Zdobić czy nie zdobić?
Kilka lat temu w porannej audycji telewizyjnej promowaliśmy obydwoje z Piotrem swoje nowe książki. Był to czas przedwiosenny, więc przygotowałam wedle swego książkowego przepisu mazurek. Był kruchy, z czekoladową polewą i smakowitą skórką pomarańczową oraz migdałami wycinanymi, ale niezbyt fantazyjnie, rąbek ciasta był trochę nierówny, widomy dowód ręcznego wykonania. Zadzwoniła pani, która szyderczo powiedziała, że pani Adamczewska nie zrobiła równiutkiego, starannego ciasta, tylko jakiś niezgrabny twór. Oczywiście, mogło to ciasto nie przypaść do gustu, ale mnie podobało się właśnie to, że nie był równym maszynowym, mazurkiem jak spod sztancy, jakie można kupić sklepach przed Wielkanocą.
Od razu przyznam się, że w nie gustuję w potrawach przybranych, dekoracyjnych, wypracowanych, pracowicie upiększanych. Z dzieciństwa pamiętam przyjęcia, na których więdła na półmiskach zielona sałata, obsychały jajka na twardo. Zawsze omijałam je przy nabieraniu sobie wędlin czy mięs.
Ostatnio mamy kolejną modę: przybieramy potrawy kwiatami. Całe opakowania kwiatów możemy kupić lub je ściąć z domowych lub ogrodowych nagietków, nasturcji, bratków czy chabrów. Powiem coś niepopularnego: nie przybieram półmisków, kwiaty najwyżej dodaję do sałatek. Uważam, że dobrze przygotowane danie jest wystarczająco dekoracyjne i apetyczne, nie potrzebuje zmęczonych przybrań. Na przykład bochen świeżego chleba, rumiane bułki, ładny befsztyk czy kawałek sera są piękne same w sobie, nie wymagają przybrania? Ważne jest naczynie, w którym podajemy, sposób przyrządzenia, dobór składników potrawy, piękny obrus, serwetki, przyzwoite nakrycie stołu. I apetyt.
Zbyt ozdobnie podane danie wydaje mi się nieco tandetne, nieapetyczne, kiczowate i – niehigieniczne. Mam nadzieję, że nie uznacie tego za przesadę?
Komentarze
Dzień dobry 🙂
kawa
Oczywiście, nie przesadzajmy z ozdobami
dzień dobry …
zdobić z umiarem … ja lubię ładnie podane jedzenie … a ładnie to dla mnie z umiarem i wyczuciem …
dziś zwykły obiad … makaron, brokuł i parówka …
Małgosiu co zrobiłaś na pierwszy obiad po powrocie ze świata? ….
Wszystko zgodnie z zasada: co by tu jeszcze…
Moda na dekorowanie potraw niejadalnymi dodatkami w normalnych warunkach wzięła się z powszechnego fotografowania potraw na potrzeby książek ,gazet, blogów i produkcji telewizyjnych. Ma ładnie wyglądać i przyciągać wzrok. A, że smakuja takie dodatki jak siano na łące? Tego sie nie je. Moja kolekcja ksiązek kulinarnych w tym roku powiekszyła się w sposób przeczący zdrowemu rozsądkowi, większość to książki kilku i kilkunastoletnie. Mogę obserwować jak zmieniało się dekorowanie i serwowanie potraw na przestrzeni dwudziestu lat i dochodzę do wniosku, że mamy do czynienia przerostem formy nad treścią. Dania mają być przygotowane w czasie od 15 do 30 minut bo tyle najczęściej trwają programy kulinarne w TV. Format sprzedawanych programów na cały świat wymusza kuchnię lekką łatwą i przyjemną oraz ładnie wyglądajacą na ekranie telewizora, tableta czy telefonu. Oglądam relacje z najlepszych restauracji gdzie szefowie trzygwiazdkowych restauracji niczem dziewczę niewinne biegaja po łakach zbierając kwiatki, wyszukane zioła i porosty a potem dekorują nimi dwie łyzeczki czegoś co przypomina jedzenie. Wszystko ma być wspomnieniem smaku, niezwykłym doznaniem tak przelotnym , że dla zwykłego śmiertelnika nieosiagalnym a kosztujacym tyle, że można za to wyżywić pięcioosobową rodzinę przez miesiąc.
