Czym chata bogata
Kiedy się idzie w gości, niepodobieństwem jest niczego nie zjeść. Ostatnio wraz z przyjaciółką udałyśmy się do koleżanki ze studiów. Zapowiadałyśmy, że niczego nie jemy, bo obie jesteśmy na diecie. Trochę dlatego, że pora była poobiednia, a trochę żeby nie robić kłopotu. Koleżanka jednak nie zważając na nasze deklaracje przygotowała ciepłe danie, szarlotkę i jeszcze zaserwowała nam po kawałku tortu z rodzinnych obchodów jej imienin.
Ale czemu ja się dziwię, przecież kiedy ktoś przychodzi w gości, ja go nerwowo wypytuję, co by zjadł. Dziś wybieram się na wieś na wyjazd z licznymi koleżankami i też nerwowo obliczam w myślach, co która przywiezie i czy starczy jedzenia. Zupełnie jakby groziła nam śmierć głodowa.
W zeszłym roku też byłyśmy na wsi o tej porze. Wtedy dojrzały już cukinie i przyrządzałyśmy je na różne sposoby. W tym roku cukinie są opóźnione. Na razie będziemy miały do dyspozycji głównie kwiaty, ale już się cieszymy. Kwiaty dyni i cukinii są wyśmienite. Pyszne na przykład smażone w cieście naleśnikowym, albo faszerowane. W tym roku znalazłam przepis na takie oto nadzienie do kwiatów cukinii.
150 g świeżego sera ricotta, 2 łyżki tartego parmezanu, 2 drobno posiekane anchois1 wyciśnięty ząbek czosnku, 1 łyżeczka posiekanego świeżego tymianku, 24 kwiaty cukinii, 1 szklanka mąki wymieszana z łyżeczką proszku do pieczenia, 1 szklanka wody gazowanej, olej do smażenia, pieprz i sól
Wymieszać ricottę, parmezan, czosnek, anchois i tymianek na jednolitą masę. Doprawić pieprzem Napełnić nią kwiaty. Wymieszać mąkę z wodą gazowaną na puszyste ciasto. Rozgrzać olej na głębokiej patelni i smażyć kwiaty napełnione nadzieniem i zanurzone na chwilę w cieście, aż lekko się przyrumienią. Posolić i podawać
Komentarze
Jadlam kwiat cukinii w ciescie nalesnikowym i bardzo mi smakowal. U mnie sprzedaja cukinie bez kwiatow.
Irku, nie masz francuskiej kawy dzisiaj ?
a u mnie już sezon na cukinię … do kawy zrobiłam racuchy z cukinią (z konfiturą z rokitnika jsą pycha) ….a w robocie jest pasta na chleb z cebuli i cukinii … cebulę i cukinię kroję w kostkę i duszę na oleju kokosowym a do tego świeże zioła …
Agato a jaką dietę stosujesz? …
Można rozglądać się za grzybami, bo już są. Danuśka zbierała niedawno kurki, a moja znajoma wracając wczoraj z Helu nazbierała dużo maślaków. Nie miała tego w planie, ale nie mogła się powstrzymać na widok grzybiarzy wychodzących z lasu. Tylko że w lekkich sandałkach źle chodziło się po lesie. Ale zbiór był pokaźny.
Na wiejskim spotkaniu też można wybrać się na spacer do lasu.
Jeśli święto to rosół, jak rosół to kura.
Można zrobić samemu albo świątecznie pójść do restauracji. Ode mnie trochę daleko ale co to za odległość w dzisiejszych czasach:
http://www.lexpress.fr/styles/saveurs/restaurant/paris-7e-la-poule-au-pot-institution-qui-roule_1926300.html
Wielkimi krokami zbliza się sezon kurżetkowy. Zapowiada sie rekordowo. W niedzielę pierwszy zbiór i pierwsza potrawa. Za pare dni będę mógł zebrać ogórki. Sałatę zjadam codziennie w duzych ilosciach. Pomidory coraz wieksze . Tylko wiśni zabrakło 🙁
W tym roku nie kwitły akacje i lipy. Będzie brakowało miodów lipowych i akacjowych.
