Święta rozsądne
Wielkanoc była zawsze świętem radosnym, choćby dlatego, że w dawnych czasach, po 40 dniach postu, podczas którego odmawiano sobie wszystkiego co cieszy ludzkie podniebienie, kiedy królował na stołach (zwłaszcza tych uboższych!) żur i śledź, otwierała się możliwość jedzenia, i to smakowitego, w co najmniej wystarczających ilościach. Tradycyjne na polskiej wsi rozbijanie garnka z żurem i wieszanie śledzia dręczyciela na drzewie to był ostatni etap oczekiwania na wielkanocne śniadanie.
Wielkanoc to smaczne święta. Dlatego już odczuwamy wzmożony ruch w sklepach spożywczych, choć może nie przesadne, ale jednak dostrzegalne. Kupuje się różne produkty wcześniej, aby niczego nie zapomnieć.
Przyznaję się, że poddaję się nastrojowi gorączkowych i obfitych zakupów, choć nie jestem szefową świąt a jedynie skromnym pomocnikiem. Ten nastrój jest mi po prostu miły. Ale tym razem postaram się, aby po świętach nie oddawać znajomym kurom kawałków wyschłych ciast, a pieskom kawałków już nie smakowitego mięsa. Po prostu swoje plany zakupowe podzielę co najmniej przez 3. Przyrzekam.
Postanowiłam też nie wypiekać 5 mazurków a tylko 2 i to w ilościach rzemieślniczych, nie przemysłowych. Kto ma siłę wytrwać do ciast!
Natomiast moje serce doświadczonej gospodyni będzie spokojniejsze, jeśli w lodówce znajdzie się w szczelnie zamkniętym naczyniu kawałek zamarynowanego indyka. Można go będzie upiec nawet kilka dni po świętach, o ile wcześniej nie wpadną niespodziewani goście. Mazurki, takie jak kajmakowy i czekoladowy, także zostaną w domyśle, bo przygotuję tylko kruchą podstawę a obie masy ewentualnie, o ile będą potrzebne. Mam w zapasie także słoiczek prawie gotowej sałatki warzywnej, którą w razie czego w 5 minut można przygotować z majonezem, jabłkiem, ogórkiem i jajkiem na twardo.
No i co, czy już wierzycie, że nie będę w tym roku marnować jedzenia?
Komentarze
dzień dobry ..
bardzo rozsądnie … ciekawe czy się uda … czekamy na sprawozdanie …
my planujemy w Święta łażenie między innymi po lesie … szkoda, że nie znam się tak na grzybach i roślinach jak opisuje blogowiczka w tym ciekawym wpisie …
http://smacznapyza.blogspot.com/2017/04/banda-grzybnietych-na-tropie-grzybowej-pieknosci.html
nemo a Ty już byłaś na grzybach? …
Dzień dobry 🙂
kawa
Też rozsądnie. Pieczemy perliczkę, trochę wędlin swojskich z dobrego sprawdzonego źródła, sałatka jarzynowa z dużą ilością nowalijek i mazurek kajmakowy + spacery leśne 🙂
U mnie tez bedzie rozsadnie. Mam zamrozona rybe zabnice i grzybki sw. Jakuba . Nie wiem jeszcze jakie upieke ciasto . Mazurka nie bedzie.
Ja też sobie obiecuję, że nie będę szaleć. Mam zamrożony udziec jagnięcy właśnie by upiec go w Święta, sałatka, może taki mazurek dwa w jednym:
http://gotowanie.onet.pl/galerie/wielkanocne-mazurki-ewy-wachowicz,3090,obraz,4.html
Baba drożdżowa, sernik, oj jednak będzie znów szaleństwo ….
Malgosiu, ciekawy ten przepis, chyba sie skuszę. U mnie tez bedzie jagnięcina, to tradycyjne tutaj wielkanocne mięso.
