Randka w ciemno
Jestem dziś wyjątkowo ożywiony. Idę na randkę z piękna kobietą. Tym bardziej się cieszę, bo to moja córka.
Basia wyjeżdża na wieś na smutną uroczystość – pogrzeb naszej najbliższej sąsiadki, która przeżyła 95 lat i cicho zgasła. Wszyscy ją będziemy dobrze wspominać, bo była to dobra sąsiadka. My zaś osiedliśmy czterdzieści lat temu na ziemi kupionej od jej męża. Nigdy przez te lata nie było między nami sporu.
Sprawy medyczne nie pozwoliły mi pojechać wraz z Basią. Wykorzystam więc ten czas na spotkanie z córką, która pomoże mi w decyzji kupna perfum (pisałem o tym dwa dni temu), a przy okazji zjemy razem drobną przekąskę.
Korzystając z okazji, zaprosiłem ją do moim zdaniem najlepszej w Warszawie chińskiej restauracji. Już ją chyba tu polecałem. To China Town przy al. Lotników. Lokal, który przetrwał na stołecznym rynku kilkanaście (a może nawet dwadzieścia) lat, wysączkowało z niego kilka filii, a główna siedziba znacznie się rozrosła. Zawsze też ma klientów, wśród których przeważają Chińczycy, co dobrze świadczy o prawdziwości tutejszej kuchni.
Przejrzałem w internecie bieżące menu i ucieszyłem się, że moje ulubione dania nadal są w karcie. A są dwa rodzaje jelit wieprzowych: na chrupko z porem i grube z ziołami oraz meduza. Moja partnerka zapewne nie podziela mojego gustu, ale spośród setki innych dań znajdzie też coś dla siebie.
Już się cieszę z tej randki, bo to i towarzystwo świetne, i kuchnia wspaniała, i czas na spokojną ciekawą – jak sądzę – rozmowę.
PS Pogrzeb Nisi odbędzie się w sobotę, na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. O godzinie 12:00 pożegnanie w kaplicy, o 12:30 ceremonia pogrzebowa.
Komentarze
dzień dobry ..
ja też mam spotkanie dziś trochę w ciemno … spotkanie jest z koleżankami blogowymi ale w nieznanej mi restauracji … opiszemy wieczorem jak smakowało …
szron i -4 …
Dzień dobry. Poznań też z lekka zmrożony, ale dzień zapowiada się pogodny. Nie zdążyłam zabezpieczyć kwiatów na balkonie, a tak pięknie kwitły.
Spotkania z dorosłymi dziećmi na neutralnym, zewnętrznym gruncie, są zazwyczaj wielką przyjemnością. A Córka Gospodarza, którą pamiętam ze zdjęcia z chórem, jest niezwykle urodziwą kobietą. Życzę doskonałego posiłku,, Gospodarzu, bo doskonałe towarzystwo masz jak w banku.
Któregoś roku, podczas sąsiedzkich odwiedzin w wiejskiej chacie Gospodarza mieliśmy okazję poznać sympatyczną córkę Piotra 🙂
Zajrzałam na stronę”China Town” tym bardziej, że mają swoją restaurację też na Ursynowie. Potrawy wyglądają bardzo zachęcająco:
http://www.chinatown.pl/pl/galeria/nasze-potrawy
Podziwiam i sposób podania i dekorację. Nie umiem i jest mi żal.
Przyjemności, Piotrze 🙂
Przekaż, proszę, córce pozdrowienie od nas obojga. W sobotę nasz chór święci kolejny jubileusz.
lubie robic rozne rzeczy w ciemno. w koncu cale zycie sklada sie tylko z niepewnosci i niebezpieczenstw.
nawet lze nauka 😉 w tym przypadku jest bezuzyteczna. bo jest cos pieknego w akzeptowaniu takich ciemnosci. nie wiem czy ma to jakis sens skoro mi sie toto podoba 🙄
Szaraku,
pierwsze prawo zachowania się zwierząt brzmi następująco:
W ścisłe określonych warunkach zwierzę zachowuje się jak mu się żywnie podoba.
Człowiek jest najbardziej nieprzewidywalny ze wszystkich zwierząt ;)Niejeden dyktator się na tym przejechał. Choć najpierw sprytnie i z powodzeniem wykorzystywał zdobycze łże-nauki.
Właśnie przerabiamy to na własnej skórze 👿
człowiek ma na drugie: paradoks 😉
Ja tam mam na drugie Barbara, ale nie wygląda na to, bym z tego powodu dostała w prezencie jakieś perfumy, jak żona Gospodarza 😉
a Jagodo 😉 luzik.
kto mysli ze jest w stanie zycie do przodu przewidziec, albo ze istnieje wszechmocny, ktory wie co sie za chwile wydarzy, ten nie kuma przebiegu wydarzen.
bylby ktos taki, kto toto potrafi, to zycie nie mialoby wiekszego sensu. byloby jedynie mechanicznym procesem. bez jakichkolwiek mozliwosci, bez specyficznych okazji, bez szans na to by sie rozwijac, bez wolnosci. oj zle by bylo, martwo i zimno 🙁
dlatego uwazam ze randki w ciemno sa wspaniale 🙂
Danuśko – to tak jak ja. Prezentów również się nie spodziewam. We dwie będzie nam razniej.
Znowu zazdroszczę spotkania, a właściwie samej możliwości spotkania.
Tym w „gazeta pl” – Egzorcyzmy w Pałacu Prezydenckim były skuteczne. Zagnieździło się DOBRO i emanuje….
Ja mam wnuczkę Basię, ale perfum nie dostanie. Dziś skończyła pół roku.
Bawię się otrzymaną wczoraj książką Bralczyka „500 zdań…” Jako zdania służą tytuły, cytaty, powiedzenia, różności; np „Ala ma kota” i „A świstak siedzi i zawija w sreberka” i tak razy 500, a każde zdanie z analizą językową, gramatyczną i kulturową. Fajny pomysł.
Pyro-też czytałam tę książkę z ogromną przyjemnością.
A stolik na dzisiejszy wieczór mamy już zarezerwowany 😀
Młodsza zrobiła doskonały obiad: kolejna wersja bałaganu z patelni ze schabem, mrożonką, świeżą cukinią i cebulą, suszonymi pomidorami, 2 garściami kluseczek ziemniaczanych (gotowce) + przyprawy,. oliwa i góra bazylii świeżej.
Barbara mam od bierzmowania 😉
Szaraku, pewnie, że luzik, na co komu wrzody 😯
Imienniczek mam tu bez liku 🙂
Pora jechać na spotkanie…
To było kiedyś ogromnie popularne imię. Sama miałam w rodzinie ze 4 Basie, Basiunie, Barbórki i Baśki. Miałam i nie mam,.
Barbara mam od Taty, hymnu naro i Sienkiewicza. Podobno 🙄
Regularne randki w ciemnym to bardzo zdrowa rzecz. Gdyby było odrobinę jaśniej – popędzilibyśmy w weekend ku jakiej Brennej lub podobnym, ale że nie — skorzystaliśmy między innymi z onegdajszego napomknienia tutejszego Internauty @Krzycha o szybie „Maciej”. To znaczy zapytałam Szefa, czy słyszał. On na to – choć wie wszystko o wszystkim – że jakoś nie. No i z tej ciekawości przesunął „Macieja” nie w koło tylko nasamprzód kolejki kopalń, jakie mamy do wspólnego zwiedzenia. Warto było.
Co jeszcze było ciemne? Oprócz pogody (ale i ona nie zawsze; błękity się trafiały), węgla i odnośnej metaforyki, żeliwa (Odlewnia Artystyczna jako oddział Muz. Gliwickiego), wnętrz niektórych kościołów (absolutnie odjazdowy modernistyczny Św. Józef w Zabrzu, naprzeciwko podnoszącego się wartko z ruiny stadionu Górnika)… — ach, wyjdzie, że wszystko, ale ruch ciał i myśli wokół tego wszystkiego, aksamitny głos PaniSatNav… nawet owieczki z młodymi jednodniówkami plątające się w scenerii manierystyczno-pałacowej (Żyrowa) jakoś nie dołowały tak, jak „mogłyby”, a rozjaśniały, wzbudzały uśmiech… ➡ Ruch to stary i dobrze znany sekret (choć nie Chorzów tym razem) 😉
Listopadowe Żyrowa, Kamień Śląski (w tym nielegalnie-dostojne wejście na „lotnisko”), Jemielnica, Nowe Gliwice, Bytom, Zabrze, Nikiszowiec i koncert Capellae Cracoviensis w Chorzowie w ramach 10. Gorczycki Festival. — Może zainteresują Pepegora, Henryka, Krzycha, Kogoś jeszcze…
Ja mam siostrę Barbarę 🙂
Ja tez. 🙂
A ja zawsze świętuję Barbórkę 🙂
Ja tez. 🙂
Basiu,
A trafiłaś na pigwy na Nikiszu?
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/KatowiceNikiszowiecGiszowiec#5386621649842041762
Pigwy chyba dawno zerwane. 🙂
Nikiszowiec, Bytom i zdaje się, że także kościół zabrzański tak ciekawie pokazane przez a capellę, uwiecznione zostały na zdjęciach także przez Ewę. Mnie szczególnie ucieszyły aktualne zdjęcia Bytomia, który niegdyś często odwiedzałam rodzinnie. Miasto straciło znaczenie wraz z prawie zupełnym upadkiem przemysłu, ale na zdjęciach prezentuje się ładnie. Podobno kiedyś było bardzo pięknym miastem, co potwierdzają stare fotografie.
