Gorące śniadanie
Zimno, zimniej, najzimniej. W takiej sytuacji każda troskliwa mama (lub tata) napomina dzieci: „Zjedz i wypij coś ciepłego przed wyjściem”. Moim zdaniem przy silnie wiejącym wietrze nawet najbardziej obfite śniadanie nie pomoże, ale trudno się oprzeć wrażeniu, że jeśli wychodzi się całkiem bez śniadania – jest jeszcze chłodniej i smutniej. Wiadomo, że jeśli mamy do wyboru zrobienie fryzury (panie) lub staranne ogolenie (panowie), wybór jest prosty. Śniadanie przegrywa.
Przejeżdżając rankiem przez warszawską dzielnicę biurowców (tzw. Mordor) i stojąc w korkach, obserwuję młodych przeważnie ludzi spieszących do pracy. Większość z nich dzierży papierowy kubek z gorącą kawą i popijają w biegu po łyczku. Ci na pewno wybrali zabiegi toaletowe, a nie śniadanie. Dobrze jeśli wrzucili w siebie miseczkę jogurtu (lub mleka zwykłego albo sojowego) z płatkami. Jeśli nie, czeka ich trwanie do przerwy na lunch na głodnego.
Dawniejsze zimy były w Polsce srogie, potrzeba było wiele kalorii, aby stawić czoła niskim temperaturom. Czy chcecie wiedzieć, co jadali na ciepłe zimowe śniadanie nasi przodkowie? O ile oczywiście byli szczęśliwcami wystarczająco zamożnymi i jeśli mieli skrzętne gospodynie. W książce Elżbiety Koweckiej „W salonie i w kuchni” możemy przeczytać, że w zasobnych domach najpierw tuż po przebudzeniu pijano kawę lub polewkę piwną z grudkami białego sera. Co wytworniejsze damy pijały kosztowną czekoladę przyrządzoną z wanilią i cynamonem. Dla panów najlepszy na początek dnia okazywał się kieliszek wybornej domowej nalewki ziołowej owocowej.
Kiedy wszyscy wstali z łóżek, pora była na coś solidniejszego. Zazwyczaj była to już godzina 10. Podawano więc chleby różnego rodzaju oraz – w zależności od tego, czym dysponowała spiżarnia – wędzonego jesiotra, śledzie, kawior, masło, sery szwajcarskie i holenderskie, szynkę, wędzone ozory, jajka, rzodkiewki, owoce, półgęski, ale i zrazy, alkohole, kawę i śmietankę zapiekaną w miniaturowych dzbanuszkach.
W dziele zatytułowanym „Traktat o śniadaniu” nieznany XIX-wieczny autor pisze o bigosach, zrazikach, kotletach, naleśnikach, lekkoduchach (był to rodzaj pasztecików), zawijankach (?), móżdżkach, zwierzynie, ale i o owocach, twierdząc, iż „to śniadanie zdrowe i pożywne”.
No cóż, dziś chyba nie ten apetyt i prawdę mówiąc, nie te możliwości. Gwoli wyjaśnienia – mówimy oczywiście o pierwszym śniadaniu!
Proponujemy powrót do tradycji publikowania zagadek.
Nagrodami za ich prawidłowe rozwiązanie będą starannie dobrane książki. Tym razem są to dwie ostatnie książki Piotra: KUCHNIA TOSKAŃSKA PIOTRA ADAMCZEWSKIEGO i JEST SER. Wystarczy dobrze odpowiedzieć na pytanie: Czym słodzono potrawy do czasu, kiedy w roku 1801 powstała na Śląsku pierwsza na świecie cukrownia, produkująca biały cukier z buraków cukrowych? Warto dodać, że możliwość produkowania cukru z soku buraków poznano już wcześniej.
Prawidłowe odpowiedzi prosimy przesyłać na adres: a.zelazinska@polityka.pl
Wygrywa pierwsza i piąta osoba.
Barbara
Komentarze
Dzień dobry,
też mam takie wrażenie, że jest mi cieplej jeżeli w mroźny dzień wyjdę z domu po zjedzeniu śniadania, najlepiej ciepłego. Latem często biegnę do pracy bez śniadania (wiem, wiem zły nawyk 😉 ) i jem coś na szybko w biurze przed rozpoczęciem pracy. Jestem zazwyczaj za wcześnie. Na spokojne, śniadanie w domu mogłabym zjeść kanapkę z wędzoną rybą czy paszteciki, ale bigos tak rano mnie nie nęci. Kotlety też nie 🙂 .
Moi przodkowie jedli pewnie na śniadanie chleb lub ziemniaki popijając mlekiem lub kawą zbożową. Takich rarytasów, opisanych przez panią Basię zapewne nie widywali.
Lekkoduch albo naleśnik na śniadanie bardzo chętnie. Z przyjemnością też wystąpię w roli wytwornej damy 🙂 i wypiję czekoladę z wanilią i cynamonem. Polewkę piwną jadłam raz w życiu i nie bardzo mam ochotę powtarzać to doświadczenie.
Swego czasu jeździłam z Osobistym Wędkarzem na ryby w okolicach Garwolina i czasem nocowaliśmy w tamtejszym pensjonacie. Wędkarz rannym świtem chwytał za wędkę i biegł nad wodę, a ja schodziłam spokojnie i niespiesznie na śniadanie i zamawiałam naleśniki z białym serem i rodzynkami. Te naleśniki były boskie i na dodatek tanie, jak barszcz.
Wiosenne śniadanie na trawie https://www.racing.com/relaxed/news/2016-02-18/bwa-picnic-repost
Zimowe śniadanie: http://www.leotrippi.com/luxurytravelblog/wp-content/uploads/2012/08/chardon-breakfast.jpg
o człowiek wyjdzie na spacer a tu nowy ciekawy wpis i jeszcze konkurs na dokładkę … 🙂
ja przynajmniej od 12 lat jem śniadanie … kiedyś mi kawa wystarczała … potem coś do podjedzenia jak czasu starczyło … no i obfita kolacja … zmobilizowało mnie do zmiany sposobu żywienia wesele córki .. chciałam schuść … znalazłam jakąś dietę pt. jedz 7 razy dziennie i chudnij .. dwa tygodnie mi zabrała zmiana nawyków … i tak mi zostało .. natomiast schudłam więcej niż chciałam wtedy co zmusiło mnie do kupno drugiej sukienki bo ta pierwsza była za duża … 😉
Jesienne śniadanie przy świecach 🙂
http://a54.idata.over-blog.com/1/92/53/44/photos-5/ptit-dej-automne-007.jpg
W Warszawie śniadanie przy świecach należało podać dzisiaj przed 6.45.
Po wschodzie słońca też można, ale przy zasłoniętych roletach 😉
Asiu-do kompletu potrzebne nam jeszcze letnie śniadanie na plaży albo na tarasie 🙂
http://favim.com/image/1832582/ 🙂
Asiu-to ostatnie śniadanie podoba mi się najbardziej, dzięki 🙂
U nas tu, o 6.45 było jeszcze ciemniutko i – bielutko!
Tak, zawitała zima. Miałem do jeżdżenia po mieście na cały ranek i cały czas mocno padało. Fakt, że grunt nie był podmarznięty, a zaledwie było 0°C, więc wszystko (z jezdni przynajmniej) szybko zniknęło.
Ale jednak: zima zaliczona!
Danuśko,
u mnie jest tak ponuro i popaduje śnieg, że przy świecach możnaby jadać dziś wszystkie posiłki 🙁
Asiu,
Twoje propozycje śniadaniowe (na trawie i następne) bardzo mi przypomina nasze tutejsze śniadania weekendowe. We czwartek mam nocujących gości, to nawet piątkowe takie będzie. No, może nie całkiem, bo to wegetarianie.
