Zgadnij co gotujemy (100)?
No to doczekaliśmy się jubileuszu. Jest 100. Tyle razy bawiliście się w zgadywanki i tyle razy wysyłałem zwycięzcom nagrody. Tym razem z okazji setki nagroda też będzie stosowna. Zwycięzca otrzyma czterotomowe wydanie „Wielkich mów historii”. Natomiast wszyscy uczestnicy quizu książkę Wiesława Władyki „Polityka i jej ludzie” z autografami tychże (oczywiście tych, których uda mi się złapać.) No to zaczynamy zabawę:
1. Jak się nazywa autor dziesięciotomowej księgi kucharskiej, który przejadłszy cały (niemały jak na starożytny Rzym) majątek popełnił samobójstwo bojąc się głodu ?
2. Jest kilku Polaków wielce zasłużonych dla kuchni francuskiej. Jeden z nich, z wykształcenia lekarz, był autorem wielu tysięcy artykułów i kilku książek o gastronomii oraz założycielem szkoły gastronomicznej. O kogo chodzi?
3. Kto był (jak się przyjmuje po dotychczasowych badaniach) autorem pierwszej polskiej książki kucharskiej?
Kto wie ten odpowie i wyśle list na adres internet@polityka.com.pl
Kto pierwszy ten lepszy. A pozostali – tym razem – nie gorsi, bo wszyscy będą nagrodzeni. Czekam!
Komentarze
Poproszę tylko o pierwszą nagrodę albo żadną, bo drugą już mam i nie będę narażać Redakcji na wydatki 🙄
Nagrodą powinno być coś oryginalnego np. ?Stół oboiętny to iest pański a oraz i chudopacholski? 😉
Wysłałem, jak zwykle spóźniony, ale dzisiaj jest częściowa abolicja dla spóźnialskich.
Nemo, proponowana przez Ciebie nagroda powinna być dla tych, którzy prawidłowo odpowiedzą na trzecie pytanie podając prawidłowo wszystkie tytuły, pod którymi dzieło było wydawane
Stanisławie 😀
tytuł pierwszego wydania kojarzy mi się z niemieckim prosięciem 😉 Oby się nie okazało, że najnowsze badania wskazują na Jana z Kolna albo jeszcze kogo innego 😯
Na Jana z Kolna może niekoniecznie, ale są teorie o istnieniu jakiegoś wcześniejszego dzieła, tylko nie wiadomo, czy było oryginalnie polskie.
A wracając do tytułu postulowanej nagrody, o ile ładniej brzmi stół chudopacholski od chamskiego żarła, jak obecnie zdarza się nazywać niektóre lokale.
Niezly, Staszku tytul dla nowej knajpy: Chamskie Zarlo. Wstege powinien przecinac mlaskajacy po kazdym slowie Prezydent.
Były nie tak dawno reprinty oprawne w skórę, ale pod oryginalnym tytułem pierwszego wydania. Cena 1600 złotych około.
Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi! 😉
Ale w Setnej Zabawie nie wypada nie wziąć udziału! Wysłałem!
„Moda bardzo dobra smażenia różnych konfektów i innych słodkości a także przyrządzanie wszelakich potraw, pieczenie chleba i inne sekreta gospodarskie i kuchenne” – to by też mogło być nagrodą jubileuszową 😉
http://www.kurtiak-ley.pl/opisy-biesiad/
To też by się nadawało. Czytanie może być przyjemniejsze niż widok mlaskającego (nie)Miłościwie Nam Panującego.
Rzeczywiscie, piekne sa te okladki. Czy istnieje jeszcze w Polsce takie atystyczne introligatorstwo? Przed pierwsza wojna swiatowa w najmniejszym nawet miasteczku mozna bylo znalezc podobno zakladzik, w ktorym siedzial jakis brodaty Zyd i slicznie oprawial tomy i wytlaczal na skorze piekne litery i winiety Bo introligatorstwem zajmowali sie niemal wylacznie zydpwscy rzemieslnicy, dlatego, ze byli wszyscy pismienni. .Widzialam takie – czesto byly to jakies swiete ksiegi, ale czesto po prostu ksiazki ukochane. Chetnie zobaczylabym wystawe takich ksiazek.
Skladam naszemu Gospodarzowi wyrazy szczerego podziwu i szacunku, ze tak sumiennie i z takim poswieceniem i wdziekiem prowadzi ten blog, piec dni w tygodniu i pozwla nam plesc co slina na komputer przyniesie.
To jest setne wydanie konkursu, ale przeciez tych pozostalych wpisow jest juz ponad pol tysiaca.
Dziekujemy, Panie Piotrze!
Z góry prosze o nagrode pocieszenia. Wyslalem odpowiedzi. Wszystkie falszywe. Dlatego sadze, ze zasluzylem na to co mi sie nalezy. Do nagrody prosze dolaczyc rachunek z kosztami przesylki i opakowania oraz numerem konta. Konto moze byc nawet na Bermudach albo, co lepiej, na Antarktydzie. Nie zapomniec numer swift oraz iban. W przeciwnym przypadku przelew bedzie wedrowal miesiacami.
Jak zwykle nieodcyfrowujacy zagadki
Pan Lulek
Takie zakładziki działały jeszcze w latach 50-tych. Mam pięknie oprawioną w skórę w latach 50-tych książkę kucharską Disslowej, która przed oprawieniem rozsypała się zupełnie. Teraz działa introligatornia artystyczna w Koszalinie, ale jest to pracownia Wydawnictwa Artystycznego i nie wiem, czy przyjmują zlecenia zewnętrzne. W każdym razie prowadzą też naukę introligatorstwa artystycznego. Niestety, nie jest to żadna kontynuacja, bo właściciele zdobywali fach we Francji i Szwajcarii. Mało kto z młodych ludzi, niestety, zdaje sobie sprawę z tego, ile Polska jako kraj straciła na jej opuszczeniu przez tylu jej obywateli. Moja rodzina, gdy byłem dzieckiem, tyle mi naopowiadała o przedwojennym Wilnie, gdzie kilka narodowości tworzyło tak barwną i piękną wspólnotę. Sam już mniej urozmaiconą wspólnotę pamiętam ze Świdnicy do roku 1956-7. Wcale tej przedwojennej wspólnoty nie idealizuję. Zdaję sobie sprawę z tarć, antysemityzmu i niedostatków polityki narodowościowej państwa. Nie umniejsza to przecież rangi poniesionej straty. Żal mi tego nieporównywalnie bardziej niż strat terytorialnych, o których wiedza jest znacznie powszechniejsza.
Analfabeta sum. Rozsypała się książka nie Disslowa.
Wpis Heleny dotyczący Gospodarza godny podpisania się przez nas wszystkich. Rzeczywiście nie ma równie pracowitego i aktywnego Gospodarza.
Dziś dzień miłości dla spóźnialskich, koniec świata. Posłałam odpowiedzi dla książki „Polityka i jej ludzie” i już się na nią cieszę. Gospodarzu, Pan ma pomysły! Kłaniam się po japońsku.
Wciągnął mnie ten blog już dawno. A dziś w tym jubileuszowym wydaniu szczególnie smakowicie. A to ciekawostki o kuchni staropolskiej w czeluściach internetu wyczytałem, a to książki piękne w skórę oprawione obejrzałem…
Jubileuszowo pozdrawiam blogowiczów – czyta się Was cudnie, a i ironia podlana czasami nutką złośliwości bardzo mi odpowiada.
