Pizza jest cienka i chrupiąca
Pizze jadam tylko w dwu przypadkach: gdy sam ją zrobię lub – oczywiście chętniej – gdy jestem we Włoszech.
Tym razem taką okazję miałem podczas krótkiego pobytu w Pavii (włoska wymowa Pawija), gdzie zatrzymaliśmy się by zobaczyć najsłynniejszy włoski klasztor Kartuzów leżący 9 km od miasteczka. W drodze do klasztoru podziwialiśmy z bliska wspaniałe ryżowiska. A potem same zabudowania klasztorne, których nie pozwalano fotografować. Jedyne ujęcie można było wykonać sprzed bramy wejściowej. A klasztor to imponujący. I kościół także.
Ryżowisko pod klasztorem
Przewędrowaliśmy centrum historyczne tam i z powrotem, by wreszcie zasiąść w knajpce na placu pod remontowana katedrą i zjeść prawdziwą pizzę. Ja kalabryjską czyli z plasterkami pikantnej kiełbasy a Basia oczywiście z owocami morza. Placek był cienki i dzięki temu chrupiący, co dodaje tylko apetytu. Pizze robione przez nieudanych fachowców są pulchne, miękkie i przez to rozlazłe.
Katedra w remoncie
Drugi obiad w Pavii wypadł pod kolejnym kościołem w restauracji Boticella. Nigdy dotąd nie jedliśmy tak doskonałego risotta z leśnymi ziołami. Tylko po to warto było dotrzeć pod Mediolan ( z Pavii to tylko żabi skok), a tu jeszcze było tyle wspaniałych zabytków do obejrzenia.
Sklep z sadzonkami ziół jakie tylko się komu zamarzą
Komentarze
Dzień dobry.
Ha, to ja jestem kiepski kucharz pizzowy, bo ciasto wychodzi mi i owszem – cienkie, ale chrupiące nie bardzo. Ponieważ jednak i tak wszyscy zainteresowani są tym, co na pizzy, to ciasto traktowane jest po macoszemu, jako dodatek. Jestem ciekawa skąd zakaz fotografowania w klasztorze w Pawii. Włosi wszak żyją z turystów tłumnie zwiedzających i fotografujących zabytki. Te okolice, na których dzisiaj są ryżowiska (stąd risotta miejscowe) kiedyś były znane, jako obszary malaryczne – miejscowi wydali fortunę na opanowanie tej plagi. Krwawy pot najemnych robotników rolnych, wyzysk (pamiętacie film „Gorzki ryż”?) potem mechanizacja, regulacja stosunków wodnych, chemia (dużo chemii) pozwoliły opanować plagę i komarów i rozruchów chłopskich. Pomogły spółdzielnie rolnicze, związki producentów i giełdy towarowe.
Ktoś mówi, że Polska miała trudną historię? Kochani, my jak u Pana Boga za piecem w porównaniu do tej części Lombardii, w której bogata Pawia, a wniej pałace, cytadele i podmiejska Certosa – Celtowie, Italowie, Rzymianie, Longobardzi, Francuzi, Korsykanie i tak w kółeczko, a nikt tam pokojowo nie właził. Aż dziw, jak oni na tym dobrze wyszli gospodarczo.
Dzień dobry, dobra pizza nie jest zła 🙂
Taki sklepik z ziołami mógłby powstać w moim mieście.
Przeczytałam, że Kocimiętka dostała zlecenie zza wielkiej wody na następne nalewki. Będzie miała dużo przyjemnej pracy 😀 I jeszcze przyjemniejsze październikowe wieczory podczas degustacji 🙂
Nie mam pojęcia co zrobić na obiad. Młodsza już jedną nogą i całą głową w Beskidach (wyjeżdża pod koniec tygodnia) nie ma ochoty na nic; na wszystko kręci nosem. Kalafior? Nie. Mięso? Nie. Ryba? Nie. Leczo? Nie. Fasolka? Dopiero była. Makaron? Nie. Jajka? Mowy nie ma. Ja Wam powiem – głodu zabrakło do apetytu. Cholery nie dostanę, najwyżej niczego nie będę gotowała. Nie? To nie.
Dzień dobry Blogu!
Odpłynęli
Reszta załogi dołączy 20 km dalej, na końcu jeziora, skąd wypływa rzeka Aare.
