Śnieg
Moja fascynacja restauracją Antica Osteria w małym miasteczku Ossana w Val di Sole trwa już kilka lat. Zaczęło się od tego, że pojechaliśmy z mężem obejrzeć zamek i wystawę szopek. Snuliśmy się wieczorem po uroczym miasteczku i w pewnej chwili zobaczyliśmy okienka, za którymi w pięknym wnętrzu siedzieli ludzie i smakowicie coś jedli. Na zewnątrz ciemno i zimno, a tam miło, jasno… Niestety byliśmy już po kolacji, ale obiecaliśmy sobie, że tu jeszcze wrócimy.
No i wracamy co roku, bo w zimie oboje tu pracujemy (jedno na śniegu, drugie przy komputerze). W tym roku w okresie między świętami a Nowym Rokiem nie dało się zarezerwować stolika. Teraz jednak Włochów na nartach prawie nie ma, a przeważający tu Polacy nie mają tego zacięcia, żeby jechać kilkanaście kilometrów na kolację. Więc się udało.
Dzięki znajomym dokonaliśmy także kolejnego kulinarnego odkrycia i to zaledwie 2 km od domu. Trzeba jednak przyznać, że restauracja Maso Burba jest położona całkowicie na uboczu, co tłumaczy, dlaczego dotąd nie wiedzieliśmy o jej istnieniu. Po świętach było tam pełno, teraz zajęte jedynie 4 stoliki.
Przystawka – karczochy z amarantusem na puree z topinamburu – w Maso Burba
Ponieważ w ostatnim tygodniu sporo napadało, mogliśmy udać się do tej restauracji na biegówkach. Kiedy po kolacji wkłada się narty i tym środkiem lokomocji udaje się z powrotem do domu, zmniejsza to znacznie wyrzuty sumienia, nawet jeśli posiłek był obfity. Wczoraj dodatkową przyjemność sprawił nam widok trzech jeleni, które najwyraźniej wracały znad rzeki w góry. Spotkaliśmy je tuż pod stacją gondoli, gdzie w ciągu dnia ruch i gwar, ale wieczorem nie miały się już czego bać.
Obie restauracje mają bardzo krótkie karty, w których nie znajdziemy pizzy. Właściwie źle mówię, bo w Ossanie nie ma karty. Właściciel, Mariano, podaje dania z pamięci, wymieniając wszystkie składniki i trzeba się szybko orientować. W Maso Burbo karta jest i podczas 3 wizyt spróbowaliśmy już prawie wszystkiego, ale pani kelnerka zapewniła, że za 2 tygodnie zmieniają menu.
Trzecia lubiana przez nas restauracja, Vecchia Canonica w Male nie wytrzymuje niestety konkurencji. Jest duża. Podają tam pizzę. A daniom, choć pyszne, brak tej finezji. A co do dwóch pierwszych to dyskutujemy z mężem, która lepsza. Wydaje się, że konieczne są dalsze badania terenowe.
A wracając do śniegu, to utrudnił on większości wracających po feriach i jadących na ferie na narty do Włoch przejazd przez przełęcz Brenner. Ja zrozumiałam zaś frustrację pana, którego wspomnienia z chatki w Karkonoszach robiły swego czasu furorę w Internecie. Bardzo się cieszyłam, gdy śnieg zaczął padać nie tylko na szczytach, ale również w dolinie. Zrobiło się pięknie i biało. Ale gdy padał już trzeci dzień i każde wyjście z domu oznaczało wpadnięcie w zaspę powyżej kolan, wyjazd samochodem wymagał kilku godzin walki, a w godzinę po odśnieżeniu przejścia od domu do drogi znów nie było widać, zaczął budzić moją wściekłość. Na pociechę myślałam sobie, że przecież (o ile lawina nie zablokuje przełęczy) można wrócić do Warszawy. Choć okazuje się, że i tu sypie… Byle się tylko w porę opamiętało!
Śnieg za oknem, kiedy jeszcze cieszył
Komentarze
łączenie pracy z przyjemnością to całkiem miłe rozwiązanie …moje dzieci buszują w górach Austrii .. ale raporty skromne … dojechali bez zamieci i korków a kwatera dobra …
Jolinku! To były piękne dni. Wiele lat uprawiałem, to co mąż Pani Agaty. Jestem instruktorem PZN od 1954 roku. Piszę jestem, bo to się nie przedawnia, ale to już dawne lata. Tak samo jak dawne lata w sensie dosłownym nad morzem, gdzie bywałem ratownikiem. To se ne vrati!
cichalu no i jeszcze pływanie na łodzi/yachcie … nic dziwnego, że Ewa jest z Tobą szczęśliwa … facet z pasją i zaradny … 🙂
a kot, który mieszka w gabinecie Prezydenta Wrocławia nazywa się Wrocek … 🙂 … wybrali internauci ..
To se ne vrati, ale za to ciągle co innego się pojawia i to je dobre 🙂
Nie ma to, jak praca, którą się lubi. Większości nie jest to dane, praca to zazwyczaj konieczność, niestety.
Ja lubiłam swoją pracę, chociaż miała swoje minusy, bo praca w domu to zawsze narażenie się na zarzut – ty to masz fajnie, siedzisz w domu…Poza tym nie wiesz, kiedy należy skończyć. A jak jesteś sam sobie szefem, to już całkiem przechlapane. Podobno zasadą jest – najpierw zapłać sobie. Podobno!
Upał, 6 plusów dodatnich. Na obiad wczorajsze.
Przy okazji dodaję, że kupiłam znakomitą panierkę do kotletów i różnych takich, made in USA. Znakomita, z grubsza zmielona, chyba z pszennego „chleba”, bo jasna. Naprawdę znakomita. Sama nie robię panierki, w sensie ususzyć bułkę czy chleb, bo nigdy nie suszę, kupuję gotową, zapuszkowaną. Różne bywają, na przykład z ziołami prowansalskimi i tak dalej, ale te nie do wszystkiego się nadają.
Tym razem trafiłam w dziesiątkę – tak chrupkich schabowych jeszcze nie miałam. Skład podany, chemii nie ma.
Jolinek,
nie głosowałam, ale byłam pewna, że Wrocek będzie 🙂
No, od dzisiaj pracuje, pewnie za michę strawy, wodę i czystą kuwetę.
Jak będę we Wrocławiu, postaram się zakupić trochę kocich „cukierków” dla Wrocka, jak nie zapomnę!
pasta z imbiru … link bezpośredni nie przechodzi bo ma słowo zakazane na tym blogu – wpis z 2 lutego br. …
https://www.kulinarneprzygodygatity.pl/
dostałam zdjęcia od rodzinki … słońce, śnieg i doskonałe humory …
Poczytałam o Wrocku, już na oko typowałam, że british shorthair, u nas taki kotek kosztuje ok 1000$. Arystokrata 🙂
Piękne kotki (Młode mają dwa, Fridę i Nobie), ale hałasu nie lubią. Żeby Wrocka nie zagłaskali czasem, koty sypiają do 18 godzin na dobę, a i bywa, że dłużej. Frida:
https://photos.app.goo.gl/4xFKhFPvCdUrPMFo9
Tu są obie kotki, Nobie z lewa i Frida z prawej. Starszawe panie już, zwłaszcza Nobie, która przeżyła swoją „średnią” życia, ma 13 lat, jak na rasowego kota to już matuzalemka jakby.
https://photos.app.goo.gl/obDzXAfRmfbioPQa6
Hallo, ładne ujęcie Jerzora 🙂
Alicjo, plan jest prosty niczym ogon świni 🙄 przeżyć choć jeden rok bez zimy 🙂
I skoro jestem tutaj na archipelagu to :dam radę, na luziku i w mobilku.
W lutym będę jeszcze koczowal na Teneriffa. To fantastyczny miesiąc z dużą petardą wiatrów. Jest zatem co robić przez parę godzin w czasie dnia. Marzec jest już trochę gorszy, nie ma wiatrów aż tak mocnych, 8 lub 9 B. I też tutaj pozostaję. Na początku kwietnia, mam już bilet, mustruję na statek i udaje się na białą wyspę tutejszego archipela. Fuerteventura znam z poprzednich na niej pobytów, i lubię ten kawałek planety. Jest tam płasko, nie ma górów, serpentynów. I na całej wyspie jest jednakowo ciepło.
Tutaj jak pomylę drogę i wyląduje w górach, to nie ma innej możliwości, by przeżyć, należy ogrzewać mobilka. Widoki są cudowne, ma się absolutną ciszę i jeżeli ktoś docenia spokój tak jak ja, to może czuć się w tych warunkach cudownie, ale po jednej nocy, jak się nie ma do kogo przytulić to nie robi to wiele przyjemności.
A zatem, jeszcze dwa miesiące nadaję z Teneriffa, później z Fuerteventura, a jak długo 🙄 tego nikt nie wie, nawet Cichal
Masz świetny plan na najbliższe miesiące, bezdomny.
Ja też chciałabym chociaż jeden rok przeżyć bez zimy – i to naszej tutaj zimy!
Na razie jeszcze się tak nie zdarzyło, ale planować trzeba. Może następna? Tylko nie na Kiribati, bo tam cholernie drogo!
dzień dobry … ☕
u nas plusy … i ma być ocieplenie ..
robi ktoś tak faworki …
http://smakuje.blox.pl/2019/02/Faworki-przez-maszynke-do-miesa-super-kruche.html
do kawy zrobiłam wczoraj sernik na zimno … te rogaliki domowej roboty z Waszych wpisów mi zapachniały ale ja nie piekę więc pokombinowałam .. sernik jest z mascarpone, na biszkoptach, z mrożonymi czereśniami i posypany prażonymi migdałami … pełen wypas .. 🙂
Jolinku, poprosilabym o przepis na taki sernik 🙂
Alicjo, „strazniczko” jezyka polskiego – po polsku british shorthair nazywa sie calkiem oficjalnie brytyjski krotkowlosy. Po co wiec zasmiecac polszczyzne? Z czym sama tak walczysz?
Danusko, rajdy to przepiekny sport, mocno uzalezniajacy i wbrew pozorom wymagajacy nie tylko umiejetnosci panowania nad samochodem, ale przede wszystkim chlodnego myslenia, opanowania i przewidywania. Bo z prawami fizyki sie nie wygra. Od pewnego czasu siedze „na prawym” i dyktuje, a moj kierowca mi ufa i jedzie, jak mu powiem 😀 Do tego potrzeba jednak treningow i zaufania, zeby druzyna funkcjonowala bez problemow i nieporozumien. Udalo mi sie to osiagnac.
Przy okazji niejako zwiedzamy piekne miejsca, bo rajdy to tez podroze.
Magdaleno bardzo prosty przepis bo ja ułatwiam sobie życie … kruszę gotowe biszkopty na dno pojemnika tak by przykryć całe dno .. na to owoce zamrożone tak by przykryć wszystkie biszkopty … ja robię taki sernik na 4 porcje więc rozpuszczam jedną galaretkę w 0,25 litra wrzątku a po rozpuszczeniu do gorącej galaretki dodaję 0,25 l serka (serek się trochę zaparza i ma wg mnie lepszy smak niż wrzucany do zimnej galaretki) .. mieszam by wszystko się połączyło … wylewam część mieszaniny na owoce z biszkoptami … czekam trochę by zastygło (a szybko zastyga bo owoce mrożone) .. następnie wylewam resztę mieszaniny … po zastygnięciu sypie migdały lub orzechy … jeśli się wleje całą mieszaninę od razu to biszkopty i owoce wpływają na wierzch … obie wersje są tak samo smaczne ale ta pierwsza ładniej wygląda i można podać gościom … dla siebie robię drugą wersję bez ceregieli … smacznego … 🙂 … więcej pisania niż roboty … 😉
raport od dzieci …
„Jedzonko sami ogarniamy, rano dostajemy świeże bułeczki od gospodarza. Jest super i świetny basenik z saunami, leczeniem światłem i kamiennymi fotelami do wygrzewania się. Jest tak jak sobie wymarzyliśmy.” … szczęśliwa mama jak dzieci i wnuczka szczęśliwi … 🙂
Magdaleno-gratulacje i szapo basy 🙂 Są sporty, do których się absolutnie nie nadaję. Jestem pewna, że ten również do nich należy.
Jolinku-udanego dalszego ciągu wakacji dla dzieci i Amelki. Wnuczka będzie miała co opowiadać po powrocie.
Jolinku, pieknie dziekuje 🙂
Mam nadzieje, ze ogarne taki przepis i poradze sobie z wykonaniem.
Bardzo ciekawy jest link o faworkach. Nigdy nie słyszałam o takim sposobie napowietrzania ciasta. Bicie wałkiem jest męczące i nudne. Wypróbuję ten sposób, bo jeszcze raz będę smażyła faworki.
Na obiad mam rosół z zamrażarki, a mąż czerninę, za którą przepada. Ja nie jem tej zupy, ani jej nie gotuję. Mamy w rodzinie specjalistkę od tego przysmaku i ona zajęła się wszystkim. Mąż zadowolony, ja także.
Bardzo dziękuję za miłe życzenia.
Zaraz zaraz…jeszcze moje, Krystyno – najlepszego!
Magdaleno,
to jest nazwa rasy (zapomniałam dodać tłumaczenie). O co mi chodziło w moim „strażnictwie”, otóż o to, że bez potrzeby są wtrącane w rozmowie czy zwykłym tekście polskim słowa angielskie. Tak jakby „polski zapomnieć, angielski się nie nauczyć”, rozumiesz, o co mi chodzi. Z takich wypowiedzi wychodzi karykatura języka, bo autor chciał zapewne podkreślić, że jest światowy i poliglota. To widać w tekście 😉
Nie wszystko potępiam w czambuł. Zresztą, już przestałam, niech sobie zaśmieca język kto chce i do woli. To tylko o nim i swego rodzaju snobizmie świadczy. Jak to się nazywało za dawnych czasów? Bardzo kulinarnie – makaronizmy 😉
Teraz są to anglicyzmy. A tu są spiskowcy – Nobie i Frida, wysokości mają i to uwielbiają, chociaż ja zawsze się boję, że któreś się omsknie. Nobie była za młodu prawie całkowicie biała, ale z wiekiem ciemnieje jej twarzyczka i ogonek. Odwrotnie jak u ludzi – my siwiejemy 😉
Miałam gdzieś zdjęcie Pusi od Kuzynki Magdy (jak bliżniaczka Fridy!), ale mi się zapodziało w plikach, diabeł ogonem nakrył…
https://photos.app.goo.gl/aDfBgifohdU9SwFK7
p.s.Dodam, że to raczej ja, zasiedziała w kraju anglojęzycznym przez te 37 lat miałabym wymówkę, zapominając polskich słów lub wtrącając -izmy, a jednak tego nie robię, i to wcale nie kosztuje mnie żadnego wysiłku, mimo, że obracał się od zawsze prawie wyłącznie wśród autochtonów, a z rodakami mam kontakt sporadyczny. Jednak „polski nie zapomnieć” 😉
Wielu kierowców traci od czasu do czasu nerwy na drodze, na parkingach i tak dalej, wściekli na tego gamonia, co jeździ nie tak, jakbyśmy chcieli, zawadza nam na drodze, za późno rusza, kiedy światła już się zmieniły na zielone…
W Kanadzie „wściekłość kierowcy” wygląda tak:
https://old.reddit.com/r/gifs/comments/amvleg/brutal_canadian_road_rage_incident_caught_on/
Krystyno! Wszystkiego najlepszego!
Zycze dopiero teraz, bo dopiero teraz mam czas, zeby napic sie spokojnie dobrego wina (szczep franconia z okolic Cividale del Friuli), co z tym wieksza przyjemnoscia czynie, ze za Twoje zdrowie!
No patrzcie…a dopiero co żeśmy w temacie grzebali:
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24431831,ile-miodu-w-miodzie-uokik-sprawdzil-jakosc-slodkiego-produktu.html#s=BoxOpCzol6
Magdaleno, Alicjo – bardzo dziękuję za życzenia. 🙂
A co do miodu – sprawdzajmy, co kupujemy. Ale jestem prawie pewna, że w cukiernictwie używane są najpośledniejsze miody, jak również olej palmowy, cukier glukozowy. Nie jesteśmy w stanie wytropić wszystkiego, ale staram się unikać wyrobów z olejem palmowym. Niektóre firmy zaznaczają już na opakowaniach, że produkt nie zawiera tego składnika.
Krystyno – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=HvFaciai-Ew
https://www.youtube.com/watch?v=e5K19LKJibo
https://www.youtube.com/watch?v=a0hFZPvanMs
Miód kupuję w sprawdzonej pasiece, kilkanaście kilometrów od mojej miejscowości. Najbardziej lubię „leśny” czyli z leśnych, dzikich malin. 🙂 .
Asiu, dziękuję 🙂 Wiosna to dla mnie najpiękniejsza pora roku. Wspaniałe widoki.
Krysiu! Wszystkiego i to w najlepszym gatunku!!!
Jolinku, dziękuję za dobre zdanie o mnie, tylko jak do tego przekonać Ewę?
Uściski.
dzień dobry … ☕
a może taki deser dziś ….
http://qchniapoprostu.blogspot.com/2019/02/pieczone-jabka-z-beza.html
Asiu wiosną zagrało … 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
U mnie juz po obiedzie. Teraz pije kawe, ale bez ciasteczek.
No wiecie co? A ja dopiero zabieram się do śniadania 🙄
Wrócił zamróz. Śnieg nie zdążył stopnieć przez te 2 dni wiosny. Mało tego – zaczyna dopadywać.
Co na obiad? Nie wiem 🙁 Ale od czego /Przepisy 🙂 Na pewno znajdę podpowiedzi liczne.
Dzisiejsze”łowy”. Chleb z oliwkami i ciasteczka norweski wg, no właśnie. Czyj to przepis? z Blogu. Ciasteczka mają duszę, bo zrobiliśmy z połowy przepisu, ale pieprzu i angielskiego ziela, z całego 🙂
W tle młynek w którym miele się siemię lniane do śniadania. Musi być świeżo zmielone. Obok nasz antybiotyk, czyli czosnek w miodzie. Pycha!
https://photos.app.goo.gl/VrqXZZag1Vy8t94g8
Czosnek w miodzie? Proszę o przepis, potraktuję ten miód czosnkiem i będzie OK, mam nadzieję 🙂
A propos miodu, jeden z naszych emerytowanych geologów z uniwerku ma farmę i od lat pozyskuje własny miód. Wszystkim znajomym rozdaje po symbolicznym słoiczku, ale można od niego zamówić większą ilość. Ja nie używam praktycznie wcale, ale Jerzor przegapił był…Już chyba pisałam, że na okolicznych farmach często są ule i jesienią przy drodze, wraz z różnymi fruktami można kupić miód. I to na 100% dobry, bo tutejszemu farmerowi nie przyszłoby do głowy fałszować.
Przepis? Się kupuje. Się szatkowywowuje na kawałki. Się zalewa mniodem. Się spożywa…
Proporcje – ad libitum.
Alicjo. Patrzę na mapy radarowe i wspójczuwam! Wali u Was, że hej! U nas już wiosna. Prognozy nie przewidują śniegu i dni poniżej zera.
https://www.youtube.com/watch?v=DYlBuRGBrV8
Tez chcialam zapytac o czosnek w miodzie, ale Alicja mnie uprzedzila. Kroje na kawalki czosnek i zalewam miodem ? Szatkowywowuje ?
Cichal, prowokatorze 🙂
Ile tygodni ten czosnek leży w miodzie zanim będzie pycha?
Cichalu,
u mnie wali, ale marznący deszcz, a od czasu do czasu lodowy krupnik.
Samochód Lisy cały w lodzie, do wiosny odmarznie.
Poszatkuję i zaleję. A potem będziemy się zalewać do upojenia 😉
-6c, ponuro.
Wyciągnęłam niszczarkę, bo od czasu, kiedy kominek gazowy, nie palę niepotrzebnej korespondencji. Następnie wyciągnęłam 3 duże, wypchane szczelnie pudła z korespondencją od znajomych i rodziny. Te archiwizowałam od lat, datami jak przychodziły i „osobowo”, od kogo.
Nie bardzo wiem, po co, ale taki zawsze od zawsze miałam zwyczaj. Teraz postanowiłam je przeciągnąć przez niszczarkę, bo przyszedł czas.
Niektóre podczytuję, jeszcze nawet z ’82 roku. Ciekawostki różne, nie powiem. Z żalem, ale postanowiłam sie tego pozbyć.
Elapa. To proste. Szatkuje się krótko. Szatkowywowuje – długo, to i kawałeczki są mniejsze 🙂
Orco. Po paru dniach ciemnieje i ulega jakiemuś zmacerowaniu (?) Mniej smyrdi. Ja to jem na bieżąco i na bieżąco dorzucam nową porcję. Wyjadam te ciemniejsze. Nie wiem czy to działa, ale jedno jest pewne, że w komunikacji publicznej miałbym więcej miejsca wkoło… 🙂
Cichal,
Dziekuję. Jeszcze jedno pytanie. Czy słoik z modem I czosnkiem trzymasz w lodówce, czy tak zwana room temperature?
Dziękuję jeszcze raz.
Myslalam o roznych miodach dostepnych w naszych sklepach. Od manuka, eukaliptus, mimosa I wiele innych. Najbardziej mi smakuje miod z kwiatow o prostej nazwie fireweed. Fireweed rosnie wszedzie – wysoko w gorach I na poziomie wody. Pikny, skromny kwiatek, a tyle daje przyjemnosci. Z czosnkiem lub bez.
Orca 🙄 zadajesz dziwne pytania. Podobne do tych z dawnych czasów.
Kobiecina jedzie pekaesem i pyta się kierowcy, czy w Zimnej Wodzie staje?
Kierowiec – – > chyba kaczorowi 🙄
Przecież w lodówce nie dojdzie do żadnej reakcji
Bezdomny,
Dziekuje
Chcialam zamiescic zdjecie fireweed w gorach i nad jeziorem ale nie przeszlo 🙁
zdrowe frytki … mogą być z czosnkiem …
https://kuchniapepin.blogspot.com/2019/02/zdrowe-frytki-w-bialku.html
Małgosia chyba w świat wyjechała bo ostatnio nie pisze do nas ..
Przez wiele lat jadlam miod z wlasnej, rodzinnej pasieki. Niestety, od kilku lat tata juz nie jest w stanie jej prowadzic.
Orca, spróbuj jeszcze raz, interesuje mnie to ziółko, może i u mnie roscie?
Nie trać nadziei 🙂
Noooo, bezdomny wraca do poprzedniej formy. Z liceum.
Orco, miód trzymamy w szafce kuchennej. Czosnek w koszyczku z cebulą. Jak pomieszam, to też na blacie, żeby był pod ręką. Temperatura nie ma wpływu na przechodzenie fitoncydów do miodu, To nie jest reakcja chemiczna. Trzymam w zakręcanym słoiczku., bo (jak napisałem po czesku) smrdi.
Bezdomny,
Stay out, will you?
dziewczyny pietruszką w zmarszczki …
http://zyjwstylueko.blogspot.com/2019/02/popularne-warzywo-lekiem-na-zmarszczki.html
Cichal,
Dzięki. Myślałam czy ta smaczna mikstura moze sie psuć jeśli jest w pokojowej temperaturze. Czosnek czasami marnieje.
Bardzo chętnie zrobię czosnek z miodem. 🙂
W kontekscie komentarzy @ bezdomny. Znajomy z Polski czesto przyjezdza na West Coast I spedza tu duzo czasu w ramach pracy. Dwa dni temu napisal nastepujace slowa po powrocie z kolejnej podrozy.
“ nie ukrywam, że ze Stanów Zawsze wracam pełen optymizmu, wiary w ludzi, w siłę własnych działań i motywację ale kiedy zaczynam znowu tu żyć ci ludzie mnie sprowadzają na ziemie 😛 Smutne ale taka prawda 🙂 “
Wiecej na ten temat nie chce pisac.
Może tak ten fireweed?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wierzb%C3%B3wka_kiprzyca
Jolinku,
nie ma leków na zmarszczki, nie ma kremów na zmarszczki, jak już zmarszczki są 😉
Najwyżej jakiś lancet czy coś. Natomiast można zapobiegać zmarszczkom, które i tak się kiedyś pojawią, tylko można i pojawienie się opóźnić. Niestety. Cudów nie ma 😉
A szkoda 🙁
Orco – fireweed – wierzbówka https://en.wikipedia.org/wiki/Chamaenerion_angustifolium#/media/File:Maitohorsma_(Epilobium_angustifolium).JPG z wiesiołkowatych
To jest ciekawe: Iwan czaj 🙂 https://www.czajnikowy.com.pl/iwan-czaj-rosyjska-herbata-wierzbowka-kiprzyca/
Wino, miód: http://www.herbiness.com/wierzbowka-laki-pelne-rozu/
Alicja, Asia
Wierzbowka to ładna nazwa – dzieki. 🙂
Te łąki pełne kwitnącej wierzbówki muszą bardzo ładnie wyglądać.
Asia,
Rzeczywiscie, piekny widok. Nie tylko łaki ale całe pobocza gór. 🙂
Orco – znalazłam takie zdjęcie: https://www.usgs.gov/media/images/fireweed-and-beaver-creek-alaska 🙂
Asia,
Znalazlas piekny przyklad ze ekstremalny klimatu Alaski jest rowniez ogrodem dla wierzbowki. 🙂
Asia,
Dopiero teraz przeczytalam legende o Ivan Czaj, ktora wcześniej opublikowakaś. Jeśli ktoś przeoczyl tu jest fragment:
“Na koniec ciekawostka. Z powstaniem Ivan Czaju wiąże się ciekawa legenda. Mówi ona o młodym Iwanie, który zawsze chodził w szkarłatnej koszuli. Był on zafascynowany roślinami i zgłębiał ich właściwości lecznicze. Potrafił przygotować różne ziołowe herbatki, które pomagały ludziom. Kolor koszuli Ivana był tak charakterystyczny, że gdy tylko okoliczni mieszkańcy zobaczyli tę barwę wśród lasu lub łąki od razu wołali „Ivan czaj” czyli Ivan od herbatek. Gdy pewnego dnia Ivan przepadł bez śladu pojawiły się na łąkach nowe kwiaty o intensywnie szkarłatnym kolorze. Gdy ludzie je zobaczyli pierwszy raz od razu zawołali Ivan czaj. Później zaś odkryto, że nowa roślina ma właściwości lecznicze i faktycznie nadaje się do przygotowania z niej herbatki.”
Od paru dni oglądam telewizję z USA , Kanady i Australii . Szczególnie lubię Food Network. Komletnie inna niż polska wersja. Teraz wiem skąd pochodzą formaty polskich programów kulinarnych 😉 Cały świat próbuje dogonić BBC .
Różnice w jakości zdjęć, sposobie filmowania , aranżacji wnętrz ,w porównaniu z programami sprzed paru lat gdy miałem telewizję satelitarną są gigantyczne. Świat zasuwa jak oszalały.
Asia,
I jeszcze “Wierzbówka – łąki pełne różu.”, miod I na deser wino z wierzbowki.
Zawsze lubilam te kwiaty, ale nie wiedzialam ze tyle osob je docenia.
🙂
To wszystko pod linking powyzej od Asi.
Na Alaskę nikt mnie nie namowi o tej porze roku, bo zimy ci u nas pod dostatkiem. Dzisiaj był przegląd atrakcji zimowych, zakończyło się na śniegu, niedużej ilości.
