Co słychać?
Warunki zewnętrzne znamy. Nie chcę nawet wypowiadać nazwy czynnika, który determinuje nasze życiowe działania, bezruch, wyczekiwanie i niepokoje. Jest jak jest, musimy przyjąć za pewnik życie z owym czynnikiem przez pewien czas. Nie sposób przecież unikać myślenia o nim. Przypominają o sytuacji choćby smętnie starzejące się zapasy jedzenia, zgromadzone środki higieniczne przekraczające zwyczajne dla naszych gospodarstw ilości, a przede wszystkim obecność w domu tych, którzy normalnie pojawiają się w nim skąpo.
A co pozostaje nam, siedzącym w odosobnieniu, z dala od towarzystwa, miłych spotkań, wypraw, czasem przechadzek po okolicy, spacerów po sklepach, wizyt w kinach, teatrach czy na wystawach. Zabrane nam zostało to wszystko, co stanowi o zwykłym bycie człowieka. Oczywiście szukamy sobie działań, które nas włączą w nurt normalnego życia. Przecież wszyscy przenieśliśmy się do świata internetu. Obserwuję dzięki czatowi życie mojej ukochanej prawnuczki, jej pierwsze próby zjedzenia „dorosłego” jedzenia. Codzienne rozmowy, czaty i sms-y dają mi prawie pełną orientację w rodzinnych i przyjacielskich sprawach.
Ale nie ma rodzinnych i przyjacielskich wizyt związanych z podrzucaniem czegoś pysznego do jedzenia, co gotuje się przecież często dla poklasku i co rodzi specjalne porozumienie smakoszy. Gotujemy zatem dla siebie, a tak jest moim przypadku. To nigdy nie sprawiało mi przyjemności. Jednak pora odkryć walory takiej sytuacji. Znamy gust jedynego odbiorcy, lubimy go (no powiedzmy!), mamy czas, aby ów gust zrealizować. Jak wielokrotnie powtarzałam moim studentom (prawdę mówiąc do znudzenia, ale myślę, że skutecznie) „sztuka kuchenna” nie na próżno nazywa się właśnie sztuką. Tworzenie smaków to działalność artysty, o ile poświeci jej się wiedzę, staranność i pomysłowość.
Jesteśmy wszyscy smakoszami, łasuchami, lubimy jedzenie i jadanie, lubimy pichcenie, gotowanie i zestawianie smaków. Więc potraktujmy ten smętny czas jako okazję do podniesienia na wyższy poziom naszej kuchni. Niezależnie czy siedzimy w domu samotnie, czy mamy domowników, którym warto dogodzić. Od razu poprawi nam się humor, tym, którzy są rodzinni – relacje. I będzie okazja do odczucia, że to wcale nie koniec świata. Szczególnie cenne będą nowe, wymyślone dzięki przymusowemu urlopowi potrawy. Możecie się także łatwo pomysłami podzielić. Ale i powrót do tradycyjnej, pysznej, zapomnianej w pośpiechu kuchni babek czy prababek może się okazać znakomitą przygodą, która uda się dzięki temu, że mamy więcej czasu.
Ja nastawiłam się na surówki. Trochę dlatego, że lodówkowe zapasy każą mi łączyć wszystko ze wszystkim: młodą i tę jesienną poszatkowaną kapustę z innymi warzywami, owocami ,rodzynkami, suszonymi krojonymi morelami, rukolę z orzeszkami i żurawiną, paprykę, ogórki, pomidory, które wydają mi się zazwyczaj o tej porze roku bez smaku mieszam z tym, co mi się nawinie pod rękę. No i te sosy do sałat: oczywista mieszanka jogurtu ze śladową obecnością majonezu, z domieszką pieprzu, soli i ciemnego cukru, albo mieszanina zagęszczonego balsamico o smaku owocowym z olejem z pestek winogron i z lekkim dodatkiem soli. Niby odkrycia w tym nie ma, ale czasem przypadkowe zestawienia dają znakomite rezultaty a głównie chodzi o trochę witamin. Smacznego.
Komentarze
Szarlo – u nas przychodnia też podobno jest zamknięta. Uważam, że lekarze powinni być na dyżurach telefonicznych. Przecież mamy od stycznia e-recepty. To powinno działać, zwłaszcza dla osób, które chorują przewlekłe. Mam nadzieję, że udało się Tobie zdobyć potrzebne lekarstwa. Moi rodzice mają leki jeszcze na kwiecień.
Pepe – napisz jak się czujesz.
Teraz, gdy przebywamy w domu, ciągle mamy ochotę na to czego nie mamy w spiżarni.
W najbliższym sklepie na B nadal nie ma mąki i drożdży.
Dzień dobry,
Wiadomości z Essex:
Szkoły jak wiadomo zamknięte, Odsas w domu więc poniżej urywki z dzienniczka.
Poszliśmy rankiem na zakupy (unikajac transportu publicznego) – 5 kilometrów tam i z powrotem. Zaliczone lekcje w-f, ekonomii i wiedzy o społeczeństwie. W sklepach prawie wszystko dostępne.Towarami deficytowymi sa: papier toaletowy, oleje i oliwy, paracetamol, niektóre środki czystości. Sklepy wprowadziły reglamentacje – można kupić dwie/ trzy rzeczy danego rodzaju. Przed sklepami kolejki do wejścia – 30 osób maksymalnie w środku, wpuszcza się tylu zakupowiczów ilu wyszło. Przypomniało mi się wczesne dzieciństwo w ustroju słusznie minionym.
Po powrocie do domu Odsas siadł do laptopa do matmy, fizyki i histori. O trzeciej skosił trawę w ogrodku (ogrodnictwo/ biologia) a potem zrobił nam lanczyk (gastronomia/ zajęcia praktyczne).
Jak Go przegonię parę tygodni to się biedny zacznie modlić coby szkołę szybko otworzyli.
Pepe-będzie dobrze, trzymam kciuki!
Przymusowe odosobnienie rzeczywiście przywraca, wzbogaca, by nie powiedzieć ubogaca(!) naszą działalność kulinarną. Z jedną z moich koleżanek zaczęłyśmy wymieniać się przepisami na właśnie upichcone dania, których zdjęcia przesłałyśmy do siebie parę chwil wcześniej. Nie robimy tego codziennie, ani przy każdym daniu, ale wtedy, gdy ugotujemy coś ciekawego. I tak odkryłam nowy sposób na buraczki oraz odnotowałam przepis na domowy chleb z dodatkiem proszku do pieczenia (zamiast drożdży, czy zakwasu). Ten przepis na chleb jest podobno jeszcze do dopracowania, bo nie wszystko wyszło idealnie(chociaż na zdjęciu wyglądał znakomicie).
-Kochanie, czuję się jak Kopciuszek, tylko gotuję i sprzątam.
-Halinko, mówiłem ci wyraźnie przed ślubem- ze mną będziesz miała, jak w bajce 😉
https://youtu.be/XOH56jpOL9g
https://youtu.be/-_OHoz_VHyA
https://youtu.be/ghoGB_QL7xU
Danusiu 🙂
Jolly -a u Was prowadzone są lekcje on-line? I jak to wygląda u Ciebie w pracy – macie wystarczającą ilość środków ochronnych? Przecież macie bezpośredni kontakt z wieloma ludźmi.
Koleżanka mojej siostry martwi się o męża listonosza, który dwa lata temu przeszedł poważną chorobę płuc. W pracy dostali jedną parę rękawiczek i jedną maseczkę.
Uważam, że powinien być teraz zakaz wysyłania listów poleconych. Ale przecież poczta musi zarabiać…
Czekam na wieści od Pepegora…
Zgadzam sie z Gospodynia, ze przypadkowe zestawienia daja czesto ciekawe efekty. Ja tez duzo teraz improwizuje.
Pepegor, mam nadzieje, ze to tylko przeziebienie. Trzymamy kciuki !
Salso, jakie wiesci z Zagrzebia?
Asiu, mamy cztery kurki 🙂
Danusko 🙂
Asiu-są zmiany dotyczące pocztowych przesyłek poleconych. Myślę, że trzeba to sprawdzić na stronie Poczty Polskiej. Ja słyszałam tę informację przez radio i trochę w biegu.
Tak, po tym, jak dziś usłyszałam w Auchan (zapytawszy o najzwyczajniejszy chleb kminkowy): „to pani nie wie, że jest epidemia?!!! 😮 „) planuję wziąć się wreszcie za produkcję chleba. Czasem mógłby być nawet na proszku do pieczenia…
Póki co zrobiłam dziesięć baz na tarty, zapiekanki, quiche i inne szarlotki z bezami. Jedną wykorzystałam na tartę pieczarkową (bardzo docenioną, po dziesięciu minutach nie zostały nawet okruszki), czyli dziewięć mrozi się do twórczego zapełnienia w dobrych interwałach czasowych.
Jako się już rzekło – byłam na zakupach (tylko spożywczych). Po raz pierwszy od 13 marca.
Papier toaletowy jest (są nawet jego obniżki i promocje, więc kupiłam, bo zostały nam wszystkiego 4 rolki na 2 łazienki …i zero gości 🙄 …też cierpimy – podobnie jak P. Gospodyni – to miała być wszak taaaka towaaarzyska wioooosnaaa…)
Wybór ryżu skąpy. Lecz poza tym i kilkoma drobnymi brakami można poczuć się ach-och jak wyższościowo wobec Brytyjczyków, od których wszak człek uczył się na początku lat 90. nie tylko cywilizacji konsumerystycznej jako takiej, ale też kolejkowego i wszelkiego innego social distancing. Ach, jakże mi się wówczas podobały te baaardzo luźne kolejki na pocztach S. Ken i Hammersmith!!!
Horoskop na najbliższy tydzień…
Niech żyje kulinarna improwizacja, inaczej przecież zanudziłabym się w kuchni 🙂
https://youtu.be/SkpRhwdTq80
https://youtu.be/jzGYAmfl4ww
https://youtu.be/rVJb7w6Bkuc
W piątek jeszcze odbierałam w pracy polecone. Może teraz się zmieniło.
A Capello – też miałam wiosenne plany towarzyskie. „Stupid coronawirus” jak mówił mały uczeń mojej amerykańskiej kuzynki.
Informacja z ostatniej chwili 😉
wiosennych ciuchow już nie opłaca się kupować, będziemy w dresach i domowo.
Letnich jeszcze nie warto, bo trudno przewidzieć rozmiar.