Dzisiaj brukselka z bułką tartą, podsmażone na maśle.
Krystyno pięknre, zamożne i bardzo stare; jedno z najstarszych naszych miast. Tu ciekawostka: w XIII i XIV w musiało być nękane przez całe stada wampirów. Kilka lat temu na bytomskim rynku odkopano stary cmentarz na którym było kilkadziesiąt pochówków przebitych osinowym kołkiem i pozbawionych głów – tak chowano wampiry.
Właściwie, chciałem tylko, jak ostatnio regularnie, poczytać i zająć się potem innymi sprawami. Wpis a´capelli wzruszył mnie do tego stopnia, że zmieniłem troche przebieg wieczoru.
A, więc: Tego lwa w Bytomiu Tobie nie zapomnę. Nie zapomnę dlatego, że to był mój pierwszy lew. A, nie zapomnę, bo nim zobaczyłem jakiegokolwie żywego lwa, w zoo, czy w cyrku, zobaczyłem tego właśnie! Miałem bardzo niewiele lat jeszcze, gdy mój o 13 lat starszy brat postawił mnie przed nim, a pewno nawet uniósł i powiedział pewnie jakoś: tak wygląda lew! I tak sobie lwa uwewnętrzniłem na zawsze. Dzięki Tobie przypomniałem sobie o nim i dzięki Tobie, wiem teraz gdzie go odnaleźć. Bo nawet, gdybym zapytał brata, jestem przekonany, że nie przypomniałby sobie o tym epizodzie. Ale brat, Bogu dzięki, jeszcze jest i mogę to zrobić.
Dziękuję Basiu!
Dziewczyny, dzięki 😀
Spotkanie w „Starej Kamienicy”niestety już zakończone 🙁 Było bardzo udane zarówno towarzysko(to wiadomo)jak i kulinarnie. Skoro o kulinariach to zamówiłyśmy pierogi z jagnięciną, sałatkę z gruszką i gorgonzolą, tatar i w końcu rosół z owocami morza oraz łososiem. Na deser tiramisu, sernik oraz tarta z nadzieniem słono-karmelowym i lodami.
Do całości wyśmienite białe wino z Nowej Zelandii.
Pierwszy toast wzniosłyśmy za Nisię….
Restauracja jest godna polecenia. Położona w samym centrum, jedzenie smaczne i pięknie podane, a kelner trafił nam się wyśmienity-rozmowny, ale nie narzucający się, z tych co lubią kontakt z klientem i ogólnie swój zawód.
Wiele dalszych spraw jest jeszcze do odrobienia, np Muzeum Gliwickie. Nowa oprawa zaciekawia.
Przejechałem się tego sierpnia po Morawach, Czechach, Słowacji i Budapeszcie. Wracając przez Cieszyn, Pszczynę nie mieliśmy już sił i czasu (tzn. Gość z Ameryki, kuzyn z Wrocławia i moja mniejszoś)) pokręcić się, choćby po Gliwicach, mimo tutejszej zachęty wcześniej.
Nasza warszawska randka rzeczywiście bardzo udana (nie mogło być inaczej), pyszne jedzenie, ploteczki, upominki, szkoda tylko, że takie miłe chwile trwają tak krótko! Koleżanki miłe, dziękuję za ten wieczór 🙂
Jeszcze inne wrażenia z wizyty w tejże restauracji, kto ciekawy…
http://madameedith.blogspot.com/2015/02/restauracja-stara-kamienica.html
te pierogi z jagnięciną były też z truflami i sosem z wiśni … pycha .. spotkanie zaliczam do bardzo udanych … 🙂
Ja chyba troszkę przesadziłam z zamówieniem, ale rzeczywiście jedzenie było pyszne, a towarzystwo znakomite. Dziewczyny – wielkie dzięki!
Kto zjadł mojego tatara?!
Św. Józef w Zabrzu robi wrażenie.
Nie pamiętam, abym w tych latach kiedy tam żyłem, miał powód aby tam pójść. Miało się swój kościól, więc po co? Nikogo nie chrzcili, nikogo nie chowali, a więc? Nie było dalej niż na „Górnik”, a tam się bywało regularnie, raptem 4 km, ale, żeby zaraz do kościoła? Dopiero na początku lat 90-tych pozwoliłem sobie w czasie wizyty na na więcej czasu, na odwiedzenie Zabrza z kamerą wideo. Wtedy dopiero pojąłem znaczenie archiektury tego kościoła i skojarzyłem spontanicznie Gottfriedem Böhmem z Kolonii, którego w ówczesnej scenie nazywano „Backstein Papst”, czyli ceglannym papieżem, który niezmiennie starał się używać czerwonej cegły, wbrew zalewającemu zewsząd betonu. Nie wierzyłem wtedy, bo on był obecny w architekturze niemieckiej nawet jeszcze w latach 70-tych.
