Powitanie
Cieszę się, że tyle osób wyraża aprobatę dla naszego pojawienia się w blogu. Wirtualne rozmowy są dla mnie nowym rozdziałem, ale ponieważ znam większość rozmówców od dawna, są także powrotem do dobrych dni.
Ostatnimi czasy jestem zanurzona w historii kuchni i niemal każda współczesna sytuacja pobudza mnie do porównań, jak to drzewiej bywało. Mam nadzieję, że Was to również zainteresuje.
– Barbara
Ja jestem tu nowa, ale znam środowisko blogowe z opowieści Taty (szczerze mówiąc, trochę mi niezręcznie tak o nim pisać, bo tak do niego nie mówiłam, zwracałam się po imieniu). Zamierzamy na początek publikować wpisy przynajmniej dwa razy w tygodniu. Niektóre będziemy pisać osobno, inne stworzymy razem. Prowadzimy różne kuchnie i w niektórych sprawach reprezentujemy różne punkty widzenia, ale dla nas obydwu kontynuacja ulubionego dzieła Piotra jest równie ważna.
– Agata
Komentarze
Basiu-oczywiście, że historia kuchni nas interesuje. Szkoda, że nie ma już z nami Pyry,
bo Ona też miała dużą wiedzę na ten temat.
Drogie Panie-dobrze, że prowadzicie różne kuchnie, dla nas to będzie po prostu podwójna przyjemność czytać Wasze opowieści 🙂
Całkowicie zgadzam się z Danuśką.
Witamy witamy,
jak widzicie, wszyscy radośnie czekają na dalsze wpisy 🙂
Myślę, że ze względu na starych bywalców przy stole blog komentatorsko się nie zmieni, jesteśmy gaduły na wszystkie tematy 😉
Ja też z radością witam, nowa wiedza i przepisy mile widziane 🙂
Do nowego rytmu będę się musiał przyzwyczaić.
Wczorajszy wpis obu Pań był miłym zaskoczeniem i postanowiłem jakoś godnie powitać, podziękować ale, przy moim tempie, przy moim temperamencie…
Jest więc nowy wpis! Serdeczne dzięki dla Pani Barbary i Pani Agaty!
Wczorajszy 1 listopada przeżyłem tu po raz kilkudziesiąty jako normalny dzień roboczy. Jedyny “nasz” grób na pobliskim cmentarzu to miejsce spoczynku naszych sąsiadów, którym się opiekuję od lat. Pojechałem więc przed południem i zapaliłem znicz. Wszystko to przy dobrej pogodzie, lecz pomiędzy obowiązkami które ponadto wypełniam.
Gdybym mieszkał 100 km na zachód, w Północnej Nadrenii-Westfalii, to bym miał wolne, bo tam obchodzą, gdybym mieszkał o 100 km na wschód, tzn w Saksonii-Anhalt, to bym miał święto w poniedziałek, bo w krainie z kąd pochodzi Lutter obchodzi się Dzień Reformacji, 31.10 (nie potrafiłbym wymienić w tej chwili drugiego Landu w którym to też się obchodzi). A ja, mieszkam w Dolnej (tylko) Saksonii, a tu nie obchodzą niczego z tego. I – co pan zrobisz – nic pan nie zrobisz!
A, ci w Bawarii fajrują wszystko: Wielki Piątek*, dwa dni Wielkiej Nocy*, Wniebowstąpienie Chrystusa*, dwa dni Zielonych Świątek*, Wniebowstąpienie NMP**, Wszystkich Świętych, dwa dni BN*, Nowy Rok* I – niech mnie kule biją – chyba jeszcze Trzech Króli**!
