Czy makaron ma płeć?
Mój laptop zestarzał się i odmówił posłuszeństwa. Musiałem go zamienić na nowy model. Przenosząc dokumenty ze starego dysku, odkryłem kilka nieużywanych dotąd tekstów. Jeden z nich – o makaronie – wydał mi się dość zabawny. To wywiadzik, którego udzieliłem dziennikarzowi jakiegoś pisma kulinarnego.
Zadeklarował się pan jako wielki sympatyk makaronu. Proszę wyjaśnić, skąd słabość do tego produktu?Z powodu miłości do włoskiej kuchni. Tak wielkiej, że na stare lata wraz z żoną Barbarą postanowiliśmy nauczyć się języka włoskiego. Jego znajomość ułatwia nam podróżowanie po Italii, poznawanie jej kultury i oczywiście kuchni, która jest naszą wielką pasją. Ta w wydaniu włoskim zachwyca prostotą. Wystarczą trzy, cztery składniki, by danie uczynić wyjątkowym. Moim ulubionym jest zresztą to podstawowe – spaghetti aglio, olio, peperoncino.
Od dawna przygląda się Pan polskiej gastronomii. Czy makaron w naszej kuchni zmieniał się przez ostatnie lata?
Kuchnie determinują położenie geograficzne, historia, tradycja. W naszej makaron występował najczęściej jako dodatek do zup, najczęściej do rosołu – cieniutki, krojony nożem. Pojawienie się włoskich past część osób przyjęła z rozkoszą. Ja również do nich należę. Mam nawet specjalną drewnianą ramkę do ich produkcji przywiezioną z Włoch. Rozpięto w niej metalowe struny, przez które przeciskam przygotowany własnoręcznie placek ciasta. Ale z braku czasu i dla wygody najczęściej sięgam po gotowe włoskie makarony.
Wraca Pan do polskiego makaronu i z czym najchętniej go zestawia?
W naszym domu walczą dwie frakcje – pomidorowej z makaronem lub z ryżem, a na święta grzybowej z kluseczkami lub migdałowej. To jak z tą kuchnią falenicką i otwocką, każda wersja ma swoich sympatyków. Lubimy też mięsa, szczególnie pieczone, zestawiać z makaronami. Są doskonałym dodatkiem do drugich dań, świetnie przyjmują sosy na bazie śmietany.
Jaką rolę w polskiej kuchni odegrały makarony?
Dziś podstawą naszej kuchni jest ziemniak. Ale zanim się pojawił, czyli przed XVIII wiekiem, w polskiej gastronomii panoszyły się kluchy oraz kasze. Proste dania na bazie zbóż przez wieki były podstawą naszej diety.
Czy makaron ma płeć? Czy jest daniem męskim, damskim, a może dziecięcym?
Jest zdecydowanie daniem męskim, bo to mężczyzna (czasem) podejmuje decyzje przy stole.
Komentarze
Jest „ten makaron”, więc jest męski. 😉
Ale już może być „ten klusek” i „ta kluska”.
dzień dobry ….
może być też do makaronu ….
http://odczarujgary.pl/pesto-bobu/
bób tani to zrobię sobie … wiśnie też tanie po 3,5 zł za kg ale tylko zamrożę bo prawdę mówiąc to nic mi się nie chce robić …
miałyśmy szczęście być w domu kuzynki Magdy i w jej pracowni … bardzo klimatyczny dom … Magda jest jak balsam na całe zło …. 🙂
Żabo przeczytałam z ciekawością … dobrze, że mimo kontuzji udała Ci się ta rodzinna wyprawa … 🙂
Żaba powinna książki pisać,albo przynajmniej pamiętniki.
Żabo dzięki za opowieść i zaglądaj częściej.
To prawda bób tani jak barszcz 🙂
Wczoraj zrobiłam kotlety bobowo-ziemniaczane z dodatkiem płatków jaglanych(takie akurat były w domu).Nie pytajcie o przepis-wszystko na oko.
