Co robić?
To pytanie, od czasu pojawienia się sławnego politycznego dzieła Lenina, najprościej wyraża różne wątpliwości. Oczywiście nie o politykę mi tu chodzi. O sprawę znacznie, znacznie poważniejszą: przygotowywać czy nie przygotowywać, konserwować czy nie konserwować smakowitych owoców i warzyw letnich.
Problem ten w całej krasie pojawił się dopiero po tym, jak w naszej rodzinie pojawił się nowy człowiek. Po oczekiwaniu z wstrzymanym oddechem zaczął się okres, kiedy można już myśleć o różnych i n n y c h sprawach, w tym o przedstawionym tu problemie. Domowe przetwory cieszą się, także u nas, doskonałą opinią, miły jest widok zastawionych słoiczkami półek, doceniamy smak, ale w tym roku ceny mogą stać się istotnym hamulcem.
Aż12 złotych trzeba zapłacić za pojemniczek malin, z którego po dodaniu cukru zrobić można najwyżej dwa malutkie słoiczki konfitury, ceny jabłek na musy czy szarlotki też nie są zachęcające. Za porzeczki w najlepszym okresie płaciło się 12 złotych a za czereśnie prawie 30. W ten sposób jeden z zachęcających czynników – finansowy – odpadł w przedbiegach. Cena cukru może nie jest zaporowa, ale summa summarum ceny domowych przetworów nijak się mają do znacznie niższych cen tych kupowanych. Trzeba przecież doliczyć niezbędny czas, koszt gazu lub elektryczności. Dla prawdziwych miłośników domowych przetworów przeważającym argumentem jest jednak smak i nieobecność wszelkich E.
Są też tacy, którzy zarzucają domowym konfiturom czy dżemom zbyt wysoką zawartość cukru. Oczywiście bez obfitości słodyczy ryzykujemy, że przetwory będą mniej trwałe. Prawda. Prawdą także jest i to, że można uniknąć tego rodzaju niepowodzeń gospodarskich w prosty sposób. Stosuję go od kilku już lat, bo po prostu nikomu już nie smakują ulepkowate dżemy. Słodzę więc tylko do smaku, tak, aby wyczuwać zarówno lekką słodycz, jak i smak owoców. Umieszczam w wygotowanych i jeszcze wypłukanych spirytusem słoiczkach gorący dżem, od razu zakręcam. I słucham jak stygnąc pykają, na znak, że zamknęły się dokładnie. Potem raz otwarte słoiczki trzeba przechowywać w lodówce.
Niestety, cukrowych oszczędności nie można zrobić przygotowując wspaniałe konfitury z zachowanymi całymi owocami: to cukier powoduje zarówno utrzymanie formy owoców, które opijają się gęstym syropem, jak i otula je gęstą galaretką. No ale na zjedzenie odrobiny takiej konfitury możemy sobie od czasu do czasu pozwolić bez szkody dla zdrowia.
Mimo, że jesień tuż, jeszcze mamy na straganach tyle owoców, że pytanie z tytułu jest zasadne i wymaga szybkiej odpowiedzi.
Komentarze
Przejaśniło się i widać piękny księżyc.
Mało robiłam tego roku przetworów, ale zamierzam zrobić ulubiony dżem rodzinny jabłka-śliwki-gruszki, może też powidła śliwkowe.
dzień dobry … ☕
Basiu dla Nowego Człowieka dużo szczęścia w życiu .. Gratulacje … 🙂
ja tylko paprykę i pomidory ostatnio przerabiam .. i tylko jak mi zostają gdy kupię zbyt dużo .. zostane owoce zamrażam ..
krystyno to będziemy na bieżąco z wieściami z festiwalu ..
księżyc dawał czadu do rana … prawie do wschodu słońca .. rano spacer bardzo przyjemny …
może dziś taka zupa na obiad …
https://akacjowyblog.blogspot.com/2019/09/prowansalska-zupa-z-pasta-z-bazylii-i.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Alicjo, tak, to ten hotel.
Jolinek to ranny ptaszek, tak wcześniej i już po spacerze.
A księżyc choć dawno namalowany to ciągle ten sam: https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Mas%C5%82owski#/media/Plik:MaslowskiStanislaw.WschodKsiezyca.1884.ws.jpg
Zatem mamy już na świecie kolejne pokolenie Adamczewskich 🙂 Niech rośnie zdrowo!
Na śniadanie nie podam dzisiaj domowej konfitury tylko korczulanskie ciasto lumblija wraz z historią francusko-chorwackiej miłości 🙂
Kiedy Napoleon podbił Dalmację francuska armia znalazła się, między innymi, na wyspie Korczula. Napoleoński żołnierz, piekarz z zawodu, zakochał się w dziewczynie o imieniu Blajka i gdy musiał po kilku latach opuścić wyspę podarował swojej ukochanej ciasto prosząc, by o nim nie zapomniała, co po francusku brzmi: ne m’oublie pas (czyt.ne mubli pa). Dziewczyna zapamiętała te słowa, jako lumblija. I tak do dzisiaj, w mieście Blato w pobliżu, którego teraz jestesmy, dwa razy do roku wszystkie gospodynie pieką tenże przysmak. Lumblija pojawia się na stołach 31 pazdziernika oraz w dniu święta tutejszej parafii. Na wszelki wypadek sprawdzimy jednak 🙂 czy czasem dzisiaj nie znajdziemy tego ciasta w jakiejś cukierni? To rodzaj drożdżowego placka z dużą ilością bakalii.
Gratuluję Nowego Człowieka w Rodzinie! 🙂
Kooomu dywany, kooomu? https://www.eryniawtrasie.eu/33293
Nowy Człowiek niech się chowa zdrowo i na pociechę Rodzinie.
Lubię podziwiać księżyc, ale pełnia oznacza też dla mnie prawie bezsenne noce 🙁 i to nawet jak jest pochmurno.
Malgosiu,
mam to samo! Nawet jak jest pochmurno, psiakostka.
Pracowity dzionek, wlasnie wrocilismy z Palacu Marianny Oranskiej w Kamiencu – jest duza roznica od 3 lat, jak bylismy tam. Oczywiscie Unia macza w tym palce, bez tego byloby trudno. Zagadnelam przewodniczke, mloda, wygadana osoba z darem opowiadania, co u przewodnika po zabytkach jest wazne. Okazalo sie, ze to bratanica mojej kolezanki szkolnej ze szkoly podstawowej i ogolniaka, u ktorej zreszta bylismy 10 lat temu w Afryce Poludniowej, o czym donosilam na blogu.
Swiat jest maly, Jerzor wczoraj odwiedzil nasza wspolna wioske i okazalo sie, ze Jadzia wlasnie zjechala, jak co roku, do rodzinnego domu.
Dalsza czesc dnia zapowiada sie rownie ciekawie, o ile nie bardziej, bo spotykam sie z banda geologiczna mojego roku w Radochowie.
Oni juz obraduja od wczoraj, ale ze geolodzy to laziki, dzisiaj plan dnia maja wypelniony wedrowkami po terenie i przypominaniem sobie czasow praktyk geologicznych w tych terenach. Jutro zjezdzaja po sniadaniu do Zlotego Stoku i beda zwiedzac kopalnie, ja z nimi.
Wskazowki dla Krystyny:
– Palac w Kamiencu jest tylko z przewodnikiem, pierwsza tura o 10-tej i od tego czasu co godzine, az do 16-tej, o 17 zamykaja palac. Caly zespol, wraz z parkiem, jest czynny od 7-mej do 21-szej. Wycieczka trwa ok 1.5 godziny
– w kopalni zlota jest stala temperatura 7c i duza wilgodnosc, dlatego nalezy zadbac o odpowiednia odziez.
Wyczytalam o tym przed godzina, bedac w barze na kopalni na male co nieco. Tu uwaga – ceny w restauracji sa sporo wyzsze, niz w barze!
Ale piwo zlotostockie (robi to dla nich browar Rebelia z Zabkowic Slaskich) nadal polecam! Te browary (takze klodzki) to tak zwane browary rzemieslnicze i one robia znakomite jakosciowo piwo, bo nie robia tego na taka skale, jak rozne Zywce czy Okocimie.
Tyle o tym.
Zrobiłam sobie dziś na obiad pieczoną jagnięcinę, której kawałeczek zakupiłam w Biedronce, pochodziła z Anglii. Wyszła rewelacyjnie, nawet się nie spodziewałam. A popijam to bardzo dobrym czerwonym winem bez nalepki, które nasi przyjaciele przywieźli z Sardynii, zakupionym w restauracji. Żałujemy, że kupili tego więcej 🙂
a we Francji … RhineCleanUp i 20 tysięcy wolontariuszy czyściło dzisiaj brzegi Renu ze śmieci .. mogliby Zieloni u nas zrobić kilka takich akcji …
Małgosiu chyba żałujesz, że nie kupili tego więcej .. 😉
krystyno lubię chodzić po okolicy jak jest pusto … no i mobilizują mnie do tego jeszcze ciepłe dni .. muszę sobie pochodzić przed coraz krótszymi dniami i coraz zimniejszymi porankami .. cisza, zielono, ptaki i ja ..
Jolinku, no pewnie, że żałuję, szczególnie, że jak się kupiło więcej to wysyłali na wskazany adres …
A u mnie na obiad była pieczeń z dzika, buraczki/ kupiłam już ugotowane i sama je utarłam i doprawiłam/. Z braku czasu na zrobienie kluseczek były ziemniaki. Kluski śląskie albo kopytka zrobię jutro. Ponacinałam mięso, żeby potem było łatwiej je dzielić a także żeby lepiej wchłonęło przyprawy. Wyszło bardzo smacznie. Oczywiście do tego czerwone wino.
Miałam pracowitą sobotę. Przed południem byłam u fotografa zrobić nowe zdjęcie do dowodu osobistego, bo upływa termin ważności. Obok jest bardzo dobrze zaopatrzony warzywniak, więc kupiłam ogórki, które zrobię metodą Lucjana a także pomidory do słoików. Kupuje się łatwo, robi wolniej. Ogórki obrane, pokrojone i zasolone czekają do jutra. Z pomidorami też rozprawię się jutro. A dziś było jeszcze zaległe prasowanie, obiad, odwiedziny u rodziny i czas szybko zleciał.
Alicjo,
dzięki za kolejne informacje. Dodam, że naszą wycieczkę zakończą 2 dni we Wrocławiu. Ostatnio byliśmy tam tylko przejazdem i 1 doba to było stanowczo za krótko.
Ewo,
bardzo ciekawe to muzeum dywanów. Dziś dywanów w mieszkaniach coraz mniej, a tych w tureckie wzory prawie już się nie widuje. Znajoma przywiozła sobie kilka lat temu z Turcji ładny dywan na ścianę, ale wzory są współczesne, a ja obecnie jestem bezdywanowa.
Powrot ze spotkania w godzinie przewidzianej – kto ma pojecie o drodze z Ladka Zdr. do zlotego Stoku, to wie, o czym pisze, gory i serpentyny, niektore prawie jak petelka z hetka.
Milo bylo sie spotkac – milo to malo powiedziane, dzisiaj dziekowano mi, ze 2 lata temu podpowiedzialam, zeby zjazdy urzadzac czesciej, niz co 5 lat, na przyklad co 2 lata. Uchwalono, ze doroczne zjazdy bylyby lepsze.
Kulinarnie bedzie po powrocie fotoreportaz, ale jedzenie bylo po prostu wspaniale i wyszukane nawet. Geolodzy pod wieczor zeszli z terenu, kolacja zaczela sie okolo 19-tej i trwala nieustannie przez 2 i pol godziny. Co chwile cos donoszono, ja pomalutku i niewiele, tak zeby sprobowac wszystkiego.
Michelin tu nie jezdzi, a powinien!
Poza tym samo umiejscowienie Domu Stokrotki – przepiekne okolicznosci!
Ale najwazniejsze oczywiscie to znakomite towarzystwo!
I tym akcentem koncze dzisiejsza relacje, jutro spotykamy sie w poludnie z nimi i idziemy do sztolni kopalnianych.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
zimny ranek +8 .. ręce w kieszeni lub rękawiczki na spacerze ..
dziś śliwki w obróbce (dostałam od koleżanki z działki) …. może w occie wg Żaby …
Dzień dobry Blogu!
Dla najwytrwalszych: https://www.eryniawtrasie.eu/33356
jest siła.. kiedy chcemy .. żeby tak nam się chciało iść na wybory ..
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ponad-540-tys-zl-uzbierali-internauci-dla-99-letniej-okradzionej-kobiety-z-bielska-bialej
komputer mi chodzi na czworaka .. muszę czekać na aktualizacje oprogramowania .. ewo poczytam wieczorem ..
Uporałam się z pomidorami. Nie pasteryzuję, tylko gorące wkładam do słoików, odwracam dnem do góry, przykrywam kocykiem. Niby robota prosta, ale pomidorów było kilka kilo.
Ogórki Lucjana zgodnie z przepisem muszą poczekać do jutra. Zmniejszyłam ilość cukru i jutro sprawdzę, czy to wystarczy. Gdyby nie to, że jutro od rana będę zajęta innymi sprawami, to rozłożyłabym sobie pracę, a tak to miałam roboczą niedzielę.
No właśnie, wybory… Wczoraj u fotografa była też młoda kobieta; kiedy usłyszała, że robimy zdjęcia do dowodu osobistego, zaczęła wypytywać nas i właścicieli zakładu, jak długo trwa wyrabianie dowodu, czy lepiej złożyć wniosek w Gdyni czy w Rumi/ tam rzecz się działa/. Była bardzo przejęta, czy zdąży wyrobić dowód przed wyborami. Nie wnikałam w szczegóły, ale ta pani wróciła z zagranicy i nie miała żadnego ważnego dokumentu. Uspokoiliśmy ją, że na pewno zdąży otrzymać dokument. Mam nadzieję, że tak będzie. Ponoć trwa to 2-3 tygodnie. Podobało mi się, że tak jej zależy, żeby wziąć udział w wyborach.
Dzisiaj wycieczka z moimi geologami do kopalni – wspaniala sprawa i znowu polecam Krystynie, naprawde warto, chocby dlatego, ze jest to unikat, w koncu jest tylko w Zlotym Stoku oraz w Zlotoryi, ale tutaj jest to swietnie zrobione, zwiedzanie znaczy sie, dla turystow.
