Filozofowanie nad pieczystym
Chodzą słuchy, że powiedział to Sokrates, ale pewności nie mamy. „Wiem, że nic nie wiem” – ta myśl oddaje najlepiej nasze gospodarsko-rodzinne sytuacje, które zafundował nam wyjątkowo wredny wirus. Nie wiemy do końca, czy najbliżsi będą z nami, czy znów, w najlepszym wypadku, obok babki i talerza pisanek, ustawimy ekran laptop, aby widzieć najbliższych. I pomyśleć, że w naszym , pełnym niezwykłych możliwości świecie, nie możemy dać rady małemu tworowi, krzywdzącemu nas w każdym aspekcie. Odbierającego nam nawet uświęcone tradycją święta.
Na pewno nie będą to święta pełne gwaru i rodzinnych rozmów. Nie będzie sporów, beztroskiego objadania się przesłodzonymi mazurkami i gadania, gadania, gadania. Na pewno trudno nam będzie więc kupić tyle produktów, aby po świętach nie zastanawiać się, po co nam to było. No bo nadal nie wiemy, czy i ile osób (nawet w ramach dozwolonej medyczną logiką liczby zgromadzonych przy stole) będzie mogło w zasiąść przy świątecznym śniadaniu. A więc czeka nas organizacyjny wysiłek, aby pogodzić rozsądek z tradycją i aby w razie potrzeby móc podrzucić paczkę pod drzwi komuś, kto właśnie trafił na kwarantannę lub, niestety, zachorował.
Wielkanoc to tradycyjnie „mięsne” święta, następujące po 40 dniach postu. Czyli tylko wegetarianie nie przygotują pachnących pieczeni, nie rozłożą różowych plastrów szynki ani okolonych majerankiem cienkich plasterków schabowych. Pamiętam te święta, kiedy na naszym stole stawała cała brązowa szynka, którą staraliśmy się kroić w jak najcieńsze plasterki. Pamiętam ten moment emocji, czy tegoroczna szynka będzie „w sam raz” słona, dobrze zamarynowana, czyli w całym przekroju różowa, z kształtną obwódką białego, tłuszczyku. Ta szynka był to skutek popowstaniowych doświadczeń Dziadka, który po wypędzeniu rodziny z Warszawy pracował jako pomocnik rzeźnika w Raszynie.
Wszystko to jest już tylko historią. Dobrze, że resztki tej historii pamięta jeszcze Agata, dla której jest to jedno z ważnych wspomnień dzieciństwa.
Ale wróćmy do współczesności. Szynka o niezwykłym smaku, ale i wyglądzie, to już tylko smakowita rodzinna legenda. Możemy jednak przygotować doskonałe pieczone mięsa, których ilość można bez trudu dostosować do potrzeb. Ja w tym roku upiekę kilka (małych kawałków!) rożnych rodzajów mięs w dużym rękawie. Będzie to zarówno kawałek schabu (środkowego i karkowego), udo indyka, kurczęca pierś i ćwiartka kaczki. Każdy z kawałków mięsa zostanie doprawiony innymi przyprawami, jednak piec się będą powoli we wspólnym worku, dzięki czemu zapachy będą się wzajemnie przenikały. Po upieczeniu pozostawiam zawsze worek z pieczystym w stygnącym piekarniku, wtedy mięso robi się niezwykle miękkie. W razie potrzeby takie mięsa można podawać na zimno lub odgrzewać w rękawie .Tym razem jako dodatek zamierzam przygotować pieczone osobno owoce: renety, obrane i pokrojone w ćwiartki, posypię lekko mikroskopijną szczyptą soli i większą cukru, gdzieniegdzie powtykam gwiazdki anyżu i całe 2-3 laski cynamonu. Dopiero na talerzu można polać upieczone, pachnące owoce odtłuszczonym(w miarę możliwości) sosem spod mięs. Zapewniam, że jest to dodatek godny świątecznego stołu. Aha, amatorzy mogą owoce te zjadać również na zimno. Są doskonałe!
A więc smacznego!
Komentarze
0c, słońce.
Tak jest, śœięta znowu zapowiadają się całkiem nieświątecznie. Kuchenne zapęðy rzeczywiście warto zredukować.
Ja się dzisiaj „pochylam” nad śledziami marynowanymi. Poza tym miałam zamiar przetrzeć okna, ale zimno… na jutro zapowiadają +14c, poczekam. Obiad planuję plackowoziemniaczany, dodatek – mus jabłkowy.
Poza tym ogarnęło mnie przygnębienie – minął rok i nadal siedzimy w nieprzyjemnym towarzystwie wirusa, który gdzieś krąży i nie ma zamiaru odpuścić. Szczepienie zapowiadane w okolicach czerwca.
Witajcie wiosennie,
Pepe – spóźnione uściski i serdeczności!
Z taką pewną nieśmiałością skoczyliśmy w przysłowiowy bok, czyli na Kaszuby: https://www.eryniawtrasie.eu/43397
Ewo-widzę, a raczej czytam, że skoki w bok jesteście w stanie wykombinować w każdych okolicznościach 🙂 Super! Kot na piecu bezkonkurencyjny 🙂 Co do permakultury to wiem, że dzwonią i już trochę obiło mi się o uszy, ale muszę jeszcze poczytać na ten temat.
Do mięsiw wielkanocnych naszej Gospodyni dorzucam desery:
ciastko świąteczne z kawiarni „Cabinet” z Lwowa:
https://tiny.pl/rkz94
oraz mazurek z kremem cytrynowym:
https://tiny.pl/rkzwq
Pomysł na pieczenie różnych mięs w worku wart zapisania „na zaś”, kiedy będzie więcej biesiadników. U nas szykuje się w najlepszym wypadku 3.
A propos szynki, u naszych znajomych Kanadyjczyków jest zwyczaj serwowania ugotowanej, całej szynki jako główne mięso na gorąco. Nie bardzo mi to podchodziło, bo zawsze była za słona – przyrządzał ją rzeźnik na zamówienie, to nie wędzona szynka ze sklepu 😉
Ja serwuję schab pieczony ze śliwkami, albo ziołowo-czosnkowy. Wolę ten czosnkowo-majerankowo itd. Całkiem na odwyrtkę, bo to wigilijne danie, ugotowałam dzisiaj kapustę z grochem 🙄
Ale lubimy to postne przecież danie. Część do zamrożenia… Całkiem bożenarodzeniowo mi się szykuje ta Wielkanoc, bo mam oczywiście zakwas buraczany oraz pierogi z kapustą i grzybami, teraz kapusta z grochem… Ale mam też zakwas na biały barszcz oraz białą kiełbasę 🙂
Śledzie zrobione, sałatkę jarzynową zrobię w piątek, w sobotę upiekę babkę łaciatą. Do tego schab – i chyba chwatit? No i jajka, jajka! Chrzan zwykły i z buraczkami.