*) obchodzimy wszyscy. Dochodzą świeckie: 1 Maja, 3 października dla wszystkich
**) tylko u nich
Basiu i Agato czekaliśmy jak dżdżu by się blogiem zaopiekował ktoś z sercem do Piotra i kuchni .. i udało się … 🙂
zaczynamy swoją nową-starą biesiadę przy naszym stole .. zapraszamy … rozgośćcie się … 🙂
Kochani,
Wracając do kulinariów, zaprzyjaźniony Wielbłąd poleca:
http://niestatystycznypolak.blogspot.com/2016/10/polska-kuchnia-rozsmakuj-sie-w-tradycji.html
Skoro o zupach tęgich to wyznam, że był u mnie dzisiaj żur śląski z wkładem świeżych, rozgniecionych kartofli.
Wyznaję dla tego, że nie ma LP (pojechała na cmentarze w Polsce) i nie ma mnie kto pilnować. Z polskiego sklepu miałem kawałek wędzonych żeberek, w zamrażarce pęto podwędzanej surowej i – pół litra oryginalnego zaczynu żytniego.
Jestem sam i mam jeszcze dobre dwie porcje!
jeśli chodzi o książki to przypominam ostatnią książkę Piotra … jest bardzo ładnie wydana i warto ją mieć jak się lubi toskańskie smaki …
http://www.polityka.pl/opolityce/1653074,1,nowa-ksiazka-piotra-adamczewskiego-krytyka-kulinarnego-polityki.read
http://cookmagazine.pl/kuchnia-toskanska/
A ja wracam do brutalnej rzeczywistości.
Odwiedziłam okulistę. Zrobił badania – nie jest tak źle, ale jak zaniedbam, to się pogorszy. W kieszeni się zrobiło o 480$ lżej.
Okulary są dwa w jednym „bifocular”, bo czytać mam tym dolnym, a patrzeć tym wyżej. Nie wiem, jak się przyzwyczaję, ale niechta…
Jeszcze nie tak straszliwie potrzebuję tych na pejzaż (ale mgli się), natomiast do czytania stanowczo już mam za krótkie ręce.
@ Pepegor
Reformationstag obchodza we wszystkich wschodnioniemieckich Landach.
Tez sie ciesze ze blog bedzie dalej fachowo prowadzony i bede miala co czytac.
eva47,
prowadzący blog piszą wpisy „wejściowe”, ale czytający też powinni komentować i się na blogu udzielać, inaczej blog zamiera i nie ma sensu istnienia.
Myśmy wytrzymali, całkiem zresztą bez musu…
Ewo 47,
dziękuję za informację o Reformationstag!
Mimo tego, idę spać.
Gaszę światło z tej strony kałuży i idę spać. Dobranoc!
Ja na posterunku!
Pięknie jest, pięknie tą jesienią,
drzewa się złocą i czerwienią,
tyle tych liści dywan ścieli,
pojutrze może śnieg zabieli.
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_1047.JPG
Dzień dobry 🙂
kawa
O , kawa z rogalikami ! Dziekuje . U mnie niebo jest niebieskie , ale na termometrze jest O °.
Bardzo się cieszę na tak szerokie zakreślenie-rozpięcie ram tematycznych reaktywowanego Blogu Im. Pana Redaktora Adamczewskiego!
Tyle jeszcze jest do opowiedzenia o tym, jak kształtowały się przez lata kulinarne zwyczaje, możliwości, różnice na stołach naszych i obcych!
Jednocześnie zwyczaje i oczekiwania młodych i najmłodszych dramatycznie się zmieniają.
W obrębie szeroko pojętej młodości istnieje teraz nie tylko styl odżywiania/ucztowania dajmy na to ludzi usportowionych, ale nawet jego pododmiany: inaczej na rower, inaczej po przeziębieniu, przed nartami… O różnych redukcjach zbędnych kg nawet nie wspominając.
Istnieją dylematy mam i (i tatów) nastolatków… Czy też pań domu zapraszających akurat karmiące krewne, koleżanki… albo coraz liczniejsze grono bezglutenowców (także niemowlaki… tu gąszcz sprzecznych zaleceń lekarzy)… czy różne odcienie ograniczających mięso… lub już nie ograniczających… nie na tym konkretnym spotkaniu 😈 )… itede, itepe. —
— Ciągłe wyzwania organizacyjno-finansowe, ciągłe dylematy towarzysko-semantyczne.
