Deser wieńczy dzieło
Tak przez kilka wieków uważano: słodka końcówka posiłku była przy tym popisem i niezbędnym elementem kuchennego dzieła, im bardziej zasobny dom, tym bardziej wyszukanym. W „naszych czasach”, kiedy oszczędzamy sobie trudu, często za cały słodki deser służą nam kupne ciasteczka lub, co lepsze, owoce, orzeszki, czy kto tam sobie co mianuje deserem.
Ale prawdziwy deser to jest to. Zapewniam. Najwyraźniej pogląd mój podziela znana i ceniona na polskim rynku książek kulinarnych autorka, Magdalena Tomaszewska-Bolałek, autorka wielu omawianych tu przeze mnie książek oraz najnowszej – „Deserownika”.
Dlaczego piszę często o książkach tej autorki? Bo uważam, że są wyjątkowe. Powiedzmy sobie szczerze: zalew książek kulinarnych ,w których nie tyle ważne jest przedstawiane danie, ile raczej postać autora lub autorki w różnych fotograficznych ujęciach jest czymś zwykłym na książkowym rynku. Znacznie mniej mamy książek oferujących nam solidną wiedzę o naprawdę dobrych, zaskakujących a przy tym wypróbowanych przez autorów daniach.
Kibicuję tej autorce (badaczce kultury kulinarnej) od dawna, spotykamy się często na krętej drodze popularyzacji kultury jedzenia. Zawsze z przyjemnością słucham jej wykładów i pogadanek i z przyjemnością (z mojej strony) gawędzimy.
„Deserownik” zawiera wiele dobrych i bardzo dobrych, kilka zaskakujących, a kilkanaście budzących apetyt przepisów. Daję wam też słowo, że każdy z nich budzi zainteresowanie, nawet jeśli nie każe pobiec do kuchni.
Znacie osoby, które twierdzą, że z deserów najbardziej lubią coś wytrawnego ? I dla nich znajdzie się tu wiele smaków. No i jest sporo do poczytania, co zawsze było i jest naszą rodzinną frajdą. Bo trzeba sporo wiedzieć, aby jedzenie można było celebrować. A czy nie warto celebrować takiego wyrafinowanego deseru, jak ten, przepisany z książki Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek dosłownie.
Śliwki pieczone z whisky
40-50 ml whisky, łyżka ekstraktu waniliowego, 30 g brązowego cukru, 500 g śliwek węgierek lub podobnych
Do miseczki wlewamy whisky. Dodajemy ekstrakt waniliowy i brązowy cukier. Dokładnie mieszamy. Śliwki (powinny być w temperaturze pokojowej) myjemy, osuszamy, kroimy na połówki i pozbawiamy pestek. Następnie wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Za pomocą pędzelka smarujemy mieszaniną z whisky i cukru (zużywamy ponad połowę). Śliwki pieczemy 30-45 minut w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 st. C. Przed podaniem polewamy je jeszcze odrobiną mieszaniny z whisky. Idealnie pasują do nich lody waniliowe.
Komentarze
Ten deser jest genialny: wege, bez glutenu i bez laktozy – jej!
W domu nie ma whisky niestety, bo nikt nie lubi, ale wyprobuje go z brandy.
A w ogole to nie wyobrazam sobie obiadu, szczegolnie uroczystego, bez kawy czy deseru. Zdecydowanie wole desery typu krem brulee lub mus czekoladowy od ciast.
dzień dobry … ☕
deser bardzo zdrowotny … 😉
propozycja rodzinnego obiadu dla pigwowców …
http://www.kuchennymidrzwiami.pl/kurczak-pieczony-z-pigwa-jesienny-obiad/
dziś poranek taki jak wczoraj … ale zapowiadają w przyszłym tygodniu ocieplenie ..
można tu poczytać o Magdalenie Tomaszewskiej-Bolałek .. – „badaczka kultury kulinarnej, kierownik Food Studies na Uniwersytecie SWPS, kulturoznawca i autorka nagradzanych książek (m.in.: „Japońskie słodycze”, „Tradycje kulinarne Korei” oraz „Tradycje kulinarne Finlandii”). Zajmuje się badaniami nad historią i antropologią jedzenia, prognozowaniem trendów, dyplomacją oraz turystyką kulinarną. Od lat popularyzuje kulturę żywieniową poprzez spotkania, wykłady oraz warsztaty kulinarne. Prowadzi blog Kuchniokracja.” … bardzo interesująca kobieta ….
https://publicat.pl/publicat/oferta/ksiazki-kucharskie/kuchniokracja-deserownik
Rzeczywiście ciekawa postać.
