Chcę być o pół roku starsza
Niepewność nas chyba najbardziej niepokoi, jest jak kamyk w bucie, którego nie sposób się pozbyć. Co jest lepsze: popaść w przygnębienie, czy przejść się w słoneczny i ciepły wiosenny dzień po pustej ulicy? Obyć się bez czegoś istotnego, czy zachowując wszystkie dostępne środki bezpieczeństwa kupić to „coś” w pustym sklepie?
Produkcja środków żywności idzie na całego, bo czego jak czego, ale apetytu nie straciliśmy i noszone pełne torby są tego dowodem. Na dobrą sprawę ogólnikowe zakazy i nakazy są jedynie drobnym fragmentem tego, czego musimy codziennie przestrzegać. Jest wiele pytań, dotyczących tego ,czy niektóre nasze działania nie są nadmiarowe, bezsensowne i stanowią tylko pusty gest. Coraz więcej osób chodzi w maseczkach. Czy to ma sens?
Wiele ostrożnościowych działań polega wyłącznie na wymyśleniu ich sobie: czy mam rację chodząc po schodach zamiast jeździć windą? Czy słusznie myję jabłka i cytrusy w bardzo ciepłej wodzie i mydle? Zdarzyło mi się nawet umycie kawała suszonej krakowskiej kiełbasy
Komentarze
Maseczka na twarzy na pustej ulicy ewentualnie innej przestrzeni bez tłumu – po co?
Zeby nie dotykac bezposrednio twarzy, nawet bezwiednie.
To proszę spojrzeć na Czechy i liczbę zachorowań, gdzie maseczki są obowiązkowe. Maseczki są potrzebne osobom chorym a nikt z nas nie ma pewności, że nie jest nosicielem wirusa. Dlatego uważam, że powinno się je nosić w miejscach publicznych .
A chodzenie po schodach ma swoje dobre strony, to jest dobre ćwiczenie 😉
Oczywiście w zależności od tego, ile tych pięter i jaki jest stan fizyczny osoby wchodzącej/schodzącej. Nasza Lisa bez chodzika/balkonika kroku nie zrobi, więc tym bardziej nie wyjdzie na 7-me piętro.
A propos środków czystości – soda oczyszczona i ocet nadają się wspaniale, a ocet przy okazji częściowo dezynfekuje. Zapach octu ulatnia się szybko.
Owoce zawsze myję w ciepłej wodzie, cytrusy tym bardziej, bo tam chemii nie żałują podobno.
Myślę, że częściej się dotyka twarzy, poprawiając maseczkę 😉
U nas zaleca się też niekoniecznie maseczkę, a choćby chustkę typu „bandana” (patrz – kowboje 😉 ) czy szal z materiału, taki bardziej nieprzepuszczalny, gęsty. Lub tak modne przecież w ostatnich latach chusty na szyję – spokojnie można naciągnąć na nos. Tyle, że trzeba pilnować prania. Ja właściwie nie wychodzę, więc nie mam tych dylematów, ale może to być uciążliwe na dłuższą metę, ciągłe pamiętanie o tych sprawach i pilnowanie się. Zdrowy rozsądek , ot co.
Alicjo, to zle myslisz.
Austria pierwszym krajem zmniejszającym obostrzenia … jednocześnie wprowadziła obowiązkowe noszenie masek … trzeba brać przykład …
https://www.politico.eu/article/austria-seeks-to-be-first-eu-country-to-lift-lockdown-measuress-after-easter/
sama nie wiem czy bym chciała być starsza o pół roku … może wirus mnie ale to łajdactwo w Polsce zostanie w jeszcze gorszej formie … ..
Małgosiu-łąki z racji tegorocznej suszy nie są zielone, ale wyschnięte na wiór.
Kwiatów jeszcze nie ma zatem ogólnie jest burawo-zółtawo.
https://photos.app.goo.gl/3Shhp9sHhGjftRgd9
Kiedy myślimy łąka to wyobrażamy sobie raczej zieloną trawę i dzikie kwiaty w różnych kolorach. Niestety w tej chwili tak nie jest, przyroda i rolnicy czekają na deszcz.
Oczywiście wolę jednak spacerować po tych wysuszonych łąkach niż po pustych, warszawskich ulicach.
Byłam dzisiaj na zakupach w jednym z wyszkowskich supermarketów. Żadnych kolejek, żadnych braków na półkach, nikt ani klienci, ani personel nie miał żadnych masek. Jedyne zabezpieczenie to rękawiczki na dłoniach kasjerek.
Jolinku, no wlasnie.
U mnie w pracy nosimy maski od polowy marca i kiedy sie je dobrze przymocuje, to nie trzeba poprawiac, po prostu sie czlowiek przyzwyczaja.
W ramach odpoczynku od polskiej polityki i od koronawirusych wieści kupiłam papierowe pismo z przepisami wiekanocnymi. Poczytam sobie o babach, mazurkach i paasztetach oraz pooglądam ładne ilustracje. Już dawno nie przeglądałam przepisów w tej formie.
Tylko dwa złote, a tyle przyjemności 🙂
ten zakaz chodzenia do lasu bo susza wszyscy by zrozumieli ..
Przez działania, a właściwie brak działań naszych rządzących my jeszcze długo będziemy z tego wychodzić. Brak maseczek, rękawiczek, testów (przeczytałam przed chwilą, że rząd nie kupił miliona testów od prywatnej firmy bo uznał to za śmieszną propozycję – sic!). Pozwolono ludziom wracać do kraju. Rozumiem to, ale dlaczego kwarantanna nie była obowiązkowa dla całej rodziny mieszkającej razem. Małgosia mieszka tylko z mężem i razem odizolowali się. Jeżeli ktoś nie ma takiej możliwości – na przykład żona musi pracować – to wracający mąż powinien spędzić kwarantannę w specjalnym miejscu
A nie tak jak w naszej okolicy, gdzie okazało się, że mąż jest chory, a żona opiekuje się starszymi osobami, które teraz mają kwarantannę. Oczywiście ta pani wykazała się nieodpowiedzialnością, ale to powinno być rozwiązane systemowo.
Witam. Teraz dopiero przeczytałam nowy wpis Gospodyń. To mycia owoców gorącą wodą akceptuję, ale to mydło- czy można pozbyć się tego zapachu? Poza tym poczułam się dzisiaj, jakbym była osobą mocno niedojrzałą, która pierwszy raz postanowiła coś załatwić samodzielnie. Lek, dosyć drogi, na receptę, który mogę załatwić tylko w tzw. aptece głównej mojego miasta; a ta apteka dosyć daleko ode mnie (nie mam samochodu). To dobrze mi poszło. Kawałek pustawym autobusem, reszta na piechotę. Wcześniej mailem zarezerwowałam lek. Apteka przez zamknięte/ uchylane okienko nocne. Ja źle słyszę( sztuczne ucho mam, ale głośność a zrozumienie to zupełnie inna sprawa). Głośnik na zewnątrz apteki. Kilka osób, dzięki ich znakom podchodziłam i odchodziłam od okienka. Resume: dostałam lek, zapłaciłam kartą. Ale stwierdziłam, że niestety w takich warunkach jestem zależna od innych ludzi, a starałam się być zawsze samodzielna- smutek wielki.
Zmieniono teraz warunki kwarantanny, wszyscy mają.
Poszłam na spacer wracając zajrzałam do Biedronki, nie było kolejki kupiłam mleko i masło, orzeszki na pocieszenie. Przy wejściu odkażacz , w środku dużo jednorazowych rękawiczek, w środku parę osób, ale nikt tego wejścia nie pilnował.
pogadałam z Markiem … dzięki ogródkowi ma zajęcie i luz … Paweł z Wiednia ciężko pracuje bo komputery na czasie … Sławek z żoną w domu w rygorach epidemii bez marzeń o wakacjach … pogadałam i mam się lepiej …
Szarlo w tych czasach najważniejsze, że masz lek … ściskam Cię serdecznie … 🙂
Małgosiu mają kamery … jak nie ma kolejki przed sklepem a w sklepie luz to nie pilnują …
takie cuda …
https://sadeczanin.info/wiadomosci/prezydent-nowego-sacza-pytal-o-testy-zaskakujaca-odpowiedz-sanepidu
Rząd olewa propozycje zakupu testów, nie robi się to nie ma chorych, a że zarażają to co ich to obchodzi. Jestem dziś w bardzo bojowym nastroju, chociaż powinno zejść ze mnie napięcie bo odzyskałam „wolność”, ale chyba właśnie odreagowuję.
odwołałam dwie wizyty u fryzjerki … to prywatny biznes … jak myślicie czy jak zaproponuję, że wpłacę na konto 4-5 wizyt to się ucieszy czy obrazi ..
Przykro mi, ale muszę dorzucić.
Małgosiu W., słowo „spacer” wykreśl ze słownika.
Spacer może nie zostać uznany za przemieszczanie się w celu „zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego”. Idziesz na zakupy, do czegoś usługowego lub do kościoła.
Trafisz na nadgorliwca i wlepi mandat.
Jolinku, może nie proponuj, tylko powiedz, że myślałaś o takiej opcji i poczekaj, co powie.
W pracy mamy maseczki i rękawiczki, ale w biurze oszczędzamy, bo koledzy z innych działów potrzebują ich bardziej. Są bardziej narażeni. I zużywają dużo więcej środków. Kupujemy co się da, ale jest ciężko, zwłaszcza z produktami lepszej jakości. Kombinezony, lepsze rękawiczki i lepsze maseczki musimy wydzielać tym chłopakom, którzy najbardziej ich potrzebują. Najgorsze jest to, że brakuje tych rzeczy w sklepach, mamy zamówione i czekamy na realizację. Aby zminimalizować zagrożenie poszczególne ekipy nie mogą się kontaktować ze sobą.
Szarlo – nie martw się. Masz lek i sama to załatwiłaś.
Mój nastrój ostatnio to prawdziwa sinusoida. Starsza siostrzenica dzisiaj mnie pocieszyła mówiąc, że czuje, że to wszystko niedługo się skończy. 🙂
Jolinku,
to ładny gest z Twojej strony. Oznacza, że jesteś zadowolona z usług i chcesz tam wracać. Pani fryzjerka nie powinna czuć się dotknięta.
Też byłam dziś w Biedronce. Przy wejściu jest informacja, że w sklepie może przebywać 12 klientów. Kiedy wychodzi jedna osoba, na jej miejsce może wejść kolejna. Drzwi są zablokowane, więc nikt nie musi regulować ruchu. Przy kasie wystawione były płyny do odkażania – do sprzedaży. Widocznie wyprodukowano ich już odpowiednio dużo.
Zaproponowaliśmy coś takiego rehabilitantowi mamy. Ucieszył się, ale na razie podziękował, bo ma jeszcze środki .
Słuszna uwaga Haneczki o spacerach i nadgorliwcach. Do tej Biedronki szłam okrężną drogą, żeby było dalej. Wczoraj w jakimś materiale telewizyjnym na dalszym tle zobaczyłam panią z kilkuletnim dzieckiem i drugim, młodszym w wózku. Dookoła pustki, a przy pani policjant. Może musiała wyjść do sklepu, a nie miała z kim zostawić dzieci, a może po prostu chciała odetchnąć.
Małgosia pisała, że nikt ich nie kontrolował w czasie kwarantanny. Moja koleżanka i jej mąż właśnie zakończyli swoją kwarantannę. W domu byli sami. Policja sprawdzała ich jeden albo dwa razy dziennie. Poza tym mieli zainstalowaną w telefonach specjalną aplikację/ nie dopytałam, czy dobrowolnie czy przymusowo/, która pozwalała policji sprawdzać, czy nie opuszczają miejsca zamieszkania. Dostawali np. sms-y nakazujące zrobić sobie zdjęcie i wysłać je na wskazany numer. Czytałam dziś, że taka forma kontroli bardzo ułatwia pracę policji, ale dla mnie brzmi to bardzo podejrzanie i chyba nie jest to całkiem zgodne z prawem. Co dalej policja robi z tymi zdjęciami, gdzie ochrona danych.? Policja może gromadzić tylko zdjęcia przestępców. Nawet, jeśli jest to dobrowolne, to nie wiadomo,czy wszyscy zainteresowani są tego świadomi.
Koleżanka i jej mąż nie mieli żadnych testów i szczęśliwie są zdrowi.
To jeszcze trochę o problemach powracających do kraju. W/w koleżance odwołano lot z USA do Polski dwa dni przed planowanym wyjazdem. Bilety w obie strony miała wykupione wcześniej. Trzeba było zarejestrować się na specjalny lot do kraju. Łatwo napisać, trudniej było z realizacją. Internetowa rejestracja 2 osób trwała pół doby, bo system odrzucał ciągle dane. Dopiero po zarejestrowaniu można było kupić bilety w LOT. Za bilety z San Francisco do Chicago, a potem do Polski oczywiście musieli zapłacić sami. Natomiast Lufthansa nie zamierza zwracać pieniędzy za odwołany lot/ fakt, że nie z ich winy/, tylko proponuje wykorzystanie tego biletu do końca maja/ ! / z jednoczesnym warunkiem pokrycia różnicy ceny biletu niewykorzystanego z ceną aktualną/ o wiele wyższą od poprzedniej/. Może odwołanie coś da, choć szanse są raczej niewielkie. Lot do USA jest wykluczony.
Jutro o 13:00.
http://ak5.pl/zl7.html
Dziękuję i przepraszam, nie chcę narzekać. Ale myślałam, że jak poradziłam sobie z tym zarezerwowaniem w aptece, to dalej już będzie względnie normalnie. Jeszcze w zeszłym tygodniu w „mojej bliskiej” aptece- była otwarta, nawet zdziwiłam się, że obsługa bez zabezpieczeń widocznych. A tutaj oblężona twierdza. To niesamowity kontrast ze sklepami spożywczymi (przyznam, że prawie tydzień już nie byłam). Dobrze, że mam wspaniałych sąsiadów, którzy o mnie dbają. Tylko ja nie lubię być pasożytem. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i mocno pasożytuję na Waszych podróżach. Dziękuję Alicjo Ireno za fotograficzną „Burolandię”, też jako inspirację.
Co do noszenia maseczek opinie były i chyba nadal są podzielone. Ja coraz bardziej przychylam się do noszenia maseczek przez jak największą liczbę osób (a może i obowiązkowo wszystkich) w miejscach takich jak apteki, supermarkety, magazyny, biura itp. Na otwartej przestrzeni gdzie można zachować odstęp od siebie nie wydaje mi się to koniecznie (ulice, skwery, parki sa wyludnione).
Ja przyzwyczajam się do zakładania rękawiczek i maseczki w pracy czy pociągu (prawie pustym). I zazwyczaj zaczyna mnie swędzieć wtedy nos albo powieka! Albo mam ochotę dopasować lepiej maseczkę i w myślach się przed jej dotykaniem powstrzymuję. Jeszcze nie czuję się w tym ekwipunku komfortowo.
Moja znajoma relacjonuje mi, że w połowie zakupów w supermarkecie zrzuciła maseczkę z twarzy, bo tak ją irytował pocący się pod nią nos.
Strach i stres przed Covid-19 towarzyszą mi codziennie, staram się nie myśleć o tym za dużo.
Trzy dni miałem całkowitą labę kulinarną. Odżywialem jedynie się tym co mi podano, za co oczywiscie już 24 stycznia uiscilem stosowne opłaty.
Całość żywienia oceniam na… no dobrze, niech będzie jedna gwiazdka, za:
– nie robienie zakupów przez trzy dni,
– nie noszenia wody do gotowania oraz zmywania,
– nie smażenie, gotowanie, oraz sprzątanie po tych czynnościach,
– nie otrucie mnie tym pożywieniem, na co oczywiście miałem jedną radę. Po każdym posiłku statkowym lykalismy wraz z Ditmer (Alicja zna go osobiście) Underberg, później parę browarów oraz miłe rozmowy z z miłymi ludziami.
Stoję w Salamanca. Spoko cisza, szum ocena zastępuje szum wentylatorów ogrzewajacych mobilka.
Jedyny problem jaki wystąpił, to to, że Gregor widząc tuż przed przybyciem do portu w Cadiz Guarda Civil na keii wyrzucił w panice cały swój zapas trawy do oceana.
Nie jest źle
Daję radę i jak wszystko dobrze pójdzie jutro po południu popijać będę czerwone na winnicy niedaleko Bordeaux.
To tylko 750km z Salamanki.
Trzymajcie się, dacie radę
I nie ulegajcie Hype
to tak po przeczytaniu częściowo do góry
Wampa i do jutra
Bezdomny,
a myślisz, że zdołasz pokonać granicę Hiszpania/Francja? Nie wiem dokładnie, jak tam w Europie, ale u nas granica zamknięta z południowym sąsiadem…
U nas chłodno, słonecznie i zimno od jeziora 🙁
Dla relaksu ogródkuję, a Jerz roweruje. Ruch na drogach mały, więc korzysta 😉
Przeczytałem jeszcze raz wpis.
Basiu, szkoda wody na mycie kiełbasy.
Toż to wędzona, nie nadaje się do spożycia.
Bobrej nocy
🙄
Alicjo, ha ha, a co ja złego robię jadąc do mojego kraju, do Berlina
To nie mój problem 🙄 że Hype rządzi
Pozdrawiam
Oooops…faktycznie – kierunek dom, a to chyba wolno 😉
Przyjemnego postoju w Burgundii!
Dobranoc.
dzień dobry … ☕ …
kwitną lubaszki … znajoma magnolia się zaczyna puszczać … ale drzewa generalnie w parku mało zielone ..
tarta inaczej …
https://www.poezja-smaku.pl/tarta-wielkanocna-z-jajkami-i-biala-kielbasa/
wakacje w domu …
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-04-06/zapomnijcie-o-wakacjach-nad-morzem-koronawirus-juz-tam-pewnie-jest-a-co-z-woda-pitna/
Danuśka a pokrzywy już są? ….
http://sio-smutki.blogspot.com/2020/03/pokrzywa-zasmazana-z-czosnkiem-i.html
Strona dla seniora.
https://abcsenior.com/
Pokrzyw jeszcze nie ma.
Yurek,
Ja u siebie od dwoch tygodni o godz. 20 otwieram okno i klaszcze.
Po przeciwnej stronie wychodzi mloda pani na balkon i tez klaszcze. Pozdrawiamy sie wzajemni Pomyslalam sobie, ze jak ten koszmar sie skonczy to ja zaprosze do siebie na drinka.
Nie wiem jeszcze co bedzie na obiad.
Jeszcze jeden argument za maseczkami:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,173952,25850607,naukowcy-z-finlandii-koronawirus-unosi-sie-w-powietrzu-nawet.html#s=BoxOpLink
Czytalam o tym juz ponad tydzien temu, gdzies u nas.
Tak, Jolinku, Krystyna już Ci odpowiedziała-pokrzyw jeszcze nie ma.
W naszej nadbużańskiej okolicy dopiero od kilku dni kwitną forsycje, zupełnie od niedawna mirabelki, a hiacynty pokazują się skromnie i nieśmiało. Mamy tu trochę ostrzejszy klimat niż w Warszawie(głównie chłodniejsze noce).
Dzisiaj słońce przygrzewa już mocno od rana i znowu wieje zatem pranie znakomicie wyschnie w ogrodzie.
Elapa-po zakończeniu tych wszystkich zawirowań koniecznie zaproś tę sąsiadkę na drinka 🙂
Alain działą hydraulicznie u sąsiada pszczelarza, lat 89. Sąsiad ma problem z uruchomieniem wody, a przyjechał na kilka dni. W tej sytuacji nie jest łatwo zachować bezpieczny dystans 2m, szczególnie w małej piwniczce, w której znajduje się pompa.
Nie sposób jednak zostawić starszego pana bez wody.
No cóż wyszłam na balkon klaskać, nikogo nie zobaczyłam, usłyszałam jeszcze tylko gdzieś z boku jedne oklaski.
Podobnie u nas, żadnych oklasków nie słyszałam, ale domy w dużej odległości i mogę się mylić.
Barszczyk z pasztecikami kapuściano pieczarkowymi. Uczę się szycia maseczek z filmików, podziwiam zręczność i pomysłowość autorów 🙂
nikt u mnie nie klaskał …
a ja mam wizję, że dożyje i piję szampana kiedy ten mały człowiek odejdzie do brata .. wiem to podłe ale niech Bóg mu wybaczy bo ja nie …
Dziewczyny przepis jest teraz polujcie na pokrzywy …
i nikt mnie nie zmusi do tego bandyckiego głosowania … mimo tego zapisu .. „Kto niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia, podrabia lub kradnie kartę do głosowania – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”
Kwiatki z mojej rabatki… nic innego się nie pokazuje, trawa też nieruchawa, śnieżyczki przekwitają właśnie, 4c
Słonecznego dnia wszystkim 🙂
https://photos.app.goo.gl/JJiVaNfasV9rV6J69
Takie też:
https://photos.app.goo.gl/sAta8gPbLpmuXfUdA
Haneczko-proponuję, abyśmy tej nocy pomachały sobie trochę wcześniej niż zwykle:
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,25850977,zobacz-rozowy-ksiezyc-kiedy-ogladac-najjasniejsza-pelnie.html
Zapowiada się ciekawe zjawisko do obserwacji, może jeszcze ktoś ma ochotę dołaczyć do naszej grupy 🙂 Trzeba by sprawdzić, o której lokalnej godzinie ten księżyc byłby do oglądania w Echidny, a o której u Alicji lub u Nowego.
Wśród nadbużańskich sąsiadów bardzo gorąca atmosfera podczas rozmów o aktualnych posunięciach pisowców. Wszyscy zdenerwowani, chociaż wszyscy stoją po tej samej stronie barykady. Jeden zwolennik prezesa akurat nieobecny od kilku dni.
Dyskusje toczymy oczywiście z zachowaniem stosownych odległości.
Uff, kondycja rowerowa wraca powoli. W dwa dni zrobilam 80 km, a od jutra znow do pracy.
Bardzo juz tesknie za knajpianym jedzeniem, chyba jego brak mi najbardziej doskwiera w tych czasach, bo izolacja mi wcale nie przeszkadza. Mam jedynie dosc jedzenia czynionego wlasna reka.
Jolinku, wprosilabym sie do Ciebie na obiad…
Ładna pogoda skłoniła do przyjazdu na wiejskie włości większą ilość osób.
Będę machała.
Szkoda, że nie wiem, jak się macha po francusku.
Danuśka – tutaj tzw. pink moon o 22:35
Jolinek 14:09 – mnie też!
Też Wam pomacham.
Korzystając z tego, że jestem na dwudniowym, przymusowym urlopie zrobiłam pranie, umyłam 3 okna i będę sprzątać łazienkę.
Na obiad były szare kluski czyli kluchy, które zrobione z francuskich ziemniaków ze sklepu na B, wyszły żółte. 😯
Ze skwareczkami i kapustą. 🙂
W czwartek i piątek idę do pracy.
Kuchnia z Pałuk: http://www.wydawnictwogaj.pl/tradycyjna-spizarnia-krzysztof-lesniewski
W TE święta zdecydowanie jak Zocha:
Będę to robić 😀
„Barłożyłam się bezrobotnie do południa.
Zocha
[Zofia Stryjeńska]”
Nie czuję się ani wiosennie, ani świątecznie.
Barłożę się z książkami i ogrodem.
Ano właśnie – teoretycznie to „kwarantannicy” mogą się barłożyć ile wlezie, tylko podobno nie da się na zapas wyspać.
Ja wczoraj też umyłam okno wielkie i drzwi sztormowe, częściowo szklane oraz pograbiłam to i owo, mimo ziąbu odjeziornego. Dzisiaj jest cieplej, więc pograbię więcej.
U nas wolno bywać w miejscowych parkach i na ulicach tak długo, aż jakaś straż nie przyłapie, że nie zachowujesz się należycie. Żadnych stadnych zgromadzeń, nawet prywatnych imprez, co tu łatwo zauważyć po ilości samochodów, parkujących wokół posesji, a blokach wszystko słychać… a co to za party po cichu 😉
U nas księżyc zalecają oglądać mniej więcej o wpół do jedenastej wieczorem – sekundami i minutami się nie przejmując, bo to nie kometa 😉 Jak się nie zachmurzy, to pomacham, oglądając – zwyczajnie, po polsku 🙂
Ano właśnie – gdyby nie kalendarz, zapomniałabym o tym, że święta.
U nas zalecają powściągliwość w odwiedzaniu bliskich, o kościołach nie wiem, czy otwarte, ale znając autochtonów myślę, że chyba nie, bo i tak nikt nie przyjdzie (względnie niewiele osób).
Miłego barłożenia!
Z prasy: Lewandowski kupił sobie porsche w luksusowym wydaniu za 1.3 miliona zł. W komentarzach rodacy go szybko podliczyli, ile za to można kupić maseczek. Zapomnieli, że zanim kupił to porsche, to dał milion euro rodakom na walkę z wirusem. A mógł za to kupić jeszcze cztery takie porszaki! 👿
Pozdrowienia dla grupy machająco-księżycowej!
http://ak5.pl/vl7.html
Haneczko-powyższe machanie możemy uznać za międzynarodowe i wielokulturowe 🙂
Asiu-szare kluski w żółtym kolorze z francuskich ziemniaków to opcja w sam raz dla mnie.
Zresztą, jak się domyślasz, szare kluski w szarym kolorze z polskich ziemniaków też zjem bardzo chętnie. Ostatni raz jadłam je w wykonaniu Pyry Młodszej i było to wieki temu,
do tej pory pamiętam ich wyśmienity smak.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,25851979,prof-monika-platek-wyniki-tych-wyborow-sa-juz-znane-one-beda.html#s=BoxOpImg4
Mam pytanie do Grupy Machającej czy o 4:35 nie już jasno, bo to wtedy ma być apogeum pełni tego księżyca? Spróbuję pomachać, ale może być, że jak nasycę oczy wieczorem to wtedy pomacham, a nad ranem już nie 🙁
Jest jeszcze ciemno.