A teraz jest tylko 9 stopni C.
Dziwna pogoda
Misiu, u nas lipy kwitną jak głupie, akacje rzeczywiście słabiej. W ubiegłym roku kto mógł to siał facelię, również jako poplon. W tym roku facelii nie uświadczysz, za to gryka wszędzie.
dzień dobry …
z tymi wiśniami i mirabelkami to dziwna sprawa … na osiedlu na jednych drzewach obfitość owoców a inne są prawie bez nich …
czas na lawendę .. robi ktoś taki syrop? …. ja nie …
http://smakujsmaki.blogspot.com/2017/07/syrop-lawendowy.html
W sąsiedniej miejscowości widywałam wielkie pole z kwitnącą facelią. Obok stało kilka pszczelich uli. Wszystko to widać z okien samochodu. Tego roku też rośnie tam facelia, ale zakwitła później i rośnie nierównomiernie. Nie wygląda już tak pięknie. Bo fioletowe łany to naprawdę piękny widok.
Na moich porzeczkach owoców jak kot napłakał. Wiśni też nie za wiele, agrest można policzyć.
A lawenda – podobno odstrasza komary. W tym roku na szczęście jest ich niewiele, przynajmniej u nas. Koleżanka wróciła z mazurskiej wsi. Nie mogła się opędzić od komarów. Olejki i inne środki z lawendą nie pomagały.
U nas na bardzo bliskim wschodzie dwukrotnie wymroziło wszystko. Orzech włoski zmarzł dwukrotnie i stracił wszystkie młode liście i zawiazki . Teraz wygląda pięknie ale nie ma ani jednego orzecha. Wiśni było kilkanascie. Istny armagedon 🙁
można poszaleć z cukinią ….
http://www.mojasmacznakuchnia.com.pl/2017/07/49-przepisow-z-cukinia.html
ta kotka Amelki co to jest teraz u mnie to całkiem mądre kocisko .. lubi wskakiwać na kolana jak siedzę ale jeśli jestem w krótkich spodenkach to mnie oszczędza jakby wiedziała, że może podrapać mnie wskakując … 😉
Irek zapewne urlopuje i dlatego zostaliśmy bez porannej kawy.
Pozwolę sobie zatem podać popołudniową kawą dla łasucha 🙂
http://www.mercotte.fr/wp-content/uploads/images/2007/recyclage/cafe%20gourmand9.JPG
Jolinku-kwiaty cukinii udało mi się kiedyś kupić na targu śniadaniowym przed Zamkiem Ujazdowskim, przyrządziłam je cieście naleśnikowym, ale bez farszu. Przepis na kwiaty nadziewane bardzo ciekawy i do odnotowania.
Dziękuję Ci na stronę z przepisami na cukinię, bardzo lubię to warzywo i w zasadzie mogłabym je przyrządzać i jeść prawie codziennie. W lecie cukinię chętnie grillujemy.
Wczorajsze Święto Francji uczciliśmy w niewielkim gronie nadbużańskich sąsiadów popijając….argentyńskiego Malbeca 😉
W naszym lesie coraz więcej grzybiarzy natomiast grzyby w nader skromnych ilościach.
Przed nami wieczór chorwacki organizowany przez przyjaciół, którzy powrócili z wakacji spędzonych na tamtejszych rubieżach. Z nieoficjalnych przecieków wiadomo, że na stole znajdzie się, między innymi, zupa rybna.
Dobrej zupy rybnej można pozazdrościć. Ciekawa jestem pozostałych dań. Danuśka nie nudzi się wieczorami.
Moje dwa małe drzewka orzecha włoskiego wyhodowane przeze mnie i posadzone na ” ziemi niczyjej”, czyli na pobliskich nieużytkach także przemarzły. Nie wróży to dobrze na przyszłość. Dziś przyjrzałam się dokładnie krzaczkom na pobliskich posesjach. Tam, gdzie rosną w zacisznych miejscach, są oblepione czerwonymi porzeczkami. Czyli jest tak, jak opisuje Jolinek.