Pogoda OK, ale zapowiadają burze.
Obiecali meldować się co wieczora.
Dobra pizza ma chrupiący spód i soczysty wierzch, a to się udaje tylko wtedy, gdy całość nie jest za gruba i czas pieczenia w bardzo gorącym piecu jest krótki, a pizza jest serwowana natychmiast po upieczeniu.
Wczoraj na kolację były kurki, mus z kaczej wątróbki i sałata na przystawkę, a potem żabnica z koniakiem i zielonym pieprzem, ziemniaki po mojemu i fasolka szparagowa (Młodzi sobie zażyczyli). Do picia biała Lacryma Christi del Vesuvio i lemoniada z czarnego bzu.
Po kolacji upiekłam jeszcze chałkę na śniadanie.
Pyro,
czasami dobrze robi nie jedzenie niczego 😉
A jak głód się pojawi, to można zjeść sałatę, owoce…
Dzień dobry,
Asiu, Nowy całkiem wyraźnie zapowiada jesienną wizytę w Kraju 🙂
Młodej sportowej parze życzę spokojnej wody i wspaniałych wrażeń.
Bronię się jak mogę, żeby nie popaść w kompleksy czytając kompozycje posiłków nemo.
Podziwiam szczerze 🙂
Zanotuję, żeby nie zapomnieć, Pyry: „głodu zabrakło do apetytu”. Perełka 🙂
dzień dobry…
dla mnie ciasto pizzy jest bardzo ważne … jem czasami ale wybredna jestem …
nemo bardzo ciekawa wyprawa .. czekamy na relacje … 🙂
a może takie przetwory na zimę …
http://kocurkowakuchniababuni.blox.pl/2012/07/Botwinka-do-sloikow.html
Nemo – masz rację; sałata i owoce zawsze pod ręką. Ziemniaki „po Twojemu” nauczyliśmy się robić chyba wszyscy, z tym, że ja obieram (nie mam swoich z działki, a czort znajet co na tych ze straganu siedzi). Twój sos z koniakiem i zielonym pieprzem też adoptowałam, chociaż ja do białego mięsa i do polędwiczek. I tak niemal od każdego z naszych Blogowiczów przejmuje się to i owo Jak długo potrwa spływ owym pontonem? Pojedli przed startem nieźle.
Na temat musu z wątróbki – świetny wychodzi z kilku podsmażonych na maśle wątróbek kurzych z resztką sosu Nemo z koniakiem i pieprzem + dyżurne i kilka rodzynek – zmiksować wszystko i dawać na liściu sałaty. Można posypać posiekanym jajkiem na twardo
Nemo, dzisiaj jest Twoj dzien. Zrobilam kapuste chinska czy pekinska wg przepisu, ktory podalas w ubieglym tygodniu. Byla bardzo dobra. Ja tez jestem pelna podziwu dla Nemu. Zaczynam miec kompleksy. Gospodarzu jakies piec czy szesc lat temu mozna bylo robic jeszcze zdjecia w klasztorze w Pavii.
Alino, 😳
nie przesadzaj, proszę 😉 Założę się, że gotujesz znacznie wykwintniej.
Dzięki za dobre życzenia pod adresem Młodych.
Czy wody będą spokojne? Jest parę miejsc trochę niespokojnych na dzisiejszym etapie do Berna, poza tym różne śluzy i stopnie wodne do obejścia. Z kajakiem byłoby lżej 😉
Pyro,
przed nimi prawie 300 km, w tym dwa jeziora (Thuner- i Bielersee), dopłyną tak daleko jak się uda. Cel jest w Bazylei, ale w piątek muszą już objąć obowiązki opiekunów na obozie (kolonii), mają więc do dyspozycji 3 dni. Dziś nocują u drugich rodziców (mieszkają koło Berna i niedaleko rzeki), jutro płyną dalej z namiotem.
Na drogę wzięli wodę, kanapki, owoce. Wieczorem w stolicy odwiedzą chrzestnego naszej córki, który ma dziś urodziny, więc kolacja zapewniona, potem jeszcze kino open air. Od jutra będą się troszczyć sami o jedzenie i spanie.
Zazdroszczę im. Znam tę trasę z wycieczek rowerowych wzdłuż jeziora i rzeki i spływu pontonem z Thun do Berna, ale to nie to samo 🙄
Nemo-gratuluję Młodym pomysłu na wakacje i życzę wspaniałych wrażeń !
