Specjalsi
Podczas spotkania rodzinnego moja córka powtórzyła zasłyszaną rozmowę pięciolatka z mamą. „Mamo, dlaczego ja nie jestem na nic uczulony? Wszystkie dzieci w przedszkolu na coś są, a ja na nic” – skarżyło się dziecko.
Wszyscy się uśmiali. Najwyraźniej ten maluch odkrył już, że budowanie pozycji towarzyskiej nie jest takie proste.
A ja przypomniałam sobie różne przyjęcia, podczas których tematem było czego kto nie je, co mu szkodzi, a nawet bardziej szczegółowo, jakie objawy wywołuje niebezpieczna substancja. Pewna koleżanka i chętnym, i mniej chętnym opisuje szczegółowo budowę swoich kosmków jelitowych. Oczywiście przy jedzeniu.
Pomyślałam też o naszych rodzinnych przyjęciach, przed którymi należy się poważnie zastanowić nad menu. Mamy bowiem w rodzinie jednego niejadka, co jada bardzo wybrane produkty, jedną uczuloną na grzyby i dwoje niejedzących ryb. A ostatnio także jedną odchudzającą się.
Kiedy szykowałam się ostatnio, żeby ich przyjąć, długo główkowałam. Zwłaszcza ze wszyscy wymienieni to samodzielniee mieszkające dwudziestolatki, czyli przyjęcie rodzinne powinno służyć temu, żeby trochę podjedli, bo na co dzień jedzą nie wiadomo co. W końcu wybór padł na menu słabo się kojarzące z przyjęciami, ale za to bezpieczne: zupę jarzynową oraz gotowane szparagi z domowym chlebem. No i wspaniały tort bezowy mojej mamy.
Pomyślałam z nostalgią o czasach, kiedy jadło się to, co się dostało. A tematem rozmów nie były nadwrażliwości i alergie, tylko bieżące wydarzenia a może nawet literatura czy sztuka. Choć jeśli mielibyśmy rozmawiać o polityce, to może już lepiej o kosmkach?
Komentarze
Takoż sobie czasami myślę, że ludzie dość często, bez zastanowienia chwytają nowinki z różnych dziedzin wiedzy i życia.
Ostatnio z przerażeniem patrzyliśmy wraz z Wombatem na młodą matkę ładującą do koszyka suplementy zdrowotne dla dziecka (od 2 do 4 lat). Wypełniła cały koszyk i powędrowała do półki z podobnymi produktami dla dorosłych. Nic dziwnego, że dzieciarnia od małego dokarmiana odżywkami wszelkiego rodzaju, wcześniej czy później dostanie uczulenia na coś. Dorośli też sobie dogadzają nie zwracając uwagi na zasadę: niedobór – nie najlepiej, ale przedawkowanie (np jakże ostatnio popularnych witamin) to gorzej niż źle.
A podczas rodzinnego obiadu można jeszcze wpatrywać się namiętnie w ekran Smatrfona lub prowadzić ożywioną dyskusję* via SMS ze swoim vis a vis za stołem.
*
nowa taka gra
kto iphone’a ma
ja do Ciebie
do mnie Ty
wymienimy raz, dwa, trzy
kto przyjaciół więcej ma
to jest nowa taka gra
na ulicy, w pracy, w domu,
nie ukradkiem po kryjomu
lecz otwarcie, dumnie, szczerze
technologii my rycerze
zdobywamy cały świat
z każdym będąc za pan brat
niech nas widzą, podziwiają
że „przyjaciół” takich mają
DONOS
Uprzejmie donoszę, że z doniesionych (w ramch donosu) owoców kumquat zrobiłam dwa słoiczki sporawe „marmelady” pysznościowej.
Nieniejszym spieszę również donieść o masowym przerobie cytryn. Cytryny „zmarnowane” na sposób marokański „ze solom” już „stojom” w ciemnym miejscu.
