Kasze znów modne
Wszyscy wiemy, że ziemniaki to nie specyficzny produkt polskiej ziemi, tylko imigranci. Podobnie jak w całej niemal Europie, przyjęły się u nas doskonale i w świadomości wielu osób są bardzo polskim dodatkiem do dań, ich uzupełnieniem i dopełnieniem.
Stały się jednak popularne dopiero od mniej więcej 200 lat. Nie miały przy tym łatwego startu – jako wyrastające w ziemi, posądzano je o konszachty z podziemnym piekielnym światem. Przekonywano się do nich stopniowo, głównie dlatego, że wyrastały łatwo i doskonale plonowały, wyganiając choćby częściowo głód z wiejskich chat. A smakowały wszystkim.
Dopóki nie przyjęto za swoje ziemniaków, jadano u nas wiele kasz. Były doskonałe, z różnych zbóż i roślin, których nasiona można było gotować. Szala popularności przechyliła się wreszcie w XIX wieku na długi czas w stronę ziemniaków. Dopiero w naszych czasach amatorzy zdrowego żywienia odkryli ponownie kasze z ich walorami zdrowotnymi dla codziennej kuchni. Mamy obecnie w sklepach wiele kasz, które pojawiają się często na stołach.
Do tego, w związku z otwarciem na świat, przybyły nam nowe doskonałe produkty. Myślę o kaszy kuskus i bulgur. Obie stały się szybko dość popularne i nic dziwnego, bo doskonale współgrają z polską tradycyjną kuchnią. Można powiedzieć, że aż kuszą, aby podawać je w całkiem nowych zestawieniach, czyli fundować sobie kuchnię fusion. No bo czy nie jest fusion kasza bulgur z gęsią? Albo kukus z kaczką?
Obie te kasze, bardzo podobnego pochodzenia (bulgur to ugotowane i wysuszone łamane ziarna pszenicy, a kuskus początkowo przygotowywany z rozdrobnionych ziaren pszenicy, które na mokro obtaczano w mące, obecnie przygotowuje się już tylko z mąki), warto, podając do tradycyjnych dań, wymieszać z podduszonymi na oliwie pokrojonymi warzywami, na przykład papryką, marchwią czy pietruszką albo podsmażonymi grzybami, ugotowanymi suszonymi lub mrożonymi.
Sprawdziłam na swoich gościach. Zapewniam, że nie narzekali. A ja także nie, bo lubię nowości w kuchni.
Komentarze
Irkowa, dzisiejsza kawa międzynarodowa. Podobnie jak wspomniane wyżej kasze.
Właściwie u nas króluje kasza gryczana. Kuskus i inne to moja dieta, jakiej Wombat kategorycznie odmawia. Chyba, że zupa krupnik z kaszą perłową.
Dzisiejszy obiad nie ma w składzie kaszy. Knedle ze śliwkami lepię. Według przepisu z roku 1891. Oczywiście zdecydowanie zmniejszona ilość składników. Zobaczymy co ulepię.
Irkowa kawa jest zawsze na aktualny temat.
Nie wiem czy Quinoa mozna zaliczyc do kasz. Pochodzi z poludniowej Ameryki i ostatnio duzo sie mowi o jej zaletach. Wczoraj ugotowalam drugi raz i zaczyna mi smakowac. Pewnie wejdzie na stale do naszj kuchni. Lubie tez kasze kuskus i burgul.
Kasze rzeczywiście przeżywają swój renesans, szczególnie odkryta na nowo kasza jaglana.
A w tym wyglądającym smacznie przepisie na kaszotto pęczak:
https://kuchnialidla.pl/product/kaszotto-kokosowe-z-klopsikami-z-miesa-mielonego-z-warzywami-i-kozim-serem
Kasza jest dobra na wszystko.A co powiecie o kaszy krakowskiej ugotowanej na gęsto z dodatkiem masła i zielonej pietruszki,rozsmarowanej na zwilżonym półmisku a potem pokrojonej w kostkę.Zarówno jako dodatek do rosołu jak odgrzana na odrobinie klarowanego masła i podana do delikatnego mięsa jest wyjątkowym rarytasem.Anna Jagiellonka wiedziała co dobre,bo była to jej ulubiona kasza.Wprawdzie przyrządzana na słodko,ale wyborny smak kaszy krakowskiej jest zawsze dominujący.
