Andrzejkowe wróżby
Niezbyt dokładnie pamiętam, jak wyglądają wszystkie andrzejkowe obyczaje. Przez ostatnie lata nie miałem bowiem okazji uczestniczyć w żadnych imieninach Andrzeja. Jedyny spośród moich bliskich przyjaciół Jędruś świętuje (i to też nie co rok) swoje urodziny, a imieniny zgrabnie omija. Warto jednak podsunąć blogowiczom ten temat, bo zapewne przypomną nam, jak sami bawili się lub bawią w ten ostatni dzień listopada i jakie są tego skutki.
Ja w rewanżu podrzucę kilka przepisów, które mogą uatrakcyjnić takie andrzejkowe wieczorynki. Oto one:
Baba z jaj na twardo
5 jaj na twardo, 3 jaja surowe, czerstwa bułka, 3 łyżki masła, 1/2 szklanki śmietany 30-proc., łyżeczka soli, pieprz, łyżeczka posiekanej zielonej pietruszki, łyżeczka posiekanego koperku
Do posmarowania naczynia do zapiekania: łyżka masła
1. Ubić na sztywno mocno oziębioną śmietanę.
2. Ugotowane jaja obrać ze skorupek i pokroić w plastry.
3. Utrzeć masło z surowymi żółtkami i namoczoną, a następnie odciśniętą bułką. Dodać ubitą z białek pianę, sól, pieprz koperek i pietruszkę oraz pokrojone jajka i ubitą śmietanę. Starannie, lecz delikatnie wymieszać.
4. Napełnić masą wysmarowaną masłem formę do zapiekania (w kształcie wysokiej babki). Piec 30 minut w nagrzanym do 180 st. C piekarniku. Podawać wyłożoną jak babkę na półmisek. Jako dodatek można podać sos chrzanowy lub tatarski.
Bakaliowy pasztet
Ok. 25 dag gotowanego lub pieczonego mięsa z kurczaka, pół szklanki pokruszonych łuskanych włoskich orzechów, pół szklanki płatków migdałowych, 4 łyżki tartej bułki, pół szklanki śmietanki 30-proc., sok z połowy cytryny, po łyżce oliwy z oliwek oraz majonezu, sól, pieprz
1. Bułkę tartą zalać śmietanką, wymieszać i odstawić na kwadrans. Mięso posiekać, dodać namoczoną tartą bułkę, sok cytrynowy i oliwę, zmiksować.
2. Migdały i orzechy także zmiksować, wymieszać z mięsem z bułką, doprawić solą, pieprzem i majonezem.
3. Ułożyć na półmisku, przybrać połówkami orzechów i śliwkami w occie lub inną słodkawą marynatą.
Bataty zapiekane z rokpolem
4 równej wielkości bataty, 4 szalotki, 15 dag sera rokpol, sól, 2 łyżki oliwy
1. Bataty dokładnie umyć, nie obierać, posolić po wierzchu i piec przez godzinę w temperaturze 180 st C.
2. Szalotki pokroić na cienkie krążki, podsmażyć na oliwie na złocisto.
3. Ser rokpol pokroić na 8 plasterków.
4. Upieczone bataty pokroić na połówki, na każdej położyć nieco podsmażonej cebulki szalotki, na niej ser.
5. Nagrzać piekarnik do temperatury 180 st. C i zapiec bataty około 3 minut. Ser powinien się w tym czasie rozpuścić i wrzeć.
Sernik z procentami
Na spód: szklanka z czubem mąki, pół kostki masła, 5 łyżek cukru, jajko, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta soli, łyżeczka cukru waniliowego
Do wysmarowania tortownicy: łyżka masła
Na masę serową: pół kostki miękkiego masła, 3/4 szklanki cukru, 50 dag sera trzykrotnie mielonego, 2 jaja, budyń waniliowy (proszek), półtorej szklanki mleka, pół szklanki ajerkoniaku
Ten delikatny sernik można podawać z dodatkiem ajerkoniaku, którym polewać porcje
1. Zagnieść szybko kruche ciasto z podanych składników.
2. Dno i boki wysmarowanej masłem tortownicy wylepić kruchym ciastem.
3. Utrzeć masło z cukrem i jajami na pulchną masę, dodać ser i dokładnie zmiksować
4. Wymieszać budyniowy proszek z mlekiem, dodać ajerkoniak i dodać, miksując do masy serowej, wygładzić wierzch.
5. W nagrzanym do 180 st. C piekarniku piec sernik 70 minut. Podawać oziębiony sernik polany odrobiną ajerkoniaku.
Komentarze
dzień dobry ….
mały mrozek ….
Krzychu ale się rozpiekłeś …. 🙂
Jolly czuję awans wkrótce za takie zaangażowanie w pracy … 🙂
Dobranoc,
przed południem idę potraktować rentgenem moją rąsię.
Mam twaróg na sernik, ale tylko jedną rękę zdolną do roboty.
TRudno.
Dzień dobry,
Ze swojej strony dorzucę, że nakłucie batatów widelcem w kilku miejscach przed pieczeniem, pomoże przy zdejmowaniu skórki.
Posolenie skórki przydaje się jak umarłemu kadzidło, przynajmniej na koreańskich słodkich ziemniakach- nie zmienia słoności miąższu ani krztynę.
Piec można na papierze, albo bezpośrednio na kratce, dobrze wtedy pod spód podłożyć kawałek folii aluminiowej, na skapujący i mogący się przypalić sok.
Jolinku, my faceci jak dzieci – z wiekiem tylko zabawki inne, czasem większe, czasem droższe 🙂
Piekarnik niedrogi, a ile radości. Co się upiecze, to nie uciecze. Czy jakoś tak 😉
Pyro zajrzyj do poczty. Ten komentarz usiłowałaś wpisać do wczorajszego tekstu więc go powtarzam i w dzisiejszym.
Pyra
28 listopada o godz. 8:55
Widzę, że w moim nicku nadal „tubka” siedzi, a więc moje komentarze muszą czekać, aż biedny Gospodarz wrzuci je z poczekalni, ręcznie. Wiedziałam, że technika mnie pożre, wiedziałam.