Frakcja makaroniarska niech żyje!Hip hip hurra!!!
Dzień dobry,
Żabo – bardzo interesująca opowieść.
Dzien dobry,
Frakcja makaronowa roztapia sie w upale.
Niech mi ktos powie ze w Albionie lata nie ma to pogonie mu kota :). Alicjo, piec stopni z przyjemnoscia oddam w Twoje rece.
Kuzynko Magdo,
Obrazy piekne, biore kilka od razu.
Zabo,
Dziekuje za podzielenie sie wrazeniami.
Bardzo lubię makaron, ale pomidorowa tylko z ryżem! 🙂
Jolly – ile macie stopni?
Asiu,
W tej chwili ( 9:30) 20, ale od dwoch tygodni przecietnie 30. Nic to, Mamusia wczoraj mowila ze w Bialostockim 34 w cieniu!
Rozwazam system srodziemnomorski ze siesta ;).
Żabo, wspaniała lektura 🙂
Opowieści Starej Żaby to jedna z podstawowych form literatury – gawęda. Nie muszę mówić, że pasjami lubię i słuchać i czytać Żabę Żebyż to Żaba częściej głowę spod Błota wystawiała.
Opowieść Gospodarza o makaronie też bliska mojemu sercu, bo lubię – przede wszystkim z zawiesistymi sosami, sosami serowymi i ciemnymi, mięsnymi. I z zupą pomidorową i z rosołem, Natomiast staropolską delicję – gęś albo indyczkę nadziewaną makaronem – nie bardzo. Konsystecja tego farszu mi nie odpowiada podobnie, jak i sam makaron przesiąknięty sokami z pieczonego drobiu.
Przeczytałam też dzisiejszy felieton Gospodarza w papierówce, o kuchni rodzinnej z uwzględnieniem Milusińskich. Cóż rzec – święta prawda. dobrze, że już dawno wyrosłam z tego etapu gospodarzenia.
Oglądam własnie jak prezydent wręcza odznaczenia powstańcom i jakoś choć wzrok wbijam, mało tam kobiety powstańca. A tak, zapomniałam przecież one nie były powstankami, ale sanitariuszkami i łączniczkami tylko. O przepraszam, pojawiła się Pani z kobiecego patrolu minerskiego. Ile osób wie, że były takie patrole a nie tylko sanitariuszki opatrujące rany dzielnym powstańcom? I ta Pani była/jest saperem czy saperką ? A zapomniałam, saperką nie mogła być bo to przecież łopatka 😯 . Żal.
Żabo, czekam z utęsknieniem na resztę opowieści.
Dla miłośników makaronów:
http://www.makarony.co/o-makaronach
http://magazyn-kuchnia.pl/magazyn-kuchnia/1,121951,16212413,Edmond_Sailland_Curnonsky___pierwszy_z_gastroturystow.html#BoxLSTxt
Dzisiaj dostałam nieco moreli i gruszek oraz trzy pełne łubianki borówek amerykańskich do przerobu, znaczy część dla mnie, a część już w formie dżemu, dla darczyńcy. To się nazywa społeczny podział pracy. Czy istnieje żeńska forma od „darczyńcy”? Podstawowa zasada: nie dać się zwariować.
Może nocą upiekę puchatkę z morelami i borówkami? Hi, puchatka doskonale się nadaje do pieczenia „na jednej nodze”.
Dla złoczyńcy też nie ma żeńskiej formy 😉
Zawsze można nazwać taką osobę (dobroczyńcę płci żeńskiej) dobrodziejką, ofiarodawczynią, donatorką…
Piekna opowiesc Starej Zaby.
I powtorze za Zaba: „Nie dac sie zwariowac”.
