Do roboty

Dość wakacji, przerw i lenistwa, pora przysiąść i popracować. Prawdę mówiąc wakacje tegoroczne nie były zbyt leniwe, jak zwykle wtedy, kiedy to większość czasu spędzamy w domu. Zawsze coś się znajdzie do zrobienia, na co nie ma czasu w innym terminie. A robienie czegoś praktycznego, zamiast wchłaniania podróżniczych wrażeń nie zyskuje mojej najwyższej oceny. Wyczołgujemy się z przygnębienia pandemicznego, wraca wigor, nawet poszkodowanej gastronomii.

A chętnych do skorzystania z ofert barków, kawiarenek, małych lokalików, ale i dużych, wytwornych restauracji nie brakuje. Wystarczy wybrać się na spacer po Warszawie, Krakowie, Łodzi czy każdym innym mieście w Polsce: przed bardziej „modnymi” spośród lokali stoją kolejki. Tak bardzo nam brakowało gwaru, tłoku, rozmów i szczególnego rodzaju odprężenia. Gastronomia jak się wydaje, jest na dobrej drodze, aby, jeśli nic się nie zdarzy, powoli zapominać o najgorszym okresie.

Kucharze i właściciele z rozmachem podobnym do  tego z najlepszych lat przystąpili też do konkursu ukazującego „Polskę od kuchni” i przez kilka miesięcy, także w tym roku, walczyli o nagrodę „Złotego Widelca”.

Oczywiście wiadomo, że do tak dużego konkursu potrzebne jest szerokie grono jurorów. I ja tam byłam i – nie, nie piłam , ani miodu ani wina – ale próbowałam licznych potraw restauracji „Filiks” w Kazimierzu Dolnym.

Cudowny Kazimierz ma tyle wdzięku, że  do nadwiślańskiej restauracji wchodzi się od razu w dobrym nastroju. I ten dobry nastrój nie opuszcza gości podczas biesiady. Karta stanowi doskonały zestaw propozycji regionalnych (m.in. zupa z pokrzywy!), dań rybnych (fenomenalny sandacz na maślance!) czy kuchni międzynarodowej potraktowanej śmiało i ze smakiem. Uważam, że dawno nie zdarzyło mi się jeść niczego tak doskonałego, jak krewetki z kluseczkami w pysznym zawiesistym sosie. Smakowite były też desery, dania mięsne (także te z dziczyzny). No i oczywiście zagłosowałam za przyznaniem tej restauracji nagrody.

Z pewnością ci, którzy bywają w Kazimierzu, znają to miejsce, którego dodatkowym atutem jest położenie w uroczej willi nad brzegiem Wisły.

Złote Widelce trafiły do wielu miejscowości, od krańca do krańca Polski. Nagrodzono również m.in. firmy dostarczające dietetyczne posiłki; i słusznie, przecież bardzo wiele osób korzysta z pudełkowych diet, które również powinny być smakowite, bo dlaczego nie?

No i jeszcze dobra rada, do której wyrażenia nakłonił mnie udział w konkursowych ocenach: jeśli jesteście w nieznanym miejscu, gdzieś w Polsce sprawdzajcie, czy na szybie restauracji jest naklejka informująca o zdobyciu Złotego Widelca. Jeśli tak, smaczny posiłek gwarantowany.

A zanim traficie do restauracji spod znaku cennego widelca radzę upiec na weekend coś łatwego, szybkiego a pysznego. Takie ciasto znajdzie się na moim stole. 

Jesienny placek ze śliwkami

1 kg śliwek węgierek

Na ciasto: 1 i ½ szklanki mąki,1/2 szklanki cukru,ok.1/3 szklanki śmietany, 2 łyżki masła ,1 jajko, mały proszek do pieczenia

Dodatkowo do posypania ciasta: 2-3 łyżki cukru.
Do posmarowania blaszki: 1 łyżka masła

Śliwki poprzekrawać na pół, usuwając pestki.

Wszystkie składniki ciasta dokładnie wymieszać lub zmiksować.

Na posmarowanej blaszce (wielkości piekarnika) rozciągnąć cienką warstwę ciasta, poukładać skórą do góry połówki śliwek i piec, aż „wyrastające” spośród śliwek ciasto się zrumieni. Wówczas posypać wierzch ciasta cukrem. Po ostudzeniu kroić w kilkucentymetrowe kwadraty.

No to smacznego!