Tak mijają święta
Ani się nie obejrzeliśmy a tu już koniec świąt. W garnkach po trochu zupy, kapusty, jakieś resztki sałatek, wyciskamy jeszcze ostatnie krople pysznego kompotu z suszonych owoców. I święta 2017 możemy wpisać na listę minionych dni. Ale cośmy się naleniuchowali, naczytali świątecznych pism i podarowanych przez Mikołaja książek to nasze. Stanowczo wolę niż kulinarne uciechy, tę leniwą stronę świąt i perspektywę, że nie siądzie się do stołu w samotności, bo zawsze wpadnie ktoś, kto chce chwilę pogadać w leniwym nastroju, przy stole, skromnie skubiąc świąteczne przysmaki.
Jeśli mogę się przyznać, to w te leniwe dni czytam na zmianę (to moja ulubiona forma lektury) dwie książki: Magdaleny Nowakowskiej „Starożytna Grecja od kuchni” i Natalie Zamon Davis „Kobiety na marginesach”. Zakąszam, kiedy nie mam już sił na „naukowe” lektury, „Okruchami dnia” Kazuo Ishigury. Czy może być coś przyjemniejszego niż takie zatopienie się w lekturach? Może, jeśli na przykład w trakcie czytania wymienia się wrażenia. Czego wam szczerze życzę!
Komentarze
nic nie zapowiada by świętowania czas miał się ku końcowi.
Czego i wam wszystkim życzę.
Wiatr wieje, planeta świeci, fale szumią, i o to chodzi, więcej i tak do życia nie jest potrzebne.
Pozdrawiamy z Przyjacielem
Dziś wreszcie była ładna pogoda, choć wcale nie zimowa, więc zapełniły się spacerowe miejsca. Po południu pojechaliśmy do Wejherowa zobaczyć nasze powiatowe iluminacje. Są tam już od kilku lat, ale do tej pory jeździliśmy tam za dnia. Oświetleniem parku byłam rozczarowana, ale rynek i przyległy do niego deptak, czyli ulica Sobieskiego prezentowały się bardzo ładnie. Oczekując na zmierzch wędrowaliśmy po przyległych uliczkach pięknie zrewitalizowanych. Powstał długi spacerowy trakt wzdłuż wartkiej rzeczki. To bardzo miłe zaskoczenie. Ludzi oczywiście sporo i na rynku, i w parku, ale nie było tłoku. Wszystkie mijane kawiarnie wypełnione, więc musieliśmy zrezygnować z rozgrzania się herbatą.
Zamroziłam trochę bigosu i makowiec. Zapisałam sobie poradę Misia o smarowaniu ciasta jajkiem, choć moje makowce i tak były dość zwarte.
Wczoraj u kuzynki męża, która jest mistrzynią wypieków, był tort makowy przekładany masą czekoladową z wiśniami. Spróbowałam jeszcze cienki kawałeczek tortu bezowego z masą cytrynową. Na inne pyszności tylko patrzyłam. Tyle tego było, bo w Wigilię było tam sporo osób, wczoraj także, a dziś mieli być kolejni goście. To dom bardzo gościnny, kuzynka pamięta o wszystkich krewnych, a obojgu gospodarzom jeszcze chce się
przygotowywać święta. Wspomnę tylko, że dom był jak zawsze świątecznie udekorowany- wewnątrz i na zewnątrz. Kuzynka jest pod tym względem prymuską na całej ulicy, a myślę, że i w dzielnicy. Zasiedzieliśmy się tam do 23., a zostalibyśmy jeszcze dłużej, ale gospodarze zapewnili nam transport w obie strony, więc nie chcieliśmy nadużywać grzeczności kierowcy, czyli synowej gospodarzy. Dziś za to dzień spokojny i leniwy.
No to i ja dogrzebalem się do porady MiśKa. Zupełnie niczego sobie rada. Sam z pewnością tego nie wypróbuję, ale postaram się nie zapomnieć. Prędzej czy później, w każdym towarzystwie, rozmowa zchodzi na kulinarne tematy i będzie można dzięki Miśkowi zabłysnąć niczym betlejemska gwiazda na niebosklonie.
MiśKu, jeszcze parę takich wejść a zabiorę cię w podróż open end, którą zaczynam powoli planowac. Co jest zazwyczaj najtrudniejsze, realizacja to już małe piwo przy poprzedzającej jej logistyce
ja czytam swoje stare kryminały … teraz na tapecie Komisarz Maigret autorstwa Georges’a Simenona …
zostały wam kapusta z grzybami? … to może taka rolada …
https://kolorowyprzepisownik.pl/2017/12/rolada-ziemniaczana-z-kapusta-i-grzybami/
krystyno tyle razy przez Wejherowo przejeżdżałam ale nigdy nie zwiedziłam tego miasta .. Twoje wpisy zachęcają bym to zrobiła …
Mój dzień wyglądał dziś podobnie do opisu p. Barbary z niewielką przerwą na pakowanie bo końcówkę roku spędzę w Małym Cichym. Na wyjazd zabieram też narty i trochę to kłóciło mi się z pogodą za oknem ale jakiś śnieg się w górach znajdzie 🙂
Jolinku, lubię takie klasyki wśród kryminałów i też czytam na zmianę.