Kochani, dziekuje za pamiec!
Jak tylko doczytam to sie odezwe.
Pójdę śladem Gospodyni i na święta upiekę mięsa w rękawie. Będą i na ciepło, i na zimno. Podoba mi się też pomysł z pieczonymi renetami. Niestety, na renety trzeba teraz uważać, bo wprawdzie wyglądają na zdrowe, ale w środku są często brązowe i nadgniłe. Ostatnio trafiłam na takie. Ale może się uda.
Zawsze gotowałam żurek na zakwasie z butelki. Tym razem wypróbuję żurek z torebki, ale udoskonalony, bo na wywarze z wędzonki. Ciekawa jestem, co z tego wyjdzie. Potrawy wielkanocne nie są tak urozmaicone jak te na Boże Narodzenie, za dużo jest potraw mięsnych, ale pracy przy nich jest o wiele mniej. I to mi się podoba. Ciekawa sprawa ta permakultura, ale chyba nie jest to łatwa uprawa.
Ewo,
wizualnie Kaszuby o tej porze roku nie są urodziwe, ale Wam chodziło o co innego. Pięknie będzie tam na wiosnę.
Danuśka,
objawy poszczepienne pewnie u Ciebie także wystąpiły. Jedni mają bardzo wysoką temperaturę, inni nie. Mogą wystąpić dreszcze i silne odczucie chłodu a także ból głowy. Sporo osób w moim otoczeniu i znajomi znajomych jest już po szczepieniu różnymi szczepionkami, więc informacje o objawach są intensywnie wymieniane. W sumie ta ekscytacja, której ja oczywiście też uległam, jest dość zabawna, bo nie takie przypadłości wszyscy przechodzili, ale jednocześnie to zainteresowanie ze strony osób bliskich i znajomych jest bardzo miłe. W każdym razie jutro w południe możesz już czuć się całkiem normalnie.
Krystyno,
poczekaj…
Danuśko,
Kot skradł również nasze serca 😉
Owszem, chetnie bym sie odezwal, lecz caly moj elaborat nijak sie chce tu umiescic.
Przez omylke wkleilem sie pod starym wpisem, lecz wszelkie proby skopiowania tego(bo po wklejeniu skorygowalem) i wklejeniu tutaj nie wychodza.
Dziekuje jeszcze raz!
Asiu, Twoje sznurki sprawdze , z pewnoscia beda mnie zabawialy ; pozniej jednak.
No, jest nawal. Dzien moich urodzin odbyl sie wbrew wszelkiej dyscypliny kovidalnej pod postacia objadu na 8 osob. To jest nasz staly sklad – rodzina i dwuch innych. Jeden to staly przyjaciel rodziny, drugi to boyfriend wnuczki. Tak spotykamy sie od roku, od roku w glowne swieta. Glupio jakos, ale nie wiem jak inaczej.
Na obiad byla kaczka. Kaczka wlasciwie tylko tytulowa, bo dokupilismy jeszcze szesc nozek, aby bylo dla wszystkich. Dodatki wlasciwie dyzurne i nie warte wzmianki lecz, nadzienie inne niz takie, ktore by sie moze nasuwalo, bo z kaszy gryczannej.
Ciag dalszy, bo komentaz byl taki, ze tu long
Zapytalem kiedys nieodzalowanego naszego Piotra Gospodarza o nadzienie do gesi, ktore mogloby sie obyc bez jablka i watrobki (wariatstwa z okregu ww osemki). Przypomnialem sobie o tym nadzieniu z kasza gryczanna, ktora mi poradzil. Zapamietale tylko ta kasze, ale postanowilem to rozbudowac. Zagotowalem wiec szklanke kaszy, zeszklilem cebule, dorzucilem 300 g wlasnorecznie nazbieranych grzybow z zamrazarki, zasmazylem i – po smazeniu – zamieszalem szczypiorkiem i pietruszka, tez z zamrazarki. Trzeba oprozniac, bo nowe beda za niedlugo.
Nadzienie mialo wielkie powodzenie!
Niech mnie szlag, ale…
Tak, to ladna pogoda, po dwuch paskudnych dniach.
Dzisiaj np 20 celsjusza i tak ma byc do czwartku, a potem znow wewte i wewte.
Ja mam jutro druga szczepionke, a LP nadal teskni za BioNtec/Pfizer.
Coz, oferowali jej tylko astre, nie chciala.
Trzymajcie sie!
U mnie 2c, ale noc i Łysy w pełni.
Kasza gryczana to najulubieńsza z kasz dla mnie. Przypomniało mi się jak na Zjeździe Łasuchów – prosiak na kordełce z kaszy, niedawno te zdjęcia podrzucałam 😉
https://photos.app.goo.gl/tBjZurMSnnBsB1Zw7
Kasza to zawsze dobry wybór.
Ja tam spokojnie czekam na swoją szczepionkę – wezmę, czym będą dysponować, lepiej coś niż nic w ogóle. A i tak zapowiada się dość długie czekanie 🙄
Małgosiu, Krystyno-dzięki za moralne wsparcie 🙂
Owszem, miałam wczoraj wieczorem lekki stan podgorączkowy. Wieczór spędziłam pod kocykiem oglądając bardzo ciekawy program o Eleonorze Akwitańskiej. Dzisiaj z rana jest trochę lepiej, ale to nie stuprocentowa forma.
Osobisty Wędkarz bez żadnych objawów, zdrowy i radosny, jak skowronek.
Krystyna ma rację pisząc, że wszyscy ekscytujemy się trochę na wyrost tą całą szczepionkową sytuacją, a przecież, jak mawia Alicja, „nie takie my ze szwagrem”.
U nas też była wczoraj kasza gryczana, którą dodałam do bałaganu z patelni.
Ciąg dalszy kawiarnianych opowieści-odcinek przedostatni
Gdzie spotykali się przed wojną uczeni ze słynnej, lwowskiej szkoły matematycznej?