A teraz rybka od Żaby: sposób idealny na gruby filet rybny – łosoś sprzedawany w supermarketach w kawałkach ok 300 g, albo „polędwicę” z dorsza albo coś innego z ryb morskich. Po umyciu i osuszeniu ryby włożyć ją w naczynie i na kilka godzin zalać sokiem cytrynowym, niech się maceruje. Potem wyjąć, osuszyć, położyć na b. gorący tłuszcz na patelni (masło z oliwą) najpierw na stronę „mięsną” (niczym nie panierować) po lekkim zrumienieniu odwrócić na stronę „od skóry”, posypać lekko dyżurnymi i jakimś ziołem np koperkiem, liściem selera itp, ale skąpo. Zmniejszyć płomień mocno, nakryć patelnię pokrywką i podgrzewać ok 10-12 minut. Żaba mówi, że ryba jest wspaniała – cytryna niewyczuwalna zupełnie i brak morskiego zapaszku. Doskonała na gorąco, a jeszcze lepsza na zimno, następnego dnia. I tyle jest przesłania Żaby nt świąteczny.
Dzień dobry! W niektórych rejonach kraju piekło się z ciasta drożdżowego malutkie andrzejkowe bułeczki, czyli bałabuszki. Żeby miały swoją czarodziejską moc, należało je upiec z mąki ukradzionej z domu kawalera, a wodą pochodzić powinna ze źródła, czerpana odpowiednią porą. Każda z dziewczyn piekła ich kilkanaście, układano je rzędami, wpuszczano psa, który porywał którąś – ta była szczęśliwą wróżbą. W samotności można było wróżyć analogicznie, tylko trzeba było mieć bałabuszki i psa 🙂
Kiedy jeszcze bawiłam się w takie rzeczy, robiłam pierożki z ciasta piwnego z różaną nadzianką, a w niektórych był zamiast konfitury migdał, czy orzech i karteczka z wróżbą. Małolatom podobało się.
Do picia andrzejkowego grzaniec, a dla niepełnoletnich wersja bezalkoholowa (miód, cytrusy, korzenie itp.)
Ps. Jaką konsystencję na ten sernik po upieczeniu?
Errata, w pytaniu oczywiście „ma”, a nie „na”.
Sernik jak sernik, tyle że jest znacznie delikatniejszy i trzeba go jeść łyżeczką lub widelczykiem. Nie da się wziąć kawałka do ręki, bo się rozpłynie.
Bjki 🙂 bardzo smaczne jest te Twoje wrozbowanie. Az chcialoby sie i cialem i dusza uczestniczyc w takiej imprezie. Troche zamieszania z pieczeniem i z karteczkami 🙂 .
Osobiscie korzystam z dobr cywilizacji i kiedy nachodzi na mnie ochota na wrozby, to odpalam telewizorka. Tam siedza siedza fachowcy od takich klockow i podaja numer telefonu, pod ktory mozna zadzwonic by przez telefon uslyszec wrozbe. W tym roku korzystalem z ich uslug niewiele razy. Dwa, moze trzy razy tam dzwonilem. Moje doswiadczenia sa raczej pozytywne i przekonuja, ze przepowiednie sie sprawdzaja i zaistniale problemy daja sie rozladowac bezproblemowo.
Szaraku, od dawna nie wróżbuję, jeśli ma życie przynieść jakąś niespodziankę, to niech niesie szybciorem, ale już nie chcę wcześniej o tym wiedzieć. Wróżbowałam w dawnych czasach, kiedy jeszcze byłam sama dziewczęciem, a potem dla dzieciarów.
Ale ciacha zawsze chętnie upiekę dla miłych gości, a i poczarowniczyć można, tym bardziej, że jeden z moich kotów ma w sobie Moc.
Czymże oważ Moc się charakteryzuje :)?
Tajemnąż owa jest, więc i nie poddaje się opisowi, Krzychu 🙂
Bjki 🙂 brzmi to nadzwyczaj ciekawie. Klepnij cos wiecej, jak to sie objawia, w jakich przypadkach, na kogo to dziala i jak. Juz sie czuje zakrecony a co dopiero bedzie jak dowiem sie szczegolow 🙂
Pyro,
czy masz problem z zalogowaniem się do „Polityki”?
Jeśli nie, to spróbuj po napisaniu komentarza, ale przed wysłaniem go, sprawdzić, co stoi w rubrykach oznaczonych czerwonymi gwiazdkami:
„Podpis” (wpisz swój dotychczasowy nick czyli Pyra),
„Email” (wpisz dotąd używany adres mailowy)
„Strona www” (wykasuj wszystko).
Skopiuj komentarz i nakliknij „opublikuj”.
🙁
No dobra, Szaraku i Krzychu 🙂 Ta Moc jest lecznicza, malutka szara Pani Dr zawsze wie, co kogo gdzie boli i tam się lokuje i leczy, przewiduje też Przyszłość lepiej od wszystkich Andrzejów, informując o niej zza naszego świata.
Lepiej posłużę się sprawniejszym od mojego piórem:
Że telefon funkcjonuje — demonstruje nam każdy kot z uczciwością nigdy nie dość nagradzaną przez dwunogich abonentów. Ale nikt nie zaprzeczy, że jego czarny, biały, bury lub angorski telefon staje stanowczo u nóg abonenta i podaje wiadomość, którą nasza prostacka i pretensjonalna literatura odczytuje jako miau czy coś w tym rodzaju. Jedwabiste czasowniki, pluszowe przymiotniki, zdania proste lub złożone, ale zawsze gładkie jakby namydlone lub nasmarowane gliceryną, twarzą przemowę czasami mającą związek z głodem, wtedy zresztą telefon przemienia się w kota, ale kiedy indziej wyrażającą całkowite pominięcie własnej osoby, co dowodzi, że kot jest telefonem właśnie.
Tępi i pretensjonalni pozwoliliśmy minąć tysiącleciom nie odpowiadając na wołania, nie zastanawiając się, skąd pochodzą, kto jest na drugim końcu tego drutu, który wyprężony ogon usiłuje pokazać nam we wszystkich domach świata. Do czegóż mnie, nam, służy moje odkrycie? Każdy kot to telefon, ale każdy człowiek to biedny człowiek.
To my z Małżonką mamy permanentne problemy z mięśniami czworobocznymi- jeden z futrzaków uwiesza się na ramieniu od kocięcia.
Ale nie przekazuje informacji z innych galaktyk, a jeżeli nawet, to trzeszczy w słuchawce 😉
Pewnie przekazuje, tylko trzaski na razie Wam przeszkadzają. Temat właściwie andrzejkowy, bo dotyka światów równoległych i nierozpoznanych rozumem 🙂
test
Pyro,
to byłam ja 😉
Jak widzisz, nie ma najmniejszego problemu, aby zamieścić komentarz pod Twoim nickiem. Ukazał się natychmiast.