Jutro będę paprać czosnek tym miodem, co to nie taki znakomity, wyrzucić nie wyrzucę, co prawda nie jestem z Krakowa, ale też miewam tamtejsze nawyki 😉
Dzisiaj obchodziła urodziny moja siostrzenica, jutro Młody, pojutrze Wojtek komputerowiec, w niedzielę kuma pyrlandzka w Ottawie…wszystkie cztery urodzinowe rocznice będziemy obchodzić w sobotę u Wojtka w Ottawie. Upiekę ciasto z resztką porzeczek i zawiozę gar bigosu świątecznego.
Do kumy pyrlandzkiej nie wstąpimy niestety, bo czasu nie stanie.
Wysyp urodzinowy 🙄
Misiu,
a gdzieżeś Ty bywał, czarny baranie? Czasem daj znać, między jednymi pierogami a drugimi 😉
I przy okazji – jaką tv kanadyjską oglądałeś?
dzień dobry … ☕
ładne te kwiatki .. myślałam, że to taki nasz wrzos ale są ładniejsze z bliska …
dziś robię podobny ryż ale z mango … u mnie 100 gram ryżu na 3 porcje …
http://www.slodkieokruszki.pl/kokosowy-ryz-z-musli-i-ananasem/
Dzień dobry 🙂
kawa
Chiński Nowy Rok rozpoczęty … u nas wiosna za 40 dni …
https://nto.pl/horoskop-chinski-na-2019-r-chinski-nowy-rok-wlasnie-sie-rozpoczal-sprawdz-w-horoskopie-co-cie-czeka-7022019-r/ar/13863460
słoneczko i plusy … spacer czeka …
ma poczucie humoru ten Donald Tusk … 😉
https://www.instagram.com/p/Bti5gBhjqyR/
Wprawdzie to jest nowy rok chinski, ale jedzenie kupilam u Wietnamczyka.
Slonce swieci, ale jest zimny i mocny wiatr.
Wierzbówkę kiprzycę łatwo spotkać, choć mało kto zna jej nazwę i właściwości. Wspominała o niej bjk/ kiedy jeszcze tu pisywała/ i Ewa. I dopiero wtedy zwróciłam uwagę na fioletowo kwitnącą roślinę rosnącą w pobliżu. Ale nie zrywałam jej, bo nie daję rady wykorzystać tych ziół, które zbieram i suszę. Miodu z wierzbówki nigdy nie spotkałam, bo u nas nie ma wielkich łanów tej rośliny. Z pewnością jednak pyłki wierzbówki bywają w miodzie wielokwiatowym.
Nowy rok chiński uczciłam (przypadkowo) kimchi, które właśnie dziś zakupiłam na spróbowanie. Smakowało, w towarzystwie kotlecików rybnych i warzyw.
Jolinku 9.56 – 🙂
Razem z Jolinkiem mamy miłe, wietnamskie wspomnienia dotyczące chińskiego Nowego Roku 🙂
Póki co trochę różnych, rodzinnych zawirowań, staramy się jakoś wszystko ogarnąć. Zdjęcia spod palm leżą odlogiem i czekają na spokojniejszy moment.
Danuśka też miło wspominam … niech się szybko wyprostują te zawirowania …
Dzien dobry,
Pytanie do mieszkanacych w Polsce i ogladajacych telewizje. Czy tvPolonia to jest mniej wiecej to samo co TVP? Od wiekow nie ogladam telewizji, mam tylko telewizor. Teraz za niewielkie pieniadze moge miec bezpostednio z Polski TV Polonia, tvn 24 i tvn cos tam. Chodzi tylko o TVPolonia, bo jesli to jest TVP to ja dziekuje.
Cichalku 🙂 twoje oceny oraz klasyfikacje innych są coraz to bardziej śmieszne, aż do bólu. Ale skoro masz taką potrzebę, to będę się znakomicie dalej bawił, ha ha ha.
No chyba żeś już po 80 dziesiątce, to wolno wszystko, a także i więcej
Nowy,
TVP to nie Tv Polonia (której ja też dziękuję!), tylko Telewizja Polska, w Polsce i z Polski. Koleżanki z Polski mnie skorygują – ale ja tu mam tv Polonia z Toronto…której bardzo-bardzo, a nawet bardziej dziękuję 😉
Nowy,
jeszcze coś. Otóż od jakiegoś czasu „rozgotowałeś się”, to proponuję, żebyś spróbował kiedyś ugotować sobie kartoflankę, która jest zupą tanią, nieskomplikowaną, a znakomitą. Już dawno chciałam Ci to podpowiedzieć 🙂
U mnie dzisiaj solidna pomidorówka z ryżem.
Nowy tak to ta sama firma pod wodzą Kurskiego …
p.s.Nowy,
możesz sobie też oglądać to (za prenumeratą), ale to tylko info:
https://www.youtube.com/user/YTtvpinfo
Jolinek,
ale my tu mamy inną tv Polonię, „swojską”, bardziej kurską niż kurski!
Nowy też zapewne ma „swojską” w jego okolicach.
Dziewczyny,
Wierzbówkę kiprzycę można śmiało dodawać do mieszanek ziół na herbatki. Nie musi być pita solo.
Nowy2
7 lutego o godz. 18:11
https://www.newsweek.pl/polska/polacy-nie-wierza-w-rzetelnosc-tvp-potwierdzaja-to-badania/nq8r55f
Alicjo chyba jesteś w mylnym błędzie … patrz kanały TVP ..
https://pl.wikipedia.org/wiki/Telewizja_Polska
Jolinku,
toż podałam! Tylko to należy zaprenumerować. Przecież na dobrą sprawę wszystko można mieć w tych czasach…jak nie przez internet, to satelitarnie.
Ta Pani 28 stycznia skończyła 83 lata. Pamiętacie ją? Chciałoby się powiedzieć – nic się nie zmieniła 🙂
https://photos.app.goo.gl/1MurxYCmbWLV1N8W6
Alicjo Nowemu chyba nie o to szło … nie oglądamy TVP pod kierownictwem PiS w ramach protestu na ich kłamstwa – programów mają sporo ale to ten sam sznyt a jak jest dostarczana to już inna inszość … ja nie oglądam chociaż niestety czasami się skuszę na program sportowy z lekkiej atletyki bo mają monopol na niektóre imprezy … ale może Nowy ma inny powód z tym pytaniem …
Dziękuję za podpowiedzi. Oczywiście jeśli jest to Kurski lub Kurskiemu podobni to odpada, nigdy nie dostaną ode mnie grosza, a nawet jakby chcieli dopłacić to też nie wezmę.
Yurek – dzięki. Takie „wiadomości” jakie podaje TVP to ja mogę sobie przeczytać na suficie. Dokładnie to samo. 🙂
Ja nawet nie wiem o żadnych lokalnych polonijnych stacjach. Do tego pewnie potrzebna jest kablówka, której nigdy nie miałem. Teraz dali mi za darmo, ale amerykańska telewizja, te podstawowe programy, są tak głupie, że ze mnie widza mieć też nie będą. Tego się nie da oglądać, przynajmniej większości.
Nowy,
my nie mamy kablówki, a w niedzielę (czy sobotę, nie pamiętam) możemy oglądać na jakimś kanale telewizję polską (tv Polonia) z Toronto. Najlepiej na kolanach! Dlatego nie oglądamy.
Z tv amerykańskiej oglądamy prime time news NBC o 18:30
Czasem Jerzor przełącza na CBS „60 minutes”. Ale nie wiem, na jakiej zasadzie to działa – wiem tylko, ze nie mamy kabla, ale mamy ileś tam kanałów. Ja telewizji w ogóle nie ogladam, tylko „słucham” dziennika NBC, a wcześniej Global z Toronto. Żeby wiedzieć, co się na świecie dzieje. Nawet nie wiem, co telewizja teraz podaje 😯
Alicjo. Miałem kiedyś zaszczyt prowadzić z p. Edytą wieelką imprezę w Szczecinie w jakiejś równie wielkiej hali. Przemiła, spokojna i do bólu profesjonalna. Moja młodsza koleżanka. 🙂
Bezdomny. Orca ci coś proponowała, nieprawdaż?
Zgadnij Cichalu co mnie najbardziej interesuje :
a) przedwczorajszy śnieg?
b) wczorajszy jakiś tam orci bazgroł?
c) czy jutrzejszy wiatr na ozeanie, gdzie temperatura powietrza oraz wody tworzy piękną sumę,która nie jest mniejsza niż 44°C?
🙂
bezdomny,
na tej samej zasadzie ktokolwiek z nas mógłby napisać – wal się bezdomny, co mnie obchodzą Twoje wiatry i Twój bazgroł?
No więc właśnie – pisz swoje bazgroły, którzy-niektórzy chętnie czytają i też masz wybór, czytać czy nie bazgroły innych bazgraczy.
A spróbuj mi tu warczeć na moje zimowe donosy!
Tam jest jak jest, tu jest jak jest – i niech tak zostanie, chyba, że pogoda się zmieni 😉
dzień dobry … ☕
ta sałatka jest prawie wiosenna … zrobię sobie z wędzonym łososiem …
http://linawsmietanie.blogspot.com/2019/02/saatka-z-makaronem-ryzowym-i-wedzym.html
zwykły kompot niezwykły …
https://www.e-ksiazkakucharska.pl/2019/02/kompot-z-suszonych-moreli.html
Jolinku-ta sałatka jest rzeczywiście bardzo dobra, to jedno z popisowych dań mojej koleżanki 🙂 W jej sałatce zamiast wędzonego pstrąga są paluszki surimi. Z wędzoną rybą będzie zapewne bardziej wyraziste w smaku.
Jan Sztaudynger (dawno go nie było)
Głos sumienia
Halo, tu sumienie,
Czy pan zamówił budzenie?
***
Niczym
Niczym się ludzie tak nie nudzą
Jak szczęściem własnym i niedolą cudzą.
A gdzie kawa?!
Przyzwyczaiłam się do wirtualnej….
Omani coffe pots:
https://photos.app.goo.gl/akjBXPat1nsLKzLdA
Oj, różne te dzbanki do kawy bywają. Oj, różne… 😉
https://api.culture.pl/sites/default/files/images/imported/design/produkty/CERAMIKA/steatyt_katowicach.jpg
Byliśmy dzisiaj na spacerze na nadbużańskich włościach. Pogoda byla prawie wiosenna, lub raczej przedwiosenna. Jeszcze trochę śniegu na leśnych drogach, na śniegu mnóstwo śladów różnych zwierząt. Bug skuty lodem, chociaż nie wszędzie i nie do końca.
Na kawę jest już dzisiaj za późno 😉 https://www.youtube.com/watch?v=4zAThXFOy2c
https://www.youtube.com/watch?v=JadIhIihTFw
https://www.youtube.com/watch?v=yy2O1vNlsAA
Dzień dobry,
Asiu, dzięki za wstawki muzyczne, zwłaszcza za pierwszą. Już sam tytuł zaprowadził moją wyobraźnię do amerykańskich barów, których mnóstwo odwiedziłem. Nie w każdym jest prawdziwa atmosfera, a właściwie coraz trudniej taką znaleźć, ale wciąż można.
Czasami spotykam się z kimś, kto mówi – po co iść do baru, w domu można się napić o wiele taniej… No, jeśli komuś o napicie się chodzi, to ma rację, ale ja przeważnie dalej nie podtrzymuję tematu, nie ma sensu. Mnie chodzi o coś zupełnie innego.
Jeśli odrzucić na bok np. Trumpa i jego ferajnę, odrzucić na bok wszelkie trudności, jakie przynosi życie w tym kraju, to wciąż można znaleźć coś co można naprawdę polubić. Stany mają swoje ogromne zalety również.
Tak jak śpiewa Shemekia w ostatniej zwrotce – jeśli będziesz kiedyś w Teksasie i bardzo, bardzo uważnie się wsłuchasz, to usłyszysz starego człowieka grającego blues na zniszczonej gitarze…ale on naprawdę mógł grać blues….
https://www.bing.com/videos/search?q=blues+preforming+in+white+house+youtube&&view=detail&mid=BC1BBF6C8147679F4D87BC1BBF6C8147679F4D87&&FORM=VDRVRV
Nie wiem po co to wszystko piszę…
Trzeci link się nie otwiera, ale znalazłem na youtubie, dzięki.
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
Międzynarodowy Dzień Pizzy jest dziś …
Nowy picie kawy w barze to jak oglądanie filmu w kinie … wrażenia są inne niż w domu …
może taki obiad …
https://www.kuchniawoparach.pl/2019/02/grzybowy-taort-makaronowy.html
W ramach jednorazowej pomocy Irkowi.
https://i.pinimg.com/originals/1a/2a/25/1a2a25ed908afa6d9b0f5d3f31c9f24c.jpg
Zaczynamy wiec od yurkowej kawy.
Jolinku, doskonale to ujęłaś, bar i kino, jestem za 🙂
Asiu, dzieki za wspaniałe Tennessee Whiskey, poniżej jeszcze raz, wykonane na żywo
https://youtu.be/IBLruNfUqUs
Alino, jaka przepiekna zawartosc linku!
Idealna na spokojny sobotni poranek i duzo kawy do tego 🙂
yurku-Twoja jednorazowa pomoc Irkowi od razu poprawiła mi humor 🙂
A poza tym pomyślałam zaraz o kogucie portugalskim:
http://www.projektswiat.pl/2014/12/historia-niezwyklego-koguta-ktory-stal-sie-symbolem-portugalii/
oraz francuskim, bo kogut jest też symbolem tego kraju:
https://p4.storage.canalblog.com/48/35/794150/71060042.jpg
Przy okazji napomknę, że jednym z klasyków kuchni francuskiej jest coq au vin, czyli kogut w czerwonym winie. Gdyby zatem ktoś miał pod ręką koguta to może przyrządzić dzisiaj na obiad 🙂 Z braku koguta można użyć kurczaka zagrodowego.
