Kaukaskie uczty bywają skromne
Tony Anderson – angielski filolog (absolwent Oxfordu), etnograf, dziennikarz, znawca problematyki kaukaskiej – napisał książkę, od której nie mogłem się oderwać. „Chleb i proch” – dzieło opublikowane przez Wydawnictwo Czarne, a przetłumaczone wspaniale przez Martę Hoffner – to książka przesiąknięta miłością do tematu, który autor zgłębia pasją poznania wszelkich tajemnic (a Kaukaz jest wspaniałym miejscem do takich poszukiwań), dotąd przez tabuny badaczy nieodkrytych.
Nie będę opowiadał treści pełnej anegdot często mrożących krew w żyłach, lecz powiem, że to książka zarówno dla pasjonujących się polityką (współczesną i najdawniejszą), jak i kulturą, a także… obyczajami kulinarnymi.
Przy tym ostatnim punkcie przeżyłem największe zaskoczenie. Wszyscy bowiem jesteśmy przekonani o obfitości gruzińskich uczt, o półmiskach pełnych mięsiwa i dzbanach wina. Rzeczywistość – zwłaszcza w górskich osiedlach niedostępnych dla turystów – jest zupełnie inna. Oto jeden z przykładów.
Do pokoju wszedł Paata z pokaźnym, wyszczerbionym dzbanem, po brzegi wypełnionym czaczą, a nastoletnia córka nakryła do stołu; położyła na nim chleb, talerze z serem i masłem, pęczki szczypioru i ziół oraz wielki omlet. Patrzyłem na nią czule i musiałem zdusić w sobie nagłą chęć poderwania się i uściskania jej z całej siły – tak bardzo przypominała mi moją córkę z jej długimi, ciemnymi włosami i uśmiechniętą twarzą, choć zdecydowanie różniło je podejście do obowiązków domowych. Zaczęło się wznoszenie toastów. Piliśmy.
Nagle zjawiła się babcia niosąca stertę parujących chaczapuri. Wysmarowała je masłem tak szczodrze, że aż nim ociekały, i zachęcała nas do jedzenia, stojąc za jednym ze swoich synów i kiwając głową z aprobatą, gdy zabraliśmy się do pałaszowania. Potem zjawił się dziadek, dostojny człowiek, który bardziej przypominał starożytnego Kreteńczyka niż Chewsura. Miał na sobie spodnie wpuszczone w wysokie skórzane buty, kurtkę przykrywającą jego szerokie ramiona i wełniany kapelusz. Pod wydatnym nosem pyszniły się bujne białe wąsy. Wszyscy wstaliśmy, aby go przywitać, i pozostaliśmy w tej pozycji, gdy Paata pozdrawiał go kolejnymi toastami: toastem za ojczyznę, toastem za naszą ojczyznę (osobliwy koncept dla Anglika).
Mindi odpowiedział toastami za mamasachlisi i za diasachlisi, czyli za pana i panią domu. Opróżniliśmy nasze szklanki i usiedliśmy, a dziadek wziął na kolana jednego z bobasów, małą dziewczynkę, i karmił ją omaszczonym chaczapuri, aż jej buzia zalśniła złotem w świetle nagiej żarówki wiszącej nad naszymi głowami.
Był to opis najobfitszej uczty, w której uczestniczył Anderson. Pozostałe były jeszcze skromniejsze. Nigdy tylko nie brakowało czaczy.
Komentarze
Witam, dzięki Wszystkim za życzenia.
To w takim razie skad te legendy „o obfitości gruzińskich uczt”?
Może stąd, skąd legendy o polskiej gościnności?
Nemo,
serdeczności Urodzinowe: wielu życiowych uczt skromnych, wykwintnych i w sam raz, wszystkich w kochającym i rozumiejącym towarzystwie…. — Wszystkiego najlepszego!!!
😀 😀 😀
(Dedykować Nemo jakiekolwiek barwne plamy to rzecz ryzykowna – działkowcy są jednak z ryzykiem za pan brat… zatem od zawiązki truskawki* => Niech rosną i pięknieją! Niech skłaniają do fotkowania! Wszystkie! 😎 )
____
*grad już był… w Krakowie jednak, nie w prawie-Arkadii 🙂
Myślę, że z opowieści turystów zwiedzających miasta i słynne miejsca, z relacji oficjalnych gości podejmowanych niebywale gościnnie i obficie. Wewnątrz gór zaś mieszkańcy też podejmują swych gości wspaniale ale na miarę możliwości, a żyją inaczej niż mieszkańcy Tibilisi.
