Sztuka gotowania na gazie
Uwielbiam historię i to tę, która dotyczy codzienności. A lektury, które ukazują przeszłość, będącą udziałem zwykłych ludzi, w codziennych sytuacjach, a nie czyny i myśli historycznych bohaterów, dają mi więcej radości niż wszystkie inne książki. Dlatego zachwyciłam się cytowaną już książką Aleksandry Zaprutko-Janickiej „Dwudziestolecie od kuchni”.
I oto znalazłam w niej rozdział o początkach rewolucji w gotowaniu nowymi sposobami, kiedy w użycie w okresie międzywojennym wchodziły gaz i elektryczność. Najpierw obie te nowe energie służyły do oświetlania. Potem powoli, nie bez trudności, zwłaszcza w okresie międzywojennym, zaczęto propagować gotowanie na prądzie i gazie. Dotychczas w kuchni trzeba było zmieścić zarówno rozłożysty piec do gotowania posiłków a także saganów wody do mycia i zmywania, jak i drewno lub węgiel na opał. A czyszczenie pieca – to cała zakurzona przygoda – brud, jakiego dziś za nic nie chciało by się mieć w domu.
Ile czasu wymagało ugotowanie śniadania dla dzieci zanim wyjdą do szkoły. Nierealne było, choćby z tego tylko powodu, łączenie zajęć domowych i pracy zawodowej, nawet najbardziej pragnącej tego kobiety – gospodyni. I oto nadchodzi pierwsza wojna, która przemeblowuje dotychczasowe układy. Kobiety nie tylko chcą, ale i muszą zastąpić w pracy mężczyzn, którzy albo są w wojsku, albo zginęli w boju.
Na szczęście technika przychodzi z pomocą. Na razie z oczywistych względów jedynie w miastach, ponieważ tylko tu obie nowinki są dostępne. Pojawiają się kuchnie gazowe, elektryczne czajniki i kuchenki, które nie dość, że są „czyste”, to jeszcze i bardzo szybko gotują. Ba, ale jest problem. Zupełnie inaczej niż dotąd nie ma od kogo czerpać wiedzy na ten temat, bo starsze krewniaczki nie umieją na „tym” gotować. Tego trzeba się po prostu samodzielnie nauczyć. Ważne są też instrukcje bezpieczeństwa, wiedza o tym, że zarówno prąd jak gaz niewłaściwie używane mogą stać się niebezpieczne. Dlatego ludzie biznesu wprowadzający te nowinki, organizują liczne kursy. Na razie dla „pań”, których zadaniem jest pouczać służbę, a potem także dla służby. Kiedy już nauczono się gotować na gazie i kupiono tę, w sumie niezbyt drogą w eksploatacji nowinkę, gazową kuchnię, trzeba było kupić gazowy piecyk do łazienki, aby mieć na zawołanie ciepłą wodę. Czy można sobie wyobrazić większą rozkosz niż ciepła woda w wannie? A potem jeszcze mały gazowy piecyk nad zlewem w kuchni, aby zmywać, jak się jeszcze przed wojną mówiło „hygjenicznie”, w ciepłej wodzie pod kranem.
To była ogromna rewolucja, która zmieniła wiele. Jak twierdzili malkontenci – nawet smak potraw. No bo oczywiście smak rosołu ugotowanego w metalowym garnku w ciągu dwóch godzin na gazie był inny, niż ugotowanego na brzegu gorącej kuchni, przez wiele godzin, w glinianym garnku. Bo jeszcze i garnki musiały się zmienić. Drutowane gliniane garnki odeszły do lamusa, wyparły je metalowe. I kiedy patrzę na mój elektryczny cud techniki, który przygotowuje zupy, gotuje na parze i wyrabia ciasto, myślę sobie, że i tak tamte czasy były bardziej rewolucyjne dla kuchni. Bo przecież poziom, z którego startowała tamta, gazowo-elektryczna rewolucja był zupełnie inny.
Komentarze
Kuryer Lwowski 1902 r.
„Gospodynie!
Najpraktyczniejszym podarkiem na Gwiazdkę
jest
Econom
Gotuje na spirytusie i gazie
Cena z opakowaniem k 7,50
prospekty gratis
Johannes Hauer, Wien IV, Muhlgasse 3”.
To był prawdziwy luksus:
Kuryer Lwowski 1915 r.
„4 słoneczne pokoje, przedpokój, kuchenka gazowa, elektryczność, 1 pokój z wodociągiem i elektrycznością – zaraz, Potockiego 6”
Kuryer Lwowski 1908 r.
„Kuchnie gazowe. Komisja gazowa miejska postanowiła na wniosek dyrektora gazowni zaprowadzić w większej liczbie urządzenia gazowe do gotowania i oświetlania w związku z zegarem automatycznym.
Urządzenia projektowane są w ten sposób, że za zgodą właściciela domu Zakład gazowy urządzi własnym kosztem instalację gazowa do gotowania w kuchni, tudzież jeden płomień do oświetlenia. W związku z urządzeniem ustawiony będzie zegar automatyczny, który będzie przepuszczać gaz do użytku tylko za wrzuceniem doń pewnej kwoty. Jeden metr kubiczny gazu kosztować będzie w tych automatach 28 hal.; w miarę wrzuconej kwoty otrzyma się odpowiednią ilość gazu do użytku w kuchni do gotowania lub oświetlenia. Na cel powyższy przyznano na rok 1909 kredyt 50.000 koron, w miarę jak te automaty będą się rozszerzały i opłacały, będą także w latach następnych przeznaczone dalsze i wyższe kwoty na te cele.”
Kuryer Lwowski 1915 r.
„Nieszczęśliwy wypadek. Karol Polaski manipulował wczoraj z maszynką gazową tak nieostrożnie, że wybuchający duży płomień gazu oparzył mu silnie obie powieki ócz. Pierwszej pomocy udzieliło poparzonemu pogotowie ratunkowe.”
Pamiętam czasy, kiedy jeszcze nie mieliśmy „urządzenia gazowego” i do mnie należało noszenie węgla. Pokojów było pięć i kuchnia. Potem wynoszenie popiołu. Może dzięki temu do dzisiaj świetnie się czuję. Taki trening! 🙂
Wczorajszy leitmotiv. Piwonia, Zdjęcie Ewy. Chciałem to powiększyć, żeby widać było krople rosy, ale wysyłanie nie uwzględnia powiększenia. jak to zrobić?https://photos.google.com/album/AF1QipMa3faTQJr5HfMeAge5odus4SbOmHreB9LcER0N/photo/AF1QipOzg13OW-W26fxME9TCClFztbNH64IMuOoGyt7P
teraz i kuchenki nie potrzeba – aplikacja w smatrfonie, jakieś tam „U” z żarełkiem w tytule, minut kilka lub kilkanaście i obiadek* dowieziony. Rodzinka/towarzystwo zadowolone, gospodyni/gospodarz/gospadarze (niepotrzebne skreślić) w formie, kuchnia z przyległościami czysta. Ponoć zdrowe i tanie papu. No… z tym polemizuję. Bez skutku.
* obiadek, śniadanko, kolacja czy co tam kto chce lub woli, nazewnictwo i tak nie odgrywa większej roli
Cichalu – nie mogę otworzyć, ale może powiększ na swoim komputerze, zachowaj i dołącz do albumu jako odzielne zdjęcie
dzień dobry … ☕
w nocy popadało … zbliża się zimna wilgoć bo w nocy od 6 do 8 stopni a 15 w dzień … .. i mam nadzieję, że truskawkom nie zaszkodzi ..
20 maj niedziela niehandlowa …
Dum brevis volo…
Gdy skracam wypowiedzi,
Pointa mi mocniej siedzi.
******
Wybacz
Fraszki nie cuda,
Nie każda się uda.
Byłoby przyjemnie i pożytecznie, gdyby historia codzienności znalazła się w programach szkolnych, ale jak wiadomo, reforma tychże programów podąża w zupełnie innymi kierunku…
Cichal-z tym noszeniem węgla to chyba jest coś na rzeczy 🙂 Babcia Osobistego Wędkarza też nosiła i dożyła niezwykle sędziwego wieku.