Nowy-w Polsce chyba podobnie, gdyby odrzucić PiS i jego ferajnę oraz pewne trudności życia w tym kraju, to nasz kraj też można polubić 🙂
koguty mi się źle kojarzą z wyjazdami bo taki kogut za płotem to skuteczniej budzi niż kawa i zwykle zbyt wcześnie … no i stary kogut u babci na wsi w rosole …
Alino też się zasłuchałam w podanego linka … gra mi tu …
a to danie dla małego i dużego … wesoły makaron …
http://zapieczeni.pl/kozackie-wasy/
Tak Nowy, bary mają własną atmosfere i nie wszystkie mogą odpowiadać naszym potrzebom. Przed godziną opuściłem San Cristobal de la Laguna. Na avenida de la Trinidad wszystkie bary mają beżowobrązowe plamy na kamiennej posadzce, czerwono-żółto-zielono migajace jednoroczne bandyty na sciamach. Na drewnianych Tresen stoją wentylatory zabijajace w oku mgnienia nadlatujacą muszkę. Na stolikach na przemian zielone 7up i czerwone Coca-Cola serwetniki. W szklanych gablotach leżą tortillla espanola, tort na kawałki, ensaladilla w polmisku owininietym przezroczystą folią. Parę gotowych kanapek, z serem żółtym semikurado, z białym twarogiem, z salchiconen, mortadelą i jamonem cosido, pomidorem z cebulą, i bez cebuli, goły pomidor, avokado, i sałata.
Sporo klientów bara z rana popija browara. Mi o tej porze dwa razy espresso wystarczyło. Mam w mobilku maszynkę do espresso, ale takiej jak w barze to nawet w berlińskiej kuchni zrobić nie potrafię. Teraz siedze nad ozeanem i śniadaniuje bez jebnorecznych bandytów na ścianie.
Dobrego dnia
Z moich kanaryjskich oraz innych wyspiarskich obserwacji wynika, że klientela popijająca piwo już od rana to Brytyjczycy. Oni zapewne znają nasze powiedzenie, że piwo z rana, jak śmietana 🙂
https://adamczewski.blog.polityka.pl/2012/07/16/piwo-z-rana-jak-smietana/
Ja tam lubię Polskę – odrzucić wiadome. Ale przeciętny Polak ma wiadome w głębokim poważaniu i robi swoje. Tylko za mało tego swojego – przeciętny Polak rzadko chodzi na wybory. A powinien. A potem przeciętny Polak lubi narzekać. Słyszałam też takie wypowiedzi: ja tam na wybory nie chodzę, co to pomoże…
Przyznaję, że we mnie się gotuje, jak coś takiego słyszę. Idę na wybory, wybieram, a potem rozliczam tego, co to go wybrałam. Z moich jeszcze się żaden nie naraził, ale niech uważa!
https://www.se.pl/wiadomosci/polityka/oficlane-wyniki-wyborow-2018-procenty-kto-ile-dostal-glosow-aa-Zrb4-AVzS-UiU4.html
Mam trudności z „Ozeanem”. Na całym świecie jest to raczej „ocean”.
No ale może po ichniemu jest inaczej.
Upiekłam ciasto z owocami, jeszcze chwila i wybieramy się do stolicy, a nawet za, bo przez rzekę do Gatineau. Oprócz jubilata będzie stare dobre małżeństwo Ruskich i jeszcze parę osób.
Wojciech dostanie też wiaderko bigosu. To nasz przyszywany syn, trochę stary, ale jary. Komputerowiec. Bardzo go lubimy.
https://ca.linkedin.com/in/wojciech-fraczak-1223314
Danuska 10:45, oczywiscie, byle do jesieni!
Ciekawy ten Frączak, Wojtek zresztą. Szkoda, że tak daleko. Miałbym parę pytań. Dzisiaj rano przemieliłem parę pestek awokadowych na pomarańczowy puder. Teraz warzę (dosłownie, bo w wolnowarze) niezdrową wieprzowinę ze zdrowymi jarzynami. Nastawiłem pierwszy raz na 8 godzin. Zobaczymy jak to wyjdzie. Nie wiem kiedy dodać czosnku i pieprzu. Normalnie gotując czy smażąc, dodaję pod koniec procesu, żeby nie gorzkniało. Kiedy w wolnowarze jest koniec procesu?
Wolnowar możesz otworzyć pod koniec gotowania, sypnąć czymkolwiek, szybko zamieszać i zamknąć.
Najlepsze bary sa na San Escobar! Juz sama nazwa tego niewielkiego, ale jakze uroczego kraku na to wskazuje. Tam akcent kladzie sie na ostatnia sylabe, czyli BAR.
Nowy 🙂
Nie wiem czy Ci opowiadałem. Kiedy miałem geszeft w NYC prz 1 Ave, to obok, na rogu z 7 St (San Marks Pl.) był blues bar. Następny z jeszcze lepszą muzyką, był przy 2 Ave. Rzut damskim beretem. Nie wiem w jakim stopniu przyczyniły się one do decyzji o zakończeniu mojej kariery nowojorskiego biznesmena… 🙂
Cichal,
Troche znam te tereny. W tych okolicach mieszkal przez kilka lat Janusz Glowacki. Nie, nie twierdze ze go spotkalam. Natomiast rozmawialam z Ryszardem Kapuścińskim, ktory tam kiedys byl z wizyta. Wlasciwie bardziej bylam w niego wpatrzona I bylam w stanie tylko powiedziec : it is a great honor to meet you.
W Walentynki w Warszawie zostanie otwarte kino Helios Blue City, a w nim sale naszpikowane najnowocześniejszymi technologiami:
https://www.helios.pl/57,Warszawa/Aktualnosci/Szczegoly/id/6363/Poznaj-nasze-najnowoczesniejsze-sale%21
W repertuarze jest przewidziany cykl „Kino Konesera”, któremu szefował będzie Tomasz Raczek(z filmami znanymi z kin studyjnych). A przy okazji, czy pamiętacie telewizyjny program „Perły z lamusa”prowadzony przez Raczka i Zygmunta Kałużyńskiego? Nie wszystkie perły oglądałam z równym zainteresowaniem, ale zawsze chętnie słuchalam rozmowy obydwu panów.
I wiadomość dla Nowego-w wystroju kina”Helios”znajdziemy różne symbole z małej architektury Nowego Jorku oraz działać tam będzie kawiarnia stylizowana na amerykańskie bary 🙂
Jeszcze nie zdarzylo się mi zostać biznesmenem, ale się również przyznam, że ciężko nad tym pracowałem by do tego nie doszło. Inaczej pewnie nie siedział bym w tym miejscu, słuchając ozeana oglądając komety, gwiazdy i planety, lecz w mniej przyjemnym otoczeniu. 🙄
U nas takich barów nie ma, musi wystarczyć muzyka.
Nowy, gdy słucham bluesa zaraz przypomina mi się „Głębokie Południe” Paula Theroux. I jego podróże po południowych stanach.
https://www.youtube.com/watch?v=rxiuMz8zarQ
https://www.youtube.com/watch?v=O8WzDO_hj8A
https://www.youtube.com/watch?v=f7kQL_FMoNE
Świnina z warzywami się jeszcze warzy. Już dodałem czosnku. W tzw międzyczasie byliśmy na popołudniówce, czyli na koncercie jazzowym. Grał kwartet w oryginalnym składzie. Trąbka, a właściwie kornet, Mark Morganelli, powiatowy (hrabski) leader i szef tutejszego Jazz Clubu. Gitara, perkusja i akordeon!!!. Okazało się, że to instrument napędzany elektrycznie o barwie organów Hammonda. Perkusista, Brazylijczyk, zmajoryzował program i wiekszość to był tzw Brasil Jazz. Bossanova, samba. „So danco samba” wprowadziła widownię w amok!
https://www.youtube.com/watch?v=POXvY53pJcQ&list=RDPOXvY53pJcQ&start_radio=1&t=0
Od radości do żalu. Przed chwilą dowiedziałem się, że dzisiaj zmarł mój serdeczny przyjaciel, prof. Stanisław Gołąb. To On, 70 lat temu zaraził mnie żeglarstwem. Jachtowy Kapitan Żeglugi Wielkiej. Były prorektor AWF w Krakowie. Wspaniały Człowiek.
Cichal,
Coś wspominałeś o tym geszefcie w Nowym Jorku, ale szczegółów nie pamiętam. W każdym razie tam już chyba nie ma tych barów, bo pewnie bym o nich słyszał.
Ja chodzę do „mojego” klubu – baru na Dolnym Manhattanie, o którym tutaj już kilka razy wspominałem. Nawet Alicja kilka razy wyrażała chęć odwiedzenia tego miejsca, ale jakoś do tej pory się nie złożyło. A może po prostu bardzo trudno jej uzyskać przepustkę od Jurka. Ale przecież on może też iść. W soboty występuje ten człowiek. Byłem kilka razy.
https://www.youtube.com/watch?v=W-wifklF0sU
Asia,
„Głębokie Południe” też mi się kojarzyło wiele razy słuchając blues’a. Chociaż mieszkam tutaj tyle lat to tamte strony zawsze były mi jakoś nie po drodze. A książka, jak wszystkie jego, świetna. Orka wspomniała dzisiaj o Panu Kapuścińskim. Czytając książki Paula Therouxa o Afryce też porównywałem ich obu i Paul przeważył na swoją korzyść, oczywiście nic nie ujmując Panu Kapuścińskiemu.
Danuska – ciekawy jestem tego baru w stylu tutejszych, ale mam pewne obawy. Wszystko da się przenieść, styl, dekoracje, drinki, ale jednego nie da się przenieść – atmosfery. Tak mi się przynajmniej wydaje. obym się mylił!
Jeszcze słowo o atmosferze lokali, bo widzę, że i Bezdomny się ze mną zgadza.
Jest w Warszawie bar, bar kawowy, na Nowym Mieście. Chyba już o nim wspominałem – „Pożegnanie z Afryką’. Jeszcze niedawno stały tam cztery stoliczki, maleńkie, na dwie – trzy osoby. Właścicielowi udało się wprowadzić tam przede wszystkim atmosferę. Cały wystrój, wyszukany prostotą, pachniał kawą, dosłownie i w przenośni. Wstępując tam czułem się jakby gościem Karen Blixen w jej własnym domu, ale także podróżnikiem po Etiopii, Tanzanii, a stamtąd wyobraźnią i zapachem przenosiłem się do Brazylii. Coś pięknego. Dzisiaj lokal rozrósł się bardzo znacznie, jeszcze nie stracił swojego klimatu, ale obawiam się, że rozmiar, zwiększona kubatura wywieją stamtąd to co najcenniejsze. I też – oby się mylił.
Dobranoc 🙂
Nowy-też mam obawy.
Dawno nie byłam w „Pożegnaniu z Afryką”. Mnie również podobała mi się atmosfera tego miejsca. Muszę znowu zajrzeć, by sprawdzić, co i jak się zmieniło.
Nowy-z dedykacją dla Ciebie ul. Freta na starej pocztówce (dla niewtajemniczonych-kawiarnia, o której rozmawiamy mieści się na ul. Freta):
http://www.stare-miasto.com/rc_images/freta.jpeg
Mnie również podobała się… 😳
Google świętuje twórczośc Moliera, to może kilka cytatów?
Bywa, że plan bogaty, a skutek ubogi, od zamiaru do rzeczy jest ładny szmat drogi.
Dziwna rzecz, co się dzieje z tych plotkarzów rzeszą,
Że ci najgłośniej krzyczą, co najwięcej grzeszą.
Cnota rzadko bardzo zyskuje uznanie,
zawistni umrą, ale zawiść pozostanie.
Uwaga-już za trzy dni w Teatrze Narodowym w Warszawie „Tartuffe” co raz dwusetny!
https://www.narodowy.pl/repertuar,spektakle,79,tartuffe_albo_szalbierz.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Nie tylko Cichalowi i innym miłośnikom jazzu spodoba się ta książka. Można zresztą nie znać się zupełnie na jazzie i nie przepadać za nim, a książkę czytać z zapartym tchem : ” Komeda. Osobiste życie jazzu” Magdaleny Grzebałkowskiej – to portret Krzysztofa Komedy, jego środowiska i tamtych czasów.
Cichalu – Ciebie szczególnie mógłby zainteresować okres krakowski Komedy i Twoich starszych kolegów muzyków.
Książka na pewno jest dostępna w każdej bibliotece.
To Molier jeszcze gości na polskich scenach i to grany ” po bożemu”, w kostiumach ! Rzadkość w dzisiejszych czasach. Owszem, wystawiany jest jeszcze Szekspir, ale w wersjach tak przekombinowanych, powywracanych na opak, nie do rozpoznania z oryginałem.
Krystyno-gości, gości. Przesłania zawarte w jego sztukach nieustająco aktualne….
Szekspir też nie zawsze przekombinowany. We „Wspólczesnym” kostiumy może nie do końca klasyczne, ale spektakl bez udziwnień:
https://www.wspolczesny.pl/artykuly/hamlet-kuydowicz-zwierciadlo-2012
Najbliższe przedstawienie w marcu.
Krysiu. Dziękuję za podpowiedź książkową!
Orco. Głowacki mieszkał na East Village, bardzo polskiej enklawie pomiędzy Houston i E 14 St. Polskie sklepy, kościół św Stanisława Kostki. Strzygła p. Marysia a karmiła p. Teresa. Tamże Tompkins Square Park, który był centrum Jego „Antygony w NY”. Mój biznesik był pod # 130. Teraz jest sklepik z CD. Następne wejście to ten blues bar otwierany wieczorem.
