Kraina pełna gwiazd(ek)
Nareszcie dotarł do mnie pierwszy tegoroczny numer „Czasu Wina”. Jak zwykle pełen ciekawych tekstów i porad.
Dzięki temu mogłem ponownie wybrać się do Peru i zobaczyć Machu Picchu, znów zobaczyć krajobrazy i poczuć aromat Langwedocji. Ale najbardziej mnie ucieszyła podróż po Krainie Basków, bo nigdy dotąd tam nie zawędrowałem. A jest to przecież kraina stworzona specjalnie dla łakomczucha.Na przestrzeni między San Sebastian a Bilbao ulokowało się aż 21 gwiazdek. Oczywiście mam na myśli gwiazdki Michelina.
Aż trzy z nich należy do restauracji „Azumendi”, której szefem jest Eneko Atxa. Gotowania uczył się w pierwszym rzędzie od mamy i babci. I to one zaraziły go miłością do kuchni. Atxa twierdzi jednak, że w jego regionie taki stosunek do jedzenia panuje powszechnie. Mówi więc: „U nas, w Kraju Basków, jedzenie – jego przygotowywanie oraz wspólne biesiadowanie – zawsze było ważną częścią rodzinnego życia. Na świecie pod koniec obiadu ludzie zastanawiają się, co będą robić po południu, a Baskowie pytają, kiedy będzie kolacja”. Ta filozofia bardzo mi odpowiada. Z tym większą ciekawością czytałem tekst Wojciecha Gogolińskiego o „Azumerdi” i wywiad z właścicielem.
Każdy gość witany jest lampką Txakoli Gorka Izagirre, a następnie zapraszany na obowiązkowy spacer wokół nowoczesnego budynku restauracji. Na idealnie prowadzonych grządkach rosną tu dziesiątki warzyw i ziół. To ogródek doświadczalny, w którym odtwarzane są zapomniane odmiany z tego regionu. Jest także niewielka szklar-nia, w której rośnie kilkanaście odmian pomidorów, cytrusy i leśne owoce. Gdzieniegdzie, ukryte wśród roślin, czekają na gości wcześniej przygotowane przekąski. A to otoczony karmelizowanym topinamburem krem z orzechów ner?kowca, a to fiolka świeżo wyciśniętego soku z owoców i warzyw czy mus z awokado zamknięty w skorupce z masła kokosowego.
Po powrocie do restauracji, jeszcze zanim siądziemy do stołu, maitre d’hótel stawia przed nami niewielki kosz piknikowy, wewnątrz którego znajdziemy kolejne cudeńka: millefleurs z anchois oraz wariację na temat drinka caipirinha zamkniętą w formie kuli ozdobionej drobnymi kwiatami. Następnie prowadzą do kuchni, gdzie możemy zobaczyć, jak nad naszym przyszłym posiłkiem w całkowitej ciszy i skupieniu pracuje równocześnie niemal dwadzieścia osób. Tutaj także jesteśmy częstowani drobną przekąską.
Gdy usiądziemy wreszcie przy stole z widokiem na zielone wzgórza regionu biskajskiego, kelnerzy rozpoczynają wokół nas swój obrzędowy taniec, proponując jedno z dwóch wielodaniowych menu, a następnie wina – w karcie jest ich ponad 150.
Zaczyna się uczta, zaskakująca wszystkie pięć naszych zmysłów. Na stole pojawiają się między innymi: „warzywny ogród” (który pozwolono mi zjeść razem z ziemią), sorbet z oliwek, homar w ziołowej muszli, żółtko jajka z truflą w środku oraz kaczka z idealnie przyrządzonym foie gras. Po daniu głównym na stole pojawia się niewielka papierowa paczuszka z buchającymi bukowym dymem kasztanami, które nie dość, że są zimne, to w ostateczności okazują się wyglądającym jak kasztany musem orzechowym. Na deser truskawkowy sorbet w oparach (dosłownie) różanej esencji… Autorem tych wszystkich dań oraz koncepcji całego gastronomicznego projektu jest Eneko Atxa – spokrewniony z rodziną Izagirre szef kuchni, którego niebywale otwarty umysł, niezawodne wyczucie smaku oraz dwie zręczne ręce kreują potrawy przenoszące kolejnych gości do gwiazd.
