Muszę odszczekać
Narzekałyśmy już kilka razy na rozmaite diety i na to jak utrudniają życie, na przykład, gdy zamierzamy zaprosić gości. A tymczasem to właśnie diecie zawdzięczam jedno z milszych doświadczeń kulinarnych ostatniego czasu.
Byłam na lunchu u koleżanki, która nie jada wielu różnych rzeczy. Trzeba przyznać, że podjęcie jej posiłkiem kilka tygodni temu wymagało ode mnie sporo gimnastyki, a efekt był średni. Ale za to rewizyta dostarczyła bardzo miłych wrażeń. Najbardziej zachwycił mnie dżem marchewkowy, którym nadziane były małe kruche babeczki. Najpierw zwrócił moją uwagę pięknym kolorem, a potem również smakiem.
Zasmakował mi do tego stopnia, że marchewki perkoczą sobie właśnie w garnuszku i czekają, aż nadam im zupełnie nową postać. Cieszę się, bo wszystkie moje ulubione dżemy są bardzo sezonowe, i jak się ich zrobi za mało, to zapasy pewnego niemiłego zimowego dnia po prostu się skończą. A do sezonu na wiśnie czy morele trzeba jeszcze długo czekać. Tymczasem dżem marchewkowy można zrobić w dowolnej chwili z surowca, który jest łatwo dostępny i tani.
Oto przepis na 1 słoiczek dżemu marchewkowego
Ugotować w niewielkiej ilości wody 3 duże marchewki. Kiedy będą miękkie odlać wodę, a marchewki zmiksować. Dodać sok z 1 cytryny, 3 łyżeczki cukru i trochę cukru waniliowego. Najlepiej dodawać cukier i sok z cytryny stopniowo, próbując. Ja użyłam soku z prawie całej cytryny, ale co kto lubi.
Komentarze
ja ostatni się zajadałam dżemem jabłkowo-dyniowy .. a ten z cukinii mnie też kusi by zrobić ..
http://kuchniana5.blox.pl/2018/11/Dzem-z-cukinii-z-galaretka-cytrynowa.html
To może najpierw podam wiadomą zakąskę 🙂
https://scontent-atl3-1.cdninstagram.com/vp/489d8a29fc4b50c63244cb56e7cef9ff/5C5A21F2/t51.2885-15/e35/40185681_708893739444189_6831870169824886784_n.jpg
A potem dietetyczny deser 🙂
https://static.gotujmy.pl/ZDJECIE_PRZEPISU_ETAP/ciasto-marchewkowe-z-dwoma-kremami-286013.jpg
Pewna kobieta zapytała starca:
Po ile sprzedajesz jajka?
Stary sprzedawca odpowiedział:
0.50 groszy za jajko, proszę pani
Kobieta rzekła więc:
Wezmę 6 jajek za 2,50 albo odejdę i nie wezmę nic.
Stary sprzedawca odpowiedział jej:
Może pani kupić po cenie, jaką sobie pani życzy. To jest dobry początek dla mnie bo dzisiaj nie sprzedałem ani jednego jajka a potrzebuję sprzedać cokolwiek by wykarmić rodzinę.
Kupiła te jajka po cenie jaką chciała i odeszła z uczuciem, że wygrała.
Weszła do swojego eleganckiego samochodu i poszła do eleganckiej restauracji ze swoim przyjacielem.
Ona i jej przyjaciel zamówili to, co chcieli. Zjedli tylko trochę i zostawili sporą cześć z tego co zamówili.
Dostali rachunek 400zł. Kobieta zostawiła aż 500zl i powiedziała właścicielowi eleganckiej restauracji, że reszta to napiwek.
Ta historia może wydawać się całkiem normalna dla szefa luksusowej restauracji, ale bardzo niesprawiedliwa dla sprzedawcy jajek…
Pytanie brzmi:
Dlaczego zawsze musimy udowodnić, że mamy moc nad biednym sprzedającym kiedy kupujemy od niego to co ma do zaoferowania?
I dlaczego jesteśmy hojni wobec tych, którzy nawet nie potrzebują naszej hojności?
A potem ktoś opowiedział mi taką historię:
Mój ojciec miał zwyczaj kupować towar od biednych po wysokich cenach, mimo że nie potrzebował tych rzeczy.
Czasami płacił im więcej. Byłam w szoku. Pewnego dnia zapytałam go: Dlaczego to robisz, tato?
Mój ojciec odpowiedział:
To jest dobroczynność owinięta w godność, moja córko.