Gospodarzowi życzę kolejnych jubileuszy i dziękuję za poprzednie konkursy.
Dziś oczywiście odpowiedzi wysłałem – nie szybko bardzo bo ta kuchnia staropolska troszkę mnie wciągnęła…
A „Politykę i jej ludzi” posiadam już jako trofeum z czego jestem dumny jak paw.
Chciałem wrócić do przedwojennego Wilna. Moja Mama nigdy nie chciała Wilna po wojnie odwiedzić, gdy już było można. Pytała „Po co?”. Mówiła, że tego miasta już nie ma, bo miasto tworzą ludzie a nie budynki. Z wielką niecierpliwością czekałem na „Kronikę wypadków miłosnych Wajdy”. Nie do końca było to Wilno zgodne z moim wyobrażeniem. Żydzi w filmie byli społecznością całkowicie odrębną, w opowiadaniach mojej rodziny było też poczucie odrębności, ale tylko do pewnego stopnia, czyli naturalne. Równocześnie nie brakowało poczucia wspólnoty, też oczywiście tylko do pewnego stopnia, bo inaczej nie mogły te dwa poczucia występować jednocześnie. W każdym razie pozostała tęsknota i za Żydami i za Białorusinami i za Litwinami, których w Wilnie było bardzo mało. Były też momenty silnych konfliktów narodowościowych w latach 1918-1920 w związku odzyskiwaniem niepodległości przez Polskę i Litwę oraz z wojną.
Stanisławie, przyjmie Pan wyrazy uznania ? Jest tak jak Pan mówi, strasznie dużo przez draństwo straciliśmy i nadal tracimy. Dech zapiera nam w obliczu wrzawy każdego nienawistnika, przez co nawet kilkoro jest w stanie „robić za naród”. Mamy problem psychologiczny, gdyż swoim milczeniem pozwalamy każdemu choremu na nienawiść wierzyć, że jego poczynania są oczekiwane. Kto nas skaleczył małomównością w obliczu agresji?
To prawda. Dlaczego te paskudne typy są tak głośne, a my nie umiemy się przebić? Czy nienawiść tak pomaga w przebijaniu się do mediów i kościołów (Nowak)? Ale i ten blog może temu przebiciu trochę służy. Piszemy w większości podobnie, ale jest nas piszących garstka. Czytających podobno tysiące, więc może ma to jakieś znaczenie.
No to Kochani pękła setka! I wygrała – jak należało się spodziewać – Nemo. Tuż po ósmej przysłała z Alp prawidłowe odpowiedzi. I do Szwajcarii pojechały cztery tomy „Wielkich mów historii” co jeszcze bardziej podbuduje erudycję zwyciężczyni. Gratulacje!
A prawidłowe odpowiedzi to:
1 Apicjusz
2 Edward Pomian Pożerski
3 Stanisław Czerniecki
Lista uczestników, którzy otrzymają książkę o Polityce i jej ludziach ukaże się jutro. Czekam bowiem na każdy mail.
Helenie dziękuję za życzliwe słowa. Staram się Was zabawić a sam też korzystam, bo znalazło się tu bardzo zacne grono kulturalnych ludzi. Wasze wpisy zachęcają mnie do pracy i często inspirują. że nie wspomnę o licznych korektach, które zawdzięczam blogowiczom. A więc Heleno jeszcze raz dziękuję Pani.
A teraz kilka słów informacji. W środę, jak wiecie, wyjeżdżamy na Cejlon. Zawieszam więc quizy na resztę wakacji. Ale wpisy porobiłem na zapas, by nie narażać przyjaciól na rozmowy przez dwa tygodnie pod tym samym tekstem. Nadal więc będzie pięć nowych tekstów w tygodniu. Tyle tylko, że są one zrobione z wielkim wyprzedzeniem. Do aktualności wrócę po wyprawie do świata herbaty.
Tymczasem jednak nie żegnam się jeszcze, bo może do wtorku coś mi się przypomni.
Nie wysyłałam – „politykę mam, a na I-szą nagro9dę się spóźniłam. Muszę pochwalić swoej miasto – są trzy pracownie introligatorskie, bardzo dobre i nie rtanie (niestety) iu sekcja arrtystów-introligatorów przy Izbie Rzemieślniczej. Wystawiają. Na co dzień pracują w drukarniach, a ekstra oprawy traktują jako hobby. Przy Bibliotece Uniwersyteckiej jest pracownia konserwatorska i robią oprawy amatorskie jeżeli wolumin nie ma orginalnej albo jest zbytnio zniszczona. Nie tak dawno oprawiałam „Pamiętniki Paska” kupione w stanie pojedynczych kartek i „Rok przy polskim stole”, który mi się rozsypał. Są to co prawda oprawy płócienne albo płócienno-kartonowe, bo i tak na inne nie byłoby mnie stać. Mam jeszcze do naprawy stary album do zdjęć, który los potraktował nie najlepiej. Nie jest zbytnio wiekowy – jest moim rówieśnikiem i dostałam go w prezencie od Ojca Chrzestnego. To góralska robota z 1938r – spodnia okładla to gładka, złocista polerowana deseczka, wierzchnia jest wyrzezana ażurowo w pęk szarotek, też złocista ale brzegi wycięć ma podmalowane ciemniejszą politurą. Nic oszałamiającego ale dobre rzemiosło. Potargał się sznurek związujący stronice i okładki i aktualnie jest to wrak. Jako, że pracowałam na wprost budynku Izby Rzemieśklniczej , bywałam na wszystkich wystawach. Uroda robót introligatorskich była czasem imponująca – skóra, drewno, intarsje, okucia, aksamity, złocenia, zakładki i szarfy, liternictwo i zdobienia, inkrustacje kamieniami półszlachetnymi. Jeden z artystów był, o ile pamiętam z Jarosławia, inny z Koszalina, duża grupa Wielkkopolan. W Pyrlandii długo było to rzemiosło niemieckie, dopiero pod koniec XIX w zajęli się tym i Polacy.
Ironia? Zlosliwosc?! My?! Moze jeszcze sarkazm, co?!!
Melduje Poslusznie, ze slonce swieci, odpowiedzi wyslane. Czas zabrac sie do pracy.
Piękny prezent zrobił dzisiaj Gospodarz! 🙂
Wysłałam rozwiązanie, a jakże. Trochę mnie zdumiało, że zaraz potem Pan Piotr opublikował je na blogu. Czy nie za wcześnie?
Angielskie powiedzenie (przypisywane niekiedy Oscarowi Wilde) mówi, że sarkazm to najniższa forma dowcipu, za to najwyższa forma inteligencji.
A niech tam – sarkazm też !
Proponuje przeglosowanie nad nowym punktem nieistniejacego Regulaminu Gotuj sie: absolutny i totalny zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek konkrsach Chodzacej Naszej Encyklopedii (t.zw. Nemopedii) . Oddac ja do introligatora i niech lezy ozdobna na polce i odpowiada na pytania pozakonkursowe beznagrodowe. To jest przerazajace ile ta kobieta ma w glowie wiadomosci i informacji.
Kto za?
Przeglosowane!