Przypomniałam sobie*, iż świętowali ostatnio też Alicja, chyba Dorotol, z pewnością Jurkowie i Wojtkowie…
Alicjo – na Twe ręce perswaduję (to, co lubisz okołoświątecznie, choć już troszkę po- … ) — i wszystkiego najlepszego Wszystkim!
😀 😀 😀
______
*bo w tym roku nie było chyba Kalendarza Echidny, zatem ludź musi polegać na przebłyskach zagonionej pamięci, zwł., że wcześniejsze Kalendarze wyeksportował na dysk zewn., by ośmioletni laptop (w nowości jeden z najtańszych) mógł dalej chodzić jak rakieta… 😎
Dzień dobry. Wczoraj wyłączyłam maszynę wcześnie, bo burza byla solidna i długo trwała z kolejnymi nawrotami; bałam się jakiegoś przepięcia. Pamiętałam, że kilka lat temu zniszczeniu uległo wiele urządzeń, a ubezpieczenia ani energetyka nie chcą w takich wypadkach likwidować szkód.
Zawsze chciałam pojechać do Gruzji, to była taka moja kraina mityczna. Czytałam baśnie, poematy i książki, jeździłam palcem po mapie. Byłam wdzięczna naszym Blogowiczom i pp Mellerom za opisy współczesnej Gruzji. I tak jakoś straciłam ochotę (nie mówię o tym, że i tak prawie niczego nie zobaczyła bym w swoim kalectwie motorycznym). Po prostu przestało być to dla mnie miejscem z mojej bajki. Kilku Gruzinów znałam (dzieci „białej” emigracji) jeden z nich nawet uczył Bliźniaczki w podstawówce. To byli interesujący ludzie. W żadnej uczcie gruzińskiej nie uczestniczyłam ale owszem – wino z Gruzinami piłam na polskich przyjęciach.
http://ninateka.pl/film/dorzecze-rozewicza-artur-burszta
Nemo, z okazji urodzin zycze Ci wszystkiego co najlepsze, radosci na co dzien i wciaz tej samej ciekawosci swiata, z ktora sie z nami dzielilas. Brakuje tu Twoich uzupelnien tematow dnia, kulinarnych inspiracji i pieknych zdjec.
Dzien dobry,
Spoznione ale najszczersze: naszym Francuzom, Jerzym, Wojciechom i o czasie Nemo – najlepszego!
Oj,brakuje brakuje…Wczoraj na mini zjeździe warszawskim też doszłyśmy zgodnie do tego wniosku.Nemo-wszystkiego najlepszego !
A w gruzińskim chaczapuri wyspecjalizowała się ostatnimi czasy kuzynka Magda.
Jolly Rogers-w imieniu jednego z Francuzów dziękuję 🙂
Nemo, Jurkom i Wojciechom – wszystkiego najlepszego!
http://www.youtube.com/watch?v=ev8E9rolRMc
Jeszcze a propos książki,którą dzisiaj cytuje Gospodarz-zetknięcie angielskiego filologa,absolwenta Oxfordu z dziadkiem z gruzińskiej wioski musiało być ciekawym doświadczeniem i,jak sądzę,zetknięciem dwóch światów.
Zmarł Tadeusz Różewicz 🙁
Wszystkiego najlepszego Nemo . Brakuje Cie
Skoro niewielu turystów zagląda do odległych siedzib górskich, to też trudno dowieść tej gościnności. A że ci ludzie żyją skromniej nie oznacza że są mniej gościnni niż ci w turystycznie ruchliwych miejscach. Czym chata bogata…
Nemo – wszystkiego najlepszego, zdrowia i pomyślności 🙂
Wszystkiego dobrego, Tobermory 😉
Nemo – wielkie uściski i serdeczności urodzinowe 🙂 . Mnie również brakuje twoich komentarzy, zwłaszcza krytycznych 😉 .
Moim zdaniem, gościnności gruzińskiej nie mierzy się tyle w ilości dań postawionych na stole, co w serdeczności Gospodarzy. Tak jak to było wcześniej napisane, zawartość stołu zależy od zasobności portfela. Dla kogoś to może skromnie, ale nam w zupełności wystarczyło:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/TwierdzaGonioINoweBatumi?noredirect=1#5934215183432306066
Nie ma „legend” o przysłowiowej „polskiej gościnności”, ta gościnność po prostu JEST.