I przepis ze śliwkami do wypróbowania. Przypomniał mi sie teraz inny sposób przygotowania deseru ze śliwkami, tym razem z porto. Śliwki z pestkach zalewamy czerwonym porto i zostawiamy na noc. Rano dodajemy bordeaux w mniej więcej tej samej ilości co porto, cukier i laske wanilii. Gotujemy na małym ogniu przez 10 minut. Pozostawiamy do ostudzenia przez kilka godzin. Bardzo smaczne.
U mnie nie ma juz wegierek wiec problem jest rozwiazany. Lubie ciasta z owocami i jak GosiaB crème brulée i mus czekoladowy. Z bialek robie Pavlova. Ostatnio jemy czesto mus jablkowy, bo mamy duzo jablek i musze je przerobic. Zostala mi jeszcze jedna skrzynka.
Wczoraj na kolacje kupione nalesniki nadzialam plastrami jablek,ktore wczesniej podsmazylam na masle. Dobre bylo.
Korekta do mojego przepisu, chodzi o śliwki suszone ( tutaj pruneaux ).
Nie na deser, a wykwintną przekąskę:
– suszone śliwki owinąć plasterkami boczku, spiąć wykałaczką i zapiec w piekarniku tak, żeby boczek się trochę przypiekł.
Na deser nader wykwintny:
– suszone śliwki namoczyć przez noc w burgundzie
– roztopić na bardzo wolnym ogniu i najlepiej w niedużym naczyniu tabliczkę gorzkiej czekolady (przynajmniej 77%)
-zanurzać kolejno śliwki w czekoladzie i odkładać do zastygnięcia na papier pergaminowy.
Burgunda wypić.
ale się cieszę .. udało się zebrać kasę przed terminem .. teraz trzeba trzymać kciuki za powodzenie w leczeniu ..
https://www.siepomaga.pl/Judy#wplaty
u mnie był obiad ciężkostrawny to na deser był kompot ze śliwek …
Zamiast śliwek w boczku można użyć suszonych moreli – też dobre 🙂
Przyszlo tylko dwoje dzieci i zostalo mi sporo slodyczy. Mieszkam w dzielnicy gdzie dominuje ” trzeci wiek ” i nie ma kto przyjsc po cukierki. A szkoda !
Bernard udekorowal mi dynie na wesolo, ma podbite jedno oko i brakuje jej kilka zebow. Co na nia spojrze to chce mi sie smiac. Postoi jeszcze troche a za dwa tygodnie zrobie z niej zupe.
U mnie zwykle przychodzi duzo dzieci, wiec kupilismy dwa duze pudla czekoladowych mini-batonikow, w sumie 200 sztuk. Zwykle rozchodza sie bez problemu. Pogoda dzisiaj jednak jest fatalna, wiec zobaczymy. Na obiad – leczo.
U nas dotąd był jeden dzwonek do drzwi, ale nie byliśmy przygotowani.
Ja dopiero wieczorem wróciłam do domu, bo cały czas opiekowałam się wnukiem i jakoś choróbsko nie chce go opuścić, ciągle ma brzydki kaszel i katar, chociaż humor mu dopisuje.
u mnie w bloku nigdy dzieci nie chodzą za cukierkami .. stara wiara tu mieszka .. ale u córki cały blok fajnie się bawi .. dorośli i dzieciaki …
tanie cukierki domowe na kaszel …
https://twojenalewki.blogspot.com/2019/10/cukierki-na-kaszel-niezwykle-skuteczne.html
dzień dobry … ☕
może być deserem? …
http://okurka.net/pieczone-gruszki-z-miodem-i-bryndza/
dzień po też bardzo smaczne …
http://befitbestrong.pl/faszerowane-papryki-ciescie-francuskim/
pogoda słoneczna … wizyty na cmentarzach będą w pięknej jesiennej aurze …
Dzień dobry 🙂
kawa
https://kobieta.onet.pl/zdrowie/naturalny-antybiotyk-przepis-na-najmocniejszy-domowy-antybiotyk/crw18w
Wróciłam z cmentarzy, jak zwykle zapaliłam światełko u Gospodarza.
