Ciasto na kluchy udeptywane nogami
Z wielu dokumentów, odnalezionych przez historyków kuchni, wiadomo, że makaron był powszechnym pożywieniem, głównie najbiedniejszej ludności Włoch. Jeden z dokumentów z roku 1244 potwierdza istnienie działalności produkcyjnej suchego makaronu w okolicach Ligurii. Zapis testamentowy z 1279 roku zaś wzmiankuje o „jednym koszyczku makaronu”.Wszystkie te informacje z całą stanowczością obalają popularną opinię, że Włosi poznali makaron dzięki podróży słynnego żeglarza Marco Polo do Chin.
W Neapolu w XV wieku ciasto było udeptywane przez ludzi. Ta bardzo żmudna i mało higieniczna robota nie bardzo podobała się królowi Ferdynandowi II Neapolitańskiemu, który kazał wymyślić inny sposób ugniatania ciasta. Zaradni uczeni wymyślili maszynę z brązu, zastępującą ludzkie nogi podczas ugniatania ciasta.
Makaron zyskał tak dużą popularność, że w 1574 roku założono we Włoszech pierwszą Korporację Makaronową, która w 1577 roku wydała uchwałę o „Regulacji Sztuki Mistrzów Makaronowych”, dzięki której tradycja wyrobu makaronu stała się jeszcze bardziej popularna. Od tego momentu znacznie rozwinęła się także technika obróbki ciasta i technologia narzędzi do tego potrzebnych. I tak w XVII wieku wynaleziono mechaniczne mieszadło do ciasta, które zwolniło ludzi od męczącej pracy.
W 1740 roku w Wenecji powstała pierwsza fabryka makaronu, której właścicielem był niejaki Paulo Adami. Nowo otwarta fabryka makaronu spowodowała pojawienie się na rynku większej liczby sklepów oferujących najróżniejsze rodzaje makaronów. Dla porównania: w roku 1700 było ich ok. 60, podczas gdy w 1780 roku już ok. 280 i liczba ta stale rosła, proporcjonalnie do wzrostu popularności makaronu.
Sława makaronu szybko rozprzestrzeniła się także w innych krajach europejskich. A na początku XIX wieku długie makaronowe nitki trafiły na kontynent amerykański, gdzie Thomas Jefferson, słynny prezydent USA i niemniej znany smakosz włoskiego specjału, gorąco polecał go wszystkim zgromadzonym na jego słynnych obiadach.
Popularność makaronu nie słabnie i dziś. Roczna produkcja tego specjału we Włoszech wynosi ok. 3 mln ton, to daje wyobrażenie o ogromie kulinarnego uczucia, jakim makaron darzą Włosi. Jedzą go niemal wszyscy na świecie, bo któż nie lubi doskonale przyrządzonego i pachnącego przyprawami spaghetti? Np. tego uwielbianego ponoć przez włoskich dorożkarzy.
Makaron włoskiego woźnicy
5 dag boczku, 5 dag tuńczyka w oleju, 20 dag borowików, 4 łyżki oliwy z oliwek, 1 ząbek czosnku, sól, pieprz, 4 łyżki rosołu, 40 dag makaronu (spaghetti lub bavette), 5 dag startego parmezanu
1. Pokroić boczek w paski lub kostkę, a tuńczyka pokruszyć.
2. Podsmażyć na oliwie czosnek z boczkiem. Dodać pokrojone grzyby, sól i świeżo zmielony pieprz. Dolać rosół i kawałki tuńczyka. Dusić ok. 10 minut na małym ogniu.
3. Ugotować makaron al dente w osolonej wodzie z kropelką oliwy.
4. Odlać wodę i wrzucić makaron na patelnię z sosem, wyłączywszy uprzednio grzanie. Zamieszać. Posypać startym parmezanem i podawać.
Komentarze
dzień doby …
u mnie teraz codziennie makaron z jagodami …. lub z borówkami amerykańskimi (chociaż z polskiego ogródka) …
Małgosiu grecka wyprawa bardzo udana … 🙂
ewo w ciekawym miejscu służbowo stacjonujesz …. 🙂
Małgosiu możesz zrobić greckie placuszki …
http://chilliczosnekioliwa.blogspot.com/2014/07/placuszki-z-cukinia-i-feta.html
ja w tym roku cukinie zawekuje jak paprykę wg haneczki bo bardzo dobra wyszła w tamtym roku …
Makaron… bardzo lubię 😀
Nowy – wspomnienia profesora Rejmana są bardzo ciekawe. I te rodzinne i te związane z jego pracą.
