Poczucie humoru
Byłam wraz ze znajomymi na całodziennych warsztatach w Milanówku pod Warszawą. Koleżanka szukała knajpki, w której można zjeść coś w miarę szybko i niedaleko miejsca, gdzie odbywały się zajęcia. Wybrała barek z hamburgerami.
Miejsce nosi nazwę Chamiarnia. Rozumiem, że to dowcip, gra słów (nie czepiajmy się, co się pisze przez samo h a co przez ch), choć osobiście nie czuję się ubawiona. W dodatku na samej nazwie dowcip się nie kończy, bo potrawy są nazywane w tym samym żartobliwym stylu. Można zatem wybrać: ostrego chama, pierś z chama czy chama z jajem. Wybrałam tortillę, żeby uniknąć kontaktu z chamstwem. Była jadalna.
Obsługa, a przynajmniej pani z obsługi, chyba już nie w ramach żartu, w pełni dostosowała się do nazwy. Trudno nazwać ja miłą. Ale jak ustaliliśmy ze współbiesiadnikami, czego się spodziewać…
Okazuje się, że to sieć kilku takich barów w kilku podwarszawskich miejscowościach. Czyli żart rozlewa się po naszym kraju szeroką strugą.
Komentarze
Kuzynce Magdzie- urodzinowe serdeczności i uściski 🙂
PS. Piszę pod nowym wpisem jako pierwsza ale musiałam na nowo się logować- inny sprzęt z nowym hasłem (starego nie pamiętam) więc nie wiem kiedy mnie „wpuści”
Udało się 😉
Fatalny ten lokal, o którym pisze p. Agata, tzn. źle mi się kojarzy. Tak wiele jest chamstwa w codziennym życiu- głównie publicznym, politycznym, że ominęłabym taki lokal dużym łukiem.
Pomysł na nazwę lokalu oraz dań wydaje mi sie beznadziejny. Tak, jak Rzep nie miałabym ochoty tam wstępować.
Ja bym też nie poszła. Wcale a wcale nie wydaje mi się to zabawne.
Dzień dobry,
Przemiłej Kuzynce Magdzie – żeby każdy dzień mógł być tematem kolejnego obrazu, czyli ciekawym, pięknym, chociaż czasami może i pochmurnym. Urodzinowe serdeczności!!!!
Koleżanki mają rację, to musi być jakiś rodzaj zaczynu do chleba, ale dziwny, bez zakwasu i bez drożdży. Brühstück to dosłownie oznacza coś sparzonego gorącą wodą. Tu chodzi chyba o zmiękczenie twardego zmielonego starego chleba (lub całych ziaren itp.) dodawanych do ciasta na bułki. Bardzo ładna strona dla entuzjastów pieczenia chleba w domu.
Do tej chamskiej imbissbudy też bym nie weszła.
Milanówek – miejscowość Pani Krystyny Jandy, najlepszej z najlepszych postaci dzisiejszej Polski, a tu coś takiego u obok się pojawiło. Widać kultura ma ogromne trudności w rozlewaniu się po naszym Kraju. Strasznie to smutne!
dzień dobry … ☕
dla Alinki uściski urodzinowe i wszystkiego najlepszego .. ❤❤ ….
uściski imieninowe dla cichala-Janusza .. 🙂
coś słodkiego .. daktyle są bardzo zdrowe … można zrobić tak …
https://cookingforemily.pl/2016/03/domowy-syrop-daktylowy/
lub tak ,,,
https://www.olgasmile.com/syrop-daktylowy.html
na prezenty się nadaje …
Dzień dobry. Stale czytam i to mi wystarcza, ale Chamiarnia w Milanówku zrobiła na mnie wrażenie. Do tej pory były „truskawki z Milanówka”.
ja to uważam, że poczucie humoru to mają ci co chętnie czytają ale nie piszą …
Najlepsze życzenia dla Aliny i Cichala ! 🙂
Cichala może zainteresuje tekst o jego znajomym Przemysławie Dyakowskim – właśnie ukazuje się książka o nim. To bardzo znamy wybrzeżowy muzyk, człowiek” nie do zdarcia”, podobnie jak Cichal. http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,24167402,mt-kto-nie-kocha-przemka-dyakowskiego.html
Nie rozumie jak ktos mogl wpasc na pomysl aby swoj bar tak nazwac. Ciekawa jestem czy wladzom miejskim nie przeszkadza ta nazwa, ktora splendoru Milanowkowi nie dodaje.
Alinie i Cichalowi, wszystkiego najlepszego.
U mnie jest sloneczko ale na termometrze tylko 0°C. Pozniej ma byc cieplej. Na obiad ma byc ryba tylko nie wiem jeszcze jaka. Zobacze w sklepie jakie sa propozycje.
Jeszcze nasze ciepłe myśli krążą wokół Kuzynki Magdy, a tu kolejna okazja do świętowania 🙂
Alino i Cichalu, wszystkiego najlepszego, pomyślności 🙂
Witam maruderów.
Z kimkolwiek bym nie rozmawiał o nadwiślanskim kraju, to słyszę dookola same superlatywy. Niektórzy prognozują nawet, że za dziesięć lat, kraj ten będzie potęgą w Europie.
Samo poczucie humoru nie wystarcza. Ale gdy doda się do tego, troszeczkę wyobraźni, to niesmacznego marudzenia można by było uniknąć.
Cham pochodzi od szamać, trochę z franzuska pisany. Jak by nie było, to znaczenie ma jedno, zjeść coś szybko i z apetytem. I oto właśnie chodziło parze warszawianek goszczących na prowincji.
Faktycznie, właściciel firmy mógłby dla mniej kumatych dopisać polską wersję, szamiarnia 🙂
Opuszczam dziś niesamowicie przyjemne otoczenie Montana Roja. (pokazywałem ten obrazek jakiś czas temu). Dziś rano wdrapałem się tam przed śniadaniem, później kąpiel w ozeanie i w tak pięknym nastroju trafiłem tutaj niezasłużenie na maruderów.
Świetujacym miłej uczty 🙂 a ja udaję się do dalszego korzystania z uroków życia 🙂 dopóki można 🙂
Alino-moc serdecznych uścisków i wiele pomyślności!
Twoje zdrowie: https://cdn.pixabay.com/photo/2016/02/09/20/25/still-life-1190382_960_720.jpg
Cichal-100 lat! Jestem zresztą pewna, że dożyjesz w świetnej formie owych stu lat!
https://www.youtube.com/watch?v=LeyP5tlIRsY
Bezdomny-udanej włóczęgi po bliższych i dalszych europejskich rubieżach.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nieustająco żartujesz(na swój ulubiony sposób), ale szamanie i szamać to nie z francuskiego. Prawdopodobnie z gruzińskiego czam-jeść.
każdemu się przyda … kilka prostych, choć czasem nieoczywistych zasad jak zachowywać się w obecności osób niepełnosprawnych …
http://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/308314
Link dla Aliny jest niedostępny.
Dziś obiadowo barszcz ukraiński. Dużo obierania, siekania, krojenia, ale jak zwykle wyszedł spory garnek, więc barszczu starczy także na jutro.
Dzisiaj jest Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień, więc życzliwie wszystkich pozdrawiam 🙂 🙂 🙂
Uściski imieninowe i urodzinowe dla naszych szanownych Solenizantów i Jubilatów – sto lat!
Ja dzisiaj pracowita pszczółka, wstałam skoro świt i upiekłam ciasto z rabarbarem i porzeczkami czerwonymi (to już powoli koniec moich mrozonych owoców), bo wczesnym popołudniem przychodzi do mnie kuma, moja była szefowa z czasów, kiedy szyłam kiece, przychodzi na herbatę. Z dziećmi, córką i synem, daaaawno ich nie widziałam, bo jedno mieszka w Atlancie (Georgia), a drugie w Phoenix (Arizona). Stare już dzieci, wczesna piędziesiątka.
Spadł śnieg, i to nawet w ilościach, lekki mrozek.
Lena2,
miło widzieć.
Idę się wyprać, ciasto się studzi powoli.
A ja kupilam dzisiaj pyszny ser smażony z kminkiem. Przypomina bardzo ser dziecinstwa, wytwarzany w domu, tzw. zgliwiały, może pamiętacie ten smakołyk 🙂
Pamiętamy – już wspominaliśmy tutaj i są nawet przepisy (kilka…)
U mnie biały ser nie zdąży zgliwieć 🙄
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy
/Ser_bialy_smazony.html
I jeszcze o gliwieniu sera od Bobika kilka uwag:
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/Ser_Bobika.html
Krystyno-doprawdy nie wiem, dlaczego link dla Aliny jest niedostępny.
Mam w zanadrzu inny i mam nadzieję, że naszej Jubilatce się spodoba 🙂
https://zzysh.me/fr/wp-content/uploads/sites/7/2017/10/citrouille-seau-gla%C3%A7ons-1024×768.jpg
U mnie też jest niedostępny. Bardzo często też sznureczki sygnowane VOD (i coś tam) u mnie się nie otwierają – po prostu youtube nie ma licencji na udostępnianie tych nagrań.
Danuska, u mnie sie otworzyl.
W takim razie może ten jest dostępny. Teraz nie powinnaś Alicjo narzekać że tylko kawałeczek. Ale jak jest cały to przysłania okoliczności przyrody. Mam nadzieję wytrzymać w tym otoczeniu dwa dni. https://photos.app.goo.gl/SXhmNmS4jxCqpJTu6
Alino – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=UCZANL2V6RI
https://www.youtube.com/watch?v=v0ljCs2r4iA
https://www.youtube.com/watch?v=gAHE8LIbyzo
Cichalu – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=nwXY0II9-Mo
https://www.youtube.com/watch?v=m9w-u20A0wQ
https://www.youtube.com/watch?v=TGrFaEUbs6k
Dla zainteresowanych – jak karmic jezowce. Google podaje ze takie jest tlumaczenie nazwy zywiny morskiej sea urchin. Sea urchin to z kolei ulubiony przysmak piknych sea otters (po polsku wydra morska).
Jezowce lubia jesc kelp – polskie tlumaczenie jest troche zbyt szerokie – wodorosty morskie. Tych wodorostow morskich jest u nas duzo i roznego rodzaju. Jesli ktos jest zainteresowany na youtube jest duzo filmow z kelp forest. Kelp forest i pikne podwodne podroze i widoki. Suszony kelp jest do nabycia w roznych sklepach z ziolami.
Tak wiec film pokazuje jak karmic sea urchins ich ulubionym smakolykiem – kelp. Jest tam rowniez krab, pipefish, sail fin sculpin, kilka rodzajow sea stars i inna zywina z Puget Sound, Strait of Juan de Fuca i wybrzeza Pacyfiku wzdluz Olympic Peninsula.
https://youtu.be/v7xfOLNuGbQ
Już przed wojną Milanówek odwiedzał słynny gangster Tasiemka 🙂 Wyobrażam go sobie, jak siedzi w Chamiarni nad talerzem pełnym chamskich hamburgerów. 😀
Dla chętnych – do poczytania (wiele ciekawostek, nie tylko o Milanówku) : http://szalonakalarepa.weebly.com/wille-i-ludzie-v.html
Najlepsze życzenia dla Kuzynki Magdy! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=hSXsiSodEQU
https://www.youtube.com/watch?v=yLelhd6F2w8
https://www.youtube.com/watch?v=Vq9jWAxUIEs
Alinie i Cichalowi, wszystkiego najlepszego i najsmaczniejszego! 🙂
Dla Aliny i Cichala najserdeczniejsze życzenia wszystkiego najlepszego!