Obejrzałam dziś, po raz nie wiem który „4 wesela i pogrzeb”. Mam kilka takich filmów, które mogę oglądać wiele razy- wprawiają w dobry nastrój.
Bezd.
Prawie dwa lata siedziałem w domu. Ocean śni mi się po nocach. Fajnie byłoby ruszyć w Wielką Podróż. Teraz jest to możliwe. Dom i pracownia mają nowe dachy. Mogę jechać na koniec świata 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Irku kawa marzeń … 🙂
rzep w górach nigdy nic nie wiadomo ze śniegiem chociaż teraz są wspomagacze dla narciarzy …
u nas za oknem szron na wszystkim …
Dzien dobry
A u mnie wichura .Mam wolny dzien od gotowania. W poludnie idziemy na pizze – to pomysl mlodych – a wieczorem koncowka swiat.
Witajcie poświątecznie!
Dzisiaj pierwszy dzień bez jedzenia buche de Noel, ufff !
https://thumb9.shutterstock.com/display_pic_with_logo/3990164/504196216/stock-photo-buche-de-noel-traditional-french-christmas-cake-504196216.jpg
Rodzina poszła na całość i w wigilijny wieczór zaserwowała pięć różnych rodzajów tego tradycyjnego, świątecznego, francuskiego deseru. Wszyscy mogli zatem próbować w zależności od gustów i upodobań. Dorastająca i wiecznie głodna młodzież była w stanie zjeść po kawałku z każdej wersji i jeszcze zamawiała dokładki. Kiedy ma się 14-17 lat to po zjedzeniu różnorakich owoców morza, vol-au-vent z grasicą cielęcą i smardzami i pieczeni jagnięcej z kasztanami nadal ma się apetyt i z ochotą wcina wszelkie desery 🙂
Rzepie-” Cztery wesela i pogrzeb” należą u mnie do tej samej puli filmów, co u Ciebie.
W zasadzie mogę oglądać co rok 🙂
Wczoraj wieczorem po naszym powrocie z owerniackich rubieży polscy przyjaciele podjęli nas poświątecznymi remanentami. Złoty medal przyznałam pierogom z farszem łososiowym: ugotowany świeży łosoś, łosoś wędzony, ricotta i koperek. Rewelacja!
Danuśka … 🙂 … a na Sylwestra w domu czy też wybywacie? …
pogoda na spacer super … niestety śmieci po tych Świętach psują trochę przyjemność ..
Jolinku-Sylwester w gronie znajomych na kameralnym balu w Warszawie.
Na powyższą okoliczność udało się kupić w Tesco „małą czarną” za jedyne 79,00 złotych. Uważam, że zrobiłam interes życia 🙂
W wielu francuskich miastach do świątecznych atrakcji należą wielkie karuzele. Dałam się namówić na rundę, bo karuzela obraca się bardzo wolno, a z góry jest piękny widok na oświetlone miasto:
https://scontent-sea1-1.cdninstagram.com/t51.2885-15/e35/24254408_1359513660824402_3077859717062590464_n.jpg
Miło obserwować dzieci oraz młodzież, która nie tylko wymiata z talerzy co się da, ale również chętnie włącza się do kulinarnych działań i na dodatek sięga po ciekawe pomysły. Mieliśmy okazję oglądać przygotowanie podobnej do poniższej choinki z ciasta francuskiego:
http://tomatesansgraines.blogspot.com/2016/11/sapin-feuillete.html
Nasza młodociana kuchareczka użyła w roli nadzienia szynki z Bayonne oraz pesto z suszonych pomidorów. Choinka została podana na aperitif i goście odrywali kolejne gałązki podgryzając je w towarzystwie napojów z lekka procentowych 🙂
U nas to są tzw. koła widokowe. W Gdańsku takie koło funkcjonuje przez cały rok, w Gdyni tylko w sezonie letnim. Tego lata skorzystaliśmy z tej atrakcji i obejrzeliśmy z góry oświetloną Gdynię.
Jolinku,
następnym razem warto zatrzymać się w Wejherowie na kawę czy większy posiłek. Ciekawy jest doskonale zachowany układ architektoniczny miasta. Obiektów do zwiedzania nie ma wielu poza dwoma starymi kościołami i Kalwarią Wejherowską dla wytrwałych piechurów, ale sam spacer po centrum miasta i pięknym parku jest przyjemnością i pozwala na kontakt z miłą prowincją.
Tak, Krystyno, to się nazywa koło widokowe, a nie karuzela.
Danuśka to Święta były jak z bajki … 🙂
Krystyno zwykle jadę docelowo do Lęborka .. to jest podobne miasteczko i kocham je miłością dziecka … ale może się kiedyś uda …
dziś zrobiłam paprykę wg haneczki …papryka była po 2 zł za kg i nie mogłam się oprzeć zwłaszcza, że w tym roku z rożnych rodzinnych przyczyn nie zrobiłam zapasów na zimę ..
Z okna nawet nieźle ta zima wygląda… (środa, -20c)
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_2017-12-27.jpg
Zimo, gdzie się podziałaś ?
Danuśka,
zajrzałam do oferty Tesco i rzeczywiście jest tam dużo bardzo ładnych sukienek. Można tam trafić na odzież całkiem dobrej jakości.