Dzwonię o północy do Nisi, którą co zaledwie znałam, że mieliśmy być jutro albo wczoraj, ale prom i te rzeczy, spóźnienie nie z naszej winy, i właściwie jesteśmy już w Szczecinie – no i taka jest ta gościnność, na kolację nie liczyliśmy i nawet nie byliśmy głodni.
Jakość zdjęcia paskudna, ale nie o to chodzi.
http://alicja.homelinux.com/news/img_4065.jpg
Gdziekolwiek się wybieramy, zwłaszcza jeśli to jest ze dwa-trzy domy po drodze za jednym zamachem, zaznaczam, że na chwilkę i nie róbcie sobie subiekcji. Nie jesteśmy w stanie zjeść 5 obiadów po drodze 🙄
Gościnność polska nie zna granic ni kordonów 🙂
100 lat temu urodził się Jan Karski:
http://www.jankarski.org/mediateka/materialy/material/audio//9/
Supra w winnicy „Bażańcie Łzy”
Nemo – Życzę Ci urodzin jak gruzińskie pieśni 🙂
Nemo – o tym, że brakuje nawet pisać nie muszę. Brakuje.
Przed chwilą wstałam, widocznie odsypiam święta.Żal Różewicza, chociaż był to pam wiekowy
Bodaj nam być tak wiekowym!
Ja za!
No to ja jestem dziwna, bo mi niczyich krytycznych komentarzy nie brakuje 😯
Też zapamiętałam i obfitość toastów zwłaszcza, od Mellerów ale nie tylko 🙂
Już wkrótce i Gruzini usłyszą w swej śniadaniowej telewizji o lewatywach partnerskich. To nie krytyka, ale przepowiednia.
Precz z lewatywizacją środków masowego przekazu. To protest 🙂
Nemo – wszystkiego najlepszego!
http://ninateka.pl/film/wyszedl-z-domu-tadeusz-rozewicz
Duże M – krytyka to szczegółowa analiza i ocena. Na wszelki wypadek cytuję za Concise Oxford English Dictionary, a tłumaczę na przysłowiowym kolanie 🙂
Podkreślam, że niczego nie zakładam, bo Ewa wie co miała na myśli, a ja nie chcę być niczym zaskoczony 🙂
Nemo – dołączam swoje „wielkie uściski i serdeczności urodzinowe” (Ewa wybacz!) i, jak niemal wszystkim tutaj – brakuje Twoich wpisów, uwag, zdjęć, reportaży.
Pozwoliłam się psu zaciągnąć na spacer. Wróciliśmy z 2 garściami pieczarek do jutrzejszego bałaganu z patelni i 2 pęczkami szparagów, czyli 1 kilogramem. Były po 5/zł pęczek, bo to II gatunek. Te grube jak kciuk rębacza były po 10/pęczek. Te tanie wcale nie są takie mikro. Podobnie jak Pepegor kocham odłamki szparagowe. Kiedyś kupiłam 4 kg. Nie wiem, czy i w tym sezonie moja pani Benia będzie sprowadzała odłamki skrzynkami. To dopiero rozpusta. A te pierwsze zjemy po polsku z masłem i bułeczką
Nemo – wszystkiego dobrego ! 🙂
Pyro,
w pierwszej chwili pomyślałam, że te dwie garści pieczarek zebraliście z Radziem na trawniku. 🙂
Jeśli chodzi o odszkodowanie za szkody powstałe w urządzeniach domowych wskutek wyładowań atmosferycznych, to teraz już często wchodzą one w zakres ubezpieczeń bez żadnych dodatkowych kosztów. Poinformowała mnie o tym moja agentka PZU.
Danuśka,
bardzo apetyczne te wczorajsze potrawy. Wybrałabym placki z łososiem albo wątróbki w jabłku. Ale dziś mam wielką ochotę na bałtycką rybę.
Dla Jubilatek i Jubilatów,Solenizantek i Solenizantów oraz wszystkich chętnych 🙂 francuska,14-letnia gitarzystka:http://www.youtube.com/watch?v=IdCqLN1G4jA
http://www.youtube.com/watch?v=IdCqLN1G4jA
Nowy – wybaczam!
Placku – 🙂
Duże M – krytyka bywa konstruktywna i ta właśnie mi nie przeszkasza.
Nemo, życzę najlepszego.
https://www.youtube.com/watch?v=hjHnWz3EyHs#t=223
Nemo, bardzo, bardzo sedeczne zyczenia na dzis I wszystkie dni powszednie.