W Zlotym Stoku nic juz nie ma oprocz „przemyslu turystycznego”, bez tego miasteczko by padlo – wlasciwie wszystko, co sie dzieje, dzieje sie wokol kopalni. Gdyby nie pani Szumska, ktora jest niestrudzona promotorka kopalni, wszystko to zarosloby pajeczyna i nikt by tutaj nie chodzil i nie zwiedzal. Poniewaz znam te tereny dobrze i pamietam sztolnie, do ktorych za mlodu sie zagladalo doceniam, co zrobiono. Sztolnie sa, byly drazone setki lat temu – nie powinny byc zapomniane. Historia calej kopalni jest fascynujaca, a podroz podziemna niesamowita, zwlaszcza okraszona opowiesciami przewodnika – wszystkie opowiesci sa do zweryfikowania na sieci. Wspaniala sprawa.
Ewo,
starożytne eksponaty robią wielkie wrażenie, a co dopiero oglądane na żywo. Zawrót głowy i zachwyt.
Krystyno, znajomi wrócili z Kotliny Kłodzkie. Tam są grzyby.
Haneczko,
toz ja hasam po Kotlinie Klodzkiej od paru dni (siedze u wrot, w Zlotym Stoku, ale hasam nizej tu i tam!) – zadnych grzybiarzy i znajomi grzybiarze tez nic nie mowia, ze grzyby sa…
Jest bardzo sucho, to skad maja sie te grzyby wziac? Nawet wosospad w sztolniach kopalni zlota ledwie ciurka 🙁
Gdyby były grzyby, to miałabym rozterki i kłopot, bo nie miałabym co z nimi zrobić, a w drodze powrotnej jeszcze jest Wrocław, więc do domu nie dojechałyby w dobrym stanie. Ale do lasów na pewno zajrzę.
dzień dobry … ☕
Pyrze Młodszej i Rybie przesyłam uściski urodzinowe i życzę wszystkiego najlepszego … 🙂
grzybów teraz brak … tydzień zapowiada się chłodny i deszczowy i może grzyby będą wkrótce …
Pyrom najlepszosci, toast w stosownym momencie.
Wczoraj byl piekny dzien, a dzisiaj pochmurno i zaledwie 13c z rana.
Dzisiaj nagle uswiadomilam sobie, ze zostal nam jeszcze tydzien z malutkim groszem! Dzisiaj juz 16-ty, a my wylatamy 24-go!
Obawiam sie, ze dzisiaj zajecia w podgrupach ze wzgledu na pogode – moze padac i nawet Jerzor nie bedzie mogl udac sie w teren na swoim dwukolku. Ja zas powinnam zakonczyc pakowanie ksiazek i zawiezc to-to na poczte. Jutro wizyta u „dentystow” w Ziebicach i przy okazji spotkanie doroczne z moimi kuzynkami. Obie sa matematyczkami i zapewne daja swoim uczniom w kosc, chociaz mowia, ze od razu wiedza, kto lapie, a komu z lekka odpuscic.
O, zmiana planow – w poludnie do Zabkowic, bo rower do specjalisty na przeglad, oglad i tak dalej. Jerzor z poprzednich lat zna kolesia i juz sie zapowiedzial. No to ide pakowac ksiazki…
Dzisiaj obchodzimy Dzien Bluesa! yurek, do roboty, wstaw odpowiednie tony!
Przed porannym filmem zrobiłam rekonesans grzybów na hali targowej. Grzyb{w mnóstwo- maślaki,kurki,borowiki,podgrzbkk,koźlarze. Aż oczy się do nich śmieją.
u nas pod hala grzybów nie ma .. dziś sprawdziłam ponownie … Małgosiu w Hali zostałam otwarta „Piekarnia Gruzińska” … nic nie kupiłam bo dopiero się piekło …
Jolinku w Hali? Gdzie tam było miejsce? Zamiast kawiarni?
Ale wieje , nie lubię tak silnych wiatrów.
Małgosiu tak … zamiast kawiarni ..
Małgosiu ale jest parę stolików przy tej piekarni i można zjeść na miejscu ..
Jajco holenderskie blues
It was many many years ago
They was very fine
It was early one morning
When the Jajco Holenderskie was born
It said: I have no mother
I have no faher, too
I have no sister
So what I’m. going to do
I’lll be rolling, rollling, rolling
Jajco Holenderskie, I’lll be rolling
So rolling, rollling, rolling
Jajco Holenderskie
Rolling left and right
Rolling on and rolling back
Rolling on the other side
Rolling on and back
Netherland egg
And after many, many years
People thought
Jajco is clever and goood
But after many, many years
Jajco became to zbuk
Really zbuk, simple zbuk
Jajco became to zbuk!
O ye
O Yesus Maria
http://ak5.pl/5e7.html
Bylam w Zabkowicach i zdumialam sie – chcialam juz zlozyc te papiery do ZUS-u, bo mam komplet, ale pani mi uswiadomila, ze to nie komplet – poniewaz mam dziecko, powinnam dolaczyc do papierow skrocony akt urodzenia owego dziecka, bo wyszly jakies nowsze przepisy i dziecko sie liczy, obojetnie, czy bylam na urlopie wychowawczym czy nie.
No to do USC po ten akt…i to chwilke zajmie, bo musza Macka wlozyc do systemu (tak, tak, technika!), a Maciek urodzil sie we Wroclawiu.
Mlyny biurokracji miela powoli, ale moze zdaze w tym tygodniu to zalatwic,
bo we wtorek wylatamy i w niedziele chcemy juz byc w Warszawie.
A to ci dopiero niespodzianka, nie wiedzialam, ze to sie liczy!
Co robić?
Cieszyć się.
Cieszyć się życiem.
Nawet na wyspie Fehmarn 🙄
https://photos.app.goo.gl/C6mvXBtRDkBG6SLM7
Jolinku, byłam i zakupiłam ciepły „chleb”, który rzeczywiście jest wypiekany na miejscu w takim specjalnym piecu. Bardzo smaczny na ciepło, ale zastosowanie to raczej do jakichś sosów czy sałatek, bo jest to rodzaj dużego placka, do rwania. Były też pierogi Penovani z różnymi nadzieniami, to może służyć za obiad, albo sporą przekąskę. Z ulotki wynika, że mają mieć też sałatki i „bagietki” z dodatkami, chaczapuri, megruli. Zobaczymy.
Jimi Hendrix dał ostatni koncert na tym miejscu planety. Po konzercie oddalił się do Londynu i nie wytrzymał razstania z tą cudowną wyspą.
Opuścił naszą wspaniałą planetę 🙁
Trzymam się mocno wiatrów tutaj hulajacych i pozdrawiam wszystkich czytających.
Gruzini rzeczywiście bardzo obecni w Warszawie, mamy sporo gruzinskich knajpek i niemało gruzinskich piekarni, że o sklepach z winem nie wspomnę.
Wygląda na to, że ich obecność PiS’owi nie przeszkadza 😉
My zajrzelismy dzisiaj do piekarni w Vela Luka, by kupić burek: https://traveliger.pl/europa-chorwacja/burek.html
Był w wersji z serem oraz mięsem, wybraliśmy ten z serem.
Pogoda prawdziwie letnia, w południe 33 stopnie i dziwi nas bardzo, że to już koniec tutejszego sezonu. W restauracjach i na plazach pustawo, kwatery zajęte zaledwie w niewielkim stopniu, korzystamy zatem z powszechnie panującej ciszy i spokoju (tłumy mieliśmy jedynie w Dubrowniku).
Ogólnie mam pomysł, by połowę bałtyckich, piaszczystych plaż wysłać do Chorwacji, a od nich do nas sprowadzić, chocby jakies drobne kilkadziesiat, wysp, zatok i zatoczek. Przeciez nawet nie zauwazyliby, że czegoś im na tym wybrzeżu brakuje! 5385 km wybrzeża, z czego 4058 km linii brzegowej wysp, a wysp, jak piszą tu i tam, jest 1185 sztuk! Zresztą może wcale nie trzeba będzie przenosić Adriatyku nad Bałtyk (lub jakoś trochę obok), bo z racji ocieplenia klimatu też będziemy mieli za chwilę 28 stopni podczas morskich kapieli 🙂
Korczula oliwą stoi zatem zajrzelismy dzisiaj degustowac i zakupiliśmy drobne co nieco. Nasza gospodyni poczestowala nas z kolei wielce szlachetnym czerwonym winem pt Plavac Maly, produkcja z tutejszych winnic. Nabylismy drogą kupna skromną butelkę do kolacji.
Alicjo-czytam Twoje liczne wpisy dotyczące Dolnego Śląska i posyłam Ci pozdrowienia oraz uśmiechy gratulujac lokalnego patriotyzmu i pasji, z jaką zawsze opowiadasz o tym regionie 🙂
Ewo-Stambułu nie znam, ale podziwiam Waszą odwagę i pomysł, by wybrać się tam samochodem. Nasz zostal dzisiaj zarysowany podczas karkołomnego manewru zawracania na wąskiej uliczce, która okazała się być jednokierunkowa!
Danuśka dobrze Wam tam … 🙂 .. ta piekarnia Vela Luka to chyba sieciówka w Chorwacji bo wszędzie występuje .. pieczywo mi tam bardzo smakowało ..
Plavac Maly to bardzo polecane wino,kiedyś przywieźliśmy sobie parę butelek tego trunku, ale nie ma już po nim śladu.
Uliczki jednokierunkowe nie należą do moich ulubieńców, szczególnie,że koło mnie jest ich kilka, a nagminnie spotykam samochody jadące pod prąd. Ale najbardziej utkwiła mi w pamięci tak uliczka we Florencji , gdzie wjazd do hotelu okazał się wielkim wyzwaniem, a wyjazd z niego jeszcze większym …
Krystyno,
Bo też Stambuł jest imponujący, wkurzający, fascynujący, przytłaczający… taki miks https://www.eryniawtrasie.eu/33404
Jolinku-piekarnia była w miejscowości o nazwie Vela Luka, mam wrażenie, że była prywatna.
Malgosiu-jednokierunkowe i wąskie !
Danuśka to musiałam coś pomylić .. w Makarskiej były piekarnie z podobną nazwą albo jakoś tak .. 😉
dzień dobry … ☕
ewo byłam na tych bazarach kilka razy ale tylko pierwszy raz mi się podobało kupowanie tam .. było to 35 lat temu i był z nam znajomy tubylec z Jugosławii .. było bezpiecznie i wszystko dla nas nowe .. a rusztowania na zabytkach to zmora dla turysty ..
jakiś śnieg zapowiadają ..
ciekawe co u bjki … ale powoli wraca …
http://bajarkowe.blogspot.com/
a tu jej przepis na rydze .. może Wam się przyda
„bjk
17 września o godz. 7:02 546145
Dzień dobry.
Wczoraj padło pytanie o rydze konserwowane w maśle, robiłam je babcinym sposobem w epoce przedzamrażarkowej. Całkiem inaczej, niż Ty, Pepegorze.
Młode rydze, same ładne zdrowe kapelusze wyczyścić na sucho ostrożnie, by nie uszkodzić. W rondelku rozpuścić masło (ok. 25 dag na każdy kilogram kapeluszy), włożyć rydze, posolić, dusić wolno, aż sok, który z siebie puszczą wyparuje, a masło stanie się klarowne. Wówczas rydze odcedzić i ostudzić. Układać łyżką w słoikach tak, jak rosną, kapeluszami do góry, uciskając łyżką każdy rząd. Zalać rozpuszczonym masłem, w którym się dusiły, masło ma pokrywać rydze na 1-2 cm. Gdy masło solidnie zastygnie, zamknąć słoiki (stary kajetowy przepis zaleca zalanie parafiną powierzchni masła, nie robiłam tego) i przechowywać w suchym, chłodnym miejscu. Przepis nie zaleca pasteryzacji, ja to robiłam na tzw. wszelki wypadek. Biorąc do użycia, słoik zanurzyć w gorącej wodze, by masło się rozpuściło, całość wylać do rondla, przesmażyć i doprawić. Żadna woda w słoikach nie zbierała się, bo wyparowała wcześniej.
Obecnie, kiedy są inne możliwości, duszę posolone rydze (same młode kapelusze) w znacznie mniejszej ilości masła i w dużo krótszym czasie, przez kilka minut, potem zamrażam je ułożone w pojemnikach przeznaczonych do przechowywania żywności. Po rozmrożeniu, podsmażeniu, przyprawieniu i dodaniu na koniec odrobiny świeżego masła smakują zupełnie, jak przed chwilą zebrane. Co roku marynuję też rydze, żadne inne grzyby nie umywają się do nich w tej formie.
Smacznego!”
Ja tez tak rydze robilam – w czasach, kiedy je mialam.
Podaje jeszcze przepis wielokrotnie sprawdzony, jak wekowac opienki (i prawdopodobnie inne grzyby, ktorych juz mamy az za duzo, kurki na przyklad) :
Podgotowac oczyszczone grzyby, wrzace prosto z gara wkladac do sloikow twist-off i natychmiast zamykac!
UWAGA – bez soli! Soli sie na talerzu.
Dzisiaj znowu Ziebice. Chlodno tutaj, 13c, ale ma sie ocieplic nieco. Na szczescie nie pada, ale parasolke zabieram 🙂
wędzone warzywa? .. jestem na tak …
http://www.sajkofankasmaku.pl/uncategorized/salatka-z-gruszka-winogronem-i-wedzona-cukinia-z-sosem-mango-chili/
Też bym spróbowała wędzonych warzyw , tylko skąd je wziąć.
Jolinku,
Święte słowa, ale bez remontów te budynki by się po prostu rozsypały. Co do bazarów, mile wspominam te w Urfie, Amasyi i Edirne – ale tam na co dzień kupują Turcy a nie turyści 🙂
U naszej ulubionej dentystki w Ziebicach byly drobne tortury jak co roku, ale poniewaz bywamy u niej co roku, te drobne tortury oznaczaja czyszczenie i takie tam drobniutkie zabiegi zabezpieczajace. Po torturach obowiazkowa kawa oraz pogaduchy.
Ona za miesiac Himalaje i lazenie wokol Manaslu, zazdraszczam, ale ja juz nigdzie za bardzo nie polaze, a zwlaszcza na wysokosciach okolo i ponad 5000m/npm.