Kiedyś wychodziliśmy z wernisażu w niegdysiejszej polsko-amerykańskiej sali wystawowej, chyba przy E 16 St. i Głowa (miał taką ksywkę) mówi, popatrz, to moja nowa fura. Był to Ford starszy od od nas dwukrotnie ( 🙂 ) Przerdzewiały na wylot. Nie stać Cię na lepszy? – spytałem. Stać – odpowiedział – ale tego nie ukradną. Po mniej więcej dwóch tygodniach, Janusz dzwoni: Pamiętasz tego rzęcha? – Oczywiście – odrzekłem. Ukradli sukinsyny.
Cichal,
Masz bardzo miłe wspomnienia 🙂
Z przyjemnoscia przeczytalam ksiazke Z Głowy. Janusz Glowacki z wielkim sentymentem I poczuciem humoru opisuje niektore miejsca w NYC i mieszkancow miasta.
Poczucie humoru miał znakomite. Takie „prawą ręką za lewe ucho”. Kiedyś pytam: Janusz zawsze taki chodzisz rozchełstany. Czy to z gorąca? A Głowa, jak to Głowa, popatrzył przeciągle i leniwym barytonem wycedził: „wiesz jakie są te kobiety, nie nadążam z zapinaniem… 🙂
Orca,
polecam „Good night Dżerzi” (o Jerzym Kosińskim). Poza tym „Ostatni cieć”, „Jak być kochanym”, „Skrzek”. „Ostatni cieć” mam dwa egzemplarze. Chętnie wyślę chętnym, kto pierwszy ten lepszy 😉
Alicja,
Znam good night dżerzi I kilka innych ksiażek. Kiedys pozyczylam ksiazki Glowackiego z biblioteki.
Cichal
Z ta koszula to pamietam fragment wywiadu. Dżanus chcial nosić rozpięta koszule jak Polański w młodszych latach. Chociaz dowcip o kobietach bardzo pasuje do jego poczucia humoru.
Chcialam obejrzeć kilka wywiadow z Januszem Glowackim na youtube. Niestety zadnego nie skonczylam z tej samej przyczyny. Dziennikarz/rozmowca caly czas przerywa i gość (Glowacki) nie moze zakonczyc zdania/myśli.
Bardzo dziwny zwyczaj.
Dżanus to był kawał przystojnego chłopa. Jego ostatnia praca to chyba scenariusz (wspólnie z Pawlikowskim) do „Zimnej wojny”.
W naszej bibliotece publicznej ilość polskich książek jest równa prawie zeru. Ja kupuję. Lubię mieć książki pod ręką. Dzisiaj od Wojtka pożyczyłam „Wariatka tańczy” – wywiad rzeka z Marylą Rodowicz, oraz Krystyny Kofty „Pawilon małych drapieżców”.
Czytam Marylę 😉
Orca,
ja też to zauważyłam – w wielu wywiadach z kimkolwiek. Wychodzi na to, że przeprowadzajacy wywiad „lansuje się” na osobie, z którą przeprowadza wywiad. Denerwuje mnie to bardzo. Pan Tomasz Lis często to robi i dlatego go nie lubię, chociaż czasem oglądam jakieś wywiady z osobami, które lubię. Lubię „Onet rano” i „wywiadowców”, Kuźniara, Sekielskiego i w ogóle całą tę bandę. No i jazdę przez Warszawę 🙂
Alicja,
Dzieki ze potwierdzilas. Obawialam sie ze tylko ja to widze.
Mniammmmm!
Magdalena, podsumuj 🙂
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24437015,tak-na-sankach-jezdzi-sie-w-austrii-kilkukilometrowe-trasy.html
Cieszę się, że macie podobne zdanie o biorących wywiady. Mysśałem, że to moja fobia. Zadają pytanie, a potem sami na nie odpowiadają! Wkurzające.
dzień dobry … ☕
jestem … jestem … odpoczywam trochę od internetu …
miłego tygodnia …
zamiast kawy …
http://www.kuchennykredens.pl/deser-kawowy-z-kremem-wedlug-przepisu-z-1929-roku/
Jolinku-bardzo proszę, abyś nie odpoczywała za długo od internetu, bo to nam zaburza dobowy rytm blogowy 🙂
Alicjo-podobał mi się ten artykuł o austriackich sankach i saneczkarzach. W Szwajcarii chyba podobne zwyczaje, bo Nemo czasem nam opowiadała, jak zjeżdżała na sankach podczas weekendu.
Bezdomny, miłośnik Psich Wysp(łac.canis=pies i stąd Wyspy Kanaryjskie) słucha z upodobaniem ozeana 😉 i ogląda gwiazdy oraz komety. To prawda, dla tych którzy obserwują chętnie rozgwieżdżone niebo te wyspy to najlepsze miejsce w Europie:
https://www.volcanoteide.com/pl/niebo_nad_teide/obserwatorium_na_teide
Oprócz plaż, morza, gwiazd oraz zabudowanych hotelami kurortów, od których należy trzymać się jak najdalej(chyba, że lubimy zatłoczone kurorty)na Kanarach jest sporo do oglądania i właściwie im dalej od wybrzeża, tym ciekawiej. Zatem zapraszam chętnych na wędrówkę po Gran Canarii (w minionych latach wędrowaliśmy już po Teneryfie i Lazarote):
https://photos.app.goo.gl/end6Eu3XmNnPCJTW6
Pod koniec pobytu, przez dwa dni mieliśmy okazję przekonać się co to znaczy kalima:
http://hiszpania-portal.pl/kalima-wyspy-kanaryjskie-wiatr-znad-sahary/
Nie było, aż tak jak piszą powyżej, temperatura wzrosła jedynie o 2-3 stopnie, można było spokojnie oddychać, ale wszystko pogrążyło się wielkiej, szarej mgle:
https://photos.app.goo.gl/hyGWAoYatgHfMRA47
Danuśka na moście wyglądasz bardzo romantycznie … jedni się kąpią a drudzy pieski ubierają by nie zmarzły … 😉 … letnia wyprawa w zimnie zawsze działa pozytywnie na człowieka … 🙂
gulasz z krainy Magdaleny i Pawła … z kminkiem nie robiłam …
http://www.kuchennykredens.pl/gulasz-austryacki-wedlug-przedwojennego-przepisu/
ta strona bardzo ciekawie się czyta ..
Austriackie saneczki przeżyłam niejeden raz – była to dla nas niedzielna rozrywka, a bywało, że i w tygodniu. Saneczki nie takie nowoczesne, jak na tych zdjęciach z artykułu – Maciek był ulubieńcem jednej „babci” Austriaczki i od niej dostał solidne, „starożytne” sanki, całe drewniane. Saneczek nie zabraliśmy do Kanady, ale do tej pory w Maćka pokoju „na górce” jest szmaciany zajączek od Babci.
Wracając do sanek, w niedzielę zgarnialiśmy całą naszą progeniturę w różnym wieku i szliśmy w góry. Jakieś 5-6 km, nie pamiętam już jak ten „gasthof” się nazywał, tak wyglądał latem 1982:
https://photos.app.goo.gl/HEEqQ1MowxCW3ZH16
Zimą było bajecznie, jak w snieżnej bajce. Dzieciaki targały sanki. W knajpie dorośli spożywali piwo, zazwyczaj jedno, bo trzeba było wrócić przed zmrokiem w dolinę, a poza tym dzieci nie pozwalały nam sie rozsiadywać i biesiadować. Droga w dół była fantastyczna, ja zjeżdżałam z Maćkiem, żeby go ubezpieczać. Jechało się jak w śnieżnym wąwozie, nie był to zjazd „na łeb, na szyję”, czasami nawet pod górkę, ale jazda była znakomita. Latem chodziliśmy tam po prostu „na piwo”. Z tego zdjęcia ubyły na zawsze 2 osoby.
Kolorowo i słonecznie – u nas natomiast zapowiadają na jutro 30cm białego puchu, tak jakby tego co jest było mało 🙄
Te kolorowe ławki – coś pięknego! No i wiele, wiele innych rzeczy. Aż mi się nie chce za okno zerkać…ale podobno zima ma też swoje uroki. Niech se…ale ja zimy nienawidzę szczerze i z wzajemnością.
Mnie też nie chce się zerkać za okno, ale dlatego, że nie ma już śladu po zimie. Jest buro i mży. Mam jeszcze nadzieję na zimowe widoki. Kiedy jest śnieg, okolica wygląda naprawdę pięknie.
Tymczasem pospacerowałam sobie z Danuśką i Alainem po kanaryjskich szlakach. Jak tam kolorowo i ładnie.
Jolinku-bo miejsce było dosyć romantyczne 🙂
Zauważyliście pewną właściwość? Kiedy my, ludzie północy przybywamy zimą do ciepłych krajów do wskakujemy od razu w szorty i klapki natomiast tubylcy ubrani są zdecydowanie cieplej. Na ulicy widać od razu kto turysta, a kto miejscowy 🙂
O tej porze roku woda w tamtejszym oceanie ma ok.16 stopni (trochę, jak Bałtyk latem). Dla licznych turystów z krajów skandynawskich, tudzież Brytyjczyków kąpiel w takiej temperaturze to czysta przyjemność. Ja trochę marzłam i wolałam pływanie w basenie, gdzie woda była cieplejsza.
Krystyno-owszem kolorowo i ładnie, ale jest jeden element psujący krajobraz-plantacje bananów ogrodzone i przykryte wielkim płachtami. Są miejsca, gdzie te plantacje ciągną się całymi kilometrami i ich widok jest dosyć dołujący. Tradycje uprawy bananów na Wyspach Kanaryjskich sięgają ponad stu lat, a przykrywa się je tymi nieszczęsnymi płachtami po to, by chronić drzewa przed szkodnikami i zmniejszyć ilości pestycydów. Cel jest zatem szlachetny, ale krajobraz na tym cierpi. Banany są bardzo smaczne, zdecydowanie lepsze niż te w naszych supermarketach.
Bananowce mają płytki system korzeniowy zatem te płachty to podobno również ochrona przed wiatrem i dewastacją upraw.
Na Madagaskarze banany rosną często i gęsto – i należą do wszystkich. Można zrywać i jeść, ile się chce. Dla mnie to jest owoc bylejako-mdły.
Gdziekolwiek by go nie zrywać. Jerzor ma naprzeciwko wręcz. Zawsze kupuje i dodaje do swojego śniadania, co to ja nawet patrzeć na tę michę nie mogę. Dla mnie śniadanie to szprota z Rygi na kromusze, właśnie spozyłam (około poludnia).
Ale te ławki mnie po prostu powaliły…i Gaudim zajechało tu i ówdzie.
Piękne okoliczności!
Danuśka,
tu jest takie drzewo chlebowe (RPA), niestety, nie wolno było wychodzić z samochodu na terenie Kruger Park, bo zwierz mógł człeka pożreć…drzewo było olbrzymie, a te chlebki miały wygląd kiełbasek, wielkich zresztą.
https://photos.app.goo.gl/SDuEg8q72Li9VQybA
A tu z Madagaskaru chlebki:
https://photos.app.goo.gl/HeqG5iQD1JAkXxU2A
U nas „stały fragment gry” czyli piekę chleb z oliwkami. Dzisiaj urozmaicenie, bo z zielonymi oraz blachę norweskich z przesadą pieprzu, wanilii i ziela ang. W sklepie za naszym Rogiem odkryłem laski prawdziwej, cejlońskiej wanilii za śmieszne pieniądze. Firma meksykańska.
Jolinku. Przeczytałem przepis na austryacki gulasz. Toż, to ja, jak molierowski pan Jourdain nie wiedziałem, że całe życie przyrządzam austryacki gulasz. Toczka w toczkę!
A propos sanek. Kiedyś studiowałem na Politechnice Gdańskiej (bliżej morza i żagli) Była zima. Łódki spały. Karnawał. Impreza za imprezą. Razem z Jurkiem Wellmanem (Krysiu, nie znasz człowieka?) wracaliśmy o poranku koło toru saneczkowego we Wrzeszczu. Napis: Mistrzostwa Wybrzeża. Tłoku nie było i jeden z organizatorów zaproponował próbę. Podobnie, jak w pokerze, gdzie nowicjusz wygrywa – my też. W konkurencji dwójek zostaliśmy Mistrzami Wybrzeża na rok 1954. Do dzisiaj mam dyplom i przyznaną III klasę sportową!
Alicjo. Jerzor ma racje. Banan do śniadania, to jak wisienka na torcie!
Cichalu,
wisienka swoją drogą też się tam znajduje, na tym torcie śniadaniowym.
Mistrz Wybrzeża 1954? Tyle powiem, że nic nie powiem 😉
U nas banany nie rosna mimo ze jest miejsce o nazwie banana belt. Kto nie wie, jest to teren od poludniowo wschodniego konca Vancouver Island do polnocno wschodniego odcinka Olympic Peninsula. Wedlug naukowcow jest to najbardziej suchy teren na Zachodnim Wybrzezu na polnoc od Los Angeles. Trudno uwierzyc ale to jest prawda. Na terenie banana belt, inaczej nazywany „rain shadow” jest cieplej niz 50 mil na wschod i zachod, a w niektorych miejscach rosna kaktusy. Bardzo rzadko pada deszcz. Wszystko sie zgadza. Jest tylko jeden wyjatek. Banana belt nie dotyczy opadow sniegu. Mam na to bialy dowod przed domem, wysokosci ponad 1 metra.
Innymi slowy mamy rekordowe opady sniegu o ktorych nie slyszal nawet hyrny wodz Przeziebiony Losos, w miejscu gdzie zima powinien czasami padac tylko deszcz, a latem nic nie pada.
Mapa Banana Belt, WA
http://www.olympicrainshadow.com/images/satellite.jpg
Wiem, ze jezdzenie na sankach jest tu bardzo popularne w kazdej grupie wiekowej 🙂 Znajomi z Gornej Austrii mnie namawiaja, ale sie troche boje i wybieram stateczniejszy sport, czyli bieganie na nartach i rajdy.