Wtedy, w Zabrzu, musiał być jeszcze bardzo młody.
Ale wpadka. Blog nawet słowem nie wspomniał i nie napił się za Boryska w dniu jego święta! Zdrowie Boryska i sto lat w najlepszej kondycji i żeby mu się oczko nie odkleiło temu Misiu.
http://galerie.newsweek.pl/swiatowy-dzien-pluszowego-misia,98888,1,1.html
Ja 😀
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-06-11.html
Alicjo, wiedziałyśmy, że się upomnisz o tatara, hehehe!
Niech Ci będzie na zdrowie, Małgosiu 🙂
Dobranoc, już po północy u mnie…
Poszmeranko (prawie jak cytat z Jolinka 😉 ) i uściski dla Sławka!
Pepegor-jak to miło, że a cappella wywołała Cię do tablicy 🙂
Miało być-poszmeranko dla Borysa i uściski dla Sławka.
Ewo 🙂 ten nasz Nikisz niedzielny był troszkę wypełniaczem („bo czasu zostało a mówią, że uporządkowany, znacznie ładniejszy, niż jeszcze 5 lat temu”). Pora roku i pogoda nie sprzyjały fotkom, niedzielne wyludnienie-bezruch tym bardziej uruchamiały wyobraźnię, kazały odwołać się do filmików obejrzanych w Muzeum Śląskim…
Ładną pogodę miałaś te 6 lat temu; oczywiście wrzesień daje nie tylko kilka żywych rekwizytów, ale i lepsze światło. (Jeśli się pozostanie w mieście a nie ucieka na weekend w pagóry 😉 ).
Krystyno 🙂 Bytom to jedno z najstarszych śląskich miast https://pl.wikipedia.org/wiki/Bytom#Nazwa_miasta
Marzyłoby się co poniektórym, by więcej się zachowało ze średniowiecznego grodu, ale dla chcącego (z wiedzą i wyobraźnią) spacer po współczesnym Bytomiu będzie tak czy owak kształcący… 🙂 Miasto pięknieje, jest porządkowane, uzupełniane (choć wiele pozostaje do zrobienia).
Pepegorze, bardzo mi miło! 🙂 🙂 🙂
Temat lwów w „ozdobnictwie i odlewnictwie” śląskim rozrasta mi się z każdą wizytą. Zwłaszcza gliwickie lewki (pod Palmiarnią, na Cmentarzu Hutniczym, …) robią wrażenie na przybyszu. A ten bytomski ma odciśnięty „Berlin” i jakąś późnodziewiętnastowieczną datę, czego (jak i ujęcia od ogona 😉 ) już nie publikowałam, bo weekendowych zdjęć i tak tyle, ile dni w roku 🙂 )
Zabrzański Św. Józef mnie zachwycił od pierwszego wejrzenia i trzyma w tym stanie. W zasadzie nie wiedziałam wcześniej nic o tym obiekcie, nastawiając się na „Macieja” oraz może „szlakami Religi i Zimermana” (tydzień wcześniej nadrobiliśmy wreszcie zaległość filmową „Bogowie”)… więc wejście i… – na kolana… wczesne lata 30. XX wieku… „opad szczeny po parkiet” – mawiało się w czasach licealnych 😀
Serdecznie Cię pozdrawiam!
[W okolicach Wszystkich Świętych przeszliśmy – 31.10 – ponad 30 km po Chorzowie i okolicach, zahaczając o Kochłowice, Świętochłowice (G. Hugona), potem Żabie Doły. To być może okolice mniej interesujące dla Ciebie, ale dorzucam dla porządku, bo tytuł albumu nie sugeruje śląskości tematu. Mnie szczególnie ujęły kościoły Kochłowic https://picasaweb.google.com/basiainlondon/ZOteSwieta2015#6212584219073915106 zwłaszcza Trójcy Przenajświętszej, pospinany mocno (szkody górnicze)… A ulicą w porannej mgle szedł właśnie pogrzeb – zupełnie „jak na starych filmach”… ]
Basiu, Pepe,
Aż wstyd się przyznać ale koło Muzeum Śląskiego przejeżdżam codziennie, w Gliwicach bywam kilka razy do roku (mieszka tam zarówno moja jak i witkowa rodzina) i wiele razy przejeżdżaliśmy koło kościoła św. Józefa w Zabrzu a jeszcze tam nie zajrzeliśmy. Oj, trzeba nadrobić zaległości. Ale za to byliśmy w Kamieniu Śląskim, ot co!
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/Opolszczyzna
dzień dobry …
Amerykanie dziś obchodzą Thanksgiving … wszystkiego najlepszego … 🙂
dziś rano system Polityki mnie blokował z wpisem .. ale się udało …
Nie znam w ogóle Opolszczyzny, byłam jedynie w Opolu, a na Śląsk jakoś nie jeździ się
na wycieczki (ewentualnie tylko służbowo).
