Smak słowiański, czyli co jadali nasi przodkowie
Ponad sześć lat temu dyskutowaliśmy o książce „Kuchnia Słowian” autorstwa archeologów z Kazimierza Dolnego Hanny i Pawła Lisów.
Książka wywołała pozytywne recenzje i znalazła swoje miejsce na popularnonaukowym rynku. Jej niebagatelną zaletą były także przepisy przytoczone przez autorów i dające się w naszych domowych kuchniach dość łatwo zrealizować.
Minęły lata i przez ten czas Hanna i Paweł Lisowie pracę swą rozbudowali, pogłębili i dodali szereg odnalezionych starych przepisów. Zgodnie zaś z dobrym obyczajem i rzetelnością autorską wszystkie publikowane receptury sami gotowali.Nowe wydanie „Kuchni Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków” jest także bogato ilustrowane. Nowy wydawca – Nasza Księgarnia – dołożył wszelkich starań, by dzieło kusiło ewentualnych czytelników piękną szatą graficzną.
W notce na okładce (poproszony o ocenę dzieła) napisałem:
Ciekawość nie zawsze prowadzi do piekła. Czasem udaje się go uniknąć i zdobyć porcję nowej wiedzy. Tak było i tym razem. Im bardziej zagłębiałem się w tę księgę, z tym większym zainteresowaniem ją czytałem. Zyskałem też wiele, gotując według podanych w niej przepisów. Ale na ten temat mogą się wypowiadać przede wszystkim moi liczni goście.
Do dziś tych gości uraczonych potrawami przygotowanymi według przepisów dawnych Słowian uzbierało się już parę dziesiątek. Wszyscy żyją i domagają się ponownego uczestnictwa w słowiańskiej uczcie.
Niektórzy, chcąc zasłużyć na zaproszenie, przeczytali książkę i stali się miłośnikami tej dawnej kuchni, która jest tyleż pyszna, co zdrowa. A lektura dzieła pełnego anegdot jest niezwykłą i pełną przygód podróżą w głąb historii.
PS Ponieważ mam aż dwa egzemplarze książki Lisów, to wracam na moment do dawnej tradycji zgadywanek kulinarnych. Kto pierwszy odpowie prawidłowo na niżej podane pytanie, ten otrzyma „Kuchnię Słowian” na własność.
A pytanie brzmi: w jakim dokumencie i kiedy zapisano słynne zdanie: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj!”?
Komentarze
?Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj!? to pewnie jakas slowianska wersja znanego „Lie back and think of England”?
OK. Ksiega Henrykowska.
Od czego jest jest wyszukiwaeka w internecie?
Wiem, nie napiszę, bo to byłoby nieuczciwe – inni w drodze do pracy, a ja mogę skoro świt… A na książkę mam i owszem – apetyt. Przeżyję.
Nie mam zresztą ochoty na breje, polewki, kasze przyprawiane miodem pod niedostatek luksusowej soli. Pewnie, że to jadalne, a nawet bywa smaczne (jak podpłomyki, czy grzyby pieczone na ognisku) jednak gotować nie będę.
dzień dobry ….
jestem ciekawa komu się uda ..
Orco ja lubię ogórki świeże z miodem lub cukrem to i takie śniadanie pewnie bym zjadła ze smakiem a na głodniaka wszysto jest pyszne …
Czy to nie tu już kiedyś dyskutowaliśmy, czy to w ogóle jest po polsku, a nie po czesku na przykład? 😉 Albo śląsku?
Oryginalny tekst Księgi Henrykowskiej jest po łacinie, a rzeczony fragment brzmi:
„?Bogwali uxor stabat, ad molam molendo. Cui vir suus idem Bogwalus, compassus dixit: Sine, ut ego etiam molam. Hoc est in polonico: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai.”
„Gdy zaś tam przez pewien czas przemieszkiwał, pojął za żonę córkę jakiegoś kleryka, chłopkę grubą i zupełnie niezdarną. Lecz trzeba wiedzieć, że za owych dni były tu w okolicy młyny wodne ogromnie rzadkie, przeto żona tego Bogwała Czecha stała bardzo często przy żarnach mieląc. Litując się nad nią mąż jej Bogwał mówił: ?Sine, ut ego etiam molam? ? to jest po polsku: ?Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj!? Tak ów Czech na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona”
Kronikarzowi się coś wydało, a my chcemy wierzyć, że Czech mówił do żony po polsku 🙄
Heleno,
Twoje skojarzenie jest znacznie ciekawsze 😀
Heleno
– close your eyes and think of England! 😉
(nb, perfect timing… 🙄 )
O 10:00 mam termin u dentysty.
Lie back, open your mouth, a ja pobruszę…
Zawsze stosuję do tego „cross your legs” i zaciśnięcie dłoni, instynktowne 🙄
No pewnie, ze moje intuicyjne tlumaczenue jest znacznie ciekawsze, choc moze nie koniecznie dla tej brzuszonej ofiary staroslowianskiej swawoli…. 😳
Gospodarzu Drogi, poniewaz wygralam ksiazke, a nie ma mnie w domu i dlugo nie bedzie, czy moglabym sie jej zrzec na rzecz Pyry? Bo nie bedzie jej (ksiazki) komu odebrac od listonosza?
Heleno,
bruszonej, nie brzuszonej 🙄 😉
Pamiętam, że mój ojciec nazywał „brusem” taki podługowaty kawałek specjalnego kamienia do ostrzenia, szlifowania noży…
Przestało padać. Lecę do dentysty.
Dobrze Heleno, książkę przekażę Pyrze. Ale przyznać muszę, że po raz pierwszy spotykam się ze zwycięzcą-samozwańcem. Wyników konkursu bowiem nie ogłoszono. Odpowiedź zaś była połowiczna. Podano nazwę dokumentu – „Księgi henrykowskie” ale nie podano daty czyli 1270 r. A pytanie było proste i precyzyjne.
Życzę Pyrze miłej lektury.
Bo pewnie nie zauwazylam, ze trzeba jeszcze podac date. Sorry. Czytanie ze zrozumieniem sprawia mi ostatnio pewna trudnosc. U mnie jest w tej chwili gleboka niewyspana od szesciu miesiecy noc. Ale dobrze, ze ksiazka pojdzie do Pyry.
Bardziej mi sie podoba „brzuszona”, niz „bruszona”. Przynajmniej wiadomo o co chodzi!
To mi przypomina anegdote z mojego pierwszego roku po przyjezdzie do Polski. Zmuszona zostalam przez komitet rodzicielski w podstawowce uczeszczcac na lekcje religii (katolickiej). Dlugo na tej religii jie zabawilam, bo zostalam wywalona z hukiem i trzaskiem.Ale przedtem jeszcze siostra katehetka (bardzo glupia) kazala nam wyjasnic znaczenie zwrotu „owoc zywota twojego”. Bylam jedyna, ktora podnioslam reke i powidzialam, ze znaczy to tyle, co „owoc twojego brzucha”. Zostalam bezlitosnie wysmiana.
I wiele lat uplynelo zanim moj przyjaciel, ks. prof. Michal Czaykowski, biblista powiedzial mi, ze mialam absolutna racje – „zywot” w modlitwie oznacza brzuch, a nie zycie .