Bardzo spodobał mi się ten fragment:
„W latach 1979-1982 byłem członkiem Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej przy prezesie Rady Ministrów. Komisja przedstawiała wnioski na profesorów i zatwierdzała habilitacje.
Kiedy przy jednym z wniosków na profesora wspomniałem, że kandydat otrzymał dziecięcy „Order Uśmiechu”, spotkało się to z lekceważeniem niektórych członków komisji. Jednak moim zdaniem, nagroda ta mówi już wiele o człowieku.”
Jolinku – ta cukinia wg Haneczki jest w zalewie octowej?
Ze wspomnień profesora dowiedziałam się, że do lat sześćdziesiątych w Polsce nie była znana odmiana gruszy „konferencja”. Dopiero profesor Rejman będąc w Danii zainteresował się tą odmianą.
Fragment o czereśniach:
„W kilku sympozjach, w których brałem udział, najbardziej interesujące było sympozjum czereśniowe w 1972 r. w Weronie. Klimat Włoch sprzyja uprawie tego gatunku. Ponadto Włosi zwiększyli opłacalność uprawy poprzez urozmaicenie przetwórstwa owocowego. Owoce czereśni służą do zrobienia nalewek czereśniowych. Nalewki te zdobyły już rynek amerykański. My mamy również dobre odmiany, a także regiony, gdzie czereśnie mogą być uprawiane z dużym zyskiem. Nasz przemysł przetwórczy jest jednak mało tym zainteresowany. Odmiana czereśni, która mogłaby służyć jako surowiec do wyrobów kompotów ? Olbrzymka Napoleona jest u nas prawie nieznana. My moglibyśmy eksportować wczesne owoce do Skandynawii. Potrzebne byłby odmiany dobrze znoszące transport. Trzeba rozwinąć badania odmianowe czereśni i hodowlę.”
Jolinku – borówka została rozpowszechniona w Polsce dzięki dr Pliszce 🙂 „Podróże kształcą. Nie ma w tym przesady. Gdyby dr Pliszka nie spędziłby paru dobrych lat w USA, obecnie nie mielibyśmy borówki i żurawiny.” (ze wspomnień profesora).
„Nogamy” nie udeptuję, używam wynalazku włoskiego (rekomendacja ASzysza przed laty) i dobrze na tym wychodzę. Nie tylko makaron lecz i pierogi wymagają niewielkiego wkładu pracy, czasu i nie męczy człeka jak tradycyjny wałek. Z czystym sumieniem polecam.
E.
Jolinku, podobają mi się te placuszki cukiniowe. Bardzo lubię to warzywo w roli głównej i jako wypełniacz 🙂
Asiu tak ale bardzo lekkiej … i wekuje się krótko by było chrupko …
Bądźcie tak mili i podajcie przepis na cukinię wg Haneczki. Nie jestem zorientowana czy już się tu pojawiał.
Papryka Haneczki
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2008/09/03/cukier-lepszy-niz-miod-a-kawa-tez-smaczna/#comment-80650
Marynowane warzywa Haneczki
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2013/09/27/uczta-u-francuskiego-opata/#comment-418531
Antopolożka, psycholożka, ministra są jak najbardziej poprawne i dobre. I nie ma nic wspólnego Pyro z polityczną poprawnością, tylko z językiem.
Utwierdziło mnie w tym przeczytanie hasła w Wikipedii – była córką fizyka i psychologa 😯 . To dopiero idiotycznie zabrzmiało.
Włoski woźnica ma wysublimowany gust jak wynika z listy składników. 🙂 Przepis nieźle wygląda, wart wypróbowania.
Miła MałgosiuW. Dziękuję.
Duże M – bo to był wytworny woźnica 🙂 http://www.carrozzecavalli.net/2013/06/vita-da-cocchiere-oggi-tempo-fa/
Asiu, masz rację taki na pewno 🙂 🙂
Rozwój fleksyjny języka? Proszę uprzejmie – coraz więcej kobiet służy w armii.