Rzad Ontaryjski zaostrzyl ograniczenia jesli chodzi o otwarte sklepy i uslugi – beda otwarte tylko te oznaczone jako „essential”: sklepy spozywcze i supermarkety, apteki i sklepy LCBO, rzadowa siec sklepow monopolowych 🙂
No i troche danych z ostatnich dni:
blisko milion Kanadyjczykow stracilo prace i ubiega sie o zasilek dla bezrobotnych
ponad milion Kanadyjczykow powrocilo z zagranicznych wojazy
liczba ludnosci w Kanadzie prawie taka sama jak w Polsce.
Asiu 🙂
Danuśko 😆 – w istocie, zagrożenie na horyzoncie. Któremu można zaradzić wyciągnąwszy na środek rowerki stacjonarne, maty gimnastyczne, naciągarki ćwiczeniowe, i nawet tę drugą parę hantli, która coś się nie może odnaleźć poprzeprowadzkowo… 😀
Poważnym problemem kuchennej przymusowej twórczości jest pokusa wybiegnięcia do najbliższego sklepu gdy czegoś zabrakło lub wcale nie było na stanie…
Wrocilem z testu i zyje.
Z grubsza mowiac procedura trwala dla mnie niewiele wiecej niz 20 min, a przde mna bylo jakies 100 aut. Testowano wylacznie kierowcow, tzn, do hali ze stanowiskami mozna bylo wjechac wylacznie samochodem. Wymaz pobierano z glebi gardla. Nie powiedziamo mi kiedy beda wyniki, mozliwe, ze dopiero w poniedzialek.
Ja sam czuje sie jak ktos na ciezkim przeziebieniu, tak jak to znam sprzed lat. Teraz pod wieczor znowu wzmagaja sie dreszcze choc godzine temu mialem „tylko“ 37,0. Powalcze jeszcze troche a potem do wyra!
Prawdziwym problemem zaczyna byc moj kregoslup. Z trudem dowloklem sie do samochodu. Tu mam na szczescie na to prawdziwy skarb w domu, moja LP i wierze, ze cos wymysli. Jeszcze pol roku temu miala straszne bole kosci zwiazane z chemioterapia i radzilismy sobie jak mogli.
Ale zycia towarzyskiego nie nalezy sobie odmawiac, tylko radzic sobie jak sie da…
ja z moimi kumami spotkalam sie wczoraj na zoom; kazda z nas nalala sobie kieliszek ulubionego wina i obgadalysmy co trzeba …
z chodzeniem do gym’u to samo: moja pani instruktor od yogi umawia sie z nami (tez na zoom) i cwiczymy razem … nie, nie reklamuje tutaj zoom, to po prostu przypadek 🙂
Pepegorze, trzyma kciuki.
Asia, Odsas ma tygodniowe lekcje ustawione przez Microsoft Team. Oprócz tego ma matematykę zadawana na osobnej stronie internetowej i lektury/ wypracowania przesylane na szkolnego maila. Dopiero pierwszy tydzień – zobaczymy jak to będzie w praktyce.
Z przypadkowych odkryć polecam pieczonego kalafiora – podzielić na różyczki, do miski wlać oliwy, dodać dyżurnych – ja jeszcze płatki chilli, wymieszać delikatnie a porzadnie. Do piekarnika na 30 minut, potrzasajac blacha co jakiś czas.
Pepegor, i bedziesz zyl. Glowa do gory.
Pepegorze-wszystkiego dobrego! Odpoczywaj i leż grzecznie w łóżku pod kordełką 😉
Pamiętaj, by dużo pić!
U mnie było dziś niewymyślnie, czyli paszteciki z mięsem z rosołu i tenże rosół do popicia. Z konieczności będziemy musieli przejść na dietę pudełkową, bo do sklepu nam nie wolno, a syna nie mogę za często ciągać. Jeśli nic się nie objawi, to jakoś to przeżyję, chociaż fanką tych pudełek to ja nie jestem.
Pepegorze, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam.
Tak się tylko zastanawiam/ bo przecież wszyscy znają się na medycynie 😉 /
– przy objawach zwykłej grypy łagodzi się chorobę, stosując czy to aspirynę, czy to gripex lub coś podobnego, co obniża temperaturę. Czy oczekując na wynik badań można jakoś sobie pomagać ? Różnie mówią o obniżaniu temperatury, że nie powinno się tego robić, bo organizm właśnie wtedy zwalcza chorobę. Osobiście uważam z własnego doświadczenia, że obniżenie temperatury jest jak najbardziej pożądane i bardzo poprawia samopoczucie. Ale jak jest z koronawirusem, tego nie wiem.
Małgosiu,
ale w jakimś stopniu pomożesz przetrwać firmie kateringowej, a to teraz też bardzo się liczy.
Mam pytanie. Syn rozszerzył swój pakiet Netflixa i mogę z niego korzystać. Przeglądałam ofertę i trochę ciekawych filmów wyszukałam. Na początek wybrałam dość nową ” Historię małżeńską”, którą oglądam w kawałkach. Ale chciałabym obejrzeć jakieś ciekawe seriale; tematyka obyczajowa, psychologiczna. Macie jakieś swoje ulubione ?
Krystyno – ja obejrzałam w całości – 3 serie Ani z Zielonego Wzgórza 😀
„Piątą porę roku” na pewno widziałaś. Wiem, że jest na Netflixie.