Wyjasnienie dla mlodziezy: tak, za komuny lekcje religii istnialy i nie byly tak do konca dobrowolne. Znaczy sie byla silna presja. Choc odbywaly sie poza szkola. Najczesciej w jakichs salach parafialnych. W szkole sredniej tez usilowano mnie zmusic do chodzenia, ale wtedy juz bylam pyskata i kategorycznie odmowilam.
Brzuszenie jest takie dosłowne 🙁
No i jestem znowu.
Rentgen kontrolny OK, 10 minut bruszenia i fluoryzowania, i zęby jak nowe 😉 Ani śladu, że pijam czarną herbatę. 150 Fr w plecy.
Mój dentysta zna film „Maratończyk” 😎
To była naprawdę głupia katechetka. Żywot to brzuch i łono w dawnej polszczyźnie, a niektórzy chłopi do dziś narzekają na ból macicy (żołądka).
Chlopom bol macicy sie wyjatkowo nalezy. Za caloksztalt.
No, to się nasze Damy rankiem natrudziły-nabrusiły…
Nb, brusić, to do dzisiaj po góralsku znaczy ostrzyć.
„owoc zywota Twego”
tak jak w modlitwie…benedictus fructus VENTRIS tui…
albo w porzekadle „plenus VENTER non studet libenter” (jak powiadal moj nauczyciel laciny in illo tempore) 🙂
A u Boryny 🙂
Nic to innego, tylko watroba sie wama zapiekla albo macica opadla”.
Tak mowila do niego Dominikowa i smarowala jego boki goracym olejem.
To jednak dobrze pamiętam
brusić – ostrzyć osełką, brusem; szlifować
brus – osełka z łupku
Kosę, sierp można tym było brusić.
Brus trzeba było zwilżyć wodą lub śliną.
Tutejsi górale też używają brusów do kos.
Pamiętam ten odgłos kosy przeciąganej brusem. A najpierw wyklepanej.
Fachowiec
Panienki też potrafią 😉
Przyswoiłam sobie niewielką anginę. chodzę w polarowym dresie, łykam tabletki, piję imbirowy napój. Głupio w czerwcu mieć anginę. Na obiad był żurek, na kolację będzie pstrąg. Jutro same szparagi (Ryba) w niedzielę kaczka z pomarańczą. Więcej planów nie mam.
ozzy
BBKinga sluchalem przed ponad czterdziestu laty. wtedy sluchalo sie wszystkiego co zza oceanu. z czasem uznalem jego tworczosc za zbyt korzenna, ta sama melodia i teksty nic nie wnoszace. ale nie mowie, ze jak gdzies w jakims barze on akurat leci w glosnikach, to drink przestaje smakowac.
po wydarzeniach w NY (11. 11) BBK robil turne po EU i mial byc rowniez w Berlinie.
tu gdzie zyje, ( tu mala poprawka do tego co pisales wczoraj, posadziles mnie ze ja w Berlinie mieszam. to fakt, czesto czyta sie w tutejszch wpisach, ze ten czy inny mieszka na wsi. zareczam cie, mam pare scian i sufit nad glowa i w tych szescianach mieszkam, ale w Berlinie to ja ZYJE cala geba (kulinarnie) 🙄
bilety na BBK byly w polrocznej przedsprzedazy. po pieciu miesiacach zaden bilet nie zmienil wlasciciela. tutejsi tubylcy olali BBK, zreszta zwanego tutaj pipi K
i co w tej sytuacji zrobil BBK?
jego menago zorganizowal konferencje prasowa i wydal oswiadczenie, ze z uwagi na to, ze niemcy nie sa w stanie zabezpieczyc jego koncertow przed ewentualnymi terrorystycznymi atakami to BBK odwoluje wszelkie koncerty na terenie de. fanow bardzo przeprasza i zapewnia, ze kasa za bilety zostanie do ostatniego centa oddana 😆
co jak co, ale tutejszych tubylcow nie mozna posadzac o brak gustu, smaku i wyrobienia rowniez w dziedzinie kultury 🙄
Kto nie oglada dzisiaj U.S. Open w Chambers Bay moze ma ochote zapoznac sie z okolica tego miejsca. Chambers Bay jest polozona niedaleko miasta Tacoma. Podczas zawodow w Chambers Bay sportowcy, reporterzy i kibice mieszkaja w Tacomie i okolicznych miejscach.
Kilka razy pisalam tu o Tacomie. Ostatnio pisalam, kiedy rodzina orek przeplynela pod Tacoma Narrows Bridge.
Jedna z atrakcji miasta Tacoma jest Museum of Glass zalozone przede wszytkim w uznaniu artysty urodzonego w Tacomie, Dale Chihuly. Tworczosc Dale Chihuly to przede wszystkim formy w szkle inspirowane miedzy innymi przez ksztalty wielu stworzen i roslin zyjacych w oceanie. Formy Chihuly sa rowniez inspirowane przez oryginalna tworczosc Native Americans. W zylach Dale Chihuly plynie krew i dziedzictwo miejscowych plemion. Ksztalty koszykow plecionych przez Native Amaricans sa czesto widoczne w formach ze szkla autorstwa Chihuly.
Niektore firmy w Tacomie eksponuja tworczosc Chihuly w swoich biurach. W wejsciu (lobby) do budynku sądu w Tacomie miesci sie wystawa wielu szklanych form autorstwa Chihuly.
Zalaczam link do Museum of Glass w Tacomie. Zwracam uwage na Bridge of Glass. Gorna czesc tego mostu to kilka kaset, w ktorych znajduja sie ulozone formy inspirowane ksztaltem mieszkancow oceanu. Zdjecia nie oddaja wrazenia, jakie robi to miejsce. Szczegolnie w nocy, kiedy kasety sa podswietlone.
Zrobilam zdjecia kilku kaset z formami. Kazde zdjecie przedstawia oddzielna kasete. Te zdjecia pokaze osobno. Rowniez zrobilam zdjecia wejscia (lobby) budynku sądu. Zolte (brazowe) formy w oknie, ktore wygladaja jak meduzy nie sa inspirowane meduzami. Te formy sa inspirowane starymi, rozpadajazymi sie koszykami uplecionymi przez kobiety z miejscowych plemion.
Na poczatek Museum of Glass
http://museumofglass.org/outdoor-art
Kasety z formami inspirowanymi ksztaltem mieszkancow oceanu. Kasety mieszcza sie w suficie mostu (przejscia). Te zdjecia robilam lezac na plecach w przejsciu przez most z kamera skierowana w gore. Prosze docenic moj wysilek 🙂
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/DaleChihulyBridgeOfGlassSeaforms#5276133807964472306
Lobby budynku sądu
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/ChihulyIndoorsUnitedStatesCourthouseTacomaWA#5280590054229270642
Kocham szkło. Nie wszystkie formy i kompozycje podobają mi się, ale większość jest bardzo piękna. Kompozycje szklane działają formą, barwą i światłem ( z lewej strony w moim oknie widzę tęczę – jest mało wyrazista, bo na tle chmur).
Dziękuję, Orco.
Pyra,
To moze chcialabys obejrzec obraz z miejsca w muzeum gdzie sa piece i artysci wykonuja rozne formy.