– pani sierżantk.
Narobiłam się sięo?
– pani poruczniczko (albo pod…?
– pani pułkowniczko (albo pod…?
– pani majorko?
Fajnie i w „duchu polszczyzny, co? Już „pani dyrektorko, pani doktorko i pani rejentko” jakkolwiek poprawne, brzmi głupio i wbrew oczekiwaniom deprecjonująco. Chce któraś? Niech ma, ale niech się nie skarży, że nad nią ten szklany sufit
Narobiłam się jak głupia przy nalewkach, a to jeszcze nie koniec. Jeszcze naklejki i wynieść do schowka i pomyć naczynia. Wcale tego nie jest wiele : morelówki ok 3 l, smorodinówki 2,5. Więcej będzie orzechówki, bo ok 3 l ale to jeszcze z 1,5 miesiąca zabiegów, a za dwa tygodnie robota z wiśniówkami. Rób babo – sama chciałaś.
pewna uczona psycholożka
wpadła na łące na rożka
było to niedaleko Calais
gdzie w trawce młodziniec ćwiczył na cor anglais
w mig się w nim zakochała
choć psychologię w małym palcu miała
tak na nią to naskoczyło
że we łbie coś pokręciło
dostała aspiracji
na wyjazd do Alzacji
na pracę w polityce
i inne takie „chyce”
zezłoszczona tym żona filistra
mówi że wciągnęli ja na tam ministra
zaś menażerka zazdrosna pochodząca spod Prosna
powiada: też na łąkę pobiegnę
może kogo tam urzeknę
Duże M – poprawne czy nie, ale mnie zgrzyta i już
E.
Lubie makaron. Dzisiaj byl zwykly polany oliwa i tartym serem.
Przyznam, draznia mnie te „lozki”, konieczne zenskie koncowki do zawodow, po prostu zawodow, ktore tylko zagorzale feministki kojarza od razu z zawodami zarezerwowanymi dla mezczyzn. Mnie tez ten dziwaczny jezyk staje w gardle. Podobaja mi sie: pani doktor, pani minister, pani profesor.
Dostalam kilka cukin prosto z ogrodka sasiadki. Pokroje je w drobna kostke, ze skorka i udusze na oliwie z prowansalskimi ziolami. Wystarczy niecaly kwadrans.
Kolezanki warszawianki, jak z ziolami, czy macie jeszcze? 🙂
serem nie polewalam 🙂
Wczoraj jadłam makaron z sosem pomidorowym i płakałam. Wsypałam za dużo chilli i świeżo zmielonego pieprzu 🙂
Alino, ja jeszcze mam i zawsze jak rozpakowuję woreczek ciepło o Tobie myślę 🙂
Alinko nieśmiało napiszę, że skończyły się …. próbowałam w Paryżu kupić ale na targu w dzielnicy Sławka nie było takich ..
Rześki, słoneczny dzień. Dzisiaj kolorowy kuskus – kolorowy, bo barwiony sokiem marchewkowym i szpinakowym.
Dobarwię go pokrojonym w kostkę ogórkiem, pomidorem, kolorową papryką, fioletową cebulą i jak będzie w sklepie – zielonym groszkiem. Dyżurne, kilka ząbków czosnu sprasowanego, oliwa i cytryna.
To jest idealne na upały, u nas co prawda dzisiaj niezbyt upalnie, ale mam nadmiar warzyw.
Zgadzam się z Aliną – a to też chyba kwestia przyzwyczajenia.
Zadziwiające jest, że dla kobiety dyrektorka brzmi deprymująco. Potrzeba tu Jagody chyba, żeby bardziej naukowo to opisała albo Nirrod. Ja nie mam siły i czasu. Dlaczego zagorzałe feministki kojarzą końcówki z zawodami 😯 ? Ludzie znający język odmieniają co jest do odmiany. Piękny przykład Pana Piotra. Po prostu kobieta antropolożka, socjolożka, adwokatka, pisarka. Dlaczego sprzątaczka nie brzmi deprymująco i nie mówimy pani sprzątacz, pani kucharz, pani nauczyciel ?
Deprecjonująco oczywiście – moja pomyłka 🙂 Mówiłam, że nie mam czasu.