W kawiarni „Szkockiej”: https://tiny.pl/rk398
Ciekawa jest historia lwowskich kawiarni, okazuje się, że po wojnie komuniści wpadli na pomysł, by je wszystkie pozamykać! Teraz wybór mamy ogromny, a na dodatek od 2007 roku Lwów organizuje festiwal kawy, który w 2019 roku zgromadził około ćwierć miliona odwiedzających.
Z wielu lwowskich kawiarni, o których przeczytałam w internecie wnętrze tej wydaje mi się dosyć niezwykłe:
https://i.pinimg.com/originals/8c/22/19/8c22199a3222ed2e2bd011681c56f1b9.jpg
To kawiarnia „Cabinet”, której wystrój przywodzi na myśl starodawną bibliotekę. Poza książkami (są nawet egzemplarze „Krzyżaków” po polsku) jest wspaniała antresola, pięknie rzeźbione poręcze i schody. Niektórzy porównują to miejsce do sławnej księgarni „Lello” z Porto:
https://poszli-pojechali.pl/wp-content/uploads/2018/04/1317378.jpg
ale to porównanie jest chyba trochę na wyrost.
Pepegor, bardzo spozniona ale dolaczam sie do zyczen urodzinowych, wszystkiego co najlepsze !
Danusko, wnetrze Cabinetu wspaniale a w tym porownaniu z Nello cos jest, nawet jesli przesadzone.
Ewo, dzieki za wycieczke.
Podoba mi sie dodatek pieczonych jablek sugerowany przez Gospodynie. Pojde tym sladem.
Danusiu, już żałuję, że to odcinek przedostatni. W tym przygnębiającym okresie taki sympatyczny przerywnik to balsam dla duszy. Myślę, że kawiarnie większości kojarzą się z czymś przyjemnym dobrą kawą, ciastkiem , miłym towarzystwem lub pięknym miejscem.
Małgosiu-mnie też kawiarnie kojarzą się z miłymi chwilami, o których piszesz powyżej. Tym razem w ramach wieczornych przyjemności zapraszam na kolację do jednej z niezwykłych paryskich restauracji „Le train bleu” („Niebieski pociąg”, restauracja znajduje się na Dworcu Liońskim) Wnętrze godne Króla Słońce, pełne wersalskiego przepychu: https://tiny.pl/r2qjb
Chłe, chłe, w czasach slusznie minionych dworcowe restauracje kojarzyły nam się zgoła inaczej 😉
Kaszubskie przedwiośnie: https://www.eryniawtrasie.eu/43422
Jeśli kogoś przytłaczają „barokowe „dekoracje z „Niebieskiego pociągu” to może poodychać atmosferą secesji w „Beefbar”:
https://thecoolhunter.net/wp-content/uploads/2018/12/beedfbar3.jpg
Alicjo,
kiedy czytałam o kaszy gryczanej Pepegora, tak jak Tobie od razu przypomniał się zjazdowy dzik/ bo to był dzik/ na kaszy gryczanej z warzywami. Kasza i warzywa w sosie z pieczeni były przepyszne.
Danuśka,
jednego dnia mogłoby być wnętrze secesyjne, innego barokowe, kiedy indziej minimalistyczne. Wszystkie podobają mi się.
Ewo,
Kaszuby w zimowej scenerii prezentują się ładniej niż w barwach przedwiośnia. Sulęczyńską Rynnę warto zobaczyć.
Dziś było ponad 15 st. C. Zniknęły wreszcie wszystkie resztki śniegu. Wiał jednak bardzo silny wiatr.
Alino, dziekuje za i za spoznione, jak najbardziej.
Tu, dwadziesciapare…, pierwszy raz buchnelo w twarz goracem, kiedy otwarlem drzwi samochodu.
A tak, to strasznie, doczytalem wczorajsze moje, a tam „dwuch”, zamiast „c” jest „ts”. Pora umierac.
Opowieści o kawie-odcinek ostatni, który powinien być pierwszym
W zasadzie zaczęło się od drzewa kawowego w Etiopii(do tej pory spotyka się tam dziko rosnące kawowce), ale to Arabowie nauczyli nas pijać kawę. Obyczaj jej picia narodził się w Jemenie w XV wieku, ale do tej pory nie wiadomo, jak kawa dotarła na Półwysep Arabski. Możliwe, że to afrykańskie plemiona, które migrowały na północ zabrały ze sobą ziarna rośliny, którą polubiły. Nazwa kawa na pewno wywodzi się od arabskiego słowa qahwah, co oznacza „rzecz, która poprawia nastrój i podnieca”.
Dość szybko ten czarny napój rozprzestrzenił się na cały świat arabski. Na ulicach i bazarach pojawili się sprzedawcy nowego napoju, a wkrótce pierwsze kawiarnie zwane kaveh kanes: https://tiny.pl/r2xjx
Ekspansja islamu, a co za tym idzie kultury arabskiej przyczyniła się do wzrostu popularności kawy w innych rejonach świata.
W 2015 roku zwyczaje związane z przyrządzaniem kawy po arabsku jako symbolu gościnności w Arabii Saudyjskiej, Katarze, Omanie i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Dzban kawy po arabsku już zaparzony, będę częstować wszystkich chętnych 🙂
https://tiny.pl/r2xjc
Na koniec przepis na kawę po arabsku-proporcje na 8-9 małych filiżanek:
– 3 szklanki wody
– 6-7 łyżeczek dobrej jakości, grubo zmielonej kawy
– 1 łyżeczka mielonego kardamonu
– ¼ łyżeczki szafranu
– 3 goździki (nie są obowiązkowe)
Do zimnej wody wsyp pół łyżeczki kardamonu, zmieloną kawę i goździki. Doprowadź do wrzenia, zmniejsz płomień i gotuj na wolnym ogniu około 15-20 minut, do chwili aż fusy opadną na dno. Do dzbanka wsyp pozostałe pół łyżeczki kardamonu i szafran. Zalej przygotowaną kawą i pozostaw na trzy minuty. Serwuj w małych filiżankach bez uszek, obok w miseczce podaj daktyle: https://tiny.pl/r2xjp
My mamy w obecnych czasach rano do wyboru kawę, herbatę, dowolne soki, dzieciom przyrządzamy kakao, a we francuskich bistrach rano przed zrobieniem zakupów na targu lub przed wyjściem w pole można wypić przy barze mały kieliszek chłodnego, białego wina, co też jest przyjemne szczególnie w upalny dzień 🙂
+6c, popaduje… szaro-buro i ponuro…
Ale – kto robi wg. Włochów najlepszą pizzę? Zorganizowali konkurs:
https://haps.pl/Haps/7,167709,26936692,polacy-robia-lepsza-pizze-od-wlochow-dwoje-na-podium-w-miedzynarodowym.html#s=BoxOpImg8
W czasach odległych, ale nie tak bardzo, byliśmy twórczy we wszelkiego rodzaju zapiekankach, a we Wrocławiu była na Rynku znakomita pizzeria z kilkoma rodzajami pizzy, od „na bogato” do bardzo skromnej.