Obraz podaje, ze to jest na zywo. U nas jest prawie 10:30 rano. Moze to jest na zywo. 🙂
http://museumofglass.org/glassmaking/live-from-the-hot-shop
Orko, jesteś szczęściarą, że mogłaś to wszystko podziwiac z bliska. A my mamy szczęście mogąc te cudeńka oglądac na Twoich zdjęciach, niektóre rzeczywiście robione z poświęceniem 🙂 Dobrze, że napisałaś o tych inspiracjach wyrobami użytkowymi, nie wpadłabym na to. Dla mnie to świat podwodny, albo kwiaty, no i co za kolory. Aż żal, że tak daleko…
Potwierdzam, ze obraz z piecow w Museum of Glass jest na zywo. Jest to ciekawy proces.
http://museumofglass.org/glassmaking/live-from-the-hot-shop
Wiele razy bywałam w hutach szkła, gdzie operowano tradycyjną techniką wydmuchiwania form szklanych i szybkiej obróbki. Widziałam produkcję szkieł użytkowych i artystycznych, szkła sodowe i szkła ołowiowe (kryształy). Bardzo podobała mi się huta w Czechach, gdzie robiono wyroby ze szkła warstwowego (2 różne barwy nakładane na siebie. Szlif na warstwie górnej dawał barwny relief warstwy spodniej). Ania natomiast zwiedzała warsztaty szklarskie w Murano. Tam się właśnie od kilkuset lat bawią barwą, łącząc nici szklane róznych kolorów.
Barbara,
Dziekuje za mily komentarz. Odwiedzanie tego muzeum zawsze sprawia mi wielka przyjemnosc. Szczegolnie most. Te zblizenia kaset sa drukowane na pocztowkach z Tacomy. Kazdy obraz to oddzielna pocztowka.
Tak jak piszesz, jesli ktos nie wie to raczej sie nie domysli o co w tym chodzi 🙂
Wyroby produkowane podczas pokazu na zywo sa sprzedawane chetnym. Nie pamietam ile czasu kazda forma musi lezec z specjalnym pomieszczeniu zanim jest wystawiona na sprzedaz. To musi nie tylko sie schlodzic, ale rowniez podlega jakims dodatkowym procesom.
Piekne, Orco. Dzieki. Jestes naprawde wspaniala popularyzatorka amerykanskiej kultury i codziennosci. A o te kulture dba sie tu bardzo pieczolowicie w kazdej lokalnej spolecznosci. Uderzalo mnie to od poczatku mojej amerykanskiej zyciowej przygody. Uczy sie szacunku do niej i przywiazania. I to jest dopiero wychowanie obywatelski i patriotyczne. Bez Wielkich Slow.
Już z powrotem w domu. Krakusy zdążyli wczoraj wypalić po 2 paczki papierosów na twarz. Ci to mają płuca 😯
Co gorsza, myśmy im te papierosy dowieźli, bo w niedalekim rezerwacie indiańskim kosztują one 20$ za karton, a poza rezerwatem 80$ z groszem. Podejrzewamy, że Krakusy nas zapraszają nie dla naszego pięknego wyglądu i wyrafinowanego intelektu, tylko po to, żeby im dostarczyć taniego dyma 😉
Dostarczamy, Jerzor wygłasza uczone mowy na temat szkodliwości a ja wiem swoje, bo przez to przechodziłam lata temu – trzeba samemu chcieć rzucić, i nie dla mamusi, dzieciątka, ukochanego mężczyzny, tylko DLA SIEBIE.
Ozzy,
zdaje się, że mamy podobne gusta muzyczne. Miałam szczęście dwa razy być na koncertach B.B.Kinga, facet o niespożytej energii i takimż apetycie (konieczne krzesło na estradzie!), a koncert nie miał określonej długości, trwał tyle czasu, ile B.B. wytrzymał, 3-4 godziny grania i śpiewania. Buddy Guy to moja druga miłość, ale on już też leciwy. To tej dwójki ulubionych dopisałabym jeszcze Stevie Ray Vaughna, który niestety, poerwszy dał dyla w niebiosa, chociaż nie ze swojej winy. Akurat byłam wtedy w Teksasie 😯
Buddy Guy ma 78 lat, więc powiedziałam – dość leciwy, a z ciekawości sprawdziłam na googlu, czy koncertuje. HA! Otóż dzisiaj, 19 czerwca daje koncert w Vancouver! Potem występy z Rolling Stones, jeszcze inne daty i UWAGA UWAGA – 2 lipca w Tarrytown, czyli u Cichala! Gdyby Cichale byli w domu, to mieliby nieprzyjemność najazdu z Kingston 😉
http://www.cheappricedtickets.com/results-general?kwds=Buddy+Guy&utm_source=bing&utm_medium=cpc&utm_term=buddy%20guy%20tour%20dates%202015&utm_campaign=Concerts&gclid=CKiEhvKrnMYCFUt5KgodYS4A0g&gclsrc=ds
Helena,
Dziekuje za mile slowa.
Zgadzam sie, ze patriotyzm manifestuje sie miedzy innymi szacunkiem do wszystkiego, co nas otacza.
Jesli jestesmy w Tacomie to moze posluchajmy zespolu jazzowego z Tacomy o nazwie Pearl Django. Zespol wykonuje swoja wersje rosyjskiej melodii „Oczy czarne”.
https://www.youtube.com/watch?v=GpNMmWp4ol4
p.s.Na klubowym koncercie Buddy Guy’a byłam kiedyś w Toronto, ze 20 lat temu.
Kazdy na pewno ogladal lub przynajmniej widzial gre w golfa. Po raz pierwszy mozecie ogladac golf w Chambers Bay, WA.
🙂
http://www.usopen.com/en_US/console/console.html?ts=1434739422141&video=mg&syn=USGA&db=false&ref=www.usopen.com/en_US/video/liveVideo.html&alt=&promo=
Orca,
przez wspominaną przez Ciebie Tacomę przejeżdzaliśmy ostatnio, niestety autobusem, tym spóźnionym trochę.
Całe wybrzeże zachodnie jest wspaniałe, o czym wiedzieliśmy, ale dopiero lekkie (bo te parę dni to mało!!!) spenetrowanie Oregonu dało nam mniej więcej ogląd. Fantastyczna przyroda, chociaż ja się zachwycam tak samo pustynią, jak i „rain forest”, preriami i górami 😉
Patriotyzm. Ja jestem polską patriotką, kanadyjską także zarówno.Tak się to wszystko zlepiło, że ani bez jednej, ani bez drugiej krainy nie mogę żyć.
Powinnam jednak zaznaczyć, że Kanada i USA to dwa różne kraje i dwie różne mentalności. Serio!