A cappella i Ewa są niezrównane w swoich wycieczkach po Polsce…i nie tylko.
W uzupełnieniu naszego kulinarnego sprawozdania zdjęcia, które zrobiła kuzynka Magda:
https://plus.google.com/photos/105639163758084100161/albums/6221217514493323681?authkey=CMiswuCcq6fTJQ&cfem=1
Danuśko 🙂 przez grzeczność nie zaprzeczę 😈 uzupełniając Poczet Niezrównanych o Danuśkę, Bjk, Nemo, Nisię*, Alicję, Misia, Irka, … – proszę łaskawie wszystkich uzupełnić a nikogo nie skreślać 😎
Owszem, Górny Śląsk (nie mówiąc o Opolszczyźnie i Dolnym) to teren na tysiąc i jedną potencjalną i aktualną wycieczkę. „Ymydż” ma ta okolica nieco wykoślawiony, ale nawet czarno-biała tuż-postindustrialna poetyka J. Hellander**, moje pierwsze zetknięcie z pięknem Górnego Śląska mogły zainspirować a w porywach zassać. Teraz jest szeroka i milusia oferta turystyczna – brać-przebierać! 🙂
Ewo 🙂 koniecznie zajrzyj do Muzeum Śląskiego! Tak czy owak jest to miejsce na kilka wizyt. Ja odwołuję się oczywiście do wystawy „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów”, na którą w lipcu https://picasaweb.google.com/basia.acappella/SkrzyczneJGoczaKowickieGliwickaPetlaDrewnianaMuzeumSlaskie#6173615146695797106 zostawiliśmy sobie zbyt mało czasu… A najczęściej pod MŚ się parkuje w drodze do NOSPR albo przejeżdża w tę lub wewtę tunelem… 🙂
____
*Ma Ktoś może pod ręką namiary na picasę Nisi?… obejrzałabym sobie jeszcze raz Jej róże, żagle, zwierzaki… np w sobotni poranek…
**”NaGłos, połowa lat 80.
…Małgosię, Pepegora, PRed Szwarcman, Sławka, Antka, PRed Gospodarza, Asię…
…Arcadiusa-Szaraka! 😳
Proszę a cappello,
https://picasaweb.google.com/108203851877165737961
Danuśko,
Jak najbardziej potwierdzam, że warto zajrzeć na również na Górny Śląsk.
W samych Katowicach polecam Nikiszowiec + smętne resztki Giszowca (o ile mieszkańcy nie zakryli do końca domków sidingiem), Dzielnicę Kultury (Muzeum Śląskie, NOSPR, Spodek i okolice), przejść się szlakiem moderny albo murali.
Do tego sztandarowe na Śląsku: Pszczyna (pałac, park, rynek i okolie, zagroda żubra, skansen) + Promnice, Tarnowskie Góry (sztolnia czarnego pstrąga, kopalnia srebra, rynek z okolicami), Zabrze (kopalnia Guido, Luiza, szyb Maciej). Wieczorem podrzucę link do śląskich zabytków techniki – będzie tego dużo więcej.
Wielkie dzięki, Małgosiu! 🙂
*** * ***
…Orcę, Dorotę Berlińską…
Ewa słusznie prawi! 🙂 Moja pierwsza mapa papierowa śląskiego technicznego szlaku zdążyła się już zużyć. Są one, te mapy, szeroko kolportowane (darmowe) i znam kilku pasjonatów spoza regionu, którzy zwiedzili nawet ponad połowę obiektów.
http://www.zabytkitechniki.pl/
Oprowadzanie po nich jest coraz ciekawsze;zawsze kompetentne, co oznacza, iż czasem trzeba sobie szybko przypomnieć to i owo z fizyki czy wychowania technicznego… 😉 Lecz przecież o to chodzi – by rozum nie śniedział a świadomość nadążała za dorobkiem… jakoś… z bidą 😀
Oczywiście wszyscy (do pewnego czasu) uczyliśmy się w szkołach, że
dymią się bure kominy
piece hutnicze płoną
dudnią dudnią maszyny
łuną palenisk czerwoną
czarna zasnuwa się dal
Śląsk śpiewa!
głos ma węgiel i stal!