Chociaż minionej nocy nie było egipskich ciemności, bo księżyc już świecił bardzo intensywnie. Zresztą spójrzcie w niebo-już teraz jest piękny.
Poniższe zdjęcie jest odpowiedzią na pytanie, jak robi się solone masło 🙂
http://ak5.pl/bl7.html
kłamcy …
„Dziś w woj. Mazowieckim:
PSSE Radom informuje o 51 nowych przypadkach.
PSSE Grójec informuje o 72 nowych przypadkach.
PSSE Warszawa informuje o 38 nowych przypadkach.
W sumie z tych trzech powiatów 161 nowych przypadków. W raportach MZ brak Mazowieckiego.” …
księżyc widzę …
podali po interwencji dziennikarzy stan z Mazowszem … kombinatorzy …
O godz. 4.35 będzie pełnia stuprocentowa. Przed niecałą godziną wyraźnie było widać, że do pełni odrobinę brakuje. Dalekosiężnie widzę bardzo dobrze, gorzej z bliska.
Wiele już razy wspominałam tu szare kluski Pyry, prawdziwie szare, ze skwareczkami i duszoną kapustą. W dawnych czasach w domu też je jedliśmy. W moim wykonaniu nie były zbyt udane.
Przeszłam się Za Róg do farmacji po lek i monopolki po wino.
2.5km w jedną stronę, po drodze ani jednego ludzia, tylko dwóch „kolarzystów” (nie w grupie), maski na podorędziu czy na podbrodziu raczej, gdyby zaszła potrzeba założyć. Ja bez, bo i tak nikogo nie mijam, a gęsto tkany szalik w pogotowiu, tylko naciągnąć na nos pod oczy – jak dotąd działa zdrowy rozsądek, masek brakuje już szpitalom, a co dopiero takim emerytom jak ja. W dodatku przeważnie na własnych włościach wysiadującym.
U nas burmistrz się wypowiedział, że nie ma potrzeby zakazywać ludziom spacerów, bo tłumów nie ma, a aktywność fizyczna jest wręcz zalecana, ale łamanie nakazów może wymusić nieposłuszeństwo mieszkańców. Podobno w weekend ktoś urządził party na jakimś parkingu, zwołując ponad 20 osób. Policja zareagowała i teraz to party uczestnicy poczują mocno w kieszeniach, nie pamiętam, czy najwyższa kara to 5 000 czy 15 000$ od osoby, a policja nie patyczkowała się i dowaliła za taką jawną niesubordynację- wręcz wyzwanie! – karę najwyższą. dla każdego uczestnika imprezy.
Burmistrz każdego miasta ma w swojej gestii wprowadzenie dodatkowych ograniczeń. Wczoraj burmistrz Toronto zapowiedział, że być może wprowadzi zakaz spacerowania na nabrzeżu jeziora Ontario, bo ludność potraktowała to bardzo luźno i wyległy tłumy, w dodatku lekceważąc inne zalecenia (dystans i maski).
Ja się nie dziwię tym ludziom (centrum to same wysokościowce!),
chcą wyjść, ale że nie działa instynkt samozachowawczy, to się dziwię 🙄
Najbliższa zieleń jest niestety, nad jeziorem dla mieszkańców tych bloków, a wokoło szkło i żelbet, z przewagą szkła:
https://photos.app.goo.gl/u448TZBEtgNnbmWR8
https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/koronawirus-w-polsce-wybory-2020-gwiazdy-bojkotuja-wybory-prezydenckie/zn6hs0y,681c1dfa
p.s.Niewątpliwie będzie to wina Tuska, który parę dni temu to zapowiedział.
Czasem, na chwilkę, da się zapomnieć. Zaczytam się, zaoglądam, zasłucham. Na chwilkę.
Młody wyrywa do pracy, bo to dłuższy dystans, a u nich rowerów nie zakazano i może legalnie trochę bardziej się ruszyć.
U nas niech sczezną cykliści, wreszcie znalazł się na nich bat. Świadomie i z rozmysłem dręczą ludzi idiotyzmami, żeby stłamsić i upodlić.
Jutro muszę do miasta, aż mnie otrząsa.
A Księżyc lampi oślepiająco. Macham ziemskim i nieziemskim kosmitom.
Macham 🙂
U nas właśnie jakaś pani z departamentu zdrowia powiedziała, że maski ochronne, które widzi na ulicy (dla lekarzy i co więcej – maski chirurgiczne!), są potrzebne profesjonalistom, a publika może się jakoś zabezpieczyć. Też tak uważam.
USA cierpi, ochronne maski i ubiory zatrzymali u siebie, a miały one jechać do Kanady w lepszych czasach. Nie dziwię się – żadne państwo nie było przygotowane na coś takiego, chociaż sars przeszedł parę lat temu, ale przeszedł szybko i w miarę spokojnie w porównaniu z tym, co się teraz dzieje.
U nas prosi się „wszystkie ręce medycznie trenowane na pokład”.
Księżyc jeszcze nie lampi, a w dodatku u nas chmury 👿
Nowy,
czy u Ciebie jest tłoczno naokoło? Ja pamiętam inne klimaty z Long Island, Twoich okoliczności, dlatego pytam. Trzymaj się!
Macham! Ale różowości nie widzę …
Alicja,
U mnie jest strasznie! Już trudno znaleźć miejsce bezpieczne.
Wiem, że to na tym Blogu niepopularne, ale jestem za wprowadzeniem jak najostrzejszych ograniczeń i kar. A to dlatego, że ludzi bez rozsądku jest mnóstwo – każdy musi wyjść tylko kawałek, na spacer, przecież nic się nie stanie.
Nie, stanie się, bo jak wyjdzie jeden, to wyjdzie i drugi, dziesiąty, setny. Każdy ma ważny powód. Wśród moich dalszych znajomych już są chorzy, przez swoją głupotę, przez brak restrykcji, kar. Wciąż powtarzane prośby o ostrożność nie przyniosły żadnych dobrych skutków. Wirus szaleje.
A co będzie jeśli w takim natłoku chorych wirus mnie dopadnie – zabraknie dla mnie łóżka w szpitalu, tlenu, respiratora, bo oni są młodsi, lepiej rokujący. Dla mnie śmierć na korytarzu. Na podłodze. Przez ich głupotę!
Na dzisiaj na 1,5 mln mieszkańców hrabstwa jest już 16 000 chorych, jutro może być 20 000, bo ciągle wzrasta w zastraszającym tempie.
Uważam, że pobyt w domu, nawet kilkutygodniowy, to żaden problem. Żaden! Czy naprawdę nie ma większych kłopotów?
O Polskę bardzo się boję, jeśli tam dotrze zaraza w takim nasileniu jak we Włoszech, Hiszpanii, czy w Stanach to nieistniejące już państwo sobie z tym nie poradzi.
A Kaczyńskiego niech szlag trafi!!!!
Dobranoc 🙂
Nowy,
ja za tym – żeby się trzymać obostrzeń i zdrowego rozsądku. Oraz karać tych, co sobie lekceważą!!!
Ciebie pytałam, czy mieszkasz w strefie względnie bezpiecznej – nie w bloku na przykład. Bo jeśli masz sąsiadów blisko, to masz problem – musisz polegać na sąsiadach i ich rozsądnego podejścia do poważnej sprawy. A z tym bywa, jak bywa…
Wiesz, jak jest „u mnie na wsi” i ja to sobie cenię, gdzie mieszkam, lepiej nie mogliśmy wybrać.
Trzymaj się mocno i zdrowo, siedź w domu! Chyba, że musisz wyjść po zakupy – ale wiesz, jak się zabezpieczyć.
Ja mam wrażenie, że nikt na początku nie brał poważnie tego, co się tak pięknie i szybko rozwijało od grudnia (Chiny, a co oni mówią, to też bym pomnożyła przez jakiś współczynnik 20 na przykład…)
Żaden kraj tego nie przewidział i nie był na to przygotowany, żaden kraj na to nie stać!
Nie denerwuj się tak bardzo, bo to tylko Tobie szkodzi, staraj się być stoikiem („będzie, co będzie”) – słuchaj muzyki, która Cię „kręci”, jak to mówią. Albo czytaj coś. Albo napij się ulubionego malbeca.