W moich okolicach jest bardzo dobra włoska knajpka ?Basilia?.
Z warszawskimi Koleżankami byłyśmy tam nawet na drobnym co nieco 🙂
po zwiedzaniu Pałacu Natolińskiego. Nie jadłyśmy wtedy pizzy,ale pizza jest tam znakomita.Ciasto jest takie,jak być powinno.Myślę,że nie bez znaczenia jest piec,w którym to ciasto jest pieczone.
oczywiście miało być „Basilia”
Elap, dzięki za komplementy 😀 ale nie wprawiajcie mnie w zakłopotanie 🙄
Pyro,
dobry pomysł z tymi wątróbkami.
Ja zrobiłam trochę prościej – otworzyłam opakowanie z gotowym musem ze sklepu francuskiego i pokroiłam na porcje 😉
Kurki jednak zebraliśmy sami i sama je przyrządziłam (masło z oliwą, czosnek, mały chlust białego wina, sól pieprz, pietruszka. Sałata z ogrodu, sos z octu, musztardy, oleju z ostu, sosu Worcester, soli, szczypiorku.
Elap – ponoć dostałam od Ciebie nieco optymizmu (słodyczy) w podarunku. Serdecznie Ci dziękuję, chociaż ta paczuszka nadal płynie z Darem Młodzieży. Niech płynie, będzie świetnie wykołysana. We wrześniu przypłynie i wtedy zostanie zużyta zgodnie z przeznaczeniem.
dzisiaj u mnie na sniadanie siemie lniane, a na obiad szkockie suchary,
bo pewna pani zastukala lekko do drzwi(czytaj: dwunastnica);
zawsze mowilem: co szwajcaria, to szwajcaria 😉
p.s.
i ta kaszubska, i nie tylko, takze 🙂
Ojej, Byku-recydywisto 🙁
Za dużo stresu?
Życzę rychłej poprawy 🙂
„Ja kalabryjską czyli z plasterkami pikantnej kiełbasy a Basia oczywiście z owocami morza. Placek był cienki i dzięki temu chrupiący, co dodaje tylko apetytu. Pizze robione przez nieudanych fachowców są pulchne, miękkie i przez to rozlazłe.” Bo we Włoszech zazwyczaj pieką w temperaturze około 400 stopni, a u nas mało kto ma odpowiedni piec albo nie potrafią cierpliwie wyczekać aż ciasto dojrzeje. Na szczęście są knajpy w Polsce, które się do tego stosują.
Pyro cala przyjemnosc jest po mojej stronie. Nie chcialam obciazac Alicjii butelka a tak bedziesz miala co wziac do herbatki. To tylko dla Ciebie.
Certosa di Pavia z zakazem fotografowania? Dawniej można było fotografować do oporu. Dziwne to bardzo. Przecież to nie Kaplica Sykstyńska.
Zamiast wina – rumianek, lipa, melissa, olej z dziurawca…
Flores Malvae 20,0 (kwiat dzikiego ślazu)
Flores Chamomillae 15,0 (kwiat rumianku)
Flores Calendulae 20,0 (kwiat nagietka)
Herba Leonuri 10,0 (serdecznik pospolity – liście)
Radix Valerianae 10,0 (korzeń waleriany)
Radix Liquiritiae 10,0 (korzeń lukrecji)
Strobuli Lupuli 10,0 (szyszki chmielu)
Fructus Coriandri 10,0 (nasiona kolendry)
1 łyżka mieszanki na kubek gorącej (już nie wrzącej) wody, przykryć na 10 min. Pić 2-3 kubeczki dziennie. Dobre na nerwy.
Jednak był obiad – wątróbki – 0,5 kg, cebula – 2 szt w półplasterkach, jabłka – 7 szt niewielkich papierówek w ćwiartkach, tłuszcz, sól, pieprz, szczypta majeranku do jabłek, po pół bułki do wymazywania smakowitego sosu spod jabłek i cebuli. Oj, jakie dobre. Sałata też była.
