Święta rozsądne

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Wielkanoc była zawsze świętem radosnym, choćby dlatego, że w dawnych czasach, po 40 dniach postu, podczas którego odmawiano sobie wszystkiego co cieszy ludzkie podniebienie, kiedy królował na stołach (zwłaszcza tych uboższych!) żur i śledź, otwierała się możliwość jedzenia, i to smakowitego, w co najmniej wystarczających ilościach. Tradycyjne na polskiej wsi rozbijanie garnka z żurem i wieszanie śledzia dręczyciela na drzewie to był ostatni etap oczekiwania na wielkanocne śniadanie.

Wielkanoc to smaczne święta. Dlatego już odczuwamy wzmożony ruch w sklepach spożywczych, choć może nie przesadne, ale jednak dostrzegalne. Kupuje się różne produkty wcześniej, aby niczego nie zapomnieć.

Przyznaję się, że poddaję się nastrojowi gorączkowych i obfitych zakupów, choć nie jestem szefową świąt a jedynie skromnym pomocnikiem. Ten nastrój jest mi po prostu miły. Ale tym razem postaram się, aby po świętach nie oddawać znajomym kurom kawałków wyschłych ciast, a pieskom kawałków już nie smakowitego mięsa. Po prostu swoje plany zakupowe podzielę co najmniej przez 3. Przyrzekam.

Postanowiłam też nie wypiekać 5 mazurków a tylko 2 i to w ilościach rzemieślniczych, nie przemysłowych. Kto ma siłę wytrwać do ciast!

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Natomiast moje serce doświadczonej gospodyni będzie spokojniejsze, jeśli w lodówce znajdzie się w szczelnie zamkniętym naczyniu kawałek zamarynowanego indyka. Można go będzie upiec nawet kilka dni po świętach, o ile wcześniej nie wpadną niespodziewani goście. Mazurki, takie jak kajmakowy i czekoladowy, także zostaną w domyśle, bo przygotuję tylko kruchą podstawę a obie masy ewentualnie, o ile będą potrzebne. Mam w zapasie także słoiczek prawie gotowej sałatki warzywnej, którą w razie czego w 5 minut można przygotować z majonezem, jabłkiem, ogórkiem i jajkiem na twardo.

No i co, czy już wierzycie, że nie będę w tym roku marnować jedzenia?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj