Mój Prut już nie szumi
Wszyscy chyba ludzie mojego pokolenia znają słowa harcerskiej czy turystycznej (bo śpiewanej przy ognisku) piosenki, w której „szum Prutu i Czeremoszu do tańca porywa”.
Przez lata wiedziałem, że obie rzeki płyną sobie gdzieś na dawnych wschodnich kresach naszego kraju. Od czasów podziału jałtańskiego wody tych rzek płyną już tylko w piosence, bo w rzeczywistości znajdują się w zupełnie innych krajach.
Z wielkim zdumieniem, ale i z pewna radością, gdy osiedliłem się nad Narwią na skraju Puszczy Białej, trafiłem na tabliczkę stojącą przy mostku jednego z dopływów, że rzeczka nazywa się Prut. Ów kurpiowsko-mazowiecki Prut jest strugą niezbyt szeroką (w niektórych miejscach dawało się ją nawet przeskoczyć) i niespecjalnie głęboką (przejście pieszo nie stanowiło zbytniego kłopotu). Często w upalne dni ganialiśmy przez łąki nad ów Prut, by się ochłodzić. Toczył on bowiem swoje wody o bardzo niskiej temperaturze – ponieważ chyba na całej długości płynie pod osłoną drzew.Przy ujściu Prutu do Narwi (we wsi Kruczy Borek) czasem łowiłem ryby, bo potrafiły się tu zaplątać nawet całkiem przyzwoite szczupaki. Małych okonków (ale wymiarowych jak ten wyżej), które usmażone na chrupko stanowią wyjątkowy przysmak, było tu naprawdę mnóstwo.
Dawno jednak już odłożyłem wędki, więc piszę o tym w czasie przeszłym. Dziś zaś przeżyłem prawdziwy szok. Wracając z poczty w Zatorach, gdzie dociera warszawskie wydanie „Gazety Wyborczej”, gwałtownie zatrzymałem się na moście nad Prutem. Moja rzeczka bowiem zniknęła. W jej korycie rosną bagienne rośliny. Przejść się jednak nie daje, bo człowiek zapada się w bagno chyba powyżej pasa. Widok suchej rzeki w tej części Polski robi wrażenie.
Ciekaw jestem, kiedy Prut znowu będzie szumiał, tocząc wodę do Narwi.
Komentarze
Oj Piotrze, nie tylko ów Prut zaginął. Inne rzeki, rzeczki i rzeczuchny podobny los spotkał. Kiedy, nie wiadomo lecz z pewnością będzie szumiał…
Sucho wszędzie. Mimo, że tu, na Wybrzeżu, pada dość często, to nie są to deszcze obfite. Nadal obowiązuje zakaz podlewania ogrodów w dzień – można to robić w nocy, kiedy zapotrzebowanie na wodę jest mniejsze.
Wczoraj była mowa o gromadzeniu gadżetów domowych, no i ja, dzisiaj, stałam się dumną posiadaczka kolejnego z nich. To jest mikro odkurzacz do komputera i klawiatury – nawet ze szczotką, do wymiatania pyłków i okruszków. Kosztuje to cudo całe 12 złp. w Netto (mam za rogiem). Najpierw kupiła Ryba i po wypróbowaniu, że na naprawdę działa, ta zabaweczka, poprosiłam dzisiaj, żeby i dla mnie kupiła. Nie wiem co jest w środku, działa po podłączeniu do gniazda USB
Woda to nie jest jeszcze wszystko. Potrzebny jest jeszcze wiatr i fale by pojawila sie adrenalina w kazdej komorce ciala a szczescie docieralo nawet do koncowek wlosow. 🙄
dobrego dnia 🙂
dzień dobry …
generalnie jest mało wody w naszych rzekach … Wisła też ma teraz wyspy ..
a na pl. Konstytucji jarmark włoski … dobre produkty ale drogo ..
Orca
stand by me –> spiewal lata, lata, lata temu Jasiek Lennon. jak dotychczas nie slyszylem tego kawalka w nowej interpretacji. wszystko co po Lennonie pojawilo sie, jest jedynie mniej lub bardziej nieudanym nasladownictwem 🙁
A mnie się podobało – i sam pomysł, inicjatywa, montaż dźwięku i wykonanie (a już najbardziej chłopak z Amsterdamu)
Stand by me – oryginał należy do Bena E.Kinga, reszta to, jak się teraz mówi, „covery”. I to wykonanie podoba mi się najbardziej, najlepiej też pasowało do filmu pod tym samym tytułem, fajna opowieść o młodzieńczej przyjaźni.