Pogoda rzeczywiście ładna, chłodno ale słonecznie.
https://youtu.be/-DnDdtr4z4s
Zimno (3c), paskudnie wieje i pierwszy śnieg z deszczem 😯
Powyżej relacja Japończyka z Kłodzka, także kulinarnie – w dobrej restauracji Ratuszowej (znam) zjadł filet z kurczaka z frytkami (i chyba była do tego jakaś surówka) za 17.50zł. Stwierdził, że w przeliczeniu na jeny to bardzo tanio, ale w Polsce chyba drogo, bo gdzie indziej, w miejscowości nie turystycznej to samo można zjeść za 11 zł. Japończycy lubią wszystko liczyć i podliczać 😉
17.50 to chyba nie dziura w polskiej kieszeni – ale jak słusznie zauważył, płacimy za lokację. Turystyczne myto – poza tym to restauracja, a nie przydrożny bar szybkiej obsługi. Mógł wybrać coś bardziej wyrafinowanego, tam dają dobrego pstrąga (z okolicznych potoków) z rusztu.
Małgosiu dziękuje za światełko u Piotra .. zimno ale ma być cieplej …
dziś obiad ekspresowy ciecierzyca z puszki zrobiona jak fasolka po bretońsku ..
na jutro planuje taką sałatkę ..
https://www.dorotasmakuje.com/2019/10/salatka-z-selerem-konserwowym/
Dzięki za światełko, tradycyjnie.
https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,25370966,brytyjskie-dzienniki-krakow-najlepszym-miastem-na-city-break.html#s=BoxOpImg9
dzień dobry … ☕
dziś zimo i wieje ..
U mnie tez wieje i to dobrz. Dociera do nas wichura o nazwie Amélie i po poludniu ma wiac okolo 100 km na godz. Pogoda nas nie rozpieszcza ostatnio.
Langwedocja pożegnała nas deszczem, Owernia przywitała słońcem, w Clermont-Ferrand mamy 17 stopni. Dziewczynki przekazane pod rodzicielskie skrzydła. Obydwie uznały, że spędziły z nami super wakacje, co oczywiście było nam miło usłyszeć. Poza tym cieszę się, że znamy teraz lepiej upodobania muzyczne, czy też filmowe francuskich latorosli w wieku od 11 do 16 lat 🙂
Pisma kobiece:
strona 4- artykuł „Zaakceptuj swój wygląd ”
strona 10- artykuł „Jak szybko i skutecznie zgubić 10 kg”
strona 21- przepis na ciasto czekoladowe 🙂
Wczorajszy, ostatni wyjazdowy wieczór z dziewczynkami:
-bez problemu akceptują swój wygląd-jedna chuda, jak szczapa, druga z lekka pulchna i okrągła
-żadna nie planuje ani schudnąć, ani przytyć
-na kolację wybrały pizzę sabaudzką -podwójny ser, ziemniaki, boczek. Spróbowałam kawałek, sto tysiecy kalorii, znakomite 🙂
Danuśka wesołe wakacje … ja zawsze wracam z wakacji z dziewczynkami w znakomitym nastroju ..
pisma kobiece bywają zabawne … ale od lat nie kupuję bo mnie znudziły .. ale u kosmetyczki lub fryzjera podczytuję … 😉
Jolinku-z pism kobiecych czytuję czasami „Zwierciadło”. Prawdą jest, że poruszają stale te same tematy, co na dłuższą metę jest nużące.
Ulubionym zajęciem naszej wakacyjnej czwórki były spacery posrod okolicznosci przyrody zwanej garrigue: https://pl.wikipedia.org/wiki/Garig
Owa roślinność pokrywała wzgórza wokół miejsca, w którym mieszkaliśmy i występowała na zmianę z winnicami. O tej porze roku winogrona były już oczywiście zebrane, a winnice prezentowały się bardzo malarsko w kolorach jesieni.
Twój Styl – 420 stron , z czego ponad połowa to reklamy, moda i jeszcze raz moda…i dalej reklamy, reklamy. Nic ciekawego do czytania. Od dawna nie czytam, koleżanka przywiozła. A na początku ciekawie się zapowiadało i było co czytać, artykuły, wywiady etc.