Nemo-oj trzeba mieć niezłe nerwy,by tę mieszankę skrupulanie przyrządzić 😉
Rzeczywiście nasze drobiowe wątróbki często przyrządza się z cebulą i jabłkami i jest to smaczny mariaż.Natomiast Francuzi podają chętnie swoje fła grasy z konfiturą cebulową (dusimy przeszkloną cebulę w towarzystwie cukru,czerwonego wina i octu balsamicznego).Myślę,że do naszych swojskich wątróbek też by się nadała.
ROMek pyta o możliwości udziału w austriackim winobraniu…
ROMku,
Pan Lulek pięknie opowiadał i potrafił wzbudzić ochotę na różne rzeczy, ale czy sam brał udział w winobraniu? Jakoś mam wątpliwości 🙄
Potrafił (pomagał raczej) pędzić alkohol ze sfermentowanych owoców i był znawcą przedmiotu, miłośnikiem i koneserem, ale jeśli poważnie myślisz o pracy w jakiejś winnicy, to przeczytaj ten artykuł Łatwiej byłoby znaleźć taką pracę we Francji. I to z darmowym noclegiem i jedzeniem.
Najlepiej by było przestudiować informacje o różnych producentach wina i bezpośrednio u nich zasięgnąć języka w sprawie pomocy. Wielu właścicieli winnic na stromych stokach (na płaskim zbierają maszyny) boi się wpuszczać amatorów z obawy, że się skaleczą lub pospadają 🙄 Podobno jest już tak wielu chętnych do spędzania urlopu w winnicach o dobrej renomie, że niektórzy właściciele zrobili z tego biznes. Chętni pracują za darmo i płacą za mieszkanie w pobliskich pensjonatach.
Renomowane winnice toskańskie nie wpuszczają obcych na swoje terytorium, ale jest szansa „zaczepienia się” na winnicy średniej klasy.
Danuśka,
taką listę wręcza się aptekarzowi, który ma dokładną wagę i wszystkie potrzebne składniki w dużych słojach 😉
Nemo-to odetchnęłam z ulgą 🙂
Pyro-zajrzyj do poczty.
Elap – ponieważ nie było sensu, żeby Alicja ciągnęła paczuszkę dla Pyry do Kanady, dała ją mnie, a mnie z kolei paczka nie zmieściła się do bagażu (mój syn miał przyjechać z walizką, ale nie przyjechał, bo nie zawinęliśmy do Brestu) – więc teraz Twój prezent zwiedza Hiszpanię, a odbiorę zaraz po pierwszym września i przekażę Pyrze.
Nisiu – nie włączaj, proszę, komplikatorów i nie kajaj się. Sprawa prosta – podziękowałam ofiarodawczyni, żeby nie myślała, że „psi zjedli i nawet nie zaszczekali”. Bez cukierków kilka tygodni przeżyję, a Elap pogłaskałam, za dobre serce. Ciebie też mogę.
Ja się nie kajam, tylko wyjaśniam. To nie ma nic wspólnego z poczuciem winy! I nic nie komplikuje.
Nisiu – no i czego czepiasz się słówek? Mówię, że przytulam jedną i drugą, a obydwie za dobre serce.
Pizza „kalabryjska” nazywana jest Diavola (diabelska).
Pozdrawiam.
@nemo:
dziekuje za recepte i porady;
z tymi nerwami, to prawda – najlepsze lekarstwo to urlop, ale ten dopiero, eh,
pod koniec wrzesnia, ratuje sie skokami do jeziora i medytacja dynamiczno- terenowa
(polski: zbieranie grzybow); wlasnie wylazlem z wody i badam zawrtosc koszyka…
niech sie przynajmniej krowa i cielaki ciesza…
Ważnym składnikiem pizzy kalabryjskiej jest „nduja” – tłuste i bardzo ostre (dużo peperoncino) wędzone salami kalabryjskie, najlepiej prawdziwe z miejscowości Spilinga.
Przywieźli z Niemiec zamówione w piątek po południu opony, a miały być dopiero 6. sierpnia 😯
Nemo – jak pamiętam, nie tak dawno kupowaliście samochód – z oponami oczywiście. Czy już zdarte? To by znaczyło, że corocznie musicie je wymieniać. Dosyć kosztowna zabawka.
O, Zibi Nowak się pojawił, witaj 🙂
Mój znajomy kucharz na Sycylii miesi ciasto na wieczorną pizzę dobrze przed południem. Ciasto dojrzewa sobie w ciepłej szufladzie ca 8-10 godzin.
