Śniadanie na targu
Najpierw w Warszawie słyszało się tylko o jednym takim przedsięwzięciu zlokalizowanym na Żoliborzu. Dziś można trafić na targi w miejscach, w których nigdy byśmy się tego nie spodziewali. Na przykład w holu śródmiejskiego kina.
Targi śniadaniowe to miejsce promocji zdrowej żywności i małych wytwórców różnych produktów spożywczych. Knajpki z okolicy proponują proste dania ze swego menu.
Powstały jako pomysł na skonsolidowanie lokalnych społeczności, miejsce, gdzie mogą się poznać sąsiedzi. Najwyraźniej jednak przybywają na nie chętni nie tylko z najbliższej okolicy. W pobliżu mokotowskiego Targu Śniadaniowego trudno zaparkować.
Nazwa śniadaniowy nie do końca odpowiada rzeczywistości. No, chyba że uznajemy za normę jedzenie śniadania w dzień wolny od pracy o 16. Zresztą menu także nie do końca kojarzy się ze śniadaniem. Chyba że ktoś lubi jadać rano krewetki smażone w głębokim tłuszczu.
Nie ma się jednak co czepiać szczegółów, skoro targi cieszą się dużym zainteresowaniem. Ludzi jest mnóstwo. Dużo rodzin z dziećmi. Jeśli chodzi o to, co można kupić, to znajdziemy tu oczywiście typowy asortyment festynowo-świąteczny. Chleb na zakwasie, miód z małej pasieki, zdrowe wędliny, sery z prawdziwego mleka, czyli produkty, które pojawiają się na rozmaitych festynach i jarmarkach w całej Polsce.
Ale na szczęście na tym się nie kończy. Jest wiele smacznych potraw proponowanych przez knajpki i małe wytwórnie. Są osoby, które zabrały się za uprawę topinamburów, suszenie owoców czy lepienie pierogów. Chętnie opowiadają o swoich towarach i zajęciu. Bywają targi tematyczne, na przykład prezentujące kuchnię orientalną czy portugalską, targi jesienne, mikołajkowe, andrzejkowe, związane z aktualnymi świętami. Organizatorzy przewidzieli też zajęcia dla dzieci. Długie stoły sprzyjają nawiązywaniu kontaktów. Sporo w tym z atmosfery festynu.
Zimą targi przenoszą się pod dach, do hallu kina Luna. Pomysł jest fajny, choć widzowie kina mogą mieć inne zdanie. Kiedy w najbardziej dramatycznych momentach filmu „Ostatnia rodzina” słyszałam „12,50 poproszę”, zaczęłam mieć wątpliwości. No, ale do pełni szczęścia wystarczy po prostu wygłuszenie drzwi.
Komentarze
dzień dobry ..
ciągle mam plany by się wybrać na Targi Śniadaniowe ale z realizacją też ciągle kiepsko …
poczekam jednak do wiosny bo na powietrzu będzie przyjemniej …
Dzień dobry! Zaraz urządzę sobie skromny, lecz zdrowy targ śniadaniowy, choć z kawą mniej długodystansową, niż ta serwowana przez Irka 😉
Ewo, dzięki serdeczne za info, już kupione dwa bilety (Kraków), czy też się wybierzesz? Jak widziałam, miejsc do kupienia przez internet jest już bardzo mało, ale pewnie w kasach jest inna pula.
Jolinku-na powietrzu i przy ładnej pogodzie zdecydowanie przyjemniej 😉
http://www.xdpedia.com/obrazki/pogoda_i_weekend_sprzyja_aktywnosci_10293.jpg
Mamy też plenerowy Targ Śniadaniowy na Ursynowie i jako, że czynny od 10.00 do 17.00 to można tam przyjść na:
-śniadanie-naleśniki (jadłam i były świetne)
-obiad-chińskie pierożki na parze
-podwieczorek-kawa i domowej roboty ciasteczka
Sprawozdanie z wczorajszego wieczoru:
biesiadowaliśmy w http://restauracjazielnik.pl/ Restauracja była wypełniona do ostatniego krzesła przez nam podobne zgromadzenia zatem zewsząd było słychać rozmowy o wynikach i wskaźnikach, oraz premiach tudzież ich braku 🙁
Ale do rzeczy, bo kulinaria najważniejsze. Na początek zostały zaordynowane: tatar, krewetki na maśle, śledzie po kaszubsku, świeża zielenina z gęsią wątróbką oraz zupa grzybowa. Potem na stole pojawiły się dorsz, dorada, pulpeciki cielęce oraz kaczka i w konkurencji dań głównych zdecydowanie zwyciężyła właśnie ta ostatnia. Natomiast niechlubne ostatnie miejsce przyznaliśmy pulpetom cielęcym, które podane zostały w sposób mało apetyczny, przypominający cokolwiek szkolne stołówki, a na dodatek w smaku też nie były powalające, jak doniosła rozczarowana swoim daniem koleżanka.
Desery chwalili wszyscy, ja byłam bardzo ukontentowana moją paschą.
Ewo, Bejotko-gruzińskie widowisko oglądałyśmy w ubiegłym roku w Warszawie wraz z kuzynką Magdą i jeśli możecie, to wybierzcie się koniecznie!
https://www.youtube.com/watch?v=DRSEjIgTnJE
Bejotka się się wybierze, bo już kupiła bilety 🙂
Człowiek z Głodną Twarzą kończy dziś sto lat 🙂
Zatem z dedykacją dla Kirka Douglasa oraz wszystkich chętnych 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=U2zSzvBYum0
Fantastyczny ten balet 🙂
Też się zachwyciłam tym baletem. Niektóre z figur próbowaliśmy w dzieciństwie cwiczyc z podwórkowo-szkolnym koleżeństwem 🙂
Na ursynowskim Targu Śniadaniowym byłam, ale chyba źle trafiłam, był straszny tłok i trudno było się dostać do straganów, a i o miejsce przy stołach łatwo nie było.
