To już rok
Od roku (z lekką górką) spotykamy się, aby porozmawiać o tematach obracających się wokół stołu. Wydaje mi się, że ten rok minął niepostrzeżenie, a dopiero kiedy zajrzymy do zebranego przez cały rok archiwum wszystkich naszych wypowiedzi, komentarzy i uwag okaże się, że jest to kawał czasu i że zdarzyło się przez ten czas wiele.
Dzielenie się myślami, doświadczeniami i nowinkami na temat jedzenia, tej ważnej części życia, to fajna pasja i trzymajmy się tak dalej. Zachęcamy do pisania nadal o każdej sprawie, która interesuje łasuchów, do przekazywania swoich doświadczeń, zdziwień i ostrzeżeń przed kulinarnymi klęskami, a chwalenia się osiągnięciami. Spotykajmy się jak najczęściej. I wspominajmy Piotra, bo przecież kontynuujemy jego myśl.
Agata i Barbara
Kiedy w czasie zakupów podchodzę do półek z masłem coraz częściej przecieram oczy. Dziś 200 g kosztuje tyle, ile niedawno jeszcze 300 g, te zaś osełki szybują cenowo szaleńczo w górę. I w rozmowach powtarzamy sobie, że jest to wynik spekulacji, unijnych pomyłek i ograniczeń kwot mlecznych, sytuacji w mleczarstwie a nawet, że apetyt na masło wykazali Chińczycy i to w takim stopniu, że światowe mleczarnie nie mogą nadążyć, a krowy są zmęczone presją. Najpewniej będzie jak z innymi produktami, że nie dowiemy się istotnej prawdy i przyzwyczaimy się do ceny. Przestanie nas obchodzić, że państwo Liu zjadają nasze kochane masełko, chociaż w tradycyjnej kuchni chińskiej ono nie istnieje. Nie jestem miłośniczką margaryny, trzeba więc będzie zrezygnować ze wspaniałych maślano-kremowych torcików na każdą okazję, albo wydawać kilka złotych więcej na tę niezdrową a tak słodką przyjemność.
Wszyscy wiemy, że polska kuchnia wymaga sporej ilości masła, lubimy na klarowanym maśle smażyć, dodawać je do sosów, do zup warzywnych, krasić nim kartofle. Przyznam się, że refleksje te snuję nad garnkiem pełnym pokrojonej pietruszki i gruszek, duszących się na mieszance masła i oliwy. Zamierzam bowiem podać gościom zupę pietruszkową, która nie może się obyć bez masła. Po dodaniu warzywnego wywaru, soli, białego pieprzu, zmiksowaniu i wymieszaniu ze słodką 12 proc. śmietanką, podam ją z chrupiącymi płatkami migdałowymi. Mam nadzieję, że zadowolę moich gości.
Komentarze
Bardzo dziekuje Paniom Barbarze i Agacie za prowadzenie tego blogu i kontynuowanie dziela pana Piotra.
To miejsce jest zupelnym unikatem – nie znam drugiego takiego blogu, gdzie ludzie by ze soba tak rozmawiali, dzielili sie wrazeniami i doswiadczeniami, i byli tak ze soba zwiazani… Jestem czytelniczka w tym miejscu juz od paru lat, lecz nigdy nie starczylo mi odwagi by wlaczyc sie do rozmowy czy dyskusji.
Co dzien ten blog towarzyszy mi przy porannej kawie … Pozdrawiam wszystkich bardzo cieplo (spod stolu:))
GosiaB-bardzo proszę wyłaź spod stołu i siadaj na wygodnym krześle 🙂
Basiu-Twoja zupa pietruszkowa brzmi pięknie, odnotowana.
Basiu-jak wiesz, wspominamy Piotra chętnie i z ogromną przyjemnością.
A rozmawiamy tutaj o wszystkim, nie tylko o jedzeniu, o polityce też. W ostatnich czasach przed tą cholerną polityką trudno się uchronić….
Dzisiaj na obiado-kolację zaserwowałam kuchnię fusion 🙂 Chłe, chłe…
Warzywa kolejno odlicz: czosnek, cebula, papryka. patison. Dusimy, doprawiamy po uważaniu i teraz uwaga wkracza ten modny fusion-mleczko kokosowe oraz curry.
W garnku do ryżu (patrz Alicja) gotujemy ryż, kaszę albo co nam serce podpowiada i podajemy z warzywkami. R E W E L A C J A !!!
Gosiu – przy stole jest wygodniej niż pod nim – witamy 🙂
Tak, to już rok, dziękuję, że to miejsce nadal istnieje. To dzięki Pani Basi i Agacie, a także Jolinkowi, Danusi, Krystynie, Małgosi i wszystkim, którzy dbają o to miejsce i „zmuszają” nas (tych leniwych i tych zapracowanych) do pisania 😉 . Dziękuję 😀
Masło drożeje i nie sądzę by u nas w najbliższym czasie potaniało. W końcu to wyższy VAT, a ten jest teraz tak potrzebny niedobrej zmianie.
Pamiętamy i wspominamy: http://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/08/07/boskie-maslo/
Zbliżają się Święta, a dzieci i wnuki rosną 🙂 Znalazłam księgarnię z ciekawymi książkami: http://bullerbyn.com.pl/
Łódź nie dostała EXPO .. z powodu kryzysu demokracji w Polsce? …
rok minął dokładnie dwa tygodnie temu o czym pisałam z podziękowaniem ..
GosiuB blog tworzą piszący i liczymy na pomoc … witaj … 🙂
Danuśka cebula dla Alana? …
Jolinku – można podpisać się pod tym listem otwartym: https://secure.avaaz.org/campaign/pl/white_europe_open_letter_loc/?tFhqBab&v=500368498&cl=13501005296&_checksum=b84d15f1fb12d9a7993daa387b2e6d242fc5637d9d037b44d81f5f0319f4b676
Asiu podpisałam …
Małgosiu-Alain nieobecny, hulaj dusza, piekła nie ma 🙂
O tej cebuli to była odpowiedź dla Jolinka, ale wiadomo o co chodzi.
Ja też bardzo dziękuję wspaniałym Autorkom za kontynuację tego smakowitego miejsca. Jest to nie tylko podpowiedź co na stół ale również kawał życia – piękne zdjęcia, porady, przyroda, przygody, dyskusje a nawet moda. Dzięki temu miejscu zainteresowałam się gotowaniem – w pieczeniu byłam niezła ale reszta…..A najważniejsze – klimat tego miejsca stworzyli przecież wszyscy uczestnicy rozmów, których serdecznie pozdrawiam. Nana
Bardzo dziekuje za cieple powitanie. Podczytuje Was juz od dawna i nie raz nie dwa mialam wielka ochote wlaczyc sie do rozmowy, ale jakos tak zeszlo… Teraz, kiedy juz przelamalam pirewsze lody, postaram sie odzywac. Przepraszam za brak polskich czcionek, pisze z „pracowego” komputera i jeszcze nie rozgryzlam jak je uzywac.