Po powrocie pchnelismy ksiazki do Kanady, 17kg wyszlo, moglam dokupic ze 2 kg, ale poki co nie kupuje ksiazek na kilogramy, tylko wybrane wysylam 🙂 Nie znalazlam kilka, na ktorych mi zalezalo, ale moze nastepnym razem.
Poza tym zimno, wiatry paskudne i zmienne (u nas wiatry po plaskim leca zwykle z zachodu i zadne znienacka zmienne), od czasu do czasu popadywalo. Obiad w barze na kopalni – pyszne udko kurczacze i dodatki, Jerzor zjadl zurek i polowe mojego, bo to moje – jak dla gornika przodkowego (kopalnia, jakby nie bylo!).
Tyle raportu dzisiejszego, jutro znowu Zabkowice, troche nas ta biurokracja trzyma, ale i tak szybko leci.
Danuska,
ja tak mam – emocjonalna jestem 😉
U nas też zimno – wieczorem tylko 6 st. C; nie pamiętam tak niskiej temperatury o tej porze roku. W dodatku pogoda sztormowa, przez większość dnia padał deszcz. Pogoda zupełnie nieodpowiednia dla filmowego festiwalu, bo choć filmy pokazywane są w salach, to atmosfera festiwalowa zawsze była widoczna na ulicach Gdyni. Stoliki na zewnątrz kawiarni i restauracji opustoszały, ludzie szybko zmierzają do swojego celu, nikt nie spaceruje, leżaki na skwerze przy Teatrze Muzycznym puste. Ogólne rozczarowanie pogodą.
A filmy dotychczas pokazywane jeszcze pogłębiają tę atmosferę. Wczoraj obejrzałam ” Piłsudskiego” i ” Ciemno, prawie noc” na podstawie książki Joanny Bator pod tym samym tytułem. Film o Józefie Piłsudskim pokazuje jego działalność przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę. Film jest porządnie nakręcony, bardzo dobra rola Borysa Szyca.
Podobał mi się też drugi z filmów/ był już pokazywany w kinach/ – dramat psychologiczny. Dobra rola Magdaleny Cieleckiej i kilka znakomitych ról drugoplanowych i epizodów m.in. Krystyny Tkacz i Romy Gąsiorowskiej.
Dzisiejsze filmy przygnębiły mnie dokumentnie. ” Wszystko dla mojej matki”, ” Proceder” i ” Supernowa” – zło w każdej postaci ma się doskonale. Te filmy nie były jeszcze pokazywane, więc w sieci są tylko krótkie niewiele mówiące notki. Nie ma żadnych rzetelnych recenzji.
Ostatni z dzisiejszych filmów ” Słodki koniec dnia” widziałam już wcześniej. Dobra rola Krystyna Jandy, ale temat mocno wydumany.
Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę coś, co mi się naprawdę spodoba. Może kryminał ” Czarny mercedes”, albo ” Ikar. Legenda Mietka Kosza”/ kto dziś pamięta niewidomego pianistę Mieczysława Kosza?/, albo ” Boże ciało”, o który podobno jest polskim kandydatem do Oscara.
W tym roku raczej nie będzie filmów na miarę ubiegłorocznej ” Zimnej wojny”, ” 7 uczuć”, „Kleru”, czy ” Jak pies z kotem”. Tak więc, jeśli ktoś trochę mi zazdrości festiwalowych atrakcji, to jak na razie nie ma specjalnie czego.
Od dawna miałam ochotę odwiedzić restaurację ukraińską w Gdyni i dziś wreszcie nadarzyła się okazja. Zamówiłam pielmieni w rosole. Całkiem smaczne, choć dla mnie za mało ostre. Zastanawiałam się, z jakiego mięsa zrobiony był farsz i ale nie odgadłam. Młoda kelnerka mówiła wyłącznie po ukraińsku, co nie przeszkadzało w złożeniu zamówienia, ale co do szczegółów to raczej nie zrozumiałybyśmy się, więc wolałam nie pytać się. W każdym razie rozgrzałam się gorącym rosołem.
Krystyno,
ja kiedys polecalam te ksiazke Joanny Bator – „Ciemno, prawie noc…”, skoro podobal Ci sie film, to chyba ktos zrobil dobra adaptacje filmowa. Czytalam kiedys o tym, ze taki film powstaje, teraz bede polowac na niego w sieci. Ciekawa tez jestem tego polskiego kandydata do oskara, podobno parenascie dni temu „Boze cialo” mialo premiere na festiwalu filmowym w Wenecji i byla dluga owacja na stojaco, taka mi mignela wiadomosc gdzies w prasie, ktora to prase sledze – jak to w podrozy – z doskoku.
Pogooglalam przed chwila, znalazlam artykul na gazeta,pl o tym filmie i przyjeciu go przez publike, a przy tym wypowiedz jednej z aktorek:
„dziekuje calemu naszemu teamowi z prace i dzisiejsze flow”.
Przyznam sie, ze o ile trafia do mnie „team”, to druga czesc zdania ani-ani, bo za cholere nie wiem, co znaczy „dzisiejsze flow”.
dzień dobry … ☕
krystyno widzę, że oglądanie maratonu filmowego to ciężka praca … zwłaszcza tych złych i słabych .. dzięki za sprawozdanie …
pomysł na pomidora …
http://www.kuchennymidrzwiami.pl/portugalska-galaretka-z-pomidorow-niebanalny-dodatek-i-smak/
albo na brokuły …
http://www.kuchennymidrzwiami.pl/brokuly-galazkowe-w-oliwie-z-czosnkiem-i-chili-sezonowo-od-a-do-m/
pogoda fatalna … dziś nici z porannego spaceru ..
Alicjo,
tutaj więcej na temat tego filmu. Ciekawe porównanie dla tych, którzy przeczytali książkę.https://festiwal-filmow.trojmiasto.pl/Basnie-z-tysiaca-mrocznych-nocy-Recenzja-filmu-Ciemno-prawie-noc-n132922.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Krystyno,
ja bym jednak poszla na ten film, bo krytycy lubia wydziwiac, a publika swoje wie. Alicja Tabor – Joanna Bator mowila (pisala) kiedys o tym, ze celowo przekrecila swoje nazwisko dla tej bohaterki.
Filmu oczywiscie nie widzialam, ale czytajac recenzje wydaje mi sie, ze rezyser poszedl droga pisarki, historia jest wielowatkowa i snuje sie jak cos, co nam sie przysnilo. Obejrze i tak dla okolicznosci przyrody, ktore sa mi znane, a recenzent chwali 🙂
Alicjo, mnie film się podobał, więc zachęcam do jego obejrzenia. Reżyser Borys Lankosz znany jest z ” Rewersu”, który także Ci polecam.
Grzybki przy kawie wyglądają mi na opieńki. I to surowe. Ale do stylizacji śniadaniowe pasują.
Rewers ogladalam juz dawno. A mowilam, ze krytycy swoje, a publika swoje, ja tam nie dowierzam krytykom. W dzisiejszej „Polityce” wyczytalam gdzies (chyba u Szostkiewicza?), ze mimo niepochlebnych recenzji film „Polityka” nie jest wcale taki zly. Tez obejrze, jak bedzie okazja.
Oprocz Zabkowic bylismy w Srebrnej Gorze – zrezygnowalismy ze zwiedzania fortow, bo bylismy dosc zmeczeni biurokratycznymi sprawami, a forty znamy bardzo dobrze (tam sie na wycieczki i rozne rajdy chodzilo.
Teraz skomercjalizowane, przewodnik i te rzeczy, ale ponoc forty doprowadzone do porzadku, co bylo zasypane odkopano i w ogole zaprowadzono porzadek.
A mysmy tam, z przeproszeniem, bez zadnego trybu hasali po ruinach, mozna bylo sobie krzywde zrobic, ale nie slyszalam o zadnych wypadkach.
Piekna pogoda tutaj, chlodno, ale slonecznie bardzo.
Przypomnialam sobie droge, odcinek z Przyleku do Kamienca, przepiekne drzewa (deby) posadzone jeszcze „za Niemca”, cos pieknego. Podobno gmina chcialaby to wyciac, ale sie nie da – jest to zabytek przyrody!
No i bardzo dobrze!
Niebezpieczna, bo droga waska, a drzewa tuz przy drodze – a od czego przepisy, z jaka predkoscia nalezy sie tam poruszac?! Jest to dosc dlugi odcinek i jedzie sie jak w tunelu, przepiekne to.
Krystyno,
na onet.pl jest dzisiaj artykul „Gdynia 2019. Drugi dzien festiwalu”.
Autor rozplywa sie nad rola Krystyny Jandy w „Slodkim koncu dnia” podobnie jak Ty, ale tez uwaza, ze film jest znakomity. Wkleilabym, ale „bezmyszowo” nie umiem i nie chce mi sie tego rozkminiac (przyswoilam modne slowo 😉 ).
Ja tam wole wierzyc gustom znajomych, niz krytykow 🙂
Poza tym w artykule jest sporo o innych filmach. Ja mam z kinem polskim podobnie jak z ksiazkami, ogladam wszystko, co znajde na sieci, Jerzor filmom zwykle daje 20 minut i jak go nie wciagnie (przewaznie nie!), to idzie do swoich zajec jednogrupowych.
Pamieci do tytulow nie mam – nie tak dawno ogladalam debiutancka role Kasi Smutniak (gra w „Slodkim koncu dnia, podobno bardzo popularna wloska obecnie aktorka) i zapomnialam tytulu, ale od czego wujek google?
„Haker” – taki tytul.
Piekna kobieta, wlasnie skonczyla 40 lat pare tygodni temu. Ale chyba nie za urode dostaje co rusz wiele nagrod i nominacji jako najlepsza aktorka w takim czy innym filmie.
Ciąg dalszy stambulskich spacerów: https://www.eryniawtrasie.eu/33592
Ewo, czy można zobaczyć występy tańczących derwiszy?
dzień dobry … ☕
ewo ale narobiliście zdjęciów … ku naszej uciesze .. jak pierwszy raz przepłynęłam Bosfor to nam dawali certyfikaty na to .. certyfikat został oprawiony w ramki i wisi w kibelku by każdy mógł docenić ten fakt … 😉 .. jak byłam tam z 7 lat temu to już nic nam nie darowano .. a na Aleję Niepodległości zawędrowałyśmy pieszo z koleżanką, któregoś niedzielnego ranka … cisza i pusto i nagle (chyba około południa) wyległy tłumy .. do dziś pamiętam jakie wrażenie na nas to zrobiło .. to muzeum tańczących derwiszy (İstanbul Galata Mevlevihanesi Müzesi) bardzo ciekawe .. niestety tam nie byłyśmy …
Małgosiu,
Z tego co pamiętam, występy tańczących derwiszy organizowane są wieczorami w jednej salek w zabytkowym (i remontowanym) dworcu Sirkeci, przy przystani Eminönü. Wystarczy tam podejść, a zaraz zjawi się pan z zachęcającą ulotką po angielsku. Ceny nie pamiętam, ale była znośna. Nie mieliśmy czasu skorzystać. Natomiast nie mam pojęcia, czy są pokazy tańca w muzeum. A akurat w tej muzealnej salce, to musi wyglądać pięknie 🙂
Jolinku,
Niestety, nam też nie dali żadnego certyfikatu przepłynięcia Bosforu. Obawiam się, że te czasy minęły bezpowrotnie 🙁
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek,
„nie ma wody na pustynii”? 😉
Irku,
jak najbardziej na temat 🙂
A teraz wam opowiem o moich przejsciach z biurokracja. Przychodzisz do urzedu ZUS – u wejscia maszyna, z ktorej pobiera sie numerek kolejkowy.
Moze Was to nie dziwi, ale w kanadyjskich urzedach takich usprawnien nie widzialam, a jest to rzeczywiscie usprawnienie.
We Wroclawiu zanim doszlismy do okienka, odsiedzielismy na krzeselkach swoje 20 minut, przy okazji dowiedzielismy sie, ze te sprawy mozemy zalatwiac gdziekolwiek, w jakimkolwiek miescie, gdzie jest biuro ZUS-u.
Dalsze „postepowanie w sprawie” zalatwialismy w Zabkowicach – tez maszyna z numerkami, ale nie ma kolejki 🙂
Okazalo sie, ze oprocz swiadectwa pracy potrzebny mi bedzie, jako matce-Polce, skrocony odpis urodzenia dziecka. Pani w urzedzie powiedziala, ze skoro urodzon we Wroclawiu, trzeba go pobrac stamtad, ale tak dawno urodzony nie jest jeszcze „wpisany do systemu” (komputerowego), nic nie szkodzi, ona wysle zlecenie do Wroclawia i za pare dni przyjdzie. Wysle z notka, ze to pilne, do czwartku, wedlug jej obliczen, powinno byc.
Wczoraj bylismy w terenie, juz wczoraj bylo i wczoraj zlozylismy wszystkie stosowne papiery. Wszystko wyszlo szast-prast, w ciagu tygodnia z groszem pozalatwialismy wszystkie papiery, lacznie z Jerzora o sluzbie wojskowej (mial pretensje do pana w WKU, ze nie wpisali jego stopnia oficerskiego! – zartem, oczywiscie), swiadectwem pracy (tez przyszlo z Wroclawia w 3 dni) oraz zaswiadczeniem o studiach. Jak wspomnialam, wczoraj zlozylismy wnioski i teraz nalezy oczekiwac postanowien w sprawie, ale korespondencje bedzie odbieral nasz osobisty sekretarz, brat Jerzora w Zlotym Stoku. Konto w PKO jest – w przyszlym roku bedziemy szalec za uzbierane w tym czasie pieniadze z emerytur. Znajomi mowia, ze to bedzie na waciki, no ale dobre i to 😉
Teraz powiedzcie – czy ja moge miec pretensje do biurokratow? Nie moge!
A teraz gwozdz programu – przed chwila przejrzalam pakiecik, ktory dala mi siostra z archiwum domowego. Byly w nim oprocz moich swiadectw szkolnych dwa skrocone akty urodzenia Macka…Czyli calkiem niepotrzebne te kontakty urzedowe miedzy USC we Wroclawiu z USC w Zabkowicach! Uszczesliwiona, ze znalazlam tam na po pierwsze primo moje swiadectwo pracy, nie skusilo mnie, zeby poszperac dalej, co w tych dokumentach jest!
Nauczka na przyszlosc? Watpie…
Irek jak zwykle trafia w .. kawę … 🙂
ewo czekam na dalsze opowieści .. jeszcze wspominając swój pierwszy tam pobyt to mam przed oczami stary drewniany most Galata (został mocno uszkodzony przez pożar w 1992 r.), na którym siedzieli wszędzie mężczyźni – starsi i młodsi, dzieci – łowili ryby .. niektórzy mieli niby grille i można było od nich kupić jakąś rybkę do zjedzenia … widok zapierał dech swojskim urokiem prawie w środku wielkiego miasta … ten odbudowany most nie ma już takiego uroku … i ciekawa jestem czy również byliście w dwóch miejscach, które wspominam ze swoich podróży z dużym sentymentem .. czekam na dalszy ciąg ..
Zimno! Na parapecie na zewnatrz okna stoi karmnik dla ptaszkow. Jerzor zakupil siedmiokilowy worek slonecznika i co chwila tam podsypuje. Na poczatku bylo tam tylko kilka wrobelkow, pare sikorek i kowaliki, ale chyba na wsi poszedl hyr, ze tu daja, restauracja czynna od wschodu do zachodu slonca, wiec od wschodu na drzewku nieopodal siedza chmary ptactwa. W karmniku panuje ruch wahadlowy – te ze slonecznikiem w dziobku ustepuja miejsca nastepnym. To by bylo kulinarnie na dzisiaj na razie, a wczoraj jedlismy obiad w barze na przystanku autobusowym. Ja wzielam ruskie i na pewno to byly ruskie „domowej” roboty, co poznac po smaku, grubosci ciasta i klejeniu. No, lepsze to tylko ja robie 😉
Chlopaki nie narzekali ani na schabowego, ani na golabki.
Jerzor mimo (c ruszyl w teren, ale nie takie temperatury pokonywal.
*mialo byc 9c
Pytanie do kolezanek-warszawianek – czy mozna liczyc na doroczne obrady zamykajace nasze peregrynacje po Polsce? Jesli tak, to ustalcie jakas knajpe, w ktorej jeszcze nie bylismy (bylyscie), a chcielibysmy ja odwiedzic.
Byloby bardzo milo 🙂
W gre wchodzi poniedzialek, nasz ostatni dzien przed odlotem. Moze tez byc niedziela.
Alicjo plany mamy od dawna .. Danuśka chyba wraca w sobotę to ustalimy szczegóły …
Alicjo-to prawda, z polską biurokracją da się żyć 🙂 W porównaniu z francuską wydaje się (chwilami) nawet dosyć przyjazna.
Pada…Dobrze, że już wczoraj zwiedziliśmy park narodowy na wyspie Mljet:
http://www.mljet.hr/?l=polj&ispis=staticna&id=24&iskljuci=da
Dla tych, którzy zwiedzali dwa najslawniejsze parki Chorwacji- Krka, czy też Plitwickie Jeziora, Mljet nie będzie oszałamiającym zawrotem głowy, ale jest to, z całą pewnością, bardzo piękne miejsce i cieszymy się, że tu dotarliśmy.
Dzisiaj po śniadaniu, zanim jeszcze zaczęło padać, zrobiliśmy sobie całkiem przyjemny spacer na, położoną niedaleko od naszej kwatery, pustą, piaszczystą plażę. Piaszczyste plaże to rzadkość na chorwackich rubiezach zatem zaskakują oraz cieszą oko i duszę 🙂
Ustalimy, jak tylko dotrzemy do Warszawy. Obrady zamykające obowiązkowe:-)
🙂
Polecam ksiazke „Stambul” Orphana Pamuka, ktora dostalam od MalgosiW podczas Dni Ksiazki w Warszawie 2010 🙂
Warto przeczytac.
Alicjo,
Dzięki za podpowiedź. Będzie na liście lektur. Koleżanka z pracy – zdeklarowana kociara – już mi odłożyła film o stambulskich kotach „Kedi – sekretne życie kotów”. Najwyraźniej jeszcze z Turcją nie skończyliśmy 🙂
Jolinku,
Aż sama jestem ciekawa, jakie to są Twoje ulubione miejsca w Stambule? Podziel się później tak czy siak, najwyżej zobaczymy następnym razem 😉
Zapraszam na Heybeliadę:
https://www.eryniawtrasie.eu/33650
Ewa,
o kotach…a my tu tesknimy za Mrusinskiem! A propos kotow, ja chora jestem, jak widze bezpanskie koty, wyobrazam sobie, ze one nie maja tej pewnej co rano michy, jak nasza Mrusia ma, nie ma tez pewnosci, co za chwile sie zdarzy, nie ma stalego, bezpiecznego miejsca zamieszkania.
Nie wyobrazam sobie, zeby zrobic zwierzeciu krzywde z rozmyslem, a jednak to sie zdarza i to dosyc czesto, jak czytam w gazetach.
Nie powinno byc bezpanskich, bezdomnych zwierzat, kazde zwierzatko powinno miec przypisanego, odpowiedzialnego wlasciciela, a tak naprawde to odpowiedzialny personel 😉
Bo to my jestesmy odpowiedzialni za tych zwierzatek zywobycie!
Alicjo,
W Turcji koty mają nieźle, i nawet mają wstęp wolny do meczetu. Często obok budynku stoi micha z wodą i karmą. Przypuszczalnie, załużyła się tu Muezza, ulubiona kotka proroka Mahometa. Tymczasem podrzucam zdjęcia tureckiej zwierzyny:
https://photos.app.goo.gl/mEUFvM6RutMsyEh3A
https://www.zpazurem.pl/artykuly/muezza_–_kot_proroka_mahometa
dzień dobry … ☕
ewo miejsca, o których wspominam nie są ulubione ale mam sentyment do nich .. na wyspach nie byłam ale rejsy 2 zaliczyłam by zobaczyć Stambuł od strony wody .. w Serbii widziałam dużo rudo-piaskowych kotów .. może potomkowie kota proroka … 😉
dziś robię sobie twaróg taka metodą … pewnie znacie ..
https://www.mojewypiekiinietylko.com/2019/09/twarog-z-jogurtu/
Dzien dobry,
herbata zaparzona, a co z kawa? 😉
Trza sie zbierac i na Krakow…
Pozytywne zjawisko – na stacjach paliw na trasie naszego przejazdu wszedzie widzialam michy z woda dla podrozujacego zwierzatka 🙂
Koty raczej nie podrozuja, ale psy i owszem.
Ide luki w juki…
Jolinku, widziałam sporo grzybów na bazarze.
Małgosiu tak, grzyby są … ja nawet znalazłam podgrzybki na trawniku koło bliskiego śmietnika … 😉 .. dzieciaki jadą jutro do lasu ale ja zostaje w domu bo kleszcze mnie straszą ..
2016 ratuj Trybunał
2017 ratuj drzewa
2018 ratuj sędziów
2019 ratuj szkoły
2020 ratuj dziennikarzy
2021 ratuj się, kto może …. z Twittera ..
Na koniec:
https://www.eryniawtrasie.eu/33723
dzień dobry … ☕
Danuśka z okazji urodzin najlepsze życzenia ślę i ściskam serdecznie …. 😀
ewo całe szczęście nie musiałam prowadzić auta ulicami Stambułu .. ile tam dni byliście? bo się pogubiłam w liczeniu …
a te dwa miejsca, które wspominam to
http://www.mickiewiczstambul.com/muzeum-mickiewicza-w-stambule/
i
https://pl.wikipedia.org/wiki/Cysterna_Bazyliki
Danuśko, wszystkiego najlepszego i wielki urodzinowy buziak 🙂 miłych obchodów życzę.
Dzień dobry 🙂
kawa
Serdeczności urodzinowe dla Danuśki. 100 + w zdrowiu 🙂
Danuśko miła,
przesyłam Ci moc uścisków i dużo uśmiechu!
Jolinku,
W cysternie byliśmy – w końcu nasz hotel znajdował się jakieś 200m od niej. Wściekle zatłoczona, ale robi wrażenie. O Muzeum Adama M. wiedzieliśmy, ale już nie dotarliśmy. Będzie na następny raz.
Jolinku,
W Stambule wylądowaliśmy w niedzielę wieczorem, a wyjechaliśmy w piątek przed południem.
ewo czasami warto się wcześniej urodzi .. 😉 .. ja byłam w wielu miejscach w Stambule wtedy gdy turystów było mniej i cysterny (nie zauważyłam, że pisałaś o nich ani zdjęć – gapa) zwiedzałam indywidualnie ze znajomym .. udało mi się też zobaczyć ten stary drewniany most, który spłonął … i bardzo żałuje, że kiedyś wybrałam Jordanię zamiast Syrii do zwiedzania bo już nigdy tego nie zobaczę co tam było .. jak na taki krótki pobyt to bardzo dużo zobaczyliście …
dziś sobie robię …
http://kuchniazwidokiemna.blogspot.com/2015/12/galareta-drobiowa-z-udek-kurczaka.html
Danuska, wszystkiego najlepszego !
ewo doczytałam o cysternach i zobaczyłam zdjęcia z drugiego wpisu …
dziś zrobiłam dobre uczynki .. najpierw poszłam na piknik ekologiczny i po godzinie stania w kolejce oddałam śmieci, za które dostałam kilka roślinek .. potem na ochotnika powrzucałam do skrzynek ulotki młodego lekarz, który kandyduje do sejmu KO … teraz druga kawa .
Danusko, ściskam urodzinowo i wznoszę toast za Twoje zdrowie!
Jolinku,
Racja, takigo Stambulu, o jakim piszesz, już nie ma. My też żałujemy, że nie dane mi było zobaczyć Syrię.
Danusiu, serdeczne uściski urodzinowe wraz z życzeniami zdrowia, radości i pomyślności.
Dołączam się do życzeń dla Danuśki – wszystkiego dobrego !
Wreszcie skończyłam filmowe zmagania. Obejrzałam 13 filmów plus jeden wcześniej. W tym roku nie trafiłam na żaden, dosłownie żaden film, który by mnie nawet nie tyle zachwycił, co dostarczył jakichś większych emocji. głębszych przeżyć. Po prostu nie było nic w moim guście. Wiele filmów było sprawnie zrealizowanych, dobrze zagranych, z dobrymi zdjęciami, ale to nie to, na co czekałam. Może jestem zbyt wybredna. Dziennikarze przyznali swoją nagrodę filmowi ” Boże Ciało”, który ma szanse także na inne nagrody i ma być polskim kandydatem do Oscara. Jak piszą, jest to film o poszukiwaniu własnej tożsamości i duchowości. Sprawy mojej duchowości mam już dawno załatwione, więc film, choć oparty na prawdziwym zdarzeniu, nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Ciekawy jest film Agnieszki Holland ” Obywatel Jones”, ” Ukryta gra”, ” Ikar. Legenda Mietka Kosza”. Nie widziałam, podobno interesującego, „Czarnego mercedesa”. Film Xawerego Żuławskiego, o który toczono walkę po uprzednim odrzuceniu z konkursu, rozczarował mnie bardzo. Walka o film była słuszna, ale sam film męczący. I to tyle. Są lata lepsze i gorsze. Ten, moim zdaniem, był gorszy.
Danusiu – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=4BZaThBtVxE
https://www.youtube.com/watch?v=WJn94V21cW8
https://www.youtube.com/watch?v=oa0Ia272fMk
https://www.youtube.com/watch?v=FDmfoT9Rrhw
https://www.youtube.com/watch?v=UiHmeHZAc0s
https://www.youtube.com/watch?v=DuDhiHSksaA
Kochani-bardzo dziękuję za pamięć i za wszystkie życzenia!
Asiu-muzyka, jak zawsze piękna, a przy okazji również a propos 🙂
Dotarliśmy w domowe pielesze. Chorwacji nie muszę nikomu zachwalać, bo wydaje mi się, że wielu Blogowiczów lubi i zna dobrze tamtejsze rubieże. Ostatni dzień naszych wakacji spędziliśmy w bardzo urokliwej miejscowości położonej niedaleko Dubrownika: http://www.dubrovnik.in/pl/cavtat/ Wprawdzie samoloty latają nad głową, bo lotnisko tuż za rogiem, ale warto było pospacerować tamtejszymi uliczkami.
Krystyno-dzięki za bardzo ciekawe podsumowanie gdyńskiego festiwalu.
dzień dobry … ☕
Danuśka witaj w domu … 🙂
krystyno dziękuję za opinię z gdyńskiego festiwalu ..
na pożegnanie lata ..
https://www.swojskiejedzonko.com/2019/09/ziemniaczki-nadziane-cebulka-w-boczku.html
Danuski wczorajsze pije dzisiaj, bo chwilowo bylam bez zasiegu, a i czasu.
Stowa zimnym tyskim 🙂
Zasluzonym, bo akurat dotelepalismy sie do Warszawy z Krakowa, a nawet ciut za Krakow. Zmeczona jestem maksymalnie, chociaz nie byla to szczegolnie dluga trasa, ale zrobilismy jakies 3 500km z groszem, przez ten miesiac, nie liczac kilometrow w nogach.
Moje trampki od Nisi dogorywaja, wszak przez 8 lat zdeptaly kawal swiata, trzeba je zawiesic na kolku, co zamierzam zrobic, o ile zdolam je wcisnac do bagazu.
Owszem, na trasie Krakow-Warszawa zauwazylam sporo samochodow, zaparkowanych przy lasach, a nawet jednego grzybiarza, ktory oferowal swoje zbiory. Niestety, wybral niefortunne miejsce – akurat nie byla to autostrada, ale droga dosc szybkiego ruchu i bez zadnego pobocza, gdzie mozna sie zatrzymac. Zreszta….pojutrze lecim na Toronto.
Popijam to piwko w hotelowym barze, czekam na Jerzora, ktory pojechal na lotnisko oddac samochod, wystarczy tego jezdzenia. Hotel przezornir zarezerwowalismy, jak wroci, to sie wmeldujemy.
Pogoda w Warszawie jak marzenie.
Alicjo oraz Koleżanki Warszawianki-właśnie wysłałam mejlowo propozycję dotyczącą jutrzejszego spotkania i czekam na Wasze odpowiedzi.