O licho….ja też potrzebuję odkurzacza do komputera! Z kocim futrem fruwającym po całym mieszkaniu poradziłam sobie, raz dziennie przelatuję z taką „mietłą”, do której wszystko się przyczepia i cześć. Próbowałam kotkę namówić, ale to leniwe zwierzę, doba ściśle podzielona, 20 godzin spania, 4 godziny jedzenia. Wczoraj jej latała ćma koło nosa, to łaskawie wykonała kilka podskoków w górę.
Dzisiaj prawdziwe chłopskie jedzenie, wspaniała kaszanka z „Baltic Deli”, do tego bagietka oraz sałata z własnego pomidora bawole serce. Jedyną paprykę już zjedliśmy, jest jeszcze nadzieja na 4 pomidory.
Porzeczkę czarną, którą przeznaczałam na nalewkę, zjadłam niechcący. Po prostu nie było co dzielić – garstkę na nalewkę, garstkę do zjedzenia. Zjadłam i już!
Nie zakisiłam ogórków, pomimo że wyró?sł mi piękny koper, a i sąsiad Helmut już dawno mi mówił o swoim koprze. Na targu i w sklepie były ogórki, ale omdlałe jakieś takie.
https://www.youtube.com/watch?v=hwZNL7QVJjE
Żeby nie wyjść na ignorantkę, przesłuchałam i wykonanie Kinga i Lennona. Nie wiem, czy się przyznać do rezultató,w, czy mnie Szarak nie potraktuje z liścia… King rzeczywiście radosny, młodzieńczy, a „Jaś” nie spodobał mi się zupełnie – manieryczny nieco ponad miarę (moją rzecz jasna, miarę). No i pozostaję przy propozycji Orci.
Jeśli chodzi o propozycję Orcy, tę dookoła świata, to mogłabym zagrać z nimi, bo dzięki Cichalowi mam potrzebny instrument – „pralkę” ręczną 😉
Dekarze zakończyli na dzisiaj, ale jutro znowu coś będą. Nie wchodzę w szczegóły, ich sprawa. Komin wygląda, że ho-ho!
Muszę się udać do apteki, pogoda pogodna na spacer.
Szaraku! Chociaż jestem też wiatrolubny, to w kwestii Stand by me jestem za Pyra i Orcią (b. mi się ten wariant podoba)
Szarak,
Znam wykonanie Johna Lennona. Piosenka Stand by me zawsze kojarzyla mi sie z Ben E. Kingem i wlasnie to wykonanie preferuje. Okazuje sie, ze Ben E. King byl jednym z autorow tej piosenki.
Wersja, ktora wczoraj zamiescilam to tylko fragment duzej produkcji pod tytulem „Playing for Change”. Celem tej produkcji jest przeslanie, ze muzyka laczy ludzi na calym swiecie. Oprocz Stand by me jest tam wiele innych piosenek znanych z innego wykonania.
Podoba mi sie pomysl i aranzacja Playing for Change. Grandpa Elliott, Roger Ridley i kilku innych wykonawcow z projektu Playing for Change po raz pierwszy wydali wlasne CD wlasnie dzieki tej produkcji i dzieki mozliwosci poznania tych artystow przez szeroka publike, a nie tylko przypadkowych przechodniow ulicznych.
Tu jest „Sitting on the dock of the bay”, ktora jest znana w wykonaniu Otis Redding.
https://www.youtube.com/watch?v=Es3Vsfzdr14
Oooooooo….to lata bodaj 60-te 🙂
hej @Orca,
jak zauwazylem, odpowiedzialas sama sobie w sprawie hitu „Stand By Me” niedawno zmarlego Ben E. Kinga i chyba on pozostanie jej najbardziej znanym wykonawca. Byla jeszcze wersja skatepunkowa grupy amer. PENNYWISE, ktora tez lubie sluchac.
