Warzywa inaczej

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Bardzo lubię warzywa. Mam też w domu wegetarianina gawędziarza. Mój mąż chciałby jadać mało mięsa, no chyba że, jak choćby dziś rano, natrafi na pętko białej kiełbasy zrobionej przez wujka. Jedząc pasztetu, boczek i inne temu podobne, nie przestaje jednak perorować o wyższości warzyw nad mięsem.

Słuchanie o tym mobilizuje mnie do ciągłych poszukiwań. Buraczki, marchewka i fasolka są pyszne, ale chodzi o to, żeby nie gotować w kółko tego samego. Soczewica i cieciorka w różnych postaciach też się nam chwilowo przejadły. Oto kilka moich najnowszych odkryć.

Ciągle zapominam o tym, jaki pyszny jest fenkuł gotowany na parze i jadamy go zwykle na surowo (z gruszką i gorgonzolą oraz sosem winegret). Tymczasem może on być podawany prosto z wody lub z bułeczką smażoną na maśle. Moim zdaniem nie wymaga doprawiania. Smakuje też wyśmienicie zapiekany pod beszamelem oraz, jak wyczytałam, bo tego jeszcze nie sprawdziłam, duszony z rukolą lub szpinakiem.

Wielkim przysmakiem w moim domu jest korzeń pietruszki pokrojony w kawałki wielkości frytek i usmażony lub upieczony po pokropieniu oliwą. Wraz z koleżanką odkryłyśmy zupę z pietruszki i uznałyśmy ją za wielki rarytas. To po prostu ugotowana pietruszka, przetarta na krem, doprawiona solą i pieprzem i z dodatkiem mleka. Goście zaproszeni na to danie (trzeba przyznać, że w dodatku niezwykle tanie) nie podzielali chyba jednak w pełni naszego zachwytu.

Moja mama dawno nie robiła smażonej cykorii. A szkoda, bo kiedy doleje się do niej na patelnię odrobinę słodkiego wina, uzyskuje ona wręcz niebiański smak.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Od pewnego czasu staram się zawsze mieć w lodówce 1–2 bataty. Pokrojone w kawałki i upieczone, są pysznym dodatkiem do wielu dań. A jeśli ugotuje się obranego i pokrojonego batata z kawałkiem świeżego imbiru i zmiksuje, uzyskuje się wyśmienitą zupę, której smak sprawia wrażenie, jakbyśmy się nie wiem jak postarali. Jedynym niezbędnym dodatkiem jest sól, ja dodaję też trochę mleka. O ile zupa dyniowa bywa różna, zależnie od gatunku i jakości dyni oraz zestawu dodanych przypraw (muszę to przyznać, choć ją uwielbiam i często robię, że sama dynia jest w smaku nijaka), to zupa batatowa ma smak wyrazisty i po prostu nie może się nie udać.

Znalazłam jeszcze w przedwojennej książce Marii Disslowej „Jak gotować” dwa niecodzienne przepisy na sałatę gotowaną w mleku i gotowane ogórki. Dokonam próby. Jeśli zakończy się sukcesem, podzielę się przepisami.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj