Gościnność
Jakże ja lubię dobre książki. Prawdę mówiąc, nie chodzi mi o kryminały czy powieści romantyczne. Lubię książki, które w sposób rozsądny przedstawiają konkretna wiedzę. Dlatego cenię sobie wiele książek popularno-naukowych naszych wybitnych historyków.
Ostatnio wpadła mi w ręce książka z zupełnie innej dziedziny. Jeśli mówię, że „wpadła” to troszkę przesadzam, bo dostałam ją w prezencie od autora. Mówię o książce „Gościnność. Sztuka dobrej obsługi w gastronomii” Patrycji Siwiec i Adama Pawłowskiego. Dziennikarka i wybitny sommelier młodego pokolenia napisali wspólnie mądrą i pełną jakże potrzebnych wiadomości na temat, jak piszą „profesjonalnej obsługi” w „biznesie restauracyjnym”.
Gastronomia jest tą dziedziną, która w Polsce przeszła ogromną przemianę w ostatnim ćwierćwieczu. Musiała się zmienić po pierwsze dlatego, że klienci, czyli goście, otarci częstokroć w świecie, mieli świadomość, jak wygląda życie restauracyjne poza zapyziałą polską gastronomią, czego można wymagać, jakie bywają standardy. Zmienili się też właściciele: państwowe „zakłady żywienia zbiorowego” zastąpiły restauracje organizowane przez ludzi, którzy wiedzieli, o co chodzi w tej branży.
Praca w restauracji przez te wszystkie lata stała się rodzajem kariery zawodowej, otwartej dla ludzi, którzy uważają ją za ciekawą i nobilitującą. Tak, tak, stanie na zmywaku i wykonywanie prostych zadań to tylko jedno, mniej ponętne oblicze gastronomii. Wszystkie wydawane przez kucharzy książki, restauratorzy prowadzący telewizyjne programy to całkiem inne oblicze. Trzecie oblicze restauracyjnego biznesu widzimy w restauracjach, których mamy już w Polsce kilka tysięcy i które nie są maszynkami do robienia szybkich pieniędzy, ale miejscem, gdzie gotowanie ze smakiem to integralna część kultury.
Książka Patrycji Siwiec i Adama Pawłowskiego poważnie traktuje zarówno biznes, jak dobre wychowanie, fachowe porady i życzliwe przypomnienia. Lekturę książki zalecę moim mądrym studentom w Wyższej Szkole Kulinarnej, gdzie wykładam i w swoim czasie o niej podyskutujemy.
Komentarze
czyli książka dla zawodowców …
Danuśka uściskaj Alę z okazji imienin … 🙂
Alicji w podróży
czas nic, a nic się nie dłuży
przeciwnie – leci jak strzała
tak szybko, że o swych imieninach zapomniała
ale my czuwamy
o Jej święcie pamiętamy
Brać Blogowa z tego słynie
pamięć taka nie zginie
czyś w podróży czy też nie
zdrówko nie opuszcza Cię
a nastrój radosny
przyświeca od wiosny do … wiosny
zaś „dziengi”
wpadają do kiesy w rytm tej piosenki*
https://www.youtube.com/watch?v=KJByUelKwlM
* Henri Seroka: „walc Alicji”, reż.Jerzy Gruza i Jacek Bromski „Alicja”
pozwoliłam sobie na powtórkę z poprzedniego wpisu (coby trafiło do solenizantki)
Alicjo – STO LAT!!!!! Z herbatą mam tak samo.
Ali – imieninowe serdeczności!!!!
Alicjo- dużo radości, zaskoczeń podróżnych i szczęścia! 🙂
No to mamy już lato astronomiczne… i nie tylko- bardzo gorąco dzisiaj 🙂
Właściwie w tym roku od kilku tygodni jest lato i (ponieważ nie mam już dzieci w wieku szkolnym) trochę się zdziwiłam, że jutro zaczynają się wakacje. Równocześnie zapowiadane jest ochłodzenie- nie ma sprawiedliwości 😉
Widuję jeszcze truskawki ale są w takim stanie, że trudno je donieść do domu w całości. Jakoś w tym roku nie najadłam się na zaś za to próbuję nadrobić ten problem malinami. Nie mogę przejść obojętnie obok malin i jem je od razu z pudełeczka. Wczoraj przeczytałam o myciu malin, że należy bo można nabawić się „bąblowicy”- pierwszy raz słyszę o czymś takim. Maliny są takie delikatne- czasem je myję a czasem nie zdążę 😉
Cichalu, dzięki za zdjęcia z cmentarza- raczej nie będzie dane mi tam być…To co napisałeś o dawno nieodwiedzanym grobie Nisi nie musi tak wyglądać. Ja swój „bliski” grób odwiedzam regularnie i raczej często ale przy tej pogodzie kwiaty szybko schną a (szczególnie niewielki) opad deszczu nanosi piasek, tak widoczny na ciemnym nagrobku.
Nawiązując do lektur Alicji mnie np. nie przypadły do gustu książki Marka Krajewskiego- są zbyt mroczne, ponure… Za to twórczość Katarzyny Bondy jako lektura relaksująca przydała mi się na kilkudniowym wyjeździe (w czytniku miałam 3 pozycje) i nie mam takich wrażeń jak Alicja. Dobrze, że różnimy się w wielu sprawach bo gdybyśmy czuli to samo byłoby nudno 😉
Danuśka, dziękuję za wczorajszy wierszyk- jak zwykle w punkt 🙂
Rzepie,
ja nie przepadam za kryminalami i nie sa to moje ulubione ksiazki, ale Marek Krajewski wybitnie mi pasuje mimo mrocznosci, faktycznie ogromnej. Marka Krajewskiego „poznalam” od ksiazek z serii Breslau, a to jest moje ukochane miasto. To sa bardzo inteligentne kryminaly, ze sie tak wyraze. Z relaksowych lektur lubilam Chmielewska,
a Nisi ksiazki przede wszystkim i wszystkimi – oczywiscie wszystkie mam.
No i jak rzep zauwazyla, bez roznicy zdan na wszelkie tematy byloby nudno.
Dodam, ze kocham „milosciom” bez wzajemnosci niestety „kryminaliste” szwedzkiego, Henninga Mannkella, bo tez pisal kryminaly inteligentne, swietne pioro. Niestety, zmarlo mu sie jakies 2 lata temu. Nie potrafie powiedziec, czy mroczne, bo to zalezy od gustu, ale utrzymujace w napieciu. Kupilam Czubaja, bo on pisal kryminaly z Markiem Krajewskim. Mam nadzieje, ze wytlumaczylam sie z tych brzydkich nawykow kryminalnych (zartuje!) – bo przeciez wiecie co czytam, zawsze donosze na blogu 🙂
Mam slabosc do literatury polskiej wspolczesnej, bo lubie wiedziec, co wspolczesni pisarze maja do powiedzenia o tym, co sie dzieje. Moja spora biblioteka w Kingston to mniej wiecej 95% polskie ksiazki. Czytam wasze opinie, czytam recenzje i mniej wiecej wiem, co mi pasuje. Z popularnych, ale ja uwazam, ze to wyzsza polka tych popularnych, to na przyklad Janusz Leon Wisniewski. Tez jest w pewien sposob relaksujacy, nie wiem, jak go sklasyfikowac, ale mam kilka jego ksiazek i nie, nie czytalam tego slynnego „Samotnosc w sieci”, bo jakos to mnie ominelo. „Milosc oraz inne dysonanse”, napisana wspolnie z rosyjska pisarka – niezle.
A poza tym kocham Tadeusza Konwickiego od zawsze i na zawsze, nawet przymierzalam sie do zakupu jego mieszkania w Warszawie, chyba z rok temu (moze z groszem) bylo wystawione na sprzedaz.
Konwicki jest dla mnie jak najbardziej wspolczesny, ja czuje jego dusze, chociaz on Wilnuk, a ja z Bartnik 😉
Zal, ze juz nic nie napisze.
W ksiazce Czubaja (Martwe popoludnie) na 12 stronie kulinarny blad – restauracja L’Atelier de Joel Rebuchon w Paryzu ma 2 gwiazdki Michelina, a nie 28!!! Mam nadzieje, ze szanowny Autor sobie zazartowal, Michelin daje tylko okreslona i dosyc mala liczbe gwiazdek…
Alicjo, to nie jaja, to gwazdki do kupy, podobno juz dobil do 31, poza tym, to sie klaniam i zycze i o 🙂
„Samotność w sieci”mnie nie ominęła ani książkowo ani filmowo i bardzo dobrze się stało.
Mankella lubię , chociaż wedle mnie bardzo mroczny, Skandynawowie jakoś tak mają.
Program konfiturowy przesunięty na jutro, bo dzisiaj musiałam uczesniczyć w kolejnej naprawie pompy i związanych z nią przerwach w dostawie wody.
Trwa mecz Francja-Peru, Francuzi strzelili pierwszą bramkę i oczywiście podzielam ich radość. Zobaczymy co dalej…Na trybunach kibiców peruwiańskich dziesięć razy więcej niż francuskich. Ech, nie daje się uciec od futbolu.
Alicjo – wszystkiego dobrego z okazji imienin !
Czerwiec obfituje imieninowo i urodzinowo, a to jeszcze nie koniec. 🙂
Truskawki u nas są cały czas bardzo ładne. Myślę jednak, że po dzisiejszych deszczach będzie ich już mniej. Będą nadal te z odmian wielosezonowych, ale to już nie to samo. A może i ochota na truskawki w końcu mija.
Malin nie myję, choć pewnie warto by było, bo przecież każdy owoc jest przez kogoś dotknięty, ale nie przesadzajmy. Co do bąblowicy to można nabawić się jej jedząc nieumyte owoce leśne – jagody , borówki czerwone, które mogą mieć kontakt z leśną zwierzyną, której pasożyty przenoszą tę chorobę. Takie owoce na pewno należy myć. Czy zwykłe umycie czy opłukanie usunie pasożyty, tego tak naprawdę nie wiadomo.
” Samotność w sieci” zupełnie do mnie nie trafiła. Zaczęłam kiedyś czytać, ale zrezygnowałam dość szybko z tej lektury. Może książka musi trafić na właściwy etap życiowy albo stan psychiczny czytelnika.
Jeszcze tylko o cukinii i mięcie. Rzeczywiście bardzo do siebie pasują, a mięty powinno być sporo – dwa, trzy listki to za mało.
https://szaloneliczby.pl/gwiazdki-michelin/
Slawku,
ja tam sie nie znam, ale tu jest napisane…i na zdrowy rozum, to takie wyroznienia powinny byc wyjatkowe i dla wyjatkowych restauracji.
Ja trzymam za Peru – mam sentyment do tego kraju!
Alicjo – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=u925g6CgKuw
https://www.youtube.com/watch?v=aCnf46boC3I
https://www.youtube.com/watch?v=n9cgtWKI4TU
Dziewczyny-przekazałam, uściskałam 🙂 Dziękuję bardzo za życzenia w imieniu Latorośli.
Burza przeszła bokiem, spadły jedynie trzy krople deszczu.
W kwestii cukinii mieliśmy ciąg dalszy-cukiniowe placki na kolację.
Alicjo, wszystkiego najlepszego, niech Ci szczęście sprzyja 🙂
Danuśko, jeszcze ode mnie uściski dla Ali 🙂
U mnie od wczoraj cukinia z miętą, dzisiaj sypnęłam więcej.
Asiu,
dziekuje za muzyczne zyczenia, tym bardziej, ze pierwsze dwie piosenki to Kandyjczycy. Neila Younga kocham od zawsze, wspanialy facet. Hart of gold – te piosenke wszyscy chyba znaja. Joni Mitchel – nie przepadam, bo denerwuje mnie jej glos. Beczaca koza.
Ale doceniam. Z „naszych” jest jeszcze Leonard Cohen, a z naszej kingstonskiej wsi Tragically Hip, nie potrafie wkleic, ale piosenke „New Orleans is sinking” bardzo lubie.
W ogole ich lubie, fajowe chlopaki.
Jeszcze chwila dla ksiazki, a blogowi dobranoc i wszystkim serdeczne dzieki za zyczenia 🙂
Gdybys
„gdybys” skreslic, jakos mi tak wyskoczylo wczesniej.
I pominęłam Alę Danusi – na szczęście dzień się jeszcze nie skończył 🙂 – wszystkiego najlepszego! https://www.youtube.com/watch?v=rId6PKlDXeU
https://www.youtube.com/watch?v=XOYfU8rff_4
https://www.youtube.com/watch?v=eNQTZ_lxLXs
Alicjo – z Twojego miasta pochodzi chyba też Bryan Adams? 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=OtsAhXk1lLU
Też lubię książki popularnonaukowe, ale czytam również i kryminały i reportaże i wspomnienia.
Prowadzenie i praca w restauracji nie należą do łatwych. Na pewno taka publikacja przyda się osobom marzącym o otwarciu swojego lokalu, ale i tak najważniejsza jest chyba praktyka w dobrym miejscu i przejście wszystkich szczebli kariery. Samo bywanie w restauracji nie wystarczy. Kiedyś czytałam wywiad z synem Roberta Makłowicza, który właśnie zaczął od praktyki, a teraz ma swój lokal. Opowiadał jak ciężka jest to praca, jak czasami szef kuchni źle traktuje personel z niższych stanowisk.
Asiu,
oczywiscie ! ja uwazam, ze ma wspanialy glos i zal mi, ze traci go na taki „popowy” repertuar. Ja go widze w bluesie, a on rzadko cos bluesowego spiewa, szkoda. Bryan duzo robi dla szpitala w Kingston, w ktorym sie urodzil i robi to po cichutku, bez rozglosu. To jest w ogole skromny facet, nie lubi rozglosu.
Bardzo mi sie podobal jego wystep w Berlinie, kiedy padl mur i wielu artystow bralo udzial w spiewaniu The Wall pink Floyd. On powinien takie kawalki spiewac, a nie jakies slodkie glupoty w stylu „Everything I do” i tym podobne „Heaven”. Ale to jest moja opinia – wystep w Berlinie jest po prostu znakomity (podalabym sznureczek, gdybym umiala to robic na tym komputrze).
Jeszcze cos dodam a propos ksiazek – od jakiegos czasu lubie czytac biografie i autobiografie znanych ludzi i zasluzonych dla kultury zwlaszcza. Pamietniki, dzienniki i takie tam.
Pyra mnie przestrzegala, ze moge sie rozczarowac, czytajac takie rzeczy. Ja jestem ciekawska i raczej nic mnie nie rozczaruje, bo ludzie sa ludzmi, niewazne, jak genialni czy wybitni. Ide spac wreszcie…dobranoc!
dzień dobry … ☕
ja z owocami to w tym roku na bakier jestem .. tylko morele były konsumowane w większej ilości i borówki amerykańskie .. teraz się przymierzam do malin i arbuzów …
tu przepis na sałatkę z ogórków ale zrobię takie coś z cukinii …
http://niebonatalerzu.pl/2018/06/salatka-ogorkow-koreansku.html
Ooo, Jolinek – ranny ptaszek. Ranny, bo z naszej perspektywy, o tej porze jest ciemno, zimno i brrr.
Mam pytanie natury kulinarnej. Nabyłam kurczaka typu brojler. Wyglądał obiecująco. Niestety po obróbce cieplnej (pieczenie) mięso było jak przysłowiowa podeszewa, a skóra sztywna jak pergamin. Sam wygląd po upieczeniu – wspaniały. Wprost z reklamy.
Przygotowanie jak zwykle: nadzienie marynowaną w soli cytryną, pieczenie w prodiżu halogenowym.
Co prawda już podczas przygotowania miałam problemy z tzw sznurowaniem. Ja do tego celu używam bambusowych wykałaczek. Ostre, niezbyt łamliwe doskonale służą do tego celu. Tym razem musiałam sięgnąć po metalowe szpikulce i nadal przebicie skóry nie było łatwe.
Macie jakiś pomysł lub ideę, dlaczego tak się stało?
Przejrzalam prase, narobila szkod ta wczorajsza zawierucha. Nas jakos ominely szkody, byla tylko burza z piorunami i blyskami. No i deszcz, momentami ulewny, ale byl bardzo potrzebny.
Dzisiaj kierunek Wroclaw, spotykamy sie z naszymi Grekami, ktorzy po poludniu przylatuja z Aten. Jutro Krakow, pojutrze Warszawa. No i wkrotce koniec podrozy…
Dzień dobry 🙂
kawa
u mnie trochę powiało, trochę pokapało i zrobiło się zimno .. kawa burzowa dziś …
echidno ja tylko myślę, że to stara kura była … i tylko do gotowania na rosół się nadaje .. może zamroź to skruszeje to pieczyste ..
Alicjo bardzo intensywny urlop ale przez to ciekawy …
Jolinku, to był kurczak. Kurczak typu brojler. Był, bo już po nieudaych próbach zjedzenia lub przerobienia na coś bardziej zjadliwego wylądował w koszu.
Takie straty kulinarne zdarzają się i rzeczywiście lepiej sprawę zakończyć stanowczo i definitywnie. Miałam też kiedyś do czynienia z kurczakiem z domowego chowu. Wybiegany był bardzo i zupełnie pozbawiony tłuszczu. Mięso nie do zjedzenia, takie twarde i włókniste mimo długiego gotowania. Chyba zużyłam do farszu.
Skorzystałam dziś z okazji, aby przypomnieć sobie szkolną atmosferę i wybrałam się z synem i wnukiem na zakończenie roku szkolnego. Przyszłość narodu prezentowała się bardzo ładnie. Przemów było za dużo – pani prowadząca uroczystość, pani dyrektor, pani z rady rodziców i uczennica; wszystkie w zasadzie mówiły o tym samym. Mnie już podniosły nastrój się nie udziela, ale dzieciom tak. Przy okazji powspominaliśmy z synem jego szkolne czasy, kiedy dzieci już od pierwszej klasy mogły same chodzić do szkoły; obecnie jeszcze drugoklasiści drogę do szkoły i ze szkoły muszą pokonywać w towarzystwie opiekuna. Ja chyba nigdy nie byłam na żadnym zakończeniu roku szkolnego syna ja zresztą większość rodziców. Zobaczyłam też jak wyglądają obecne świadectwa ; są opisowe. Przed południem było tak zimno/ tylko 12 st./ i wietrznie, że nikt z nas nie miał ochoty na lody.
Pożytek z wakacji dla wszystkich jest taki, że zmniejszy się ruch na ulicach w godzinach szczytu. Sprawdza się to co roku.
Dziękuję za kolejne życzenia dla Latorośli oraz za muzyczne dedykacje 🙂
Z tym echidnowym kurczakiem sprawa rzeczywiście dosyć intrygująca, bo rzadko się zdarza, by tego rodzaju mięso było, jak podeszwa.
Co do zakończenia roku szkolnego, to mieliśmy jedynie okazję obserwować dzisiaj niektóre nastolatki zrobione z tej okazji „na bóstwo”. Przyznam, że trochę to dziwnie wygląda i nie bardzo kojarzy się ze szkołą.
Plany związane z konfiturą truskawkową trzeba było zmodyfikowac po raz kolejny. Na targu w Wyszkowie truskawek było niewiele i na dodatek nie wyglądały zachęcająco.
Kupiliśmy zatem jagody, wiśnie i maliny. Konfitura z tych wszystkich owoców pyrka teraz na gazie, a my podgryzamy czereśnie-słodkie i soczyste, rewelacja!
Danuśka – podrzuć proszę garść czereśni. Odnośnie kurczaka – może trenował zbyt intensywnie jogging?
Miłego weekend’u życzę i oddalam się w kierunku łóżeczka. „Czecia” nad ranem dochodzi.
Echidno – z takiego przetrenowanego kurczaka można zrobić tylko kotlety. Zemleć mięso i dalej postępować jak z mielonymi. Tak można uratować mięso przed wyrzuceniem.
Rzepie! Pocieszyłaś nas w sprawie kondycji nagrobków. Smutno nam się zrobiło, że taki zaniedbany, a to nie musi być prawda.
Dzisiaj nieco bobu a potem prawie 1/2 kg szprotek i dwa Żywce. W domu nie
mam takich specyjałów!
Dzień dobry Wszystkim,
Tyle było tutaj różnych uroczystości imieninowo – urodzinowo – zjazdowych, że pozostaje mi tylko Solenizantom życzyć wszystkiego co najlepsze, a Zjazdowiczom zazdrościć atmosfery spotkań.
Podobno, starzy ludzie tak powiadają, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera. Oj, chyba bardzo musiałem nagrzeszyć (chociaż naprawdę nie wiem czym, pomijając kościelne przewinienia, których było bez liku), bo na stare lata coś niepokojącego się ze mną stało – znalazłem mało ambitną pracę i tyram jak niemądry. Wstaję codziennie o czwartej (!) rano, o piątej wychodzę z domu, żeby na szóstą zdążyć do pracy. Jest to całym wytłumaczeniem mojej tutaj długiej nieobecności. W każdym razie, pewnie za jakiś czas, ale zrobię coś w rodzaju reportażu o miejscu, gdzie pracuję. Produkuje się tutaj różne smakołyki, które z pewnością zainteresują Blogowisko. Rodzinny biznes okazał się sukcesem w tym najbardziej wymagającym gastronomicznie rejonie Stanów. Asortyment potraw jest imponująca – to jeden z filarów sukcesu. Świeżość – to drugi. Potrawy przygotowywane są na bieżąco, w małych ilościach, i gorące dostarczane do dwóch niewielkich sklepików. Trzecim sekretem sukcesu jest cena – wszystko jest strasznie drogie… i to między innymi przyciąga tłumy klientów. Jak mi w tajemnicy powiedział właściciel – wprowadzania wysokich cen uczył się przez czterdzieści lat i dopiero niedawno zrozumiał – dla tutejszej, przebogatej klienteli tanie znaczy niedobre, drogie – znaczy warte tej ceny! Warto kupić!
Poza pracą zwykłe codzienne sprawy – radości i kłopoty. Życie z rodowitą, czarnoskórą Kenijką dostarcza następnych, dodatkowych, nigdy nie poznanych doświadczeń. Jak strasznie jest urodzić się ciemnoskórym, a jeszcze do tego wrażliwym człowiekiem. Z jakimi przykrościami dnia codziennego trzeba sobie radzić, tylko dlatego, że jest się, w pojęciu białych, innym. Ile drzwi jest zamykanych z uśmiechem przed nosem. Niby grzecznie. Oczywiście nasza Polonia chce być jeszcze lepsza. Ostracyzm jakiego doznajemy od Polaków na co dzień przerasta Amerykanów. Nie uwierzycie, że przez tak długi okres od jej przyjazdu jedynymi Polakami, którzy nas zaprosili do swojego domu byli Ewa i Janusz Cichale. Wielkie dzięki Wam za to. Alicji i Jerzorowi też, że normalnie rozmawiali. Tutejsza Polonia, w ogromnej większości, z czarnymi nie rozmawia. Są lepszego sortu, jak ich prezes nauczył.
Nie chcę zanudzić szanownego Towarzystwa, pojawię się znowu.
Tutaj wybiła ósma – dla kogoś, kto wstaje o 4-tej, najwyższa pora spać.
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry … ☕
echidno wszystkiego najlepszego z okazji imienin … 🙂
wszystkim Tatom zdrowia … 🙂
nowa książka … na prezent? … kefir lepszy niż jogurt? …
http://soulstorm-everywhere.blogspot.com/2018/06/recenzja-ksiazki-probiotyczne-soiki.html#
Nowy dasz radę … 🙂
Irku,
To jest moje sniadanie, tylko bez rogalikow. Le Monde, kawa i kromka chleba z maslem.
Okulary mam na nosie.
Nowy-bardzo się cieszę, że nareszcie się odezwałeś, chociaż nie wszystkie wieści są radosne. Życzę Ci wytrwałości i odwagi w każdej dziedzienie. Zresztą, jak widać są to cechy, których Ci nie brak.
Dla wszystkich Ojców w dniu ich Święta:
https://www.youtube.com/watch?v=vp5qJlr4go0
Echidna opowiedziała o swoim kurczakowym Waterloo, a ja poniosłam klęskę konfiturową 🙁 Najpierw trochę konfitur wykipiało i wyobrażacie sobie radość czyszczenia lepiącej się kuchni. Potem już uważnie pilnowałam i mieszałam, aż w końcu uznałam, że moja produkcja jest gotowa do umieszczenia w słoikach. Konfitur wiele nie było (gdzie mi tam do hurtowej działalności Żaby czy Misia!), ot cztery słoiki.
Dzisiaj chcieliśmy spróbować moje dzielo-konfiturę można kroić nożem, taka zwarta i twarda. Planuję zatem dokupić nową partę owoców, podsmażyć i dodać do wczorajszej produkcji. Słoiki trzeba oczywiście opróżnić i całość znowu pogrzać w rondlu etc… Oj, będzie niezła zabawa!
Życzę Wam udanego weekendu, a jak zapowiada się moja sobota, to sami widzicie.
echidno na deser imieninowy możesz zrobić …
https://foodtowarmthesoul.com/2018/06/21/granita-cytrynowa/
Danuśka ambitne plany … 🙂
Kupilam na jutro perliczke, nie wyglada na wysportowana to powinna byc dobra.
Dzisiaj na obiad plaster tunczka duszonego z papryka i cebula a na kolacje risotto.
Slonecznie i na szczescie bez zimnego wiatru.
Echidno, wszystkiego najlepszego.
elapa u mnie dziś leszcz smażony na masełku + młode ziemniaki + ogórek małosolny .. kolacja jeszcze nie zaplanowany ..
a tu pomysł by nasze porzeczki traktować jak pestki granata …
http://smakuje.blox.pl/2018/06/Salatka-z-porzeczkami.html
się zbiera na burzę i zebrać się nie może …
Echidno – najlepsze życzenia imieninowe ! 🙂
Danuśka,
napracowałaś się, efekty niespecjalne, ale to jeszcze nie klęska. Może dałaś za dużo cukru, albo za długo smażyłaś. Z tego wszystkiego zazdroszczę tylko pięknego zapachu konfitur. Czy znalazłaś ten przepis z moczeniem truskawek w spirytusie ? Konfitury na kuchence i przypalenie garnka to znane mi doświadczenia. Zwłaszcza to drugie jest przykre.
Dziś na obiad była botwinka i ziemniaki. Dobra na dość chłodny dzień.
Pomysł na dodanie czerwonych porzeczek do sałaty wykorzystam w moim uproszczonym wariancie sałaty. Właśnie dojrzewają.
Dziękuję Moje Miłe Panie za pamięć i życzenia.
krysiade – kurczaki zostały upieczone, mięso suche jak przysłowiowa podeszew, na mielone nitu-nitu nie nadawało się. Próbowałam zrobić potrawkę czli nieco dodać wilgoci. „Tyż” nie dało rady. Generalnie jedzenia nie wyrzucamy lecz w tym przypadku niestety była to jedyna opcja.
Nowy,
należysz to tych, których praca lubi. Będę czekała na ten zapowiedziany reportaż o Twojej pracy. Przykro czytać o traktowaniu Was przez białych znajomych i nieznajomych. Jak widać, rasizm ma się całkiem dobrze. Serdecznie pozdrawiam.
Nowy – Polonia chyba ma to do siebie. Zadzieranie nosa wyżej czubka głowy, poczucie wyższości wobec innych nacji (niekoniecznie jest to związane z barwą skóry), niczym nie umotywowana jaśniepańskość. Oczywiście nie wszyscy lecz całkiem spora grupa, jaka niestety ma wpływ na generalną opinię.
Czyżbyś pracował również w sobotę?
Dzisiaj Echidnie wierszyk piszemy
i w dniu Jej święta życzenia ślemy.
Oby Ci zdrowie nie szwankowało,
a kurczak Michelina gwiazdki zbierał
tak liczne, jakich mało !!!
Krystyno-chyba za długo smażyłam. Człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach.
Przepis na truskawki moczone w spirytusie znalazlam, ale na targu nie było ładnych truskawek.
Echidno, śle Ci imieninowe serdeczności i piosenkę Twojej imienniczki 🙂
https://youtu.be/T6Tk3-e1Qks
Nowy, a wiec wciaz dzieje sie coś nowego w Twoim życiu, na pewno sobie poradzisz w każdym układzie. Nie tylko wsród Polaków są rasiści, niestety.
Napiszesz nam, jakie dania kupują bogaci mieszkańcy Twojej okolicy, może podpatrzyłes jakieś ciekawe przepisy i podzielisz sie nimi 🙂
nie tylko ja eksperymentuję …
http://swojskiejedzonko.blogspot.com/2018/06/moda-kapusta-kiszona-w-wodzie-po.html#
echidno wspaniałych jeszcze 100 lat!!!!
Dla likwidacji suchości – dodać rosołku – może być z kostki. Wołowinie pomaga, to i kurczakowi musi.
wiemy jaki dobry jest bób .. ale czy tak by Wam smakował?
https://wyszukanysmak.com/2018/06/21/smazonybob/
Danuśka grzyby są? … kurki w sklepie drogie jak złoto ..