Żebym nie wiem jak sobie obiecywała kierowanie się rozsądkiem w przypadku szykowania świąt, to i tak rodzina mnie przekrzyczy, bo: pasztet musi być, sałatka jarzynowa obowiązkowo, schab pieczony także, szynka i jajka oczywiście. W kwestii łasuchowania na słodko: baba drożdżowa obowiązkowo, sernik, no i mazurki. Zwykle w czasie świąt nie podaje się u nas obiadu na gorąco, wyjątkiem jest barszczyk czerwony lub biały do popicia. Oczywiste są także dodatki jak chrzan, czy cwikła z chrzanem i sałata itp. zieleniny. Cała sztuka polega moim zdaniem na nie przejadaniu się i degustowaniu wszystkiego po troszeczku. Załamuję się tylko przy mazurkach, które uwielbiam i trudno mi poprzestać na jednej dokładce 🙂 Inna rzecz, że moje mazurki to na półkruchym cieście polewa z gorzkiej czekolady lub kajmaku z dodatkiem np. orzechów, skórki pomarańczowej. Bardzo lubię je ozdabiać malując na ciemnej polewie gałązki bazi, czy drobne kwiatki, taka mania. Oczywiście farbuję też jaja w łupinach cebuli i później, jak czas pozwala i dla odpoczynku, wyskrobuję na nich rozmaite wzorki 🙂
Zabie i Nowemu,
Jak zwykle spoznione ale jak zwykle serdeczne najlepszego!
Najrozsadniej będzie poddać się całkowicie tradycji. Na piątek, tuż po zachodzie słońca 21:30 planowany jest rock konzert. Znana i ceniona hiszpańska grupa zagości na tutejszym platzu. Rok w rok odbywają się tutaj o tej porze imprezy z mocnym muzycznym akcentem. W tym roku nie mam przy sobie skórzanej kurtki. W zeszłym roku na koncercie nie zdejmowalem jej przez całą noc. Później pralem ja wraz ze mną w oceanie. Mi to pomogło, kurtkę szlag trafił i wylądowała w koszu.
Mimo wszystko lubie ta imprezę. Jest super nagłośnienie i fantastyczne oświetlenie. A chłodne blondynki z pewnością troszczyć się będą byśmy nie padli z pragnienia
Jolly napisz nam jak się obchodzi Święta Wielkanocne w Anglii? … mają też Śmigus-dyngus i szukanie jajek lub zajączków?…
Jolinku,
Smigusa nie ma. Swieta sa raczej zsekularyzowane. Tradycyjnie Anglicy jedza hot cross buns – drozdzowe buleczki z rodzynkami, skorka pomaranczowa itp.
http://www.bbc.co.uk/food/recipes/hotcrossbuns_397
Dzieci szukaja jajek. W niedziele wielkanocna na wsiach czasami mezczyzni tancza ‚Morris dance’. Nie wkleje drugiego sznureczka bo caly wpis zniknie w czelusciach internetu. Morris dance ma podobne znaczenie jak nasze topienie Marzanny.
My przygotujemy sniadanie polskie – jajka, dobre wedliny, kielbasa, cwikla. Na obiad bedzie jagniecina, lopatka z giczka dluuugo pieczona w niskiej temperaturze. Jak znajde czas i chec, upieke mazurek.
Widzę, że u Koleżanek na świątecznym stole zagości jagnięcina. Dawno nie jadłam. Przeważnie piekłam kaczkę, kiedyś w całości, potem tylko kawałkach, ale kaczka już się nam przejadła i upiekę kawałek indyka. W przeszłości zdarzało mi się piec indyka w całości/ dla trzech osób ! /, ale większość oczywiście trafiała do zamrażarki. Z ciast upiekę mały sernik z 1/2 kg twarogu i mazurek pomarańczowy z połowy składników, czyli także niewielki. Gości będzie niewielu. Jedna osoba będzie tylko na śniadaniu, a syn i synowa z dziećmi może zostaną na obiedzie. Tym razem nie odwiedzę siostry ani ona mnie, bo wraz ze szwagrem spędzają święta poza domem, w pensjonacie. Siostra wreszcie dojrzała do takiej decyzji, bo jej dzieci wraz ze swymi rodzinami mieszkają w pobliżu i korzystają z gościnności rodziców trochę ponad miarę. Prawdę mówiąc z wiekiem coraz mniej jest ochoty i sił na przygotowanie świąt. I coraz więcej osób spędza je poza domem.