Wszyscy się martwimy o naszych bliskich, ja swoich namawiam do codziennego „meldowania się” po to, żeby się nie denerwować.
https://www.youtube.com/watch?v=vrZKEvEen0M
A księżyc sobie lśni, jak gdyby nigdy nic…
Macham i pozdrawiam 🙂
Siedzę na dworcu w Kansas City
I smutek mi ozdabia twarz
Tak sobie myślę bracie, czy ty
Też takie stany czasem masz
Siedzisz na dworcu w Kansas City
I zamiast zwiedzać to i sio
Wzdychasz do panny lub kobity
I kombinujesz Bóg wie co
A zegar stanął jak wryty
A rybom kurzy się z głów
To wieczór nad Kansas City
I księżyc rusza na łów
Mówią, że miasto Kansas City
Dziś liczy ponad milion głów
A każdy tutaj słomą kryty
W pedetach małpy, mak i plusz
A zegar stanął jak wryty
A rybom kurzy się z głów
To wieczór nad Kansas City
I księżyc rusza na łów
Lecz chociaż miasto Kansas City
Wyszło pomyślnie z wielu prób
Do Ciebie wracam sławy syty
Być sznurowadłem u twych stóp
…
(Agnieszka Osiecka – autorka słów)
https://www.youtube.com/watch?v=suAnKGkXltM
Niestety, u nas zaćma, czyli zachmurzenie 🙁
Ni ma księżyca, ni ma.
odmachuje … świeci niewinnie ….
U mnie zachmurz i około 23-ciej naszego czasu. Idę pospać chyba…
ale macham serdecznie też 🙂
Macham 🙂
dzień dobry … ☕ …
Żabo z okazji urodzin zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia … 🙂
Alicja – dzięki za dobre słowo. Uważam jak mogę.
U mnie wokół mieszkania spokój, prawie nie ma ludzi. Podobnie jak było u Magdy w zimie. Tylko sarny podchodzą pod okno, codziennie, rodzinka kilka sztuk.
Dzięki też za Osiecką, niezawodną!
Do czytania mam jeszcze sporo. W kolejce czeka polecana przez panią Justynę Sobolewską książka „Życie i los” . Niedawno dotarła. Już nie pierwszy raz korzystam z porad Pani Justyny, dla mnie nie ma lepszych.
Może Ci się przydać – książki zamawiam w Book Depository, jeśli nie znasz – bardzo polecam. Zamiast wozić z Polski można u nich kupić. Koszty te same, oni nie pobierają za przesyłkę. Za „Życie i los” zapłaciłem $22.75 już z przesyłką, a cena książki w Polsce 79,00 zł. Moim zdaniem warto. I mają chyba wszystko, a przynajmniej to czego szukałem, nawet rzeczy w Polsce wyczerpane.
Żabo – zechciej i ode mnie przyjąć najlepsze życzenia – żeby Ci nigdy zdrowia nie zabrakło na koń siąść!!!!! Mam w szklaneczce przednią szkocką Ballantines – Twoje zdrowie!!!!
Zabo – nasze najserdeczniejsze zyczenia i takich luksusow, jakie w taki czas tylko sa mozliwe.
Zdrowia zyczymy!
kurczak inaczej …
https://zwiazeknapatelni.blogspot.com/2020/03/kurczak-z-farszem.html
niestety we Francji też tragiczna sytuacja ..
https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronawirus-z-chin/europa/news-tragiczne-dane-z-francji-ponad-1-4-tys-zgonow-w-ostatniej-do,nId,4427021
Internet się zawiesił i dopiero teraz działa po mojej telefonicznej interwencji zatem z opóźnieniem macham do wszystkich serdecznie. Księżyc oglądałam wieczorem i późnym wieczorem, dzisiaj obudziłam się dopiero(!) o godz. 6.30, co jest niecodziennym zjawiskiem w moich ostatnich, porannych zwyczajach i doświadczeniach.
Dla Żaby życzenia, żeby nie zabrakło jej sił i zdrowia.
Księżyc nie był różowy; przeczytałam, ktoś sobie wymyślił taką nazwę, bo ta pełnia występuje w czasie kwitnienia floksów. Gdzieś o tej porze pewnie kwitną floksy, które mają różne kolory. Ta nazwa to jeden z pomysłów mieszania ludziom w głowie.
Salso,
piszesz, że sama szyjesz sobie maseczki. Wiem, że można je wzmocnić i uszczelnić wymiennym wkładem w postaci papierowego filtra do kawy . Piszą o tym na blogu Bobika. Dostałam trochę maseczek jednorazowych i wielokrotnego użytku i zaczęłam ich używać; zakładam je dopiero w pobliżu sklepu, a i tak jest to dość nieprzyjemne, bo jest w nich duszno.
Alicja opisuje sytuację w swoim mieście. To bardzo rozsądne, ze burmistrz decyduje o wielu sprawach dotyczących epidemii. U nas władze lokalne nie mają nic do powiedzenia. Najlepiej wszystko wie” centrala”.
Co innego Nowy Jork, a co innego małe miasteczko, czy wieś, gdzie ludzi jest niewielu. Po co zakazywać spacerów, wejścia do lasów – zabrał w tej sprawie głos rzecznik praw obywatelskich, ale nikt z władz go nie słucha. Tak jak pisze Haneczka – stłamsić, dręczyć i upodlić. W Paryżu można biegać i uprawiać sporty/ indywidualne/ do godziny 10.00 rano i po 19.00. W Berlinie można chodzić do parku, zachowując oczywiście odległości. O Norwegii, gdzie władze zachęcają do uprawiania sportów, nawet nie warto wspominać, a Szwecja to jakaś niewyobrażalna w tej chwili idylla. I tamte rządy nie troszczą się o swoich obywateli? Myślę, że o wiele bardziej niż u nas. Alicja wielokrotnie podkreśla, że najważniejszy jest rozsądek. Też tak uważam i ludzie w większości są rozsądni, a tych lekceważących powinna dyscyplinować finansowo policja. Ale tego rozsądku brakuje często samej władzy , i tej na górze i tej wykonawczej na dole. Metoda zastraszania jest niestety skuteczna.
W nowej „Polityce” Baczyński prosto z mostu, na ostro. Tak, jak trzeba https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1951768,1,ciemna-wielkanoc.read
Krystyno, jakoś nie mogę się zabrać za to szycie, niby już wiem jak, ale coś mocy brak. Tym bardziej, że kilka maseczek udało mi się kupić w aptece.
Właśnie czytam Politykę…
Zła wiadomość to taka, że Księżyc wczoraj nas zrobił w konia 🙁
I niestety, nie wiem, czy stanął jak wryty, bo nadal zasłona chmur, jest 6:30 i dopiero się rozjaśnia.
No dobra, to nie Księżyc, tylko chmury nam go zakryły skutecznie, ta bura, gęsta firanka nieba 👿
Druga zła wiadomość – że o szóstej rano, a nie jak u Pilcha „szósta rano? Nie, szósta w południe!”, się obudziłam i dalej się nie chce spać, niestety.
Dobra wiadomość (wyczytana na Onecie):
„117 żubrów więcej niż przed rokiem doliczyli się w Bieszczadach podczas tegorocznej inwentaryzacji leśnicy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Rok temu w stanie wolnym bytowało tam 551 osobników, obecnie jest ich 668. Dodatkowo dziewięć żubrów żyje w zagrodzie pokazowej w Mucznem.”
Starej Żabie – końskiego zdrowia 🙂 🙂 🙂
Nowy,
dzięki za podpowiedź, pewnie przyda się, ja zamawiałam też książki w Księgarni Internetowej i o ile pamiętam, oni nie pobierają opłaty pocztowej za przesyłkę.
Krystyna,
z wiadomości wynika, że w Szwecji też źle i eksperyment się nie udał.
Poza tym zgadzam się – rządzący też tracą głowę, a przede wszystkim nie ma nikogo, kto chciałby się podpisać pod jakąś decyzją i wziął za to odpowiedzialność. Ale przykład idzie z góry, a bonaparstek wiemy, gdzie siedzi… i jako poseł zwykły za nic nie odpowiada, jego miłomściwość 👿
krystyna
Bardzo proszę:
W dawnych czasach pory roku oraz sezony nosiły miano pochodzące od miesięcy księżycowych, a nie od roku kisiężycowego opartego na 12 miesiącach, na jakim jest oparty współczesny kalendarz.
Przez wieki ludność Europy jak również amerykańskie szczepy, nazywały miesiące na podstawie cech charakterystycznych natury połączonych ze zjawiskami występującymi w północnej hemosferze. Wiele z tych nazw jest pokrewnych bądź identycznych.
Nazwy pełni Księżyca
Obecnie używamy wiele starożytnych nazw pełni Księżyca. Powszechnie uważa się, że Kolonialni Amerykanie zaadoptowali wiele z nich wprowadzając do kalendarza nowożytnego.
Aczkolwiek, wydaje się iż kombinacja nazw rdzennej ludności Amerykańskiej, Anglo-Sasów oraz ludności Germańskiej stworzyła podstawę nazw jakimi się obecnie posługujemy.
Na niektóre lata przypada 13 pełni Księżyca. Jedna z nich nosi mino Blue Moon (Błękitny/Niebieski Księżyc) z uwagi na to, że nie mieści się w tradycyjnych nazwach pełni. Nie jest to jednak jedyna definicja.