Danuśka,
ta meduza, co to ją powyżej, ciągle cieszy oko – w tamtych czasach wyglądała raczej smętnie, chociaż rzeczywiście, przybrana musiała być zazwyczaj przywiędłym listeczkiem pietruszki.
Co do deseru – królował krem sułtański 🙂
I nie, tak pięknie też nie wyglądał. Ale smakował, wtedy jeszcze jadałam słodkości. Ten akurat nie był przesłodzony, dominował smak kawy. Na herbatę i krem sułtański chodziło się do Herbaciarni Herbowej na Rynku Wrocławskim. Eh…czasy…
http://beszamel.se.pl/kremy-i-musy/krem-sultanski-deser-z-epoki-prl,8283/
https://www.google.com/search?q=herbaciarnia+herbowa+wroc%C5%82aw&client=firefox-b&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=2ahUKEwim7u2-oPreAhWB0FMKHRVkCBsQsAR6BAgCEAE&biw=1180&bih=517
Ostatnio, będąc w Krakowie, czekaliśmy na tramwaj. Obok przystanku, ubogo ubrana pani. Chciała sprzedać pomidory, jak mówiła, z własnego ogródka. Miała ich sześć. Wyceniała drożej niż na targu. Kupiliśmy wszystkie.
Za pomidory pachnące pomidorami i wyglądające jak pomidory z działki dałabym więcej, niż w sklepie czy na targu.
Tymczasem…Jerzor przedwczoraj kupił pomidory w sklepie, ponoć nasze, ontaryjskie, ale ani wyglądu przystojnego, ani żadnego zapachu, a o smaku to już lepiej nie mówić. Tanie były! Wcale nie takie tanie, 2.99 za funt (tutaj ciągle jeszcze funty pokutują, chociaż zniesione na rzecz kilogramów od 1982 roku).
Pomidor trzeba wziąć do ręki, powąchać … i byle czego nie kupować 👿
Tym bardziej, że w rzeczonym sklepie zawsze są pomidory do wyboru, do koloru. A że kapkę droższe? Dla mnie za bylejakość płacić, bo tańsze – to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Dzisiaj będą parówki z „Baltic Deli”.
Dzem z marchewki jest typowy dla kuchni perskiej (iranskiej). Jadlam kiedys taki dzem podany na cieniutkim toscie z serem – byl pyszny. Smak i aromat byl bardzo oryginalny, ale konsystencja malo „dzemowa”, bo marchew nie ma pektyny. Ten dzem zrobiony byl z marchewki, utartej i potem gotowanej z sokiem z cytryny, swieza starta skorka pomaranczowa, cukrem, kardamonem i woda rozana. Wode rozana dodaje sie zreszta do roznych innych deserow, czy do herbaty.
Obiad dzisiaj pozno, bo trzeba swiateczne swiatelka na domu zakladac – poki nie ma mrozu. Jestesmy chyba ostatni na ulicy bez swiatelek.
dzień dobry … ☕
Danuśki wpis daje do myślenia … może ktoś pomoże by konkretna osoba odzyskała godność … dziś ostatni dzień i niewiele brakuje … „Tak przykro jest wyciągnąć rękę” …
https://pomagam.pl/e0njbdco
marchewkowe ciasteczka do kawy …
http://tradycyjnakuchnia.blogspot.com/2018/11/jesienne-ciasteczka-marchewkowe.html
u nas mróz ale z zachodu nadchodzi ciepłe powietrze .. mróz -7 a ja muszę wyjść z domu .. 🙁
Jesteśmy niczym rozbitkowie na bezludnej wyspie, jako że spędziliśmy noc na nadbużańskich włościach. W tygodniu i o tej porze roku nie ma dookoła żadnych sąsiadów. Towarzyszą nam jedynie sikorki i sójki, które przylatują do ptasiej stołówki.
Sprzęt wędkarski ułożony starannie na z góry upatrzonych pozycjach, sezon na szczupaki i inne drapieżniki zamknięty do 1 maja. Natomiast, jeśli tylko pogoda pozwoli, to kto wie, może trafi się jakieś łowienie spod lodu, zgłosili się już pierwsi zaprzyjaźnieni wędkarze. Osobisty Wękarz obmyśla, gdzie byłoby najlepiej ich zabrać.
Jolinku-my wypijemy jeszcze jedną kawę/herbatę i ciepło opatuleni też wyjdziemy na spacer po tutejszych okolicznościach przyrody.