DużeM – mam wiele podziwu dla Jagody, niemniej nie jest autorytetem językowym. Nirrod zaś jest technologiem żywności, nie gramatyczką.
Bo też ta polszczyzna taka seksistowska jakaś i nieporadna 🙁
Męskie zawody i funkcje pełne są dystynkcji i godności, ich żeńskie odpowiedniki – niezgrabne, zgrzytające, czasem wręcz rażące swą nieforemnością. -lożka kojarzy się z loszką, dyrektorka, żołnierka – brzmi jak zdrobnienie, lekceważąco…
W niemieckim wystarczy dodać końcówkę -in (Direktorin, Lehrerin, Ministerin, Kanzlerin, Geologin, Professorin, Pfarrerin) i nikt się nie obrusza ani nie widzi powodu do śmiechu.
W angielskim w ogóle się nie odmienia, najwyżej można dodać przedrostek (She-Devil 😉 )
A po polsku? Papieżyca, kanclerzyca, kangurzyca, donica 🙄
Kobieta ksiądz – księżyca?
Gramatyczka nie jest deprecjonująca? Ale jak zauważyłam, obie tak jak i Kot M. podstawowe oczywistości związane z obecnością płci w społeczeństwie mają doskonale opanowane. Jagoda jako uczestniczka Kongresu Kobiet, a Nirrod i Kot M. może dlatego, że mieszkają lub mieszkały w krajach wyprzedzających Polskę o lata świetlne w poszanowaniu praw kobiet.
Mile Kolezanki 🙂 skrzetnie notuje i czekam na dalszy odzew 🙂
Ja oswoiłam się już z tymi końcówkami i nie przeszkadzają mi zupełnie. A używane są dość powszechnie w takich np. Wysokich Obcasach/ dodatku do GW/. A ze stopniami wojskowymi – to jeszcze zobaczymy, co pokaże przyszłość. Żołnierka funkcjonuje od dawna.
A to, że język polski jest skomplikowany i nie ułatwia życia, to prawda.
Pyra pisze o nalewce na włoskich orzechach. Trochę późno przypomniało mi się o niej, bo podobno orzechy do niej należy zbierać do 20 lipca, ale na północy wszystko dojrzewa później, więc myślę, że te orzechy, które dziś dostałam, będą jeszcze dobre. Są białe w środku i łatwo się kroją.
Była kiedyś rozmowa o nalewce orzechowej, ale w archiwum blogowym nic nie znalazłam. Zdaje się, ze Nemo też robiła taką nalewkę. Pamiętam, nie wiem czy dobrze, że tych orzechów ma być niewiele. Ja mam ich 11.
Pyro, Nemo i inni doświadczeni w tej dziedzinie – napiszcie, jak robicie swoje nalewki na orzechach.
Pyro, Polska ma tyle do nadrobienia w kwestiii roli kobiet w spoleczenstwie, ze nawet ja Kot, uchodze w niektorych kregach za fenministe. A nawet za zacietrzewionego feministe. Co jest naprawde smieszne i gdybym jakiemus znajomemu tutejszemu Kotu oznajmil, ze niektorzy uwazaja mnie za zacietrzewionego feminsite, to bym wywolal nie lada wesolosc i liczne pytania jakie mam na tej niwie osiagniecia, jaka ostatnio przeczytalem ksiazke feministyczna i kiedy ostatni raz palilem Starej biustonosz (choc biustonosza nikt juz nie spalli od 45 lat).
Takich bowiem jak ja, nie odroznisz tutaj od tapety. To co w Polsce uchodzi za gest feminizmu jest tutaj norma od co najmniej dwoch pokolen.
POlska juz sporo nadrobila, ale jeszcze nie wszystko. Wystarczy przejsc sie po forach i poczytac co ludzie (kobiety i mezczyzni) pisza np o Pawlowicz. Pawlowicz jest postacia abomionacyjna pod kazdym wzgledem, ale ona czesto jest atakowana za… urode! Albo nazywana z przekasem „panna” Pawlowicz. Malo kto wyczuwa obrzydliwosc takich atakow. Nie pamietam aby ktokolwiek kiedykolwiek stanal w jej obronie, jako kobiety, ktora ma prawo miec 60 lat, nie uzywac makijazu i nie miec meza.. Chcesz krytykowac Pawlopwicz – prosze bardzo, ale odpinkwol sie od jej stanu cywilnego, jej wieku i jej urody. Choc oczywiscie ona sama porownuje Anie Grodzka (tak, jestesmy po imieniu) do boksera. Ale Pawlowicz jest rzadka oslica. To nie znaczy ze kulturalna publika ma stosowac te same zabiegi retoryczne co ona wobec Ani G. . Pewnych rzeczy juz sie nie mowi.