Danuśka, Alain znowu na rybach w ciepłych klimatach?
Basiu i Agato, dziękuję 🙂 a wszystkich Współbiesiadników pozdrawiam 🙂
I rocznicowy toast kropelką jeżynowej nalewki od Pyry!
Za Tych co na chmurce !
Z masłem bywały problemy już wcześniej:
Z „Usiłowania uregulowania i zorganizowania handlu masłem w Galicyi” 1905 r. Walerian Klecki
„Cała produkcya wszystkich naszych mleczarń jest tak niewielka, że nie jest w stanie zaspokoić miejscowego zapotrzebowania. Brak dobrego masła mleczarnianego zastępuje po części masło włościańskie, po części produkt obcy, dowożony głównie z Moraw i Węgier. Mimo to wywozi się także masło z mleczarń galicyjskich poza granice kraju w ilości około 1/4 produkcyi tych mleczarń. masło wywożą poza granice Galicyi głównie większe mleczarnie, a jest prawdopodobnem, że część tego masła wraca znowu do kraju.
(…)
W ankiecie (dot. produkcji i zbytu masła) uczestniczyli: krajowi instruktorowie mleczarstwa pp. Gawlikowski, Ihnatowicz i Turski – dyrektor krajowej szkoły mleczarskiej w Rzeszowie, Doktor Rylski, Doktor Stefczyk, właściciele mleczarń: pp. Biedroń, Chmura i hr. Mycielski, kupcy krakowscy – Dutkiewicz, Krupiński, Nachtlicht i Sykutowski.”
Masło eksportowe: https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/96083/3b6250cba2962c0f5b4437e7e5b42006/
Masło: http://www.foto.karta.org.pl/przeglad-wynikow-wyszukiwania/?allword=mas%C5%82o&exactmatchword=&anyword=¬hiswords=&imageselected=3157
http://www.foto.karta.org.pl/przeglad-wynikow-wyszukiwania/?allword=mas%C5%82o&exactmatchword=&anyword=¬hiswords=&imageselected=77800
http://www.foto.karta.org.pl/przeglad-wynikow-wyszukiwania/?allword=mas%C5%82o&exactmatchword=&anyword=¬hiswords=&imageselected=45019
Dzień dobry 🙂
kawa dla Gospodyń
Małgosiu-owszem, znowu w ciepłych.
Irku-kawa wspaniała, mam nadzieję, że spodoba się naszym Gospodyniom 🙂
dzień dobry …
Nowy ciągle leci czy już doleciał? …
Danuśka to masz wolą chatę … 🙂
taka nalewka … ale chyba strasznie mocna wychodzi …
http://www.mniumniu.com/2017/11/nalewka-gruszkowa-z-wanilia-i-imbirem.html
Ja tez dziekuje naszym Gospodyniom a Piotr jest wciaz obecny w naszych myslach.
Witaj GosiuB i nie przejmuj sie czcionkami 🙂
Danusko, a wiec cebula na wszelkie mozliwe sposoby 🙂
Korzystam czesto z ksiazki Piotra ” Rodaku czy ci nie zal”, a Gospodyniom dziekuje za kontynuacje blogu.
Danuśko, więc jeszcze jeden sposób na smakowitą cebulę 🙂
http://pomarancza.blox.pl/2017/11/Pieczona-czerwona-cebula-i-kozi-ser.html#BoxFiBImg
A za mną zaczynają chodzic te maślane rogaliki naszej Gospodyni 🙂
Jolinku-chata wolna, oj będzie bal…Zjazdowe balowanie, jak wiecie, przewidziane 25 listopada 🙂 Myślę, że Nowy już doleciał, telefonicznie się jeszcze nie odzywał, ale pocztą mailową w zasadzie wszystko już ustaliliśmy.
Alino-oczywiście, nastało cebulowe szaleństwo. No właśnie, może by tak na jutro tartę cebulową na obiad?
Salso-dzięki, też znakomity pomysł 🙂
Dzien dobry,
Ja tez dolaczam do dziekujcych Pani Basi i Agacie za nasz Blog. Chociaz dosc rzadko tutaj pisuje, o gotowaniu lepiej nie wspominac, ale of wielu lat niemal nie ma dnia bym tutaj nie zajrzal. Bardzo dziekuje.
Od wczoraj jestem w Polsce. Moje obawy korzystania z uslug Aeroflotu okazaly sie rzeczywiscie zupelnie niepotrzebne. Mieliscie racje. Malo tego – lot z Nowego Jorku do Moskwy okazal sie jednym z najlepszych w moim wieloletnim doswiadczeniu lotow przez Atlantyk. Bardzo dobra, mila obsluga, niezle jedzenie, czystosc i porzadek. Np. British Airlines zostaja daleeko w tyle w/g mnie. Brawo Ruscy!
Asiu dobrze idzie … może ktoś jeszcze podpisze …
https://secure.avaaz.org/campaign/pl/white_europe_open_letter_loc/?tFhqBab&v=500368498&cl=13501005296&_checksum=b84d15f1fb12d9a7993daa387b2e6d242fc5637d9d037b44d81f5f0319f4b676
Nowy witaj w domu … 🙂
Dzień dobry,
pragnę przyłączyć się do podziękowań dla Gospodyń. Podczytując od lat pozdrawiam Wszystkich!
Agair, GosiaB, dobrze że się przysiadłyście, zaglądajcie częściej 🙂
Nowy, miłego pobytu w kraju i do zobaczenia…
Ja też dziękuję Gospodyniom za kontynuację bloga- to bardzo sympatyczne miejsce 🙂
Zupa pietruszkowa przemawia do mnie- koniecznie muszę ją zrobić. Ciekawa jestem tego połączenia gruszki i pietruszki.
Coraz więcej „podczytywaczy” się ujawnia i to na pewno zasługa tych „weteranów”, którzy od lat w interesujący sposób „rozmawiają” o kulinariach i nie tylko…
Niestety Łódź nie wygrała w konkursie o EXPO 2022 ale nie ma wstydu. W pierwszej turze głosowania odpadło USA, w drugiej turze przegraliśmy 6 głosami. Podobno rząd nie wycofuje obiecanych inwestycji. Pożyjemy, zobaczymy..
No trudno, ale mam nadzieję, że rząd rzeczywiście nie wycofa się z obiecanych inwestycji. Łodzi przydałaby się kosmetyka, taka, żeby np. wjeżdżając do miasta od strony Wrocławia nie miało się wrażenia, że miasto jest zaniedbane. Od innych stron nie wjeżdżałam (wyjeżdżałam na Warszawę, podobnie), więc nie wiem, jak wyglądają.
Po szybkościowym zwiedzeniu Łodzi z pomocą rzepa muszę powiedzieć, że sekunduję temu miastu, spodobało mi się.