Różowe Kwiaty
Nazwa Pink Moon (Różowy Księżyc) pochodzi od jednych z pierwszych wiosennych kwiatów – Wild
Ground Phlox kwitnących na różówo w dużych skupiskach. Pochodzą z Ameryki Północnej, zakwitają w porze kwietniowej pełni Księżyca.
Inne nazwy Różowego Księżyca to: Sprouting Grass Moon (nadejście wiosny i kiełkowanie trawy), Fish Moon (obfitość ryb), Hare Moon (używana także podczas majowej pełni), Egg Moon (nazwa pochodzenia Anglo-Saskiego – czas składania jajek przez ptaki).
Paschal Moon
Pierwsza pełnia kwietniowa znana również pod nazwą Księżyca Wielkanocnego odnosi się do daty święta kościelnego, pierwsza niedziela po po pełni kościelnej to Niedziela Wielkanocna.
Stardawne nazwy Hare Moon (hare – zając) oraz Egg Moon wiązane są zw współczesnym zwyczajem zajączka Wielkanocnego oraz pisanek.
Zapomniałam dodać: Pink Moon wcale nie jest różowy (geneza nazwy jak wyżej).
Dla tych co im chmury zasłoniły nocny nieboskłon:
https://www.bbc.com/news/uk-52209331
U nas niestety warstwa chmur przysłoniła oblicze Luny.
Nieświadomo doniosłego faktu zjawiaska Pink Moon, udaliśmy się na popółnocny spacer. Księżyc przedzierając się przez warstwę nocnych obłoków wyglądał jak wylizany drops. Dawał nieco poświaty lecz nie byłam pewną czy to pełnia. Wmbat też powątpiewał.
Dopiero w domu, po sprawdzeniu, okazało się żeśmy wybrali doskonałą porę na dotlenienie przed snem. Pink Moon był o godzinie – dokładnie – 24:35.
To odpowiedź na Twoje pytanie Danuśko.
*Wombat
(jakby kto pytał)
Dobra wiadomość:
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,25854390,the-times-uznal-ksiazke-szczepana-twardocha-za-najlepsza-powiesc.html
A mówiłam, namawiałam? 😉
Następna jest „Królestwo” – równie dobra, albo i nawet lepsza!
To jeden z tych autorów, którego książki kupuję w ciemno. Zresztą z rekomendacji Haneczki („Morfina”).
Na pocieszenie obejrzałam sobie zjawisko sprzed ponad roku, też całkiem dobre 😉
https://photos.app.goo.gl/qDFdcN1YeKNSGj3J6
Żabę ściskam bardzo serdecznie, życzę zdrowia i wszystkiego najlepszego !
Dopadła mnie częsta księżycowa bezsenność, udało mi się usnąć dopiero koło trzeciej więc pełni w pełni nie obejrzałam. Próbowałam wieczorem robić zdjęcia, ale z efektu nie jestem zadowolona.
Mamy te floksy, rzeczywiście zaczynają kwitnąć. Trochę marnie, bo jest bardzo sucho. Nie możemy sobie przypomnieć, kiedy ostatnio padało.
haneczko, gdy floksy nie mają wody
by dodać im kwiecistej urody
weź sikawkę lub węża innego
i podlewaj kwiatka „bidnego”
Echidno, ich dużo, całe połacie. No i są jeszcze inne potrzebujące rośliny. Uruchomiliśmy kropelkowe, ale nic nie zastąpi deszczu. O rachunku za wodę próbuję nie myśleć, choć tylko podtrzymujemy egzystencję, bo do życia ma się to nijak.
Serdeczności urodzinowe dla Żaby 🙂
Echidno,
dziękuję za obszerne wyjaśnienie nazwy różowej pełni. Nie przyszło mi do głowy, że etymologia sięga tak daleko. I w dodatku pomyślałam o letnich wysokich floksach, a to chodzi o floksy szydlaste, których trochę mam w ogródku. Na razie wyglądają żałośnie, więc zapomniałam o nich.
Czy wiadomość o tym, że jest o 117 żubrów więcej niż w ubiegłym roku, jest dobra to się dopiero okaże. Żeby tylko nie odezwały się głosy, że to za dużo, że żubry robią szkody i może by odstrzelić część. Obym się myliła.
Alicjo,
skoro czytasz książkę o Beksińskich, to warto poszukać też filmu o nich „Ostatnia rodzina”/ a może już go widziałaś/. W linku o Szczepanie Twardochu także jest wspomniany. Film jest znakomity.
echidno dzięki za ciekawe informacje … 🙂
córka dziś dostarczyła mi maski, rękawiczki i środki dezynfekcyjne … oraz wielki bukiet żółtych tulipanów … 🙂 … niestety nie przytulałyśmy się … 🙁
Uściskałam Żabę od blogu. Ma się dobrze, trzyma się i nie puszcza.
haneczko dzięki … 🙂 … a co do deszczu to prognozy są fatalne …
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/prognoza,45/susza-w-polsce-prognoza-opadow-na-kolejne-miesiace-scina-z-nog,319282,1,0.html
niech się Żaba nam nie puszcza
dobrze trzyma i rozpuszcza
gości, siebie, domowników
co to ma ich bez liku
w błotku nie pobiera kąpieli
bo się wcale nie wybieli
niech ostawią troski wszelkie
całe zło zaginie w piekle
a my zdrowia Jej życzym szczerze
zaprosim się na wirtualną wieczerzę
kielich za zdrowie wzniesiemy
co wypijem doniesiemy
haneczko – dzięki
No, tu się zdumiałam:
„Policja zatrzymuje rowerzystów na ścieżkach rowerowych w Warszawie i pyta ich o cel podróży. W niektórych przypadkach sypią się mandaty. „To jest chore. Czy policja w w najtrudniejszym dla kraju czasie nie ma nic pilniejszego do roboty?” – pytają rowerzyści.”
To z prasy na portalu Onetu. Tytuł – „Policja urządza łapanki na rowerzystów. Sypią się mandaty”.
No i powiedzcie, że władza nie rządzi! No powiedzcie!!!
Nawiasem mówiąc, u nas premier codziennie, od wielu tygodni ma o 11-tej coś w rodzaju expose do narodu. Nawet jak jego żona przywlokła zarazę z Londynu i był w izolacji „przez rozum” (żona wyzdrowiała, przechodziła chorobę lekko), to też wychodził przed dom i mówił swoje. Uleczyć nikogo nie uleczył, nie ma zdolności niejakiego Kaszpirowskiego, ale ważne, że „jest z narodem”. Nie straszy, a uspokaja.
Nawiązując do tego, co władza lokalna może dodatkowo – no właśnie, w naszym „parterowym” mieście niepotrzebne są takie obostrzenia, jak w Toronto, Montrealu czy innym wielkim mieście.
Dobrze, że Nowy może sobie wyjść i odetchnąć świeżym powietrzem – wiadomości z Long Island są tragiczne.
A propos Twardocha, to mam ostatnio wydany w formie książkowej wywiad-rzeka „Khalidow”. Twardoch fascynuje się boksem i to widać w każdej jego książce. Zdzisław Beksiński też uważał, że boks to jedyny prawdziwy sport – po prostu dostajesz w mordę i albo przegrywasz, albo wygrywasz, a nie jakieś ułamki sekundy decydują o zwycięstwie. Z lektury Feliksa Stamma wiem, że to nie jest takie jasne, chyba, że ktoś pada na dechy i jest k.o. Sędziowie w boksie też chachmęcą 😉
O filmie wiem, poszukam, czy jest na sieci. Ale biografia „Beksińscy” jest znakomicie napisana, autorka dotarła do wielu źródeł, osób i tak dalej. Polecam, ale jednocześnie ostrzegam, że jest to historia tragiczna. Bardzo.
Haneczko, dziękuję!
Patrzę w to bezchmurne niebo z rozpaczą, bo po bezśnieżnej zimie i braku deszczu wiem czym to grozi.
Kupiłam drożdże, ale muszę powiedzieć, że pierwszy raz w życiu w takiej ilości: kostka pół kilograma, dobrze, że mam się z kim podzielić i można je mrozić. Na zużycie takiej ilości potrzebowałabym chyba z 5 lat. Nic dziwnego , że brakuje, bo obdzieliłoby się to ilością co najmniej 5 osób.
Tę książkę sobie zamówię – mam co prawda album „Breslau gestern”, ale to jest inna rzecz:
https://podroze.onet.pl/ciekawe/nowa-ksiazka-o-nieistniejacych-budowlach-wroclawia/6zns8h3#slajd-1
O, i to ciekawe dla czytelników „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk:
https://podroze.onet.pl/ciekawe/jakub-lejbowicz-frank-kto-to-byl-frankizm-sekta-ksiegi-jakubowe-olgi-tokarczuk/y3q4e64
Od lat lubię czytać o Beksińskich, film też chętnie obejrzałam, fascynuje mnie ta dziwna (dziwaczna nawet…) rodzina, malarstwo seniora zostaje w pamięci, audycji juniora nigdy nie słuchałam
Aktualnie dawkuję sobie „Czarne słońce” Żulczyka, jeszcze nie mam wyrobionego zdania. Uwielbiam jego „Ślepnąc od świateł”, podczas gdy „Radio Armageddon” zupełnie do mnie nie dotarło.