Z dzisiejszej wizyty na ursynowskim bazarze wynika, że grzyby są! Piękne prawdziwki kosztowały 46 zł/kg! Nie kupiliśmy, być może uda się znaleźć osobiście, chociaż w naszych nadbużańskich lasach to mocno wątpliwe…
Po chorwackich tawerniano-restauracyjnych jadłospisach byliśmy spragnieni warzyw
zatem dzisiaj na obiad fasolka szparagowa w ilościach, ziemniaki, sadzone jajka i duuuża misa sałaty z winegretem. Winegret w wiadomym wykonaniu 🙂 Młodzi zaprosili nas na kolację, ciekawa jestem, co przygotują. Oby nie ryby!
Nasze chorwackie jadłospisy składały się praktycznie codziennie z ryb, ryb, owoców morza i…owoców morza raz jeszcze! Myślę, że po takim menu wszystkie kwasy omega 3 i inne podobne, skaczą z radości aż do sufitu i składają nam nieustające gratulacje 🙂 Poza tym spróbowaliśmy chorwackiego gulaszu czyli:
https://cromania.pl/pasticada-rustykalna-wolowina-warzywami/
oraz obowiązkowo zamówiliśmy:
https://www.doradcasmaku.pl/przepis-cevapcici-wieprzowe-324973
W internecie jest mnóstwo przepisów na cevapcici, ten powyżej to tylko jedna z bardzo wielu propozycji, co wszyscy chorwaccy podróżnicy wiedzą doskonale.
Kolezanki warszawianki, jutro sie spotykamy!
Ale wyszlo, ze ta restauracja jutro ma wolne, wiec wymyslcie cos innego. My sie dostosujemy 🙂
Alicjo-wymyśliłam, mamy dalszy ciąg korespondencji.
Wczoraj w Krakowie mialy miejsce rodzinne obrady rodziny A. z trzech frakcji – polskiej, szwedzkiej i kanadyjskiej.
Wybralismy lokal juz nam znany, blisko Rynku, na Karmelickiej – „Avanti”.
Frakcja szwedzka ma tam znajomosci – jedzenie bylo pyszne, obsluga bardzo przyjazna. Jerzor i frakcja szwedzka zamowili zupe grzybowa, frakcja polska rosol, ja – salate typu grecka, z feta. Moje bylo pyszne, zupy podobno tez, a golabki w sosie grzybowym (Jerzor i Szwecja) podobno rewelacyjne. Poledwiczki wieprzowe podobno tez. Popijalismy to wszystko bialym wloskim winem, ale nazwy nie pomne. W tej samej „bramie” jest restauracja z trzema gwiazdkami Michelina – umowilismy sie, ze w przyszlym roku frakcja kanadyjska funduje tam spotkanie (w tym roku fundatorem byla frakcja Szwedzka.
Krakowa nigdy nie za duzo, Rynek i okoliczne uliczki to jedna wielka restauracja, jedynym wyjatkiem jest chyba empik, do ktorego wbrew zdrowemu rozsadkowi wstapilam. Kupilam torbe ksiazek, bede je musiala zmiescic w podrecznym bagazu. Empik jest koszmarnie drogi w porownaniu z innymi ksiegarniami – w takim malym Drawsku zakupilam kupe dobrych ksiazek za jakies niecale 6 stow, a tutaj 5 ksiazek za dwie stowy z groszem.
Ale ksiazki w moich okolicznosciach tez tak kosztuja, tyle ze w $$$…
O Dedalusie nie wspominam – w koncu to jest sklep taniej ksiazki i jak sie komus nie spieszy do nowosci, z powodzeniem moze poczekac 🙂
Alicjo, Danuśka zanotowałam … 🙂
wczoraj grzybów dzieciaki nie znalazły … tylko trochę kurek .. córka się zniechęciła do chodzenia na grzyby bo jakieś fruwające pająki ją zaatakowały .. podobno to robactwo to jak kleszcze i atakują zwierzęta .. ale we włosach i na szyi robią okropne wrażenie ..
Alicjo to byłaby sensacja z tymi gwiazdkami Michelin’a. Jedyne restauracje z tymi gwiazdkami (tylko jedną) są w Warszawie. Wyróżnienie w postaci kompletu trzech par sztućców mają Copernicus i Trzy Rybki z Krakowa.
http://haveabite.in/article/wyroznienia-michelin-2018-zobaczcie-zmiany-krakowie-pelna-lista-restauracji/
Czytajac o gwiazdkach w Krakowie tez bylam mocno zaskoczona i nie chce mi sie w to wierzyc.
Pozdrowienia ze Srebrnej Góry. W niedziele podróżuje się przyjemnie. Polskę z północy na południe można prawie w całości przejechać autostradą. Tylko odcinek z Gdańska do Torunia jest płatny, pozostała droga ku miłemu zdziwieniu jest darmowa. Hotel, z którym mieszkamy, położony jest dość wysoko, więc mam piękny widok na okolicę. Miasteczko, a formalnie wieś, jest niewielkie, więc przemierzyliśmy je szybko.Co jakiś czas słychać z oddali armatnie salwy, chyba z pobliskich fortów. Plany na jutro to Ząbkowice, Niemcza, Wojsławice i zamek w Goli Dzierżoniowskiej. Pogoda po tych okropnościach ubiegłotygodniowych nareszcie piękna.
Po drodze widziałam przy lasach wielu grzybiarzy, ale o zbiorach nie mogę niestety nic powiedzieć.
Slowo daje – u wejscia do restauracji wisi karta, gdzie napisano o tych gwiazdkach Michelina. Zrobilam zdjecie (zamieszcze po powrocie), na ktorym stalo o trzech gwiazdkach, o ile sie nie myle, przyznane w 2018 roku. Nie pamietam calego „obwieszczenia”, ale na zdjeciu wszystko powinno byc. Ja tez stanelam jak wryta 😯
Krystyno,
wiem, w ktorym jestes hotelu – tuz przy wjezdzie, po prawej stronie 😉
Stamtad rzeczywiscie jest piekny widok na okolicznosci Ziemi Zabkowickiej 🙂
Zycze pogody, bo przy objazdowym sposobie podrozowania to bardzo wazne, a juz zwlaszcza w tamtych pagorzastych rejonach.
Po Polsce coraz lepiej sie podrozuje, drogi w zdecydowanej wiekszosci sa znakomite, nawet te poboczne, „czwartej kolejnosci odsniezania”.
Kanada nie ma zadnej porzadnej autostrady, to co jest, nie ma sie co rownac do znakomitych polskich autostrad, a nawet do drog szybkiego ruchu. USA maja rozbudowana siec autostrad i sa one w miare porzadne, ale tez zadna konkurencja do polskich… przede wszystkim chodzi mi o nawierzchnie i serwis przy drodze (tutaj MOP-y). No i wszedzie widac tablice ze znakiem UE, co oznacza wklad w budowe…
O obradach w „Gruzji” poczytalam – ciesze sie 🙂
Poszlam do hotelowej restauracji samotnie, bo Jerzor odmowil, najedlismy sie sliwek wczesniej, ale ja nie az tyle, zeby odmowic sobie malej kolacyjki.
Mala kolacyjka to tatar (siekany, nie mielony!) oraz obowiazkowa do tatara 50-tka zmrozonej wodki.
Tatar byl bardzo dobry – bez tradycyjnego zoltka (po co nam salmonella!), za to z marynowana perlowa cebulka, taka mini, ogoreczki kiszone tez malutkie, no i boczniaki. Boczniaki marynowane, ale po slodkiej stronie, wiec poszly na bocznice, bo nie chcialam sobie psuc smaku tatara. Poza tym bez zarzutu, a nawet z plusem.
Jak fajnie, ze Krystyna pisze raport z podrozy 🙂
Dzisiejsza lektura z krakowskiego empiku – „Opowiesci bizarne” Olgi Tokarczuk, dobra lektura w podrozy, bo opowiesci sa krotkie i zawsze jest czas, zeby dokonczyc. Same przyjemnosci 🙂
dzień dobry … ☕
no to mamy mini Zjazd dzisiaj … 🙂
krystyno ciekawa wyprawa się Wam zapowiada … dobrej pogody …
Dzień dobry 🙂
kawa
Irek na czasie .. dziś Początek Astronomicznej Jesieni …
Wspomnienie
Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty – październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.
Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.
Julian Tuwim
Ha, któż nie zna tego tekstu w znakomitym wykonaniu Niemena! Pamiętam, jak swego czasu dyskutowaliśmy w gronie znajomych o polskich mimozach, czyli popularnej nawłoci. Z tekstu jak poniżej wynika, że ta roślina to samo zdrowie, a kąpiel w jej naparze ma właściwości odmładdzające: https://www.poradnia.pl/nawloc-pospolita.html
Miała Kleopatra swoje kąpiele w kozim mleku i miodzie, my z braku kóz możemy o tej porze roku nazbierać cały koszyk polskiej mimozy 🙂
Czyzbym byla w mylnym bledzie? Dla mnie mimoza to krzaczek – mimoza wstydliwa (mimosa pudlica) – gdy dotknie sie jej drobnych lisci, one sie zamykaja 😉
Ale nigdy nie widzialam jej kwitnacej. Pierwsze slysze i nawloci, ze to polska mimoza! Czlowiek ciagle sie czegos uczy…
A po drodze pelno tej mimozy, az oczy bola patrzec. U nas tez rosnie na nieuzytkach. Nazbieram i bede sie moczyc w mimozie!
Wyczytalam, ze jest to bardzo cenione ziele z powodu swoich wlasciwosci dotyczacych leczenia ukladu moczowego, nerek, klebuszkow nerkowych i czegos tam jeszcze. Tak naprawde, to dzisiaj powinien byc Dzien Mimozy – jej sie to po prostu nalezy 🙂
Wczoraj pozegnalismy Lato, dzisiaj powitalismy Jesien…a jutro my pozegnamy Polske.
Z mimozą jest sporo zamieszania 🙂 bo ta którą znamy, na przykład z krajów śródziemnomorskich, też mimozą nie powinna się nazywać. W tamtych rejonach jest symbolem wiosny, a we Włoszech króluje w Dniu Kobiet:
https://lente-magazyn.com/o-mimozach/
Ja wierze w zapis lacinski – mimosa pudlica. Natomiast nawloc (solidago virgaurea) nic wspolnego z mimoza nie ma, tyle tylko, ze weszlo w zwyczaj tak ja nazywac. Ciekawe, bo przeciez jak mowimy, ze ktos jest jak mimoza, mamy na mysli nadwrazliwosc na rozne bodzce. No i ta mimosa pudlica taka nadwrazliwosc ma – na byle dotyk 😉
Nawloc ma sporo zastosowan, a mimoza – tylko jako ciekawostka przyrodnicza i roslina ozdobna. W mojej okolicy sa nieduze drzewa, z wygladu podobne do mimozy i podobnie reaguje na dotyk, chociaz nie az tak spektakularnie. Musze sie jej przyjrzec blizej.
O, wlasnie… to moje mimozowate drzewko kojarzy mi sie z akacja! Ale akacje tez sa nieopodal, wiec to nie to samo.
Tuwim chyba się pomylił i nazwał nawłoć mimozą. Mimoza u nas nie przetrwałaby zimy, a przecież „akcja” wiersza toczy się w Polsce. 🙂
Na Dolnym Śląsku istna klęska urodzaju atrakcji turystycznych. Dziś najpierw pojechaliśmy do Ząbkowic Śląskich – ładny rynek, niestety jedna pierzeja w postaci bloków- klocków psuje harmonijny widok. Ciekawy ratusz, ale wnętrze wymaga odświeżenia, a na pewno porządnego wysprzątania i umycia okien. Być może planowany jest jakiś remont/ widać było jakieś oznaki prac remontowych/ i to by usprawiedliwiało zaniedbania ratuszowe. Krzywa wieża za to jest wyremontowana i prezentuje się okazale. Podobna jest do tej toruńskiej. Pełną parą przebiega remont w przyległym kościele św. Anny, więc choć można było wejść do środka, to niewiele było do zobaczenia, bo folie przykrywały większość obiektów. Ale i tak widać było, że kościół jest bardzo piękny.
Pozostały do obejrzenia ruiny pobliskiego zamku otoczone starym drzewostanem. Część pomieszczeń odbudowano, ale tam już nie wchodziliśmy. Otoczenie zamku dość zaniedbane, podobnie jak prawie całe miasto.
Zajrzeliśmy także do Ziębic – ładny zadbany rynek z odnowionym ratuszem, wiele ładnych starych kamieniczek. W przyjemnej kawiarni przy rynku wypiliśmy kawę.
Po Ziębicach był Henryków z pocysterskim opactwem, a stamtąd już niedaleko było do arboretum w Wojsławicach. Mimo że sezon na rododendrony i lilie, których jest tam mnóstwo, już minął, to i tak miejsce jest zachwycające. Bogactwo roślin i ogrom pracy wielu ludzi budzi podziw.
Natomiast pobliska Niemcza, miasteczko o wielowiekowej historii, to nie przesadzając obraz nędzy i rozpaczy. Zaniedbanie wprost bije w oczy. Lepiej by było w ogóle tam nie jechać.
Niektóre zamki trafiły w prywatne ręce, np. zamek w Goli Dzierżoniowskiej, w którym mieści się elegancki hotel. Inny zamek – w Stoszowicach/ obok Srebrnej Góry/ wygląda dość porządnie, ale na co dzień nie jest udostępniany, więc można było popatrzeć tylko z daleka.
Jutro udajemy się w Góry Stołowe.
Krystyno-Wojsławice pamiętam z wiosennej wizyty(długi weekend majowy), kiedy to kwitly wszystkie azalie i różaneczniki. Pomimo padającego deszczu widok byl oszałamiający.
Mini zjazd kanadyjsko-warszwski w gruzińskich klimatach niestety już zakończony.
Obradom towarzyszyły różnokolorowe, warzywne przekąski oraz dwa rodzaje chaczapuri.
Najważniejsze jednak, że tym razem na nasze spotkanie dotarła Basia Adamczewska!
Dziękuję wszystkim za bardzo miły wieczór 🙂
Obrady zakonczone, milszej atmosfery nie mozna sobie wyobrazic, jedzenie wspaniale, wino takze, opowiesci sporo, jakzeby inaczej! Uber-Barbara odwiozla nas pod sam hotel, za co dziekujemy raz jeszcze.