Misiu,
tyle mi naprawiłeś komplementów, że się poczułam zażenowana 😳
Ale nieprawdą jest, że pogoda zawsze nam sprzyja. Jednakże czasem i w szarugę da się zrobić interesujące zdjęcia, jeśli nie za ciemno, a śnieżyca nie zalepi obiektywu 😉
Na niektóre góry da się wjechać kolejką linową lub zębatą. Wypróbowaliśmy trochę tej jesieni.
Kiedy wspominam czasy szkolne, to jakoś nie pamiętam uciążliwości związanych z pogodą. Deszcz, śnieg, wiatr należały do oczywistości, trzeba się było po prostu odpowiednio ubrać i ruszać w świat. Chyba że była zima stulecia 🙄
Ale nie pamiętam też wychodzenia z domu bez śniadania, które zawsze było w porę na stole. Teraz myślę, że moja Mama musiała mieć żelazną kondycję, aby podołać wszystkim swoim ówczesnym obowiązkom i jeszcze wyprawić nas do szkoły z drugim śniadaniem w tornistrze.
Nigdy nie miała żadnej grypy ani migreny, funkcjonowała niezawodnie, a dla nas to było takie oczywiste.
Moje ulubione śniadanie to były dwa jajka sadzone, ale odwrócone, grzanka z żytniego chleba i herbata z cytryną albo gorące kakao. Mogłam to mieć codziennie i nigdy mi nie obrzydło.
Nemo – no właśnie, takie śniadania to tylko podczas urlopu i w weekend. W pozostałe dni nie ma czasu. Zrób zdjęcie tego śniadania dla wegetarian 🙂
U nas o śniadania dbała babcia, mama wychodziła do pracy przed siódmą. Zimą często była to manna z masłem i cukrem albo jajecznica na maśle, do tego kanapki i kawa zbożowa.
Zupek mlecznych po przedszkolu nikt nie próbował we mnie wmuszać, na śniadanie były jajka w różnych postaciach, kanapki i obowiązkowy kubek gorącego mleka, a w niedzielę kakao. Bez śniadania i drugiego w tornistrze nie wypuszczano mnie z domu i jak u Asi dbała o to babcia.
Bez śniadania nie wychodzę z domu, nawet jak muszę gdzieś się udac skoro świt, to obowiązkowo przynajmniej malutka grzanka z miodem i kubeczek gorącej herbaty. Też mi to pewnie zostało z dzieciństwa, które także łączę we wspomnieniach z babcią. Ale codzienne śniadania raczej lekkie, zimową porą często owsianka, a ulubione jajka na miękko najchętniej sobotnio-niedzielnie.
U nas najwyraźniej zabrakło babci 🙁 Nie byłam w stanie wyegzekwować jedzenia śniadań
przez Latorośl, która zwlekała się z łóżka w ostatniej chwili i na śniadanie nie starczało już czasu. Najczęściej zresztą rzucała w przelocie, że nie jest głodna.
Październik 2015 po połowie w obu moich ojczyznach
Jedzenie bardzo wcześnie rano dawniej mi jakoś nie służyło. Pamiętam do tej pory bułki z masłem i wielki kubek kakao jedzone o piątej rano we wrocławskim barze mlecznym, w przerwie podróży na obóz wędrowny w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Leżały kamieniem w żołądku przez pół dnia 🙁
Dziś mogę jeść chyba o każdej porze dnia i nocy. Ale raczej w domu.
Na zdjęciach Nemo, to nawet kamienie są jak poezja 🙂
Nemo-czy ta piękna ławeczka w morskich granatach jest w jakimś prywatnym ogrodzie?
Danuśko,
cała ogrodowa sekwencja, od japońskiego mostku do żabki z wędką, pochodzi z centrum ogrodniczego Hortulus w Dobrzycy koło Sarbinowa.
Jest tam wielki ogród podzielony na sekcje tematyczne, wart zwiedzenia, jak się jest nad morzem w tej okolicy.
Okropny jest tylko parking ułożony chyba z żelazobetonowych słupów oświetleniowych. Jeździ się jak po drabinie 😉
W szkółce ogrodniczej i sklepie obok można nabyć te różne rośliny i akcesoria.
Poczytałam opinie i widzę, że ludzie się skarżą na błoto w labiryncie, kiepski parking, niewpuszczanie zwierząt (nawet yorka w torebce) niekompetentną obsługę (sezonowych pracowników) itd.
My tam kawy nie piliśmy, w październiku było mało ludzi, sucho i słonecznie, a niewpuszczanie wózków z dziećmi bardzo nam pasowało, więc zauważyliśmy tylko na parking-zgrozę, szczególnie dla samochodów z niskim zawieszeniem.
Ogólnie to poruszaliśmy się dużo rowerem i pieszo, najchętniej po plaży. Tylko w Mielnie piach był za miękki na jazdę przy linii wody.
W paru miejscach nie dało się przejść, bo trwały gorączkowe, dopiero co rozpoczęte prace budowlane w celu zużycia funduszy unijnych…
Powstawał właśnie betonowy falochron i coś w rodzaju portu w Chłopach.
Nemo, piekne zdjecia. Mama wychodzila wczesnie do pracy to sami szykowalismy sobie sniadania, czasami mielismy pieniadze na slodkie bulki ktore kupowalismy po drodze do szkoly. Jak zaczelam pracowac to kazda chwila snu byla na wage zlota i szlam bez sniadan a moja corka miala sniadanie przygotowane przez swoja mamusie.
Elapa,
dziękuję 🙂
Moja mama pracowała w bibliotece od wczesnego popołudnia do wieczora, więc przygotowywała nam też obiad, który należało tylko podgrzać. Babcia się w gotowanie nie wtrącała, czasem tylko przyrządziła coś ze swoich specjałów, poza tym rządziła w ogrodzie i dbała o swoje króliki. Chyba nawet lepiej niż o wnuczki, które uważała za samodzielne. Ale to fakt, bo przeniosła się do nas, gdy podchowała wnuki u syna, najmłodsza z nas miała wówczas 11 lat.
Wcześniej tylko przyjeżdżała z wizytą, przywoziła żurawiny i opowieści z dalekiego świata, a wieczorami opowiadała kresowe bajki, fascynujące, piękne, pełne grozy, ale dobro zawsze w nich zwyciężało i pozwalało z ulgą zasnąć 🙂
W Dobrzycy byłam dziewięć lat temu i widzę, że sporo się zmieniło, drzewa urosły. Parkingu nie pamiętam, chyba nie był wtedy tak fatalny. Spacerowaliśmy po ogrodzie, był początek lipca, gorąco. Później pojechaliśmy na chwilę do Darłówka. Nagle zachmurzyło się, zaczął wiać bardzo silny wiatr, musieliśmy uciekać z plaży. Moje siostrzenice były wtedy malutkie, zabraliśmy wiaderka, łopatki, niestety nie pobawiły się w piasku. Popełniliśmy też duży błąd – wybraliśmy najbardziej obleganą smażalnię (w Darłówku wcześniej nie byliśmy), w której zjedliśmy niezbyt smaczną i drogą rybę. A myśleliśmy, że jak ta smażalnia jest pełna ludzi to karmi smacznie. 🙁
Asiu,
to tak jak z tymi przydrożnymi zajazdami obleganymi przez kierowców ciężarówek. Liczba pojazdów świadczy czasem tylko o wielkości parkingu 🙄
dzisiaj poszłam kupić sobie pestki dyni i stwierdziłam, że ich cena to jakiś kosmos … od 4 do 7 zł za 100 gram .. a przecież dynie rosną u nas i jest to towar tani …
nemo to mamy kumulację zdjęć … 🙂 … w sam raz na wieczorne podglądanie ..
Żeby nie było, że zdjęcia nemo mi się nie podobają….tylko Misio wpadł już w taka czołobitność, że niedługo go czoło zaboli.
A Asia i Witek, a inni, którzy też niezłe zdjęcia zamieszczają?