Pieczenie na jednej nodze 🙂 Czy ktos z Was moglby przypomniec, gdzie jest przepis na puchatke Zaby? Jej samej nie chce meczyc 🙂
Było u Alicji w przepisach, ale się zmyło
Puchatka Żaby = Ciasto Grażyny
1 szklanka cukru,
1 szklanka maki,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
1/2 szklanki oleju
i 5 jaj – całych (no bez skorupek)
zmiksować całe jajka z cukrem, dosypać mąkę z proszkiem, dalej miksować, wlać olej i też miksować. W sumie to trwa z pięć minut. Będzie rzadkie. Wlać do foremki (jak robie półtorej porcji to są dwie keksówki) – Haneczki ma 21 x 27 cm. Wrzucić owoce w zasadzie dowolne, np pokrojone na ćwiartki śliwki, albo rabarbar (wersja pierwotna). Z góry zapowiadam, ze opadną na dno, chyba, ze duża blacha i ciasta cienko :). Praktycznie jest wyłożyć formę papierem do pieczenia, jak się upiecze i wystygnie, odwrócić (z keksówką oczywiste), wyrzucić, odkleić papier. Piecze się w zależności od ilości ciasta, owoców i pieca od 30 minut do nawet godziny. Ja wstawiam na 180 stopni i potem skręcam na 160, bo mi zbytnio ciemnieje od góry.
Można jeść na ciepło z bitą śmietaną, lodami, sosem waniliowym – wszystko można.
Kiedyś w obawie, że nie upiecze mi się biszkopt, zrobiłam taki myk (jak to mój syn mówi), że do tego ciasta dosypałam mielonych orzechów, upiekłam w dwóch keksówkach, upieczone rozcięłam w poziomie, i tak ułożyłam, że po przełożeniu masą wyszedł całkiem zgrabny prostokątny tort. Daje się z tego nawet zrobić babkę cytrynową, wpierw dodawszy do ciasta soku z cytryny a po upieczeniu jeszcze ciepłą zgrabnie polukrować cytrynowym lukrem. Słowem ciasto – wytrych. Jak i wyżej wspomniana Grażyna.
Już nastawiłem morelówkę 🙂
https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/t1.0-9/10402429_627387470709596_2186050093666457745_n.jpg
Tworzenie form żeńskich jest czasem łatwiejsze, jeśli użyć wyrazów obcych. Tylko czy to się tym „powstankom” spodoba?
Powstanie = rebelia (zbrojny bunt przeciwko istniejącej władzy)
Zatem rebeliant, rebeliantka…
W sytuacji, gdy „powstanie” oznacza również zmianę pozycji z siedzącej na stojącą, rebelia jest bardziej jednoznaczna 😎
Jolly,
Dodaj to tego fiestę i manianę i już nie musisz jechać do Andaluzji 😉
Żabo,
Cudna gawęda – udzielaj sie jak najczęściej 🙂
Powstanie?
Za parę tygodni Irek przeleje nalewkę do butelek i powstanie morelówka,jak się patrzy 😉
A czy długo pozostanie w tych butelkach nie wywołując w irkowym domu żadnej rebelii,
to tego jeszcze nie wiemy 🙂
Ewo,
Fieste mam we krwi, nad maniana pracuje, w dzien spac nie potrafie :((.
Żaba została rekordzistką jeśli chodzi o długość wpisu. A jaka treść ! Czytałam ten reportaż podróżniczo – kulinarny w wielką przyjemnością, a że znam dobrze głos Żaby, to było tak, jakby ona sama opowiadała tę historię.
Na dżem z borówek amerykańskich mogą pozwolić sobie raczej tylko ci, którzy maja własne krzaczki. W sprzedaży owoce są dość drogie.
Żabo,
szykuje się urodzaj mirabelek. Pewnie nie ominie Cię robienie dżemu.
Złoczyńca i darczyńca z jakiegoś powodu przyjęły żeńskie końcówki ; właściwie mógłby być przecież być złoczyniec i darczyniec . I dziś mogłybyśmy sobie utworzyć formę żeńską. A tak, nic z tego.
