Nie pijcie wina byle jakiego
Coraz większa liczba moich przyjaciół i znajomych gromadzi w swych spiżarniach (najczęściej kupując winiarki do przechowywania płynnych zapasów) butelki ze swoimi ulubionymi winami.
Coraz mniej zaś spotykam ludzi, którzy twierdzą, że na winach się nie znają i piją to, co im podadzą. Tłumaczę wówczas, że najlepsze są te wina, które nam smakują, a podstawową wiedzą jest ta zgromadzona na etykietkach przylepionych do butelek.Dziś chcę wszystkim (zwłaszcza początkującym) miłośnikom win polecić książkę, o której już tu wspominałem. To „Wiedza o winie” Michała Bardela i Wojciecha Gogolińskiego, wydana przez „Czas Wina”.
Obaj autorzy są wybitnymi znawcami tematu i wykładowcami Colegium Civitas, a także dziennikarzami podróżującymi po winnicach świata. Książka napisana jest z myślą o studentach enologii, ale jako że napisana potoczyście i przystępnym językiem, może stanowić dobrą i kształcącą lekturę dla zwykłych smakoszy.
Jednym z najważniejszych rozdziałów dzieła jest ten objaśniający sposób czytania etykiet na butelkach. Dzięki temu kupując wino nawet w supermarkecie, gdzie trudno spodziewać się fachowej porady ekspedienta, który właśnie został przeniesiony do sekcji winiarskiej z działu rybnego lub bielizny damskiej, sami będziemy potrafili odróżnić butelkę wartą uwagi od badziewia stojącego obok. Nie damy też się zwieść słówkom modnie i pięknie brzmiącym jak wino biologiczne, biodynamiczne czy ekologiczne.
Lektura książki Bardela i Gogolińskiego nauczy nas rozróżniać szczepy winorośli, pozwoli przyswoić podstawy degustacji oraz sztuki sommelierskiej. A przecież wszyscy wiemy, jak ważną rzeczą jest właściwy dobór win do potraw, którym towarzyszą.
Warto też nie ominąć rozdziałów mówiących o metodach produkcji, które choć wydają się skomplikowane, po zgłębieniu ich okazują się dość proste i ważne nie tylko dla tych, którzy zastanawiają się, czy założyć winnicę, co w naszym kraju staje się coraz powszechniejsze i modne.
Komentarze
Pójdę dalej – nie pijcie w byle jakich naczyniach i towarzystwach.
A nawet schładzajcie w tak niebylejakich, jak to tylko możliwe! 😉 😎
Zaiste, niebylejakie to naczynie!
Z Łodzi poniosło nas ciut na północ: http://www.eryniawtrasie.eu/18429
Z a l e g ł o ś c i
– weekend i wczoraj:
Ewo, dzięki! 🙂 Także za miasto Óć, które na mnie czeka… od czasów licealnych 😳
A wyniki Twojej Mamy to ostrzeżenie, nie wyrok. Trzeba być dobrej myśli i tym bardziej cenić każdą chwilę wspólną.
Małgosiu, dzięki! 🙂
(Ja nie chcem nikogo zawstydzać moimi uzależnieniami, ale jeśli czasem zainspiruję – to sie nie prociwiom 😉 )
Pyro, dzięki! 🙂 Ale zauważ, że płaskiego (w tym leśnego) jest w moich św.-nowor. relacjach znacznie więcej, niż wertepiastego 🙂
I zdrówka, zdrówka, zdrówka! – dasz radę!
Ganno, Żywiec jakoś mam wciąż do zwiedzenia… A Kaszuby? – Ilekroć Jolinek wspomina o tamtych terenach (szeroko rozumianych) – powracają studenckie wyjazdy do Słowińskiego PN, przez Miastko, Słupsk, powracają harcerskie obozy, kajaki, stacja Grzmiąca, Złocieniec, Czaplinek, Połczyn, Kołobrzeg, Szczecin. Nigdy tam potem nie byłam… jakoś 😉 a przecież pięknieje nasza Polska cała! 🙂
Danuśko, dzięki! Rzym też niczego sobie! 😉 😎
– przedświąteczne (wpis „Kolędnicy”):
Heleno, carol services od lat organizowane są nie tylko w kościołach anglikańskich, ale i RC. Wielokrotnie byłam na takowych w Katedrze Westminsterskiej, Brompton Oratory, Farm Street Church. „Prezentowały sobą” nie gorszy poziom artystyczny, niż anglikańskie i były oblegane.