Dzień dobry 🙂
kawa
Danuśka,
jeszcze parę lat temu bym gromko zakrzyknęła – Alain, do Kingston, nad Collins Bay, czyli do nas!
https://photos.app.goo.gl/U83HahF28putMASaA
Tak było u nas prawie naprzeciwko domu jeszcze 7 lat temu (dokładnie 12 luty 2011), domyślacie się, że to chatki wędkarzy. Od tamtego czasu ich już nie widziałam, bo zatoka nie zamarza, a jak zamarza, to nie na tyle, żeby utrzymać szanowne towarzystwo wędkarskie.
Zima 2010-2011 była bardzo stabilna w sensie – jak chwycił zamróz, to do kwietnia, roztopów nie było żadnych, i pamiętam, że średnia mroźna była mniej więcej -10c. Wystarczyło, żeby tafla lodu była gruba i mocna cały czas.
Znak czasu – się ocieplamy?
Alicjo-i tu leży pies pogrzebany. Z racji ocieplenia klimatu nie możemy żadnemu zaprzyjaźnionemu wędkarzowi zagwarantować, że w styczniu, albo w lutym będą w Polsce mrozy pozwalające na łowienie ryb spod lodu.
Poniżej też o globalnym ociepleniu 🙂
https://i.pinimg.com/originals/25/5b/65/255b65c3da3a8755f8f45ed300f6d33d.jpg
p.s.Gromki okrzyk pod Waszym adresem jest aktualny, ale warunków wędkarskich nie mogę zapewnić 🙁
Informacja z ostatniej chwili:
Rząd Polski z Ministrem Obrony na czele, w dniu dzisiejszym postanowił wysłać okręty Marynarki Wojennej na pomoc walczącej Ukrainie.
Niestety akcja się nie powiodła gdyż wysłania okrętów zabronił Główny Konserwator Zabytków z siedzibą w Warszawie.
Misiu :0 🙂 🙂
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24215770,grazyna-wolszczak-helol-nie-dajmy-sie-truc-aktorka-pozywa.html#s=BoxMMtImg3
Już niejeden raz opisywałam tu od lat na blogu, że przejeżdżając przez Polskę we wrześniu (nie w tym roku, ale tradycyjnie od lat) od morza po Sudety i na boki, czuję smród spalanych w gospodarstwach domowych śmieci, wszystkiego, co sie tylko da wzrucić do pieca, a dominuje smród spalanego plastiku i gumy – to jest nie do pomylenia, te chanele numer pięć. Co ma do zrobienia rząd, to ma, ale obywatele całkiem spokojnie się do tego przyczyniają, nie widząc belki we własnym oku.
Andrzejom – najlepszego!
Przy okazji apelu pani Wolszczak – warto poczytać komentarze pod artykułem, ten pierwszy zwłaszcza
„To nie Bełchatów z jego wysokimi kominami i filtrami spalin tworzą smog, lecz tysiące drobnych kominków bez filtrów, odprowadzających spaliny ze śmieci, miału i węgla niskiej jakości. Plus miliony nie spełniejacych jakichkolwiek norm samochodów z silnkami Diesla.”
U mnie pyrka krupnik na żeberkach. Ciekawa jestem waszych przepisów na krupnik. U mnie wszystkie warzywa pokrojone, na koniec cebula jak do rosołu – przypalona na piecu, czosnek wcześniej i tak dalej. Pytanie mam takie – czy wyrzucacie pietruszkę i seler (ten korzeniowy) z zup? Bo ja nie, chyba, że to ma być zupa czysta typu rosół, ale i tak zjadam ugotowane warzywko na boku.
Cebuli z rosołu nie zjadam – w takiej postaci mi nie za bardzo podchodzi.
Jak już warzywa dochodzą, to wrzucam pokrojone ziemniaki do tego krupniku, który jest zawsze „na gęsto”. Jutro Rogery przychodzą na obiad, więc na po pierwsze będzie krupnik, który moim zdaniem jest najlepszy drugiego dnia.
Danuśka,
u nas te mrozy były gwarantowane rok w rok, mieszkam tutaj w jednym miejscu 36 lat, więc miałam okazję zaobserwować.
I to się urwało właśnie wtedy, w 2011 roku, Zatoka zamarzała, ale lód już był nie taki stabilny, bywały roztopy i tak dalej. W każdym razie już nie ma tych wędkarskich chatek 🙁
Druga rzecz, co już wyczytałam z tutejszej prasy, to wędkarze narzekają na brak ryb. To mi się tylko o uszy obija, bo nie siedzę w temacie, ale skoro nawet ja słyszę, to znaczy, że coś na rzeczy jest.