Coś tam jest nie tak – ja się bawiłam wczoraj z tym logowaniem, chociaż wczoraj do pewnego momentu było w porządku – potem, że mam się zalogować. No i taki ping-pong:
Alicja – taka osoba już istnieje
email – taki adres już istnieje
hasło – odzyskaj hasło.
I tak w kółko macieju, jakoś w końcu mi się udało, ale przecież powinno to być za pierwszym razem, trzy proste czynności 👿
Wpisuję to samo u Owczarka i zaczyna się zabawa od nowa :roll
Zorganizować systemu logowania(poziom informatyki – późna szkoła podstawowa) to nie mogą, ale podesłać ofertę cyfrowej Polityki trzy razy dziennie to już jak najbardziej 😀
Pyro,
zajrzyj do poczty.
Logować należy się pod nickiem lub adresem mailowym (oraz hasłem) podanym przy pierwszej (lub kolejnej) rejestracji na serwerze Polityki.
Jeśli nie działa, to po prostu utworzyć nowy adres i się jeszcze raz zarejestrować. Wymyślenie nieistniejącego dotąd nicka i hasła to prosta zabawa.
Pod zalogowaniu i napisaniu komentarza należy użyć nicka i adresu stosowanych DOTYCHCZAS na danym blogu.
Po zalogowaniu…
W jakiej temperaturze piecze się bataty?
Obudził mnie telefon. Dzwonił kotka Julio Cortazara. Okazuje się, że to ona jest utalentowaną pisarką.
Cóż za cudowne zajęcie wejść do kawiarni i poprosić o cukier, jeszcze raz o cukier, trzy, cztery, pięć razy o cukier, i układać go w kupkę na środku stołu, podczas gdy za ladą pod białymi fartuchami wzbiera gniew, a wtedy powoli napluć w sam środek kupki i śledzić topnienie małego lodowca, słuchając huku pękających kamieni, który mu towarzyszy, a który rodzi się w ściśniętych gardłach pięciu sztamgastów i właściciela, człowieka chwilami uczciwego.
Zapomniane słowo dnia – sztamgast.
Najpierw trzeba wysłać ministrowi pajęczą nogę w zalakowanej kopercie 😎
Jak jest sztamgast po argentyńsku?
Już wiem.
Pięciu sztamgastów = cinco parroquianos
😉
Krzychu – Czy pamiętasz Piotra Szczepanika Kochać, jak to łatwo powiedzieć. Podobnie jest z rzekomo łatwymi systemami. Na razie wiemy tylko, że Pyra się raz jeden pomyliła. Zaprawdę, ludzka to rzecz.
Proponuję upieczenie słodkich kartofli w solnej kołysce. Wyborne w smaku, a przede wszystkim o doskonałej teksturze. To głównie po to owa sól 🙂
Andrzejom i Pyrze (na ukojenie nerwów)
paroquiano – Persona que acostumbra a ir siempre a un mismo establecimiento público,cliente
krótko mówiąc (i bez germanizmów) — bywalec 😉
Stammgast i Stammtisch to dla mnie pojęcia bardzo bliskie.
Nemo – A sztambuch? Sam nie prowadzę pamiętnika, ale chętnie zrobię to dla przyjaciół, zwłaszcza tych którym się w życiu nudziło 🙂
Placku, 425 Fahrenheita
Niesamowite totoronto 😉
U mnie dziś chmury też takie szybkie. W górach wichura 150 km/h unieruchomiła kolejki, musiałam zrobić obiad. Przez cały tydzień Osobisty udawał się rankiem służbowo na 3500 mnpm i wracał wieczorem przywożąc różne zabawne anegdoty z podróży, a dziś musiał zostać w dolinie.
Wczoraj opowiadał o Hindusie z liczną rodziną, który nie pamiętał, przy której stacji zaparkował samochód, a do wyboru były co najmniej 4 możliwości. Wyjeżdżali do góry za dnia, a wracali w ciemnościach…
W rozwiązywaniu szarady brało udział kilka osób, w tym załoga konduktorska, bilet gościa nie ułatwiał zgadywanki, bo opiewał na stację startową po drugiej stronie przełęczy, a jednak samochód okazał się być po tej stronie, na którą zjechał pociąg (ostatni tego dnia). Jakaż była ulga wszystkich zamieszanych w poszukiwania… 🙂
To nie Pyrze wytykam brak wiedzy informatycznej, bo radzi sobie nieźle, tylko tym @#$%& z działu IT w tzw. redakcji 😉
Sztambuch mam w domu i jak nie zapomnę, to go wręczam gościom w celu się uwiecznienia.
Krzychu – U nas Celsjusz ma się dobrze już od lat, ale dziękuję, bo za każdym razem gdy próbuję cokolwiek przeliczyć, przeżywam niezwykłą przygodę. Z wdzięczności odrobina mego ulubionego Andrzeja.
Za oknem wicher nostalgiczny
ponuro szumi i zawodzi,
a Rosołowski frenetyczny
miał dzisiaj przyjść, i nie przychodzi.
Jak statek on oceaniczny,
który do różnych portów wchodzi,
i jak wodewil on muzyczny
i jak kolęda „Bóg się rodzi”.
Taki jest mądry, taki śliczny
czy śpi, czy grzmi, czy gździ, czy chodzi,
o, Rosołowski egzotyczny.
O, ratunkowa moja łodzi!
Oto już księżyc lunatyczny
nad garsonierą pustą wschodzi,
a Rosołowski gigantyczny
i niebotyczny nie przychodzi.
O, bólu apokaliptyczny!
Czy on przypadkiem nie u Lodzi,
bachiczny i aromatyczny,
plugawy żywot Lodzi słodzi?
Stosunek nasz morganatyczny
może już bokiem mu wychodzi?
O, Rosołowski sataniczny,
o, klęsko gorsza od powodzi!
Czyż szczęścia blask iluzoryczny
tak lekko się rozwiewać godzi?
Tu wikt cię czeka kaloryczny.
Bamboszki, w których nikt nie chodzi,
jak również kotek mechaniczny –
zabawka, która cię odmłodzi…
O, Rosołowski, tyś praktyczny,
więc wstąp na chwilę, co ci szkodzi…?