Danuśko (+ dyskusja), w moich okolicach rodzinnych i podczas przejazdów grupy kolędnicze przewijały się, jak co roku. W Wigilię młodzi kolędnicy z sąsiedztwa zawitali wprawdzie w mniejszym składzie i nie aż tak fantazyjnie poprzebierani, jak to było w poprz. sezonach – lecz śpiewali czysto, kompetentnie, wesoło. 25.12 wyjeżdżaliśmy z gościnnymi występami, więc nie wiemy, co nas mogło ominąć. Odnoszę wrażenie, że grupy wybierają sobie miejsca, do których zawitają, czasem nawet umawiają się z wizytami (zupełnie, jak my – zespół muzyczny i bardzo zżyta grupa towarzyska – w 2. połowie lat 80. – oj, nie każdy mógł dostąpić zaszczytu goszczenia nas, gitar, harmoszki i pięknej gwiazdy + skeczy, piosenek z oryginalnymi tekstami, kolęd na dwa i cztery głosy)!… Dlatego jeśli się ich widzi – to albo wysiadających z samochodów, albo przebiegających przez centralny skwer, przelotową ulicę. Niekoniecznie zajdą „nieproszeni” do domu. Ale nie znaczy to, że tradycja ginie 🙂
Dzień dobry.
Tak to, dzięki Blogowi, wróciło do mnie jedyne przykazanie mądrego Ojca, które mi dedykował wręczając komplet kluczy do domu: „Nigdy nie pij byle czego i z byle kim.” Z naczyniami w młodości bywało różnie – musztardówki, aluminiowe garnuszki i wielkie, półlitrowe kufle piwne, zorganizowane przez chłopaków w jakimś GS-ie. To z imprez plenerowych, w mieszkaniach rzecz jasna uczyliśmy się kultury, ale i tak najmilej wspomina się dzisiaj butelkę „Lacrima CVhristii”, która musiała wystarczyć dla 8-10 osób.
dzień dobry ..
wstaję rano ale ogladam serial „Colombo” na TV Plus … lecą stare odcinki i jako fanka nie odpuszczam … 😉
książka dobra na prezent dla mojego zięcia …
ewa zachęca do zwiedzania Łodzi i okolic … niby blisko a nie po drodze mi ostatnio jakoś .. w Łodzi bywałam kilka razy ale znam tylko główne ulice ..
Basiu szczyt elegancji … 🙂
Niech żyje Bałtyk po sezonie! Ewo-dzięki za kolejną ciekawą opowieść.
a cappello- to dobra wiadomość, że tradycja kolędowania jednak w narodzie nie zginęła.
Małe kolędniczki urocze 😀
Młodszej dzisiaj nie ma w domu cały dzień: rano, jako pies łańcuchowy, pilnuje próbnej matury z rozszerzonej matematyki, potem ma lekcje, a potem spotkanie z rodzicami. Fajnie, tylko co z psem? Ja go nie wyprowadzę. Muszę się ubrać i poszukać kogoś z sąsiadów, kto może Radka przegonić ok 14.oo. Teraz piję po łyczku mój sok warzywno – owocowy i co m/w pół godziny zjadam kęs bułki. Może mi się uda utrzymać to w sobie. Na obiad pomidorówka i pierś z perliczki.
Dziewczyny,
ÓĆ była przedświątecznie, Pomorze Zachodnie – poświątecznie. Puste bałtyckie plaże są cudne 🙂
Po raz pierwszy od dawien dawna nie do końca zgadzam się z Pyrą. Blog nie jest quasi plemieniem. Plemię łączą identyczne zwyczaje, solidarność w obliczu wroga i nieufność wobec wszystkiego, co obce. Dostrzegam w Polsce zbiorowość spełniającą te kryteria, ale to nie są goście przy stole Pana Piotra. To, co łączy przy stole, to są raczej cechy godne pochwały, przynajmniej mojej.
Do niedawna łączyło też unikanie polityki. Unikanie bardzo zdrowe, ponieważ naprawdę można żyć swoim życiem i nawet wykazywać obywatelską postawę w różnych kwestiach w całkowitym oderwaniu od świata polityki. Ale, jak zauważyła Helena, Ojczyzna w potrzebie i już nie jest możliwe udawanie, że polityka ma prawo nie obchodzić.