Orka
byc moze jestem tu na blogu jedynym, ktory gral w golfa i to na dobrym i przyzwoitym poziomie. w ubieglym stuleciu bardzo czesto bywalem w egipcie by tam uprawiac windsurfing. na wypadek flauty zabieralem do samolotu worek z kijami i pilkami. warunki do treningu byly wysnienite. bylismy zbyt leniwi by trenowac na polach golfowych. cwiczylismy uderzenia na plazy. a to z tej przyczyny, ze pileczki golfowe zawsze, co do jednej przyplywaly na brzeg. wystarczylo zrobic spacer po plazy przed zachodem zlotej planety i pozbierac kaszorkiem (to taki koszyk na trzonku) z wody biale kolki, by nastepnego dnia dalej cwiczyc. progres byl widoczny z dnia na dzien, do momentu kiedy zadna z pilek nie wrocila do oczekiwanego miejsca.
wierz mi, takie rzeczy nie byly tanie w tamtej szerokosci geograficznej, a bylo to z reguly pelne wiaderko pietnasto litrowe. trzeciego dnia kiedy ponownie zadna z pilek nie wrocila, pomimo korzystnej hydrocyrkulacji, zaczelismy sie ze znajomym dokladnie przygladac otoczeniu….
i w mniej wiecej tej samej odleglosci gdzie ladowaly nasze pilki ujrzelismy przez lornetke krokodyla. to ze to bydle mogloby byc dla nas niebezpieczne, nie przyszlo nam nawet przez chwile do lepetyny, nawet kiedy plynelismy do niego w dmuchanym kajaku. i dorwalismy bydlaka, byl tak obzarty naszymi pilkami, ze stracil w zupelnosci wlasna sterownosc, nie bylo mowy by uciekl nam pod wode.
doholowanego krokodyla do brzegu poddalismy operacji. znajomy golfista, w realu dr ortopeda, jak najbardziej nadawal sie na szefa przedsiewziecia, ja tylko asystowalem, ostrzylem noze, podawalem srodki usmierzajace smrod po otwarciu brzucha krokodyla.
odzyskalismy wszystkie, co do jednej pilki z krokodyla. by ulatwic sobie w przyszlosci odzyskiwanie pilek, wszylismy bestii, co nie bylo takie proste, zamek typu expres, takie co stosuje sie przy rozporkach, tyle ze pare razy dluzszy.
nastepnego dnia wyposazeni w pare wiaderek pilek trenowalismy do zachodu slonca a krokodylek zaraz po zakonczonej sesyjce podplynal do nas, polozyl sie na plecach i bez problemu daal wyciagnac z siebie wszystkie pilki.
A ja myślałam, że tylko wędkarze i myśliwi….
To się nam nam ładnie poszerzyło, Pyro 😉
@szaraku,
historia golfowo-krokodyla jakze mrozkowska.
Tokarz Stonoga w stylu streicherowskim nazywa gazete Michnika…Judezeitung.
Upiory powracaja nad Wisle.
Historyjka o krokodylu rozkoszna!
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=stonoga&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Ehum….
chodziło mi o to najpierwsze zdjęcie, a nie oposła Stonogę Zbigniewa 🙄
https://images.search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEVv0T_oRVbkoAqLMnnIlQ;_ylu=X3oDMTByMDgyYjJiBGNvbG8DYmYxBHBvcwMyBHZ0aWQDBHNlYwNzYw–?p=Stonoga&fr=yhs-mozilla-004&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
…a konkretnie chodziło mi o stonogę w okularach.
Szaraku,
targa mną potrzeba pogłębienia wiedzy na okoliczność 😉
W jakim kolorze był ten suwak? mam nadzieję, że twarzowy! I z jakiego tworzywa? mam nadzieję, że z ekologicznego 😆
Usłyszane w tramwaju:
Tatuś do córeczki: …a jak stonoga straci jedną nóżkę, to jak się będzie nazywała?
Córeczka: dziew.., dziewien…, dziew…, KALEKA.
Donos
Uprzejmie donoszę, że akcja przygotowania masy do wafli zakończyła się sukucesem
Życzliwa
Echidna
Mogę się lenić. Rano pies, zakupy, te sprawy, potem nakarmić psa, obrać 2 kg szparagów (Ryba dojeżdża), obrać truskawki, ubić śmietanę, wyciągnąć waflowe miseczki – i niech każdy sobie nakłada, jak chce. Teraz za chwilkę wyłączę palnik pod szparagami, deser czeka, a ja najwyżej wstawię po południu kaczkę w piekarnik. Od wczoraj czeka posypana proszkiem jabłkowo – pomarańczowym, dzisiaj wepchnę jej w brzuszek pomarańczę, sokiem z drugiej skropię tuszkę, lekko nasolę i w piec.
Alicjo. Drugiego lipca będziemy w Szczecinie, niestety (Czubaszek)
Orko,
Szkła cudne. W Polsce, również ciekawe ale zupełnie inne kompozycje proponuje Tomasz Urbanowicz:
http://www.archiglass.com.pl/index.php?lng=pl
Wiecie jak wygląda róża wielkokwiatowa w pełnym rozkwicie? Taka róża typu „kapusta”? Dostałam taką różę z purpurowego szkła w srebrnej owijce (ta owijka potem spatynuje – teraz lśni, jak tureckie łańcuchy na torsach nowobogackich). Róża mierzy kilkadziesiąt cm – łodyga i jedna ulistniona gałązka, a na szczycie ten kwiat. Waga 2 kg. Żeby wazon to utrzymał, kupiła szklane kulki do akwariów (obciążenie). Dostałam kwiat na imieniny, urodziny, Dzień Matki i z każdej innej okazji. Ryba wykonała. Jestem z niej bardzo dumna. O!
Fotkę kwiatu wysłałyśmy do Alicji – pokaże wszystkim.
http://bartniki.noip.me/news/R-1.jpg
http://bartniki.noip.me/news/R-2.jpg
…a nawet wszystkie trzy 😉
http://bartniki.noip.me/news/R-3.jpg
ewa
20 czerwca o godz. 14:08 542184
Dziekuje za informacje o Tomaszu Urbanowiczu. Obejrze dokladnie calosc jutro.
Przyjemnego weekendu 🙂
Alicja – dziękuję.
Urbanowicz to piękno szkła wykorzystywane architektonicznie. Trzeba nie tylko mieć wyobraźnię i umiejętności, ale i zamówienia.
Pyro,
ja mam kotwicę wykonaną tym sposobem (zapomniałam, jak się nazywa ta technika) lusterko-drzewko, oraz pticę od Tereski Pomorskiej, ale to są rzeczy zrobione „na płask”, czegoś takiego jak Twoja róża nie widziałam 😯
Wracam do tematu szkła – uwielbiam i mam dużo za dużo, większość z Polski, ale to jest szkło użytkowe tak zwane.
Oprócz „Janioła” Bożeny Czok – nabyłam drogą kupna w Jatkach wrocławskich, gdzie p. Bożena ma swój sklep. Weszłam do sklepu, Janioł się do mnie uśmiechnął i za chwilę był mój. Targować się nie umiem i nie śmiałabym, ale p. Bożena sama zaproponowała mi lekką zniżkę. Wdałyśmy się w rozmowę – kto z Wrocławia, pamięta na Rynku sklep „Amfora”. Tam były fantazje szklane wszelkiego autoramentu, bardzo często autorstwa mojego sąsiada (przez rok mieszkałam na stancji tak zwanej) Zbigniewa Horbowego.
