Duch w Paryżu
Dostałem nowy numer magazynu „Usta”.
Wysmakowany jak zwykle i z wieloma tekstami, które mogą zainteresować nie tylko smakoszy.Zamarłem ze zdumienia już na samym początku, oglądając tekst Małgorzaty Abramowskiej „A la Francaise”. To niewielki reportażyk z niezwykłego sklepu założonego w 1820 roku, sprzedającego kulinarne akcesoria. Po 105 latach można tu kupić cudownej urody drobiazgi, które kupowali pierwsi nabywcy przed stu laty.
Ale ja zamarłem nie z powodu niezwykłej urody miedzianych garnków czy patelni, lecz widząc stojącą przed witryną parę klientów. Mężczyzna stoi tyłem, więc jest nie rozpoznawalny, ale towarzysząca mu kobieta jest w tzw. pozie trois-quart i rozpoznałem bez zastanowienia moją matkę. Tyle tylko, że ona (choć bywała w Paryżu wielokrotnie) nie żyje już od 19 lat. Musi więc to być jej duch, których nad Sekwaną podobno jest pełno. Podczas lektury kolejnych artykułów co chwila wracam na stronę 16. i za każdym razem ogarnia mnie zdumienie.
Drugim tekstem, przy którym zatrzymałem się na dłużej, był wywiad z wybitnym grafikiem – Markiem Raczkowskim. Znam go dobrze, bo pracował ze mną w POLITYCE. Tym razem Marek odsłonił swoje wnętrze z zupełnie nieznanej mi strony. To rozmowa bardzo intymna i nawet wstrząsająca, nie będę więc jej streszczał, by nie zwulgaryzować myśli artysty.
Z niezwykłym zainteresowaniem przeczytałem też zwierzenia kelnerów. Od tej pory będę patrzył na obsługujących mnie w restauracjach w zupełnie inny niż dotąd sposób. Zdarzają się wśród nich niezwykli ludzie. To nie są maszynki do roznoszenia talerzy i dopisywania daty do rachunków. Warto o tym wiedzieć.
Komentarze
dzień dobry ..
czyli uduchowiony jesteś Piotrze po lekturze „Ust” …
myślę, że bywalcy smakosze rozpoznają dobrego kelnera … na ostatnim spotkaniu blogowym taki właśnie nas obsługiwał i byłyśmy wszystkie zdania, że ten facet lubi to co robi ..
Śniadanie niewinne!
(…albo corpora dormiunt, vigilant animae… 😉 )
Och, Gospodarzu, coz za zdarzenie! Zmarli daja nam czasmi Znak. Ja takie zdarezenia zawsze trakruje jakos metafizucznie. Inaczej nawetr nie potrafie. Jest to pewnie znak ze czuwa, nad synem, nad cala jego rodzina.
W najbliższy weekend chyba w końcu zacznę czytać : http://lubimyczytac.pl/ksiazka/233652/paryz Zabieram się do tej książki już od miesiąca,
ale stale wcinają się jakieś inne, konkurencyjne lektury. Ten „Paryż” mam w wersji elektronicznej, będzie wygodnie się wygodnie czytało w każdych warunkach 🙂
„Ça, c’est Paris!” https://www.youtube.com/watch?v=OpTUd6lu6V4
Zamówiłam „Zochę” u Gwiazdora 🙂 https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/stryjenska
Zabrałam się za uszka i pierogi, ale dziś przygotuje tylko obydwa farsze, a lepienie zostawię na jutro. Do farszu uszkowego przeznaczyłam prawdziwki osobiście uzbierane w tym roku. Właściwie to było takie ścibolenie, bo zbieraliśmy po jednym lub dwa, a raz rekordowo trzy okazy, czyli bardzo niewiele. Suszyłam je oddzielnie i uzbierało się trochę. A farsz do pierogów będzie z kapusty kiszonej i podgrzybków plus cebula. Wszystko będzie bardzo drobno posiekane. Taka wersja jest smaczniejsza niż mielona w maszynce.
Nie chciałabym odzierać Gospodarza z metafizycznych wrażeń, ale bywają osoby bardzo podobne do siebie, choć nie spokrewnione ze sobą. Zdarzało się, że ludzie mówili mi, że jestem do kogoś bardzo podobna.
A co do kelnerów/ i oczywiście kelnerek/ – bez trudu rozpoznaję osoby lubiące swą pracę, a przynajmniej podchodzące do niej poważnie. To się wyczuwa.
Z czytaniem należy być ostrożnym. Jakiś czas temu zacząłem czytać „Księgi Jakubowe”. Stały brak czasu sprawia, że lektura idzie bardzo powoli. Teraz się zastanawiam, czy kontynuować, czy też może podpadnę z tą lekturą pod jakiś paragraf. Do tego autora apelu o pozbawienie Olgi Tokarczuk honorowego obywatelstwa poznałem służbowo i wiem, że to nie żarty 🙁
Niedawno przeczytałem, że pani Karolowa Dickensowa miała podobne perypetie z małżonkiem jak pani Stryjeńska. Wielki pisarz angielski też próbował skierować małżonkę do psychiatryka. Z kolei nie miała własnego pola do wykazania talentu i możliwości porównywania paru małżonków. Żyła cały wiek później, mogła więcej, ale kłopoty z mężami podobne. Jestem bardzo ciekaw, czy teraz, gdy miłościwie nam panujący starają się cofnąć wszystko o wiek lub dwa, postarają się także o ustawowe uregulowanie miejsca kobiety na zasadzie 3xK.
Stanisławie – ciekawe jak za chwilę będą wyglądały biblioteki? Już podobno w niektórych usuwa się niewygodne tytuły.
http://polska.newsweek.pl/usuwanie-ksiazek-z-bibliotek-pis-i-edukacja,artykuly,375856,1.html
Asiu, to ma całkiem szeroki zasięg. Pracownik naukowy – historyk ojczystej literatury, nie dostał w bibliotece nieco świntuszących utworów szesnastowiecznych, bo nie miał specjalnego zezwolenia, którego dotychczas nie potrzebował. Co prawda była to biblioteka miejska nie uniwersytecka, ale zawsze biblioteka.
Nie wiem, czy kontakty ze zmarłymi to sprawa podświadomej fantazji, szczególnych zasług zmarłego czy też/i szczególnej wrażliwości żyjącego. Przekazów miałem dużo, sam nie doświadczyłem poza snem. A w śnie było ciekawie – moje dwie starsze o dobrych parę lat siostry, które zmarły przed moim narodzeniem, a o których istnieniu w ogóle nie wiedziałem. Śniłem to w wieku około 10 lat. Opowiedziałem sen i wtedy rodzice powiedzieli mi o siostrach. Nawet imiona się zgadzały. Sceptycy powiedzą, że zgodność imion sobie podświadomie dodałem ex post. Ale to nieprawda. Przeżyłem rozmowę z rodzicami po tamtym śnie bardzo mocno i wszystko zapamiętałem wyjątkowo wyraźnie. Nie twierdzę, że z tego cokolwiek wynika. Dla mnie jednak wynikło.
Czyżby znowu trzeci obieg?
Też czytałam ten artykuł o Dickensie. Kobiety miały ciężkie życie. Mam nadzieję, że nie wrócimy do 3xK. Nie damy się! 🙂
Drugi obieg oczywiście. Zasypiam przy tej pogodzie.
Alez Pani Karolowa Dickensowa byla autentyczna wariatka i robila mu nieustajace sceny zazdrosci. I ogolnie zatruwala zycie. Najpierw o wlasna siostre. mieszkajaca razee z nimi pod jednym dachem, byla o nia slusznie zazdrisna, potem o jedna aktorke, z ktpora Duckens zwiazal swe zycie poza domowe Pani Dickensowa byla nad wyraz wredna w kwestii tego romansu, do tego stopnia ze Dickens musial nieustannie chpwac swa Ukochana, to tu, to tam, ale glownie we Francji.
Nie dam zlego slowa powiedziec o Dickensie. Jestem czlonkiem Partii Dickensa, a nie jego mezczacej zony.
Żona wredna w kwestii romansu męża. Hm, i teraz chyba może się zdarzyć żona, która będzie wredna na tym punkcie. O wyrozumiałość trudno i w naszych czasach.
Zony potrafia byc naprawde wredne w kwestii pozamalzenskich romansow, zwlaszca jak malzenstwo jest welolodzietne, jak u Dickensa.
Mimo licznych spotkań ze św. Mikołajem w inne pozaziemskie postaci nie wierzę i wiem, że na fotografii jest niewiasta bardzo do mojej matki podobna. Myślę, że jestem zdrów na umyśle. Ale za każdym razem wzrusza mnie ten widok.
Metoda ” na wariatkę” nadal ma się dobrze . Artykuł dla tych, którzy nie czytają ” Wysokich Obcasów” : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,19280682,metoda-na-wariata-swoje-diagnozy-wspieraja-ogromna-sila-osobistego.html
W moim przypadku wystarczylo odstawic canabis by wszelkie zludne wrazenia polegajace na widzeniu, czuciu lub slyszeniu kogos lub czegos co nie istnieje w rzeczywistosci odeszly bezpowrotnie 🙄
Stanisław miał sen o nieżyjących siostrach, a więc osobach najbliższych. Ja miałam dziwny sen, który potem uznałam za trochę proroczy, ale dotyczył on dalekiego kuzyna mojego męża, którego osobiście spotkałam może ze dwa razy i właściwie był mi całkiem obojętny. Otóż w tym śnie znajdowałam się wraz z mężem w pobliżu domu tego kuzyna w sąsiednim mieście. Pora była obiadowa, więc niezbyt dobra na niezapowiedzianą wizytę, ale uznaliśmy, że skoro jesteśmy tak blisko, to jednak tam wejdziemy. Na dworze było bardzo ponuro. W mieszkaniu nie było właścicieli, dopiero w dużym pokoju, zaciemnionym, a rozświetlonym tylko białym ekranem telewizora, stało kilku nieznajomych mężczyzn, z którymi się przywitałam. I na tym koniec snu. Po 2 dniach dowiedzieliśmy się o nagłej śmierci kuzyna, a na jego pogrzebie poznałam sporo przybyłej rodziny. To była jak gdyby antycypacja tej śmierci. Dlaczego akurat tej, nie potrafiłam zrozumieć. A zmarły w życiu zawodowym był maszynistą kolejowym. Zmarł w kolejce SKM, ale myślę, że wolałby mniej symboliczne miejsce śmierci.
Też bym coś dodał od siebie, bo w podobnym (na pozór) klimacie.
Przez cały poniedziałek i wtorek dostawałem w sam środek moich tekstów reklamy, nawołujące mnie do zawarcia ubezpieczenia na wypadek śmierci, ubezpieczenia od kosztów pogrzebowych etc.
We wtorek wieczorem otwarłem skrzynkę mailową i co? Była tam wiadomość o śmierci przyjaciela z grupy sportowej i data pogrzebu!
Konkluzja: Skubane wiedziały co w mojej skrzynce!
Aaa…, te reklamy przestały się pojawiać jak tylko przeczytałem. Będę chyba teraz inaczej oceniał dobór przysyłanych mi spotów.
Ja mam w planie uszkowanie.
Grzyby namoczyłam wczoraj, teraz się już gotują, nie ma odwołania. W dodatku ciasto mam gotowe, wczoraj wyjęłam z zamrażarki – długo tam leżało, ale wygląda całkiem przyzwoicie. Dobrze jest zrobić nadmiar ciasta 🙂
Pogoda jest tak wredna, że Prosiaczek zajęła pozycję przed kominkiem i nie ma zamiaru się stamtąd ruszyć. Dlaczego Prosiaczek? Bo na Mrusię nie reaguje, natomiast na Prosiaczka i owszem, machnie koniuszkiem ogona „słyszę, słyszę…”.Jerzor ją tak przechrzcił.
Niedługo południe u mnie, okno w salonie wielkie na całą ścianę (prawie), i nadal jest tak ciemno, że bez światła nie da rady. W dodatku jest mokro, jak nie mży, to pada 🙁
Bynajmniej nie śnieg.
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_8077.JPG
U sąsiada natomiast nastrój całkiem świąteczny. Nie wiem, skąd on tyle śniegu nabrał 🙄
http://aalicja.dyns.cx/news/IMG_8079.JPG
Czy to wygląda wam na Kanadę w drugiej połowie grudnia? Sąsiad niedawno kosił trawę, zanim ulepił tego gościa.
Alicjo – ten bałwan jest chyba nadmuchany.
Heleno – bardzo dziwi mnie Twój stosunek do żony Pisarza. Myślę, że permanentnie zdradzana żona ma prawo paskudnie traktować zdrajcę. Nawet bardzo paskudnie, zwłaszcza, że przez ok. 20 lat była albo w ciąży, albo w połogu. Moim zdaniem nic faceta nie usprawiedliwia, a ją wszystko. Choćby te ciąże. Chyba sam nie wiedział czego chce. I żona i kochanki. Wstrętne.
Widziałem dziś w południe coś, co chwyciło mnie za gardło.
Otóż, były wyłożone przed kwiaciarnią anemony. Wiecie, te białe kwiaty, co to kwitną o tej porze. A, wśród kwiatków fruwała autentyczna pszczoła, która, w jej właściwy sposób odwiedzała kwiatek za kwiatkiem i miała nawet na nóżkach widoczne pakiety uzbieranego pyłku.
Dopadło mnie wzruszenie na wskutek losu tego stworzenia. Kaprysy pogodowe nie pozwalają stworzonku na pobyt w bezpiecznym ulu i wyganiają je na beznadziejne wyprawy.
Smutek dopadł mnie wskutek utraty wszelkich złudzeń co do tego, że mógłbym się tu jeszcze raz doczekać zimy.
Krysiade,
nadmuchany czy nie – ale jest!
Jeśli chodzi o romanse, to popieram zdanie krysiade, toż ja bym Jerzoru oczy wydrapała, zaraz potem wystawiła walizki.
Zaznaczam, że gdyby uczucie „ściękło”, to też bym albo sobie spakowała walizkę, albo jemu. Najpewniej jemu, bo ja się przywiązuję do miejsc i to ja wiję gniazdko tak jak lubię. Protestów nie ma, bo też nie ma ochoty do roboty 🙂
Alicjo – toć ja nie mam pretensji do bałwana, że on nadmuchany, tylko dziwiłaś się skąd śnieg, a on bez śniegowy. Duży i dostojny, robi wrażenie.
Pepe,
bardzo liryczny jesteś ostatnio. U nas, jak wyżej napisałam, to samo, biedronki wyłażą ze swoich wcześnie zaklepanych zimowych leży. Klimat zdecydowanie się OZIĘBIA, co widać, słychać i czuć 🙂
Chciałam jeszcze zaznaczyć, wracając do poprzedniego tematu o małżeństwach, na pewno jest to jakiś układ i podpisuje się paragraf. Nie powinno się tego robić w biegu.