Po tej lekturze jestem skłonny zmienić plany urlopowe i jesienią wylądować w Kraju Basków.
Komentarze
dzień dobry …
opis miejsca faktycznie zachęca by tam przybyć …. ten zapach ziół kusi bardzo bo z latem się splata ….
Marek magia …. 🙂
Menu degustacyjne w ?Azumerdi? od 135 do 160 Euro.Potrawy-prawdziwe dzieła sztuki.
Poszukiwany książę z bajki,który zaprosi 🙂
http://restaurant.michelin.fr/restaurant/esp/48195-larrabetzu/azurmendi/2y7scke
Przy tym stole zapewne dużo taniej i jeszcze na dodatek śpiewają.Baskowie znani są ze swojego ciekawego folkloru:
https://www.youtube.com/watch?v=7Bo0aaGFMVo
Danuśka nie chciałam pisać o kosztach … ale można iść też do niegwiazdkowej skoro wokół Baskowie pytają, kiedy będzie kolacja ….. a szanse na księcia z bajki żadne … idę do Biedronki i będzie na stole Portugalia dziś …. 😉
Ładnie brzmi ten męski chór 🙂 Jakoś mi bliżej do tych Basków na ulicy niż ogrodów Azumerdi, chociaż gdyby mnie tam zaprosił jakiś książę to bym pewnie nie odmówiła z ciekawości 😀 , przy jedzeniu wolę jednak bardziej swobodną atmosferę.
Jolinku,Małgosiu-z braku księcia siadam z Wami przy tym ulicznym stole,chociaż dla kobiet są chyba jakieś osobne?
Danuśka z wielką radością – to kiedy?
Małgosiu-wielkie baskijskie święto odbywa się w Bayonne.
W tym roku zaplanowane od 29 lipca do 2 sierpnia: http://www.fetes.bayonne.fr/#
Tu jeszcze trochę baskijskiego folkloru dla zachęty 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=bce4f2FI5Aw
o termin mi pasuje …. 🙂 … Danuśka zorganizuj nam wypad bo ja słaba jestem w te klocki …
Mnie też pasuje 😀
Mnie to tylko rzucić hasło i zaraz organizuję !
Obgadamy sprawę na najbliższym mini zjeździe 🙂
o kurcze to by się spełniło moje marzenie na ten rok … 🙂
Fajnie, tylko o sprawozdaniu nie zapominajcie, bo ja żyję sprawozdaniami. Też mi się coś od życia należy.
Bardzo, bardzo interesujący opis Gospodarz zamieścił. Mam drobne uwagi – nie do autorów tekstu, tylko tak ogólnie – otóż na taki posiłek trzeba by przeznaczyć kilka dobrych godzin. Przecież już po zwiedzaniu posiadłości człowiek jest napchany różnościami, a tu jeszcze aperitif, przekąski, próbowanie, potem nader obfita karta menu, wina, desery, rozmowy. Jak nic prócz sponsora trzeba by 6 godzin mieć w dyspozycji. Jak ja lubię takie opisy. Traktuję je jak rodzaj literatury obyczajowej. Lubię też opisy biżuterii, wystroju wnętrz i ogrodów.
Restauracja w rzeczywistości nazywa się „Azurmendi” (gdyby ktoś się rzeczywiście wybierał), a „napchania” nie ma się co obawiać.