No i – sto lat Blogowisku 🙂
unikajcie spacerów …” Warszawiacy! Na stacjach komunikacyjnych notowane są wysokie stężenia pyłów zawieszonych. Prognozuje się, że dobowe stężenie pyłu zawieszonego PM10 również jutro (szczególnie wzdłuż ruchliwych ulic) może przekroczyć warszawski poziom ostrzegania .. zamknij okno, jedź busem, tramwajem, metrem” ..
pierogi dla amatorów …
https://www.studiokuchnia.pl/przepisy/ryby-i-owoce-morza/pierogi-z-owocami-morza/
Jolinku – podpisów coraz więcej.
Jeszcze można podpisać tę petycję: https://secure.avaaz.org/pl/petition/Poslowie_na_Sejm_Rzeczypospolitej_Delegalizacja_ONR/?fbafqbb&utm_source=sharetools&utm_medium=facebook&utm_campaign=petition-420451-Poslowie_na_Sejm_Rzeczypospolitej_Delegalizacja_ONR&utm_term=bafqbb%2Bpl
Zachęcam.
„Piosenka to jest taki drobny twór, który może sprowokować do myślenia, ale nie może go zastąpić”-Wojciech Młynarski, fragment wypowiedzi z filmu o Mistrzu, nakręconego przez Alicję Albrecht.
https://www.youtube.com/watch?v=STfF-RyJFLA
Przepis dla Jerzora, te pierogi…tylko po co kupować krewetki z pancerzami, kiedy można kupić małe krewetki bez pancerza?
Może kiedyś się skuszę, mam zamrożone ciasto na pierogi 😉
Jolinku-to pierogowe wyzwanie jest godne naszego pierogowego guru Misia Kurpiowskiego 🙂
Jutro gołąbki, właśnie się gotują. Ciekawe czy ktoś już robił gołąbki z krewetkami 😉 .
Jolinku,
„dobra zmiana” przez zaniechanie NATYCHMIASTOWEGO działania (potępienia tych haseł i zachowań) niestety, wyrabia nam paskudną opinię na świecie.
Piszę „nam”, bo mam obywatelstwo polskie i to mnie boli. W kraju o tym bym dyskutowała ze znajomymi, tutaj muszę się tłumaczyć przed znajomymi, co się dzieje w Polsce. Ano, dzieje się. Coraz gorzej.
Dzisiaj doskonałe parówki z Baltic Deli, ziemniaki i surówka z kiszonej kapusty – tak zażyczył sobie J.
Jak robicie surówkę z kiszonej kapusty? Ja dodaję utartą na grubych oczkach marchew, dyżurne, łyżeczka cukru i oliwa.
…dodaję jabłko utarte też na grubych oczkach, a marchewki tylko ciut ciut 🙂
Asiu podglądam … dobrze idzie
Alicjo demokracja na mało nam pozwala chociaż druga strona jej nie przestrzega .. chodzę protestować, podpisuję petycje ale ciągle mam poczucie bezsilności …
surówkę z kiszonej kapusty robię tak samo jak Ty Alicjo .. robię z reguły więcej i używam zamiast sałaty na kanapki z wędliną lub rybą ..
Ja dodaję do surówki z kiszonej kapusty marchewkę, jabłko i dyżurne ale w przeciwieństwie do Salsy więcej marchewki niż jabłka. Dodaję też olej (rzepakowy) bo oliwa jak dla mnie ma zbyt wyraźny smak, który mi nie pasuje do kiszonej kapusty. U mnie tez dziś była taka surówka bo jakoś ostatnio mam częściej ochotę na takie kwaśne smaki (ogórki kiszone!).
Czy macie jakiś sposób na dojrzewanie awokado? Bardzo je lubię, wszędzie czytam, że jest bardzo zdrowe ale nie sposób kupić dojrzałe do natychmiastowego użycia. Kupuję więc takie twarde jak kamień, wkładam do torebki z jabłkami i czekam aż dojrzeje… Dziś po ponad tygodniu przekroiłam bo wydało mi się miękkie ale tak było tylko w połowie. Następne 2 czekają i pewnie jeszcze poczekają. Obiecuję sobie nie kupować takiego twardego awokado ale innych w sklepach nie znajduję 🙁
Dzisiaj mam kapustę kiszoną z marchewką „Kozacką”, ale wolę bez marchewki i dodać świeżej marchewki, bo w tej marchewka jest już ukiszona równo z kapustą i smak nie taki.
Demokracja demokracji nie równa – u nas* jest tzw. demokracja pełna.
Dlaczego piszę „u nas”?
Bo mieszkam tu już ponad 35 lat, jestem także obywatelem tego kraju i czuję się u siebie, tu spędziłam „produktywny” czas mojego życia.
Co nie znaczy, że w Polsce nie czuję się u siebie, owszem, mam także obywatelstwo polskie, interesuję się Polską, odwiedzam co roku albo i częściej. Piszę o tym, bo niedawno Nowy zasugerował, żebym siedziała u siebie, skoro jest mi tak dobrze, a Warszawa jest jego miastem. Tak, jak ja uważam Wrocław za moje miasto – chociaż tu mieszkam…a Nowy też mieszka na Long Island, a nie w Warszawie, bez sensu jest dochodzić, kto jest lepszym patriotą, bo o to chyba chodziło Nowemu, inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć.
Jak będę w Polsce na stałe, co poważnie rozważamy i najprawdopodobniej w ciągu roku tak się stanie, to też będę pisała „u nas”. Łapanie za słówka i czepianie się drobiazgów kiedy i tak wszyscy wiedzą, co chciałam powiedzieć, to nie jest dobry pomysł.
Za Kanadą nieraz zatęsknię, bo to jest naprawdę fajny kraj i do lubienia, ale w tym punkcie mojego życia chciałabym być bliżej swoich, męczy mnie latanie i tęsknię za paroma rzeczami, których tutaj mi brak.
A że wszystkiego mieć nie można, coś trzeba wybrać…
Rzepie,
ja nie wkładam do torebki, leży sobie w temperaturze kuchennej (20-21c) i zazwyczaj na drugi-trzeci dzień jest miękkie wystarczająco. Spróbuj tak.
Kulinarnie, a co!
Następnym razem jak otworzycie słoiczek keczupu…albo proponuję musztardę, tego jeszcze (chyba) nie było 🙂
https://www.infowars.com/ketchup-on-canvas-modern-art-sells-for-nearly-50-million-dollars/
Alicjo! My też często i wymiennie używamy zwrotu „u nas”. Raz to jest nasza wioska pod Nowy Jorkiem a kiedy indziej, Kraków lub Szczecin. Nowy nie ze złośliwości, jeno z chęci doprecyzowania, zapewne.
Alicjo, ja najpierw zostawiałam je tak sobie w temperaturze pokojowej ale to nie dawało dobrych rezultatów. Przeczytałam gdzieś, że w towarzystwie jabłek inne owoce szybciej dojrzewają i taki sposób stosuję- na banany działa 😉 Najlepsze awokado jadłam w Londynie, kupując je na Notting Hill a przecież tam awokado nie rośnie!
Nie zazdroszczę Wam dylematów powrotnych- to bardzo trudna decyzja; tu ciągnie tęsknota ale tam też dużo serca i nie tylko…
Rzepie,
kiedyś mieliśmy awokado tylko z Ameryki Pd. i to było najlepsze. Teraz są z różnych krajów i mi nie pasują, na przykład z Meksyku, pakowane po kilka i tanie – ale jakość do niczego, czernieją w środku bardzo szybko, są mniejsze i w ogóle do niczego.
Ja wolę kupić awokado jedno, ale poczuć w ręce, jakie jest, leciutko miękkie.
A propos powrotów, ja mam wrażenie, że właściwie wszystko co chciałam osiągnąć tutaj, udało mi się osiągnąć w całkiem zadowalajacym mnie stopniu. Teraz z ochotą połaziłabym śladami mojej młodości i od razu zaznaczam, że tymi śladami chodzę od lat, bywając w Polsce, ale chciałoby mi sie teraz zasiedzieć tam trochę oraz zobaczyć to, czego jeszcze nie widziałam, jak na przykład odkrytą Łódź całkiem niedawno! Pobyć dłużej w Krakowie, w Warszawie, która mi się bardzo podoba, tylko do licha, nie burzcie Pałacu Kultury i Nauki,
brzydki on czy nie, ale należy go utrzymać! Jest to symbol Warszawy (tu nie odbieram Syrence należnego miejsca!), poza tym tyle spełnia dobrych zadań…Poza tym Pałac Kultury kojarzy mi się z monumentalnymi budowlami na Manhattanie – czyż nie? A nikt nie myśli o ich wyburzaniu.
https://www.youtube.com/watch?v=uO40nBFSx4Q
Wspominki…
https://photos.google.com/search/_cAF1QipOhUYvvMczA4ybyremXpD4eBV6DX-Tfjcc_
oops…
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Alicjo wybór trudny ale masz tu rodzinę i przyjaciół no i jesteś na bieżąco bo bywasz tu ..
będziesz miała gdzie chodzić na zakupy … 😉
https://www.kukbuk.com.pl/miejsca/zestawienia/hala-targowa-we-wroclawiu-4-najlepsze-miejsca-dla-smakoszy/
Irek jesteś nie do pobicia … kawa bardzo tematyczna … 🙂
Zauważyłam, że Alain ostatnio w rozmowach ze swoimi rodakami zaczyna używać zwrotu-
u Was we Francji….Za Francją tęskni i nadal jest jego, ale tak mu się wymyka 🙂
Co do awokado, to właśnie kupiłam to ciemne i karbowane rodem z Peru. Są nawet na nim naklejki „Ripe & ready to eat”. Jest trochę droższe od tego zielonego z gładką skórką, ale nadaje się od razu do jedzenia. W rodzinnym domu mego szanownego małżonka niedojrzałe awokado zawijało się w gazetę, po 1-2 dniach było w sam raz.
Bardzo przygnębiająca prognoza:
http://www.newsweek.pl/opinie/beata-szydlo-i-pis-rzadza-juz-2-lata-czas-na-podsumowanie,artykuly,419020,1.html?src=HP_Section_1
Dzien dobry,
Jak Danuska, kupuje te avocado co maja na opakowaniu napisane ‘Ready to eat’.
Jak nie, to sprawdzam skorke – ciemna i blyszczaca i miekkosc. I jeszcze mnie kolega pouczyl, ze ogonek trzeba oderwac – jesli odejdzie latwo, a miazsz jest jasnozielony – mozna jesc.
http://www.greengrow.nz/choosing-ripening-storing-avocados/
Dzień dobry,
Do surówki z kiszonej kapusty oprócz wymienionych dodaję kminek
Jem avocado bardzo czesto. Ostatnio kupuje u Lidla opakowanie po 5 sztuk, sa mniejsze i dojrzewaja bardzo szybko. Leza razem z owocami.
Wyciagnelam ksiazke Gospodarza, bo chce zrobic golabki. Za 10 dni bede miala maly remont w kuchni i musze miec zapasy w zamrazalce aby cos wyciagnac i szybko odgrzac.
Na szczescie robotnicy jak wszyscy Francuzi jadaja w poludnie to bede miala wolna godzine aby odgrzac i zjesc.
Danuska, u mnie tez jest „my i wy „
Zapomniałam o kminku, też dodaję 🙂
A awokado najbardziej lubię to ciemne, z chropowatą skórką, chyba odmiana Hass. Ale i tak nie smakują jak te którymi zajadałam się w Meksyku, poezja 🙂 Natomiast rzadko mi się udaje sztuka domowego dojrzewania awokado, jestem niecierpliwa.
Robię dzisiaj pierożki z serem i brokułami. O ile ciasto na tarty kruche i inne wyrabiam w malakserze, to na pierogi zawsze (czyli bardzo rzadko) robiłam ręcznie od początku do końca męcząc się z mąką, upapranymi rękami itd. To dzisiaj wszystkie składniki wrzuciłam do malaksera, dodając w trakcie pracy troszkę wody, do momentu uzyskania gładkiej kuli. Dopiero wtedy na stolnicy wystarczyło kilka ruchów by uzyskac naprawdę idealne ciasto do pierogów. Śmieszne, że dopiero wpadłam na pomysł wyręczenia się maszyną, tym bardziej, że korzystam z niej właściwie codziennie, zastępuje mnie w żmudnych siekaniach, tarciach i innych takich atrakcjach kuchennych.
może ktoś lubi … ja nie …
http://magiakasi.blogspot.com/2017/11/klopsiki-miesne-w-occie.html
agair jak pamiętam to dodaję kminek bo lubię …
agair jak pamiętam to dodaję kminek bo lubię …
a takie śliwki mogą być smaczne …
http://www.dziennikwschodni.pl/kuchnia/wasze-przepisy-ela-cwalinowa-sliwki-z-kminkiem,n,1000098671.html
ja bardzo lubiłam takie śliwki pieczone z kminkiem ..
a ciasto z pietruszki ktoś robił? …
http://www.burczymiwbrzuchu.pl/2017/11/ciasto-pietruszkowe-z-kremem-cytrynowym.html
Kminek dodaję do wszystkich gotowanych potraw wzdymających (kapustne i fasolowe!), ale nie przyszło mi do głowy, żeby dodawać do surówki. Ponieważ bardzo lubię kminek, zacznę dodawać.
U mnie nie natrafiłam na awokado „ready to eat”. Jak pisałam, ja kupuję na wyczucie (też próba „ogonkowa” się mi musi zgadzać), ale Jerzor na przykład w takie niuanse się nie bawi, kupuje kilka opakowanych w siatce, bo TANIE. No i kupuje kota w worku, bo one są tanie z jakiegoś powodu (to te poczerniałe w środku!). Ale jemu nie przetłumaczysz…zjada to sam, używa jako „masła” do rozsmarowania na kromce. To jest akurat dobry pomysł, ale przejrzałe awokado mnie nie bawi.