Słyszałam, że przy tym wirusie nie można używać aspiryny i jej pochodnych (ibuprofen) , wskazany jest paracetamol. Tylko, że on na mnie działa …
Krystyna, dyskusja na temat uzywania acetaminophen (paracetamol) vs ibuprofen (NSAIDs) jest dalej otwarta, dlatego ze nie ma wystarczajacych danych zeby poprzec jeden lek a odrzucic drugi. Istnieja silne przeslanki zeby nie uzywac ibuprofenu przy chronicznych chorobach nerek, i nie uzywac paracetamolu przy problemach z watroba. Stwierdzono, ze dobor tych lekow powinien byc oparty na indywidualnej ocenie pacjenta, szczegolnie przy wystepujacych wczesniejszych problemach zdrowotnych.
Tutaj jest artykul, oparty na zrodlach, niestety po angielsku:
https://health.usnews.com/conditions/articles/coronavirus-and-ibuprofen-what-to-know
PS. Ja nie jestem lekarzem – i nie czuje sie na silach stwierdzic ze cos dobre lub nie … dlatego podpieram sie zdaniem autorytetow 🙂
Ja tylko zastanawiałam się, czy osoby w sytuacji Pepegora powinny być leczone, bo wysnułam taki wniosek/ może niesłuszny/, że czekamy na wyniki, a póki co musi się pan pomęczyć. A przecież ” zwykłą grypę” można złagodzić. Na szczęście mam niewielkie doświadczenia chorobowe. Oczywiście zgadzam się z twierdzeniem o indywidualnym podejściu do pacjenta. Na Małgosię paracetamol nie działa, a mnie skutecznie pomagała jedna tabletka gripexu/ zawiera paracetamol/.
W chorobach też zdaję się na lekarza.
Asiu,
Piątą porę roku widziałam niedawno w telewizji.
Pozdrawiam wieczorową porą 🙂 okropnie przewrócone to nasze życie. Całe szczęście, że są telefony, internet. Dzisiaj dzieci sprawiły nam przyjemnośc urządzając właśnie takie internetowe spotkanie rodzinne. Nacieszyliśmy się sobą ździebko mimo znacznych odległości. Udało się nawet zajrzec do piekarnika dzieci w Zagrzebiu i podziwiac dopiekające się ciasto-pocieszacz. Sytuacja tam nie jest dobra, trzęsienie ziemi mocno wystraszyło, ale i stało się przyczyną wielu tragedii. Pomoc ludziom poszkodowanym jest bardzo utrudniona przez epidemię. Na domiar złego, dosypało śniegu i zrobiło się zimno. Ciągle jeszcze są odczuwalne lekkie wstrząsy, które nie uspokajają. Bardzo trudny czas dla wszystkich…
Ja też eksperymentuję w kuchni, dziwne potrawy wymyślając. Dzisiaj np. była zupa z liści rzodkiewek, z porem, ziemniakami, przyprawami, zmiksowana na krem, który podałam z prażonymi pestkami dyni i pokruszonym serkiem wędzonym.
Alinko 🙂
Krystyno, polecam „The Crown”, i „Poldark”.
Krystyno, wysnułaś słuszny wniosek.
U nas lekarze zalecają, po zaobserwowaniu symptomów u siebie, zostać w domu. Nie iść do lekarza, pomęczyć się parę dni, (dlaczego nie). Pomoc lekarska będzie nam potrzebna dopiero wtedy gdy będziemy mieć trudności z oddychaniem.
Stara, dobra, sprawdzona recepta – cierpliwie odleżeć i zobaczyć co będzie.
Odstaję od poszukiwaczy przygód. Jutro najzwyklejszy krupnik na żeberkach.
A tak w ogóle, to nie jest łatwo, a świadomość, że będzie trudniej nie pomaga. Miewam ataki. Nie paniki, ale nerwowości. Jako tako znany i jako tako oswojony świat rozsypuje się. Coś się kończy, ale nie wiadomo, co się zacznie. Chronimy się w budowanych naprędce azylach, które za chwilę mogą stać się iluzorycznym schronieniem i o tym wiemy. Nie jest łatwo klecić normalność z kawałków normalności.
Ja znalazłam książkę – świetną na poprawę humoru, polecam. Andrzej Stasiuk – „Jak zostałem pisarzem (próba autobiografii intelektualnej)”.
Poza tym ugotowałam warzywa na sałatkę – i obawiam się, że jest trochę racji w stwierdzeniu, że na lato nie ma co kupować nowych szmatek, bo przez to siedzenie w domu wymyśla się „co by tu…”
Pogoda nie kooperuje i nawet do lasu nie chce się wyjść, wczoraj i dzisiaj były wszystkie trzy pory roku (bez lata).
Eva47,
u nas zalecenia takie same. Nie jestem specjalistą – ale chyba słuszne, bo nie powinno się blokować szpitali, jeśli nie ma ku temu poważnych powodów.
Dzień dobry,
Pepegor – bardzo dobrze, że pojechałeś! Zdrowiej szybko!
23:46
Mam bardzo podobne nerwowe myśli, o przyszłość. I widzę całą mapę świata, a na niej średni Kraj zaznaczony jakimś zupełnie innym od reszty kolorem, barwą dotychczas nieznaną. Gdy cała reszta ma wspólnego niewidzialnego wroga, w granicach tej dziwnej barwy wróg staje się orężem do innych celów. Stara broń leży gdzieś tam, coraz bardziej zardzewiała i już prawie nieprzydatna… Trafiła się nowa.
Nerwowość niepostrzeżenie przechodzi u mnie w panikę, zresztą ta granica jest tak płynna i niewyraźna…
Siedząc w domu wróciłem do pitraszenia, ale jest to jak zwykle coś bardzo prostego i coraz mniej mięsnego. Proste, chłopskie jadło – ziemniaki, warzywa, okraszone często masłem z tartą bułką, jak kalafior.
Z domu prawie się nie ruszam, niech wirus padnie szukając mnie, poczekam.
Dobranoc 🙂
Jolinku – pomachanko!
Pepegorowi i wszystkim zainfekowanym („celebrytą”, grypami, przeziębieniami) – jak najlżejszego przebiegu!!!
Wczoraj „Nic do oclenia”
https://www.filmweb.pl/film/Nic+do+oclenia-2010-565952
Jako, iż do Londynu przemieszczałam się po raz pierwszy dosłownie w kilka dni po owym magicznym 1 stycznia… co więcej, pół roku później zwiedziłam dość dokładnie Belgię (z wędrówkami nadmorskimi, ardeńskimi włącznie) w towarzystwie Znajomego, który poznał mentalności i „potyczki” tamtejsze na wylot — oglądało mi się tę komedię znakomicie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Fajny dzień wczoraj miałem. Łosiową spotkałem . Brak ludzi wokół ciebie wcale nie musi być uciążliwy 🙂
Jolinku, pomachanko.
Moja wczorajsza kolacja: miedzy dwa plastry polenty dalam plasterek szynki, plaster sera i podsmazylam na patelni. Na obiad dzisiaj bedzie reszta polenty i sos grzybowy.
Znalazlam w szafce grysik i nie bardzo wiem co z nim zrobic.
Ja aby nie zmienic rozmiaru spodni pedaluje cztery razy dziennie na moim domowym rowerze.
Serdecznie dzieki za slowa otuchy i zyczenia powrotu do zdrowia!
Potrzebna mi bedzie jeszcze cierpliwosc. Dzis o 9.00 temperatura wynosila znowu 38,3 – nic wiec lepiej a, ew pojscie do lecznicy, to nie dla mnie. Tylko wtedy, kiedy zanosiloby sie na jakies celowe dzialanie.
Milego dnia dla Was wszystkich!
Jolinku-specjalnie dla Ciebie kubek dużej, porządnej kawy 🙂
http://ak5.pl/ok7.html
Pepegor-zatem zdrowia i cierpliwości!
Irku-zazdroszczę spotkania i gratuluję wspaniałego zdjęcia.
U nas zdjęcia zrobiły się same aparatem samowyzwalającym, dzisiaj skoro świt:
https://photos.app.goo.gl/aXojKhj51SQDpSPq7
Pepe, miły będzie, gdy okażesz się wolny od.
W nocy nadal przymrozki, na poranny spacer warto włożyć czapeczkę 🙂
https://sznurekprzykawie.pl/wp-content/uploads/2019/03/P1140698_compressed.jpg
Jolinku, pomachanko!
Irku, spotkanie na wysokim szczeblu. Śliczna.
Danuśku, zazdraszczam okoliczności 🙂
Pepe, zdrowia, trzymam kciuki!
Pepe – wracaj do zdrowia!
Pepegorze, dbaj o siebie i wracaj do zdrowia 🙂
Elapa, grysik możesz ugotowac na mleku, gęsty (4 łyżki lub więcej na 0,5l. mleka) i podac jako leguminę z owocami, sokiem czy konfiturą. Albo na wodzie, czy rosole, po ugotowaniu i ostudzeniu na płaskiej powierzchni, pokroic w kostkę i podac np. w rosole.
Zdjęcia leśnych mieszkańców od Danuśki i Irka, cudne, miłe 🙂
Lesne zdjecia sliczne !
Krystyno, podobala mi sie ostatnio brytyjska seria « Paranoid « .
Asiu, ja tez z przyjemnoscia obejrzalam Anie 🙂
Alino – mimo, że z upływem lat coraz bardziej stajemy się realistami, to ta romantyczna cząstka często pomaga w życiu. Tak zabserwowałam u siebie. Ha ha 😀
Asiu-podoba mi się Twoja refleksja…
Asiu, tez tak mysle i tego potrzebuje.
Salso, dziekuje
Dziękuję za podpowiedzi filmowe. Skorzystam z nich.
Kasza manna na gęsto polana sokiem malinowym to było ulubione niedzielne śniadanie w czasach szkolnych. W zwykły dzień nie było na to czasu, to znaczy mama nie miała czasu. Potem jeszcze w akademiku gotowałam taką kaszę, a potem grysik wyszedł z mody.
Bezpośredni kontakt z przyrodą jest nieoceniony. Krótkie spacery w odludnych miejscach nadal można odbywać. U nas nie spotka się łosia, ale cieszy nawet dzięcioł czy kruk.
Soku malinowego nie mam, ale moze podleje limoncello. Jak ekperymentowac to na calego.