Ten przepis na gulasz faktycznie bliski temu, ktory znam i stosuje: Wiener Saftgulasch. Tez z kminkiem mielonym, majerankiem oraz czerwonym winem do tego. Oraz duza iloscia czerwonej papryki slodkiej w proszku. To jedno z niewielu dan, ktore opanowalam do perfekcji.
Alicjo-dzięki, już wszystko jasne. Przy okazji jeszcze sobie poczytałam o tych owocach:
https://www.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/jackfruit-dzakfrut-wartosc-odzywcza-wlasciwosci-jak-smakuje-jackfruit-aa-ydjA-fxab-5N7j.html
Na sankach to zjeżdżałam w dzieciństwie, gdy jeszcze padał u nas zimą śnieg. Tej zimy śnieg spadł raz w grudniu i raz w styczniu i za każdym razem stopił się po jednym dniu. Deszcz też nie pada. Susza i latem i jesienią i teraz zimą. Grzybów nie będzie.
Wracając do zjazdów z górki w parku – tak pokierowałyśmy z kuzynką sankami, że wjechałyśmy prosto w drzewo. Kuzynka siedziała z przodu i to jej kolano z impetem uderzyło w pień. Krew się pokazała, łzy się lały. Na szczęście nic poważnego się nie stało. 😉
Danusiu – dziękuję za słońce na Twoich zdjęciach. W tym roku stale jest ponuro i szaro.
Dzień dobry,
Danuśka 8:04 – dziękuję za piękny, stary widok ulicy Freta!
Dziękuję też za przejażdżkę po ciepłych krajach. Ilekroć oglądam zdjęcia z Waszych wspólnych wędrówek z Alanem – mam jakieś takie odczucia, jakby to był Wasz miodowy miesiąc…, a może to tak właśnie jest i, jeśli to prawda, to niech trwa wiecznie! W końcu długość miesiąca wyznaczyli jacyś tam ludzie i każdy może to zmienić i dostosować do potrzeb własnych. Czego Wam serdecznie życzę!
A dla Wszystkich nas Andrzej Sikorowski, dzisiaj znalazłem w necie…
https://www.youtube.com/watch?v=K4fSMjNkW24
Na sankch to się nie boimy za młodu, kiedy wydaje się nam, że jesteśmy nieśmiertelni. Z biegiem czasu przestaje nam się wydawać, kiedy grzebiemy naszych bliskich, niekiedy młodszych od nas.
Ale nic to, póki my żyjemy!
Nowy,
Sikorowski śpiewa, ale on chyba nie wie, o czym śpiewa. Bo trzeba przeżyć ileś tam lat poza Polską, żeby to naprawdę czuć.
Powróciłam z kolejnej podróży na wschód tym razem zwiedzaliśmy Sri Lankę i odpoczywaliśmy chwilkę na Malediwach. Opowieści oczywiście będą, muszę jednak trochę odsapnąć po ponad 24 godzinnej podróży.
Małedziwy? 😉
dzień dobry … ☕
Małgosiu powitanko … 🙂 … fajna wyprawa … czekam na opowieści i zdjęcia …
ciekawostka …
„W ciągu 2 tygodni przed 14 lutego popularne pluszowe misie sprzedawane są w tempie jednego na dwie minuty. To polski hit walentynkowych zakupów na Allegro.” ….
a Ty już kupiłeś misia? …
Nowy,
dziękuję za piosenkę Andrzeja Sikorowskiego. Jeszcze jej nie znałam.
W przeciwieństwie do Alicji myślę, że autor doskonale wie, o czym pisze i śpiewa. W tym wywiadzie na końcu podany jest tekst piosenki https://www.tygodnikprzeglad.pl/czyjas-ty-polsko/
Asiu-wygląda na to, że słońca i kolorów będziemy mieli jeszcze więcej na zdjęciach,
które, jak nie wątpie, pokaże nam Małgosia!
Nowy-dziękujemy wraz z Alainem za miłe życzenia 🙂
Póki co miłość, słońce oraz plusy dodatnie(salute Alicja)w piosence:
https://www.youtube.com/watch?v=HzjE33U_gy8
Łoj, u nas minusy ujemne, aż 12 ich, i jeszcze tym sniegiem nas straszą…
Krystyno, jako „wyjechana” inaczej tę piosenkę odbieram 😉
Herbatka….
Dzień dobry,
Krystyno – dzięki za komentarz i link Oczywiście, że Pan Andrzej wie o czym pisze i śpiewa, ale już nie chciałem się odzywać, czasami nie ma sensu.
Nie ma takiej piosenki Andrzeja Sikorowskiego w której nie wiedziałby o czym śpiewa lub śpiewają oboje z córką.
Danuśka 🙂
Ojejku jejku…znowu narobiłam…Może się zgodzimy, że każdemu wolno odbierać piosenkę tak, jak on ją odbiera?
Przecież krzywdy nikomu nie zrobiłam, że napisałam, co napisałam – tak ja ją odbieram i już. Przypomniało mi się szkolne – co autor chciał przez to powiedzieć 😉
Swoją drogą, w wywiadzie Sikorowski mówi więcej. No niestety, zabrano nam „naszą Polskę”. Nikt się nie cieszy ze święta 1 Maja, nikt nie chce wywieszać flag, bo kiedyś to był MUS, z tego samego powodu nie chodzimy na wybory, bo kiedyś musieliśmy. Niedawno chyba podałam sznureczek do pięknego wywiadu mojego ukochanego aktora, Jana Nowickiego. Znalazłam…
https://www.przegladsportowy.pl/ps-historia/aktor-jan-nowicki-o-zmieniajacym-sie-swiecie-sportu/5revfd4
Sikorowski jest jak trza! Jego żona Hariklia urodziła się na wyspie Lesbos i była w grupie greckich uchodźców, których Polska przygarnęła. Potem stała się lepszą Polką, niż niejedna „rdzenna”. Opiekowała się Andrzejem i Jego karierą i dzięki temu Go mamy! Kapelusze z głów!
https://www.youtube.com/watch?v=LoJYy0UoAgE
Miejsce urodzenia ludzia nie ma najmniejszego znaczenia i nie może być kartą przetargową.
Krystyny link przeczytałem wraz z tekstem i już nawet nie będę słuchał na tubie.
Facet jest nietolerancyjny, nie lubi innych i
ich wykpiwa. Szydzi z uczuć religijnych, wytyka innym co i jak robią 😛
Faktycznie, mógłby trochę pomieszkać trochę w demokratycznych społecznościach by nabrać oglady i dotrzeć się do współczesnego klimatu na Europejskiej części planety.
Niech se śpiewa po piwnicach, w świetle dziennym nie jest potrzebny żaden cieńki bolek wyznający zasadę oko za oko, ząb….
Nowy,
fajnie sobie żyjesz, z kwiatka na kwiatek. 🙂
Uwaga, wiadomość dla pierogowców! Jeśli traficie gdzieś na pierogi tej firmy to kupcie koniecznie: http://www.manufaktura-smaku.com/oferta.php
Próbowałam ruskie oraz z gęsiną. Pani w sklepie zachwalała jeszcze pozostałe farsze.
Smakują, jak te w wykonaniu Misia Kurpiowskiego 🙂 No prawie…jak Misia.
Wiadomo, mistrza nikt nie przeskoczy.
Zakwitły przebiśniegi, a tulipany mają już ok. 8 cm 😯
I Julian Tuwim „W-wa” 🙂
Kto pisze zamiast Kraków – K-ów?
Nikt. Nie ma takich kpów.
Komu to wlazło w mózgownicę,
Na K-wice zmieniać Katowice?
Czy kto z Bydgoszczy robi B-oszcz
(Jeżeli zrobi, to go schłoszcz)
Albo z Białegostoku – B-stok?
(Dostałbym za to butem w bok)
Czy jest gdzieś znane jakieś Z-ane
Czy ktoś tak skraca Zakopane?
Nie ma też u nas takich praw,
Żeby z Wrocławia robić W-aw.
A skądże ta nawyczka zła,
zamiast Warszawa pisać: W-wa?
Kto to wymyślił, licho wie!
W War-sza-wie mieszkam, a nie w W-wie!
Kto z ośmiu liter robi trzy
Mam go za cztery. Nie chce W-wy!
Kto o jej dobre imię dba,
Pisze: Warszawa, nigdy: W-wa!
A który z Was napisze tak,
Ten nie warszawiak jest, lecz w-wiak.
(Prawda, mój Wiechu, że to śmiech?
(Prawda, że jesteś Wiech, nie Wwiech?)
– Kocham Cię, piękna! Kocham o
Stolico moja! (A nie st-co!)
Wiwat Warszawa! Czcimy Ją!
Precz z obrzydliwą, głupią W-Wą!
A u mnie sypie…
Alicja 17:50
Nie wiem co ten florystyczny wplot o moim życiu ma oznaczać.
Asiu a bociany już lecą do Polski … 🙂 .. Tuwim przedni jak zawsze …
Wywiad o warszawiaku…
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24437245,wnuczka-grzesiuka-nie-bedziemy-budowac-dziadkowi-cukrowego.html
https://www.youtube.com/watch?v=tVE__tEt6p8
Bezdomny napisał: Miejsce urodzenia ludzia nie ma najmniejszego znaczenia i nie może być kartą przetargową.
Wytłumacz to łysemu mięśniakowi lub kibolowi, że bicie np Nigeryjczyka lub Araba za to, że urodzili się gdzie indziej nie ma sensu!
Reszty wpisu nie rozumiem. A może ktoś z Państwa zrozumiał i mi wyjaśni?
Cichal – ja też nie rozumiem, ale myślałem, że to tylko ja. Nie umiem znaleźć tych nietolerancji Pana Andrzeja, szydzenia z uczuć religijnych itd….
ktoś jadł, robił, używał? …
https://www.facetikuchnia.com.pl/suszone-zoltko/
mam słoik kaparów .. i co by z nich zrobić? … jakieś pomysły? ..
Danuśka jadłam pierogi tej firmy … faktycznie jak u babci … tylko drogie .. rozumiem te z jagodami czy kurkami ale ruskie powinny być tanie jak barszcz .. 😉
jestem za …
Są tacy, którzy żądają w Warszawie
Budapesztu. To świetny pomysł.
Zróbmy Budapeszt,
ale tylko w restauracjach. W kioskach
niech zagości Amsterdam, w dyskotekach –
Berlin, a w sypialniach – Rio de Janeiro.
Urządźmy Tokio na Dworcu Centralnym,
a nad brzegiem Wisły – Barcelonę. W kościołach
niech nastaną Ateny, z kolei na rynku pracy –
Sztokholm.
Zróbmy to wszystko, zróbmy
jak najszybciej, bo na każdym kroku
wciąż tylko Sosnowiec,
Radom i Kutno.
Marcin Orliński
Alicjo, zmusiłaś mnie do dokładniejszego przeczytania nie tylko blogu, ale i tekstu Sikorowskiego. Po tym co napisałaś, to chyba czytaliśmy co innego.
Recenzja bezdomnego jest tak bezsensowna, że musiała powstać po wielu, jak on pisze, browarach. 🙂
Tylko Sosonowiec, Radom i Kutno? Aż tak pesymistycznie Warszawy nie oceniam, chociaż oczywiście im więcej będzie u nas Barcelony, czy Berlina tym przyjemniej będzie się nam żyło.
Jolinku-a co do kaparów to może spaghetti z kaparami i anchois?
Podsmażyć czosnek na oliwie. Oliwy nie żałować, dodać anchois (4-5 sztuk), garść kaparów oraz zielonej pietruszki. Dolać kieliszek, albo dwa 🙂 białego wina, całość podgrzewać jeszcze przez kilka minut, tak by z lekka zredukowac sos. Ugotować spaghetti, wrzucić do naszego pachnącego sosu, wymieszać i podawać posypane parmezanem.
Recenzja?
Kapary pasują też do sałatki z łososia albo innej wędzonej ryby.
Cichalu,
pana Jerzego Wellmana nie poznałam.
Byłam dziś w kinie na filmie ” Green book”; już ma sporo nagród i nominacje do Oscara. Pięknie opowiedziana wciągająca historia. Sala kinowa wypełniona do ostatniego miejsca. Ciekawostka: reżyser tego filmu Peter Farelly wyreżyserował przed laty ” Głupiego i głupszego”.
Ooo, widze ze Danuska mnie ubiegla – chcialam podac podobny przepis …
Kapary dobrze jest przeplukac na sitku (mniej soli bedzie). Ja zamiast anchois daje suszone pomidory, i szalotke, bez pietruszki. Do tego makaron, a czasem tez jarmuz albo rapini (rzepa brokulowa?) zblanszowany na odrobinie oliwy i duzo parmezanu.
Bardzo dobry jest tez losos z sosem cytrynowo-kaparowym: zeszklic 1 szalotke, dodac czosnek przecisniety przez praske, podsmazyc przez chwile. Chlustnac bialego wina, zredukowac do polowy objetosci, dodac kapary, posiekany koperek (nieduzo – mozna ominac), sok i otarka skorka z 1 cytryny, i lyzke masla, podgrzac az sie maslo rozpusci. Zdjac z ognia i dodac pol kubka jogurtu w stylu greckim (chodzi chyba o konsystencje – jest taki bardziej aksamitny niz zwykly). Wymieszac i podawac z lososiem – ja podaje filety upieczone w piekarniku.
U mnie dzis zimowy armageddon i szkoly znow zamkniete. Spadlo duzo sniegu, ktory zrobil sie bardzo ciezki (spadla tez temperatura) i pada zamarzajacy deszcz. Wszystko jest pokryte cienuitka warstwa lodu. W nocy ma spasc wiecej sniegu. Na obiad kapusniak z ziemniakami, w sam raz pasuje do pogody. Na deser kawalek gorzkiej czekolady i kieliszek porto, do tego film „Roma” (nadrabiam zaleglosci).