Osobiście miałem z polityką cokolwiek do czynienia jako członek brzydkiej partii kojarzonej z gryzoniem rozpowszechnionym m.in. w Skandynawii. Miałem wiele zastrzeżeń do swojej partii, szczególnie w paru ostatnich latach, ale teraz te zastrzeżenia, chociaż nie bezzasadne, wydają się śmieszne w porównaniu z życiem politycznym zafundowanym przez następców.
To, z czym obecnie mamy do czynienia, nie jest w polskiej historii czymś niezwykłym. Tak naprawdę odbieram to jako przejaw pewnego tradycyjnego obskuranctwa, pilnowania rzekomych tradycji, dbania o dobre imię plemienia i dostrzegania wroga we wszystkim, co nowe i obce. To wszystko podlane sosem absolutnej amoralności i zakłamania, bo dobro plemienne uświęca wszelkie środki. W tym towarzystwie oprócz osób praktykujących plemienny sposób myślenia mamy też całkiem sporą gromadę cyników – karierowiczów, którzy podobny sposób myślenia udają.
Spojrzawszy dobrze w naszą historię możemy znaleźć podobne sytuacje. Nie będę się cofał do XVII czy XVI w, ale w XVIII wokół Konstytucji 3 Maja mieliśmy starcie podobnych postaw. Nie wszyscy promotorzy konstytucji byli ideałami. Sam król na pewno nie. Była korupcja i nepotyzm, ale spora grupa propaństwowa starała się popchnąć kraj na drogę nowoczesności, częściowo rezygnując z przywilejów własnego stanu. Przeciwnicy szermowali przede wszystkim niszczeniem tradycji i demokracji szlacheckiej. Strona postępowa też uciekała się do podstępów prawnych, ale mieściły się one w ówczesnym porządku prawnym.
Międzywojnie nie było czasem rządów idealnych. Sejmokracja słusznie była krytykowana przez Piłsudskiego. Ale w tym czasie zrobiono bardzo wiele. Postawa propaństwowa była dość powszechna. Wielu ministrów było ludźmi światłymi, dzięki którym w krótkim czasie udało się ujednolicić systemy prawne obowiązujące w trzech dawnych zaborach, stworzyć jednolity system oświaty, poprawić sieć kolejową, wybudować port w Gdyni i stworzyć zaczątki COP. Wielkim sukcesem była reforma walutowa Grabskiego. Zamach Piłsudskiego przewrócił niedoskonały system rządów, który pomimo niedoskonałości był demokratyczny. Sanacja funkcjonowała znośnie do śmierci Piłsudskiego, który w miarę pilnował rządzących. Po jego śmierci było już „hulaj dusza”. Nie wiem, czy nie mniej naruszano konstytucję, niż obecnie. Ale też dominował hurraoptymizm oparty o przekonaniu o sile ojczyzny i prawie do sprawowania funkcji rządowych dzięki zasługom i pragnieniu działania dla „dobra narodu” a nie kompetencjom. Te same przerażające niekompetencje doprowadziły do klęski wówczas. Teraz grożą klęski wcale poważne. Niszczenie systemu oświaty, idiotyzmy w systemie podatkowym. Uwagi ważnych polityków o braku równowagi w handlu zagranicznym polegającym na zbyt dużym udziale Niemiec w naszym eksporcie i imporcie sprawia, że już niemieccy importerzy na wszelki wypadek rozglądają się za innymi dostawcami.
W imię walki o dobre imię kraju i narodu ośmieszamy je w oczach świata.
Chyba za dużo się rozpisałem, ale tak jakoś samo to się zrobiło.