Jak to gdzie?! U mnie (patrz wyżej) 😉
Święta w Owernii kulinarnie i spacerowo:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipOW_Ba5kN0xJVzEC1_GQJ4CJQv5nWQGMKXO7zsS?source=pwa
pogoda …
https://pogoda.interia.pl/prognoza-dlugoterminowa-warszawa,cId,8755
Danuśka świetny zakup .. i nowa kiecka zawsze poprawia humor … 🙂
a po Świętach … trzeba się wytarzać … 😉
https://www.wykop.pl/wpis/21313197/tarzanie-sie-przeciw-otylosci-brzucha-%CA%96-by-zrzuci/‚.routing_Routing::linkToGroup(/
I po świętach. Też dojadamy resztki, ale jutro zjadłabym jakąś smaczną zupę 🙂 .
Trochę wiadomości „z bruku… jaremczańskiego”
Kurjer Stanisławowski 1905 r. 30 lipca
„Ponieważ wszystko co mamy najlepszego i najpiękniejszego na naszym bruku wyjechało już dawno do Jaremcza – postanowiłem i ja zaglądnąć tam na chwilę, a to tylko w tym celu, ażeby donieść naszym szanownym czytelnikom i uroczym czytelniczkom o tem wszystkiem, co dzieje się w tem uzdrowisku, gdzie jak to mówią: łupią ludzi ze skóry.
Na pocieszenie pozostałych „na bruku” naszych biednych „strohwittwerów” przede wszystkiem nadmienić muszę, że pięknym ich Paniom wcale dobrze się powodzi, bardzo dobrze wyglądają, są pełne wdzięku, szczególniej te w reformowanych sukniach – w ogóle dobrze się im tam bez was dzieje.
A teraz wracam do rzeczy.
Na bruku jaremczańskim kubek w kubek to samo co na naszej A – B. Gdy tylko zaświta, już rusza po deptaku polonez iście kostiumowy. Na przodzie suknia balowa, dekoltowana, za nią strój spacerowy, suknia wieczorkowa, wizytowa, rautowa, kąpielowa, kostium do podróży, wyścigowy, bicyklowy, rowerowy, sportowy i automobilowy – istny obraz konfekcji damskiej.
Za płcią piękną kroczą po bruku, chciałem powiedzieć po deptaku, ojcowie rodzin, przygodni opiekunowie i dzielna nasza młodzież, wśród której przeważa „nikiel”. Wśród cylindrów prosto z prasy, ineksprimabli prosto z żelazka i krawatów koloru mieszanego kompotu – pełno „obserwatorów” oglądających się za prawie każdą spódniczką. Pilniejsi wyczekują przed restauracją Skrzyńskiego, skąd bardzo dobry widok na teren operacyjny. Nie brak i w Jaremczu typów wziętych żywcem z naszego „bruku”. Za przystojną i szykowną stanisławowianką w florenckim kapeluszu – goni jak automobil jakiś facet zdyszany. Inny znowu przystanął przed pawilonem księgarni Jasielskiego i obserwuje spod cwikera … kokardki u pań. Od czasu do czasu przesunie się tędy wehikuł delatyński z charakterystycznymi dzwonkami lub przebiegnie w krypciach urocza młoda hucułka.
Zresztą cały ruch na bruku jaremczańskim odbywa się zupełnie cicho i spokojnie. Nad spokojem letników czuwa silna dłoń energicznego wójta radcy Łuckiego.
Podczas gdy u nas w lokalach wszędzie tylko pustki – w restauracjach w Jaremczu rojno i gwarno, mimo iż ceny potraw stoją w odwrotnym stosunku do ich jakości. Jeden tylko Lankosz stanowi wyjątek, gdzie sztamgaści ze „Szporkówki” popijając okocimskie opowiadają sobie co wieczór anegdotki.
W ogóle wszyscy się tu bawią znakomicie. Nie brak też czasami i scen wesołych. Oto ubiegłej niedzieli znalazł się przed jedną z willi położonych na „Szporkówce” chór kołomyjski i to w komplecie – a zobaczywszy piękną letniczkę w szlafroczku „pepita” opartą o poręcz, zaintonował na jej cześć pieśń Ziehera „Jadwisiu kocham Cię!…” .
Że Jaremcze utrzymuje ciągle kontakt ze Stanisławowem najlepszym tego dowodem jest ogromne wrażenie następującej depeszy otrzymanej przez jaremczańskie biuro dzienników p. Jasielskiego:
Stanisławów 22 lipca
Walczące zawzięcie stronnictwa Banku zaliczkowego pojednały się… dozgonnie. Przyjaźń zawarta u Kwiatkowskiego, który z radości i zdziwienia zleciał z lady, bez odniesienia kontuzji. (podpis nieczytelny).
Zresztą byłoby w Jaremczu bardzo przyjemnie gdyby nie jedno ale. Otóż każdy wycieczkowiec, który by chciał przejechać się w niedzielę ze Stanisławowa do Jaremcza musi przejść najpierw torturę… kolejową. Jak rybak bretoński schwytane śledzie magazynuje do beczki, tak też kolej pakuje publiczność w wagonach. Trzeba formalną walkę staczać o swoje prawo i miejsce w wagonie nabyte kupnem biletu kolejowego. Cisną się tedy wszyscy; jedni stoją, niektórzy siadają nawet na stopniach wagonu i „bałamkają” nogami w powietrzu, jadą sobie familiarnie, jak na odpust do Kochawiny.
Podróż taka do Jaremcza nie jest jednak pozbawioną scen humorystycznych, niekiedy nawet i przykrych. Oto znanemu skrzypkowi stanisławowskiemu – wypadł pod Dorą kapelusz z pociągu, innemu znowu jegomościowi wleciał do oka kawałek węgla tak, że biedak po przyjeździe do Jaremcza musiał się poddać niby operacji u pana X. za co zapłacił 2 korony gotówką. Węgiel natomiast pozostał w oku.
Obtłuczony, zakurzony, zmęczony i głodny znalazłem się i ja na bruku stanisławowskim. Zaklinam się, że więcej do Jaremcza, mimo pięknej stanisławowianki w kapeluszu florenckim – nie pojadę. Zresztą zobaczymy, jak tam w następną niedzielę wypadnie – potęga powabu natury ma być podobno większą, aniżeli… oszczędna kolej państwowa.”
Danusiu – nie dziwię się młodzieży, że próbowała każdej rolady, taka różnorodność. Ciekawie wygląda ta sorbetowa 🙂 .
Clermont w chmurach niesamowite.
Alicjo zima jak marzenie .. macie jakieś plany wyjazdowe do ciepłych krajów? …
cichala i Nowego zasypało …
Asiu to opis jak na Krupówkach w lecie …
macie jakieś postanowienia na Nowy Rok? …
Danuśka sympatyczny młode pokolenie … 🙂
Jolinku,
cichala i Nowego zasypało tak jak mnie, to w zachodniej części Pensylwanii jakoś tak śniegu usypało się więcej. Ale my mamy podobnie i temperatury podobne. Pół metra śniegu to też niezły zasyp.
Bardzo niskie temperatury znaczą, że nie będzie w tym czasie większych opadów śniegu, to reguła.
Żadnych planów w najbliższym czasie, Jolinku. Swoje trzeba odcierpieć – dla jednych zima to raj, dla mnie udręka 🙁
Nie znoszę i już!
Alicjo ja lubię zimę w tv lub przez okno .. zimy we Wrocławiu są przyjemniejsze niż w reszcie Polski bo podobno jakieś prądy ciepłe płyną znad Atlantyku ..
Tak, Jolinku, mam postanowienie, żeby schudnąć. Miewam takie postanowienia średnio co trzy miesiące 🙂
Asiu-dzięki za kolejną, ciekawą lekturę.
Jolinku – teraz zostały chyba tylko Krupówki i sopocki „Monciak” jako takie trasy spacerowe, na których panie i panowie muszą się pokazać. Kiedyś, co zauważyłam czytając stare czasopisma, w każdym galicyjskim mieście, dużym czy małym spacerowano, najczęściej wieczorem. Zwłaszcza w miejscowościach, w których stacjonowało wojsko lub uzdrowiskach i letniskach. Corso 🙂 , a spacerowały elegantki, oficerowie, podoficerowie, panny i mężatki. Nie wiem czy tak było też w miastach w zaborze rosyjskim i pruskim.
U dzieci pół metra śniegu. Jak u Alicji. Przyjechaliśmy do domu i… czarno. Niecałe 400 km i zupełnie inny kraj. Wyjadamy resztki świąteczne, a jest tego do wypęku! Na obiad był czerwony barszcz i krokiety (rewelacyjne)! Na deser ciasto makowe równie epokowe. Jedynie herbata z bourbonem była nie świąteczna.
Z tej samej gazety (1905 r.)
Stanisławowskie sceny, szkice i typy. Część II. Na Wałach
„Codziennie około godziny dziesiątej rano, gdy listonosz doręczy mi pocztę, wychodzę na wały, aby na świeżem powietrzu przeczytać dzienniki. Zwyczajnie o tym czasie pusto jest na Wałach, tylko skrzętne gosposie wracają z miasta ze nabitemi kobiałkami do domu.
Wały to jedyne miejsce rozrywki i przechadzki dla nianiek, mamek i sług ze wsi. Każda z nich bądź za rękę, bądź na ręku, bądź wreszcie w wózku zabawia młode pokolenie swojego służbodawcy. A przy tem baczne ma oko na każdego żołnierza, który tedy przejdzie.
Jedynym stamgastem, którego spotkasz tu czy w deszcz czy w pogodę, jest stary dziadek, zakwaterowany na jednej ławeczce w alei od placu Trynitarskiego. Nie jest to jednak dziad, który by zwyczajem stanisławowskich dziadów chwytał przechodni za suknie i spodnie i rozpaczliwym głosem wołał: mamuńciu, tatuneczku mij sołodeńkij, dajte krejcar za zdorowie. Nie – dziadek z Wałów tego nie robi. on z góry wie komu się ukłonić, do kogo rękę wyciągnąć, kogo poprosić, komu zniżyć się do kolan, a kogo w milczeniu przepuścić. Nie jest natrętnym i dlatego toleruje go pan policaj, wspierają hojnie przechodnie.
Czasem wyjdzie tu jaki emeryt, by podobnie jak ja poczytać gazety – a jest nawet jeden, który codziennie przychodzi tylko po to, aby pogawędzić z panią Szymonową, która u wylotu alei, przy drodze na ulicę Chopina stoi przy wózku, w którym mieszczą się: woda sodowa, sok malinowy, cytrynowy, burakowy, krachery, precle i „Różny inszy delikatesy”, jak zapowiada napis na wózku.