Handel nadąża za potrzebami i w zasadzie każdy sok można kupić gotowy. Widziałam dziś syropy różnych firm z owoców lub kwiatów czarnego bzu. I to w zwykłym supermarkecie. Syrop lawendowy także można kupić już gotowy.
Dżem truskawkowy wyszedł mi bardzo dobrze i już jest jedzony, więc dokupiłam jeszcze truskawek, póki jeszcze są. Cena też korzystna – 7 zł za kg, ale to pewnie dlatego, że sklep jutro jest nieczynny i towar trzeba sprzedać.
Krystyno-bardzo jestem ciekawa smaku tej zupy, po powrocie z imprezy opowiem też o pozostałych daniach. Z przyjaciółmi, do których za chwilę się wybieramy spędzaliśmy kiedyś wspólne wakacje w Chorwacji i wtedy to my gotowaliśmy zupę z ryb złowionych przez Osobistego Wędkarza 🙂
Wrocilem,
wrocilem z lasu aby sprawdzic czy sa grzyby. Sa, lecz nie te jakich szukam. Schylilem sie z radoscia widzac sluszny kapelusz borowika. Byl to borowik, lecz ceglastopory. Dalsze egzemplarze juz sprawdzalem, aby nie wycinac niepotrzebnie, bo sa pod ochrona. Sa co prawda, nietrujace, lecz tez niezbyt smaczne – kudy im do prawdziwkow!
Dzis udajemy sie na okragle urodziny i czas mi sie zbierac.
Do jutra.
U mnie słońce i ciepło, ale bardzo mokro, mimo wszystko kotka nie odmówiła sobie przyjemności wyjścia na garść trawy. Ona to bardzo lubi, a podobno kotom dobrze robi przetrwaienie nieco trawy.
W południe wpadają przejazdem „na kawę” starzy znajomi, jadą z Toronto do Montrealu, a my w sam raz pośrodku.
Wieczorem goście – Bywszyj Personel Mrusi.
Między jednymi a drugimi dozbieram wreszcie resztę porzeczek i zakonfituruję je.
Lato jest wyjątkowo niesympatyczne w tym roku, mam nadzieję, że wrzesień będzie piękny 😉
Bilety kupione, lądujemy w Warszawie 30 sierpnia. Lecimy Air Canadą bezpośrednio do Warszawy, szalenie „konkurencyjny ” LOT jest o 200$ droższy od twarzy. Cztery stówy to jednak grosz nie do pogardzenia i natychmiast zapomnieliśmy o sentymentach i „wspierania swoich”.
Życzę wszystkim przyjemnego weekendu 🙂
Jutro też zamierzamy po śniadaniu wybrać się do lasu. Tym razem w innym niż zazwyczaj kierunku, ale też niedaleko, bo nie widzę sensu długich wypraw po grzyby, chyba że miejsce jest pewne. Rozpatrzymy się więc po niedalekiej, ale nieznanej okolicy. Na większe zbiory nie liczę, ale będzie przyjemny spacer wśród drzew. O kleszczach oczywiście pamiętam.
Koniecznie. To jest wredna zaraza, tutaj podobno też, ale boreliozę przywiozłam z Polaski 🙁
Cholera, komentarz mi zjadło! Znowu trzeba będzie zapisywać.
Poza tym w Polsce tego czasu (na Pomorzu u Tereski, od tych wrednych kleszczy) natknęłam się po raz pierwszy w zyciu na żmiję zygzakowatą i myślałam, że umrę ze strachu. Zdjęcie zrobiłam i pokazywałam na blogu. Idę spać, goście byli, wyjechali, a ja padam, bo od wczoraj spałam byle jako, a nawet jeszcze gorzej.
Dobranoc.
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie po długiej przerwie i za gratulacje.
Przeżywam polskie sprawy, właściwie moje myśli nie odrywają się od Polski i są przerażone. I bardzo smutne, coraz smutniejsze…. Aż nie umiem ich przestawić na kulinarne, obiadowe, restauracyjne tory.
A do tego Pani Julia Hartwig… mam tutaj jej tomiki… Obejrzałem ten wywiad…
https://www.youtube.com/watch?v=6wrpCQU1ZrE
Dobranoc 🙂
dzień dobry….
do poczytania ….
https://opinie.wp.pl/wilhelm-sasnal-polska-to-kraj-zepsutej-krwi-zycie-tutaj-ma-swoja-cene-6143802661222017a
Jolinku-wywiad ciekawy, ale szkoda, że tyle wulgaryzmów.
Krystyno-wczorajsze menu nie było może w stu procentach chorwackie, ale bardzo smaczne i kolorowe:
-sałatka z rukoli, pomidorów, truskawek i sera roquefort
-zupa rybna-trzy rodzaje ryb, mule, papryka, zielony groszek i przecier pomidorowy.
Zupa była rewelacyjna!
-cevapcici podane z sosem tzatziki i ajvarem oraz duszoną soczewicą
https://kuchnialidla.pl/product/cevapcici-z-sosem-tzatziki
-tarta z różnymi czerwonymi owocami
Daniom towarzyszyły chorwackie wina zarówno różowe, białe, jak i czerwone.
Rozmowom towarzyszyła, jak zawsze, polityka, ale na szczęście nie zdominowała wieczoru (wszyscy reprezentowali jedną opcję).
Dzień dobry, dziś zamiast kawy
W ciemności
Obchodzisz urodziny
Po tylu latach nie poznałby cię ojciec ani matka
Urodziny sierpniowe pod spadającymi gwiazdami
To „łzy świętego Wawrzyńca”
łzy oczyszczone z cierpienia
Spadają tak szybko
że nie zdążysz wypowiedzieć swojego imienia
Julia Hartwig (2002)
dziś kupiłam bardzo pyszne polskie truskawki w Biedronce po 6,99 zł za kg … jędrne i pachnące … zjadłam połowę po drodze do domu ..
Danuśka pysznościowe spotkanie … 🙂
Sasnal i jego przetensje do Polski. Jego „hejt”, taki to Polak – artysta, ze po polsku nie potrafi wypowiedzieć słowa „nieniawiść”. bo „hejt” brzmi…no właśnie, jak brzmi?
Można niekoniecznie kochać swój kraj, ale przecież nkt go tam nie trzyma, nikt nie każe mu w tej nienawiści się tarzać…
Młody jesteś chłopie, masz jeszcze siły, by zrobić coś dobrego..
Ale narzekanie na wredną Polskę jest raczej modne.
Z narzekania nic nie wynika, oprócz narzekania.
Idę dospać.
Niedzielne, lipcowe przedpołudnie-trasa Ursynów-Praga-Ursynów i jedynie 40 samochodowych minut. Wakacyjna Warszawa to czysta przyjemność 🙂
Danuśka,
smaczna była ta kolacja i na pewno bardzo kolorowa. A do tego miłe towarzystwo. Czego chcieć więcej .
Byliśmy w lesie jednym i drugim, ale grzybów u nas jeszcze nie ma. Raptem dwa podgrzybki, w tym jeden mocno podgryziony przez ślimaka i kilka kurek. Trzeba spokojnie poczekać do jesieni. Ale spacer był miły. Od czasu przeczytania ” Sekretnego życia drzew” trochę inaczej patrzę na leśne życie.
Słowo ” hejt” zadomowiło się już na stałe w języku polskim i nie zniknie, zwłaszcza że jest praktykowany bardzo intensywnie.
Julina Hartwig dożyła pięknego wieku . Jeszcze kilka lat temu , a była już po dziewięćdziesiątce, udzielała wywiadu w telewizji. Wyglądała bardzo dobrze i pięknie mówiła. Nie wiem, czy jej poezja obecna jest wśród szkolnych lektur.
Irku, dzięki za ten wiersz.
Jolinku,
dziękuję za wywiad z Sasnalem.
Ale z Ciebie ranny ptaszek.
Upichciłam 12 gołąbków, 14 pelikanów i 10 feniksów (chyba większe od pelikanów?). Tyle kulinarnych szaleństw. Po raz pierwszy „trafiłam” na kapustę jaką rozbierałam z liści niby cebulkę. Nie przerośnięta, liście jeden na drugim ładnie ułożone. I tak do samego końca. Oby tak zawsze!
Zabawiłam się w konserwatora, niekoniecznie zabytków, i uszyłam pokrowiec na fotel wraz z oparciami. Całkiem zgrabnie wygląda. Robota koszmarna. Nie będę powtarzała. Wystarczy mi świadomość, poparta doświadczeniem, że potrafię.
Żabo – jak piszesz, od czasu do czasu zaznaczaj cały tekst (Ctrl oraz litera „a” i zachowaj: Ctrl i ltera „c”), nawet jak stracisz całość, kopiujesz w nowym okienku i po krzyku. Taki dobry nawyk przy pisaniu w każdej aplikacji.
Idę napój cytrynowo-miodowy sprokurować. Resztki zaziębięnia bezkarnie hasają po „mem jescestwie”. Trza przeciwstawić się. „Siłom” i napitkiem.
Echidno-bardzo pracowita Twoja dzisiejsza niedziela. U nas był obiad prosty w przygotowaniu i zainspirowany tym przepisem:
http://ammniam.pl/kasza-gryczana-z-bobem-i-kurkami/
Kim jest Tym
W filmie „Rejs” Stanisław Tym, grający kaowca, wypowiada te pamiętne słowa: „Urodziłem się w Małkini, w 1937 r. w lipcu. Znaczy, w połowie lipca… Właściwie w drugiej połowie lipca, właściwie… dokładnie 17 lipca. Czy są jakieś pytania?”. No są. Stanisław Tym rzeczywiście urodził się 17 lipca 1937 r. Wynikałoby z tego, że jakoś na dniach obchodzi 80. urodziny. Tymczasem każdy, kto go ostatnio widział, zaświadczy, że jest to przystojny młody człowiek, nienagannie ubrany i czarujący. Wygląda tak jak zawsze i uwodzi tak jak zawsze. Więc jak to jest?
Otóż Tym jest taki jak zawsze, co najwyżej czasy się zmieniają. Nie zawsze na lepsze. A on o każdym czasie ma coś ciekawego do powiedzenia, napisania, zagrania, narysowania. W jakiejś mierze, rzecz jasna, odgrywa tu rolę wykształcenie. Stanisław Tym studiował chemię na Politechnice Warszawskiej, przetwórstwo na SGGW, aktorstwo w PWST. W sferę sztuki wkraczał jako bramkarz i szatniarz w klubie Stodoła. A potem… aktor, autor tekstów i reżyser w Studenckim Teatrze Satyryków, w kabaretach Owca, Dudek i Wagabunda, scenarzysta filmów Stanisława Barei, odtwórca wiekopomnych ról prezesa Ochódzkiego w „Misiu” i Zenka w „Nie ma róży bez ognia”. Satyryk, rysownik, felietonista. Od 2006 r. zamieszcza swe felietony w POLITYCE.
Nie sposób wyliczyć, ile wszyscy zawdzięczamy Stanisławowi Tymowi. Potrafi śmieszyć do łez, wzruszać do łez i zmuszać do myślenia. No więc jeśli to prawda z tym 80-leciem, to za wszystko wypada z serca podziękować. I życzyć stu lat w zdrowiu i natchnieniu, rzecz jasna, od rocznicy urodzin.
dzień dobry …
pesto z cukinii .. czemu nie … może być dobre do zawekowania lub zamrożenia …
http://www.bezcebuli.pl/2017/07/pesto-z-cukinii-i-anchois.html
Danuśka chyba znasz ten blog … ;
Dzień dobry 🙂 kawa
wspomnienie ….