Stanisławie – moralność „plemienna” czy zaściankowa, to nie to samo, co nowo ukute (z 10 lat temu) przez socjologów kultury pojęcie meta – plemienia. To ostatnie odnosi się tylko do grup ludzkich powstałych w sieci. Najczęściej obejmuje młodzież i ludzi dojrzałych, by nie powiedzieć starszych. W wielu zakresach zastępują część rodziny i grupy towarzyskie. Są absolutnie dowolne i dobrowolne, ale z czasem ci „krewni sieciowi” świadczą sobie sporo zupełnie realnych usług, porad, pomocy. Ma to wielkie znaczenie – chociaż nieformalne – w czasie atomizacji i rozproszenia rodzin, a także kłopotu z doborem towarzystwa na dość zbliżonym poziomie intelektualnym,
Pyro, biję się w piersi. Jako stary sklerotyk przerobiłem „meta – plemię” na „quasi plemię”. Przyznaję ze wstydem, że nie znałem tego pojęcia. Twoje skrótowe objaśnienie trafia mi do przekonania.
Nie do konca wiem o co chodzi z tym protestem przeciwko pisaniu jakiejs pracy o blogu, nie czytalam ioryginalnego wpisu z propozycja(?), ale generalnie uwazam, ze kazdy ma prawo, a czassem nawet obowiazek pisac dowolna prace na temat obserwowanych zjawisk. Nie sposob mu tego zakazac, a prosic aby sie powstrztmal wrecz nie wypada.
A capella – domyslam sie, ze nie tylko w kosciolach protestanckich odbywaja sie carol services. Ja akurat mam w najblizszym sasiedztwie kosciol anglikanski i oni to wlasnie wrzycaja mi przez drzwi zaproszenia. W tym roku nie poslam, bo nie mam nastroju. Nawet tych swiat nie zauwazylam.
Caly czas oscyluje miedzy glebokim zasepieniem sie i nadzieja. Nadzieja to w takicg momentach jak Orkiestra Owsiaka czy tlumy n ulicach polskic miast demonstrujace swoja niezgode.
Zasepinie przchodzi czesciej – to jak czytam nikxzemne i chamskie wypowiedzi Glinskiego, Ziobry, Kaczynskiego, Pawlowicz skierowane do Niemcow i domagajacych sie „w imieniu Polski” aby zamkneli dzioby i przestali krytykowac obecny oboz wladzy. Oto nagle mamy wroga w Europie i sa nim Niemcy! Trzeba kompletnie upasc na glowe, aby rozpetywac dzis nieufnosc i nienawisc wobec Niemcow. I ci ludzie wlasnie, glupi i opetani jakimis obsesjami, beda teraz twarza Polski w Europie i na swiecie. To bardzo depresyjna mysl.
Heleno, Gliński, Pawłowicz, Kaczyński &Co to nie jest Polska, to jakiś jej ułamek, który ma w tej chwili swoje 5 sekund. We mnie przeważa nadzieja. Im więcej tych ekscesów, tym bliżej końca. Choć historia nie zawsze uczy optymizmu.
I ja, jak Stanisław nie poczuwam się do plemienności, a pojęcie „meta plemię” jest mi obce, nie spotkałam się do tej pory w opracowaniach teoretyków sieci. Możesz Pyro przybliżyć, kto z socjologów o tym pisał?
Z ciekawością poczytam.
Miłościwie nami rządzący starają się też zadbać o to, abyśmy nie pili byle czego. Zamierzają podnieść akcyzę na wino i piwo. Na piwo o ok. 90 groszy za butelkę 0,5 l, na wino o ponad 5 zł za butelkę 0.75 l. Na decyzję zakupu 1er cru classe to nie wpłynie, natomiast popyt na wina stosunkowo tanie wpłynie na pewno. Poprzednio ustalono akcyzę w przeliczeniu na czysty spirytus degresywnie w stosunku do mocy grupy trunków, aby zachęcić do przechodzenia z wódki na wino. Teraz chyba chodzi o preferowanie rodzimego przemysłu (chociaż ugodzi to w przemysł piwowarski, w którym rodzimi producenci mają spory udział).
Taj naprawdę chodzi przede wszystkim o złudne przekonanie, że podwyższaniem akcyzy można łatać dziury budżetowe. Na ogół prowadzi do rozwoju produkcji domowej. Nielegalnej w przypadku wódki i legalnej w przypadku piwa. Mnie butelka piwa domowej roboty kosztuje około 1,5 – 1,9 zł. Z bardzo dobrego słodu, z dobrym chmielem. Dawno nie robiłem, ale widzę, że czas pomyśleć. Nie robiłem z braku czasu, ale naprawdę czasu to zajmuje mało.
