami w drodze powrotnej; 17 – 19 kontynuacja pracy; 19 – 20 posiłek; 21 do (któż to wie) kontynuacja pracy. Pewnie znowu wskoczę w piernaty dobrze po północy. Teraz z powodu zagwostki na jaką natrafiłam, krótka przerwa dla odświeżenie umysłu.
A teraz wracam do swoich „barnów”.
Irek,
This video contains content from Crowley Media, who has blocked it in your country on copyright grounds.
Na szczęście ja pijam herbatę 😉
Wyrazy dla Pepegora, komputry to złośliwe bestie czasami, ale się nie dajemy!
Na dzisiaj – kaszanka podsmażana, bo Jerzor zakupił był w sklepie polskim. Z góry zakładam, że jest dobra, bo nigdy mi się niedobra nie trafiła, elegancko doprawiona, dopieprzona jak należy.
Ja też mam szmatki do uprania ręcznego, ale chyba odłożę na jutro, bo pada, a chciałam wywiesić na ogródku.
Danuśka,
spojrzałam na espadryle na sieci – niektóre tak drogie, że mnie odrzuca: https://www.zalando.pl/obuwie-damskie-espadryle/
Jak będę przypadkiem w okolicach sklepowych, to zajrzę, co tam dają. Swego czasu (lata temu…) kupiłam bardzo ładne, z kolorowym nadrukiem, ale mi się rozeszły 🙁
Tyle z rana.
p.s.Mnie różnica czasu nie bardzo przeszkadza, bo co mam napisać, to napiszę, jedynie godzina toastu mi nie pasuje (u mnie wypada 14-ta), a dzisiaj toast trzeba za MAMUŚKI…
Zamiast zabrać się za coś, postanowiłam przejrzeć w sieci, co w naszych sklepach z obuwiem. Patrzcie, co znalazłam (nazwa!):
http://www.sears.ca/en/spring-footwear/poland-block-heel-sandal-14662142_P.html?cgid=lp_spring_footwear&dwvar_14662142__P_color=C14175192#start=1&cgid=lp_spring_footwear
😯
Alicjo-górą nasi 🙂 Jakiś czas temu rodzina Alaina chwaliła nam się kanapą polskiej produkcji zakupioną we francuskim sklepie.
Osobisty Wędkarz zajęty odpowiedzialną robotą pt. plandeka na łódkę wędkarską.
Łódka jest eksploatowana pospołu z nadbużańskim sąsiadem i nareszcie znajdzie swoje miejsce w pobliskim mini-porcie. Panowie już zacierają ręce, bo każdorazowe jej wodowanie było zadaniem dosyć ciężkim i niewdzięcznym, Fakt iż będzie czekała na wędkarzy przycumowana na nabrzeżu bardzo ułatwi im życie. Ja poczekam cierpliwie na ryby złowione z tejże łódki 🙂
Czy to Zdzichu rybaczy z Alainem?
…hmmm… wędkuje raczej 😉
Awantura! Personel zapomniał kotu kupić „mokre” jedzenie (puszeczka) i kot się awanturuje! Ma suche, ale co mu tam suche, suche zawsze ma, ale o tej porze ma być pucha i już!
🙄
Jest nowy wpis.