My też nie jemy ciepłych obiadów w Święta. Będzie tradycyjne śniadanie: jajka, wędliny przygotowane przez tatę – szynka, biała kiełbasa i jakaś niespodzianka podobno. Chrzan, rzeżucha, sałata, szczypiorek z ogrodu, rzodkiewki, pomidor. Jak ktoś po południu zgłodnieje może przygotować sobie pyszne kanapki 😉 . Z ciast rolada Nemo, mały sernik i wyjątkowo w te Święta tort.
Wczoraj było gorąco, a dzisiaj wieje silny i zimny wiatr. Raz słońce, za chwilę deszcz.
nic nie przygotowuję na święta, bom zaproszona i mam tylko wędliny jakieś z polskiego sklepu. Ponieważ koleżanka Elżbieta robi zawsze różne mięsa, zabiorę Żabiną konfiturę oraz moja z gruszek, zurawiny, jagod i cytryny.
a teraz musze pigułę, bo juz nie strzymam.
Szynke, kielbase czy jajka to ja moge podac tylko do obiadu. Bernard tego nie przelknie na sniadanie i ja chyba juz tez nie. Na swieta bedziemy tylko we dwoje.
http://ksiazki.onet.pl/obraz-tomasza-setowskiego-stal-sie-inspiracja-dla-dubajskiego-budynku/94f7kg
ładny ten mazurek …
http://po-zarcie.blogspot.com/2017/04/wielkanocny-mazurek-kajmakowy.html
Jolly czyli Święta są ale w skróconej wersji… 😉
Asiu to macie urodziny lub rocznicę w Święta ..
a pogoda niestety jest zła ..
Mazurek śliczny, ale składniki mało popularne i widać rękę profesjonalistki.
Ale kształt mazurka nietypowy, bo najczęściej ma on kształt prostokąta. Tak mi się wydaje.
Elapa,
co w takim razie podajesz na śniadanie świąteczne ? Na co dzień także nie jem rano wędlin, ale podczas świąt jak najbardziej. W drugi dzień świąt myślę o twarożku lub owsiance z owocami.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Irku mazurek bardzo kuszący… 🙂
ja mazurków nie robię ale do kawy zrobiłam sernik na zimno z jogurtu i mrożonych truskawek …
Krystno – u mnie nie ma swiatecznego sniadania. W mojej francuskiej rodzinie bylo normalne sniadanie i nic wiecej. Nie proponowalam naszego zwyczaju, bo wychodzilam z zalozenia, ze to ja do nich przyjechalam i powinnam sie dostosowac do nich . Bernard na sniadanie je kromke chleba z dzemem i jablko.
to już mamy informacje co na śniadanie Świąteczne we Francji i Anglii .. a koleżeństwo z innych krajów też nam poda jakieś szczegóły w tym temacie … 🙂
wyjęłam czapkę, szalik i rękawiczki bo zimnica kwietniowa nastała …
Czasem ciężko nie marnować jedzenia. Trudno aby mieć wszystko wyliczone, zwłaszcza przy większej liczbie gości, w takiej sytuacji zawsze coś zostanie. Zjedzenie takich resztek jest czasem wyzwaniem.