Milo jest odciac sie i powiedziec sobie: to nie Polska. Ale nie jest to do konca prawda. To TEZ jest Polska. Polska, ktora wybrala populistow, psychopatow i umyslowe miernoty do sprawowania wladzy, do rozwalania demokratycznego ladu. I boje sie, ze swe dzielo doprowadza do konca.
Ułamek Heleno, jakiś ułamek. Więc też Polska, ale nie cała przecież.
Zastanawiam się, czy wybierając mieli świadomość konsekwencji wyboru.
Bejotko – jak raz zrobiłam sobie wczoraj porządki na zakładce „pobierane” w komputerze i wyrzuciłam bibliografię do pracy o polityce senioralnej. To były części pracy z UŁ i chyba ze trzech różnych autorów.
Już prawie 12.00, to ja może podam kieliszek wina, bo temperatura dyskusji powoli rośnie,
a wino poprawia nastrój 🙂 Poza tym lepiej podać już dzisiaj- jeszcze po starych, niższych cenach 😉
Dzięki Pyro, poszukam, ciekawią mnie takie rzeczy 🙂
Bejotko – poproszę panią, która tę pracę pisała żeby sprawdziła w przypisach, ale to może kilka dni potrwać.
Dziękuję! 🙂
No i już, Bejotko – pani mi jutro poda źródło. Nastukam.
Danusko, na chwile wrócę do wczorajszych jajek w koszulkach i zachęcam Cię, żebyś wypróbowała metodę pokazana wczoraj (z tym sparzeniem jajek w skorupkach przez 10 sekund). Moje dzisiejsze jajko śniadaniowe było bardzo zgrabne. 🙂
A co do wyboru ostatnich włodarzy – tak. Mieli świadomość. Myślą przecież tak samo i właśnie tego oczekiwali. Nie na darmo Ryba uczy swoich uczniów, co to jest „zaściankowa kultura polityczna”. I jest przerażona – po szkole snują się osiłki ostrzyżone na lotniskowiec i szykują „noc długich noży” wszystkim „zdrajcom”. To nie są dzieciaki z marginesu, to dzieciaki z dość zamożnych domów, portowego miasta. Owszem, w domu jeszcze wiejsko – wołyńska mentalność. Przez lata powtarzałam, że nie boję się Antka M. – boję się tych tysięcy, które na niego głosują.
Alino-jajko w zgrabnej i niepostrzępionej koszulce to moje tajemne plany na najbliższe weekendowe śniadanie. Przymierzam się do kilku eksperymentów, Twoje jajo filmowe otrzyma jedną z ról. Mam nadzieję, że zasłuży na Oscara 🙂
Alino, ile octu trzeba wlać do garnuszka?
Pyro
Po co Antek tworzy oddziały pospolitego ruszenia składające się z ochotnków? Bo nie jest pewien ani policji ani wojska. Ostrzyżeni na lotniskowiec za nic nie będą odpowiadać. W moim mieście widziałem partyzanckie oddziały przebrane za wyklętych i idące do lasu pobawić się w wojnę. Ciekawe kiedy dostana broń długą? Słuchając idiotów mówiących o krzywdach z czasów IIWŚ pomyślałem. że
wypinając tyłek w stronę Niemców kłaniamy się Rosji. Inaczej się nie da. Wystarczy popatrzeć na mapę.
Mniej więcej połowa głosujących na zwycięzców była absolutnie świadoma skutków i tych skutków pragnęła. Druga połowa nie była świadoma i w większej części nadal nie jest świadoma. Są to głównie ludzie stosunkowo młodzi, którzy nie pamiętają czasów realnego socjalizmu i nie wiedzą, czym są atrapy organów władzy zastępowane we wszystkich statutowych funkcjach przez I sekretarza czy Przewodniczącego. Dla większości z nich konstytucja jest abstrakcją i będzie nią dopóki nie poznają skutków jej łamania. Dlatego na manifestacjach widziałem wokół siebie dużo ludzi wiekowych, na szczęście nie tylko.
Ja jeszcze nie do końca podzielam obawy o los kraju. mam nadzieję, że młodzi, którzy poznają skutki obecnych „dobrych zmian”, obrócą się też przeciwko władzy i zostanie ona zmieciona. Owszem, boję się szykowanych bojówek, ale liczę na to, że nie zdążą z ich pełnym wyszykowaniem. Na pewno wśród oszołomów są tacy, którzy nie zawahają się i przed rozlewem krwi, ale też myślę, że w gruncie rzeczy są tchórzami i w końcu zwieją do mysiej nory. Może to nadmierny optymizm, ale jakoś tak czuję w tej chwili. W każdym razie uważam, że trzeba w to wierzyć i wychodzić na ulicę na każdy zew.