Wczoraj trochę zawirowań- Latorośl podczas zajęć sportowo-tanecznych skręciła sobie nogę w kolanie zatem lekarz, prześwietlenia, okłady itp.
duże truskawki może też wyjdą …
http://dolcevitainmykitchen.blogspot.com/2018/05/owoce-w-ciescie-francuskim.html
Danuśka uściskaj Alę .. to bolesny uraz .. 🙁
Dziękuję Jolinku, uściskam 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
truskawki dziś od 8 do 12 zł …
jakby się ktoś wybierał …
http://www.kulturalna.warszawa.pl/wydarzenia,1,175157,Warszawskie_Targi_Ksi%C4%85%C5%BCki_2018.html?locale=pl_PL
sobie robię przerwę na dwa dni bo mi się znudziło czytać samą siebie …
Ja nie mam czasa…ani nic ciekawego do sprawozdania. Nawet czytać nie mam czasu. Ale, jak mi się zdaje, naudzielałam się aż za dużo 😉
Dzisiaj u mnie 20 stopni i slonko – po paru dniach deszczu drzewa i krzewy wybuchaja ta soczysta swieza zielenia, ktora jest tylko w maju, kwitna drzewa owocowe – jest pieknie. Walcze z chwastami, glownie mleczem, ktory rosnie w tempie zastraszajacym. W miescie jest zakaz uzywania pestycydow i te chwasty rozsiewaja sie blyskawicznie. Osobiscie chwasty mi przeszkadzaja (tez zielone) ale czuje presje jak widze perfekcyjnie przystrzyzone, nieskazitelnie zielone trawniki i moje male zolciutkie poletko.
Posialam tez groszek (nie wiem czy cukrowy) zainspirowana wczesniejszymi wpisami. W bibliotece po sasiedzku mieszkancy zorganizowali „biblioteke nasion” – mozna wziasc paczuszke nasion, ale pozniej w sezonie trzeba przyniesc nasiona zebrane z wlasnych roslin. Do wyboru byly nasiona ziol – rozeszly sie blyskawicznie – i warzyw: papryka, pomidory, salata.
Mlecz trzeba przyciąć, zanim zrobią się dmuchawce, to trochę zastopuje rozsiewanie się. Mnie się wydaje, że zakaz używania herbi/pestycydów jest ogólnoontaryjski i już od dobrych paru lat.
Ludzie tego nie przestrzegają w myśl – po nas choćby potop…To widać po trawnikach. Jerzor kiedyś z pomocą jakiegoś ogrodniczego gizmo wyrywał mlecz z korzeniami i prawie się pozbyliśmy, ale przy okazji zrył ziemię, do dzisiaj czuć pod stopami nierówności. Prawdopodobnie należało od razu wypełnić te dziury po korzeniach świeżą ziemią!
No cóż, jest jak jest, nasz trawnik to chwasty, trochę trawy, koniczyna i inne takie – jest zielono 🙂
A ja zablokowałam sobie pocztę 🙁
Jutro nad tym popracuję, bo padam na twarz.
GosiuB-bardzo sympatyczny pomysł z tą „biblioteką nasion”.
Mój groszek nadal siedzi cicho w doniczce i ani mru mru. Może jest mu za zimno, bo doniczka stoi na balkonie?
Udało mi się doholować wczoraj Latorośl do Teatru „Polonia” i obejrzałyśmy to przedstawienie: http://teatrpolonia.pl/pr/244873/janda-o-kobietach Bilety kupiłyśmy na kilka tygodni przed skręceniem kolana przez moje drogie dziecko.
Właśnie w dniu wczorajszym spektakl „schodził z afisza”, był grany od 11 lat.
Aktorki na zakończenie powiedziały zatem kilka słów o swojej pracy i o tym, jak zaprzyjaźniły się przez długi czas spotkań na tej samej scenie.
Dzisiaj ciąg dalszy deszczu, na który wszyscy w Polsce długo czekali. Jak co roku nasza automatyczna instalacja do podlewania ursynowskiego trawnika uruchamiamia się również kiedy pada. Jak co roku panowie ogrodnicy-instalatorzy znowu przyjdą ją uregulować.
Konwalie
W lesie nasypali
Białych konwalii.
Stoją i dzwonią
Barwą i wonią.
A im która mniejsza,
Tym szumniejsza.
Jan Sz.
W naszym lesie około wyszkowskim konwalie kwitną od tygodnia.
Nad Pilicą także. Obudził mnie deszcz bębniacy o parapet. Zieleń odetchnie 🙂
Danusiu, zapewne groszek wzejdzie lada chwila. Mój stoi na wewnętrznym parapecie, w dodatku po slonecznej stronie, wykielkowal gwałtownie, może mu to nie zaszkodzi? Dosialam jeszcze bazylię i buraczki liściaste. Bawię się w ogrodniczke, przyjemne zajęcie 🙂
Salso,
Już mu to powiedziałam, temu groszkowi, że przecież nie może mi narobić poruty 🙂
Mój groszek tez stoi na zewnątrz i jeszcze nie wykiełkował.
Deszcz , choć zapowiadany jako pewny, nie dotarł do nas. A jest potrzebny, bo zmyłby pyłki sosnowe z roślin. Sosny bardzo lubię, ale pyłków, które wszystko zażółcają , już nie.
Mniszki panoszą się. Zachęciłam moją sąsiadkę do zrobienia miodku mniszkowego.
Malarze wczoraj zakończyli prace i powoli doprowadzamy dom do porządku. Najgorzej jest z różnymi drobiazgami. Wszystko trzeba odświeżyć. Męczące zajęcie.
Ale rozrywek też mi nie brakuje, choć wolałabym, gdyby miały miejsce w spokojniejszym czasie. Od niedzieli codziennie oglądam jakiś spektakl teatralny w ramach dorocznego festiwalu teatralnego R@port. I tak aż do niedzieli.
Krystyno-to prowadzisz ostatnio urozmaicony żywot i to pod każdym względem 🙂
W „Trójce” śpiewał przed chwilą Połomski. O Boże, całe wieki go nie słyszałam.
Dzień dobry 🙂
kawa
Krystyno, teraz już z górki i same przyjemności 🙂 Remonty to koszmar, doznaję tego ostatnio w nadmiarze, początek roku upłynął z wielkim rumorem piętro wyżej, a teraz życie mi „umila” sąsiad pod nami. Makabra, tym bardziej, że są to remonty generalne. To zmora mieszkania w bloku 👿
Irku, kawa przy bukieciku konwalii to przyjemnośc, zwłaszcza w taki płaczący deszczem dzień 🙂
Kiedyś, gdy jeszcze w moim domu paliło się w piecach i gotowało na kuchni węglowej, marzyłam o kuchence gazowej, ale nigdy nie marzyłam o piecyku gazowym w łazience. Był taki u mojej cioci, gdzie czasem bywałam na dłużej. Piecyk ten był jakimś potworem strzelającym, buchającym ogniem i nic to, że dzięki niemu ciepła woda leciała z kranu, straszył okropnie. Za to teraz tęsknię za pięknym piecem kaflowym…
Salso-to może skrzyżowanie kominka z piecem kaflowym:
https://i.pinimg.com/originals/c4/5e/d3/c45ed3db25dea20e43986ef70da13fb9.jpg
Albo prawdziwy piec kaflowy, jak należy 🙂
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT-yCU9fhLOdXofebLQO8W5-vNbp19O0_CoDquc3C4Ix-fJT7Aq
Danuśko, piękne obie propozycje, teraz dylemat – na co się zdecydować 😀 pomarzyć dobra rzecz i nie kosztuje…
Póki co, na gazowej kuchni – botwinka, szparagi, jajko 🙂
Wiadomości z frontu groszkowego- już jest! Pokazał się wczoraj, doniczka stoi na parapecie wewnątrz; posadziłam go 11 maja a Danuśka chyba wcześniej więc pewnie domowa atmosfera dla groszku jest lepsza 😉 Przy okazji tak jak Salsa zabawiłam się w ogrodniczkę i posadziłam w drugiej doniczce roszponkę- też już się pokazała. Zobaczę jak się udadzą plony i wtedy poeksperymentuję z innymi zielonymi.
Dawno temu spotkałam się z opinią, że potrawy gotowane na kuchni węglowej mają inny smak niż te gotowane na gazie. Prawdę mówiąc ja nie czułam różnicy a może już nie pamiętam jak to smakowało bo kuchnia węglowa to było doświadczenie dzieciństwa. Gdy urządzaliśmy się w mieszkaniu, w którym mieszkam to zrezygnowaliśmy z gazu i kupiliśmy płytę ceramiczną. Podobno potrawy gotowane na płycie miały smak zbliżony do tych z kuchni węglowej. Ja tego nie zauważyłam.
Truskawki coraz tańsze- ok. 8 zł, są już pierwsze czereśnie, niestety po 19 zł. Mam nadzieję, że ten sezon owocowy będzie lepszy niż poprzedni.
Znam wszystkie sztuki gotowania, oprócz tej na gazie. Gazu w ogóle nie lubię i cieszę się, że mimo doprowadzenia gazu do domu kuchenka przez przeoczenie (i dlatego, że była nowiutka) pozostała elektryczna 😉
Gotowałam na gazie chyba tylko rok, jak mieszkałam na tzw.stancji, ale co to było za gotowanie, kiedy czasu nie było.
Kuchnia węglowa za czasów dawnych – to znaczy taki spory piec z nadbudówką itd. To była fajna rzecz, ale jak trzeba było tego węgla przynieść, to już nie bardzo. Dzieci też pomagały w kuchni w takich prostych sprawach! Niechby i pół wiaderka…
A ja, tesknie za kuchnia gazowa. Jak patelnia, to tylko na gazie!
Bratanek ma specjalnie duzy palnik, a do tego duuuza, jeszcze wieksza patelnie. Podziwialem, jak zrecznie przesuwal rozne rzeczy z miejsc prawdziwie goracych na peryferie patelni i wstawial nowe. Takie sprawy tylko na gazie sa mozliwe.
A, tak sobie. Jak ja mam wpisac do mojej nawigacji adres tego miejsca, gdzie sie chcemy spotkac.
Mam tylko: 09-506 Soczewka.
Nie wiem, co moja nawigacja mi na to odpowie.
Badzmy dobrej mysli!
Danusiu! Piece kaflowe to rarytas. W rodzinnym domu w Krakowie załatwiliśmy to tak. Piece zostały. Zaistalowane zostały grzałki elektryczne ustawione na nocny prąd. Działają do dzisiaj. W każdym pokoju jest inny kolor kafli „skawińskich”. Nke wiem dokładnie co to znaczy, ale należało się tym chwalić!
Cichal-kafle skawińskie są (albo raczej ostatnio były) do kupienia:
https://www.olx.pl/oferta/kafle-skawinskie-113-sztuk-CID628-IDkwX50.html
Wszyscy, którzy marzą o piecu kaflowym mogą śledzić takie ogłoszenia 🙂
Pepegor oraz pozostali Zjazdowicze-będzie dobrze, traficie na pewno. GPS zaprowadzi Was do Soczewki, gdzie po pierwsze zauważycie kościół. Kiedy staniecie naprzeciwko tej okazałej budowli, to po prawej stronie, tuż przy kościele, będzie droga. Ta droga zaprowadzi Was prosto do ośrodka „Mazowsze”. Przy skrzyżowaniu jest tablica informacyjna oraz stosowna strzałka.
Inwokacja- Jan Szttaudynger
O polska wsi spokojna,
Słuchasz żabich chórów,
Dzięki tobie poznałem
Smak świtu i żuru….
Smak świtu poznaję ostatnimi czasy dosyć regularnie również na warszawskim Ursynowie. Usiłuję polubić to zjawisko, ale to nie zawsze jest takie oczywiste…
Sztaudynger rzecz jasna.
dzień dobry … ☕
Marek 100 lat … 100 lat … wszystkiego najlepszego z okazji urodzin … 🙂
sosy z rabarbaru na czasie a może do słoika …
http://beszamel.se.pl/przetwory-z-owocow/rabarbar-do-miesa-3-przepisy-na-wytrawne-przetwory-z-rabarbaru,1855/
dziś u mnie takie racuchy .. i truskawki pierwsze do tego … mąka zwykła z jaglana ..
http://doowa.blogspot.com/2018/05/razowe-racuszki-bananowe.html
w Lęborku mieszkałam w bloku wybudowanym przez Niemców w 1939 r. … był to blok z gazem ale też z piecami i kuchenkami na węgiel .. moja mama uwielbiała rozpalać ogień i oczywiście z gazu zrezygnowała … po remoncie bloku wszyscy już mieli gaz i gazowe piecyki w łazience ale był wybór – kaloryfery lub piec … piece zostały …
pamiętam jak bawiliśmy się z bratem w kuchni a mam gotowała i nam śpiewała a zapachy z gotowania czuję do dziś .. kiedyś tata przyniósł rydze i uczył mamę jak dziadek takie rydze na blaszkach kuchni przygotowywał .. rydze pachną mi do dziś a miałam wtedy 5-6 lat … jabłka pieczone w specjalnym miejscu w piecu też …
Zazdroszczę Ci Jolinku tych zapachów w pamięci, u mnie kuchnia węglowa była, ale ja byłam niejadkiem i z niej uciekałam, ale pamiętam, że Babcia tej kuchni nie lubiła, u siebie w domu miała już gaz, narzekała, że nie ciągnie, że węgiel zły i trzeba go nosić, że brudzi …
Jolinku, bardzo miłe wspomnienia. Mam podobne, ale z Babcią (też śpiewającą) w kuchni. Mama pracowała i gotowała od święta.
Mój groszek wyrósł wspaniale, niektóre roślinki mają już wąsy, którymi chętnie by się pewnie owinęły na jakiejś tyczce. Jest tak piękny, zieloniutki, że teraz żal mi go ścinac i dodawać do potraw, a w takim celu był przecież siany 🙂
Marku, serdeczności urodzinowe, pomyślności 🙂
Marku-100 lat, jeszcze wielu pięknych podróży, wspaniałych kadrów i kolejnych udanych dokonań kulinarnych 🙂
Moja kuzynka na Podhalu nadal gotuje na węglowej kuchni i ogrzewa dom kaflowym piecem. Latem zamiast węgla podrzuca pod kuchnię drewniane polana. To jest osoba sporo starsza ode mnie i nie chce zmieniać swoich przyzwyczajeń. Już wiele lat temu w jej miejscowości podłączono wszystkie domy do instalacji gazowej, ale Zosia gazu nie chce i gotuje tak, jak gotowała od zawsze. Rydze smażone na blasze tej kuchni są najlepsze na świecie 🙂
Marku, wszystkiego co sprawi Ci radość 🙂
Markowi najlepszego – po sąsiedzku też zbieraj 🙂
Marku, zdrowia, pomyślności i radości ducha, wszystkiego najlepszego!
Wspomnienie kuchni węglowej u babci to rownież smak podpłomyków, ktora babcia piekła na gorącej płycie, kiedy zostawało troche ciasta to znaczy bardzo czesto. Jakie to było dobre!
Marku, wszystkiego najlepszego urodzinowo!
ktore 🙂
Marku,
dużo zdrowia i jak najmniej zmartwień ! Niech Ci się wiedzie ! 🙂
Nie dziwię się kuzynce Danuśki, że korzysta z kuchni na węgiel. Jest do takiego gotowania przyzwyczajona, sprawie rozpala ogień, więc to dla niej żaden kłopot. A Pepegor trafnie opisał zalety takiej kuchni.
Wiele lat używałam kuchenki gazowej i uważam, że lepiej się na niej gotuje niż na elektrycznej. A i cebulę do rosołu można na niej opalić. Na płycie elektrycznej nie bardzo to wychodzi, więc nie opalam cebuli. Ale kuchenka elektryczna jest bezpieczniejsza. Różne historie zdarzały się w związku z nieszczelną instalacja gazową albo butlami z gazem. Jednak nie widzę różnicy w smaku potraw w zależności od rodzaju kuchenki.
Krystyno-też należę do frakcji, która nie czuje tej, być może, dyskretnej różnicy w smaku. Tym niemniej jedno jest pewne: ziemniaki z ogniska smakują zdecydowanie niż ziemniaki z piekarnika 🙂
Od wielu lat gotuję na płycie ceramicznej, do której oczywiście musiałam się przyzwyczaić. Teraz uważam, że to świetny patent-bezpieczny, wygodny i łatwy w utrzymaniu.
Balkonowa uprawa groszku cukrowego zakończona sukcesem.
Są zielone łodyżki!
Kupiłam piwonie. Stoją w wazonie odziedziczonym po Mamie i pachną.
I to jak pachną!
Marku najlepszego!
Marku! Wszystkiego! Na zdrowie!
http://alicja.dyns.cx/news/IMG_0164.JPG <<<—Kwiateczki dla Misia
Też pachną…:)
DANUŚKA!