Kto bogatemu zabroni?
Z drugiej strony jest amerykańska moda na porcje tak wielkie, że nikt normalny nie jest w stanie tego zjeśc. Hamburgery wielkie jak piłka do koszykówki, dania na czterdziesto centymetrowych talerzach, dwa litry coli w kubku i puchar lodów wielkości pucharu Dewisa. Można i tak. A potem sie dziwimy, że 1/3 żywności trafia do kubła a potem na śmietnik.
wiecie, że liczba aut przypadających na tysiąc mieszkańców: w Berlinie wynosi 342, w Paryżu 450, a w Warszawie 642 … no ale Berlin i Paryż mają metro ..
Tutaj bez dekoracji, a jedynie z wykorzystaniem różnych kolorów i z pomysłem:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/8a/11/82/8a1182942eed782ba0ed83b485842915.jpg
Tak, jak Jolinek lubię dania ładnie podane, ale przerost formy nad treścią bywa rzeczywiście irytujący. Znalazłam przykład takiego talerza:
http://www.leglobetraiteur.fr/media/entreejuillet1600__099641900_1639_09072015.jpg
Podobnie jak Jolinek i Danuśka, lubię ładnie podane dania. Najważniejszy jest oczywiście smak tego co jemy a dekoracja jest tylko wstępem do degustacji. Właśnie to podkreśla pan kucharz w załączonym filmiku.
https://m.youtube.com/watch?v=ZcqIsBmVF_M
Wczoraj z przyjemnością obejrzałam „La Laland”. Reżyseria jest błyskotliwa i doskonała para aktorów ale w całości to nie jest wielki film . Jest kilka pamiętnych scen i mozna posłuchać dobrego jazzu 🙂
Alino-jak wiesz, też uważam, iż jest film, który się bardzo przyjemnie ogląda, ale nie bardzo wiadomo, dlaczego został obsypany aż tyloma Oscarami (14 nominacji oraz 6 nagród).
Jolinku, uśmiejesz się z mojego wczorajszego obiadu 🙂 Po trzech tygodniach, smacznego, ale zupełnie innego jedzenia stęskniłam się przede wszystkim za naszym pieczywem, tam dostępne były tylko tosty. Tuż przed wyjazdem przechodziliśmy koło jakiegoś ulicznego grilla i smażono tam kiełbaski, zapach był świetny, ale właśnie wyszliśmy z obiadu. Obiecałam, że jak wrócę do domu to je zrobię. Wiem, że to nie to samo co z grilla, bo z patelni, ale wczoraj na obiad była kiełbasa z podsmażoną cebulą, kapusta kiszona i chrupiące grahamki …
Małgosiu doskonale Cię rozumiem. W czasie pobytu w Dominikanie marzyliśmy o razowcu z Grzybków.
Małgosiu tak myślałam, że proste jedzenie chłopskie będzie na stole … chyba tylko Danuśka po powrocie jadłaby dalej azjatyckie specjały …
Nowy ma zimę w Nowym Yorku a prasa podaje, że w okolicy Jego warszawskiego domu wycieli prawie wszystkie drzewa ….
Owocw zaswsze nadają się na ozdobny talerz.
Bardzo wiele kwiatów jest jadalnych, w dzieciństwie piekłam bezy z kwiatkami fiołków (smakiem fiołkowym sie nie wykazały), a poza tym bardzo mi pasują kwiaty nasturcji w sałatach – są pieprzne, znakomite. Oczywiście to ma być dodatek, a nie micha sanych nasturcji. Drobne kwiatki (fiołki, ogórecznik) można zamrozić w kostkach lodu do drinków 😉
https://www.google.ca/search?q=kwiaty+w+kostkach+lodu&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwjr4IGyrtbSAhXn44MKHT81C8sQsAQIGw&biw=1127&bih=555
U mnie dzisiaj znowu zawierucha zimowa. Kot na podgrzanym przez kaloryfer parapecie, a ja chyba też przyjmę pozycję horyzontalną i coś poczytam.
