Jedzenie jest grzechem
Chyba wkrótce specjaliści od tropienia grzechu dobiorą się i do nas. Trzeba się przygotować, jak się bronić albo zejść do podziemia.
Zresztą nie tylko smakosze, lecz także miłośnicy ćwiczeń gimnastycznych na świeżym powietrzu będą przeżywać podobne perypetie.
Zapędy likwidacji targów żywności i ogródków z przyrządami do ćwiczeń fizycznych ogarnia nasz kraj od głębokiej prowincji aż do samej stolicy. Kilkaset kilometrów od stolicy, w małej miejscowości, radni nakazali likwidację placu ćwiczeń, na którym ludność płci obojga ćwiczyła skoki, skłony i inne figury. A robiła to w krótkich majtkach i zapewne koszulkach bez rękawów, a za to z głębokimi dekoltami. Okazało się, że koliduje to z medytacyjnym nastrojem ludzi religijnych odwiedzających stojącą w pobliżu świętą figurę czy może krzyż.Podobnie na warszawskim Żoliborzu – rozpoczęto akcję nawołującą do tzw. sobotnich Targów Śniadaniowych, które zyskały olbrzymią popularność i utworzyły liczną społeczność łasuchów, którzy przynosili tu własne sery, konfitury i kotlety. Potem jedni sprzedawali je, a inni kupowali i – ku zgorszeniu prawdziwych patriotów – bywało, że zjadali na miejscu.
Tymczasem w tym miejscu Żoliborza projektowane jest postawienie pomnika bohaterskiego rotmistrza Pileckiego. Niewątpliwie monumentowi czczącemu pamięć autentycznego bohatera będzie towarzyszyć krzyż. No i radni zaczęli się zastanawiać, czy wypada w takim świętym miejscu wsuwać kiełbaskę z rożna albo – co znacznie bardziej grzeszne – popijać cydr.
Sportowców i żarłoków trzeba więc będzie ekspulsować z miast i wsi. Tylko gdzie znaleźć dla nich właściwe miejsce? Podróżując po Polsce, stale bowiem natykam się na różnej wielkości krzyże, które ustawiają rodacy gęsto w miejscach, gdzie zginęli w wypadkach ich krewni i bliscy. Niektórzy pewnie wracali z pikniku (zakrapianego) lub biegów na przełaj.
Komentarze
dzień dobry …
to prawda niestety … jeszcze maratony i biegi uliczne to skaranie boskie …
Pyro miłego pobytu u Ryby … to wielki prezent nie być w domu jak jest remont …
a my za 5 godziny lecimy pogrzeszyć jedzeniem i widokami …
a tu opis faktów ….
http://wyborcza.pl/1,87648,18436536,czy-wolno-cwiczyc-w-krotkich-spodenkach-obok-krzyza.html
A ja tam się cieszę.
No bo jak się nie cieszyć, gdy dwieście metrów od mojego domu powstaje Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Budynek ogromny po więzieniu które istniało od czasów carskich teraz będzie siedzibą Muzeum. Władze miasta liczą ( koszt 32 miliony ) , że jak będzie już całkowicie czynne, to będą przyjeżdżać do nas tysiące wycieczek z całego kraju i dalekiej zagranicy. A w każdej wycieczce z pięćdziesiąt osób. A co robią wycieczkowicze i zwiedzający jak zobaczą odtworzone ziemianki, pistolety z plastyku, autentyczne mundury szyte w Bangladeszu, biegających żołnierzy w postaci hologramów 3D ? Jak już obejrzą robią się głodni, wściekle głodni. Bo wiadomo, że jak partyzancki obóz to i grochówka. a jak grochówka to i świniak co go sam żołnierz wyklęty własnoręcznie zabrał chłopu co ziemie dostał z reformy rolnej.
Ale nie mówmy o zaszłościach historycznych tylko o tym, co ja mogę mieć z tego muzeum.