Prośba – zamieść jeszcze ze dwa razy namiary na ośrodek, w którym czerwcowy Zjazd się odbędzie. To ważne.
Coraz częściej słyszę, że nasze polskie gwiazdy „pracują z couchem”. Ów „couch” uczy człowieka życia, potrzebny jest między innymi dlatego, żeby człowiek „pokochał siebie”, bo to jest ważne.
Jak ja siebie pokocham, to już mi nie zostanie serca dla nikogo.
W moich czasach takich rzeczy nie było, nawet nikt siebie nie „szukał” 😯
Jak dobrze, że już nie muszę przerabiać nowych lekcji 😉
Alicjo-taki mialam zamiar 🙂
Zatem przypomnę po prostu mój wpis z 8 maja:
”
Podaję namiary na miejsce, w którym zjazdujemy od piątku 8 czerwca do niedzieli 10 czerwca tegoż roku:
http://www.mazowsze.plocman.pl/
Aktualna lista zjazdowa przedstawia się następująco:
Jolinek
kuzynka Magda
Rzep
Żaba
Nowy
Pepegor
Alicja i Jerzor
Ewa i Cichal
Haneczka i Jurek
Inka i Lucjan
Kocimiętka i Jacek
Małgosia i Robert
Danuśka i Osobisty Wędkarz
Mamy zarezerwowanych 13 pokoi-7 dwuosobowych dla par oraz 6 dwuosobowych (bo innych pokoi nie ma) do pojedyńczego wykorzystania dla singli. Single zagłosowały zgodnie za takim rozwiązaniem. Rezerwacja jest zrobiona na moje nazwisko, kiedy będziecie przyjeżdżać i zgłaszać się do recepcji pamiętajcie o powyższym fakcie.
Basia Adamczewska zapowiedziała swój przyjazd jedynie na jeden dzień-w niedzielę.
W piątek 8 czerwca przewidziany powitalny, wieczorny grill.
Aha, nie należy za bardzo liczyć na dostęp do lodówki. Ewentualne smakowitości wykonane z oddaniem dla sprawy oraz z sercem przepełnionym miłością dla Zjazdującego Koleżaństwa najlepiej przywieźć i przechować w podręcznych lodówkach turystycznych.
Na miejscu jest stołówka, która będzie czynna w terminie naszego zjazdu.
„
Alicjo-kwiateczki dla Misia się nie otwierają.
Bardzo dziękuję za życzenia!
Jeszcze trochę i po waszych życzeniach zacznę się kochać w sobie jak pan Prezydent. Żaden couch nie jest mi potrzebny ja tak sam z siebie. 🙂 I jak pomyślę, że juz niedługo bedę moczył nogawki w słonej wodzie po raz dziesiąty w doborowym towarzystwie… Bilet już mam. W obie strony 🙂
Danuśki,
u mnie się otwierają jak nic, ale nie przysięgnę na resztę, bo przy komputerze stacjonarnym niektórzy pracują, podczas gdy ja tylkowiem, gdzie zdjęcie wystawić.
Zatem zapisuję namiary! Na papiórku na razie, a Jerzor gdzie go ma zawieźć maszyna.
Zapisano, a ja od dawna mam w głowie „Soczewka”.
Pan Brzechwa, którego okrutnie lubię, stworzył takiego Pana Soczewkę, co nie tylko na dnie oceanu, ale i na Księzycu i jeszcze gdzieś tam.
Misiu,
tyś młody, to może załap się na tego coucha?
Bo u mnie to byli rodzice, ksiądz proboszcz, który pewnie się teraz w odpowiednich ogniach smaży, no i trochę nauczyciele.
A przejrzawszy dzisiejszą prasę muszę powiedzieć, że od dawna, nie będąc dzieckiem kościoła, miałam szacunek dla Franciszka.
E tam, lodówki! Damy razdę 🙂
Zapisawszy
Jasne, że damy radę!
Misiu-dziesiąty pobyt na wyspie wymaga szampana. To nie musi być koniecznie Veuve Clicquot 😉 ale bąbelki w doborowym towarzystwie obowiązkowe. My zadowolimy się fotoreportażem ze stosownych uroczystości.
Marku – wszystkiego najlepszego! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=zerypFnHw6A
Zszokłam kilkakrotnie.
https://www.papilot.pl/lifestyle-ciekawostki/komunia-na-bogato-male-suknie-slubne-wielkie-limuzyny-i-mnostwo-gotowki-najbardziej-zenujace-fotki,30220,1
Dom Perignom i piwonie
A to otwiera się? Moja pierwsza i jedna z ostatnich komunii, ale to już inna historia. Wobec dzisiejszych reportaży z komunii czuję się, jakbym dopiero haleczkę pod suknię ubrała 🙁
http://aalicja.dyns.cx/news/A-komunia.Ksiadz%20Kaliciak.jpg
Tak, otwiera się.
Alicjo-dzisiejsze polskie komunie, przykład sztucznej pobożności i religijności na pokaz to zapewne doskonały temat na film. Może jakiś komedio-dramat?
Dla osób, które planują się pokochać 🙂 najnowsza książka Jerzego Bralczyka i jego małżonki https://kulturalnysklep.pl/ksiazka/pokochawszy–milosc-w-jezyku-poko
Danuśka,
to chyba jednak nie to.
Pam profesor Jerzy Bralczyk mówi o innej miłości 😉
*pan
Alicja- jakie ładne to Twoje komunijne zdjęcie 🙂
Ksiądz był bardzo przystojny, ale nie daj Bóg wpadł we wściekłość, dębowy stół łamał, jakby to było byle co z paździerzy…Choleryk.
Skutecznie mnie przekonał, że Boga nie ma.
dzień dobry … ☕
u nas w szkole też był ksiądz, który miał napady i bił chłopaków … raz uderzył za mocno i rodzice chłopaka podali go do sądu … afera była na całe miasteczko .. no i skończyły się lekcje religii w szkole ..
miłego weekendu … 🙂
zupa na czasie …
http://czylipepper.blogspot.com/2018/05/zupa-rzodkiewkowa_47.html
Nigdy ie masz
Nigdy nie masz racji
W czasia irytacji.
Jan Sz.
Dzień dobry,
Jolinku. Problem w tym, że na naszej zapadłej wsi ksiądz był panem bogiem przez małe „b” i wydaje mi się, że niektórzy księża trafiali tam za karę, by wyciszyć większe burze w większych ośrodkach. Ja nie mogłam znieść krzyku i straszenia małych bądź co bądź dzieci diabłem i ogniem piekielnym (to była norma), no a od czasu nastania księdza boksera…On był nienormalny, ale nie moją rolą było się tym zająć. We wsi się go bali…
Przychodził „po kolędzie”do moich rodziców, chociaż moi rodzice akurat nie chodzili do kościoła. On nachalnie przychodził ich „nawracać”, bo lubił domowe wino mojego Taty, a jak już się przynapił, to brał się do fizycznego przekonywania mojego Taty o wyższości Nieba nad Piekłem. Po dwoch takich „kolędach” nie otwieraliśmy drzwi, chociaż do nas od parafii było ze 2km.
Następnych dwóch pamiętam, przychodzili z własnego obowiązku i żeby po prostu pogadać. Nie byli nachalni, sympatyczni.
Moi rodzice mieli do kościoła stosunek ambiwalentny. Tata zawodowo prawie zawsze był pod telefonem lub na wyjeździe, zaznaczył kiedyś, że się zaministrantował na dwa życia, a mama ani nie wyglądała na kobietę kościoła, ani nie wyrażała ochoty na cotygodniowe przebieżki 4 km tam i z powrotem, ani chciała opuszczać naszą gromadkę + zwiarzątka. „Pan Bóg jeśli jest, woli, żebym z rana czy wieczora wydoiła krowę i dała jej jeść, oraz prosiakom i kurom”. Codzienna modlitwa.
…i wspominki….
https://goo.gl/photos/HBJ4H6HHzG3Z7oab9
Alicjo-sympatyczne te wspominki…
Dwie literówki w jednej bardzo krótkiej fraszce to mistrzostwo świata 😳
Tak to bywa, kiedy się coś pisze na jednej nodze, z ręką na klamce.
Alicjo – wielkie dzięki za wspominki.