To jest jeden maly przyklad.
A wracajac do zenskich koncowek. Nikt Ci nie zabrania nie stosowania ich w mowie, bylebys nie tkwila w przekonaniu, ze koncowki te sa dziwaczne lub brzydkie lub niepoprawne. Dziwaczne dla Ciebie, poprawne i stosowne dla mnie, Starego Kota. Ja juz inaczej nie wyobrazam sobie jak mowienie o kims, ze jest socjolozka, a nie „pania” socjolog, czy „pania” antropolog.
Pozdro.
Podobnie: laryngolozka, ginekolozka, farmakolozka, ekolozka etc, etc.
Oj Kocie! Nie farmazol (jak mawiał mój Starzik, Augustus) Co innego mówić o kimś, a co innego tytułować.I Ty to wiesz najlepiej. Nikt się nie zwróci do „antropolożki” „pani antropolożko”, bo obecni umrą z uciechy. Już Nisia sobie dworowała z „historyczki sztucznej”… A poza wszystkim: mówcie sobie jak chcecie, a mnie się to nie musi podobać. Jak w knajackim dowcipie o ksiądz – samicy.
Bo tu nie o kobiety chodzi (a raczej najmniej o nie) a o język. Naszą ojczyznę – polszczyznę.
Wlasnie to napisalem: Tobie moze sie nie podobac, ale mnie moze sie wlasnie podobac. Bylebys nie narzucala wlasnych norm jezykowych takiemu na ten przyklad Kotu.
Kazdy kto arbitralnie orzeka ze jakas forma slowa jest brzydka czy smieszna jest na przegranej pozcji. Samo slowo kobieta bylo 200 lat temu uwazane za brzydkie, wysoce obrazliwe, oznaczalo prostytutke, ladacznice i etymologicznie ma wspolny zrodloslow z kobyla. I byli tacy co protestowali, kiedy zaczelo zastepowac „bialoglowe” czy „niewiaste” .
Schodzę z językoznawstwa na przetwory domowe, które zajęły mi dzisiaj cały nieomal dzień. Morelówka i smorodinówka już w schowku, orzechówce zlałam i odstawiłam spirytus, a owoce zasypałam kilogramem cukru (tyle weszło). Za tydzień na owoce naleję 1l przegotowanej, letniej wody i zostawię, aż rozpuści się cukier. Wtedy syrop wleję do orzechowego spirytusu, i do całości doleję litr wódki. Pozostawię w spokoju na kilka dni, a potem rozleję w butelki. To jest wg przepisu Żaby, która z kolei ściągnęła od Disslowej.
Krystyno – masz niewiele tych owoców, ale na pół litra spritu wystarczy. Pokrój dość drobno, wrzuć w słoik. dorzuć odrobinę przypraw (goździk, kardamon, imbir, gorzki migdał)i wlej spirytus i trzymaj 3-4 tygodnie, potem – patrz wyżej – wsypujesz tyle cukru, ile zmieści się między owocem i ma sięgać tak wysoko, jak był spirytus; po tygodniu 0,5 l letniej wody i kiedy się cukier rozpuści (często potrząsać,) zlać syrop, zmieszać ze spirytusem, dodać 0,5 l wódki. W suie będziesz miała 1,5 l nalewki.
Krystyno
orzechy na nalewkę powinny wyglądać tak
Robiłam nalewkę według takiej receptury:
5 zielonych orzechów włoskich
0.5 l wódki + 0,2 l spirytusu
1 laska cynamonu
5 goździków
1/2 laski wanilii
1 anyż gwiaździsty (badian)
200 ml wody
200 g brązowego cukru
Orzechy pokroić na ćwiartki, zalać alkoholem w szklanym słoju, zamknąć szczelnie i postawić w słonecznym miejscu na 6 tygodni.