Pozazdrościłam Cichalowi ciasteczek norweskich, co prawda przegapiłam tu przepis (o ile był podawany) i upiekłam wg znalezionego w sieci: http://smakologia.blogspot.com/2014/12/nttetopper-swiateczne-norweskie.html
Polecam, to jest coś przepysznego. Nie sądzę żeby dotrwały do świąt, tym bardziej, że upiekłam z mniejszej ilości składników, na próbę. Pyszne, lekko chrupiące, z charakterystycznym smaczkiem orzechów laskowych, mniam!
Jak to człek uczy się całe życie 🙂
Takie ciasteczka znam i robię od dzieciństwa, czasem z laskowych, czasem z włoskich, często z migdałów i mawiało się na to makaroniki. Tak, wiem, że makaroniki są migdałowe. Ale u nas mawia się makaroniki z przymiotnikiem i już. Ale z kokosem to już są kokosanki, a nie „makaroniki kokosowe” 😀
Tak byłam zaaferowana tymi ciasteczkami, że kompletnie mi uleciały z pamięci te makaroniki i kokosanki, a przecież je znam, choć nie wypiekam 🙂
Dodam jeszcze, że w przepisie zaleca się użycie maszynki do mięsa, ale ja rozdrobniłam orzechy malakserem, uważałam tylko żeby ich nie rozdrobnić na miazgę, przed czym ostrzegała autorka przepisu.
Przepis na ciasteczka norweskie z pieprzem podawała Jolinek. Potem poszukam go, bo chyba gdzieś zapisałam.
Tymczasem moje ciasteczka, które miały być pierniczkami uparły się być nadal ciasteczkami cynamonowo – imbirowymi. Owszem, są smaczne, ale w ogóle nie zmieniły konsystencji od chwili upieczenia, mimo że leżą w szczelnym słoju.
Nemo,
dobrze, że przypomniałaś o urodzinach Kirka Douglasa, bo chyba prawie wszyscy o nim zapomnieli. Uroczy filmik, ale tę piękną pieśń wolę w dramatycznej wersji np. z filmu ” Porozmawiaj z nią” Almodovara.
Balet gruziński wspaniały i jeżeli miałabym go obejrzeć, to tylko z bliska. Przerobiłam już oglądanie artystów z daleka i byłam bardzo zawiedziona.
Krystyno, dzięki za podpowiedź, przypomniałam sobie te ciasteczka z pieprzem 🙂
Natomiast jedyne pierniczki jakie piekę co roku, to z przepisu znanej już tu nam Agnieszki z „Kuchni nad Atlantykiem”. Zapewne już kiedyś wklejałam ten adres polecając jako niezawodny i w dodatku smakołyk.
http://www.kuchnianadatlantykiem.com/2006/12/pierniczki-na-christmas-sale.html
Trochę jest z nimi zamieszania, ale przy sprawnej organizacji, słuchając jakiejś audycji… Z tego przepisu wychodzi sporo pierniczków, ale tak szybko znikają, że można się pokusić o podwojenie składników i obdzielić całą rodzinę i sąsiadów przy okazji. Ciasto wąłkuję dość cienko, pierniczki są dlikatne, ale dają się przechowywać bez połamania. Koleżanki warszawskie pewnie potwierdzą, bo kiedyś w ramach mikołajkowych upominków dostały po paczuszce 🙂
Maszynki do mięsa? Ale chyba z przystawką do mielenia orzechów? Zawsze mieliłam i nadal to mam zamiar robić maszynką do orzechów, wychodzą apetyczne wiórki. Gotowych mielonych migdałów, czy orzechów nie kupuję, bo znacznie łatwiej tracą świeżość i nacięłam się na zjełczałe, mimo aktualnej daty ważności.
Krystyno, 10 rząd, mam nadzieję, że to na tyle blisko, by było dobrze widać, a na tyle daleko, by nie oglądać artystów od podbródka i nie słuchać dyszenia i tupania ponad zamierzone. Bywały już takie przypadki 😉
W jednej starej gazecie, chyba było to „Dookoła Świata”, był umieszczony konkurs. Trzeba było odgadnąć imię i nazwisko piosenkarza, aktora, pisarza. Najbardziej zapamiętałam: „Rondle Odwłok”.
Kto zgadnie kto to? 🙂
Bjk, tak napisała autorka przepisu, „maszynka do mięsa, najlepiej taka starej daty”. Ja też miałam przykre doświadczenie z kupionymi, obranymi orzechami, sypnęłam je do ciasta nie próbując i całe ciasto było nie do zjedzenia, zjełczałe, paskudne! Od tej pory jestem pracowita i sama nie dość, że wydobywam je ze skorupki to i rozdrabniam. Nie lubię tego mozołu, ale cóż, uprzyjemniam sobie pogryzaniem co jakiś czas, w ramach próbowania oczywiście 🙂
Gary Cooper?
Kiermasz dla warszawskich miłośników Czarnego: https://czarne.com.pl/wydarzenia/1425
Swego czasu Antek uradował mnie Kirkiem śpiewającym po… węgiersku 😆
Niestety, nie ma już tej wersji, jest za to oryginał.
Nemo – 😀 Nagroda: http://en.r8lst.com/laughing%20Gary%20Cooper%20gifs
Asiu – dziękuję! 😀
Bejotko-bo tańczyć w zespole baletowym to jest naprawdę ciężka i niszcząca zdrowie praca. Jestem pełna podziwu dla tego wręcz stachanowskiego wysiłku oraz poświęcenia.