W ramach rozbrojenia atmosfery przy niejednym okrągłym, rodzinnym stole część granatów została zmagazynowana. W chłodni. Niestety z ubolewaniem muszę potwierdzić fakt godny potępienia – część niewypałów nadal wisi. Na drzewie.
Życzliwa Ochotniczka Echidna
Ja nigdy nie miałam alergii, ale mam od 3 lat 🙂
[ to ” 🙂 ” znaczy uciechę, aczkolwiek wątpliwą].
Za moich czasów nic się nie miało, o uczuleniach nie mówiono i był to dść egzotyczny termin. Jadło się wszystko bez wydziwiania. Tymczasem od jakiegoś czasu słyszę o bezglutenowcach i innych biednych ludziach, które muszą czegoś tam unikać. Ja unikam szparagów oraz czarnych muszek majowych.
Coś przekombinowaliśmy, jako ludzkość – nigdy nie byłam uczulona na szparagi, a teraz jestem 😯
Żadnych cudów, szparagi z wody, bułka podsmażona na maśle.
Wszystko bez te atomy 🙁
Niewypały do mnie, do mnie! U nas w tanim sklepie są po 1.50$ sztuka! 🙁
Jedyny minus granatów jest to, że trzeba się namęczyć, żeby zjeść…
Wyciskanie soku mnie nie bawi, ja wolę wtrząchać ziarenka.
Bardzo lubie granaty i mam osobistego obieracza. Ja tylko jem, podobnie jest z grejfrutami. Sa ladnie obrane i pokrojone na kawalki aby mi nic nie prysnelo pod zebami.
Bernard wyhodowal z pestki niewypal i od paru lat jest juz posadzony w ogrodku. Owocow sie raczej nie spodziewamy. Podobaja mi sie kwiaty granatow.
To ja sobie spróbuję zasadzić w donicy…
Uczulić się można w każdej chwili, mnie dręczą niektóre pyłki, przede wszystkim poczciwej brzozy. Alergie pokarmowe bywają bardzo niebezpieczne, dwa w sumie nie tak groźne przypadki w mojej rodzinie kończyły się pobytem w szpitalu.
Właśnie…mój lekarz twierdzi, że mogę się uczulić na truskawki albo coś innego. Moje szparagi wychodziły mi na skórze, spore czerwone plamy, swędzące.
Elap,
ciekawa jestem, czy u Ciebie rosłyby figi – ja swoje muszę znosić na zimę do piwnicy, no ale u mnie są surowe zimy.
Piję toast za Mamę – jest co prawda na Chmurce (może się skumała z naszymi!)
U nas Dzień Matki jest ruchomy, zawsze w drugą niedzielę maja – w czasie weekendu dzieci mają więcej czasu, by podjechać do mamuśki na uroczysty obiad, albo mamuśkę na takowy zaprosić. Albo samemu ugotować 😎
Jestem „specjalsem” 😎
Pooglądałam sobie zdjęcia z Polski, z ubiegłego roku i „tąża” („Bolesław Chrobry”) mię wzięła, jak zwykle.
Kombinujemy lotowo tegoroczny wylot.
Ale najsampierw wyprawa do Młodych! Na piechotę samochodem 🙂
Alicjo-zapowiadają Wam się super wakacje 🙂
Tak, Osobisty Wędkarz wędkuje ze Zdzichem, ale bywa, że również w dwoma innymi sąsiadami. W sumie mamy tu nad Bugiem czterech fanów tego zajęcia.
Alergie to niestety wątpliwy „urok” naszych czasów. Rzeczywiście czasem mam wrażenie, że ktoś, kto nie jest na nic uczulony, to jakaś mocno podejrzana persona 😉
Dzień dobry 🙂
kawa
Za oknem słychać ” ptasie radio” .
Rzeczywiście kiedyś alergie były o wiele rzadsze, ale nietolerancja glutenu i laktozy dotykała wielu osób. Dziś łatwo dostosować odpowiednią dietę, zwłaszcza gdy samemu przygotowuje się posiłki.