Alicjo, ja nigdy nie wyrzucam pietruszki ani selera czy pora. Wszystko drobno krojone zjadamy w zupie, no chyba, że to ma być rosół, to tak jak u Ciebie 🙂 a krupnik o tej porze zimowej smakuje świetnie, czas krupników nastał…
Do krupniku i zupy jarzynowej wszystkie warzywa, czyli marchewkę, pietruszkę, seler i białą część pora dodaję pokrojone. Wyrzucam tylko zielone pędy pora, które gotuję w pęczku związanym nitką.
Dla korzystających z kominków i pieców opalanych drewnem ciekawy link z metodzie rozpalania od góry, popularnej w Europie, a u nas prawie nieznanej. W Gdyni w wielu dzielnicach, a także w niektórych okolicznych miejscowościach przeprowadzano pokazy takiego spalania.
Danuśka,
proponuję wypróbować tę metodę. Zaczęliśmy rozpalać w taki właśnie sposób.
Filmik pokazujący rozpalanie zamieszczony jest na końcu materiału. Komentarz jest w języku niemieckim, ale i tak wszystko jest zrozumiałe.
http://czysteogrzewanie.pl/czym-ogrzewac/jak-palic-drewnem/
Krystyno,
ja pora cieniutko kroję na plasterki 🙂
Muzycznie…
https://www.youtube.com/watch?v=T6ORBQdtwVE
Alicjo-w sprawie selera i pietruszki w zupach: nie lubię i albo wyrzucam, albo dodaję do sałatki jarzynowej, bo wtedy da się zjeść. Marchewka z zupy też nie jest moim ulubionym warzywem.
Co do zimowego wędkowania to dziękuję bardzo za gromki okrzyk 🙂 ale panowie chcieliby marznąć na mrozie gdzieś w Polsce. Jeśli uda się te plany zrealizować to być może będą to Mazury…? Suwałki nieustająco naszym biegunem zimna!
Teraz kominek mamy gazowy od iluś tam lat, ale mieliśmy taki na drewno. A drewna od groma – tyle, że Roger nas pouczył, co do kominka można wrzucić. A zwłaszcza drewno z sosenek. Pocięte w kawałki, musiało odleżeć przynajmniej 3 lata na boku pod daszkiem najlepiej, zanim trafiło do kominka. Tego trzymaliśmy się!
W nocy najzimniej było w Bieszczadach -21.
>>Mój ojciec miał zwyczaj kupować towar od biednych po wysokich cenach, mimo że nie potrzebował tych rzeczy.<<
Potem biedni śmiali się zeń w kułak. Zresztą większość z nich wcale biedna nie była…
książki ..
https://www.kukbuk.pl/wiadomosci/ksiazki/13-ksiazek-dla-tych-co-kochaja-kuchnie-must-have-w-tym-sezonie/
ja kiedyś gotowałam na wszystkim ale z warzyw była sałatka bo dzieciaki wybierały je z talerza .. teraz kroję wszystko i zjadam ze smakiem .. jutro pomidorowa będzie na kurczaku ..
Matko jedyna…ale dlaczego tam MUSI być „must have”?!
Ludzie kochani, szanujcie ojczyznę polszczyznę!!!
Na takie sznureczki nawet nie zaglądam, brzydzi mnie to bardzo.
Alicjo, nie bronię ich, ale angielskie wyrażenia są często znacznie krótsze, albo celniejsze.
MałgosiaW,
ja to wiem a Ty rozumiesz, ale brońmy języka polskiego!!!
Niech sobie będą celne i celniejsze, ale…
mnie się płakać chce, kiedy widzę takie idiotyzmy. To można napisać po polsku! A poza tym – naprawdę wszyscy Polacy znają na tyle język angielski, żeby używać tych skrótów?
Większość Polaków nie posługuje się poprawnie językiem polskim, co dopiero mówić o angielskim. Oh łell, zapomnec polsky, angielsky sie nie nauczyc…
Wybaczcie, ale ja jestem, jak powiada mój syn Maciek, językowym czyścioszkiem. Albo po angielsku, albo po polsku, albo (tu można wpisac, po jakiemu)
„Top sukni został bogato i gustownie ozdobiony”…
Top? A dlaczego nie karczek, albo w najgorszym razie – góra sukni?
https://kobieta.onet.pl/moda/sukienka-z-second-handu-przelezala-w-szafie-24-lata-okazalo-sie-ze-to-suknia-ksieznej/f45yd50
Polszczyzna na topie, a jakże.