Tak Placku, w przypadku uprawianym zazwyczaj na blogu bardziej odpowiednim słowem byłoby krytykanctwo.
Szparagi w garnku.
Wysłuchałam Vivaldiego, obejrzałam filmiki – dzień pełen zachwytu. Młodsza na babskiej imprezie. Jutro oddaje kolejną klasę maturalną. Tak się złożyło, że dwa razy z rzędu przejmowała klasy po chorych koleżankach. Tylko 2 lata była ich wychowawczynią – rok poprzedniczki. Teraz chciałaby w przyszłym roku szkolnym dostać klasę początkującą. Roboty więcej, ale związki z rodzicami i wychowankami bliższe. Ryba w przyszłym roku będzie miała maturzystów. To zawsze jest spore przeżycie – zakończenie nauki przez kolejny rocznik. Wygląda na to, że maturą przejmują się tylko nauczyciele i rodzice, abiturienci zachowują olimpijski spokój.
Kasza gryczana w garnku.
Do kaszy sos z suszonych grzybów,trzeba zmniejszać grzybowe zapasy,bo za chwilę kolejny sezon 🙂
Duże M-skoro dzisiaj urodziny Nemo,to może CHOCIAŻ dzisiaj podarujmy sobie cierpkie uwagi wobec naszej Koleżanki,nie sądzisz?
Słuchałam dzisiaj w radio wypowiedzi słuchaczy o egzaminach gimnazjalnych i maturalnych.Ktoś zauważył i chyba bardzo słusznie,że dzisiaj szkoła nie naucza,
a jedynie przygotowuje do zdania egzaminów.Wiem,że nie jest to wina nauczycieli,
ale szkolnych rankingów i oraz programów,tym niemniej szkoda….
Danuśko, to była uwaga ogólna do stwierdzenia Placka.
Danuśka – to wina przyjętego w UE tzw systemu bolońskiego. To odwrotność szkoły elitarnej, gdzie stosunkowo nieliczna grupa uczniów ma predyspozycje i zdolności do przyswojenia sobie wiedzy na wysokim poziomie. O tym wiadomo od 250 lat kiedy to Prusy reformując system oświatowy przyjęli, że ok 18% młodzieży (wtedy tylko chłopców) spełnia takie kryterium i jeszcze 8% w kształceniu nauczycieli. Łącznie co czwarty młody człowiek. Szkoła pruska była najlepsza w Europie do I wojny.
Jednak aż do końca PRL ta proporcja młodzieży kształconej była zachowana. Świat się rozwija, demokratyzuje i na wykształcenie zasługują wszyscy. Żeby wszyscy mogli się kształcić, trzeba o 40 – 60% (zależnie od kraju i przedmiotów wymaganych) zjechać w dół z poziomem. Nie ma alternatywy – albo te 25% i wysokie wymagania, albo 90% i poziom „średni” dla średniaków. Świat liczy na to, że samokształcenie. informacja naukowa do której jest łatwy dostęp i system konkursów zmusi dorosłych do ustawicznego kształcenia. Niestety – ta „filozofia” objęła i uczelnie wyższe.
Wygląda na to, że z urodzinami Nemo coś jest na rzeczy. Dołączę więc i ja do chóru gratulantów.
Nemo, „wszystkiego dyżurnego” na taki dzień i nie tylko na standardowe moje 150, ale na to jeszcze 50 lat więcej, jak dla Yurka wczoraj, za zapomnienie. A tu, bo to dla Ciebie!
Nie będę zachęcał byś została taka jak… itd. Zostaniesz taką pewnie jaką jesteś a nam nic do tego. Szkoda tylko, że mnie tu Ciebie dalej brakować będzie.
Wszystkiego dobrego!
Duże M,
tak się składa, że nie u Nemo zarejestrowałem tzw. krytykanctwo*, a raczej odruch do sprostowania oczywistych błędów. Mnie np, nigdy by się nie chciało zwrócić uwagę na to, że nie można spłynąć Dunajem z Budapesztu do Wiednia, a tylko odwrotnie. Fajne, że jak to wtedy rano czytałem, zaraz pomyślałem o Nemo i patrz – zjawiła się, jak dziś. O ile dzisiaj włączyła się jej wojowniczą specjalnością, przekłuwaniem baloników dając do zrozumienia, że nasze wyobrażenia o gościnności Polaków można ew. też zakwestionować, o tyle lubię ją raczej jako zadzierającą, by tak zaprosić do pisemnej zabawy.