Echidna słusznie pisze, że tematy dotyczące zdrowia raczej nie były poruszane w towarzystwie.
Wczorajszy wieczór w teatrze był udany, bo spektakl Teatru Polskiego z Bydgoszczy ” Żony stanu, dziwki rewolucji a nawet uczone białogłowy” bardzo mi się podobał. Nie dziwię się, że ludzie specjalnie przyjeżdżają do Bydgoszczy na to przedstawienie.
No właśnie – kot i alergia. Jakiś czas temu czytałam artykuł w ” Dużym Formacie” o Polakach/Polkach i Niemcach/Niemkach żyjących w sąsiednim kraju. Opisano m.in. parę – Ona Polka, on Niemiec. Uczucie kwitnie, ale ona z nim nie chce zamieszkać, bo on jest uczulony na kota, a ona kota nie odda. Pat trwa. Każde mieszka w swoim kraju, a koty żyją długo.
Jeśli to prawdziwa i wielka miłość 🙂 to zakochany Niemiec może spróbować się odczulić, to często jest skuteczne.
Tematy zdrowotne rzeczywiście rzadziej były kiedyś poruszane, z jednym wyjątkiem gdy w towarzystwie był lekarz. Wtedy wszyscy nagle zaczynali mieć różne dolegliwości … Kto ma w rodzinie lekarza to pewnie to potwierdzi …
Alicji, rosnie troche drzew figowych i owocuja normalnie. Niektore maja owoce na wiosne, ktore pozniej nie dojrzewaja i usychaja na drzewie. W naszym poprzednim miejscu zamieszkania mielismy takie drzewo. Mieszkam tutaj od 30 lat i temperatura nigdy nie zeszla ponizej -10 C a u Ciebie jest chyba zimniej. Na granaty nie liczymy, ale drzewko rosnie.
Byłam na spacerze z kijkami, a teraz wybieram się na warsztaty Cookup, ryby i owoce morza.
O Brzezińskim!
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1527249,1,potezna-rodzina-brzezinskich.read
Szaraku, też spróbuj…
I drugi materiał
https://www.facebook.com/vslodzinska/videos/1491907150870619/?hc_location=ufi
Małgosiu,
opowiedz coś więcej o tych warsztatach. Czy rzeczywiście można na nich dowiedzieć się czegoś nowego? Czy uczestniczyłaś już w innych warsztatach ?
Drugi materiał wymaga zalogowania się na facebooku, moja noga tam jeszcze nie postała.
Moja noga postała na facebooku mojej siostry, bo w facebookowej formie istnieje album o moim rodzinnym mieście. Niestety, nie mają strony internetowej, a sam album jest bardzo ciekawy. Siostra udostępniła mi hasło , ale po kilku razach zaczęto mnie indagować o potwierdzanie danych, więc nie chciałam powodować zamieszania i ewentualnych kłopotów. Sama nie zamierzam zakładać facebooka, choć pewnie ma on dobre strony. I tak za dużo czasu spędzam w internecie.
Polszczyzna nie jest łatwa, ale taki błąd to kuriozum. Na stacji benzynowej czekaliśmy w kolejce do kasy. Mechanicznie czytam, co jest napisane na czerwonej tabliczce : ” kasa zamknnięta”, choć akurat ta była otwarta. Taki sam napis widniał przy sąsiedniej kasie, rzeczywiście ” zamknniętej”. Ktoś malował tabliczki, odbierał, przewoził, wielokrotnie wieszał i zdejmował … i nic.