Od czasu do czasu wstrząsnąć słojem.
Odcedzić orzechy, do roztworu dodać przyprawy i znowu postawić na 10 dni.
Zagotować wodę z cukrem, ostudzić, dodać przefiltrowany wyciąg z orzechów i przypraw, wymieszać, rozlać do buteleczek, zamknąć szczelnie i odstawić na 12 miesięcy.
Wyszło mi coś na kształt węgierskiego Unicum, goście mówią, że lepsze.
Robiłam też według innego przepisu – orzechy zasypać cukrem i jak puszczą sok zalać alkoholem i dodać przyprawy.
Rezultaty są podobne.
Historyczka sztuczna jest od historyka sztucznego Pyro. I zapewniam Cię, że jest często używane – to takie żarty środowiskowe 🙂 A jak ktoś się zwraca do antropologa to też nie tytułuje go panie antropologu tylko po polsku – proszę pana.
Micha kuskusu kolorowego i chwatit – na upały i nie tylko. Szybko się robi – kuskus zalać rano wrzątkiem i niech się studzi.
Jedyna uciążliwość to krojenie warzyw, wprawnej osobie zabierze to ze 20 minut (ja daję dużo!). Zapomniałam dodać parę łodyg selera naciowego (zaraz dodam), znakomicie podnosi smak.
http://alicja.dyns.cx/news/IMG_4841.JPG
Alicjo, u nas pogoda na grochówkę albo bigos 😯 🙂 Coś nie tak ze zdjęciem, bo nie ma go 🙂
Asiu, Jolinku – jeszcze dwa dni. Jak wszystko dobrze pójdzie, to późnym wieczorem w sobotę ląduję w Balicach.
Dobry wieczor,
To ja proponuje konkurs na zenska forme zawodu adwokat. Dwie co mi przyszly mi do glowy to adwokacina i adwokatka-odpowiednio lichy prawnik i kawa z alkoholem :-).
Kocie. Normalnie mi nie po drodze z Twoją filozofią i polszczyzną, ale zgadzam się z tym, że jeśli coś nie zmieni sensu, to żeńskie odmiany należy stosować. Kocham Cię za „oślicę”!
Pyro. Nie fanzol. Przecież nie mówisz „panie ginekologu” ani „panie biologu” tylko używasz tytułów zawodowych lub naukowych. A więc pudło z „antropolożką”.
Dzisiaj zastępuję panią kucharz i stoję przy kuchni… 🙂
Krystyno, mój sprawdzony przepis na orzechówkę
25 orzechów, 0,5 szklanki cukru, garść płatków róży pomarszczonej, otarta skórka z cytryny, kawałek kory cynamonowej, 0,25 l spirytusu i tyleż samo wody
– orzechy nakłuć wykałaczką, wymieszać cukier z wodą, dodać pozostałe składniki, odstawić na słońcu na 2 miesiące. Przefiltrować i …. pić dla zdrowotności
Jolly, adwokatka już dawno funkcjonuje, a obrończyni, profesora, ministra jeszcze bardziej mi sie podobają. Kawa z alkoholem to po irlandzku u nas.
http://de.wiktionary.org/wiki/adwokatka
Jolly – słowo adwokatka już jest używane. Problem jest z panią marynarz – marynarka? 🙂 Po jakimś czasie ludzie przywykną do żeńskich form.
Jolly R. – adwokacina to żona adwokata(jak w staropolszczyźnie sędzina była żoną sędzi ew. podsędka)
Wszystko to dla mnie dziwactwa – jak pasuje końcówka żeńska, to dobrze; jak nie pasuje, to nie robić cyrku.
Ministra tańczy 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=6i76ZB_PBr0
Pyro, Nemo, Irku – bardzo dziękuję za przepisy. Poczytałam też trochę innych w internecie i widzę, że są przeróżne. Jedni każą trzymać zalane orzechy na słońcu, inni w ciemnym miejscu, raz są przyprawy, raz ich nie ma. Zrobię małą kompilację. Najważniejsze, że orzechy są odpowiednie, takie jak na zdjęciu Nemo.