Wiadomo , że ludzkość będzie przejeżdżać obok mojego domu bo inaczej się nie da, chyba że będą jechać ze wschodu. No to jak proszę państwa otworzę „Bar u Maryny pod Cyckiem” . Taki sam jak w Zakopanem gdzie chodził Ogień z kompanami na wódkę i golonkę . Mam nadzieję, że władze mi nie odmówią bo Ogień na Podhalu to Narodowy bohater i Żołnierz Wyklety jeden z najważniejszych w kraju. Zaraz mi ktoś zarzuci , że Kurpie i Górale nie mają ze sobą wiele wspólnego, a właśnie, że mają bo Górale to Kurpie zepchnięci przez lodowiec.
No i ten góralski charakter i wystrój mojego baru… A co mało góralskich knajpek na Pomorzu?
No dobra, że by mi ktoś nie mówił , że jestem interesowny to bezinteresownie polecam torcik:
http://www.france2.fr/emissions/qui-sera-le-prochain-grand-patissier/recettes/gregory-velours-d-automne_347120
W zakładce Les Recettes mnóstwo świetnych przepisów i związanych z nimi inspiracji.
Jolinku-trudno nie grzeszyć w kraju,który nie jest znany z umiłowania do krzyży,
a z umiłowania do wszelkich rozkoszy,w tym kulinarnych 😀
A tu jakże grzeszny kankan:
https://www.youtube.com/watch?v=-03nyRL-fF4
O matko zapomniałem, że od dziś przez trzy dni u nas będą Rekolekcje Ognia prowadzone przez ojca Mnjackala z Indii .
Impreza miała się odbywać na Stadionie ale coś mniej osób się zgłosiło i przenieśli do Hali Sportowej.
Przez trzy dni Ostrołęka będzie CUDOWNYM miastem.
W programie rekolekcji między innymi wypędzanie szatana, nakładanie rąk, masowe uzdrowienia, cały czas wędrujący koszyk na misyjne datki i masa innych atrakcji. Dwa lata temu wstęp po dwieście od pary.
Z tym muzeum Misiu,to widzę,że najprawdziwsza prawda i jeszcze te rekolekcje!
http://www.muzeumzolnierzywykletych.pl/
Burmistrz Ostrołęki pójdzie chyba prosto do nieba.
Jeśli już to Pan Prezydent z całem szacunkiem.
Pan Prezydent niebo ma już zapewnione od dawna, nie po to studiował ponad pięć lat w Seminarium Duchownym żeby teraz ludzi do Prawdy i Samozadowlenia nie prowadzić.
Dziś ci urzędnicy którzy mają ochotę uczestniczyć w rekolekcjach mają wolne.
W pierwszej chwili pomyślałam, że to żart. Jeść nie można, ćwiczyć nie można. No tak, jak się nie je nie trzeba ćwiczyć.
Na szczęście u nas nie ma takich zapędów. I takich imprez jak u Misia.
Dziewczyny – grzeszcie i jedzeniem i spacerami w bluzkach z dekoltem. Przyjemnej podróży!
Asiu te dekolty sobie darujemy … nie chcemy straszyć … 😉
Jolinku – nie kokietuj 😀
Po odrobinę wytchnienia od świętości i patryjotysmu zapraszamy do Poznania:
http://www.codziennypoznan.pl/artykul/2015-06-21/po-raz-czwarty-ruszyla-joga-przy-fontannie
Ulla swoje certyfikaty zdobywała głównie w Australii. Sporo ćwiczyła na pogańskich skałach aborygeńskich 😉
Prezydent Poznania nie wpuszcza ogromniastej, wiadomej figury na tenże plac. Za to brata się z Syryjczykami. A ponadto ma czelność pisać do abp Gądeckiego otwarte listy odsłaniające pazerność kleru 👿
Zapraszamy, ale nie próbujcie nam przenosić stolycy do Poznania 😉
Udanych wakacji Drogie Koleżanki 😆
Dziewczyneczki – wspaniałej podróży. Bawcie się dobrze.
Jedźcie, jedzcie, grzeszcie, nade wszystko oddychajcie wolnym powietrzem.