Zbigniew Horbowy był powodem, do którego naonczas wielkie rzesze waliły do Amfory, żeby obejrzeć, co nowego wymyślił w szkle. Bożena była jego uczennicą, nic dziwnego, że moje oko zatrzymało się na „Janiele” – to ja go tak nazwałam 🙂
http://bartniki.noip.me/news/IMG_7228.JPG
Pyra
20 czerwca o godz. 16:05 – nie za maco, Pyro, przyjemność po mojej stronie.
https://www.youtube.com/watch?v=TPZFuVaWaDQ
W tym wywiadzie (powyżej) Zbigniew Horbowy mówi przede wszystkim o szkle użytkowym, ale ja pamiętam jego całkiem nie do użytku domowego dzieła z Amfory.
Pamiętam „Amforę” i prace Horbowego.
Piękny Janioł, Alicja. Jak się zobaczymy dostaniesz Janiołecka. Maluśkiego, w niebieściutkiej sukienczynie.
Sztuka dosłowna jest zawsze nieco kiczowata, ale któż nie lubi kiczu w niewielkiej dawce?
Mała anegdota z życia korporacyjnego. Jakieś pół roku wróciłam do korzeni, czyli do klientów szwajcarskich. Niestety trafiłam na klientów niemieckojęzycznych. Nolens volens, od tego czasu posiłkuję się wujkiem Google tłumacząc prostsze maile (odpowiadam w bardziej „ludzkim” języku angielskim), starając się w miarę możliwości nie zawracać bardziej wyedukowanym koleżankom głowy. W każdym razie, „Sehr geehrte Frau” czy „mit freundlichen Grussen” (wybaczcie brak umlautu) nie robią już na mnie wrażenia, za to „Berechnung”, „Abrechnung” i „Bemerkung” ciągle mi się mylą. Wracając do ad remu: otóż dwa dni temu poprosiłam koleżankę o pomoc w interpretacji bardziej skomplikowanego maila. Dziewczyna słuchała mojej interpretacji faktów, kiwała spokojnie głową, że mam rację, a na koniec wypaliła: „No, jeszcze będą z ciebie Niemcy!” No NIE!
Wieloletni współkomentator kulinarny naszego Gospodarza, prof Andrzej Garlicki , skądinąd znakomity historyk , był autorem wrzodu żołądka swojej studentki, a mojej przyjaciółki. Zdawała u Niego egzamin. Pan Profesor 15 minut słuchał, kiwał zgodnie głową, czynił gest jakby oklasków, a w 18-tej minucie rzucił dobrotliwie: „Lubię Panią i dlatego wpiszę „niedostateczny”, bo powinienem Panią wyprosić po 3 minutach. Proszę się nauczyć i coś przeczytać może…?” Bożenka płakała jak bóbr, bo czuła się obryta doskonale. Zdała za trzecim podejściem, a wzód żołądka leczyła długo.
Wyczytałam taką wiadomość:
http://muzyka.onet.pl/newsy/urszula-sipinska-ma-trudna-sytuacje-finansowa/h3k17g
Rozumiem, że Violetta Villas nie radziła sobie z finansami i swego czasu wielką sławą. Pani Sipińska, z zawodu architekt wnętrz, bo piosenkarka z niej była żadna, nie ma się co czarować, dlatego w zawodzie artystki nie pozostała długo. Architektura wnętrz to marny zawód, bezdochodowy?
Alicjo – ma z mężem firmę nr 1 w Poznaniu. Uczelnie, banki, korporacje to ich klienci. Nie wiem, co tam się dzieje – przegrane procesy? Wrogi podział? Różne rzeczy mogą zniszczyć firmę.
Pyro,
profesorowie są od tego, żeby studentów gnębić, bez tego nudziłoby im się na egzaminach 😉
Pyro,
niech ta, ale tak czy inaczej dziwi mnie taka wiadomość. Ot, znalazła się biedna…
Alicjo – a jeżeli np był rozwód i adwokaci oskubali do skóry? Albo inne takie, ale po 25 latach w branży powinna jakieś zasoby mieć. Widać straciła wszystko, a nie propwadziła hulaszczego życia.
Mimo wszystko dziwuję się, Pyro, bo to przecież poznanianka i powinna być przygotowana na różne życiowe okoliczności. Poznaniacy rodowici i ewentualne przeszczepy spod Krakowa (moja ulubiona rodzina) mają we krwi, że kasy trzeba pilnować.
Nie chce mi się wierzyc, że potrzebna jej zapomoga, jednorazowa zresztą, w ilości 3000zł.
A nawet gdyby, to nie pchałabym się z taką wiadomością na łamy. Wstyd po prostu 🙄
Toteż brzydko plotkując, zastanawiam się co to za rozgrywka i z kim. To była doskonale prosperująca firma.
Pyro,
plotkujemy o osobach publicznych, więc wolno 😉
Jagodo, sorrki za tak dlugie targanie. moge miec jedynie nadzieje, ze uprzyjemnialas ten czas wspanialymi nalewkami.
bylismi dzisiaj od rana na lotnisku, i to nie byle jakim, tylko pierwszym jakie powstalo na naszej planecie. lilentahl tam cwiczyl i polegl dla dobra sprawy. ale to nie byl cel wyciczki. miejscowosc stölln lezaca rowniez w rejonie havel zostala wlaczona wraz z pozostalymi czteroma miejscowosciami do bundes projektu buga 2015. w trzech pierwszych bylismy przed paroma tygodniami, miedzy innymi w tej, co dwa tygodnia temu podczas burzy, wichury, i innch czortow, jeden ze zwiedzajacych trafiony zostal konarem drzewa do tego stopnia, ze beda jedynie jego wspominac dobrze badz zle.
jak widzisz, tym razem sie mi upieklo, jestem zdrowy na ciele i na uuuuumyyy, o nie, tego nigdy nie wie sie do konca.
naturalnie ze suwak ( jakze brakowalo mi tego slowa wczoraj, to powod tego, ze tutaj nawet poranne sobotnie bulki kupuje sie w jezyku goethego ) byl bardzo twarzowy dopoki, dopoty tkwil w kombinezonie nurkowym, w ktory odziana byla mloda artystka. kiedy odarlismy ja z garnituru by pozyskac suwak, ukazala sie jedynie naga prawda 🙄
ale wierzcie mi, to by naprawde ten przypadek, o ktorym mowi sie, szata ciala nie zdobi 😆
tego typu suwaki sa w dzisiejszych czasach juz bardzo szczelne i nie przepuszczaja wody. dawniej bywalo to bardzo roznie. nieraz pare kropel dostalo sie przez manczete w okolicach szyi i cieklo az do wydechu.
uff, uczucie szczegolnie w zimnych miesiacach na baltyku, nie do polecenia nawet komus malo przyjemnemu.
milo, ze tez i Nisia mnie czyta 🙄
” Fakt”, który drukuje informacje o Urszuli Sipińskiej jest zwykłym brukowcem, żeby nie nazwać go jeszcze dosadniej. Ton informacji jest niby – współczujący, ale chodzi tu raczej o wywołanie nienawistnych komentarzy. Być może istotnie była piosenkarka ma trudną sytuację, ale ona sama nie żali się ” Faktowi”, tylko są to zasłyszane wieści.