A wiecie, jak awokado nazywa się po polsku? „Smaczliwka” 😯
Ja przeciw takiej nazwie protestuję, nic głupszego nie można było wymyślić?
Awokado lubię przeciąć na pół, wywalić pestkę (można obsuszoną zasadzić – szybko rośnie!), do połówki wcisnąć sok z cytryny, popieprzyć (ja pieprzę sporo) – i to wyjadać łyżeczką. Bardzo dobre 🙂
Jolinku,
a suszone śliwki z boczkiem? Pyszne!Ja dodaję trochę fety w środek, kapkę miodu na wierzch (obtoczyć lekko) i obsypuję kmonkiem, a potem zawijam w plasterek boczku:
http://www.kuchniadoroty.pl/2016/12/sliwki-w-boczku-pieczone-koreczki.html
*kminkiem
I jeszcze takie koreczki są świetne, do tych śliwkowych z boczkiem podkradłam trochę pomysłu stąd:
Ser feta pokroić w kostkę. Na każdą kostkę położyć oliwkę (na sztorc), przygwoździć ja wykałaczką, oblać miodem, ale bez przesady, posypać kminkiem i jak się ma zieloną miętę, pokroić miętę drobno i obsypać koreczki. Ja z braku laku zimą daję trochę mięty suszonej, rozdrobnionej, ale świeża jest zdecydowanie lepsza.
Na śniadanie była kromucha z kupnym pasztetem (taka raczej „pasztetowa”) a na to cieniutkie plasterki oliwki, nadziewanej papryką piri piri.
Cichalu,
to ma moc! Czysty ogień, kupiłam słoik oliwek, nadziewanych tą papryką w „The Olive Pit” w Kalifornii, kiedy byliśmy latem. Jerzor nie tyka!
Piri piri w swahili znaczy „papryka papryka”, rośnie też w Afryce między innymi. Ja używam tych oliwek właśnie na kromuchę z czymś, ale jak mówię – jedną na kromę, i to pokrajaną w cienkie plasterki! Moc taka, że oczy wyłażą 🙂
Alicjo te śliwki w boczku są suszone a ja wspominam śliwki świeże z kminkiem … przybrana babcia je piekła powoli (raczej suszyła) … były posypane kminkiem i nie można ich było wysuszyć za bardzo .. a na śliwki suszone i wędzone sezon i można sobie zrobić kilka przysmaków …
U mnie – suszone śliwki z boczkiem zapiekane w piekarniku. W tym roku śliwki jakoś nam nie dopisały w sklepach, tylko raz udało nam się kupić znakomite kalifornijskie, takie jak węgierki, tylko ciut większe, ale tylko raz były dobre, potem niby takie same sliwki, a zupełnie bez smaku 🙁
U nas było podobnie – trudno było o smaczne śliwki. Większość była bez smaku. Jeszcze teraz widuję je na hali.
Śliwek z kminkiem nie znałam. Natomiast śliwki suszone dodaję do wątróbek drobiowych zawiniętych w cienkie plastry boczku. Śliwki są w środku, a całość jest zapiekana w piekarniku.
Salso,
pocieszyłaś mnie swoim wpisem. Wprawdzie ciasto na pierogi robię jeszcze ręcznie, ale farsz do nich z kapusty kiszonej i mięsa ostatnio przygotowałam za pomocą blendera. To dobra metoda, tylko ugotowanych suszonych grzybów nie można w ten sposób zbyt dobrze rozdrobnić. Lepiej je wcześniej bardzo drobno posiekać. Widziałam jak moja synowa robi pierogi i spodobało mi się to ułatwienie.
Krystyno, spróbuj koniecznie. To „odkrycie” wprawiło mnie w doskonały nastrój 🙂 bo dotychczas za pierogi zabierałam się wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach, jak święta, czy też dla wnuków, które widuję bardzo rzadko i gwiazdkę z nieba bym im dała. Zaczęłam przemyśliwać czy przypadkiem zakup maszynki do wałkowania i makaronu nie powinien być krokiem następnym 🙂
https://www.google.ca/search?q=malakser&client=ubuntu&hs=5ko&channel=fs&dcr=0&tbm=isch&source=iu&pf=m&ictx=1&fir=X_6yeBf5Djv1RM%253A%252CudDQpjDJ0GyI0M%252C_&usg=__v2EiaD0NVr-wGbmid0MrNITd0YM%3D&sa=X&ved=0ahUKEwjwq7mtqMbXAhUT_WMKHUU0BtYQ9QEIKzAA#imgrc=X_6yeBf5Djv1RM:
Teraz już wiem, jak mój robotek się nazywa 🙂
Mam identyczny, jak na zdjęciu, akuratnie ma tyle funkcji, jak na moje potrzeby, można w nim „utrzeć” ziemniaki na placki, zmielić mięso na mielone i jeszcze dużo, dużo innych rzeczy, a tu proszę, Salsa podaje jeszcze jeden pomysł, dzięki!
Ja też dotychczas wyrabiałam ciasto na pierogi ręcznie, zawsze więcej i zamrażałam nadwyżkę, ale skoro tak można, to odtąd już będę tak robiła 🙂
Hm…niekoniecznie taki sam, bo mój ma jeszcze kilka wkładek, za pomocą których można ucierać marchewkę na pulpę, albo na różnej wielkości płatki etc. – to co zawiera tarka ręczna na swoich 4 stronach.
https://www.youtube.com/watch?v=a7SlRFg_h20
Alicjo, czyli mamy podobne machiny, z podobnym oprzyrządowaniem 🙂
Się mi zatęskniło…Arequipa!
https://photos.google.com/share/AF1QipNFEJknaxlmi-lF8f9oEXs_iCzZZnYEz_iYrG_I9nTu3u0SIgLRFlQ37jFbFkK2ZQ?key=X29YaHQydm1tcWJ0dDRNdHlvbGdXOTl3a3J6YUNn
Arequipa – piękne miasto. A byłaś w klasztorze Św. Katarzyny, piłaś napój z żaby ?
Małgosiu,
żadnych napojów z żaby bym nie wypiła, od razu by mi się kojarzyło z naszą kochaną Żabą!
Myśmy po prostu sobie byli w Arequipie przez dwie doby, bez przewodników i tak dalej, jak to my (jedynie w Madagaskarze nam się nie udało…).
Ale miasto mnie zauroczyło.
Napój z żaby był na targu 🙂
Owszem, ale mimo wszystko bym nie wypiła 🙂
Wolę vino tinto, nawet jak niby nie pasuje do pewnych potraw.
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_7676.JPG
Dobry pomysł…
Zaczarowany ogród Nisi…
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_6995.JPG
https://photos.google.com/album/AF1QipP_a5m4t_nMqC1ahuahFZ3Ig6bZIJvmd9MGn9ZY
ech… nostalgia okropna 🙁
https://mail.google.com/mail/u/0/#inbox/15fcb868567efc3b?projector=1
Nie ma to jak jak Jerz coś usprawnia albo aktualizuje…
idę pospać
dzień dobry …
Alicjo miło popatrzeć w taki ponury ranek na słoneczne strony świata … a teraz jakie plany wyjazdowe?