Pyro,
porcje nie przerażają wielkością 😉
Pyro zaraz wróci Nisia z Krakowa to będzie opis i biesiadowania i biżuterii …
W restauracjach z gwiazdkami porcje są na ogół na jeden kęs, je się głównie oczami. Z rozmową bywa różnie 😉
Szczególnie to jadalne błotko ze zwęglonej cebulki imitującej grządkę, w której tkwią pieczone z czosnkiem kartofelki 😉
Wiem, czytałam wielokrotnie, że z najlepszych restauracji człek wychodzi głodny, ale niech to będzie przegryzka nawet na jeden kęs, to po 10 kęsach…?
Eh. nie mój stół i nie moja kasa, tylko przyjemnie się czyta.U mnie dzisiaj miruna saute, surówka z pekińskiej i świeże rzodkiewki do kawałka chleba. Daję słowo, że nikt nie wstanie głodny od stołu.
Pyro,
spróbuj policzyć, z ilu kęsów składa się Twój dzisiejszy obiad 😉
U mnie już po. Była gotowana kiszona kapusta, gorąca szynka z wiadomej świnki, ziemniaki puree. Na deser ananas.
Nemo – nie będę się umartwiała (kiepska bywałam z rachunków).
Na Salonie24 Terlikowski ogłosił gromko (z wykrzyknikiem) że „Polityka” promuje pedofilię, a chodzi o tekst Joanny Podgórskiej. Temu człowiekowi doprawdy sperma mózg zalewa.
Tu się można ponapawać
Trudno mnie o purytanizm posądzać, ale oglądając ten materiał odczuwam zażenowanie na niestosowność takich zabaw jedzeniem. Piękne to, zapewne smaczne, ale jakieś ekshibicjonistyczne, to jak podglądanie cudzej intymności. Naprawdę jestem lekko zgorszona. Z drugiej strony jeżeli kogoś stać na taki posiłek i nie przeszkadza mu myśl, że 20 ludzi nad tym pracowało, to lepiej, że zje w takiej restauracji, niż miałby kupować armaty.
ja to bym nie miała się w co ubrać do takiej knajpy … na jakieś świnobicie bardziej bym pasowała … 😉
Wróciłam z Krakowa i nawet jadłam tam dziwne pacyficzne rózności, ale rąsię przy okazji zwichnęłam, co i tak jest pryszczem, bo nasz wielki przyjaciel, dla mnie jak braciszek, Qnia z Ryczących Dwudziestek w czasie występu finałowego padł z masywnym wylewem. Walczy o życie. To szalenie miły, dodbry i pogodny człowiek, zawsze pomagał wszystkim, a teraz sam… cholera.
Myślcie życzliwie o Qni, niech przeżyje, niech się jakoś wykaraska z tego paraliżu, który mu prorokują w tzw. najlepszym wypadku.
To ten drugi z lewej, solista z wyższym głosem. W połowie tej pieśni padł na scenie.
https://www.youtube.com/watch?v=X0Y5bmpFDpE
Dzien dobry,
A ja Jolinku na wykopki :)).
Maz na wyjezdzie, a ja w domu, nawet wolne mam do jutra, wiec jedzonko bedzie proste: dzisiaj na obiad bedzie tagliatelli z krewetkami, oliwa, czosnkiem, pepperoncino, posypane natka z kieliszkiem montepulciano na trawienie, jutro mielone z salata, pojutrze sznycelki wiedenskie.
Naladowalam akumulator krotkim (za krotkim jak zwykle) pobytem w Domu.
A dzisiaj na szybkich zakupach w Lidlu, co moje oczeta wypatrzyly? Polska polke, a na niej i zurek, i smalec z jablkiem, skwarkami lub malosolnym ogoreczkiem, i pasztet ze sliwka, i inne dobroci. Obladowana sloikami jak wielblad, dotargalam do domu i teraz mam problem osiolka;) – od czego zaczac? Producent PIKOK – nie slyszalam, nie probowalam, ale skladniki dosc dobre, bez konserwantow a sloiczki sliczne, z zakretkami w ludowe wycinanki.