…i bez zetknięcia się z rzeczywistością ta klisza może wiele przesłaniać 🙂 — Pszczynę, Promnice, Świerklaniec, Mikołów, Paprocany, Piekary… piękne lasy na przeważających połaciach miasta Katowice, wzgórza w środku miast, secesję i modernizm XX-wieczny, kolory, rabaty, gazony, arystokratów i filantropów, rozkwit sztuk, wielość wyznań… i wyzwań 🙂
W latach mlodzieczych poznalam Slask tylko od strony hal sportowych i dworca jak jezdzilam na zawody szermiercze. Mam szwagra ” slazoka „. Poznalam tez Cieszyn i Pszczyne – ladne miasteczka.
mlodzienczych
Ewo-dziękuję 🙂
W Spodku byłam dwa razy na targach górniczych. Miałam też okazję być towarzyszyć francuskiej delegacji podczas wizyty w jednej ze śląskich kopalń, takiej gdzie prowadzono
normalną eksploatację. Zjeżdżaliśmy 300 m pod ziemię i dotarliśmy w okolice pracy kombajnu chodnikowego. Miałam okazję przekonać się, co to znaczy praca w kopalni.
Nie zapomnę tego do końca życia.
Pszczyna-Promnice-Katowice z kwietnia 2011 (żubry też 🙂 )
…A po raz naj-pierwszy byłam w Pszczynie w połowie lat 80., w szarą styczniową sobotę, tuż po obejrzeniu filmu „Magnat”. Pamięta ktoś Lindę i Szapołowską na nieupieczonych makowcach? – Dla grzecznych dziewczynek, jak Przyjaciółka i ja, była to scena tak pamiętna, że nie odważam się jej obejrzeć po latach… wraz z ich upływem i bagażem ekspertyzy filmoznawczej mogłaby utracić całą swą… hmmm… pre-kulinarną magię 🙄
Basiu,
pre-kulinarna magia… – piękne 😉
Dla zainteresowanych podrzucam katowicką modernę:
http://katowickamoderna.pl/
Pyra wsiąkła, Gospodarza ni ma…. 🙁
W naszej osiedlowej, małej, włoskiej restauracji pojawia się co kilka dni nowe hasło
wypisane na tablicy przed wejściem. Dzisiaj brzmi ono:
Idzie zima
a butów ni ma,
wstąp więc na kubek
grzanego wina!
Katowickie murale:
http://blog.obiettiva.pl/wyszukiwanie/?q=mural
kto bez butów chodzi
wino zimna nie złagodzi
i za co tu nabyć wina
gdy na buty forsy ni ma
https://www.youtube.com/watch?v=PsCl988wlTE
Forsa na ulicy leży
(wszak każdemu się należy).
Od dziecięcia do seniora
na obfitość przyszła pora.
Kupim buty, wino, miód,
taki PIS uczyni cud.
W cuda wierzcie
(lub nie wierzcie)
PIS ogłosił nam się
wieszczem.
Ku przyszłości nas prowadzi,
tej jedynej co całokształt
nam uprości i uładzi.
Wolę zatem
grzane wino pić
i tu z Wami sobie być.
Cieszyć się kulinariami
oraz tak prostymi
wierszykami.
Losoś w łusce migdałowej,
gnocci w maśle, sos zwyczajny, kaparowy,
pomidory pod cebulką, białe wino – po kropelce,
smakowało Pyrom wielce.
Wierszyk prosty, nie prostacki,
proszę pięknej Pani łaski.
Tu południe – tylko Mrusia
lunch zajada z przyjemnością,
ja kromuchę zaś z makrelą,
bylem się nie udławiła ością!
I to jest moje śniadanie,
miałam bardzo ciężkie spanie 🙁
a ja jestem załamana
bo nie kocham tego pana
nic mi wtedy nie smakuje
gdy ktoś wrednie mnie oszukuje …
Jolu-wszak pierogi dobre były,
a desery też skusiły.
Bo w stolicy wieczorem
świat stoi otworem,
ale w ten listopadowy czas
dzisiaj płomień szaleństwa
jakby nam z lekka zgasł.
I tylko herbatę dobrą zaparzymy,
książkę ciekawą otworzymy
i może czasem na księżyc w pełni
z zadumą pewną popatrzymy.
Dzisiejszą wieczorną herbatę piję w dizajnerskiej filiżance od Małgosi.
Ło matko,za ten dizajn to Alicja zaraz mnie zbeszta bez pardonu 😉
Danuśka 🙂
Danuśko, to jest nas dwie, bo ja też prezentową herbatkę w filiżance na trzech nóżkach, zagryzając marcepanem w czekoladzie 🙂 może pomoże, choć na chwilę…
Oj, widzę, że zakłóciłam ciąg wierszyków
i nadałam prozą,
talentu brak,
idę więc ucierać mak!
Jeszcze a propos Śląska
http://katowice.wyborcza.pl/katowice/5,35063,19203606.html?i=0
” Trzynastego? Pamiętamy? Pośpiewajmy….
Kaczyńskiego = nie wiadomo dlaczego.
Kaczyńskiego – trudno kochać, Kolego !
Kaczyńskiego -wiatr historii nam tu przywiał, dziki wiatr.
Kaczyńskiemu – zapomnimy z rozbiegu
Kaczyńskiemu – słów niegodnych pospolitość.