Ło Matko Boska, co za Sajgon!
Jak można jeździć na motocyklach, w dwuśladowym tłumie oraz we wszystkich kierunkach jednocześnie??? Otóż można, Wietnamczycy to potrafią, nie powodując nadmiernych wypadków. Przechodzenie przez jezdnię to szkoła przetrwania, bo motocykle albo inne motorynki nadjeżdżają setkami i to z dziesięciu kierunków jednocześnie. Na widok pieszego nikt się nie zatrzymuje, jedynie skrupulatnie omija. Ja oczywiście wcale nie jestem pewna, że mnie sprytnie ominą, bo niby skąd mam to wiedzieć??? Zatem melduję, że żyjemy, ale jak będzie dalej tego doprawdy nie wiem…..
Kaszy nie podają, ale ryż na ulicy gotują w co najmniej pięciu kolorach i odmianach-
biały, dziki, żółty, pomarańczowy i zielony(!). Na dodatek dziwny zapach ma ten ryż i w zasadzie, nie bardzo wiadomo który?
Danuśka trafiła w dziesiątkę – ryż to też „kasza” 🙂
Nie dajcie się dziewczyny podeptać!!!
Dziękuję za wczesną relację 🙂
I jeszcze p.s. Aparaty w łapki 🙂 Bawcie się dobrze!!!
Ja najbardziej lubię kaszę gryczaną, bo ona jest „z charakterem”, a gołąbki przepyszne wychodzą (z sosem grzybowym najlepiej!).
Potem bulgur, z którego wychodzi przepyszne Tabuleh na zimno, ja do ugotowanego bulguru dodaję mnóstwo drobno pokrojonych warzyw (kolorowe papryki, ogórek, pomidor, czerwona cebula, natka pietruszki, ciecierzyca z puszki, zielony groszek), doprawiam cytryną, oliwą , pieprzem i solą oraz koniecznie czosnkiem.
Jolinek,
czytam „Smacznego! Chorzy z powodu zdrowego jedzenia”. Świetnie to się czyta, mnóstwo ciekawych rzeczy.
Danuśka, zamyka się oczy i wchodzi. My się bawiliśmy na takim skrzyżowaniu 5 ulic przechodząc i patrząc jak nas omijają, wszyscy w maskach, długich rękawach i często w rękawiczkach. Na szczęście zaczęliśmy od znacznie spokojniejszego Hanoi 🙂 U Was już wieczór, jak minęła podróż, bez turbulencji? Jak Jolinek?
Kasze lubię, ale najbardziej jęczmienną i pęczak, bo mają własny wyrazisty smak. Zdarza mi się zjeść na obiad samą kaszę z dodatkiem jakiejś kiszonki. Mięso w tym wypadku jest zupełnie niepotrzebne.
Danuśka wspomina o dziwnym zapachu ryżu. Koleżanka opowiadała mi, że kupiła ryż, który po ugotowaniu też miał dziwny zapach. Jej mąż nie czuł go, ale ona z powodu zapachu nie mogła jeść tego ryżu.
Radzenie sobie na zatłoczonych ulicach to chyba specyficzna cecha ludzi z Dalekiego Wschodu. Pamiętam, jak przed laty podczas pobytu w Paryżu obserwowaliśmy grupę Japończyków przemierzających na skos plac przy Łuku Triumfalnym . Ruch był oczywiście duży, ale szczęśliwie nic złego się nie stało.
Ja za Wami podążałabym na GoogleEarth, na razie namierzyłam port lotniczy w dawnym Sajgonie (Ho Chi Minh City).
Śpijcie dobrze!