Heleno,
niniejszym udaję się dobrowolnie do introligatora, gdzie dam się ozdobnie oprawić w czarną skórę z okuciami ze stali, do tego pejczyk i high hills, zajmę miejsce na półce i będę czekać na bezkonkursowe i pozanagrodowe pytania 😎
Gospodarzu, dziękuję 🙂
nemo!
Gratulacje! 🙂 Nie daj się oprawić, co? 😉
A ja, nie dosyć, że się spóźniłem, to jeszcze zjadłem literkę w nazwisku polskiego autora i wyszedł admirał. 🙁
Jak juz bedziesz to wszystko miala, to zostaniesz Dominatropedia.
Swoja doga nigdy nie moglam zrozumiec what is the atraction….
Nemo – graTULacje od Pyr i Ryby. Znam co najmniej jedną osobę, która by chętnie sobie Nemo na półce postawiła. Nagrodę masz piękną i nie wiem co i komu Gospodarz postawił, żeby coś takiego z redakcji wysępić. Chwała zwycieżcy i sława Piotrowi Wspaniałemuy. Heleno – pozostaje nam tylko w cichości zgrzytać zębami.
Dzisiaj o 20tej będzie właściwa pora na wzniesienie stosownych toastów jubileuszowych! 🙂
Gratulacje dla Nemo. A to się Twój Jaskiniowiec zdziwi po powrocie z delegacji, jak Cię zobaczy taką prosto od introligatora! 😀
Dziękuję za gratulacje i miłe słowa 🙂 Nie jest źle dopóki proponowane jest oprawienie, a nie wypchanie 😉
Heleno,
What is the attraction? Ask the men 😉
Pamiętasz angielski serial „The Life and Loves of a She-Devil” i scenę z sędzią Bissopem? Nie ma tego na Tubie, ale jest mój ulubiony fragment z wersji filmowej:
http://youtube.com/watch?v=PLIc_MJhh3c
Idę wieszać pranie…
Przeciez jeszcze wczoraj napisałam, że wiadomo, kto wygra, nie?
Tymczasem u mnie znowu pada 🙁 Trochę to nużące zaczyna być.
Gratulacje dla Nemo lekko przyprawione nutką zawiści. Przewiduję, że na konkursy bez nagród poczeka na swojej półce, ale jak będzie „Co gotujemy?”, natychmiast zejdzie i odpowie pierwsza. „Wielkie mowy” to przedmiot godny pożądania w cieniu wiązów. Synowa pisała pracę magisterską o przemówieniach prezydentów Stanów Zjednoczonych. Mąż pomógł robiąc programik do analizy tekstów wg jej wymogów. Wyszło nawet całkiem ciekawie. Gotowe programy do analizy tekstów są bardzo dobre do badań struktury języka, ale gorzej się sprawdzają przy badaniu np. kontekstów w aspektach politycznych a nie językowych. W tym prypadku chodziło o teksty angielskojęzyczne, a do analizy w tym języku są świetne programy. I świetna baza stanowiąca materiał porównawczy – British National Corpus. Zdaja się, że jest tworzony polski odpowiednik we współpracy z Anglikami, a został już utworzony czeski.
W książce Ludzie zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu Lidii Winniczuk, której jestem szczęśliwą posiadaczką , jest kilka przepisów Apicjusza. Dwa mi się wyjątkowo spodobały na nietypowe zastosowanie pieprzu.
1.Cztery jajka, ćwierć kwarty mleka, jedną uncję oliwy, zmieszaj dobrze; na cienką patelnię dasz nieco oliwy; kiedy się zacznie tłuszcz gotować, wyłożysz przygotowaną masę; kiedy się z jednej strony przysmaży, wyrzucisz na talerz, polejesz miodem, posypiesz pieprzem i podasz.
2.Daktyle po usunięciu z nich pestek nadziejesz orzechami albo utartym pieprzem; posolisz po wierzchu, ugotujesz w rozpuszczonym miodzie i podasz.
Nemo, gratulacje!
Nemo – gratuluję. W dobre ręce trafia ta nagroda, w najlepsze. Sprawiedliwości stało się zadość.
Helenko, na blogu red. Daniela Passenta masz do odebrania wyrazy uznania.
Wyszedłem do sąsiadów obejrzeć uznanie dla Heleny i wracam z podkulonym ogonem, chociaż nie jestem Bobikiem. Biedny Redaktor Passent. To, co tam powypisywali, nie mieści się w głowie. A Helena ma nie tylko wyrazy uznania. Trochę inne też. Może i dobrze, że jest takie miejsce, gdzie można obejrzeć polską kloakę intelektualną żeby nie wpadać w samouwielbienie. Dla ścisłości: jest tam dużo dobrych komentarzy, ale ta łyżka dziegciu potworna.
A propos Bobika – czy ktoś wie co się z nim dzieje. Miałem nadzieję na wiersz o cukinii i nic z tego. I jescze Brzucho. Co z nim?
Bobik o ile sie nie myle na wakacjach. Ja juz mu wspolczuje nadrabiania zaleglosci jak wroci.
U Passenta ostatnio strasznie sie kloaczy, co jest przykre, bo jego teksty bardzo lubie. Nic to przestalam czytac komentarze. Na Don Kichote sie nie nadaje i z wiatrakami walczyc nie bede. U Szostkiewicza tez pluja. No onecie i w wyborczej juz dawno przestalam czytac komentarze, teraz chyba przyjdzie pora na Polityke.
Nemo, najszczersze gratulacje.
Maluczko, a wchłoniesz cztery tomy i będziesz od niechcenia cytowała dowolną mowę z przypisami włącznie.
Jak ty to robisz, że tyle zapamiętujesz, a niczego nie zapominasz. Z czystej ciekawości pytam, bo mam akurat odwrotnie.
Widzę, że nie tylko mnie różne komentarze (na szczęście nie dotyczy to tego Blogu, choćbyśmy się bardzo spierali) kojarzą się kloacznie. zastanawiam się, czy ich autorzy naprawdę myślą, co piszą, czy się tylko świetnie bawią naszą irytacją. Ale sam znam parę osób o podobnych poglądach. Kiedyś wziąłem je za żart i się wygłupiłem.
Bobik jest w Krakowie i sle stamtad zachwycone komunikaty. Mial odwiedzic Pana Piotra.
Dostalam naprawde wzruszajacy prezent. Dzwonie zamowic taksowke na dzis i rozmawiam z dyspatczerem, ktorego widze codziennie, bo siedzi w okienku przy stacji metra. Pyta czy taksowka dla E. Mowie, ze dla mnie tym razem.
– A gzie chcesz jechac?
– Do szpitala rejonowego – odpowiadam.
Zapada na chwile cisza i potem:
– Do you mind? Czy moge cie zapytac co ci jest, bo stale ostatnio jezdzisz po szpitalach?
– Nic mi nie jest – odpowiadam, jak prawdziwa Angielka. – Ale zeszlego lata wycieli mi raka piersi. Teraz to tylko wizyta kontrolna.
I s;ysze:
– Wiesz co, Helena, taksowka po ciebie przyjedzie, ale nie plac, bedzie uprzedzony, zeby nie bral pieniedzy. A jak skonczysz, o to zadzwon i przywieziemy cie do domu.
Ja kompletnie speszona, mowie: But why?
– Because -pada odpowiedz.
Nawet nie znam imienia tego dyspatczera, choc widze go na stacji jak odbiera telefony od lat.