Redaktorem naczelnym jest pan – może dlatego taki układ 😉
Kupowałam Twój Styl od pierwszego numeru, to był powiew innego świata, był ciekawy. Od wielu lat kupuję bardzo rzadko, jak mają jakiś dodatek w postaci filmu, który chciałabym obejrzeć. Zmieniali się właściciele, naczelni i zrobiła się z tego niestrawna sieczka.
Nie słyszałam wcześniej o garig. Rośliny znam, nie słyszałam tego określenia. Wiedziałam tylko o makii 🙂
Też już od dawna nie kupuję Twojego Stylu.
Za to „słomiani wdowcy” mają ciężkie życie 😉 – Z Kurjera Stanisławowskiego – rok 1905 – pisze autor ukrywający się pod literą „a” w znanej nam już rubryce „Z bruku”:
„Onegdaj wieczorem poszedłem na piwo do Konigsfelda i przy jednym stoliku w ogródku, gdzie zwykle przesiadują słomiani wdowcy – znalazłem wydartą z notatnika kartkę, zapisaną jak następuje:
Wtorek 1. sierpnia
Moja najdroższa Jadzia kazała mi przywieźć w następną sobotę do Jaremcza:
ośmiokilową głowę cukru na sok malinowy
butel dziesięciolitrowy na afiniak
pierników od Kwiatkowskiego – 1 kilo
kiełbasy suchej od Wołątkowskiego – 2 kilo
mydła szarego za 10 ct, mydła do prania 1 funt i kawałek na „hakatę” do rąk
pudru różowego dra Beilla
szczotkę ryżową do szorowania podłogi
Perfumy „yum yum” 10 gramów
ryżu 2 kilo
„Zacherlinu” dużą flaszkę z balonikiem gdyż straszne pchły
kaiserek, rogalków i dwa chleby
fiszbiny 5 laseczek do gorsetu i laseczkę wanilii do kremu
nici białych ze słoniem 3 nule
soli karlsbadzkiej 5 kilo i fajerwerków za szóstaka u Bibringa
Pójść do Mordkowej lub Bobińskiego, wziąć mamkę dla Lola, poprosić dra Drzewieckiego by zbadał czy zdrowa i odesłać najbliższym pociągiem do Jaremcza. A conto nie dawać, a bilet kolejowy kupić samemu.
Wziąć od Chowańca najnowszy numer Kurjera i jeszcze 1 egz. pamiętnika sokolego, bo mi go już trzeci raz sąsiedzi konfiskują; zapytać dr Berg. czy wujko Zygmunt może już pić pilznera.
Zapłacić gospodarzowi za mieszkanie, powiedzieć aby postawił jeszcze przed dwoma laty obiecane piece, odnowił kuchnię, pomalował pokoje i ustawił podłogę w salonie.
Kupić w propinacyi starej żytniówki i u Staudachera „Verlorenes Gluck” (w sąsiedztwie jest fortepian), podlać kwiaty i zasunąć szyber w kuchni.
Pójść na Zosiną Wolę do szwagrowej Józi, aby poszła do Hani Lastównej na Trzeciego Maja i powiedziała jej, że koniecznie potrzebuję białej bluzki na niedzielny festyn w Delatynie.
Pójść do Gonka i nawymyślać mu dlaczego „sitzbad” dla mamy (czytaj teściowej) jeszcze nie gotów. Jak zrobi zabrać i przywieźć.
Pamiętać, że 10. trzeba zapłacić weksel w banku.”
——————————————
Tu niestety kończy się stronnica kartki notatnika” 🙂
* afiniak – rodzaj nalewki z czarnych jagód, podawany razem z owocami. Afiny – czarne jagody – nazwa używana przez Ormian zamieszkujących prawy brzeg Czeremoszu. ( http://fundacjaormianska.pl/biblioteka/files/original/abc4ccaab305fbd7bfad37c1625cf8d4.pdf )
Clermond Ferrand (Masyw Centralny), mamy znajomą Polkę (Warszawiankę), lingwistkę uczącą na tamtejszym uniwersytecie od lat.
Przez jakiś czas mieszkała w Kanadzie, stąd ją znamy.