Mam nadzieję, że Salsa nie będzie mi miała za złe, że ujawnię, iż jest osobą kochającą taniec i że nie jeden wieczór w życiu przetańczyła z radością i niesłychaną przyjemnością.
Oczami wyobraźni widzę Salsę w szalonych tanecznych figurach razem z Cichalem 🙂
Danuśko, wiem, że to ciężka harówa fizyczna i musi być sapanie i tupanie, pot się lać musi, jak przy każdym intensywnym wysiłku, szczególnie w mistrzowskiej lidze. Bardzo lubię balet, bo może zabrzmiało, że wybrzydzam? 😉
🙂 http://i.imgur.com/VmpmeEr.gif
Powyżej niejeden wieczór oczywiście razem pisany.
Bejotko-od kiedy czytam Twoje wpisy, to wiem, że Ty nie z tych co wybrzydzają 🙂
Tak, Asiu, jak zawsze trafiłaś w samo sedno. To jest dla Salsy!!! A ja też chciałbym tak umieć tańczyć….:-(
Dla Salsy i Cichala 🙂
Teraz mamy targi śniadaniowe, co prawda tylko w dużych miastach, a kiedyś były „pokoje śniadankowe” również w małych miejscowościach.
Pokoje śniadankowe służyły podobno do degustacji dań i napojów towarzyszących załatwianiu różnych interesów ówczesnych biznesmenów. Czyli korzystali z nich wyłącznie panowie. Mieściły się przy wędliniarniach, sklepach mięsnych, na zapleczu hoteli. Serwowano w nich flaki, golonkę, kanapki, zimne przekąski.
Dzięki za tak miłą dedykację, przyjemny zawrót głowy w tańcu, to jest to! Człowiek natychmiast jest młody, pełen werwy i co mu tam taki stół… 🙂
Jednym słowem bardzo dobrze dobrana ksywa – salsa jedzona i tańczona 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=n7qylAYDES4
Oj, okropnie zimno dzisiaj, okropnie! Słoneczko, ale taki mroźny wiatr, że niech to licho weźmie. Byłam u lekarza z rana (przedłużenie recepty), Jerzor mnie podwiózł, ale z powrotem musiałam korzystać z komunikacji miejskiej, no i do niej przede wszystkim dojść kawałek. Przewiało mnie na wszystkie strony!
Akurat mojego lekarza nie było, zastępował go inny, o którym wiem, że jest zapalonym rowerowcem, z pochodzenia Włoch, co roku organizuje wycieczki rowerowe (chyba tydzień) na ziemi włoskiej. Organizuje to od wielu lat i wszystko ma nieźle obcykane, cena takiej eskapady (all inclusive!) 1500$
To prawie darmo, w tym jest przelot, spanie, jedzenie, ekipa opiekuńcza jak na Tour de France, po prostu bajka.
Jerzor o tym słyszał, ale szczegółów dowiedziałam się dzisiaj.
Pan doktor bardzo mnie namawiał (następna wycieczka we wrześniu 2017), ale gdzie mnie tam do tych zawodowców, jak mi się uda Jerzora namówić, to z chęcią zatrzymam się w Rzymie, byłam tylko raz i tylko na lotnisku 🙄
W tym roku było 34 osoby z Kingston – oni są zorganizowani, co sobotę mają jakieś tam wycieczki rowerowe. Jerzor nie cierpi żadnych organizacji, jest samotnikiem, jeśli chodzi o rower, ale tydzień w Italii chyba by mu się podobał.
Pan doktor mówi, że trasa jest wspaniała, stonki turystycznej nie ma, rowery są zapewnione, niekoniecznie trzeba targać własny, nawet nie jest to wskazane, bo trasa górska. No proszę, jest pomysł na wyprawę, wystarczy tylko pójść do pana doktora 🙂
Barbaro to prawda .. pierniczki pychota … 🙂
Danuśka to uczta była … a cielęcina mało kiedy mi smakuję w restauracjach … jak ostatnio byłam w tej włoskiej knajpie na imieninach rodzinnych to wszystko było smakowite tylko cielęcina jakaś mdła i rozmazana …
tak mielicie te orzechy i migdały, że wpadłam na pomysł by zmielić w maszynce grzyby mun i będą do rożnych farszy już gotowe ..
a taki kompot piliście? … tylko trzeba czekać by posmakować …
https://skarbnica-smakow.blogspot.com/2016/12/krombol-wielkopolski-kompot-z-dyni.html
Ja preferuję zwykłe pieczarki hodowlane nad grzybami mun.
Dla mnie to są trociny, bez smaku i zapachu 🙄
Salso, następnym razem wybierzemy sie gdzieś na tance 🙂 Zawsze lubiłam tańczyć ale okazje były rzadkie, niestety.
Alino 🙂
Jolinku, dziwny ten kompot, z dodatkiem octu?
I kwasku cytrynowego?
Barbaro faktycznie dziwny .. to raczej marynata a nie kompot …
Alicjo dostałam 3 torebki tych mun i się z nimi męczę .. może jako proszek je wykorzystam ..
Jolinku,
znam ten ból, od synowej dostałam suszone w ilościach…nie powiem, co z nimi zrobiłam na koniec 😉
Nie wiem, na pewno jest to kwestia smaku, dla mnie to trociny, nawet jako wypełniacz nie działa, wolę „żywe” pieczarki ze sklepu. Lat temu kilka byłam w torontońskim Chinatown Market.
Pewnie tu pisałam o tym – otóż rzędy półek z grzybami i żadne do mnie nie przemówily , o suszonych piszę.
Bejotko,
Jutro zajrzymy do Empiku i prawdopodobnie zakupimy bilety. W rachubę wchodzi Kraków albo Zabrze.
Salso,
przepis na ciasteczka norweskie z pieprzem:
– 3 i 1/4 szklanki mąki pszennej
– kostka masła/ 200 g/
-1 szklanka cukru
– 1/4 szklanki śmietany 30 – 36 %
– po 1 łyżeczce zmielonego pieprzu, cynamonu, ziela angielskiego, sody, proszku do pieczenie, szczypta soli.
Masło utrzeć z cukrem, dodać śmietanę, zmiksować. powoli dodawać suche składniki. Uformować wałeczek o średnicy ok. 6 cm, zawinąć go w folię spożywczą, włożyć do lodówki na pół godziny, po czym pokroić na plastry o grubości ok. 6 mm. Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec ok. 7 min w temp. 190 st. C.
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/dookola-wigilii/wbn929
Polska Wigilia to nie święta…nikt się nie obżera 🙄
Wywiad z dyrektorką baletu
http://muzyka.onet.pl/alternatywa/gruzinski-balet-narodowy-sukhishvili-podroz-po-calej-gruzji/tb9ew
Lucyna Ćwierczakiewiczowa objaśnia podstawy racjonalnej diety.
„Podarunek ślubny. Kurs gospodarstwa miejskiego i wiejskiego dla kobiet”, Warszawa 1885
Pisownia oryginalna (również to „ó”)
„i t.p. tłómacząc jaśniej sposób, w jaki się odżywia ciało nasze powiemy:
1. mięso, odżywia czyli karmi krew i nadaje siłę muskularną.
2. chleb, mączne potrawy i cukier, ogrzewają organizm i dają mu cieplik.
3. jarzyny i aromaty służą do trawienia. Narkotyki są dodatkiem pożywienia.” 😉
O działaniach różnych reklamowanych „wspaniałych i zdrowotnych” produktach:
„Przy tej sposobności zrobiemy tu wzmiankę, że ekstrakt Liebiega stracił już swoją sławę i wziętość, z doświadczeń bowiem robionych wypadło, że kot karmiony samym ekstraktem zdechł – widać, że i zwierzęta do utrzymania potrzebują nie tylko samego wyciągu mięsnego, w każdym razie buljony nasze krajowe i dobre francuskie, posiadają w sobie najwięcej pożywnych części.”
Krystyno, dziękuję 🙂
Przykłady potraw na stół wigilijny dla służby (z tej samej książki):
„Dyspozycya na wigilją na stół trzeci czeladni:
barszcz lub mleko z siemienia konopnego, ryby gotowane, kapusta z grzybami, groch, kluski z makiem, gruszki i śliwki suszone, racuszki na oleju.
Stół drugi (dworski):
barszcz, ryby na szaro, kapusta z grzybami, ryby smażone, gruszki i śliwki suszone, kluski z makiem i miodem, racuszki na oleju.”
Zawsze, gdy przytaczam fragmenty ze starej książki lub czasopisma myślę o Pyrze. Zawsze.
Ewo, mam nadzieję, że wybierzecie Kraków. Kuszenie: byłaś już w Centrum Kongresowym? 🙂
Kompoty w occie to dawne określenie, we wszystkich starych rozsypujących się książkach, jakie mam, występują, np. Ćwierczakiewiczowa proponuje wiśnie, śliwki, gruszki, melon w occie jako „kompoty w occie”, podobnie Alina Gniewkowska, ale już Wincenta Zawadzka pisząca w podobnym czasie nazywa te przetwory „sałatami marynowanymi”. Teraz nazywamy je raczej po prostu marynatami.
Wracając do konkretu: z takim kompotem z dyni, jak w przepisie nie spotkałam się mieszkając w Wielkopolsce, no i w nim jest mniej kwasu, niż w kompotach ze starych ksiąg, więc sądzę, że nazwa kompot uprawniona (jednak jakoś wcale mnie nie kusi, może dlatego, że dynie lubię tylko oglądać).
Asia (23:43),
jak myślisz, z kim mi się te Twoje wpisy kojarzą 😉 ?
Tak trzymaj!
dzień dobry …
Małgosiu wszystkiego najlepszego z okazji urodzin … ściskam … 🙂
Małgosiu, ściskam urodzinowo, wszystkiego najlepszego 🙂
Bjk, rzeczywiście, po przejrzeniu moich „rozsypujących się” widzę, że kompoty mogą być różne, w tym kompoty z octem 🙂 ale wolę je nazywać marynatami 🙂
…jednak kompoty to osobny rozdział, a kompoty w occie to coś innego i wtedy wszystko jasne, człowiek czytając smakuje 🙂
Dla Małgosi:
Udanych i pięknych podróży,
spacerów z kijami bez deszczu i burzy,
i w końcu lampki szampana,
co każdy wieczór rozchmurzy 🙂
U nas wczoraj wieczór bez szampana, ale przy grzanym winie oraz cukinii faszerowanej.
Farsz wyszedł bardzo dobry, a składał się z kaszy gryczanej, pieczarek potraktowanych lekko sosem sojowym, ziołowego serka oraz pulpy z wydrążonych i wstępnie podduszonych cukinii. Całość zapieczona przez kwadrans w piekarniku. Młodzi, którzy byli u nas na kolacji podpytywali o szczegóły i planują wprowadzić to danie do swojego jadłospisu, co cieszy oczywiście me matczyne serce 🙂
Bardzo dziękuję za życzenia 🙂
Małgosiu, życzę Ci samych radości i wielu jeszcze dalekich podróży.
nic nie kosztuje … a zarobisz dla dzieci …
Pomóż dzieciom z domów dziecka. Dołącz do naszej akcji i rozświetl gwiazdę …
http://iluminacje.aliorbank.pl/#
Małgosiu gdzie dziś urodzinowa kolacja? …. w domu czy na wychodnym? …
Małgosiu,
Niech Ci się wiedzie! Ściskam urodzinowo!