Najlepsze zyczenia dla Aliny i Cichala!
i do posluchania: https://www.youtube.com/watch?v=HsJavr4AI5M
Milanowek kojarzy mi sie z Krystyna Janda, truskawkami i recznie malowanym jedwabiem (dawno to bylo).
U nas ma byc -14 stopni w nocy, mam wrazenie , ze jesieni prawie nie bylo, i od razu wskoczylismy w zime. Pogoda w sam raz na wiedenska zupe ziemniaczana i na pewno wyprobuje.
GosiaB, do Milanówka bym jeszcze dodała cukierki-krówki, choć wolę krowkę opatowską, jest krucha z zewnątrz, a lekko ciągnąca i wilgotna w środku 🙂
U nas trochę cieplej, tak koło zera, jeszcze ciemno, brrr!
dzień dobry … ☕
Małgosia późno idzie spać a Barbara wcześnie wstaje …
takich naleśników jeszcze nie robiłam …
https://www.kuchniawoparach.pl/2018/11/wybuchowe-nalesniki-po-japonski-w.html
też może być na prezent …
http://smakuje.blox.pl/2018/11/Syrop-cynamonowy-przepis.html
Dzień dobry 🙂
kawa
dziś Święto Dziękczynienia w USA i Kanadzie … Koleżeństwu za wodą miłego dnia … … 🙂 ..
Dzień dobry,
Ta Chamiarnia zupełnie mi nie podchodzi. Mam nadzieje, ze nie utrzymają sie długo na rynku a z Milanówkiem będziemy mieć tylko przyjemne skojarzenia. Gosia przypomniała jedwab, jakie to było cenne.
Kochani, dziekuje za pamięć i wszystkie zyczenia.
Cichal, z okazji imienin życzę Ci długich jeszcze lat w tej samej wspaniałej formie.
Asiu, bardzo ciekawe ploteczki i ten Tasiemka 🙂
wracając do tematu … Agata napisała, że to sieć barów a to oznacza zapotrzebowanie na takie miejsca … są chętni to jest podaż i popyt … my tu mamy idealistyczne podejście do jedzenia i lokali konsumpcyjnych ale obawiam się, że jesteśmy w mniejszości …
Co prawda do świąt jeszcze chwila, ale …jakoś sobie nie mogę wyobrazić, że to już 3 lata mijają:
Jak co roku idą Święta!
Bombki, woły i jagnięta,
Dziecię, szopka i królowie,
Gwiazda, trąby, aniołowie,
„Cicha noc” na całym świecie,
Karp już śni o galarecie,
Już prezenty całe w stosach
Aż po sufit! Pod niebiosa!
Czysty obrus i firanki,
Mak, rodzynki i łazanki.
Już choinka z kąta zerka!
Wielkie żarcie i pasterka!
Wszyscy wszystkim ślą życzenia:
Wszego szczęścia i spełnienia!
I tu łza skądś nagle w oku:
Przecież trzeba jak co roku
Przyjaciołom, te najszczersze
Ot! życzenia skrobnąć wierszem…
Coś dziś słone me wierszyki!
– K…..!!!!! Tak mi brak Moniki!!!!
(Mirek Koval Kowalewski, grudzień 2015)
Kanadyjskie Święto Dziękczynienia jest zawsze w pierwszy poniedziałek października – amerykańskie natomiast w trzeci czwartek listopada 😉
Przyjemnego święta sąsiadom z południa 🙂
-17c u nas 🙁
no to cofam życzenia dla Kanadyjczyków … 😉
dziś gotuję kapuśniak na jutro … bo lubię kapuśniak wczorajszy …
https://patigotuje.pl/zupy/kapusniak-z-ziemniaczkami
książki pod choinkę ….
https://ladykitchen.pl/10-ksiazek-choinke/
Jolinku-bardzo bym chciała, abyś miała rację w sprawie naszej mniejszości 🙁
Salsie dziękuję za przypomnienie krówek. Te cukierki zrobiły się ostatnio jakoś bardzo modne. Co w miarę turystyczne miasteczko, to zaraz szczyci się swoimi krówkami. Staram się stawiać opór i nie kupować , ale bardzo często mi się to nie udaje…W lecie uległam i poległam kupując te w Ustce:http://krowkaustecka.pl/
Danuśka ja to bym chciała by mniejszość się bardziej rozpowszechniła ale samo nie przyjdzie … nie mam recepty na zmianę gustów naszych rodaków ale chyba coś zostało niezauważone przez propagatorów żywieniowych w Polsce … a tu leży odłogiem takie duże pole do popisu .. no i zagospodarowali byle jak i byle czym … oburzamy się, że w Milanówku a przecież taka kuchnia króluje w wielu miejscach ..
Alicjo-zatem amerykańskie Święto Dziękczynienia wypada w ten sam dzień, co święto Beaujolais Nouveau-też trzeci czwartek listopada.
Doskonale zdaję sobie sparwę z tego, co Francuzi sprzedają w dzisiejszych czasach pod hasłem Beaujolais Nouveau, ale niegdyś bywało inaczej. Świętowanie rozpoczęcia sprzedaży beaujolais nouveau było lokalną tradycją w barach w Lyonie oraz w całym regionie Beaujolais. Dzięki wielkiej pracy marketingowej modę zaszczepiono na całym świecie i teraz do butelek wlewa się najróżniejsze sikacze, pochodzące nie tylko z francuskich winnic 🙁
Jolinku-zaplątałam się we własnych myślach. Chciałam napisać, abyś NIE miała racji…
Obyśmy nie byli w mniejszości. Ja jestem życiową optymistką i wierzę w to, że w polskiej gastronomii wiele zmieniło się i zmienia na lepsze.
Ha, kapuśniak na żeberkach! Ulubiona zupa mojego Taty. Mama gotowała bardzo podobny do tego, który gotuje dzisiaj Jolinek 🙂
Danuśka,
zaznaczyłam, że amerykańskie święto jest ruchome, bo różne daty mają te trzecie czwartki ;istopada – czy tak samo jest z tym winnym świętem francuskim?
Krówki z Milanówka tydzień temu miałam i musiałam je ukryć przed Jerzorem (sam mi zakupił na moją prośbę, bo czasami chodzą po mnie krówki), bo on ostatnio daje odpór słodkościom.
Z Milanówka mam też ręcznie malowaną chustę jedwabną, niezbyt dużą, raczej „chustka”.
Pomidorowa z ryżem to je to na mroźne dni! Kapuśniak jeszcze bardziej, ale chwilowo nie mam kapusty. Będzie wkrótce.
Jolinku,
kto daje (życzenia!) i odbiera, ten się w piekle poniewiera! Życzenia przyjęte, w końcu Stany przez rzekę i jezioro mam, więc świętuję, chociaż bez indyka.
recykling kawy …
https://www.kukbuk.pl/wiadomosci/kubki-z-fusow-i-buty-z-ziaren-kawy-gdzie-mozna-je-kupic/
Alicjo-tak samo, a zatem ci co mieli świętować już świętowali. Trzeci czwartek listopada mieliśmy w tym roku tydzień temu. Butelki beaujolais już prawie opróżnione…
https://www.vinforum.no/var/vinforum/storage/images/artikler/vinbloggen/beaujolais-nouveau-2018/1833563-4-nor-NO/Beaujolais-Nouveau-2018_article_full.jpg
A co do indyka, to kto wie? Może gdzieś ocalało chociaż jedno podudzie…?
https://cdn.katalogsmakow.pl/2016/10/13/0x600/pieczone-podudzie-indyka.511779.jpg
Ameryko, miłego świętowania 🙂
Święto Dziękczynienia w Ameryce jest dzisiaj, a więc w czwarty czwartek listopada, a nie w trzeci 🙂
https://www.weekendowo.pl/swieta/swieto-dziekczynienia
A tu trochę pyszności z okazji Święta Dziękczynienia i nie tylko 🙂
https://www.davidlebovitz.com/thanksgiving-recipes/
Indianie Makah tak jak białe kufy, swietuja Thanksgiving z mysla aby dzisiaj kazdy siedzial przy stole pelnym smakolykow. Kazdy czlonek Makah Tribe dostaje indyka od Makah Counsel.
Dla informacji – Makah mieszkaja w Neah Bay na najdalszym polnocno zachodnim miejscu ciaglego terenu US (contiguous US).
Oprocz pieczonego indyka na stole jest gravy, sweet potatoes and all the other traditional trimmings; pies of all kinds — pumpkin, apple, pecan, cranberry-apple, banana cream and more; and sweet concoctions like fruit salad drowned in whipped cream and tropical punches jazzed up with soft drinks and ice cream.
🙂
Narobiło nam się trochę zamieszania wokół Święta Dziękczynienia, ale teraz już wszystko
jasne! Salso-dzięki!
Danuśko 🙂 swoją drogą trochę żal, ze człowiek nie świętuje, bo takie pyszności nas omijają, te o których Orca nadaje, albo tych z obrazków u p. Lebovitz’a. Od samego czytania i patrzenia apetyt rośnie 🙂
Salsa,
Turkey, gravy, sweet potatoes, cranberry sauce. Yummy, yummy.
Ale jak ktos powiedzial:
There is always extra space on Thanksgiving plate for more delicious God’s creations. 🙂
No tak, ta idea dziękczynienia jest bardzo piękna i pojemna, gromadzi rodziny podróżujące z daleka by być w tym dniu razem, a że przy tym łasuchujemy…
…tak napisałam – łasuchujemy – jak bym w tym uczestniczyła. Niestety, nie ma tak dobrze, ale świątecznie (bo nie robię tego często) ukręciłam dziś hummus z cieciorki i pasty sezamowej, doprawiłam cytryną, czosnkiem i kuminem, pokropiłam oliwą, sypnęłam natką pietruszki i taką mam kolację. Do tego chrupkie pieczywo. Na deser kawałek gorzkiej czekolady z miętowym posmaczkiem. Tak świętuję…
Salsa,
humusowi bardzo dobrze robi – ale trzeba lubić – dodatek upieczonego czosnku oraz kawałeczków ostrej chili.
Ja kupuję gotowy, bo lepszego nie zrobię, podobnie jak salsę – próbowałam, ale jest taki jeden rodzaj, który wyjątkowo mi pasuje (ostra salsa!) i też sobie odpuściłam wyważanie otwartych drzwi.
I to jest właśnie super, że każdy sobie doprawia wedle własnych smaczków. Bardzo lubię czosnek podpieczony i wyciśnięty ze skorupki, ale z ostrością już raczej nie przesadzam. Następnym razem dodam taki upieczony, bo dzisiaj tylko ząbek spory przeciśnięty przez praskę. Jeszcze bym chciała odtworzyć podobny specjał zapamiętany z Meksyku, ale z fasoli. Muszę poszperać w przepisach, może natrafię.
„Na półkach rodzimych sklepów z alkoholami można już znaleźć markowe whisky, wina ze światowych winnic i polskie cydry. Jest też najświeższa dostawa beaujolais nouveau, bo po trzecim czwartku listopada to najczęściej sprzedawany trunek. Ale wino z pietruszki? Pora? Rabarbaru? Sprzedawcy tylko się uśmiechają, i twierdzą, że nie jesteśmy aż tak oryginalni, i w Polsce to wciąż zbyt awangardowa zachcianka.” – to cytat z najnowszej Polityki (wyd.cyfrowe).
Kluczowe jest tu „PO trzecim czwartku” 😉
A propos wina z rabarbaru – sama robiłam kilka razy, bardzo dobre i dlatego nigdy nie doczekało następnego lata, na które miało być przeznaczone. A jest to wino wyjatkowo „letnie” – schłodzone, na upały. Z mniszka lekarskiego natomiast znakomite wino jesienno-zimowe. Same żółte płatki kwiatowe + miód + drożdże winne – bardzo pracochłonne w robocie, bo i zbieranie kwiatów, i obieranie płatków (bo reszta jest gorzka!) – tylko raz się na to porwałam.