Ale w niedzielę i święto, szczególniej popołudniu, ruch tam ogromny. Żołnierze wszystkich stacjonujących pułków krążą wokoło, mienią się kraciaste sukienki wiejskich krasawic – mających wychód – rozpoczyna się obustronne atakowanie – potem wynurzanie uczuć itd. Ale jest jeszcze inna rzecz na Wałach, godna widzenia. Oto na pagórek, gdzie ławki dookoła są ustawione, co niedzieli wyruszają stanisławowscy Żydzi z koszami, w których mają precle, obwarzanki, bułki, buchty, figi. Nie sprzedają ich jednak. W kieszeni mają woreczek,w nim 90 gałek. Z tymi to numerami polują na żołnierzy. Stawka kosztuje tylko jeden cent – i stawiający wyciąga jeden numer i mówi „wielki” albo „mały”. Jeżeli powiedział na przykład mały i wyciągnął sześć to wygrał, jeśli więcej niż 45 to przegrał. Wygrane wynosi cztery precle, albo dwie buchty, albo kwaterka orzechów.
Od czasu do czasu zadźwięczy w powietrzu chrypliwy głos – „dalej, dalej, szklanka wina za centa, tylko za centa”. To biedna kobieta idzie, z konewką, w której rozpuściła w wodzie trochę cukru, zabarwiła jakimś skokiem, dodała lodu i sprzedaje to dla ochłody. Czasem jest w oblężeniu – szczególnie w gorący dzień.
Teraz przejdźmy do oddziału dla dam. Znajduje się po prawej stronie, z jednej strony obwarowany murem od ogrodu wojskowego szpitala. Tutaj na każdej ławce rozsiadły się kraciaste dulcynee, wzajemnie się zabawiając bądź balonikiem odebranej niegrzecznej Zosi lub Salci, albo tez uprawiając ulubiony, a wspólny wszystkim kobietom bez wyjątku sport – tj. obmowę. (sic! 👿 )
Miejsce to nazwałbym czyśćcem. Tu bowiem wszystkie duszyczki oczekują swego wybawiciela, który w postaci ułana, huzara, „zająca” albo piechura ostatecznie się zjawi i wprowadza wybraną duszyczkę do… raju.
A gdy noc czarnym kirem obejmie te drzewa i te ławki, wtedy tysiące amorków zlatuje tu i szuka przytułku – w każdym krzaczku, na każdej ławce rysują się postaci ciemne, razem splecione. Słychać tylko szept – a oszołomiona dziewa, ma tylko dwa wyrazy na ustach: gdy odpowiada to mówi: „aja”, gdy nie dowierza to „ale”. Miłosnym tym zwierzeniom daje dopiero koniec sygnał „hornisty”, który z koszar przy ulicy 3 Maja smętnym tonem na nutę „Klara, czemuś taka stara”, zwołuje swych towarzyszy do powrotu.
Jeszcze jeden uścisk, jedno cmoknięcie – Wały powoli się opróżniają. Za chwilę już tylko jeden człowiek tu został: strażnik, który gwizdaniem zapowiada godziny, a zarazem ostrzega tym gwizdem wszystkich rzezimieszków by się mieli na baczności, albowiem on stróż bezpieczeństwa jest w pobliżu.
J. Niedopytalski.”
Ciekawe skąd pan „Niedopytalski” o tym wszystkim wie? Pewnie przebywa na tych Wałach od rana do wieczora i zazdrości tym pannom i żołnierzom. 😉
Stanisławów rok 1905: http://stanislawowskie.fotopolska.eu/663226,foto.html
1909 r.: http://fotopolska.eu/953910,foto.html?p=464
Czy ktoś z Was wie co to były „nadużycia asenterunkowe”. Czy to dzisiejsza defraudacja? Nadużycia finansowe? A może łapówki?
Powróciłam w domowe pielesze też obdarowana różnym jadłem, brakuje mi jedynie chleba 🙂 Dziś w nocy w Anglii padał śnieg i przez chwilę było biało, ale szybko zmył go deszcz. Wczoraj wybraliśmy się na obiad do londyńskiego Chinatown, jedzenie było pyszne, ale rzadko korzystam z pałeczek i stanowiło to pewne wyzwanie. Pogoda była deszczowa, zdjęć brak.
Asiu! Cracoviensis sum, a więc wiem, że w Galicji szło się do asenterunku, czyli do poboru. Była to austryjacka forma WKR albo WKU (no co to, co to?) A nadużycia, to chyba jakieś z tym związane przekręty… ?
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry,
Cieszę się, że Cichale już w domu! Zadzwonię wkrótce. Jak Was nie ma w pobliżu, chociaż widzimy się niezbyt często, to jakoś tak pusto w New York State.
U mnie tez bezśniegowo, ale coraz mroźniej. W końcu od tego jest zima, żeby było zimno! I niech człowiek tego nie zmienia!
„Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz” – powiedział podobno J. Tuwim. Dzisiaj rocznica śmierci tego naszego poety. Podobno powiedział też: „Jestem Polakiem, bo tak mi się podoba”. Mnie też się to podoba, i niech każdy, kto czuje to samo też tak mówi. Będzie moim przyjacielem. choćby pochodził nie wiadomo skąd!
Zimno, ale w planie na dzisiejsze popołudnie …grill, na dworze (Cichal powiedziałby na polu), a na grillu polska kiełbasa. No dobrze… ma nazwę „Toruńska”. Może się źle kojarzyć, ale w smaku bardzo dobra.
Dobranoc 🙂
dzień dobry …
Danuśka ja jeszcze myślę co postanowić ale pewnie nic jak zwykle z tego nie wyjdzie …
Małgosiu to dziś pewnie chleb pieczesz …
na zimno … na ciepło … u mnie będą na ciepło …
https://domnaobcasach.com/2015/09/2-pomysly-na-sajgonki/
Rozgrzewające tango w ramach przygotowań sylwestrowo-karnawałowych 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=tqLh6rQqkoA
Po tanecznym treningu koktail witaminowy:
http://noorish.ca/wp-content/uploads/2015/12/noorish_greensmoothie.jpg
Jolinku-postanowić nie zaszkodzi, najwyżej później się skoryguje 😉
rzep dzisiaj będzie podpisanie umowy na budowę tunelu z Łodzi Fabrycznej do Łodzi Kaliskiej z dwoma przystankami w centrum miasta … będzie metro w Łodzi ….
Jolinku, dziś nie piekę, za późno wróciłam by nastawić zaczyn, może jutro.
Biegną, trwają, nie mijają —
Pysznie, rodzinnie, wspólnotowo, z tradycjami* i ich modyfikacjami… cudnie!…
W Domu rodzinnym nie miałam czasu nawet pstryknąć marnej foteczki, o lekturze, tiwi czy internecie nie wspominając.
Odbiłam sobie na Śląsku…
Jeszcze jedna „Wigilia” (26.12 😉 ), tym razem z zupą grzybową, makówkami i moczką, wyprodukowana perfekcyjnie przez młodsze pokolenie gdy mama-wirtuozka zamiemogła (pomiędzy wymagającą pracą wyprodukowana, pełnoetatowym dowodzeniem konstrucją wielkiej szopki franciszkańskiej, bieganiem do szpitala, sezonowymi atrakcjami towarzyskimi i pracowymi, itp.)
W ramach stołowo-prezentowych resetów odwiedziliśmy m/in Repty (gdzie wejścia do juneskowej Sztolni Czarnego Pstrąga), Nakło Śląskie, Rudę Śl. Wirek i Nowy Bytom. Wczoraj zaś Bielsko, z wejściem na zalodzoną Szyndzielnię. Teraz, po powrocie, seria wyjść i domowych ugoszczeń kolędowych; kolędowanie chóralne, w tym wyjazdowe i intensywnie-próbowe u bram.
— Jest co robić!…
A gdyby jeszcze pogoda na kolejne górskie wypady… Zeszłorocznego rekordu pobić niemożebne, ale próbować (uciekać ze smogu) trzeba… 😆
https://basiaacappella.wordpress.com/2017/12/27/zapamietaly-sie-repty/
https://basiaacappella.wordpress.com/2017/12/28/z-bielska-na-szyndzielnie/
____
*tyle ich, że nie da się „poprzestrzegać” nawet ćwierci!… – tak, jak z tymi makowcami, których nierozklejalność (wersji drożdżowej, ma się rozumieć) opanowało się w trzeciej czy czwartej klasie podstawówki, cóż z tego, gdy teraz od kilku lat panuje pyszny, mokry, orzeźwiająco-jabłkowy… a znów ulubione w dzieciństwie półfrancuskie podkówki wróciły bo młodsze pokolenie polubiło i Babcia czuje się zmotywowana… 😎
A cappella jak zawsze w trasie 🙂
Ciekawym francuskim, świątecznym zwyczajem są papillottes-czekoladki sprzedawane tylko w tym okresie:
https://media1.coffee-webstore.com/5068-thickbox_default/papillotes-revillon-assortiment-chocolat-noir-lait-et-blanc-460-gr.jpg
Czekoladki są robione z różnej czekolady i miewają różne nadzienia, ale oprócz przyjemności wynikającej z ich jedzenia mamy też przyjemność czytania i odkrywania kolejnych złotych myśli. Opakowanie każdego cukierka zawiera karteczkę z cytatem, czy też filozoficzną sentencją. Wszyscy czytają na głos te sentencje i często wywiązuje się jakaś drobna dyskusja na ich temat.
Historia głosi, że na pomysł cukierków, w których po rozwinięciu „złotka” znajdziemy jakieś przesłanie wpadł młody sprzedawca zatrudniony w cukierni Pana Papillon. Rzecz miała miejsce w Lyonie pod koniec XVIII wieku, a młody człowiek przesyłał w czekoladkach wyznania miłosne dla swojej ukochanej. Cukierki niestety podkradał, co nie uszło uwagi jego szefa. Młodzieniec stracił pracę, ale Pan Papillon uznał, że pomysł pakowania do czekoladek karteczek z sentencjami jest godny rozpowszechnienia i tak rozwinął się ten biznes.
Danuśka bardzo miły zwyczaj … przypomina chińskie ciasteczka z wróżbami …
Małgosiu no tak .. chleb ma swoje potrzeby …
To mi przypomina włoskie czekoladki Baci Perugina, przepyszne, z czarnej czekolady, wypełnione masą orzechowo/czekoladową i całym orzechem laskowym. Też pod sreberkiem opakowania umieszczony jest karteluszek z sentencją. Czasem i u nas można je kupic, warto 🙂
Dzisiaj odpoczywam po świątecznym zamęcie. Czytam i wzruszam się przy Dupersznytach Nisi, a i zaglądam do wielce obiecującej książki o Andrzeju Wajdzie i Krystynie Zachwatowicz. Bardzo piękne lektury.
Tu ilustracja do tych pyszności
https://www.baciperugina.it/prodotti-baci/bacio-perugina/
Cień coraz dłuższy ale jasnego dnia jeszcze ze dwie godziny i można znakomicie wypełnić go uzupełnianie płynów bardzo mało procentowych.
Przeczytałem Nowego i dochodzę do wniosku, że jest nie tylko bezdomny ale i sprachlos 🙄
Salso! Dupersznyty mam na podręcznej półce. Podczytuję ponownie. Ktoś mi ją przysłał z Krakowa i do dzisiaj (mimo pomocy Alicji) osoby nie rozszyfrowałem, ale jeśli to czyta, to niech wie, że wdzięczność moja jest dozgonna. A propos dozgonności. Nowy wyraźnie napisał, że jak zejdę, to będzie mu pusto! Moja wdzięczność będzie Tadzinku, do tego samego terminu. Zacytował Tuwima raz i drugi, i ja się dwukrotnie zgodziłem!
Kochani. Za oknem tęgi mróz. Home, sweet home. Sweet Ewa zrobiła kawę z mojego pod choinkowego prezentu. Arabica z nutą orzechów laskowych. Jak dobrze…
Barbaro kiedyś nam podarowałaś takie czekoladki … bardzo pyszne …
spisuje co muszę zjeść by w Nowy Rok wejść z odchudzoną lodówka .. kupiłam kostium kąpielowy i muszę jakoś wyglądać … 😉
Tak z gory, bez trybu.
Jak to sie zakonczylo w dyskusji o nastepnym zjezdzie – odbedzie sie w czerwcu czy nie i – co na to Zaba?
Pytam nagle, bo moja LP chcialaby sie tym razem zalapac, a musiala by juz teraz zakrecic sie wokolo urlopu na ten czas.
A tak, pozdrawiam poswiatecznie i doczytam sobie.
Ze specjalną dedykacją dla Cichala 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=C29Fs-WNIrg
Kolacyjnie byly śledzie zamarynowane jeszcze przed Świętami oraz grzanki.
Osobisty Wędkarz nauczony polskich obyczajów wychylił do śledzi stosowny kieliszek dobrze zmrożonej wódki i powiedział, że bardzo lubi te polskie obyczaje 🙂
Pepegorze-zjazd jest zaplanowany na czerwiec, weekend 9-10.
Za chwilę odbędę konferencję telefoniczną z Żabą, do której jak do tej pory nie udało mi się dodzwonić.
Wśród prezentów dostarczonych przez Świętego Mikołaja Osobisty Wędkarz otrzymał butelkę francuskiej wódki z prośbą, by porównać jej smak z polskimi napojami o podobnej procentości 🙂 Domyślacie się, jak wypadło to porównanie…
Danuśka Polska góra … 🙂
pepegor o to miła niespodzianka .. uściskaj LP … 🙂
Cichalu – dziękuję. Widocznie ten oficer, o którym czytałam, musiał zajmować się poborem. Może brał jakieś łapówki za wymiganie się ze służby. Został za karę, miedzy innymi, pozbawiony rangi i szlachectwa.
To ja mu nie zazdrsszczam Danuśko lecz szczerze współczuję 🙁
Zaraz zasznie się szarzyc iotwierają knajpy dla lokalesow, więc wybieramy się by wrzucić coś na ruszta. Jeść mi się chce jak jasna cholera
Konferencja z Żabą zakończona i czerwcowy termin zjazdu przyklepany. Zresztą wieści dotyczące tego terminu przesłaliśmy do Żabich Błot już jakiś czas temu zatem zaskoczenia nie było. Poza tym Żaba wymęczona i wymaglowana do imentu nie tylko z powodu Świat i 28 pasztetów upieczonych na tę okoliczność(bo ile było ciast, to już nawet nie sposób policzyć), ale z racji licznych obowiązków gospodarskich.
Zima jak do tej pory mocno deszczowa i wszechobecne błoto też życia nie ułatwia.
Czy znacie ?
http://culture.pl/pl/artykul/top-7-luksusowych-produktow-z-polski
a Żubrówka …
http://www.portalspozywczy.pl/alkohole-uzywki/wiadomosci/zubrowka-trzecia-najwieksza-marka-wodki-na-swiecie-inne-polskie-marki-tez-wysoko,141925.html
Dzień dobry,
Znalazłem w necie link do tej lektury. Polecam.
http://www.chefpaul.net/index/2/literatura/Kuchnia_polsko_amerykanska.pdf
A jeśli ktoś chce więcej, dużo więcej, niech wejdzie http://www.chefpaul.net
A może ktoś już to podawał, a ja przeoczyłem, nie wiem.