Mnie Miś raz zdruzgotał recenzją i wystarczy. Zaznaczam, że nie na długo 😉
Teraz po prostu mam przeróbkę komputra (a miało być szybko!) i dlatego Misia nie dręczę…chociaż…
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_2295.JPG
Alicjo-dobrze, że na tym zdjęciu też przypomniałaś Nisię.
Nisia też jeździła z upodobaniem do Hortulusa.
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_9266.JPG
Powtarzam mój wierszyk z poprzedniego wpisu, bo cuś lekkie zamięszanie się zrobiło:
Bo na tym blogu tak to jest,
że co osobowość to chwała i cześć!
Wszyscy ogólnie lubimy być razem,
ale bywa, że niekoniecznie
i za każdym przekazem.
Talenty mamy doprawdy rozmaite
i charaktery też, ho, ho, jakże niezbite!
Zatem niech żyje uśmiech, spokój i tolerancja
i prośmy się stale do wspólnego tańca!
Chwilowo nie mogę zamieścić zdjęć do ulubionych miejsc, gdzie prowadzała mnie Nisia.
I niestety, zostaję przy gołąbkach według Tereski. Na szczęście. Bo musiałabym gotować ryż… mielone pójdzie na mielone. Kotlety.
Jakie zamieszanie?
Alicjo-że piszemy i tu i tam.
Mamy na Ursynowie nasz sławny Bazar na Dołku, gdzie wpadam również w tygodniu i robię zakupy na jednym z moich ulubionych stoisk ziarnisto-pestkowym. Pani sprzedawczyni, po pierwsze primo, zna się na rzeczy, po drugie primo jest bardzo sympatyczna. Niestety po trzecie ceny ma wysokie, co sprowadza mnie często do parteru i wtedy usiłuję ograniczać moje zakupy. Cóż…..z różnym skutkiem. Te ceny składam na karb dobrej jakości, bo na tym stoisku towar jest rzeczywiście prima sort.
A gdzie przepadły nasze obie Krystyny-białowieszczańska i gdyńska?
Ja z tymi gołąbkami…raz tutok (krakowskie), raz tamok, w kuchni 🙄
Zatem niech żyje uśmiech, spokój i tolerancja!!! Za nim coś napiszemy? To mi się podoba.
http://aalicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Golabki_Teresy/img_1157.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=nyyIi6w9Xaw
https://www.youtube.com/watch?v=LyEC02H1eP0
Ukochani przyjaciele Nisi
Alicjo
Pisząc o „moich znajomych” pisałem o moich znajomych z Ostrołęki. Kiedyś mogłem się z nimi spotykać i rozmawiać o wszystkim. Teraz widzę podróżników tak głodnych wrażeń i widoków z najdziwniejszych miejsc na świecie, że mających mgłę na oczach. Już nie ma zwykłej codzienności. Jest czas liczony od wyjazdu do wyjazdu. Europa która jest niezywkła, piękna i bezpieczna ich nie interesuje. Coś co jest na wyciągnięcie ręki jest nudne i nieciekawe bo może zobaczyć to prawie każdy. Dreszcz emocji jest wtedy gdy wyprawie towarzyszy trzech facetów z kałachami.
Życie zwykłych ludzi w codziennych strojach przy normalnych zajęciach?
Ciągle słyszę: Po co jeździsz na wakacje w to samo miejsce? Bo szukam tak samo jak pewien facet z latarnią na greckim rynku człowieka , bo znajduję przyjaciół, bo nie chcę być traktowany jak turysta. Nauczył mnie tego Sławek. Na całe szczęście.
Misiu,
nie wiem, osochozi w Twoim wpisie, kiedyś mnie obsobaczyłeś, że w takie miejsca jeżdżę i takie gównianie fotki robię. Robię, jakie robię i jakie się da . Ja nigdy nie jestem turystką zorganizowaną. No ale Miś powiedział, takich zdjęć nie!
Nie, to nie. Dobrze, że mnie się docenia w innych w innych względach – zdjęć już nie rób, sweterki robisz dobre. Dziękuję 🙂
Zapomnij o tym, każdy ma dołek na blogu.
Alicjo-przecież wiesz, że w życiu rzadko jest tak, by nas wszyscy stale i za wszystko kochali….A szkoda 😉
Misio nie przepada za Twoimi zdjęciami, ale może ceni na przykład Twoją znajomość literatury. Myślę, że grono takich blogowiczów jest liczne i ja też się do nich zaliczam.
Talenty oraz wady mamy różne-poprzeczne i podłużne 🙂
Koleżanki Warszawianki proszę o sprawdzenie zawartości skrzynki pocztowej.
Alicjo
Nie wiem skąd się biorą twoje skojarzenia. W ostatnich wpisach ani razu nie odniosłem się do twojej osoby. Uwielbiam Ciebie jako interesującego człowieka. Jeden raz napisałem, że przydałoby się więcej staranności w doborze publikowanych na blogu zdjęć i tyle. Nikt nie oczekuje od ciebie i innych bycia zawodowym fotoreporterem ale przydałoby się by zdjęcia nie miały 8 mb i nie otwierały się kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund.
Nie każdy ma szybki internet a część blogowiczów korzysta z telefonów gdzie każdy pobrany MB kosztuje. Warto o tym pamiętać.
Wyczyść dysk, zmień dostawcę internetu.
Białowieszczanska ma laptop w naprawie. Jak sprzęt wróci, to będę pisać.
Alicjo bardzo cenię wycieczki z Tobą.
Każdy ma dołki. Ja mam dość dużego doła, tak się ostatnio złożyło.
Misiu, ja Ciebie też ajlawju, jakby to napisała Nisia, ale jak już jesteś takim ekspertem samozwańczym od foto, to doceń Erynię w trasie 😉
Ja jestem tak leniwa, że zdjęć nie wybierałam, jak pokazywałam 🙄
dzień dobry …
nie taki dobry bo wieści spływają nie koniecznie wesołe …
Alicjo przytulaski … my lubimy wszystkie podróże i te małe i te duże … 🙂 …
przymrozek …
Dzien dobry,
Jolinku, dziekuje za pamiec i przepraszam ze dwa dni mi zabralo coby odpowiedziec.
W pracy szalenstwo, w domu na szczescie spokoj. Odsas zaczal gimnazjum. Rugby i judo w toku, a do tego z Jeffem wiosluja.
takie jabłka zrobię sobie na pociechę i do kawy …
http://sliwkawegierka.pl/jablka-smazone-w-ciescie-wedlug-przepisu-z-1910r/
Jolly jak miło, że dałaś znak życia … 🙂 … Odsas to chyba się szykuje do wiosłowania w Oksfordzie … 😉
Na polu biały mróz i pojawiły się pierwsze prawdziwe płatki śniegu. Wirują i spadają na zmarzniętą ziemię. Od mojej pierwszej zimy spędzonej w Zakopanem zawsze z pierwszymi płatkami śniegu bedzie kojarzyła mi się płyta Genesis:
https://www.youtube.com/watch?v=qSzUawkGBvw&list=RDqSzUawkGBvw#t=4
Dzień dobry 🙂
kawa
Smażąc naleśniki jako ostatni robię naleśnik z plastrami jabłka. Na patelnię wylewam warstwę ciasta układam cienkie plastry jabłka i zalewam drugą warstwa tak by przykryć jabłko . Jak się podsmaży i spód się zazłoci to przy pomocy talerza, na który należy zsunąć placek z patelni, przekładam go na druga stronę. Po usmażeniu posypuję cukrem pudrem i odrobiną cynamonu. Jak się robi naleśnik z jabłkiem podpatrzyłem dawno temu w niemieckim programie kulinarnym. Ciasta ma być tyle ile na dwa naleśniki. Najlepsze wychodzi smażone na patelni przetartej kawałkiem słoniny. Naleśnik wychodzi praktycznie beztłuszowy. Do smażenia nigdy nie używam oleju. Olej zawsze zmienia smak naleśników. Tak usmażone naleśniki często kroję w cienkie paski i używam zamiast makaronu do rosołu.