Danuska,
zajrzyj do poczty, bo wysylam zdjecia, ktore Jerzor cykal – ode mnie beda po powrocie. Zreszta rozeslalam wszystkim, tylko adresu mailowego Basi nie znam. Na zdjeciach sa tez skarpetki, o ktorych Wam opowiadalam, pamietajcie – kupilam je w Rosmannie. Miodzio!
I tak oto nasz pobyt dobiegl konca… zamowilismy budzenie na 4:30, jestesmy juz spakowani, tylko wrzucic do bagazu przybory toaletowe.
4:30 rano to jest poganska godzina na budzenie, no ale co zrobisz – nic pan nie zrobisz, jak mawia Stara Zaba.
Znajac siebie, nie zdaze zasnac…ale poczytam Tokarczuk 😉
A, mimozy!
Przyjaciel przywiozl mi kiedys z podrozy po Ameryce pdn garstke przeroznych nasion. Takich, co je zabral gdzies „po drodze”. Wysialem to sobie w naczyniach i postawilem na parapecie. Powychodzily roznosci, z ktorych, po selekcji, zatrzymalem w koncu jedna rosline. Okazala sie ona byc chyba ta „pra”-mimoza, ktora zaprezentowala Danuska (wszystkiego najlepszego po wszystkim!). Hodowalem ja wiele, wiele lat na sposob bon-sai, tzn skracalem galazki co jesieni, a korzenie przycinalem jakies co dwa lata. Osiagala na tarasie wysokosc ca 70 cm i takaz srednice. I zakwitala, w takie wlasnie zolte kulki. A listki zamykala, jak ja spryskalem zimna wada. Widzialem takie w Tunezji.
Czym natomiast zachwycam sie zawsze kiedy mam szczescie zobaczyc, to sa kwitnace, tez z pewnoscia drzewa mimozowe, ktorych kwiaty to nie malenkie kulki, a raczej juz dosc spore, fioletowe pomponiki, albo i plomieniste ogonki. Widac je juz we Francji. Trzeba chyba tylko byc tam o wlasciwej porze.
Jerzory, dobrej drogi!
Pepegor,
dziekujemy, ja na pewno bede pilnowac pilotow 🙂
(Znaczy – w samolocie nie jestem w stanie uciac sobie drzemki!)
Dziewczyny,
Cieszę się, że Wam się arboretum w Wojsławicach spodobało.
Krystyno,
w Niemczy byliśmy ponad 10 lat temu. Aż przykro czytać, że nic się nie zmieniło na lepsze.
Alicjo, spokojnego lotu!
przemiły wieczór za nami .. jedzenie dobre ale najważniejsze były pogaduchy .. zobaczyliśmy śliczną małą Julcie .. 🙂 .. baterie naładowane pozytywną energią …
A co tam, trochę wiosny jesienią:
https://photos.app.goo.gl/jz7vcmTy7GKb7cRa2
Skoro Ewa wprowadziła nas w wiosenne klimaty to jeszcze filmowy reportaż ze Święta Mimozy w Mandelieu: https://www.youtube.com/watch?v=SjddraFvc7Q
Na południu Francji kilka miast urządza mimozowe parady, odbywają się w lutym, bo to początek tamtejszej wiosny.
Pepegorze-dziękuję za życzenia i gratuluję ogrodniczych osiągnięć 🙂
Wczoraj w drodze na nasze spotkanie zajrzałam do składu tanich książek, czyli księgarni Dedalus (jedno z ulubionych miejsc Alicji w czasie peregrynacji po Polsce 🙂 ) i kupiłam, między innymi, niewielką pozycję pt „Wielcy ludzie w anegdocie”.
Podrzucam zatem jedną z anegdot:
Pewna wdowa zwierzyła się Balzakowi, że za tydzień wychodzi trzeci raz za mąż.
-A któż jest tym szczęsliwcem? -zapytał.
-Fabrykant win-pochwaliła się kobieta.
-No tak-mruknął pisarz- Ci znają się najlepiej na starych rocznikach.
dzień dobry … ☕
krystyno to prawda .. w tych okolicach dużo atrakcyjnych i blisko siebie miejsc …
ewo wiosna zawsze się przyda .. 🙂
moje galaretki z udek kurczaka pychota …
pepegor pomachanko … 🙂
dziś trochę zaspałam … 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
Lotnisko. Lot opóźniony, wybraliśmy opcję na bezpośredni do Toronto. Ale musimy poczekać do szesnaście z czymś, za to lecimy klasą premium i dostaliśmy kwitki na trzy darmowe obiady na lotnisku, oraz drinki, bezalkoholowe. Na wino jeszcze mnie stać, tyle mi złotówek zostało,
Danuska,
Anegdota znakomita.
Krystyno, ciesze sie , ze zatrzymalas sie w Ziebicach. Rynek ziebicki jest bardzo ladny i odwiedze go za 10 dni. Ostatnim razem bylam tam 5 lat temu. To moje rodzinne miasto.
U mnie rosna mimozy. Kwitna na wiosne, ale widzialam ostatnio w ogrodzie na koncu mojej ulicy kwitnaca mimoze.
Alicjo, nie zazdroszczę, dodatkowe osiem godzin na lotnisku to żadna frajda, niestety czasem tak bywa.
Danusiu, anegdota przednia, masz oko do takich książek 🙂
Och Alicjo, 🙄
Jaka szkoda, że was ta przyjemność nie spotkała w Berlinie. Odebrałbym was natychmiast z lotniska i mielibyśmy sporo czasu (byłoniebyło całą dniówkę) na przeżycie dodatkowych miłych chwil w cudownym miejscu Europy
Małgosia,
Damy radę. Właśnie zakupiłam następne książki oraz tygodnik powszechny. Zgadnijcie dlaczego. Na okładce piękne zdjęcie jubilata, Janka kosa, czyli Gajosa
W środku wywiad, zaraz biorę się za czytanie..
Z książek zakupiłam Pilcha widok z mojego boksu oraz Grochole, zranić marionetke.
Jerz kazał puknąć mi się w głowę, ale moja sławetna wielką torba ma jeszcze sporo miejsca.4
Alicjo może to przez to … „Siatkarze utknęli w lotnisku w Amsterdamie, aby polecieć do Lublany na półfinał Mistrzostw Europy ze Słowenią-rząd obiecał właśnie lot rządowym samolotem” ..
Bezdomny,
Była taka opcja, VIA Berlin, ale trochę pogmatwana, wybraliśmy najlepszą, albo tak nam się wydaje. Nie wiedzieliśmy, że jesteś. Nic nie szkodzi, wpadniemy następnym razem.
Jestem jestem, albo raczej jeszcze bywam tutaj, kiedy na moich morskich revirach panuje flauta. Jak zwykle przed dużymi projektami sporo czasu poświęca się na dopinanie małych i dużych spraw. Pomimo tego że projekt jest bardzo prosty i łatwy w wykonaniu. W tym roku nosi tytuł : Pół roku w roku w El Medano. Do Cadiz, na przeprawę statkiem, wyruszam już niedługo. Tym razem również zupełnie inną trasą. Po drodze, a trwać będzie ponad trzy tygodnie, w planie jest cała masa parków narodowych oraz rezerwatów oraz parę miast, w których stoją budowle mojego ulubionego architekta Santiago Calatrava. Moja dusza już się cieszy 🙂
dziś do kawy wypróbuję ten przepis .. zamiast moreli będzie brzoskwinia ..
http://rhubarb-baby.blogspot.com/2019/09/serniczek-z-patelni-z-morelami.html
Siedzę naprzeciw Doroty Wellman, uśmiechnęłam się na widok znajomej twarzy, ona do mnie też.
Bezdomny,
Szerokiej drogi i mocnych wiatrów.
Ewo,
miło ogląda się wczorajsze obrazki z Wojsławic w wersji wiosennej i w towarzystwie pani Daro. Trzeba przyznać, że droga do arboretum jest oznaczona doskonale. Na jednym ze zdjęć widać wspaniały mamutowiec, w rzeczywistości o wiele bardziej okazały, choć wcale nie jest stary, bo wyhodowany z nasionka z 1962 roku; sadzonkę posadzono arboretum w 1973 r. Uważam, że każdy posiadacz kawałeczka ziemi koniecznie powinien odwiedzić jakieś arboretum, żeby nie poprzestać na posadzeniu u siebie kilku iglaków, bo istnieje przecież tyle pięknych roślin.
Elapa,
pamiętam, że Ziębice to Twoje rodzinne miasto, a że to bardzo blisko od Srebrnej Góry, to postanowiłam je zobaczyć.
Dziś była wycieczka w Góry Stołowe na Szczeliniec. Wybraliśmy dość łatwą trasę po kamiennych schodach, ale i tak można było się zmęczyć. Spokój zakłócały tylko prace przy naprawie i renowacji metalowych barierek, ale przecież kiedyś trzeba było to zrobić.
A stamtąd już niedaleko było do Kłodzka. Zobaczyliśmy twierdzę – bez przewodnika, ale jest tam wiele tablic z informacjami, rynek z ratuszem, jeden kościół. Pospacerowaliśmy po mieście. Z gastronomią nie jest najlepiej jak na miasto odwiedzane licznie przez turystów. Zapiekanki i kebab nas nie interesowały i dopiero młodzi ludzie, których zapytaliśmy, wskazali nam pizzerię, w której oprócz pizzy można też zjeść inne dania. Było smacznie i obficie, nawet zbyt obficie, bo jedno danie wystarczyłoby dla dwóch osób lub jednego żarłoka. Wszystkiemu nie daliśmy rady.
Jutro w planach jest Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok i Paczków.
Elapa-czy oprócz Ziębic będziesz odwiedzać inne, polskie rubieże? Gdybyś planowała wpaść do stolicy to pamiętaj, że mamy dobrze przećwiczoną organizację mini zjazdów warszawsko-międzynarodowych 🙂
Małgosiu-uważam, że moja książeczka jest super, kosztowała 7,50 polskich złotych.
Zatem może jeszcze jedna anegdota…?
Na podwórze domu, w którym mieszkał Giuseppe Verdi, przyszedł pewnego dnia kataryniarz i zaczął grać arię z „Trubadura”. Nie mogąc dalej słuchać straszliwego fałszowania, Verdi zszedł na podwórko i poradził kataryniarzowi, by wolniej kręcił korbką. Dla przykładu sam chwycił korbę i zagrał kilka taktów we właściwym dla utworu tempie. Kilka dni później spotkał tego samego kataryniarza na ulicy. Tym razem aria z „Trubadura” była odtwarzana prawidłowo, a na katarynce widniała spora tabliczka z napisem: „Uczeń Verdiego”.
Krystyno,
Masz bardzo przyjemną wycieczkę. A propos Daro, jak Bóg da a Partia pozwoli, spotkamy się z nią za rok, w Batumi. Stęskniliśmy się za Gruzją 🙂
Krystyno-my kobiety nizinne nawet na kamiennych schodach męczymy się łatwo 🙂
Ja spacerowałam dzisiaj po mazowieckich równinach, dołączyłam do Osobistego Wędkarza, który udał się w nadbużańskie okoliczności przyrody już w poniedziałek.
Piękny, słoneczny dzień sprawił, że na naszej wsi pojawili się też inni sąsiedzi. Wymieniliśmy uwagi na temat budowy nowej drogi w naszych okolicach oraz ponarzekaliśmy na brak grzybów w okolicznych lasach. Skoro latoś padało, jak na lekarstwo to grzybów ni ma 🙁
Danuska, tylko Wroclaw i Ziebice. To bedzie zjazd rodzinny. Czas ucieka i robimy sie coraz starsi. W planach jest jeszcze Klodzko, Kamieniec i Zabkowice. Corka dojedzie i ona nie zna tych miejscowosci. Duzo bedzie zalezalo tez od pogody. Corka ostatnim razem byla chyba 16 lat temu jak byla 3 miesiace na Uniwersytecie w Katowicach. Ucieszylam sie jak powiedziala, ze ona tez poleci do Polski.
Teraz jak moge kupic polskie ogorki kiszone to ugotowalam sobie moja ulubiona zupe ogorkowa. Zrobilam tez risotto z crevetek i suszonych grzybow. Dobre bylo. W dwoch roznych ksiazkach znalazlam ten sam przepis i bylo to samo zdjecie.
Elapa-to bardzo dobra wiadomość, że Twoja córka też odwiedzi Polskę. Oby wszystko udało się jak najlepiej!
Krystyno-czy w Kłodzku nie odwiedziłaś czasem restauracji „Nota Bene”? My zjedliśmy tam swego czasu smacznego pstrąga po kłodzku 🙂
Danuśka, nie trafiliśmy tam. Ale mam nadzieję, że Dolny Śląsk wrócimy.
dzień dobry … ☕
Alicja już chyba doleciała? …
się trochę spieszę to do później …
Jolinku,
doleciałam i dojechałam z lotniska. Weszliśmy do domu 10 minut temu, kompletnie zmarnowani. Lulu – a szczegóy jut z okazji mojego poranka (niewczesnego!)
*Szczegóły jutro miało byc….
Elapo,
Bawcie się dobrze w Polsce 🙂
Alicjo dobrze, że już w domu ..
elapa rodzinne spotkania z reguły są miłe czego życzę bardzo .. 🙂
fajna ta władza …
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-nie-badac-seniorow-zeby-nie-wykryc-im-chorob-kuriozalna-opin,nId,3222660
u mnie dziś na obiad barszcz po „ukraińsku” .. zamiast fasoli dodałam fasolkę szparagową .. zupa gotowana wczoraj bo na drugi dzień smakuje lepiej .. 😉 .. na jutro robię do kawy sernik na zimno z brzoskwiniami ..
okazało się, że wczoraj wszystkie loty były opóźnione bo dron latał w pobliżu lotniska w Warszawie ..
dziś na bazarku grzyby były w ilościach śladowych ..
musztarda nie tylko do jedzenia …
https://sekrety-zdrowia.org/musztarda-ma-wlasciwosci-lecznicze-ktorych-nie-znales/
Pozazdrościłam i też gotuję barszcz ukraiński, z fasolką szparagową, bo chwilowo nie mam innej. Ale mam jeszcze butelkę zakwasu, który na wszelki wypadek zachowałam w lodówce.
Pracuję nad zdjęciami, podeślę póżniej, bo muszę wrzucić na picasę i przebrać. Kątem oka zauważyłam, że te ze Zjazdu wyszły żałośnie – coś musiało być z aparatem, bo nieważne, kto robił – masakra… nieostre i jakieś dziwne.