Nisia kochała życie … biesiada jak u króla a ogródek jak z bajki … wspominki z nutą nostalgii …
Ciekawa jestem, czy Nisia ze swojej chmurki ogląda te dzisiejsze zaślubiny?
https://www.youtube.com/watch?v=N42MQJX4KoY
mam meldunek, że w lasach pojawiły się borowiki i inne grzyby .. mam być majowy wysyp .. krysiude są koło Ciebie grzyby? …
Byłam dziś na spacerze z kijkami, grzybów nie widziałam, ale komary latały stadami i były bardzo agresywne. Całe szczęście, że się spryskałam wcześniej.
Wspominki Alicji … dobrze popatrzeć na lubiane twarze …
Na obiad miałam makaron z truskawkami:
https://photos.app.goo.gl/nVFHTjddexufjSBK2
Oj tam oj tam…. mojej siostry urodziny, a nie jakieś tam zaślubiny!
Kurczę, pada i 13c, co za maj!
I pomyśleć, że Nisi dom i ogród to takie malutkie po prawdzie cosik, ledwo się Szanta rozpędziła, już wpadała w siatkę!
A róż miała niezliczoną liczbę, po prostu przestała w pewnym momencie liczyć, a Pan Wojtek Ogrodnik pobliski i tak jej co roku ze 2-3 nowe krzaczki wynajdował. Nad ogrodem czuwały młode PanaWojtkowe praktykantki, bo tam było co przyciąć . Chwastów raczej nie było – bo nie było na nie miejsca. Maliny likwidowałam ja, co co jednego owocka, akuratnie zawsze na mnie czekały.
No i przepiękna siurawa na cześć kpt.Marka Szurawskiego!
https://photos.app.goo.gl/CvkICYjer7DMpBnd2
To był mój drugi pobyt u Nisi, ale i pierwszy rejs Darem do Greenock, wielkie przeżycie i piękne wspomnienia! Na deszczowy dzień w sam raz…
https://photos.app.goo.gl/kNgSHZrSQfIO5ga02
Tak się złożyło, że przypadkiem trafiło się na ten blog, a z tego blogu wynikło tyle przypadków, że głowa boli. Na przykład Kapitan Cichal zaprosił do siebie chętnych do pożeglowania na łódce. Było trochę ochotnych, ale jak przyszło co do czego…
https://photos.app.goo.gl/HazR3fLSTFFoWuNH2
jolinku – ja na grzyby nie mam czasu. Jestem zajęta ratowaniem zdrowia mojego Przybocznego. Ale chyba nie ma, bo sąsiedzi nie informują.
krysiude serdeczne uściski dla Przybocznego i trzymam za Was kciuki …
Małgosiu u mnie na podwieczorek taki makaron był ..
a czy grzyby są zobaczę w poniedziałek na targu …
plan na pojutrze bo jutro piknik z dziećmi i wnuczkami …
http://tradycyjnakuchnia.blogspot.com/2018/05/placki-z-modej-kapusty-z-ziemniakami.html
Krysiade,
co się dzieje z Przybocznym???
Podsyłam dobre myśli i uściski serdeczne. Przyboczny, trzymaj się zdrowo i mocno, i słuchaj się Krysiade!
Krysiude – dużo zdrowia dla Was obojga.
Paweł Pawlikowski najlepszym reżyserem za „Zimną Wojnę” … ze Złotą Palmą w Cannes 2018 …
W imieniu Przybocznego dziękuję za słowa wsparcia.
Obściski mocarne, acz łagodne 😉
Krysiade-za Przybocznego trzymam mocno kciuki i życzę zdrowia!
Dzisiaj zamiast Jana Sztaudyngera nieco niższa półka:
Przychodzi kura do sklepu spożywczego i mówi:
-Poproszę dwa jajka.
-Po co pani jajka?- dziwi się ekspedientka- przecież pani jest kurą.
-Tak, ale bezpłodną.
Kogut pokazuje swoim kurom strusie jajko i mówi:
-Dziewczynki, nie chcę się skarżyć, ale spójrzcie, jak działa konkurencja.
dzień dobry … ☕
zapowiada się dobry dzień … pogoda słoneczna i spotkanie rodzinne po japońsku ..
groszek ma 6 cm i czekam na wąsy do obcięcia w celu zjedzenia … 🙂
Gdyby ktoś chciał się rozhulać ogrodniczo z akcentem na roślny pnące, to tego rodzaju rozwiązanie wydaje się być godne polecenia:
http://1.bp.blogspot.com/-v6TVlp3_aPY/UUxuc8KiW3I/AAAAAAAAB7I/XYeQqWLLRYA/s1600/wiklinowe+kosze+na+pn%C4%85cza.jpg
może jeszcze są … dla smakoszy …
http://www.ekomentalnie.com/index.php/2018/05/19/makaron-w-sosie-swierkowym/
Danuśka – jakiem się rozchulała ogrodniczo z owym akcentem (pnącym), to przez kilka lat nie mogłam wyplenić roślinki passonfruit’em zwanej. Podobnież było z nasturcją.
Pomysł niezły lecz chyba niekoniecznie do ogrodu. Na ganku, werandzie, tarasie zapewnie tak.
Cytryny już dojrzały. Z pierwszego rzutu – 5 kg – zrobiłam 2.75 l. niskosłodzonego syropu. Następne będą cytryny z solą na sposób marokański. Po czym palsterki cytryny w niskosłodzonym syropie. Pytanie tylko gdzie ja to pomieszczę.
Jolinku – wspomnienie leśnego zapachu bożonarodzeniowego drzewka w zupełności mi wystarczy. Wyobraźnia (dość bujna) nie podsuwa obrazu talerza z makaronem polanym sosem świerkowym. Myślę, że przy zapachowych wspominkach pozostanę.
A pamiętasz szyszki świerkowe do kąpieli?
echidno ja akurat za tym zapachem w kąpieli iw kuchni nie przepadam … a takie rozrastające się rośliny w ogrodzie dobrze ujarzmić w donicach … cytryny lubię zawsze … 🙂 …
Krysiade, trzymam kciuki za zdrowie męża .
Danuśka 🙂
Jolinku, miłej rodzinnej niedzieli.
Jolinku – teraz to i ja mądra… względem donic.
Krysiade, przylaczam sie i ja do wszystkich cieplych słów dla Was obojga, zdrowia życzę 🙂
Niedzielę spędzamy nad Pilicą, jest cudnie. Wieje co prawda, ale dzięki temu komarów brak. Nie gotuję, bedzie fasolka po bretonsku ze słoika 🙂
spędziliśmy bardzo miły dzień na łonie natury Mokotowa … dziewczynki bardzo zadowolone .. byłam pierwszy raz na takiej imprezie lecz mnie takie klimaty mało podchodzą bo tłumy i trochę snobistyczne jedzenie .. ale muszę przyznać, że wybór był .. ja się skusiłam na wietnamskie jedzenie a chętnych na nie było sporo ..
https://wpolityce.pl/polityka/395101-dar-mlodziezy-lepszy-niz-polska-100-oba-to-przede-wszystkim-projekty-sportowe-i-przy-tym-rejsie-nie-weszy-komornik-klopot-w-zlym-wizerunku-pfn
Mamy głupich, głupich ministrów. „Chcemy obrony naszego dobrego imienia, bo czujemy się bezbronni wobec nasilających się ataków na Polskę w świecie. Nie mam wątpliwości, że całkowicie niezasłużonych.”
Niech pan minister robi swoje, a „Darowi Młodzieży” zostawi to, co potrafi najlepiej – promować Polskę dookoła świata. Co robi od lat i z wielkim powodzeniem, bez nieudaczników typu minister czy ktoś tam na pokładzie. Ręce precz od pokładu!
Ja też miałam rodzinny dzień. Spędziłam go z siostrzenicą, byłyśmy w „Dziurce od klucza” na doskonałych makaronach, a potem na podwieczorku u dzieci.
Małgosiu pogoda nam sprzyjała … 🙂
chcę zrobić sos grzybowy z białym winem i mam pytanie .. czy do takiego sosu dodajecie cebulę i czosnek? .. czy tylko grzyby, wino i śmietana? …
bez komentarza … 🙁
https://siedlecka.blog.polityka.pl/2018/05/20/stoj-straz-marszalkowska-strzela/
Ja koniecznie dodaję cebulę, prawie rozgotowaną, żeb nie wadziła.
No, od tego mamy straż! Niech stoi na straży (dopóki ma czego….)
U nas jakaś ta wiosna takaś…Nie mogę doczekać się wyjazdu na wiadome obrady i do Polski w ogóle, a najlepsze to, że po Zjeździe spotkamy się w Sopocie z naszymi starymi przyjaciółkami z …Kanady, bo nam tak daleko tutaj do siebie, że hej (Edmonton).