Kaczyńskiemu – nie darujmy, proszę Państwa, wiarołomstwa i szachrajstwa – nikomu!
Pyro!
Chociaż tu usiłuję odciąć się od polityki a Ty mi wyskakujesz z Kaczyńskim… błe…
ewa
Katowice ,slaskie tematy fyntstyczne.
a cappella
Dziekuje za caloksztalt. Tam się chadzalo.
Ewa, dziękuję za katowicką modernę nie przypuszczałem nawet, że tego tyle i takiej klasy.
A´capella, w Gliwicach będąc, podając różę kierunków na cały świat nie zauważyłaś, że we tle masz też perełkę moderny, były dom z tekstyliami (potem siedziba TPPR) autorstwa Ericha Mandelsona mianowicie. https://picasaweb.google.com/100017103147766566592/AdrspachRudyRaciborskieGliwice#5873632204555702194 . Sam byłem dwadzieściaparę lat temu u pani burmistrz i spytałem, czy wiedzą co tam mają. Wiedzieli, mało tego, dali mi nawet kopię pracy studenckiej na ten temat. Ten Erich Mandelson postawił też dom towarowy we Wrocławiu, lecz słynny jest przede wszystkim ze swojej „Wieży Einsteina”, obserwatorium astronomicznym w Pocztamie. https://de.wikipedia.org/wiki/Einsteinturm
Za szyb Maciej dziękuję szczególnie. Wiem teraz, po co mam tam jeszcze pojechać.
Dzien dobry
Jolinku i Asiu, dziekuje za Thanksgiving. Asiu – bardzo piekne. Chociaz kazdego roku mam bardzo mieszane uczucia do tego wielkiego amerykanskiego swieta. Wielu tzw Native Americans nie uznaje tego swieta, jestem po ich stronie. Historia potoczyla sie tak, ze po chwilowej zgodzie zaczela sie wielka rzez Indian. Niedobitkom dano skrawki najgorszej ziemi urzadzajac tam istniejace do dzisiaj rezerwaty. Jaden jest tuz kolo mnie. Kazdego roku we wrzesniu odbywa sie tam indianski festyn, zjezdzaja Indianie z roznych zakatkow ameryki. Jest to jedyny czas w roku kiedy mozna wejsc na teren rezerwatu. Wchodze, ale dziwnie sie tam czuje jako bialy. Tak samo czulem sie w Afryce. Patrzac na tych ludzi, rozmawiajac, mozna sie wstydzic, ze jest sie bialym. Nie raz mialem takie uczucie.
Pewnie Orca i Alicja sie ze mna nie zgodza, ale pisze co czuje.
Dobranoc 🙂
Nie oddalając się ani na krok od zadanego tematu (Przedbarbórkowe Randki z Powabnym Ciemnym Śląskiem 😉 ), obejrzałam wczoraj link Ewy z 14:08, potem mnie na chwilę zassało w porównania i wille krakowskiego Cichego Kącika (Wiki: Architektura_zachodnich_teren%C3%B3w_Krakowa_w_dwudziestoleciu_mi%C4%99dzywojennym …)
Czy na Śląsk można (było) jeździć na wycieczki — alllleż tak, i owszem!
Moja pierwsza prowadziła do Chrzanowa gdy jeszcze nie znałam geografii i nie potrafiłam oponować, że to nie Śląsk (a kolejarze też nie oponowali, ani nawet górnicy jeszcze nie 😉 ).
…A druga wycieczka była do Miasteczka. Wesołego. Z pracy Taty, z pełnym objazdem Parku kolejką, z wszystkimi zjeżdżalniami „do wody”, z planetarium (potem jeździliśmy tam z wycieczkami szkolnymi), Zoo. Dziw bierze, że się tyle zmieściło w jednym dniu i że dziecko to wytrzymało a nawet zmusiło ojca, by wysiąść z autokaru w Krk i poszukać najpóźniejszej mszy (studenckiej, na Miasteczku) „bo inaczej cała wycieczka straci urok”. To skutkowało dotarciem do domu (okazjami) mocno po północy 😀
Stąd sentyment. Nie tylko do WPKW, zwierzyńca i rosariów jego, ale i do innych terenów zielonych, do Panewnik i tamtejszego stylu neoromańskiego „z odchyleniem awangardowym” (Kalwaria), do Zagłębia Będzin, Wzgórze Dorotka, Siewierz, … – długo by wymieniać!