A wracając jeszcze do żeńskich końcówek – przeczytałam niedawno w artykule o udziale kobiet w Powstaniu Warszawskim określenie ” powstanka” . Użyła go starsza pani, powstanka, zaznaczając, że nie wszystkim paniom z powstania podoba się ono. Mnie bardzo się podoba,
Nalewkę orzechową robiłam według przepisu:
http://toskania.matyjaszczyk.com/2010/06/swietojanski-trunek.html
Przyznam że zamiast spirytusu użyłam produktu wolnego, rodzimego rolnictwa ekologicznego. 😉 Dla porządku dodałam toskańskiego wina. Warto spróbować. Teraz już na wszelkie orzechówki za póżno, można używać orzechów zbieranych do św, Jana – te są najlepsze.
Teraz mam w użyciu kilkuletnie nocino, wersja z płatkami róży, też dobre.
Ja tak przy okazji.
Krysiude, nie zgadza mi się ( jak to w księgowości) winien i ma , debet i kredyt…. ileż to Ci lat minęło z Twoim Lubym?
50? to znaczy że poznaliscie się w 1964, a z wymiany słów z Alicją wynika że to było troszkę później. Może to 40?
Nowy, ja też z Łazienek wychodziłam przez Belweder. Mieli pewnie chłopaki, wojaki takie częste pomocowe akcje.
– Księgowa – na szczęście nie ma problemów z określeniem mnie w mojej profesji.
„Tralala, tralala pani minister rację ma. Pani minister, pani minister, jako minister nie jest zła. Mówią: kobiety, mówią: płeć słaba, mówią z przekąsem: po prostu baba. Lecz starczy baby lub kilku bab, żeby się poddał najtęższy drab. Tralala, tralala trudno panowie, chapeau bas! Górą kobieta, tyłem kobieta, zawsze kobieta rację ma!”
Właśnie – zawsze kobieta racje ma! 😀
Duże M,
sprawdź jeszcze raz – umknęło mo jedno a 🙄
http://alicjaa.dyns.cx/news
I tu sie zgodze z wersja zdrowy rozsadek wedlug Cichala. Pozdrowienia dla pieknej pani Cichaliny/ Cichalowej :).
Przepraszam, Duże M
Znowu coś sie tu zawirowało, chyba czipmanki to ustawiały 👿
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4841.JPG
Jolly – lubisz orzechówkę? Czy masz matusiową? W razie potrzeby Ciotka poratuje (via p.Irenka)
Pyro, dziekuje, dzieki dobremu sercu Haneczki i Jej Coraska barek wzbogacil sie o DWIE butelki orzechowki wg Zaby z dobrego rocznika. Jako ze napitek wybitnie ambrozyjny, wydzielany jest po aptekarsku i tylko osobom zasluzonym. Mam jeszcze cala politrowke!
Antonino – pragnę Cię uspokoić. Mojego Lubego poznałam w 1964 roku i jest to z pewnością 50 lat. To prawda, jestem nieco roztrzepana, ale pomyłka o 10 lat nie wchodzi w rachubę.
Niektóre końcówki feminizujące zawody drapią mnie w uszy i tych nie używam.
Krysiade,
w 64 roku ja jeszcze grałam w piłę na Bartnikach z „Adamami” i czasami okładaliśmy się okrutnie pięściami, ale ze zrozumieniem. Oraz graliśmy w noża – i ja ich ogrywałam pewną ręką! To byli czasy 🙂
Bullerbyn po prostu.
Końcówkami bym się nie przejmowała. Ja mówię, jak przywykłam i niech mi ktoś coś powie 👿
Likier orzechowy z ksiazki Disslowej:
0,5 kg zielonych orzechow, 1 litr spirytusu, kawalek cynamonu, 10 gozdzikow, 3 gorzkie migdaly, 0,5 kg cukru, 0,5 l wody.
Wlac do duzej karafki spirytus, wlozyc do niego zielone mlode orzechy (w sierpniu), porozkrawane na czworo, i korzenie, wlac 0,25 l wody, zatkac dobrze i pozostawic tak 2 tygodnie, poczem zagotowac cukier z 0,25 l wody, wystudzic, wlac do syropu przecedzona orzechowke, przefiltrowac przez bibulke, pozlewac do butelek i zakorkowac. Po roku wziac do uzytku.