fajny pomysł na resztki chleba i nie tylko …
http://mojacalabria.com/przepisy-kulinarne/rolada-chlebowa—kolejny-pomysl-na-resztki-chleba
Jakoś tak mam, że bez trudu przystosowuję się do lokalnej kuchni. Przy okazji stwierdzam, że jeszcze nie byłam w kraju, którego kuchnia, by mi nie smakowała(w Danii i Norwegii jedynie ceny stawały mi w gardle 😉 )Nawet podczas bardzo długich, studenckich wakacji spędzanych we Francji nie tęskniłam za ziemniakami z wody, czy też za polskim, razowym chlebem. Bagietką i croissantami zajadałam się do upadłego, co skończyło się sześcioma kilogramami nadwagi pod koniec pobytu! Jedynie w Algierii, gdzie spędziłam dwa lata mego żywota piekłam chleb i robiłam polski twaróg. Wszyscy piekli i twarogowali zatem ja też 🙂 Trzeba przyznać, że to było bardzo smaczne urozmaicenie naszej tamtejszej trochę polskiej i trochę algierskiej kuchni.
Danuśka, ja też lubię próbować kuchnie krajów w których jestem, to element kultury. Jedynym problemem dla mnie są śniadania, bo choć jajka lubię to jedzenie ich codziennie jest męczące. Poza tym jedzenie mi smakowało, było dużo dań rybnych, owoców morza, kurczaki na różne sposoby i steki wołowe, pyszne owoce.
Małgosiu- a co jadają na śniadanie mieszkańcy Ameryki Środkowej? Jajka?
Danuśka, z tego co widziałam (niestety ogląd hotelowy), to można było na śniadanie zjeść kurczaka, gulasze, jakieś sosy, ziemniaki, tortille, pastę fasolową … Przypominało mi to dania obiadowe. Chociaż w ostatnim hotelu był twarożek typu ziarnisty, pomidory, ogórki i cebula .
To właśnie jadaliśmy na obiad:
https://goo.gl/photos/k2WcxvKRU3hmtLMZ9
Małgosiu, to podobnie, jak w Azji: już na śniadanie jest obiad 😉
Zatem miałaś wybór, bo zamiast jajek mogłaś jeść od rana ów obiad, tak jak tubylcy 🙂
A sznureczek z obiadem się nie otwiera.
O, przepraszam, właśnie się otworzył i zrobiłam się głodna 🙂
Zjadłam raz udko kurczaka … 🙂
Kolorowy talerz Danuski ladny i apetyczny, lecz ile nakladu!
Oboje jemy prawie codziennie cos podobnego, ale ja wrzucam pokrojone owoce jak leci do szklannej i glebokiej miseczki. Jedynie z wierzchu cos uloze, a gama kolorow widoczna jest jedynie z boku.
Dekoracje na daniach moga sie jednak czasem do czegos przydac.
Pamietacie moze „Felixa Krulla”? Tam ober instuowal mlodego Felixa w kelnerowaniu (ok, ja tez nie czytalem, ale widzialem film, ten jeszcze z Horstem Buchholzem) i ocenial nader miernie faceta, bo ten zjadl wszystko z talerza, wlacznie z dekoracja.
Przyznam szczerze, ze od tego czasu mam wachania, czy siegnac jeszcze po ten czy inny dekor, bo resztek i tak prawie nigdy nie zostawiam na talerzu.
A tak na boku, Pawel Wiedenski pisze sie moze tez przez ll?
Wszystko z umiarem. Moim zdaniem warto podziałać.
_______
http://www.mmarketing.com.pl
Zdjęcia wybrałam, muszę je jeszcze opisać.
Dzień dobry,
Małgosia, fajnie, że jesteś. Z przyjemnością obejrzę co widziałaś.
Zdobić, czy nie zdobić? – nie wiem, wiem tylko że od dziecka uczono mnie, że na stole ma byś estetycznie. Już tutaj kiedyś wspominałem, że zupa w garnku na stole nigdy nie miała miejsca, a półmiski były używane na co dzień. Nie nakładało się z garnków, Mama tego nie lubiła. Ale też żadnych zbędnych ozdób też nie było, nawet zwykłe ziemniaki posypane zielonym koprem lub natka pietruszki i polane nieco tłuszczem już były ozdobione.
Wędliny na półmisku zawsze były z listkiem sałaty, ale o tym, żeby to był zwiędnięty listek też nie było mowy. Mama zaraz by zabrała do kuchni i tam odświeżyła, ułożyła itd.