Ha! Brzęknął dzwonek elektryczny!
Otwórzmy… ot, jak los nas zwodzi:
to tylko kurcszlus sporadyczny.
A Rosołowski nie przychodzi…
Krzychu – Pozwól, że wysłowię się bardziej górnolotnie – jak na razie wszystko wskazuje na kurcszlus, a o tym z czyjej to stało się winy zadecyduje Niezawisły Sąd Elektryków 🙂
Może?
Nemo – ni cholery!!!
To ja, nemo.
Pyro, zajrzyj jeszcze raz do poczty.
To ja, nemo.
Pyro, zajrzyj jeszcze raz do poczty
Pyro, zajrzyj jeszcze raz do poczty
Pyro, zajrzyj jeszcze raz do poczty.
próba mikrofonu
coś się tu naprawdę pomieszało
Pyro,
o 15:01 przeszły (zostały wpuszczone) dwie Twoje próby.
Doświadczenie uczy, że po zaakceptowaniu (ręcznym) komentarza następne bywają wpuszczane automatycznie.
Czy możesz powtórzyć próbę wpisania czegoś pod ostatnio użytym adresem email? Tym z 15:01?
Nemo – on nie jest zapisany; wyrzuciło mnie. Nadal jest widoczny poprzedni. Teraz wyłączę maszynę, Nemo. Wejdę znów za kilka godzin.
Pyro 🙂 🙂 🙂 spoko spoko. Zaraz zrobie kawe po dawnemu, w szklance z uchem. Jak dobiore sie do fusow zaczne wrozyc, co jest przyczyna, ze my widzimy co Pyra pisze a ona nie? 🙂 🙂 🙂 🙂
Chetnie zamienilbym telefon na kota. 🙁 Jednak jest to niemozliwe. Przyjaciel ma uczulenie na siersc kocia 🙁 🙁 🙁
Fazszraube sprawdziła?
Raz, dwa, trzy jaki piękny walczyk…
To my, kobiety wiedzące, wiedźmy, będziemy jutro prowadzić wróżby andrzejkowe. Pewnie, że już nie dla siebie: lanie wosku i odczytywanie wróżby z odbicia cieni na ścianie, wyprowadzanie bucików, wyciąganie źdźbeł siana, wróżby z kart, rąk, kolorów (każdy sposób dobry na zaklinanie szczęścia)
Na razie warto przeczytać wywiad z prof Normanem Davies’em na portalu wp.pl
Nie moge sie pochwalic rezultatami wrozenia z fusow 🙁
Przez pomylke zrobilem kawe inke ( samorozpuszczalna ) 🙁
Zima trzyma, troszkę śniegu i mroźno trochę
Byłam w szpitalu na okoliczność zbadania rączyny, jak się zrasta.Pani rentgenografka strzeliła mi trzy foty, jak przynajmniej do życiorysu i podania o cokolwiek (w dawnych latach, ale powiadają, że w tych czasach podobnie).
Sympatyczny oczywiście niewątpliwie pan dochtór obejrzał zdjęcia i stwierdził z uśmiechem, że on mi ją osobiście połamie w przyszłym tyźniu, bo nie chce mi psuć weekendu.
Nauka z tego następująca: zamiast zabawki dla kota należało
kupić sobie butelkę piwa, kotu kawałek papiórka zgniecionego i przywiązanego do sznurka wystarczy. Papiórka do sznurka, nie kota. Kot rozwiązły 🙄
Prezencik dla honorowego Nałęczanina – Nowy, pośmiej się, ja się śmiałam
a linka tutajhttp://wyborcza.pl/1,75248,17047045,Chamlety__Znamy_najgorsze_polskie_reklamy_ostatniego.html
O proszę, jaka opieka zdrowotna sprawna. Prawie wpół do dziesiątej wieczorem, a tu telefon z ortopedii szpitalnej, mam od północy nic nie jeść, rano zadzwonią do mnie, o której mam się zjawić na łamanie ręki 🙄
No i porządne jej poskładanie. Im szybciej tym lepiej mieć to za sobą!
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138589,17038122,Jaroslaw_Kubicki__Przy_obrazach_Beksinskiego_przezywalem.html#TRwknd
Przywiązanie do sznurka jest genetycznie obciążone wadą – ktoś musi sznurkiem drygać.
Rozrzucenie kuleczek po domu jest łatwiejsze, kot sam je sobie turla.
A i w nocy jest się na czym przejechać 😉
Co się stało, ze za pierwszym razem źle nastawili?
Alicjo – wypocznij
Z pieczonym batatem nieźle komponuje się kimchi, koreański przysmak i duma narodowa.
Dla zainteresowanych jest też przepis.
Dzień dobry 🙂
do Andrzejek przygotowałam się kulinarnie bardzo starannie 😉
Tym bardziej, że zaczną się dzisiaj kolacją a skończą jutro obiadem.
Po raz pierwszy przygotowałam osobiście tort tiramisu z borówkami. Przychodzą sąsiedzi na andrzejkowego brydża. Zrobię tartę, na gotowym cieście francuskim, z mascarpone, skorzonerą, cebulą i szczypiorem. Tak mi wyszło, że dzisiaj na stole królować będzie mascarpone 😉 Skorzonerę dostaliśmy od przyjaciół 😆 Dostaliśmy też od nich topinambur, który podam jutro pieczony, na rodzinny obiad, do wołowiny w kawie i rumie. Tą wołowiną zainspirował mnie w swoim czasie Nowy 🙂
Dzisiaj będzie krem dyniowy z pestkami słonecznika. Jutro zupa serowa z szynką, płatkami chili i orzechami włoskimi. Tę zupę polecała niedawno Pyra 🙂
Z sałatek, dzisiaj będzie rukola z pomidorami koktajlowymi i suszonymi, a jutro plastry buraków z jabłkiem, czerwoną cebulą, fetą i orzechami.
A wróżyć sobie będę sama, żeby mi ktoś nie wywróżył czegoś niemiłego 👿 Zamierzam sobie wywróżyć tylko to, co dobre 😆
Udanego andrzejkowania 🙂
dzień dobry ….
Pyro faktycznie wymagało dzisiaj wejście tu zalogowania chociaż do tej pory byłam tu wpuszczana bez takiej potrzeby … całe szczęście zapisałam sobie swoje pierwsze hasło ..