Bejotko,
Będzie Kraków! Mamy bilety 🙂
zamiast jajka w koszulce można zrobić taką sztuczkę i człowiek zadowolony … 😉
http://ekocozy.blogspot.com/2016/12/sadzone-jajko-smazone-na-wodzie.html#
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
Jolinku, kolacja w restauracji.
To się aż prosi w dzisiejszym dniu.
Wiem, że nie każdy lubi, ale…Małgosiu, sto lat 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=pRiMPy_JL6U
Jolinku, (12:34)
jak długo żyję, nie ma nic za darmo, na tym na pewno ktoś zarobi, a dzieci z domów dziecka na pewno nic nie dostaną.
Założyłabym się.
Małgosiu, najlepszego! 🙂
Ewo, super 🙂
Jolinku, rozświetliłam 🙂
Bejotko,
Może wyjdzie z tego jakiś mini-zjazd krakowski? Gdyby jeszcze A Capella dołączyła?
Takie wspominki – nie ręczę, że sieotworzy, ale Jerz ręczy.
https://photos.google.com/share/AF1QipONZj3kKLWDeoexYTOnfXTBpVN5GUI3OcbpGH1W3GzcVxuDkETxrll8t0Nf1SRl0Q?key=MnB4azJKWE93bXQ5YndrNEFBN0FRdFY1dE9kTnJ3
Alicjo miłe wspominki … Nisia sobie urocze gniazdko uwiła a w nim wszystko co kochała .. towarzystwo blogowe ugoszczone bardzo kulinarnie … a ta sukienka chyba z Afryki super jest ..
kliknij Alicjo nie marudź … bjk … 🙂
Ja jestem ostatnią osobą, która marudzi, Jolinku 😉
Albo mi się tak wydaje, wszak posunięta w latach jestem i mogę na przykład nie pamiętać 🙄
Dlatego aparacik pod ręka i zapiski 🙂
Gniazdko Nisine przez nią wypieszczone – jak malutkie, Cichaly mogą poświadczyć.
Nie kliknę, Jolinku.
Wolę osobiście coś zadziałać, niż klikać. Może głupia jestem, ale wydaje mi się, że ktoś na tym klikaniu zarabia. Ja sie do tego nie dokładam.
Małgosiu, serdeczności urodzinowe, radości z życia 🙂
Pan Lulek pisze:
2008-01-24 o godz. 09:41
Piotr zasprintowal !
Jeszcze nie skonczyla sie dyskusja na temat poprzedniego wpisu a tu znowu cos nowego.
Tuska broni mojej pierzyny na odleglosc. Czyzby jakas tarcza antypierzynowa.
Marialko i D. moga sobie pójsc na wariant wspólnej pierzyny duzej albo dwu mniejszych. Ich sprawa i tyle. Jak trzeba bedzie, to Pyra pomoze.
Podaje przepis na sniadanie które nazywa sie pecie. Skad nazwa nie mam pojecia. Jadam regularnie co najmniej raz w tygodniu.
Platki owsiane, kilka lyzek
Mak czarny lub bialy niemielony
Rodzynki lub sultanki
Orzechy wloskie lub laskowe
Luskane ziarna slonecznika
Suszone jablka lub gruszki, pokrojone
Co tylko wpadnie do glowy i da sie zjesc na surowo typu nie miesnego
Konfitury jakie sa aktualnie otwarte.
Jogurt, kefir lub zsiadle mleko
Calosc wymieszac w salaterce.
Zajadac lyzka i popijac herbata czarna lub ziolowa.
Jesc do oporu, najlepiej, zeby nic nie pozostalo.
Po godzinie przebywac w poblizu ustronnego miejsca bo zacznie sie reakcja, szczególnie jesli dodano swiezych drozdzy.
Najlepiej zajadac w dniu kiedy nic innego nie bedzie jedzone i nastepuje próba naprawienia za jednym zamachem figury, która psulo sie pracowicie przez kilka ostatnich dni.
Do takiego jedzenia to i kuchnia nie jest specjalnie potrzebna
Pan Lulek
Małgosiu, wszystkiego najlepszego !
Jolinku 🙂 w takich konstelacjach zawsze mozesz na mnie liczyc. mam wielu dobrych znajomych ktorzy w bidulu spedzili cale lata. owszem, bylo to w czasach wedlug ciebie slusznie minionych, ale wierz mi, wyrosla z nich calkiem przyzwoita ludzina 🙄
🙂
wszystkim tym, ktorzy ich uzywali, uzywaja, i sie od nich nie odzegnuja –> polamania kijkow 🙄 , 😉
🙂
https://www.youtube.com/watch?v=wlJJ_nqRA7U
🙂
https://www.youtube.com/watch?v=R20f-TPKjzc
Małgosiu – wszystkiego dobrego na urodziny ! 🙂
Nie widzę powodu, aby wątpić w sens akcji ” Rozświetl gwiazdę”. Oczywiście bank nie kieruje się tylko dobrym sercem, ale działa w ramach swojej strategii marketingowej. Te pieniądze/ cóż to zresztą dla banku 50 tys. zł / na pewno zostaną przeznaczone dla dzieci. Często organizowane są też biegi dla celów charytatywnych, a różne instytucje deklarują pewną kwotę za każdy przebyty kilometr. Nie słyszałam, aby wykryto przy tej okazji jakieś oszustwa. Zresztą każdy ma wybór, czy udzielić wsparcia i jakiego.