Z Misiem zgadzam się całkowicie. Putin zaciera ręce, gdy Waszczykowski wzywa ambasadora Niemiec w celu połajanki za wypowiedzi wysokich urzędników Unii Europejskiej. Niekompetencja w polityce zagranicznej jest bardzo groźna. Gdy staniemy się pośmiewiskiem Europy, odwróci się od nas i Unia i NATO. A wtedy możemy zobaczyć na ulicach i zielonych ludków w mundurach bez oznaczeń.
Ja akurat mysle, ze Putina Polska obchodzi w bardzi malym stopniu. Moze sie cieszyc, ze Polacy sie kloca, ale nie dalej. Strategia Putina jesr oczywosta i Polska nie jest raczej w jego planach, on postepuj z namyslem i po oszacowaniu ryzyka, zazwyczaj trafnym, , w odroznieniu od Kaczynskiego, ktory jest caly buzujacymi emocjami i checia zemsty.
To co sie dzieje w Polsce moze rozwalic nie tylko demokracje, ale spoleczna tkanke na cale nastepne pokolenie. . Juz to wiac. Juz przepasc miedzy nami jest nie do zasypania. A bedzie sie jescze bardziej rozszerzac i poglebiac.
Małgosiu, do małego garnka wlałam łyżkę stołowa octu. W jednym z przepisów widzę pół szklanki octu na 2 litry wody. Po wyjęciu z wrzątku juz uformowanego jajka, włóż go na chwile do naczynia z zimna woda. Efekt jest naprawdę dobry.
A Barbara wciąż niestety nie może sie zalogować.
Stanisławie masz absolutną rację, ale ja się dzisiaj odpolityczniam (czniam)
Wolę podlizywać się Gospodarzowi, pracusiowi nad pracusie!
Dziękujemy Ci Piotrze za stworzenie meta-plemienia!
A w prezencie (prezenty podtrzymują przyjaźnie)
Mam Moskalika. *
Gdy ktoś powie: „Adamczewski nie jest bardzo pracowity”,
To mu dzbanem w łeb przyłożę, po wypiciu okowity!
I Lepieja.*
Lepiej głosować na łotra
Niż nie czytać bloga Piotra!
*/Patrz W.Szymborska i M.Rusinek
Alino, dziękuję 🙂 Spróbuję 🙂
W moim domu rodzinnym jadało się często jajka poszetowe. Ojciec lubił. Były obowiązkowe do obiadu w sosie koperkowym i Mama kładła je na sznycle. Zawsze jednodniowe od sąsiadów. Po wyciągnięciu z wody i odsączeniu, Mama brała dużą szklankę albo słoik i ew. odkrawała strzępki
Bejotko – mam już odpowiedź:
P. Szukalski (red), Przygotowanie do starości. Polacy w obliczu starzenia się, ISP, Warszawa 2009,
s. 113-116
otóż część funkcji rodziny wielopokoleniowej wobec swoich seniorów, przejmują „meta – plemiona”. Tak nazywane są grupy znajomych osób o wspólnych zainteresowaniach, czasem związane terytorialnie, czasem tworzące więź ekonomiczną (jak te wdowy wspólnie prowadzące gospodarstwo domowe
i ponoszące koszty utrzymania mieszkania) czasem bywają to znajomi z UTW, albo grupa znajomych z portalu społecznościowego. Okazuje się, że spoiwem takiego „meta – plemienia” może być nieskończenie wiele czynników, a więzi nawiązywane wewnątrz takiej grupy są nad spodziewanie silne i wielostronne. Jest to nowe
i bardzo ciekawe zjawisko społeczne. Prócz życia towarzyskiego można w takiej grupie liczyć na pomoc w potrzebie: ktoś znajomy zorganizuje transport potrzebny do przewiezienia tego czy owego, jedna pani upiecze placek na herbatkę na plebani, a inna nauczy wnuczkę znajomej rozwiązywania równań, ktoś weźmie numerek do lekarza albo wykupi receptę po drodze, jest z kim pójść na spacer, czy do kina, albo pogadać w samotny wieczór przez telefon. Ponadto ci ludzie mają podobne wspomnienia, często
podobnym językiem opisują świat, wiele doświadczeń zbliża ich do siebie. Jednocześnie jednak każda jednostka pozostaje autonomiczna, niezależna od innych, zachowuje własną sferę prywatności. Ważnym atutem takiej więzi jest i to, że senior nie do końca musi opierać się wyłącznie na wsparciu młodszych członków rodziny. Ci młodsi bywają zaabsorbowani pracą zawodową, albo nauką, albo własnymi zawirowaniami życiowymi i nie zawsze znajdują czas
i chęć do niespiesznej pogawędki, podwiezienia do lekarza albo na wysłuchanie kolejnej opowieści o sprawie, która zaprząta starszą osobę. Żyją w innym rytmie.