W ogóle wszystko musiało być idealnie czyste, żadnych zacieków ani śladów wyschniętych kropli wody po ostatnim myciu, kieliszki jakby prosto z fabryki, itd. Dużo z tego mi zostało do dzisiaj. Nawet gdy sam jem obiad, musi on jakoś wyglądać, to podstawowa ozdoba każdego posiłku.
Jakieś wygładzone łyżkami sałatki, ozdobione nie wiadomo czym, przypominają mi wizyty u pierwszej teściowej, a to niezbyt przyjemne wspomnienia. 🙂
Ja jestem jak Małgosia – też bardzo brakuje mi naszego chleba, o czym pisałem wiele razy, brakuje mi naszej kartoflanki, kapuśniaku, dobrego rosołu, świątecznego makowca, itd. Nie omijam tutejszych restauracji wszelkiego rodzaju, ale co nasze to nasze…, to moje dawne lata, z tym wyrosłem i pewnie tak już zostanie…. 🙂
A jeśli chcę kupić naprawdę dobry makowiec jadę do dzielnicy żydowskiej Williamsburg. Nikt tak dobrych makowców nie piecze jak tamtejsi, ortodoksyjni Żydzi. I nie wiem czy to jest ciasto żydowskie czy polskie. Ileż my mamy wspólnego, nie tylko ciasto!!!
Dobranoc 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
Irku czyli zdobić …. 🙂
Małgosiu wygląda smakowicie .. tam chyba by mi bardziej smakowało niż w Azji …
dziś robię takie racuchy …
http://mojacalabria.com/przepisy-kulinarne/racuszki-chlebowe–slodko–slone-
Jolinku-wszelkie placuszki i racuszki kocham bardzo.
Irku 🙂 🙂 🙂
Pepegorze-w zasadzie nie bardzo zrozumiałam Twoje pytanie dotyczące Pawła wiedeńskiego?
Danuśka pytanie jest czy nazwisko Pawła piszemy przez 2 litery L …
na obiad robię cukinię panierowaną jak kotlety + jaja sadzone ..
ważne pytania w POLITYCE …
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1697796,1,mariusz-janicki-poleca-najnowszy-numer-polityki.read
cukinia coraz tańsza to wymyślam nowe jedzonak … może zrobię jak w tym przepisie bakłażana …
http://mojemenu.blogspot.com/2017/03/bakazany-marynowane-w-oliwie-na-kanapki.html
no dobra na dziś normę wyrobiłam … 😉 … teraz Wy piszcie … 🙂
Jolinku – jak przeczyta się te wszystkie artykuły w POLITYCE, to nie będzie sił na ozdabianie czegokolwiek na talerzu. Serdeczności.Nana
Nana Mi- gotowanie i ozdabianie poprawia humor 🙂
Jeszcze a propos zdobienia, ale tym razem nie na talerzu. Znalazłam całkiem sympatyczną stronę z obrazkami malowanymi na kafelkach. Może się komuś kiedyś przyda, wiosna to okres wielu okazji imieninowych i urodzinowych: http://www.kafelki-obrazki.pl/
Bejotka albo a cappella mogą odwiedzić ten sklep w realu. Dziewczyny, gdzie przepadłyście?
Te kafelki Danuśka przypomniały mi taki malutki obrazek podobnej wielkości, który był w moim domu. Dostał go mój ojciec od swojego pacjenta. Przedstawiał twarz dziewczynki, wyrażał jakiś smutek i tęsknotę.
Te obrazki są w większości taką tęsknotą za światem dzieciństwa, w miniaturkach zamknięte domy, zwierzęta, postaci i kolory zachowane w pamięci 🙂 Każdy z nas ma zapewne takie scenki pod powieką, tylko nie każdy potrafi to oddac na kafelku…
Jestem też zwolenniczką dekorowania potraw, ale takiego od niechcenia, nienachalnego. Wystarcza jakiś akcent, zielony listek, czy skrawek koloru czerwonej papryki, ot tak żeby potrawę ożywic, ale nie przytłoczyć. Dekorowanie nawet piętnastominutowego dania trwa sekundę, tyle co wetknięcie weń gałązki natki czy koperku. Ale to oczywiście kwestia gustu 🙂
A tu zima trzyma i po przeszło dobowym opadzie sniegu (i jeszcze pada!) jest całkiem realna szansa na orła w Jerzora wykonaniu.