Trochę gorsza pogoda była jak najbardziej odpowiednia do zejścia pod ziemię, czy do dawnej kopalni złota w Złotym Stoku. Zaliczyliśmy dwie trasy: pieszą i wodną. Tak jak opisywała w swojej relacji Ewa/ i W./, przewodnicy starają się ciekawie i dowcipnie przekazać informacje. Bardzo ciekawa jest też wystawa minerałów. Zachęty Ewy i Alicji sprawiły, że nie mogliśmy nie odwiedzić tamtejszej restauracji. Zziębnięci ogrzaliśmy się w ciepłej/ bo ogrzewanej/ sali. Jedzenie smaczne, a obsługa szybka i miła. Aż nie chciało się stamtąd wychodzić.
Ale przed nami był jeszcze Paczków słynący z doskonale zachowanych murów obronnych i wież.
A na koniec pozostał zamek w Kamieńcu Ząbkowickim. Bryła zamku wygląda imponująco. Wiedziałam, że wewnątrz w zasadzie nic nie ma, ale to co zobaczyłam, przygnębiło mnie całkowicie. Są już oczywiście nieliczne ślady rekonstrukcji , ale to zadania na dekady, a koszty są niewyobrażalne. Park otaczający zamek jest dość dobrze utrzymany, widać sporo nowych nasadzeń. Jutro dla odmiany zamek Książ.
Bardzo lubię musztardę 🙂 Dzięki Jolinku, to będę ją stosować też inaczej 😀
Brakuje mi domowego jedzenia, choćby właśnie barszczu ukraińskiego. Ale z drugiej strony odpoczywam od gotowania.
W arboretum w Wojsławicach widziałam beczki marywilskie, które uwieczniła Danuśka na swoich zdjęciach z Toporzyka.
Jeździmy sporo lokalnymi drogami. W wielu wsiach widać dużo kwiatów nie tylko w ogródkach, ale wokół przystanków PKS, przy skrzyżowaniach i wzdłuż ulic. Przeważnie są to aksamitki, marcinki i kosmosy. Bardzo miłe widoki.
Krystyno,
to prawda o Pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, ale byłam tam 3 lata temu i obecnie i są duże postępy. Ja pamiętam ten pałac jako zdewastowaną zupełnie ruinę, nie było tam schodów, szło się po ruinach kompletnie „zjechanych” schodów, to był dopiero prawdziwie żałosny widok!
Wyzwoliciele zgrabili, co się dało zgrabić, reszty dopelnili okoliczni mieszkańcy, no i jeszcze wyzwoleńcy dobrotliwie usiłowali spalić „pańską siedzibę”, ale bryła się obroniła. Podobnie park był zdewastowany i jak wspomniałam, sporo krzaków ozdobnych rozgrabionych, dobrze, że się ostał ten ponad stuletni…hm, powojem to trudno nazwać, pnie się po ścianach dziedzińca – mial za zadanie „wyciągać” wilgoć z murów. Gdzieś chyba zapisałam nazwę, co to za roślina, ale nie wiem teraz, gdzie to „gdzieś” jest.
Ja mam ogromny sentyment do tego miejsca, widziałam go przez 20 lat – a często chodziliśmy tam po prostu połazić.
Prawda, to jest sprawa na lata, odnowienie tego olbrzyma (skala powala!), ale UE pomaga, w ub. roku przekazała 1.3 euro, a nie tylko UE pomaga. Konieczny też jest pomysł na to, aby Pałac na siebie zarabiał, bo niemożliwe jest, aby go odnowic i utrzymać z biletów wstępu i kasy od ludzi dobrej woli czy pojedynczych sponsorów.
Ale chyba podobała Ci się opowieść o Mariannie Orańskiej i jej niezwykłej przedsiębiorczości i zmyśle organizacyjnym? Istna business woman jej czasów, a zadziwia do dzisiaj 🙂
*1.3 miliony euro!!! – miało być!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marianna_Ora%C5%84ska
Wybaczcie politykowanie, ale…Młynarski – jakby to wczoraj napisał,
prawda?
Liczę na cud
Nienormalni i normalni,
skołowany polski ludu,
Rodacy nieobliczalni,
żyjący w krainie cudów.
Nowa czeka nas atrakcja,
którą tak bym zdefiniował,
szykuje się demokracja
policyjno-wyznaniowa.
Na nowego Prezydenta,
co podkreślam w tym wierszyku,
będzie wpływać Trójca Święta
ustami swych urzędników.
I nareszcie, piękna sprawa
w skali makro, w skali mikro,
można będzie z mocy prawa
zapuszkować za in vitro.
A kto spyta – Co jest grane?
Nie pasuje do winietki,
się odwiedzi go nad ranem
i założy bransoletki.
Więc rozsądek zdrowy wyzwól,
byś nie musiał się przekonać,
jak z pomocą populizmu
robi z ciebie się balona.
By uniknąć tego losu
i by nie mieć gigant kaca,
wyjdź więc z domu i zagłosuj,
to jest niezbyt ciężka praca.
Frekwencję uaktualnij,
zmień jej procent i oblicze.
Jesteśmy nieobliczalni
i ogromnie na to liczę.
Warszawa, 15 maja 2015
Wojciech Młynarski
To pnącze to bluszcz hedera. Mam w domu zachowany numer dodatku historycznego do GW z obszernym materiałem o Mariannie Orańskiej. Przypomnę go sobie. Marianna Orańska to kobieta samych zalet. A jaka piękna.
Podobno w planach jest stworzenie sali konferencyjnej i restauracji.
…i jeszcze by się przydała część hotelowa dla zblazowanych bogaczy, prawda? Tacy się zawsze znajdą. Ciekawa jestem, kto był Waszym przewodnikiem. Jeżeli energiczna, młoda kobieta ciemnowłosa, modna krótka asymetryczna fryzurka – to była to bratanica mojej klasowej kumy z Afryki Pd.
Bardzo podobał mi się jej sposób oprowadzania, a na koniec dogadałyśmy się, co my za jedne… 😉
I dodam jeszcze – dowcipny przewodnik z Kopalni Złoty Stok oraz Alchemik 🙂
Aha, serwisant się sprawił i strona działa!
Poskładałam zdjęcia ze zjazdu mojego geolo-roku w Radochowie i na drugi dzień u mnie w Złotym Stoku. Główne obrady były w piątek, bo towarzystwo jakoś nie wykombinowało całego weekendu, niestety, no ale i tak daliśmy radę. Troszkę zdjęć z okolic mi znanych oraz z uczty – byłam tak zajęta jedzeniem, że w ostatniej niemal chwili przypomniałam sobie o reporterskim obowiązku! Jedzenie było pyszne i tyle tego, że żołądek mały! Chodzi mi o różnorodność.
https://photos.app.goo.gl/v1dfVR5W7Z1iGTMn6
Alicjo, to była inna przewodniczka, też młoda ale długowłosa. Wielka entuzjastka zamku i swojej pracy. A że nasza grupka liczyła tylko 6 osób, nawiązaliśmy dobry kontakt. W Złotym Stoku trafiliśmy na tego samego przewodnika.
dzień dobry … ☕
dziś bardzo przyjemna pogoda na spacer … ciepło i mżawka ..
znowu się spieszę to doczytam później ..
Krystyno-życzę Ci zatem kolejnych dobrych przewodników!
A ja mam kolejną anegdotę. Angedota z rana, jak świeża śmietana 🙂
O Agnieszce Osieckiej mówiło się, że żyje, jak w dworcowej poczekalni. Ciągle gdzieś wyjeżdżała albo skądś wracała. W Wenecji podeszła do niej leciwa Amerykanka z prośbą, by dała się uwiecznić razem z nią i jej mężem na fotografii.
-Bo widzi pani-dodała- chcielibyśmy mieć zdjęcie z prawdziwym gongolierem.
Osiecka zorientowała się, że to jej dość oryginalny stroj -rodzaj krakowskiej sukmany ludowej- stał się przyczyną tej zabawnej pomyłki. Starsi państwo spokojnie wysłuchali jej wyjaśnień i odrzekli:
-Nie szkodzi. W naszym miasteczku w Teksasie nikt nie dostrzeże tej drobnej różnicy.
Przy okazji postanowiłam przypomnieć sobie, jak wygląda sukmana krakowska:
http://www.perfekt.krakow.pl/www/images/stroje/krakow/krak-03.jpg
oraz porównać ją ze strojem weneckiego gondoliera:
https://live.staticflickr.com/5143/5807846148_5d15fc794f_b.jpg
To prawda, od pasa w górę kolory te same 🙂
Podaje wam przepis na purée z buraczka czerwonego,
1 sredniej wielkosci ugotowany buraczek
1 lyzka octu winnego
1lyzka octu z cydru
troche miodu plynnego
2 lyzki oliwy ( nie z oliwek ) neutralnej
1 lyzka wody
sol, pieprz
Wymieszac ocet winny z cydrowym, miodem, woda, dodac sol , olej i buraczka pokrojonego w kawalki. Wrzucic do miksera, kilka obrotow i purée jest gotowe.
Jest to bardzo dobry dodatek do miesa a nawet ryb. Wyprobowalam.
Mini-Zjazd w Warszawie, odprawa frakcji kanadyjskiej przez frakcję warszawską:
https://photos.app.goo.gl/zaKAou1mtNmcBi7m9
Troszkę dla zdrowia:
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/56,101460,10482285,Ogorek_to_kiler_witaminy_C__Ziemniak_nie_tuczy__Burak.html#s=BoxLSImg6
Elapa-dzięki za przepis, lubię takie niecodzienne pomysły.
Podczas naszego kanadyjsko-warszawskiego spotkania próbowaliśmy różnych gruzińskich przekąsek, o czym już sprawozdawałyśmy blogu. Wśród tych przekąsek były: https://cookmagazine.pl/pchali-z-buraka/2/
To a propos buraczanego puree podrzuconego przez Elapa.
Dla chętnych i zainteresowanych trochę chorwackiego słońca:
https://photos.app.goo.gl/mQNHp12LGqtHvN6w6
Chorwacja warta grzechu, mnie się bardzo podobają te wąziutkie zaułki – schodki między domami. A ten, na wzór chiskiego muru to co to i gdzie? Eh… palmy mają i w ogóle ciepło (względnie) pewnie cały rok, bougenville wszędzie…
Zanim zapomnę, już pisałam o polskich drogach i tak dalej, jak opanuję zdjęcia, to będzie widać, jak to wygląda… Co mi się od dawna podoba na polskich autostradach (i pewnie wszystkich europejskich, bo nie my to wymyśliliśmy), to pomosty dla zwierząt nad autostradami.
Spodziewam się, że wzięto pod uwagę tradycyjne trasy zwierząt.
Jest to koncept zupełnie nieznany na kontynencie amerykańskim, i mimo zabezpieczeń (siatki) zwierzęta, szczególnie sarny, z łatwością biorą taką przeszkodę, a potem giną pod kołami samochodów.
Jadąc do Cichalów lub wracając stamtąd, zawsze natykamy się na ciała zabitych saren, przynajmniej kilka… O drobnicy nie wspominam, bo tego pełno wszędzie, szczególnie wiewióry, skunksy (tego nie sposób przeoczyć – chanel nr.5 zwierzyny ciągnie się daleko!), czasem jerzozwierze i inne. Te już raczej na mniejszych drogach. Uważam, że te przejścia dla zwierząt to malutki, ale zawsze to ukłon w ich stronę, a poza tym są one pięknie wkomponowane w pejzaż, najczęściej zadrzewione, szerokie, z fajnym „wejściem” w okoliczności przyrody po obu stronach autostrady. Dla mnie bomba, obserwuję to od lat – i zauważyłam to samo na trasie częściowej budowy autostrady z Krakowa do Warszawy. Większość jest już gotowa, ale za Krakowem i spory kawałek przed Warszawą jeszcze w budowie.
Powtarzam – zachwycona jestem z roku na rok polskimi drogami i tego wam zazdraszczam…
*jeżozwierze… błąd z przyzwyczajenia do przybocznego 😉
Chorwacja warta grzechu, to pewne! Dla nas to była już kolejna podróż w tamtejsze rejony i jestem pewna, że nie ostatnia. Chorwacki chiński mur jest tutaj:
https://cromania.pl/ston-brama-do-polwysepu-peljesac/
Alicjo-podzielam Twoją opinię, że przejścia dla zwierząt nad polskimi austostradami są pięknie wkomponowane w krajobraz.
Słoneczna Chorwacja Danuśki miło rozświetla ten szary dzień.
U mnie leje 🙁
Ale w miarę ciepło, 18C
Dzisiaj w planie wczorajszy barszcz ukraiński. Gotowałam same warzywa (starta marchewka, pietruszka, buraki + fasolka szparagowa biała i żółta, drobno pokrojony seler naciowy i drobno posiekany por, kilka ząbków czosnku w talarkach, cebula, 3 ziemniaki w kostkę, przyprawy), dodałam butelkę 0.75 l zakwasu i po odstawieniu z ognia – zabieliłam śmietaną.
Połowę zamroziłam na zaś, ale tego nie zabielałam śmietaną, bo po rozmrożeniu wygląda tak sobie nieładnie..
Cudna Chorwacja na zdjeciach Danuśki! Dzięki za tę wycieczkę. Cieszę się, że moje dzieci mieszkają w tak malowniczym kraju.
Danuśka wspaniała wycieczka i super sprawozdanie .. 🙂 … Chorwacki chiński mur widziałam tylko z daleka, jadąc do Czarnogóry ..
krystyno ale się na zwiedzacie .. a my z Wami … 🙂
elapa, niestety buraczkowe purée nie dla mnie .. buraczki jadam tylko w zupie ..
Salso-zazdroszczę Twoim dzieciom 🙂 i chyba Chorwacji bardziej niż Marrakeszu, mimo iż w Maroku cieplej i więcej słońca.
Dziewczyny 🙂
Rafał Trzaskowski – Prezydent Warszawy …
„Zdecydowałem, że 27.09, czyli ostatni dzień #strajkklimatyczny będzie jednocześnie dniem bezpłatnej komunikacji miejskiej w @warszawa. Każdy z nas wybierając transport publiczny robi dobry uczynek dla przyszłości naszej planety i dla zdrowia naszych dzieci. Warto! :)”
Piekne zdjecia Danuski z Chorwacji – zapisuje te miejsca na liste miejsc koniecznych do zobaczenia. Lista coraz dluzsza, a wakacji wciaz za malo ;(
Swietna jest tez trasa ktora robi Krystyna. Spedzilismy kiedys tydzien w tamtej okolicy, ale wiekszosc czasu spedzilismy chodzac po gorach – widze , ze nastepnym razem trzeba zrobic wycieczke objazdowa.
Alicjo, te przepusty dla zwierzat ktore tak Ci sie podobaja sa i w Kanadzie, szczegolnie tam gdzie jest duza liczba dzikich zwierzat. Kanadyjczycy prowadza duzo badan i chetnie dziela sie doswiadczeniami w tej dziedzinie:
https://www.canadiangeographic.ca/article/banffs-famed-wildlife-overpasses-turn-20-world-looks-canada-conservation-inspiration
a Wy do czego byście użyli tej konfitury … jesienne przetwory …
http://www.kardamonowy.pl/2019/09/konfitura-z-cebuli-i-sliwek.html
dziś były grzyby na bazarku ..
Zaszaleję tak, w dużym słoju:
https://smacznapyza.blogspot.com/2017/08/kapusta-kiszona-z-burakami-i-kminkiem.html
GosiaB,
nigdzie takich przepustów w Kanadzie nie widziałam, no ale przez BC jechałam kawał czasu temu. Natomiast w Polsce jest tego od zarąbania. No i odległości nie takie, jak w Kanadzie…
Pięknie wyglądacie i uśmiechacie się na zdjęciach z pożegnania Alicji.
Danuśka napracowała się przy zdjęciach, a my mamy z tego wielką przyjemność. W Chorwacji pełnia lata, czy tam w ogóle jest jesień i zima? 🙂
GosiaB,
Góry Stołowe bardzo mi się podobały, bo są malownicze, ale nie mogę wędrować po nich tyle, ile bym chciała. Następnym razem chciałabym zobaczyć Błędne Skały. Wędrówki po górach najlepiej przeplatać zwiedzaniem ciekawych miejsc.
Dzisiaj zwiedzaliśmy zamek Książ i to była najdalsza wycieczka,trochę ponad 50 km. Ten zamek jest chyba największy, a na pewno wygląda najbardziej okazale., choć wyposażeniem nie dorównuje temu w Pszczynie. Piękne są tarasy ogrodowe. Zobaczyliśmy też odległą o 2 km oranżerię. Rośliny, których większość znam w wersji doniczkowej, tutaj występują jako duże drzewa. Kontakt z pięknymi roślinami zawsze powoduje u mnie wzmożenie ogrodnicze i obiecuję sobie lepiej dbać o moją domową i ogródkową zieleń.
A na koniec zobaczyliśmy to, co mamy najbliżej, czyli twierdzę w Srebrnej Górze. To największa w Europie twierdza położona w górach. Na pewno jest to gratka dla miłośników militariów, mnie to tak bardzo nie interesuje. Ale wdrapałam się na kolejne wzniesienie, darując sobie zwiedzanie podziemnych korytarzy. Widok na okolicę rekompensował trudy.
Do zamku Książ jechaliśmy przez Góry Sowie. Po drodze widziałam dużo zaparkowanych samochodów grzybiarzy. W drodze powrotnej widziałam panią z wiaderkiem pełnym grzybów.
dzień dobry … ☕
szpinak na śniadanie? … czemu nie …
http://mojpunktsmaku.blogspot.com/2014/09/owsianka-ze-szpinakiem.html
Krystyno-zachęciłaś mnie przy okazji do odwiedzenia zamku w Pszczynie 🙂
Jolinku-zapewne, jak co dzień, udasz się już niedługo na swój poranny spacer. Disney miał do spacerów zupełnie inne podejście niż Ty…
Zapytano kiedyś Walta Disneya, czy nie miał nigdy ochoty na odrobinę ruchu, spacery po lesie itp.
-Oczywiście-odparł reżyser- Często ogarnia mnie taka ochota. Ale kiedy tak się dzieje,
rozkładam się wygodnie na sofie i czekam, aż mi przejdzie.
Danuśko,
Pszczyna wraz z pałacem, przylegającym parkiem i zagrodą żubrów jest zdecydowanie warta obejrzenia. Po sąsiedzku można jeszcze zajrzeć do zameczku myśliwskiego w Promnicach.
Jolinku-odnotowałam przepis na konfiturę z cebuli i śliwek. Myślę, że pasuje zarówno do serów, jak i do delikatnych mięs. Konfiturę z samej cebuli, o której już tu kiedyś rozmawialiśmy, bracia Francuzi podają tradycyjnie do fła grasów.
Danuśko,
Chętnie obejrzałam znajome widoki z Dubrownika i ciut mniej znajome z innych miejsc w Chorwacji. Znowu trzeba by zrobić bałkańskie kółeczko, tylko tego urlopu ciągle brak.
Ewo-a jak już będziemy na Śląsku to jeszcze parę innych atrakcji się znajdzie 🙂
Ewo-najpierw brak urlopu, a na emeryturze brak czasu 🙂
Krystyno-jeszcze o zimie w Chorwacji. Autorka jednego z najpopularniejszych blogów o tym kraju zdecydowanie zachęca do odwiedzin Chorwacji poza sezonem:
https://cromania.pl/chorwacja-zimowa-pora/
Ach ci emeryci, ciagle zajeci !
Bylam w Pszczynie 25 lat temu. Bardzo mi sie podobal zamek i otoczenie. Teraz jest pewnie ladniej.
Zbieram opadajace jablka i co trzy, cztery dni robie przecier jablkowy. Troche juz zamrozilam i jemy na codzien. Nie bardzo wiem co moge innego zrobic. Suszone nie wchodza w gre, bo tutaj tego nie jedza i przy tym klimacie wczesniej splesnieja niz wyschna.
Dziś pierwszy dzień Mistrzostw Świata LA w Dosze … się cieszę na tydzień uczty z moją ukochaną Lekkoatletyką … 🙂 .. jest tam tak gorąco, ze maratony i chód będą rozgrywane w nocy … mamy szanse na 5-6 medali ..
a tu ciekawostka warzynociastowa ..
http://mojacalabria.com/przepisy-kulinarne/ciasta-mus-z—czerwonej-kapusty
Danuśka był przed pierwszym wpisem .. pogoda idealna na takie spacery ..
Pszczyna bardzo warta wycieczki i skoku w bok do Cieszyna ..
https://pl.tripadvisor.com/Attractions-g274760-Activities-Cieszyn_Silesia_Province_Southern_Poland.html
elapa a może ususz i będą zdrowe chipsy …
zima śnieżna jest w Chorwacji ale w górach raczej .. a mają trochę gór gdzie śnieg leży nawet w lecie ..
DZISIAJ OBCHODZIMY: Światowy Dzień Turystyki
gdzieżby tu pojechać … pomarzyć można w taki dzień …
czas kasztanów …
http://krzyskuchnia.blogspot.com/2019/09/skadniki-1-kg-dojrzaych-kasztanow-okoo.html
U nas dzisiaj słońce i ma być 20c, drzewa liści zielone, ale już zaczynają się przebarwiać. W Polsce drzewa wyraźnie suche, szczególnie widoczne to było w Warszawie. Ta jesień będzie chyba brązowawa, a nie złotawa…
Dzisiaj owszem, zamierzam podróżować, ale odkurzaczem 😉
Zamierzam też zrobić tę kiszonkę kapuściano-buraczaną, której przepis wczoraj zamieściłam w sznureczku, zamarynować kilka matjasów, a pomysł na obiad powinien mi wpaść do głowy pośród tych zajęć.
Nigdy nie byłam w zamku Książ, w tym roku nie było czasu – a ochotę na odwiedziny wzmogła we mnie lektura Joanny Bator „Ciemno, prawie noc…”.
Chwilowo podczytuję Zafona, dokupiłam przed wylotem trzy brakujące części, zbudowane wokół „Cienia wiatru”. Jest to kawał dobrego czytania.
Bardzo lubię Zafona, z jego powodu pojechałam do Barcelony 🙂
Ja marzę o Barcelonie od dawna z powodu Gaudiego. Zafon tylko do tego dodaje atmosferę 😉
Tymczasem Barcelona podobno rozważa ograniczanie wpuszczania turystów, którzy ją zadeptują. Żeby tylko Barcelonę 🙄
Hm. Ja się też do tej stonki zaliczam, ale tłumaczę sobie, że nienachalnie, od lat nasze wyjazdy to odwiedzanie rodziny i znajomych, a wszystko inne „przy okazji”. Niestety, nie umiem siedzieć w domu. A dzisiaj jak na złość Światowy Dzień Turystyki 🙂
Elapa, a może tak wykorzystasz swoje jabłka
http://niebonatalerzu.pl/2013/08/najlepsze-jabka-w-soikac.html
Pod hasłem „jabłka w słoikach” jest dużo różnych przepisów
Lubię suszone czipsy jabłkowe, szybko się suszą w piekarniku na tacy do pieczenia ciasta, tylko trzeba uważać, żeby nie spalić! Raz mi się udało… Susz owocowy z jabłkami właśnie w przewadze kupowałam gotowy, wybierając się w dalszą trasę. Fajna zagryzka.
Tymczasem posiekałam kapustę (1.5kg) oraz starłam na dużej tarce ok.0.7kg buraków, koper i pietruszkę posiekałam, 4 ząbki czosnku i jak w przepisie wszystko potraktowałam dyżurnymi, z tym, że dodałam jedno duże starte jabłko. A żeby się szybciej ukisiło, dodałam kilka łyżek mojego zakwasu buraczanego (można dodać sok z kiszonych ogórków lub kapusty kiszonej, podpowiada autorka przepisu. Jak wyjdzie (albo nie…) zapodam za parę dni.
Z powyższych składników wyszło mi ok. 3/4 mojego czterolitrowego słoja, zgodnie z przepisem mocno ubijałam całość i jest sporo soku.
Ciekawam, jak wyjdzie, bo ja kocham wszelkie kiszonki!
Irku, hop, hop! Może gdzieś urlopujesz? Czy podać kawę w zastępstwie?
http://www.turystykaspozywcza.pl/wp-content/uploads/2017/09/8202017165116.jpg
W „Trójce” bardzo ciekawy wywiad z Emilią Krakowską, można jeszcze posłuchać.
dzień dobry … ☕
ja ostatnio prawie nie słucham radia .. za dużo internetu … 😉
dziś na obiad smażone śledzie ze szpinakiem ..
pogoda na grzyby jak marzenie .. dzieciaki piszą, że ludzi w lesie jak grzybów po deszczu ..
Danuśka kawa jak marzenie … 🙂
Danuśka, nie urlopuję, przymierzam się na grzyby, ale w tej chwili leje. Wypijam więc kawę i biegnę na targ 🙂
Irku-u nas słońce wychodzi zza chmur zatem, być może, oprócz zakupów na targu grzybobranie też się uda, czego Ci życzę 🙂
Wczoraj nasza znajoma, która mieszka w okolicach Bornego Sulinowa zebrała w ciągu kilku godzin 78 prawdziwków! Otrzymaliśmy zdjęcie potwierdzające te fantastyczne zbiory. Niestety Jolinku, w okolicach Warszawy, najczęściej zdecydowanie więcej grzybiarzy niż grzybów.
W osiedlowym kiosku z gazetami, tuż przy okienku”Atlas grzybów” 🙂 Podobno bardzo dobrze się sprzedaje.
Jolinku-poczytałam o MŚ w Katarze. Wieści na temat niewolniczej pracy robotników z Indii, Nepalu, czy Bangladeszu zatrudnionych do budowy stadionów mocno przygnębiające, co oczywiście nie zmienia faktu, że idea mistrzostw i współzawodnictwa pozostaje piękna.
Najstarszy zawodnik ma 49 lat, to hiszpański chodziarz Angel Garcia, wystartuje po raz trzynasty. Najmłodsza uczestniczka Favour Ofili ma niecałe 17 lat i jest nigeryjską sprinterką. Jolinku-gdyby nie Ty to wcale bym nie zajrzała do tego artykułu 🙂
Danuśka te Mistrzostwa mają wiele ciemnych stron .. a wręcz się mówi, że gospodarze je sobie kupili .. nie spodziewam się jakiś super wyników bo termin jest fatalny dla zawodników .. upał to dodatkowy morderca dobrej formy .. a najbardziej przykre, że publiczność miejscowa nie za bardzo się interesuje tym wydarzeniem i stadion pustawy …
tarta dla mnie … 🙂
http://www.pichceniomania.com/krakersowa-tarta-bez-pieczenia/
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,25237022,sachalin-byl-kloaka-rosji-wladze-wysylaly-tam-bandytow-i-wiezniow.html
Gdzie na grzyby?
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/do-polskich-lasow-powracaja-grzyby-gdzie-jest-ich-najwiecej/7zjj1b2?utm_source=detal&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_detal_popularne
Kochany Pan Janek … 🙁
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-28/nie-zyje-jan-kobuszewski/
potrzebują naszej pomocy .. tzw. dobra zmiana się odwraca, bo nie uważa za stosowne wspierać np. telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży …
https://wspierajtelefon.pl/?fbclid=IwAR0J-JOyi_yHrRfbMc1N3sGkYoXLEFr6Q4M1ZwqsEMd7qVsBq8GqkwLGP2o
zrób coś dobrego poczujesz się lepiej i potrzeba/y …
Sport już dawno przestał być tym, czym był – czystą rywalizacją między zawodnikami. Teraz jest to wyścig między tymi, którzy wymyślą lepszy (i najlepiej niewykrywalny) doping.
Dlatego nie podniecają mnie żadne sportowe wydarzenia, a szczególnie rekordy, przecież ludzka fizyczność ma jakieś granice.
Olimpiada w Katarze??? Śmiech na sali, szejkowie to sobie kupili po prostu, stać ich. A artykuły wokół budowania stadionów krążyły w prasie już od dawna.
Masz rację Danuśka – idea mistrzostw i współzawodnictwa jest piękna, ale pozostaje w sferze idei tylko. Co z niej zrobił „przemysł sportowy” widzimy na co dzień…
Pan Janek.
https://photos.app.goo.gl/igtSE51oBpRq7zKB9
jest nowy wpis …