Deska serów pewnego paryżanina
Obiecałem, że jeszcze parokrotnie wesprę się cytatami ze wspaniałej książki Davida Lebovitza „Moja kuchnia w Paryżu”, choć jestem przekonany, że miłośnicy kuchni francuskiej i turyści wybierający się do miasta nad Sekwaną winni ją mieć w swojej bibliotece. Dziś cytat o serach.
„Kiedy zacząłem zapraszać swoich paryskich przyjaciół do siebie na kolację, kupowałem we fromagerie wszystkie rodzaje serów, jakie wydawały mi się godne uwagi, a także kilka dodatkowych. Głównie tych, które brali inni klienci, bo nie mogłem pogodzić się z myślą, że coś mnie omija. Po powrocie do domu częstowałem nimi gości. Zwykle kończyło się na tym, że pakowałem resztki i przez kolejne dni robiłem wszystko, żeby je dojeść. W przeciwnym razie moja lodówka wydzielałaby tak intensywny zapach, że wszystko, co w niej jest, nie licząc serów, też zaczęłoby dojrzewać.
Moje przyzwyczajenia zmienił pewien lunch, który zjadłem w Les Crayeres – restauracji w Szampanii, szczycącej się gwiazdkami Michelina. Tego typu wykwintne lokale znane są z tego, że ich wózki z serami wręcz uginają się pod ciężarem najlepszych gatunków. Dlatego kiedy na naszym stole po daniu głównym pojawiły się mniejsze talerzyki przeznaczone na sery, po prostu nie mogłem się ich doczekać.
Ku mojemu rozczarowaniu zaoferowano nam tylko jeden półkrążek sera. Co prawda był to comte’ dojrzewający przez cztery lata w jaskiniach Bernarda Anthony’ego, jednego z najbardziej cenionych francuskich affineurs (specjalista od dojrzewania sera), ale dlaczego nie dano żadnego wyboru? Kelner, zręcznie posługując się nożem i widelcem, odkroił porcję sera, który zazwyczaj łamie się na nierówne kawałki, a ja cierpliwie czekałem, aż zsunie na mój talerz zadziwiająco zgrabnie ukrojony plaster. Już po pierwszym kęsie zrozumiałem, dlaczego zaserwowano nam tylko ten jeden gatunek, za to o prawdziwie niebiańskim smaku.
Doświadczenie to nauczyło mnie, że w przypadku serów idealnie sprawdza się powiedzenie: mniej znaczy więcej. Od tej pory, częstując nimi gości, ograniczam się do jednego albo dwóch (no dobrze, przyznaję, że czasem trzech), za to najlepszych, jakie udało mi się dostać, i zawsze w pełni dojrzałych.
Komponując półmisek (albo deskę) serów, starajcie się wybierać je tak, by nie przytłaczały gości (wbrew powiedzeniu: im więcej, tym lepiej, które w tym wypadku się nie sprawdza). Jeśli stłoczymy na jednym półmisku zbyt wiele różnych gatunków, trudno będzie ocenić, co decyduje o wyjątkowości każdego z nich. Dlatego najlepiej podać jeden, a najwyżej dwa, za to najlepszej jakości, niż postawić na stole kilka, ale przeciętnych. (Muszę się wam przyznać, że od czasu do czasu zdarza mi się kupić więcej serów. Najczęściej wtedy, gdy mam gości spoza miasta, którzy przyjeżdżają tylko na chwilę i chcą spróbować jak najwięcej gatunków. Gdybyście kiedykolwiek wpadli na mnie objuczonego nimi na którymś z paryskich targowisk, powiedzmy, że to jedna z takich okazji).
Podając gościom sery, staram się, żeby były w pełni dojrzałe, co oczywiście jest uzależnione od pory roku i sklepu, w którym się zaopatruję. Staram wytrawnego dania głównego do słodkiego deseru. W pojedynkę bardzo dobrze sprawdza się też dojrzały comte’ albo któryś z ostrych serów kozich.
Francuzi nie czują potrzeby jadania serów z dodatkami typu chutney, dżem, orzechy czy owoce. Czasami tylko pozwalają sobie na kromkę chleba z orzechami i suszonymi owocami, który kupują w okolicznej boulangerie. (Jedynym wyjątkiem od tej zasady są sery baskijskie, które tradycyjnie podaje się z dżemem wiśniowym)”.
Lecę do sklepu serowarskiego!