O nierzetelności i niechlujstwie ” Faktu” przekonuje się co jakiś czas moja znajoma, która z racji wykonywanej funkcji/ choć żadna z niej persona/ musi składać coroczne oświadczenia majątkowe. Oczywiście takie informacje to gratka dla brukowca, ale każdorazowo dane są przekręcone, czyli zwyczajnie fałszywe. I tak wartość dość skromnego domu zawyżona jest tysiąckrotnie/ !/ , o kredycie nie ma w ogóle informacji, albo podany jest w innej walucie. Znajoma wścieka się, ale szkoda jej czasu na procesy. Wiadomość znika następnego dnia, bo są już inne ” prawdziwe fakty” .
Dlatego z rezerwą podchodzę do tego, co oni tam wypisują.
Ewo,
dobrze, że napisałaś o Tomaszu Urbanowiczu, bo chyba niewiele osób w naszym kraju wie o jego twórczości. Ja nie wiedziałam. Wspaniałe dzieła. I jak widać, zamówień mu nie brakuje.
Pijemy włoskie, czerwone wino, które zaledwie o 2 stopnie przewyższa „Czar Pegeeru”. Dziewczyny (moje dwie * Ola) omawiają warunki wycieczki do Szkocji w drugiej połowie lipca. Chichoty wstrząsają blokiem. Jak ja to lubię.
Panstwo blogostwo gadu gadu o jakiejs Sipinskiej a w Kraju zanosi sie na orbanizacje!
Krystyno,
ja nie czytam „Faktu”, wiadomość została przedrukowana na gazeta.pl , rzucił mi się w oczy tytuł i przeczytałam. Zrobiłam coś złego?
ozzy –
politykuje się na innych blogach „Polityki”, tutaj sami sybaryci, i wolno im (nam!). Nie każdy musi na barykady 🙄
Dawno nie przytaczałam opowieści Pana Lulka:
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Pan_Lulek/
Ozzy – jeżeli będzie tylko ten, który wygrał ostatnio, to będzie tylko wesoło i pouczająco. Gorzej, jeżeli to się rozleje na parlament i rząd. Ja schodzę do podziemia.
Pouczająco na pewno, ale wesoło niekoniecznie.
Pyro, uściskaj od nas Lenę 🙂
Szanowna @Pyro,
wesolo i pouczajaco to chyba bylo za Gnoma (kroniki Szpota) a teraz coraz blizej kruchty. Ktos kiedys powiedzial, ze gdyby wejscie do burdelu prowadzilo przez zakrystie, to owe miejsce byloby najbardziej uczeszczane przez narod (czyzby Boy?)
Stadnosc i koniukturalnosc sadow, ktore maja duzo wspolnego z cynizmem mediow i polityki marketingowej a takze umyslowa korupcja i ignorancja
PS Nie mozemy uwierzyc, ze bigos nikomu poza prawdziwemi Polakami nie smakuje (kto to powiedzial?)
http://wiadomosci.onet.pl/prasa/irena-dziedzic-zelazna-dama-telewizji/4rt5mv
🙄
@ ozzy
Podaj definicję „prawdziwego Polaka” (jest taka?), bo nie kumam, o co chodzi.
A propos Ireny Dziedzic, podesłałam sznureczek, czytając ten artykuł. Wspominam panią Irenę jako wyjątkową osobę w telewizji za moich młodych lat, tele echo i tak dalej.
@Alicja-Irena
deleguje Kube Wojewodzkiego z kolega, ktorzy podaja definicje-opisowa „prawdziwego Polaka”…dla lepszego kumania
https://www.youtube.com/watch?v=-LKP_vd9azY
Pozdrawiam/ po polnocy
…..suplement
na terenie anglojezycznym odpowiednikiem Kuby ( nie panstwa) jest Howard Stern (US)
Ozzy,
dla mnie to trochę przegięcie, ani Howard, ani te chłopaki – niby odpowiedniki. Howarda, znaczy się.
Stara jestem – do mnie trafiałyby subtelne uwagi, a nie chamskie wypowiedzi niejakiego Wojewódzkiego i Figurskiego. No ale lata lecą, czas się zmienia, zapotrzebowania są różne, jeśli chodzi o media. Schodzę do podziemia.
p.s. Wychowałam się na Starszych Panów Dwóch.
https://en.wikipedia.org/wiki/File:Starsi_Panowie_dwaj.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=CbeiXcRxZ4c
@Alicjo-Ireno,
pomimo roznic w naszym wychowaniu: – no, to chyba chetnie posluchamy kanadyjskiego bluesmana JW Jonesa (tu: z Buddy Guy´em i Quinnem Sullivanem, Ottawa, 27.07.2015)
https://www.youtube.com/watch?v=nxWTJwKYVvI
🙂
errata:
_____
ma byc data 27 kwietnia 2015, a nie 27.07
J W Jones, wg mnie najlepszy jego album to „Midnight Memphis Sun” (2010) m.in. z Sumlin-g, Musselwhite-harp.
Witam, jak komuś przeszkadzają reklamy w postaci filmików zainstalujcie Flashblock który je blokuje . Wtedy sami decydujecie, oglądać czy nie.
http://flashblock.mozdev.org/
Pamiętajcie o porządkach na komp, raz na jakiś czas mu się należy.
Ku przestrodze.
http://podroze.onet.pl/ciekawe/wenezuela-i-jej-piekna-katastrofa-strefa-wojny/h73s6q
dzień dobry …
Alicjo wszystkiego najlepszego z okazji imienin … spełnienia marzeń i zdrowia …. 🙂
ani pouczająco ani wesoło nie będzie … ja jestem przerażona …
Czym Jolinku?
Alicjo,
najlepsze życzenia imieninowe ! 🙂
A co do informacji o p. Sipińskiej – nic złego nie zrobiłaś, podając wiadomy link, tylko my tu na miejscu wiemy, jaki poziom prezentuje ” Fakt” i jemu podobne pisemka, bo nie jest on wcale wyjątkiem.
A portale internetowe ze swoimi informacjami też niewiele więcej warte. I w ogóle wszystkie media. Liczy się tylko sensacja.
Ale w takim świecie przyszło nam żyć. Na upartego można znaleźć czasem coś wartościowego, bo inteligentni ludzie jeszcze nie wszyscy wymarli.
Zapowiada się ładny dzień, więc mamy zamiar ucieszyć oczy przyrodą, czyli pojedziemy przez lasy , pola i wsie do Wejherowa. Uwielbiam tamtejszy piękny park o każdej porze roku.
Czy to już lato ?
yurek zainteresowani wiedzą … smacznej niedzieli … 🙂
No tak, od dziś mamy lato astronomiczne, tylko godziny nie znam. A od jutra kalendarzowe.
Smacznie chyba będzie, bo na obiad przygotuję pieczone w folii pstrągi. Kupiłam je wczoraj prosto ze stawu hodowlanego w Rumi.
😉
https://search.yahoo.com/yhs/search?p=bajm+-+piechota+do+lata&ei=UTF-8&hspart=mozilla&hsimp=yhs-004
Proszę bardzo, przynoszę lato dzisiaj 😎
Co do wrzuconego przez yurka sznureczka – akurat mam w czytaniu „Generał w labiryncie” Marqueza. Generał Simon Bolivar.