http://www.rp.pl/Wspomnienia/307169957-Wspomnienie-o-Julii-Hartwig.html
może się przyda .. ostatni punkt wątpliwy bo piwo czuć na odległość …
https://galopujacymajor.wordpress.com/2017/07/16/krotki-poradnik-opozycyjnego-protestowania/
Jolinku-nie znałam tego blogu, teraz zapewne będzie moim ulubionym zaraz po „Gotuj się” 🙂 Właściwie powinnam zlecić lekturę blogu „Bez cebuli” Alainowi. Mógłby doskonalić w ten sposób znajomość języka polskiego, bo nie ma to, jak łączyć przyjemne z pożytecznym 😉
Dzisiaj przed nim spore wyzwanie-podejmuje samodzielnie na włościach dziesięcioosobową, trzypokoleniową czeską rodzinę (senior rodu jest zaprzyjaźniony z Alainem) W planach grill, jeśli tylko pogoda pozwoli. Językowo dadzą radę, goście znają francuski i angielski. Czesi zatrzymują się tylko na chwilę w drodze nad Bałtyk.
Danuśka wyprowadź gości do lasu na grzyby … fajnie będzie … 🙂
Irek – kawa z jajkiem? No chyba, że Turek. I to z mlekiem.
Jolinku – do lasu to wyprowadza się gości na manowce. Też jest fajnie.
Szukam kiecki wieczorowej bo nie mam waporów na szycie. O rany! na 600+ widzianych do tej pory, tylko dwie wpadły w oko. Jedna niestety ciut przykrótka, druga za oszałamiającą cenę 1000+ (dolarów). Fakt, przywaliłam głową o okap w kuchni, ale nie aż tak coby nabyć. Chyba jednak uszyję. Oj doloż ty dolo!
Jolinku, Echidno-wygląda na to, iż nie uda się ani na grzyby ani na manowce 😉 Goście przedzierają się przez remonty na polskich drogach i dotrą zaledwie na kolację. Alain oczekuje na włościach w pełnej gotowości bojowej.
Echidno-a cóż to za bal, czy też bankiet Ci się szykuje?
no właśnie echidno co to za bal? …a może kup coś przez internet …
do poczytania …
http://haase.blox.pl/2017/07/Co-mozna-zrobic.html
Echidno, spróbuj podać do śniadania wiedeńskiego kawę Turek i to z mlekiem 🙄
Oj, mialen znowu!
Chcialen cos wpisac a tu: prosze sie zalogowac. Myslalem, ze wyrzucaja mnie, kiedy dlugo nie korzystam, nie, najwyrazniej nie, bo ostatni wpis byl dopiero dzien przedtem.
Misiu wprowadzil mie tu znowu z nowym haslem i zapisalem. Bywa jednak tak, ze perturbacje urlopowe sprawia, iz notesik, w ktorym mialem nowe haslo, zapodzialo sie w bagazniku samochodu.
Dzis dopiero znalazlem, dzis dopiero znowu jestem.
Ladnie nam Jolinek dala sznurek na mloda kiszona kapuste.
Zrobilem zaraz wg przepisu, jednak moglem sprobowac dopiero po powrocie z wypadu, a to bylo dpoiero po dwu tygodniach. Bylo doskonale! Moja Pania, ktora pozostala w domu i pilnowala kotow prosilem goraco, aby jedna osemke przynajmniej zachowala dla mnie. Mowila, ze ciezko im to poszlo, bo sasiadka tez zaraz na to weszla.
Po powrocie zaraz wiec zagospodarowalem wieksza glowke i jest tego jakies 2,5 l, do otwarcia za jakies 3 dni.
Jolinku – dowcip polega na tym, że szukałam w Internecie. Zamiast jeździć po sklepach. Zobaczyć – polubić – pojechać do sklepu i przymierzyć. Bo kupować butów, sukienek, bluzek itp na oko, to nie ja. Raz – w przypadku gdy coś nie jest tak jak powinno, zwroty to prawdziwy koszmar. Wiele firm życzy sobie by za to dodatkowo płacić – przerabiałam, to wiem (no nie ubrania). Po drugie – jak przez okienko komputera sprawdzić jakość materiału, pasujący rozmiar (podany nie zawsze odpowiada prawdzie), rzeczywisty kolor, jak „szmatka leży” itp. A po trzecie – zauważyłam, i nie tylko ja, że coraz częściej ubrania mają bardzo dziwne rozmiary. Jak w biodrach 14 to rękawy dla modelki dziecięcej.