Ja stosuję zasadę co najmniej 2-godzinnego dojrzewania, jeśli nie mam takiej rezerwy czasowej, to nawet nie zaczynam zaczyniania 😉
Pyro,
samochód ma już ponad 2 lata (jak ten czas leci 😯 ) i 40 000 km na liczniku. Ale faktem jest, że te opony szybko się zużyły 🙄 Dawniej wytrzymywały 60 tys. km, a te – jakieś 35 tys. bo w zimie używaliśmy przecież zimowych.
…boletus erythropus, w stani surowym trujacy, susze go glownie i uzywam jak przyprawy,tuber magnatum pico (biala trufla) moze sie przy nim schowac!
nieodzowny dla wyrafinowanych sosow, a z patelni lepszy od prawdziwka..
lepiej jadac osmiornice
niz hodowac dwunastnice
o znanej powszechnie tutaj porze wznosze byczy toast. w szklance znajdze sie…
sok ze swiezej kapusty
Nie wiem, czy Zibi Nowak i Dan już byli u nas witani, czy to dawni tylko rzadko zaglądający goście. W każdym przypadku zapraszamy do naszego stołu.
co zas tyczy sie wczorajszego wpisu, to moj mistrz zwykl mawiac tak ( cytuje z pamieci) :
das außerordentliche geschieht nicht auf glattem gewönlichem wege
dla tych co nie kumaja, moze byk przelozy, i tak nic innego nie robi, tylko ( skoro zabolal ) to sie byczy 😆
dzieki @ogonku,
za cztery lata ty zasuwasz,
a ja robie dluuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi urlop w brazylii 😉
mam nadzieje, ze w ramach przygotowac do przyszlych wystepow olimpijskich, jak ci sie poprawi @byku, to podczas flaut moge sie ciagac slalomem miedzy byczymi plazkami za twoim ogonem, po mokrej trawie, na mojej nowej deseczce 😆
tlumaczac @ogonka(„niecodzienne nie zdarza sie na przetartych szlakach”)
przypomnial mi sie cuitlacoche „kawiar aztekow”, to taki ciekawy grzyb meksykanski, ktory pasozytuje na kukurydzy, mozna go podobno i u nas spotkac, ale jeszcze mi sie nie zdarzylo…
Handel nieodmiennie mnie zadziwia. Poleciała Młodsza z psem do Netto, bo oni prowadzą sprzedaż „naszej” kawy za pomierną cenę. Kawę kupiła, ale pies strasznie dyszał, bo ciepło, a sklep od nas jakieś 1,5-2 km. Młodsza więc kupiła małą wodę mineralną i rozejrzała się za jakąś miseczką (tak już ze 4 naczynia w domu wylądowały). W oko wpadła jej ładna, szklana salaterka za całe 5 złotych, czyli za bezcen. Kupiła, napoiła psa. salaterkę do plecaka i przywlokła do domu. Naprawdę to ładne, chociaż z automatu 14 cm średnicy, góra do 3/4 jakby z frezem podłużnym, niżej relief fantazyjny z lilii Andegawenów, dół w krateczkę. Patrzę na papierek i oczom nie wierzę – importer… produkowane w Indonezji. No wiecie? Z drugiego końca świata za 5 złotych? To chyba przyjechała jako balast. Waga pi razy oko jakieś 0,5 kg. To ile Indonezyjczykom zapłacił importer? 10 centów? Bo inaczej by się nie opłaciło wieźć taki szmat drogi. No i teraz nie dziwi, że polskie huty szkła padały jak muchy – najprawdopodobniej nie byłyby w stanie tego wyprodukować w takiej cenie. No, dziw i tyle.
@emerytka:
popieram;
a ponieważ wiem, że ruch i zdrowiu starszego pokolenia sluży,
polecam: plywanie synchroniczne(może byc i żabka)
p.s.
senne siano nie raz do stodoly zwozilem , kto tego nie potrafi niech żaluje
dzisiaj w normandii( i nie tylko) dożynki 😉
moja tuba:
korowod, najlepsza plyta marka grechuty
Wlasnie wrocilam z plazy. Pogoda piekna, piasek jak na plazy w Sopocie a temperatura wody jak w Baltyku. Brrr….. Na kolacje grzanka z szynka i serem. Pozniej bede ogladala naszego mistrza w plywaniu. Trzymam aby zdobyl kolejny zloty medal.
jest powstanie
dziad
strażak
wspina sie na drabine
i by ugasic pożar
ponosi fiasko
i ginie
Powtarzam za Elap brrr, ale z innego powodu…
Cichalu – powtarzam za Żabą – i cóż Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz.
errata/19:36:
sierpień
jest powstanie
dziad
strażak
wspina się na drabinę
by ugasić pożar
ponosi fiasko
i ginie
Byku – nasz Blog nie jest właściwym miejscem na tę publikację.