Chyba wszyscy zabiegani przed Świętami, nie mają czasu przysiąść do komputera. U mnie w kuchni smakowite zapachy, główny kucharz czyni przygotowania do pasztetu. Ja mam jeszcze wolne, jako że specjalizuję się w słodkich wypiekach, a to zostawiam na ostatnia chwilę. Pogoda fatalna, ręce marzną, deszcz kropi i żeby nie ta zieleń zdaje się, że to październik. Wielkanoc najlepiej obchodzić w Meksyku. Już wiele razy tu pisałam, ale wspomnę tylko, że z Wielkanocą rozpoczyna się tam sezon wyjazdów w plener. Jest już ciepło, wszystko kwitnie. Wiele osób (na północy) spędza Wielkanoc nad morzem (Corteza), w pobliżu gdzie mieszkałam był Kanion de Guadalupe, pięknie położony wśród kamienistych gór, z ujęciami ciepłych wód. Teren porośnięty palmami, ale żeby tam dotrzeć trzeba było pokonać dość wymagającą drogę przez pustynię (Laguna Salada), wzniecając tumany kurzu, dalej ciągnął się szlak mocno kamienisty, wymagający wytrzymałego auta i sprawnego kierowcy. Ale już po pokonaniu tych przeszkód, sam kanion był oazą spokoju i wymarzonego wypoczynku. Tam wiele rodzin, także zza pobliskiej amerykańskiej granicy zjeżdża żeby spędzić pod namiotem Święta Wielkanocne. Oczywiście wokół namiotów są poustawiane dekoracje w postaci kolorowych zajączków, czy wielgachnych pisanek. Są wyznaczone miejsca dla grillowania, ocienione daszkami z liści palmowych, wyposażone w drewniane stoły i ławy. Przy każdym stanowisku, małe, okolone kamieniami miejsce do pluskania się w ciepłej wodzie. Raz miałam przyjemnośc tam spędzić pierwszy dzień świąt, pamiętam, że zabraliśmy sporo jedzenia w wielkich turystycznych lodówkach, ale po trudach naprawdę wyczynowej drogi do celu i z powodu wzrastającego upału, marzyliśmy wyłącznie o chłodnych napojach 🙂
Dla zainteresowanych mała ilustracja do powyższego 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=pgoH_iDYs1Q
Salso,
ciekawa okolica i dobre miejsce na wypoczynek.
A dziś jest święto czekolady. Kto i kiedy je ustanowił, nie wiem, ale czekolada jest tego warta. Bardzo ją lubię z wyjątkiem białej, która do prawdziwej ma podobny tylko kształt.
Barbaro okoliczności przyrody do świętowania bardzo przyjemne … 🙂 … tylko daleko okropnie jest …
czekolada jest u mnie w menu każdego dnia … 2 kawałeczki gorzkiej dla zdrowia … 😉
No właśnie, żeby nie te odległości… 🙂 Na szczęście czekoladę mamy na miejscu, możemy się nią raczyc, zwłaszcza ciemną, gorzką 🙂
Jolinku – 13 urodziny 🙂
Salso – a co ludzie zabierają do jedzenia w ten świąteczny plener? Czy to zwykłe piknikowe jedzenie czy są też jakieś specjalne potrawy?
http://butteryplanet.tumblr.com/post/159473250279
Asiu, my akurat zabraliśmy produkty, które miały nam przypominać polskie tradycyjne wielkanocne specjały, m.in. jajka faszerowane, szynkę, babę drożdżową. Ale Meksykanie na pewno nie ruszają się bez tortilli, pokrojonych surowych warzyw, fasolowych i innych dipów oczywiście na ostro, ale też jeśli na kampingu jest grill, to taszczą ze sobą marynowane mięso. Świątecznie zapewne także tamales, które zwykle przy jakichś większych okazjach przygotowują w dużych ilościach, ale dość rzadko, bo pracochłonne. Są wprawieni w ucztach na powietrzu, bo lubią takie spotkania towarzyskie i organizacyjnie są perfekcyjni, a i aura sprzyja. Nie ma znaczenia czy spotkanie jest w małym czy b. dużym gronie, każdemu sprostają i to z uśmiechem, bez problemu 🙂 Oczywiście przenośne lodówki są zawsze pełne worków z lodem i napojów. Na pewno nie zabierają kanapek, bo wszystko zawijają w tortille, które z kolei lubią sobie umoczyć w salsie 🙂