Lecz jakże miło jest ugościć k(K)ogoś, jak fajnie poszerzać umiejętności, biegłość; kątem oka obserwować, że praca pali się nam w rękach (w najlepszym znaczeniu pojęcia), że wszystko gra i nawet przez cały czas działań w kuchni idealny porządek… 😎
(Moja Babcia „po mieczu” lubiła taki porządek w oku cyklonu. Nieżyjąca od dekady Ciocia (siostra Mamy) – jeszcze bardziej…)
dzień dobry ..
dziś Huberta … Żaba pewnie po nocach gotuje na przyjecie myśliwych i leśników ….
PS, kto ciekaw, jak w ostatnią sobotę spożytkowaliśmy energię z gorącej szarlotki, a przygotowaliśmy się na zupę pomidorową z makaronem, quiche (szpinak, kurczak), sałatę*, desery – zapraszam do Dolinek Podkrakowskich
https://basiaacappella.wordpress.com/2016/11/03/dolinki-podkrakowskie-bedkowska-i-kobylanska/
A skoro już o mojej szarlotce z bezowym zwieńczeniem mowa: nieco z dwóch krążków pozostało aż do poniedziałkowego wieczoru. Czyli naszego powrotu z objazdu cmentarzy Śląska oraz z wycieczki w Beskid Mały (Czupel. Mag. Wilkowicka). Oczywiście nie w lodówce pozostało, a w chłodnej kuchni (okno uchylone); i przechowało się wzorowo: beza chrupka, idealnie wysuszona, jak zawsze.
Przypomniały mi się utyskiwania Nemo na niemożność dosuszenia bezy na owocach, szybkie „podmakanie” jej bąbelkami… Może Nemo opowiedziałaby jak to robi/robiła dotychczas – wówczas zdiagnozowalibyśmy, gdzie tkwi błąd w sztuce 😉 — Albowiem nawet cukiernicze mistrzynie mogą czasem popełniać błędy lub nie znać wszystkich „przeszpiegów” – śliczne słówko, bajdełej 😎 😀
____
*zupa, quiche – łagodnie (karmiąca w towarzystwie); spora salatera sałatki – ostrzej plus imbir, czosnek, cebulka; sporo czosnku także do zeszklenia szpinaku, ale w skali zapiekanki się to za ostrość nie liczy… a mały ma cztery miesiące i pół, pięć krajów w życiorysie i powinien się przyzwyczajać a co najmniej zaliczać kolejne wysypki 😈
Dzień dobry. :-))
Alicjo, też mam takie okulary, gdy optyk mi je wręczał, poradził abym przez pierwsze dni powoli schodziła ze schodów i w ten sposób przyzwyczaiła oczy do sposobu patrzenia. Zadziałało. Nie wyobrażałam sobie nosić 2 par okularów.
Oczywiście powinno być; „Nie wyobrażałam sobie nosić 2 par okularów – stale przy sobie”.
Hubertusa mieliśmy 15 października, oj działo się!
Jeśli masz chwilkę czasu Żabo, to opowiedz proszę , co się działo?
Francuzi maja zwyczaj maczania rogalików w kawie. Nie wyglada to apetycznie ale cóż, tak lubią i juz.
A tu intruz macza rogalika w nie swojej filiżance 🙂
https://m.youtube.com/watch?v=rQErFJpEvA8
Mój jedyny komentarz na temat szarlotek z pianką, których nigdy sama nie robiłam i nie mam zamiaru robić
Jedyne ciasto z owocami i ubitymi białkami na wierzchu to kruchy tort jeżynowy, ale to, czym przykrywam owoce, trudno właściwie jest nazwać bezą, bo zawiera mielone migdały (na 4 białka – 120 g cukru i 120 g mielonych migdałów) i wychodzi bez problemu ( po odpowiednio długim pieczeniu, ca 70 minut)
Nowym Autorkom bloga życzę powodzenia, pozdrawiam wytrwałych bywalców 🙂
Hej Nemo, miło Cię znowu czytać 🙂 A Twoja Pavlova nie jest czasem z bezą?
Po tych rogalikach, moczonych albo i nie, w kawie cudzej lub własnej, to człowiek za chwilę głodny. Zatem smażę dla Was omlet już z ostatnich w tym roku kilku kurek oraz pieczarek. Tylko proszę mi nie mówcie, że znowu Was drażnię grzybami 😉
http://leschampignons.fr/champignons/pr%E9sentation/omelette3.JPG
Witaj Nemo , zostan na dluzej .
Danuska , chyba kupie troche kurek i zrobie podobny omlet. Cena kurek u nas to 29 , 95 € . Troche drogo .
Nemo – jak dobrze, że się odezwałaś. Mam nadzieję, że już nas nie opuścisz. Zostań koniecznie!!!
Danuśko,
pavlova to pavlova czyli beza pieczona bez niczego, plus bita śmietana i owoce. Mowa była o szarlotce zapiekanej z bezą, która jakoby mi nie wychodziła 😉
Nemo, ok 🙂
O la, la, la ! Elap-to tym bardziej się cieszę, że w naszych lasach kurki rosną za darmo 😉
Danuśko – byłam zapobiegliwa i zamroziłam parę porcji kurek. Bardzo lubimy z makaronem w sosie śmietanowym.
Krysiade,
e tam, chyba za bardzo odwykłam, a zaraz pojawią się różne takie, co bywają tylko wtedy, gdy widzą moje komentarze 🙄
Ale będę zaglądać od czasu do czasu.
Jeszcze raz witam serdecznie Autorki i już się cieszę na kolejne wpisy 🙂
Nemo, jak dobrze że wpadłaś choć na chwilkę, może zostaniesz z nami 🙂 lubię Twoje konkretne i niezawodne rady, że nie wspomnę już o rozbudzających wyobraźnię wycieczkach górskich, wyczynach kulinarnych i zdjęciach tak lubianych i w ogóle…
U mnie dzisiaj fasolowa, jesienna zupa na pochmurny dzień.
Widzę, że mnie Koleżanki wyprzedziły, ale powtórzę: Nemo – wpadaj, wpadaj, jak najczęściej 🙂
nemo daj nam drugą szansę … 🙂 … pokaż nam trochę zdjęć by pocieszyć nas w ten ponury i zimny dzień ..
ciekawe Żabo dlaczego ten termin a nie w Huberta? ..
Nemo – chyba czytałaś poprzednie wpisy? Jesteś tu bardzo mile widziana, a wpisów denerwujących nie czytaj.
Jolinku, 🙂
troszkę helweckiego lata 2016
nemo jak zwykle dużo się przemieszczałaś tego lata .. mały kraj a tyle miejsc do zobaczenia .. ja poznałam tylko kilka ale Danuśka ostatnio też u Was była .. no i grzyby są .. 🙂 … dziękuję …
nemo – dziękuję za piękną wyprawę.
Obejrzałam wszystkie zdjęcia i te z jesiennej wyprawy a cappelli i wakacyjne wspomnienia Nemo. Przepiękne, obu Paniom bardzo dziękuję! Rzeczywiście w sam raz na taki ponury dzień jak dzisiaj.
Nemo, urzekła mnie urodziwa krowa przeglądająca się w wodzie, cudne 🙂 (oczywiście nie tylko…)
Mnie urzekl garnuszek z poziomkami. Nemo , bardzo ladne zdjecja .
Wypisałem się z Towarzystwa Fotograficznego które wymyśliłem w bezsenną noc i które sześç lat temu udało się zawiązać. Niech fotografują i robią wystawy którzy potrafią. Patrząc na zdjęcia Nemo pomyślałem, że większość z OTFu mogłaby się u niej uczyć dobrej fotografii…
Zdjęcie z krową genialne.