A ponieważ one do Sopotu, a nam po drodze na Pomorze, Zachodnie szczególnie…;)
https://www.youtube.com/watch?v=g9P-Zuq_yp0
Jakoś mi się on „przejadł”, kulinarnie mówiąc, natomiast w duecie z Garfunkelem mogłabym słuchać bez końca.
dzień dobry … ☕
ja zwykle też daje cebulę do grzybów ale ostatnio oglądałam jak robi to kucharz w tv i sos grzybowy z winem był bez cebuli i bez czosnku .. może to fantazja kucharza a może tak trzeba by winny posmak był wyraźniejszy …
wczoraj oglądałam drzewa wiśniowe i są oblepione owocami .. urodzaj się zapowiada …
robicie botwinę na zimę? .. ja chyba zrobię wg tego przepisu …
https://smaker.pl/przepis-botwinka-na-zimie,101107,gregorhspeed.html
wyciągnęła swoje trzy książki o przetworach i ostatnio się zaczytuję …
Jolinku-co kucharz to sos 🙂 U mnie oczywiście bez cebuli.
Z przyjemnością przeczytalam, że wczoraj zamówilaś wietnamskie jedzenie.
A jakie to było danie?
Słowik i żaby
Ja śpiewam sam. A hurma
chór ma.
*****
Nieugięci
Nie daje się perz!
Ja też!
Jan Sz.
Danuśka leżały tace i brałam po kolei .. sajgonki na ciepło i zimno z krewetkami … krewetki smażone w sezamie (pycha) .. i coś co nie wiem jak się nazywa .. sosy do tego … na zupę nie miałam ochoty …
Wszystko jasne, Jolinku.
Co do mnie, to wybrałam się wczoraj na kolejny spacer z przewodnikiem po Warszawie. Tym razem odkrywaliśmy historię i ciekawostki związane z Saską Kępą. Gdybyście chcieli poczytać o tej urokliwej dzielnicy to podrzucam poniższy artykuł: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22092235,chce-sie-mieszkac-na-saskiej-kepie-jaka-jest-dzielnica-agnieszki.html?disableRedirects=true
Odwiedziliśmy niektóre adresy, o których jest mowa w tym tekście oraz parę innych,
które nasz przewodnik uznał za godne uwagi. Spacer zakończyliśmy na ul. Saskiej 109, gdzie w latach 1955-64 mieszkał Władysław Gomułka.
Nie zabrakło kilku sławnych fragmentów z jego wypowiedzi:
„Niech ludzie myślą o pracy, a nie o odpoczywaniu. A jeździć to mogą autobusami.”
O pomyśle samochodu „dla Kowalskiego”
„Co wy się burzycie, przecież w końcu robotnik szynki nie je, tak że was to nie dotyczy. Ja wam powiem, że ja jako robotnik miałem przed wojną 2 koszule, a wy na pewno macie teraz po 5–6 koszul co najmniej, więc jest postęp, czy nie ma postępu?”
Przemówienie do robotników na Żeraniu w 1967 po podwyżce cen mięsa.
jolinku – moja Mama robiła botwinkę bez żadnych dodatków. Podduszoną w tzw. krótkim sosie pasteryzowała. Było to bardzo dobre.
Dodawanie czosnku do grzybów uważam za błąd w sztuce i barbarzyństwo. Grzyby mają swój intensywny smak i nie trzeba zabijać go czosnkiem. Ale to jest moje zdanie i nie wszyscy muszą je podzielać.
się odchudzamy …
https://kobieta.onet.pl/zdrowie/cudowny-srodek-na-odchudzanie-dziala-kiedy-spimy/ssz5jr3
krysiude czosnek do kurek nawet mi pasuje .. a pomysł na botwinkę mi się wykluwa ..
na podwieczorek ryż z truskawkami i jogurtem .,.
Bardzo smaczne odchudzanie Jolinku 🙂
Rzut beretem: http://www.eryniawtrasie.eu/26689
ewo dla mnie o jeden rzut beretem za daleko .. ale konie piękne są …
ciekawy sposób mrożenia soków .. dziś mi się przydał bo miałam dużo soku pomarańczowego od koleżanki ..
http://smakuje.blox.pl/2011/06/Zamrazanie-sokow-czyli-8222Siostro-kroplowke8221.html
Hi hi hi…podczytuję po raz….”Dzienniki” Kisiela.
Ale mam wiele „ale”.
Warszawa to nie Polska i Kisiela „chłopi” to on tez nie wie, o czym pisze, pogardy w tym wiele, że jak sie nie wie tego, co Kisiel wie, to się nie wie.
Ale z kim tu dyskutować? No właśnie. Jest się z czego i kogo śmiać – z Kisiela zwłaszcza. Ale to pogadamy sobie na Chmurce 😉
Małgosiu a tu gotowiec naturalny do diety … ciekawe czy Danuśka jadła ten owoc …
http://opietruszka.pl/2018/05/21/banano-ananas-prosto-z-funchal-jak-ronaldo/
Ewo-oj, nie chciałabym przechodzić codziennie koło tego zegara i czytać ową inskrypcję, chociaż podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić….
Tak, Jolinku jest pyszny. Kupiliśmy ten owoc tutaj:
http://www.visitmadeira.pt/en-gb/explore/detalhe/mercado-dos-lavradores-(farmers%E2%80%99-market)
Alicjo – wiele lat temu oglądałam film z Kisielem. Wysłuchałam jego wypowiedzi i … pozbyłam się złudzeń.
Dzień dobry,
Kilka dni temu został przekazany CEDET, czyli dawny SMYK. Od tego dnia chodzę dumny jak paw – jedną z głównych osób w całej odbudowie, jako kierownik projektu, było moje najstarsze dziecko.
http://www.propertydesign.pl/architektura/104/legendarny_cedet_znow_otwarty_dla_warszawy,18423.html
Nowy-gratulacje!
Alicja podczytuje Kisiela, a ja czytam teraz: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4850586/dodaj-do-znajomych Czytam również o świcie, kiedy to budzi mnie wiosenne słońce. Bardzo wciągająca lektura, pełna smakowitych angedot, przytoczę jedną z nich:
„…Axer opowiedział nam bardzo pouczającą historię o sobie i Aleksandrze Bardinim. Obaj panowie pracowali kiedyś w Burgtheater w Wiedniu, każdy nad swoją sztuką. Axer po próbie w porze lunchu udawał się do eleganckiej teatralnej restauracji z białymi obrusami i kelnerami we frakach. Widzial przez okno restauracji, jak Bardini, również po próbie, idzie do tak zwanego imbisu (jakby się dziś powiedziało-food trucka) i je na stojąco kanapkę ze śledziem. Po miesiącu, po dwóch premierach Axer w obecności Bardiniego pyta w teatrze:-„Gdzie mogę zapłacić za lunche, które tu codziennie jadłem””. – „Ach nie, lunche są wliczone w pana pracę na próbach”- słyszy.
Na co wtrąca Bardini:- „Dlaczego nie powiedzieliście mi tego miesiąc temu?” -„Myśleliśmy, że pan uwielbia kanapki ze śledziem”.
Życzę Wam udanego dnia z kanapką ze śledziem lub też eleganckim obiadem, co kto wybierze i co kto lubi 😀
Postępek męski
Postępek męski:
Uśmiechem witać klęski.
Jan Sz.
Nowy, gratulacje dla córki.
Danusko, dzieki za artykuł o Saskiej Kepie. Fajnie, ze możesz w ten sposób poznawać miasto od podszewki. Przy najbliższej okazji poproszę Cię, żebyś była moim przewodnikiem 🙂
dzień dobry … ☕
Nowy gratulacje dla Dziecka … 🙂 … trzeba zobaczyć jak tam w środku jest ..
Dzień dobry 🙂
kawa
Nowy, gratulacje dla corki.
Wrocilam z tygodniowego pobytu w Irlandii.Piekne widoki, ale nie jest to kraj dla mnie, nie pije ani piwa ani whisky. Zwiedzajac muzeum Guinessa lyknelam troche piwa, ale zdecydowanie wole wino. W muzeum whisky Jameson wypilam tylko irish coffie.
Nowy, wcale się nie dziwię, że duma Cię rozpiera, gratulacje 🙂 Też jestem ciekawa nowego wnętrza, bo z zewnątrz cała kompozycja mi się podoba.