Piękne te roślinki kiełkujące w skorupkach…
Jeszcze jako ciekawostkę dodam, że na tej samej pustyni, przez którą wiedzie szlak do Kanionu de Guadalupe, 18 października 2003 r. odbył się koncert Luciano Pavarottiego. Przygotowania trwały kilka miesięcy, ziemia była nawadniana i utwardzana. Organizacyjnie było wszystko przygotowane na medal, sam Maestro niestety osłabiony po chorobie, ale koncert się odbył, zakończył późną nocą, fajerwerkami na pustyni. Najgorszy był powrót, bo jak ruszyła ta niespotykana w takim miejscu liczba samochodów, pustynny pył był jak zamiec śnieżna. Ale cóż to w porównaniu z takim przeżyciem w tak niezwykłej aurze, nie do zapomnienia 🙂
Trochę marnej jakości film, ale pewne wyobrażenie ogromu tego przedsięwzięcia oddaje, kto chętny… https://www.youtube.com/watch?v=61iH50cG_qA tak mi się zebrało na wspomnienia 🙂
Asiu to miła imprezka będzie … 🙂
Barbaro bardzo ciekawe te Twoje opowieści … intensywnie korzystaliście z uroków tamtejszego życia i teraz są piękne wspomnienia a i my trochę skorzystamy przy okazji .. 🙂
a ja szykuję torbę na wyjazd i wyciągam ciepłe swetry i buty …
Jolinku, ubierz się na cebulkę. Najważniejsze żeby nie padało. Póki co, mokro! Dlatego pisałam, że jak Wielkanoc – to w Meksyku 🙂
Salsa,
Z przyjemnoscia czytam Twoje wspomnienia z Meksyku. Bylam w Meksyku kilka razy i troche poznalam meszkancow. Jedzenie jest wspaniale. W stanie WA mieszka duzo osob pochodzacych z Meksyku. Bardzo mili ludzie. Prowadza swoje businessy i sa sympatyczni i odpowiedzialni.
U nas wszystkie napisy w publicznych miejscach sa po angielsku i po hiszpansku.
Melchior Wankowicz w ksiazce „Krolik i oceany” bardzo sympatycznie opisuje pobyt z zona na Baja California. W restauracji tak mu smakowal obiad z „seafood” i ryzu, ze poszedl do kucharza i poprosil o przepis. Przepis jest w ksiazce „Krolik i oceany”
W filmie „Babel” w rezyserii Alejandro Iñárritu jest ladnie pokazana rodzina w Meksyku. Adriana Barraza wspaniale zagrala w filmie role opiekunki do dziecka.
Ogolnie Meksykanie to wspaniali ludzie. Dziekuje za wspomnienia.
Miło, że tak odebrałyście moje wspomnienia. Rzeczywiście Meksykanie to wspaniali ludzie, uprzejmi, pogodni i dyskretni. Tak też pisze o nich p. Susana Osorio-Mrożek w książce „Meksyk od kuchni” (o której już tu kiedyś rozmawialiśmy) podkreślając wagę jaką przywiązują do dobrego wychowania, na które zwracano uwagę dawniej i teraz, szacunku do starszych, słabszych. Daje się to wyczuć w ich sposobie bycia, gestach, ale też w formach językowych pełnych zwrotów grzecznościowych świadczących o szacunku dla rozmówcy. No i ta ich kuchnia o której p. Osorio-Mrożek pisze jako o jednym z najważniejszych filarów kultury…
Salsa,
Bardzo ladnie to opisalas. Rzeczywiscie ich przywiazanie do rodziny, szacunek dla tradycji i zyczliwosc sa widoczne.
Orca 🙂 Muszę się oddalić. Mój Kucharz zakończył kuchenne zmagania i jak ten chirurg odszedł od stołu operacyjnego, teraz czas na kuchcika…
Adios
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Barbaro dzięki Tobie mieliśmy bardzo miły dzień wczoraj a nawet Irkowa kawa pachnie Meksykiem .. a z ubraniami tak zamierzam – na cebulkę …
dziś u mnie ziemniaki z jajem i do popicia kefir .. lodówka prawie pusta … 😉
taki mazurek jest łatwy do zrobienia … zrobię sobie po Świętach do kawy .. wafle i bakalie już mam … 😉
http://ilovebake.pl/2017/04/11/mazurek-bakaliowy-na-waflach/
Salso, dzieki za wczorajsza podróż do Meksyku, z przyjemnością czytałam Twoje wspomnienia.
Tutaj tez sie ochłodziło. Na obiad zrobię zapiekankę z mielonego mięsa wołowego z rosołu z puree z ziemniaków, na rozgrzewkę 🙂
Koleżanki, dzięki za ciepłe słowa 🙂 Dzisiaj czas na wypieki słodkie, zatem odmaszerowuję do kuchni. Za oknem ołowiane chmury, ale i słońce przez szparkę wyziera 🙂
poszłam się trochę przejść … a żeby mnie nie wywiało to poszłam na nowe osiedle i przy okazji obejrzeć co tam majstrują … no i spotkała mnie niespodzianka bo na trawnika obsadzonych jakimś krzaczkami, które podsypano mieszanką kor rosną stadami smardze (chyba bo są jeszcze malutkie) … czy z takich miejsc można zbierać grzyby? ….
Chyba można, bo jak rosną grzyby, to nie jest ta ziemia spaskudzona chemią. U nas kiedyś rosły opieńki na takim trawniku…zbierałam rok w rok, wreszcie „przyjechał walec z chemią i wyrownał”, bo tam miala rosnąć trawa tylko – bez zielska i grzybow jakichś 👿
I rzeczywiście, grzyby , mlecz i inne babki lancetowate licho wzięło.
Boli mnie dłoń, wzięlam jakieś piguły, bo spać nie mogę…i przewinąłby mi ktoś tę rękę, ale nie wolno ruszać. A wygląda to całkiem nieświątecznie, taka brudna już dość brudna onuca.
Alicjo chodzi o to, że chyba smardze są pod ochroną … ale może na trawniku nie? …
Alicjo, może zawiąż sobie na tym gipsie jaką leciutką kolorową apaszkę, zawsze trochę weselej będzie. O grzybach na trawnikach, w dodatku na korze pojęcia nie mam, ale zwykle ta kora pachnie jakoś dziwnie, czy nie jest nasączana jakimś środkiem chemicznym?
Moje drożdżowe ciasta sobie rosną, a w międzyczasie sernik się upiekł. Jakoś tym razem nie opadł, o dziwo! Wieczorem jeszcze spody do mazurków, a ozdabianie chyba jutro skoro świt, no i barwienie jajek. Rzeżucha wyrosła pięknie, w wazonie tulipany i zielony bukszpan. Jest już prawie świątecznie 🙂
zamalować abstrakcyjnie?ńajchętniej bym poszła na pogotowie, zeby mi przewinęli to-to czymś nowym, ale musiałabym stracić pół dnia albo i dłużej, a i to by mnie dochtor ofuknął, żemamymagania i czas zabieram…
Idę do fryzjera głowę umyć i włosy skrócic – dobre i tyle…
Barbaro zapachniało prawdziwymi Świętami … teraz sobie zrób w nagrodę filiżankę herbaty lub kawy … 🙂
a z tymi grzybami to może tak być, że chemia im dała kopa bo dużo ich bardzo .. są teraz małe i do niczego się nie nadają ale jak wrócę z wyjazdu to pójdę zobaczyć jak się mają (jeśli ich nikt nie pozrywa) …
u mnie też trochę pachnie Świętami … właśnie mi dostarczono wędliny bio z zaprzyjaźnionej wytwórni … wprawdzie mamy pobyt wyjazdowy z obfitym i świątecznym menu ale wszyscy sobie zażyczyli dostawy ww wyrobów bo są wyjątkowo smaczne … kotka, która zawsze ucieka przed gośćmi powitała ich przy drzwiach … a ja oczywiście musiałam pokosztować wszystkiego by sprawdzić jak wyszło tym razem … 🙂
I jak wyszlo Jolinku ?
Nie ma to jak zapach wyjętego z pieca ciasta drożdżowego… brakuje tylko zapachu pasty do podłogi, który to przed świętami snuł się po klatkach schodowych dzieciństwa 🙂
Jolinku, wyjazd wyjazdem, ale zawsze dobrze mieć w zanadrzu zapasik smakołyków z dobrego źródełka:)
Mój pies asystował przy produkcji pasztetu itp. mięsnych potraw zawęszając z rozmarzeniem w oczach, dzisiaj zobojętniał, na szczęście słodkie wypieki wcale nie w jego guście 🙂
Troche o grzybach
O tej porze roku rosna u nas smardze. Na trawnikach. Przy drodze. Smardze sa bardzo smaczne. W sklepie na farmie kosztuja $15.00 za funt.