A Otisa Reddinga giganta amer. soula i r&b, mozna zaliczyc do panteonu amer. muzyki tej klasy artystow jak Elvis Presley, Aretha Franklin, Frank Sinatry, James Brown. Album koncertowy Reddinga i Hendrixa na festiwalu w Monterey 1967 to klasyk rocka i rhythm and bluesa. Zginal w katastrofie lotniczej majac 26 lat (1967). Wspoltworcami sukcesow wielu muzykow soulowych i r&b byli wspaniali muzycy sesyjni jak chociazby grupa
Booker T. and the M.G.´s i jej nr 1 organista Booker T.Jones czy tez pozniej basista Duck Dunn (nagral chyba z 1000 roznych plyt jako muzyk studyjny) – to byla grupa zlozona z dwoch bialych i dwoch czarnych muzykow (chyba jeden z pierwszych mixtow)
– soul music has no color – a jednoczesnie poczatek
*
„Green Onions” Booker T. and the M.G´s ( na okladce LP z 1962 r fotografia peczkow zielonej cebuli) na gitarze Steve Cropper
https://www.youtube.com/watch?v=_bpS-cOBK6Q
Do dzis nie wiedzialem ze istnieje wersja z 1961 roku, ktora tez nie powala mnie na kolana. Pierwszy raz uslyszalem stand by me w wykonaniu Jaśka i przylgnelo mi to wykonanie do ucha. Nic na to nie poradze. tak jest i da sie z ta wersja wspaniale zyc. aczkolwiek jeden z moich ulubionych tutejszych muzykow Till Brönner, ktory jest rowniez nie tylko wysmienitym dziennikarzem muzycznym, ale i autorem cudownych radiowych audycji muzycznych ( slucham go bardzo chetnie, ma wyjatkowo cieply glos, jak mowi nie slychac eeee, yyyy, aaaa czy innych tego typu przerywnikow. bardzo rzeczowo podchodzi do tematu. nadawane sa wieczorowa pora w niedziele. wlasnie wtedy wracam czesto do Berlina i staram sie byc juz o dwudziestej w strefie zasiegu jego audycji, tzn dwiescie kilometrow od miejsca gdzie zyje ) wydal w tym roku nowy album na ktorym jego muzyczne interpretacje uszlachetniaja wspaniale glosy. w stand by me ogromna ilosc duszy wlozyl Gregory Porter, nawiazuje nawet dialog z trompeta Tilla. ale wedlug mnie nowej interpretacji nie stworzyl 🙁
Jaś byl pierwszy. A nie jest tak, ze kto pierwszy ten lepszy 😉 🙄
Wszyscy tylko „Stand by me” i „Stand by me” to może teraz „Stand Up” 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=YI2XuIOW3gM
Szaraku,
natentychmiast bierz te swoje dechy i co tam, i idz sobie wybijaj Jaśka z głowy. Jak nie, to wywiesimy Cię za balkon, żebyś skruszał i dojrzał (naocznie i nausznie), która wersja jest jedynie słuszna 👿
A oglądał ktoś film?
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=stand+by+me+%2B+movie&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
O ile pamiętam, jeden z braci Phoenix (River) tam grał i zresztą imponująca obsada. Dobry film.
Dolina Prutu (tego puszczańskiego) – http://puszczabiala.blox.pl/resource/prut_trawy.jpg
Przełom Prutu (górskiego) – http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/104879/546b106fd63f9cd94551be5d8c15e234/
Phoenixa pamiętam z filmu „Moje własne Idaho”. Grał tam też Keanu Reeves. River zmarł chyba dwa lata później.
hej
napisalem nieco dluzszy tekst na sprawy powyzsze, niestety, gdzies przepadl po drodze.