Elapa, zajrzałam do starej książki pt. Desery (1972r.) i widzę, że tę kaszę mannę można na różne sposoby przyrządzac. Z limoncello nie widziałam, ale dlaczego nie… Natomiast widzę, że można z dodatkiem uprażonych jabłek z przyprawami, z migdałami i oczywiście z owocami. Do gotowania kaszy dodają łyżeczkę masła, skórkę cytrynową, Po ugotowaniu kaszę jeszcze ubija się na krem, ale to już jak ktoś gorliwy lub chce zabłysnąc kulinarnie 🙂
Moja babcia robiła kaszkę posypaną cynamonem i cukrem, wcześniej mieszała ją z masłem. Dla jasności robiła sobie, ja nie jadłam.
Małgosiu, pozdrawiam serdecznie, jak się czujesz i jak się odnajdujesz w tych niecodziennych okolicznościach, zwłaszcza po pełnej wrażeń podróży.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,173952,25817426,koronawirus-dotarl-do-miasta-boga-gangi-wprowadzily-godzine.html#a=351&c=163&t=14&g=a&s=BoxNewsImg2
Salso, trochę ciężko z tym aresztem domowym, bo pogoda ładna i poszło by się na spacer, to dopiero trzeci dzień, nie chcę myśleć co będzie za tydzień. Walczę ze zdjęciami, ale google też coś szwankują, idzie to bardzo mozolnie. Na szczęścicie lubię czytać i mam co, trzeba to jakoś przetrwać mam nadzieję, że niepotrzebnie.
Trzymam kciuki! My też nie kręcimy się, ale przynajmniej spacer z psem daje oddech. Szkoda, wszystko tak się pokomplikowało, magnolie na Pl. Trzech Krzyży i tak zakwitną, ale ich nie zobaczymy…
Czeski pomysł:
https://www.youtube.com/watch?v=3UyABNs6JP0
Nie zobaczymy też krokusów w Tatrach, chociaż, jeśli w minionych latach chętni oglądali je w tłumie turystów to w zasadzie chyba nie ma czego zazdrościć:
http://ak5.pl/ak7.html
A cappello-czy widziałaś je może podczas swoich wędrówek?
Przy okazji dziękuję za przypomnienie filmu „Nic do oclenia”, został już zaplanowany na dzisiejszy wieczór. To będzie sympatyczna powtórka z rozrywki 🙂
Danuśko, nie… 🙂
— Unikam Chochołowskiej jak ognia podczas krokusowego oblężenia, i to nie tylko w czasach obligatoryjnego social distancing, ale wcześniej i później* też 🙂
Mam za to trzydziestoletnie zbiory krokusów gorczańskich. Najefektowniejsze w analogu (na polanach pod Turbaczem również potrafią się ujawnić niezłe łany fioletu i bieli!!!), ale i w cyfrze pozysków nie brakuje. Z ciekawostek nie zapomnę, jak pięć lat temu poczekały na nas w różnych północnych zagłębieniach aż do po-połowy maja:
https://goo.gl/photos/SkxARucRhWDpXobN7
…więc może i w 2020…
Jeśliby nie – muszą wystarczyć ogródkowe 😎
(I obyśmy tylko takie zmartwienia mieli…)
[Przy okazji tęsknie wspomniałam „oczywisty” wyskok w stosunkowo odludne Tatry Bielskie w lipcu (2016). Z rozlicznymi spektakularnymi roślinami (szczyt kwitnienia!), mnóstwem kozic, świstaków… Tęsknie, bo TPN jak wiadomo zamknięty (wraz z Chochołowską), nie mówiąc o granicy – niemal-bezwiednie przekraczanej od tak dawna.
https://goo.gl/photos/FPAjn7jDy4Jhv9kB8 ]
Tak myślałam – że francusko-belgijski kierunek filmowych poszukiwań może zainspirować 🙂
____
*jak dożyjemy 🙂
Z cyklu „Love my Poland”, o ile się nie mylę, autor się „wżenił” w polską rodzinę. Moim zdaniem za dużo maślanki 😉
Tłumaczenia nie trzeba.
https://www.youtube.com/watch?v=8oKwhTO1jHw&feature=youtu.be
…musi wystarczyć, z braku kozic i krokusów górskich… 🙂
Krokusy krokusami, w moim ogrodzie już przekwitły, za to możecie obejrzeć moje fiołki. 🙂
https://photos.app.goo.gl/NP1bNiKPWR9j9J1cA
https://gotowanie.onet.pl/artykuly/cwierciakiewiczowa-365-obiadow-za-5-zlotych-celebrytka-sprzed-160-lat/tqg0fvq
Pepe, gdybyś się odezwał, byłabym może ciut spokojniejsza.
Tak, Pepe, wystarczy jedno zdanie, bo martwimy się.
Mam też nadzieję, że Jolinek jutro się pojawi na blogu.
No cóż, postaram się być dobrej myśli.
Dobranoc.
dzień dobry … ☕ …
Kochani odmachanko … 🙂
pepegorku też bardzo się staram być dobrej myśli …
Małgosiu bardzo się cieszę, że szczęśliwie wróciliście do domu …
Magdaleno ściskam serdecznie …
Alinko przytulanki …
Danuśka, Nowy, ewa dziękuję za informacje o naszych przyjaciołach ..
musimy wszyscy jakoś wytrwać chociaż robi się coraz trudniej …myślę, że takie wirtualne wspieranie jest dla każdego ważne …
mnie jakoś wena kulinarna opuściła ostatnio … ale dziś dla poprawy nastroju będą racuchy z jabłkami na maślance … wczoraj zrobiłam sobie z nudów masło przy pomocy butelki po wodzie mineralnej więc jest produkt uboczny …
najgorsze, że nie mogę się skupić na czytaniu … za to oglądam stare kryminały i staram się jeździć na rowerku stacjonarnym .. …
elapa a ile minut jeździsz na tym rowerku? ..
zamiast racuchów można sobie do kawy upiec …
http://dolcevitainmykitchen.blogspot.com/2020/03/woskie-babeczki-soffioni-abruzzesi.html
Witaj Jolinku !