Deser wieńczy dzieło – ja od jakiegoś czasu piekę bardzo proste ciasto z owocami, mrożonymi i nie tylko, pisałam o tym niejeden raz.
W moich okolicznościach geograficznych nikt takich rzeczy nie robi, to można kupić! Ja rozumiem to, ale oni też rozumieją…acha, Polka 🙂
dzień dobry … ☕
Asiu … 🙂
ja mam zbiory starych pism kobiecych … biorę zawsze kila na wyjazdy do poczytania .. i jakbym czytała wszystko na bieżąco co w trawie piszczy .. 😉
cieplej po nocy bo +9 a nie 0 …
niedzielne śniadanie raz …
http://www.smakolykidominiki.pl/2019/11/cilbir-czyli-jaja-po-turecku-w-jogurcie.html
Alicjo-Clermont i okolice, czyli Owernia to gratka przede wszystkim dla geoologow -:) To kraina wygasłych wulkanów i gotycka katedra z Clermont- Ferrand to czarna bryła zbudowana ze skał wulkanicznicznych:
https://images.app.goo.gl/DSuVVwHQvZU791qA7
Geologii i wulkanom poświęcony jest park „Vulcania”:
https://www.vulcania.com/en/
dzisiaj nakryłam kotkę na gorącym uczynku .. od jakiegoś czasu przerywa mi internet i co się okazało … kotka się bawi kabelkami przy modemie … ech te współczesne koty … 😉
Danuśka nie wiem kiedy wracasz ale teraz jest w Biedronce tydzień azjatycki i w sprzedaży jest miedzy innymi panko po przystępnej cenie … 2,99 zł za 200 gram ..
pogoda na spacer super .. jeden już zaliczony a drugi czeka w kolejce …
Jolinku, a nie wieje za bardzo ?
Tak naprawdę to gdziekolwiek geolog by się znalazł – jest ciekawostka geologiczna 😉
Czytając „Podróż ludzi księgi” właśnie tak wyobrażałam sobie tę podróż, przez drogi i bezdroża Masywu Centralnego. Nigdy tam nie byłam, ale z pomocą GoogleEarth wszystkie zakątki Ziemi można zwiedzić, lepiej czy gorzej, ale można. Lepiej byłoby osobiście, ale podobno nie można mieć wszystkiego i być wszędzie 🙁
No cóż – świat jest piękny, a żivot je cudo, byle trwał tak długo, jak chcielibyśmy, żeby te wszystkie podróże wykonać 🙂
Idę dospać…
Małgosiu wieje akurat .. wiatr jest cieplejszy a jak słońce świeci bez chmur to całkiem przyjemnie jest …
Znakomity deser jadłam u mojej synowej. 1 Listopada jedliśmy obiad u młodych – pieczony wiejski kurczak z nadzieniem, zasmażana kapusta i kluski śląskie polane sosem z kurczaka. Wszystko było bardzo smaczne, a na deser były świeżo upieczone rogale marcińskie wg przepisu z bloga Moje Wypieki https://www.mojewypieki.com/przepis/rogale-marcinskie .
To jest przepis tylko dla bardzo ambitnych osób. Wystarczy go przejrzeć, aby zorientować się, że jest pracochłonny. Same zakupy są spore. W każdym razie wszystko zostało przygotowane tak jak stanowi przepis. I rzeczywiście, te rogale są doskonałe. Ciasto drożdżowo – francuskie można wykorzystać także do innych wypieków, ale jest ono bardzo czasochłonne.
Synowa bardzo sobie chwali blog Moje Wypieki i często z niego korzysta.
Blog Moje Wypieki znam od lat – to juz instytucja. O siostry dostalam pierwsza ksiazke autorki, „Moje Wypieki”, bardzo ladna edytorsko.
Z pieczeniem w domu to jest jeden problem – trzeba potem to wszystko zjesc … albo duzo gosci zaprosic.
U mnie dzis pogoda iscie listopadowa. Ochlodzilo sie mocno. Zamiast spaceru uczta duchowa – Glinka, Czajkowski i Musorgski, a po koncercie male co nieco w nalesnikarni (nalesniki z boczkiem i jablkami, z syropem klonowym i orzechami). Mielismy wielka ochote na spacer, ale wiatr byl niemozliwy.