GosiuB co u córki? ….
fajna sałatka …
https://smakowitedania.com/2020/03/salatka-warstwowa-z-wedzonym-lososiem-film.html
dalej kłamią …
Prezydent Warszawy: „Wczoraj w Warszawie były 32 akty zgonu zarejestrowane w urzędzie z wpisana przyczyna zgonu COVID-19, wystawione głownie przez szpital jednoimienny na Wołoskiej. Rząd podaje tylko 8 zgonów”
Oczywiście, że kłamią we wszystkim, prawie nikogo nie badają to nie ma zarażonych, a zgony są klasyfikowane z innych przyczyn.
Chodzę do sklepu w maseczce , bo nie wiem czy nie jestem bezobjawowym nosicielem, Robertowi nikt nie zrobił badania mimo nakazu lekarza.
Linek,
to wysłuchaj Tomasza B. ostatniej audycji. Teraz, z perspektywy tego, co wiemy, inaczej się tego słucha, a słowo „ostatni” we wszystkich jego odmianach nabiera tutaj szczególnego znaczenia:
https://www.youtube.com/watch?v=bVn1ZAtC7Ok
Niestety, filmu w całości nie znalazłam, są tylko jakieś zajawki, zwiastuny i trochę dłuższe lub krótsze kilkuminutowe fragmenty.
Linek,
jest jeszcze film dokumentalny ” Beksińscy. Album wideofoniczny”. Wyświetlany był krótko w kinach studyjnych i nie zdążyłam go obejrzeć. Tutaj zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=-7tBOh1JZ-c
Dziś księżyc też świeci, na razie pomarańczowo. Właśnie wyłonił się zza drzew.
W maseczkach różnego rodzaju chodzi sporo osób, rękawiczki w sklepie noszą chyba wszyscy. Maseczki można też kupić w naszym mniejszym sklepie/ większy to B./ Są wielokrotnego użycia, dla seniorów w niższej cenie.
Pan prezydent D. raczył zaprzeczyć plotkom, jakoby „pierwsza dama” wyjechała do Krakowa na święta. Ujęłam „pierwsza dama” w cudzysłów, bo nawet Trump, znany megaloman, wypowiada się o swojej żonie jako „Melania” i jak pamiętam, każdy inny prezydent nazywał swoją żonę po imieniu.
Niech się „pierwsza dama” polska lepiej do tego tytułu nie przyzwyczaja…
A propos prezydentów USA – moim zdaniem „najgorszym” był Jimmy Carter, bo chciał dla ludzi dobrze, co nie przystoi prezydentowi takiego mocarstwa. Jedno, co mu nie wyszło, i chyba dlatego przerżnął walkę o drugą kadencję, to sprawa ratowania zakładników ambasady USA w Teheranie. Ta misja z góry była skazana na niepowodzenie. Ale staruszek (95 lat!) ma się całkiem dobrze i chyba może sobie spokojnie spojrzeć w lustro na swoje odbicie.
Od lat działa na rzecz praw człowieka i w wielu innych organizacjach. Działał czynnie, jeszcze do niedawna z młotkiem w ręce i gwoździami, budując domy dla „Habitat for Humanity”.
Habitat for Humanity to organizacja, która zbiera środki oraz z pomocą wolontariuszy buduje domy dla rodzin w potrzebie. Bardzo ciekawa postać i pokojowa nagroda Nobla pasowała mi dla niego jak dla nikogo z ówczesnych kandydatów. Bo za co Obama dostał, i to zaraz na początku swojej prezydentury, niewiele zdążył się narządzić – do dzisiejszego dnia nie wiem…
Oj nie Alicjo.
Nie nie. Z tym spogladaniem w lustro to nie taka prosta sprawa.
Raz że masz obraz odwrócony, to co u ciebie jest prawe to w lustrze jest lewe.
Dwa, to to, że ludź się tam widzi, raz albo dwa razy dziennie,, to i tak ma ogromne problemy z rozpoznaniem kto tam na tej płaskiej powierzchni tak naprawdę jest.
Jestem w Grivi. Do Kraju mam 330km.
Z palcem w bucie pokonamy taki dystas jutro. I na tym mi bardzo zależy, bo ci, którzy dotrą do Kraju przed 10 kwiecien, i nie samolotem, nie muszą robić kwarantanny.
We Francji jest znacznie bardziej wszystko luzacko. U mnie w Kraju podchodzą do tego Hype bardziej naukowo niż w Hiszpanii, gdzie egzekfowane są przepisy.
Ale jak tylko przyjdzie okazja, to wrócę na Kanary.
Tam życie nie zapierdala tak szybko
Krystyna,
Zdzisław Beksiński był zafascynowany wszelkimi elektronicznymi urządzeniami, jak coś się pojawiało na rynku, natychmiast kupował. Aparaty cyfrowe, wideo kamery i tak dalej, nagrywał też rodzaj pamiętnika magnetofonowego, a potem filmował sporo w domu. Przestarzały sprzęt oddawał rodzinie i bliższym znajomym, on musiał mieć wszystko najnowsze!
Bodaj w 1992 roku kupił sprzęt za 40 000$ (akurat miał tyle), najnowszy komp mac, do tego drukarka (duża!) i kopiarka… zdziwiłam się ceną, ale w tamtych czasach była to „najnowsza nowość”. Pod koniec życia opanował grafikę komputerową i robił niesamowite rzeczy na sprzęcie, który wtedy posiadał. W sieci są jego obrazy z różnych lat jego działalności jako plastyka – znakomite, ja jestem tym zafascynowana, aczkolwiek uprzedzam – jest to bardzo mroczne.
Czytałam tę książkę już drugi raz zresztą… 😉
Dobrego nigdy nie za wiele.
Bezdomny,
według mnie to jest oj tak, tak! Można unikać, i wielu tak robi 🙂
Ja spoglądam, bo jak trzeba, to trza z rana, aczkolwiek zachwycona nie jestem. Ale światło mam cwanie ustawione – nie widać czego nie chciałabym widzieć 🙂
Poza tym – świat „zapierdala” wszędzie jednako, ale zależy w jakim jesteś układzie. Ty jesteś w El Medano plaży, gdzie są podobni Tobie i przyznam, masz ekstra fajnie. Ale nie wszyscy tak mogą… Podejście do życia na pewno bierze się z tego, w jakich okolicznościach geograficznych się tworzy. Francuzi mają inne, Hiszpanie inne, Niemcy inne – a Polacy też inne, to wszystko to „genowy” historyczny przekaz.
Teraz to jest ciekawe, i prawdopodobnie przez lata dla antropologów będzie, jak wraz z rozwojem turystyki i migracji świat się zmienia.
Szerokiej drogi do domu 🙂
Wydaje mi się, że podejście do życia nie ma nic wspólnego z geografią.
To jest jedynie sprawa własnego rozumu. I oczywiście nieustanne słuchanie własnego organizma. To tak w skrucie bo idę do koi.
Dobrego dnia życzy bezdomny.
Stoję przy cmentarzu, jest nadzwyczaj spokojnie :loll:
😆
Bazdomny
Okres możliwej do wyboru bezdomności i radosne przebywanie w mobilku czy innym kamperze skończył się w całej Europie. Portugalia, Hiszpania i inne kraje nakazały natychmiastowy powrót do domu wszystkim kamperowiczom . Okres beztroski na plażach się skończył. Trzeba będzie zadomowić się na dłuuugo.
Żabo – Wszystkiego Najlepszego!!! 🙂
https://youtu.be/ytdjYjM-cLg
https://youtu.be/_MAvo5ztmJ4
https://youtu.be/n7aJTb0OBrs
Miś K..
Spójrz na to wszystko optymistycznie. 🙄
Życie w mobilku jest dla mnie jakaś tam formą wolności która zakotwiczyla się w moim rozumowania dawno, dawno temu
Już jako bachora nie byłem w stanie odpowiedzieć rodzicom kiedy wrócę do domu. Ich szlag trafiał, a ja nie wiedziałem dlaczego.
Ja robię to co robię, mam własne wizje życia i jestem przekonany, a i również moje odczucia pokrywają te wizje.
Misiek 🙄 wolność, to jest to co my z tych danych nam możliwa możemy zrobić.