Komentarze
dzień dobry …
bardzo lubię ten zwyczaj podawania serów pod koniec posiłku …. winogrona i orzechyy mile widziane … lub śliwki suszone …
Uff, wróciłam z Indochin, jak troszkę odsapnę po ponad 24 godzinnej podróży, to troszkę opowiem.
Witaj Małgosiu … ciekawe opowieści przed nami …. 🙂
Krzychu jak masz boczek to możesz zrobić ….
http://umniewkuchni.blox.pl/2014/11/Kielbasa-ze-sloika.html
Małgosiu-dobrze,że już jesteś.Czekamy cierpliwie-niecierpliwie na Twoje opowieści !
Deska serów po posiłku,albo tylko deska serów i butelka wina na kolację.
Wtedy wskazany więcej niż jeden ser 🙂
MałgosiuW,
W taki razie odsapuj i czekamy.
Joilnku, dziękuję za przepis. Poważnie rozważam przywiezienie jelit wieprzowych lub baranich w soli, do wyrobu kiełbasy. Wielkanoc tuż tuż 😉
aa, mam też piekarnik 🙂
na pierwszy ogień pójdą cynamonowe zawijańce, bo te składniki były w domu, bez wychodzenia.
Dzień dobry. W nocy wzięłam po raz pierwszy od lat tabletkę nasenną – było pół do trzeciej; w efekcie właśnie piję poranną kawę i zamierzam się ubrać. Oj, pospałam.
Małgosiu – ogarnij, co masz do ogarniania i opowiadaj. Ja zresztą mam do Ciebie prośbę – daj mi jeszcze raz linkę do anty-reklamiarza, proszę. Od Yurka nie chcę, bo jak mi podał ostatnio, to Paweł wiedeński miał dobre kilka godzin roboty, żeby mi robaki i niechciane programy wyczyścić.
Krzychu – czeka Ciebie sprawozdanie piekarnikowe.
A teraz na temat dzisiejszy. Nie wiem, nie umiem, nie udaje mi się. O ile znajomi zaproszeni na deskę serów i kieliszek wina wychodzą zadowoleni (do tego jakaś sałata, owoce, dodatki) to w życiu nie zdarzyło mi się, żeby ktokolwiek ruszył ser po kolacji czy obiedzie – takim pełnym: 1-2 przystawki, zupa, danie główne, deser. Kawę (posapując) przyjmują chętnie, obeschnięte sery dokarmiają ptaszki. Szkoda serów, przestałam podawać po posiłku.
Podawanie jednego sera to ryzyko, że niektórzy goście mogą się poczuć zlekceważeni, bo akurat tego gatunku nie lubią i nie pomoże nawet jego największa dojrzałość i jakość. Znam osoby, które nie jadają serów pleśniowych, zwłaszcza takich z czarnozieloną pleśnią w środku. Ja nie lubię ementalera i cieszę się, gdy na desce jest wybór co najmniej trzech serów o różnej konsystencji i aromacie.
Gdy się zna upodobania stołowników, nie ma problemu z jednym serem na deser, jeśli nie – lepiej jest oferować wybór.
W snobistycznej restauracji goście potraktowani jak wyżej kładą uszy po sobie i… chwalą 😉
Pyro,
skoro goście posapują, to może znaczyć, że podajesz za duże porcje 😉
Poza tym jedzenie sera po dużym posiłku nie jest polskim zwyczajem.
Mam (jak to Nisia pisze) przeżywkę – niedużą, ale jest. Wczoraj po kąpieli spojrzałam w lustro – i jakoś obco, jakoś mało włosów… Wcale nie mało, tylko w tej ostatniej grypie dość nagle posiwiałam. Poprzednio byłam nieźle szpakowata (wiek) ale ogółem włosy miałam ciemne, a teraz jestem „brudna blondynka”. W mojej rodzinie siwieje się późno, ok 60-tki i bardzo stopiowo. Mówię do Młodszej, że przemaluję się na rudo, a ona na to, żeby dać spokój, bo co mi szkodzi dostojna siwizna? No, niby nie szkodzi, ale…
Sery lubimy wszystkie, nawet osławiony limburger nie odstrasza nas rzekomym nie do zniesienia zapachem. Winogrona, zwłaszcza czerwone (moim zdaniem), bardzo do sera pasują, nie mówiąc o winie.
http://off.sport.pl/off/1,111379,16988661,_Twarde__stare_dranie___Historia_pierwszego_przejscia.html#Cuk
Dlaczego idziemy w góry? A bo są 😉
(Nie pamiętam, kto to powiedział, ale powiedział!).
Małgosiu,
czekam na relację z podróży. Patrząc na wszystkie strony świata, najmniej nas ciągnie w tamtą stronę, jedynie Japonia jest na celowniku, bo „nie po to się japońskiego uczyłem, żeby go nie używać, kiedyś tam pojedziemy”.
Jerzor to ma klawe życie…oraz wyżywienie klawe… 😉
Na uniwerku studenci z całego świata, jest z kim pokonwersować, a nasza Pani Herbaciarka to Japonka, więc co tydzień kupując herbatę, Jerzor się dokształca, a ja tam przez osmozę załapałam łataszi ła, ogenki de ska i parę takich.
Pyro-podobno dwa lata temu były modne różowe włosy.Chłe,chłe 🙂
http://polki.pl/uroda_wlosy_galeria.html?galg_id=10010650
Nie jestem jednak pewna,czy nadal są na topie ???
Takie różowe włosy to może nawet dobrze się komponują z deską serów i czerwonymi
winogronami 😉
Danuśka,
ja tam się nei znam, ale efekt uzyskany na zdjęciach z różową panią przypomina mi coś, co nazywało się niebieską płukanką, dostępną kiedyś w drogeriach.
Starsze panie tego używały, na siwe włosy. Albo wyglądało to nobliwie(jedna ciotka), albo koszmarnie(większość zapamiętanych).
Danuśka – różowy jest dla mnie kolorem bieliźnianym (a trudno niewymowne nosić na głowie) Nie, dziękuję – są kobiety dobrze wyglądające w każdym wariactwie i są hm konwencjonalne. Ja z tych drugich, niestety.
Zerknąwszy w sieć stwierdzam, że płukanki wciąż istnieją i mają się dobrze 🙂
Przeżywka w ogóle nie tyle z samej siwizny (której zresztą daleko do tej srebrnej i dystyngowanej) tylko że ten kolorek jest mysio-nieciekawy. Jeszcze jedna grypa i będzie lepiej? Czy kłopotliwych pytań nie trzeba już będzie zadawać?
Słusznie przypuszczałam, że Małgosia jest w dalekiej podróży.
Pyro,
przyzwyczaisz się powoli , a do ewentualnej koloryzacji trzeba podchodzić bardzo ostrożnie.
Tymczasem piekę ” chleb zmieniający życie”, na który przepis podała niedawno Jolinek/ z blogu Sprawdzona kuchnia/ . To właściwie nie chleb , bo nie ma w nim mąki, tylko płatki owsiane, słonecznik, siemię lniane, orzechy. Na pewno jest zdrowy, a czy smaczny, sprawdzę dopiero wieczorem, bo po pieczeniu musi odpocząć kilka godzin.
Pyro-wiesz dobrze,że sobie czasami zupełnie niewinnie żartuję 🙂
Mam nadzieję,że Cię nie uraziłam…
Danuśka – coś Ty, coś Ty. Ja jestem śmieszka z natury rzeczy; mimoza nie jest moją totemiczną rośliną.
Krystyno, powiedz proszę, jak Ci się uda ten chleb i jak z krojeniem, bom ciekaw bardzo.
Z frontu piekarnikowego- pierwsza partia cynamonowych spiralek lekko czarniawa od spodu… Wypływający cukier postanowił się skarmelizować na węgiel.
Przy drugiej będę czujniejszy i nie zaufam już tak termostatowi.
Trzecia partia(bo tyle wyszło, z 4 szklanek mąki i przy nikczemnych rozmiarach piekarnika) powinna już być niezła.
Pyro, podaję link do dodatku Firefox blokującego reklamy:
https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/adblock-plus/
Krzychu,
chleb wyjęłam z piekarnika 2 godziny temu, więc zgodnie z zaleceniami trzeba jeszcze poczekać z krojeniem. Skubnęłam kawałeczek – jest całkiem smaczny. Myślę, że wszystko dobrze się udało. Muszę poszukać najostrzejszego noża do krojenia. Doniosę o wynikach.
Kupiłam orzechy makadamia, opisywane niedawno przez Orkę i chwalone przez Nisię. Są prażone, w skorupkach, ale z nacięciami i specjalnym nożykiem pomocnym w otwieraniu. Na opakowaniu nie ma żadnego rysunku – instrukcji, a nożyk jest nietypowy. Wykombinowałam, że nożyk wkładam w nacięcie i uderzam tłuczkiem do mięsa. W każdym razie jakoś dobrałam się do środka i stwierdziłam, że te orzechy rzeczywiście są smaczne, łagodniejsze od laskowych o włoskich, trochę maślane w smaku, bo zawierają więcej tłuszczu od tamtych. Chętni do eksperymentowania z makadamia mogą wybrać się po nie np. do Lidla. http://www.elamo.pl/kosmetyki-naturalne/makadamia/
” laskowych i włoskich „
Małgosiu – Odsapuj 🙂
Pyro – na wszystko znajdzie się rada, a nawet parę rad. Sprzedaj lustro lub poproś o zalotne nakrycie głowy, na przykład czapkę pilotkę. Pamiętam kolegów z podobnymi czapkami – ani jeden nie miał samolotu, ale zimą, na lot do sklepu były idealne.
Nemo – dobra snobistyczna restauracja nie jest zła. Poza tym pan Lebovitz, podobnie jak pan Adamczewski, lubi sobie pożartować. Pierwszym z brzegu przykładem jest zdjęcie deski z serem. Deska jest wykonana z marmuru, a ja na to – nicc tylko camemmmmmmmmmmmmmbert mmmmmmm, cammmmmmembert.
David L. miał do wyboru sery z regionu Ardenów wybrane z pomocą specjalisty od dojrzewania serów. David L. jest mężczyzną, a mężczyźni marudzą. Francuzi po francusku, Amerykanie…
Dowód rzeczowy – Comte z akcentem na pierwszym planie, pośrodku
Placku – tyle z Ciebie pożytku, że natychmiast zrobiłam się głodna. Idę zapiekać cykorię z serem pod osłonką boczku.
Małgosiu; mam nadzieję, że już nie zgubię;.
Bardzo smaczny obiad zrobiony wg Elap, ale z modyfikacjami. Z cieniutko krojonym boczkiem zamiast szynki i bez sera (spleśniał w lodówce). Jednak cykorii było dużo i w sumie jestem objedzona, jak mastodont. Na przyszłość dobrze byłoby dodać białe wino do obiadu.
Placku,
jesteś pewien, że na pierwszym planie?
Comte jest robiony u mnie niemal po sąsiedzku. Według amerykańskiej skali – za płotem 😉
Mnie po prostu zaimponował ten szampański kelner – jeden rzut oka na Amerykanina i już wiedział, czym go zadowoli 😀
Orzechy makadamia przywieźliśmy z Australii. Część łuskanych w hermetycznie zamkniętych torebkach. Część w skorupkach. Do tych ostatnich mamy specjalnego dziadka na śrubę. Nawet przy jego pomocy nie jest łatwo poradzić sobie z otwarciem orzecha.
Wspaniale smakują lody z orzechami makadamia. Pycha 🙂
Pyro,
czy Twoim sposobem można również potraktować polędwicę wołową – żeby dojrzała?
Jagodo – sądzę, że każde mięso; w końcu nawet ten schab daje luksusową wędlinę w cenie ok 14 zł (+ przyprawy) Wołowinie bym jednak koniecznie dała dodatek soli peklowej (kolor) i do przypraw jeszcze łyżkę – łyżeczkę soli.
Jagodo – z tym, że przy schabie, szynce czy karkówce ryzykuje się niewielkie pieniądze; polędwica to już inna bajka.
Krystyna,
Podoba mi sie Twoja metoda otwierania orzechow makadamia. Specjalny nozyk zalaczony do paczki i podreczny tluczek do miesa. 🙂 Ja przy pomocy mlotka i duzego kuchennego noza kroje na czesci dynie.
Moze zauwazylas na zdjeciach z wakacji urzadzenie do rozbijania orzechow makadamia. Przypomina mi to imadlo, ktore mozna znalezc w warsztatach naprawy.
Ciesze sie, ze smakowaly Tobie te orzechy. Bylam ciekawa, czy cos napiszesz na ten temat. Interesuje mnie, czy na opakowaniu jest podane miejsce plantacji. Wiem, ze Poludniowa Afryka jest znana z plantacji i ekportu orzechow makadamia.
Widze, ze Jagoda rowniez lubi orzechy makadamia. I dowiedzialam sie, ze w Australii sa rowniez plantacje tych smacznych orzechow.
Uwaga „estetyczna” – trzeba starać się, żeby nie strącić dużo przypraw – one podnoszę estetykę i smak. Kroić też z nimi.
Uwaga przyjęta, jutro obmyję z soli.
Pyro, dziękuję 🙂
Gdzie się kupuje rzeczoną sól?
Orco,
ogromne plantacje. Miałam okazję zrywać orzechy prosto z drzewa a owoce mango zbierać pod drzewami. Wspaniałe 🙂
Jagodo – w supermarketach; sprawdź w sieci. Dla mnie ktoś kupił 0,5 kg paczkę. Wsypałam do słoika i mam już ponad rok i wystarczy na następne 5 lat (dodaję do golonek i ozorów, kiełbasy, mięs dojrzewających niewiele tego trzeba.
Nemo – Byłem pewien, że zauważysz. Pokusa była zbyt silna. Poczęstuj się 🙂
(wersje dwuletnia i czteroletnia, ale dla mnie to wszystko gruyere)
Wiem także, że orzechy makadamia pochodzą z Australii, a brat Napoleona, Józef, spędził 15 lat w Ameryce, ale nie za karę, a wręcz przeciwnie.
Przez całą noc wiało jak nie wiem, stąd rozproszenie myśli na wszystkie kontynenty świata.
Samotnym polecam papugi. Ptaki te orzechy rozłupią, pogadają z człowiekiem., a przede wszystkim są bezpartyjne.
Dzięki, Placku 😀 Szczególnie za dodatki w moim guście 😉
Pierwszy z prawej – tym razem słowo honoru
Po wnikliwej analizie stwierdzam, że zaledwie 10 lat temu podawano 10 razy więcej sera, ale w obecnej rzeczywistości nie sery, a granit się liczy. Wszędzie złodziejstwo, młodzież ubiera się w kostiumy z „Nędzników”, a w samolotach jedni podróżują na stojąco, a inni robią sobie okłady z kawioru. Wszystko to nie może się dobrze skończyć, nawet jeśli wszyscy przestaniemy jeść gluten.
Jedno się nie zmieniło – lubię sery i noce.
Brazylijskie fondue – może być bez winogron i sera, a nawet deski. Wystarczy garść przyjaciół i stół.
Pyro, na okolicznosc wlosow, ktore szpakowacieja, to radzilabym pojsc do dobrej fryzjerki, ktora zrobi kilka pasemek w roznych odcieniach, na pewno ma doswiadcznie w takich sprawach. Takie pasemka starcza na wiele miesiecy i na ten caly czas bardzo „ozywia” odcien wlosow. Mnie „starczyly” na omal rok.
W sprawie włosów to ja jestem sknera. Kupuję farby koloryzujące za mniej więcej 12$ i sama sobie koloryzuję, zamiast płacić 80$ w tanim zakładzie fryzjerskim (a co dopiero w tzw.dobrym!).
Są też farby do pasemek i samemu można to sobie robić, a Pyrze mogłaby zrobić jedno i drugie Młodsza.
Mój kolor włosów już prawie nierozpoznawalny, widzę po odrostach, jeszcze ciemnych trochę pozostało, ale srebro zdecydowanie przeważa. Są osoby, którym siwizna bardzo pasuje. Mnie zdecydowanie postarza o jakieś 10 lat, jakby mnie ktoś popiołem posypał i zasmucił okrutnie.
Zyta – dzięki za dobrą radę; pomyślę. W końcu mam już prawo do siwizny. Tylko wyglądam aktualnie jak seter (lubię setery) ale ogólnie jestem kosmetycznie leniwa. Pomyślę.
Przyczytalam link od Krystyny na temat orzechow makadamia. Jest tam informacja na temat odzywczych i kosmetycznych wartosci tych orzechow.
Jagoda pisze o duzych plantacjach w Australii. Poczytalam troche na temat pochodzenia orzechow. Orzechy makadamia pochodza z Australii. Nazwa orzecha pochodzi od nazwiska australijskiego naukowca John MacAdam. Nasiona orzechow zostaly przywiezione na Hawaje w 1882 roku.
To tyle nie na temat serow. 🙂
Napar na siwiznę: 1 łyżka rozmarynu, 1 łyżka szałwii, 5 torebek czarnej herbaty – wszystkie składniki zalać w garnku gorącą wodą i odstawić pod przykryciem na cały dzień. Wieczorem, po umyciu włosów, przelewamy włosy chłodnym naparem, uważając by nie zafarbować ubrania. Nie spłukujemy włosów wodą. Owijamy ciemnym ręcznikiem. Taką płukankę powtarzamy kilkakrotnie aż do uzyskania pożądanych rezultatów.
Podejrzanie podobne do przepisu na marynatę, ale na szczęście bez czosnku.