Jolinek51
3 listopada o godz. 11:18 587654
dzisiaj nakryłam kotkę na gorącym uczynku .. od jakiegoś czasu przerywa mi internet i co się okazało … kotka się bawi kabelkami przy modemie … ech te współczesne koty …
Nasza Mrusia (Nowy, przeżyj to, że ja znowu marudzę o kocie…) śpi na modemie (ach, to ciepełko grzejące brzusio!) i już zdążyłam się przyzwyczaić, że jak coś nie tak w komputerze, który ma działać 24/7, to znaczy, że kabelki wypadły i coś się poprzestawiało.
Wczoraj mieliśmy gości (serwowałam krupnik oraz polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym) dzisiaj byliśmy u wczorajszych gości na indyku. Stefan, który jest zięciem naszych wczorajszych gości zaniemógł i nie dotarł na obiad, a jest ze Szczecina i mieliśmy się poznać i pogadać (popołudniowe Polaków rozmowy…).
Innym razem.
p.s.Nasz znajomy jak widzi Mrusię na modemie mówi – no tak, Mruśka znowu siedzi w internecie!
@niestety nie uzywam do niczego alkoholu wiec wszelkiedesery z jego dodatkiem musze sobie odpuscic
Dzień dobry,
Resztki jesiennych pasteli na drzewach na tle zimnego błękitu nieba – to co z zapartym oddechem oglądam od dni kilku. Lubię, bardzo lubię. Nawet bardziej niż schabowe, a przecież schabowe uwielbiam. 🙂
Ale nic to, Marek Grechuta dzisiaj, o wolności, a właściwie o Wolności pisanej z dużej litery:
https://www.bing.com/videos/search?q=wolno%c5%9b%c4%87+grechuta+youtube&view=detail&mid=ADD49AADAF23E7DE0B56ADD49AADAF23E7DE0B56&FORM=VIRE
PS Doliczyłem się, że mamy 10738 wiadomość o Mrusi na tym Blogu. Fascynujące!!!!
Dobranoc 🙂
Jeszcze tylko to, mogę słuchać i marzyć…., żeby było kulinarnie – mogę tego słuchać nawet jedząc rosół…
Śpiewał John Lennon, ja chyba nawet wolę Tracy….
https://www.bing.com/videos/search?q=tracy+chapman+imagine+youtube&view=detail&mid=560D83B56B1F74400D0D560D83B56B1F74400D0D&FORM=VIRE
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
u nas jesienne spacery od kilku lat są bardzo urokliwe … nawet w listopadzie .. jeszcze liście piękne na drzewach .. jeszcze zielona trawa .. jeszcze kwiaty w ogródkach i stokrotki w trawie .. a tydzień zapowiada się ciepły ..
chyba kiedyś podawałam podobny przepis … bez pieczenia i na deser …
https://www.lekcjewkuchni.pl/2019/11/ciastka-owsiane-bez-pieczenia-no-bake.html
przepis oryginalny ..
https://sallysbakingaddiction.com/chocolate-peanut-butter-no-bake-cookies/
ale dynie …
https://www.facetikuchnia.com.pl/dynie-nadziewane-sliwkami/
Nowy, dziękuję za tę chwytającą za serce piosenkę. Też mogę jej słuchać bez konca! A dziś taki szary, niskociscieniowy dzien, człowiek się chwyta kazdego jasnego promyczka 🙂
Moje dzieci odjechały, cisza zapadła…
Jolinku, dynie na pocieszenie w sam raz dla mnie:)
…czytaliście już o nowych kandydaturach do Trybunalu Konstytucyjnego? Czy to się dzieje na prawde? 👿
czytaliśmy niestety Salso … i co robić? … ludzie siedzą w domach sobie spokojnie ..
Naprawdę, oczywiscie 😳
„…stanowiska w Trybunale to prestiż, wysokie pensje i nieusuwalność przez dziewięć lat – ma pokazać wahającym się, że warto stanąć po stronie zwycięzcy.”
(Polityka – Łukasz Lipiński)
ratują .. bo mogą ..
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25376911,milion-zlotych-dla-uratowanych-tygrysow-poznanskie-zoo-mowimy.html
Proszę nie mylić Trybunału Konstytucyjnego z mgr Przyłębską 😈
można się oburzać .. można ironizować .. można pomstować … nic to nie da .. a ten człowieczek ma ubaw po pachy z naszego oburzenia ..
