Tęsknota za lasem
Ledwo minął Sylwester, hucznie rozwija się karnawał (wiece, pikiety i marsze, które na ogół kończą się w okolicznych knajpkach, gdzie kontynuowane są wiecowe tematy), życie towarzyskie rozwija się jak nigdy (pamiętam, że w latach 1981–1984 też krążyliśmy z przyjaciółmi od domu do domu, bo lokale gastronomiczne do takich spotkań się nie nadawały), a we mnie wzbiera tęsknota za lasem i opustoszałym domem stojącym pod dwoma wielkimi modrzewiami, brzozą i sosną niemal wrośniętą w werandę.
Jednak zima, która przychodzi i odchodzi, nie pozwala jeszcze myśleć o powrocie na wieś.To dobrze, bo nie wiem, czy ze wsi mógłbym dojeżdżać na sobotnie mitingi, a tego odpuścić nie można.
Tymczasem więc dla uspokojenia nerwów wybieram się w środę na krótką wycieczkę po jaja (tych kupowanych w sklepie nie jesteśmy w stanie jadać), odkładane przez sąsiadkę zawiadomioną o terminie przyjazdu. Trzeba też rzucić okiem na obejście, pooglądać ślady zwierzyny, która pod naszą nieobecność odwiedzała nasz las i ogród, przywieźć też nowe sprzęty kuchenne kupione w warszawskich sklepach, by później nie przeładowywać samochodu, gdy nagle uznamy, że już pora do powrotu.
Lubię te krótkie wypady bardzo, bo zawsze obfitują one w atrakcyjne spotkania z prawowitymi mieszkańcami Puszczy Białej. Wie to najlepiej nasza sąsiadka znad Bugu, która także o tej porze roku jeździ do swej posiadłości i czasem te wizyty opisuje.
Komentarze
Gospodarz tęskni za domkiem takim…
…ja za owakim. 😎
…można też wyglądać zupełnie innego śniadania marzeń!
Byle do wiosny!… 🙂
dzień dobry …
ja tęsknie i za lasem i ciepłymi, długimy dniami … już tylko dwa miesiące i będzie wiosna …
Zadnych lasow, zadnych romantycznych domkow, Gospodarzu, poki Ojczyzna w potrzebie. Jak zostanie wyzwolona z jarzma kaczyzmu-macierewizmu-ziobryzmu, dopiero wtedy mozna bedzie jezdzic. Nawet zakazanym rowerem, zagryzajac czyms wegetrianskim.
A czu Gospodarz juz slyszal, ze w UK ogloszono kaszanke bardzo zdrowym jedzeniem? Nawet w Parlamencie o tym dyskutowano!
Heleno – po kawiarnianych rewolucjach zostają miłe wspomnienia, prawda? Tylko trzeba w ich trakcie mieć najwyżej 35 lat. Jak na złość zepsuł się zamek w oknie balkonowym i dmie chłodem. Przyjdą naprawić w środę. A przecież to nowe, w ub r wymienione okno. Nowy nasyci się słońcem i przyjaźnią i trochę tego ciepła spłynie i na nas. Las widzę z mojego okna – imponujące czuby starodrzewu, a z mojej perspektywy nie widać licznych, psich śladów – tylko te czuby.
Heleno,
ośmielam się być odmiennego zdania
a nawet wprost przeciwnego 😉
Gdy ojczyzna w takiej potrzebie, jak w danym przypadku – prócz demonstrowania, podpisywania, łożenia na (‚put your money where your mouth is’) trzeba też robić wszystkie normalne rzeczy (i nieco lepiej): dbać o zdrowie fizyczne a zwłaszcza psychiczne, dokształcać się i rozwijać, podziwiać piękno i bujać w obłokach, pielęgnować relacje z rodzicami, rodzeństwem, współmałżonkiem, dziećmi, wnukami, kręgi przyjacielskie, doglądać domu, zasobów i oszczędności, itp., itd.
Równym frontem, czasem z priorytetami, ale nie zaniedbywać.
Inaczej… Przykładów jest sporo – na świecznikach, w szarym życiu, u zwykłych ludzi poznanych w sieci…
Z lasu też można wynurzyć się, by dąć w wuwuzelę. Do Warszawy jest tylko 50 minut jazdy. A kaszankę lubię od dawna i cieszy mnie, że Brytyjczycy doszli do słusznego wniosku w tej sprawie. Ale czy nie mieli na myśli szkockiego haggisu? To też pyszota.
