Przyjemności szwedzkiego stołu
O korzyściach płynących ze szwedzkiego stołu rozmawialiśmy już parokrotnie. O jego historii także.
Tym razem przytoczę anegdotę pióra Mariana Hemara, która znalazła się w książce (także cytowanej tu przed paroma dniami) – „Silva rerum” Mieczysława Grydzewskiego. We wstępie do tej gigantycznej księgi zamieszczone są fragmenty wspomnień o wielkim redaktorze, spisane przez jego bliższych i dalszych przyjaciół.
Hemar opisuje podróż Grydza z Londynu do Warszawy w 1914 roku:
(…) Kiedy wybuchła wojna, musiał jako poddany rosyjski czym prędzej wracać do Warszawy. Jechał statkiem przez Stockholm i Petersburg.
W Stockholmie na stacji kolejowej czekał na połączenie, miał ze sobą ostatnie drobne już pieniądze, był straszliwie głodny, znalazł się w dużej bufetowej Sali, gdzie na czterech szczelnie zastawionych stołach leżały sterty i półmiski i salaterki szwedzkich smorgasbordów. (…) I nad tym napis „Herbata 3/6?”. Grydz biedny pomyślał sobie: Jeśli sama herbata trzy i sześć? Ile muszą kosztować te frykasy? Zamówił tylko filiżankę herbaty i wypił, starając się nie patrzeć na stoły. Potem dopiero, długo potem, za późno, dowiedział się, że za cenę jednej filiżanki herbaty można było jeść, a jeść, a jeść, wiele dusza zapragnęła.
Tę przymusową głodówkę spowodowaną nieznajomością obyczaju szwedzkiego stołu Grydzewski wynagrodził sobie z nawiązką w czasach, gdy był redaktorem „Wiadomości Literackich” i często urzędował ze swoimi autorami w warszawskiej „Adrii”.
Warto więc (także dziś) czytać o obyczajach stołowych, by będąc w odległych krajach, móc nasycić organizm, a nawet sprawić sobie przyjemność – nie powodując uszczerbku w portfelu.
Komentarze
dzień dobry …
teraz szwedzkiego stołu wymagamy np. w hotelu bo światowi jesteśmy … 🙂
Jerzorowi wszystkiego najlepszego … 🙂 … i za Pana Lulka wypiję dzisiaj ….
Czytającym Jurkom i Wojtkom najlepszości 🙂
Hotelowe „szwedzkie stoły” najbardziej lubię w krajach byłego ZSRR, mnóstwo tam pysznych, regionalnych specjalności, stoły uginające się od zimnych i gorących dań. Piszę o hotelach mniej więcej ***, wśród których mam najlepsze rozeznanie 🙂
Jolinku, wracając do poprzedniego wpisu, teraz mam pewność, że wolę zobaczyć mniej miejsc opisanych w przewodnikach, za to więcej posiedzieć wśród miejscowych ludzi, pogapić się, jak żyją, pogadać z nimi, jak się da, a da się jakoś zawsze. Pobiegać po górkach i wiejskich ścieżkach na własną rękę, a właściwie nogę. Dla mnie zwyczajne życie jest o wiele ciekawsze od nawet najbardziej cennych zabytków.
no tak bjt człowiek już wie, że i tak wszystkiego nie da się zobaczyć to wybiera to co sprawia mu przyjemność … 🙂
Stol szwedzki ma tez swoja wade, ludzie maja tendencje do nakladania na talerz wiecej niz moga zjesc. Czesc jedzenia laduje w kuble.
Jerzor świętuje podwójnie, Hanczyny Pan Mąż też solenizant i Alan jubilat – wszystkiego dobrego, Panowie!
Jurkom i Wojtkom – wszystkiego najlepszego!
Marian Hemar 🙂 : https://www.youtube.com/watch?v=GoC_B1wieuU
a nasz yurek to Jurek? … jak tak to ściskam … 🙂 … i haneczkowego też .. 🙂 … żony Jurków mają szczęście do dobrych facetów … 🙂
elap to prawda ale się trochę poprawia bo ludzie mniej jedzą teraz …
O, właśnie – Yurek, to Jurek przecież. To przez tę pisownię z głowy mi wyleciał. Toast wieczorny obowiązkowy!