Oj, jak guronco….
Ma ktoś zapotrzebowanie na jakieś 10C? Bo mnie 25 wystarczy w zupełności (o cieniu mówię), a mam nadwyżkę.
Guzik, też nie gotuję dzisiaj nic, grecka sałata i coś tam, jakieś lodówkowe zapasy, są jajka, makrela wędzona, jakaś kiełbaska.
Oraz zimna zupa chmielowa 😎
http://www.youtube.com/watch?v=pAGPtgG23E8
@pyra:
znasz tramwaj na nalewki?
Ja znam tylko dobre adresy, Byku. Jeden tramwaj wiózł już bolszewików do komunizmu (patrz klasycy)
@pyra/madonna/koletyw:
ja pisze sam;
jak co, bolszewia, to raczej ty.
i jeszcze jedno:
probowalem na blogu kowalczyka wyjasnic, ze jak ktos jest ateista,
to jeszcze daleka droga do komunizmu, ale oczywiscie, nie do pojecia
dla eleganta z mosiny…
Byku – spróbuj nie obrażać ludzi, a być może lepiej Cię zrozumieją – albo zadbaj o klarowną jednoznaczność przekazu. Nie każdy kto się z Tobą nie zgadza jest z definicji głupszy od Ciebie.
smutne niestety …. 🙁 ..
http://www.wprost.pl/ar/336705/Swieta-za-52-zlote-i-kolejki-do-lekarza-codziennosc-powstancow-warszawskich/
@pyra.
no, jasne…
mylisz(nie tylko zreszta ty) blog z swietlica.
Nemo, ja nie szukam pracy, tylko dobrej zabawy i aktywnosci fizycznej przy winobraniu. Nie udalo mi sie odnalezc tekstu Pana Lulka opisujacego wiosenna impreze w winnicy polaczona z piciem moszczu w podziekwaniu za pomoc przy wionbraniu. Moze to zreszta byl wpis kos innego? W kazdym razie mam juz buty typu pionierki, krotkie spodnie troche jakby tyrolskie i plecak. Trzeba by jeszcze kupic kapelusz z piorkem cos a la Franciszek Jozef w jednej ze scen tego filmiku:
http://www.youtube.com/watch?v=AhfMnlFZHgQ&feature=related
Pyro,
szkoda, że teleporting gdzieś tam w sferze pomysłów z książek Lema się obraca… Zaprosiłabym Cię na pojutrze – i do końca długiego weekendu, albo i na ile byś tam chciała 🙂
Od tego roku zaposiadowywam klimatyzację w chacie kurnej, upały da się przeżyć, a dojechać tu i ówdzie też klimatyzacyjnie. Pod żaglami natomiast zawsze jest dobrze, tak że z powodzeniem zniosłabyś rejs z Kpt.Markiem i przyjaciołami po naszym bajorze 😉
Wrrrrrrrrrrrrrr….moje linie czarterowe nie latają już bezpośrednio ani do Berlina, ani do Hamburga 👿
Tak dobrze było – i komu to przeszkadzało?! Z moim apetytem na podróże nawet nie spoglądam na stronę lotów rejsowych.
Ło, Jerzor zaraz z pracy – zrobię mu tę grecką sałatę i zapodam zupę chmielową, taki chłodnik, wiecie…(rodem z Wielkopolski, bo popieramy produkcję z Ojczyzny, jest bardzo godziwa).
Dla tych co rzuca okiem na linka w moim powyzszym wpisie dodam (jesli o tym nie wiedza), ze tlo muzyczne to cesarski hymn „Gott erhalte Franz den Kaiser”, uzywany teraz przez Niemcy, ale wlasciwie to hymn austro-wegierski.
„mylisz(nie tylko zreszta ty) blog z swietlica”.
To znaczy…?