Nie, mowa byla o kaszance krwawej, black pudding. Ja tez lubie dobra kaszane, ale teraz na zlosc PiSowi chyba przejde na skrajny wegetarianizm i zoologiczny rowerzyzm.
W BBC wlasnie podano, ze zmarl David Bowie i jest mi smutno, bo to kawal mojego zycia.
A pare dni temu wyzla jego najnowsza plyta, ktorej jeszcze nie slyszalam, ale juz bylo o niej w prasie.
Nb,
do krainy przestrzeni, zagajników i wyborców wiadomej opcji trzeba też jeździć choćby po to, by zauważyć i docenić gesty, jak choćby ten (zdokumentowany w święta), czy jemu podobne, zauważone w innych miejscowościach na moich świątecznych trasach w góry i pagórki.
Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że samotne wywieszenie gwiaździstej flagi na swojej posesji obarczone jest (tu i tam) nieco większym ryzykiem, niż gorącowanie się w internecie (najchętniej w kręgach przyjaznych, przygniatająco-większościowych dla „naszych” poglądów), czy nawet pójście na siedem demonstracji w wielkim mieście.
Ci, którzy mają domy (pierwsze albo weekendowe) dobrze też wiedzą, że zupełnie inaczej rozmawiasz z sąsiadami, których znasz od lat, masz przegląd całej ich wartości, nie tylko poglądów politycznych czy najostatniejszej decyzji wyborczej.
To bardzo wzbogaca spojrzenie. Pozwala też nie palić mostów, ale je łatać, a jeśli się da – budować nowe. Co będzie ogromnie ważne jeśli nie kluczowe gdy szkodnicza opcja odejdzie.
Tylko czemu „na złość PiSowi”?
Żeby jakiś podglądający to miejsce fanatyk miał satysfakcję, iż znów wkręcono, (zbulwersowano, doprowadzono do białej gorączki) sympatyka względnie pieszczocha pokonanego reżimu? 😮 …znów zręcznie napompowano jakiś smoke screeen?! 😮
➡ Jazda na rowerze jest cudowna OBIEKTYWNIE I NIEZALEŻNIE od bredni i nieporozumień tudzież wygłupów politycznych z obu stron*; lżejsze odżywianie się bardzo często bywa smaczniejsze, zdrowsze, modniejsze, bardziej etyczne i… estetyczniejsze, niż codzienny schabowy z kapuchą (+ gruchot polonez/volvo z przeszłego tysiąclecia).
_____
*pamiętasz Waszego Dave’a efektownie pedałującego z kolesiem, przyszłym ministrem skarbu, do Parlamentu (a może i na Downing Street), podczas gdy limo im dyskretnie wiozło dokumenty, z Red Boksami włącznie? 😉
to zaskakująca informacja o śmierci Davida Bowie … o nowj płycie głośno i u nas …
Basiu z sąsiadami to różnie bywa …. mieszkam tu przeszło 30 lat a ostatnio na pogaduszkach przy windzie dowiedziałam się, że już trzech z nich to nie moja bajka .. oczywiście dzień dobry sobie mówimy dalej ale trochę mi podcięło skrzydła, że tak wielu ludzi uważa to co się dzieje za słuszne … teraz już się boję zagadywać nawet żartobliwie o polityce by się nie rozczarować bardziej …
Danuśka ten pomysł z karczochami mi się podoba … sprzedam go też córce bo zięć i ona lubią takie połączenia …
Nowy spełnienia wszystkich planów wyjazdowych … 🙂
O rany! To jest 5900 tekst, który zamieściłem w blogu. Ależ jestem pracowity, a Wy tacy cierpliwi.
Mam nadzieję, że dotrwamy do jubileuszu 6000.
Jolinku,
piszę właśnie o tym 🙂
Zasiedziali moi sąsiedzi* – jeśli tylko głosowali – wszyscy na zwycięzców. Nie mówiąc o okolicach rodzinnych… Ale i dalsza rodzina… mąż best female friend, typowy profil umiarkowanego liberalizmu z większymi wymaganiami w dziedzinie reform gospodarczych, poszedł za JKM, ona sama chyba po raz pierwszy zagłosowała inaczej (niż hubby), ale nie jestem 100% pewna, jak. (W prezydenckich nie brali udziału już bodaj w 2010, zniechęceni wpierw niewywiązywaniem się PO z obietnic a potem – do jej „notariusza”.)