Pewnie, że nic nie da. Ale Jolinku, czy przewidujesz, że tzw. suweren wyrazi w jakiś sposób oburzenie? Czy też zwycięży „nasza mała stabilizacja”? Albo ja mało pamiętam, albo mam rację mówiąc, że „za moich czasów” chuliganeria polityczna starała się ubierać białe rękawiczki i zachowywać jakieś pozory. Teraz robi się to otwarcie.
No i co im pan zrobisz, nic pan nie zrobisz! (parafrazując Starą Żabę)
„Kara do 500 euro za uderzanie kijami w gałęzie drzew kasztanowych i potrząsanie nimi grozi w Montecreto koło Modeny na północy Włoch. Tamtejszy burmistrz wprowadził tę grzywnę, by położyć kres niszczeniu drzew w czasie zbiorów jadalnych kasztanów” – Puls Biznesu … uważajcie na wycieczkach bo nie wszystko wolno ..
Tu gdzie od jakiegoś czasu przebywam, Tarifa, na centralnym platzu stoi parę budów. W dwóch z nich pieczą kasztany. Zanim się tam zatrzymam idę najpierw w kierunku wyspy. Tam kąpię się raz po lewej stronie, w morzu. I dla ochlody po prawej stronie w Atlantyku. Później na kasztany. A do nich tutejsze wino.
I mozna poodgrzewac stare historie ze znajomymi. Jeszcze jeden kubek wina. Och jak dobrze że daleko nie mam do spania. Już za drugim rogiem stoi i czeka na mnie mój luksusowy mobile 🙂
Tak trzymać, bezdomny!
Jeszcze tylko mały skok – i wybrana wyspa 😉
A u nas jesienna słota 🙁
Nowy – jeszcze jedna wersja 🙂
https://youtu.be/zmOVMb4Vui4
Przepraszam – to miał być ten link: https://youtu.be/C9ExboX8Mzc
Akurat wczoraj pomagałam w obieraniu kasztanów przeznaczonych na krem.
Kasztany najpierw należało ponacinac, następnie ugotować, a potem rozpoczęła się okropna robota z ich obieraniem. Trzeba pozbawić je twardej zewnętrznej skorupki oraz brązowej skórki, która oblepia te owoce. To jest bardzo żmudna praca i trzeba mieć doprawdy dużo samozaparcia, by ją wykonać. Pogoda była deszczowa i bardzo wietrzna zatem siedzieliśmy przy kominku i obieraliśmy dzielnie te nieszczęsne kasztany. Tak przygotowane owoce mielimy, dodajemy cukier oraz trochę mleka i wszystko podgrzewamy około 20 minut. Kremem kasztanowym możemy posmarować naleśniki lub grzanki na jesienny podwieczorek, czy śniadanie. Ja zdecydowanie wolę pieczone kasztany, niekoniecznie z placu Pigalle 🙂
Wieczorem, w ramach odpoczynku, przegladalismy różne rodzinne pamiątki i trafiliśmy na menu z niewielkiego, ślubnego przyjecia rodziców Osobistego Wędkarza, które odbyło się 2 października 1948.
Oto, co zostało podane na ten uroczysty obiad:
-faszerowane borowiki
-królik po myśliwsku
-roladki cielęce z zieloną fasolką szefa kuchni
-pieczony kurczak
-sery, owoce, lody
-kawa i likiery
Mam nadzieję, że porcje były niewielkie, a obiad trwał parę dobrych godzin 🙂
Rodziców Alaina już nie ma tym świecie zatem nie odpowiedzą na nasze pytania…
dzień dobry … ☕
Sławku imieninowe pomachanko i wszystkiego najlepszego … 🙂
Danuśka na gościowanie trzeba zapracować … 😉 …
naleśnikowy deser …
http://pysznyduet.bofc.pl/2019/11/tort-nalesnikowy-ala-tiramisu/
Sławkowi – wszystkiego najlepszego!
Chłodniej, bo wiatr zabiera resztki ciepła. Dziś robię rybę po grecku.
jest nowy wpis ..
Slawek odmachowywuje, cieplosci laczac z wdziecznoscia iscie ulanska ( bez szabli ) i poklonem do kolan
Sławku … 🙂