Przymierzałam kurtkę. Zimową. Ładna była. I to by było na tyle. Mój rozmiar mogłam sobie włożyć na głowę, mam na myśli kaptur. Rozmiar większy – rękawy ciasne i za krótkie, a o zapięciu mowy nie było. Jedyny rozmiar z odpowiednimi rękawami wisiał na mnie jak na kiju od szczotki. Za wyjątkiem wzmiankowanych, wszystko było dużo za duże. No i nie dziwota – rozmiar 20. Tłumaczenie tego dziwnego faktu jest z pogranicza czarnego humoru i groteski – ciuszki szyte w Azji to i wymiary takie. Tyle tylko, że logika podpowiada – szyte gdzie szyte lecz na inny rynek i inne wymogi klientów. Ba, logika sobie, a rzeczywistość na innych torach.
Nieustająco zadziwiona echidna
PS – żaden bal, po prostu potrzebuję wizytową sukienkę na różne okazje
pepegor – to zdarza się każdemu, zanotuj na jakiejś kartce blisko komputera, albo na samym komputerze (Notes – WIN, TextEdit – Mac) i trzymaj na desktopie ku pamięci.
Mnie też to nie raz spotkało. I to bynajmniej nie po długiej przerwie. Tak po prostu – z dnia na dzień.
Koty zaopiekowane, Prosiaczek dostał zastrzyk w tyłek i już przestała się drapać, ale to się będzie powtarzać.
Maćka Noby w kocim szpitalu pod obserwacją i kroplówkami – najprawdopodobniej infekcja nerek, poważna kocia sprawa, nie je, nie pije, muszą ją wspomagać.
Kot naszego zaprzyjaźnionego w Polsce oddał ducha…czyźby to zła pora na koty?!
Idę spać, bo miałam dzisiaj spore zawracanie głowy.
Dobrej nocy!
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Irku bardzo apetycznie podana kawa … 🙂
echidno kupowanie przez internet też nie dla mnie .. a te rozmiary to jakiś koszmarek … czasem przymierzam z tego samego rozmiaru kilka sztuk by dobrać ten właściwy …. powodzenia w zakupach …
pepegor kiszonki są zdrowe … 🙂
Kiszonki są super-zdrowe!
Przeglądałam prasę i przyszło mi na myśl, że prezydent Duda jest chyba skąpy – czyż nie należałaby się małżonce jakaś biżutka do tej niezbyt udanej malinowej sukni?
Ganesh Chaturthi to dziesięciodniowy festiwal, który zaczyna się czwartego dnia hinduskiego luni-słonecznego miesiąca kalendarzowego Bhadrapada, który zwykle spada w miesiącach gregoriańskich sierpnia lub września. Ganesha Chaturthi jest obchodzony z wielką żarliwością i radością w stanach Maharashtra, Goa, Kerala i Tamil Nadu.
Odwiedź Ganesh Chaturthi
Powtarzanie powrotu Lorda Ganesha obchodzi się w miesiącu Bhadra, zgodnie z kalendarzem Hindu Luni-Solar, który zazwyczaj spotyka się w miesiącach sierpnia lub września. Ganesha Chaturthi 2017 rozpocznie się 25 sierpnia i kończy 5 września.
Odwiedź Ganesh Chaturthi 2017
We always come up with the ultimate collection for the upcoming Ganesh Chaturthi Festivals. Hence, this time we have make sure to collection all type of Ganesh Chaturthi Wishes, Ganesh Chaturthi Quotes, Ganesh Chaturthi Greetings, Ganesh Chaturthi SMS.
Please visit Ganesh Chaturthi Wishes
Ganesh Chaturthi or Ganesh Festival is a day on which Lord Ganesha, the 2nd son of Shiva and Parvati, is believed to bestow his presence on earth for all his devotees. It is also known as Vinayaka Chaturthi or Vinayaka Chavithi in others Indian languages. It is celebrated as it is the birthday of Lord Ganesha.
Please visit Ganesh Chaturthi Images