Pyro,
podaj prosze swoj telefon.
Nisiu,
Bardzo mi przykro.
Nisiu trzymam … młody facet może się uda …
Jolly uczta się szykuje …. 🙂
O Boże,Nisiu co za nieszczęścia 🙁
W eleganckiej restauracji to i tango może nam się przytrafić i wtedy rzeczywiście trzeba wytwornie wyglądać: https://www.youtube.com/watch?v=D2y3UOZ5MM4
Ten znakomity film przypomniała ostatnio telewizja ARTE.
Trzymam kciuki.
Jolly 61-870-10-73
Nisiu – jeżeli wylew był masywny, to lepiej niech go przez następne 2-3 lata nie utrzymują przy życiu (jak posła Gruszkę). Jeżeli był tzw „częściowy” to cóż – opiekowałam się/żyłam 15 lat z takim chorym. Zawsze następuje drugi i kolejny „epizod” aż któryś zabije. O powrocie do zdrowia, a nawet poprzedniej osobowości nie ma mowy.; I to jest chyba w tej chorobie najgorsze dla rodziny. Ja też życzę mu najlepiej, jak mogę, ale samo „przeżycie” nie jest tu wartością najwyższą.
Ojej Nisiu, trzymam, no cóż, nie znamy dni ni godziny …
Dzień dobry 🙂
Cuda się zdarzają.
Leżałam w szpitalu z panią po osiemdziesiątce. Pani była na badaniach kontrolnych. Wyszła z masywnego wylewu, bez strat na duszy i z minimalnymi na ciele. Trwało, ale wyszła.
Jolinku-zajrzj do poczty 🙂
Haneczko – trzymam kciuki za cud.
Danuśka jesteś the Best … 🙂
Dla rozrywki – lewa strona, prawa strona 😉
http://bartniki.noip.me/news/Z2/
Alicja – co to jest? Sukienka? Tunika? Wdzianko? Obłędna robota.
Tunika, z kieszeniami, długia, na mnie do kolan. Jeśli chodzi o lewą stronę, inaczej nie umiem, ma tam być porządek.
Przecież piszę, że robota szaleńca. Nie wiem ile lat odpustu sobie zarobiłaś, pewnie dużo.
Alicja – wysłałam Ci Posterunkową w pełnej gali. Zuch dziewczyna.
Nie wiem jak jest u Was, ale u mnie zdjęcia od Alicji otwierają się bardzo powoli. Starczyło mi cierpliwości tylko na pierwsze.
Jolly,
w polskich sklepach Lidla też są różne wędliny firmy Pikok, przyzwoitej jakości. Smalcu i pasztetów nie widziałam, ale nie ma żadnych problemów aby kupić je gdzie indziej.
Małgosiu,
jak wypadło w pieczeniu maślane ciasto francuskie ? Jutro będę w okolicach Lidla i mam zamiar je kupić. Zależy mi właśnie na cieście maślanym.
http://bartniki.noip.me/news/JollyRogers.jpg
Wiec jako nie lasuch dzisiaj, a obzartuch, zjadlam miseczke zurku (dobry) zagryzajac pajda ze smalczykiem – pycha, wiecej skwarek i miesa niz smalcu. Zastrzezenie do smarowidla jedno – jablka nieco za slodkie, ale co tam.
Po obiedzie (rzeczone tagliatelle z krewetkami) z Odsasem, toast za Gospodarza i Stolownikow rewelacyjnym montepulciano. Dziekuje ze jestescie.
Najpiękniejsze są te kajdanki
Kapelutek 😀
A co to za brak szacunku dla wladzy 😉
Krystyno, niech Ci wystarczy cierpliwości chociaż na ostatnie, bardzo warto. Mamy zaszczyt znać sztukmistrzynię 🙂
To nie wolno zachwycać się władzą 😉 ?