Amerykanie wybrali.
Witajcie w ciężkich czasach 🙁
Niestety z obiecanej pracy w Niemczech nic nie wyszło. Myślałem że pracując jako pomoc w restauracji sporo się nauczę.
Zaczynam od nowa , tylko czasu coraz mniej.
https://www.youtube.com/watch?v=jQcBwE6j09U
Jolinku,
Nie wiem czy w tym szalenstwie jest metoda, jako ze Odsas od lat chce zostac pilotem w RAF …
Jolly Rogers-niech zostanie! Podobno w pilotach RAF kochają się wszystkie dziewczyny 🙂
Nasz dziennikarka Monika Richardson była przez jakiś czas żoną pilota tej formacji: http://6.s.dziennik.pl/pliki/3356000/3356281-900-598.jpg
Jolinku-lubię wszelkie placki z jabłkami, Pyra mówiła na nie oładki.
Gorąca czekolada, poprawiająca humor w ten niewesoły, szary i zimny dzień:
http://rebloggy.com/post/gifs-food-chocolate-hot-chocolate-breakfast-gif-set-yummy-delicious-honey-snacks/66370710965
Śniadanie RAF-u: https://hatchfive.files.wordpress.com/2016/02/lancaster-crew.gif
Bardzo lubię jabłka w potrawach, placuszki z nimi również.
Dla Małgosi polędwica z jabłkami:
http://allrecipes.pl/przepis/6737/pieczona-pol-dwica-z-sosem-jab-kowym.aspx?o_is=Hub_TopRecipe_3
i na deser róża z jabłek 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=tiydbycHA44
Gorące śniadanie 🙄 już nie pamiętam kiedy to było 🙁
Na ogół psy tutaj nie szczekają, ale dziś musiało jednemu coś wlecieć do ucha bo darł pyska niemożebnie, czym oczywiście przysłużył się, ze mój zasłużony nocny odpoczynek został przerwany 🙁 Pozytywne jest w tym wszystkim to, ze był to dźwięk naturalny a nie techniczny.
Jest tu taka południowoamerykańska knajpka w której śniadanie podają cały dzień i jeszcze pól nocy. Dzisiaj jest święto, rocznica padnięcia muru berlińskiego a zatem śniadanie tez było świąteczne. Lubie toto co zjadłem, przypomina mi śniadania w Brazylii a nazywa się tez bardzo apetycznie bo acai-bowl. W zasadzie jest to sorbet ale te kuleczki w kolorze lila są tak pociągające, ze nie potrafiłem odmówić sobie kupna dolnej części bielizny w tym właśnie kolorze.
Co zaś tyczy się obrazków to mogę tez wyrazić moje zdanie. Mam tu już tak negatywną opinie, ze kolejna szczera wypowiedz zmienić jej nie jest w stanie.
Jakis czas temu pokazywał tutaj obrazki które przyciągały mój wzrok znacznie dłużej niż na parę sekund ASzysz. Nie było ich dużo ale za to były bardzo urokliwe. Znakomicie nie tylko kolorystycznie ale i technicznie, myślę tutaj miedzy innymi o doborze odpowiedniej ogniskowej do każdego ujęcia co jest wg mnie bardzo istotne, nie deformuje elementów na obrazku i proporcje zostają zachowane. no ale nie każdy to widzi. większość zachwyca się błękitnym niebem, szczególnie kiedy za oknem ma szarą rzeczywistość.
Obecnie od czasu do czasu pokazuje tutaj Bjk to co widziała.
Bjk robi to znakomicie!!! Nie tylko dlatego ze należy do tej ładniejszej części ludziny.
Potrafi równolegle przedstawić dwa story. Jedna to pisana, chętnie przeze mnie czytana. Nie zawiera przewodnikowych treści lecz własne spostrzeżenia. W to wszystko wpleciona jest historia obrazkowa, którą znakomicie czytać można również bez tekstu. Obrazki starannie dobrane o zmieniających sie kadrach, a jak trzeba coś zaakcentować, podkreślić, to jest i zbliżenie. Za każdym razem całość to znakomita relacja. Szkoda jedynie ze tak rzadko 🙁 Argumentów mógłbym tu przytoczyć cala masę, ale nie będę sie wymądrzał zbyt dużo 🙄
Naturalnie ze nie mogę tutaj nadmienić o sobie 🙂 ale mi sie nie chce, mam wiele innych przyjemności które powodują uśmiech na mojej twarzy i dają wewnętrzne zadowolenie.
Mam mieszane uczucia z przewagą zatroskania. Globalnego.
Na pocieszenie zjem sobie migdały… zaraz, zaraz, to ponoć….
Danuśka, pyszny obiad i znakomity deser 🙂
Szaraku
Co jest złego w fotografiach z błękitnym niebem i zachwytem nad nimi? Mam kilka maszyn do drukowania, wydrukowałem sporo wystaw kolegom z OTF i innym. Śledzę , właściwie śledziłem, to co ludzie pokazują na portalach społecznościowych. Sporo tam przekolorowanych cukierków i zdjęć świadomie przegrzebanych. Sam wiesz, że technologia pozwala na takie zabiegi o których w czasach analogowych fotografom się nie śniło. Mnie te grzebanie i próby co drugiego fotografującego zostania artystą albo fotreporterem pragnącym sławy i uznania zaczęły męczyć. Coraz bardziej lubię zdjęcia nie udające niczego, zdjęcia będące czystą radością i zachwytem nad światem który zobaczyliśmy i chcemy bezinteresownie się nim podzielić. Takie są zdjęcia Nemo , jej męża, Danuśki i paru innych osób które dzięki blogu poznałem. W czasie gdy zdjęcia pokazywał Andrzej też mnie zachycały. Były robione w innym świetle, w innym miejscu w innym czasie.
Poza wszystkim są starannie przygotowane do pokazania. A wiem z doświadczenia ile czasu wymaga takie przygotowanie. W świecie gdzie wszystko szybciej znika niż się pojawia to ogromna zaleta.
Troszkę tu mnie nie było, bo przywalona rzeczywistością zakopałam się w mysiej dziurze.
Gorące śniadanko, to jest to. Płatki, kasza jakaś teraz mi na czasie, może jajko, a może i placuszek otrębiany z miodem.
Tymczasem widzę, że zebrała się Komisja do Spraw Zdjęć 😀
I ja je lubię oglądać, wiele mi się podoba, wiele prowadzi do ciekawych miejsc i zakamarków. Przy okazji dzięki za miłe słowa, zawstydziły mnie na tyle, że jutro postaram się przysposobić kolejną porcję zdjęć z gruzińskiego zdzierania butów i wytrzeszczania oczu.
Pytanie – co dodajecie do kotletów mielonych ZAMIAST bułki tartej? Jolinek poruszyła temat ciekawy, myślę, że nie jest on wyczerpany.
Śniadanie niestety, prawie zawsze jemy na zimno, Jerzor zalewa swoje płatki i ziarna odrobiną zimnego mleka, gorącego nie cierpi. Dla mnie kromucha.
Alicjo-mnie zdarzyło się już dodawać-kuskus, ryż i kaszę gryczaną. To trochę, jak do farszu na gołąbki. Lubię wszystkie wersje, podstawą jest niewątpliwie przyzwoite mięso.
Bejotko-komisje sejmowe(i nie tylko)ostatnio na topie 😉
W pierwszych słowach mego listu proszę, aby specjaliści od filmowania się nie denerwowali, a poza tym warto obejrzeć do końca 🙂
https://www.youtube-nocookie.com/embed/lXKDu6cdXLI?rel=0
Zauważyłam właśnie Danuśko! 😀
Danuśka 😀
Jakiś czas temu Helena podawała link do przepisu na mielone z dodatkiem startego ziemniaka.
Danuśka,
krótki przymusowy odwyk internetowy dobrze mi zrobił, ale solidnie wszystko doczytałam.
Te róże z ciasta francuskiego z plastrami jabłek wyglądają ślicznie, ale smakują już gorzej. W każdym razie te w moim wykonaniu. Piekłam je rok temu, bo przepis pojawił się we francuskich filmikach kulinarnych zamieszczonych przez Misia. Myślę, że ciasto powinno być możliwie cienkie, jabłka dość kwaśne i wyrazisty dżem. Ta jedna próba nie zachęciła mnie do powtórek.
Co do śniadań – niektórzy muszą coś zjeść, ledwo otworzą oczy. Inni jedzą później. Choć lubię wędliny, to nie smakują mi rano. Wolę jajka w koszulkach lub na twardo, płatki owsiane z owocami i mlekiem, twaróg z domowym dżemem. Z czasów szkolnych mile wspominam kaszę manną na gęsto polaną sokiem malinowym. Ale to tylko w niedzielę, kiedy nie trzeba było śpieszyć się do szkoły.
Danuska, genialne.
Wbrew pozorom krowy są zainteresowane tym, co się wokół nich dzieje. Nie wiadomo, czy ciekawe były bardziej muzyków czy dźwięków.
W niedzielę widziałam ciekawy obrazek na łące : dwa konie dokuczały krowie, popychały ją, a gdy chciała się oddalić, goniły ją. Na szczęście znudziły się tą zabawą, a niezadowolona krowa smętnie ryczała nad strumykiem.
Jak mi ktoś powie Głupia Krowa to opluję i podrapię jakiem Miś
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/96/26/96/96269601f5ddca8f4794804becf28074.jpg
Alicja-Irena
9 listopada o godz. 17:20
Pytanie, odpowiedź.
Płatki owsiane namoczone z przyprawami przez parę godzin.
Alicjo ja najczęściej używałam kaszki kukurydzianej … ale jak odkryłam płatki jaglane to ostatnio tylko je dodaję … dlaczego? … bo nie czuje się różnicy w smaku w stosunku do tych z bułką a są delikatniejsze … owszem czasem dam kaszę gryczaną ale to są już inne kotlety niż te tradycyjne ..
USA podzielone jak my … Pani C. niby wygrała ale przegrała ..
W domu pachnie chlebem, który wstawiłam do piekarnika jakiś kwadrans temu. Lubię ten zapach szczególnie o tej porze roku. Dałam trzy rodzaje mąki-pszenną, kukurydzianą, gryczaną oraz garść płatków owsianych.
nowa TV rozpoczęła transmisję .. można oglądać również w internecie pod adresem nowa.tv/player/ .. prawie wszyscy dziennikarze to byli pracownicy TVP …
Danuśka a co się stało, że pieczesz chleb? …
Jeszcze jeden zapach „jesienny” to zapach suszonych jabłek. Kasza gryczana w kotletach mielonych może być miłą odmianą, zwłaszcza dla tych, co lubią tę kaszę o zdecydowanym smaku.
Jolinku, to chyba jest jednak inny stopień podzielenia społeczeństwa, niż w Polsce. W Polsce to jest nieomal Rów Mariański, nie wiem, czy Nowy się ze mna zgodzi, ale w Stanach nie ma aż tak wielkich podziałów.
Danuśka, pieczesz na zakwasie czy na drożdżach? Zapach pieczącego się chleba jest bardzo kuszący 🙂
Jolinku-mam natchnienie 🙂 Często piekę chleb właśnie jesienią i zimą.
Przed wstawieniem do piekarnika zostawiam do wyrośnięcia na kaloryferze.
Małgosiu-na drożdżach, zakwas zostawiam specjalistkom 😉
Danuśka – dzięki za te miłośniczki jazzu 🙂
Pytałam kuzynkę zza Atlantyku (3 pokolenie urodzone tam, polskie korzenie tylko po kądzieli, wykłada na uczelni, mąż z wietnamskiej rodziny, urodzony też w Stanach, ) o wyniki wyborów i jej odczucia. Napisała, że jest przerażona tym właśnie jak Stany są obecnie podzielone. Ona boi się zapytać rodziców na kogo głosowali.
Danuśka, przez lata piekłam też na drożdżach, w maszynie, a miało to tę zaletę, że budził mnie zapach tego chleba i był ciepły na śniadanie. Z tym na zakwasie tak się raczej nie da 😉
Nadchodzi cywilizacja niezbyt wyksztaŁconych ludzi z wioski. W mom mieście rządzą już dziesięć lat. Demokracja ma to do siebie, że pozwala przejąć władzę i ją sprawować. Jeśli podlana jest religijnym sosem tak jak w Polsce czy tak jak teraz w USA to będziemy mieli do czynienia ze spychaniem elit i inteligencji w przepaść. Tak jak to miało miejsce po II WŚ w Polsce . W 1945 roku na dwadzieścia pięć milionów ocalałych ledwie 60 tysięcy miało wykształcenie wyższe. Nawet ta garstka została zepchnięta na margines i niewiele miała do powiedzenia, miejsce normalności zajęła walk klasowa i wszechobecna propaganda serwująca proste recepty na społeczny awans. Cenę zniszczenia tradycyjnej inteligencji płacimy do dziś. Jaką cenę za odstawienie elit zapłacą Amerykanie? Obawiam się , że ogromną. Niestety i my w Europie dołożymy się solidarnie do rachunku za lata beztroski i życia na kredyt, za amerykański sen. Oby nie było to kolejne Detroit w skali całego świata.
Próbuję znaleźć przepis na tradycyją burgenlandzką zupę z gęsi którą jadłem w Lulkowym Gasthaus „Zum Storch” w Sankt Michael. Trzeba będzie jeszcze poszukać na razie inne klasyczne dania z gęsi :
http://www.gutekueche.at/gansl-burgenland-rezepte
Czy to była zupa z knedlami? Może to ta: http://www.chefkoch.de/rezepte/2055801332400838/Ganslsuppe-mit-Broeselknoedel.html
Tę zupę serwują też w tej restauracji w Burgenlandii: http://www.burgenland.info/de/angebot/13135/gans-kaiserlich.html
I jeszcze jeden przepis: http://www.ichkoche.at/ganslsuppe-mit-broeselknoederl-rezept-3182
A może to:
https://www.kochwiki.org/wiki/Ganslsuppe_nach_Burgenl%C3%A4nder_Art
Chyba, że to była zupa z gęsich podrobów: http://burgenland.orf.at/radio/stories/2678456/
Misiu (22:26),
ja bym nie biła na alarm i nie demonizowała Trumpa, bo to nie jest tak, że on ma nieograniczoną władzę.
Ameryką zawsze rządził pieniądz, a nie elity (kto to jest?) czy jakaś religia (chwała, nomen-omen, Bogu!).
Niefortunne wydaje mi się porównywanie powojennej historii Polski do tego, co się dzieje w Stanach, to zupełnie dwie różne sprawy. Ciekawa jestem, jaki pogląd i ogląd ma Nowy i Cichal, ale nie muszą ujawniać, jak nie chcą.
Myślę, że trzeba dać Trumpowi czas. A potem pociągnąć za ewentualne konsekwencje 😎
dzień dobry,
Miałem listę polityków na których nie chciałbym nigdy patrzeć – Kaczyński, Macierewicz, Szydło i kilkoro innych, głównie z PiS-u. Od wczoraj ta lista się wydłużyła, doszedł Amerykanin Trump.
Ale wszystko ma i swoje dobre strony – jeszcze nigdy nie czułem się tak blisko Ameryki, tak blisko Stanów, tak Amerykaninem jak dzisiaj, w chwili nieszczęścia.
Patrząc na mapę wyborczą Stanów Zjednoczonych oczyma wyobraźni podkładam nań mapę Polski z wyborów 2015. I widzę te połacie głosujące na Trumpa i widzę te połacie głosujące na PiS i Kaczyńskiego. Te tereny zamieszkują tak samo myślący, a właściwie niemyślący, ludzie.
Trump, czyli Kaczyński i Rydzyk w jednej osobie wygrał wybory swoim chamstwem, tupetem, wyborczym show, który kupili tzw. tutaj „rednecks”. Ja wiem, to obraźliwa nazwa, ale inna nie przychodzi mi do głowy. Niestety.
Dobranoc 🙂
PS Pięknie o Ameryce napisał pan Passent. Polecam.
Dzień dobry 🙂
kawa
dzień dobry …
chociaż kawa jest i smakuje o poranku zawsze dobrze ..
wczoraj zrobiłam tzw. rybę po grecku z pstrągiem .. trochę mi zostało to dodam ryż i będzie nowe danie na gorąco ..
Alicjo
Porównując miałem na myśli rewolucyjny zapał jakio ogarnia tłumy. Dzieje się nam źle, jesteśmy niezadowoleni, musimy płacić za domy na kredyt przez pięćdziesiąt lat nie będąc pewnymi co będzie jutro, bo korporacja w której pracuję może moje miejsce pracy zlikwidować, moje stanowisko pracy przenieść do biednego kraju oddalonego o kilkanaście tysięcy kilometrów by zwiększyć kilkukrotnie zysk, więc pokażemy elitom co o nich myślimy, pokażemy im środkowy palec wybierając oszusta, który ziszczy to z czego jesteśmy niezadowoleni. Wnę za to ponosi kapitalizm korporacyjny który przestał widzieć człowieka i jego potrzeby. Kiedyś włąściciel fabryki i innego biznesu sam i przy pomocy rodziny potrafił ogarnąć co się wokół niego dzieje. Teraz gdy kilka osób na świecie ma połowę bogactw na ziemi, gdy majątek jednej osoby można porównać z majątkiem średniego państwa czy będzie ktoś taki widział człowieka na dole? On zarządzaniem już się prawie nie zajmuje bo robią to nauczeni bezwzględności pracownicy korporacji , którzy robią wszystko z zasadą, albo my ich albo oni nas. Każda złotówka płacona w polskim sklepie czy firmie należącej do kapitału zagranicznego jeszcze tego samego dnia trafia do bamków w Londynie Paryżu czy Nowym Jorku. To co zostanie po „obróbce” trafia z powrotem na płace , dostawców i inne koszty . Zysk zostaje za granicą. A my musimy cieszyć się, że mamy pracę. Moi rodzice potrafili wybudować skromny dom i spłacić udzielony kredyt w ciągu dziesięciu lat. Prcował tylko ojciec jako prosty robotnik budowlany, mama zajmowała się trójką dzieci. Nikt im nie pomagał, nikt nie płacił 500+
Prości ludzie którzy głosują na ludzi takich jak Trump nie rozumieję skomplikowanych zależności, ale czuja, że coś jest nie tak, że tak dalej być nie może. Głosują bo sie buntują. Inteligencja nie potrafi przebić się z głosem rozsądku przez szklany sufit komercyjnych mediów nastawionych na oglądalność i tanią rozrywkę. Czasem jako ekspertów od wszystkiego wypuszcza się na krótkiej smyczy chłopaczków by pletli bzdury niczego nie tłumacząc. Na początku czytałem z przyjemnościa portal Na Temat. Lis stwierdził w którymś momencie, że trzba zmienić target i zacząć kierować portal do młodych z Mordorów poszukujących rozrywki i taniej sensacji. Klikalność znacżaco wzrosła tylko ja przestałem czytać bo nie znajduję ju z nic co skłoniło by mnie do refleksji i poszukiwania wiedzy. Tak się dzieje we wszystkich mediach. Jeśli ludzie przestają samodzielnie myśleć to można im sprzedać wszystko , nawet za cenę ich życia i ich przyszłości.
Marek ale w USA zagłosowali na Trump bogaci ludzie .. to jest bardziej złożone niż się wydaje ..
Jolinku
Wybory w rozwiniętych demokracjach wygrywa się przy pomocy wiekszości. Połowa Amerykanów którzy głosowali na Trumpa to prości ludzie ze środkwych rolniczych stanów. Wystarczy popatrzeć na mapę. Czerwono jest w środku niebiesko na wybrzeżach. Tam gdzie jest niebiesko mieszkaja znacznie bogatsi ludzie, ceny nieruchomości w stanach gdzie głosowano na Clinton są z reguły o kilkadziesiąt procent a nawet kilkukrotniw wyższe. Może wyjątkiem jest bogate Ohio ale to od zawsze bastion republikanów.
PiS również wygrał dzieki prostym ludziom zza Wisły. Patrząc od twojej Strony 🙂
Asiu
Na pewno nie była to zupa z knedlami, z tego co pamiętam była to zupa jasna z delkatymi kluskami, kawałkami gęsiny , bardzo gładka i dość zawiesista. Może Paweł jeśli zajrzy to pomoże?
Gęsi za wodą, kaczki za wodą…
O kaczkach póki co zapominamy, w najbliższych dniach bohaterką jest gęś i już! Miś, jak widać, czyni intensywne przygotowania i literaturę gęsią przestudiował dokładnie. Wczoraj w moim ulubionym sklepie mięsno-wędliniarskim gęś zaczęła się szarogęsić i to zupełnie bez pardonu: gęsie nogi, piersi, kiełbasy, pasztety i gęsi smalec. Nabyłam nogi, ale wrzuciłam na razie do zamrażalnika, jako że jutro będziemy świętować przy gęsinie imieniny Marcina. Z tego co pamiętam, to w rodzinie u Jolinka też jest Marcin.
http://s3.party.pl/styl-zycia/dom/kuchnia-przepisy/upieczona-w-calosci-ges-z-dodatkami-ziemniakami-brukselka-i-czerwona-kapusta-376020-article.jpg
Danuśka tak .. Marcin (ma imieniny i urodziny jednego dnia) za moją namową od kilku lat serwuje nam 2 gęsi, które sam piecze .. a po imprezie dostajemy po słoiczku smalcu gęsiego …
teraz jest dużo promocji na mięso z gęsiny może warto sobie zrobić zapas na czas gdy nam się zachce posmakować znowu gęsiego mięsa …
jutro sklepy zamknięte jakby ktoś nie pamiętał …
Marku – chyba rzeczywiście Paweł będzie najbardziej pomocny w sprawie tej zupy 🙂
Szukając wczoraj tego przepisu znalazłam ciekawy portal z przepisami na potrawy z Burgenlandii. Może kogoś zainteresuje. Potrawy wyglądają smakowicie: http://www.gutekueche.at/burgenland-alle-rezepte?p=1
Tato, czy to prawda, że w Afryce mąż nie zna swojej żony przed ślubem?
-Synu, nie tylko w Afryce, wszędzie na świecie 😉
Pacjent budzi się po operacji i widzi postać, która się nad nim pochyla zatem pyta:
-I jak tam doktorze, wszystko w porządku?
-W porządku! Tylko, że ja nie jestem Twoim lekarzem, ale Świętym Piotrem.
Może na korporacyją rzeczywistość jest branie swojego życia w swoje ręce i nie oglądanie się na innych. Przed chwilą obejrzałem program znaleziony przy pomocy mojej skrzyneczki . Wiele ciekawych inicjatyw kulinarnych młodych ludzi:
http://www.ardmediathek.de/tv/K%C3%B6che-und-Moor/K%C3%B6che-und-Moor-Das-neue-Berliner-Essen/rbb-Fernsehen/Video?bcastId=16335704&documentId=35289656
Danuśka, 😀
Łomot do bram raju.
– Kto tam?
– To ja, kowal…
Święty Piotr uchyla bramę, a tam… nikogo.
Za chwilę kolejne dobijanie się
– Wpuśćcie, to ja, kowal…
Za bramą znowu nikogo.
Sytuacja powtarza się kilkakrotnie, poirytowany klucznik udaje się do Szefa.
– Szefie, ktoś tu sobie żarty stroi. Jakiś kowal dobija się do bramy, a jak otwieram, to nikogo nie ma 🙄
Szef, po spojrzeniu w komputer:
– A, to Kowalski. Jeszcze go reanimują.
Opowiem Wam coś o pułapkach nowoczesnej kuchni.
Kilka tygodni temu udaliśmy się w wakacyjną podróż na południowo-wschodnie rubieże Helwecji, do kantonu Gryzonia czyli za górami, za lasami, za pięcioma przełęczami.
We włoskiej enklawie Livigno, gdzie paliwo jest za pół ceny, a i noclegi nie rujnujące portfela, udało nam się zarezerwować przytulny apartament z internetem.
Latem byliśmy tam z namiotem, ale to okolica położona ponad 1800 mnpm i w październiku temperatura nocą spadała do -6.
Pierwszego wieczora, kiedy głodni i zmęczeni zabraliśmy się za gotowanie kolacji, Osobisty stwierdził, że płyta kuchenna jest jakaś dziwna. Wygląda jak nasza ceramiczna w domu, ale nie ma żadnych guzików, pokręteł, niczego. OK, pewnie jest indukcyjna, już takie widzieliśmy u przyjaciół, z wiecznym szukaniem sensorów (przyjaciele już zmienili na model z lepiej widocznymi sensorami) obmacanie potwierdziło nasze przypuszczenia.
Zabrałam się więc za robienie sałaty, a Osobisty za gotowanie. Po chwili stwierdził, że każde z czterech pól daje się włączyć, ale wyłącza po kilku sekundach. Jak nic, popsute! Świeci się tylko taki czerwony kluczyk.
Dawaj szukać instrukcji obsługi po szufladach. Nie ma!
Recepcja – dwa kilometry dalej i zamknięta.
Co robić? A, jest internet, a my mamy iPada.
Logowanie, google, Bosch, instrukcja obsługi…
Nie ma takiego modelu 🙁
Ale jest inny, i symbole:
Kluczyk = zabezpieczenie przed dziećmi 🙄
Intuicyjnie przyciskamy dłużej ten sensor, kluczyk znika, kuchnia działa, jesteśmy uratowani 😀
Ech, ta dzisiejsza technika !
Nemo-i tak nieźle sobie poradziliście 🙂 Moja koleżanka nie mogąc uruchomić wypożyczonego samochodu dzwoniła z Hiszpanii po pomoc do syna w Warszawie.
nemo córka ma taką indukcyjną kuchnie i we wszystkich jest taki kluczyk .. ja się musiałam nauczyć nie tylko tych sensorów ale i gotować na tej kuchni … a najgorzej mi szło ze smażeniem na tej kuchni naleśników ..
to niestety nie jest śmieszna … i nie skomentuję tego politycznie …
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/lidl-w-trybie-pilnym-konczy-klopotliwa-promocje/zk2p4d
Danuśko,
to trwało co najmniej pół godziny, w międzyczasie zdążyłam wysłuchać utyskiwań Osobistego, że mu zabroniłam zabrać z domu sprzęt campingowy, a on na kuchence benzynowej dawno by już ugotował… etc. 🙄
Kochana Zgago, ściskam Cię urodzinowo i życzę dużo zdrowia, radości i pomyślności.
o Zgaga jest do przytulania z okazji urodzin … wszystkiego najlepszego … z uśmiechem oczywiście …
w sklepach kolejki bo długi weekend i jutro sklepy zamknięta .. darowałam sobie dziś zakupy ..
Zgago – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=Tpboe-XwbZ8
Spotanie – wstęp wolny, warsztaty płatne. Temat ciekawy:
http://www.polin.pl/pl/wydarzenie/serdecznie-zapraszamy-na-kolejne-spotkanie-z-cyklu-spotkania
Zgago – 100 LAT !!!
Zgaga jest do przytulania przez cały rok, ale oczywiście dzisiaj szczególnie 🙂
Zgago-moc serdeczności i zaglądaj częściej!
Asiu-dzięki za informację na temat spotkania w „Polinie”. Wszystko wskazuje na to, że będę mogła się wybrać. Kto wie, może nawet w dobrym blogowym towarzystwie…?
Bikonta lubię od czasu jego listów wymienianych z Makłowiczem, to była wyborna lektura.
Misiu kochany,
dziękuję, żeś mi w prostych, żołnierskich słowach wytłumaczył, co się dzieje u mnie pod nosem, z daleka widać lepiej, zawsze to mówiłam 🙂
Tylko dwa zdania, bo przecież dywagować na ten temat można bez końca – otóż pragnę zauważyć, że Trump nikogo za rękę do urny nie poprowadził i nie przyłożył gnata do skroni zmuszając, żeby głosowano na niego. Wybory były wolne, lud, wcale nie tak durny i niewyedukowany politycznie, jak ci się wydaje, wybrał i należy to zaakceptować, podoba się czy nie. Mnie się wydaje, że moi sąsiedzi z południa chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko. Ciekawa jestem, co młody człowiek z plakatem ze zdjęcia poniżej ma do zaproponowania światu…
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/protesty-w-usa-po-wyborze-trumpa-w-wyborach-prezydenckich/evm9z9
https://www.youtube.com/watch?v=DU-RuR-qO4Y
Dziękuję kochani. :-))
Od dzisiaj jestem bezurodzinowa, postanowiłam zignorować dzień moich urodzin – ona (ta cyfra na początku) jest przerażająca, tego się Zgagom nie robi.
:-)))))
Misiu, a’propos tłuszczu gęsiego, to jeśli masz w okolicy hale Makro, to tam można kupić tłuszcz gęsi już zmielony. Teraz nie trzeba mieć karty Makro, bo wydają jednorazowe.
Zgago, nie ważna metryka, ważne by zachować pogodę ducha!
Zgago,
nie ignoruj i bynajmniej się nie przerażaj! Sto lat i jeszcze trochę, a co! Byle w zdrowiu, czego serdecznie Tobie życzę 🙂
Przeciwniczką obchodzenia urodzin, a już Boże broń podawania liczby była Pyra, a ja przeciwnie, cieszę się z każdego przeżytego roku i czekam na następny. Przecież nie da się tego zmienić, więc lepiej oswoić 🙂
Małgosiu, od roku pocę się walcząc o jej zachowanie. ;-))
Nie, nie o zdrowie cielesne mi chodzi (ono jeszcze działa).
Alicjo, ja też jeszcze cieszę każdym roczkiem, ale po cichu. ;-))
Jedyny plus tej cyferki, taki, że będę jeździć komunikacją miejską za darmochę. W sobotę na to konto zwiedzę sobie swoje miasto. :-)))
PS. Jak się zapewne domyślasz „tsimać” będę za Cię w odpowiednim terminie.
Zgago, ja też 🙁
Okazuje się, że ja z racji swojego wieku też mam sporo zniżek w Polsce na różne rzeczy, co wyczaił Jerzor.
Nie wiem, czy wspominałam, jak próbował wyłudzić dodatkową zniżkę na zwiedzanie Zamku Królewskiego w Warszawie, tłumacząc pani „no przecież głosowałem na Kaczyńskiego…”. Pani potraktowała go odpowiednim spojrzeniem i zniżki nie dała.
Dzisiaj wypijamy zdrowie Zgagi 🙂
Zgago,
Zatem ściskam bezurodzinowo i życzę… Ty już wiesz co 🙂
Zgago, obyśmy się spotykali jak najdłużej.
http://www.pocztaikwiaty.pl/pol_pl_Bukiet-Kocham-Cie-2297_1.jpg
No koniec świata, rogale marcińskie sprzedają już nawet w supermarketach i to nie tylko w Poznaniu, w Warszawie też.
Koniec świata będzie dopiero wtedy, jak ja wprowadzę rogale marcińskie na kingstoński rynek, przepis, podobno oryginalny, znalazłam 😉
Na szczęście jestem leniwiec, końca świata nie będzie.
http://cynamonowypyl.blox.pl/2013/11/Rogale-Swietomarcinskie-wg-oryginalnego-przepisu.html
Zgago, obchodzisz czy nie, to przytulam serdecznie 🙂
Przegapiłam rogale, teraz za późno, a w sklepach dzisiaj jakieś oblężenie…
Nasze gęsi kanadyjskie szykują się do lotu na południe, bo tam im cieplej w zimie. Już od paru tygodni trwają loty próbne i przygotowania, a część już odleciała.
Zgago,
ściskam Cię mocno. Też nie mam sentymentu do urodzin, ale jak mus to mus.
Rogale widziałam w poniedziałek w Lidlu, ale nie nazywały się marcińskie, tylko jakoś inaczej. Jutro będą sprzedawane w cukierniach gdyńskich i zawsze wtedy są po nie długie kolejki. W Gdyni są dwie cukiernie poznańskiej firmy Kandulski i tam sprzedają oryginalne rogale marcińskie. Osobiście nie przepadam za nimi aż tak bardzo, żeby stać w kolejkach. Zresztą jadłam je nie tak dawno w Poznaniu. Jeden taki rogal starczy dla 3 osób. Za to upiekłam keks.
Dziś degustowaliśmy moją jarzębinę do mięs, trochę inną niż ta Żaby, bo Żaba robi konfiturę, a moja jest mało słodka. Z pasztetem domowym jest bardzo dobra, więc wejdzie do repertuaru moich przetworów.
Alicjo! Na temat Trumpa mam identyczne zdanie jak Nowy. Nie trawię populizmu, głupoty i cwaniactwa. Czy wiecie Państwo, że w wielu hrabstwach Stanów tzw. Zbożowych (gros zwolenników Trumpa) ustawowo zabronili uczyć ewolucjonizmu?
A propos Nowego. Był u nas. Przywiózł jak zwykle obfity gościniec. Tym razem nie ogródek warzywny, ale dobre wina i kawał ryby z ostatniego połowu. Mieliśmy już coś innego, więc czerwone zostało wypite, ryba poszła do zamrażalnika a Chardonnay do piwniczki. Będzie wszystko czekało na następną (zawsze z radością oczekiwaną) Jego wizytę.
Skarżył się też, że nic na blogu nie piszę. Cóż, ostatnio nieco się boję… Chyba rok temu dostałem propozycję przeniesienia się 6 stóp pod ziemię. W moim wieku nie było to śmieszne. Boję się powtórki, a jestem jeszcze starszy! 🙂
Dobry wieczor,
Zgago, specjalistko od ‚tsimania’ – najlepszego!
A propos kuchenek – moja, po dwunastu latach dzisiaj sie poddala. No i nowa dostarczona bedzie w sobote. Miejmy nadzieje ze dekade pociagnie.
Wróciłem od sąsiadów. W tle grał telewizor i z drabiny usłyszałem że od roku jesteśmy niepodległym krajem. Oczywiście to nie ja byłem na drabinie. Sąsiad potwierdził że wolni nie byliśmy. Teraz trzeba będzie się wyspowiadać z tego , że nie czułem się niewolnikiem ani w 1981, ani w 1984 ani w 1993 ani tym bardziej w czasach przed dudowych. Nikt mnie nigdy nie kontrolował, nie dostałem pałką, nawet nie zapłaciłem jakiegokolwiek mandatu, ani od milicjanta ani tym bardziej po. Do żadnej partii nie należałem, nikt nie chciał mnie wciągnąć ani zapisać. Jak chciałem wyjechać to wyjechałem, paszportu też mi nie odmówiono. Boże jakie to staszne być niewolnikiem przez całe życie i dzięki facetowi co musi na drabinę , dowiedzieć się, że od roku niewolnictwo nie obowiązuje.
Alicjo, „ja z racji swojego wieku też mam sporo zniżek w Polsce na różne rzeczy”
Napisz jakie masz u nas zniżki, bo jestem ciekawa z czego mogę skorzystać. Panie powyżej 60 mają zniżkę w opłatach w PZW i są to jedyne ulgi, o których wiem. A, i mój Szanowny ma zniżki z tytułu niepełnosprawności i się bezczelnie podczepiam jako opiekun. Ale swoich własnych nie znam -:)
W Bydgoszczy na przykład wydają teraz karty seniora 60+. Będą one uprawniać do zniżek przy korzystaniu z basenów, zakupie biletów do , teatru i wybranych muzeów. Opera Nova udziela zniżek, ale trzeba być już emerytem i okazać legitymację. Filharmonia Pomorska sprzedaje tańsze bilety osobom po sześćdziesiątce. Dla osób po 70 roku życia jest pula biletów za 1 zł (oprócz koncertów specjalnych). Wiem, że sporo osób korzysta z tych zniżek.
W kinach bilety też są tańsze dla osób po sześćdziesiątce.
A ja mam za darmo wyciągi narciarskie! Nie w kij dmuchał. Ceny od $48.00 – 84.00 w Utach i Colorado.
Znowu jeden z najlepszych odszedł…
http://www.bing.com/videos/search?q=leonard+kohen+love+me+to+the+end+of+time+youtube&view=detail&mid=17AF241F137F1CBEAD7B17AF241F137F1CBEAD7B&FORM=VIRE
https://www.bing.com/search?q=leonard+cohen+halleluja+youtube&form=EDGHPC&qs=PF&cvid=41516903e158468a9e94d14891f7cfef&pq=leonard+cohen+halleluja+youtube&PC=TBTS
To nie jest dobry dzień, to nie jest dobry czas. Cohen, Wajda, to młodość. Strasznie żal, przykro i smutno. Dzisiaj nie pomoże nawet najlepsze śniadanie, nawet odeszła całkiem ochota na jakiekolwiek.
dzień dobry …
ale smutek od rana … 🙁 …
Dzień dobry,
smutne wieści 🙁
kawa
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/d1/fd/15/d1fd15b26ee3ff44e93c58eb0c439cb0.jpg
Smutno.
Irek na czasie z rogalem marcińskim.
cichal
26 czerwca o godz. 23:53
A tak było miło i spokojnie…
nemo
26 czerwca o godz. 23:56
Six feet under będzie jeszcze spokojniej
Jak to jest propozycja to albo ja się nie znam na logice, języku i savoir-vivre, albo ktoś tu ma kiepską pamięć, uprzedzenia i preferuje insynuacje. I najwyraźniej nie ma poczucia humoru, choć chętnie zabawia się w facecjonistę.
Wybierz sobie, cichalu.
dzien dobry,
bedac w Polsce kupowalam znizkowe bilety na przejazdy miejskimi srodkami komunikacji tak dlugo dopoki nie przeczytalam regulaminu w autobusie. Stoi tam napisane ze znizki sa wylacznie dla obywateli polskich. Troche to dziwne w zjednoczonej Europie.
Po wczorajszej rozmowie z Prawdziwym Polakiem czuję się jak obywatel piątej kategorii. Pewnie za parę dni odłączę kabelek który umożliwiał mi z wami kontakt. Na razie na innego dostawcę internetu mnie nie stać. Na darmowe i drapane nigdy nie liczyłem i nie chcę liczyć.
Dzięki za wszystko. Może kiedyś się odezwę jak znajdę jakąś pracę.
jest nowy wpis …
Nemo. Twoim poczuciem humoru na szczęście nie dysponuję, a jak popełnię niezręczność, to przepraszam.
No to przeproś.
… bo niby dlaczego zakładasz, że znajdziesz się tam przede mną, i że ja ci tego życzę?
Przykre jest takie ustawianie sobie interlokutora i przypisywanie mu intencji, których nie wyraził.
Nemo, przeprosil!
Ach, mogê sobie, jestem w zupelnie innej rzeczywistosci!