Straszliwie kocham tego faceta (B.B.King) i miałam przyjemność raz być na koncercie, ale nie na tym. Tego drugiego (Eric C.) też kocham.
https://www.youtube.com/watch?v=HzTlB-TjAzM
https://www.youtube.com/watch?v=CpyO7xmeugI
Masz rację Krystyno,
każdy ma wybór. Naczytałam się tyle na temat klikania w tak zwanej dobrej sprawie, że uszami mi wyszło.
Bardzo watpię w tego typu akcje, dlatego nie klikam.
Małgosiu – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=RWy15-o2thA
https://www.youtube.com/watch?v=MA39pXfBBRE
https://www.youtube.com/watch?v=LCUv9W0ViRc
Pierniki upieczone – uff
what a lucky man he was…
Mało kto wywarł tak wielki wpływ na moją wrażliwość muzyczną jak Greg, w swoich najlepszych latach członek kilku najważniejszych formacji progresywnego rocka.
R.I.P.
Jeszcze raz pięknie dziękuję za życzenia.
Restauracja okazała się bardzo sympatyczna, jedzenie również i bardzo dobre wina mu towarzyszące. Działa od niedawna, nazywa się „Bez gwiazdek”, atmosfera dość swobodna. Stolik trzeba zamawiać, bo jest nieduża i cieszy się dużym powodzeniem.
Epitaphium
Dzięki za wszystko, Greg!
🙁
Małgosiu-poczytałam o restauracji”Bez gwiazdek” i widzę, że uczciłaś swoje urodziny kuchnią na najwyższym poziomie 🙂
dzień dobry …
Irku w Twoim mieście będzie wielka feta bo Sylwester rozpocznie obchody 700-lecia Lublina … 🙂
Dzień dobry 🙂
kawa
700 – lecie Lublina tuż, tuż … co czuć po inwestycjach. Będą otwarcia 😀
Irku, nie chciałabym kasandrzyć i nie życzę tego Lublinowi, jednak jakoś tak to widzę:
http://pikio.pl/wp-content/uploads/2015/08/bierut-i-kropidlo-681×490.jpg
Danuśka, jak świętować to z pompą 🙂 Jedzenie było doskonałe.
Bjk, będą święcenia 😉
Małgosiu a jak znalazłaś to miejsce? …
dziś robię racuchy z maki gryczanej z jabłkami …
Skoro o restauracjach – dostałam kilka dni temu obiecana książkę ” Najlepsze przepisy najlepszych restauracji „/ wydawnictwo Restaurant Week/. Zaprezentowane są tam także restauracje warszawskie, a konkretnie : Benihana na ul. Twardej, Bistro La Cocotte na Mokotowskiej, Brasserie Warszawska na Górnosląskiej, Chianti rodzeństwa Kręglickich, Der Elefant przy placu Bankowym, L’ arc Varsovie przy Puławskiej, La Tomatina przy Kruczej, Montenegro przy Natolińskiej, Na Lato przy Rozbrat, Solec 44, The Cool Cat także przy ul. Solec i Youmiko Vegan Sushi przy Hożej. To na pewno tylko cześć lokali o doskonałej opinii. Z trójmiejskich lokali przedstawiono tylko trzy, a wartych polecenia jest o wiele więcej. Podczytuję przepisy na potrawy i widzę, że oprócz skomplikowanych są także bardzo proste, np. risotto z kurkami i polędwicą, gnocci z masłem szałwiowym, ciasta do pizzy. Czyta się i ogląda bardzo przyjemnie.
Małgosiu,
a co dobrego jedliście w ” Bez gwiazdek”? Też poczytałam o tej restauracji i widzę, że prowadzący mają dobry pomysł na swoją działalność. Ceny nie są porażające, więc klientów nie zabraknie.
Krystyno, ta restauracja działa w oparciu zestawy 4,5,6 dań, do nich proponowane są odpowiednie wina, często zaskakujące. My wybraliśmy menu 6-daniowe :
Dynia, śledź, dorsz, kaczka, boczek i szarlotka
https://www.instagram.com/p/BNyqr_8B26m/?taken-by=bezgwiazdek
Na zdjęciach jest szarlotka, boczek i kaczka. Menu było inspirowane kuchnią kaszubską. Na początku były też pyszne chleby z masłem domowej roboty i olejem rzepakowym z Góry Św. Wawrzyńca. Wszystkie dania były bardzo ciekawie skomponowane, często w towarzystwie lekko kiszonych warzyw. Najbardziej zaskoczyła mnie szarlotka, ze względu na swoją formę, chociaż miała dość klasyczne składniki.
Jolinku, miejsce znalazła nasza przyjaciółka.
Z nurtem życia: http://www.national-geographic.pl/national-geographic/ludzie/te-obrazy-zostana-z-toba-na-cale-zycie-przejmujacy-film-o-malopolsce-powstawal-5-lat
U mnie pada piękny snieg, obrazek jak z bajki.
A u nas niestety cały dzień deszcz …
Dzień dobry 🙂
kawa
Dziś deszcz ma przechodzić w śnieg i będą oblodzenia znów 🙁
dzień dobry …
ta kawa Irkowa kojarzy mi się z Paryżem … sama nie wiem dlaczego …
strach dziś wyjść bo będzie bardzo ślisko …
dziś fasolka prawie po bretońsku …
Na śliskie drogi przydają się raczki na buty. Oczywiście nie raki, jakie stosuje się w wysokich górach, tylko np. takie: http://skibicki.pl/08/images/stories/newsy_2008/2009/858229428.jpg Od lat używam na wycieczkach zimowych, a niekiedy i w mieście, jeśli ulice pokryte są lodem. Może nie wyglądają zbyt elegancko, ale zapewniają komfortowe bieganie nawet podczas gołoledzi. Są w sklepach i bardziej „kolczaste”, ale już mniej nadające się do miasta, za to bardziej na górskie szlaki.