U nas wielki jubileusz (29.08-29.09) kinematografii: 100.rocznica urodzin INGRID BERGMAN chyba najwiekszej gwiazdy filmowej ze Szwecji. Z tej okazji biografia autorstwa Stiga Björkmana, rzadkie filmy z archiwum, jej filmowy debiut z pieknym zdjeciami Starego Miasta ze Sztokholmu, „Anastasia” (1956) i jej amer.comeback z 2.Oskarem (pierwszy za film „Gaslight” z 1944 r, muz. Bronislaw Kaper), „Sonata jesienna” (1978) i wspolpraca z Ingmarem Bergmanem, „Notorius” (1946) thriller szpiegowski z Cary Grantem i rez.Alfreda Hitchcocka, „Murder on the Orient Express” (1974) rez. Sydneya Lumeta – 3.Oskar (rola drugoplanowa), „Jeanne d´Arc” (1948) w Technikolorze (raczej mniej udany film), wczesniej byla tez „Casablanca” (1942) jeden z najbardziej popularnych filmow w kinematografii Ingrid Bergman z Humphreyem Bogartem ( to byla para na ekranie!) rez. Michael Curtiz ( znany tez z obrazu „Mildred Pears”, 1945)
Biografia Ingrid Bergman jest wielce ciekawa, pelna dramatow, intryg a jej love affair z wloskim rez.Robertem Rossellinimi to dzieje burzliwe i pelne pasji. Trojka dzieci – m.in. aktorka Isabella Rossellini.
Zmarla w dniu swoich urodzin w 1982. Grob znajduje sie w Sztokholmie a czesc prochow rozsypano w morzu (Fjällbacka) —zreszta niedaleko od miejsca mego zamieszkania.
PS juz na tegorocznym festiwalu w Cannes byl blok poswiecony Ingrid Bergman
Podpatrzone na FB
Oto skromny obiadek u sardyńskich pasterzy: Na przystawkę dali kiełbasy, boczek i wędzoną ricottę. Potem wjechał baran z ziemniakami, tak na oko pół kilo. Na danie główne przewidziano pieczone prosię z pasterskim chlebem. Potem tak mniej więcej ćwierć kilowy kawałeczek pecorino, ciastko i arbuzy. Kubeczek był uzupełniany winem co trzydzieści sekund. Na koniec panowie nalali pełne kubki grappy, tak około 100% alkoholu.
Dolina Prutu mazowieckiego, sielska niezmiernie, wygląda jak luksusowa porodówka komarów. Nie wiem w jakim stanie wracał Piotr z połowów Podobno nazwy topograaficzne są starsze znacznie od języka ludów zamieszkujących dzisiaj te strony. Nazwy przechowują wieści o dawnych mieszkańcach. I te dwa Pruty – jeden we Wschodnich Karpatach, drugi na Mazowszu – jaki lud użył takiej nazwy? Bo np Olza została po Celtach, a Warta jest nazwą miejscową, szybko płynca woda tak się właśnie nazywała, Słowianie przejęli pojęcię od autochtonów. Szalenie interesują mnie histirie sprzed początków – spisanych i opisnych.
A co ci pasterze spiewali? „Stand by me”?
Znalazłam, że w czeskim prut oznacza między innymi witkę, rózgę. Rumuni, też nazywają rzekę Prut.
Pyro jeżeli dotrzesz do jakichś opracowań to napisz, chętnie przeczytam.
Asia,
Ladna jest ta rzeczka i ladnie jest polozony domek przy rzece.
Asiu – jutro bedę miala mały kontakt z maszyną, ale są słownki ( czy topomastyczne, czy jakoś tak) Nazwy miejcowosci zmieniają się, a dużych struktor terenu – np rzek, gór itp – nie, albo bardzo rzadko. dlatego to takie ciekawe.
Orco – to całkiem spora rzeka 🙂
Odcinek mołdawski: https://www.youtube.com/watch?v=iAxhiOFo9YI
Pracownią Toponomastyczną PAN kierował przez wiele lat prof. Kazimierz Rymut. W internecie chyba nie ma tych słowników, pewnie są dostępne w bibliotekach, ale na miejscu, nie w sieci. Prawa autorskie.
Rzeczywiscie, ze jest szersza. Na tym historycznym zdjeciu miejsce pokazuje piekny gorski strumyk.
Zawsze bardziej podobała mi się nazwa Kremenaros niż Krzemieniec. Brzmi tak tajemniczo 🙂
Może tutaj coś znajdziemy, ale chyba już jutro:
http://rcin.org.pl/dlibra/docmetadata?id=24801&from=&dirids=1&ver_id=&lp=13&QI=
Asiu – ale źrodłosłow ten sam. ponoć nazwy w naszym zagłebiu kjrzemienia należa do języka ungaro – fińskiego. Wygłada, ze górnicy krzemienia, to krewni ludu dziś zamieszkującego płn – wsch. Skandynawię
Za moich czasów śpiewano :
Gdzie strumyk płynie z wolna,
rozsiewa zioła maj…stokrotka rosła polna,
a przy niej szumiał gaj
stokrotka rosła pooooolna,
a przy niej szumiał gaj, zielony gaj!