Ja wyszłam za mąż dla pieniędzy, o czym już rozpisywałam się. Chłop po studiach szedł na rok do SOR-u, takie wojo było wtedy, jakoś się od tego nie wykręcił, ja natychmiast wykombinowałam, że jako żona takiego SOR-owca mogę dostawać 3000zł miesięcznie jako studentka, no to się wybrałam na studia. Ale byliśmy ze sobą 3 lata, zanim się pobraliśmy, znaliśmy się jak łyse konie. Za kilkanaście dni minie 42 lata, odkąd się poznaliśmy i jesteśmy razem, od pierwszego dnia.
Z moim charakterem to – albo jest, albo nie, nie ma nic pośrodku. Chętnie się podzielę tym i owym, ale chłopem nigdy!
Krysiade, to byly zarty o zonie CD. Bardzo jej wspolczuje. Wiele razy bylam w londyndkim domu Dickensa, gdzie dzis jest muzeum. Jest to dla mnie miejsce niemal pielgrzymkowe. Poznalam tam nawet pra-prawnuka Karola, niezyjacego juz Pana Cedricka Dickensa, z ktorym wpadlismy sobie w ramiona. Nie tylko pozwolil mi siedziec w obitym sliwkowa skora fotelu swego pra-pra-dziadka, nie tylko podarowal wlasna ksiazke o Pickwicku z przepiekna dedykacja, ale mam wszysrtkie jego kartki swiateczne, ktore mi posylal, Moj stosunek do Dicjensa i jego potomkow jest naprawde czuly. Na moim biurku stoiu piekne popiersie Dickensa upolowane po latatch na eBayu, a nad biurkiem wisi talerz fajansowy z ilustracja z Olivera Twista. Ten talerz kupilam jeszcze w lattch studenckich, gdy przyjechalam pierwszy raz do Londynu i natychmiast rzucilam sie go zwiedzc sladami ukochanego pisarza.
Ze niue wspomne, ze moja zwierzyna byla nazywana imionami z Duckensa – Pickwick. Micawber. A w przeszlosci Barkis („Barkis is willing” ).
Krysiade,
ja się co roku tak dziwię, bo śnieg czy nie – ten gościu zawsze w grudniu na posterunku 🙂
Spadam do roboty – staram się wszystko robić, byle nie robić, ale robota rozpoczęta, więc nie ma się co wygłupiać.
Heleno,
jak już wspominałam, czytam „Dzienniki” Agnieszki Osieckiej. W wielu momentach osobowość kojarzy mi się z Tobą.
Heleno – rozumiem Twój zachwyt Pisarzem, a raczej Jego twórczością. Podziwiam kolekcję pamiątek. To dobra podpórka do wspominków. A co do Dickensa, to życie z człowiekiem wybitnym jest zazwyczaj trudne.
Naprawde, Alicjo? Wow. A nawet wowo wow. 🙂
Tak, zycie z ludzmi wybitnymi, a w dodatku tak w zyciu osobistym narcystycznymi jak byl Dickens, to nie spacer w parku. Dickens musial byc dosc samolubny. Ale coz za blyskotliwe pioro!
Krystyna ma rację ..
http://www.interesujace.com/nie-uwierzysz-irlandka-znalazla-szwedke-ktora-wyglada-identycznie-jak-ona-sama-942
Naprawdę, Heleno.
Bardzo dużo zbieżności w sposobie myślenia i takie tam…a dopiero czytam jej dzienniki jako dzierlatki, i jak czytam te wspomnienia, to mi się tak właśnie kojarzy. Wspaniałe pióro, też…a pisała to 13-latka!
A propos podobieństw, pisałam już o tym, w Poznaniu w knajpie (2 lata temu), podszedł do mnie starszy pan i poprosił o autograf. Zdumiałam się, a on mi wytłumaczył – pomyliłem się, przepraszam, ale pani jest bardzo podobna do Urszuli Dudziak. Poczułam się bardzo dowartościowana!
Urszula Dudziak mieszka w Poznaniu.
Zatem musze i ja przeczytac te Osiecka.