Salsa,
Znam dwa rodzaje jadalnych grzybow rosnacych na drzewach – shiitake I maitake. Jedne I drugie sa bardzo popularne, szczegolnie w kuchni azjatyckiej. Shiitake I maitake mozna hodowac z tylu domu. Potrzebujemy swiezo wyciety pieniek drzewa lisciastego I mieszanke z zarodkami grzyba (mushroom dowel). W pienku robimy male otwory I tam wkladamy zarodki grzyba. Przykryc otwory ziemia (niektorzy uzywaja topiony wosk) I czekac. Czasami 6 miesiecy, czasami dluzej. Kiedy grzyby zaczna rosnac na pienku wtedy bedziemy mieli stala dostawe przez wiele lat.
Shiitake I maitake sa bardzo smaczne. Maitake wyrozniaja sie swoim intensywnym, grzybowym smakiem i rowniez sa znane i cenione za swoje wlasciwosci lecznicze.
Na pniu maitake, zwane rowniez hen of the woods, wyglada w ten sposob
http://www.midwestmycology.org/images/Study%20guide%20images/Grifola%20frondosa%201.jpg
Mam nadzieje, ze Ty i zainteresowani bedziecie miali okazje posmakowac maitake. Oczywiscie jesli jeszcze nie znacie tego grzyba. Proponuje tylko swieze maitake. Maja bardziej intensywny smak I zapach, chociaz suszone tez smakuja super. Mozna zaczac od sklepu azjatyckiego, jesli jest taka mozliwosc.
Orko, dzięki za ciekawostki o grzybach. Shiitake próbowałam świeże i suszone, ale maitake raczej nie. W mieście nie mam szans na wyhodowanie tych grzybków, ale na działce zapewne tak. Choc nie wiadomo czy ich szybciej mrówki, albo inne robaczki nie pochłoną. Zbieramy tam podgrzybki, maślaki i resztki zakopujemy w różnych miejscach wierząc, że grzybnia ruszy do pracy. Zapewne na tej miejskiej korze mogą grzybki wyrosnąć, ale czy one zdrowe jeśli kora może być nasączana jakimś środkiem odstraszającym chwasty czy inne szkodniki?
Jolinku,
nie zbieram grzybów, bo jest za sucho i za ciepło. Przekwitają tulipany i magnolie, kwitną jabłonie i bzy, pora na sianokosy…
Moje święta zawsze były „rozsądne” i zapasów nie wystarcza zazwyczaj nawet do wtorku. Upiekę babę według Pyry i pavlovą, Osobisty domaga się colomby.
Jaja ufarbujemy w sobotę, reszta przygotowań chyba też w ten dzień.
Jutro jest święto, sklepy zamknięte, tradycyjnie pójdziemy w góry, ale już nie na narty, bo śniegi zmarniały dużo za wcześnie, parę dni temu oglądaliśmy krokusy na 1800 m.
Zwyczaj śniadania wielkanocnego jakoś się tu nie przyjął, bo goście przybywają zawsze na obiad, a ten jest o 12. I to mi bardzo pasuje.
Tym razem Młodzi zapowiedzieli swój przyjazd w niedzielę rano, to dostaną zwyczajne śniadanie, innego i tak nie znają 😉
Na obiad będą własne szparagi (zbieramy i jemy co drugi dzień), łosoś wędzony, sałata z winegretem i malowane jajko, a potem pieczony w niskiej temperaturze udziec jagnięcy, czerwona kapusta, brokuły, młode ziemniaki, żabnica dla niejedzących mięsa. W poniedziałek ewentualnie risotto ze szparagami albo coś się wymyśli.
Pogoda ma się zepsuć akurat na weekend, ale deszcz nas nawet ucieszy. Byle nie za mocno lało, kiedy będziemy szukać ukrytych w lesie jajeczek 😉
Życzę wszystkim bezstresowych dni świątecznych i miłego wypoczynku!