Życie nie stawia pytan
zycie po prostu jest
czasem zebami zgrzyta
czasem lasi sie jak pies:
A Ty, który wszystko znasz,
terminy święta i zagłady,
powiedz nam jak jest tam,
po tamtej stronie lady?
Czy się tam sieje zboże,
czy się po prostu trwa
może tam mają (morze)
i czy jest taki ktoś jak ja.
Życie nie daje nagród,
życie nie daje wiz,
życie to trochę szabru
i bardzo rzadko czysty zysk.
A Ty, który wszystko wiesz,
znasz wszystkie kwasy i zasady,
powiedz nam jak to jest
po tamtej stronie lady.
A Ty, który wszystko znasz,
terminy święta i zagłady,
powiedz nam jak jest tam,
po tamtej stronie lady?
(Agnieszka O )
dzień dobry … ☕
boję się Wam życzyć miłego weekendu (angielskie słowo) to życzę miłej soboty a jutro dalszy ciąg życzeń … 😉
mrozek całkiem mocny -9 ..
fajne te ziemniaczki …
https://www.mojemaleczarowanie.pl/2018/11/ziemniaki-z-oliwkami-i-filetami-anchois.html
Jolinku 🙂 🙂 🙂
A pamiętacie liczne dyskusje na temat słowa komputer (też z angielskiego)? To już bardzo odległe czasy, ale zastanawiano się wtedy, czy nie lepiej byłoby znaleźć polską nazwę dla tego nowego urządzenia. Anglicyzmów mamy w naszym języku mnóstwo, bardzo wiele z nich zadomowiło się na dobre i już nawet nie pamiętamy o pochodzeniu tych słów. Zresztą to zjawisko dotyczy nie tylko języka polskiego, o czym wszyscy wiemy doskonale.
Bladym świtem termometr na Ursynowie wskazywał nawet -13oC.
Na mroźny poranek kubek gorącej herbaty:
http://www.herbata.info/
O kawiarzy na pewno zadba Irek 🙂
Dzięki Danuśko za herbaciany link. Mam w planie taki prezent dla smakosza. A ciekawe czy znalazłaś jakiś dostęp do tej kawy o smaku Danielsa?
Danuśko,
w tamtej dyskusji doszliśmy do wniosku, że nie ma co – i po co – wymyślać słów, które są międzynarodowo przyjęte, takich na przykład, jak komputer. Nie wytykając, Francuzi chcieli, bo jakże to, żeby angielski był dominującym językiem…więc wymyślili „ordinauter”.
Niestety, nie przyjęło się. Nawet u Francuzów 🙂
Salso-niestety nie znalazłam tej kawy, a okazja do wręczenia prezentu jest dzisiaj.
Właśnie za moment wychodzimy z domu i mamy przygotowany inny prezent, ten tradycjny, w postaci płynu z procentami 🙂
Alicjo-przyjęło się. Ordinateur funkcjonuje we Francji bez problemu od lat i jest słowem używanym powszechnie i na co dzień. W skrócie ordi, bo Francuzi kochają skróty 🙂
Nie mieszkam we Francji, powtarzam zasłyszane…
Ordi? Bardzo komp 😉
Alicjo, jak napisala juz Danuska we Francji uzywa sie slowo ordinateur i skrotowo ordi zamiast komputer.
Pięć razy powtórzone – może zadziała 😉
Pan Jerz właśnie uaktualnił mojego ordi, czyli teraz będę musiała się pozbierać, bo hasło poczty nie działa. Ale to potem.
Pytanie kulinarne – czy proszek do pieczenia działa tak, jak soda oczyszczona tak zwana?
Piekę ciasto, bo goście będą, no i odkryłam, ze proszku do pieczenia już nie mam, natomiast sody ze dwa kilogramy. Jerzor poleciał do sklepu po proszek, ale zadaję pytanie, bo tak mi się coś kojarzy, że z braku laku dobry kit.
Alicjo, teoretycznie – tak, ale proporcje musza byc inne.
Soda pozstawia tez specyficzny smak, ktory mozna wyczuc w ciescie.