Te „meta – plemiona” były badane przez uczonych z Uniwersytetu Łódzkiego, a także z innych ośrodków. Mówiąc nawiasem, termin „meta – plemiona” jest dosyć nieszczęśliwy. Stanowi zapożyczenie z badań nowych środków komunikacji ludzkiej, gdzie pojawia się termin „plemiona sieci” na określenie użytkowników określonych portali społecznościowych. Z pewnością
z czasem wypracowane zostanie inne określenie takiej siatki społecznych odniesień. Są już pierwsze sygnały badań i artykuły na nich oparte.
ozzy widzialem ze 25.12.2015 bardzo staraly sie tutejsze lobuzy tobie dokuczyc
wspolczuje 🙁
zaspokoje twoja ciekawosc. nie chce bys mial zbyt duzo niejasnosci 🙂
a zatem, pragmatyczny praktyzyzm na fundamencie ze zdrowego rozsadku
niby niewiele a jednak bardzo duzo 🙄
Przepraszam, że dołączę do „politykujących” ale ja boję się najbardziej tego, że za 3 i pół roku „miłościwie panujący nam” prezydent po prostu NIE ogłosi terminu wyborów. I nikt, nic mu nie zrobi, bo TK na de facto związane ręce, a młode „lotniskowce” z wypranymi mózgami będą zachwycone… W najlepszym wypadku, „miłościwie rządząca” nam partia ustawi ordynację wyborczą pod siebie, bo mogą i chcą.
ewa –> mowiac po polskiemu, to dalas ….
podziwialem w tym czasie zupelnie inne plaze –>
https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/20160105#slideshow/6238445745707000770
i miedzyki staly otworem. wystarczylo tylko dac znac kiedy co i jak, i dzieki obecnej technologii robi sie w aparatamenciku ciepelko na ustalony stopien celsiusza za pomoca jedynego smsa.
Szaraku,
Zupełnie niechcący… 👿
Przy okazji, link się nie otwiera a chętnie obejrzałabym te inne plaże.
mam nadzieje ze to nie moja wina 🙄
moze teraz
https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/2016010502#6238959596514335618
Piękna ta tęcza. Poprawiłeś mi humor Szaraku!
Dobry wieczór.
Jak miło zobaczyć Stanisława po długim niewidzeniu!
Polityka rujnuje mi ciśnienie, ale na emigrację wewnętrzną się nie wybieram.
Z polecenia mam spróbować tego http://www.bdwino.pl/le-poesie-750ml-san-lorenzo-rosso-wino-wloskie-czerwone-polwytrawne,id-338482
Ja jestem całkiem wytrawna 😉
hameszko 🙄
dobrych win cena moze jedynie rosnac a nie spadac 🙂
zdaje sie ze zapomnialem tutaj zlozyc zyczen na rok 2016
starajcie sie byc tolerancyjni i wyrozumiali
szarak
A ja zmienna, ale chętniej wytrawnie czerwona.
Dobre wino to takie, które mi smakuje.
Tutaj na szczęście ceny win nie rosną. Nasza „piwniczka” niewielka, ale jest i rocznik 1982 i 2000. Strach otwierać, co tam może być w środku. Niech czekają na Alicję z Jerzorem. A może ktoś z blogu nas zwiedzi? Nigdy nic nie wiadomo. Beczułka (ta z prawej) po otwarciu pokazuje „pirackie” wnętrze. Chyba wyląduje u Pyry przy następnej wizycie. Na deser Bourbon Balls przerobione na Rum Balls. Tyz pieknie!