Sama z moją koleżąnką Haliną na początku lat 80-tych wymyślałyśmy potrawy z tego, co się zdobyło, między innymi pizzę. Z nutellą 😯
I nie tylko, nutella była wersją próbną 😉 Owszem, udaną.
Spacerujemy…
https://www.eryniawtrasie.eu/43447
Ewo,
te wędzone pstrągi wyglądają zachęcająco. Widać, że są bardzo świeże.
Żurawie są już od lutego, ale bociany także już do nas dotarły. Oznaki wiosny cieszą. Ludzie sprzątają pozimowe śmieci, a pączki na drzewach pęcznieją.
Zakupy świąteczne w zasadzie zrobione. Najważniejsze, żeby pogoda dopisała w święta, czyli żeby przynajmniej nie padało. Zaplanowane mam leśne i polne spacery.
O tym konkursie na pizzę i ” wielkim sukcesie” Polaków mówiono także w radiu. Jaką wartość ma taka wygrana? Jak wybierać, nie oceniając tego, co najważniejsze, czyli smaku ? Widać można, tylko po co ? Choć nie wątpię, że polska pizza może być równie dobra albo lepsza od innych.
Po to, żeby coś się działo mimo wszystko 😉
Zachęta, żeby samemu zaimprowizować w domu, opierając się na dostępnych przepisach. A smak? Od czego wyobraźnia 😉
Poprzymierzałam się do Danuśkowych kawiarni. Najlepiej czuję się tam, gdzie jest kameralnie, ale z otwarciem na resztę świata. Długaśne stoły stanowczo nie, a „Niebieski pociąg” skojarzył mi się natychmiast, nie wiedzieć czemu, z kościołem.
W ciepłej pamięci mamy szczęśliwe, kaszubskie lato 🙂
U nas przygotowań wielkanocnych właściwie nie ma. Zamrożony żurek czeka, biała kiełbasa też, pasztety trzy (nasz, Inki i Żaby). Żabi cwibak i makagiga. Jajka od żywych kur w ilościach. Upiekę jeszcze jakieś mięsko i ciasto (trwają konsultacje). Dla dwojga i tak wszystkiego aż nadto, ale z zamrażarką to nie problem.
Nieco cieplejsze noce, a zwłaszcza ciepły dzień sprawiły, że nagle się zazieleniło. A wczoraj widzieliśmy pierwszego bociana.
Specjalnie dla haneczki kameralnie i z otwarciem na świat:
https://i.pinimg.com/originals/6f/d3/d2/6fd3d2115ff3bff95f1897ba6d5156a9.jpg
haneczko-pamiętam, że nie lubisz filiżanek z różami, ale na tych są delikatne, roślinne wzory więc mam nadzieję, że da się przeżyć 😉
Dla wszystkich chętnych wiosenna herbata: https://tiny.pl/r2tlq
My od wczoraj pijemy sok brzozowy pozyskany z okolicznej, nadbużańskiej brzozy. Osobisty Wędkarz naczytał się o dobroczynnych właściwościach tego napoju i ruszył do lasu na poszukiwanie odpowiedniego drzewa. Długo nie szukał, sok spływa obficie, bo to najlepszy moment, by uruchomić taką produkcję.
Ewie zazdrościmy świeżo wędzonych ryb. Osobisty Wędkarz ryb łowić nie może, bo trwa miłosny szał w ropuszym świecie. W rzece, na rozlewiskach i w każdej najmniejszej kałuży ropuchy pozostają w miłosnych uściskach. Podczas godów owych płazów ryby nie biorą, o czym wiedzą doskonale wszyscy wędkarze.
Za chwilę wybieramy się na spacer i na poszukiwania galęzi, które wstawimy do wielkanocnego wazonu. W popołudniowych planach pasztet z czerwonej soczewicy.
Dzisiaj 1 kwietnia i mamy takie internetowe komentarze:
„Dobra zmiana już tyle lat robi nas w bambuko, że w Polsce prima aprilis powinien być świętem narodowym.”
Dziewczyny,
Pstrągi różowe były na tyle wyśmienite, że skusiła się na nie nawet nasza przyjaciółka wegetarianka. Ale jak sama Ania mówi, ona nie jest wegetarianką z powodów ideologicznych, tylko po prostu nie lubi mięsa.
Czytam o tym soku z brzozy i jego dobroczynnych właściwościach, ale niestety nie dla mnie, bo mój organizm nie lubi brzóz 🙁
Podoba mi się pojęcie fleksitarianizm i jak widzę coraz więcej z nas jemu hołduje .
Danuśka, to te klimaty, a filiżanki bardzo urokliwe.
Wielkanocne życzenia
hen z daleka, z końca świata
płyną życzenia od Echidny i Wombata
by te Święta w czas niełatwy
były spokojne dla dorosłych i dla dziatwy
i na przekór pandemii wciórności
niechaj ten czas będzie radosny
czy samotnie, we dwóję, czy z rodziną
niechaj w zdrowiu świąteczne godziny płyną
słodycz mazurków rozłąkę i troski osłodzi
kolorowe wzory pisanek czoła rozpogodzi
Wielkanocne życzenia z serca płynące
szczere, serdeczne są i gorące
echidna i Wombat
Pepegorze
Baaardzo spóźnione lecz nadal serdeczne życzenia urodzinowe.
kaczka kaszą gryczaną wypchana
to pewnie przysmak dla każdej pani i pana
wielu chciałoby kąsek skosztować
i smak z sąsiadem przy stole skonsultować
ja wirtualnie jedynie usta łakomie obliżę
i w wyobraźni smak pieczystego przybliżę
Danuska, Bernard pil sok brzozowy w ubieglym roku. Z dziecinstwa pamietam, ze kolezanka mamy chodzila gdzie rosly brzozy wlasnie po sok. Bylo to bardzo, bardzo dawno.
Dzisiaj zrobilam kilka zakupow swiatecznych, na targu przegrzebki a po poludniu poszlam po dobre czekoladki i i sery. W jednym sklepie pachnialo czekolada a w drugim serem. Kupilam tez troche wloskiej wedliny. Po rybe pojde w sobote rano.
Do sklepu poszlam w sandalach i bluzce z krotkim rekawem. To nie prima aprilis, w cieniu jest jeszcze 26 C. od jutra ma wrocic normalna temperatura czyli 10 C mniej. A szkoda.
W sobote dostalam pierwsza dose Pfeisera, troche mnie bolalo ramie ale bardzo krotko.
0c, śnieg, szaro-buro…
I to bynajmniej nie prima aprilis. Zarejestrowaliśmy się na szczepienia, jak przyjdzie co do czego, to dostaniemy zawiadomienie.
Dzisiejsze zamieszanie z rejestracją roczników do 1982 ominęło mnie. Chyba tylko wybrani dostali smsy i maile. I jeżeli poinformowali znajomych to ci mieli szansę do 9 rano na wybór terminu. W styczniu zgłosiłam chęć szczepienia i dzisiaj nic nie dostałam. Może to moje nazwisko na Z. 🙁 Sprawdziłam teraz na pacjent.gov i mam skierowanie wystawione, ale system jest nieczynny i jak uruchomią, to będziemy czekać na nową możliwość rejestracji. Podobno 60 tysięcy osób 50+ i 40+ stało się szczęśliwymi posiadaczami bliskiego terminu szczepienia. No cóż… jak człowiek pracuje to nie zagląda na portale internetowe.
Prima Aprilis został uczczony w pracy, nie będę pisała jak bo żarty były z rodzaju tych dziecinnych, ale dostarczyły, tak bardzo nam teraz potrzebną, dużą dawkę śmiechu.
p.s. Dobra wiadomość jest taka, że wczoraj zapukał do drzwi pierwszy chipmunk tej wiosny, trochę źle trafił z pogodą, ale co tam. Podkarmiamy nasionami dyni, z którą niedawno się rozprawiałam.
Haneczko-też lubię takie klimaty. Zawsze radują mnie niezmiernie ogródki z pięknymi widokami na morze, jezioro czy góry. Z drugiej strony w mieście też przyjemnie posiedzieć z widokiem na przechodzących ludzi oraz …na miasto.
Tu Sewilla i widok z restauracji „El Mirador” https://tiny.pl/r2rjk
Wczoraj i dziś mam pod opieką chłopców, więc o żadnych przedświątecznych pracach nie mogło być mowy. Wyjeżdżają rano po śniadaniu, ale i tak w zasadzie prace w kuchni zawsze planuję na piątek. Wczoraj było ciepło, więc ogarnięty został ogródek. Dziś też miało być ciepło, więc pojechaliśmy wszyscy do lasu. Rano było + 11 st. C, więc potem powinno być już tylko cieplej. Ale nie było ; temperatura spadła do + 4 st. i zaczął kropić deszcz, a my lekko ubrani. No ale widzieliśmy mnóstwo przebiśniegów i przylaszczek.
Kupiłam pomarańcze do mazurka i renety także do tego mazurka oraz do upieczenia wg przepisu Gospodyni.
Z ostatnim numerem Polityki kupiłam książkę Jerzego Pilcha, zbiór jego felietonów/ dostępna też bez gazety/. Lubiłam i jego książki, i felietony, więc chętnie je sobie przypomnę.
Obawiam się, że Pilch, Konwicki i inni, którzy odeszli, wkrótce zostaną zapomniani, a na pewno będą nieznani młodym ludziom.
Ot, wstawka muzyczna… z zakamarków pamięci:
https://www.youtube.com/watch?v=FFNxAfy6dbY
Ostrzegam – nie jest to prima, ale…
https://photos.app.goo.gl/zoe54WQwTrjJLNZZ7
Konwa to moja miłość od czasów licealnych , przeczytałam „Sennik współczesny”, a potem mi zostało. Pilch już nie, chociaż to moja generacja, ale nic do mnie tak nie trafiało, jak książki Konwickiego.
Świątecznie program minimum, żadnych sprężeń, może kupimy jeszcze malutkie mazurki.
Danuśka, w nowym miejscu lubiłam przysiąść gdzieś z boku z widokiem na okoliczności. Wczuć się w atmosferę miejsca, poobserwować ludzi i to, po latach, zostaje ze mną najdłużej.
Uffff, 15 maja, Pfizer. Mam nadzieję, że nie zmienią. Zawiadomiłam kolegów z pracy 40+ i oczywiście większość się nie szczepi bo się boi. 🙁
Ciąg dalszy nastąpi po świętach: https://www.eryniawtrasie.eu/43452
Szczepionkę na razie odpuszczam, bo przyda się bardziej tym, co jeszcze nie albo dawno chorowali.
Ewo-namiary na spływ na rzece Chocinie przekazałam Latorośli,która bardzo lubi wiosłowanie na kajakach. Ja też lubię natomiast Osobisty Wędkarz tak średnio, u niego woda służy przede wszystkim do łowienia ryb!
Alicjo-bardzo dobry z tym albumem z memami(już jakiś czas temu nam prezentowałaś Twoje pierwsze „nabytki”). Współczesna historia widziana oczami fotoreporterów i satyryków, do przekazania przyszłym pokoleniom, które i tak nie wyciągną żadnych wniosków dla siebie, bo my też nie wyciągnęliśmy. W każdym razie żyjemy niewątpliwie w ciekawych czasach…..niestety zresztą 🙁
W kuchni robota wre, bo jutro mamy na kolacji troje mięsożerców z dużym apetytem. Właśnie upiekł się pasztet mięsny. Wyjdę na pół godziny poodychać świeżym powietrzem, a potem zabiorę się za sernik, który, jak mam nadzieję, sprawi przyjemność wszystkim, nie tylko mięsożercom.
miało być oczywiście:
Alicjo-bardzo dobry pomysł….