Gdyby to był „złoczyniec”, to i tak pozostaje problem jak z powstańcem.
Bo co wtedy? Złoczynka?
A co z gońcem? I dzwońcem? 😉
Chyba „złoczynica” od zło – czynić
Z końcówką -awca mniejszy problem. Dawca – dawczyni, sprawca – sprawczyni, sprzedawca – sprzedawczyni (chociaż moje dziecko samo sobie utworzyło odpowiednik „sprzedawczynka” 😉 )
W latach 70-tych, w mojej pracy mówiliśmy „gońcówna” chociaż pani była w latach zaawansowana.
takie akcje to i na zdrowie wyjdą ….
http://www.pb.pl/3795591,65195,postaw-sie-putinowi-jedz-jablka-pij-cydr
Krystyno u nas borówkę amerykańską można nawet po 10 zł za kg kupić … cały targ w borówkach .. chyba jeszcze za drogie bo kupujących mało …
z tego co wiem kuzynka Magda sama oprawia swoje obrazy … na ostatnim zjeździe dyskutowali z Markiem jak upada rzemiosło ramiarskie i coraz trudniej o odpowiednie materiały na ramy …
Jolinku, zrobiłam te placuszki z cukinii z fetą, są pyszne, tylko moje wyszły strasznie delikatne i miałam kłopoty, żeby je przekręcać na drugą stronę. Może za mało odcisnęłam cukinię 🙁
A ja się pytam: komu przeszkadzał kierownik? Po kiego licha przemianowano go na menażera? A kobita? Menażerka? Potem to już leci jak z płatka: wyżerka…
Skecz Brusikiewicza – Panie menażerniczku…
Idę spać, dobranoc
E.
Żabo – dziękuję za wspaniałą gawędę*. Moja rodzina po mieczu ma korzenie w Stanisławowie. Właśnie pytałam Mamy czy wie jaka jest obecnie nazwa. Wielce się zdziwiła.
*te różne takie produkcji polskiej coś mi przypominają. Czy tylko mnie?
Żarówkę lampki przy komputerze trafił przysłowiowy szlag. Poszłam nabyć nową. $8.00 podwójne opakowanie, a obok ku memu niebywałemu zdziwieniu lampka podobna do mojej. Zdziwienie spotęgowane ceną – $4.00. Super przecena. Zgadnijcie co nabyłam wiadomą drogą.
Jednak idę spać.
Darczynczyni ? 🙂
Nemo, rebelia ma jednak konotację pejoratywną (?)
Z czyjego punktu widzenia?
Polskiej inteligencji. Np rebelie chłopskie i powstania narodowe
Echidna! Już wiem dlaczego Wombat jest wombat!
https://www.facebook.com/photo.php?v=10203730421208360&set=vb.1453051525&type=2&theater
Nemo, takie mam odczucie, ale to nie obowiązuje nikogo!
Inteligencji?
Czyżby polska inteligencja (lekarze, naukowcy, nauczyciele, urzędnicy, oficerowie, księża, pisarze i artyści) odbierała chłopskie dążenia (bunty) do zrzucenia jarzma pańszczyzny jako zjawisko pejoratywne? Bardzo feudalne i zadufane w sobie myślenie. Ale zdaje się nie obowiązujące wszystkich inteligentów.
Kto to jest polski inteligent?
Polak o wyraźnie ponadprzeciętnym wykształceniu i żywym, krytycznym umyśle, wzbogacanym lekturą, o wyższej kulturze osobistej, zakorzeniony w tradycji rodzinnej i narodowej oraz poczuwający się do współodpowiedzialności za losy Ojczyzny. To człowiek z poczuciem godności osobistej i narodowej, na ogół prawego charakteru, często zaangażowany ofiarnie w działalność społeczną i patriotyczną.