Poszukaj na internecie – ja znalazlam to:
https://www.thoughtco.com/substitute-baking-powder-and-baking-soda-607372
https://kultura.onet.pl/film/wywiady-i-artykuly/zlo-przekute-w-dobro-mija-25-lat-od-premiery-listy-schindlera-stevena-spielberga/h8pzs2v
Wczoraj były placuszki cukiniowe a dzisiaj indyk. Tak! Ceny po święcie znakomite. Wielokrotnie taniej niż kiedy indziej. Do tego Ewa uwarzyła znakomite żurawiny. Od wczoraj zostało parę placuszków. okazało się że świetnie idą z żurawiną! Jutro planuję kolejny eksperyment. Wątróbki kurczacze (że Alicja wspominała) z mandarynkami. Jak może być kaczka w pomarańczach…
dzień dobry … ☕
mrozy odchodzą … dziś + 1 ale smog duży .. wczoraj wracając ze spotkania widziałam w Wiśle duże ilości kry płynącej wartko do Bałtyku …
placki z cukinii też zrobię … może takie będą …
http://kulinarnesos.pl/najprostsze-placki-z-cukinii/
wczoraj też otrzymałam piękne pierniczki … takie śliczne, że żal je jeść .. 😉
miłej niedzieli … 🙂
a to carpaccio jest bardzo ładne ..
https://wegetari-anka.pl/2018/11/carpaccio-z-buraka-i-cukinii-na-rukoli.html
kawa na podwieczorek …
http://www.czteryfajery.pl/2018/11/przepis-na-kawe-po-wiedensku.html
i do tego ciasto …
http://www.dibloguje.pl/2018/11/piernik-kawowy-z-bananem-tylko-na-1.html
He he he….
http://podroze.gazeta.pl/podroze/7,138804,22058068,na-widok-opuszczonych-budynkow-przechodza-ciarki-ale-najmniejsze.html#s=BoxOpCzol11
Jolinku-skoro pierniczki takie śliczne, to ich nie jedz tylko powieś na choince.
Od razu przypomniały mi się opowieści mojej Mamy o choince w jej domu rodzinnym, na której to wszystkie ozdoby były jadalne. Zastanawiam, czy w tym roku nie ubrać naszej choinki właśnie w ten sposób?
Carpaccio z buraka i cukinii byłoby świetną przystawką sylwestrową, czy też karnawałową, pomysł odnotowany.
A propos znakomitych przystawek-na naszej wczorajszej imprezie w ramach przystawek wystąpiły warzywa w tempurze oraz sushi wykonane osobiście przez gospodynię wieczoru, czyli kuzynkę Magdę. Przy stole zasiadło troje jubilatów-Magda oraz dwóch naszych kolegów. Oj, było co świętować! Jeden z kolegów-jubilatów przygotował farinatę http://sycyliasi.blogspot.com/2014/06/farinata-woski-placek.html
Zamiast cebuli dodał inne warzywa, lubiane przez ogół 😉 gości.
Pierniczki to podobno najlepiej zachowujące świeżość ciasteczka, wystarczy, że przechowuje się je w zamkniętych pudełkach. Zaraz sprawdzę w googlach…wujek wie najlepiej 😉
https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/pierniczki-swiateczne-do-dlugiego-przechowywania
Ano, pamięć mnie nie myli! Przechowywało się je w metalowych pudełkach po landrynkach, ja pamiętam takie:
https://www.google.com/search?q=pude%C5%82ka+po+landrynkach&client=firefox-b&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=2ahUKEwjg9cPjkYHfAhUZoYMKHUjRBEcQsAR6BAgAEAE&biw=1146&bih=520#imgdii=kiOIy19tf5s7HM:&imgrc=ODE8Avm5_9UDXM:
https://www.youtube.com/watch?v=t99KH0TR-J4
Lunch. Teraz jem. Dooobre!
https://plus.google.com/u/0/photos/photo/115740250755148488813/6630458052037349714
Lepsze niż z jabłkami?
Alicjo, inne, ale w porzo!
Przepraszam, nie chcem ale muszem…W takich sytuacjach chce mi się wejść pod stół ze wstydu. Takie rzeczy mówi facet wykształcony w znamienitych europejskich uczelniach. Powtarzając za klasykiem, liczy na to, że „ciemny lud to kupi”?
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24233989,kto-najmocniej-kocha-polske-wedlug-morawieckiego-sprawa-jest.html
Ja wiem, że to niepolityczny blog „Polityki”, ale trochę mi sklęsło i się ulało.
Cichalu,
wypróbuję! Dzisiaj mamy jeszcze z wczoraj, czyli polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym. Za chwilę Jerzor przywiezie Lisę, ciasto z owocami plus herbata, w ruch idą filiżanki od Misia (dziękujemy od zawsze!).
Czuję się obrażona przez tego wykształconego chama, bo jak inaczej można przyjąć takie słowa:
„by Maryja miała też w opiece tych, którzy „nie kochają aż tak mocno Polski jak rodzina Radia Maryja”.
Tego już nie odszczeka.
Alicjo mnie się już gadać i pisać nie chce .. obsiedli i zawłaszczyli prawie wszystko i wydaje się im, że mogą wszystko .. 🙁
taką sałatkę zrobiłam na jutro .. bo jutro będzie pyszniejsza ..
https://kulinarneprzeboje.pl/2018/12/01/sledzie-po-chlopsku/
Danuśka bardzo udana imprezka a u Magdy zawsze jest smacznie .. sushi było z rybą? …
Podoba mi się ta Twoja sałatka Jolinku. Zanotowałam przepis.
Byłam dziś na imprezie urodzinowo-imieninowej. Solenizantka jest na diecie bez mlecznej, jaglany tort wegański niestety nie przypadł jej do gustu, innym również. Moją szarlotkę zjadła 🙂
Alicjo-smutne jest to, że niestety lud to kupuje.
Jolinku-sushi było tylko z warzywami, bardzo kolorowe i smaczne.
****
W restauracji niezadowolony klient przywołuje kelnera:
-Panie, ten kurczak to sama skóra i kości!
-Jesli szanowny pan sobie życzy to mogę przynieśc pióra.
Szkot na łożu śmierci:
-Czy moja żona jest tutaj?
-Tak kochanie, jestem przy Tobie.
-Czy moje dzieci są przy mnie?
-Tak tato, wszyscy tutaj jesteśmy.
-To dlaczego w kuchni pali się światło???
Sushi warzywne jest zawsze znakomite, teraz dodałabym pieczonego buraka, bo kolor znakomity 🙂
Śledzie to ja w każdej postaci, ale przede wszystkim marynowane przeze mnie – solone i wytrawne. W naszym sklepie, o którym ja tu często nadaję, Bałtyk i tak dalej, można kupić śledzie już gotowe, sklepowe, ale one zawsze są przesłodzone.
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/09.RYBY_etc/Sledzie_Irka.html
Oraz takie:
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/09.RYBY_etc/Sledzie%20wedlug%20Heleny.jpg
Danuśka 😉
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/09.RYBY_etc/Pstragi_wg.Alaina.html
Czasem warto zajrzeć do naszej książki 🙂
Ale ponieważ ta pora roku…warto przypomnieć opowieści naszego kochanego Pana Lulka:
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Teksty/Rok_w_Burgenlandii/
” W centrum miasta w Stuttgardzie niedaleko Koenigstrasse jest shushi bar. Zabawa polega na tym, ze goscie nie placa za wstep do baru, siadaja przy stolikach ustawionych w poprzek w stosunku do tasmy bez konca które biegnie zakretami poprzez caly lokal. Do picia japonskie piwo, soki i wody mineralne. Na tasmie przesuwaja sie potrawy na malutkich miseczkach. Goscie lowia miseczki z tasmy, na co maja ochote a obsluga uzupelnia braki na biezaco. Bardzo rózne potrawy kuchni japonskiej, chinskiej i koreanskiej. Dla dzieci slodycze, standardowe, sklepowe, miejscowe. W lokalu mozna siedziec tyle czasu na ile ma sie ochote i oczywiscie jesc ile kto da rade. Placi sie od osoby przy wyjsciu. Kosztuje glowa 19 Euro. W porze obiadowej taniej ale i mniejszy wybór. Bylismy przed dwoma miesiacami w szesc osób. Oplata razy szesc. W cenie zatem sredniej restauracji tyle, ze wspaniala zabawa. Na boku wedlug tej samej zasady kuchnia mongolska. Cos zupelnie innego. Wiele miesa a potrawy od razu przygotowywane z wybranych przez klienta kawalków. Wolowina i baranina. Sushi jesc mozna paleczkami albo jak ja rekami. Poprosilem widelec ale dano mi takie narzedzie, ze zdecykdowalem sie na paluchy. Moja prawa reka czesciowo nie funkcjonuje. Moge zapomniec o paleczkach.
Wieczorem czulem sie objedzony ale rano nie bylo nawet sladów po wyzerce.
Pomimo lekkosci potraw, nie jest to kuchnia na odchudzanie
Pan Lulek”
dzień dobry … ☕
Małgosiu Twoją szarlotkę to zawsze z ochotą bym zjadła .. taką dobrą też piecze teściowa mojej córki ..