Alicjo propozycja podróży …
http://codzienneprzyjemnosci.blogspot.com/2017/06/kuba-na-wasna-reke-jak-to-zorganizowac.html
Byłyśmy wczoraj wieczorem z kuzynka Magdą na mieście 🙂 W planach było francuskie bistro „La Cocotte”, ale z racji Święta Beaujolais Nouveau stoliki były zajęte do ostatniego miejsca i nasz desant odbył się tutaj: http://wegemama.com/
To była znakomita decyzja, pozwoliła mi poznać lepiej bardzo smaczną i lekką kuchnię
wegańską, którą to kuzynka Magda zna bardzo dobrze i stosuje na zmianę z kuchnią wegetariańską. Czy wiecie, że Warszawa jest jednym z trzech miast na świecie najbardziej przyjaznym weganom? http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22285094,warszawa-stala-sie-nowa-mekka-wegan.html
Zamówiłyśmy japońskie szaszłyki z tempehu i zielonej papryki oraz koreańską miskę bibimbap( hop, hop Krzychu). Skusiło nas też pomarańczowe wino z Burgenlandu(hop, hop Panie Lulku na Chmurce).
Miejsce polecamy z czystym sumieniem-dobre jedzenie, sympatycznie i bez zadęcia.
Alicjo, Salso-to już jesteśmy trzy szczęśliwe posiadaczki rzeczonego malaksera 🙂
Też mam malakser, ale nieopatrznie pozbyłam się kiedyś starego, a ten nowy nieustannie wywołuje u mnie frustracje z wielu powodów.
Danuśka, sympatyczny i smaczny wieczór miałyście, pozdrowienia dla Kuzynki Magdy 🙂
A wracając do malaksera, służy mi on lat wiele, moc też nie taka imponująca, więc co jakiś czas nachodzi mnie ochota na coś nowszego. Z przyjemnością oglądam oferty, porównuję, czytam opinie i już, już prawie jestem zdecydowana, ale głos rozsądku podpowiada – skoro ten staruszek sprawuje się doskonale, radzi sobie z trudnymi zadaniami, to po cóż się rozstawac. Podobnie z mikserem. Dokupiłam jedynie ręczny blender, pomocny przy zupach-kremach i którym usiłuję zrobić domowy majonez, ale jeszcze nie osiągnęłam w tym mistrzostwa 🙂
ja nie posiadam malaksera i raczej nie kupię .. zbyt mało gotuję .. mam blender i mikser, które leżą prawie nie używane .. mam czas i lubię ręczne robótki … 😉
zrobię do kawy …
http://codzienneprzyjemnosci.blogspot.com/2016/10/rolowane-tosty-francuskie-z-jabkami.html
robicie już uszka i pierniczki na święta? .. u mnie świąt w tym roku nie będzie ..
Danuśka wieczór z Magdą bardzo udany .. 🙂
Jak to Jolinku świąt nie będzie? To znaczy rodzina się nie spotka?
Osobisty Wędkarz-nasz domowy mistrz majonezu 🙂 oraz wszelkich jego odmian
wykonuje tenże sos trzepaczką jak poniżej:
https://static.mango.pl/zdj/trzepaczka-4-19_118719_p_730_548_0.jpg
Wszystko wskazuje na to, że pierniczkować nie będę, nie bardzo są chętni do jedzenia pierniczków.
Małych pierniczków nie robię, piekę duży piernik przed świętami, a uszka zwykle robię w Wigilię.
Jolinku,
na Kubie byli chyba wszyscy Polacy-Kanadyjczycy i wielu Polaków z Polski oprócz nas – to jest rzeczywiście bardzo dobry pomysł, żeby tam wreszcie pojechać, zanim Kuba przestanie być Kubą z filmu Buena Vista Socjal Club (gorąco polecam film, da się oglądać, a przede wszystkim słuchać, wiele razy!).
Krystyno,
Ty jesteś w moim pojęciu naszą blogową filmoteką, bo chodzisz do kina i nam tu sprawozdajesz czasami to i owo. Ciekawa jestem, czy byłaś na Filmie Agnieszki Holland „Pokot”. Ciekawi mnie to dlatego, że mam książkę Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, notabene znakomita książka, jak każda spod pióra Olgi, z tym, że trochę nietypowa, bo w rzeczy samej jest to kryminał, też nietypowy zresztą 😉
Pozdrawiam Kuzynkę Magdę, jej obrazy są w depozycie u mojej siostry i na razie są to 3 obrazy, które mają zdobić ściany mojego jeszcze nie zakupionego mieszkania we Wrocławiu 🙂
Tak, Alicjo, Krystyna była na filmie „Pokot” (ja zresztą też i mamy chyba podobne opinie na jego temat).
krystyna
26 lutego o godz. 18:25 564179
…Miałam nie iść na ” Pokot”, ale jednak poszłam, ulegając namowom męża i z ciekawości, czym ten film tak naraził się prawicowym recenzentom, że nazwali go nawet ” antychrześcijańskim”. Widzów mimo rannej pory było sporo, a film podobał mi się średnio. Nie wiem, jak ma się on do książki Olgi Tokarczuk. Recenzja red. Kąckiego w ” Polityce” w zasadzie jest trafna, ale moim zdaniem trochę za ostra, bo jednak film da się oglądać. W tym wypadku nikogo nie namawiam, ani też nie odwodzę od wybrania się do kina.
Danuśko,
dzięki za przypomnienie. Książka jest bardzo dobra, polecam. Filmu nie widziałam, ale obejrzę jak będę miała okazję, bo ciekawi mnie, jak tę książkę można było „ufilmowić”, podobno Olga w tym uczestniczyła.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,22653012,mozemy-byc-dumni-z-tego-jak-roznorodne-mamy-wodki-kanadyjczyk.html#TRwknd
😯
Alicjo zwłaszcza, że z Polski będzie to daleka podróż …
Danuśka niestety nie … części rodziny już nie ma wśród nas … część rodziny wyjeżdża zagranicę …
Danuśka mnie wyręczyła. Dziękuję. Ale z upływem czasu moja opinia na temat tego filmu trochę złagodniała. Tak u mnie bywa, że po pewnym czasie i głębszym przemyśleniu patrzę na różne sprawy trochę inaczej niż początkowo. Dotyczy to także filmów. Scenariusz do ” Pokotu” napisały wspólnie Agnieszka Holland i Olga Tokarczuk.
Ostatnio rzadko bywam w kinie albo z braku czasu, albo godziny projekcji mi nie odpowiadają. Już brakuje mi kinowej atmosfery.
https://www.youtube.com/watch?v=JNYOVEXJBBM <– kiedyś na youtubie był cały film 🙁
Moim ulubionym z tej paczki był Ibrahim Ferrer
https://www.youtube.com/watch?v=injOLLf-4CQ
Nikt tych Buena Vista już nie żyje 🙁
U mnie święta będą w wersji minimalistycznej, bo miejscowa rodzina wyjeżdża za zachodnią granicę. Siostry w te święta nie odwiedzamy, ani ona nas, bo ona ma na miejscu tyle zobowiązań rodzinnych, że nie chcemy powiększać świątecznego zamieszania. Kulinarnie nie będę więc obciążona. Zastanawiam się tylko, jak upiec jeden makowiec, bo moja norma to trzy, a jest to ciasto, które piekę tylko raz do roku.