PS
Dziś na podwieczorek było ciasto z rabarbarem z ogrodu – pierwsze w tym roku.
elapa napiszę tylko, że dobrze iż zamówiłam sporą ilość bo jakoś szybko znika …
nemo ten przydomowy ogródek to skarbnica dobrego jedzenia … niestety aby były plony to wymaga to dużo pracy … lubię czytać o tym co robisz i co rośnie ale sama nie mam drygu do tego a miałam dwa razy okazję się sprawdzić …miłych wspinaczek biesiadowania … 🙂
U nas nic – byłam u fryzjera, a to już jest coś.Poza tym wydałam pewną sumęna rzeczy do ubrania, które absolutnie nie są mu potrzebne, bo te stare jeszcze się tak całkiem nie rozpadły. A co – mam czekać, jak gdzieś u ludzi portki mu z tyłka spadną?! Bo już kiedyś obnosił z dumą podkoszulek (ja tak nazywam tzw.tiszierty), rozpruty pod pachą. Prosz bardzo – ale nie w moim towarzystwie 👿
Mam znajomych wrażliwych na punkcie estetyki i założę się, że niektórzy z nich myślą – nie dość, że sama chodzi w wyświechtanych łachach, to jeszcze chłopu żałuje grosza żeby „se” kupił coś na grzbiet 🙄
p.s.
te rzeczy nie dla fryzjera, bo byłam u fryzjerki 🙄
Alicjo fryzjer zawsze poprawia humor kobiecie to i pewną sumę na męża jest skłonna wydać … 😉
Nemo upiekła ciasto z rabarbarem. A dziś na hali targowej też widziałam już pierwszy rabarbar, chyba jednak zagraniczny.
Co do smardzów – nie wolno zrywać dziko rosnących. Czy te u Jolinka takie były? Trudno to stwierdzić. Raczej nie, bo wyrosły na rozsypanej korze, ale nie zrywałabym ich, chociażby dlatego, aby uniknąć ewentualnego tłumaczenia się .
Szkoda, że akurat nie ma Irka, bo on chyba jest zorientowany w temacie smardzów. U mnie w ogródku też czasami wyrastały smardze na korze, ale w ogóle nie czułam ich zapachu. Może te dzikie są bardziej aromatyczne.
W ramach prac przedświątecznych zrobiłam kruche ciasto na spód do sernika i ciasto do mazurka. Jedno i drugie tylko z połowy składników.
Jolinku,
ja od stu lat mam jedną i tę samą fryzure, bo nie cierpie zadnych niewiadomoco, dlatego tylko co pol roku, podciąć tyle i wystarczy, i prosze mnie nie nagabywać o nic, szanowna pani Fryzjerko, a Fryzjera to już sobie nie wyobrażam. Dla mnie to mus, miećjako takieporządki na głowie, więc się udaję, aczkolwiek nienawidzę.
Kobiety sobie chyba wmówiły, że fryzjek(ka) to taki(a) psychoterapeutka….TO NIE DLA MNIE. Albo im wmówiły/li fachowcy od pijaru fryzjerskiego 😉
Salsa,
Nie wiem, czy smardze rosnace na korze miejskich drzew moga byc toksyczne. Moja zasada z grzybami w lasach lub na trawnikach jest taka, ze jesli nie jestem pewna to mnie ten grzyb nie interesuje.
Zycze sukcesow z grzybnia.
Oczywiscie sarny lubia jadalne grzyby 🙂
Zalaczam zdjecie grzybow zebranych w gorach i ciekawskiej sarny
https://get.google.com/albumarchive/112949968625505040842/album/AF1QipNHqelZ7TjkZZUm_hYQlzchVFyOYYiNQ9tbcO5t/AF1QipMIWLlQd08g3nNyYI2eYq1CtTweBDFSR8B2v7i_
Orko, chyba się nie zrozumiałyśmy. Mowa była o grzybach rosnących na mieszance kory, którą podsypano świeżo posadzone krzewy, a nie na korze miejskich drzew. Te ostatnie raczej toksyczne nie są, natomiast taka mieszanka może być nasączona jakimś środkiem przeciw chwastom czy innym szkodnikom. Ale jeśli smardzom to środowisko odpowiada, to może ja się mylę 🙂
Zmykam, uporałam się z ciastami, czas na relaks 🙂
…a grzyby na zdjęciu dorodne, że nie wspomnę o ciekawskiej sarnie, urocza!