Echidno, Alicjo – spóźnione uściski i serdeczności imieninowe.
Jolinku – a propos bobu, ostatnio odsmażam go sobie na oliwie z posiekanym ząbkiem czosnku, a następnie traktuję solą morską. Proste a pyszne.
Nowy – przykre to, o czym piszesz. Trzymajcie się.
dla Was na Noc Świętojańską …
https://www.youtube.com/watch?v=Pc0V61tJFyk
Echidno – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=wTQxiGJzR_I
https://www.youtube.com/watch?v=u5HfO1lXGNY
https://www.youtube.com/watch?v=aPR6Cn7z-4Q
Nowy – też jestem ciekawa co to za smakołyki przygotowujecie. Czekam na dłuższą opowieść.
A to co Was spotyka to nawet trudno nazwać…
Dziwię się ludziom, którzy nie są nawet ciekawi kogoś kto przyjechał z innego kraju, ma na pewno coś ciekawego do opowiadania. I nie rozumiem jak można tak traktować drugiego człowieka. Pozdrów serdecznie Tabithę. I kilka piosenek dla Was 🙂 : https://www.youtube.com/watch?v=FWDXwrgdm9w
https://www.youtube.com/watch?v=tu6vPd–Wdk
https://www.youtube.com/watch?v=_uJQZ8QmoKo
Piosenki z powyższych linków śpiewa rodzeństwo Kasia i Jacek Sienkiewicz, a zespół nazywa się: „Kwiat Jabłoni” 🙂 Ładna nazwa.
Echidno, Alicjo, Marku wszystkiego najlepszego!
W czwartek wpadłam w ramiona chirurgów, ale już się pozbierałam.
Danuśka, ja bym nie mieszała konfitur. Z twardych możesz zrobić świetne marmoladki.
dzień dobry … ☕
Esko tak trzymaj … 🙂 … pozdrawiam serdecznie … 🙂
a Marek wrócił i milczy … nieładnie …
dziś u mnie niby barszcz ukraiński bo z kalafiorem …
a ty już zrobiłeś nalewkę orzechową? …
http://swietnakuchnia.blogspot.com/2018/06/orzechowka-1885r.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Orzechówka już nastawiona, agrestówka w trakcie / systematycznie dorzucam dojrzałe owoce / , piołunówka już zlana i czeka do jesieni na borówkę / tę czerwoną / 🙂
za pamięć, za życzenia, za piosenki
za wiersz imieninowy napisany od ręki
uśmiechając się słonecznie
dziękuję serdecznie
Esko – rychłej i szybkiej rekonwalescencji życzę. Pozdrawiam serdecznie.
a Wy jak gotujecie ziemniaki? … ja młode zalewam gorącą wodą a stare zimną …
http://sekrety-zdrowia.org/ziemniaki-jak-gotowac-aby-zachowac-wartosci-odzywcze/
z życia katechety 😀
Pozdrowienia dla Eski. Bardzo się cieszę, kiedy tu zaglądasz.
Dziękuję koleżankom za sporą dawkę pięknej muzyki, a szczególnie Alinie za przypomnienie bardzo lubianej przeze mnie Wandy Warskiej. Przy okazji posłuchałam jej innych piosenek.
Nalewkę orzechową mam jeszcze z ubiegłego roku, a że traktowana jest jako lekarstwo, ubywa bardzo powoli. Mam jeszcze likier orzechowy od Pyry z 2014 roku. W tym roku odpuszczam sobie domowe przetwórstwo, bo mam jeszcze zapasy. Zrobię tylko jesienią jarzębinę.
Przetwórstwo domowe? Zebraliśmy prawie 20 kg cytryn. Część dostali znajomi, część zaprzyjaźnieni sąsiedzi. Reszta (10 kg) to przetwórstwo: trzy 2 litrowe słoje cytryn marynowanych w soli na sposób marokański, 12 słoiczków 0.40 l cytryn w syropie cytrynowym niskosłodzonym oraz około 5 litrów syropu niskosłodzonego. Uff… narobiłam się nieco. Szczególnie przy wyciskaniu soku. Ręcznie.
Jolinku – ponoć niewskazane jest zalewanie ziemniaków gorącą wodą. Ponoć.
Dzien dobry z Warszawy,
ladne kolko zrobilismy (ponad 3.5 tys.km), dzisiaj jechalismy spod Krakowa.
Zahaczyla nas jedna burza, a poza tym bez problemu. Nigdy nie jechalam droga nr. siedem od Miechowa do Warszawy. Natomiast trasa Krakow – Miechow i owszem, bo tu sie do Babci jezdzilo. Nie moglam tego kawalka rozpoznac, tyle sie tam nabudowalo.
W ogole sie nabudowalo a nabudowalo w Polsce, rzekomo bedacej w ruinie.
Jak odsapne, to zrobie jakies podsumowanie.
Jutro pozegnalne spotkanie z Warszawiankami, juz sie ciesze, szkoda, ze rzepa nie bedzie 🙁
Ziemniaki zalewalam zawsze zimna woda.
Esko-ściskam Cię mocno i życzę zdrowia!
Jolinku-grzybów ani na lekarstwo, bo susza. Dzisiaj spadło nareszcie trochę deszczu, ale powinno popadać przez kilka dni, aby przyroda trochę odżyła. W lesie są zbieracze jagód, na targu w Wyszkowie litr tychże po 14 złotych.
Za ratowanie konfitur jeszcze się nie zabrałam i szczerze mówiąc ręce mi opadają na samą myśl… Pół niedzieli poświęciliśmy natomiast na filtrowanie ubiegłorocznych nalewek. W tym roku w planach jedynie morelówka wedle Irka oraz aroniówka.
Wczoraj wpadli na włości nasi znajomi, Alain wykonał swoją popisową pieczeń z indyczego podudzia duszonego z dodatkiem musztardy i czerwonego wina. Tak przygotowane mięso jest naprawdę bardzo smaczne, dzisiaj z przyjemnością dojadaliśmy resztki 🙂
Danuśka, jak Eska sugeruje, nie „ratuj” nieco twardych konfitur. Przemianuj na marmoladę. Doskonała do nadziewania rożków drożdżowych i zapewnie innych ciast. Mieszanie z nową porcją owoców może nie przynieść oczekiwanych efektów.
Irku-życie katechety bywa ciekawe 😉 chociaż wygląda na to, że posad dla katechetów będzie coraz mniej: http://natemat.pl/78625,nie-chodzimy-do-kosciola-bo-jest-w-nim-nudno
Esko, echidno-dzięki za Wasze rady, bardzo chętnie się do nich dostosuje 🙂 Ufff…
Danuśka przeciwnie .. nie chodzą do kościoła to kościół do szkoły się wpycha .. PiS im to zapewni niestety …
można się pobawić jedzenie a goście będą zachwyceni …
http://smakiprowincji.blogspot.com/2018/05/marmurkowa-rolada-z-piersi-kurczaka.html
Alicjo niestety w Warszawie pada .. może do teatru się wybierzecie …
Odsapnelam nieco – w Warszawie pada, ale nie sa to opady ciagle, Jerzor juz drugi raz wyszedl na spacer, ja cierpie reumatycznie (pogoda!), a poza tym musze odpoczac. Dzisiaj na pewno nie wybierzemy sie do centrum ani w ogole nigdzie, bo jestesmy zmeczeni, ale jutro chcialabym, zebysmy sie wybrali kilka godzin przed spotkaniem z cala nasza banda, kto tam bedzie mogl przybyc.
Czy Marek – Mis wrocil juz ze swoich wojazy francuskich?
Z nabytych ksiazek zaczelam Lapickiego „Jutro zaczyna sie zemsta”, ale odlozylam dla nabytej w krakowskim Empiku ksiazki Michala Rusinka „Nic zwyczajnego”. O Szymborskiej oczywiscie, ktorej byl osobistym sekretarzem przez 15 lat. A mial byc tylko przez 3 miesiace, zeby pomoc swiezo upieczonej noblistce uporac sie z korespondencja naplywajaca ze swiata na wiesc o nagrodzie Nobla (z Kingston tez dostala!). Noblistka uwazala, ze jak ktos do niej napisal, to nalezy odpowiedziec.
Mysle, ze to bedzie ciekawa ksiazka, polecila mi ja moja przyjaciolka, ale we Wroclawiu nie trafilam na nia. Poza tym znowu Osiecka, tej pani nie moge sie oprzec. No i inne biografie oraz listy (np.Herberta z Szymborska).
Ciekawa jestem, czy moje porzeczki sa juz zezarte przez ptaki, czy jeszcze cos zostalo. To tak a propos konfitur – ja juz nie robie od paru lat, zamrazam. Jerzor nie je nic slodkiego, ja tym bardziej. Mysle, ze brzuszek lekki ma nie od slodkiego, a od objadania sie, w Polsce dal sobie dyspense i to lekutko widac 😉
Na urlopie wszystkie przyjemnosci dozwolone, a co!
Gdyby ktoś chciał zajrzeć do opowieści Michała Rusinka o Szymborskiej to może to zrobić na przykład tutaj: https://www.znak.com.pl/wirtualnaksiazka,id,5231
Mnie lektura tej książki sprawiła ogromną przyjemność.
Alicjo-czy nadal bronisz się przed czytnikiem elektronicznym? Bardzo by Ci ułatwił czytelnicze życie. Cała biblioteka w małym, zgrabnym urządzeniu, które mieści się w każdej damskiej torebce 🙂
Jolinku-z tym wpychaniem się do szkół też nie będzie trwało wiecznie.
Bronie sie, bronie, i nie wiem, kiedy to do mnie przemowi. Ja musze ksiazke miec w dloni i juz!
Poczytalam ostatnie Wysokie Obcasy i miedzy innymi wywiad z Katarzyna Bonda, juz wiem, dlaczego kryminaly. Interesujacy byl tez wywiad z mloda lekarka, neurochirurgiem. Neurochirurg pracujacy na dyzurze 24 godziny to jakis zart ponury…I to nie dlatego, ze chce, tylko ze tak jest w warszawskich szpitalach, jak twierdzi mloda lekarka, ktora wlasnie skonczyla 8 lat rezydentury.
I – znowu po wszystkim.
Przykro mi dla wszystkich, ktorzy trzymali kciuki za bialo-czerwonymi. Tyle lat nadzieji znowu na nic.
Wszystkim jubilatom i solenizantom spoznione, ale serdeczna zyczenia!
Wojazujacym po Polsce Amerykanom i Kanadyjczykom moc dalszych wrazen!
Byliśmy w Błotach, potem u Eski.
Błota nas zapasły. Eska w pionie.
dzień dobry … ☕
a ja jestem dumna z piłkarzy .. na takiej ważnej imprezie protestować przeciw „dobrej zmianie” to trzeba mieć charakter .. ja tylko maluczka w proteście nie oglądam TVP …
haneczko piony nas cieszą … 🙂 … zapasania trochę mniej …
Jolinku 🙂
Dzisiaj Jan Sztaudynger ze specjalną dedykacją dla Haneczki:
Dum brevis volo…
Gdy skracam wypowiedzi,
Pointa mi mocniej siedzi.
Alicja już wspomniałą powyżej, iż mamy dzisiaj w planach mini zjazd warszawsko-kanadyjski. Na wszelką okoliczność wysłałam do Koleżanek małą przypominajkę. Rozmawiałam wczoraj z Basią Adamczewską, niestety nie będzie mogła do nas dołaczyć.
z twittera …
Porażki Polski na Mundialu za rządów PO: zero
Porażki Polski na Mundialu za rządów AWS i UW: zero
Porażki Polski na Mundialu za rządów SLD: dwie
Porażki Polski na Mundialu za rządów PiS: cztery
Porażki Polski na Mundialu za rządów PZPR: sześć
takie tam polityczki piłkarskie … 😉
Powróciłam, cała noc bezsenna. Pewna linia lotnicza regularnie opóźnia samoloty fundując pasażerom niezaplanowane międzylądowania. Doczytam jak ciut odsapnę.
Dzień dobry 🙂
kawa
Wrócił, wrócił tylko czasu nie ma. Kurżetki wyrosły, pomidory czerwone, malony zaczynają kwitnąć, porzeczki czas zebrać, , wiśnie wydrylować. Na całe szczęście ogródka nie muszę już podlewać: leje jak w Rumunii.
Znowu nakupowałem książek w Boulinier i Gibert Jeune. Walizka nie przeżyła.
Małgosiu współczuję takiego powrotu … odpoczywaj i może Ci się uda wpaść na dzisiejsze spotkanie …
Marek wpadł i wypadł ..
Irek czarna kawa jak czarna polewka … 😉
A dzien dobry Misiowi i calemu blogowemu towarzystwu!
Oj, nie popisala sie stolica pogoda…ale zawsze moglo byc gorzej!
Jeszcze odpoczywamy, wszak dzisiaj pozegnania nadchodzi czas…
Pilkarskich zmagan nie ogladalismy i jak wynika z doniesien prasowych, nie ma czego zalowac. Polska pilka dawno sie skonczyla – moze panowie sie przekwalifikuja? Na tenisa stolowego 😉
Tyle na razie.
Alicjo – ja również bardzo lubię czytać książki i bardzo sobie cenię książkę papierową. Niestety od prawie 2 lat ręce odmówiły mi współpracy i nie mogę książki trzymać. Wszystkie są za ciężkie, a nawet czytanie gazet jest niemożliwe. Właśnie minął rok od nabycia czytnika. Jestem z niego bardzo zadowolona. Jest leciutki, mieści się w torbie i dobrze leży w ręce. Przed zakupem bardzo długo czytałam różne opinie o czytnikach i ten który wybrałam spełnia wszelkie moje potrzeby. Nawet żałuję tej rocznej zwłoki, to naprawdę dobry wynalazek. Myślę, że i Ty będziesz zadowolona.
Podsumowanie wakacji :
148519 kroków
4649 km pekaesem i nie tylko
40 km promem
Ponad 100 km rowerem
Tyle samo obywatela wwiezione co i wyjechane.
I po co się męczyć jak nic nie ubywa?
Misiu-wakacje są od tego, by zażywać przyjemności, a nie od tego, by się męczyć.
A poza tym podoba mi się Twoje posumowanie 🙂
Moze nic nie ubylo, ale przyjemnosci zazyles!