Jeśli ktoś się zwraca do drugiej osoby na piśmie, należy się zwracać z dużej litery („Ty”, etc.). To elementarna wiedza – oznaka szacunku dla adwersarza.
Miło by było, gdybyś zechciał nie obrażać blogowiczów i nie prowokować niesnasek swoimi wpisami, byku. Są inne blogi, gdzie można się wyżyć, zwłaszcza anonimowo.
ROMku,
tak się domyślałam i w tym sensie Ci odpowiedziałam. To, co dla laików jest dobrą zabawą i aktywnością fizyczną, dla winiarzy – zajęciem ciężkim, stresującym i poważnym. Jedni zatrudniają (za pieniądze) tylko doświadczonych i wprawnych pomocników, innych cieszy każda para rąk, jeszcze inni zwracają uwagę na kondycję pomocników, których muszą w każdym razie zarejestrować, obojętnie czy to obcy, czy członkowie rodziny. Winiarze na ogół chcieliby, aby pomocnicy wytrzymali przez cały sezon zbiorów i najchętniej zatrudniają studentów, którym zależy na pieniądzach albo przynajmniej na utrzymaniu.
Najlepiej mieć znajomego winiarza, u którego już się kupowało wino i z nim się dogadać.
Zakładając że znasz niemiecki, podsunęłam Ci ten artykuł, bo tam jest dużo wartościowych informacji.
Wiem, Alicjo – nie darmo książeczkę żeglarza kiedyś pracowicie na Omedze wypływałam, żagle szorowałam na trawie nadbrzeżnej (dakrony wtedy tylko Finny miały). Na nic ci nasi fizycy od nadprzestrzeni i teorii strun. Jeszcze ze trzy pokolenia pociechy z nich nie będzie.
Jolinku – problem jest znany od dawna. Pamiętam jak się wściekł gen WJ kiedy się okazało, że na Podlasiu mieszka samotny rolnik – żołnierz 1 batalionu, 1 pp, i przymiera głodem. Już w armii był starszawy, minęły lata, rodzina powymierała, a on został sam, bez opieki, bez renty (bo gospodarkę jakąś miał) do nikogo się po nic nie zwracał, nikt o nim właściwie nie wiedział. No i rozpętało się piekło…<pwiąc szczerze – tamta Polska bardziej nawet dbała o kombatantów – budowano dla nich domy opieki, Poznański był na owe czasy piękny, cały w kwiatach, balkony na Wartę skierowane. Dziś podupadł mocno i przyjmuje jako DPS jak leci – nie ma już kombatantów?
Moje Panie. Nie dyskutujcie z głupcami, bo najpierw Was sprowadzą do swojego poziomu a potem oszwabią, boście niewprawne…
Przed chwilą Anglicy wygrali na finiszu ze Szwajcaram w wyścigu czwórek na długie wiosła!
http://youtu.be/2DZK_udkhsI
Z szacunkiem i wspomnieniowo
Gdyby ktoś miał ochotę na nieco przewrotny felieton gospodarczy, to polecam w „Studio opinii” – Jana Cipiura „Kapitał czy państwo? Kto więcej nabruździł>
Oni zaprawdę niezłe teksty publikują.
Wspomnieniowo, bez szacunku, młodym okiem, młodą fascynacją
http://youtu.be/ovlvjOoTi7s
Być może Święty Hugon i Kartuzi nie lubią być fotografowani podczas próby rozkoszowania się mięsem, w czasie postu. Nie wiem, ale polecam galerię w Sewilli.
Wiem jedno – za zdjęcie Tyrolskiego ROMka gotów jestem ofiarować butelkę wina w cenie do uzgodnienia. Zdjęcie ROMka i YYC tańczących w skórzanych spodenkach z szelkami, po wysączeniu skrzynki wina, byłoby bezcenne 🙂
Poprzedni wpis Gospodarza, ten z zającami, wzruszył mnie do głębi. Dwoje zasmuconych – list miłosny. Dziękuję.
Nie wiem czy jestem chrupiący 🙂
O ile się nie mylę już niedługo Towarzysz Pasiatego Rudego runie na kolana i życzenia złoży. Jeśli się mylę to i tak runąć może, jeśli może 🙂
Dlaczego we Włoszech pizza jest inna niż te które można zjeść u nas?