Tak sobie wyobrażano przedwojennego inteligenta 😉
Malgosiu, dziekuje za przypomnienie przepisu. Gdzies to mialam zanotowane, nawet
juz pieklam ale zapomnialam szczegoly. Zrobie z renklodami, ktore wlasnie zebralam.
mego ojca piłą rżnęli, myśmy wszystko zapomnieli..
Nemo, luba idealistko. To Cichal ma rację. Owszem, nasza inteligencja czy, jak mówiono, klassa oświecona, chciała ulżenia doli chłopskiej, oświaty dla wsi itd ale na drodze prawnej. Bunty chłopskie , owe rebelie i rabacje miały zdecydowanie pejoratywną konotację (może dlatego, że bardzo krwawe).
Dzisiaj u Pyr dzień gościowy, zupełnie bez zapowiedzi i powodu. Aktualnie jest czwarta grupka wizytujących. Nawet miło.
Rzeź galicyjska, rabacja chłopska to nie REBELIA. Również po angielsku to nie rebellion a Galician Slaughter albo też Peasant Uprising czyli chłopskie powstanie. Po rosyjsku i ukraińsku zdecydowanie powstanie (galicijskoje wosstanije)
Rżnięcie piłą w tamtych okolicach ma długie tradycje 🙄
Duże M – Nie wiem ile osób o tym wie, ale wiem, że ja to wiem, a co wiem różni się nieco od tego co napisałaś. Pomysłodawczyni wprowadzenia do powszechnego użytku słowa „powstanka” także doszła do wniosku, że o udziale kobiet w Powstaniu nikt z nas nie wie i ta językowa zmiana spowoduje falę wiedzy (po polsku „tsunami”). Jak to obecnie mówią na Podlasiu – wishful thinking 🙂
Młodzieży wszystkich płci polecam historyczną godzinną herbatkę z Pyrą lub Żabą.
Dzień dobry Stołownikom,
Nieobecność przy stole usprawiedliwiam życiem zawodowem i rozrywką turystyczną.
Gospodarz przenosił zawartość laptopa, a my, a właściwie Małżonka, przenosila meble. Motywy na nich, mojej Lepszej Polowie skojarzyły się z włóczką malowanymi obrazami Alicji.
Po powrocie z pracy miałem niesamowita niespodziankę 🙂
A u mnie dłuuugi deszczowy lipiec ma się ku końcowi. Tyle deszczu (miejscami 160 litrów na jeden metr kwadratowy w ciągu jednego dnia) nie spadło tu jeszcze nigdy od czasów robienia pomiarów. To, że nie ma wielkich powodzi, wynika tylko z równomierności tych opadów, po prostu pada i pada, ale nie ma gwałtownych oberwań chmur.
Pojutrze przybędzie do nas ten wywędrowany przyjaciel z Tajlandii. Wyjechał na trochę do ojczyzny, bo chwilowo ma dość tamtejszej pory deszczowej 😉
Dla mnie była to Ona – Warszawa Walcząca i Ono – Wojsko Polskie, i Oni – kobiety, mężczyźni i dzieci.
No to z tej okazyji bierzemy wnuki do Muzeum Sztuki. Wcześniej do jedynego polskiego sklepu po ogórki kiszone.
Na lancz był własny chleb razowy, własny pasztet kurczaczy z kaparami, posypany własną pietruszką i własną miętą, własny biały ser posypany własną skórka pomarańczową! Jeszcze były własne pomidorki koktailowe.