Haneczko-Jolinek też bardzo lubi przysiąść z boku z widokiem na okoliczności i na przechodniów przede wszystkim.
Jolinku-hop, hop! Jeszcze poczekamy trochę na te kawiarniane obserwacje, ale w końcu się przecież doczekamy.
No cóż… chciałoby się powtórzyć za Marylą Rodowicz piosenkę
„…ale to już było i nie wróci więcej…”, tylko niestety, powtórka z rozrywki, mimo wszystko ZDROWYCH i WESOŁYCH ŚWIĄT!
Oraz półtora kilograma optymizmu 🙂
https://photos.app.goo.gl/Nk3fJUADbq6nehUz6
Jestem zaszczepiona pierwszą dawką (Pfizer), następna 7 maja. Udało się to przełożyć z 21 kwietnia.
-3c (o świcie było -8c), słońce.
Danuśka (11:01), wszystko się zgadza, ale ostatnia seria zdjęć jest całkiem nowa tak się składa, że uzupełnienie jest możliwe na końcu, chociaż chyba (tu teraz głośno myślę…) jest możliwość ręcznego przesterowania tych obrazków. Zaraz sprawdzę.. Niestety, ale ciągle jest coś do uzupełnienia i to jest smutne.
W Polityce znakomity jak zwykle mój ulubiony dr.Karczmarewicz, zawsze czekam na jego wpisy blogowe „z drugiej strony stetoskopu”, okolice czarnego humoru, bo innego być nie może.
Nie wiem, jakie są tutaj obyczaje kulinarne z okazji Wielkiego Piątku, ale dobrze pamiętam obyczaj polski w Wielki Tydzień, był to naprawdę wielki post, a w Wielki Piątek wręcz post ścisły. W Wielką Sobotę święciło się jajka i dopiero potem można było coś zjeść, ale niemięsnego. Wielka Niedziela zaczynała się wielkim, świątecznym śniadaniem, dłuuuuugim, a jakże, a obiad był dość późny. U nas tradycyjny rosół i schab pieczony oraz różne frykasy. Ciasta były, ja pamiętam tylko babkę łaciatą z prodiża i sernik z rodzynkami, skórką pomarańczową kandyzowaną itp., natomiast w innych domach bez mazurków święta się nie liczyły. U nas mazurków się nie piekło, bo nikt nie przepadał za nadmiarem słodyczy, tę rolę spełniał sernik, też kontrolowany pod względem słodkości.
Poza tym w związku z Wielkim Tygodniem przypomina mi się Louis Aragon i jego powieść, którą się katowałam swego czasu i z której nic a nic już nie pamiętam 🙄
A dzisiaj rzucam na tapet książkę „Wspomnienia z niepamięci” mojego ulubionego aktora, osobiste zapiski Gustawa Holoubka.
Wspomniałam Pilcha – jestem po lekturze „60 felietonów najjadowitszych” – znakomite, polecam. Ja nie czytałam jego felietonów, natomiast mam kilka przeczytanych książek.
Krystyna,
dobrze że przypomniałaś, o tym, że to był dzik! Ja byłam przekonana, że to zwykła świnia. Przy okazji – dzikich świń na Pomorzu Zachodnim zawsze było od groma, co wiem od naczelnego, byłego już myśliwego Szwagra, a poza tym jest tam bardzo popularna kasza gryczana, co wiem już z własnej obserwacji pól, podróżując.
p.s.Tak jak przypuszczałam, dało się przerzucić te memy na czoło zbioru 😉
Kochani,
u nas tu juz wielkanoc. Tu, wielki piatek tu jest waznym, najwazniejszym swietem protestantow, wiec dzis inauguracja swiat. Zycze wiec Wam wszystkiego najlepszego na te swieta, a przede wszystkim zdrowia!
Dzis u corki obiad rybny (filet z lososia i halibuta smazony) a niedziela bedzie ze sniadaniem (zurek slaski od mojej LP) a potem objad wg uznania gospodarzy. Dzis i pojutrze w zwyklym skladzie.
We wtorek mialem drugie szczepienia z lekkimi dolegliwosciami poszczepieniowymi.
Jeszcze raz: Wesolych swiat!
Tu również święta w pełni, jak u Pepegora.
Wszystkim świętującym – spokojnych, a w porywach wesołych świąt 🙂
Oraz lekkich ewentualnych dolegliwości poszczepiennych – podobno jak są, to znaczy, że organizm reaguje na szczepionkę. Tak wypowiedział się jakiś lekarz, nie wiem czy nie ten, co zdaniem inżyniera jakiegośtam powinien być pozbawiony prawa wykonywania zawodu… „Jak nie urok, to… Saczka”, jak skomentował wpis dr.Karczmarewicza jeden z internautów 😉
Znakomity artykuł Juliusza Ćwielucha o krakowskich hejnalistach i historii hejnału w ogóle, w dzisiejszej Polityce.
Świętujcie zgodnie z upodobaniami i tym, co jest ciągle żywe w Was i Waszej pamięci 🙂
Ewo – podobno po covidzie i tak trzeba odczekać co najmniej 3 miesiące ze szczepieniem.
Najgorsze jest to, że podobno ludzie nie zglaszają się na szczepienia. To przede wszystkim wina tych wiadomości o powikłaniach po Astrze. Dlatego otworzyli rejestrację dla 40+. A, że zrobił to nasz pseudorząd, to wyszło jak wyszło. Bałagan. Teraz osoby 60+, zarejestrowane na maj przeskoczą kolejkę i będą szczepione przed 70+.
🙂
Moi rodzice mają termin na 29 kwietnia.
Niestety młodsi nie chcą się szczepić. Wśród moich kolegów i koleżanek z biura w wieku poniżej 50 lat, tylko 3 osoby chcą. Inni będą czekać. I może wcale się nie zaszczepią. Dzisiaj po rejestracji zadzwoniłam do znajomych 40+ i tylko dwie koleżanki skorzystały z tej możliwości.
Teraz może zdarzyć się taka sytacja, że szczepionki będą się marnowały, bo wielu ludzi, nawet ci, którzy jeszcze nie chorowali, nie chce się szczepić. Mimo, że w moim mieście zmarło sporo osób, także młodych, ludzie bardziej niż covida boją się skutków ubocznych.