Ciekawy artykuł o winach – dostępny dla prenumeratorów wydania cyfrowego, niestety. Ciekawy też jak tekst o makagigach naszej Gospodyni 🙂
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1771716,1,wino-z-pomidorow-lub-z-pora.read
A co w nim, tym artykule, według ciebie jest ciekawego?
To, co jest napisane o winach, ich produkcji, o winach niekoniecznie z winogron i tak dalej. Oczywiście nie ma przymusu czytać, mnie się wydał ciekawy. Nie każdemu musi 😉
Dzień dobry,
Och jej!!!!
Wczoraj mnie tutaj nie było,
Alinko – najlepsze z najlepszych życzeń, samych radości. Uściski!!!!!!
Jesteśmy na tym blogu najdłużej znającymi się ludźmi. W tym nie mamy konkurencji, nikt nas nie przeskoczy!!! 🙂
Cichal,
rozmawialiśmy dzień przed Twoim świętem, oczywiście zapomniałem.
Przepraszam, ale Ty wiesz, że zawsze życzę Ci samych dobrych chwil!!!
Alinki i Twoje zdrowie!!!!!
Dzisiaj Thanksgiving, cały dzień spędziłem w domu piekąc całego, wielkiego indyka. Jeszcze jedna lub dwie godziny. Robię to pierwszy raz w życiu. Ciekawe jak wyjdzie. Potrzebuje około 6 – 8 godzin pieczenia!
dzień dobry … ☕
dziś Black Friday …… ja nie bardzo lubię takie zakupy ale są wielbiciele …
propozycja na obiad …
http://anyzkowo.blogspot.com/2018/11/kotlety-mielone-z-kaparami.html#
zrobiło się jaśniej ale powietrze gęste i brudne ..
Dzień dobry,
Nowy, dziekuje za zyczenia. Aż trudno uwierzyć, ze minęło juz tyle lat od naszego Kołłątaja 🙂
Bardzo żałuje, ze nie będę teraz z Wami w Warszawie ale może uda sie to w przyszłym roku.
Smacznego indyka!
trochę poprószyło na biało a ja zaczynam kombinować co zrobić na proszoną Wigilię … myślę o takich kulkach makowych .. pewnie troszkę zmodyfikuję …
https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/makowe-ziemniaczki-8
to też ciekawy przepis ale trzeba piec …
http://www.greencookies.pl/przekaski-i-dodatki/pieczywo/281-wigilijne-kulki-z-makiem.html
Jolinku, robisz przecież świetne śledzie …
Małgosiu ale już trzy osoby robią śledzie … zrobię jeszcze wywiad bo śledzie są w zapasie …
Jolinku, a może takie paszteciki, chciałam podać link, ale nie działa
Paszteciki wigilijne z kapustą
Składniki:
300 g mąki
2 żółtka
1 jajko
70 g margaryny lub masła
2 łyżki śmietany
2-3 łyżki mleka
20 g drożdży
1 łyżeczka cukru
kapusta wigilijna
Sposób przygotowania:
1. Składniki łączymy, wyrabiamy ciasto. Dzielimy na dwie części.
2. Rozwałkowujemy ciasto na placek o wymiarach 30 cm na 20 cm i grubość ½ centymetra. Przekrawamy na dwie części, tak aby powstał prostokąt 30 cm na 10 cm.
3. Nakładamy farsz z kapusty na środek, po 2 cm od brzegów i zwijamy w formie wałka.
4. Wałek lekko spłaszczamy, tępą stroną noża w odcisnąć rowki na wielkość pasztecików. Odstawić na godzinę do wyrośnięcia.
5. Przed wstawieniem do piekarnika smarujemy rozbełtanym jajkiem. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 35 minut. Paszteciki po upieczeniu rozdzielić na porcje.
Małgosiu dziękuję ale wiesz, że ja nie piekę .. ma być coś w rodzaju kulebiaka z takim farszem i pierogi od innych gości … zostają mi sałatki, wariacja na temat śledzi i coś słodkiego ale innego niż ciasto ..
Nie mam jeszcze przydzielonych zadań wigilijnych, bo narada z synową jeszcze się nie odbyła. Ale nie ma pośpiechu. Niech ten rok jeszcze spokojnie trwa. Wiadomo tylko, że tegoroczna Wigilia odbędzie się u synowej i syna; tylko czworo dorosłych i dwoje dzieci, chyba że jeszcze coś się zmieni. O menu niech decyduje synowa, ja chętnie pomogę.
Salsa narobiła mi apetytu na hummus i zaraz zabieram się za niego, bo wszystkie składniki mam w domu.
Dziś zakupowy piątek, a ja nie byłam dziś w żadnym sklepie, nie zrobiłam żadnego przelewu, nie wydałam ani złotówki. Jakieś zakupy będą jutro. Trzeba będzie dokupić trochę lampek i bombek.
Cześć mojej nieżywej ośmiornicy pozdrawia z miłego i ciepłego otoczenia wszystkie pieczone indyki
https://photos.google.com/album/AF1QipNWXdAoTFqqat1-z9lCvpDzBYVqeS7av5B5fg2D/photo/AF1QipODysGa75kg9TaB4QkyIwI1HyThqzS0AwOW3Pi-
Na obrazku po lewej stronie stoi rucola w doniczce. Tutaj jest ona tak bardzo mocno intensywna, że stosuję ją nie jako sałatę, lecz jako przyprawa w sensie – – >zioła
ja miałam wybór w tym roku co robić w Święta … albo wyjazd do Londynu z córką i rodziną zięcia albo Wigilia u syna w nowym mieszkaniu .. wybrałam Wigilię u syna z dużą rodziną synowej .. kotka jest z tego zadowolona i ja też …
też dziś sklepy ominęłam ..
Niestety, wybrałam się do sklepu, trochę o tym piątku nie myśląc. Chciałam się rozejrzeć w sklepie z zabawkami/grami dla moich milusińskich. Doznałam oczopląsu i zawrotu głowy. W dodatku było tak gorąco, że dość szybko zrezygnowałam. Mimo rozmaitych zachęt w witrynach sklepowych, z przyjemnością odetchnęłam na zewnątrz. No i niestety wszystko przede mną…
Bezdomny – Twoja ośmiornica wraz z rukolą nie pokazały się.
Krystyno 🙂
Małgosiu, Twój przepis wygląda na łatwy. Odpada lepienie osobne pasztecików. W dodatku przywodzi miłe wspomnienie świąt przed laty, kiedy spotykaliśmy się w zaprzyjaźnionym domu i zawsze, na wielkim półmisku ułożona była smakowita góra lśniących, zarumienionych pasztecików z farszem grzybowym, do tego czerwony barszczyk w filiżankach. Niestety, było i minęło. Teraz tylko wspomnienie i myśl natrętna, może wreszcie zakasac rękawy…
https://photos.google.com/share/AF1QipOoGvcswqcQUY2YWLEMuxmMi_kLUSYS2m18GHQdH06PDFy4WyPLgB8u787_LyO–A/photo/AF1QipODysGa75kg9TaB4QkyIwI1HyThqzS0AwOW3Pi-?key=alNqV3hXVmtLLVBIc1lhNVlUUlhMMmsyMUw5ejJB
Może teraz wejdzie
🙂
Bezdomny, weszło, jesteś w raju. Zapomnisz jak wygląda prawdziwy listopad 🙂
Pyszny talerz, pyszny widok za oknem…
O świętach jeszcze nie myślę, a Czarny Piątek nigdy dla mnie nie istniał i nie istnieje, podobnie jak cały miesiąc grudzień zakupowo – tylko i wyłącznie sklep spożywczy, gdzie i tak najchętniej Jerzora wysyłam. Wczoraj w ramach świąt zakupił z mojego przykazania świecę świąteczną dla młodych, wyślę im.
Wiem, że im się spodoba, bo ja mam podobną i im się podobała (podonka kula, druga od prawej), więc…, jak poczta przestanie strajkować 👿
http://magiakoloru.eu/swieca-lampion-120-mm-p-222.html
Ceny te same, tylko w $$$ 😉
Do naszej czerwonej z choinką dokupił jeszcze taką cytrusową:
http://magiakoloru.eu/swiece-z-kolekcji-christmas-time-c-42_142.html
Mój listopad nadal śnieżno – mroźnawy, ale to już przyzwoite -3, a nie jakieś podwójne numery.
Planów na święta żadnych, Młodzi pozostają na Zachodzie, my się tam nie wybieramy, przynajmniej póki co, ale tak naprawdę to nie wiadomo, co zrobimy. Odrzucają mnie tłumy na lotniskach, to zdecydowanie nie czas na podróże. W domu kominek, kotek, jakiś stroik zielony z gałęzi własnych świerczków, gałązek jałowca z niebieskimi owocami, gałązek berberysu z sąsiedztwa z czerwonymi zamarzniętymi owocami – i wystarczy.
Bigos zacznę w nadchodzących tygodniach, trzeba nastawić na barszcz, o uszkach też pomyślę, bo jak uszka, to koniecznie w ilosciach.
No i kończę tradycję śniadań przedświatecznych dla przyjaciół. Zamiast tego zaproszę jednych i drugich na kolację, osobno, bo skądinąd wiem, że nawzajem nie przepadają za sobą, mówiąc łagodnie. No to ja ich nie będę zmuszała do wzajemnego obcowania, to żadna przyjemność. Szkoda mi tylko, bo chciałam kontynuować tradycję Bonnie, ale widzę, że to nie ma sensu – sztywna atmosfera i takie tam.
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady-i-artykuly/maestro-z-pasja-krzysztof-penderecki-konczy-85-lat/k1nzqk4
Sto lat 🙂
Salso, całkowicie się zgadzam. I doceniam ten stan rzeczy.
Powoli wpadam w rytm zupełnego luziku. To co mam dookoła doceniają również inni. Podchodzą spokojnym krokiem, nawiązują rozmowę, są ciekawi, zadają mnóstwo pytań, ale też bardzo chętnie opowiadają własne story. Chyba powinienem to spisywwać by nie poszło w kosmos.
Jeśli wam to nie przeszkadza, to od czasu do czasu podeślę jakiegoś obrazka. Od poniedziałku wchodzi tutaj pas.. at, z Nordostu i z racji moich z nim dobrych układów,kontakt z wami zostanie na drugim planie. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone 🙄
A propos mielonych z kaparami – Gospodarz podpowiadał też pomysł kotletów mielonych z pokrajanym drobno ogórkiem kiszonym (nie korniszonem!). Ja kilkakrotnie to wykonałam i polecam.
U nas plany świąteczne będą się dopiero wykluwać, stopniowo, z wolna i z ostrożna 🙂
W każdym razie wiemy na pewno, że tegoroczne Święta spędzamy w Warszawie.
Cieszę się na myśl o kulinarnych przygotowaniach, ale jest jeszcze sporo czasu.
Jolinku-a może zrobisz bardzo prostą i znakomitą, rybną sałatkę a la Renata? To moja robocza nazwa, bo rzeczona sałatka jest co roku przygotowywane przez moją koleżankę o tym właśnie imieniu:
-4 kostki filetów z dorsza (mintaja lub innej bialej ryby)
-1 por
-2 łyżki majonezu
-1 łyżka gęstego jogurtu naturalnego
-1 łyżka keczupu
-1 mała łyżeczka musztardy
-dyżurne w ilościach wedle upodobań
Rybę usmażyć lub ugotowac na parze, a następnie pokroić w kostkę. Surowy por drobno pokroić. Zrobić sos z wyżej wymienionych składników i zalać nim rybę z porem.