Bardzo to bylo mile.
Kiedys przed laty zdarzylo mi sie to w Lublinie. Jechalam z bolacym ropnym zapaleniem okostnej na wyrwanie zeba. I taksowkarz nie wzial ode mnie pieniedzy. W czasach glebokiego PRLu.
Nemo,
gratulacje od sąsiadki.
Heleno,
bo normalni ludzie wciąż istnieją.
Spod kodu fff1
Nic dziwnego, ze nemo wygrala.
Calkiem normalne. Ona nie mieszka w Szwajcarii jak podaje dla zmylenia przeciwnika tylko w kraju, który nazywa sie Encyklopedia. Jest to kraj na europejskim kontynencie ale nie nalezacy do Unii Europejskiej. Stad brak zahamowan i standardów które oplataja ludzkie umysly. Czyli zaciemniaja.
Tak czy tak gratulacje.
Ja tez wyszedlem na swoje. Dzieki Stanislawowi nawiazalem kontakt z forma Ley w Koszalinie i zamówilem dla siebie nagrode pocieszenia. Sadzilem, ze jest to jakis bliski znajomy Stanislawa, ale on nawet nie slyszal o blogu naszego Gospodarza. Wszystko wskazuje nawet na to, ze ten pan wierzy wylacznie w zycie pozablogowe.
Ja sie zatem pytam wszystkich otwartym tekstem
Czy istnieje zycie pozablogowe ? Jesli tak, to co to za zycie.
Pan Lulek
O firmie zwanej formą Ley w Koszalinie dowiedziałem się dzisiaj, ale wydała mi się interesująca. Życie pozablogowe chyba istnieje, chociaż Moja ostatnio robi aluzje kwestionujące ten fakt w odniesieniu do mojej osby.
Co do Nemo, zastanawiam się, czy w kolejnym konkursie nie uciec się do jakiejś metody rodem z „Tych wspaniałych mężczyzn w swoich szalejących gruchotach”. Inaczej nie ma szans.
A po lekturze niektórych komentarzy z sąsiedztwa pokrzepienie od Heleny.
Są blogi, jak czarne dziury. Gdy zbiżysz się- wciągnie i nie wypuści.
Haneczko,
ja już tu raz informowałam: pobudka o świcie, cocktail witaminowy z banana, soku pomarańczowego, kiełków i imbiru, stretching, prysznic, endorfiny 😉 I jeszcze w porę pozbyć się gości 😉 A tak serio, to ja tę pamięć mam po Babci Michalinie, moje siostry tak nie mają. Taka pamięć to udręka 🙄 Gdybym jeszcze nie walczyła z notorycznym gadulstwem, to moje otoczenie chyba by ze mną nie wytrzymało 🙁 Mój Osobisty to milczek i słuchacz. Przyjaciele do dziś wspominają, jak to przed laty w Locarno miałam zapalenie krtani i ON doszedł do głosu 😉
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie gratulacje, już jestem zażenowana 😳
Kryniczko Wiedzy – gratulacje i ode mnie.
Gospodarzu – kolejny jubileusz. Gratuluje i podobnie jak inni dziekuje. Za smakowite powiastki, wspaniale przepisy, szczypte kulinarnej (i nie tylko) historii i wyrozumialosci dla naszego gadulenia, a tego nigdy nie bedzie malo.
Przy pomocy nemo, Teresy, Bobika i Alicji udalo mnie sie „sprokurowac” wirtualna slodycz. Skladnikow bylo niewiele – nemo nie miala szafranu, Alicja wystapila z propozycja sledzia, zas Bobik insynuowal picie az dwoch setek. Dokonawszy niewielkiej korekty z ww zapraszam na slodkie obzarstwo z okazji
100go wydania blogowych zagadek
http://picasaweb.google.com/okotazaglossus/ZgadnijCoGotujemy/photo#5226199229272934098
A ze odpowiedzi juz zostaly podane moge sie jedynie obejsc smakiem. Co nie powinno nikogo dziwic w naszej Blogowej, smacznej Kawiarence.
Pozdrowionka od zwierzatka
Echidna
nemo, nie wierzę w kiełki, ale w Babcię Michalinę jak najbardziej. Po mojej odziedziczyłam zbyt mało.
W związku z kloacznością pisałam u Passenta. Mam podobne spostrzeżenia jak Nirrod. Helenę poparłam wcześniej. Wszystko w poczuciu bezradności, że kończą się miejsca, które lubiłam.
Echidno 🙂
Nemo – uklony i gratulacje!
Heleno – obys spotykala takich ludzi jak najczesciej. A moja siostra, ktora ze wzgledu na zdrowie czesto musi korzystac z taksowek warszawskich, ma takiego juz zaprzyjaznionego taksowkarza, ktory po drodze wiersze jej swoje wlasne recytuje. Podobno nienajgorsze.
Pozdrawiam i ruszam na wesele mojej starszej corki, Magdy. Tu jesli chcecie ja poznac:
http://picasaweb.google.com/WandaTX/BlogMagdaIVincent?authkey=gIt7IYrX2fQ
Kolejny przyczynek do rozmow o roznorodnosci.
Relacje z za miesiac. Trzymajcie kciuki, zeby sie nam wszystko udalo.
Aksamitnej nowej drogi zycia dla Twych Nowozencoow Wando. I udanego wesela.
Echidna
Gratulacje Wando dla ciebie i Pieknych Mlodych. Ta mlodziez mi sie wydaje coraz mlodsza. Wygladaja na po 16 lat. A ze to twoja starsza corka to latwo obliczyc, ze masz 36 lat, czyli jestes o 18 lat ode mnie mlodsza.
Dzisiaj setna zagadka, ktorej nie zgadlam! A nemo musi pewnie zapelniac kolejna polke z ksiazkami swoimi nagrodami. But I’m not bitter!
Zeby mi sie nie nudzilo, to zostawilam okno otwarte w lazience w piwnicy wczoraj w nocy podczas oberwania chmury. Dzisiaj bylo w calej piwnicy 5 cm wody z blotem. Woda juz zebrana, bloto prawie!
Wando, powodzenia Młodej Parze na nowej drodze życia!
Piękni ci Twoi Młodzi, Wando! Daj Im, Boże, smakowitego życia! A gdzie ślub będzie? Czy ty się z nimi w podróż poślubną wybierasz, że dopiero za miesiąc masz zamiar zdać relację z wesela? 😉
Aniu Z. – 🙁
Also, nie w podroz poslubna, nie 🙂
ale oni sa we Francji, gdzie jego rodzina a Magda znalazla swego czasu prace. Wiec jak juz we Francji to tylko skok i do Polski.
Aniu Z. – dostalam na okragle urodziny taka ksiazke – mlodsza z kazdym rokiem po 50 no i staram sie jak moge. 🙂
Nemo,
Ty przestań wreszcie grać, bo to nieprzyzwoite. And yes, I’m bitter and cranky, too! Tę książkę Władyki mam od dawna (wygrałam, nemo chyba spała).
A w ogóle to zaspałam. Druga godzina w nocy!!!
Aniu Z.
Wyrazy współczucia, tak wyglądało, ze Was ta zaraza dotknie (ja korzystam z accuweather.com – dobry radar). U nas co chwila jakieś chmurki wyskakuja i cos pada, właśnie znowu wisi chmura 🙁
Zapomniałam najważniejszego – Wandzie TX wspaniałego urlopu, a pięknej Młodej Parze wszystkiego dobrego 🙂
Jezeli zniknalem z blogu, to moze byc jedna z dwu przyczyn.