Jolinku, nie jezdze na czas. 100 – 120 przekretow na obie nogi. Wczoraj po grysiku dorzucilam czwarty seans. Robie krotkie cwiczenia co jakis czas. Bernard znalazl mi drazek to nim wymachuje. Aby przejsc z jednego konca ogrodka na drugi naliczylam 80 krokow. Wczoraj zrobilam 1500. Bernard mi przypomnial, ze nie musze liczyc tylko wziac stoper albo telefon to mi sami policza. Nie pomyslalam. Jest ladna pogoda to pomylam wszystkie okna a to tez gimnastyka.
Ciesze sie, ze jestes. Za dwie godz. wyskocze do sklepu po owoce i jarzyny.
elapa każdy ruch nas wzmacnia .. 🙂 … ja jeżdżę i oglądam tv … łatwiej wtedy przejechać nawet pół godziny … i się trochę zmęczyć …
zrobiłam mały przegląd spiżarki i mam kaszkę manną i sok malinowy … bardzo zawsze lubiłam kaszkę manną na mleku to teraz wrócę do lat dziecięcych ..
Jolinku 🙂
ćwiczę ponad godzinę dziennie, bo i tak muszę. Na rowerku patrzę na to, co się dzieje za oknem (ptaki, koty, psy, rzadko człowiek) i myślę o najróżniejszych rzeczach, w tym o brzuchu, który zaparł się w sobie ani myśli stęchnąć.
Informacji TV prawie nie oglądam, nie mogę patrzeć na tych świetnie radzących sobie z sytuacją zatroskańców, czytam w sieci. Gotuję i piekę piosenki, które znamy. Dzisiaj obejrzymy „Terror” na AMC. Doczytać nie byłam w stanie, pokonała mnie wyobraźnia.
Największe tegoroczne zamówienie u Pani Jajkowej to 360, w ubiegłym roku było 450. Idę po mendel.
haneczko … 🙂 … w TV tylko oglądam seriale kryminalne (ale nie te straszne), programy kulinarne i o urządzaniu mieszkań .. a przy okazji patrzę z góry na nasz park jak się zieleni .. jadąc ćwiczę też mięśnie karku bo siedzenie przed komputerem daje mi się we znaki … ustawiłam rowerek w miejscu strategicznym i mam dwa w jednym … 😉 … oglądam i nie myślę o niczym bo muszę się odstresować od tego co czytam w internecie … a czytam zbyt dużo ….
Jolinku, miło Cię widzieć. Czy spacery zostały zarzucone?
Haneczko mendel jaj ? Co Ty z nimi robisz?
Dzień dobry 🙂
kawa zdalnie 🙂
Nie unikam spacerów. Tylko wybieram najbardziej bezludne dukty leśne.
Małgosiu są ale tylko jeden z rana jak jest pusto … słońce wstaje wcześnie to i ja też …
Puszyste racuchy z jabłkami na maślance czy kefirze, to klasyka zawsze lubiana przez dzieci starsze i młodsze. Niestety nie mam odpowiednich jabłek.
Trochę mnie męczy to, że nie wiem jak zmienił się świat zewnętrzny, no i sam fakt „uwięzienia nie jest miły”. Dotąd nikt nas nie sprawdzał.
Nie ćwiczę, spaceruję, ostatnio dużo, często i nadzwyczaj chętnie 🙂
Chłe, chłe, też zaplanowałam mycie okien, ale że nie lubię tego robić to stale wymyślam sobie inne zajęcia i okna czekają. Trzeba się jednak w końcu zabrać za tę robotę, bo w słońcu doskonale widać, że są brudne.
To ciekawe, że aż tyle osób lubi kaszę mannę, ja dołączam do Małgosi, też nie przepadam. To wszystko przez te koszmarne wspomnienia o zupach mlecznych z dzieciństwa.
Sztaudynger poranny:
Nie dać się
Nie zmieni nikt kolei losu,
Do nas należy tylko wybór…sosu?
Małgosiu-córka naszej koleżanki wróciła tydzień temu z Indonezji (podróż bardzo skomplikowana, trwała trzy dni). Oczywiście jest na kwarantannie, codziennie musi pokazać się w oknie policjantom. Pierwszego dnia zadzwoniły do niej też jakieś służby społeczne z pytaniem, czy nie potrzebuje pomocy w zakupach itp…
Małgosiu, to tylko 15 sztuk. Lubimy jajka i kuchnia potrzebuje. Dzisiaj kolejny keks w piekarniku.
Jak wygląda świat zewnętrzny zobaczę dopiero w sobotę. Pracująca połowa zdaje relacje, ale to nie to samo co własne oko i ucho.
Uczucie uwięzienia mocno przygnębiające, mimo że mogę pójść na spacer i grzebać w ogrodzie.