Ja mam wrazenie, ze ciutke mi przybylo, nie tylko w torbach (dokupilismy jedna na ksiazki etc. ale i w pasie 🙁
A mam przeciez inne miejsca, ktore zyskalyby na wypelnieniu 😉
Paskudny ten dzien dzisiejszy, nie dosc, ze zimno, to jeszcze popaduje momentami. Ale generalnie pogoda nam dopisywala, wiec nie ma co narzekac.
Krysiade, nie Ty jedna mnie namawiasz, ale ja musze dojrzec. Wiem, jak to dziala i tak dalej, no i w koncu nie mam juz gdzie upychac tych ksiazek, ale ja oprocz czytania musze je widziec. Przeciez mam ich na tyle w moim biurze, zeby je widziec! Stare przyzwyczajenia niestety, trzymaja sie mocno!
Ide sie wypindrzyc na spotkanie z dziewczynami, juz pora.
Misiu,
ale portfel chyba zelzal? 😉
Bo nam to ubywa, ale wlasnie w portfelu, co jest minusem podrozowania 😉
Ale co tam, raz sie zyje!
Alicjo
Czy musisz mi przypominać , że mój portfel to trup nieboszczyk?
Ale jest szybka szansa na nowe życie, nawet nie szansa tylko pewnik 🙂
Ja tez przymierzam sie do czytnika elektronicznego ale przyjemnosc kontaktu z papierowa książka jest wciaz jeszcze duza.
Krysiade, czy możesz napisac, jaki masz czytnik?
Życzę Wam miłego spotkania w Warszawie 🙂
Nie mam czytnika, ale korzystam z aplikacji w telefonie. W mojej bibliotece otrzymuję co miesiąc specjalny kod do biblioteki cyfrowej, z której mogę bezpłatnie wypożyczać dowolną ilość książek. Są tam różne ułatwienia – na przykład elektroniczna zakładka, powiększenie i podświetlenie tekstu. Przekonałam się, że wygodnie jest czytać w wersji elektronicznej książki o dużej ilości stron na przykład „Księgi Jakubowe” czy „Fantom bólu” Hanny Krall. 🙂 Wypożyczam też książki, na które w zwykłej bibliotece musiałabym czekać kilka miesięcy, bo ustawia się do nich kolejka chętnych. Oczywiście nie zrezygnowałam z książek papierowych. Do przeczytanych (elektronicznych) książek mogę w każdej chwili wrócić. Są one cały czas umieszczone na „półce”. I jaka to wygoda w podróży lub gdy się czeka w jakiejś kolejce. 🙂
Zjazd pozegnalny zakonczony w „Na Balkany” i zdaje sie, ze tylko ja bylam zadowolona z gulaszu jagniecego (chociaz moglby byc ostrzejszy). Ogolnie nie zrobila ta knajpa najlepszego wrazenia, zimny, nieprzytulny wystroj typu „industrialny” (tak mi sie kojarzy), ale to sprawa gustu.
Jak zwykle bylo fajnie, ale na nas czas, trzeba zbierac klamoty i jutro rano do chalupy. Popakowac sie trzeba – prawie jestesmy spakowani, ale trzeba to jeszcze ogarnac tuz przed wyjsciem z hotelu. O 8:30 powinnismy byc na lotnisku, bo tym razem nadajemy bagaz 🙄
No wlasnie…ja czasami wyczekuje na lotniskach, ale nie umiem czytac w takich miejscach, gdzie cos sie dzieje, przetacza sie cala masa ludzi itd.
Lubie ich obserwowac, podsluchiwac 😉
Zdjecia ze spotkania dzisiejszego po powrocie, a bylo tych spotkan troche, bylo!
Misiu,
nie musze, ale moj portfel w czasie podrozy na Kube byl prawdziwym trupem, ktory sie w dodatku ulotnil. Ale sobie w Polsce znowu kupilam czerwony piekny portfel, na ktory wydalam odpowiednia ilosc gotowki i mam nadzieje, ze ten mi sie nie ulotni 😉
A Twoj zmartwychstanie, jak tylko pojawia sie stosowne okolicznosci kuszace do nowego wypadu w swiat 🙂
Alino – jak już pisałam, mój czytnik kupiłam po długich namysłach, porównaniach różnych czytników i zapoznaniu się z opiniami użytkowników. Moim zdaniem jest to czytnik, który ma wszystko co czytnikowi jest potrzebne i właścicielowi też. Jest Pocket-Book lux 3.
Alicjo wina były dobre a moje danie z kozim serem zadowalające .. ogólnie z Dziewczynami stwierdziłyśmy, że urlop bardzo Wam się udał bo obydwoje wyglądaliście na zrelaksowanych … no i w małym gronie pogadać sobie można było … 🙂 … a knajpa musi się trochę więcej starać w kuchni bo miła obsługa to mało …
Krysiade, dziekuje za wskazówkę, porozglądam sie.
kto może niech się jutro ruszy z domu …
https://www.facebook.com/WolneSady/videos/1830183417288972/
Pogaduszki były bardzo sympatyczne i czekamy niecierpliwie na kolejną okazję do spotkania 🙂 Żalujemy, że na nasze rendez-vous nie mogły dotrzeć wszystkie Koleżanki Warszawianki, nie bylo też frakcji łódzkiej, to znaczy Rzepa.
Moje danie nie było niestety kulinarnym fajerwerkiem. Falafele na hummusowej kordełce okazały się wysuszone na wiór i twardawe, co przekazałam z ubolewaniem pani kelnerce. No cóż, rozkręcanie restauracyjnego biznesu nie jest łatwym zadaniem.
dzień dobry … ☕
Alicjo dobrych wiatrów do domu …
Irku syrop też można zrobić …
http://swietnakuchnia.blogspot.com/2018/06/syrop-orzechowy-do-kawy-lub-likieru.html
Jolinku-lubię Twoją mini kawę na dzień dobry 🙂
Orzechy włoskie w tym roku bardzo obrodziły. Myślę, że starczy dla wszystkich-i dla wiewiórek i dla tych, którzy mają w swoich ogrodach okazałe drzewa orzechowe.
Danuśka … 🙂
z Twittera …
„Dlaczego polscy piłkarze powinni budować autostrady? Bo nie byłoby bramek.”
u mnie na obiad kotlety mielone z kurczaka, zielona fasolka szparagowa i ziemniaki z koperkiem …
Jolinku-zapewne posypią się kolejne dowcipy.
W Katarze już projektują i budują stadiony na kolejne mistrzostwa:
https://gadzetomania.pl/5916,12-niesamowitych-stadionow-na-world-cup-2022-w-katarze,all
Na lotnisku kupilam polska flage – jak polece na Kiribati, udam sie do miejscowosci Poland i cos z nia zrobie, umieszcze gdzies po konsultacjach z ludzmi, z ktorymi sie spotkam, albo dam komus…zobacze, jak sprawy sie rozwina.
Co jeszcze – podziekowania dla wszystkich, z ktorymi sie spotkalismy, szkoda, ze z niektorymi nie, ale jak zwykle z pomoca przyjaciol bylo cudnie.
Odmeldowuje sie,
Alicja (i Jerz tez!)
U mnie goraco, na obiad zrobilam salate César i tarte z morelami.
elapa u nas ma być cieplej od jutra ale z wahaniami …
jak ktoś ma ważną rocznicę za rok … albo dwa .. to może zrobić własny koniak …
http://krzyskuchnia.blogspot.com/2018/06/domowy-koniak-na-suszonych-sliwkach.html
ser od Żaby (tylko kawałek) zamarynowany w zalewie po marynowanej papryce jest bardzo dobry .. na kanapkę lub do sałatki ..
Ser od Żaby w każdej postaci jest bardzo dobry.
Narzekacie na wczorajsze dania bałkańskie. Koleżanka była niedawno na Malcie. Niespodzianki kulinarne były zarówno miłe jak i bardzo niemiłe, a dotyczyły kalmarów. W jednej restauracji były rajem dla podniebienia, a kolejnego dnia w innej restauracji – nie do zjedzenia, twarde jak podeszwa. Nie zjedli, a kelner przyjął reklamację i zamówili coś innego.
Niektórzy zaś lubią tylko to, do czego są przyzwyczajeni. Znajomi w czasie pobytu w Grecji mieszkali w domu Greków i tam też się żywili. Mieli więc świetną okazję do poznania domowej kuchni greckiej. Ale nie przypadła ona do gustu znajomemu, twierdzi, że cały czas chodził głodny, bo to nie były zupełnie jego smaki. I takiej osobie trudno dogodzić. Może rzeczywiście mięso przyprawione cynamonem nie budzi zachwytu, ale żeby nic nie smakowało – to dziwna sprawa.
Danuśka,
dziś zrobiłam drugie podejście do Muzeum Emigracji. I znowu nieudane. 🙂
Czyli jednak do trzech razy sztuka. Muzeum czynne jest od godziny 10 z wyjątkiem wtorku, od godziny 12. Moja wina, bo niedokładnie sprawdziłam. Ale wypiłyśmy z koleżankami kawę w bistro na parterze budynku, a przypadkowo trafiłyśmy na atrakcję – wycieczkowiec, który właśnie przybił do nabrzeża i turyści wyjeżdżali na zwiedzanie okolic. Pogoda była idealna na spacery, więc wycieczka w sumie była dość udana.
Danuśka, nie denerwuj mnie. Ja na szpitalnym zesłaniu, wczoraj dostałam rozpadający się makaron razowy z sosem, podobno, pomidorowym, a dzisiaj kopytka? z tartą marchewką. Inka i moje poznańskie kuzynostwo dopieszczają mnie owocowo ,więc myślę , że wytrzymam ten obóz przetrwania.
Dzisiaj wybrałam się na mały spacer i trochę przeceniłam siły , ale na oddział wróciłam na własnych nogach.
Asiu, próbowałam ściągnąć aplikację na telefon i mnie się nie udało, chyba coś robię nie tak.
Esko – a jaka to aplikacja? Moja biblioteczna to „Legimi”. To jest darmowa aplikacja i można ją pobrać z google play w telefonie z androidem. Nie wiem jaki masz telefon – widzę, że dla systemu apple aplikację pobiera się w AppStore. Ponieważ moja biblioteka ma podpisanaą umowę z Legimi to wpisuję kod wchodząc do Legimi koniecznie ze strony biblioteki. I za wypożyczenie większości książek nie muszę płacić). Ale można też wykupić abonament. To jest ta strona: https://www.legimi.pl/jak-to-dziala/
Poczytaj i może właśnie ta aplikacja się Tobie spodoba, może Wasza biblioteka ma podpisaną umowę z takim serwisem.
Esko, zycze Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia i do domowej smacznej kuchni 🙂
Do posluchania:
https://m.youtube.com/watch?v=YE3c0UJB3Qo
Asiu, czy ja znasz ?
I oczywiście jak już ściągnę książki, to do ich czytania nie potrzebuję już internetu, ale tak na pewno jest też i w czytnikach. 🙂
Życzę szybkiego powrotu do sił i do domu. Moja mama, w styczniu, przez 8 dni testowała jedzenie w naszym szpitalu. Różnie z tym bywało 🙂
Alino – nie znałam, dziękuję 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=KSBROu0uWzk
Dziękuję Asiu.
Dla chętnych 🙂
Kurjer Stanisławowski 1909 r.
„Kto winien – rodzice czy dzieci!
Podczas przechadzek po mieście lub w ogrodzie wpada każdemu w oko ciekawy, mojem zdaniem przykry szczegół.
Wszechpotężna moda i jej kaprysy tocząca jak polip życie świata kobiecego rzuciła się z tandeciarską zachłannością nawet na dorastającą, dzierlatkowatą jeszcze dziatwę. Na ulicach miasta widzimy wiele dziewczątek, w krótkich spódniczkach jeszcze, zaledwie odrosły od ziemi, a już wysznurowane, z pretensjonalna, choć mizerną jeszcze figurką, wystrojone na ostatni guzik.
Na główce kapelusz najnowszego fasonu, wazonowego lub przetakowego, tu i ówdzie zwiesza się strusie pióro, biżuteria, wstążeczki.
Buzia upudrowana jak u przekwitłej kokoty – istne lale, mumijki, już w 15, 16 roku życia.
Śmiać się czy litować nad temi lalami bez wyrazu, bez życia, nad włóczącymi się półsennie manekinami. Ależ one nie idą same, owszem z tyłu patrzą się na nie z dumą rodzice. Doprawdy, za wcześnie jeszcze na targowisko małżeńskie, za wcześnie wtłaczać rozwijające się pęcze młodości w kleszcze mody, stalowe sznurówki, bielidło.
Pomijając już względy prostej hygieny, o której inteligentni rodzice powinni mieć wyobrażenie warto zapytać tych rodziców, kiedyż to dziecko ma użyć swobody, ruchów, śmiechu, rumieńca skoro tak wcześnie robi się zeń sztywnego, milczącego, pełnego fałszywych ambicyj, napuszonego manekina. Zdaje się on wołać „patrzcie na mnie, jaka jestem urocza, wystrojona, ponętna!”. Już w 15 roku życia.
Jak zgubnie oddziaływa takie wychowanie na etykę kobiety nie potrzeba wiele dowodów. To są w przyszłości kandydatki na tak zwane „dobrane małżeństwa” lub na pasożytujące, ze wszystkiego niezadowolone a pełne wymagań stare panny.
I któż temu winien – płoche dziewczę czy rozważni rodzice. Któż temu winien gdy pozwala 9-letniej dziewczynce przewracać przez pół godziny we wszystkich pudłach magazynu, bo dziewczynka chce mieć najmodniejszy kapelusz, taki jaki ma koleżanka X, co więcej musi go mieć koniecznie dziś bo „wszystkie już chodzą w grzybkach”. Jest to fakt autentyczny, zaobserwowany z życia.
To też nie dziw, że kobieta od dzieciństwa niemal wychowana w takiej atmosferze, zaprawiana do blichtru i kaprysów mody, poświęca dla tych namiętności zdrowie, czar niewieści, swobodę ducha a nieraz nawet i cześć.
A kto temu winien jak nie rodzice?
G. Cski”
„Kronika.
Wiadomości osobiste. Adwokat dr. Eliasz Fischler, naczelny dyrektor Kasy Oszczędności i assesor miasta, wyjechał na kilkutygodniowy odpoczynek letni.
Z życia towarzyskiego. Dnia 10 b. m. odbył się ślub panny Heleny Zubczewskiej, córki p. Juliana Zubczewskiego, dyrektora seminarjum nauczycielskiego z panem Władysławem Sikorskim, inżynierem.
Dr. Arnold Richter wyjechał na pobyt letni do Kissingen.