Ja też się dziwię osobom , które uparcie nie chcą się szczepić , mimo, że skutki uboczne są znacznie mniej groźne niż sama choroba. Mam znajomych koło 70-tki, oboje dobrze wykształceni, ale czytają wszystkie spiskowe teorie i nie będą się szczepić i już. Ręce opadają.
Asia,
młodzi myślą, że ich nic nie zmiecie. Niezniszczalni. Ja wszystkim dobrze życzę, ale szlag mnie trafia, jak ktoś wierzy w teorie spiskowe (podobno ten durny Gates wymyślił, że za dużo nas do jedzenia chleba, Ziemia nas nie wyżywi i trzeba się części ludności pozbyć po prostu), albo sąsiadka mojej siostry powiada, że się nie zaszczepi, bo. Bo co? Bo pobiera witaminę „lewoskrętną” C i to ją ochroni.
Ja się dam zaszczepić czymkolwiek, bo lepsze coś niż nic, niech to będzie nawet krytykowana wszędzie AstraZeneca, mnie jest wszystko jedno.
Obawiam się, że ja też jestem osobą około 70-tki tuż (matko jedyna, to już???), ale idę z duchem czasów 🙂
Wspominałam już chyba kiedyś na blogu epidemię czarnej ospy we Wrocławiu, to była wysoce śmiertelna choroba, ale udało się ją opanować.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Epidemia_ospy_we_Wroc%C5%82awiu
Covid nie jest aż tak groźny, ale lekceważyć się też nie powinno. Na ospę wtedy wszyscy MUSIELI być zaszczepieni, to były wakacje, trzeba było mieć ze sobą zaświadczenie o szczepieniu.
Myślę, że to mój obywatelski obowiązek zaszczepić się, chyba, że mam zamiar zerwać wszelkie kontakty międzyludzkie. A nie mam takich zamiarów.
*lekceważyć też się nie powinno (zamiast „lekceważyć się też nie powinno”)
Dużo Nadziei oraz Zdrowia dla Wszystkich w tych Świątecznych Dniach ….. ❤ … 🙂
Dla Salsy najserdeczniejsze życzenia urodzinowe, zdrowia, pogody ducha i pomyślności. Basiu, pozdrawiam ciepło i ściskam!
Zdrowych, pogodnych Świąt, otuchy i nadziei …
Zdrowych przede wszystkim Świąt 🙂
Zdrowych, spokojnych i pogodnych Świąt…
U mnie zerowo i słońce. Do zrobienia pozostała sałatka i babka łaciata piaskowa. Z tej ostatniej możemy zrezygnować, ja decyduję, czy mi się chce robić. Na razie mi się chce, ale to wczesne przedpołudnie, może mi się odechcieć po krojeniu warzyw do sałatki. Wprawdzie niewiele tego, ale zawsze…
Wesołych Świąt 🙂
Basi „Salsie” – stolata najlepszego 🙂
Co prawda z niewielkim przyspieszeniem i pod niewłaścią datą — 1 kwietnia — składałm Wam życzenia Wielkanocne lecz powtórzyć nie zaszkodzi:
echidna
1 kwietnia 2021 13:26
Wielkanocne życzenia
hen z daleka, z końca świata
płyną życzenia od Echidny i Wombata
by te Święta w czas niełatwy
były spokojne dla dorosłych i dla dziatwy
i na przekór pandemii wciórności
niechaj ten czas będzie radosny
czy samotnie, we dwóję, czy z rodziną
niechaj w zdrowiu świąteczne godziny płyną
słodycz mazurków rozłąkę i troski osłodzi
kolorowe wzory pisanek czoła rozpogodzi
Wielkanocne życzenia z serca płynące
szczere, serdeczne są i gorące
echidna i Wombat
Świąteczne śniadanie skromne, ale jakże smakowite – jajka faszerowane z koperkiem i podsmażone na patelni, obowiązkowa sałatka warzywna, plastry wędzonego łososia i clou wielkanocnego stołu: nóżki wieprzowo-wołowe. Na deser zamiast sernika tiramisu. Ale to po baaardzo długiej przerwie.
Niby niewiele lecz wystarczająco. Pogoda wspaniała – błeki nieba i zamiast zapowiadanych 23-ch stopni, dużo powyżej.
jakby co: błeki = błękit
Salso – urodzinowe pozdrowienia i wszelkiej pomyślności życzenia. A zdrowia w ten „królewski” czas przede wszystkim.
Echidna,
poproszę o 10 deko celsjuszy… 😉
Kochani,
Zdrowych i tak radosnych jak możliwe Świat.
Salso, najlepszego!
https://photos.app.goo.gl/guykzsK4GgMkksSJ6 <– pewności nie mam, czy polityczni poprawiacze się do tego nie przyczepią, jak do Tuwima na ten przykład.
Sałatka się przegryza, nad babką się zastanawiam.
Robiąc sałatkę jarzynową przypomniało mi się, że na Wielkanoc jeździliśmy do Fredericton (Nowy Brunszwik), do starych przyjaciół, którzy już od tamtych czasów powrócili na Ojczyzny łono. Robiłyśmy z Haliną sałatkę i "wiadomo" było, że Leszek sałatki jarzynowej z dodatkiem cebuli nie je i zawsze tę cebulę wyczuje. Jadł, nie wyczuł, ale zaznaczył się jako ten, co to nie je sałatki jarzynowej z dodatkiem cebuli.
Potem jeździliśmy do wspólnych z tymi z Fredericton znajomych do Kincardine (obecnie daleki zachód dziki Kanady). Ja robiłam tradycyjne rolmopsy i z wejścia było – ale przecież Boguś śledzi nie je!
Ale przecież ja te śledzie robiłam dla ogólnośći, a nie dla Bogusia 🙄
Jerzor podobno nie zje rosołu z lanymi kluskami. Nigdy nie robiłam, też nie przepadam, ale gdybym przepadała, tobym robiła. Ale jak to dobrze zaznaczyć swoją kulinarną wyjątkowość 😉
Jem wszystko 👿
No, może bym się zastanowiła nad okiem baranim (tu mi się nasz odważny Gospodarz przypomniał 😉 ), ale kto wie – po pewnej ilości kumysu (wiadro?) może by mi przeszło przez gardło 😉
Wesołych jaj Wszystkim. Wytrzymajcie do końca.
https://www.youtube.com/watch?v=VFXl0oa33D4
Zdrowych i spokojnych świąt !