Generałowi marzyła się zjednoczona Ameryka Południowa, pod jednym rządem, jego oczywiście. Nie wyszło, bo chyba nikt nie lubi rządów absolutnych.
Krystyno,
ja też jestem „tu, na miejscu”, przecież czytam te same wiadomości, wszystko jest „w sieci” w dzisiejszych czasach, nieprawdaż? A poza tym bywam „tam na miejscu” co roku, ubiegły rok wyjątkiem, ale się nadrobi 🙂
Co gorsza, zadaję się z bandą łasuchów od początku istnienia owej bandy. Nadają codziennie 🙄
Alicjo 😆
https://www.youtube.com/watch?v=lTjFZxxAI-8
Alicjo – masz święto, imieniny etc, ale nie wypełniasz obowiązków! No, gdzie to lato? W nocy 7 stopni, w dzień 12, 13 do 16 w porywach, chmury , wiatr, jak w listopadzie. To jest erzatz nie lato! I jak tu czcić letnią Alicję? Niech tam! Najlepszego!
Ala! Nagrałem na Skype! Ahoj!
@Alicja,
na imieniny ( i nie tylko) wszystkiego najlepszego
https://www.youtube.com/watch?v=dXI_q9mVJNA
(First Aid Kit, Emmylou; wystep u Dave´a Lettermana)
Alicjo, wszystkiego najlepszego, zdrowia i pomyślności.
Przeglądam „Kolacje u Kowalskich”, które przysłała mi Małgosia. Dziękuje Małgosiu jeszcze raz.
Pani Klossowska proponuje pstrągi w galarecie ale chyba wolałabym je pieczone w folii, jak to robi dzisiaj Krystyna.
Tutaj deszczowo ale dość ciepło.
Alicjo, serdeczności imieninowe i piosenka, którą chyba lubisz 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=325jxJIJkJM
Alino kiedyś moja teściowa robiła pstrągi w galarecie .. są pyszne ..
o tego się boję …
http://natemat.pl/146199,targi-sniadaniowe-na-zoliborzu-zagrozone-radna-pis-nie-licuja-z-sasiedztwem-cytadeli?fb
Nie wiem czego sie, Jolinku, boisz. Ja bym poszla jeszcze dalej i oglosila cala Warszawe terenem patriotycznym pod ochrona Prawdziwych Polakow z PiS i przyleglosci. W koncu cala Stolica miala swe piekne patriotyczne karty. W ramach ochrony nalezalovy w calym miescie, a nie tylko pod Cytadela, zakazac wyprowadzania psow, bo s..ja na swiete bruki, zlikwidowac kawiarnie ogrodkowe, bo to niepowazne, zakazac otwierania okien na wypadek jakby leciala z nich jakas zbyt wesola muzyka, zlikwidowac teatry, zwlaszcza takie jak Komedia.
Jak chca miec komedie, to od tego jest PiS.
A bedzie jeszcze weselej. Zwlaszcza jak sie patrzy z boku, a nie ze srodka.
Wchodze na ten blog z rzadka, kiedy jest mi smutno i martwie sie . Pomaga.
Zorientowalam sie, ze wiele osob pisze nie z Polski, ale tez np z Ameryki Pln., jednak malo co kojarze nicki z wpisami i miejscem zamieszkania. Brak pamieci.
Mignelo mi, ze ktos tu jest z Tarrytown, chyba powyzej NY. No wiec w zeszlym roku chyba na jesieni bylam w kompleksie parkowym Rockefeller State Park przy Tarrytown. W samym parku zapytalam jakies malzenstwo o droge. Za moment okazalo sie, ze jest to polskie malzenstwo „od zawsze” mieszkajace w tej miejscowosci. Zdziwilam sie, ze mieszkaja tam Polacy, zwlaszcza tak zasiedziali. Interesowaly ich uprawy ogrodkowe, kupowali cos na tamtejszej farmie. Byli mili, podprowadzili do farmy, na koniec pokazali mi jak potem wrocic do auta. A moze to wlasnie para, ktora istnieje na tym blogu? A moze nie. Tak mi sie skojarzylo.
W papierowej „P” kolejny reportaż o dramacie w rodzinie Cybulskiego. Dla mnie wstrząsający. Gdzie była rodzina, przyjaciele, środowisko? Jak można przez 54 lata wyhodować dwie kaleki społeczne? Gadanie o DDA – wiadomo, że Aktor pił, jak smok. Nie on jeden w tym czasie i w tym środowisku. Dziecko alkoholika, żona alkoholika zostali sami, uwięzieni w cieniu legendy i niby dobrobycie. Kiepściutkim zresztą. Ofiary i kaci jednocześnie. Koledzy Tatusia albo wydorośleli, robili kariery, szlifowali zawodową formę, albo zapili się na śmierć ( Maklakiewicz, Himilsbach). A oni we dwoje zostali z legendą wielkiego aktora – młodzieńczego, niedojrzałego ani do ról społecznych, ani do dorosłości.
Zyta – to nie „nasi”, ale Kolega mieszkający tam jest też przeuroczy.
Alino,
ryby w galarecie robię późna jesienią i zimą. Wtedy najbardziej mi smakują, zwłaszcza dorsze z sosem chrzanowym.
Dzisiejsze pstrągi upiekły się bez folii, bo w piekarniku. Bez wydziwiania, bo tylko sól, pieprz, a do środka gałązki koperku/ pietruszki zabrakło/ i tymianku oraz masło. Nie wiem, jakie jeszcze zioła można by dodać, ale nie chciałam eksperymentować.
To chyba nie koniec pstrągów, bo koleżanka obiecała przywieźć z Kaszub wędzone pstrągi, jeśli uda się je kupić.
Cena świeżych pstrągów kupowanych pod chmurką, czyli przy stawie wynosi 16 zł za kg. Za dwie średnie ryby zapłaciłam 20 zł.
Znowu przez jedną dobę byłam matką bliźniaczek i już nie jestem; dziecię pojechało.
Zapowiadam uroczyście, że dzisiaj podałam kaczkę po raz ostatni moim córkom. Synusiowi mogę upiec, gościom mogę upiec, sama chętnie zjem, a tym zmorom ani, ani: skóra za tłusta, sos za tłusty, z pomarańczą przesadziłam itd. Owszem: mięso miękkie i soczyste, ale dziwnie pachnie. A, diabli z tym! Kaczka się pięknie upiekła i była jaka miała być. Jak ktoś przywykł do drewnianego schabu, to trudno, żeby mu kaczka smakowała.
Alicjo – wszystkiego najlepszego!
https://www.youtube.com/watch?v=4hnN9PwWezo
Asiu 🙂
W tak zwanym międzyczasie przyrządzam schab, bo Jerzor czci moje imieniny, zapraszając ludzi na obiad, bez porozumienia ze mną, a to ja chciałam być zaproszona 🙁
Pyro,
drewniana to bywa wolowina, schab zawsze wyjdzie nieźle i nigdy nie jest drewniany.
Polędwicę schabową pocięłam na kawałki, posoliłam, popierzyłam, leciutko omączyłam, na patelni podsmażyłam, wrzuciłam do takiego chińskiego woka, dodałam dwie cebule pokrojone, ząbki czosnku cztery, na koniec wrzucę trochę ziół.