Danuśka myślałam, że Magda zrobiła mieszane … ale bez ryby też lubię …
ciasteczka na podwieczorek ..
http://niebonatalerzu.pl/2017/02/ciasteczka-owsiane-bez-pieczenia.html
Szarlotka Małgosi jest the best 🙂
Jolinku-przepis na te ciasteczka bardzo przypomina inny, popularny swego czasu przepis na kulki owsiane. Kulki robiłam i zjadałam bardzo chętnie, bo taki deser to samo zdrowie 🙂
Święta już na trzy tygodnie:
https://s4.dziennik.pl/pliki/2891000/2891540-shutterstock-89434156-900-600.jpg
…za trzy tygodnie
Dzień dobry 🙂
kawa
jest Irek … jest szarlotka … 🙂 … jutro zrobię placki z jabłkami …
Danuśka też o tych kulkach pomyślałam … robiłam je często … obtoczone wiórkami kokosowymi z wiśnią z nalewki robiły na deser dla gości ..
+4 ale miejscami ślisko ..
https://twitter.com/UN/status/1069540497675493376/photo/1?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1069540497675493376&ref_url=http%3A%2F%2Fwiadomosci.gazeta.pl%2Fwiadomosci%2F14%2C166794%2C24236377.html%23s%3DBoxOpImg1%23s%3DBoxMMtImg1
Uwielbiam tego Pana i jego programy.
Jeszcze się nie nauczyłam skracania sznureczków, a yurek chyba ze trzy razy jak nie więcej podawał receptę, jak to robić 😉
Zupełnie przypadkiem trafiłam w pobliskim sklepie na ciasto francuskie z masłem – w kartoniku, waga 450 g , cena 11,50 zł, firma Frosta. Mrożone, więc znalazłam je w zamrażarce obok pizzy. Do tej pory szukałam ciasta w ladach chłodniczych, a tam jest tylko to z olejem palmowym. Nie przyszło mi do głowy, że jest wśród mrożonek.
Szarlotka zawsze jest ulubionym ciastem, ale ostatnio bardzo polubiłam brownie. Sama jednak jeszcze go nie piekłam.
Najpiękniej ozdobione pierniczki widziałam podczas ubiegłorocznych świąt u kuzynki męża. Przygotowała je jej synowa. Ale było tyle innych słodkości i dekoracji świątecznych, że pierniczki nie zostały należycie docenione. Żałowałam potem, że nie poprosiłam o kilka na wynos. Może w tym roku także będą, to nie przegapię okazji.
Krystyno, a czy to ciasto jest w ruloniku, bo ja widziałam tylko pocięte na prostokąty.
Przypadkiem, szukając czegoś innego, natrafiłam na takie wideo i pomyślałam sobie – jakże w temacie! Odbywa się konferencja w Katowicach, pierwsze chwile z nagrania (oraz ostatnie!) jakby nagrane w Katowicach…Tytuł też bardzo a propos.
https://www.youtube.com/watch?v=td6CD3J9kiY
Małgosiu,
to nie jest rulon, tylko 6 prostokątnych płatów o wymiarach ok. 20 x 11 cm.
https://leclercdrive.lublin.pl/dania-gotowe/1060504143-frosta-ciasto-francuskie-450-g-6-porcji-5905009021832.html
Alicjo-przypominam ostatni yurkowy sposób na skracanie linków:
http://ak5.pl/
Niestety nie zawsze działa 🙁
Danuśko, dzięki,
zapisałam sobie w notatkach na wszelki wypadek – istnieje możliwość, że zapomnę, gdzie te notatki mam 😉
W zamrażalniku mam krupnik, pomidorową oraz gęste-rybne, czyli coś na 3 obiady. Mrożę też zioła – bazylię i natkę pietruszki, zawsze to lepsze ze swojego ogródka, niż ze sklepu. Rozmarynu krzak wielki, no ale najlepszych warunków słonecznych to on nie ma…ale przeżył już 2 zimy w ten sposób, to przeżyje i trzecią. Na pewno nie zakwitnie 🙁
A propos zimy – przed chwilą padał deszcz, a teraz leci z nieba biała kasza. Na perłową nie wygląda.
Mam jakąś paskudną odmianę ziemniaków, prawie w każdym w środku pustka, normalne dziury, niektóre sczerniałe, albo są okazy przezroczystawe, jak to zwykle mają ziemniaki przemarznięte. Ale one nie są przemarznięte – taka ich paskudna uroda 🙁
Od jakiegoś czasu zniknęły moje ulubione „Yukon gold” i jest takie coś bez nazwy, ale się chwali, że są to żółte ziemniaki. No to ja mam chyba coś z oczami, bo tej żółtości nie widzę 🙄
I lubczyk, lubczyk mam zamrożony!
Alicjo jest nowy wpis …