Ja także lubię kasze rozmaite i cieszę się, że zapanowała moda na nie. Dzięki temu można czerpać z różnych sposobów przyrządzania jak się po blogach kulinarnych poszpera, czy podpatrzy przy okazji podróży po świecie 🙂 Na pierwszym miejscu stawiam jednak gryczaną, ale chętnie też gotuję inne odmiany. Dzisiaj np. bardzo doceniłam jaglaną, z której kleik z dodatkiem rozgotowanej marchewki przywrócił mnie do żywych. Staram się zawsze mieć mały zapas kilku gatunków kasz w szufladzie, co nie znaczy, że ziemniaków czy klusek unikam 🙂
Pozdrawiam nasze Podróżniczki, miło, ze już możemy poczytać o pierwszych wrażeniach 🙂
Zakladam, ze kasza gryczana jest z gryky (buckwheat).
Oprocz konsumpcji tej popularnej u nas kaszy (buckwheat) znane jest wykorzystanie łusek (hulls) z kaszy grycznej. Tymi łuskami wypelnia sie powloke na poduszke. Jest to o wiele zdrowsze niz piora, a osoby uczulone na piora maja dobra alternatywe. Luski mozna zmieszac z mala iloscia suszonych kwiatow rumianku lub lawendy.
Luski (kasza) nie moze byc prazona, bo wtedy jest inny zapach, niekoniecznie przyjemny w poduszce.
Jest u nas znany z wysokiej klasy, polozenia i z filmu hotel o nazwie The Salish Lodge. W tym hotelu poduszki sa wypelnione łuskami gryki. Oczywiscie dodatkowo sa tam innego rodzaju poduszki.
Kto ogladal serial Twin Peaks widzial hotel The Salish Lodge. W tym filmie hotel nazywa sie The Great Northern Hotel.
Pobyt w The Salish Lodge nie jest tani, ale na pewno pozostaje w pamieci.
http://www.salishlodge.com/
Co do 44, albo i mniej zaliczonych krajach.
Pisalem tu kiedys, ze nie mozna wszystkich tych, tych ksiazek,..etc. co stoja do dyspozycji przerobic.
A – co do krajow – takze samo.
Wojujcie wiec sobie jak mozecie, bo ja, powoli dosc stary na to. Lecz, ile lat trzeba miec, aby wierzyc w to, ze sie tego wszystkiego da permanetnie „nachamac”?
Wiem, ze lista tych, tego, ktorych nie widzialem i niezobacze jest duzgocaco dluga i – ze „swiatowo” jestem dawno juz odmeldowany.
Na dowod powyzszego melduje, ze planuje wycieczke rowerowana wyspie Unzam.
Wiem, robie zgreda!
Pepegorze, taka wycieczka rowerowa na wyspę Uznam ma także swój urok 🙂
Orko, piękna aura wokół hotelu, co za widoki, a nocą gwiazdy nad głową, także te spadające. A poduszki z łusek gryki, okazuje się, że i u nas można nabyc 🙂
http://greenes.home.pl/pl/c/Poduszki-z-luska-gryki/1 podobno tylko nieco szeleszczą i trzeba się trochę przyzwyczaić, ale za to mają właściwości zdrowotne.
Ja na razie podróżuję wyłącznie kulinarnie zanurzając sie w książki co stoją do dyspozycji na parapecie w kuchni. Znalazałem na allegro śwetną ksiegarnię z angielskimi książkami kulinarnymi i za cenę jednego niesprzedawalnego ( a jednak) od 15 lat obrazu zakupiłem w napadzie szaleństwa i braku zdrowego rozsądku dwie paczki książek. Kiedyś kosztowały majatek, teraz za niewiele sprawiaja ogromną radość i inspirują kulinarnie.
Codziennie coś nowego.
Dziś zupa kopytkowa z malona.
Malon oczywiście to wyhodowana całkiem przypadkowo dynia hokkaido. Zupa do miski, w środek łyżka gęstego zimnego jogurtu greckiego , na wierzch pokrojone na plasterki i usmażone na złoto kopytka i posypane garścią parmigiano grattugiato. Oczywiscie nie zabrakło pietruszki spod śniegu i krulewskiego oleju .
Proste chłopskie jedzenie na ciężkie czasy, jak mógłby powiedzieć Pan Lulek.