Po pierwsze zmarlem i przenioslem sie do wiecznosci.
Po drugie, nie cierpie cenzury i ustawicznego wcinania.
Zegnajcie
Pan Lulek
Panie Lulku,
nie ma sie co nerwować. To nie człowiek tam siedzi i wycina, tylko maszyna, a z maszyną nie pogadasz. Zadziałało na jakieś słowo. Jak zwykle obejdę maszynę fortelem, bo i mnie nie udało się wkleić Pana Lulka tekstu. Maszyna zwana łotremPressem jest uczulona i ustawiona na jakieś słowa, nic na to nie poradzimy. Nemo zamiast wygrywać nagrody, moze przeprowadziłaby śledztwo, o co tu biega 😉
Zaraz wracam z tekstem Pana Lulka.
Wando TX – wszystkiego dobrego dla Twoich Dzieci.
Przyjemnej podróży po Europie i Polsce -n jednym słowem udanego wesela iwakacji.
Kawior bakłażanowy zrobiony i teraz stygnie. Nie miałam ostrej papryczki i dodałam łyżeczkę tych piekielności od Marialki.Jeżeli nie da się tego zjeść, to zamrożę i zabiorę na zjazd – dla Alicji
Panie Lulku – a cóż jest warte życie pozablogowe?
Tu jest wpis Pana Lulka – a w /Gotuj_sie jest chyba ze trzy Panalulkowe wcześniejsze wpisy w formacie html, które Mu łotrpress nie przepuścił. Moze gdyby porównać, udałoby nam sie znalezć jakieś słowo-klucz do zagadki? To musi być jakieś słowo, na które łotr reaguje alergicznie…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Wpis_Pana_Lulka.html
Dopiero teraz udało mi się dopaść do komputra. Bez szans na cokolwiek, oczywiście. Wnuk mnie wykończył, kolana mi łupią, w głowie szumi. W rozpaczy wsadziłam go do samochodu (zabierając kluczyki) ryzykując polamanie przełączników, ale bestia nie chciał nawet tym się zająć. Natychmiast wylazł i ruszył przed siebie. Za to kowal przyjechał dwie godziny później i zrobił o dwa (ważne! bo zawody) konie mniej. Za to dobra pogoda jakoś się trzyma i jedno siano (to co mokło) zbiera syn a trawę na drugie kosi sąsiad. Wieczorem ma być nowy doktor wet. i zrobić zdjęcie rentgenowskie kopyta klaczy o pięknym imieniu Magnolia (to ta srokata ze srokatym źrebakiem na zdjęciach). To tak, żeby nie było nam zbyt nudno.
Na obiad pieczona karkówka z sosem Mareczkowym (dyć przyjechał), kartofle, sałatka z pomidorów, na deser ciasto z dodatkiem mielonych orzechów laskowych, malin i borówek (czyli czarnych jagód). Jak ja się temu dziecku podlizuję!!!
Pozdrawiam WSZYSTKICH WYGRYWAJĄCYCH i nie tylko,
Stara Żaba
Matka mojej koleżanki (a nawet przyjaciółki) w dniu ślubu złożyła młodym takie życzenia: obyście się zdążyli zaprzyjaźnić nim przestaniecie się kochać! Mieliśmy wtedy po dwadzieścia parę lat i wydawały nam się wtedy dziwne (żeby nie powiedzieć głupie) i zupełnie nie na miejscu. Z perspektywy kolejnych trzydziestu lat i kolei losu ich małżeństwa, a także innych znanych mi małżeństw, widzę jak mądre były te życzenia.
U mnie znowu buro, wczorajsza słoneczna aura poooszła gdzieś daleko, bo ani się jej domyślić. Pocieszyłam się „ciepłymi lodami” z siedmiu żółtek (130 g), łyżeczki cukru, kilku ziarenek soli i nieco malinowego octu wg przepisu Helenki ukręconych w 70′ C. Kolacji nie będę potrzebować.
Rybo,
jak się nie da zjeść, to znaczy zrobiłaś nie według przepisu – się nie ma prawa nie udać!!! Niech Helena się wypowie.
Można najwyżej nie dosmaczyć lub przesmaczyć. Ja lubię ostre, dlatego dodaję całe jalapeno , z tym, że połowę pestek usuwam, bo nie każdy takie piekielne lubi, moja rodzina i owszem. Jakakolwiek ostra papryka jest dobra, oprócz tego pieprz też musi być.
Co do sałatki pomidorowej, uwielbiam pokrojone pomidory, do tego w drobną kostkę czerwoną cebulę (dużo!), dyżurne sól, pieprz, oraz kwaśna smietana. Własnie wczoraj i przedwczoraj gościła na stole. Dzisiaj będą odsmażane ziemniaki, posadzone jajko i mizeria. Maślanka do popicia.
Alicjo, ja w sprawie wcinania tekstow. Mysle, ze to musza byc slowa, ktore maja litery z ogonkami, bo ja pisze po polsku bez ogonkow i nie wcina mi zadnych tekstow.
Upal, duszno, parno i czuje sie jak Helena z Wujaszka Wani, ktora snuje sie po domu i narzeka na upal (pamietam swietna na scenie Julie Christie sprzed 30 lat – tak wlasnie ja zapamietalam, byl tam jeszcze w epizodycznej rolce legendarna Lilian Gish ).
Dzisiaj zadnych kolacji chyba (chyba?) – za goraco.
Ikra baklazanowa nie ma prawa sie nie udac. Nawet jak za duzo ostrosci, to jest wciaz bardzo dobra, zwalszcza nazajutrz jak sie zmaceruje.
Ania Z. z 17:06
Nie czuj się samotna w tej dyscyplinie 🙁 . Prawdę klepiąc sądziłem ze jestem jedynym który z marszu na tak postawione ? nie klepnie poprawnej odpowiedzi. Miło znaleźć się w tak odpowiednim towarzystwie 🙂 Szkoda tylko z nas taki duet :cry:. Ale nie martw się ze jesteśmy tacy ostatni. Przyjdzie czas ze ostatni będą pierwszymi :D. Stachu to potwierdzi.
nemo chylę czoła
dla zwierzątka z antypodów również taka sama czynność z mojej strony za stronę w picasaweb.
Tak sie zastanawiam, znam przecież odpowiedzi…Gospodarz podał. 😉
Wysłać, nie wysłać???
Chcę dostać książkę , czy nie chcę?
Ale nie, nie wysyłam. Dostanę i bedzie problem.
Co ja z nią zrobię, półkę jakąś trzebaby zamontować, nieeee.
Z książkami to same kłopoty, miałem nawet kiedyś jedną, postanowiłem się jej w jakiś ciekawy sposób pozbyć. I wiecie co??
Udało się!! Zginęła!!!!
Ale dostałem następną, to się chyba ku mej radości nie skończy.. 🙂
A teraz mnie ze 2 godziny nie będzie.
Nie dzwońcie!!!
Ja piszę z ogonkami i kropkami, kreskami i tak dalej – nigdy mi nic nie wcięło. Pan Lulek pisze takze bez polskich znaków diakrytycznych.
Spróbuje przepisać Jego tekst ze znakami diakrytycznymi i zobaczyć, czy mi wejdzie. Ale to za dobra chwilę, bom chwilowo troche zajęta. Moim zdaniem to wcale nie diakrytyki, tylko jakieś „trefne” słowa. Ale coraz bardziej mnie ta sprawa ciekawi, bo to juz któryś wpis z kolei. Zadnych brzydkich słów Pan Lulek nigdy nie używa, więc ki diabeł?!
U Ryby pisze dzisiaj Pyra. Ryba z Matrosem, a przedtem jeszcze sporo innych członków rodziny, targają drewno. Właśnie dzisiaj przywiueziono 6 m. sześciennych, a miejsca na nie Tomek nie zdążył zrobić. Najpierw 5 osób przenosiło pieńki z podwórka na trawnik poprzez garaż, a teraz od 2 gosdzin już tylko w dwójkę targają deski, które muszą zmienić miejsce postoju, żeby opałowe wlazło. Ponoć te deski zmieniają miejsce po raqz 5-ty, a jest ich ok 200, 3-4 m. Z pieńkami Ania im pomagała, deski noszą osobiście. Atmosfera się nieco zagęśzcza, jako, że Matros jest chomik, a Ryba pyszczy zamiast cichutko przerzedzić mężowskie zbiory (np 4 monitory komputerowe w tym 3 usZkodzone) 2 nieczynne telewizory, o kablach, deskach, i innych męskich skarbach nie wspomnę. Idę zrobić jakąś kolację.
Skoro wszyscy pogratulowli, to ja jak zwykle z calkiem innej beczki. Nie wiem czy pamietacie, ze Magdalena i Tomek przeprowadzili sie do Perchtoldsdorfu gdzie mieszkalem kilka szczesliwych lat. W tymze miescie jest ponad 50 funkcjonujacych Heurigerów. Nasza przyjaciólka Renata byla dziewczyna, która swego czasu za wszelka cena chciala wyrwac sie z domu. Wyrwala sie z jednym o wiele starszym i ciezszym finansowo panem. Byl wlascicielem wielu posiadlosci w okolicy ale tak zaplatanym w interesy, ze nie mial czasu dla mlodej atrakcyjnej zony. Zaniedbywana dama mieszkajaca w okolicach Mayerling, tym romantycznym, znanym z samobójstwa nastepcy tronu i jego ukochanej Vetstchery, zorganizowala sobie bujne prywatne zycie. Dosyc dlugo malzonek, noszacy wdziecznie poroze, tolerowal taka sytuacje. Tym bardziej, ze krótko po slubie malzonka obdarowala go synem któremu nadano imie Tomasz.
Rozwód przyniósl pani jako pożegnalny prezent Heuriger. Przebudowala go na lokal zwany Heurigerstandl. Z poczatku szlo niezle, tym bardziej, ze Renata znalezla sobie stalego partnera. Niestety zaplatanego w rodzine z kilkorgiem dzieci. Tomasz rósl na pocieche mamy i postanowil zostac lotnikiem. Ukonczyl stosowna szkole i znalazl sobie sliczna dziewczyne. Studentke w Akademii Sztuk Pieknych. Obydwoje byli ulubiencami calego grona znajomych a przede wszystkim rozwiedzionego ojca.
Potem byla tragedia. Tomasz dostal zadanie przeprowadzenia samolotu Cessna z USA do Europy. Byl juz doswiadczonym pilotem. Odebral samolot i lecial przez Atlantyk. Musial ladowac gdzies po drodze dla zatankowania. Potem ruszyl przy pieknej pogodzie w kierunku Portugalii.
Blisko lotniska, wieza kontrolna odebrala nagle meldunek, ze on nie ma wiecej paliwa i bedzie ladowal na oceanie. To byla ostatnia wiadomosc. Wyslano ekipy ratownicze, uruchomiono cala portugalska flote i nic nie znaleziono. Na glatkim oceanie ani sladu. Zadnych resztek. Dziwne ale prawdziwe. Przypuszczano, ze tankujac podal ilosc w jednostkach pojemnosci amerykanskich a wlano mu litry. Trzy razy mniej.
Renata nie odzyskala równowagi. Sprzedala lokal, porozdawala wszystko co tylko miala i wyprowadzila sie do Dolnej Austrii. Zajela sie opieka nad dziecmi. Do nas doszly wiesci, ze dziewczyna Tomasza zwiazala sie z jego ojcem. Byly plotki, dlaczego, taka róznica wieku, czyzby pieniadze.
Kiedys, jeszcze mieszkajac w Perchtoldsdorfie, spotkalem przypadkiem na ulicy byla dziewczyna Tomasza. Chwile rozmawialismy az nagle zaproponowala wspólny obiad w Heurigerze. Naturalnie, czemu nie. Podczas obiadu, przy stole, bez owijania w bawelne, powiedziala mi, ze jest z ojcem Tomasza, jako jego zyciowa partnerka. Zapytala co o tym sadze. Nic odpowiedzialem. Nie moja sprawa. Czy wiesz dlaczego zapytala. Tez nie wiedzialem.
Dlatego, ze on jest dla mnie tym Tomaszem. Tyle, ze starszym. Tak sobie wyobrazalam nasza wspólna starosc.
Ot zycie i tyle
Pan Lulek
arcadius, dzieki. Przynalam sobie nagrode pocieszenia- manicure (tez, zciachalam sobie paznokcie przy piwnicznej pracy), zaraz lece. Tobie rowniez polecam, przyznac sobie nagrode pocieszenia ma sie rozumiec, manicure tylko jesli sam chcesz.
To powyżej, to tekst Pana Lulka. Nemo przeprowadziła błyskawiczne śledztwo i znalazła feralne słowo. Jest to jak zwykle „pożegnalny” przez z 😎
A kod też odpowiedni d1d1 😉
To taka ladna historia Pania Lulku i oczywiscie, ze mozna znalezc uczucie i spelnienie z partnerem mlodszym czy starszym, nawet jesli jest on niedoszlym tesciem (troche spooky jednakowoz). Choc ten pan musi byc bardzo duzo starszy, skoro juz mama Tomasza wychodzila za niego jako starszego partnera.
Moze bardziej wishful thinking ze strony starszych panow niz marzen mlodych pan, ale jak to pan mowi, ot zycie.
Skoro wszyscy pogratulowali, to ja jak zwykle z całkiem innej beczki. Nie wiem czy pamiętacie, że Magdalena i Tomek przeprowadzili się do Perchtoldsdorfu gdzie mieszkałem kilka szczęśliwych lat. W tymże mieście jest ponad 50 funkcjonujących Heurigerów. Nasza przyjaciółka Renata była dziewczyną, która swego czasu za wszelka cenę chciała wyrwać się z domu. Wyrwała się z jednym o wiele starszym i cięższym finansowo panem. Był właścicielem wielu posiadłości w okolicy ale tak zaplątanym w interesy, że nie miał czasu dla młodej atrakcyjnej żony. Zaniedbywana dama mieszkająca w okolicach Mayerling, tym romantycznym, znanym z samobójstwa następcy tronu i jego ukochanej Vetstchery, zorganizowała sobie bujne prywatne życie. Dosyć długo małżonek, noszący wdzięcznie poroże, tolerował taką sytuację. Tym bardziej, że krótko po ślubie małzonka obdarowala go synem któremu nadano imię Tomasz.