=> Wszystko to i wieeele jeszcze innych fragmentów pejzażu rodzinno-towarzyskich poglądów próbuję traktować jako zadanie, dla mojej cierpliwości, wyrozumiałości, kondycji psychicznej. Kiedy mocno (przywalić), kiedy odpuścić… że zawsze najlepsza spokojna rzeczowa stanowczość… i tonować podniecanie się, oburzanie… mówić o skutkach dalekosiężnych, procesy społeczne dobrze uprzystępniać, ilustrować historią… podrzucać fakty (jak choćby plagiat plugawej książczyny o byłym Pierwszym – były próby jej kolportażu w stosunku do najbliższej rodziny czynione przez bliskich, szanowanych 🙁 ) …ale i być, być przyjaźnie, siadać do stołu, odwiedzać się, śpiewać wspólnie kolędy, pomagać, życzyć jak najlepiej.
I nie wywyższać się (jestem mądrzejsza, wiem lepiej, więcej, zawsze cię zmiażdżę na arguenty), bo kompleks niższości, bycia stłamszonymi (uzasadniony a częściej nie) pchnął zbyt wielu ku decyzjom, za które wszyscy płacimy i zapłacimy przez jakiś czas.
Poza wszystkim – ja naprawdę jestem ciekawa ludzi – w całej ich różnorodności a nawet otchłanności.
______
*bo wielu tu też młodych wynajmujących lub właścicieli od niedawna
o rany Piotrze ale masz worek z wpisami … rekord wspaniały … gratuluję …. 😀
Oczywiście, że dotrwamy !!! Gratulacje dla Piotra i dla nas 😀
Gospodarzu- nadbużańskie okolice piękne o każdej porze roku. Zimowe wypady mają ten urok, że wszędzie jest pusto i cicho, tylko czasem z daleka widać wędkarzy łowiących spod lodu.
A cappello-bajkowe zdjęcie bajkowego domku 🙂
Jolinku- trzeba jedynie zwrócić uwagę, by serca karczochów kupić w całości (często bywają w kawałkach). Powodzenia!
Gratulacje dla Gospodarza!
Jestem „dumna i blada” myśląc o tych latach wpisów Gospodarza (podziw i gratulacje) ale i o nas wszystkich wiernie towarzyszących Gospodarzowi przy stole/ i sobie wzajemnie w codziennym życiu i w jego kłopotach. Blog potęgą jest i basta!
Gospodarzu, dziękuję i gratuluję!
Gospodarzu Piotrze – dlaczego tylko 6000? Chyba wszyscy mamy apetyt na co najmniej 10 000. I tego się będziemy trzymać!
Pyro – kocham Cię.
Pyro – ja też
Właśnie udało mi się zjeść całe jajko – moletkę i pół kromki chleba. Niezła victoria. Może od jutra będę mogła jakoś odżywiać mdłe ciało? Krysiade z Przybocznym – pt Błogowisko, to moja ostatnia wielka miłość.
WOŚP 2015 – do północy udało się zebrać 36 milionów złotych …. WOŚP 2016 – do północy na koncie fundacji 43 miliony złotych …. pięknie … 🙂
do poczytania … warto ..
http://sobolowypw.blogspot.com/2016/01/wielkies-mi-uczyni-pustki-dawidzie-w.html
Gratulacje dla Gospodarza.
Przeczytalam dzisiaj w gazecie, ze w dueych sklepach beda stoiska z ” brzydkimi ” owocami i jarzynami. Oczywiscie beda sprzedawane po nizszej cenie. Brzydkie lub ” rozbite geby ” to sa krzywe ogorki, marchewki, dziwna forma pomidorow, ziemniakow czy truskawek. To wszystko w ramach walki z marnotrawstwem. Czekam z niecierpliwoscia na „brzydkie ” owoce i jarzyny u siebie.
Lubię ziemniaki, jak pokraczne ludziki i pomidory zrośnięte z 2-3 owoców – są z reguły bardziej dojrzałe; nie lubię tylko pokręconych marchewek i pękatych ogórków
Też nie lubię pękatych ogórków, bo mało w nich miąższu a dużo pestek, źle też się kwaszą.
Dziś na obiad, jak to mawia Pyra, bałagan warzywny z małym dodatkiem pieczonego mięsa. Trzeba było zutylizować różne warzywa.