Następnym razem kopytka też będą z dodatkiem dyni. Robiłem nie tak dawno i były bardzo dobre, pięknie żółciutkie. Jutro piekę ciasta.
Link do księgarni:
http://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=ats&search_scope=category-91482&bmatch=base-relevance-floki-5-cul-1-1-1025
Salsa,
Podobaja mi sie poduszki na zdjeciach. Masz racje, ze one troche szeleszcza. Ceny tez mi sie podobaja. 🙂 Zamien symbol zł na $. Cyfra ta sama.
Orco! Mam tę samą konstatację! Jeden do jednego. Podoba mi się, to szczególnie w gigantycznych cenach za aparaty słuchowe dla głuchych dziadków do których ja należę!
Cichal,
Chyba nie jest az tak zle 🙂
Orco! Jest gorzej, ale co tam młodemu… 🙂
Dla podróżniczek wietnamskich,
http://natemat.pl/199665,lokalsi-mowia-mu-swir-po-15-latach-w-polskiej-gastronomii-rzucil-wszystko-i-pojechal-do-wietnamu-sprzedawac-pierogi
Dzień dobry 🙂
kawa
O, ta kawa to raczej dla miłośników herbaty 🙂
Małgosiu 🙂 wczoraj podałaś ciekawy link na kaszotto, ładna prezentacja.
Alino, spodobał mi się ten przepis, bo dawno nie jadłam pęczaku. Mój syn mówił o nim „małe kuleczki z oczkiem” jak nie pamiętał nazwy 🙂
Zanim pójdę spać, czyli za minut kilka. Znacie to:
Kipi kasza
Kipi groch
Lepsza kasza
Niż ten groch
Bo od kaszy człowiek zdrów
A od grochu boli brzuch
Ten wierszyk pamiętam z mojego dzieciństwa. Był taką wyliczanką do rytmu odbijanej piłki, ale też przekonywano mnie nim o walorach kaszy, której jeść za bardzo nie lubiłam. Kasza manna na mleku, płatki owsiane na śniadanie, albo perłowa czy gryczana do obiadu. Pamiętam też takie kostki z kaszki krakowskiej , które po roztarciu z jajkiem zapiekano w piekarniku i dodawano do rosołu. Stanowczo nie byłam wtedy amatorka tych specjałów, rozsmakowałam się w nich znacznie później. Dzisiaj zupa z dyni, kasza perłowa, dietetycznie 🙂
No to idę… spać. A na dobranoc
kołysanka
ryża woli rydza
i na ryż wybrzydza
blondynka patrzy z ukosa
gotując kaszę z prosa
brunetka się dziwuje
bo jej wszystko smakuje
a szatynka farbowana
popija Irkową kawę z rana
Na temat:
http://ksiazki.onet.pl/wiadomosci/najlepsze-ksiazki-kucharskie-dostepne-w-polskich-ksiegarniach/f56evd
Elap wspomniała o quinoa. Tutaj poniżej ta kasza podana z piersiami kurczaka. Smacznego 🙂
https://m.youtube.com/watch?v=_S8raFuk4L0
Alino,
czy przygotowując wołowinę po burgundzku, poprzedniego dnia marynujesz kawałki mięsa w winie ? Tak mówią niektóre przepisy, inne pomijają ten etap. Czy to ma rzeczywiście wpływ na smak potrawy ?
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/profilaktyka/dieta/komosa-ryzowa-quinoa-wartosci-odzywcze-wlasciwosci-zastosowanie/fp771b0
Szkoda, że nie napisano w tym artykule, jak często powinno się spożywać komosę, aby odczuć jej pozytywne działanie. W każdym razie warto potraktować ja jako urozmaicenie diety.
W ramach takiego właśnie urozmaicenie chciałam zjeść owoc kaki/ persymony/, ale skończyło się na chęci, bo już po zjedzeniu małego kawałka poczułam dziwną reakcję w ustach. Dawno nie jadłam kaki, ale przedtem nie było takiej reakcji. Wyrzuciłam owoc do kosza i daruję sobie dalsze próby.
Krystyno,
chyba nastąpił wysyp persimonek, bo zwykle można kupić 1 owoc za 1$ czy coś ponad, a tymczasem Jerzor przytargał niedawno worek (z 20 szt.) za jakieś śmieszne pieniądze 😯
Dla mnie to nie jest owoc pierwszego wyboru, bo mają smak słodkawo-mdlący, a ja lubię wyraziste smaki i nie po słodkiej stronie, ale zjadłam, bo były 🙂
Komosę traktuję jak wszystkie inne kasze, od czsu do czasu.
Wspominałam o książce od Jolinka „Smacznego! Chorzy z powodu zdrowego jedzenia” – konkluzja jest taka, że wywalić wszystkie diety i dobre rady, bo organizm sam wie, czego chce, trzeba tylko go słuchać (ile razy to pisałam?)!
Ale jak się organizm wytrenuje w niedobrym kierunku, to już kaplica… Polecam tę książkę, bo fajnie napisana i dobrze się ją czyta, zdecydowanie obala wiele mitów krążących w publikatorach i nie tylko.
Krystyno, najczęściej nie marynuje. Marynata nadaje mięsu intensywniejszy smak. Rzeczywiście jest duzo wersji tego dania. Ważne jest dobrze podsmażyć kawałki mięsa na dużym ogniu i dopiero potem zalac winem, ja dodaje troche wody. Twoje danie na pewno bedzie smaczne 🙂
Zajrzałam do książki Julii Child tam przepis też nie przewiduje wcześniejszego marynowania w winie.
Dzień dobry 🙂
kawa
Dzień dobry 🙂 kawa dzisiaj wytworna, zapach nęci, za oknem też widok zachęcający, słońce od rana. Spacerów udanych życzę 🙂
Słoneczne dzień dobry 🙂
Mam dwie polędwiczki z indyka i chciałabym je tak zrobić:
http://kuchniaczarow.blogspot.com/2015/09/pieczone-poledwiczki-z-indyka-z.html
Małgosiu, dobry pomysł, niewiele pracy, a zapowiada się smacznie. Wróciłam ze spaceru, ładnie, rześko 🙂 U mnie zupy dyniowej ciąg dalszy, naleśniki z kapustą i pieczarkami.
W sieci jest sporo pomysłów z kaszą w różnych kombinacjach smakowych. Nie tylko jako dodatkiem do dań wytrawnych, ale i na słodko. Np. taka kasza jaglana, można ją wykorzystywać na różne sposoby http://qmamkasze.pl/tag/kasza-jaglana/
Wrocilam z targu, kupilam jarzyny na zupe, ostrygi i gotowa juz kapuste na jutrzejszy bigos. Bedzie to bigos po francusku, ktory sie troche rozni od polskiego.Wracajac jeszcze do niby kaszy – komosy – to gotowalam dwa razy. Za pierwszym razem troche grymasilam, ale teraz mi smakuje. Zrobilam poledwiczke wieprzowa wg przepisu z ksiazki ” Rodaku czy ci nie zal ” i do tego ugotowalam kasze. W sumie bylo bardzo dobre Slonce swieci, ale jest zimno. Podobno u nas to juz ostatni mrozny dzien. Mroz dal nam sie we znaki w tym roku.
W razie apetytu na ostrygi to u nas nie jest łatwo, trzeba się pofatygować dalej niż na targ. Ale jarzyny na szczęście w zasięgu spaceru. Na deser piekę ciasto czekoladowe z przepisu mojej córki, który przywiozła ze swoich pierwszych podróży i fascynacji Francją. Zapowiadał się wnuczek, ale plany uległy zmianie. Więc porcje deseru będą słuszne, jak na dwie osoby 🙂
Salso, czy możesz podać przepis na to ciasto?
Małgosiu, z przyjemnością:
250 g czekolady deserowej roztopić z odrobiną kawy (ok.dwie łyżki z filiżanki espresso), jak się rozpuści dodac mieszając kolejno:
125 g masła,
200 g cukru
Chwilę mieszac, do roztopienia, na małym ogniu i odstawić do przestudzenia.