Rozwód przyniósł pani jako pożegnalny prezent Heuriger. Przebudowala go na lokal zwany Heurigerstandl. Z poczatku szło niezle, tym bardziej, że Renata znalazła sobie stałego partnera. Niestety zaplątanego w rodzinę z kilkorgiem dzieci. Tomasz rósł na pociechę mamy i postanowił zostać lotnikiem. Ukonczył stosowną szkołę i znalazł sobie śliczną dziewczynę. Studentkę w Akademii Sztuk Pięknych. Obydwoje byli ulubieńcami całego grona znajomych a przede wszystkim rozwiedzionego ojca.
Potem była tragedia. Tomasz dostał zadanie przeprowadzenia samolotu Cessna z USA do Europy. Byl juz doświadczonym pilotem. Odebrał samolot i leciał przez Atlantyk. Musiał lądować gdzieś po drodze dla zatankowania. Potem ruszył przy pięknej pogodzie w kierunku Portugalii.
Blisko lotniska, wieża kontrolna odebrała nagle meldunek, że on nie ma więcej paliwa i będzie lądował na oceanie. To była ostatnia wiadomość. Wysłano ekipy ratownicze, uruchomiono całą portugalską flotę i nic nie znaleziono. Na glatkim oceanie ani sladu. Zadnych resztek. Dziwne ale prawdziwe. Przypuszczano, że tankując podał ilość w jednostkach pojemności amerykańskich a wlano mu litry. Trzy razy mniej.
Renata nie odzyskała równowagi. Sprzedała lokal, porozdawała wszystko co tylko miała i wyprowadziła się do Dolnej Austrii. Zajęła się opieką nad dziećmi. Do nas doszły wieści, że dziewczyna Tomasza zwiazała się z jego ojcem. Były plotki, dlaczego, taka róznica wieku, czyżby pieniadze.
Kiedyś, jeszcze mieszkając w Perchtoldsdorfie, spotkałem przypadkiem na ulicy byłą dziewczynę Tomasza. Chwile rozmawialiśmy aż nagle zaproponowała wspólny obiad w Heurigerze. Naturalnie, czemu nie. Podczas obiadu, przy stole, bez owijania w bawełnę, powiedziała mi, że jest z ojcem Tomasza, jako jego życiowa partnerka. Zapytała co o tym sądzę. Nic odpowiedziałem. Nie moja sprawa. Czy wiesz dlaczego – zapytała. Też nie wiedziałem.
Dlatego, że on jest dla mnie tym Tomaszem. Tyle, że starszym. Tak sobie wyobrazałem naszą wspólną starość.
Ot życie i tyle
Pan Lulek
No to zdrowie Gospodarza i Wszystkich Jego Gości! Blogowych przede wszystkim, oczywiście. 🙂
O cholera!!!!
Poprawiłam diakrytyki, kilka literówek – i dało sie wkleić bez problemu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie przepisywałam całego tekstu, tylko wkleiłam w miejsce, gdzie zawsze wpisuje moje teksty, i od poczatku do końca poprawiałam w tekscie tylko diakrytyki. I ze trzy literówki były, albo cztery. Cuda?
ZDROWIE!
Nemo, dzieki za współpracę. To nie słowa i nie diakrytyki. Co za diabeł więc? Teraz mi nie da spać….
No, skoro sprawa kodów i słówek, podejrzanych przez Łotra od Pressa, została wyjaśniona, proponuję wzniesienie jubileuszowych toastów:
– za zdrowie nemo, dzisiejszej Setnej Laureatki!
– za zdrowie Gospodarza, co nam słodkich chwil przymnarza!
– za zdrowie nas wszystkich!
Zdrowie! Abyśmy…! 🙂
😳 , źle dzisiaj ze mną! 🙁 Spóźniam się z toastami, sadzę byki, jak z tym … przymnażaniem! Przepraszam!
Zachowuj się, andrzeju.jerzy, tu panuje ścisła dyscyplina! I policja gramatyczno-ortograficzna.
Następnym razem zostaniesz pociagnięty za konsekwencje!!!
Z przyczyn „drewnianych” my toastować będziemy dopiero po 22.00 – zrobimy to jednak z wielkim entuzjazmem.
Pyry – Ryby i per4sobnel pływający
Alicjo,
to jest słowo „żegnać” pisane bez kropki nad z. Stary problem, uświadamiany Panu Lulkowi i „fachowcom” od Łotrpressa wielokrotnie i bez skutku 🙁 ja dodałam tylko kropkę nad z i poszło 😉
myśmy to już przerabiali….
żegnać?
z kropką wchodzi 🙂
a bez kropki?
zegnac
… też wchodzi
pożegnalny bez kropki nie wchodzi 😎
WordPress
Wykryto identyczny komentarz, wygląda na to, że się powtarzasz!
Ten komentarz pojawił się dwukrotnie po tym jak wpisałam „pożegnalny” bez kropki i usiłowałam wysłać 🙁
Ja nie wiem, co to jest ten łotr. Nie znam się na Windows i podejrzewam, że w tym jest jakis błąd, w tym WordPressie, a w Windows, no to wiadomo ;).
Dlaczego Panu Lulkowi kasuje niektóre wpisy – pojęcia nie mam. Bo na rozum, co z tego, że ktoś wpisuje komentarz ze trzy razy? Komputr jako maszyna, wszystko wytrzyma…a przynajmniej powinien!
Ja nie wiem, co to jest ten łotr. Nie znam się na Windows i podejrzewam, że w tym jest jakis błąd, w tym WordPressie, a w Windows, no to wiadomo ;).
Dlaczego Panu Lulkowi kasuje niektóre wpisy – pojęcia nie mam. Bo na rozum, co z tego, że ktoś wpisuje komentarz ze trzy razy? Komputr jako maszyna, wszystko wytrzyma?a przynajmniej powinien!
Ja nie wiem, co to jest ten łotr. Nie znam się na Windows i podejrzewam, że w tym jest jakis błąd, w tym WordPressie, a w Windows, no to wiadomo ;).
Dlaczego Panu Lulkowi kasuje niektóre wpisy – pojęcia nie mam. Bo na rozum, co z tego, że ktoś wpisuje komentarz ze trzy razy? Komputr jako maszyna, wszystko wytrzyma?a przynajmniej powinien!
Cholera by go z tym pożegnalnym bez kropki
…przepraszam za trzykrotny wpis, chciałam coś sobie udowodnić.
Jak wpadłyście na te pożegnania bez kropki? Rzeczywiście WP pozoruje zapisywanie komentarza, bo następnie go nie ma. Znika.
Przezegnać się i już.
Podobny, bo z -zegnać, wyraz się przyjął.
Ale jak to było znaleźć? Nie do wyobrażenia…
Ja oczywiście napisałam do redakcji „Polityki” w sprawie. Jeśli coś jest nie tak, to trzeba zgłaszać do zródeł, bo oni mogą nie wiedzieć, że coś takiego jest, prawda?
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/polityka.jpg
Tu mój załącznik wyjdzie malutki, ale ludzie z działu internetowego bez problemu go powiększą. Bardzo mozliwe, że oni po prostu nie wiedzą, maszyna to maszyna, a nikt sie nie użalał do tej pory, więc…
Tereso,
moja intuicja mi podpowiedziała. I pamięć, że były problemy ze słowem zawierającym „żegna” bez kropki 😎
Sprawdziłam tekst pana Lulka na „okoliczność”, dopisałam kropkę i … poszło 😉
Zegnam, do jutra!!