Krystyno, ciasto smaczne, ale miałam z nim bardzo dużo kłopotu. Jest okrągłe, co akurat mi nie pasowało, ale to był najmniejszy kłopot. Ponieważ pocięłam je na kawałki, a ciasto było cienkie miałam bardzo duże trudności, żeby te kawałki odkleić od papieru. Może gdybym robiła tartę i całe ciasto przekładała byłoby lepiej, a może ja nie jestem dość sprawna 🙁
Jolly rewelacja …. 🙂
Alicjo ale precyzja i sztuka w jednym … 🙂
Pyro,
„text” przyszedł bez tekstu.
A propos lewej strony – to jest proste jak świński ogon, tak naprawdę. Nie umiem przeciagać nitki co kilka oczek, zawsze mi to przeszkadzało, więc na swój użytek wymyśliłam taki sposób (nie wiem, czy jeszcze ktoś tak robi)-raz nitka pod, raz nitka nad. Kto robi na drutach, pewnie załapie po dłuższym patrzeniu. Nie jest to wcale ciężkie, kwestia wprawy – ja już nie umiem robić inaczej. Nie wiążę też wełny, wplatam ją.
Krystyna,
zwykle wkładam zdjęcia prosto z aparatu, zrobiłam zmniejszone:
http://bartniki.noip.me/news/Z22/
Aaa, jak to byl zachwyt, to jak najbardziej, poplawie sie nieco ;).
Alicjo,
teraz obejrzałam bez problemów. Precyzyjna robota i ciekawy wzór.
Małgosiu,
to ja też spróbuję pomęczyć się z tym ciastem, bo chciałabym wykorzystać je do owinięcia kawałków jabłek.
W tym roku nadmiar jabłek spowodował, że producenci dodają je, gdzie tylko mogą. Kupowałam małe pojemniczki z musem truskawkowym. Był też mus bananowy i wiśniowy. Teraz nie ma samego truskawkowego, tylko truskawkowo- jabłkowy, wiśniowo – jabłkowy itd. W związku z tym nie kupuję żadnego. Zobaczymy, co będzie z eksportem polskich jabłek w tym roku. Oby było lepiej.
Alicjo ciekawe z tymi nitkami … jutro poćwicze … i dopytam jakby co …
bjt, naszej koleżanki coś długo nie ma na blogu i u nas i na własnym … tak mi się przypomniało bo też robi na drutach …
Alicjo-szapo basy,piękna robota!
Jolly Rogers-gratulacje!
Tak,jak Haneczka,najbardziej w tym uniformie lubię kapelutek 🙂
hm…ale zmniejszone fotki, przynajmniej na moim firefoxie, wyglądają wyblakłe 🙄
Na moim też.
Alicjo – piękne to dzieło. Ja tak robię, jeśli łączę kolory i ten ścieg nazywa się żakardowy.
Zawsze podziwiam kobiety, które to potrafią. Kiedyś umiałam szydełkować i haftować, druty przerastały moje zdolności.
Szydełko leci „biegiem” w porównaniu z drutami, kiedyś też robiłam, ale jednak w drutach można znaleźć o wiele więcej możliwości, na przykład stronę „lew” potraktować jako tę, która będzie prawa, niezliczone możliwości „malowania”, wygląda to jak tkana tkanina. To wymaga trochę improwizacji, bo nikomu nie chciałoby się liczyć oczko za oczkiem (przynajmniej mnie się nie chciało.
http://bartniki.noip.me/news/Z22/IMG_6045.JPG
Alicja, jestes wielka.
A te błękity i szarości to ja tam wiem, gdzie wypatrzyłaś i z jakiego pokładu…
Witam, Nisiu, co to jest? Podpowiem przyrząd nie zbędny w kuchni.
http://img.shmbk.pl/rimgspr/5609118_pad_253_200_dla-domu-do-kuchni-i-jadalni-akcesoria-do-kuchni-deski-kuchenne-deska-wielofunkcyjna-record-player.jpg?scale=canvas