W ryżowym garu będzie ryż, no i moje dodatki – papryka, seler, pory i co tam pod ręką. Warzywa wrzucane na koniec, chrupkie 😉
Życzenia imieninowe dla Danuśkowej Alicji 🙂
Od trzech minut jest lato, a do toastu za zdrowie Alicji pozostało 18 minut.
Hop, Hop!! Zwołuję biesiadników!
Alicjo – żyj długo, szczęśliwie i w zdrowiu.
Alusi danuśkowej – życzę dużo radości i szczęścia.
100 LAT !!!!
Alicjo – Twoje zdrowie! Nadal szerokich wód i nieograniczonych przestworzy w okół Ciebie!
Alicjom, Alom i Alinom, jaki i innym dzisiejszym solenizantkom też jaknajlepszego!
Wznoszę różowym i mrożonym prosto z lodówki.
Alicjo, wszystkiego co Ci się zamarzy! Twoje zdrowie.
Dzisiejszym solenizantkom wszystkiego najlepszego.
Już łyknęłam jeden łyczek za Alicję i za Danuśkową Alę i za Wnusię Pepegora, kiedy zadzwonił Nowy. Przegadaliśmy sporo czasu i teraz muszę wreszcie dokończyć moją czareczkę.
Zdrowia, pomyślności, wielu smaków i obrazów i doznań. 100 Lat!!!
Alicja! Życzę Ci żebyś zawsze (bedąc wspaniała Kobietą)miała w sobie coś z… psedskolaka… i zeby Jezor zawse te kwiaty kupował…
https://www.youtube.com/watch?v=5444p_Kc1aI
Przedszkolak nr 2 – też pasuje…
https://www.youtube.com/watch?v=jxe2WaNj9dM
Pseprasam za kaprawą jakość nagrania.
Masakra. Nie słuchajcie tamtego, to jest kapkę lepsze, a piosenka śliczna.
…Raz „z” wypadło mi z maszyny,
kląłem więc na nią pół godziny,
a ona na to :
– Cego klnies?
Nie rób wiatru.
Jeśli nawet troseckę seplenię,
to pis stuki pod aktorów
do teatru….
Niestety, nie pamiętam czyja rto fraszka.
Alicjo, ludzkiego i letniego ciepełka, gdziekolwiek zawitasz 😀
Ale nie letniości, która Ci zresztą nie grozi 😉
Alicjo,
Imieninowo przesylam Ci prognoze pogody na najblizsze sto lat:
Bedzie cieplo i bardzo slonecznie, co wprawi Cie w doskonaly nastroj. W tym nastroju odbeda sie liczne Twoje podroze po ladach, morzach i oceanach. W napotkanych knajpach i tawernach kelnerzy beda serwowac swieze ostrygi i zimnego szampana na zmiane z markowym winem.
Prognoza jest komputerowo sprawdzona, wiec sie spelni.
Twoje zdrowie „margarita” w barze w Sag Harbor.
Sto lat!!!!!!?
Ps
Ten pytajnik na koncu to oczywiscie zlosliwy chochlik!
Witam, solenizantkom NAJLEPSZEGO.
Barbaro,
trafiłaś z piosenką, chociaż wolę ją w tej wersji:
http://en.musicplayon.com/play?v=416790
Dziewczyna jest Polką z pochodzenia, chłopak Fin. Całkiem niezły 😉
Tę piosenkę na pamięć znam, bo towarzyszyła nam radiowo, kiedy pomykaliśmy samochodowo ze sławnego Zjazdu II na Kurpiach u Gospodarza. Na jakąkolwiek stację by się nie przełączyło, „Summer wine” w wykonaniu tej pary było 🙂
Bardzo dobre wykonanie moim zdaniem, po przyjeździe do domu natychmiast pogooglałam i znalazłam na youtubie.
Ilekroć to słyszę, przypomina mi się Zjazd na Kurpiach. Też tak macie, że z jakąś piosenką kojarzą wam się pewne okoliczności?
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie życzenia 🙂
Dzien dobry
Bog mi swiadkiem, ze chcialem, chcialem powoli od dzisiaj wracac na blog. Ale nie moge, bo informatycy Polityki wymyslili nowy system logowania. Na moim telefonie dziala, na komputerze, ktory od lat uzywalem do kontaktu z Wami, nie dziala. Ten sam nick, to Sami haslo, ten sam czlowiek – nie dziala!!!!
Przygotowakem prezent muzyczny dla ozzy – niestety, z komorki nie umiem go podac. Ozzy – dzieki za wpis z czwartku wieczorem i za Blues. Nie wiem skad wiedziales, ze to wlasnie tak lubie. Jeszcze do niedawna jezdzilem do Nowego Yorku do klubu Terra Blues. Namawialem wszystkich odwiedzajacych NYC do wizyty w tym klubie, ale watpie by sie ktos dal
namowic.
Przygotowalem tez kilka zdjec dzisiejszej pieknej teczy – nie moge pokazac bez komputera. Najwieksza radoche maja pewnie informatycy – wprowadzili nowosc.
Przepraszam za zlosliwosci, ale jestem zly, mnostwo czasu na marne.
Ide spac.
Dobranoc.
Mam znajoma, ktora pracuje tutaj w jednym z domow zajmuje sie niemal wszystkim i wszystko dziala jak nalezy. Gdy przyjezdza wlasciciel placi jej bardzo duzo pieniedzy za to tylko, by ona nie przychodzila. On chce miec spokoj. Proponuje, by iformatykom z Polityki placono tylko za to by nic nie ulepszali. Bedzie swietnie.
Dobranoc po raz drugi.
ewa
20 czerwca o godz. 14:08 542184
Dziekuje za informacje o Tadeuszu Urbanowiczu. Z przyjemnoscia sluchalam jego opowiesci o jego sztuce. Tadeusz Urbanowicz z duza pasja mowi o pracy w szkle. Zwrocilam miedzy innymi uwage na jego slowa, ze jego tworczosc to rezulat intuicji i ciezkiej pracy. Ciekawe sa jego prace zintegrowane z wnetrzem prywatnych domow.
Zauwazylam roznice w technice miedzy Urbanowiczem i Chihuly. Urbanowicz buduje forme i wypelnia te forme plynnym szklem. Nastepnie maluje nowo powstala forme. Chihuly rozgrzewa piasek, tworzy kolory, a nastepnie formuje ksztalt swojego projektu. To moze byc dmuchanie do wnetrza goracej, szklanej kuli i jednoczesne obracanie tej kuli.
Inna roznica jest taka, ze Tadeusz Urbanowicz chyba pracuje sam. Chihuly zaczynal swoja kariere sam. Obecnie pracuje z grupami roznych artystow i kieruje procesem tworczym.
To video pokazuje proces tworzenia koszykow, o ktorych pisalam w piatek.
https://www.youtube.com/watch?v=cqm03cQRb8U
Video trwa 13 minut.
Jeszcze raz dziekuje za informacje o Tadeuszu Urbanowiczu.
KARL LAGERFELD i szwedzkie szklo ORREFORS
______________
https://www.youtube.com/watch?v=bgpu_2zidvw
(inna znana firma Kosta Boda)
smaka mi tylko narobiłeś tym wpisem 🙂