A propos dekoracji na talerzu, ja je zjadam, obojętnie, czy to gałązka pietruszki, koperku czy listka sałaty.
Otworzyłam dzisiaj słoik moich konfitur z zielonych pomidorów i jestem z nich bardzo zadowolona, chociaż nie pamiętam, co tam do nich oprócz cukru (na oko) dodałam. Na pewno sok z cytryny.
Jolinku-możesz być ze mnie dumna, zapisałam się i chodzę na zajęcia gimnastyczne.
Teraz zresztą nie mówi się gimnastyka, tylko zajęcia fitness. Jak zwał, tak zwał, mała grupa i bardzo sympatyczna atmosfera 🙂 Obym nie porzuciła, zatem proszę mnie przepytywać na okoliczność, bo jak będę się musiała tłumaczyć, że już nie chodzę, to będzie mi niezmiernie głupio.
Alicjo-przypomnij o tej konfiturze w stosownym, letnim momencie. Ostatnio zdecydowanie wolę tego typu wynalazki niż słodkie, owocowe konfitury naszych babek, gdzie na kilogram owoców dodaje się tyle samo cukru.
Aha, czy ktoś może odpowiedzieć na pytanie Pepegora w sprawie pisowni nazwiska Pawła wiedeńskiego? Ja nie znam prawidłowej odpowiedzi na to pytanie.
Mówiąc poważnie uwielbiam dekoracje ponieważ jem bardziej patrząc niż jedząc. Cała heca polega na tym, że zdobienie wychodzi mi lepsze niż zawartość. Kiedy moja utalentowana plastycznie córka ozdabia ciasteczka świąteczne, są tak piękne, że odkładam na bok te najpiękniejsze żeby oczy jak najdłużej mogły cieszyć się ich widokiem. Rzeczywiście takie zdobienie wprowadza w dobry humor i relaksuje tak jak pisze Danuśka. Serdeczności. Nana
Nana Mi-pozdrowienia dla Twojej utalentowanej córki. A może masz jakieś zdjęcia?
Z tego co pamiętam, Paweł jest Krul.
Zmarł Wojciech Młynarski 🙁
R.I.P.
Zdobić czy nie zdobić? Stół zawsze warto udekorować: http://www.architectureartdesigns.com/category/interior-design/
🙁
Dotańczę do tej chwili
Błąd robię za błędem
Wędrując przez świat
Już inny nie będę
Choć sporo znam rad
Chcę poznać sam
Porażki ból,
Nadziei błysk,
Zwycięstwa sól
Dotańczyć pragnę aż do
Tej chwili
Dotańczyć do
Chwili
Gdy niebo się rozchyli
I uśmiechnie los,
Dotańczę do tej chwili
Dotańczę do chwili
Gdy ujrzę dobrą gwiazdę
Nad moją głową wprost
Zamiast mieć trwożny gest
Zamiast drżeć jak na jesieni liść
Tańczyć tak piękniej jest
Ostro żyć, na całość zawsze iść
Pod okiem maestra
Co wzrok zimny ma
Magiczna orkiestra
Do końca nam gra
Ktoś odpadł już
Zmęczony zbyt
Ale nie ja,
Ja noc czy świt
Dotańczyć pragnę aż do…..itd.
Dotańczę do tej chwili
Gdy niebo schyli się
I w szczęścia krąg
Gwiazda z niebieskich łąk
Poprowadzi mnie…
Jeszcze w zielone gramy…
Panie Wojtku… kochamy Pana! Wszystko…
Pepegorze! Doczytawszy o twoich rozterkach odnośnie pisowni mojego nazwiska, śpieszę z donosem, że jedno „l” w zupełności mnie zaspokaja. Zresztą z Felixem raczej się nie identyfikuję i niespecjalnie zazdroszczę mu też jego przygód. Zwłaszcza tych późniejszych, których Thomas Mann w końcu nie opisał w powieści, bo życia by mu nie starczyło, no i uznał, że powieść niedokończona będzie bardziej intrygująca. Ale plany, co do tytułowego bohatera podobno miał, zanim zabrał się za pisanie, i nie była to wizja przyjemna i warta naśladowania.