Właściciel musiał mieć większe kwalifikacje niż bohaterowie piosenki:
https://m.youtube.com/watch?v=tgwrsO-rYBc
Krowa „w lustrze” jest super 🙂
Nemo-a ten zdjęcia na początku to chyba Rheinfall?
Misiu-co Cię napadło? Przecież robisz znakomite zdjęcia!
Krysiade-u nas w tym roku kurki były tylko na bieżące potrzeby, za mało by zamrozić.
A omlet jak wyżej smażyłam dla Was jedynie wirtualnie 🙂
Do dzisiejszej kolekcji zdjęć dorzucam drobny przykład, by nie powiedzieć przykładzik, przyrody ożywionej:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipNlFXuAgwcBKvIhAqORfl0_TDxRX_Vg0-araZKc/AF1QipOrLgoli2vdfYUChKwLFox49_JJtnlCf6qptCcZ
Wiewióry bywają bezczelne, niektóre ich akcje w Łazienkach mogą człowieka nieźle rozzłościć.
Te wiewióry są prawdopodobnie rozpuszczone przez człowieka, niektórzy je dokarmiają, a niektórzy nie. I ci ostatni nie są przez nie mile widziani. Nasze wiewióry (czarne i szare) też są bezczelne, ale przynajmniej wiedzą, na których ogródkach je dokarmiają. Nasz ogródek mijają „przechodem”, bo wiedzą, że tu się nie pożywią, chyba że znajdą coś w specjalnie po to otwartym komposterze.
Natomiast chipmunkom baaaardzo trudno się oprzeć…
Dzisiaj ciepło, ale pada deszcz. Powinny być grzyby, ale nie w moim lesie 🙁
Okulary chyba będę nosić jak nie na nosie, to przynajmniej na jakimś solidnym łańcuchu jako biżutkę. Jedne posiałam w Japonii 🙄
Nie stać mnie na to, żeby tak co rusz gubić okulary. To były właśnie takie „dwa w jednym” i nie zdążyłam się nawet do nich przyzwyczaić, co chwila je zdejmowałam. I dlatego zgubiłam 🙁
Hej, Misiu 😀
Taki komplement ze strony podziwianego przeze mnie mistrza fotografii napawa mnie dumą, ale z Osobistego, który tę mućkę u wodopoju przyuważył 😎 Jeśli ktoś chce wiedzieć, czyje co je, to wystarczy nakliknąć „i” czyli informacje. Jeśli jest E5200, to zdjęcia są moje (ten stareńki 12-letni nikonek). Osobisty fotografuje swoim dużym nikonem D300S.
Danuśka,
oczywiście, że Rheinfall 😀
Wiem, że wodospady Renu są Ci już znane. Podziwiałam także inne fotografie z tamtych okolic. Są tak sugestywne, że może wreszcie sama się wybiorę np. do Schwyz 🙂
Jesteśmy takimi patriotami lokalnymi, że dopiero w tym roku dotarliśmy w niektóre co bardziej odległe helweckie okolice i chyba po raz pierwszy od 30 lat spędziliśmy prawie całe jesienne wakacje w Szwajcarii. Prawie, bo 4 noce spaliśmy we włoskiej enklawie Livigno.
W przyszłym tygodniu pokażę obrazki z Gryzonii i innych ciekawych miejsc.
Kulinarnie – prosiłam chłopa, żeby zakupił dużą kapustę włoską, będę robić gołąbki według Tereski, z kaszą gryczaną i paprochami z grzybów. Pyra, jak jej potrzebny był smak grzybowy, to używała właśnie paprochów z grzybów szlachetnych. Też tak zrobię i może dołożę ze 2 suszone.
Pomorze Zachodnie to prawdziwe zagłębie uprawy kaszy gryczanej, stąd chyba ta kasza jest tam bardziej popularna, niż gdzie indziej. Bardzo lubię i innych gołąbków już nie robię. Wszelkie grzyby i sosy grzybowe bardzo dobrze kojarzą się z kaszą gryczaną.