Jagodo umiesz ugościć …. 🙂 … a ja zdziśkuje u znajomych …
mrozik -5 … ale słonko super ….
Alicjo biedactwo nasze … wspólczuję bardzo …. 🙁
W medycynie czasem tak bywa, że najpierw daje się stażystom prosty przypadek do połamania i poskładania (niech nabierają wprawy), a potem doświadczony ortopeda pospiesznie poświęca weekend i naprawia, zanim pacjent zaskarży… 🙄
Jak moje dziecko złamało rękę w przegubie (teściowa też, w Edynburgu) to nikt im nie łamał do końca. Może dlatego, że nie było przemieszczeń kości, a może tu są inne metody. Osobistemu łamano źle zrośnięte kości podudzia, ale to było w latach 60.
Dziecku włożono wszystkie palce w uchwyty i podwieszono, ramię obciążono ciężarkami i naciągano, aż ustąpił ból, zagipsowano, najpierw prowizorycznie, później, po kontroli, solidnie i już. Ale u młodych to inaczej się goi.
U mnie mgła gęsta jak mleko, chłodno… Trzeba się wybrać trochę wyżej i poszukać słońca.
Skoro już o bólu mowa – już ponad dwa tygodnie temu dopadła nas rewolucja techniczna. Jak to zwykle bywa, rewolucja pożarła swe najbardziej oddane dziecię, Pyrę.
Mam już za sobą niejedną burzę dziejową i dobrze wiem, że komentarze typu Tym którzy nie mogą się bezboleśnie zalogować przydałaby się pomoc. To mała rzecz, a cieszy. są warte tyle co porady żywieniowe Marii Antoniny, ale życie bez wiary i nadziei jest niczem, a zatem kolejna prośba pod adresem redakcji POLITYKI.PL – pomóż nam, młodym duchem bo Wasz komunikat niczego nie ułatwił, wręcz przeciwnie.
Przykładem jest jego ostatnie zdanie – Wystarczy się raz zalogować, żeby komentować wpisy na wszystkich blogach POLITYKI. – tak nie jest. Wystarczy się raz zarejestrować czyli założyć jedno i tylko jedno konto na portalu POLITYKA.PL by uzyskać możliwość logowania się gdzie popadnie, za każdym razem osobno.
Nie jestem Yurkiem, ale po zaparzeniu aromatyczanej kawy, z półki na wysokości oczu małego dziecka, postaram się zdradzić parę rewolucyjnych tajemnic 🙂
Tylko nie namieszaj tak w głowach niefachowców jak niejaki „staruszek” u Pas-senta w sprawie posyłania dalej filmików z YT 🙄
A rejestrować się można wielokrotnie, tylko potem trzeba pamiętać nicki, hasła i emaile oraz stare nicki i emaile pod poszczególnymi blogami.
Proste jak sznurek w kieszeni 😉
Od kilku dni prowadzę korespondencję z naszym działem internetowym. Ostatnio przesłałem tam komentarz Placka dopisując kilka zdań od siebie. Oto one:
Przesyłam jeden z komentarzy blogowych, bo nie tylko Pyra ma kłopoty z zalogowaniem się. Prawdę mówiąc i ode mnie blog domagał się dwukrotnie logowania mimo obietnic, że robię to raz i będzie działać wszędzie i zawsze. Podobne problemy miała Alicja, Jolinek51 i parę innych osób. Chyba ten program wymaga poprawek a na pewno wyjaśnień i przeprosin.
Na reakcję i odpowiedź musimy poczekać do poniedziałku.
Sądząc po ostatnich perypetiach, sprzed kilku miesięcy, przeprosiny zobaczymy jak świnia niebo.
Ale nie o kajanie się chodzi. Czy nie mogli by tego załatwić raz, a porządnie?
Sam nie mam kłopotów, ale przykro, gdy stali bywalcy użerają się jak w supersamie, gdy mięso rzucili.
„Chyba ten program wymaga poprawek a na pewno wyjaśnień i przeprosin.” Wymaga ćwiczeń, tylko.
Krzychu – Tym razem zaprotestuję bardziej stanowczo. Chodzi o usunięcie pokoleniowej przepaści, chodzi o uniwersalne szczęście, chodzi o to, że nie ma złych uczniów, a jedynie źli nauczyciele. Wyzwałbym Cię na pojedynek, ale i Tobie dobrze życzę 🙂
Starzy bywalcy potrafią myśleć. Nawet ja potrafię udawać, że myślę.
Nelson Mandela wybaczył swym oprawcom, a ja mam MŁODZIEŻY nie wybaczyć tego, że spodziewają się od tychże bywalców minimum zrozumienia? Nie pytaj co portal POLITYKA.PL może zrobić dla Ciebie, pytaj co Ty możesz zrobić dla POLITYKI, nawet jeśli to jest jedynie kiszona kapusta.
Przepraszam, zapomniałem, że to nie wiec przedwyborczy, a zatem do rzeczy 🙂
Diagnoza – to nie system jest do niczego, a instrukcja obsługi. W Kanadzie nawet kija od szczotki bez opasłej księgi pełnej pomocnych rycin i wyjaśnień, w wielu językach świata, nie uświadczysz.
Tak tak, nie ma gUpich pytań, są tylko gUpie odpowiedzi.
Rzuć tę rękawicę, rzuć, moja w komplecie z misiurą, odrzucę, to i dr Roentgen nie pomoże 😀
Uwielbiam pomocne księgi, na podpałkę do grilla jak znalazł.
Studentka czy „staruszek” jakiś, co dłubie na wczorajszy sposób?
Wygląda na to, że ten konflikt jakościowy będzie trwał chyba wiecznie. Lata temu już (kiedy udzielałem się częściej i na innych blogach) nie miałem problemów ze zniekształcaniem wpisów kopiowanych wprost z worda. Ogonki i inne znaki interpunkcyjne ukazywały się po wklejeniu na inne strony tak, jak je wpisałem. Tu muszę nadal korygować po wklejeniu, bo inaczej mi sie pojawiają te idiotyczne znaki zapytania w najbardziej nieodpowiednich miejscach.
Co ja mogę zrobić dla POLITYKI?
Ja nic – mogę tylko życzyć szczęśliwszej ręki w doborze i organizacji obsługi, albo lepiej zaraz życzyć lepszego oprogramowania.
Wchodzisz na najnowszą stronę blogową Gotuj się! po raz pierwszy.