Do matury jeszcze wprawdzie kilka miesięcy 😉
Z Kurjera Stanisławowskiego 1906 r. – pisownia oryginalna, to nie prima aprilis, bo gazeta z 8 kwietnia, ale pan redaktor jest dowcipny. 😀
„Fejleton
Przed kilku miesiącami wyszedł nakładem redakcyi krakowskiego dziennika „Naprzód” protest młodzieży szkół średnich przeciw uciemiężaniu jej itd. ze strony swych przełożonych, przeciw obarczaniu jej zgoła „niepotrzebnymi” doktrynami, a jednym z postulatów tam umieszczonych było skasowanie zupełne egzaminów dojrzałości. Precz z maturą! – wołają, a głos ich odbił się echem aż w murach c. k. Rady szkolnej krajowej we Lwowie. Oto jedna z osób „miarodajnych i wiarygodnych” zapytana w tej sprawie zwierzyła się dyskretnie przed piszącym te słowa, że w uwzględnieniu słusznych żądań naszej „nadziei przyszłości i naszych filarów społeczeństwa” c. k. Rada szkolna we Lwowie wystosowała już z okazyi zbliżających się właśnie egzaminów dojrzałości do wszystkich dyrekcji okólnik, w którym „zaleca” następujący:
„Program pytań maturalnych”
I. z łaciny a) część piśmienna
przetłumaczyć z łaciny na polskie 3 zdania nagie (przy dozwolonem używaniu słowników, gramatyki i wszelkich innych dzieł pomocniczych).
b) część ustna
1. Konjugacya słowa „amo” we wszystkich możliwych formach i figurach.
2. Co to jest „collosseum”?
3. Objaśnić znaczenie słów „in vino veritas!”
II z greki a) część piśmienna
przetłumaczyć z greki na polskie 3 zdania nagie (przy dozwolonem używaniu słowników, gramatyki i wszelkich innych dzieł pomocniczych).
b) część ustna
1. poprawne odczytanie przez abituryenta obranego ustępu z mów Demostenesa (z całkowitem opuszczeniem akcentów).
2. Charakterystyka Xantyppy
3. opisać kurę „grecką”
4. Kto to był Platon i co kandydat sądzi o „miłości platonicznej”?
5. Gdzie się znajdowała wyrocznia delficka?
III z języka polskiego a) część pismienna
1. Treść pieśni „Rachciachciach”
2. listo do „starego” z prośba o powtórne przysłanie pieniędzy
b) część ustna
1. Z jakiej okazyi obchodził niedawno temu naród polski stuletnią rocznicę Adama Mickiewicza?
2. Jak się nazywa główna postać w „Marji” Malczewskiego i kto napisał ten utwór?
3. Czy znasz pan „Królową Przedmieścia”?
4. Dlaczego w „Quo vadis” sienkiewicza nie możemy Quovadisa uważać za główną postać i bohatera tej powieści historycznej?
IV z geografii i historyi
1. czy znane są panu kandydatowi nazwy „Portoriko, Kuba, Havanna”?
2. nad jaką rzeką leży Frankfurt nad Menem, a nad jaką leży Frankfurt nad Odrą?
3. Co jest granicą pomiędzy Przed- i Zalitawią?
4. gdzie się odbyła bitwa pod Warną?
5. Z jakiej dynastyi pochodził Władysław Jagiełło?
6. Kto odkrył Amerykę i czy słyszał Pan kiedy co o tak zwanem „jajku Kolumba”?
7. ile lat trwała wojna 30-letnia i czy i o ile więcej od wojny 7-letniej?
8. w jakim kraju powstała i wybuchła wielka rewolucja francuska?
V z matematyki
1. postępowanie z „niewiadomą”
2. Ile masz Pan wypłacać, jeżeliś Pan przy „vannak” przegrał do obu partnerów oryginalną suprakontrę w „coeur” grając „fregoli” po 3 halerzy point?
3. jeżeli 6 i 1/2 śledzia kosztuje 6 i 1/2 szóstek ile kosztuje 5 i 1/2 śledzia?
4. obliczyć ile kosztuje 2 centowa bułka
VI z nauk przyrodniczych
1. co panu kandydatowi wiadomo o wzajemnem przyciąganiu się różnorodnych biegunów magnetycznych?
2. Po której stronie świata znajduje się gwiazda polarna czyli północna?
3. Czy doświadczył Pan już kiedy na sobie samym, że ziemia się rzeczywiście obraca?
4. Jak wygląda automobil? Opisz Pan motocykl?
5. Co Pan wie o nikotynie? Co Pan wie o alkoholu?
6. Po której stronie świata słońce wschodzi, a po której ono zachodzi?
NB. od odpowiedzi na powyższe pytania są ci panowie abiturjenci uwolnieni, którzy mają „bardzo dobry” census przeciętny z danego przedmiotu.
Czok.”
Sienkiewicza, oczywiście z dużej litery 🙂
dzień dobry …
Asiu pytania tendencyjne … 😉
Danuśka szkoda, że Żaba znowu milczy internetowo …
Dzień dobry 🙂
kawa
Jolinku-po pierwsze dlatego, że siostra okupuje komputer, a po drugie Żaba ledwie dyszy ze zmęczenia.
Dla tych, którzy nie są aż tak zmęczeni kolejny poranny trening przedsylwestrowy 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=BSaC8X7oNiA
Dla wszystkich koktajl na wzmocnienie:
https://m.fitness.wp.pl/koktajl-jpg-8bf988e7e2ce534f5777,750,470,0,0.jpg
Danuśka eee tam .. dla chcącego nic trudnego … zdrowia Żabo …
za oknem śniego-deszcz … buro i ponuro … a miałam plany na długi spacer ..
jest nowy wpis …