Alicjo! Koniecznie zobacz spotkanie Kuźniara z mec. Dubois. Perełka intelektualno-kryminalna z Kaczyńskim w tle.
GosiaB. Gdzie bytujesz, bo pogoda u nas identyczna i szkoły też pozamykane!
https://vod.pl/programy-onetu/onet-rano-jacek-dubois-1202/jf5m4ff
Dla ułatwienia – sznureczek
Ach, Cichal!
Jaka szkoda, że tylko jedna osoba na Blogu okazała się godna perełki intelektualnej. No dobrze, nawet nie zajrzę, bo pewnie i tak nic bym nie zrozumiał.
Dobranoc 🙂
Nowy,
florystyczny wplot – w Tobie nadzieja, bo ju oblatałam wszelkie internetowe forumy i nico. Moje 5 storczyków jakby zastrajkowało. Żeby to jeden, ale wszystkie 5 zrobiły sie jakieś takie podwiędłe, jedna miała zamiar kwitnąć i wszystkie pąki jej opadły. A niedawno kupiłam im taką odżywkę specjalną w spraju i sprejuję. Wszystkie doniczki stoją razem, w kupie, a takiej sporej podstawce kamionkowej z wodą.
Teoretycznie mają storczykowy raj, a praktycznie mają gdzieś moje starania 🙁
Zaznaczam, że stoją w takim półcieniu mniejszym. Od lat tam stoją, a nagle im się coś odwidziało 🙁 Działania robactwa nie widzę.
Cichalu,
oglądałam. Ja z reguły oglądam ich, bo ciekawych ludzi do tego autka podrywają. Dzisiaj u nas szaleje katar, nawet kot kicha.
Nowy! Ty nie rób starego w bambuko! Podałem link do ogólnej wiadomości uczulając Alicję, bo ona tak, jak i Ewa uwielbiają i słuchają Kuźniara. I nie kokietuj tym niezrozumieniem, bo za stary wróbel jestem na końskie… 🙂 🙂 🙂
dzień dobry … ☕
Dziękuję Dziewczyny .. wszystkie przepisy mi pasują … będą makarony i sałatki …
mały przymrozek i pada niby śnieg …
Troszkę śniegu napadało, teraz już się topi. Brakuje mi słońca i mam jeszcze kłopoty z przystosowaniem się do zmiany strefy czasowej. Zdjęcia zgrałam, muszę je jakoś uporządkować, może coś się da z tego wybrać, bo jakoś nie miałam serca do ich robienia.
Sri Lanka zaskoczyła mnie soczystą, buchającą zielenią, uprzejmością i przyjaznym stosunkiem ludzi. Trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno toczyły się tam krwawe walki. Są tam parki narodowe, gdzie żyją słonie, jest bardzo dużo pawi, są nawet znaki drogowe by na nie uważać. Podstawą dań jest oczywiście ryż, a potrawy są ostre. Hotele oferują na ogół jedzenie w postaci bufetu, ale rzadko piszą przy potrawach o jej ostrości. Zdarzały mi się łzy po spróbowaniu, ale zawsze było można znaleźć coś łagodnego. Było dużo warzyw surowych, gotowanych na parze, robionych w sosach. Doskonałe mango, banany zupełnie inne niż te, które u nas bywają, melony, arbuzy, chlebowiec, smoczy owoc, rambutan….. Świetny, bardzo gęsty jogurt, podawany zwykle z miodem. Z jedzenia byliśmy zadowoleni.
Małgosiu mnie też kusi Sir Lanka .. to taka podróż w inne klimaty wschodu … zamiast do Indii … jedzenia ważny temat a co z kwaterami ..
Jolinku, my mieliśmy bardzo dobre hotele, tylko jeden był 3 gwiazdkowy, ale ten podobał mi się najbardziej 🙂 , był klimatyczny , nieduży, położony w górach, reszta to molochy. Wyprawa była szyta pod naszą grupę 6 osób, mieliśmy samochód z kierowcą-przewodnikiem, bardzo sympatycznym. Było 6 dni zwiedzania, potem 3 noce w maleńkim hotelu (15 pokoi) na południu, przy morzu, a potem 4 na Malediwach w domkach na wodzie. Prawie wszystkie hotele były z firmy Jet Wing, nasz kierowca też.
Nowy. Wysłuchałem Grzesiuka. Znam Go od lat. Jego książki również. Czy czytałeś komentarze? To współczesny Czerniaków. „Wac toja dobry refren jak zawsze propsy” , „bandżola daje równo”. Innych się nie da przytoczyć. A propos bandżoli. To nie rodzaj mandoliny. To zmniejszone banjo. Zupełnie inne instrumenty.
Jolinku-widzę zatem, że kusi nas obie 🙂 Czuję, że coś dobrego z tego wyniknie….
Zaplanowałam sobie na dzisiaj wyjście do kina, ale miestety nie opowiem Wam, co myślę o tym filmie https://www.filmweb.pl/review/My+i+oni-22072
Filmu nie obejrzałam, bo nie było biletów! W środku tygodnia, na seans o godz.11.30!
Okazuje się, że o tej porze chodzą do kina nie tylko emeryci, ale również uczniowie, w tym wypadku licealni, trzy klasy zapełniły całą salę. Bardzo się cieszę, że młodzież ogląda również tego rodzaju filmy.
Uznałam, że w ramach przekuwania niepowodzenia w sukces należy wyruszyć w turę po sklepach i kupiłam sobie nową torebkę oraz…syrop daktylowy 🙂 Ten ostatni dobry do słodzenia kawy oraz jako dodatek do drinków, można też podać z lodami.
Powyższe zakupy nastroiły mnie pozytywnie i radośnie do życia.
Danuśka,
wcale mnie nie dziwi opisana przez Ciebie sytuacja. O bilety na wczorajszy seans poprosiłam kilka dni temu syna, który mieszka w pobliżu kina. To kino studyjne z ciekawymi filmami, ale niewielkimi salami. Kiedyś można było rezerwować bilety, teraz już nie. Można kupić je przez internet.
Film, którego nie widziałaś – ” Oni” oglądałam niedawno i zachęcam, abyś jednak nie rezygnowała. A młodzież na takim filmie to naprawdę budujący widok.
Krysiu. Znalazłem ten film na CDA. Komentarze chamskie i kretyńskie, więc trzeba zobaczyć. Dziękujemy.
Cichal-o którym filmie piszesz? „Oni”, czy „Green book”? Tak, czy inaczej obydwa warte obejrzenia.
Oni. Green Book niestety tylko zwiastuny.
Na bandżoli Grzesiuka (tej z myszką Miki) gra teraz Jan Młynarski.
https://www.youtube.com/watch?v=40pUeUdZE3M
U nas śniegu nadal nie ma, dzisiaj rano wiał mroźny wiatr z zachodu, później zaświeciło słońce. Taka to zima w tym roku.
Małgosiu – znajomi spędzili kiedyś trzy tygodnie na Malediwach. Po jednym tygodniu na trzech różnych wyspach, w hotelach o różnym standardzie. Tak sobie zażyczyli. I najbardziej byli zadowoleni z tego najskromniejszego i najmniejszego, gdzie alejki nie były wyłożone kostką, budynki wtapiały się w otaczającą przyrodę i panował spokój i cisza. 🙂
Krystyno-absolutnie nie rezygnuję. W najbliższym czasie grafik filmowy mam wypełniony po brzegi, oczywiście nadal z filmem „Oni” 🙂
Przeczytałam recenzję książki Bernarda Konrada Świerczyńskiego o przedwojennej i wojennej warszawskiej Woli. Podobno warto przeczytać 🙂 : https://ksiegarnia.karta.org.pl/produkt/przemytnicy-zycia/
Danuśka chęci są .. 🙂
dla ukochanej osoby pyszne i szybkie ciasteczka … jutro jak znalazł …
http://mytastykitchen.weebly.com/strona-g322oacutewna/szybkie-ciastka-francuskie-z-ananasem
Asiu, hotel miał ścieżki z piasku, dużo zieleni, spokojny, spędziłam tam 4 dni, ale nie wiem czy wytrzymałabym tam tydzień. Chociaż woda ma tam niesamowity kolor, wokół domku pływają najróżniejsze ryby, które można było oglądać z tarasu lub wejść do morza po schodkach, korzystać z kajaków czy skuterów wodnych, podziwiać wschody i zachody słońca to ja nie jestem typem plażowicza i bym się zanudziła. Byłam, zobaczyłam i raczej nie wrócę.
oj, ja jestem typem plażowiczki … bym się tam pławiła z rozkoszą … tylko jak leci się daleko na tydzień lub dwa to człowiek musi coś zobaczyć za te swoje ciężko wydane pieniądze .. zawsze mam dylemat bo niby mogę wszystko zobaczyć w tv a poleżeć na dzikiej plaży przez tv się nie da ..
Temat wpisu jak najbardziej aktualny, u mnie ciagle snieg, śnieg i jeszcze więcej śniegu się szykuje.
Miło byłoby obejrzeć trochę zieleniny i słońca. Bo jak śnieg pada, to słońca tu też brakuje. Kulinarnie Jerzor jakieś ryże podawał z kurczakiem w ostrym sosie.
Małgosia wspomina o tajskiej, ostrej kuchni. To coś dla mnie! Swoją drogą coś w tym jest, że kuchnie krajów tropikalnych lub zbliżonych do tego są zazwyczaj ostre, nawet gdzieś czytałam uzasadnienie, dlaczego tak się dzieje. Podobno mniej się pocimy, a poza tym wszelkie niezbyt miłe smaki-zapachy można „przykryć” ostrością. Jakikolwiek byłby to powód, ja w poprzednim wcieleniu byłam Tajką albo Meksykanką 😉 I tak mi zostało względem smaków – lubię!
A może walentynkowe śniadanie? http://ak5.pl/wv6.html
Miłego dnia dla tych, którzy świętują ten dzień oraz dla tych, którzy to święto ignorują.
dzień dobry … ☕
dziś prawie wiosna za oknem … wszystkiego najlepszego Zakochanym … 🙂
Alicjo-Małgosia wróciła z Sri Lanki zatem pisała o ostrej kuchni lankijskiej.
Małgosiu-a jak smakowały Ci tamtejsze herbaty?
Hotele , raczej nie powalały herbatami, były przyzwoite, ale te które próbowałam na plantacjach były bardzo dobre.
Tam są raczej wpływy kuchni indyjskiej, wszak dzieli ich od Indii tylko krok. Miało to też inne reperkusje, ciągle byli przez nich napadani i gnębieni. Ostatni konflikt zakończył się 10 lat temu. To temat rzeka i raczej nie chciałabym głębiej w to wchodzić.
Danuśka a na obiad kotlety mielone w kształcie serca … 😉
pogoda sprzyja spacerom … śniegu nie ma i czas na nowy wpis …
Mam dziś na obiad kotlety mielone, ale zwykłe, owalne.
A na dworze rzeczywiście wiosennie … miło spacerować.
Co tam zalegający śnieg na blogu, najważniejsze, że nad moim domem świeci słońce i lecą żurawie!!!
Danuśka
14 lutego o godz. 8:18 582520
Alicjo-Małgosia wróciła z Sri Lanki zatem pisała o ostrej kuchni lankijskiej. – no przecież czytałam, czytałam!
Mielone sercowe? Dobry pomysł, tylko mielonego brak, a na dworze zawierucha. Wszystko, co jest do świętowania świętujemy!
Grzaniec by pasował na taki dzień…Tymczasem herbatka z róży, też ma sercowe konotacje.
niespodzianka dla …
http://smakuje.blox.pl/2019/02/Boczek-w-czekoladzie-z-chili.html
Alicjo
14 lutego o godz. 4:08
„Małgosia wspomina o tajskiej, ostrej kuchni”.
I stąd właśnie mój, dzisiejszy poranny komentarz, ale być może nie zrozumiałam czegoś do końca(co oczywiście jest niewykluczone).
Nie wiem, co będzie na obiad. W kuchni króluje dzisiaj Osobisty Wędkarz, szykuje kulinarne niespodzianki….
Słońce, słońce …
Słońce i u nas Małgosiu!
Nie obserwuję walentynek, ale zgodnie z odruchem stadnym, nabyłem bukiet i zamiast tradycyjnej czekolady, ananasa. Dorzuciłem jeszcze Ewy ulubione „pluszowe” Petit Beurre
Happy Valentine Day! Św. Walenty jest patronem epileptyków… 🙂
Danuśka
14 lutego o godz. 14:19 582528
Chyba tego nie złapałaś, że ja dopisałam mój komentarz do tego, co napisała Małgosia w sprawie jedzenia, co dla mnie zabrzmiało tak, jakbyś zwróciła uwagę, że nie przeczytałam Małgosinych refleksji na ten temat. A ja czytam wszystko. Wszystko to brzmi zawile, a jest proste.
Słońce blade. W sprawie obiadu nie oczekuję cudów, bo jest „wczorajsze”. W sprawie walentynek – coś tam będzie. W zasadzie walentynki powinny działać w obie strony, to znaczy chłopaki dziewczynom, ale i dziewczyny chłopakom powinni sprawiać jakieś drobne przyjemności. Może zacerować skarpetki ? 😉
Happy Valentines Day 🙂
„Niech śniadanie będzie skromne, acz krzepiące.
Stosowny wydał mi się omlet z ostrygami.