Jeszcze ja, w sprawie uczuleń. Otóż mam uczulenie na anglikanizmy oraz inne -izmy w języku polskim.
p.s. Nie na tym blogu, tylko w codziennej prasie 🙄
Dzień dobry,
Byłem dzisiaj (wczoraj) z urodzinową wizytą u Ewy i Janusza Cichalów. Jak zwykle zasiedziałem się zbyt długo, ale pogaduszki trzymały wyjściowe drzwi zamknięte na cztery spusty. No i się zeszło. Ale jutro niedziela, więc po pierwsze można wypocząć, a po drugie dostać rozgrzeszenie ze wszystkich sprośności jakimi prawie cały czas dzieliłem się z Cichalem. Ewa o rozgrzeszenie nie musi się starać, bo za wzrok kierowany ku ziemi, gdy mowa o tych sprawach, grzechu nie ma. 🙂
Były pierożki Ewy rączkami zrobione, były skrzydełka kurczacze na ostro, był makaron z mięsnym sosem, tzw. pasta.
Było też winko, które sączyłem z umiarem tutejszego kodeksu drogowego, musiałem wracać. Ale następną razą pozwolę sobie popłynąć znacznie swobodniej i w drogę powrotną wyruszyć następnego dnia.
Zrobiłem kilka zdjęć nową rurą, której dopiero zacząłem się uczyć. Zobaczymy co wyszło.
https://photos.google.com/share/AF1QipPJ9OVo9VaGc6VEJehuTr1TBS-qFOjK4bXrAo9a-DoQiRS3B-_R_m-ma7HCEC_Rjg?key=WjJPQ1dlX1pVNmkxSWY1aGp5X0JpT1FSQlUwY1RR
Dzień dobry 🙂
kawa
Facebook jak każda rzecz ma swoje dobre i złe strony. Dla mądrych na pewno dobre 😉
Krystyno, można się dowiedzieć. Ja owoce morza chętnie jadam, ale rzadko je robię, bo to dla mnie trochę obcy produkt. Wczoraj przygotowaliśmy homara, którego nigdy własnoręcznie nie robiłam i pewnie bym nie zrobiła, ale prowadzący pokazał jak go kroić, a potem sama z nim działałam. Piekliśmy też na grillu okonia morskiego, tuńczyka do burgerów, do których prowadzący upiekł bułki, krewetki nadziane na trawę cytrynową. Towarzyszyły temu pyszne sosy. Muszę powiedzieć, że dania były z gatunku restauracyjnych, ale trudno się dziwić, bo zajęcia prowadził kucharz z warszawskiej restauracji Senses, jednej z dwóch „gwiazdkowych”. Panuje na tych warsztatach sympatyczna atmosfera, jest sporo młodych ludzi, często par, a na koniec degustujemy nasze dania.
Irku dzisiejsza kawa wygląda na pyszną i równie kaloryczną jak wczorajsze sosy, które robiłam 🙂
Podana na kanadyjskim liściu…
Pozdrowienia znad polskiego morza. Jesteśmy na krótkim wyjeździe do Łeby. O odpoczynku raczej nie ma mowy, bo zabraliśmy ze sobą wnuka, więc zaliczamy rozrywki dla dzieci. Dziś byliśmy w parku dinozaurów. Imponujący i w pięknych okolicznościach przyrody. Tylko upał 31 st. C. Zaraz idziemy na plażę, a tutejsze plaże są bardzo ładne.
Małgosiu,
Dziękuję za relację z warsztatów.
Po raz pierwszy piszę z telefonu i ciągle mój tekst jest przekręcany.
Nowy-jak to milo, że nareszcie się odezwałeś, a okazja była rzeczywiście godna nowej rury 😉
Irek zamieszcza często na facebooku swoje zdjęcia przyrodnicze, a że jest wspaniałym obserwatorem wszelakiej przyrody, to oglądanie fotografii w jego wykonaniu jest dużą przyjemnością.
I jeszcze w sprawie warsztatów kulinarnych-też kiedyś uczestniczyliśmy wraz z Osobistym Wędkarzem. To były warsztaty bożonarodzeniowe zatem przygotowywane przysmaki miały związek ze Świętami. Potwierdzam obserwacje Małgosi-sympatyczna atmosfera i trochę pomysłów do wykorzystania we własnej kuchni. Te zajęcia były naszym wspólno-obopólnym prezentem gwiazdkowym 🙂
U nas pięknie. Konwalie kwitną jak szalone – i pachną bardzo. Na dzisiaj mamy w planie wizytę u Lisy, a pod wieczór przychodzą Moskale. W planie wódka i różnorodne …no, jeszcze coś wymyslę, bo obiadu nie będę miała czasu robić. Nie ma to jak mąż „pięć minut przed dwunastą zawiadamia, że zaprosił Moskali na szesnastą, a w międzyczasie mamy wizytę u Lisy, która ostatnio chorowała i obiecaliśmy wizytę, jak tylko wyzdrowieje. Chłopy 🙄
Nadbużańskie konwalie zaczynają powoli przekwitać natomiast byłam zdziwiona widokiem pięknych kwiatów na kasztanowcu. Wprawdzie w tamtych okolicach zawsze trochę chłodniej niż w Warszawie, ale przecież kasztany zazwyczaj kwitną na matury, czyli na początku maja. Ech, ta kapryśna tegoroczna wiosna!
Krystyno-udanego pobytu nad Bałtykiem! Pogoda ma być nadal ciepła i słoneczna.
Zrywając konwalie dla Lisy nawet nie zauważyłam, że przyplątał mi się kleszcz. I ugryzł mnie, piernik jasny, dopiero wtedy się zainteresowałam. Teraz nic, tylko patrzeć, czy nie zrobi się czerwone koło…u nas ostrzegali, że kleszczy nadzwyczajnie mnogo i co gorsza, bardzo dużo jest zarażonych boreliozą. To drugi kleszcz w moim życiu. Mam nadzieję – bezboreliozowy. Wy też uważaəcie na tę zarazę…
https://plus.google.com/photos/photo/115740250755148488813/6425257839140570578?icm=false&authkey=CL3Gi4r_veigBw
To jest Nowy z nową rurą! Długo się otwiera, bo ma „wagę” ponad 5MB! (zdjęcie nie Nowy)
Wczoraj przyniósł bukiet BIAŁYCH róż i małą piwniczkę win. Miał również butlę mojego dobrego, oceanicznego kolegi, Kapitana Morgana. W czasie dłuuuugich rozmów fraternizowałem się z Kapitanem i skutki odczuwam do teraz… ale było warto, bo Nowy to znakomity kompan i rozmówca! Dziękujemy!
Świętowaliśmy dziś spóźnione urodziny wnuczki. Rodzice w tygodniu późno wracają i raczej nie marzą o gościach. Solenizantka zdmuchnęła świeczki, ale tortu jeść nie chciała, w ogóle to raczej jest niejadkiem, chudym ale wysokim.
No i popatrz, nie umówiliśmy się z Nowym 🙁
Małgosiu,
mam nadzieję, że nikt nie zmusza (ani nawet zachęca) niejadka.
Będzie głodna, je. Z moich obserwacji wynika, że niejadki często manipulują osobami, które ich karmią. Nie ma niejadków, które umrą z głodu!
Alicjo, obawiam się, że to właśnie błędy wychowawcze 🙁
Dzień dobry 🙂
kawa
Wyjście do kina w towarzystwie Osobistego Wędkarza nie jest prostym zadaniem.
Po pierwsze w kinach graja przede wszystkim filmy amerykańskie z polskimi napisami i jeśli potocznego slangu, którym najczęściej posługują się bohaterowie, nie zna się bardzo dobrze trudno śledzić fabułę. Zatem Francuzowi łatwo nie jest, ale czasami pojawiają się też na ekranach filmy francuskie. Wtedy jednak pojawia się problem, że jedni kochają kino akcji, a inni wolą dramaty obyczajowe i wspólne wyjście do kina staje pod znakiem zapytania. Dzisiaj sukces! Znaleźliśmy film, który oboje obejrzymy z przyjemnością i przede wszystkim z sympatią dla aktora grającego główną rolę.