Bjki 🙄 to faktycznie dosc staroswiecka metoda na przeganianie diabla, ale skoro na inne sposoby nie ma spolecznego dozwolenie to przewage ma tradycja.
tu gdzie zyje juz 500 lat temu zmieniono metody walki z diablem. w zasadzie Luther nie opisywal jak diabel wyglada, ale uwazal ze diabla mozna przepedzic np. … 🙄 bakiem. byl przekonyny, ze wszystkie wewnetrzne brudy w organizmie mozna uzyc przeciw diablu. Luter czul obecnosc diabla nawet we wlasnym ciele, kiedy to bolaly go zeby badz bolala go glowa uwazal, ze to sprawa diabla 🙄 i widzial koniecznosc zmagania sie z takim stanem rzeczy.
************
jesli pada to tez dobrze, beda wysmienicie kartofle rosly 🙂
mam takie raczki i jak ktos je potrzebuje niech da znac, wysle na koszt wlasny. jestem przekonany ze w tym roku i nastepnych latach nie bede ich uzywal w okresie zimy 🙂
Jolinku, pomyślałaś być może o tarasach paryskich kawiarni? 🙂
Asiu, zapowiada sie piekny film.
Szaraku, zobaczymy, co da się zrobić 🙂
I ja się cieszę na „Z nurtem życia”.
U mnie niebo niebieskie nade mną.
Od dwóch godzin biały mróz i niebieskie niebo bez jednej chmurki. Szybciej zima przyjdzie niż się spodziewamy. Na razie mróz nie straszny i trzy blaszki kartoflaka w piecu. Teraz poranna kawa i kawał szarlotki z jabłek z niczyjego sadu.
Filiżanki na stole w deszczu takie same jak w większości paryskich kawiarni.
Misie wiedzą doskonale, jak przygotować się do zimy 😉 Kartoflak w wykonaniu Misia Kurpiowskiego składa się w zasadzie z tych samych składników, co syte i kaloryczne pyzy norweskie. Akurat wczoraj oglądałam program o norweskiej kuchni, która, jak wiadomo, nie podbiła światowych stołów i podniebień, ale te pyzy mają szanse na zdobycie przynajmniej naszej, polskiej sympatii 🙂
http://www.norweski-abc.pl/norweskie-pyzy-raspeballkomle/
A jakby komuś nie pasowała ta kawa w deszczu, to zawsze może napić się gorącej herbaty
w śnieżnym plenerze 🙂
https://thumbs.dreamstime.com/z/metalu-kubek-gorca-herbata-w-niegu-gorcy-napj-na-mronym-dniu-64765051.jpg
Danuśka,
mam takie kubeczki (prezent) ale nikt ich jakoś nie lubi 🙁 Na mrozie przyjemniejszy wydaje mi się dotyk plastiku niż metalu, zarówno dla ust jak i dłoni.
Czy kogoś oprócz mnie irytuje używanie terminu „syty” w stosunku do potraw sycących lub sutych (obfitych)?
Wiem, że język się zmienia i dostosowuje (nawet autorzy słowników się uginają), ale „syty” ciągle jeszcze kojarzy mi się z najedzonym i/lub zadowolonym z osiągnięcia wystarczająco dużo (syty pochwał, nagród).
Wiem, marudzę, ale zaczął się kolejny suchy i słoneczny tydzień, ani śladu jakichkolwiek opadów 🙁 Kolejny weekend spędzony na górskich wędrówkach, a pieczenie adwentowych ciasteczek leży i kwiczy 🙄
Znowu artykuł napisał młodziak nie mający pojęcia o gotowaniu. Kopiuj, wklej. Pyzy przygotowane w sposób o którym napisano nie dałyby się zrobić. Ziemniaki należy zetrzeć na tarce i pozbawić wody odciskając w lnianej sciereczce. płyn powstały w wyniku odciśnięcia należy zostawić i następnie odlać by pozostałą skrobię z powrotem dodać do ziemniaków gotowanych i odciśniętych. Inaczej się nie da bo wyszłaby bryja z której nikt pyz nie ulepi.
Kartoflaka robi się z ciasta takiego jak na placki ziemniaczane. Do startych ziemniaków i cebuli dodaje się mąkę , jajka , przesmażoną kiełbasę z wędzonym podgardlem lub tłudtym wędzonym boczkiem. Zapieka się prawie dwie godziny w 220 o C. Po wyjęciu trzeba uważać bo szybko wychodzi . Z trzech blaszek zostało półtorej. A dzień się nie skończył 🙂
Szwajcarska precyzja schodzi na psy 🙁
Wczoraj otwarto najdłuższy tunel kolejowy świata. Po 17 latach wiercenia i betonowania za drobnych 12 mld franków podróż z Zurychu do Mediolanu skróciła się o pół godziny, które, zdaniem marudnych, podróżni i tak zmarnują.
Tunel wiercono z dwóch stron i gdy 6 lat temu pod ziemią spotkały się dwie jego części, różnica pomiędzy wywierconymi dziurami sięgała całe 1 cm w pionie i 8 cm w poziomie 🙄
A w telewizji leci historia budowy pierwszego tunelu kolejowego pod Gotardem ponad 135 lat temu – mieszanka westernu, neorealizmu i romantyzmu rewolucyjnego, ale z wielką dbałością o kostiumy i detale z epoki.