Cztery jajka wbić do salaterki, doprawić solą i pieprzem, dolć łyżkę smietanki i ubijać widelcem, aż masa zrobi się puszysta. Rozgrzać masło na patelni. Wlać ubite jajka na patelnię. Smażyć na dużym ogniu bez pokrywy, aż brzegi omletu się zetną. Podważać łopatką ze wszystkich stron, by masa wpłynęła pod spód. Smażyć, aż omlet zarumieni się, potem zsunąć go na mocno ogrzany talerz. Przygotować sześć ostryg. Gdy omlet będzie gotowy, ostrygi wraz z płynem z muszli włożyć do rondelka. Doprowadzić do wrzenia i natychmiast zdjąć z ognia. Gorące ostrygi ułożyć na połówce omletu i zręcznie przykryć drugą połową. Skropić sokiem z limonek. Ponadto: grzanki, konfitura z gorzkich pomarańczy, jogurt z miodem, z serów bleu de Bresse, odrobina rouqeforta oraz bleu des Aravis, Co do win wahałem się. Może pouilly-fume od Jean-Claude Chatelaina/ Albo lepiej pouilly-fuisse od Daniela Barraud? Zdecydowałem się na to drugie i, jak się to później okazało, postąpiłem słusznie.”
(„Wtajemniczenia” – Michał Komar)
No proszę. Skromne, acz krzepiące 😉 Do tego mnie osobiście byle szampan (nie mylić z winem musującym!) by nie zawadził 🙂
We wspomnianej książce co rusz coś jedzą, oczywiście wszystko skromne, acz krzepiące. Pogryzam te opisy (i przepisy) jabłkami.
*dolać
dzień dobry … ☕
wszyscy pod śniegiem? …
Małgosiu zapowiada się ciepły weekend … 🙂
Nie, nie wszyscy. U mnie rano sa przymrozki, ale od 11 00 jest juz wiosna. Sniezyczki i krokusy kwitna w ogrodzie a zonkile za tydzien.
Zastanawiam sie co ugotowac na niedziele. Pewnie kupie pol krolika i zrobie frajde Bernardowi. Tylko co ja bede jadla ?
U mnie pełno śniegu, ale dzisiaj ma być deszczowo. Pełno śniegu – to jakieś dobre pół metra. Jak to spłynie, będzie nieciekawie, szczególnie w piwnicach. O żadnych śnieżyczkach mowy nie ma, chociaż na pewno już są w połowie do wyjścia, tylko pod śniegiem.
Skończyłam książkę Michała Komara i tyle w niej ciekawych przepisów, że ciężko to się czyta bez czegoś do podjadania. Narratorem jest pan, który opiekuje się starszą, majętną panią. Domniemywam, że majętną, bo pan gotuje wykwintne potrawy i podaje równie wykwintne trunki, sery i desery. Rzecz dzieje się w Polsce współczesnej. Pani wspomina, wspomina, wspomina, a pan Narrator gotuje, sprząta i w ogóle się zajmuje wszystkim.
Bardzo ciekawa książka, momentami humorystyczna. Polecam.
We Wrocławiu ma być jutro +14 stopni. Nas zagnało jednak dzisiaj w drugą stronę Polski, w Ełku było dziesięć stopni mniej. Na obiad zatrzymaliśmy się tutaj: http://www.belfort.pl/ober-a.html
Tatar był rewelacyjny, żurek w porządku, a placki ziemniaczane przyzwoite, ale bez zachwytów. Na deser tylko czarna herbata, bo o żadnych sernikach, czy szarlotkach nie byliśmy w stanie nawet pomyśleć.
A poza tym nie zapominajcie, że mamy karnawał, może ktoś ma ochotę potańczyć, albo po prostu poćwiczyć 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=ZP3DM8_hiLg
Zanim po raz kolejny ktoś wyskoczy tutaj z jakimś nekrologiem, mam. dla was radosną nowine. Jutro obchodzi urodziny jeden z najbardziej złotoustnych tenisistów jakich planeta miała. Facet, który zrewolucjonizowal zachowanie nie tylko na korcie ale również na trybunach będzie jutro obchodził kope. My w większości ten próg już przekroczylismy i wiemy że to nic groźnego.
Zdrowie John McEnroe wnoszę już dziś browarem, a ile ich będzie to tylko Cichal wie, on wie więcej o innych, nawet więcej niż oni sami o sobie
Oj, zestarzał się ten arogancki, kłótliwy na korcie facet…ciekawam, czy mu charakterek złagodniał na starość ? 😉
Dobrej zabawy, bezdomny, zrób jakieś fotki dla blogowej gawiedzi.
Niedawno Jolinek podała nam link o faworkach, w którym zalecane jest dwukrotne przepuszczenie ciasta faworkowego przez maszynkę do mielenia mięsa w celu napowietrzenia ciasta. Dziś wypróbowałam ten patent i uważam, że jest rewelacyjny. Robota szybka, bo maszynka elektryczna, a efekt doskonały. Faworki wyszły nadzwyczaj kruche , a bąbelki powietrzne duże i liczne.
Jolinku, dzięki za świetną poradę. 🙂
Alicjo, kamera w telefonie ma popękany obiektyw, znielsztalca nie tylko kolory ale i otoczenie, nie byłyby to estetyczne obrazki które dotychczas podsylalem.
Ale wyobraź sobie, że złota planeta jeszcze przez minimum godzinę nie tylko oświetla ale również ogrzewa łagodnym ciepłem otoczenie. Na błękitnym niebosklonie parę piękno pogodowych chmurek, z południa na północ na pełnych zaglach sunie biały jacht po błękitnym ozeanie. Skalne urwisko dysponuje jedynie jednym miejscem dla mobilka. To ja tam stoję, w pierwszym rzędzie przed ogromną przestrzenią. Temperatura powietrza 23°C, browar dochodzi do prawidłowej temperatury w lodówce. Ooo, teraz przyszło mi do głowy, że trzy i pół miesiąca jestem już w drodze i ani przez sekunde nie wpadłem na to, by tak luksusowy sposób życia zmienić na inny.
Pozdrawiam
krystyno to fajnie, że przepis się sprawdził … 🙂 .. muszę popytać teściowa córki jak robi swoje faworki i ewentualnie polecić ten sposób jako sprawdzony …
Danuśka ale Was wywiozło .. a co było wczoraj na kolację jako niespodzianka? ..
elapa zrób sobie ziemniaki z jajkiem sadzonym i mizerię …
a mnie się zachciało golonki i pyrkocze na kuchni … jutro będzie jak znalazł … 😉
bezdomny,
Ty sobie kup nowy aparato foto! Naprawde dobre ju z kosztuja tyle, co trzy piwa na krzyż! Maszeruj zaraz i kupuj!
Jolinek….
https://photos.app.goo.gl/XudPh8eCTr5H26vr5
Alicjo golonka na wypasie .. u mnie będzie tylko z musztardą i świeżym chlebem ..
Potwierdzam: Wiosna!
Wczoraj odwazylem sie pojsc do naszego ogrodka. Jakies 15°C.
Pelno krokusow, przebisniegow i jeszcze jakichs zoltych, kwitnacych mimo mrozu sniegu – jak przed rokiem bez mala, jak godzilismy sie na ten ogrodek – a poza tym, autentycznej pszczolki nad krokusami.
Owady, to temat osobny i, niestety smutny, bo ich juz niema.
Nie ma tez juz innych towarzyszy wiosny i reszty czterech por roku: kosow. Byl tego roku kolejny pomor i wszystkie wyginely.
Alino, a jak ty twojemu Bernardowi tego krolika robisz? Moja LP co raz mniej miesiw chce jesc, wiec sprobuje moze w tym kierunku?
Jolinku,
gdzieś w schowkach fotograficznych mam golonkę na wypasie wypasionym u Pyry, musiałabym poszukać. Znajdę, to podrzucę 🙂
pepegorku elapa to Ela .. Alina też z Francji ale dziś o króliku nie pisała ..
Alicjo mnie się zwyczajnie taka duża porcja nie mieści .. chociaż wszystko razem smakuje pysznie .. na wywarze jutro zrobię żurek na pojutrze … 😉
Z oznak przedwiosennych – bazie i kilka lecących żurawi.
Kosów u nas sporo; pierwszy raz słyszę o pomorze wśród tych ptaków. Oby nie dotarł dalej na wschód.
Golonkę gotuję czasami w towarzystwie warzyw pokrojonych w słupki. Najważniejsze, żeby była bardzo miękka.
Dzień dobry
Nie było mnie czas jakiś, ale to dlatego, że miałem bardzo pracowite dni, z dzisiejszym włącznie. Mam nadzieję, że jutro pośpię dłużej.
Alicja – jedyną przyczyną przedwczesnego padania storczyków jaką doświadczyłem jest nadmiar wody, innej nie znam. Storczyki którymi się opiekowałem najdłużej się trzymały, gdy tylko je codziennie lub kilka razy dziennie zraszałem wodą. Przyznam się jednak, że jeśli padły wcześniej niż powinny nie robiłem sobie dużo problemów, wyrzucałem i kupowałem nowe.
Często późnym wieczorem robię sobie muzyczne godziny, często wspomnieniowe. Tak jest też dzisiaj. Dawno, dawno temu dostałem od naszej Alinki płytę Amy Whinehouse. Mam ją do dzisiaj, często do niej wracam, zabieram do samochodu by słuchać w czasie jazdy. Alinka mnie naprowadziła na Amy nazywając „niegrzeczną dziewczynką”. Już samo porównanie to woda na młyn mojej duszy. Niestety Amy odeszła tak wcześnie…
Ale ile zostawiła! Chociażby to…
https://www.youtube.com/watch?v=a–3I1LvtdU
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
spodziewałam się słońca rano a tu zonk … mgła ze smogiem psuje nastrój ..
miłego weekendu .. 🙂
Dzień dobry
🙂
kawa
Powoli dochodzę do siebie po ciężkiej grypie. Ufff…
Irku, dużo zdrowia!
Jolinku, to dziwne, ale internet twierdzi, że powietrze jest w dobrym stanie.
Irku- specjalnie dla Ciebie na wzmocnienie wraz z życzeniami zdrowia!
http://ak5.pl/pv6.html
Jolinku-na przystawkę były tosty z gravlaxem, a potem zapiekanka z brukselką z roli głównej. Oprócz brukselki Kucharz dodał drobno pokrojona szynkę, suszone pomidory i wszystko zapiekł pod kordełką 😉 z utartego radamera. Brukselka była najpierw ugotowana na parze, a potem przesmażona na patelni do dodatkiem czosnku.
Na deser truskawkowy sernik na zimno z kształcie serca kupiony w cukierni.
Przekazałam wyrazy uznania za całokształt i ucałowałam serdecznie 🙂
O, taką brukselkę bym zjadła z chęcią. Zapisuję przepis.
Pepegor
Krolik
150 g chudego boczku
2 kieliszki bialego wina
szklanka rozpuszczonej kostki Knorr
lyzka masla i lyzka oleju
sol, pieprz, rozmaryn i cebula
Do rozpuszczonego tluszczu ( maslo + olej ) wrzucic boczek i kawalki krolika. Jak nabiora zlotego koloru dorzucic pokrojona cebule. Posmazyc i pozniej podlac winem i bulionem. Dodac sol, pieprz i drobno posiekany rozmaryn. Przykryc i dusic godz. na malym ogniu.
Czasami dorzucam wczesniej podsmazone pieczarki i na koniec troche smietany.
Podsmazyc
Irku dbaj o siebie bo grypy są Zdradliwe .. pomachanko … 🙂
Małgosiu może mnie zmyliła ta szaro-bura mgła … byłam na spacerze i powietrze rześkie ..
Danuśka ten Alan dobrze Cię nakarmił … romantyczna dusza … 🙂 … a Ty co przygotowałaś dla Alana? …
takie placki zrobię do kawy …
http://www.mirabelkowy.pl/2019/02/placki-kefirowe-z-suszonymi-sliwkami.html
jak to Dziewczyny piszą na bazarku rzuciła się na mnie sukienko-tunika z gniecionej bawełny, żółta, w drobną czarną kratę .. musiałam kupić … plany na wakacje też już są .. 😉
Od tygodnia mamy piekna pogodę, mroźny poranek i słoneczna wiosenna reszta dnia.
Danuśka przypomniała brukselkę, ktora akurat mam i przypieke sposobem Alaina.
A placki kefirowe Jolinka tez mnie kuszą.
Nowy, miło mi, ze wracasz do Amy Winehouse, ja tez słucham jej jeszcze od czasu do czasu i zawsze z emocja.
Irku, szybkiego powrotu do zdrowia.
Irku, wracaj do zdrowia.
Ja czesto smaze placki jogurtowe wg przepisu Gospodarza z ksiazki ” Rodaku czy ci nie zal „. Daje pokrojone w plasterki jablka lub banany. Z bananami sa bardzo dobre.
robimy różne chutneje ale taki jest najbardziej nasz …
https://www.facetikuchnia.com.pl/chutney-jablkowy-z-szarej-renety/
słońce jest … może i u nas kwiatki się pokażą …
Elap, dzieki, ze przypomniałaś ten przepis Gospodarza. Nie zawsze mogę kupić kefir a jogurty, tak.
jest nowy wpis …
Alicjo, nic nie będzie kupowane, ale mogę sprzedać i tobie i tym co mnie czytają spostrzeżenia Marijna, holender mieszkający tutaj kupę lat. Był trzy tygodnie w Tatrach na snoubordzie. Wczoraj wieczorem odwiedził mnie z flaszką borowiczki. Smaczne toto, ale w tym klimacie jedna lufa wystarcza. Mianowicie on ma podobne zdania o polskich kierowcach, uważa że dla wielu z nich jazda samochodem jako seks. Kobiety siedzę beznamiętnie obok i krzyczą: nie tak szybko!!!
Irek, kuruj się szybko, szkoda życia na chorowanie 🙂
Bryza z ozeana umila cudownie południe dnia 🙂
Wiedząc, ze jest nowy wpis, odpisuję bezdomnemu pod jego wpisem – bezdomny, to w takim razie jesteś winien dokładny opis! Wszystkie plotki i ogólne okoliczności! Jerzor przez lata grał w tenisa i interesował się. Ja tylko oglądałam. Ostatnią tenisową rakietę, jaka jest w domu, wykorzystuję jako trzepatrzkę do dywanu 😉