Salso,
urodzinowe życzenia i uściski ! 🙂
Asiu,
zamieszania ze szczepionkami nawet nie usiłuję zrozumieć. Wydawałoby się, że starsze osoby takie jak Twoi rodzice powinni mieć w tej sytuacji przyspieszone terminy. W moim otoczeniu są zarówno zaszczepieni i oczekujący, ale też niezdecydowani. Przedświątecznie rozmawiałam telefonicznie ze znajomymi i okazuje się, że wiele osób chorowało na Covid- 19. I to przeważnie ci, którzy bardzo się izolowali, żadnych kontaktów towarzyskich, spotkań z wnukami, spacerów na świeżym powietrzu. Ale wystarczyła wizyta u lekarza, żeby się zarazić.
Spokojnych, radosnych, wiosennych Świąt! 🙂
https://photos.app.goo.gl/U1R2qbpYenbS22uf6
Krystyno – bo to wszystko przez to, że ten plan szczepień jest „narodowy”. Zarządzany centralnie. Pewnie, gdyby organizowano by to na poziomie samorządów, wyglądałoby to lepiej. I sprawniej się odbywało.
Basiu – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://youtu.be/KAj_fr22VmE
https://youtu.be/UyvEQydMkVQ
https://youtu.be/j-R7hN6bZZ8
https://youtu.be/6RmXXTPrOgA
https://youtu.be/3SLj6r7Uxr0
https://youtu.be/aSSU6yLsnWU
I nastała Wielkanoc, miłego świętowania wszystkim 🙂
…i dziękuję za urodzinowe serdeczności, oj te kalendarze i te cyferki bezduszne…
Kurczę blade, faktycznie, Salso 🙂
Cyferki i kalendarze! U mnie ciągle 6 godzin do tyłu!
Przy okazji, właśnie:
https://www.youtube.com/watch?v=taI3-qsK9Vc
Oraz…
https://www.youtube.com/watch?v=9HdR6d2KO4o
Ponieważ w Polsce już ten dzień, pozwoliłam sobie na wspomnienia, poleciałam w archiwach do tyłu i znalazłam wpis Heleny, bardzo fajnie opisujący ten dzień!
A do tego dołączam:
https://www.youtube.com/watch?v=aKHt9b5jJqs
Helena
4 kwietnia 2007
23:20
Powinniscie wszyscy napisac jakas powiesc o tym jak nie spotkaliscie sie na placu Grunwaldzkim we Wroclawiu. Takich kilka narracji jednoczesnie – jak planujecie spotkanie, jak podazacie ku sobie, jak sie szukacie, nie odnajdujecie sie etc. Oczywiscie do samego konca nie wiadomo czy sie spotkacie i pod koniec dnia wszyscy odpywaja w swoje strony, niespelnieni, ale madrzejsi o ten jeden przezyty dzien. KOnczy sie scena kapieli centralnej postaci powiesci, wokol ktorej wszyscy krazyli, ale nie dokrazyli. Wychodzi z wanny, owiniety recznikiem w talii i wyciaga przywieziona z Wroclawia butelke armaniaku, ktora mial wypic razem ze Nieznajomymim Ale jakze Znajomymi z Blogu. Wola zone. Mowi: jest rpcznica naszego slubu. Co mi tam Nieznajomi, ale jaze Znajomi z Blogu. Otwieramy butelke! Zona w milczeniu (bo co tu jeszcze powiedziec) bierze z jego reki kieliszek ze zlocistym trunkiem.”
Skoro Danapola konczy serial o kawiarniach, to dorzuce jeszcze ostatni komentarz o wiedenskich kawiarniach. Niektore z nich to tzw. Konzertcafe z muzyka w niektore dni. Ja lubie „Cafe Schwarzenberg” przy Ringu, gdzie w piatkowe i sobotnie wieczory przygrywa sympatyczne malzenstwo z Wegier, do ktorych czasem dolacza jeden z kelnerow spiewajac operetkowe arie (tutaj link):
https://www.youtube.com/watch?v=Ec8G1C1Tj4Q
W niedziele popoludniu w „Cafe Braunerhof” przygrywa trio. Kawiarnia nieco obskurna, ale wazna dla kultury, bo ulubiona Thomasa Bernharda i innych pisarzy. W poniedzialki wieczorem lubie zajrzec do „Cafe Bellaria”, gdzie przychodza utalentowani goscie i oni spiewaja na co maja ochote.
Na koniec dodam, ze kelnerami w Wiedniu nie sa przypadkowi studenci, ale jest to zawod powazany, na ogol meski, i niejeden „der Herr Ober” staje sie slawny na cale miasto (sa filmy na Youtubie, np. ten z Cafe Braunerhof: https://www.youtube.com/watch?v=wiXoK4Afa5o )
Pierwsze szczepienie mam za soba wiec moze lotem polece do Wiednia i kawiarnie beda otwarte czego i blogowiczom zycze z okazji Wielkiej Nocy.
A propos…
Jajków tam nie ma, ale…
https://photos.app.goo.gl/HgDBrjuiUtEHqA0k2
Milych Swiat
Udanych Świąt mimo nieudanych okoliczności dookoła nas.
Oby udało się niebawem powrócić do normalności-do otwartych restauracji i kawiarni( kemor- dzięki za kolejne, ciekawe wiedeńskie adresy), do spotkań rodzinnych i towarzyskich, jakie lubimy i do podróżowania! Dla podróżników specjalne jajko wielkanocne 🙂 https://tiny.pl/r2dr9
Dla Salsy wraz z dedykacją muzyczną spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia urodzinowe-zdrowia przede wszystkim!
https://www.youtube.com/watch?v=Q0wyQKlCKrM
Chłe chłechłe, Danuśka… alemy uziemieni i tego się trzymamy, chcemy czy nie chcemy 🙁
Wiedeń wspominamy cieplutko, zwłaszcza że byliśmy wtedy piękni i młodzi (w miarę…)
https://photos.app.goo.gl/9N5tHGQRUDD2RMNd8
https://photos.app.goo.gl/mDBXmcqfDmb4DhnC9
Któraś Wielkanoc. Mrusiska brak 🙁
Salso, spoznione lecz tym serdeczniejsze zyczenia.
Zycze zdrowia i powodzenia.
Danuśko, Pepegorze, dziękuję serdecznie! Moje spóźnienie niewybaczalne, Pepegorze, najlepszego 🙂