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Golabki_Teresy/
p.s.Podoba mi się podwójny wpis naszych Gospodyń 🙂
Zazdrościłem Nemo kolorowych zdjęç i też kupiłem nikona e5200 za 30euro. Do większości zastosowań wystarczy a jako notatnik malarza wręcz rewelacyjny. Nie trzeba nosić plecaka. Ostatnio drukowałem kilka zdjęć z IPhona 6 w formacie A3+ i nikt kto oglądał nie miał pojęcia, że zdjęcia nie były robione lustrzanką. Rynek kompaktów przestał istnieć.
Danuśko, przez sześć lat mojego członkowstwa w OTF nikt nie zaproponował mi jakiejkolwiek wystawy. Mam wydrukowane kilka dużych pudeł zdjęć, ale osoby które decydują i organizują wystawy nie są nimi zainteresowane. Niech się wypchają. Na razie szukam pracy w Niemczech bo w moim mieście wszystkie tzw stołki są obsadzone i na znalezienie jakiejkolwiek pracy na etacie nie mam co liczyć a za 280 złotych które mi wyliczono po przejściu na emeryturę za 12 lat wyżyć się nie da.
Dzień dobry,
Pani Basi i Pani Agacie bardzo dziękuję za podjętą decyzję!!!!
I Nemo też dziękuję!!!
Małgosia narzeka na wiewiórki w Łazienkach, a ja od kilku dni narzekam na jedną wiewiórkę, nawet jestem bardzo na nią zły. Jest tu ich sporo, wokół mam kilka dużych drzew z sarnią rodzinką, ptakami i oczywiście wszędobylskimi wiewiórkami. Jedna z nich, nie wiem jakim cudem, wskoczyła do mojego małego mieszkanka. Ja tego nie zauważyłem i zamknąłem stworzonko w domu na około 10 godzin! Gdy wróciłem mieszkanie było zamienione w jeden wielki bałagan. Wszystko z półek leżało na podłodze, jakieś pamiątkowe wazoniki, szklane ramki – wszystko w kawałkach dodatkowo zabrudzone odchodami. Siatki w oknach w strzępach. To biedne zwierzątko było w panice, chciało za wszelką cenę się wydostać. Gdy wszedłem schowała się głęboko pod łóżkiem i ze strachu nie chciała wyjść. Otworzyłem szeroko drzwi, odsunąłem łóżko – wiewiórka nie miała szans. Czmychnęła z szybkością rakiety, wywinąwszy kilka śmiesznych akrobacji na śliskiej podłodze, jak niezdarny hokeista na lodowisku i wyskoczyła na zewnątrz. Sprzątanie trwało kilka godzin…
Nowy,
masz nauczkę na całe życie! Teraz będziesz pamiętał… 😉
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_9010.JPG
Takie domy buduje się w Polsce, i to w całkiem niedużych miastach. Co o tym myślicie? Mnie trochę sklęsło, bo co roku bywam w tym mieście i w ub. roku fundamenty nie zapowiadały tego, co zobaczyłam w tym roku…Ruina bynajmniej to nie jest, zapewniam!
Nemo,
Stęskniłam się za twoimi zdjęciami! Krowa – modelka prima sort! 🙂
straszne te domy Alicjo …
Nowy najbardziej szkoda pamiątek … ja bym chyba usiadła i płakała ze złości …
Marek masz przechlapane w tej Ostrołęce …
dziś na obiad był sznycel z brokułami .. ale coś za mało doprawiłam bo mdłe to trochę było …
Będąc w Polsce, dorobiłam się dwóch kart członkowskich sklepów, które to karty upoważniaja mnie do promocji, obniżek i różnych takich. Jedna to Świat Książki, a druga to sklep z przyzwoitymi szmatkami damskimi Orsay. Tego ostatniego nie chciałam, ale panie mi wepchnęły i zaraz obniżyły ceny na spódnice, których jeszcze nie pokazałam, bo nie miałam czasu nosić. To na lato. Przyszłe.