Wszystko dokładnie wymieszać i pozostawić co najmniej na godzinę w lodówce, aby „się przegryzło”. Bez pieczenia, zawsze się udaje i smaczne 🙂
dzień dobry … ☕
Danuśka dziękuję .. bardzo mi pasuje ta sałatka … prosta w robocie i wszystkie składniki lubię … zapisana .. 🙂
nalewka jabłkowa … może być dobra ale na prezent to by się nadawała dopiero na Wielkanoc gdyby ktoś robił teraz ..
http://kuchnianawzgorzu.pl/nalewka-jablkowa-prosty-przepis-na-prezent-swiateczny/
uwaga ślisko …
dziś się skusiłam i poszłam na zakupy … kopiłam dwa sweterki i piżamę z upustem 50% … 🙂
kupiłam też kalarepę i kombinuję co z nią z robić … może taka sałatka …
https://gotujmy.pl/salatka-z-kalarepa,przepisy-salatka-ze-szparagami-przepis,226370.html
a Wy jakie sałatki robicie z tego warzywa? …
będzie na raty bo wcina …
dziś się skusiłam i poszłam na zakupy … kopiłam dwa sweterki i piżamę z upustem 50% … 🙂
kupiłam też kalarepę i kombinuję co z nią z robić … może taka sałatka …
https://gotujmy.pl/salatka-z-kalarepa,przepisy-salatka-ze-szparagami-przepis,226370.html
a Wy jakie sałatki robicie z tego warzywa? …
o a teraz weszło i to co nie weszło .. 😉
Jeszcze nie byłam na zakupach, właśnie wróciłam ze spaceru z kijkami, dzięki czemu mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku wobec siebie. Pada mżawka, jak zamarznie, będzie ciężko na drogach i chodnikach.
Ciężko jak ciężko, ale ślisko. Przygotowałaś łyżwy na tę okoliczność Małgosiu?
Łyżew nie mam, ale raki na buty posiadam 🙂 Zdarzało mi się jeździć jak padał marznący deszcz, widok tańczących samochodów zawsze przyprawia o dreszcze.
w mżawkę marznącą
widzę Małgosię „tańczącą”
na chodniku, tuż przy domu
nie ma Jej przytrzymać komu
rak do buta zdąża chyłkiem
by przytrzymać Ją za chwilkę
drugi w sukurs bieży chwatko
„nie wywrócisz się „Dzierlatko”!
i choć raki metalowe
chronią w ślizgawicę Małgosiową głowę
(i nie tylko głowę)
echidna poetka … 🙂
Małgosiu ja jak każdego dnia zrobiłam spacer godzinny przed zakupami i byłam wcześnie w sklepie, kiedy jest tam mało ludzi …
fajne placki …
https://www.facetikuchnia.com.pl/torrejas-de-arroz/
Dzięki Echidno 🙂 , na lodowcu dawali nam jednak oprócz raków kaski.
I za to między innymi podziwiam Cię Jolinku.
Na razie u nas jest sucho, ale planuję kupić sobie nakładki antypoślizgowe na buty, bo nie pamiętam zimy bez ślizgawicy.
Dziś byłam na zwykłych zakupach, bez żadnych promocji. Kupiłam bardzo ładną poisencję , żeby nie było świątecznie, to w kolorze łososiowym.
O dziwo spory spadek cen benzyny, oby się utrzymał jak najdłużej.
Kalarepy już nie kupuję, a latem jem ją tylko na surowo w słupkach. Pamiętam, że Nemo robiła kalarepkę duszoną.
Coś dla Waeszawiaków i miłośników stolicy:
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,24203057,jego-rodzina-stworzyla-w-polsce-kefirowe-imperium-a-on-odbudowal.html#s=BoxWeSl_1_2
Widzę, że obudził się nieśmiało zwyczaj wierszowania – i tu mi przyszła na myśl Nisia, która na zadany temat za 5 minut miała wierszyk albo i nawet wiersz.
Wracajac do przepisow na salatke z kalarepa, ja czesto robie salatke z kalarepy i jablek (kwaskowych) pokrojonych w cienkie slupki, z sosem z oliwy i soku cytrynowego; mozna ja podac tez z rukola. Albo salatka typu „coleslaw”, ze startymi kalarepa i marchewka, drobno pokrojona zielona cebula, do tego sos z jogurtu i majonezu (pol na pol).
Kalarepa kojarzy mi sie z wiosna i mlodymi jarzynami, ale do tego to jeszcze daleko …
U nas dzis jest bardzo ponuro, niski pulap chmur i siapi. Szalenstwo zakupowe trwa i tak bedzie az do stycznia. Ja tlumow sklepach nie znosze i zalatwiam wszystko przez internet.
Milego weekendu wszystkim!
U mnie też brudna ściera za oknem i pada deszcz. Otarłam się o sklepy, bo byłam w polskim sklepie (poza mną nikogo) zakupić jeszcze jedną świecę ozdobną na prezent dla Lisy.
Przy okazji wstąpiłam do sklepu z butami, bo od 2 lat nie mam butów zimowych, takich do chodzenia. Mam dwie pary paradnych kozaków na szpilce, ale te ubieram tylko wtedy, jak jadę na jakąś imprezę do znajomych etc. i oczywiście w przedpokoju zamieniam na paradne szpilki. Nie dziw, że jedne z tych paradnych kozaków mam od 1986 roku, a drugie niewiele młodsze. Paradne szpilki „domowe” też są wiekowe, bo służą prawie wyłącznie do siedzenia w nich 🙄
Buty zimowe do chodzenia zakupiłam, całe sztuczne ze sztucznym kożuszkiem, ale całkiem przystojne.
Ludzi cała masa, bo to przedłużenie wczorajszego oczywiście, ale ja wchodzę do sklepu na 5 minut i jak się do mnie nic nie uśmiechnie, to lecę dalej. Zimowe buty niestety, należało już kupić, więc odłożyłam na chwilkę zasadę, że o tej porze roku do sklepów nie zaglądam.
Oj, brakuje, brakuje …
Ja mam to samo z butami, Alicjo. Inne do siedzenia, inne do chodzenia, a raczej stania, bo w pracy to przede wszystkim stoje, no i jeszcze buty do jezdzenia samochodem – te ostatnie to koniecznie bez obcasow, tym bardziej ze prawy but (szczegolnie tyl) szybko wyglada inaczej niz lewy.
Dziecko zazyczylo sobie pare rzeczy z Zary – ich strona internetowa padla! pierwszy raz widzialam cos takiego. nie mowiac o tym, ze wszystko co ladniejsze bylo juz wysprzedane.
U mnie dzis na obiad kurczak i warzywa z piekarnika.
dzień dobry … ☕
GosiuB dziękuję za inspiracje na kalarepę … pierwszy raz kupiłam bo mnie liście skusiły .. liście wykorzystane a kalarepa czeka na wenę … może by zrobić placki ziemniaczane z tartą kalarepka ..
dziś jakby trochę cieplej …
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂
Jeszcze ciepły obrazek, podobnie zresztą jak i otoczenie.
https://cabezo.bergfex.at/webcam/include/fullsize.php?wc=cabezo&img=2018/11/25/1001
To nie mój obrazek, kamerę która robi automatycznie co 5 minut zainstalował parę lat temu znajomy surfer z Austrii.
u nas do tego czwartku potrwa ochłodzenie i może popadać śnieg … później przynajmniej do 5 grudnia będzie nawet +7-8 w ciągu dnia …
można zrobić takie gołąbki na teraz a jak hurtowa produkcja to część zamrozić na zaś ..
https://www.obzarciuch.pl/2018/11/goabki-ziemniaczane.html
Jolinku-właśnie wróciłam z zakupów i okazuje się, że mam wszystkie składniki do tych gołąbków zatem dzięki za przepis 🙂 Wykorzystam jutro, bo na dzisiaj są zaplanowane lazanie ze szpinakiem.
A poza tym doszłam do wniosku, że dawno już nie było Sztaudyngera. Z racji pochmurności za oknem wielce krotochwilnie:
Raj odzyskany
Raj stracony nie wszystek,
Wystarczy zerwać figowy listek.
***
Elegantka
Na wadze męskich spojrzeń waży,
W czym jej do twarzy.
***
Rozmowa
-Chcesz męża zdradzić? To nikczemność!
-Z tobą.
-No, jeżeli ze mną…
Danuśka lazania ze szpinakiem to moja ulubiona .. i ma być dużo czosnku ..
zrobiłam sobie smakołyk do chleba albo do jajecznicy .. cebula ze smalcem gęsim i majerankiem ..
Błękit nieba z Cabezo by się przydał, bo u nas znowu wisi ścierka…
Jolinku,
właśnie mówiłam przed 10 minutami do Jerzora, że co prawda niedziela i może coś wystawniejszego by wypadało, ale za mną chodzą placki ziemniaczane, co zostało przywitane z aplauzem.
Ale dopiero ranek, zaczynamy od zdrowej herbatki – kilka cieniutkich plasterków imbiru, ze dwa cytryny, do tego pękata łyżka „Owoców leśnych”, zalewam wrzątkiem w szklanym czajniku pojemności ok. litra. Można słodzić miodem, jak wystygnie trochę, bo gorąco szkodzi miodzikowi.
może ktoś pomoże by komornik nie pukał dwa razy …
https://pomagam.pl/e0njbdco
cukinia jak mizeria .. dlaczego nie .. będzie nowy smak …
http://kulinarnesos.pl/salatka-obiadowa-z-cukinii/
Jolinku-czosnek obowiązkowy w ilościach!
A cebula ze smalcem gęsim i majerankiem na kromce dobrego chleba to świetny pomysł na przegryzkę w ten obecny, chłodny i jesienny czas.
Czas się zrobił bardzo jesienny i kiedy w takiej chwili wpadnie ci w oczy promocja pt. bilet na na drugi, słoneczny koniec Europy w cenie 190 złotych za osobę, to nie zastanawiasz się zbyt dlugo co zrobić z tym fantem, po prostu pakujesz walizkę i ruszasz w drogę. Ruszyliśmy więc odkrywać uroki hiszpańskiego wybrzeża Costa de la Luz oraz prowincji Huelva. Słońca owszem było dużo, ale wcale nie świeciło codziennie, widać to zresztą na zdjęciach. Ogromne, puste o tej porze roku, atlantyckie plaże są piękne również przy pochmurnej pogodzie: https://photos.app.goo.gl/3R5XUDJyBFXgAA7k9
W ogóle się nie zastanawiasz – ani sekundy!
Jak zwykle piękne zdjęcia. Jak długo tam byliście? Napiszesz może coś więcej?
Danuśka super wypad .. piękne zdjęcia .. Alan się spisał ale ryba straszy … koty, bociany i inne ptaki w tle … 🙂
Małgosiu-mieszkaliśmy parę kilometrów od Ayamonte, w wysuniętym najbardziej na południowy-zachód zakątku Hiszpanii. O tej porze roku nie ma tam praktycznie żadnych turystów, martwy sezon. W miejscowościach turystycznych są pozamykane sklepy, bary i restauracje, na plażach z rzadka inni spacerowicze, jest pięknie, cicho i spokojnie.
Tamtejsze okolice nie słyną z olśniewających zabytków, ale zdarzają się miasteczka z ciekawą architekturą. Region jest bardzo rolniczy-całymi kilometrami ciągną się sady pomarańczowe oraz tunelowe uprawy warzyw i truskawek. Im bardziej na północ tym mniej sadów pomarańczowych, na skalistych wzgórzach pojawiają się za to gaje oliwne.
Tak, jak widać na sfotografowanej przeze mnie mapie regionu, w okolicach Huelvy są ogromne rozlewiska stanowiące park krajobrazowy , to ostoja wszelkiego rodzaju wodnego ptactwa. Rozlewiska żyją w rytmie odpływów i przypływów, jako że dociera tam woda z oceanu. Z przyjemnością obserwowaliśmy też bardzo liczne na tamtych rubieżach bociany. Gniazda budują na słupach przesyłowych lub na wieżach kościołów. Bociany spędzają na południu Hiszpanii całą zimę, bo temperatury nie wymuszają przeprowadzek w jakieś, jeszcze cieplejsze rejony.
Co do kuchni, to już po raz kolejny doceniamy w hiszpańskich restauracjach zwyczaj podawania tego samego dania(sałatki, ryby, czy mięsa) w trzech rozmiarach:
na małym talerzyku-mała porcja(tapas), na średnim talerzu pół porcji i w końcu cała porcja na dużym talerzu. Najchętniej zamawialiśmy tapasy, bo to pozwala spróbować wielu różnych dań, a przy okazji nie rujnuje portfela. W jadłospisach wielu restauracji są zatem trzy kolumny (tapa, pół porcji, cała porcja) i bardzo podoba nam się ten obyczaj.
Tapa to hiszpańsku pokrywka, bo zwyczaj jadania drobnych przekąsek narodził się podobno, kiedy zaczęto przykrywać kieliszek wina plastrem szynki lub kromką chleba, tak by do środka nie wpadały owady, czy też uliczny kurz.
Niebo już bardziej niebieskie być nie może, jak na jednym ze zdjęć.
Blisko Portugalii, zaraz mi się skojarzyły kafelki, ale tu piękniejsze i kolorowsze, niż w Lizbonie, która jest biało-niebieska raczej.
Taki pomnik, matka z dzieckiem, widziałam na wybrzeżu Danii, też poświęcony tym, co nie wrócili z morza.
Aż się prosi o piosenkę znajomego duetu:
https://www.youtube.com/watch?v=lO8m2sQ3uh8
mnie zauroczyło zdjęcie tej dziewczynki …
https://photos.google.com/share/AF1QipOqRiOtE96z_JjBZwrgBzwPsFfgrPfWEPL4q9U10yMoyGlA-lgtPAIFqLB1Im6iFg/photo/AF1QipOX9iWJ72Zo4OLf6gL0WO7zMALoE_GGyLb65CKU?key=aU9rRVY4VEtBQ3JSN0hjUkRua2txR3VQdklTLThR
o rety ale długi link … mam nadzieję, że dziewczynkę zobaczymy … 😉
Prawdziwa Carmen 🙂
Wprawdzie nie z dzieckiem, ale wypatruje, odwrócona do morza (Fanoe Island, Dania):
https://photos.app.goo.gl/9qn4dBfCE1o9N51K9
Niebieskie, czy też kolorowe płytki obecne w architekturze hiszpańskiej i portugalskiej to dziedzictwo mauretańskie. Poniżej ciekawy artykuł o azulejos:
https://archirama.muratorplus.pl/encyklopedia-architektury/azulejos,62_3929.html
A dziewczynkę obserwowałam przez dłuższy moment i uznałam, że muszę koniecznie zrobić jej zdjęcie. Jej tata popijał wino i przegryzał tapasami, a ona świetnie bawila się w swoim własnym towarzystwie nieustająco skacząc i tańcząc. Zapewne wyrośnie na świetną tancerkę flamenco 🙂
albo na Carmen 🙂
No wiesz co, Danuśko, takich rzeczy się nie robi.
Stacjonowalem do 11 albo 15 listopada, już nie pamiętam dokładnie, między Cadiz a Huelva, zbierałem na plażach ostrygi, jednego dnia nazbieralem nawet tyle że nie dałem rady tego skonsumować sam i podzieliłem się z tajlandką sąsiadką.
Sama widzisz, że moglibyśmy się gdzieś tam trefnąć, dla mobilka nie ma znaczenia 200 w lewo czy 300 w prawo km się przemieścić
Do następnego raza
Bezdomny- podobno co się odwlecze…..Zatem zobaczymy, co przyszłość przyniesie!
Do końca kwietnia pozostaje na tutejszym archipel, takie mam plany, i powinienem dać radę, chociaż łatwo nie będzie 🙂
To dobrze że chociaż ty więcej o przyszłości niż przeszłości myślisz. 🙂
Piękny księżyc oświetla mi teraz mój kawałek ozeana. Kipi złoto w zasięgu ręki. Cudne widoki tutaj mam 🙂
Carmen tańcząca flamenco 🙂
U mnie nadal brudna ściera chyba, bo nawet siąpi nieco, ale temperatura zabójczo-letnia, +7c 🙂
Pauzowałem blogowo przez 5 dni. Teraz odrabiam zaległości. Dziękuj,e pięknie za życzenia. Danusiu! Obyś była dobrym prorokiem z tą setką!
Krysiu. Z Przemkiem Dyakowskim lampartowaliśmy (p.Dulska) w Krakowie do wiwatu. Raz nad ranem wracaliśmy z jakiejś biby (Danusiu!) i przy Krupniczej zatrzymał nas patrol MO. Przemek szedł na końcu grupy. Nie zorientowany w
sytuacji, podszedł bardzo blisko milicjanta (był krótkowidzem i bryle miał jak dna od butelki) pochylił się nad nim i pokrzykiwał „czego, ty, czego”. Myślał, że jakieś kindry nas zaczepiają. Oczywiście zwinęli Go w try miga. Po długich pertraktacjach, że to artysta, że muzyk, że my z imprezy… Ktoś miał jakieś dyżurne pół el, które zmieniło właściciela i wypuścili Przemka z suki! Był to pretekst do następnych celebracji. Lampartowaliśmy, oj lampartowaliśmy… Dawniej było jakoś fajniej. 🙂
dzień dobry … ☕
Danuśka polowanie na dziewczynkę bardzo udane … 😉
dziś przeglądam stare zdjęcia bo syn chce zrobić cyfrowy album rodzinny .. obiad będzie odgrzewany …
można poczytać do kawy …
https://www.kukbuk.pl/wiadomosci/wywiad/tessa-capponi-borawska-jesli-polacy-chca-poznac-przeszlosc-musza-studiowac-historie-jedzenia/
Jolinku-czy ten cyfrowy album będzie takim ogólno-rodzinnym prezentem świątecznym?
Ja właśnie pomyślałam kilka dni temu o tym, by przy okazji świątecznych spotkań przy stole pooglądać wspólnie stare zdjęcia i filmy.
Danuśka raczej to zrozumienie przez dzieci, że czas nie stoi w miejscu .. po śmierci taty syn porządkując rzeczy zrozumiał jak wiele pytań nie zadał .. i teraz robi kronikę rodzinną ..
Rozumiem, Jolinku. Też nie zadałam wielu pytań…
Dzień dobry 🙂
kawa
Przypomniała mi się opowieśc Alicji o jabłkach i Jerzorze umierającym z pragnienia:
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/46524295_2794981627307604_5551221401601441792_n.jpg?_nc_cat=110&_nc_eui2=AeFyEgT5f9CAdGdBj_7U3xya7dD-U-CgqCp5h8UjW60hbrS4Ztomk04f4Iu9YhgYNc9MHH5WU9QXYNQ-pinfee6ge9-Fa4zodkGjKazW7UbaVw&_nc_ht=scontent.fwaw3-1.fna&oh=6b1a50c352bddadf3b7f3fa17a14672d&oe=5CA791B1
Chociaż ta sprzedawczyni jabłek nie była chyba bogatą osobą?
Yurek-czy możesz jeszcze raz przypomnieć, jak skraca się sznureczki?
Kto wie, może nareszcie uda się tego nauczyć?
Irku -moją ulubioną kawą podczas ostatniego wypadu po słońce było cortado 🙂
Też pijam cortado w promieniach słońca. Ale zanim to uczynię, staram się zrobić coś dobrego. Dziś wypuscilem z mobilka dwie muchy. Wcale mi nie dokuczaly, ale siedziały na szybie i czekały aż otworzę okno. Zadowolone poleciały na śniadanie.
Mała rzecz a cieszy 🙂
Tylko nie nasladujcie moich czynów, bo przy waszych temperaturach była by to zbrodnia.
Ciepło i słonecznie życzę wam miłego tygodnia 🙂
ale fajne śledzie … (nie dla Małgosi) …
https://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/wigilia/salatka_sledziowa_z_koprem_selerem_jablkiem/przepis.html
To jest bardzo dobry pomysł – ja już lata temu zabrałam z domu rodzinny album (wbrew protestom Mamy, że zaprzepaszczę), zeskanowałam wszystkie stare, stareńkie i nowsze zdjęcia, które w tym albumie były, zgraam rodzeństwu na dyski – i niech mają, kiedy chcą pooglądać. Album zwróciłam do domu oczywiście, bo by mi Mama żyć nie dała, a on mi na co zresztą. Niech leży, gdzie leżał.
Za oknem siąpiąca ścierka brudnawa 🙁
Skracanie linków
http://ak5.pl/
Tak będzie wyglądał Twój tasiemiec.
http://ak5.pl/zg6.html
Link Danuśki
http://ak5.pl/rh6.html
https://photos.app.goo.gl/p3o32YNnwQtPqpnQ7
Wspomnienie święta.
Nie mogę się powstrzymać przed przytoczeniem amerykańskiego dowcipu a propos!
Kogut do indyka: Happy Thanksgiving Day!
Indyk do koguta: F..k you! 🙂
Najpierw na drugie: HA HA HA HA 🙂
A na pierwsze – piękne rodzinne zdjęcie 🙂
Danuśka,
Świetne zdjęcia. Piękna strelicja Ci się trafiła.
Bezdomny,
Preferuję barraquito.
Narządziłem nalewkę imbirowo-miodową, nalewkę cytrynowo-miodową a teraz nastawię czosnek w miodzie.
Miodowo miiiii i spokojnieeee… 🙂
Ewa słuch con amore Kuźniara. Dzisiaj „stary” (smarkacz, młodszy ode mnie) Stuhr i Janda. Potem mi sprawozda. Ewa. Nie Janda.
Ja też staram się oglądać poranki z Kuźniarem – parę dni temu podpadł mi, bo w rozmowie uzył słowa, które jest bardzo brzydkie i którego nie cierpię. Zapomniałam mu o tym napisać i nakrzyczeć przy okazji.
Moja nalewka na bursztynie, ta do nacierania obolałych stawów, dochodzi. Myślałam, że będzie rozgrzewająca powierzchniowo, ale nie. Ponieważ na taką pogodę od paru dni ordynuję sobie Monikę, przy okazji wspominam wyprawę na British Virgin Islands.
Od razu się cieplej zrobiło…
yurek-dziękuję. Rzeczywiście, ta metoda na skracanie linków nie jest skomplikowana.
Ewo 🙂
Cichal-nastawiasz same zdrowotności. Coś mi się wydaje, że zaplanowałeś obchodzić również 110 urodziny.
Ugotowalam dzisiaj garnek zupy brokułowej z dużą ilością świeżego koperku, który to znakomicie poprawił jej smak. Świeży koperek byl prosto z zamrażalnika.
Parę dni temu Penderecki obchodził 85 urodziny i przy okazji obwieścił, że jeśli chodzi o muzykę i komponowanie, to już ma plany na następne 20 lat. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby udało mu sie je zrealizować 🙂
Danusiu 🙂
Dla bilansu, dzisiaj żurek z białą kiełbasą! Niezbyt zdrowe, ale jaaaakie dobre!