Dziś druga część. Czekamy w napięciu, czy budowa się uda 😎 🙂
Nemo, mnie różne rzeczy irytują, ale gryzę się w ozorek/paluchy, bo to moja własna najmojsza irytacja i po co miałabym się nią dzielić? 😉 Lepiej dzielić się czymś miłym, jak np. Ty szwajcarską precyzją (tunelową) 🙂
Nemo-od dawna wiadomo, że wilk syty i owca cała 🙂
Na mrozie metalowy kieliszek do wódki sprawdza się na pewno lepiej niż metalowy kubek do herbaty 😉
http://www.sklep-borsuk.pl/new/1296722065.jpeg
Nemo-oprócz problemów ze szwajcarską precyzją są jeszcze kłopoty ze szwajcarskimi
zegarkami 🙁
http://life.forbes.pl/spada-popyt-na-szwajcarskie-zegarki,artykuly,209415,1,1.html
Misiu-dzięki za szczegóły o kartoflaku!
A czy podejmowałeś już wyzwanie pt.kartacze?
Nemo –> dzis po raz drugi zrobilem polecany przez ciebie nie tak dawno sos do ryby. i dzis po raz drugi byl to rowniez strzal w dziesiatke. podobnie jak i za pierwszym razem dzis zostalem tez poglaskany za wspaniala kompozycje. oczywiscie 🙄 bez twojego przepisu nie bylbym tak dopieszczony, dlatego specjalnie dla ciebie Nemo ein kleines dankeschön, mam nadzieje ze nadal tobie bliskie cello : https://www.youtube.com/watch?v=NxquuedkKaM
w wykonaniu mocno sfatygowanego, ale jeszcze na chodzie Udo 🙂
Szaraku,
dzięki z Udo i wiolonczelę, słucham dalej, co mi YT serwuje (aktualnie Udo – Durch die schweren Zeiten)
Właśnie odtajały mi paluszki po rowerowym wypadzie nad jezioro (zachód słońca z jednej, wschód księżyca z drugiej strony) i gorącej herbacie ze szklanki z uszkiem 😉
Cieszę się, że przyczyniłam się w jakiś sposób do twojego sukcesu i życzę dużo głasków, również bezinteresownych 🙂
Mapa Strajku Obywatelskiego przewidzianego w dniu jutrzejszym:
http://www.strajkobywatelski.pl/strajki-w-polsce/
Danuśka,
W przepisie na norweskie kluski jest mąka jęczmienna. Możesz mi powiedzieć co to za jedna?
Niemożliwe,
Też mnie denerwują różne wyrażenia w nowym polskim języku codziennym, ale już się nie czepiam.
Danuśka,
sprzedaż zegarków luksusowych spadła podobno ostatnio o 1 proc.
Ja mam 33-letnią kwarcową certinę, którą podziwiał ostatnio Chińczyk (tak, Chińczyki mają tu już swoje sklepy) wymieniający w nim baterię.
Powiedział, że nowe (zegarki nie baterie) wytrzymują jakieś 10 lat i szlus.
Mechaniczne są oczywiście trwalsze, ale też znacznie droższe.
Ludzie kupują coraz mniej zwykłych zegarków, bo każdy ma smartfona z dokładnym czasem. A luksusowe to jednak niewielki sektor.
Nie rozumiem kwestii z „odkupywaniem” zegarków przez producentów. Dlaczego mieliby kupować je z powrotem od detalistów? Czyżby były brane w komis i, niesprzedane, wracają jak gazety od gazeciarza do wydawcy? Data ważności im mija czy co?
Evo47-poniżej garść informacji na temat mąki jęczmiennej:
http://natu.pl/Maka-razowa-jeczmienna-500g-Bio_k6_p489.html
Przytoczyłam przepis na norweskie pyzy znaleziony w internecie, ale osobiście ich nie robiłam, natomiast Miś ustosunkował się do tego przepisu bardzo krytycznie.
Tu slepy Mis bije sie w piersi. Niedoczytał i się mądrzy. Po co mąka w kluskach?
Ziemniakow nie trzeba odciskać. Maka zabierze całą wilgoć i będzie jak trzeba. Idę spalić się ze wstydu.
Do tego klawiatura z polskimi znakami na androida. Nie da się normalnie pisać.
Dzisiaj eksperymenty – kaniwa. Wrzyciłam do ryżogaru rosołek, szklankę kaniwy i 2 szklanki wody. Po jakimś czasie dodałam cebulę, czosnek, kawałek korzenia selera, jedną dużą paprykę, wszystko bardzo drobno skrojone. Bez przepychu, ale też nie wiem, z czym to tak naprawdę jadać, muszę wyczuć… Na koniec dodam pokrojonego w kostkę pomidora, już na talerzu. Konsystencyjnie wygląda mi to dość awangardowo, ale w końcu smak się liczy.
Przepisów na sieci od groma, ale jak zwykle – zarejestruj się, zapisz, zaloguj… 🙄
Warto posłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=9SE222v1eyM
Na oko wyszło tak – fusy od grubo zmielonej kawy, tylko bez kawowego aromatu, natomiast z aromatem dodanych warzyw. Całkiem do jedzenia, ale nie widzę powodu, żeby robić z tego podstawowe danie, może jakaś przystawka, a już na pewno dodatek do mieszanych i innych sałat na zimno.
Danusiu – właśnie wymieniłam baterie w latarce. Mamy przyjść z latarkami.
Udało się! 10 lat pracy, kilkaset ofiar śmiertelnych, wypadki, choroby, strajk, ale koszty poniżej założonych (!), 15 km długości i spotkanie dwóch tuneli w połowie drogi z dokładnością w poziomie 33 cm i 4 cm w pionie. 134 lata temu!
Czarna linia – stary tunel, czerwona – nowy, najdłuższy na świecie