Stypendjum. Rada miasta na posiedzeniu w dniu 14 b. m. nadała stypendjum z fundacji ś. p. Wincentego de Barachka Szachłackiego w kwocie 460 koron rocznie Stanisławowi Ignacemu Misiołkowi, uczniowi IV klasy I polskiego gimnazjum w Stanisławowie.
Wycieczka łodzią Dniestrem. Akademicki Klub Turystyczny we Lwowie organizuje w dniach od 7 do 15 sierpnia wycieczkę własnymi łodziami Dniestrem do Stanisławowa aż po ujście Zbrucza w Okopach Św. Trójcy na granicy rosyjskiej – stamtąd zaś wozami do Żwańca, Chocimia i Kamieńca Podolskiego. Liczba uczestników ograniczona do 18 osób ze względu na miejsce w łodziach. Udział w wycieczce brać mogą tylko osoby umiejące pływać i wiosłować. Powrót koleją z Iwania Pustego. Ogólne koszta wycieczki wraz z koleją około 50 koron.
Wycieczkę do Morszyna, uroczej miejscowości klimatycznej koło Stryja, urządza w niedzielę dn. 1 sierpnia Towarzystwo Muzyczne Harmonia przy współudziale całej orkiestry. Wycieczka wyruszy tego dnia o godz. 8 rano osobnym pociągiem, powróci wieczorem przed północą. Bardzo małe koszta i wiele przyjemnych rozrywek powinny skłonić jak największą ilość publiczności do wzięcia udziału w tej wycieczce.
II koncert Harmonii kolejowej odbył się zeszłej soboty w parku miejskim. Jak już poprzednio zaznaczyliśmy orkiestra ta kroczy dzielnie naprzód, robiąc znaczne postępy. Wielką zasługę ponosi w tem p. Heber kapelmistrz Harmonii, który powróciwszy z kąpiel zabrał się energicznie do pracy, a mając dużą wiedzę fachową i dużo dobrej woli pracuje skutecznie nad jej rozwojem. Spośród jej członków wyróżnić należy p. Teleśnickiego, który prześlicznie odegrał na trąbce utwór solowy układu Czibulki pod tytułem Pieśń wieczorna.
W oddziele dla niedoręczalnych przesyłek Dyrekcji poczt. we Lwowie są następujące niepodniesione listy polecone na dane w Stanisławowie: Kozicka Marja Lanckorona, Dreilinger Chaim Budapeszt, Ligęza Władysław Lwów, Zauderer Hersz Milówka. Listy te skoro nie będą podjęte do 15 b. m. zostaną zniszczone.
Na kursie gospodnio – szynkarskim, który się zakończył dnia 7 lipca wykładano także przedmiot: „nauka usługiwania gości”, a prelegentem tegoż przedmiotu był p. Leopold Schweizer.”
„Ogłoszenia.
Mleczarnia Marya w Stanisławowie, ul. Sapieżyńska 1.16
poleca P. T. Publiczności doborowy nabiał oraz lokal do sniadań i podwieczorków.
Główny skład pieczywa karlsbadzkiego.
Mleczarnia urządzona na sposób wielkomiejski, usługa skrzetna, ceny umiarkowane.
Mam zaszczyt powiadomić, że przy restauracji i mleczarni, ul. Sobieskiego 1.17 urządziłem dla P. T. Publiczności ogród z obszerną, krytą werandą i koncertem muzyki czem zaspokoiłem dawno odczuwany brak takiego ogrodu w śródmieściu.
Jak w latach poprzednich przyjmuję abonentów na czas wyjazdów.
Kuchnia smaczna prowadzona przez dobrego kuchmistrza.
Ceny mimo drożyzny niskie (konkurencyjne).
Piwo pilzneńskie i okocimskie, wina austriackie, węgierskie, zagraniczne i owocowe. Miód kuracyjny na litry i w oryginalnych flaszkach.
Dziękując za dotychczasowe względy, upraszam o liczne odwiedziny nowego lokalu i ogrodu urządzonego bardzo wygodnie.
Z poważaniem Ferdynand Małaszyński, restaurator.
Automobil, 24 koni siły, 4-ro cylindrowy, na cztery siedzenia w bardzo dobrym stanie, do nabycia. Bliższa wiadomość w pracowni mechanicznej J. Pawlika w Stanisławowie, ul. 3 Maja 1. 10”
Meldujemy się z domu. Idę spać do własnego łóżka 🙂
Alicjo-odpoczywaj. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej 🙂
Krystyno-dziwna sprawa z tą grecką kuchnią. Jest popularna i znana na całym świecie, w zasadzie większość osób ją lubi, ale de gustibus…
W sprawie Muzeum Emigracji umawiamy się, że kiedy przyjadę znowu do Gdyni to zrobimy kolejne podejście 🙂
Esko-nieustające uściski!
Asiu-dzięki za kolejne fragmenty z Kurjera 🙂
Dzisiaj mój ostatni dzień w pracy, jutro pożegnalny bankiet, a potem nieustające wakacje, czyli emerytura. Już od wielu dni zastanawiam się, jak to będzie…
dzień dobry … ☕
Asiu sobie poczytałam z rana … 🙂
Alicja smacznie śpi czyli wszystko dobrze … 🙂
krystyno musiałam jakoś zagospodarować ser bo na jeden raz było dla mnie zbyt dużo a aby nie-zjełczał to takie eksperymenty z tymże serem …
Esko przyjaciele nawet w szpitalu poratują jedzeniem … ściskam i zdrowia życzę … 🙂
Danuśka będzie bardzo dobrze … 🙂 ..
powodem, że Greckie jedzenie może nam nie smakować może być też fakt, iż my jemy potrawy na ciepło a Grecy jedzą prawie wszystko na zimno .. ponieważ są to potrawy ociekające tłuszczem to często nam na zimno nie smakuje … ale dla turystów są te potrawy podgrzewane … 😉
sobie dziś zrobię sałatkę na podobieństwo do tej … tylko ser będzie od Żaby …
https://www.studiokuchnia.pl/przepisy/na-szybko/salatka-z-morelami-borowkami-i-serem-burrata/
Dzień dobry 🙂
kawa
„Świt chłodem nas wita i rosą…” Coś mi krakowskie noce nie służą. Może za dużo „sklepowego” jedzenia. Dzisiaj zwiedzanie, wizyty, proszone obiadki. Wieczorem spotkanie z Bobkiem Makłowiczem. Jutro Zakopane na trzy dni. Co potem? W zasadzie nie planujemy, zgodnie z anegdotą: „Gdy Pan Bóg chce się pośmiać, to patrzy na ludzkie plany”. Mamy w zanadrzu Mediolan, Rzym, Wenecję. Może Berlin i Strasbourg. W Polsce też czeka wiele miejsc wstępnie umówionych czy też chcianych. Uwidim (skazał slepoj…)
Na śniadanie, dla odmiany 🙂 , owsianka z owocami, jagodami i kefirem własnoręcznie ukiszonym z jakiegos „grzybka” podrzuconego przez syna. Może się nie potrujemy…
Esko – serdeczności.
Danuśko – teraz będziesz żyła prawdziwym, własnym życiem. Bedzie pięknie!
Danusko, bedzie na pewno dobrze:-)
Danuśka,
dasz radę. 🙂 Przy twojej aktywności i pomysłowości nie będziesz narzekała na nudę i nadmiar czasu.
Asiu,
dobrze się czyta te wiadomości sprzed ponad stu lat.
Dziś na obiad leczo.
Asiu, taka lektura to sama przyjemnosc bo i „dzierlatkowata dziatwa” i „usługa skrzętna” i „ceny mimo drożyzny niskie (konkurencyjne)” i tyle innych 🙂
Danuśko,
Znając Ciebie nie ponudzisz się! Zawsze znajdziesz sobie jakieś interesujące zajęcie. Moja p.o. teściowej uczęszcza jeszcze na uniwersytet trzeciego wieku, a ma już ok. osiemdziesiątki.
Esko – zdrowiej czym prędzej!
Alicjo – wracając do zaprzeszłego tematu, książki papierowe uwielbiam, ale w podróż zabieram tablet, pełniący również rolę czytnika. Oprócz książek, wrzucam tam rezerwacje hotelowe (PDF), i przygotowane wcześniej informacje o trasie.
Ja też używam tabletu jako czytnika, rzadko kupuję papierowe książki, bo po prostu brak mi na nie miejsca. Przyzwyczaiłam się do tego.
Lodowiec się na mnie zemścił, mam okropny kaszel i gorączkę.
Dziewczyny-dam radę, dziękuję 🙂
Mnie również oprócz książek elektronicznych zdarza się nadal kupować książki papierowe,
Zresztą czasem dostajemy je przecież wszyscy w prezencie i są to miłe prezenty.
Uważam jednak, że w podróży czytnik jest najlepszym wynalazkiem.
Malgosiu,
imbir, miód i cytryna, a do tego warto dodać aspirynę.
Danuśka, już Ty sie nie martw, skoro tylko znajomi i przyjaciele uslyszą, żeś emerytalna, znajdą Ci zajęcie 😉
Owszem, jestem w tej chwili na nogach, ale zaraz się kladę z powrotem. Trzeba odpocząć! Solidnie!
Małgosiu-kuruj się skutecznie i wygnaj precz wirusy. U nas z kolei Latorośl kichająca i kwękająca, a wszystko z powodu ostatniego weekendu, który spędziła w namiocie, w słowiańskiej wiosce niedaleko Warszawy. Podobno było wspaniale, tyle że wieczorem bardzo się ochłodziło i nieprzyjemnie wiało. Słowiańska atmosfera, kuchnia i tradycje nie wystarczyły, by dać odpór przeziębieniowym demonom.
Alicjo-skoro jam emerytalna to sama również znajdę sobie zajęcie 🙂 Znajomi też coś wymyślą…Będzie dobrze.
Aha, bardzo podobało mi się, to co napisała Krysiade dzisiaj rano. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Krysiade-może właśnie po to potrzebna jest też emerytura….?
Danusiu – z Twoją energią i charakterem ta emerytura będzie wspaniała 🙂 Tylko żeby zdrowie dopisywało, czego życzę!
Ewa pisze o teściowej, która uczestniczy w zajęciach uniwersytetu trzeciego wieku, a ja pochwalę się ciocią, najmłodszą siostrą mojego dziadka (już o niej kiedyś pisałam), która ma prawie 94 lata i aktywnie uczestniczy w zajęciach klubu emeryta, jeździ z nimi nad morze, gdyby nie kolano to i w wycieczkach brałaby udział. A na zabawach klubowych tańczy z wielką ochotą. 🙂
Ciesze się, że czytacie fragmenty Kurjera 😉 W tych gazetach ze wschodniej Galicji jest wiele artykułów pisanych ze swadą, często plotkarskich, takie „pudelki” sprzed wieku 🙂 . W czasopismach z mojego regionu (zabór pruski) nie ma tak barwnych opisów i ogłoszeń.
Jestem ciekawa, który lodowiec odwiedziła Małgosia? 🙂
Zdziwiłam się bardzo, kiedy obierając cebulę do leczo, zerknęłam na etykietę na opakowaniu, żeby sprawdzić kraj pochodzenia. Nowa Zelandia. To wprawdzie odmiana mini, ale jednak tylko cebula. Widocznie opłaca się ją sprowadzać z tak daleka. Bardzo międzynarodowe było to leczo, bo papryka też zagraniczna i przyprawy także.
Pepegor chyba jest niepocieszony porażką swojej drużyny. Cóż, takie są losy kibica.
Krystyno – czytałam, że i owoce: na przykład maliny są sprowadzane z Ukrainy, chociaż u nas jest urodzaj. Nasi producenci protestują i grożą, że nie będą zrywać owoców.
Asiu Islandia była odwiedzana … Małgosiu zdrówka … 🙂
O, to czekam na zdjęcia 🙂 . Mam nadzieję, że przeziębienie szybko minie.
Asiu, byłam na lodowcu Langjjokull, czyli Długim Lodowcu, drugim co wielkości na Islandii. O ile u podstawy lodowca było słonecznie, to nad samym lodowcem tkwiła chmura i widoczność była żadna. Kilka lat temu wykopano tam tunel w lodzie, w którym się chodzi, początkowo po matach a potem w rakach na butach. Tunel jest oświetlony , są tam różne sale, odbywają się śluby i koncerty. Temperatura około zera. Tunel za kilka lat zniknie, bo lód cały czas się przesuwa. Dociera się tam specjalnymi pojazdami na wielkich ośmiu kołach, w których można regulować ciśnienie. Niestety aparat z niewiadomych dla mnie powodów bardzo dużo zdjęć zrobił zupełnie nieostrych, muszę poczekać na zdjęcia od znajomych.
Też ostatnio mam problem z ostrością w moim aparacie. I nie wiem dlaczego, może ze starości? To nie jest lustrzanka, ale można trochę pobawić się ustawieniami manualnymi. Piszę „pobawić się” bo tych funkcji nie ma za dużo.
Czy raki trzeba mieć swoje, czy wypożyczają? Szkoda, że akurat nad lodowcem nie świeciło słońce. To niemiła niespodzianka. Spotkało mnie to, gdy jechałam na szczyt góry kolejką i też – na dole świeciło słońce, a na szczycie była mgła i nic nie było widać.
Te islandzkie nazwy trudno wymówić 🙂 .
dzień dobry … ☕
Irku z okazji imienin uściski i wszystkiego najlepszego … 🙂
Irku deser dla Ciebie do kawy …
http://smakowitykasek.pl/2018/06/banoffee-fit-bez-pieczenia.html
Asiu,
Mój stary aparat nałapał wilgoci na Maderze, no ale tam praktycznie lało cały czas. Nowego aparatu jeszcze nie rozgryzłam – nie łapie ostrości na kwiatkach i obłych powierzchniach.
może kogoś interesuje …
https://nocrestauracji.pl/
a ja pomyślę o takich kotletach z kaszką kukurydzianą …
http://greengoodies.pl/przepisy/inne/kotleciki-z-kalafiora/#
Dzień dobry 🙂
kawa
Jolinku, jesteś niesamowita 🙂
Dziękuję 🙂
Irku … 🙂 … poczęstuje się ….
Irku, wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Jolinek czuwa 🙂
Małgosiu, zdrowiej szybko i pokaz nam te niesamowite lodowe miejsca.
Irku, sam sobie postawiles butelke szampana. Wszystkiego najlepszego i podziekowania za tematyczne kawy. To juz rytual, otwieram blog i pierwsze co szukam to Twoja kawe.
elapa szampan dla gości … 😉
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/36047323_2670736093065492_1680954636632064000_n.jpg?_nc_cat=0&oh=480c916621a30a67bcb4a7b616b77f3c&oe=5BE7F9A6
Irku, wszystkiego najlepszego!
Małgosiu, zdrowiej 🙂 Oglądałam zdjęcia różnych znajomych z Islandii ale Wasze na pewno byłyby ciekawe- o tym tunelu nie słyszałam.
Miałam nie oglądać ale złamię się i obejrzę za niedługo mecz przegryzając (już nie nerwowo) czereśnie. Czereśnie są w tym roku wyjątkowo pyszne a może to ich brak w ubiegłym roku tak wyostrzył mój smak.
Cichalu jakie macie bogate plany na najbliższe tygodnie! Zazdroszczę tych wyjazdów a przede wszystkim kondycji 🙂
A „grzybek” na pewno nie jest trujący 😉 też robię sobie taki kefir a jak mi się znudzi to go zamrażam i znów używam jak zatęsknię za kefirem.
Danuśka- interesującego, aktywnego lub leniwego (jak wolisz) czasu na emeryturze 🙂
Pomyślności Irku.
w dniu imienin Ireneusza
wszystkich od razu coś rusza
torcik upiec, skoczyć po szampana
trzeba uczcić proszę pani, proszę pana
bo dwudziestego ósmego
Irek świętuje koleżanko i kolego
z życzeniami się stawiamy
sto lat wespół w zespół zaśpiewamy
https://www.youtube.com/watch?v=-ayAIgPaV1Q
Najlepszego Irkowi, sto lat 🙂
Czy moglibyście sprawdzić ten sznureczek? Jerzor go zrobił, u niego się otwiera a u mnie nie…
https://photos.app.goo.gl/Pig5gN3KdoCJiDKAA
Alicjo się otwiera … zaraz popatrzę sobie …
No popatrz, a jakaś ulomna czy „naznaczona ;0
Alicjo pytanie do Jerzora … 😉
placki zdrowe jak nie wiem …
http://xn--ogrodnikwpodry-xob60t.pl/placki-z-mlodych-ziemniakow-selera-naciowego-i-cukinii/
Irku, wszystkiego najlepszego!
O, te placki mogą mi pasować.
Troszkę lepiej z kaszlem, mam nadzieję, że przejdzie.
Dziękuję za pamięć i życzenia. Po porannym szampanie popołudniowy koniaczek
zwierzęta czują tak jak my … wzruszający moment …
https://www.instagram.com/p/BkaZmkqBqJB/?taken-by=animal_unity
Irku – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.example.pl/swiat-zatrzymany-w-fotografii-bressona-56513.htm/560-decydujacy-moment-fotografia-7-jpg#toppic
https://www.youtube.com/watch?v=AfSn9tdrDBM
I jeszcze mam prośbę – czy mógłbyś na blogu pokazać to zdjęcie „mundialowe”, które pokazywałeś na FB.
Asiu – oczywiście 🙂
Stare Miasto – mundialowo
Dziękuję 🙂 Jest świetne.
Ewo – a jaki aparat teraz używacie? Lustrzankę?
Irku – najlepsze życzenia imieninowe ! 🙂
Alicja solidnie udokumentowała swoje wojaże po Polsce. Jest co oglądać. Gdzieniegdzie przydałaby się mała informacja, ale w zasadzie wiadomo, co jest co.
To nie moje zdjęcia, tylko Jerzora. Info jest po prawej stronie – no, przynajmniej gdzie, nawet z mapką 😉
Dzień dobry Kochane Ludzie,
Irkowi niech się szczęści imieninowo, co by co najmniej do przyszłych imienin wystarczyło.
Dzięki wielkie za dobre słowa do mojego ostatniego wpisu. Już wożę ze sobą aparat i czekam na dobrą okazję.
Co do przepisów potraw przyrządzanych w miejscu mojej pracy – większość z pewnością pochodzi z internetu. Ostatnio jadłem kurczaka tzw. marsala, czyli przyrządzanego z winem. Bardzo to dobre było.
Danuśka – nie wiem czy Ci gratulować przejścia na emeryturę. Mogę Cię o jednym zapewnić – czasu będziesz miała dużo mniej niż do tej pory. Brzmi to absurdalnie, ale tak jest. Przynajmniej ze mną. Pomijając to, że zacząłem znowu pracować, to czasu miałem naprawdę znacznie mniej.
Ja jestem bardzo zadowolony, że znalazłem tę pracę. Czuję się przydatny, chociaż finansowo to grosze. Ale jestem wśród ludzi… głównie wśród kobiet, których jest w tej pracy znacznie więcej, 90 procent. Gdybym powiedział, że czuję się wśród nich źle, to bardzo bym skłamał, gdybym powiedział, że czuję się jak ryba w wodzie zabrzmiałoby jak przechwałka. Myślcie sobie co chcecie. Są to kobiety głównie z Ekwadoru, więc równikowe gorąco nigdy z nich nie wywiało i nie wywieje, jest też kilka ciemnoskórych kobiet z Jamajki, gdzie też jest gorąco. Dobrze, że już stary jestem, bo chyba w ogóle nie mógłbym tam pracować. 🙂 Wystarczyło, że każdą skomplementowałem jakoś i mam jak u pana Boga za piecem. Od tych co przy ciastkach pracują ciągle dostaję jakieś słodyszki do przegryzienia, od innych schłodzone, pokrojone arbuzy lub ananasy, gdzieś trafi się jakieś pikantne skrzydełko kurczaka, nie mówiąc o ciągłych uśmiechach jakimi te dziewczyny mnie wciąż obdarowują – jednym słowem jakoś sobie radzę w tej biedzie.
Niedługo pojawię się znowu, a więc do niedługo!!!!!
dzień dobry … ☕
Pawełkom i Piotrusiom z okazji imienin uściski i wszystkiego najlepszego …
Pawłowi i Pepegorowi duźo, duźo radoscl !!!
dla Solenizantów na podwieczorek …
https://katarzynarzepecka.pl/2018/06/mrozone-cappuccino.html
Danuśko – tak po to żeby życie układać wg. własnego scenariusza. Życzę Ci wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. /przepraszam za opóznienie, ale mam gości/.
Irku – serdeczne, imieninowe 100 LAT!!!
krysiude dla Przybocznego zdrowia i uściski specjalne … 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziękuję Wszystkim za pamięć i życzenia 🙂
Łasuchowym Piotrom i Pawłom – serdeczności imieninowe 🙂
Z okazji imienin Pepegorowi i Pawłowi wszystkiego co najlepsze! Uściski i buziaki 🙂
Nowy, tak sympatycznie opisałeś nowe „warunki” pracy, żebyś się tylko za bardzo nie rozpuścił 😉 oby Ci się dobrze działo.
wyszłam tradycyjnie z rana na obchód parku i wróciłam jak padnięta norka … upał i duchota .. może wieczorem będzie lepiej bo od jutra znowu chłodniej ..
z racji tego powyżej zabieram się za porządki w lodówce … obiad z wczoraj ..
Nowy jesteś w raju … 🙂 …
Pawłowi i Pepegorowi wszystkiego co najlepsze!
Nowy, pracujesz w najlepszych możliwych warunkach, z kobietami 🙂
Irku-ściskam Cię mocno i życzę wielu pięknych spotkań z przyrodą oraz samych fotograficznych sukcesów!
Dla dzisiejszych Solenizantów Pepegora oraz Pawła pomyślności i 100 lat!
Alicjo-dzięki za sympatyczny fotoreportaż z Waszych polskich wędrówek.
Nowy-słowiański i południowo-amerykański temperament wydaja się być znakomitym uzupełnieniem. Niech Ci się wiedzie, jak najlepiej!
Jak na razie wydaje mi się, że zaczęłam po prostu długi weekend albo wakacje, jest przyjemnie 🙂 Alainowi trochę mniej, bo po raz kolejny walczy z pompą na nadbużańskich włościach. Oby nareszcie udało mu się rozwiązać wszystkie problemy.
Wczorajszy pożegnalny bankiet odbył się tutaj http://www.restauracjahalka.pl/
Wybór miejsca należał do mnie, a fakturę uregulował szef, co, jak się domyślacie, jest genialnym rozwiązaniem 😉 O tej restauracji opowiadała swego czasu nasza Gospodyni i uznałam, że jest to świetna rekomendacja. Miejsce jest naprawdę godne polecenia-kuchnia na najwyższym poziomie, wystrój bez zadęcia, a na dodatek ze smakiem i elegancją, kelnerzy bez zarzutu. Po bankiecie zaprosiliśmy całe towarzystwo (13 osób, bo pracowałam w niewielkiej firmie) na nasze ursynowskie salony, by zdegustować różne procenty, wedle upodobań 🙂 Degustacja okazała się bardzo udana, ostatni goście ewakuowali się o pierwszej nad ranem.
Danuśka bardzo piękne i smaczne pożegnanie i przywitanie nowego … 🙂
Kanadyjczycy też potrafią kombinować … 😉
https://mambiznes.pl/wlasny-biznes/kanadyjczyk-sprzedawal-wode-parowkach-sukces-przerosl-oczekiwania-pomyslodawcy-85307
a u mnie wczoraj wieczorem była mała panika na podwórku bo nagle, nie wiadomo jak, pojawił się na trawniku duży dzik i biegał bardzo nerwowo … lasu u nas brak … obok ulica ruchliwa i tylko bloki .. teraz idąc po wodę oligoceńską trzeba będzie się rozglądać uważnie ..
a może taki boczek sobie zrobicie … cichalowi by smakował …
http://kaprysykarolki.blox.pl/2018/06/Boczek-po-ukrainsku.html
Solenizantom – zdrowia i pomyślności! Wszystkiego najlepszego!
Danuśka trunki u Ciebie przednie więc nie dziwię się zasiedzeniu się gości.
Jolinku, nikt nie zadzwonił, żeby odłowić tego dzika ?
Piotrom i Pawłom – najlepszego 🙂
Jolinku,
czego to ludzie nie kupią, nawet nie czytając dokładnie etykietki 😉
Ale utarg poszedł na zbożny cel, co się chwali.
U mnie akcja „sprzątanie”, zarówno w chałupie, jak i na podwórku. Na podwórku zebrało się sporo igieł sośnianych i innego badziewia, trochę oczyściłam, ale będę musiała poczekać, aż to przeschnie, bo były burze i deszcze niespokojne, a teraz znana nam doskonale parówa (71% wilgotności powietrza, 26c).
Na najbliższe dni zapowiadają jakieś szalone upały.
Danuśka,
to się nazywa gościnność! Mam na myśli zakończenie pożegnalnego wieczoru u Ciebie. A knajpa znacznie bardziej przytulna, niż w „Na Bałkany”, której wystrój w niczym mi nie przypominał żadnych sródziemnomorskich klimatów.
Idę podjąć działalność odkurzającą, której kot bardzo nie lubi. Ja jeszcze bardziej!
Małgosiu nie wiem bo czmychnęłam z wodą do domu … zostali panowie i tylko krzyczeli na dzieci na placu zabaw by uważłyi .. jednak sam fakt, że biega dzik/dziki po osiedlu mnie bardzo niepokoi … w pobliskim parku też mogą być … muszę dopytać panią dozorczynię jak to się skończyło i czy to pojedynczy przypadek …
Małgosia,
szkoda, że nie zdążyłaś na imprezę pożegnaniową, wymienilibyśmy wrażenia na temat Islandii. Myśmy byli naokoło, akurat nie w okolicy Waszego lodowca. Ciekawa jestem Twoich wrażeń. To dla przypomnienia sobie, no i koniecznej dzisiaj ochłody…
https://photos.app.goo.gl/1GzillpQ1B8ui0Rp2
Pepegorowi i PaOLOre – serdeczne życzenia imieninowe 🙂 .
Ten dzik na osiedlu Jolinka pewnie zabłądził i może na tych jednych odwiedzinach się skończy. W Gdyni w dzielnicach przylegających do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego problemy z dzikami są nagminne, ale w dużej mierze to wina ludzi, którzy je dokarmiają. Dziki potrafią zniszczyć całe połacie trawników. Warto by się dowiedzieć, czy odwiedzały już te rejony. W Straży Miejskiej funkcjonują ekopatrole, które zajmują się takimi sprawami.
Dziś na obiad zrobiłam pierogi, ale zadanie miałam bardzo ułatwione, bo i ciasto, i farsz miałam zamrożone. Bardzo podoba mi się takie rozwiązanie, ale to jest możliwe, gdy rodzina jest mała. Do pierogów zawsze robię surówkę – albo z kiszonej kapusty, albo, tak jak dziś, z białej kapusty.
Alicjo, ja też bardzo żałuję, ale całonocna podróż, a przede wszystkim rozwijające się przeziębienie to uniemożliwiły.
My tam byliśmy 6 dni, baza była w Reykjaviku, mieliśmy tam apartament 10 minut od centrum i bardzo blisko Pacyfiku. Odwiedziliśmy tak zwany Złoty Krąg ( dwa razy pierwszy raz w deszczu, drugi w słońcu) – dramatyczna różnica, kręciliśmy się po Półwyspie Reykjanes (Krysuvik – pole geotermiczne, jaskinia lawowa, latarnie morskie) no i oczywiście moczyliśmy się w Blue Lagoon. Była całodniowa wyprawa na lodowiec (rezerwowaliśmy to z Polski), chodziliśmy też sporo po stolicy. Pogoda nas nie rozpieszczała, dwa dni słoneczne, śnieg nie padał jak u Alicji, ale i tak było zimno, wietrznie i mokro. Islandczycy narzekali, że śnieg mieli jeszcze pod koniec maja.
Tęcze nie były tak częste, ale ta była widziana o północy
https://photos.app.goo.gl/sL72wYaoqZPaeZ6D8
No i cały czas było jasno.
Mówi się, że Islandia ostatnio stała się modna – to chyba zasługa tego, że od paru lat Islandia dopuściła zagraniczne linie lotnicze do lądowania w Keflaviku, za „naszych” czasów królował jedynie Islandair, żadne inne linie lotnicze. A kraj ciekawy, jak rzadko który. Nasz znajomy Marcin z Reykiaviku (oj, ze 20 lat tam mieszka!) mniej więcej nastawił nas na „okoliczności pogody” i poziome deszcze oraz ewentualne śniegi, no i tam podobno nigdy nie ma porządnych zim, a na prawdziwe lato też nie można liczyć. W okresie kiedy byliśmy (wiosna), pogoda zmieniała się kilka razy w ciągu dnia.