W „Nietykalnych” oglądaliśmy go chyba ze trzy razy 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=Vy4SsIvDcGk
drogi Cichal – ku –> 27 maja o godz. 17:29 566542
jesli jeszcze nie przypomnialo ci sie ponownie, ze masz demenz, to badz laskaw klepnij czego to mam jeszcze sprobowac?
wydaje mi sie, ze w zyciu nic innego nie robie, tylko co i rusz probuje czegos nowego 🙄
ostatnio tak intensywnie cwiczylem piruety na skateboardzie, az odpadlo tylnie zawieszenie 🙄 sruba nie wytrzymala, dala ciala i teraz mam problem ze znalezieniem odpowiedniej. na dodatek jest toto nietypowe 😛
raz, ze to dziewiatka 🙄
dwa, na dodatek ma komiczny gwint 🙄
niech to gwint trzasnie, chcialo by sie powiedziec 🙂
Wesołe kanapki dla niejadków:
http://img.zszywka.pl/1/0015/w_6789/pomyslowe-kanapki-dla-dzieci.jpg?1
Pozdrawiam blogowisko!
To kolejna proba
Próba pomyślna Pepegorze, pozdrowienia 🙂
A ja pławiłam się w zieleni nad Pilicą. Było cudnie, żeby nie komary byłoby jeszcze lepiej. Okropnie ich dużo i za każdym poruszeniem trawy, krzewów chmary całe ruszają do ataku. Na ganku ustawiliśmy duży wiatrak, to się komarom nie podobało. Przyjemności psuje też obawa przed kleszczami, dręczę psa ciągłym oglądaniem sierści i ogólnie czujna jestem. Kiedyś Bejotka pisała o jakimś wybitnym repelencie, ale zapomniałam nazwy, może byłabym spokojniejsza mając takie zabezpieczenie. Konwalie kwitną jeszcze w miejscach zacienionych, pachną kwiaty akacji. Czekam na jaśmin. Doczekałam się peonii, nie u siebie, ale na straganach. Zakupiłam dorodne truskawki odmiany Azja, pyszne!
U nas dla odmiany akacja straciła prawie wszystkie listki. Jaśmin wymaga drastycznego podcięcia, nasturcje oszalały i próbują inwazyjnego natarcia na płot, całkiem pokaźną ścieżkę i pomocnik. Niestety pogoda niekoniecznie pozwala na roboty ogrodnicze. Dziś zebrałam kolejne wiaderko cytryn. Część dostała nasza przemiła sąsiadka, reszta czeka na przerób.
Wczoraj dokonałam eksperymentu i zrobiłam kotlety ziemniaczane bez mąki. Wyszły bardzo delikatne i puszyste. Do tego sos pieczarkowy. Proste, swojskie jadło, a jakże smakowite.
Upiekłam również ciasto drożdżowe, a robiłam to z duszą kulinarną na ramieniu bowiem ostatnie choć smakowo nic ująć nie było można, nie wyrosło i było „plascate”. Te same składniki i ich ilość, ten sam przepis, ta sama technologia i te same rączki robiły. Tamto jak naleśnik, wczorajsze wspaniałe. Ciekawostka kulinarna jakiej zapewnie nie rozwikłam.
A gdzież to „wicieło” Jolinka?
Echidno, nasze babcie by powiedziały, że pewnie mu (temu ciastu) przeciąg zaszkodził, może jaki nieproszony gośc…
Jolinka brak bardzo 🙂
Spóźnione serdeczności urodzinowe dla Cichala i Basi, wnuczki Małgosi. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi 🙂
Nie mogę przejść obojętnie obok truskawek, dobrze że niskokaloryczne, pocieszam się.