Potem było, że tym gaju tak ponuro, że aż przeraża mnie, a resztę zapomniałam 🙄
No co?! w moich bardzo podeszłych latach mam prawo!
Odwieszam samopas szaraka z wywieszki, wywiesiłam, zwieszam.
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=ne+me+quitte+pas+jacques+brel&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Alicja
W tym lesie tak ponuro,
że aż przeraża mnie,
ptaszęta za wysoko,
a mnie samotnej źle.
dzień dobry …
ostatni weekend wakacji … niestety już dni krótsze są …
Asiu dzisiaj są szanse … trzymamy …. 🙂
Asiu – na SO była do bezpłatnego pobrania książka Bratkowskiego „Nieco inna historia Polski”. Może jeszcze jest. Warto przeczytać choćby pierwsze 3-4 rozdziały. Nie jest to źródło w bibliograficznym znaczeniu, ale zestawienie kilku śmiałych teorii i domysłów. Dla mnie rewelacja – a wierzyć we wszystko nie muszę, to nie Ewangelia. Jeżeli nie znajdziesz, to po powrocie wyślę z mojej maszyny.
piosenki ciąg dalszy:
wtem harcerz idzie z wolna,
stokrotko witam cię,
twój urok mnie zachwyca,
czy chcesz by mą czy nie?
Tak idą, idą idą,
aż zaszli w ciemny las,
a harcerz taki gapa, że aż w pokrzywy wlazł!
A ona, ona, ona,
cóż biedna robic ma,
nad gapą pochylona
i śmieje się ha ha….
Ze śmiechu parsknęłam kawą na pół pokoju. Tytuł w „Na Temat” – ostatni materiał : „Nie ma żadnego złotego pociągu – twierdzi PKP – to opóźniony ekspres „Sudety” z 2005r”
Barbaro – dobrze, że dokończyłaś piosenkę. Nie tak dawno mądra skądinąd panienka, która wyprowadza po południu psa pytała mnie, dlaczego kiedyś śpiewano takie głupie piosenki i co w tym było śmiesznego
mamy złoto … mamy brąz …. 🙂
Mamy!
Barbaro!!!!
Jesteś winna herbacianych prysków na moją klawiaturę 👿
ALE…powolutku aż do skutku, skleciliśmy pioseneczkę 🙂
Bobik nie żyje.
Nisiu.
Smutne.
Kochany Bobik … 🙁
Znakomita, życzliwa innym i niezwykle utalentowana Osoba. Nie znam nikogo, kto nie kochałby Kingi, wdzięcznej postaci Bobika alter ego.
To jest wielka strata.
Niech spoczywa w pokoju. Rip
Bardzo kochana osoba.
https://www.youtube.com/watch?v=qKaSVNr79dA 🙁
„(…)
Takie to będzie i
Losie mój dziękuję ci
Za te dni dobre i złe
Za to co po kawie pozostało mi na kubka dnie
Co wiatr umie nawiać może także zmieść
Jednak wszystkie nasze łzy poukrywane będą gdzieś
Tylko ten kto umie zliczyć je
Jak jest miłość niepojęta dowie się
Słowa są jak na podpałkę suchy chrust
Skrzeszesz ogień i odwrotu nie ma już
Wszędzie tylko marność proch i chwast
Ludziom nie wystarczy jeden raz
Więcej szans nie będzie i
Losie mój dziękuję ci
Za te dni dobre i złe
Za to co po kawie pozostało mi na kubka dnie (…)”
Bardzo smutno, trudno uwierzyć, wielki żal.
Ostatni wiersz z Bobikowego blogu. Dla tych co nie obserwowali:
Czy śpisz spokojnie, czy grzeszysz,
wujenką-ś jest, czy też wujem,
nie może szyld cię nie cieszyć:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Cóż, że tak rzadkie okapi,
cóż, że gdzieś mnoży się ujem-
ny przyrost, gdy widać napis:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Kto nazbyt gromko zakrzyknął,
ten w brodę sam sobie pluje,
wszak zna już wieść tę niezwykłą:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Ach, zblednie niejedno liczko,
gdy smętne, cmentarne tuje
pochylą się nad tabliczką:
BOBIK JUZ NIE PRACUJE!