Barraquito to kompletnie nie moja bajka. Nie lubię cudowania w smakach. Kawa jest kawa i ma smakować jak kawa, bez cytrynowego posmaku.
Cotrado jestem w stanie sam w mobilku zrobić i pijam kiedy ruszam w ruch moją stadninę koni, coś około 150.
Ale najbardziej smakuje mi rano Carajillo. Sam nie robię jej. Idę na nią z rana do baru. W barze mają wprawe i doświadczenie. Ja nie mam szkieł wytrzymujących wysokie temperatury i sama robota z przygotowaniem nie jest warta świeczki. Brandy też nie trzymam w barku.
Poza tym bar z rana to bank informacji. Człowiek się dowiaduję, kto z kim spał, i inne duperele,które was pewnie nie interesują, dlatego przemilcze
Cichalu 🙂 ja kumam po angielsku 🙂
Nie wiem czy wiesz o tym, ale niewiele brakowało byś w Ameryce mówił po… niemiecku. Tak, tak. Po wojnie secesyjnej, a w zasadzie po mordowaniu się nawzajem, zaczęto się zastanawiać czy po tych upodleniach, dalej można w stanach mówić tym barbarzynskim językiem. W kongresie zaproponowano by zmienić oficjalny język na niemiecki. Tak tak. Byś się nim dziś posługiwał, gdyby nie jeden głos, podczas głosowania, który zdecydował o pozostawienie barbażynskiego języka 🙄
jako oficjalnego
Podobnie dla mnie herbata – ma smakować jak herbata, być mocna, sypana, najchętniej yunnan, bez dodatków i Boże broń cukru.
Natomiast herbatki ziołowe i owocowe to sobie mogą być, jakie chcą – zawsze rano używam takowych, od lat też sypany susz, zebym widziała, co tam jest. Znakomite są „Owoce leśne” firmy Malwa – a co, dobra firma, znakomite herbatki, to i robię reklamę 🙂
Bezdomny,
duperele i tym podobne nas interesują jak najbardziej!
jajo i książka …
http://kuchnianawzgorzu.pl/jajko-po-turecku-pyszny-pomysl-na-odmiana-jajka-na-sniadanie/
Bezdomny. Nigdy Ci nie odejmowałem znajomości angielskiego! No, może polskiej ortografii… 🙂
Teraz do adremu (co. Alicja) Ewa zrobiła mi letkom (co. Sasin) awanturkę o zamieszczone zdjęcie. Mam tam pono zamknięte oczy, jakbym spał. Spać przy Ewie? Unmöglich (co. Arek)
Daję teraz jak trza (co. ja)
http://ak5.pl/ah6.html
Ta witryna jest nieosiągalna!!!
udało się … zobacz na żywo lądowanie na Marsie ..
https://www.pscp.tv/w/1rmGPQjErMDJN?linkId=60188349
Dziękuję Jurku! A teraz?
https://plus.google.com/photos/photo/115740250755148488813/6628256477901243890
Duperele, jeden z bywalców baru widział na wyspie Mel Gibsona, inny Sylwester Stallone. Kombinują jak konie pod górę czy tych dwoje będą kręcić ten sam film. Inny, uważa że powstaną dwa różne. Rambo któryś tam z kolei i coś o meksykanach. Poszukują statystów dających się łatwo ucharakteryzować na meksykanczykow. Zdaje się że nie dorobię ani w jednym ani w drugim filmie 🙁
Cichalu, jak nie jesteś sam na obrazku, to nie masz szans by dobrze wyglądać 🙂
Cichalu nie masz wolnego pół miliona? Od wczoraj można kupić fajny domek nad jeziorem w fantastycznej i bezpiecznej okolicy. Jest na tyle obszerny, że pomieścilby nas odwiedzających. Kiedyś moim największym marzeniem było wybrać się do USA i łowić z przyjacielem ogromne okonie. Prosto z brzegu lub łódki. Niestety marzenia się nie spełniają 🙁 Do dziś bardzo brakuje mi długich wielogodzinnych rozmów.
https://www.zillow.com/homedetails/3847-Lakeview-Dr-Galena-OH-43021/33720378_zpid/
Cichalu,
dla mnie to jest rozmarzony wyraz oblicza 🙂
Bezdomny,
ufarbuj się na czarno i będziesz miał szansę na statystę w filmie 😉
Na Karaibach, bo dzisaj mam wspominki (i przy okazji zanotowałam, że nie mam poukladanych zdjęć!) pokazywano nam jacht Mela Gibsona oraz wyspę wiadomo kogo, tego od całej korporacji Virgins, czyli Richarda Bransona.
Nie zaprosił nas na herbatę, jego strata!
Akurat z Bransonem łączy mnie bardzo dużo. On podobnie jak i ja uprawia ten sam ekstremalny sport, lubi jak i ja chodzić na boso, i jako dżentelmeni nie rozmawiamy o pieniądzach 🙂
A o czymś w ogóle rozmawiacie? 😉
Dzień dobry, tego nie da się słuchać o poranku, trzeba wieczorem, najlepiej w nocy, z czerwonym winkiem i bardzo dobrymi słuchawkami na uszach. bardzo lubię!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=Mbao_laqF8E
Dobranoc 🙂
Ostatnie na dzisiaj. obiecuję.
To dla Bezdomnego i każdego, kto chce słuchać!
https://www.bing.com/search?q=shemekia+im+married+to+the+bloues+youtube&form=EDGSPH&mkt=en-us&httpsmsn=1&refig=a656db208ddd45b0862c397e31e4b5c2&PC=TBTS&sp=-1&pq=shemekia+im+married+to+the+bloues+youtube&sc=0-41&qs=n&sk=&cvid=a656db208ddd45b0862c397e31e4b5c2
Dobranoc 🙂
dzień dobry … ☕
pora na śliwki wędzone … bardzo lubię .. może taki przysmak zrobię …
http://www.krolestwogarow.pl/2018/11/sliwki-wedzone-w-occie.html
u mnie taki obiad .. prawie jak lazania … 😉
https://kuchniarodzinki.blogspot.com/2018/11/makaron-ze-szpinakiem-i-kurczakiem.html
Dzień dobry znowu,
Wspomniałem kiedyś o mojej sympatii jaką darzę felietony i wypowiedzi Pani Justyny Sobolewskiej. Dzisiaj Pani Justyna proponuje nam erotyczną wycieczkę po książkach. Sądząc po niedawnym wpisie bezdomnego nie dla wszystkich jest to temat, ale może kogoś zainteresuje.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/wideopolityki/1772800,1,kultura-na-weekend-udana-i-mniej-udana-erotyka.read
Dzień dobry 🙂
kawa
Misiu-kupno takiego domku w fantastycznej okolicy z widokiem na jezioro, w którym pływa pełno ryb to również marzenie Osobistego Wędkarza. Niestety tak się składa, że nie mamy do zagospodarowania wolnego pół miliona, ani złotych, ani dolarów 🙁
W Bugu, w ostatnich czasach, trafia się niestety zaledwie jeden szczupak na dwa lata (i to z trudem). Mimo tych wędkarskich niedogodności pozostaniemy zatem w naszej nadbużańskiej chacie bez widoku, ale za to z super sąsiadami!
Nowy-wbrew Twoim zaleceniom, by słuchać jedynie w nocy i z lampką czerwonego wina posłuchałam powyższych dwóch, muzycznych kawałków o poranku i jedynie z kubkiem mocnej herbaty. Też mi się podobało 🙂
U mnie dziś paszteciki z rosołem.
Jolinku, bardzo przyjemny ten przepis – wyglada na smaczny i szybki.
Ja zastapie ser jakims tutejszym plesniowym, a szpinak -swiezym. Z tego mrozonego to chyba duzo wody bedzie …
U mnie dzis temperatura na plusie, ale niebo bure i ponure. A na ulicach, w sklepach i w telewizji – zaczelo sie szalenstwo swiateczne.
Kolejny miesiąc remontu za ścianą. Z rozmów z dzielną ekipą uruchamiającą swoje wibrująco-warczące maszyny już od świtu wynika, że roboty potrwają jeszcze cztery miesiące. W zasadzie należało w tym roku polecieć wraz z bocianami do ciepłych krajów i wrócić na ojczyzny łono dopiero wiosną.
GosiaB-świeży szpinak, to oczywiście same zalety, ale mrożony można bardzo łatwo odparować podgrzewając na patelni. Przy sporządzaniu sosu daje trochę inną konsystencję. Bardzo lubię makaron, albo naleśniki ze szpinakiem, używam wtedy wlaśnie szpinaku mrożonego.
Misiu! Gratulacje!
„Mieszkańcy odwołali prezydenta z PiS-u i dzieje się rewolucja. „Jakby runął Mur Berliński”
W Ostrołęce będzie jednak można obejrzeć firm „Kler”. Do miasta powróci nawet lokalny sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Serwis „Moja Ostrołęka” donosi o upadku muru ideologicznego, po tym, jak mieszkańcy pożegnali w ostatnich wyborach wieloletniego prezydenta Janusza Kotowskiego, katechetę i członka PiS.- Wystarczyła zmiana prezydenta miasta z radiomaryjnego Janusza Kotowskiego na liberalnego Łukasza Kulika, by ideologiczne bariery całkowicie zniknęły. Ideologiczna ściana, dzieląca ludzi na lepszy i gorszy sort znika z Ostrołęki niczym upadający Mur Berliński – donosi serwis Moja-Ostrołęka.pl . W serii publikacji wylicza „cuda”, jakie wydarzyły się od czasu wyborów samorządowych”
O matko, to aż tak źle w tej Ostrołęce było?!
Z filmem to curiosum – jakiś lokalny kacyk decyduje, co się będzie w kinie wyświetlało, a co nie? To nie do uwierzenia – i lokalni to tolerują?!
No dobra, w czasie przeszłym…
U mnie rybna, gęsta potrawa. Fish stew bym powiedziała po tutejszemu.
Świtem bladym o 7:30 zadzwonił osobnik z ciężkim pakistańskim akcentem i zaoferował Jerzoru, że on mu powie, co złego z jego „windows” i pomoże mu ustawić należycie. Nie napiszę, jakimi plugawymi słowami Jerzor obrzucił „serwisanta”. Nie dość, że świt blady, to akurat niedobry system wymienił. Ten sam serwisant w ubiegłym tygodniu dzwonił 3 razy – najpierw mu wytłumaczyłam, że windows owszem, może u mnie umyć, ale za darmo, a potem już tylko odkładałam słuchawkę, raz poprosiwszy, żeby mnie skreślił ze swojej listy. Widocznie nie skreślił.
Czy w Polsce też tacy nachalni co jakiś czas dzwonią i chcą wam naprawiać sprzęt, trzeba czy nie trzeba?
Całkiem przyjemnie Melania udekorowała Biały Dom:
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/bialy-dom-udekorowany-choinkami-melania-trump-miala-oryginalny-pomysl/z3qvgb5
A propos komentarza GosiB,
no właśnie, tylko Amerykanie zjedzą swojego indyka i natychmiast następnego dnia szturm na sklepy! U nas to samo i trzymamy się amerykańskiego kalendarza w tym względzie, inaczej musielibyśmy biegać po sklepach od października 😉
Nieśmiałe białe pada z tej brudnej ścierki jakimś cudem…
Cichalu – – > Berliner Mauer, jak go zobaczylem od wewnętrznej strony 🙄 to pokochalem to miejsce od pierwszego momentu. Wszystkie pajace z całej planety tam się spotykały. Nikomu nie przeszkadzało, że ani GPS ani żaden kompas tam nie funkcjonował. Gdzie byś nie spojrzał, był tylko wschód 🙂
Nowy dziękuję za wyróżnienie z dedykacją 🙂
Przemieszczałem się dzisiaj trochę po wyspie. I twoja ulubienica wypełniła przestrzeń mobilka. Ależ ona ma jadalnie 🙂
Trafiłem dziś nie przez przypadek do Geisterstadt, nie wiem jak to jest po polsku, po angielsku – ghost town.