Z podobienstwem fizycznym to ciekawe rzeczy sie zdarzaja. Kiedy mieszklam w Nowym Jorku i bylm znacznie mlodsza, wszyscy znosili mi reklame wodki Smornoff, myslac, ze to ja jestem dziewczyna na pierwszym planie grajaca w golfa. Ja sama patrzeac na nia nie moglam sie nadziwic podobienstwu. Gdybym nie wiedziala, ze a. nie reklamowalam Smirnoffa, b. nie gram w golfa, to bym nie uwierzyla, ze to nie ja.
Ale jesli chodzi o zdjecie Mamy Gospodarza, to mysle, ze odroznilby wlasna matke od kogos do niej podobnego. Jestem jakos przekonana, ze to ona wlasnie byla przed tym sklepem na zdjeciu. .
może kogoś interesuje gdzie spotkania w sobote … w Londynie też …
http://www.komitetobronydemokracji.pl/
Och, Jolinku, serdeczne dzieki za podpowiedz, ze w Londynie tez. Juz wiem gdzie. Dzis usilow;lam cos na ten temat znalezc, ale nie zdolalam.
Jutro polece na Covent Garden i zamowie sobie koszulke z nadrukiem PRECZ Z KACZYZMEM!
Ostani raz pod polska ambasada na Portland Place w Londynie demonstrowalam dwa dni po ogloszeniu stanu wojennego.
I nie pamietam abym byla tak wsciekla i tak niespokojna jak dzis.
daj se na luzik Helenko,
przeciwnika nalezy szanowac, czas najwyzszy toto pojac, a nie caly czas tupac, tup tup, tuptup
nie ja tego wymagam, lecz demokracja 🙄
Przeciwnika, szraku. Nie rozbojnika ktory rozwala lad konstytucyjny. Luzik to ja sobie moge dac jak mi w karty nie idzie. Nie wtedy gdy waza sie losy sporego europejskiego kraju, ktory albi sie stnie Bialorusi, albo pozostanie w Europie.
Helenko, popatrz uwaznie na monitor. znajdziesz tam dzisiejsza date. i jesli poslugujemy sie tym samym systemem, to nie da sie ukryc, ze konczy sie juz niedlugo 2015.
na tupanie i demonstrowanie nikt trzezwo myslacy nie zwraca sobie dzisiaj dupy. tupanie i demonstracje to narzedzia proletariatu z ubieglych stuleci.
franzuzi w ostatniej chwili to skumali, ze najwazniejsza sztuka w polityce jest sztuka kompromisow. ale tymi klockami nie kazdy potrafi sie bawic 🙁
Jolinek nie wspomniała, że w maju ubiegłego roku też stała przed wystawą wspomnianego sklepu i była nawet w środku. Niestety sklepik jest bardzo wciągajacy i można się zapomnieć , jak to mawia sąsiad Gospodarza na dłuuugo:
http://eshop.e-dehillerin.fr/
Sklepik nie należy do najtańszych i można w nim stracić fortunę. Ale co się człowiek napatrzy to jego. Dzięki kilku wizytom mam parę drobiazgów, które służa mi w kuchni i korzystam z nich prawie codziennie.
A zakladasz, Szaraku, taka mozliwosc, ze nie wszyscy maja Polske w d..ie?
Demonstronstrowanie moze byc „narzedziem proletariatu”, ale nikt jeszcze nie wymyslil lepszego na dyktatorskie zapedy opornej wladzy lub innych moznych tego swiata. I ja nic nie mam przeciwko proletariatowi, Bez proletariatu (obecnie glownie chinskiego) ladnie bysmy wygladali! Kto by nam produkowal pralki, lodowki, samochody i garnki do gotowania?
A zakladasz, Szaraku, taka mozliwosc, ze nie wszyscy maja Polskie w d..? Bo ja mam wrazenie, ze nie wszyscy.
Inne uwagi z tego samego postu sa tak zdumieajace, ze rozkladam rece i sie smieje.
