Nie zawsze do dna

Polski, szlachecki  obyczaj nakazywał spełnianie toastów do dna. I mimo, że większość współczesnych rodaków nie należy do potomków herbowych, obyczaj ten przetrwał do dziś. Często przy stole słychać kategoryczne ponaglenia: do dna, pij do dna. Nie, nie należy koniecznie wypijać wszystkiego co mamy w kieliszku jednym haustem. Może to być wyłącznie w przypadku picia wódki (choć też nie jest to przymus).  Picie wina duszkiem i jak najszybciej jest błędem podwójnym. Po pierwsze świadczy o złych manierach, a po drugie pozbawia pijącego wielu przyjemnych doznań. Wino bowiem smakuje się wzrokiem, węchem i smakiem. Ważny jest jego kolor czyli suknia, zapach zwany bukietem i słodycz lub gorycz a także czas odczuwania tych doznań czyli długość wina.

Duszkiem absolutnie nie należy pić także koniaku, który smakuje lepiej i pełniej  sączony małymi łykami z kieliszka ogrzanego dłońmi ani whisky dostarczającej więcej wrażeń gdy zawartość szklaneczki rozłoży się choć na parę razy.

No to tymczasem czyli do ósmej wieczorem gdy nadejdzie pora toastów.