Jolinku,
nie wiem, jak to jest w Polsce, ale u nas urbanista nie wydałby pozwolenia na budowę czegoś takiego w zabudowie miejskiej. Podobne dziwadła jak najbardziej, ale gdzieś tam na swoim terenie, poza miastem, proszę bardzo. Tymczasem to są stare Ziębice, czujecie to? Pchnęłam e-mail do mojej dentystki, osochozi…
Nowy – taki kipisz zrobiły mi kiedyś gołębie. Weszły przez lufcik.
Alicjo – mocno kasowny ten inwestor. Takim wolno.
Gdybym ja miała taką kasę, Krysiude, to wywaliłabym sobie taką albo inną chałupę gdzieś w swoim lesie, żeby inni nie widzieli i przede wszystkim nie przy uczęszczanej drodze!
No a poza tym właśnie to – jak można takie coś przypinać do historycznego miasta??? Co na to urbanista? Zła jestem jak osa, bo tam się urodziłam!
Nemo, dzieki za letnie widoki. Feeria kolorów i pejzaży i … przystojny zakonnik 🙂
Alicjo ta chalupa jest wybudowana w Ziebicach ? Nie bylo mnie tam juz cztery lata . Pamietasz w ktorym miejscu ten dom stoi ? Podobny , ale nieco mniejszy widzialam na Walowej . Roboty byly wstrzymane i wlasciciel chyba siedzial . U nas miejscy architekci do wszystkiego sie czepiaja i musisz budowac zgodnie z tutejszym stylem .
elapa,
ten dom jest od wjazdu do Ziębic od strony Przeworna (Sarby itd. od Strzelina), ja tam co roku jestem. Jakim cudem nie zauważyłam w ubiegłym roku, że coś tam się kroi?
Wydaje mi się, że w Polsce rzeczywiście kasa rządzi, no i poza tym to, żeby się pokazać. Ja bym się ukryła w głębokim lesie, gdybym miała taki gust wspaniały…
Elapa-i właśnie dlatego z przyjemnością przechadzamy się po włoskich, francuskich, czy też innych miasteczkach położonych gdzieś w cywilizowanym świecie. Jest tak, jak napisałaś, trzeba budować z zgodnie z obowiązującym w danym regionie stylem. A w naszym kochanym kraju często odnosisz wrażenie, że ulubioną zasadą jest: hulaj dusza, piekła nie ma, pokażę sąsiadom na co mnie stać! O czym powyżej już napisały i Alicja i Krysiade.
Oglądając zdjęcia Nemo nie po raz pierwszy zazdroszczę wam, wszystkim Europejczykom, że wszystko macie blisko i tak skondensowane, pod ręką. Gdziekolwiek nie zajrzysz za róg, coś nowego.
Jerzor powiada – patrząc z naszej perspektywy – wyjeżdżasz z Wrocławia na zachód, mijasz kilka krajów, gdzie rozmawiasz kilkoma językami, oglądasz takie okoliczności przyrody, że ho ho, a u nas po okoliczności przyrody trzeba jechać a jechać.
Prawda! U nas okoliczności przyrody są rozciągliwe. Doceniam to, przejechałam na piechotę, ale teraz wolę latać w jakieś miejsce.
Misiu 🙁
Ale pamiętaj, że my lubimy i doceniamy Twoje zdjęcia, a z zarabianiem pieniędzy na pewno w końcu Ci się ułoży.
Najlepsze życzenia dla Nowych Prowadzących Pań. To bardzo miła wiadomość, chyba nagroda, że blog przetrwał mimo tak trudnego czasu. Cieszę się również, że wróciłaś Nemo! Stęskniłam się bardzo za Tobą i Twoimi wspaniałymi zdjęciami. Serdeczności Nana
Elapa,
Jerz powiada, że to nie Ziębice, ale Kamieniec, i tak spokojnie każdy z nas przy swoim. Sprawdzimy!