Jakoś trudno uwierzyć w tę magiczną moc odchudzającą koktajlu z banana i ananasa. Natomiast przyjemnośc sprawia mi koktajl truskawkowo-jogurtowy, staram się nie dosładzać, choć czasem łyżeczkę miodu, albo kostkę czarnej czekolady dorzucam 🙂
Barbaro trzeba sprawdzić … ja z musu piję ostatnio dużo różnych soków bo koleżanka mnie obdarowała a ponieważ to soki świeżo wyciśnięte to trzeba wypić albo zamrozić albo wyrzucić jak mija termin .. piję i zamrażam .. 😉
elapa a jakieś ciekawe jedzonko było? …
Nowy – gratulacje.
Jolinku,
Nie jadlam nic takiego aby mnie powalilo z nog. Raz podano wedzonego lososia na goraco i to mi smakowalo. Jedlismy duzo ryb, troche miesa, dwa razy wzielam danie wegetarianskie i dwa razy zostawilam curry, bo bylo zbyt mocno przyprawione. Wydawalo mi sie, ze u siebie sypie sporo przypraw, ale tam mialam ogien w buzi.
Do Irlandii poplynelismy promem, 12 godz do Cork i 14 godz z powrotem.
A może do Szwajcarii 🙂 http://www.blabliblu.pl/2018/05/18/grand-tour-of-switzerland-czyli-szwajcaria-samochodem-konkurs/#more-3322 trochę późno, bo termin zgłoszeń do konkursu bliski, ale poczytać warto…
Danuśko,
Ta inskrypcja to raczej dla kierowców. Podobno wielu z nich nie wyrabiało na tym zakręcie…
Nowy- gratulacje dla córki 🙂
Alicja, przypadkowo w tym samym czasie też czytam Dzienniki Kisiela przeplatając je wspomnieniami syna Jerzego Kisielewskiego „Pierwsza woda po Kisielu”. Niektóre opisy i refleksje Kisiela bardzo aktualne, niestety 🙁
Ja podobnie jak Jolinek zjadam się truskawkami z jogurtem z dodatkiem makaronu- wiem, że są dwie szkoły na tę potrawę: albo ryż albo makaron. Ja jestem z tej drugiej szkoły; kiedyś zamiast jogurtu to była śmietana 😉
W tej chwili w mojej kuchni królują szparagi, młoda kapusta i truskawki. Szparagi duszę na patelni wg przepisu podanego w tej audycji:
https://www.polskieradio.pl/9/3852/Artykul/2116344,Jak-przyrzadzac-szparagi
Saska Kępa bardzo mi się podoba, jak tylko mogę to zaglądam tam podczas pobytu w Warszawie.
Alino-nie wiem, czy nadaję się na przewodnika z moją doskonałą, aczkolwiek krótką pamięcią. Lubię natomiast spacery zatem z przyjemnością powłóczę się z Tobą po Warszawie, jak tylko znowu zawitasz w stolicy.
Salso-u mnie też króluje teraz koktajl truskawkowo-jogurtowy. Robię praktycznie co drugi dzień, dosładzam najczęściej bananem.
Co do podróży to przypominam Ci 🙂 że nasz pierwszy azymut to Zagrzeb. Szwajcarię zostawiamy na deser 🙂
Elapa-witaj z powrotem z bretońskich pieleszach. 12-14 godzin na promie to spore wyzwanie.
Wygląda na to, że na najbliższy(?) mini-zjazd szykują się dwie miejscówki-jedna na Saskiej Kępie, a druga w może budynku nowego CEDETU ?
Rzepie,
to samo zauważyłam. Z wielką przykrością. Dzienniki czytałam zaraz, jak wyszły, ale że nie mam nic nowego, to sięgam po to i owo…Kisiel miał niebywałą wręcz zdolność przewidywania. Jeżeli coś się zdarzyło, żawsze umiał przewidzieć, co z tego za jakiś czas wyniknie. I zawsze się zgadzało.
Jerzyka jeszcze poczytam, też jestem ciekawa książki…A Kisiela uwielbiam za złośliwość, dosadność, celność ocen, okresowe pijaństwo i wszystko inne, to byłby znakomity kumpel 😉
Ewo-jeśli dla kierowców to im wybaczam 🙂
Alino, Danuśko, chętnie dołączę do Waszych spacerów. Nie wiem czy w nowym CeDeTe będzie jakaś przytulna knajpka, na razie słyszę o sieciowej kawiarni, natomiast na Saskiej Kępie do wyboru i koloru.
No właśnie, Małgosiu, planują tam jakąś Costa Coffee, czy coś w tym stylu. Pewno czynsze będą bardzo wysokie. Pożyjemy, zobaczymy.
rzepie ja też wole makaron ale raz na jakiś czas ryż mi też smakuje ..
robicie surówki z młodej kapust? … macie jakiś sprawdzony przepis? ..
pływanie promem jak jest ładna pogoda to może być przyjemność .. albo jak się śpi w nocy wygodnie a prom sobie płynie ..
Ze spaniem na promie może być różnie. Opowiadał mi znajomy, płynący promem z Gdyni do Szwecji, że o spaniu nie było mowy, bo cały czas słyszał buczenie silników, a kiedy nad ranem przysnął, włączył się głośnik i donośny głos informował o atrakcjach sklepu wolnocłowego.
Ciekawa jestem, czy na wielkich wycieczkowcach w kabinie jest cicho.
Botwinkę zdarzało mi się zamrażać. Odwykłam od pasteryzowania i to co mogę, zamrażam. Dobra będzie i pokrojona surowa , i obgotowana.
Jolinek wspomniała, że drzewka wiśniowe oblepione są owocami. U mnie też na razie jest mnóstwo zawiązków, ale zobaczymy, ile dojrzeje.
Jolinku, robimy surówki z mlodej kapusty, bo bardzo lubimy 🙂
Szatkuję, solę, przykrywam talerzykiem, który obciążam czymkolwiek, co jest pod ręką (jak przy kiszeniu ogórków, tudzież kapusty). Po 20-30 minutach odlewam wodę, dodaję sos winegret lub polewam jedynie dobrej jakości oliwą. Posypuję koperkiem i podaję.
Maj jest piękny, w przyrodzie i w kuchni!
Na naszej nadbużańskiej czereśni mnóstwo owoców. Tradycyjnie większość zjedzą ptaki, co jest pozytywnym zjawiskiem, bo też potrzebują witamin 😉
Cichal-być może będziesz jeszcze w tym czasie w Polsce, a Wadowice niedaleko Krakowa:
https://www.mlynjazzfestival.eu/blank-q17v5
Ciekawe dla mam, babć, cioć, tatusiów, dziadków, wujków…
Ja przerabiałam komputer z dzieckiem (od 4 lat – nie ode mnie prezent). Nie było lekko, ale daliśmy radę. Teraz, kiedy pracą dziecka jest komputer, wszystko, tylko nie to! Pojeździć na rowerze dla rozrywki!
https://noizz.pl/big-stories/dzieci-uzaleznione-od-smartfonow-i-internetu/7xgh26y
Za moich czasów smartfonem była telewizja „reglamentowana” ściśle: Dobranocka, Zrób to sam, Zwierzyniec, raz w tygodniu jakiś Zorro albo Złamana Strzała, Teleferie czy Telewizyjny Ekran Młodych, a czasami od święta rzucano jakiś film dla dzieci i młodzieży. Teleranek to nie był już za moich czasów, bo nie pamiętam. Aha, Był „Z kamerą wśród zwierząt” i chyba więcej grzechów nie pamiętam… Oprócz dobranocki wszystkie inne programy były raz na tydzień, raczej półgodzinne. Że też człowiek przeżył 🙄
Danuśka dziękuje .. pasuje mi bo prosta w robocie …
chwalą nas …
https://www.forbes.com/sites/annabel/2018/05/21/your-next-dining-destination-really-warsaw/#1cce6245a8a9
A to też ciekawe…tak paskudzić brie? A nie można osobno? Szczyt „dyskrecji”….
https://noizz.pl/jedzenie/brie-i-mdma-to-trend-w-anglii/gsmfgqw
… a my jutro z Ewą odwiedzamy Łódź . Zapraszamy 🙂
Danusiu! Dziękujemy! Mamy też Jazz Baszta nad Jeż. Rożnowskim w połowie lipca. Mocno zaprzyjaźniony. Kumple grają. Uśmiechy dla Pachnącej! 🙂
Danuśka, ten festival od dawna mam na oku bo będzie znakomita obsada- Melody Gardot , Jamie Cullum, Patti Austin!! Niestety, bilety tanie nie są plus koszty wyjazdu, pobytu… z żalem muszę odpuścić.