Pierniczki właśnie mam upieczone wg przepisu Agnieszki Kręglickiej podanego przez Haneczkę. Ale nie świątecznie tylko na co dzień do herbaty. Cukier został zastąpiony miodem.
Proponuję upiec 3 makowce i 2 zamrozic..będą na później.
Eva47,
u nas w domu nastąpił odwrót od słodyczy, co bardzo mnie cieszy. Ale z makowca nie zrezygnuję. I z tego jednego część pewnie powędruje do zamrażalnika. W dodatku synowa od niedawna też piecze to ciasto, to znaczy piekła, bo ich też nie ominęła akcja antysłodyczowa. Nie będę więc ich na siłę uszczęśliwiać ciastem. Ustalę proporcje dla jednego makowca i po problemie. Im mniej pracy, tym lepiej.
Ale uszka zawsze robię wcześniej i zamrażam.
ciekawy pomysł …
http://codzienneprzyjemnosci.blogspot.com/2016/05/zapiekane-awokado-z-jajkiem.html
ciekawe przepisy na tym blogu i sobie podczytuję …
A ja wspominam Amerykę Południową i moje ulubione miasto tamże, Arequipa…zostaliśmy tam na dwie doby, zostalibyśmy na dłużej gdyby nie to, że spieszyliśmy się na ślub w Limie:
https://photos.google.com/album/AF1QipNpSiDKgCndw–ShPzvymbvceN2EVwzyyW8f4q3/photo/AF1QipPp-HG74A2gifY1zVNbf-L-8bdxVBJtk0umbOIB
A tutaj ślub…pisałam o tym na blogu i zdjęcia też podałam, ale miło powspominać…
https://photos.google.com/album/AF1QipPHTE9_XBLBcOrMrmQ75Jlx04Z7luNEFzoqjKX6
Alicjo, Google się coś buntują 🙁
wlaśnie zauważyłam… ja chyba coś żle robię, podając sznureczki.
Popracuję nad tym później
https://photos.google.com/share/AF1QipNFEJknaxlmi-lF8f9oEXs_iCzZZnYEz_iYrG_I9nTu3u0SIgLRFlQ37jFbFkK2ZQ?key=X29YaHQydm1tcWJ0dDRNdHlvbGdXOTl3a3J6YUNn
na razie dla próby…
Teraz poszło!
W ramach „polskich dni” obejrzałam dzisiaj „Pokot” wyświetlony w naszym muzeum. Film mi się podobał, chociaż początek był ponury. Ale potem nabrał kolorów, akcja była wartka i podobała mi się tez muzyka. Film, moim zdaniem, o niebo lepszy niż ta oscarowa, nudna jak flaki z olejem, Ida, której nie obejrzałam do końca.
Dzień dobry wszystkim. Z pewnością nie pamiętacie, że ja już kiedyś, dawno temu, umieściłem parę wpisów, chwaląc się swoją znajomością kuchni meksykańskiej. Potem nastąpiła czarna seria: Pan Piotr, Pyra, Nisia… i jakoś odechciało mi się pisać. Teraz sprowokowała mnie dyskusja o skłanianiu do dojrzewania owoców (ściśle mówiąc, to są chyba jagody) awokado. Niezawodny sposób, którego nauczyła mnie gospodyni domu w Meksyku, w którym kiedyś mieszkałem (rdzenna Meksykanka, żeby nie użyć niepoprawnego politycznie określenia Indianka) jest taki, że zawija się owoc w papier – ona używała zwykłej gazety – i zostawia na dzień, dwa w temperaturze pokojowej (nie w lodówce!). Żeby sprawdzić przy zakupie czy owoc jest w środku dojrzały przykłada się go do ucha i potrząsa; w dojrzałym pestka się tłucze.
Aha, muszę jeszcze zaprotestować z powodu wyrażonej tu opinii, że awokado pochodzące z Meksyku są niedobre. Tam jest ich kilka gatunków i prawie wszystkie są doskonałe. Przez długi czas uważano, że to Meksyk jest ojczyzną tych owoców, zdaje się, że dopiero niedawno odkryto w Peru resztki awokado sprzed paru tysięcy lat.
Rozpieszczona smakiem awokado zrywanych i jedzonych w Meksyku mogę jednak zrozumieć, że te same owoce transportowane po świecie mogą już tak nie smakować. Doświadczam tego szukając smaku poznanego w Meksyku w owocach sprowadzanych z daleka do nas 🙂
Alicjo, z Buena Vista żyje chyba jeszcze Omara Portuondo.
Toboy,
my to wszystko przeżyliśmy i przeżywamy na blogu i na spotkaniach pozablogowych, z których zawsze zdajemy relcje, przynajmniej ja i Danuśka.
Małgosiu,
masz rację. Piękna kobieta. Mnie „rozbiera” ta muzyka.
*relacje
Alicjo, też ich bardzo lubię. Byłam na koncercie na Kubie w 2011 , ale z oryginalnego zespołu był tylko trębacz.
Alicjo! Twoje „piekielne” jalapeño czeka w lodówce na Wasz przyjazd. Piri piri w Afryce Wsch. nazywają – pili pili. W Dar-es-Salaam namówili mnie miejscowi dowcipnisie na zjedzenie jednego kiełka. Wystartowałem jak na Canaveral. Afrykę wspominam też w herbacie. Odstąpiłem od (haniebnego wg herbaciarzy) obyczaju picia owocowo-jagodowych na rzecz hibiskusa, czyli karkade, jak mawiają tamże.
A Kubę oglądałem cztery razy, przepływając w odległości 6 Mm (wody przybrzeżne) tęskno spoglądając. Nie mogłem lądować, bo było embargo a ja żeglowałem pod banderą amerykańską o czym Alicja z Jerzorem doskonale wiedzą! Ale, ale, ja chyba o tym już kiedyś pisałem… no cóż… znacie, to posłuchajcie! 🙂
dzień dobry …
miło, że podglądacze czasem napiszą … znaczy to, że czyta nas wiele osób … pomachanko wszystkim czytaczom … 🙂
cichalu to może pora na Kubę …
podobno od czwartku będzie prawdziwa złota jesień …
ruszają jarmarki bożonarodzeniowe w Wiedniu i Berlinie … ktoś się wybiera i sprawozda?
…
ja awokado jem tylko czasami a podobno zdrowe jest … jeszcze jedna opinia …
http://www.kuchniatomka.pl/awokado-poznaj-jego-zbawienna-moc/
Alicjo-dzięki za ciekawy artykuł o wódce. Już przekazałam koledze, który jest jej miłośnikiem i znawcą, a pije zawsze z umiarem. Zresztą widzieliśmy się właśnie wczoraj na spóźnionych imieninach naszej koleżanki Renaty. Gospodyni ma zawsze przygotowaną dobrze zmrożoną butelką wódki właśnie dla tego biesiadnika-wczoraj to był „Ogiński”.
Pamiętam, że kiedy jechaliśmy na ryby na Ile d’Yeux , Sławek poprosił o przywiezienie wódki „Młody Ziemniak”, o której wspomina się w powyższym artykule. Nie jest łatwo ją kupić, ale pomocne są, jak zawsze w takich wypadkach, sklepy internetowe.
Jolinku-kiedyś na jakimś spotkaniu miałam okazję próbować awokado zapieczone z jajkiem. Owszem wyglądało dosyć efektownie, ale przyznam się, że niezbyt mi smakowało. Zdecydowanie wolę ten owoc na surowo na przykład z krewetkami:
wersja klasyczna:
https://recettessimples.fr/images/Avocat_aux_Crevettes.jpg
Wersja niecodzienna 🙂
https://recettessimples.fr/images/Crevettes%20Avocat2.jpg
W małej kuchni czasem trudno znaleźć miejsce na owoce, czy warzywa, to może tak?
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/23659647_360913717666782_6781475451164598548_n.jpg?oh=f87685f0f885ad49e0fda7b244e85d67&oe=5AA054E7
We wrzesniu bylam w resteuracji w Amsterdamie ze specjalnoscia avokado. Cieszyla sie chyba popularnoscia, bo czekalismy pod drzwiami jakies pol godziny az sie zwolni miejsce.Niestety ladnie to wygladalo na talerzu, ale ciezko mi bylo na zoladku pol dnia. Na wieczor wypilam tylko Coca-Cole i pomoglo. W domu jemy bardzo czesto avokado, posypuje sola ( u nas to sie nazywa fleur de sel ),troche soku z cytryny i kilka kropelek oleju z oliwek.
Danuśka pomysł do mojej kuchni ..
takie ciasteczka mogą być zamiast pierniczków …
http://napiecyku.pl/2017/11/herbatniki-swiateczne-z-gryka/
awokado całe to dla mnie za dużo a resztki słabo wyglądają nawet z sokiem z cytryny ..
Zakwitł mój rozmaryn przeniesiony na zimę z nadbużańskich włości w domowe, ursynowskie pielesze:
https://get.google.com/albumarchive/109990791430941218162/album/AF1QipOYRK9Z1ljQ0ETf6oUhd7V-UybCO_2JTGcvCB9T/AF1QipNs0A7sDGt4sRDNjzF6_sjNTzq3vShXkIOE9fP_?source=pwa#6490056769951641938
Mam nadzieję, że to wróży piękną, długą jesień, krótką, bezbolesną zimę oraz wspaniałą, słoneczna wiosnę 🙂
Prosty pomysł na awokado w wykonaniu Eli bardzo mi się podoba.
Moje rozmaryny jakoś nigdy nie zakwitły, no ale nie miały nadbużańskich klimatów i dość szybko kończyły w różnych daniach. Nawet nie wiedziałam, że tak ładnie kwitnie 🙁
Ja najczęściej jem awokado tak jak Ela ale bez oliwy bo wydaje mi się, że to już byłaby przesada z tymi tłuszczami. Sposób na dojrzewanie z gazetą jest prosty i wart wypróbowania tylko bywają problemy z gazetami bo czytam ich internetowe wydania ale teraz mam Wyborczą, którą zakupiłam z powodu dodatku o mojej ukochanej Trójce więc ją wykorzystam „kulinarnie” 😉
Jestem też w grupie posiadających i używających malakser. Jest bardzo przydatny- surówki, placki ziemniaczane, dynia i inne. Odkryłam też jego zastosowanie do zmielenia mięsa na pasztet, kotlety (nie kupuję gotowego mielonego) a teraz jeszcze dojdzie ciasto na pierogi- święta blisko.. Od blogowiczów stale coś pożytecznego się dowiaduję.
Chciałabym też docenić Irka za jego niesamowite tematyczne poranne kawy! Irek- podziwiam!
W weekend w Łodzi w 10 restauracjach jest festiwal ramen
http://www.dzienniklodzki.pl/styl-zycia/kuchnia/a/ramen-festival-w-lodzi-10-restauracji-przygotuje-popisowe-japonskie-zupy,12669716/
Wybieram się dzisiaj tylko jeszcze nie wybrałam jaki to ramen będzie ale spróbuję tylko jednego bo to danie raczej duże. Potem koncert Grzegorza Turnaua więc niedziela kulinarna i kulturalna 🙂
ŚNIEG!!!
Przykrył wszystko i dalej pada. Nie, nie cieszę się, nie lubię zimy 🙁
Cichalu,
„pili pili” to Afryka – Mozambik i tak dalej (rzecze encyklopedia).
Wczoraj wieczorem przeglądałam półki z książkami i wynalazłam coś, czego nie przeczytałam, schowane pomiędzy innymi, otóż Wisławy Szymborskiej „Poczta literacka czyli jak zostać (lub nie zostać) pisarzem”.
Jak ja to przeoczyłam, nie wiem, ale od wczoraj się śmieję. Nie wiedziałam, że w „Poczcie literackiej” tygodnika „Życie literackie” odpowiedzi na listy potencjalnych poetów i pisarzy przygotowywała nie kto inny, a Wisława Szymborska. Życie literackie czytywałam religijnie co tydzień, ale to było dawno dawno!
Z listu:
„Mój chłopak twierdzi, że jestem za ładna, żeby pisać dobre wiersze.
Co myślicie o tych, które załączam?”
– Sądzimy, że jest Pani rzeczywiście piękną dziewczyną.
„Pyta pan wierszem, czy życie ma sęs.
-Słownik ortograficzny daje odpowiedź negatywną”.
„Opowiadanie od biedy może nie mieć poczatku ani zakończenia, środek jednak wydaje się konieczny”
Przytoczyłam tylko trzy króciutkie odpowiedzi, ale cała ta książeczka jest w tym stylu – niestety, poza fragmentem z „rzeczywiście piękną dziewczyną” nie zawiera listów autorów, proszących o poradę. Czytając odpowiedzi, można się domyślić, o co w listach chodziło.
A Szymborska jeszcze raz dowiodła, że ma znakomite poczucie humoru 🙂
Rzepie,
nie jest to danie zbyt duże – jakikolwiek wybierzesz, jego podstawą jest rosół, czyli to zupa raczej – tylko dodatkami się różnią. Ja idę na łatwiznę i kupuję paczkowane japońskie, lubię ten ich makaron, a dodaję co tam mam pod ręką, zazwyczaj jajko i jakieś wędlinowe resztki, szczypiorek.
W zimie gotowa, rozgrzewająca zupa 🙂
niby jest nowy wpis ale jakby go nie było … 😉