Chciałam tylko powiedzieć, że utyskiwanie we własnym gronie nie jest warte funta kłaków. Trzeba ludzi skrzyknąć w sieci albo co i dawać zorganizowany odpór, bo nam zrobią średniowiecze ze stosami. Rodzimych talibów albo i głupców pospolitych łatwo przemienić w bojówki i dokąD WTEDY SCHRONI SIĘ RESZTA SPOŁECZEŃSTWA?
Asiu – nie, zresztą nie mam rzeczonego; dostaję od Ryby dostęp do jej stacjonarnego komputera (zresztą moje locum, to jej gabinecik z biblioteką itp). Ryba będzie dość zajęta, m.in. warsztatami witrażownictwa, konferencjami szkolnymi itd – pewnie dodatkowymi gośćmi, a ja sobie postukam choćby rano i wieczorem. 5 tygodni bez maszyny? Tylko się powiesić.
Witamy z lotniska, za chwilę odlot. Dziś paryskie atrakcje, jutro ruszamy na podbój Kraju Basków
Miś Kurpiowski
27 lipca o godz. 19:48
Przepiękny, inspirujący wiersz, dziękuję.
Przyjemnej i wesołej podróży, Dziewczyny!
U nas przelotna burza, ale nie zapowiada się, że po niej powietrze się oczyści i nie będzie duchoty. Będzie.
Misiu,
ciekawe rzeczy się u Ciebie dzieją, współczuję. Wygląda na to, że wszyscy (prawie!) chcą iść do nieba, łącznie z przeydentem elektem.
Misiu, Ty się lepiej przekwalifikuj na dewocjonalia.
Alicja – Miś nie musi. Co On się papieży i procesji nadrukował, co obrazków „świętych” naoprawiał, to nie zliczyć. Niebo ma jak w banku.
Koleżanki Podróżniczki – szczęśliwej podróży i samych wspaniałych przygód, pysznego grzeszenia!
Pyro – Tobie także miłego pobytu u Córy, mam nadzieję, że będziesz przysiada przy naszym stole?
Jak upiec szynkę wieprzową, żeby była bardzo miękka, soczysta i aromatyczna?
Jagodo – zależy na kiedy potrzebujesz i jak duży kawał tej szynki; czy szynka ma skórę i kość, czy jest to tylko kawał mięcha. Zeznaj co trzeba, a bratnia pomoc Cię nie mi9nie.
Pyro,
to jest kilogram szynki bez kości i skóry. Chcę przygotować na niedzielny obiad dla osoby starszej, mającej problemy z gryzieniem, ale bardzo lubiącej pieczyste.
Kiedy kilka miesiecy temu ochriniarz zatrudniony w jednym z supermarketow Sainsbury w nadmorskiej miejscowosci Brighton niedaleko Londynu poprosil dwie mlode klientki o opuszczenie sklepu gdyz jakas inna klientka zauwazyla jak w dziale z jarzynami, w poblizu polek ze szpinakiem i patatami wymienily szybki pocalunek i uznala to za „obrzydliwe”, otwarly sie wrota piekielne. Nazajutez bowiem na godzine przed zamknieciem sklepu zapelnil sie on setkami studentow z miejscowej uczelni Sussex University, ktorzy wszczeli maraton „Pocalunki za obopolna zgoda”. Stali sobie nie tylko w dziale jarzynowym, ale talze wsrod detergentow, papieru toaletowego, w dziale z serami, piwem, posrod lodowek miesnych i nabialu i sie namietnie calowali. Calowali sie w dodatku jednoplciowo i wesolo. Jeszcze tego samego wieczoru dantejskie sceny w Sainsburym mozna bylo zobaczyc w poznych dziennikach tv, a nazajutrz przeczytac o tym w gazetach.
Sainsbury sie troche przestraszyl. A nawet bardzo sie przestraszyl. Rzecznik sieci z glebi serca przeprosil lokalna spolecznosc, obecal poprawe, a paniom wyproszonynm ze sklepu zaproponowal, ze wplaci ksiazeca sume na wskazana przez nie organizacje dobroczynna. A i tak wszyscy sie z Sainsburego wysmiewal.