Światowy Dzień Książki …
pic.twitter.com/Oj3Ag1c7M1
o nie wyszedł mi rysunek … 🙁 .. i nie wiem jak go dać tu … Placek ratuj …
nigdy nic nie wiadomo Pyro … nasza haneczka to Jolanta i bądź tu mądry … 😉
Jolinku – czy to ten rysunek? 🙂 https://twitter.com/TomaszSkory/status/591117724014747648/photo/1
tak Asiu ale chciałam wstawić sam rysunek bez twittera Tomka Skory … dzięki … 🙂
Nakliknąć obrazek prawą myszką, lewą wybrać „pokaż grafikę”
… skopiować adres, który się ukaże w górnej listwie, i wstawić.
nemo tak zrobiłam ale mi się nie klika obrazek jako obrazek i nie ma potem pokaż grafikę … pewnie bym mogła go skopiowac na komputer a potem wkleić ale chciałam z neetu wykonać operację …
Solenizantom niech się wiedzie w każdej dziedzinie, a w kuchni w szczególności.
Coś niedobrego dzieje się z telefonem stacjonarnym, Muszę latać do niego, do stacyjki, bo zamiast trzymać ładowanie, rozładowuje się już po godzinie. Musi Młodsza wymienić baterie albo coś.
Poszłam z psem na spacer, do ulubionego sklepiku po drodze i zostawiłam w warzywniaku „majątek”. Bogiem, a prawdą zapłaciłam za swoje łakomstwo i niecierpliwość – kupiłam 0,5 kg malutkich ogórków na małosolne, szklarniowego ogórka na mizerię, 1 kg młodych ziemniaków, koperek i 1 pęczek 0,5 kg pierwszych w tym roku szparagów; do tego śmietanę i masło, no i podsumowano Pyrę na 34 złote polskie. A nie mogła jeszcze z tydzień na szparagi poczekać i na ogóreczki?
echidna a Ty kiedy masz urodziny bo Wandy 23 czerwca bo Ty Wanda? …
Pyro mnie zawsze porywa w sklepie ale jesteście dwie to smacznego …
WSZYSTKIM – najlepsze zyczenia.
A na stole szwedzkim: https://www.youtube.com/watch?v=m_flfE6L7Xs 😀 To też Hemar
Nie mam chleba Kulipatki, mam znakomity chleb białoruski; niestety – dzisiaj się skończy (w kupionych paczkach było tego chleba po kilka kromek, chociaż dużych i bardzo ładnie spakowanych.
A piosenka Hemara jakoś mnie wzruszyła, chociaż nie mam tęsknot kresowych, a nawet wzorem Starej Żaby cichutko powtarzam „O Boże, dobrze, że nam to zabrali”. Ktoś tam tęskniąc do Lwowa wspomina chleb, a ja – oczyma duszy – widzę Sejm, a w nim prócz PIS-u i PO przedstawicieli mniejszości białoruskiej, ukraińskiej (w czterech odmianach); nic, tylko natychmiast emigrować.
Piotrze – jeśli to możliwe, to podziękuj w moim imieniu swojej koleżance redakcyjnej pani Elżbiecie Turlej za znakomity i odważny artykuł w ostatniej Polityce. Dziękuję.
Jolinku – Ty o imieniny czy urodziny pytasz?
echidna i o to i o to … 🙂
Moje wspomnienia ze Złotych Piasków to też swoista anegdota. Szwedzki stół w restauracji gdzieśmy się stołowali był w oddzielnej sali. Nasza była typową salą restauracyjną – stoły i krzesła plus obsługa kelnerów. Za szklaną ścianą przesłoniętą przeźroczystym muślinem, też stoły i krzesła lecz zamiast kelnerów szwedzki stół.
Niby nic dziwnego, ale…
W naszej sali posiłki spożywali wczasowicze z tzw demoludów, w sali obok szwedzi, niemcy z RFN i „inne kapitalisty”.
Komentarz chyba zbyteczny.
A działo się to lat temu ho,ho, a może jeszcze dawniej.
Dzień moich urodzin został „wyklęty” w RP. A kto by tam świętował swoją przeszłość, jakakolwiek by ona nie była. A imieniny tradycyjnie. Z wiankami.
Solenizantom wszystkiego najlepszego 🙂
Siedzę teraz i popijam z kubka wywar szparagowy. Jest bardzo smaczny, z rozpuszczoną w nim odrobiną masła, pełen mikroelementów i asparginy. To już druga porcja, a płynu w garnku wystarczy na jeszcze jeden kubek.
Jutro powtórka z rozrywki, bo Młodsza przesiadając się na Rynku Wielkopolskim zaszalała i kupiła 2 pęczki – czyli kilogram. Specjalnie dla mnie „Bo lubisz”. Pewnie, że lubię. Tym sposobem jutro na obiad same szparagi – bez ziemniaków itp, każdej z nas wystarcza pół kilograma szparagów w charakterze dania głównego. Te pierwsze będą „po polsku”, potem możemy bawić się w sosy, pieczenie, sałatki i zapiekanki, zaczynamy od masła i bułeczki. Dzisiaj było tylko surowe masło do pomazania po jarzynie.
Nie ma to jak mieszkac w takim szparagowym raju, zazdroszczę! U nas za to kiermasz włoskich przysmaków na Pl. Konstytucji
http://www.warszawa.pl/jedzenie/gorace-wloskie-smaki-i-zapachy-na-placu-konstytucji/
Solenizantom – wszystkiego najlepszego 🙂
Smorgasbord imieninowych życzeń
Smor to masło, gas to gęś, bord to stół, kanapka to smorgas, a zatem sto lat temu na stacji kolejowej w Sztokholmie kuszono stołami na stołach. To były czasy. Obecnie sama woda do herbaty kosztuje milion koron. To dlatego biedni podróżni zastępują herbatę przemyconą wódką. Zagryzbord – symbol międzynarodowej współpracy.
Jubilatom i Solenizantom najlepsze życzenia. 100 lat!!!
Tym razem życzenia po szwedzku i trzymaniem kciuków
Cytrynka toastowa już w szklance.
Za Jurków, Wojtków i Alana!
Pyro ja też toast wnoszę … 🙂
Solenizantom i Jubilatom – wszystkiego najlepszego! Wasze Zdrowie!
dla wszystkich solenizamtów i jubilatów …
https://www.youtube.com/watch?v=uZ91KDaW7kc
dla syna Aliny też … 🙂
Za wszystkich mężczyzn rodzinnych – to i za Michela (?) bo Jurek blogowy jest już tylko jeden po śmierci Pana Lulka, a obydwaj Wojtkowie obrazili się i sobie poszli.
Wszystkim Solenizantom i Jubilatom dzisiejszym – NAJLEPSZEGO!
Jerzoru dziękuje 🙂
Śnieg pada i w ogóle paskudacko, ale cóż robić, przetrzymać trzeba 🙂
dobrze, że Jerzoru dziękuje bo my się tu produkujemy a odzew 0 … 🙂 .. Alicjo u Ciebie nic dziwnego prawie ale bjt miała śnieżną przygodę w Grecji 2 tygodnie temu …
Jerzykom, Jerzorom, Yurkom, tak i Wojtasom, a zanadto Alainowi wiadomemu:
Rozpuku szczęścia i zdrowia po wsze czasy!
Jakoś zgłodniałam, a już późno na jedzenie; chyba skończę pudełko twarożku, czy jak? To pudełko jest już trzeci dzień w obiegu i jakoś nikt nie miał ochoty. Zupełnie nie wiem, co by tu lekkiego zjeść.