1. Czytasz wpis Gospodarza i komentarze Blogowiczów.
2. Zakładasz konto na portalu Polityka.pl (podobnie jak konto pocztowe) czyli rejestrujesz się.
3. Potwierdzasz tę rejestrację naciskając guziczek Aktywuję konto w liście od redakcji portalu. Jeśli zapomniałeś sprawdzić swą pocztę, nie histeryzuj. To nie bomba czy para spodni. Jeśli naprawdę nigdy się nie rejestrowałeś, na przykład na forum, zasługujesz na kieliszek wina. Jakiegokolwiek – nie przeszczepiłeś serca.
4. Logujesz się, ale zapomnij o tych „na zawsze” i „wszędzie”. To nieprawda, a teraz nie pora na zawiłe tłumaczenia. Twoje zalogowanie jest jak liść – jesienią samo opadnie. Tak, igły nie opadną (z wyjątkiem modrzewia), ale nic to – nie czekaj, sam się wyloguj. Kiedy? Pocztę sam obsługujesz? Czy po uporaniu się z czytaniem poczty pozostajesz zalogowany? Wątpię 🙂
5. Opuszczając blog, wyloguj się. Wychodząc z domu, wyłącz żelazko i piecyk, już bez batatów.
Obecnie regulaminy i instrukcje portalu Polityka.pl są na pewnych stronach dostępne, a na innych nie. Nikt ich nie uaktualnia. Regulamin uczestnictwa w forum internetowym zawiera część potrzebnej informacji, tę o plikach cookies, a instrukcje typu „wymóg zalogowania się kontem z portalu Polityka.pl” są bezsensowne.
Pyra wpadła w panikę i w Jej wypadku ktoś powinien Jej pamięć podręczną (cache) opróżnić i cookies (pliki ciasteczkami zwane) usunąć.
Jednym zdaniem – to ciasteczko automatycznie wykopuje nas z konta bo tak być powinno.
Nikt nie poinformował użytkowników o skromnej ikonie w kształcie dziurki od klucza lub łysej osoby. Znajduje ona w prawym górnym rogu strony. Gdy jest różowa, jesteś zalogowany, gdy jest szara – nie.
Zakładanie wielu kont jest na forum zabronione, ale blog to nie forum. Gdzie są odpowiednie instrukcje? Nigdzie 🙂
Kocham „Politykę” nawet jak mi kłody internetowe pod stare stopy rzuca, albo kiedy zaczyna pisać „po angielskiemu”…
Korzystając z dnia wolnego od gawęd o jedzeniu, zajęłam się produkowaniem samego jedzenia: na bieżąco i na potem. Efektem jest ok 20 gołąbków z włoskiej kapusty, nadzianych mięsem wieprzowo – wołowym własnego mielenia, z kaszą jęczmienną, słoninką topioną ze skwarkami i cebulką + przyprawy. Jeszcze są surowe, za chwilę pójdą w 2 garnki. Przygotowany jest też słój z tłustym mlekien i cukrem, na przyjęcie kilograma cytryn obranych+ skórka z 2 szt – jutro w to litr spirytusu. Kiedy się wyklaruje nalewka farmaceutów? Nie wiadomo, chyba ok połowy stycznia. Normalnie powinna być nastawiona miesiąc temu, ale składnika mi brakowało – nie będzie na święta, będzie w karnawale. Miałam jeszcze dzisiaj piec 2 keksy Krystyny, ale zrobię to jutro. Planując pracę stale mi się wydaje, że nie przekroczyłam jeszcze 40-tki, tylko pożytku ze mnie coraz mniej.
Pa
Pepegorze – „Studentka” czy „staruszek” są jedynie pracownikami. Odpowiedzialni są głównie właściciele przedsiębiorstw, a klienci z reguły winią ofiary – na kogo krzyczą w Biedronce czy banku? 🙂
Krzychu – nie chodziło mi o łamanie kości, chciałbym zobaczyć jak Ty to wszystko naprawiasz 🙂
Uprasza się o nie poruszanie tematu łamania kości. Ja ciągle jeszcze przed.
W dodatku od wwczoraj nic nie jem, zakazali. Nie powinnam także być na blogu o jedzeniu, bo to wzmaga apetyt.
Pić mogę do wypęku, ale akurat nie te napoje, które bym i owszem, dla znieczulenia pewnej nerwowości.
Co możemy zrobić dla ” Polityki ” ? Pozostać przy niej. To bardzo dużo.
Informatycy mierzą innych swoją miarą, niestety. Ciekawe jak zdolny informatyk poradziłby sobie ze zrobieniem gołąbków, czy pierogów nawet ze szczegółową instrukcją ?
A co do złamań – osobistych doświadczeń jeszcze nie miałam, ale obserwacje owszem. Naiwnie wydawało mi się, że po zdjęciu gipsu z nogi po 4 tygodniach od założenia, bez żadnych komplikacji po drodze, delikwent od razu zacznie chodzić. Po 2 tygodniach jako tako, a swobodnie po kolejnych 4. Z ręką pewnie będzie trochę szybciej, ale proces dochodzenia do poprzedniej formy trwa dość długo. Nie do pozazdroszczenia.
Jeśli ktoś myśli o przygotowaniach świątecznych, to informuję, że można kupić mak już zmielony. Zalewa się go wodą lub mlekiem i gotowe.
Tak, bardzo proszę.
Dzisiaj rano spadlo u nas kilka centymetrow sniegu. Jest to bardzo rzadkie zjawisko szczegolnie dla naszych koliberkow.
Przenieslismy pojemnik z nektarem z miejsca pod oknem pod zawieszona stara boje pod plotem. W ten sposob snieg nie bedzie sie akumulowal w otworach pojemnika i kolibry moga pic swoja ulubiona mieszanke cukru i wody. To nie jest byle jaki cukier bo importowany prosto z plantacji trzciny cukrowej na wyspie Maui na Hawajach. 🙂 Oczywiscie jest uprawiany organicznie. 🙂
Czego my nie zrobimy dla naszych kochanych koliberkow?
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/HummingbirdBreakfastInTheSnow#6087176047530614450
Jagodo, menu andrzejkowe imponujące. Świetny pomysł, by sobie wywróżyć tylko to, co dobre, ale czy to nas jeszcze łapie?
Jeśli jest obecny wśród czytających Andrzej, to życzę spełnienia najlepszych wróżb.