Okna czekają, aż oboje dojrzejemy. Zza szyby jeszcze odróżniam rudzika od wróbla, więc nie jest tak źle.
Też czytam kryminały, bo musi być przerywnik i zastanawiam się Sapkowski czy Mary Poppins.
Danusiu, na granicy musieliśmy wypełnić formularz podając adres, telefon, mail, pesel, nr dokumentu. Mam kontakt z grupą, z którą byłam, u jednej osoby policjant stał pod oknem (ma domek), cała reszta nikogo nie widziała, nikt się nie odezwał.
aby na kogoś mieli oko
ten ktoś musi „stać” wysoko*
*do piętra piątego jeszcze jakoś wyskoczy
od szóstego trzeba mieć lornetkę a nie „gołe” oczy
warto czytać ten blog … co tekst to w punkt …
https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2020/03/25/narodowy-areszt-domowy/
Koleżanka z mężem wrócili kilka dni temu z Kalifornii. Dwa dni przed planowanym powrotem USA odcięły się od Europy. Perturbacje , zamieszanie i nerwy, zapisy na lot – w końcu dotarli do Warszawy, a z lotniska odebrała ich rodzina, to znaczy 2 osoby z rodziny pojechały od nas do stolicy dwoma samochodami, a potem bez żadnego kontaktu osobistego te osoby wróciły jednym autem, a koleżanka z mężem drugim. Wielu pasażerów podróż do domu odbyło koleją. Kontrole policyjne są co dzień o różnych porach dnia, ale koleżanka na razie nie wychodzi nawet do ogrodu.
Nie mam weny ani do sprzątania, ani czytania, ani gotowania. Ale robię wszystko po trochu. Rower stacjonarny posiadam i ruszyło mnie trochę sumienie po Waszych wpisach. Muszę się zmobilizować.
a capello,
nie wiedziałam, że Tatry Bielskie są takie piękne, właściwie w ogóle nie wiedziałam o ich istnieniu. Napatrzyłam się wczoraj na krajobrazy i roślinność. Może i niezbyt wytrwały piechur mógłby trochę tam powędrować. I te kozice…
Krystyno-zadałam sobie to samo pytanie oglądając zdjęcia a capelli:
czy my, kobiety nizinne 🙂 też mogłybyśmy spokojnie wyruszyć na tamtejsze szlaki?
Jolinku-Szostakiewicza zawsze warto było czytać, ten i kilka poprzednich tekstów na temat obecnej sytuacji bardzo dobre.
Zyje, zyje jeszcze, a nawet troche lepiej.
Lepiej o tyle, ze przed chwila zmierzylem temperature i jest leko ponizej 37, a tak, to co raz lzej, tylko blokada kregow ledzwiowych zmusza mnie nadal do kustykania po izbach. Paracetamol i nowalgina.
A wynikow jak niema, tak niema. Tak sobie mysle, gdyby bylo cos ten tego, to powinni zadzwonic bezposrednio i ostrzec – o jeszcze glupszych rozwiazaniach nie mowiac – a jesli niema niczego, to dowiem sie o tym w normalnym trybie tzn, ew dopiero w poniedzialek.
Mnie sie poprawia lecz sa inni, ktorzy niecierpliwie czekaja na werdykt, jak np szef placowki, w ktorej moja LP pracowala jeszcze w poniedzialek. Dzwonil przed chwila i pytal co slychac, zyczac mi szybkiego powrotu do zdrowia. Po przemysleniach i wymianie pogladow z innymi dochodze do wniosku, ze mam po prostu “zwykla” grype, jaka mialem ostatnio ok 20 lat temu i na razie zostane przy tym, az udowodnia mi przeciwienstwo tego.
Biore sie za odkurzanie objecujac, ze wstapie tu jeszcze.
Dziekuje jeszcze raz za wyrazy troski i zyczenia zdrowia.
Nareszcie! Tyle napisałeś, że zdecydowanie ma Ci się na życie 🙂
Pepegor-przecież masz leżeć w łóżku, a nie odkurzać!
no jest lepiej … 🙂 … to najważniejsze …
a ja dzisiaj w ramach walki z koronawirusem opalałam się na balkonie (co za szczęście, że go mam po słonecznej stronie) … poprawił mi się też nastrój od tego słoneczka ..
Dzień dobry,
Pepegor dzięki za wieści! Dobre!
Nie jestem lekarzem, ale nie słyszałem nigdy, by w zaleceniach przeciwgrypowych podawano odkurzanie! W tym wypadku zasada, że co nie jest zabronione jest ok nie działa!
Zgaduj zgadula, co to za pióra?
https://photos.app.goo.gl/kxe5C8xtVHeW53sXA
Dzisiaj w lesie natrafiliśmy na miejsce, w którym rozegrał się zapewne krwawy dramat-
niewinny ptak został rozerwany na strzępy i pożarty do imentu, prawdopodobnie przez lisa. Na ścieżce zostały tylko pióra 🙁 Irek na pewno wie co to ptak, my też wiemy…
Pepegorze – uff 🙂 dobrze, że się odezwałeś.
To była Sójka. Niebieskie piórka.
Danusiu – czy to ta co się za morze wybierała? 🙂
Krystyna była pierwsza 🙂
jest nowy wpis ….
Tak, oczywiście sójka 🙂