Ja się trzymam przy Ziębicach, bo od tej strony, gdzie wjeżdżamy, jest właśnie tak z górki, jak widać na zdjęciu.
Nana Mi,
blog przetrwał dzięki ś.p. Gospodarzowi, wytrwali bywalcy nie wyobrażali sobie, by to miejsce zniknęło. Mimo, że tak bolesne ponieśliśmy straty 🙁
Ja się cieszę, że Barbara z Agatą wzięły się za blog 🙂
Nana Mi kojarzy mi się z Jagodą 😉
Nasza wiewióra…
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_8136.JPG
…zdjęcia z Kalifornii. Nuda!
https://photos.google.com/photo/AF1QipNYm6a-zSn2MoPOItJUw8Rw9oQ8hL70nlhvYpOs
Dalej sie nie wyrabiam,
za zdrowie wedrowca na szlaku!
Gaszę po tej stronie kałuży…
Oglądam zdjęcia z rejsów Darem Młodzieży, serce się kraje…
Wieczór z Plackiem…
Tylko raz mogłem porozmawiać z Plackiem, ale za to długo, dopóki mu sił wystarczyło i oddech pozwalał. Był już w szpitalu. Nie chciał kończyć tej rozmowy, odpoczywał chwilę i znowu gadaliśmy…
Już tu kiedyś wspominałem, że prosił mnie, żebym złapał rybę, za jakimi się uganiam w nocnych wyprawach na tutejsze plaże, żebym przyrządził ją na grillu, położył dla niego kawałek i dla siebie i żebyśmy mieli taką wspólną kolację. Wspomniał, że nigdy takiej ryby i tak przyrządzonej nie jadł…. Bardzo chciał, żebym to dla niego zrobił…
Pojechałem wczoraj w nocy na plażę, duża fala, bałwany walą o brzeg. Trwało to trochę, aż poczułem silne szarpnięcie na końcu żyłki, podciągnąłem pod brzeg, urwała się z haczyka. Niedługo znowu szarpniecie, zaciąłem silniej, siedzi na haczyku. Po wyciągnięciu z wody zmierzyłem, akurat do wzięcia!
Dzisiaj rozpaliłem grill, upiekłem wcześniej zamarynowaną rybę, postawiłem dwa talerze i dwa kieliszki… Wino białe …Nisia, takie zawiozłem kiedyś do Cichalów.
Zjedliśmy, poczytałem sobie Placka wpisy…. Czułem, że był blisko…
Jeśli ktoś jeszcze nie śpi, może Alicja lub Cichalowie, to zapraszam do toastu za pamięć Placka….
Rybę przyrządziłem dokładni według tego przepisu. Polecam!!
http://www.marthastewart.com/338824/grilled-striped-bass
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Nowy wieczór był nostalgiczny … szkoda, że zdjęć nie ma …
teraz 0 stopni ale może nie będzie padać …
Nowy-oczy mi zwilgotniały, kiedy czytałam Twój wpis…
A dobrej, świeżej rybie więcej składników nie potrzeba.
Ja zazdroszczę Ci oceanu dla widoków, a Osobisty Wędkarz dla tej wędki stale pod ręką i dla tej ryby dostępnej na życzenie 🙂
Alicjo-zdjęcia z Kalifornii się nie otwierają.
Irku-w całym domu zapachniało świeżo mieloną kawą 🙂
i croissantami prosto z piekarni też 🙂
Zapach kawy właśnie jest, tylko te croissanty …
Do kawy Irek nam dorzucil rogaliki i buleczki z czekolada .
Malgosiu , wystarczy wyskoczyc do piekarni .
Elapa, w mojej okolicy były 4 piekarnie, nie ma już żadnej, nie mówiąc o tym, że te nie istniejące też nie oferowały croissantów, ani bagietek.
nie wiem, nie umiem, dziekujem, wszystko bedzie nie na miejscu ogranicze sie wiec do hmmm, bou( to po tutejszemu) super, ze jestescie,
ten tam
Nowy, teraz sie wczytalem , ruszylo mnie