Jakieś 10 lat temu o tej porze piekłam wielki biszkopt, na blasze od placków, jako podstawę pod tort imieninowy dla Jarka. On był największym łasuchem, jakiego znałam. Więc 23-go piekłam biszkopt, 24-go robiłam krem i smażyłam owoce na spodnią warstwę, potem kroiłam biszkopt i nasączałam jakimś płynem z alkoholem, a 25-go rano smarowałam te nasączone blaty owocami i kremem i dekorowałam tort. Solenizant wchodził do kuchni i witał go wielki, 4-warstwowy tort czekoladowy, czyli ulubione ciasto rodzinnego łasucha. Pierwszą warstwę stanowiły kwaskowe owoce lekko tylko przesmażone z masłem i cukrem, Drugą warstwę kończył krem czekoladowy, na którym ciasno ułożone były bezy i znów krem, trzecia warstwa to gruba warstwa kremu, na na blacie wierzchnim krem, bita śmietana, siekane orzechy i czekolada, czasem kandyzowane owoce albo orzechy – boki krem i orzechy i siekana czekolada. Nie przesadzę jeżeli powiem, że sam solenizant zjadał co najmniej połowę.
Pyro – na taki tort to chyba pognałabym do Poznania !
Raz w moje urodziny mama zrobiła dla mnie tort.
Nie wiem czy to był pierwszy tort na moje urodziny, ale ten był na wyraźne moje życzenie i w moim pojęciu: wyłącznie do mojej dyspozycji. Nie pamiętam ile mi wtedy było ale, gdy zjadałem już prawie połowę mama wstrzymała mnie wskazówką, że przecierz po południu, wieczorem przyjdą jeszcze inni.
I co: znowu to nie był mój tort.
Krysiu – podaj datę przyjazdu, zrobię.
Pepe – zjadłbyś sam cały tort? To Ty taki dobry, jak mój Jarek.
Ahoj Jerze! Niech Wam się smacznie żegluje przez życie! 🙂
Pyro kochana – wzruszyłam się, że chciałabyś dla mnie wykonać taką ciężką pracę. Bardzo Ci dziękuję.
Witam, dzięki za pamięć.
Pola ryżowe – z pociągu, pędzącego dobrze ponad 200km/godz
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6729.JPG
Jerzor dziękuje po raz drugi – pijemy toast.
Japonka dostała dzisiaj swoje czipsy z Osaki (ona stamtąd pochodzi) – czipsy ryżowe, posypane pokrojonymi suszonymi wodorostami. Nie pogadaliśmy z nią jeszcze, bo akurat przyszli jacyś klienci i nie mogliśmy przeszkadzać w pracy.
Z pociągu pędzącego – japonska wioseczka i pola ryżowe:
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6759.JPG
Miałam jeszcze zdjęcie przydomowego ogródka niejednego, ale żadne mi dobrze nie wyszło, a maszynista nie chciał zwolnić. W każdym takim ogródeczku jest grządka ze szczypiorkiem, którego używa się do posypania wielu potraw jako „zielone”, mniej więcej tak, jak my posypujemy natką lub koperkiem, tyle że Japończycy sypią ten cieniutko pokrojony szczypiorek prawie do wszystkiego.
Wołowina z Kobe – najdroższa jest ta bardzo marmurkowa po lewej w środku, ale to nie jest ta najdroższa-najdroższa, bo tamta naj-naj idzie w tysiące ponoć. Zrobiłam sporo zdjęć z ichniego supersamu – wszystko jest opakowane w plastik. Pisałam o tym, a z czasem włożę do picasy i podpiszę. Najlepiej byłoby mieć cztery rolki filmu ORWO po 36 klatek, a tak to się człowiek męczy, przeglądając to wszystko, co nacykał i co trzeba posegregować i wybrać 🙄
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6621.JPG
Najlepiej to było mieć dwie rolki ORWO. Jak się oszczędnie założyło, to wychodziły 37 i pół do 38!
Jerzoru całkiem dobrze wychodziły zdjęcia temi rolkami w starych aparatach, rzadko którą klatę zmarnował. A teraz jakoś nie lubi robić zdjęć cyfrowymi.