Czytam, że część z Was ma problemy z wpisami, u mnie nie pojawiły się komplikacje, tylko chyba wczoraj poprosiło grzecznie o zalogowanie się i dalej hula.
Alicjo, życzę zdrowia i bezboleści dla ręki!
Służba zdrowia łaskawie przypomniała sobie o moim istnieniu i przed chwilą zadzwoniła, że mogę oddać się kulinarnej rozpuście, bo jednak trafił się przypadek nagły, ja jeśli umrę, to raczej z głodu chyba, więc niech się posilę.
Jem kromuchę „Od Jędrka” z „Szynką Babuni”, albo ona tak pyszna, albo ja taka głodna 🙂
Dyspensę mam do północy, jak Kopciuszek, a potem zakaz jadła, bo być może jutro ktoś spadnie z listy. Dlaczego tak – otóż zapisana jestem na listę tych rezerwowych, co to zjawiają się w szpitalu przygotowani (głodni!!!), w razie gdyby ktoś spadł z listy. A tak – to mogli mi wypisać sztywną datę na wtedy, kiedy by mi przypadło po kolei. Ja chcę natentychmiast jak się da. Wyjawiłam profesorowi ortopedzie, dlaczego mi zależy i on powiedział, że lepiej ta lista, bo sporo osób przekłada termin.
I nie będzie to ustawianie, tylko operacja, krojona 😯
Czyli kulinarnie 🙄
Uprzejmie mnie zapytał, czy kiedykolwiek przechodziłam. Nie.
No więc to nic wielkiego, po kilku godzinach wykopią mnie do domu. Kłopot sprawia jeden fragmencik, można z tym żyć, ale po co. No dobra, idę prowadzić hulaszcze życie ze złamaną ręką 🙂
No, właśnie Placku, to właściciele i przedsiębiorcy mają w swoim ręku!
Ciekawe, jak się w tym układzie mają sławetne 400 tys. za program PKW.
Myślę, że te 400 mogły by być może problemem dla spółdzielni wydającej to nasze gniazdko, albo?
Pojęcia nie mam jaka to liga.
Pepe
wyższa liga.
W sobotę, o godzinie 16:30 Pyra wyznaje swą miłość i kusi smakowitymi gołąbkami, cytrynami i ogromną ilością spirytusu. Ani słowa o tym co było przyczyną problemu, ale za to, na samym końcu częstuje nas uroczym Pa.
Pyro – Jeśli możesz, gdy wszystko już się wyjaśni, opowiedz nam o tym, bo obrzucanie informatyków pomidorami to frajda, ale bez dowodów winy to jednak barbarzyństwo 🙂
Pepegorze – Szkoda, że nie możemy sobie o tym wszystkim porozmawiać przy ognisku 🙂
Placku – nadal mi się wyświetla wraży nick i wpisy leżą w zamrażarce, aż Piotr je wrzuci ręcznie (dziękuję, Gospodarzu pięknie). To dlatego Ty, Placku widzisz mój komentarz tak, jakbym wnosiła go na bieżąco – tak nie jest. Jutro, kiedy mi to wszystko dział internetowy wypoleruje, opowiem o wojnie podjazdowej z systemem. Jednak czytam bez przeszkód i za to jestem wdzięczna losowi.
Alicja – trzymam za Ciebie wszystko, co jest do trzymania. Powodzenia Kocia Ofiaro.
Pyro – Wiem, wpadłaś w szpony Sempolińskiego. To on jest wszystkiemu winien. Pa 🙂
Inne sławne pary
Orca,
czy to, co wisi obok kulistej boi/ z zawieszonym pojemnikiem i pijącym kolibrem/ to także jakieś boje ? Wyglądają bardzo kulinarnie.
Rankiem było u nas – 10 st. C, teraz tylko – 3. Ponieważ nie ma jeszcze śniegu, ptaki muszą same starać się o pożywienie. Mam już zapas słonecznika, ale nie będę ich rozpieszczać. Jarzębina już dawno ogołocona z owoców, a czerwone kuleczki irgi są smakołykiem dla kosów.
Ach, gdzie te czasy, gdy zaśmiewałam się na filmach z Flipem i Flapem.
Zdarzyło się w czasach licealnych, że oglądając taki film wraz z siostrą, zapomniałyśmy o piekącym się schabie. Nie spalił się wprawdzie, ale wysuszył na wiór.
Pyro, dziękuję za przepis.
U nas dojrzewanie w desusach wyszło tak.
Cukier był brązowy, następnym razem potrzymam krócej niż 36h w soli- co dobre dla solidnego schaba, niekoniecznie dobrze wpływa na wątłą polędwiczkę.
Krzychu – wygląda pięknie, ale przecież już przy kwestii suszenia zwracałyśmy Ci uwagę na znikomy przekrój polędwiczki. Ja nawet wybieram b.wysoki schab, a najlepiej wychodzi mi karkówka. Mam taki baleron, że hej!
Krystyna,
To rzeczywiscie wyglada, jak duze kawaly szynki zawieszonej do wedzenia. 🙂
To wszystko sa boje. Duze boje sa przymocowane do duzych sieci, mniejsze moga byc przymocowane do specjalnych „koszy” przeznaczonych do lapania krabow.
Pamietam nazwe kazdej plazy, gdzie znalezlismy kazda boje. Ta duza kula jest z Rialto Beach, boja pierwsza od prawej strony (oklejona muszlami „barnacles”) jest z plazy Kalaloch.
W stanie WA wiekszosc wybrzeza Pacyfiku to park narodowy lub stanowy. Na naszych plazach nie wolno niczego zbierac – muszli, kamieni, wyrzuconego na brzeg drewna, niczego. Wyjatek stanowia boje. Boje sa wykonane ze styropianu lub z plastiku wiec sa toksyczne dla morskiej zywiny.
Nasze plaze sa bardzo czyste. Po tsunami w Japonii bylo oczywiste, ze rozne beczki, metalowe czesci I wiele innych przedmiotow obcych dla naszych plaz przeplynely Pacifik po tragedii w Japonii I znalazly sie na naszych plazach.
W gazetach byly zdjecia pustych lodzi dryfujacych wzdluz wybrzeza I wiele innych duzych I malych przedmiotow. Kazdy znaleziony przedmiot nalezalo sfotografowac I zdjecie wyslac na specjalnie utworzony adres email. Dzieki temu odnaleziono w Japonii wlasciciela motocykla, ktory wnalazl sie na naszej plazy. Rowniez odnaleziono chlopca w Japonii, ktorego pilka lezala u nas na plazy.