Osobno, w miseczce dokładnie roztrzepać 4 jajka całe (dałam 3 duże) i 1 łyżkę mąki kukurydzianej (dodałam tu też szczyptę soli)
Gdy masa czekoladowa wystygnie (może być ciepława), połączyć ją z masą jajeczną i wymieszać mątewką (nie trzeba używac miksera)
Piekłam w tortownicy, ok. 175 st./30 min Wierzch powinna pokryc zapieczona skorupka, ale w środku może być wilgotne. Jest pyszne, cały dom pachnie czekoladą, jak od Wedla, a podawac można z gałką lodów waniliowych, czy łyżką bitej śmietany, wedle gustu. Bez niczego też smakuje. Piekłam to ciasto także z czekolady wedlowskiej gorzkiej, można też dac mniej cukru.
…jeszcze dodam, że to ciasto nie wyrasta pod niebo, jest dość zwarte, za to mocno czekoladowe 🙂
Polędwiczki z indyka? Pierwsze słyszę, toż to piersi 😯
Małgosiu,
wydaje mi się to znakomitym pomysłem (ów przepis), bo mięso indyka, a piersi szczególnie, to mięso suche, z warzywami będzie akuratne.
Tutaj indyk jest popularny, ale też przyrządza się go w sposób najpopularniejszy, w całości piekąc z nadzieniem (ja z jabłkami).
Miłego popołudnia i dnia oraz nocy życzę, u mnie paskudny marznący deszcz.
Irka kawa w TAKIEJ filiżance nawet mnie kusi…
Salso, bardzo dziękuję 🙂 To jeszcze jedno pytanie, jaka średnica tortownicy? 🙂
Alicjo, to są oczywiście wycięte kawałki piersi indyka, takie „wystające”. Polędwiczki już przygotowałam, za chwilę wstawię do piekarnika.
No, to jeszcze kawa (Irkowa) z ciastem, które mi wczoraj gargantuicznie wyrosło i w drogę. Około 2500 km jazdy, ale rzemiennym dyszlem, bo zwiedzamy znajomych po drodze. Kończmy zimę i zaczynajmy wiosnę! Do rychłego!
Hop, hop, tu radio Sajgon 🙂 Miasto szykuje się do obchodów tutejszego Nowego Roku. Ulice pełne iluminacji, główny deptak cały w kwiatowych dywanach, bo Nowy Rok to jednocześnie symbol nadchodzącej wiosny. Domy, sklepy i ulice udekorowane kwiatami, a wśród nich prym wiodą drzewka kwitnące na żółto, tudzież żółte chryzantemy, nam kojarzące się trochę inaczej. Żółty, czyli kolor złota zatem zapewniający pomyślność finansową. Drugim dominującym kolorem jest czerwień i ten widoczny jest przede wszystkim w odświętnych, tradycyjnych strojach kobiet. Dziewczyny w pełnym makijażu i prosto od fryzjera, spacerują głównym deptakiem w swoich ekstra szpilkach, a mężowie albo narzeczeni robią im nieustające zdjęcia. Dziewczyny kochają pozować i zachowują się, jak modelki prosto z „Vogue”. Dzieci, a szczególnie małe dziewczynki też wystrojone i również pozują do fotografii z pełnym profesjonalizmem.
Jolinek bez szpilek i bez makijażu 🙂 lekko podziębiona, ale się nie poddaje i razem ze mną wszystkich pozdrawia!
Danuśka, trochę Wam „zazdraszczam”, ale to świetnie, że się odzywasz. Czekam z niecierpliwością na zdjęcia!!!
Jolinkowi zdrowia!
Małgosiu, średnica 23 cm
Kiedyś na blogu rozmawiałyśmy o tym cieście i przy okazji Alina podała też swój przepis, piekłam, jest podobnie pyszny, mam pod ręką, więc pozwalam sobie go przytoczyć.
Ciasto czekoladowe Aliny
1oo g gorzkiej czekolady
75 g masła
20 g mąki
20 g skrobi ziemn.
200 g cukru
5 żółtek + 5 białek ubitych na pianę.
Kolejno: rozpuścić czekoladę, dodac miękkie masło, wymieszać na masę, dodac żółtka, cukier, mąkę (obie), wymieszać i dodac pianę z białek.