Z zasadzie to ani jedna, ani druga nazwa nie jest adekwatna do tej miejscowości. Ta miejscowość powstała pod koniec lat czterdziestych ubiegłego tysiąclecia. Dominuje na wzgórzu jak zwykle kościół z typowym dla ówczesnego okresu krzyżem na górze. Franco kazał tak budować.
Chciałem to miejsce zobaczyć zanim hollywoodzka produkcja, jak mawiają w barze, zacznie tu kręcić i rozpowszechni to miejsce.
Robi wrażenie. Zanim zaczęto budować to miasto, walczono bezskutecznie z trądem. Jak wybudowano miasto dla zakażonych na lepra, to medycyna też dała krok do przodu. Teraz stoi toto i wiatr hula przez otwory okienne. U mnie jest już teraz tez ciemno.
Od czasu do czasu na dachach tych budowli widzę, a to skakające, a to siedzące, palące skręty, słuchają blusa i popijają czerwone wino duchy 🙄
Chciałem nawet zobrazować taniec duchów na dachach. Cały czas są tam, nawet jak pstrykam obrazek to są na monitorze. Jak chcę na nie popatrzeć na monitorze to ich nie ma 🙁
Widocznie duchy tak mają 🙄
Lubię książki Janusza Leona Wiśniewskiego i mam kilka, dobrze się go czyta. Znakomity styl, porywająca akcja i to coś, że chciałoby się czytać jak najdłużej, a tu „przyjechał goniec – i bajki koniec!”.
No to wracam do „Bikini”, dawno nie czytałam 😉
A poza tym J.L.Wiśniewski to bardzo ciekawa osoba, naukowo utytuowany i w ogóle. Nie, nie humanista, człowiek ścisły jak najbardziej!
„Janusz Leon Wiśniewski (ur. 18 sierpnia 1954 w Toruniu) – naukowiec i pisarz polski, magister fizyki (Uniwersytet Mikołaja Kopernika), magister ekonomii (także UMK), doktor informatyki (Politechnika Warszawska), doktor habilitowany chemii (Politechnika Łódzka)[1].” (wiki)
Polecam wszystkim, którzy lubią dobrze opowiedziane historie.
http://www.rozswietlamykulture.pl/reflektor/2012/12/20/jak-cmy-do-ognia-wywiad-z-januszem-leonem-wisniewskim/
bezdomny,
po polsku to „umarłe miasto”. Na przykład takie, ale i ono pewnie kiedyś się odrodzi – w przyrodzie nic nie ginie tak naprawdę.
https://www.theatlantic.com/photo/2018/04/visiting-chernobyl-32-years-after-the-disaster/559016/
Alicjo, toś pisałem, że żadna z tych nazw nie jest adekwatna.
Jak może być umarle, skoro tam nikt nigdy nikt jeszcze nie żył, oprócz duchów. Teraz tańczą nad kościołem.
A, to tak mi mów! To po licho miasto, w którym nikt nigdy nie zamieszkał??? 😯
Budowanno je po to, by mogli w nim zamieszkać ludzie z archipel chorzy na lepra.
Niektórzy omijają to miejsce, bo nie ma to dla nich żadnego kulturalnego znaczenia.
Jak popatrzalem i zastanowiłem się trochę, to uważam, że jest to miejsce, które świadczy o wysokiej kulturze tej nacji. Na wszelki wypadek przygotować dla ludzi nieuleczalnie chorych miejsce, w którym mogą, albo mogli by w miarę normalnie funkcjonować do końca życia.
Cichalu
Jak się żyje w mieście gdzie trzeba uważać na każde słowo, to odejście ekipy trzymającej władzę przez dwanaście lat można odczuć jaz zawalenie muru. O takim rodzaju autorytaryzmu pisałem gdy PiS wygrał ostatnie wybory i zaczął urządzać Polskę na swój sposób zasiewajác strach i budząc w ludziach zobojętnienie i apatię. To jest dokładnie to, co działo się w Ostrołęce. Oczywiście nikt nie sadzał do pierdla, ale wystarczył strach przed utratą pracy czy brak jakiejkolwiek nadziei w normalnym jej znalezieniu. Sam tego doświadczałem przez dziesięć lat, gdzie miejsce gdzie mogłem pracować zostało obsadzone swojakiem czyli mężem radnej PiS a potem dyrektorki wydziału propagandy Urzędu Miasta. Facet dwa tygodnie w czasie pracy pobił po pijaku kolegę. Myślisz , że go zwolnili dyscyplinarnie? Poszedł na zwolnienie lekarskie. Na szczęście dyrektor centrum kultury, który zabronił wyświetlania Pokłosia i Kleru oraz cenzurował Daukszewicza , jako pierwszy wylecialł na bruk.
Misiu,
dla mnie to wciąż niepojęte, że ludzie nic nie zrobili z tym bałwanem, mało tego – że go wybrali!!! Chyba, że to stanowisko jest obsadzane przez wojewódzkie czy jakieś inne władze.
I byle cieć, dyrektor centrum kultury z nadania partyjnego dyktuje, co mają oglądać albo nie mieszkańcy sporego, było nie było, miasta?!
I mieszkańcy jak te pokorne cielęta nic na to?! Nawet za komuny, którą dobrze pamiętam, tak nie było.
Bezdomny,
odpowiedzią na te wyspy są teraz hospicja. Faktem jest, że w dawnych czasach trąd był chorobą wywołującą wielki strach i chorych izolowano bezwzględnie. Najlepiej na bezludną wyspę…
No macie…to nie u nas w lesie, nie wiem gdzie, bo nie znam alfabetu, znalazłam na youtube:
https://www.youtube.com/watch?v=X_n3xlGTixw
A dziecko mi przysłało zdjęcie pięknego boletusa ze swojego spaceru w lesie – oni mają tam bardzo grzybne lasy w tym Oregonie ( nie umiem tego zdjęcia wysłać i podać na sieć…). Dlaczego ja dopiero teraz wpadłam na to, że powinnam z Maćka zrobić regularnego dostawcę suszonych prawdziwków dla mnie?! Przecież zna się na grzybach, na prawdziwkach i kurkach zwłaszcza! U nich występują zwykle prawdziwki, co roku mi przysyła podobne zdjęcia.
Na grzyby…
https://photos.app.goo.gl/WMXUuytx8edGUgco8
p.s.To było dawno temu, w austriackich lasach, te grzyby powyżej. Oprócz codziennego pojadania, nasuszyliśmy ogromne ilości, które nam się przez jakiś czas w Kanadzie przydały. I do Polski, do rodziny wysyłałam także zarówno. Ha!
https://photos.app.goo.gl/WCo278iAbnvSq9EL9
Hmmm… nie wiem, co to jest, że po jakimś czasie nie wszystkie, ale niektóre zdjęcia (w grupach czasami) robią się takie wywiane jakieś, prześwietlone – a nie były. Zastanawiam się, czy trzymanie ich na komputerze nie robi im czasem wbrew. Owszem, mam zgrane na płytkach, jednakowoż…
Przy okazji, przypomniała mi się wielka krytyka (a nawet kłótnia miejscami) zdjęć zamieszczanych na blogu przeze mnie – jakie to paskudne są i nie do oglądania- z roku 2014, po naszym powrocie z Kostaryki.
Oj, ludzie, ludzie… życzę każdemu nagrody National Geographic!
Serio. Jak wówczas powiedziałam – w nosie mam opinie, czy te zdjęcia są piękne czy nie. Przy okazji chciałabym zwrócić uwagę, ze zanim się pojawiła picasa, to ja wasze nadesłane do mnie zdjęcia umieszczałam na moim komputrze. Ale to było dawno i prawie nieprawda 😉
Rzeczone zdjęcia – i niepoprawiane, zakurzone i tak dalej…też były komentarze na ten temat. Przestrzegam – oglądanie na własną odpowiedzialność!
https://photos.app.goo.gl/6Ju0vLWJy0PpDvvr2
https://photos.app.goo.gl/ot2Mkfut54EfZRTt9
Paskudne technicznie zdjęcie (nie ja robiłam), ale wspomnień więcej, niż da się unieść. I o to chodzi. Dobranoc!
dzień dobry … ☕
może taki makaron … ciekawe czy nie za kwaśny będzie dla mnie …
http://rozkoszny.pl/makaron-w-boskim-sosie-cytrynowym-al-limone/#
ten makaron też kusi …
http://rozkoszny.pl/ekspresowy-makaron-kokosowo-imbirowy/
Jolinku-rzeczywiście dosyć niecodzienne te przepisy na makarony. Wygląda na to, że makaron, tak jak ryż, można podać naprawdę na 100 sposobów.
Alicja zafundowała nam zdjęciową noc wspomnień 🙂 Przy okazji przypomnę, że mamy dwóch fotografów, którzy otrzymali za swoje zdjęcia nagrody, wprawdzie nie od National Geografic, ale jednak 🙂
Marek już dawno nie pokazywał swoich zdjęć(ostatnio chyba Rzym?), a Irek mógłby dorzucić czasem do kawy jakieś ciekawe ujęcie.
organizacja skupiająca recenzentów i krytyków kina National Board of Review (NBR) ogłosiła tegorocznych zwycięzców i najlepszym filmem zagranicznym roku została „Zimna wojna” …
https://www.hollywoodreporter.com/news/green-book-named-best-film-by-national-board-review-1164206?fbclid=IwAR1Vm9ENCDSo3kalh4IdYM8QQij_PrB49Lp9ltgwQh8Z3GAd9O8wyi8y4j4
Makaron makaronem, a kota i tak dopomina się gromkim miaukiem około piątej nad ranem, żeby jej dosypać suchego. I nie to, że nie ma – ma, bo idąc spać, dosypuję, żeby miała, kot to nocne prosię. Chodzi chyba o to, żebym ja (albo Jerzor) widziała, że ona raczy spożywać.
Makaron z czymkolwiek to jest jedzenie na czas od listopada do maja.
Moi tutejsi nazwaliby to „comford food”, czyli takie „jedzenie, które robi nam dobrze” w czasach burzy i naporu. No właśnie – spadło dużo białego i nadal pada…
Poniżej przykłady tego dobrzerobiącego jedzenia:
https://www.foodnetwork.ca/shows/great-canadian-cookbook/photos/great-canadian-comfort-food-recipes/#!West-Coast-Fish-Chowder
Na dzień dobry przeczytałam wiadomość o opinii NBR i zrobiło mi się komfortowo na duszy 🙂
Bardzo jestem ciekawa tego filmu. Joannę Kulig odkryłam zupełnie niedawno, znalazłszy na youtubie film „Milion dolarów”, o czym chyba nawet tu wspominałam.
A teraz idę odrabiać resztę prasówki, aż się boję…
Kurczę…”comforT” !
DZISIAJ OBCHODZIMY: Dzień Podłości i Dzień Pocałunku 😯
Jakoś jedno mi się kłóci z drugim….
Alicjo, pocałunki bywają różne…
Exemplum – judaszowy…
Że nie wspomnę o pocałunku śmierci, ale to już ponura ekstrema 🙁
https://www.youtube.com/watch?v=63lMOK770FY
Och, to nie są filmy, które lubię oglądać.