Równie ważna jak wysoka temperatura w piecu jest mąka z której przyrządza się ciasto, Niestety mąka, którą można kupić u nas ma inną zawartość glutenu. Można zrobić wszystko jak we włoskim przepisie, mieć piec opalany drzewem, a wyjdzie tak jak wyjdzie, czyli zupełnie inaczej. W warunkach domowych, w kuchni wyposażonej w elektryczny piekarnik zawsze trzeba ustawiać temperaturę na 250 o C. Do pieczenia używam blaszkę Pyrexu z dziurkami . Ciasto rozczyniam wcześnie rano, piekę wieczorem , albo następnego dnia. Oczywiście dwa deko drożdży na kilo mąki w zupełności wystarczy. Przez tak długi czas ciasto pięknie wyrasta i nie ma zapachu świeżych drożdży. Do tego trzeba dwukrotnie bardzo dokładnie wyrobić. Im więcej potu na czole tym lepsza pizza 🙂
Można upiec pizzę na specjalnej kamiennej płycie, którą wkłada się do piekarnika i mocno nagrzewa. kiedyś używałem płytki z technicznego gresu o wymiarach 30 x 30 cm. Odkąd mam blaszkę Pyrexu już się nie bawię w eksperymentowanie. Sąsiedzi i znajomi bardzo chwalą moje wypieki …
http://www.sklep.dajar.pl/uploads/product_pictures/middle_thumbnail/618ac452aa36e88c9e4ce915fdcffd2dee494940.jpg
Marku – czy najpierw podpiekasz spód? Jak długo pieczesz?
Marku, u nas też można kupić włoską mąkę pizzową i różne inne (na focaccię, na chleb itd.) w sklepikach typu Piotr i Paweł. Zajrzyj do jakich wypasionych delikatesków, a znajdziesz.
Odbyło się widowisko typu światło i dźwięk, spadły hektolitry wody, ja bezpiecznie z głową pod kordełką, bo tego typu widowisk bardzo nie bardzo…
Nadal się coś tam przetacza, ale to chyba końcówka mam nadzieję, chociaż pamiętam, że na koniec to zwykle pieron lubi sobie porządnie prasnąć, ot, tak na pożegnanie.
W sprawie pizzy jestem po swojemu leniwa – kupuję w sklepie Za Rogiem włoski chlebek typu focaccia (u nas to mniej wiecej jest centymetrowej grubosci, brzegi bardziej), okrągły i akuratny, oraz przyprawiony ziołami, na to wrzucam, co mi tam się, na winie.
Zapiekam z 10 minut albo i więcej, byle sie sery stopiły i wszystko pożeniło odpowiednio.
Nazywam to pizzą, ale kuchnia to nie jest matematyka, można poszaleć i powydziwiać. Pizza z fetą, sparzonym szpinakiem i takimi tam…? Ale dobre 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Pizza_by_Alicja/hpim3829.jpg
Hm. Zdaje się, że centymetrowa to ona nie jest, jak się przyjrzałam:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Pizza_by_Alicja/hpim3831.jpg
Ale bardzo chwalę sobie tę focaccię z ziołami jako gotowiec, a serów żółtych różnych dodaję ze trzy albo cztery, z tym, że feta wydaje mi się wyjątkowo niezbędna w tej kombinacji, bo szpinak. O, i jeszcze bardzo drobno pokrojonym czosnkiem to posypać koniecznie!
Lizbona z Church Dome, czyli takiego lizbońskiego Wawelu, wysoko wysoko jak się dało wejść, przez „szczebelki” oglądana:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3467.JPG
Byłem we Włoszech 12 lat. Pracowałem w kuchni włoskiej i w pizzerii. Uwierzcie mi ,że przepis na ciasto jest chroniony przez włochów jak złoto. Gdyby nie to ,że awansowałem na głównego pizzera nigdy bym go nie zdobył. Mój rekord pizzy to 280 sztuk w jeden wieczór z pomocnikiem. Oczywiście co pizzeria to inny przepis.Po powrocie do kraju musiałem lekko zwiększyć ciężar kulki bo na nasze warunki byłoby za cienkie.Jestem pasjonatem pizzy. Pozdrawiam wszystkich pizzerów z zamiłowania.
Pizzer z 12-letnim stażem we Włoszech to już prawie pizzaiolo 😉