Kiedys na blogu Hau Bobik i Owczarek razem przylecieli na Mount Hood w Oregon, aby uratowac osoby zaginione podczas gorskiej wyprawy.
Nie znalam Bobika osobiscie, ale bardzo lubilam czytac jej wiersze pelne refleksji i poczucia humoru.
Dla Ciebie Bobiku
The Byrds – Turn, Turn, Turn
https://www.youtube.com/watch?v=WB6jhbtDUZE
Tak napisalam na swym Facebooku o Bobiku chwile po tym jak sie dowiedzialam, ze odszedl:
IMIE PSA
Choć się w to może nie chce wierzyć
albo się uzna to za chore,
znacznie jest łatwiej psa uderzyć,
gdy bezimiennym jest on stworem.
Łatwiej go kopnąć, wdeptać w trawę,
zarzucić mu okropne czyny,
jeśli się nie wie o nim nawet,
kiedy obchodzi imieniny.
Bo bez imienia jak bez twarzy,
bez twarzy zaś jak bez istnienia –
pojęciem jest się tylko wrażym,
bez ciała psem z krainy cienia.
Ale już lepiej bez imienia
w niepewne losu tłuc kowadło
niż tegoż losu złym zrządzeniem
dostać to imię, co podpadło.
Z takim imieniem podpadniętym
jesteś jak worek treningowy
i walą w ciebie wszystkie męty,
nie bacząc na twój ból i skowyt.
Bij psa! Zasłużył on na baty!
Po co nazywa się tak wrednie?
Toż to moralny imperatyw,
żeby takiego prać, aż zblednie,
aż się nakryje kopytami,
(nieważne już, czy je posiada),
aż się posoką własną splami?
Huzia na Józia! Dorwać dziada!
Tak? Jak już jakieś imię ma się,
to lepiej z takiej kategorii,
która w słoneczku, na tarasie,
grzeje się w chwale oraz glorii,
wcale nie prosząc się pod obcas,
wcirze nie pchając się w ramiona.
A Bezimienny, Nienasz, Obca?
Nie, to niedobre są imiona.
Posrod kilkuset wierszy ktore pozostawil nam po sobie Pies Bobik – zartobliwych lub lirycznych, pelnych pasji lub zwariowanych i absurdalnych, posrod kilku tomikow wierszy lirycznych i powaznych, wydanych pod nazwiskiem Tworczyni Psa Bobika, Kingi Zygmy, posrod jej calej spuscizny wierszem i proza udaloby sie z pewnoscia znalezc bardziej „stosowny” wiersz, aby Ja pozegnac. Ale wybieram wlasnie ten, sprzed siedmiu lat – „Imie psa”, bo jest mi bardzo bliski, ale nade wszysrko dlatego, z jest w nim cala Kinga. Cala z Jej przyzwoitoscia, Jej nieskazitelnym sluchem na krzywde i niesprawiesliwosc, Jej czystym glosem, nawet z Jej niepospolitym poczuciem humoru. I z Jej talentem znalezienia wlasciwej formy do tego co chciala nam przekazac i przekazywala na swoim Blogu Bobika.
Dowiedzialam sie zaledwie przed chwila, ze wlasnie dzis odeszla bezpowrotnie i nie moglabym w tej chwili napisac o Niej wspomnienia, przyjdzie na to czas. Teraz jedyne na co mnie stac to byc wdzieczna Losowi, ze drogi nasze sie spotkaly i ze moglysmy pobyc razem.
Reszta jest milczeniem.
Czy śpisz spokojnie, czy grzeszysz,
wujenką-ś jest, czy też wujem,
nie może szyld cię nie cieszyć:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Cóż, że tak rzadkie okapi,
cóż, że gdzieś mnoży się ujem-
ny przyrost, gdy widać napis:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Kto nazbyt gromko zakrzyknął,
ten w brodę sam sobie pluje,
wszak zna już wieść tę niezwykłą:
CISZA! BOBIK PRACUJE!
Ach, zblednie niejedno liczko,
gdy smętne, cmentarne tuje
pochylą się nad tabliczką:
BOBIK JUZ NIE PRACUJE!