Najwiekszym obiektem byl czesciowo zniszczony dock z przystani w Japonii. Wewnatrz tego docku byla nadal funkcjonujaca reczna winda.
Zalaczam kilka zdjec roznych przedmiotow, ktore zaczely sie pokazywac w rok po tsunami na plazy Second Beach.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/JapanTsunamiMarineDebrisOnSecondBeachInWashingtonStateOnApril132012?noredirect=1#
Osobno pokaze kilka zdjec z plazy Beach 4 na ktorej znalazlam dwie boje z napisami w jezyku koreanskim. Statek, do ktorego nalezaly te boje mogl przeplywac wzdluz naszego wybrzeza I nie koniecznie byl to rezultat tsunami w Japonii.
Tak wiec to, co wisi na plocie to nie jest wedzona szynka 🙂 tylko boje, ktore tu wiele osob kolekcjonuje I zawiesza przy domu.
Znikomy to chyba od słowa zniknąć, bo ulotniły się te cieniutkie płatki szybko 😉
Lecimy z Małżonką do Polski za dwa tygodnie, to sobie odbijemy na miejscu.
Z solidniejszą świniną pobawię się po powrocie.
Zdjecia z Beach 4
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/Beach4Debris?noredirect=1#
ciekawe … i na czasie …
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/edukacja/20141130/lipszyc-czy-w-tym-sreberku-na-pewno-jest-czekoladka?utm_source=twitterfeed&utm_medium=twitter
Orco,
ta różowa Norwegian buoy(pod taką nazwą znana jest na M. Płn.) wydaje się być opisana cyrylicą, a nie kaną.
Niekoniecznie więc beczka po oleju musi też pochodzić z dalekiej Japonii.
Mogło ją zmyć podczas sztormu z przepływającego statku, mógł też jakiś baran wyrzucić ją za burtę. Kategorycznie zabronione przez konwencję MarPol, ale na widok tego, co potrafią jednostki należące przez pomyłkę do homo sapiens wyrzucić do morza, naprawdę włos się czasem jeży.
Krzych,
Ja tez to zauwazylam dlatego zrobilam kilka zdjec pod roznym katem I rowniez kilka zblizen.
Przekazalismy te zdjecia do specjalnego biura, ktore zajmuje sie identyfikacja wszystkich przedmiotow. Informacje sa na pierwszym zdjeciu.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/JapanTsunamiMarineDebrisOnSecondBeachInWashingtonStateOnApril132012?noredirect=1#5732925606302889026
Zwiazek z tsunami jest taki, ze na naszych plazach nigdy nie bylo zadnych przedmiotow. W rok po tsunami to wszystko zaczelo wyplywac na nasze wybrzeze.
Jesli ktos celowo wyrzucil te pojemniki to pracownicy biura z latwoscia na pewno juz ustalili, czy jest to rezultat tsunami, czy przestepstwo. Po znakach I symbolach znajda wlasciciela.
Jesli znalezli chlopca, ktoremu tsunami zabralo pilke, to na pewno znalezli wlasciciela tego statku. 🙂
Pierwsze koty za płoty – i mam nadzieję, że tym razem ostatnie.
wyjechalismy z domu o 9-tej, wrocilismy o 17-tej, z tym, ze jakos umknely mi 2 godziny, totalne uśpienie. moglabym miec znieczulenie tylko reki, ale pan doktor polecil mi calosc, bo zgrzytanie piły i wszelkie odgłosy „stolarskiej” roboty to niezbyt przyjemne dźwięki.
Od razu przepraszam za wszelkie blędy i wypaczenia oraz zapatrzenia (!!!), bo reka lewa byla łamana, cięta, spawana i tak dalej, jakieś płytki i śruby. Witaj Stara Żabo w Klubie, chyba powinnyśmy założyć jakąś frakcję 😉
Mysli mam nieco skolowaciałe, bo morfina daje dziwnego kopa.
Pani anastezjolog w wieku mniej wiecej mojej synowej,
opowiedzila mi historie swojego zycia, pokazala zdjecia rodziny, przede wszystkim dzieci oraz króciuti filmik z dzieciarkami w roli glownej To na jakimś zdolnym telefoto.
znalazłyśmy coś wspólnego miedzy naszymi rodzinami – ona Chinka urodzona już w Kanadzie, a mąż Irlndczyk, ktores pokolenie.
No to ja o mojej synowej, drugie pokolenie chinczykow, malutka jak kurczak, typowa chinka, Jennifer.
Babska ciekawość, typowa w takich przypadkach – jak będą wyglądały (wyglądają) dziecka z takich związków?
Regułą jest, że blade twarze są cienkie w te klocki genowe i przeważają geny rasy „kolorowej”. Tymczasem ich dzieci są w stu dwudziestu procentach irlandzkie, co do ostatniego piega i ogniststego kosmyka rudego włosa, Ewie trochę żal ale nie planuje powiększenia stadka. Polski akcent – pisownia i wymowa jej imienia, nie żadne Eva, itd. nie zdążyłam si dopytać, chociaż spędziłysmy ponad godzinęna przygotowanie wszystkiego do operacji, ja leżalam tak zwanym martwym bykiem.
Ten nożownik mnie operował 🙂
http://surgery.queensu.ca/home/attending_staff/dr_david_pichora
A teraz mi się w glowie zajączkuje idę spać, dobranoc 🙂
OK. Napisałam pooperacyjny komentarz, jakaś zbitka słowna była w „be”, jutro coś zdziałam, w tej chwili jeszcze trochę jestem pod wpływem morf-iny i trochę mi się zajączkuje w globusie.
Dali, bo wolalam spać i nie słyszeć odgłosów stolarskiej roboty, skręty, śrubki, płytki i te rzeczy (witaj Stara Żabo, ja ręcznie – Ty nożnie!).
A tu na zdjęciu przystojniak, ciacho, jak teraz mawiają małoletnie laski – nożownik mój dzisiejszy 😉
http://surgery.queensu.ca/home/attending_staff/dr_david_pichora
😯 👿
Kocie Mordechaju i Bobiku – co wy na to?!
http://swiat.newsweek.pl/szwajcarzy-tradycyjnie-jedza-koty-i-psy-newsweek-pl,artykuly,352619,1.html#alertSG