Dzien dobry
No to stalo sie. Jutro jade w okolice Kilimandzaro. Nie sadze zebym przez najblizsze trzy dni cos nadal. Bede tylko wsrod tego co najlepsze na tej ziemi – wsrod tego co czlowiek nie zdazyl jeszcze totalnie zepsuc.
Sciskam wszystkich, a Wy trzymajcie za mnie.
🙂
Nowy, czy to znaczy, że będziesz też w Tanzanii? Trzymam i uważaj na skorpiony.
Gospodarz jedzie wkrótce na wieś po jajka. Takie świeże są pyszne w koszulkach. Popatrzcie na tym filmie jak kucharz sparza je najpierw przez 10 sekund we wrzącej wodzie z octem (bez soli) i dopiero potem rozbija i gotuje przez 3 minuty. Smacznego!
http://www.dailymotion.com/video/xnkgae_realiser-des-oeufs-poches-750-grammes_lifestyle
Małgosiu- widzę, że dobrze pamiętasz swojego skorpiona w…bucie (czy w…plecaku) ?
Takich rzeczy się nie zapomina 😉
Nowy-trzymam za Ciebie mocno!
Alino sposób ciekawy, ale nie wiem co na to by powiedzieli bakteriolodzy. W tym samym garnku gotowanie i parzenie skorupek. Zrobiłabym to w dwóch garnkach.
Danusiu, w torbie 🙂
W jednym garnku czy też w dwóch nam owa sztuka ugotowania jajka bez skorupki we wrzącej wodzie nigdy się nie udaje. Obecność octu nic nie pomaga 🙁
Nasze jajko wyławiamy z wody w totalnych strzępach i aż żal na nie patrzeć.
Małgosiu-grunt, że wróciłaś cała i zdrowa z tej eskapady.
5900 tekstów to rzeczywiście imponująca liczba. Gratulacje ! A tych 100 brakujących do 6000 to przecież tylko kilka miesięcy.
Alino,
dziękuję za filmik. Ta podpowiedź przyda mi się, bo lubię jajka w koszulkach. Tylko też sparzę jajka w oddzielnym garnuszku, bo wieloletnie uwagi o konieczności mycia jajek wbiły mi się w pamięć.
Dzisiejszy obiad był przygotowany ekspresowo – gotowe paszteciki, które odkryłam w miejscowej piekarni i barszczyk Winiar. Ale i tak miałam trochę pracy w kuchni, bo zaczęłam przygotowania do pasztetu/ tym razem z dodatkiem dziczyzny/ i do domowych flaczków. Flaczki kupiłam już pokrojone i obgotowane, ale i tak obgotowałam je jeszcze dwa razy, a jutro dam je do rosołu. Nigdy jeszcze sama nie gotowałam tego przysmaku, więc czas był już najwyższy, tym bardziej że nie mogę trafić na flaczki gotowe od razu do spożycia, takie tylko do odgrzania i przyprawienia.
Danuśka , a może taki gadżet
https://www.youtube.com/watch?v=B_fvJ1U6520
Czytałam gdzieś, że gotującą się wodę z octem należy mocno zamieszać i wlać jajko w powstały wir. Tu potrzebne byłyby raczej dwie osoby. Jajko można też wcześniej wbić na spodeczek, ale prawdę mówiąc ta metoda nie sprawdziła się u mnie. To sparzenie całego jajka przez 10 sekund we wrzątku powoduje, że białko jest już lekko ścięte i nie powinno rozpływać się w wodzie.
Rzeczywiście lepiej to robić w dwóch garnkach. A tak jak pisze Krystyna, białko jest juz lekko ścięte i równomiernie otacza zółtko. Spróbujmy.
Krystyno-mięszaliśmy i wiry wirowały, ale jajko zawsze w strzępach. Stale coś robiliśmy nie tak, jak należy. Do tej pory nie wiemy co 🙁
Piotrze- może jakaś światła podpowiedź z Twojej strony? Jajko w szklance polane oliwą
to przecież Twoje ulubione śniadanie 🙂
Dzień dobry,
u mnie pada białe. Wiewióry biegają po drzewach i zbierają ostatnie suche liście na gniazda.
Serdeczne pozdrowienia dla Blogowiska od Placka, który ubolewa, że nie może się połączyć z internetem, bo chyba za słaby jest ten wi-fi.