…Choć, Pepegorze, jam tam stale początkująca! 🙂 Dzięki za uświadomienie, co mam na obrazku. Być może wówczas P nawet o tym wspominał, lecz podczas naj-pierwszego spaceru po mieście (nie licząc zajścia do pracy mojego Przew. – rok wcześniej), pod koniec objazdu i wędrówek po tych wszystkich zwingerach i szwajcariach (saksońskich, czeskich), w nie najlepszą pogodę… mogłam zapomnieć gdy przyszła pora na podpisanie ostatniego z albumów. Raz jeszcze dzięki! 🙂
Henryku, bardzo mi miło! 🙂
Nie to, że się nie zgadzam, tylko trudno mi się czuć winną za to, co blada twarz wyczyniała, podbijając Amerykę.
Świat posunąłby się do przodu tak czy owak i byłaby ta ekspansja, za tamtych czasów ludzie się po prostu wyrzynali i nie było ministerstwa do spraw emigracji i uchodźców.
Na kontynentach obu Ameryk jeszcze zanim nastał biały człowiek, wyrzynano się wzajemnie z doskonałym skutkiem, że tak powiem.
Z rezerwatami to nie jest tak prosto, jak mówisz. Były przecież podpisywane traktaty i tak dalej – Indianie mają tam szeroko pojętą autonomię. Poza tym nie ma musu mieszkać na terenie rezerwatów, prawda?
Tego, co się stało setki lat temu się nie odwróci, stałoby się tak wcześniej czy później, a że stało się w taki sposób – takie były czasy. Teraz latamy w przestrzeń kosmiczną i też nie wiadomo, co z tego wyniknie dla wszechświata.
https://www.youtube.com/watch?v=PN9n1bAahg4
Dobranoc 🙂
Całkiem ciekawy film o indykach i o Święcie Dziękczynienia też:
https://www.youtube.com/watch?v=Se1nuppltvE
Ewo – przepraszam. To było tylko wsparcie dla Jolinka, która „nie lubi tego pana”. Nie będę.
A Śląsk piękny.
Basiu,
Bo Chrzanów, będąc historycznie małopolskim, przez kilkadziesiąt lat należał do województwa katowickiego – to i się ludziom mogło pomylić.
Dzięki za zachodni Kraków.
Pyro.
Rozumiem ten ból, ja też nie przepadam za „tym panem”…
Ewo, ja jeszcze dziękuję za link muralowy! 🙂
Sama też to dokumentuję ilekroć widzę; ostatnio ścienne kolorki dały przyjemnie po oczach w przejściu pod chorzowskim Kościołem im. Elżbiety (stąd – ze dwa poziomy niżej, niż prace wyeksponowane w Twoim linku, do tego nie wszystkie wyszły ostro).
…Mocniej dały po oczach (boho)mazy wandalizujące ściany bloków mieszkalnych na Kochłowicach… ale to bardziej złożona sprawa.
To kolejnym razem omijaj Kochłowice a rzuć okiem na Kaufhaus i kolonię Ficinus 🙂
Kaufhaus
https://www.youtube.com/watch?v=9nfVY1G672g
Ewo, zrobi się! 🙂 Dzięki za ciekawy filmik!! 🙂 (Nowy Bytom mam tak czy owak „zadany” już na przedwczoraj 🙂 )
A dla Pepegora jeszcze jeden lew – gliwicki w powagarowiczowskiej szacie 😉
https://picasaweb.google.com/103892840995890796596/GliwiceDoPrzyPopracowe#5996207630118678466
(Autor jeździ do tego miasta już ponad dwie dekady – studia, praca – i wychwytuje wszelkie ciekawostki, smaczki, odcienie 🙂 )
Mam nadzieję, że sprawy i terminy Pana Redaktora przebiegły zgodnie z planem. Na wszelki wypadek ślę serdeczne życzenia zdrowia – dobrych energii nigdy za wiele, szczególnie o tej porze roku! 🙂
Toż ten lew wypisz wymaluj, jak nasz warszawski, który pilnuje wejścia do ZOO(od strony Wybrzeża Helskiego):
http://vignette1.wikia.nocookie.net/warszawa/images/0/06/Ogr%C3%B3d_Zoologiczny_(rze%C5%BAba_lwa).JPG/revision/latest?cb=20121003085157
Okazuje się, że był spór o lwa:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34889,5493522,Warszawa_oddaje_lwa_Bytomiowi.html
Taaak, Danuśko 🙂
(Lew na Rynku w Bytomiu miał się w niedzielę tak 🙂 )
A dzieje odlewów „lwa śpiącego”
http://www.scdk.pl/new/index.php?option=com_content&view=article&id=332:lew-picy-historia-jednego-odlewu&catid=7:sztuka&Itemid=12
lub w stosownym haśle Wikipedii czy gdzieś indziej 🙂
Gliwicki odlew też ma ciekawe dzieje, nie tylko bytomski
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/109853,spiacy-lew-kalidego-wraca-do-gliwic,id,t.html
…A są jeszcze „czuwające” zwierzaki młodego Th. Kalide 😎 Oki, zanim nasz czas zostanie ze szczętem przez nie pożarty – popatrzmy, z czego żyjemy 😀