Tak dziala spoleczenstwo obywatelskie. Zamiast narzekac i kiwac glowami w zatroskaniu, organizuje zbiorowy protest, osmiesza, uciera nosa .
Kiedy kilka miesiecy temu ochroniarz zatrudniony w jednym z supermarketow Sainsbury w nadmorskiej miejscowosci niedaleko Londynu poprosil dwie mlode klientki o opuszczenie sklepu gdyz jakas inna klientka zauwazyla jak w dziale z jarzynami, w poblizu polek ze szpinakiem i patatami wymienily szybki pocalunek i uznala to za „obrzydliwe”, otwarly sie wrota piekielne. Nazajutez bowiem na godzine przed zamknieciem sklepu zapelnil sie on setkami studentow z miejscowej uczelni Sussex University, ktorzy wszczeli maraton „Pocalunki za obopolna zgoda”. Stali sobie nie tylko w dziale jarzynowym, ale talze wsrod detergentow, papieru toaletowego, w dziale z serami, piwem, posrod lodowek miesnych i nabialu i sie namietnie calowali. Calowali sie w jednoplciowo i wesolo. Jeszcze tego samego wieczoru dantejskie sceny w Sainsburym mozna bylo zobaczyc w poznych dziennikach tv, a nazajutrz przeczytac o tym w gazetach.
Sainsbury sie troche przestraszyl. A nawet przestraszyl sie bardzo. Rzecznik sieci z glebi serca przeprosil lokalna spolecznosc, obecal poprawe, a paniom wyproszonynm ze sklepu zaproponowal, ze wplaci ksiazeca sume na wskazana przez nie organizacje dobroczynna. A i tak wszyscy sie z Sainsburego wysmiewal.
Tak dziala spoleczenstwo obywatelskie. Zamiast narzekac i kiwac glowami w zatroskaniu, organizuje zbiorowy protest, osmiesza, uciera nosa .
Jagodo – zamarynuj w mieszance ulubionych ziół + sól, 2-3 łyżki oliwy i kieliszek mocnego alkoholu (tak z 30 ml) w sobotę wieczorem. W niedzielę rano pokrój 2 ząbki czosnku w podłużne piórka i powpychaj w mięso. Włóż mięcho w rękaw do pieczenia i wstaw w piecyk na 180 stopni. Po godzinie rozetnij rękaw i dopiekaj jeszcze ok 15 minut. Jeżeli nie ma być rumiane, to nie rozcinaj rękawa.
Domyślam się, że Małgosia będzie nadawała krótkie meldunki z kolejnych etapów podróży, a szersze relacje będą po powrocie. Zapowiada się ciekawa podróż.
Dziś u mnie tylko 15 st. C, więc na obiad rozgrzewające flaczki, rekomendowane przez Barbarę i Małgosię, czyli ” Flaki w rosole” Pudliszek. Wystarczy podgrzać i trochę zaostrzyć przyprawami, choć i bez tego są smaczne. Są to flaki bez wzmacniaczy smakowych i konserwantów.
Wielkie dzięki, Pyro 🙂
Ależ Pyro,
jasne, że Miś nie musi, ale taka okazja zarobkowa? Ja bym się przekwalifikowała 😉
Kiedy kilka miesiecy temu ochriniarz zatrudniony w jednym z supermarketow Sainsbury w nadmorskiej miejscowosci Brighton niedaleko Londynu poprosil dwie mlode klientki o opuszczenie sklepu gdyz jakas inna klientka zauwazyla jak w dziale z jarzynami, w poblizu polek ze szpinakiem i patatami wymienily szybki pocalunek i uznala to za „obrzydliwe”, otwarly sie wrota piekielne. Nazajutez bowiem na godzine przed zamknieciem sklepu zapelnil sie on setkami studentow z miejscowej uczelni Sussex University, ktorzy wszczeli maraton „Pocalunki za obopolna zgoda”. Stali sobie nie tylko w dziale jarzynowym, ale talze wsrod detergentow, papieru toaletowego, w dziale z serami, piwem, posrod lodowek miesnych i nabialu i sie namietnie calowali. Calowali sie w dodatku jednoplciowo i wesolo. Jeszcze tego samego wieczoru dantejskie sceny w Sainsburym mozna bylo zobaczyc w poznych dziennikach tv, a nazajutrz przeczytac o tym w gazetach.