:(((
Wiedziałem, że Bobik choruje a jednak wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła mną. Na szczęście zachowałem garść jego wierszyków nadesłanych pocztą pozablogową. Mam więc odrobinę Bobika tylko dla siebie.
Zgodnie z wolą Bobika, jej blog będzie działał nadal, kierowany przez Męża Kingi – tak długo, jak społeczność tam zgromadzona, zechce nadal w trwaniu Koszyczka uczestniczyć.
*
And you are still here
shining like a star that has
crumbled out of heaven
(Charles Reznikoff)
KOTLETY
Z drzew spadające kotlety
jak cudną są wizją psią!
Metanol jest w nich czy metyl –
nieważne. Ważne, że są.
Jesienią, wiosną, czy latem –
wsio ryba. Spadną i już.
Rozkwitną stokrotnym kwiatem,
ostoją będą wśród burz.
Gdy ktoś kotlety obieca,
na wierzbie (może być klon),
ach, jak to pieska podnieca,
jak w kółko kręci się on.
I liczy psina na cuda,
i szczeka wszerz oraz w głąb,
bo może, może się uda
i spadnie – prosto na ząb.
Pies Bobik, z tomiku „Wieści Z Pieskiego Świata”
Wydawnictwo Ogonum
(wydane dla przyjaciół)
– Bobik umarł!
– O!!!
– – Powiedz coś, cokolwiek…
– Bobik umarł. I co tu mówić?
Z naszego Wszechświata ubył
Jeden Przyzwoity Człowiek.
https://youtu.be/wyLjbMBpGDA
I jeszcze
https://youtu.be/JIfdYs8WErM
Jeszcze stary, dobry jazz
https://youtu.be/4VHWw9G6_UU
https://youtu.be/3n1JHIq75e8 Krzysio rozumie
Dzień dobry przy stole.
U mnie rozgardiasz, bo jutro wylatamy, pakowanie to betka, mam opanowane (15 minut góra!), ale chciałabym zostawić chałupę odgruzowaną, wszak wracamy z Polski z naszym Gościem z Poznania, czyli moją kuzynką Marleną, córką Lotnika.
Jerzor odwozi Mrusińsko do Bywszego Personelu, padnie na nich (5 kotów, nie Personel) blady strach jak zwykle, tylko jeszcze sobie nie zdają sprawy, na jak długo!
Ja jej tak nie wychowywałam, poznałyśmy się 2 lata temu, kiedy miała 5 lat. Charakter ma bardzo stanowczy i nikt jej nie podskoczy, o nie!
Nie smućmy się i nie płaczmy po Kindze, Ona by tego nie chciała. Wychodzi na to, że nikt nie wierzył w to, że Kinga sobie z tym nie poradzi.
Jeżeli jest ktoś, kto układał ten świat (Pan B.?), to źle wszystko zaplanował. Po trudzie żywota powinniśmy na tak zwaną starość (o sobie mówię, jestem kilka dobrych lat starsza od Kingi) mieć trochę luzu i oddechu. Odejść bez bólu, najlepiej we śnie.
Alicjo – słuchałam muzyki, czytałam teksty – nie jestem osobą płaczliwą. Jednak świat jest niesprawiedliwy i życie jest niesprawiedliwe i niech nikt mi nie „pieprzy” o Miłosierdziu.
Kończę na dzisiaj honorowy dyżur blogowy. Do jutra
Z gwiazd przybylismy i do gwiazd powracamy
____________________________________________
Carl Sagan (1934-1996) „A Glorious Dawn”
https://www.youtube.com/watch?v=zSgiXGELjbc
Ozzy,
w księgach stoi, że z prochu powstaliśmy i w proch się obrócimy. Twoja wersja bardziej mi się podoba, proch jest taki mało poetyczny.
Mrusia już w towarzystwie, Jerzor przyciął trawę, a ja mniej więcej nic nie robię, a takie miałam zamiary, że ho-ho.
Nie chce mi się i nie wiem, czy powinnam, jest w porządku.
Orchidee uparły się kwitnąć, ale zdążymy na pokaz, one bardzo długo kwitną.
Ozzy,
Księgi powiadają o prochu, z którego powstałeś i w który się obrócisz, ja wolę wersję o gwiazdach 🙂