Placek zresztą też jest słaby, ale pogadaliśmy te pół godziny czy coś koło tego.
Nowy,
ahoj, przygodo! Planujesz wyjście na szczyt? To by było fajne!
Powodzenia!
Nowy – powodzenia. Badz naszymi oczami, rób zdjęcia. Dużo!
dla zainteresowanych …
dokument „David Bowie: Pięć ważnych lat” dziś o godz. 18.45 w TVP Kultura …
http://jazzsoul.pl/2016/01/11/dokument-david-bowie-piec-waznych-lat-w-tvp-kultura/#.VpO-q_WonuM.facebook
Nowy trzymam …
kotka dzisiaj zrobiła bunt jak przyszła wnuczka … schowała się za biurko w ciemny kąt i wyszła dopiero jak Amelka poszła do domu .. kotka jest obrażona na właścicieli chociaż u mnie czuje się dobrze .. Amelka była w rozpaczy (chociaż rozumie, że kotka musi być u mnie dłuższy czas) bo tak się cieszyła, że ją zobaczy i poprzytula a tu figa ..
Jolinku, koty są bardzo humorzaste. Miałam kota i psa, muszę powiedzieć, że wolę jednak psy.
Za Nowego trzymam, a jakże, Mam wszakże wrażenie, że Kolega nasz ulega starym mitom. Afryka już nie jest tak dziewicza, jak była pół wieku temu. Jest jednak inna, różna od świata Białasów, to fakt. Sporo ostatnio czytałam o tym kontynencie i to książek powstałych w tamtym kręgu kulturowym. Fascynujące ale bardzo obce.
Za Placka też trzymam i za wszystkie nasze choróbki. Czekam, kiedy znowu będe mogła coś nie tylko ugotować, ale i zjeść.
Tworzy się frakcja piesów i kotów? Ja w tej drugiej 🙂
Mrusia pozwala mi na o wiele więcej, niż Jerzoru – spokojniutko siedzi (na wpół leży) kiedy obcinam jej pazurki, czesania sama się domaga, elegantka jedna, przytula się i łasi.
Z Jerzorem natomiast boksuje się, chce go drapnąć i ugryźć, jak on ją chce przytulić.
Bo Jerzor nie rozumie podstawowej zasady – to ona ma chcieć się przytulać, a nie odwrotnie!
Przypominam, że ja też kocham Pyrę. A panu Piotrowi gratuję pracowitości i samozaparcia w dokonywaniu codziennych (prawie) wpisów. Muszę się Wam przyznać (jako ta nowa),że przeczytałm wszystkie wpisy, od pierwszego bardzo solennie. Znam więc Wojtka z Przytoka i innych. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, że to naprawdę pasjonująca lektura. Dotarłam nawet do Żabich Błot i obejrzałam z wypiekami na twarzy fotoreportaże ze Zjazdów. Z rozdziawioną paszczą podziwiałam nietuzinkowe wyroby Alicji. Zupełnie szałowe. I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym o tym blogu pracę doktorską napisać. Tyle sie tu działo i nadal dzieje.
Ja mam podobne upodobanie do niesklepowych jaj, jak nasz Gospodarz. Na szczęście nie muszę daleko jechać. Kupuję u sąsiadów za płotem. Prawie widzę, jak kurki je składają. A i inne upodobanie u mnie jednakie. Wyjazd letni w to samo od 30 lat miejsce, równie klimatyczne. Trochę bardziej na zachód, Kaszuby Gochy. Borowy Młyn nad jeziorem Gwiazda. Jesteśmy uzależnieni. Często przegrywają inne miejsca na świecie.
Cichal, no pewnie, że siemanko. Uczę gimnazjalistów, których uwielbiam i złego słowa nie dam o nich powiedzieć ani napisać.
Jolinek, cieszę się z tej wielkiej kasy. I w ogóle się cieszę.
Fajnie, że przybyła nam na blogu osoba tak pozytywnie nastawiona do świata.
Ganna-będę wypatrywać Twoich wpisów 🙂
Ganna – była już propozycja pisania pracy o blogu i ja wtedy byłam absolutnie przeciwna. I dzisiaj też byłabym przeciwna, gdyby mnie potraktowano jako materiał badawczy. Ale owszem – tworzymy meta – plemię z wszystkimi tego uwarunkowaniami. Tyle, że dla siebie. Dobrze, że jestes optymistką. A w Borowym Młynie Bliźniaki budowały obozowisko harcerskie dwa lata z rzędu. Kochały jeździć „na kwaterkę”.