Tempertura 200 st., po 10 min. obniżyć do 180, w sumie ok. 30 min. sprawdzić patyczkiem, może być w środku lekko wilgotne.
U Aliny w przepisie jest jeszcze cukier waniliowy lub inny zapach 🙂 zapomniałam.
Danuśka, dobrze, że w tym kolorowym zawrocie głów pamiętacie o nas. Zdrówka i zachwytów co krok!
Także Cichalom – wspaniałej podróży i nasycenia się wielkim światem 🙂
Salso, dzięki!
Cichal, a gdzie Was niesie? Szerokiej drogi, może też dacie znać co tam u Was?
Bardzo cieszę się z tych wietnamskich relacji Danuśki. Po powrocie będą na pewno ciekawe zdjęcia.
Alinie i Małgosi dziękuję za podpowiedzi w sprawie wołowiny po burgundzku. Zaraz biorę się za jej przygotowanie. Gotowanie podzielę na dwa dni, dla wygody.
W ciastach czekoladowych jest minimalna ilość mąki, co kiedyś mnie bardzo dziwiło, teraz już nie.
Poszukuję od jakiegoś czasu takiej nakładki na maszynkę do mielenia mięsa, do kruchych ciastek. Była o tym mowa niedawno na blogu. Fachowo nazywa się to kształtownik ciasta. I dziś wreszcie trafiłam na te urządzenia, tyle tylko że pasowały one do maszynek nr 8, a ja potrzebuję do nr 5. Ale mam zgłosić się w przyszłym tygodniu po właściwy rozmiar. A sklep 1001 drobiazgów istnieje od dawna i rzeczywiście asortyment odpowiada nazwie. Mała rzecz a cieszy.
Malgosiu, ja posmarowana maslem foremke posypuje drobno posiekanymi migdalami. Do podobnego ciasta czekoladowego dodaje troche maczki z migdalow.
Elap, dziękuję, migdały i czekolada to dobre połączenie 🙂
Polędwiczki wyszły wilgotne i smaczne. Warzywa oczywiście wcześniej przyprawiłam i większość ułożyłam na dnie i nie podlewałam wodą i tak powstało sporo sosu.
A i piekłam dłużej, około 50 min, miałam dwa spore kawałki tego mięsa.
Co do kaszy jeszcze,
zrobilem przedwczoraj mielone, ktorych glownym skladnikiem byla ugotowana kasza gryczanna. Miesny wklad to mielona piers indycza, a reszta to dyzurne, oraz skrawki sera do stopnienia, jajko i troche maki gryczannej, do zagestnienia masy, oraz dla otoczki.
Te wygibasy dla LP, ze wzgledu na problemy z histamina.
Krystyno, w jednym z przepisów na wołowinę po burgundzku sugerowano dodanie do mięsa małego kawałka tabliczki czarnej czekolady. Jeszcze nie próbowałam ale to może być ciekawe. I dobrze, ze rozkładasz gotowanie na dwa dni, danie na tym tylko zyska.
Salso, wzruszyłas mnie przypomnieniem tego przepisu na czekoladowe ciasto. To było dobrych kilka lat temu. Dodaje cukier waniliowy i ogólnie mniej cukru.
Danusko, jak miło, ze o nas pamiętasz mimo tylu nowych wrażeń.
Jolinku, szybkiego powrotu do formy.
Alino,
przewiduję, że część potrawy zostanie na sobotę, bo gotuję jej sporo, więc może odważę się dodać do mojej porcji kawałek gorzkiej czekolady.
A co do polędwicy, to coraz częściej używa się tego określenia dla mięsa nie mającego z klasyczną polędwicą nic albo niewiele wspólnego. Są kupione przez Małgosię polędwiczki indycze, są polędwiczki z kurczaka, czyli małe kawałeczki odchodzące od piersi z kurczaka. Jest też polędwica z dorsza, ale w tym wypadku jest to gruba cześć płata dorszowego bez wąskich boków. Jest też polędwica z łososia i pewnie jeszcze inne, o których nie wiem. Tak się handlowo spopularyzowała ta nazwa.