Bardzo ładna tęcza o północy 🙂
Myślę, że przez te kilka lat od 2011 roku stolica zmieniła się i wraz z napływem turystów jest więcej hoteli itd. Myśmy pojechali w czasie, kiedy Islandia staniała, tuż po wielkim krachu…zawsze była bardzo droga i mimo pokusy odmawialiśmy sobie tej wyprawy.
Podobno teraz znowu zdrożała.
Nie moczyliśmy się w Blue Lagoon, cena była dość zaporowa, ale okolica robi wrażenie.
Przed wyjazdem przeczytałam książkę Huberta Klimko-Dobrzanieckiego „Krysuvik”. Oczywiście pojechaliśmy sprawdzić 😉
A Polaków na wyspie od groma, stałych mieszkańców, na pewno to odkryliście. Bardzo dużo pracuje w technologii informacyjnej (IT), nasz Marcin na przykład. Świetnie, że wycieczka się udała, a przeziębienie minie i pójdzie w zapomnienie 🙂
Okołohanoverskiego Piotra i Wiedeńskiego Pawła zdrowie piję zimnym Lechem – Wasze zdrowie po raz pierwszy!
Alicjo, nie zdarzyło nam się być w miejscu, gdzie nie spotkaliśmy Polaków. W restauracji prowadzonej przez Polkę , lub gdzie był taki kelner, w sklepach, jako kierowcy, przewodnicy, w informacji turystycznej, nawet w banku i kultowej budce z hot-dogami. Szacuje się, że Polaków jest już ok. 3% – 10 tysiecy.
Oj, chyba więcej, Małgosiu,
jak myśmy byli, wyciągnęliśmy z jakichś statystyk (już nie pamiętam jakich, ale na sieci), że ok.10%
Ale jak my byliśmy, to cała populacja wynosiła ok. 260 000 (nieco więcej, niż nasze Kingston 😉 ), a teraz czytam, że ponad 337 tys.
No i to, co Ty mówisz:
https://www.worldatlas.com/articles/ethnic-groups-and-nationalities-in-iceland.html
To jest kraj, który z ochotą odwiedziłam, ale nie chciałabym tam mieszkać, przede wszystkim klimat nie z mojej bajki. A poza tym przestrzeń nie ta 🙂
Ludzie sympatyczni i na pewno styl życia bez pośpiechu itd.
Z innej beczki chciałam donieść, że rabarbar wycięty ponad 4 tygodnie temu (przed wyjazdem do Polski) i włożony luzem w torbę foliową otwartą, przetrwał w lodówce całkiem dobrze i jeszcze przetrwa, bo zastanawiam się, co z nim zrobić.
Pepegorowi i Pawłowi – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=3wgbwj9WD1g
https://www.youtube.com/watch?v=nXTtA5bKHrM
https://www.youtube.com/watch?v=71Gt46aX9Z4
Nowy – to ta Twoja nowa praca jest całkiem przyjemna… A to jest w pracy najważniejsze – trzeba ją lubić! 😀
Nim dzionek minie, chcialbym, gleboko wzruszony, podziekowac za pamiec i za serdeczne zyczenia imieninowe.
Pare minut temu wrocilem do domu, pracujac najpierw do pozna w ogrodku, a potem, „przechwycony” przez sasiadow, przytrzymany przez pare ladnych chwil. Niestety, nie mam czasu doczytac.
Pawlowi z Wiednia zycze samych najlepszosci z naszej okazji!
Innym Pawlom i Piotrom, skoligaconym jakos z tym blogiem, zycze tak samo!
Dzień dobry,
Dla Pepegora i Pawła z Wiednia serdeczności Imieninowe!
Rzepie, Jolinku, Alinko, Danuśka, Asiu – dzięki. Z tą moją pracą jest tak, jak chcę ją widzieć, oddalam od siebie te gorsze strony i kulinarnie rzecz ujmując odcedzam co dobre i tylko to pamiętam. A że wśród kobiet zawsze czułem się dobrze żadną blogową tajemnicą nie jest. Chociaż według kalendarza dawno, dawno temu powinienem się zmienić. Chyba to jednak nigdy nie nastąpi. Nic na to nie poradzę, że w szklance mojego życia zawsze widzę tylko to, że przecież wciąż nie jest po brzegi wypełniona, więc nie ma się czym przejmować. Wypełniać pozostałą cząstkę tym co się lubi…
Asiu – posłuchałem Twojego prezentu dla Solenizantów, tego trzeciego, The sky is crying. Dzięki. Ostatnim moim nabytkiem są słuchawki, słyszę w nich każdy dźwięk. Super!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=6s9M-52fRGU
Ja lubię tę wersję, bo w ogóle lubię gitarę i głos Stevie Ray Vaughana, i tę „elektryzującą i elektryczną” energię, jaką jego nagrania mają w sobie.
Tak się zdarzyło, że akurat przejeżdżaliśmy przez Teksas (1990), jak rozbił się helikopter, w którym podróżował SRV i jego zespół. Przez całą naszą podróż od tego dnia w radio słyszeliśmy niemal tylko jego piosenki i stąd zapamiętałam ich wiele i polubiłam bardzo.
Ale Solanizantom nieśmiertelne i jak najbardziej zawsze na czasie:
https://www.youtube.com/watch?v=3cnSbVjojzM
🙂 🙂 🙂
🙁
Wspaniała osoba.
http://www.sport.pl/lekkoatletyka/7,64989,23616031,irena-szewinska-nie-zyje.html#MT
Takich już nie sieją….
dzień dobry … ☕
bardzo smutna wiadomość o śmierci Ireny Szewińskiej … najlepsza polska olimpijka i lekkoatletka ….. 🙁 … miałam szczęście poznać Panią Irenę jako nastolatka …
Kolejna smutna nowina…
W życiu-smutne wieści przeplatają się z radosnymi. Lubię optymizm Nowego 🙂
Natomiast wśród muzycznych kawałków podrzuconych przez Asię najbardziej podobała się gitara Jacoba Gurevitscha.
W naszych wiejskich delikatesach bywa, niestety nie zawsze, znakomity chleb razowy o charakterystycznym kształcie półwalca. Wczoraj udało nam się trafić na ten specjał zatem dzisiaj zrobiłam jedno z moich ulubionych śniadań-kromka razowca z masłem, miodem(akacjowym od sąsiada) oraz białym serem. Do tego kawa po wietnamsku:
https://madameedith.com/wp-content/uploads/2014/07/kawa_po_wietnamsku_9.jpg
Irku-bez względu na powyższe czekam na Twoją. Dzisiaj chłodny i pochmurny poranek, dwie kawy to będzie w sam raz 🙂
Czekam też niecierpliwie na islandzkie zdjęcia Małgosi.
Wczoraj do naprawy pompy właczył się nasz sąsiad. Wysiłek obu panów nie przyniósł niestety oczekiwanych rezultatów. Na 9.00 jest umówiony hydraulik, oby nie zapomniał przyjść, bo z tutejszymi fachowcami różnie bywa…
kawa i mistrzyni … W Polsce EKSPRESSO zostanie z nami do końca życia” – Agnieszka Rojewska … ja nie expressowa tylko turecka … 😉
https://www.youtube.com/watch?v=-SCW0dTj2TU&feature=youtu.be
Danuśka a tacy sławni na świecie są polscy hydraulicy … 😉 … pogoda pod psem …
W imieniu Przybocznego – serdecznie dziękuję za życzenia imieninowe.
Dzień dobry 🙂
kawa
Ło Matko! Zupełnie zapomniałam, że Przyboczny to też Paweł.
Krysiade, przekaż proszę Solenizantowi, moje najlepsze życzenia zdrowia oraz radości życia w białowieszczańskich okolicznościach przyrody.
U nas burza z pieronami, więc ja do mojego biura, które to biuro jest najbardziej „wewnętrznym” pomieszczeniem i błyskawic tak nie widać. Prosiątko, czyli kotka, natychmiast wskoczyła mi na kolana. Też się boi burzy?
Przy smutnej okazji pożegnania Ireny Szewińskiej natychmiast przypomniała mi się Ewa Kłobukowska. Ja pamiętałam jedynie to, że spekulowano w prasie i mediach w ogóle, że Ewa Kłobukowska to „obojniak”, baba-chłop i zniknęła (znikła?) ze sportu jako taka.
Nie zastanawiałam się nad tym, byłam wtedy smarkata, internetu nie było…
Dopiero przed chwilą wygrzebałam ten ciekawy artykuł :
http://www.magazynbieganie.pl/ewa-klobukowska-nieznana-historia/
Idę dospać.
Solenizantom przedostatniego dnia czerwcowego, Pawłom i Piotrom, serdeczności imieninowe; słońca w życiu, słońca w domu i słońca na niebie by opromieniało każdy dzień
Danuśka – teraz to tak jakbyś miała długi urlop, a później niewątpliwie, przy Twoim wigorze, czasu nagle zabraknie na wszystkie sprawy.
Pawłowi Wiedeńskiemu,
wspomnienia z Helu… 🙂
To jest artykuł sprzed paru lat, ale świetnie Mirę określa. Jestem dumna i blada, że z Nią miałam okazję pływać na wiadomym pokładzie! Przyjaciółka Nisi.
http://morzaioceany.pl/start/szczecin/2277-mira-urbaniak-denerwuje-mnie-widok-drugiego-brzegu.html
Mój Paweł, zwany Przybocznym dziękuje za życzenia.
Dzisiejszy dzień przywołał wspomnienia, bo przecież gdyby nie Piotr (tu pomachanko na Chmurkę!), to nie zawiązałaby się taka banda, jak to nas określa Brzucho 😉
Myślę, że nie od rzeczy byłoby wznieść toast ku pamięci Piotra.
My wznosimy piwem „Leżajsk”, bo upał u nas znaczny, a przy okazji, Piotr był także w pewnym piwnym bractwie 😉
Na wieczór mamy wino Amatore rosso Verona ze słonecznej Italii, którą to Italię Piotr także kochał.
Ku pamięci Piotra!
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,23595961,ktory-kraj-slynie-z-wina-serow-i-owocow-morza-ha-nie-zgadliscie.html#TRwknd
Ja nawet mieszkałam w takim małym browarze w Bad Wörishofen, mieli hotel i restaurację, robili fajne piwa i świetny krem piwny, który piło się na gorąco z takich mikro kufelków z górką bitej śmietany na wierzchu.
Dzień dobry 🙂
kawa
Kochani-pomysłów na różne zajęcia mi nie brakuje, a artykuły podobne do tego, który podrzuciła Alicja o urokach zwiedzania Niemiec są bardzo inspirujące 🙂
Toast za Piotra wzniosłam dzisiaj rano mocną, aromatyczną herbatą, bo Gospodarz był wielkim amatorem takiej właśnie herbaty.
Czytam teraz „Rzecz o ptakach” Noah Strycker, bardzo ciekawa lektura. Oto mały fragment:
„Altanniki od dawna słynęły ze swoich dziwacznych i przykuwających uwagę rytuałów godowych. Zamiast posługiwać się tylko śpiewem lub jaskrawymi piórami w celu zbawienia partnerki samce altanników tworzą kunsztowne konstrukcje, aby popisać się wyjatkowym talentem architektonicznym i projektanckim, poświęcając temu wiele energii. Zbudowanie idealnej altanki może zająć dziesięć miesięcy każdego roku, lecz jest to szlachetne przedsięwzięcie, ponieważ samice wybierają samce, bazując wyłącznie na oglądaniu kawalerki w trybie drzwi otwartych. Po kopulacji na miejscu samica odlatuje, aby zbudować oddzielne gniazdo, złożyć jaja i samej odchować pisklęta. Samce altanników nie mogą pozwolić sobie, aby spędzać tyle czasu z dala od miejsca pracy ich życia, gdyż w przeciwnym razie straciłyby fason. Cieszący się powodzeniem samiec może kojarzyć się z tuzinami samic w ciągu jednego sezonu.
Australię i Nową Gwineę zamieszkuje około dwudziestu gatunków altanników i wszystkie one, co jest wyjątkowe wśród ptaków, wykazują się różnymi wariantami tego zachowania. Każdy gatunek ma swoje upodobania….Samiec altannika królewskiego, czarno-żółty ptak, ze wschodniej Australii, maluje wnętrze swojej altanki lepką, groszkowo-zieloną miksturą z rozgniecionych roslin zmieszanych ze śliną: samice lubią skosztować jej, gdy wchodzą do środka.”
Pamiętam, że oglądałam kiedyś program przyrodniczy poświęcony między innymi tym ptakom.
A propos ptasich rozważań:
https://photos.app.goo.gl/yJwJoqFAx72eBq1s8
Zdjęcie zrobilismy dzisiaj rano przez okno kuchenne, a Irek na pewno mi podpowie, jak nazywa się ten ptak 🙂
Danuśka , to makolągwa 🙂
Dzięki, Irku. Mają gniazdo tuż „pod naszym nosem”.
Coś takiego – makolągwa! Pamiętam jak jedna z ciotek-babć nazywała pyskate i niezbyt dbające o tzw dobre zachowanie panienki per: ‚taka makolągwa”. A tu proszę, ładny ptaszek.
http://www.ptakipolski.pl/makolagwa/
David Attenborough w swoim filmie o ptakach tak ilustuje Twój Danuśko cytat o bowerbird (altanniku) – ptaszku budującym i projektującym unikalny przedsionek by zwabić samiczkę (przepraszam za jakość, nie mogłam znależć lepszego wideo):
https://www.youtube.com/watch?v=GPbWJPsBPdA
tu lepsza jakość, ale raczej nie z filmów Davida Attenborough
https://www.youtube.com/watch?v=RXwJ3QFIOkg
Po pierwsze primo, dzisiaj jest Canada Day, czyli święto narodowe Kanady.
Po drugie primo, mój Tata też używał określenia „makolągwa” dokładnie tak, jak jedna z cioć-babć echidny. Tata pochodził z okolic podkrakowskich i wydaje mi się, że to określenie było tam dosyć popularne.
A po trzecie primo lubię ten hymn tak samo, jak hymn polski i w dzisiejszym dniu jak najbardziej – to jest wersja dosyć ładnie ilustrowana obrazkami „od oceanu do oceanu”.
https://www.youtube.com/watch?v=jXFXXeoC4k0
Pogooglałam i wyszło, że to ptak europejski, u nas nie ma. Za to są kardynały (cardinal), których w Europie nie uświadczysz 😉
Piękne ptaszki, oczywiście panienki jak szare myszki, niestety…różnica taka, jak pawie i pawice. Kto ciekaw, niech wygoogla, bo mnie sznureczek wyszedł wielki i nie umiem go pomniejszyć. I jeszcze moje okoliczności przyrody…
http://aalicja.dyns.cx/news/Oh_Canada/
p.s.Hasło w googlach powinno być „northern cardinal”
Dla Piotrów i Pawłów najlepsze i najserdeczniejsze! Niech Wam wszystko sprzyja!