Sainsbury sie troche przestraszyl. A nawet bardzo sie przestraszyl. Rzecznik sieci z glebi serca przeprosil lokalna spolecznosc, obecal poprawe, a paniom wyproszonynm ze sklepu zaproponowal, ze wplaci ksiazeca sume na wskazana przez nie organizacje dobroczynna. A i tak wszyscy sie z Sainsburego wysmiewali.
Tak dziala spoleczenstwo obywatelskie. Zamiast narzekac i kiwac glowami w zatroskaniu, organizuje zbiorowy protest, osmiesza, uciera nosa .
Krystyno, do wspomnianych przez Ciebie flaczków dodaję dużo majeranku, tak lubię.
Jagodo, czyżby były takie plany? Już Kraków się krygował „nie przenoście nam stolicy…”, teraz Poznań, a marzenia się czasem spełniają, lepiej nie wywoływac wilka z lasu 🙂
Znowu mi zeżarło. Brzydko proszę Łotra.
Miś, telefonicznie rzecz prosta, powiedział, że w niezbyt wielkiej Ostrołęce 17 sklepów prowadzi dewocjonalia albo też dewocjonalia. Ledwo kupcy zipią.
Na dodatek nasz Kolega nie może wyjść z szoku – jeszcze kilka lat temu wydawało mu się, że jest konserwatystą, a tu okazuje się, że lewak; skrajny lewak dla niektórych.
Chetni moga zabrac sie ze znajomymi na wirtualna wycieczke nad jezioro o nazwie Lake Roosevelt. Lake Roosevelt jest polozone we wschodniej czesci stanu WA. W Lake Roosevelt sa TAAAKIE Raki (zdjecie numer 35). Na zdjeciu 34 jest polow rakow.
Na zdjeciu 20 sa zaby. Duzo zab! Kiedy znajomi podplywali do brzegu jeziora z odleglosci mysleli, ze na brzegu sa roje pszczol. Dopiero blizej zobaczyli, ze to sa zaby. Trudno bylo chodzic po brzegu, aby uniknac stapniecia na zabe. A to jest grzech! Zaby na szczescie w podskokach usuwaly sie z drogi. Nikt nie jadl zab. Tylko TAAAAKIE RAKI.
TAAAKI RAK
https://picasaweb.google.com/100269892160627247781/LakeRoosevelt2015#6176293125265632594
Orca – raki, jak raki, ale ten ciemnowłosy pan…no, ciacho po prostu (bardzo dekoracyjny fragment krajobrazu). A jezioro ciekawe: fragmentami wygląda jak laguna, a z drugiej strony skalisty, potrzaskany stok i szkiery. Aż szkoda tych udogodnień cywilizacyjnych.
Barbaro,
ja tak na wszelki wypadek 😉
Pyra,
Nie wiem o kim piszesz. Ale jesli masz oko na, jak to nazywasz deser, to ponizej jest zdjecie z Hawaii. Ten pan lapal ryby wlasnymi recami i zlapal cos, co nazywa sie Bluefin trevally (omilu) (zdjecie 22).
Tylko uwazaj, bo mozesz nie tylko zgrzeszyc, ale byc aresztowana za ten grzech. Nie wiem ile ten rybak ma lat.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/HIWybrzeze#6083636514877533250
Orca – albo ja straciłam oko zawodowca, albo to nie jest ten sam pan. Inna budowa, inna postawa.
Czas dla mnie na kawe 🙂
…a ja do kuchni – dzisiaj podejmujemy Nowego z Młodym.
Spodziewam ich się pod wieczór, chyba, że będą mieli dość Toronto (namawiałam ich na CN Tower, to zobaczą Toronto z okolicami).