Heleno,
Agata Pas-sent ma prawa autorskie do twórczości Agnieszki Osieckiej. Musiało trochę czasu upłynąć, bo jej relacje z Matką nie były proste, to znaczy Matka prawie że nie istniała w jej życiu. Agnieszka owszem, urodziła córkę, ale na matkę się nie nadawała, więc zostawiła córkę w rękach ojca. Pan D.P. chyba niczego innego się nie spodziewał, bo znał Agnieszkę bardzo dobrze, kolorowy motyl, poetka.
Wyobrażam sobie, że to był wielki skandal w tamtych czasach, ale też myślę – cholerka, a ile facetów odchodzi od kobiet i dzieciaków? I nikt się tym specjalnie nie gorszy.
Ja bardzo dużo czytałam o Agnieszce, jej wiersze, powieści – wspominki, „Rozmowy w tańcu”, „Szpetni czterdziestoletni” i takietam. Jej doskonałą formą wypowiedzi były teksty do piosenek. Wtedy się chciało słuchać tekstów! I się słuchało! Wszystko to jest zresztą bardzo aktualne („na topie”).
Wracając do „adremu”, nie będę Ci nic podpowiadać poza tym, że wyszły dopiero pierwsze 2 tomy, a Agata zapowiada następne w przyszłym roku, to znaczy trzeci, a w następnym roku czwarty i tak dalej. Cedzi pomalutku, a ja już chciałabym mieć wszystko do czytania!
Pojęcia nie mam, dlaczego mi się Agnieszki wspominki z Tobą kojarzą, ale kojarzą się i już!
Zawze sie bardziej gorsza gdy odchodzi kobieta, nawet dzis niewiele sie zmienilo od czasow Domu lalki Ibsena – napisanej prawie 150 lat temu, tam tez kobieta odchodzi z domu, zostawiajac trojke dzieci. To byl strszny skandal. Podobnie zreszta jak wtedy gdy ukazalasie Anna Karenina, ktora jest zmuszona przez meza zotawic dziecko, skoro chce odejsc do innego mezczyzny.
Nie wiem jak bylo z Agnieszka Osiecka. Spotkalam ja raz, w Nowym Jorku w mieszkaniu Eli Czyewskiej. Slabo pamietam to spotkanie, jak przez mgle.
Zrobiłam 60+ kilka uszek.Te kilka to dla „wędrowca na szlaku”, jak powiada Stara Żaba, u mnie też jest zawsze na stole w Wigilię dodatkowe miejsce przy stole dla Wędrowca.
Zostało mi farszu grzybowego na 600+ uszek, ale już nie będę się katowała. Jerz zakupił kapustę kiszoną, jutro ją obgotuję i dodam grzybiany farsz.
Szarak chyba udaje „a mnie to wisi i powiewa” – a może rzeczywiście jest totalnym cynikiem?
Wracając do tematu Gospodarza, widzieć to ja nie widzę, ale często we śnie słyszę zawołanie „Ala!” I się budzę, bo trza wstać do roboty! Tak było na wakacjach…Ala, Basia, wstawajcie Panny, robota czeka!
Głos mojego Taty.
Heleno,
o Elżbiecie C. jest dość dużo we wspomnieniach o Agnieszce „Koleżanka”. Też kolorowy ptak…
„Były prezydent zaznaczył, że nie chce wypowiadać się o wymiarze sprawiedliwości, bo to niezawisła władza, ale nadmienił, że po 1989 roku „były sądy, procesy”. – Mówimy o wydarzeniach sprzed 45 lat. Duda ma 34 lata, więc dla niego to prehistoria. To zostało już ocenione. Nie ma PZPR-u, nie ma tych ludzi przy władzy – zaznaczał.”
Wielka pomyłka. Myślę, że Duda nie wie, jak zaprzyjaźnić się
z Wujkiem Google 🙂
Kurka siwa, młodziutki o ci jest
Duda ma więcej lat ale nie o lata chodzi …