Brzuszki są tyż własne! 🙂
Placku, zbyt kwiecisty styl staje się nieczytelny. Nie wiem co wiesz, a co różni się itd… Słowo powstanka mnie nie razi ani posłanka, ministra, sędzina itd. jak żadne opisujące prawidłowo. Razi mnie stwierdzenie, że żeńska końcówka deprecjonuje zawód – „Postawmy pytanie: co się stało, że kobiety wykonujące prestiżowe zawody, które dotąd tytułowano ?po męsku? jako pani psycholog, socjolog, politolog, reżyser, filozof , od jakiegoś czasu nazywa się psycholożkami, socjolożkami, politolożkami, reżyserkami, filozofkami? „Ba, tzw. żeńskie derywaty z przyrostkiem -ka uważano powszechnie za trywialne, nielicujące z powagą, rangą i pozycją społeczną osób, do których się odnosiły. Oficjalnie w postaci typowo żeńskiej (tzn. w przyrostkiem -ka) funkcjonowały jedynie nazwy zawodów tradycyjnie wykonywanych przez kobiety (np. aktorka, malarka, nauczycielka, pisarka, spikerka, śpiewaczka, tancerka) albo uchodzące za mniej atrakcyjne, o niewysokiej randze społecznej (np. sprzątaczka, fryzjerka, ekspedientka, kelnerka, tramwajarka). Nikomu wówczas nie przychodziło do głowy, żeby nazwy zawodów (szczególnie tych rzadkich, szanowanych) typu psycholog, socjolog, antropolog w odniesieniu do kobiet zmieniać na psycholożka, socjolożka, antropolożka.” Idźmy dalej w tym wywodzie logicznym – skoro końcówka żeńska tak umniejsza zawód to samo słowo kobieta brzmi deprecjonująco, niechże więc kobieta mężczyzną zostanie dla szacunku otoczenia.
Jeśli jakiś młody człowiek zapamięta dzięki powstance,że jego babcia lub prababcia walczyła w powstaniu a nie ” tylko” nosiła bandaże to chyba dobrze prawda?
Krzychu, przyznam, że od czasu Twojej opowieści o spalonych meblach z laki myślałam o nich co jakiś czas ( i serce bolało) i popatrz 🙂 . Piękne. Może masz więcej zdjęć ? W kwestii transportu kontener do Europy to podobno jest to koszt ok. 1000 dolarów 🙂
Małgosiu,
z placuszkami z cukinii chyba zawsze tak jest, są bardzo delikatne i trudno je przewracać. Tylko w przepisach o tym nie informuje się. Wyjściem jest spora ilość dodanej mąki, ale przecież to nie mają być placki mączne.
Jolinku,
taka cena borówek jak na Twoim bazarku bardzo mi się podoba. U nas kosztują dwa razy tyle.
Jedziemy kupić jakiś wentylator, bo trudno wytrzymać w domu, choć mam w domu stronę ciepłą i chłodniejszą. Ale teraz wszędzie jest 30 st. Do tej pory doskonale obywałam się bez tego urządzenia. Niechże już skończą się te upały.
Duże M,
Tak, mam więcej fotek, są na komputerze Małżonki. Wrzucę je gdzieś i udostępnię, jeśli masz ochotę.
Krystyno-dla ochłody oglądam program o wyprawie na Antarktydę 😉
Krzychu – piękne meble i świetny nabytek, a Żonę masz niewyczajną. Pilnuj skarbu.
Zainspirowana dyskusją o placuszkach z cukinii i stwierdziwszy, że mam wszystko potrzebne pod ręką, zrobiłam je także Wyszły znakomicie, żadnych problemów z odwracaniem. Pewnie proporcje między mąką (3 łyżki), jajami (2 sztuki) i cukinią (nie ważyłam) akurat się zgadzały. Jedno zdjęcie do tyłu – placuszki w trakcie smażenia.
Nie do tyłu, do przodu
Czy ta cukinia jest tarta na tarce? I jaki – ile sera?
Cukinię utarłam na grubej tarce posypałam łyżeczką soli, a potem odcisnęłam na sitku.
Ser – feta, około 100 g, tyle miałam.
Nie tarłam na tej tarce powyżej, tylko na (w) mojej bębnowej, ale z takimi dziurkami. Klasycznie. Wychodzą grube wiórki.