Jestem spokojny o mój styl życia. Tobie i nas czytających tego samego życzę
🙄
Kwestia podejścia do życia – jak najbardziej. Jedni lubią się włóczyć i „za jedno”im, gdzie się znajdują. Ja lubię podróże i wiele ich odbyłam, ale muszę mieć swoją bazę – miejsce, do którego po mnij więcej miesiącu wracam. Czy ma coś do czynienia z geografią – nie wiem, jak dla kogo, dla mnie ma. Ja lubię wracać do domu, do swojego łóżka i tak dalej.
Misiu,
właśnie myślałam dzisiaj o Tobie i jak się miewasz 🙂
Misiek wolność, to jest to,
co my z tych możliwości możemy zrobić.
Wolność – każdy pojmuje ją inaczej, bezdomny.
Ktoś powiedział kiedyś (Spinoza), że wolność to jest uświadomienie konieczności. Twoja wolność kończy się wtedy, kiedy wkracza na teren mojej wolności i ją narusza – i odwrotnie. Wolność każdego ograniczają warunki, to proste jak budowa cepa.
Nie chciałbyś, żebym wlazła na Twoje terytorium, wywaliła Cię z mobilka i nim zawładnęła 😉
Co my z tymi możliwościami możemy zrobić – to reguluje prawo, co tu dużo gadać…
https://www.thewhig.com/news/local-news/nobel-prize-winner-art-mcdonald-to-facilitate-manufacturing-of-30000-ventilators
Alicjo, być może tego nie kumasz, ale moja wolność jest poza prawem.
Nikt nie ma najmniejszej możliwości w nią ingerować.
Podobnie jest i z moim szczęściem, moim życiem.
Ze wszystkim tym co mnie dotyczy.
Przemyśl to, jeśli oczywiście chcesz
https://www.edziecko.pl/zdrowie_dziecka/7,173990,25854067,mama-ze-szwajcarii-wladze-rozpoczely-plany-na-stopniowe-zniesienie.html#s=BoxMMtImg1
Ależ oczywiście – Ty wyjątkowo nie pdlegasz żadnym prawom. Przemyśl to sobie 😉
*podlegasz
dzień dobry … ☕ …
Magdaleno … 🙂 … rowerowanie na pewno daje dużą frajdę …
spacer nawet przyjemny … pod sklepami kolejki bez zmian ..
bym sobie zrobiła ale nie mam śledzi i nie kupię w tym tygodniu …
http://www.limonkowy.com/2020/03/saatka-sledziowa-z-porami.html
Kto zadzwoni?
http://ak5.pl/ml7.html
Prawidłowy
http://ak5.pl/1l7.html
Żabie serdeczności i życzenia zdrowia przesyłam 🙂
A wszystkim miłego, mimo wszystko, dnia życzę. Zapowiada się piękny, słoneczny. Żeby nie ta susza… Ale może w maju, wbrew przepowiedniom…
fajny pomysł na obiad .. jak masz drożdże …
http://www.limonkowy.com/2020/03/bueczki-bao.html
sposób podania …
http://www.limonkowy.com/2020/03/bueczki-bao-z-miesem-i-pikantnym-sosem.html
Dolaczam do zyczen dla Zaby, wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiam przy tej okazji blogowiczow zyczac milego dnia mimo ogolnej atmosfery niepewnosci i niepokoju.
Nowy, trzymaj sie zdrowo !
Mam pokrzywy w ogrodzie, Jolinek przypomniala niedawno prosty przepis, wykorzystam.
Zakwita bez i wyrastaja konwalie, na razie male zaczatki.
Pogadałam wczoraj z urodzinową Żabą i donoszę uprzejmie, że jest być może iskierka nadziei, iż Żaba zacznie w końcu udzielać się blogowo. W bliższej, a może trochę dalszej perspektywie, wyłania się z zabioblotnej mgły nowy komputer. Zatem, kiedy ten komputer pojawi się w końcu na zabinym biurku to ho, ho…zobaczymy…
A jeśli Żaba nadal nie będzie się odzywać to co pan zrobisz ?
Poza tym Żaba zadziwia mnie zawsze swoją znakomitą pamięcią- recytuje różne szkolne wiersze zupełnie jakby nauczyla się ich wczoraj. Wiem, że nie tylko Żaba ma tę umiejętność, wśród moich znajomych są też takie osoby. Ja niestety, oprócz jednej czy z trudem dwóch pierwszych linijek, pozostałej części wierszy, wykutych w szkole na blachę, nie pamiętam 🙁
Ciekawa jestem, czy blogowe Towarzystwo recytuje wiersze bez kłopotu?
Jak miewa się Wasza szkolna pamięć?
Danuśko, to już jest nas dwie do tych wierszy… Trzymam kciuki za nowy komputer u Żaby, tęsknię do jej wpisów, pewnie nie tylko ja.
Ja trzecia. Też pamiętam parę – a najwięcej mojego ulubionego Baczyńskiego. Krzysztofa Kamila, żeby nie pomylić z Jerzym, naczelnym Polityki 🙂
U mnie nie ma pokrzyw, sprawdziłam to dawno temu. Podobno gdzieś tam na zachodzie kraju są, ale u nas nie spotkałam. Można za to poparzyć się tak zwanym „poison ivy”, które w Polsce chyba nie występuje, a u nas i owszem, od zarąbania tego. Ja na dodatek jestem uczulona nawet na pyłek z kwiatów tego świństwa.
Gotuję warzywa na sałatkę. Jerz pognał do sklepu, bo kotu kończy się karma. Ciekawa jestem, czy w polskim sklepie będzie dzisiaj dostawa z Toronto (chleb!), potrzebny mi też zakwas na biały barszcz i jakby była biała kiełbasa… a jak nie będzie dostawy, to też nie będzie tragedii. Śledzie mam, to najważniejsze 🙂
Co do pogody, to u mnie chwilowo tak:
https://photos.app.goo.gl/QHD4zj9tEQhMPti46
Ale do lata (bo wiosna rzekomo już jest) niedaleko i to jest dobre 🙂
Alicjo może i zimno ale pada .. u nas susza …
wierszy się uczyłam szybko i szybko zapominałam …
Żabę trzeba wziąć na litość … teraz jak siedzimy w domu to opowieści Żabie by były jak balsam na duszy ….
To ja też się przyznam, że nigdy nie byłam dobra w recytowaniu wierszy i nie lubiłam uczyć się na pamięć. Za to mogę umieścić dla Was wiosenny wiersz Juliana.
Julian Tuwim – Kwiecień
Mój długi cień na asfalcie
Pławi się w złotych promieniach,
Znów chodzę w rozpiętym palcie
I trzymam ręce w kieszeniach.
Chodzę życzliwy, łaskawy,
Z czerwonym goździkiem w klapie,
Przed szybą każdej wystawy
Przystaję, jak miejscy gapie.
Przyglądam się byle czemu
Z radością niewysłowioną,
Dziękuję słońcu ciepłemu
I wiewom, co wonnie wioną.
Kiwa się głowa szczęśliwa,
O goździk nosem potrąca
I niucha wiosny zażywa
Beztroska, promieniejąca…
Kwiecień kołuje mi w głowie,
Świat ze mną kołuje cały!
Idź, palnij za moje zdrowie
Kielich siarczystej gorzały!
Z tomiku Sokrates tańczący (1919)
Niestety w tym roku za dużo nie podchodzimy ulicami, w maseczce ten niuch wiosny nie taki, więc zostają nam chyba dwa ostatnie wersy. 😉
Pochodzimy zamiast podchodzimy, te telefony wrrrrrr
Kiedyś mogłam, z pamięci, godzinami. Kiedyś…
Baczyńskiego, Tuwima i innych rymowanych łatwo się nauczyć. Ja też nigdy nie recytowałam wierszy, pamiętam, że kazano nam w podstawówce uczyć się na pamięć. Prawdopodobnie po to, żeby tę pamięć ćwiczyć 😉
Ano pada. Ale ogólnie ostatnie dwa lata nas też wysuszyło, powinno porządnie popadać, żeby ziemię nasączyć.
Z dobrych wiadomości wyczytałam, że niedźwiadki sobie swobodnie po Tatrach i Bieszczadach biegają, a mieszkańcy jakiejś tam prowincji bodaj Indii po raz pierwszy widzą odległe o 200km pasmo gór. Czyżby czystsze powietrze???
Mam zakiszony żurek, białą kiełbasę i polski chleb – jestem zaopatrzona! Mam też kilka torebek barszczu i żuru, ale ze słoika lepszy.
GosiaB – co u Ciebie?
ja prawie etatowo mówiłam wiersze .. ale nikt nie wiedział ile mnie to zdrowia kosztowało … bo gadać tak sobie a występy to dwie różne bajki … trema mnie zawsze zżerała nawet jak miałam prezentacje w pracy …
Ja tez niestety nie pamietam juz tych szkolnych wierszy a lubilam je recytowac, choc zzerala mnie trema…
Asiu, czytam sobie na glos wiersze Tuwima, ktorymi nas cieszysz.
jest nowy wpis …