… no to żegnam… wypadło mi z pamięci, że tak bywało. Mam nadzieję, że Pan Lulek żartował z tym wypisywaniem się z blogu!!! Nie po to my tu dochodzenie robimy, a ja „weteryniuję” (jak mój Tata mawiał) w redakcji „Polityki”, żeby wszystko poszło na marne.
a widzicie?!
żegnam, zegnam. Działa!
serdecznie gratuluję 100- tki i życzę 10000 .. Widziałam w telewizji filmik z jak słonie malowały obrazki farbkami. Bardzo mi się podobały te malunki. Może podróżując spotka pan te zdolne zwierzątka i coś panu namalują z okazji jubileuszu. Czekam na przepisy ciastkowe ale łatwe i smaczne . podrawiam
nomen omen 113 ! chcę poinformować że upiekę wg pana przepisu rożki z różą. Oczywiście jak nikt nie będzie widział bo piekłam ostatnio w tamtym wieku ..
O efektach poinformuję. 114 ?
Nemo, podziwiam tę intuicję. Igłę w stogu siana równie łatwo byłoby znaleźć. Tak to WordPress dostał pomoc techniczną, a Pan Lulek – serdeczną.
My tu mamy fioła na puncie kodów (niektóre są ładniejsze), a liczba komentarzy zachwyca gdy jest ich czterysta. Liczba trzynaście się chyba zdewaluowała Otrąbko. Nie szkoda, czy szkoda?
to jak? żegnać i zegnac?
Nie kumam. Dlaczego mnie i Alicji wchodzi? A Panu Lulkowi nie?
Od Pana Lulka:
Dziekuje Ci Alicjo za slowa otuchy.W moim dlugasnym zyciu nauczylem sie zbierac fakty i ukladac je w rózne lamiglówki. Oczywiscie, ze to nie Piotr jest temu winien. Kiedys byla cala afera z komputerem Pyry. Cos tam sknocil administrator systemu. Tylko dzieki interwencji paOlOre, który jest znakomitym informatykiem, udalo sie dokonac naprawy. Z Wiednia w Polsce. Moim zdaniem jest to niechlujstwo WordPress w Polsce.
Utrzymuje kontakty z calym swiatem i nie mam zadnych klopotów. Moim zdaniem winna jest w sprawie „Polityka” jako firma, która nie usiluje nawet doprowadzic swojego uslugodawce do porzadku. Wyglada na to, ze ogon macha psem. Moim zdaniem powinno byc tak, ze kiedy którys z prowadzacych redaktorów „Polityki” ma katar, to szef WordPress w Polsce winien miec zapalenie pluc a operator czy tez administrator systemu zameldowac sie nastepnego dnia w Urzedzie Zatrudnienia w charakterze bezrobotnego z minimalna szansa znalezienia pracy w swoim zawodzie.
Jesli masz odwage, mozesz zamiescic mój list na blogu. Ja stracilem ochote na dalsza zabawe.
Jeszcze raz dziekujac za list przesylam pozdrowienia dla Ciebie i Twojego domu
Jerzy Teodor
alias Pan Lulek
Panie Lulku,
mnie odwagi nie brakuje, toteż zamieszczam. Teraz, po wklejaniu tekstu przez nemo i przeze mnie w dwóch wersjach myślę, że to nie sprawa tekstu, tylko diabli wiedzą, czego. Być może PaOlOre rozwiąże zagadkę, jak w przypadku Pyry, ale nadal uważam, ze należy narzekać do administratora , że coś nie gra. Ja swoje zrobiłam i nie wątpię, że odpiszą.
Jak nie odpiszą, to dopiero zacznę narzekać!!!!!
To nie jest ani Pickwick, ani Mordka… kto rozpija i rozpala koty?!
http://alicja.homelinux.com/news/drunk-kitty.jpg
Pisze anonimowa (mnie znana) osoba do mnie (odwagi brak?):
„O, nie, nie zgadzam się – to nie my powinniśmy pisać do administratora, ale zawiadujący blogiem – jesteśmy gośćmi!”
No to niech nikt nie pisze reklamacji, nie wytyka, nie domaga się, bo przecież trzeba iść ustalonymi kanałami. Jakimi, pytam? Mam problem, zgłaszam u zródła. Tyle. W dobie klikania w klawiaturę to jest zaledwie minuta-dwie.
Będę czekać na Piotra, aż zajrzy… sama wiem, gdzie popytać.
… i jeszcze dodam, że będąc na tym blogu od początku wcale się nie czuję gościem, tylko u siebie 😉
A jak Wy się czujecie?
Nemo i Stara Żabo,
zerknijcie proszę na ten mój czarny – ale czerwony bez.
On nigdy nie czernieje. Dekoracyjny jest ogromnie.
http://alicja.homelinux.com/news/img_4814.jpg
Czy to je to, że nie czarny i nie da się tych owoców użytkować?
Alicjo,
całą wymianę zdań na temat łotrostwa przekazałem działowi informatycznemu zarządzajacemu wydaniem internetowym. Mam jeszcze trzy dni na wywieranie nacisku. Mam nadzieje, że to pomoże. A Panu Lulkowi dziwię się, że daje się maszynie wyprowadzić z równowagi. Nie uległ i nie poległ w żadnym sporze z ludźmi a pada na matę po ciosie komputera!? Wstań Panie Lulku zanim Cię wyliczą!
Hej,
przecież nemo wykazała niezbicie, że chodzi o jedno, wciąż to samo słowo, co zawsze, i nie żadne zegnac, tylko pożegnalny bez kropki, a tu widzę jakieś spiskowe teorie 😯
Wujku Lulku, jak nie wrócisz, to będziesz zwykłym Wujem 😉
Dziękuję, Pani Dorotko 🙂
No, załamać się można, jak nieuważnie czytane są niektóre wpisy 🙁 😯 Może ja się niezbyt jasno i dobitnie wyrażam 🙁
Alicjo,
ten Twój czerwony czarny bez to Sambucus racemosa czyli dziki bez koralowy. Cała roślina zawiera trującą sambunigrynę, ale sok z owoców – nie. Można robić galaretki lub syropy. Ja bym go jednak zostawiła ptaszkom, którym te owocki bardzo smakują i nie szkodzą 😉
To jest nieduzy krzaczek i ja bym go nie ogołacała z tych owocków. Niech sobie są. Tylko ciekawiło mnie, co to za.
Zrobiłam jeszcze jeden eksperyment i teraz wiem, że to feralne słowo nie ma nic, ale to nic wspólnego z ŻEGNANIEM lecz z POZą ! 😯 Jak się wpisze słowo zawierające POŻE bez kropki, to znika cały wpis 😯
Drodzy Blogowicze,
Będziemy wyjaśniać, dlaczego występują problemy z zamieszczeniem komentarzy. Prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość.
Pozdrawiamy,
Redakcja Polityka.pl
No to wyjaśniaj, droga Redakcjo 🙂
Przed chwilą powtórzyłam mój eksperyment ze słowem „pożerać” bez kropki nad z, no i pożarło bez ostrzeżenia 😯