Echidno, część domów jest starannie odnowiona, są też ciekawe nowoczesne „plomby”, tym bardziej szokuje zabudowa blokowiskowa.
https://www.youtube.com/watch?v=-kzsqllE-_U
Oprócz wentylatora/ ostatnia sztuka – od rana klienci wykupili wszystkie sztuki z palety – tak twierdzili sprzedawcy, a ja się wcale temu nie dziwię/ kupiłam też cukinie 🙂 . Nabrałam ochoty na placuszki, ale oczywiście dopiero jutro. Zastosuję proporcje podane przez Nemo . Pomyślałam też o leczo i zakupiłam wszystkie potrzebne składniki.
Krystyno,
moje proporcje są tak na wyczucie, ciasto miało konsystencję jak na placki ziemniaczane albo racuchy z jabłkami. Dość gęste. Placuszki wychodzą bardzo delikatne, ale trzymają się bez problemu, bo podczas smażenia tworzy się chrupiąca i dość sztywna skórka (skorupka?), co sprzyja łatwemu odwracaniu (drewnianą łopatką). Po usmażeniu nie są jednak sztywne i skorupowate. Osobisty jadł bez oporu 😉 Z sałatą z ogrodu, z dużą ilością czerwonej, słodkiej cebuli.
Nemo,
na zdjęciu widać, że placki są zwarte. Mam nadzieję, że moje będą podobne.
Jutro nie – na jutro mam jeszcze wielką, faszerowaną paprykę. Udusiłam dwie, a zjadłam tylko jedną. Placuszki zrobię więc w piątek i muszę zrobić nie za dużo, bo znowu będę jadła dwa dni.
No to jedna mała cukinia, jedno jajo, półtorej łyżki mąki, 50-70 g fety, pieprz – powinny wystarczyć.
Dzięki Nemo – tak zrobię.
Moje doświadczenia z placuszkami z cukinii są podobne jak Małgosi. Bez sera są zwarte, chrupiące, pyszne, po dodaniu sera robiły się tak delikatne, że były problemy z przewracaniem na patelni. Też pyszne, ale nie tak foremne. Robiłam już kilka razy stosując przepis podrzucony przez Jolinka, jednak ostatnio zrezygnowałam z fety.
Teściowie mojej Ryby są z woj.stanisławowskiego. 3/4 rodziny ewakuowała się do Polski, reszta została. Dwóch braci stryjecznych teścia, nadal mieszka tam, gdzie przed wojną. Jakiś czas po 1056r korespondowali ze sobą, a jeden nawet odwiedził rodzinę w Polsce. 5 lat temu jeden z tych „przyjezdnych” wybrał się na Ukrainę do swojaków. Miał być miesiąc, wrócił po tygodniu. Powód: starsi kuzynowie już nie żyją, a młodzi są Ukraińcami – nie obywatelami Ukrainy, tylko wręcz Ukraińcami. Przysięgali, że ród był ukraiński, a tym w Polsce odbiło. Pokłócili się dokumentnie. Teraz nie wiadomo – mają krewnych na Ukrainie, czy nie?
Bohorodczany: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/20545/6ff0d4ec0af786c1abb708c2c82053a9/
Bohorodczany 2: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/20559/6ff0d4ec0af786c1abb708c2c82053a9
Wystawa robót kobiecych w Drohobyczu: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/80893/4374aae5decd2ecffdf1714c19df77eb/
Dobromil: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/101208/1d2da77c2d0a725014aea792b73053be/
Piękne dzięki Asiu – dla nas to jak Magadaskar albo inna daleka i nieznana kraina.
Asiu, to ten drugi pomnik, tylko orzełek jest teraz inny – legionowy
Żabo! Serce rośnie! W tym zalewie komercji. kołtuństwa i nijakości jawisz się jako nadzieja, że jeszcze wszystko nie zginęło! Dziękuję!
Stryj – legionista (VM) Ojca nie przyjęli, bo choć świadczył, że ma 18 lat nie dali się nabrać na fundusz. Naprawdę miał 14 lat. Rosły był nad wiek. To mi chociaż zostało!