Małgosiu ta kotka jest bardzo miła ale ma charakter .. ja za kotami w domu nie byłam nigdy ale kotka tylko u mnie czuje się jak w domu gdy rodzinka na wyjeździe … teraz musi być dłużej i to wtedy gdy Amelka jest w domu no i tęskni za kotkiem bardzo a tu taki foch ją spotkał … pewnie za jakiś czas wszystko wróci do normy ..
ganny to przez całą Polskę jedziesz by sobie odpocząć .. 🙂
Danusiu, jajka muszą być bardzo świeże, najlepiej kilkudniowe. Należy je wbić delikatnie do małej filiżanki i przechylić ją tuż nad powierzchnią gotującej wody. Cały czas też należy łyżką zagarniać białko, bo ma ono tendencje do rozprzestrzeniania się. Gdy białko jest ścięte odczekać jeszcze krótką chwilę, bo żółtko nie powinno być na twardo. Cały proces powinien trwać ok. 3 minut.
Dziekuje za trzymanie!
Malgosiu, nie wjade do Tanzanii, ale bede tuz obok skad podobno bardzo dobrze widac gore.
Pyro oczywiscie zdaje sobie sprawe z tego ze coraz mniej tam dawnego pozostalo, dlatego goniac resztkami finansowych mozliwosci wynajalem samochod z kierowca tylko dla mnie, dokladnie tlumaczac co chce zobaczyc. Droga bedzie wiec wiodla dalekimi od wyjezdzonych miejsc z grupa roztrzesionych z roznych powodow turystow cykajacych zdjecia kopulujacym lwom.
Mam tez ze soba przewodniczke, w ktorej po prababce plynie rowniez czastka masajskiej krwi i ktora na zadne dzisiejsze podroby autentycznosci afrykanskich wiosek nabrac sie nie da. W ogole trudno ja oszukac, ale latwo z nia podrozowac.
Danuska, Jolinku, Alicja, Cichal Krysiade i wszyscy – bardzo dziekuje.
Ganny – przepraszam, ze tak pozno, ale witaj!!!! Kiedys, usuwajac sie, proponowalem miejsca kolo siebie, ale dzisiaj, patrzac w lustro,juz tego nie robie 🙂
Dobranoc 🙂
Zazdraszczam!
Ale – jeszcze wszystko przede mną. Co daj PB.
Heleno,
chciałam zapytać, jak tam Twoje zmagania z papierosami?
Cały czas trzymam kciuki 🙂
Z tymi jajkami z wirującej wody nie mieliśmy żadnych kłopotów.
Nie pamiętam już co nas do tej zabawy pchnęło, chyba widzieliśmy w TV. Owszem, nie zawsze wychodziły idealne i strzępy też były, lecz żółtka zawsze były prawidłowo opatulone białkiem. Najwyżej z tym wrzątkiem mogą być kłopoty. Jeżeli woda bulgocze jak należy, to chyba nie „ukręcimy” prawdziwego wiru. Lepiej wodę trochę ostudzić, a wtedy wir będzie, że hej!
Pyro, Borowych Młynów jest kilka.”Mój” znajduje się w pobliżu Miastka lub Bytowa jak kto woli. Czy to ten sam?
Jolinek- tak jedziemy prawie przez całą Polskę:Katowice, Częstochowa, Łódź, dawniej Toruń, a teraz od Strykowa piękną autostradą i na wysokości Torunia skręt na Świecie. Potem już lasy, bory, zapach sosen i jezior. I grzybów ! Ach! Rozmarzyłam się. A wszystko przez wpis pana Piotra pełen tęsknoty za ulubionym miejscem.
Mój niechętnie czytający syn zakupił sobie dwie książki autorstwa Remigiusza Mroza „Ekspozycja”i „Przewieszenie” . Obie wyglądają bardzo apetycznie. Kryminały. Akcja w Tatrach. Syn zachwycony, bo zna te miejsca.
Ganna77
Nie dosc, ze tak pozno, to jeszcze z bledem. Przepraszam!
Gospodarzu, Pepegorze- dzięki za podpowiedzi. Zdam relację z kolejnego, mam nadzieję
już udanego przyrządzania wirowanych jajek 🙂