Ale autor (autorzy) tego hasła nie skonkretyzowali, co mieli na myśli 😉
Na dworze piękna bajka, drzewa oblepione śniegiem, jak na obrazkach.
W planie ziemniaki pieczone w piekarniku, do tego jakaś surówka, chodzi za mną seler z marchewką plus jabłko.
Fajna rozmowa:
https://www.youtube.com/watch?v=FZYIuV9–74
Jest jeszcze pocałunek serdeczny 🙂
Zna ktoś jeszcze inne rodzaje pocałunków?
Bardzo mi się podobała rozmowa z Joanną Kulig i Tomaszem Kotem (sznureczek wyżej). Znakomicie opowiedzieli o zawodzie aktora.
A piosenka ze zwiastuna filmu chodzi za mną od dawna-dawna:
https://www.youtube.com/watch?v=UJzdbU_pT58
O matko! Przecież „pocałunek francuski”!
„Chłodny mi dałaś całus, o rozpaczy!
Taki, jak daje młoda narzeczona…”
Mietek Święcicki
Jak pamiętam, to młode narzeczone chłodne nie były… 🙂
Pocałunek Klimta 🙂
http://www.obrazydeco.pl/reprodukcje-slawnych-malarzy/11-pocalunek-gustav-klimt-reprodukcja-obrazu-wydrukowana-na-plotnie.html?gclid=CjwKCAiAlvnfBRA1EiwAVOEgfBWNn0oRx_KB1ut9aYUsyupxqiKu6bhelj1-L1SOBQtErVo2HAKjixoCgbcQAvD_BwE
yurek-z tym skracaniem sznureczków jakoś nie zawsze wychodzi.
Że nie wspomnę o sławnych politycznych pocałunkach:
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/caluj-ach-caluj/5m9kz
Danuśka! 🙂 🙂 🙂
A z Pocałunkiem Klimta kupiliśmy w Polsce filiżanki i takie fikuśne spodeczki na „tea bags”
Danuśka,
miej litość! To ostatnie…a swoją drogą ciekawe, skąd się to wzięło w tym obozie krajów wiadomego kursu politycznego? Przyszedł mi do głowy Fidel el Commandante…no i jakże, też się całował (uwaga! prawie por-no, a duszno jak nic! Przygotujcie się na silne przeżycia!):
https://www.google.com/search?q=fidel+castro+%2B+poca%C5%82unki&client=firefox-b&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=3xka37I7uArO9M%253A%252CO8l-6BYyfqssuM%252C_&usg=AI4_-kTAIDfAOwqT9YCGQtEtR0-paXsQJA&sa=X&ved=2ahUKEwiY6cbL5_feAhXp34MKHRsdAawQ9QEwDHoECAEQBg#imgrc=3xka37I7uArO9M:
Podobno wzięło się to z Rosji…czy Putin się całuje z przywódcami państw? Idę pogooglać 🙂
Mnie chodziło o nazwy, bo tych obrazkowych czy fotograficznych to jest od groma
Ja też mam Klimta w porcelanie.
https://www.spidersweb.pl/2014/10/historia-jednego-zdjecia-pocalunek-times-square.html
Tak się wczytałem w te pocałunki, że przesadziłem z turmerikiem i mam pomarańczowy chleb! Dopieka się. Zobaczymy jak będzie ze smakiem.
I jeszcze marmurowy pocałunek : http://opolnocywparyzu.pl/pocalunek-auguste-rodin/
A z dubeltowki juz był?
O polskich restauracjach, spojrzenie nieco zewnętrzne:
https://facet.onet.pl/kazdy-kto-pracuje-w-restauracji-powinien-zadbac-o-gosci-tak-jak-sam-chcialby-zostac/srdnjph
Salso, ale to tylko dotyczy wuja! (Michnikowski)
https://www.google.com/search?q=wuja+ca%C5%82uj+z+dubelt%C3%B3wki&oq=wuja+ca+luj&aqs=chrome.2.69i57j0l2.6584j0j8&sourceid=chrome&ie=UTF-8
Z dubeltówki nie było 🙂
Z tym wynajmowaniem restauracji na wesela i tym podobne imprezy – chyba ze 3 lata temu byłam w Poznaniu i chciałam zaprosić rodzinę na obiad, była to bodaj sobota. Wszystkie restauracje w okolicy zajęte, wynajęte, wylądowaliśmy w końcu pod Poznaniem, też było wesele, ale wystawili nam stół do „ogródka” i mogliśmy się pożywić.
Bywało w Polsce, że wpadałam do restauracji na lampkę wina będąc w trasie, czyli biegając po mieście i jakoś nikt się nie dziwił i nie zmuszał mnie do zamawiania „konsumpcji” do tej lampki wina, jak to bywało w czasach słusznie minionych. Zasuszoną sałatkę jarzynową na przykład 😉
Mądry kelner nigdy nie będzie narzucał się klientowi i starał się namówić na coś więcej niż owa herbata czy lampka wina. W końcu klient wie, po co przyszedł.
Przypomniał mi się nawet taki zapis (chyba w jadłospisie przy napojach wyskokowych) „konsumpcja obowiązkowa”.
Pamięta to ktoś? W sieci znalazłam to:
https://nowiny24.pl/obowiazkowa-zagrycha-prohibicja-do-1300-pol-litra-za-pol-dolara-w-peweksie/ar/6106425
„lorneta i meduza, proszę”
No właśnie, zależało od lokalu, co serwowali jako zagrychę. Nie wydaje mi się, żeby ówczesnym władzom, wydającym te przepisy, chodziło o względną trzeźwość „obateli” pijących, bo jak ktoś się chciał upić, to się upił. Jeśli już, to raczej chodziło o to, żeby restauracja miała obrót nie tylko z serwowanego alkoholu, ale i tej zeschniętej sałatki jarzynowej, której nikt tak naprawdę nie traktował jako zagrychy. Już bardziej śledź jako meduza 😉
Zapomniane pocałunki
Kto liczy nasze pocałunki,
kto na nie zważa?
Ludzie mają troski i sprawunki,
Bóg światy stwarza…
Zapomniane przez nas dwoje ich różowe mnóstwo
spada na dno naszych dusz,
jak płatki miękkich, najpiękniejszych róż…
Tam leżą i ciasno zduszone na sobie
słodkim olejkiem się pocą,
który rozpachnia się w nas każdą nocą
i każdym ranem,
i życia zwykłego jesienne ubóstwo
czyni róż krajem, perskim Gulistanem.
Kto nasze pocałunki liczy?
Kto na nie zważa?
Bóg światy stwarza,
nie zapisuje w księgach słodyczy…
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Małgosiu-bardzo ciekawy wywiad, dzięki za sznureczek 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
Irku super … 🙂
a o pierniczkach już myślicie? .. może takie bo i do zjedzenia i do wiszenia na choince i na prezent …
http://everydayflavours.blogspot.com/2014/12/pierniki-z-witrazem.html
Ja na razie tylko myślę…
Pierniczki piekę wg przepisu z blogu Kuchnia nad Atlantykiem. Skorzystałam z podpowiedzi Salsy i jestem bardzo zadowolona, bo pierniczki można jeść od razu. http://www.kuchnianadatlantykiem.com/2006/12/pierniczki-na-christmas-sale.html
Chyba rzeczywiście święta zaczynają zaprzątać nasze myśli, bo właśnie znajoma dopomina się o przepis na pierniczki. Kilka razy jadła je,a teraz chciałaby je piec razem z małą wnuczką. A że próbowała także moich ogórków wg Lucjana, to i tego przepisu sobie zażyczyła.
Świeci słońce, ale na dworze jest – 5 st. C. Zabieram się za gotowanie rosołu.
Krystyno 🙂 ja też jestem wierna temu przepisowi. Trochę pracy wymaga przygotowanie, bo robię je z bardzo cienko walkowanego ciasta. Ale zaletą, że wychodzi ich dużo i nie tracą urody ani smaku, przechowywane w puszce nawet bardzo długo.
Moje wnuczęta przyjadą na święta, ale w ostatniej chwili, więc ominie nas wspólne pierniczkowanie. Zostawię trochę żeby przynajmniej miały przyjemność dekorowania lukrem.
Ja pierniczę 😉
Barbaro będą fajne święta ..✨ … 🙂
nawet jak bym piekła to takich śledzi bym nie wymyśliła …
http://swojskiejedzonko.blogspot.com/2018/11/rolada-buraczkowa-ze-sledziem.html
Alicjo!
Śledź jako meduza?
Garaletka z nóżek!
Misiu! U biegłeś mnie. Jak ta młodzież potrafi namieszać! Śledź -meduza! 🙂 Zapewne też nie wiedzą, że lorneta to dwie wódki!
Była lorneta i inwalida. 🙂
Tatara jadałem co jakiś czas w Gaździe, Giewoncie czy Kasprowym. Nigdy nie zamówiłem czystej. Podobno to poważny błąd. Trzeba koniecznie do niego zamówić 50 wódki. Tak tłumaczył studentom profesor na Akademi Medycznej w Białymstoku. Mówił też , że młode kobiety muszą od surowego mięsa trzymać się na kilometr.
Oj tam oj tam…jak nie ma meduzy, to i dzwonki sledzia dobrze zrobi pod lornetę-inwalidę 😉
Jolinek,
ładnie ta rolada wygląda, ale kompletnie mi się ze śledziami się nie kojarzy.
Wracając do naszych baranów, w kawiarni pod elitarną nazwą „Klubowa”, naprzeciwko której swego czasu mieszkałam, na zagrychę w dni, kiedy nie było dancingu (poniedziałek, wtorek, czwartek, piątek) do zakąszania była tylko zeschnięta nieco sałatka jarzynowa, mocno ziemniaczana. Luksusy w postaci meduzy i śledzika pojawiały się w dni dancingowe, bo wtedy była pewność, że zostaną zjedzone. Podobną sałatkę serwowano też 24/7 w barze dworcowym w Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie czasami miałam przesiadkę. Nie wiem, co serwowano w barze „Złoty Jar”, bo tam żadne kobiety nie chadzały, ale sądzę, że sałatka też była w karcie dań barowych. Można przypuszczać, że meduza i śledzik też, co do lornety wątpliwości nie ma, że były 😉
Jednakowoż tak wypasionej lornety jak na poniższym obrazku trudno by było szukać po ówczesnych barach czy restauracjach:
https://kuchnia.wp.pl/lorneta-i-meduza-czyli-czar-prl-zakaski-ktore-warto-sobie-przypomniec-6195048690681985g
Ostryga po polsku!
Tatara jadam do tych pór, kiedykolwiek jestem w Polsce, zamawiam do niego 50-tkę, bo to tak, jakbyś zamówił meduzę bez lornety.
Dzisiejszy tatar bywa często w towarzystwie dyżurnych do tatara cebuli i drobno pokrojonego ogórka kiszonego – łyżeczka kaparów.
Elegancja-francja! Ale pasuje.
Przeleciałam okiem tę krótką listę zakąsek pod meduzę – pod zdjęciami są podpisy i jeden mnie uwiera. Otóż to nieprawda, że na ówczesnych targach sprzedawano kwaśną, gęstą śmietanę „za niebotyczne pieniądze”. Nikt by jej nie kupował! Natomiast prawdą jest, że niektóre panie (bo głównie to panie kupczyły) sztucznie zagęszczały śmietanę mąką. Ale były sposoby na wykrycie tego niecnego procederu, tylko nie pamiętam już, jakie.
Yurek – galaretka z nóżek jako ostryga ? 😉
Surowe żółtko przyprawione magi, solą i pieprzem podane w kieliszku.
jest nowy wpis …