Kocham Cię, Placku (o ile przyjmiesz deklarację babciną) A co? Babcia też może, nawet siwa, się zachwycić.
Orca,
kupione przeze mnie orzechy makadamia pochodzą z Australii. Na Twoich zdjęciach widziałam urządzenie do ich rozbijania. W przyszłości będę szukała orzechów łuskanych, bo rozłupywanie przy pomocy nożyka nie jest takie proste i młotek lub tłuczek są moim zdaniem niezbędne. Zauważyłam, że skorupa orzecha wewnątrz jest w połowie ciemna, a w połowie biała. Ciekawe.
Myślę, że makadamia dobrze komponowałyby się z ostrym serem.
Krzychu,
chleb jest bardzo smaczny. Użyłam orzechów włoskich. Jest dość zwarty. Trochę się kruszy, lepiej kroić na grubsze kromki. Ale mnie to nie przeszkadza. Następnym razem część składników zmielę w młynku na mąkę , aby sprawdzić, jaka będzie wtedy konsystencja chlebka.
Sól peklowana bywa też w małych opakowaniach. Ususzyć można też polędwiczki wieprzowe, ale wtedy owijamy je gazą.
Oczywiście sól jest peklowa, a peklowane – mięso.
Coś nasza Posterunkowa nie melduje się? A ja tak czekam na jej sprawozdania. I Nowego znowu wcięło i Cichal od imienin jakoś nieobecny.
Placku,
z Twojego naparu panom wychodza wlosy zielone. Nie polecam.
Makacamia sa tutaj wszechobecne I nigdy nie spotkalam w skorupkach.
Inna sprawa, ze sa najdrozsze; tak w czystej postaci jak I przetworzone.
Niunia,
Masz racje, ze makadamia mozna kupic wszedzie. Szczegolnie o tej porze roku jest wiekszy wybor. Solone, w czekoladzie, z roznymi przyprawami.
Troche pisalismy o tym, gdzie rosna orzechy makadamia. Chociaz ze znajoma zartowalysmy, ze macadamia rosna w Costco.
Dla tych, ktorzy nie znaja Costco jest to siec sklepow bardzo popularnych na zachodnim wybrzezu lacznie z Alaska i Hawajami.
Tak Orco,
najpewniej macadamia najlepsza z Costko w ilosciach hurtowych 🙂
Orca,
u nas COSTCO też jest popularne, ale nie jesteśmy członkami tego klubu, po prostu nam się nie opłaca na dwie osoby. Dla osób wielorodzinnych to dobry pomysł, taki sklep, kiedy kupuje się w ilościach, hurtowo niemal.
Popieramy nasz Sklep Za Rogiem, ma dobry wybór serów, własną piekarnię, która to piekarenka wypieka bagietki. Jerzor się od czasu do czasu użera z panienkami, że nie dopieczone, albo za bardzo wypieczone, przez tyle lat, co tam kupujemy, to raz jeden się zdarzyło, że była niedopieczona.
A propos bagietki – to dla tych, którzy byli na pierwszym Zjeździe Łasuchów w Kórniku. Nasz Sławek Paryski nawet nie musiał się przedstawiać.
Berecik z antenką, wino pod pachą i bagietka, a sery…nazwozili wtedy z Anką ze sto piędziesiąt ileś tych serów.
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Fotki/Slawek-Wilk_morski/slawek%20sie%20klania.JPG
Gdzieś te zdjęcia z pierwszego Zjazdu mam, ale na razie wrzucam naszego Sławka 🙂
Gdyby ktoś miał wątpliwości co do naszego Gospodarza…nawet Grigorij Saakaszwili (sąsiad zza płota Gospodarza, moja miłość telewizyjna, w rękę mnie pocałował!!!) się poderwał z siedzenia 🙂
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Zjazd/img_5323.jpg
Krystyno,
Dziękuję za informację o chlebie bez-mącznym.
Spróbuję przy okazji.
Wczorajsze drożdżowe ślimaki z cynamonem niezłe, ale termostat oszukuje, trzeba ustawić niższą temperaturę i pilnować przez szybkę.
Czy jeśli zawieszę polędwiczki w pończosze, a nie w gazie, to coś zmieni?
Jeszcze z doba w soli i w przyprawy i na rurkę.
Gazowa biegnie pod sufitem, koty nie sięgną.
Krzychu – polędwiczki musiałbyś dwie – na waleta. One mają mały przekrój i zamiast wędliny wyjdą sucharki – więc po dwie (co najmniej) żeby pogrubić. Tak mi się wydaje.