Młodsza pojechała ze znajomymi „na kurki” Wrócili po 5 godzinach schetani od biegania po lesie bez jednego choćby grzybka. Nie było nic – nawet drewniaka, czy innego nie jadalnego grzyba, o kurkach nie wspominając.
Byłam w aptece, bo gromadzę zaopatrzenie na wyjazd.
Zadzwoniła do mnie dzisiaj Krystyna z miłymi życzeniami wakacyjnymi. Socjolodzy wymyślili nową formę współżycia społecznego, w dużej mierze zastępującego rodzinę, szczególnie osobom starszym; nazywają te więzi powstałe w sieci „meta plemionami”. Pamiętacie nasze zawołanie „Blog potęgą jest i basta!”? To nasze wspieranie się w drobiazgach, ale i sprawach gardłowych, to pomaganie sobie wzajemne (mimo awanturek, pyskówek i innych wybuchów temperamentu) to właśnie meta – plemię. I tak Piotr wyrósł na Wodza!
Alicja – uściskaj Nowego.
A mnie wcale taki stan rzeczy nie dziwi. Dzisiejsze spostrzeganie takiego zjawiska, delikatnie klepiac mnie 🙂 🙂 🙂
Trzydziesci i nawet 25 lat temu wszelkie pismaki pialy do potegi z radosci, ze ten i tamten w kosciele sie pojawili ….
Nie widze problemu i jestem przekonany, ze jest znacznie wiecej wspolnych i spojnych spraw, ktorych nacje miedzy odra a bugiem moga laczyc niz dzielic.
U nas w koscialach rosna kwiaty. Bylem na takich wystawach w maju i czerwcu. Sa obrazki i jak nie zapomne to puszcze e etrer.
!!! Kraj, Bund, doplacal do wystawy kwiatow w pustostanach koscielnych. No tak, ale zeby do tego dojsc to trzeba przejsc przez odre 🙁 😉
Jeszcze tylko jutro bede w zawianym stanie. Pojutrze pogoda ma sie popieprzyc i bede mial znacznie wiecej czasu w hamaku co tez nie jest takie zle 🙂
🙄 nie tylko do Jagody
Uściskam. To będzie taki mini-mini Zjazd 😉
Dobranoc.
Pyro
Nie przesadzaj z moim lewactwem bo lewakiem nie jestem. Ciągot lewicowych też nie miałem, bo badylarz jestem od ukończenia szkoły średniej. Moja lewicowość polega na zasadzie: żyj i daj żyć innym i bądź przyzwoitym człowiekiem, bez nakłaniania nikogo do takich czy innych poglądów lub sposobu życia.
Misiu,
jeśli nie zauważyłeś, to Hana1 o 12:52 podziękowała Ci za wiersz.
Witaj przy stole, Hana1 🙂
Już jesteśmy gotowina przyjęcie zjazdowiczów sztuk dwa. Miś będzie z nami duchem, na herbatę wyciągnęłam wiadomą porcelanę. Jerzor po raz drugi musiał spróbować, czy mrożony jogurt z pralinami jest wystarczająco dobry, już my się znamy na tym próbowaniu 😉
Ja próbuję Leżajska, po robocie trzeba wypocząć 🙂
Misiu,
Twój przepis na życie jest skrajnie lewicowy.
„Lewak” dla mnie brzmi obraźliwie. Ja niestety, w tym kapitalistycznym kraju też jestem lewicowa, i jakoś nikt nie wytyka mnie palcami ani nie zagania do kościoła 🙄
Społeczeństwo tutaj jest luzackie, te kapitalisty 😯
I to jest, Misiu, najlepsza z mozliwych definicja lewactwa, z polskiego punktu widzenia. Ja tez w polskich kregach uchodae za lewaczke, choc w moim prawdziwym, nie wirtualnyn otoczeniu wszyscy wiedza, ze jesten konserwatystka z czarnym podniebiebiem. 🙂 Witam w klubie. 🙂