Wersji z Horstem Buchholzem nie widziałem (w przeciwieństwie do serialu z początku lat 80-tych). Może tam dopisali jakiś happy end?
dzień dobry …
powtórzę za Pawłem …
Jeszcze w zielone gramy… Panie Wojtku … kochamy Pana! ….
Danuśka z własnej woli bez przymusu to dasz radę …. 🙂
taka nalewka dla zdrowotności …
http://doowa.blogspot.com/2017/03/dlaczego-warto-zakochac-sie-w-czarnuszce.html
ja ostatnio bez tej wiedzy intuicyjnie czarnuszkę spożywam do wszystkiego …
Dzień dobry 🙂
kawa
Do kawy Młynarski lirycznie
http://liryka-liryka.blogspot.com/search/label/Mlynarski
Bez Wojtka Młynarskiego bylibyśmy po prostu inni, przecież wszyscy znali, śpiewali i tańczyli przy tych piosenkach:
https://www.youtube.com/watch?v=RRfiddT5-aM
Wojciech Młynarski przez ładnych parę lat był moim sąsiadem. Mogliśmy podziwiać ten sam Księżyc nad Koscieliskiem:
https://www.youtube.com/watch?v=ftdKI3k43KY
Bliżej nam do Milanówka 🙂 a tam…
https://www.youtube.com/watch?v=aH_BKbZsmhE
moje sasiady tez sa muzykalne, moze na troszeczke inna nute, ale zawsze…
czasami w przestrzeni unosza sie dzwieki natury. zupelnie nie pasujace do danej pory roku. np zimowa pora kumkajace zaby 🙄 odglosy sloni 🙄
Przyjaciel od razu wiedzial, ze toto pochodzi od moich rosyjskich przyjacol z czwartego pietra. rzeczywiscie, kiedy zapukalem, andrej serdecznie jak zwykle zaprosil do wewnatrz. z entuzjazmem zaczal opowiadac, przy teqili i czaju o dzwiekach natury. zakupil je za pare centow, na jednym z wielu pchlich targow.
uwierzylem mu na slowo, ze jest w posiadaniu wszystkich mozliwych dzwiekow od kota do wieloryba. i w to, ze te naturalne dzwieki wprowadzaja go w swietny nastroj. jako bachor, wchowywal sie w moskiewskim betonowym otoczeniu i nie mial zadnego kontaktu ze zwierzetami. teraz w berlinie, dzieki polmetrowej kolekcji cd ma mozliwosc nadrobienia zaleglosci. jedynymi zwierzetami jakie czesto widywal, to byla swinka morska ( spoko, to nie ta sama co ja Alicja polknela ) i konik morski. te zwierzaczki znajdowaly sie na ramionych jego wujka. wytatuowane podczas pobytu w jednym z osrodkow. andrej wyciagna nawet rodzinny foto album bym popatrzal na wujka, ale po teqili juz niewiela widzialem. pod pokrywka brzeczaly mi wazki, rechotaly zaby i trabily slonie.
zdaje sie, ze po tym spotkaniu mialem ogromnego globusa 🙄
https://www.youtube.com/watch?v=QYguIqc4JnE
A poza tym wiosna, panie sierżancie, wiosna! (wczoraj po południu):
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_1391.JPG
I pomyśleć, że po tylu latach, ta piosenka jest wciąż aktualna…
https://www.youtube.com/watch?v=fBevQd5P0KQ
Do Danuśki – jeżeli znajdę jakieś zdjęcia tych opisywanych zdobień, to postaram się wrzucić. Mam nadzieję, że sobie poradzę z techniką. Nana
ewo niestety tak .. 🙁
Alicjo doczekałam … 🙂
Jolinku,
to było wczorajsze dość pochmurne popołudnie, dzisiaj natomiast piękne słońce, ale i arktyczne, mroźne powietrze. A Jerzor po pracy na zakupach 😉
Jeśli chodzi o Młynarskiego, on nie miał złych albo byle jakich tekstów… takich już nie sieją, czasy Osieckiej, Młynarskiego, Kabaret Starszych Panów, doskonały dowcip bez wulgaryzmów, dbałość o słowo…tego już nie ma, jedynie w ilościach śladowych 🙁