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/12Stycznia2016
O, to muszę dożyć do prezentu.
Burbonskie trufle natychmiat ropoznaje, bo w swoim czasie ribilam identyczne. Z ksiazki Julii Child. Mozna z burbonem, mozna z rumem czy koniakiem. Bardzo sa dobre.
Wizy do USA Polakom już niepotrzebne
Nowa ustawa imigracyjna, którą w nocy z wtorku na środę przyjęła Komisja Senatu USA, zawiera zapisy przewidujące zniesienie wiz dla polskich turystów. Projekt czeka jeszcze głosowanie plenarne, jest jednak popierany przez obie partii.
I, jak tu o winie, kiedy w grze jest polityka.
Wolę o polityce, jeśli mam wybierać. Dzieje się tyle, że nie mozna inaczej. Lecz, słów mi brak, a zwłaszcza, że nie potrafię ich dobierać tak rozważnie jak Stanisław i łatwo mógłbym zadryfować nie tam gdzie należy.
Mimo to uważam, że tego tematu nie powinno tu na przyszłość brakować.
Natomiast, o polityce przy winie – jak najbardziej!
Tak, Pepe. Jest to jakis kompletnie przelomowy moment w naszycg biografiach i nie sposob nie myslec o tym co bedzie daej, co przed nami i jak sie to skonczy.
Dzień dobry (u mnie jeszcze dzień).
Zawierucha śnieżna i wiatr rzędu 70km/godz.
Bardzo senny dzień. Ceny win po Cichala stronie granicy są 2 razy mniejsze (DWA RAZY!), jak u nas. Jak jedziemy do Cichalów, to wstępujemy po wino za granicą, jak wracamy, kupujemy sobie 3 flachy wina w magnum butelkach.
Ja preferuję wina Nowego Świata – chilijskie, argentyńskie i bardzo dobre południowo-afrykańskie. Nie pomijam włoskich, bo też lubię.
Dożyjesz Pyro dożyjesz, tym bardziej, że ja tę beczułkę dłuuuugo będę turlał! 🙂
Alleluja i do przodu!
Zniesienie wiz dla Polaków ? Za dziesięć lat. No chyba, że Ojciec Narodu pojedzie z oficjalną wizytą i ZMUSI sojusznika.
http://4.bp.blogspot.com/-uHfE1XTuVzc/VpE4Sa-2ECI/AAAAAAAABfg/mLHDsnEKeCY/s1600/2016-01-09.jpg
O kobietach , winie i :
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/hphotos-xft1/v/t1.0-9/12039200_10153584639783815_8737082410953342912_n.jpg?oh=feed21cb4d5caf7e31de1e141917ed88&oe=573D9032
Dla Alicji:
https://www.facebook.com/panbukfanpage/photos/a.1107022519337823.1073741828.1106997692673639/1109904769049598/?type=3
🙂
Misiu,
nocami to podjadam najwyżej tylko ja, jeśli długo wysiaduję 😉
Dzięki, Pyro. Z kolei polecę książkę mojego nauczyciela http://czytam.pl/k,ks_440717,Media-i-komunikowanie-masowe-Goban-Klas-Tomasz.html
Skoro już PanaGospodarzowa poniedziałkowa licentia politica przedłużyła się (lub obsunęła) i ku wtorkowi – podrzucę tu (a nie pod poniedziałkiem 🙂 ) coś ku
primo – zabawie
secundo – przestrodze
https://basia0acappella.wordpress.com/2016/01/13/kuriozum-najnowszej-autocenzury/
Jeśli wolimy wpierw/tylko zabawę – przechodzimy od razu dalej czyli klikamy w „Całość” tuż pod wytłuszczonym tekstem.
Kibice skoków narciarskich zabawią się nieco lepiej, niż niekibice, lecz tylko troszkę; wszyscy mogą doczytać (ową całość) nie dalej, niż do trzech gwiazdek.
Dociekliwi i umysły analityczne powinni się jednak zmierzyć z setką komentarzy ocalałych przed mieczem archanielskim redakcyjnego cenzora… Choć łatwa lektura to nie jest.
…Nie pijcie wina byle jakiego… – łatwo powiedzieć… 😉