Salso, masz racje, tak moglyby powiedziec, ale tylko te, ktore nie wierzyly w nauke.
dlugo, dlugo przedtem, zanim ludz zszedl z drzewa i zaczal cokolwiek kumac, w kosmosie krazyl ksiezyc. jego dzialanie na nasza planete jest ogromne. rozjasnia i zaciemnia ja, porusza i wstrzymuje oceany, tworzy zawirowania w kosmocie i na naszej planecie, +, +, +, + ….
dlaczego nie mialby miec wplywu na Echidny wypiek? 🙄
Echidno, jestem przekonany ze dojdziesz do tego. wystarczy ze bedziesz notowala padniete wypieki i sprawdzala w kalendarzu jaka to faza ksiezyca.
podobno podczas pelni ludzina tez pada, a co dopiero twoje male ciasto drozdzowe 🙄
🙂
oj, Szaraku, widać, żeś ignorantem w kwestii drożdżowego, inaczej byś wiedział że łaknie ciepła jak mało które ciasto. Np. takie kruche – ciepła nie znosi, najlepiej się czuje w lodówce (przed pieczeniem, oczywiście) 🙂 A księżyc – swoją drogą…
Drożdżowe ma swoje humory, oj ma ….
Salso, dziękuję i przekażę Twojej imienniczce przy nadarzającej się okazji.
Dzień dobry,
pochmurny bardzo i deszczowy, a komarzysków od licha i jeszcze trochę. Jolinek zapowiadała, że na chwilę zniknie.
Wczoraj byliśmy u Lisy, było dobre ciasto, niesłodkie, takie akuratne, z truskawkami. Jak zwykle wysłuchaliśmy litanii skarg pod adresem wszystkich lekarzy „we wsi”. Lisa zakłada, że wszystko można wyleczyć, ale…starość to starość, nie wszystko się da odnowić i usprawnić.
Potem wpadli do nas Moskale i przynieśli niedawno zakupioną w Moskwie chałwę, żona naszego Moskala wróciła z miesięcznego pobytu w stolicy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam chałwę, więc się rzuciłam , słodkie bo słodkie, ale ma w sobie to coś, co przywołuje na pamięć beztroskie dziecinne lata. Jeszcze zostało trochę na dzisiejszy deser 😎
Poza tym coraz lepiej mówię po rosyjsku 🙂
Czyzby?
Korzystam z okazji i skladam serdeczne powinszowania wszystkim jubilatom, zyczac zdrowia i pomyslnosci!
Pisze z laptopa mojej LP i z jej adresu mailowego. Wszelkie proby z zastosowaniem moich danych koncza sie uwaga: jest juz taki…
Pod podanym linkiem (dziekuje Krystyno!) napisalem juz w niedziele: odpowiedz zadnej!
Trzymajmy sie!
Dzień dobry 🙂
kawa
Irku-dzięki za drożdżowe z kruszonką, zupełnie, jak u babci na wakacjach 🙂 A pogoda absolutnie wakacyjna.
Jolinku-może już Ci przeszło? Wiesz dobrze, że za Tobą tęsknimy.
Wracam jeszcze do obejrzanego wczoraj filmu-na początku wygląda na komedię, ale komedią nie jest. Pod koniec trochę moralizowania i filozofowania rodem z Hollywood. Tym niemniej Omar Sy, jak zawsze przystojny i sympatyczny. Zresztą jakże by inaczej, skoro korzenie ma w połowie senegalskie 😉 Poniżej recenzja, która znakomicie podsumowuje nasze odczucia:
http://www.filmweb.pl/reviews/Instrukcj%C4%99+za%C5%82%C4%85czono-20064
Przed filmem, w ramach kolacji zjedliśmy pizzę-jedną na dwoje, zatem bardzo dietetycznie.
Już całe wieki nie jadłam pizzy i było całkiem przyjemnie przypomnieć sobie jej smak 🙂
Była w porządku-ciasto dobrze wypieczone, cienkie i kruche, wersja z parmezanem, szynką prosciutto oraz rukolą. Przed wejściem do naszego kina są trzy restauracje, dla każdego coś miłego.