Za to bardzo dostępne dla mnie będzie spotkanie z Ewą Pilipczuk i na to wydarzenie się wybieram. Irku, dzięki za zaproszenie 🙂
Jolinku, ja cały czas póki kapusta jest „młoda” to robię z niej surówkę. To bardzo prosty sposób- kroję, dodaję sól, coś kwaśnego (ocet winny, sok z cytryny), cukier, olej np. rzepakowy i koperek. Niczym nie obciążam tylko mieszam, po kilku minutach jest miękka i pycha! Można też dodać utarty zielony ogórek.
rzepie też prosta w robocie ..
mnie korcą takie gołąbki z młodej kapust …
https://kulinarnyblog.pl/golabki-z-suszonymi-grzybami/
OK.Ostatni raz – zgadnijcie, kto dzisiaj zgarnął znakomitą, zaraz po Noblu nagrodę literacką. Nie wchodzi mi ani nazwa nagrody, ani nazwisko laureatki, nie wiem, dlaczego. Gratulacje.
Dla ułatwienia (może imię przejdzie?) – Olga
No to może i Tokarczuk?
Jako całość plus nazwa nagrody mi nie przeszło….
The 2018 Winner
Flights (po naszemu „Bieguni”)
By Olga Tokarczuk
Translated by Jennifer Croft
Published by Fitzcarraldo Ed
Alicjo, dwa razy wysylalam tekst o nagrodzie, z nazwiskiem autorki i widze ze sie nie ukazal 🙁
Tobie sie udalo.
Hurrra! wielkie gratulacje dla autorki, duzo radosci dla wielbicieli /-lek jej tworczosci!
A tutaj rozmowa z Autorka-laureatka, troche wczesniejsza ale bardzo aktualna
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1714178,3,olga-tokarczuk-o-pokocie-i-o-tym-ze-swiat-stal-sie-brzydki.read
Jolinku – a „Cześka” (Coleslaw) próbowałaś?
Mój zmodyfikowany przepis (dla 2 osób):
Sos:
– pół szklanki majonezu
– 1 łyżka cukru
– półtorej łyżeczki soku z cytryny
– pieprz i sól do smaku
Ubić wszystkie składniki do konsystencji kremu.
Sałatka:
– ćwiatrka białej kapusty
– 2/3 marchewki (w zależności od wielkości)
– 1 mała cebulka (biała lub czerwona)
– kilka rzodkiewek
Kapustę cienko poszatkować; marchewkę, rzodkiewki zetrzeć na dużej tarce; cebulkę pokroić w cienkie piórka. Wszystkie skłądniki wrzucić o miski i delikatnie wymieszać. Dodać sos.
Aneks do „Cześka”:
• tarka niekoniecznie duża lecz oczka tarki TAK
• używam małe marchewki tzw baby carrots, są słodkawe i małe;
• po połączeniu z sosem sałatka nie nadaje się do przechowania
• pokrojone składniki można przechować w plastikowej torebce ok. 1-2 dni, ale nie polecam – tracą na specyficznej dla sałątki chrupkości; lepiej zmniejszyć ilość składników
Dzień dobry,
Dziecko dziękuje za wszystkie gratulacje!!!
Krysiade – serdeczności i życzenia powrotu dobrego zdrowia dla Przybocznego.
Od Waszej okrągłej rocznicy wciąż chodzi mi po głowie, że przemiłemu Przybocznemu od dawna należy się awans – chociażby na Starszego Przybocznego, albo jakoś….
dzień dobry … ☕
echidno dziękuję … ale przyznam się, że kapusta z majonezem mi nie podchodziła zawsze i dlatego coleslaw nie lądował na moim talerzu ..
ale majonez bardzo lubię i planuję zrobić taki sos (nie do kapusty) do jakiś mięs …
https://pysznieczyprzepysznie.blogspot.com/2018/05/kotlety-rybne-z-sosem-kaparowym.html
Cichal-onaż cala w uśmiechach 🙂 Maj nadal piękny, teraz kwitną jaśminy.
Nie znalazłam u Sztaudyngera nic o jaśminach, będzie zatem o makach.
Na czerwień maku
Gdy mak swą główkę z gęstwy zbóż wyłania,
Czy kokieteria to, czy przekonania ?
Coleslaw w kapuście „kupnej” w restauracji jest zawsze pyszny, uwielbiam tę słodkawą kwaskowatość. Próbowałam zrobić sama – i owszem, nie wyszło 🙁
To znaczy wyszło, ale nie tak samo 🙁
Dzisiaj trochę sprzątania archiwów a poza tym pójdę Za Róg i kupię zacną butelkę wina, żeby wieczorem godnie uczcić nagrodę dla Olgi Tokarczuk.
Wcześniej Pawlikowski, teraz Tokarczuk, oboje z Tabletowej Listy.
Tadziowa córa też w awansach. Gratulacje!!!
A Pachnąca w bzach… Danusiu, tak się cieszymy na spotkanie!
Nic się nie bój, Cichal,
na Tokarczuk już spadły gromy, wiesz, jak to my Polacy potrafimy się ucieszyć z sukcesu Rodaka czy Rodaczki…
Jak dla mnie,Tokarczuk było to pisane prędzej czy później, mam/czytałam prawie wszystkie jej książki, natomiast pan (nie będę Wam tutaj psuć humoru), który zmiażdżył ją w pewnym felietonie, chyba przeczytał (o ile w ogóle) tylko opisy ze skrzydełek okładek.
Porwał mnie „Prawiek i inne czasy”, a potem „Podróż ludzi księgi”, a potem pooooooszło! Nie zachwycił mnie „Dom dzienny, dom nocny”, do tej pory w połowie przeczytany, nie zainteresowały też eseje „Lalka i perła”. Nie będę Wam jej tutaj reklamować, uważam, że bez czytelników nie byłoby nagród literackich, w końcu to czytelnicy promują autora. Chciałam tylko jeszcze raz wyrazić mój entuzjazm dla ulubionej autorki, której serdecznie życzyłam międzynarodowego sukcesu od samego poczatku. Wyjątkowe pióro!
p.s.Co to jest „Tabletowa Lista”, Cichal?
GosiaB
23 maja o godz. 1:49 576282
Nie zgadzam się z Olgą Tokarczuk, świat nadal jest piękny. Staramy się jak możemy, żeby zbrzydł, ale przyroda tu i tam daje odpór, a mądrzy ludzie też robią swoje.
Kiedy jadę do Polski (co roku!), zawsze przebiegam tereny, które Olga Tokarczuk zna równie dobrze, jak i ja – Kotlina Kłodzka. Tam już jest dość ciasno, ale da się przejść lasami dawne ścieżki, Błędne Skałki i różne inne Złote Góry.
Wszędzie nie możemy się pobudować ani zbudować autostrad – nie stać nas na to, a poza tym odpowiednie organizacje i instytucje już nie pozwolą. I dobrze!
Co to jest do licha, ta „tabletowa lista”, Cichal?
Wytumacz, bo durnam.
Jeśli chodzi o Pawlikowskiego, obejrzałam tylko „Idę” ze dwa lata temu (bardzo smętny, ale dobry film), na pewno postaram się obejrzeć ten najnowszy.
Co do Tokarczuk, to mam prawie wszystkie jej książki i wszystkie, które mam czytałam, dlatego ze mną na ten temat dyskutować trudno, bo doskonale znam temat. Kto czyta (nie błądzi), ten wie.
A poza tym mam wszystkie książki Moniki Szwai i okropnie (cóż za oksymoron!) dziękuję Jej za wszystkie i za wszystko, a to dzięki BLOGOWI! Bo tutaj się wszystko zaczęło!
https://photos.app.goo.gl/PXUgTvrIkJ9JMIVt1
Oglądając te zdjęcia, łezka mi się zawiesza na zdjęciu, gdzie wychodzimy z tetaru i jest wiersz Jesienina…
Bo pożegnaliśmy już tylu ;(
…nadal czekam na wytłumaczenie mi, Cichalu, co to znaczy „tabletowa lista”.
No i nie doczekałam się.
może dlatego, że od wczoraj jest nowy wpis …