Dopiero dzisiaj piszę, bo byliśmy w Zakopanem, konkretnie na Pardałówce bez komputera. Zakopane zaśląchane, zadeszczone i zapchane. Giewontu bym nie zobaczył nawet jak byłaby pogoda. Wartka rzeka ludzi płynęła po wszystkich ulicach i szlakach. Krupówki były przerażające! Zaprzyjaźniona góralka powiedziała: 500 plus zjechało! Mało śmieszne.
Pod Gubałówką kupiłem futerkowe pantofle za 15 zł. Komu to się opłaca? No, mnie na pewno. Zakupiłem też „bryndzę”. Pakudztwo nic nie mające wspólnego z owcami. Takoż „oscypki” ale ino z nazwy, bo krówskie! Idę ugotować kolejną porcję bobu… 🙂
cichal – ponoć Zakopane już „Odkopane” i obudowane maszkaronkami rodem z … no właśnie czego? Bo to i stylu i logiki „ni ma”. Prawdaż to?
Alicjo – czy podczas Canad Day pije się syrop klonowy jako „kropelki”?
A bez żartów – happy Dominion Day. Uważajta na fajerwerki coby zwierzaczka Wam nie wystraszyło.
Canada Day oczywista
Nie wiem, co się pije, ale tradycyjnie chyba piwo, bo chodzi o to, by sobie długo siedzieć przy grillach i tym podobnych, no a w dzisiejszym upale to już w ogóle piwo wskazane.
Co do fajerwerków, to naszemu Prosiaczkowi to nie grozi, bo jesteśmy dosyć daleko od centrum tychże. Kilka lat temu przetoczyła się wielka dyskusja nad tym, czemu to służy, ile pieniędzy na to idzie z naszej państwowej kieszeni, a przede wszystkim chodziło (naprawdę!) o zwierzaczki. Już nie ma takiego szaleństwa, jak bywało jeszcze z 10 lat temu, że nawet w przeddzień święta każdy głupi (bo jak takiego nazwać…) na swoim ogródku zaczynał strzelaninę. Poza tym, o ile dobrze pamiętam, ograniczono czas oficjalnego strzelania. Jak już koniecznie tradycja, to niech to będzie w rozsądnych granicach.
prawie dobry wieczór … 🙂
Alicjo miłego dnia … 🙂 ..
my tu gadu gadu a świętą wodą zarażają w kuchni … MCDonald’s w Nakle ..
http://www.kurier-nakielski.pl/index.php?a=46050&id=6
cichalu dawno nie byłam w Zakopanem ale nigdy tam nie jeździłam w sezonie bo to deformacja wrażeń …
ja suszę i mrożę … a Wy? … taka pasta mi pasuje ..
http://straga.pl/marynaty/pasta-selera-pasta-selerowa/#
Kanadyjczykom miłego świętiowania! W roli dedykacji kanadyjski duet, który zawojował francuski rynek muzyczny:
https://www.youtube.com/watch?v=brSJkgeHZIc
Makolagwę w roli niezbyt sympatycznego epitetu też pamiętam z dzieciństwa.
Wybraliśmy się dzisiaj do Węgrowa, by popróbować litewskich smaków, jako że taki właśnie kulinarny festiwal odbywał się w tymże mieście:
https://photos.app.goo.gl/JnB5n9PDEM4rpoGq8
Na dwóch ostatnich zdjęciach są moje zakupy, w tym dwa plastry makowców-jeden z czarnego maku, a drugi z białego. Obydwa bardzo smaczne. Wśród wędlin mamy: litewskie salami, suszoną polędwicę wołową („niebo w gębie”) oraz białą kaszankę, którą w ramach sobotnich rozrywek wyprodukowała Latorośl.
Znany dobrze Alicji oraz kuzynce Magdzie, nasz nadbużański sąsiad Zdzichu, zachwycił się kaszanką bez reszty.
Jolinku-póki co mam nieudane konfitury, ale się nie zrażam i planuję wypełniać niespiesznie, acz stopniowo moje spiżarniane półki.
Na trasie Węgrów-Wyszków kilkanaście bocianich gniazd z młodym przychówkiem sprawdzającym rozpiętość skrzydeł.
Poza tym sprzedawcy jagód oraz kurek. Tylko gdzie oni w tej suszy znaleźli kurki???
Danuśka a jutro do roboty nie musisz iść … 🙂 … zdjęcia bardzo udane … 🙂 .. a jak się robi białą kaszankę?
Jeszcze względem mojego fotoreportażu-specjalnie uwieczniłam słoiki z kaniami, bo kiedyś rozmawialiśmy na blogu o ich zbieraniu i przetwarzaniu. Okazuje się, że można.
Echidno-dla Ciebie sfotografowałam różne cytrynowe konfitury.
Jolinku-białą kaszankę robi się bez dodatku krwi, tylko kasza i przyprawy.
A to, że nie muszę jutro iść do pracy, to całkiem przyjemne uczucie 🙂
Danusko, smacznie i kolorowo w Węgrowie 🙂
Bardzo lubię Twoje reportaże Danuśko. Kolorowo, sympatycznie, ładne suknie pań, jedna chyba taka bardziej łowicka.
Pozdrowienia dla Zdzicha 🙂
Lubię Garou – chociaż generalnie nie znoszę francuskich „szansonów”, ale facet śpiewa nie tylko po francusku. Głos ma nie do podrobienia!
Natomiast nie znoszę Celine Dion, może bym nie zauważyła jej piosenek, bo to nie moja półka, ale Celine jest żałosna i zawsze była z tym obnoszeniem się po mediach. Owszem, dzięki mężowi (ś.p. już) zrobiła karierę i miała potencjał, co małżonek zauważył w jej wczesnej nastoletniości i lansował ją już jako 12-13 latkę. Dzięki temu Celine chyba nigdy nie skończyła żadnej szkoły i w ogóle była odseparowana od rówieśników, nigdy nie zaznała zwyczajnego życia. Jej ślub z Rene to szczyt bezguścia, jakieś lektyki, złoto i w ogóle cyrk w stylu Kleopatry z filmów…no ale taka jest Celine.
I dla mnie jej repertuar jest tak przesłodzony, że aż mdli. Ale to sprawa gustu.
Tak a propos, poza prowincją Quebec piosenka francuska w kanadyjskim radio i mtv nie istnieje. Tak samo, jak polska piosenka nie istnieje poza Polską, bo świat niestety, śpiewa po angielsku.
Ale ja mam swoje ulubione francuskie szansony 😉
Na przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=q_bq5mStroM
To jest perła nie do pobicia (jak dla mnie).
To jest Garou, jakiego kocham:
https://www.youtube.com/watch?v=cEaUJcduW4I
Co do Celine Dion to rzeczywiście jedni ją kochają, a inni nieznoszą.
a to chyba bardziej mi pasujące pesto z liści selera …
http://kobiecemysli.pl/kuchnia/pesto-z-lisci-selera
Danuśka ja w tym roku mało robię zapasów na zimę i raczej wytrawne niż na słodko …
Danuśka,
bardzo ciekawy fotoreportaż. Kanie w pomidorach – dziwne połączenie. Ciekawe, czy w tej mieszance można wyczuć smak grzybów. Białego maku nigdy nie jadłam. Czy ma taki sam smak jak ten czarny ? A tak w ogóle to mam jeszcze porcję zamrożonej masy makowej i powinnam ją wykorzystać, ale idzie mi to opieszale.
Zakupy bardzo apetyczne.
A patrząc na te grzyby w słoiczkach, zastanawiam się, czy w tym roku wyrosną jakieś grzyby. Na razie na to się nie zanosi, bo u nas panuje susza, a moje zapasy suszonych grzybów już się wyczerpały. Ale do jesieni jeszcze daleko.
Ten poświęcony Mc Donald’s to chyba u Asi.
W Zakopanem bywałam zawsze poza sezonem. Koleżanka byłam tam w kwietniu, mieszkała w ładnym pensjonacie na uboczu, wędrowała po górach i tylko raz zajrzała na Krupówki. Dzięki temu pobyt był bardzo udany.
Danuśka,
czy pompę udało się naprawić ?
a chciałam jeszcze napisać, że dodanie kilku wiśni do chłodnika/botwiny zachowuje kolor buraka … sobie wymyśliłam wiśnie zamiast octu/soku z cytryny i się sprawdziło …
Krystyno – u nas, u nas, niestety 🙂 Też widziałam te zdjęcia i oniemiałam. Ciekawe co jeszcze w naszym kraju nie zostało poświęcone?
Jolinku – ten przybytek „fastfoodowego złego” wybudowano obok kościoła. Teraz proboszcz, będzie mógł bez obaw zamówić jakiegoś Big … na kolację 😉 W tym samym dniu otwarto też market budowlany, muszę obejrzeć zdjęcia i sprawdzić czy też jakiś duchowny był obecny.
Przejrzałam, nie było 🙂
U nas grzybów w ogóle nie ma. Zresztą jest zakaz wstępu do lasu. Już dwa razy jakiś niezrównoważony osobnik podpalił las. I to w tym samym miejscu.
Danusiu – dziękuję za ciekawy fotoreportaż. W zeszłym roku na targach ogrodniczych mój tata kupił kawałek litewskiej słoniny, takiej jak u Ciebie na zdjęciach i trochę wędliny od dwóch Litwinów, którzy mieli stoisko z różnymi wyrobami masarskimi i z serami.
Danuśka – dziękuję.
Zastanawiam się jedynie jakim cudem konfitury z „Cytryny ECO”. Dyć w ogrodzie nie rosną, a z oranżerii byłyby w cenie złota.
Bawi mnie nazewnictwo: żytni chleb Ducha Puszczy chyba niekoniecznie dla strachliwych (hłe, hłe), a salami litewskie musi mieć jakichś kuzynów na Węgrzech, bo czy na Litwie wyrabiano salami? Nie żebym się czepiała, po prostu zaitrygowało mnie to. W Białowieży kupowałam kiełbasę paluchową. Też zainteresowala mnie nazwa. Wyjaśnienie proste – kiełbasa z siekanego mięsa, napychana do flaka palcem, stąd „Paluchowa”.
A Węgrów coraz piękniejszy. Ja jeszcze pamiętam:
https://wegrow.fotopolska.eu/Wegrow/b40225,Kosciol_Wniebowziecia_Najswietszej_Marii_Panny.html?f=361368-foto
MałgosiuW – ja widzę strój łowicki i krakowski. Prawdziwy strój nadbużański:
http://strojeludowe.net/#/podlaskibug/1/0
Upsss … pierwszy link – trzeba kliknąć na fotki datowane: 1963, 1960-1970
dzień dobry … ☕
lipiec trochę lipny w sprawie lata … deszcz ok ale mogłoby być więcej plusów …
jaka ta nasturcja zdrowa …
http://swietnakuchnia.blogspot.com/2018/06/nasturcja-roslina-kulinarna-i.html
Dzień dobry 🙂
kawa
Lubię nasturcję, zawsze wyjadam wszelkie ozdoby nasturcjowe dań, zanim goście się zorientują 🙂
Dzyń, dzyń czas wstawać!
http://kruszewscy.pl/oferta/dzwonki-ozdobne
W Węgrowie jest jedna z dwóch polskich ludwisarni(druga w Przemyślu).
Jako że lipiec lipny 😉 rozpaliliśmy w kominku, zresztą nie tylko my.
Pooglądałam stroje ludowe na stronie podrzuconej przez Echidnę, piękne te nasze tradycje.
Echidno- „Duch Puszczy” też mnie zaintrygował i stąd zdjęcie. Za chwilę na śniadanie spróbuję chleb z kapustą i cebulą. W Owernii robią kiełbasę z dodatkiem kapusty, jest bardzo smaczna.
Cytryny eko można zamówić na przykład tutaj, ale tylko w sezonie:
https://incampagna.pl/pl-pl/static/seasons
Krystyno-na temat pompy już nawet nie mam siły pisać. Dzisiaj przychodzi kolejny hydraulik, po wizycie pierwszego było jeszcze gorzej. W pompie abisynce, którą mamy w ogrodzie jest jakaś nieszczelność i do obiegu dostaje się powietrze, z tej przyczyny hydrofor, który jest w piwnicy uruchamia się bez przerwy i trzeba zatrzymywać go ręcznie. Obłęd z kratkę!
Propagatorką nasturcji w kuchni jest również kuzynka Magda 🙂
Irek … 🙂 … kwiaty nasturcji to wiedziałam, że jadalne są … ale że liście to dla mnie nowość …
dziś zrobię ze trzy słoiki leczo z papryki, z cukinii i z pieczarek + kiełbasa … mam zbyt dużo warzyw i trzeba je jakoś zagospodarować .. do leczo tym razem użyję papryki wędzonej ..
Echidno-wracam jeszcze do kiełbas. Na kilku stoiskach była kiełbasa palcówka:
http://straga.pl/wyroby-domowe/kielbasa-suszona-dojrzewajaca-kielbasa-palcowka/#
Co do litewskiego salami, bo sprzedawca powiedział, cytuję „jakby salami”.
Krystyno-moim zdaniem biały mak jest bardzo podobny w smaku do niebieskiego, chociaż piszą poniżej, iż jest delikatniejszy. Niebieski jest lekko gorzkawy i zapewne dlatego ucieramy go z cukrem i bakaliami. Może jadłaś biały mak w rogalach marcińskich?
https://krukam.pl/product-pol-457-Mak-bialy-Rogale-Marcinskie-1kg-uniw.html?gclid=CjwKCAjwmufZBRBJEiwAPJ3LppUVgldkxYfE7jOF13pp0uWZS2yd_xYhCu0lsMQLZqMP-9I8RQyB0xoC94QQAvD_BwE
cichal zamelduj Ewie, że w Biedronce są dni Kuchni Włoskiej i w ofercie są ciasteczka Amaretti …
Dzień dobry,
Na zakończenie wczorajszej rozmowy o sympatycznym ptaszku – makolągwie – w Warszawie, na Ursynowie jest ulica Makolągwy, wśród innych „ptasich” ulic. Uliczka jest bardzo sympatyczna, cicha, z ładnymi domami. Byłem tam wiele razy. Widać ptaszek bardziej zasłużył na swoją ulicę niż na używanie jego imienia do obraźliwych określeń.
jest nowy wpis ..
https://www.youtube.com/watch?v=CsrfovOPcjk
🙂