*) uważaj na lustratorów! To słowo klucz w epoce słusznie minionej
Nemo, najlepszego ;lol:
http://www.youtube.com/watch?v=WZc6c-NrjpQ&feature=kp
😆 😆 😆
Pyro,
system boloński nie ma nic wspólnego ze szkolnictwem średnim. Odnosi się wyłącznie do szkolnictwa wyższego:
http://www.wprost.pl/ar/167070/Czym-jest-system-bolonski/
U nas system boloński został wprowadzony w roku 2010.
Gimnazja zapoczątkowała reforma Buzka z roku 1999.
Problem „winy” jest złożony. I raczej należałoby mówić o wielorakich przyczynach. W tym o indolencji nauczycieli 🙁
Podpisuję się pod Pepegorem 19:03 🙂 i dopisuję do tęskniących.
Nie jest tak, abym nie mógł potwierdzić wkładu Alicji. Ładnie to z resztą udokumentowała i nie widzę też żadnych słabości tych zdjęć.
Potwierdzam natomiast, że nie mogę sobie przypomnieć jakiegokolwiek pobytu w „polskim” domu, abym miał gospodarzom cokolwiek do zarzucenia. Inna sprawa, że podobnych zarzutów nie mogę postawić też i innym konstelacjom.
Trzeba by komentarza autorki zarzutu by to wyjaśnić, bo jak ją znam, to miała chyba na myśli jakis mit o nas samych.
A ja nie napisałam słowa o Nemo, więc wszystkie te przemowy to chyba efekt nożyc, nieprawdaż?
Tak wszyscy wiemy, że Nemo jest jak do rany przyłóż i dlatego nie wolno mieć innego zdania. 😯 Podtrzymuje moja opinię o krytykanctwie, podkreślając Pepegorow – jak ktoś napisał to była HISTORYJKA. Możemy też prostować bajki, opowiastki, legendy itd. o ile ktoś cierpi na nadmiar czasu.
Alicjo, ładne to zdjęcie kolacji, Nisiu super stół.
Jagodo – reformy Handkego od początku były pomyślane jako wstęp do nowego systemu kształcenia. Masówka okropna, tnie się godziny zajęć, liceum na dobrą sprawę trwa 2,5 roku, nowa podstawa programowa gwarantuje wyrównany poziom wtórnego debilizmu. A ambicje są wielkomocarstwowe. Niech ktoś mądry powie jak przy jednej godzinie fizyki w klasie pierwszej zrealizować program 4-letniego liceum sprzed kilku lat? Że niby nauczyli się w gimnazjum? Nie nauczyli się ani fizyki, ani chemii, ani biologii, ani geografii zresztą. Niby powinni i te szkoły i uczniowie ciężko pracują. Kiedy zaczynają naukę w liceum jest szok i poobcinane liceum jeszcze 2 miesiące przeznacza na douczenie narybku do klasy pierwszej. Młodsza twierdzi, że lepiej była przygotowana młodzież po 8-ej klasie. Widać nie tak ich uczą i z pewnością nie jest to wina nauczycieli
Gospodarz napisał, że w Gruzji są mieszkańcy którzy podejmują swych gości wewnątrz gór, a zatem nikt mi nie wmówi, że tak nie jest i już.
O tym, że ulubionym napojem gościnnych Polaków jest Grand Marnier słyszałem od kolegi który chodził do technikum kolejowego.
Yurku – zawsze jesteś wszystkim przyjazny, zawsze służysz pomocą. To wysoce podejrzane, ale wszystkiego najlepszego 🙂
Krytykujący gość – ulubiona grupa dla gospodarzy na całym świecie….
Myślę, że gdy obecni weterani dziennikarstwa zostaną wysłani na odpoczynek Polityka podzieli los wielu innych wydawnictw i zamieni się w jednolicie pachnący strumień informacji o tym kto z kim, gdzie, za co i dlaczego.
Panie Piotrze – pasuje Pan do tej rzeki idiotycznej przeciętności jak pięść do nosa. Czy Pan naprawdę czyta, czyta i jeszcze raz czyta? Przecież Pan wie więcej o Gruzji niż niejeden Gruzin. Co to znaczy „wszyscy jesteśmy przekonani”? Czy mam uwierzyć, że koncept biedy jest Panu obcy i był Pan naprawdę zaskoczony? 🙂
Gdybym i ja miał blog w Polityce, wytrzymałbym do pierwszego krytycznego wpisu pod moim adresem, a parę minut później ogłosiłbym stan wyjątkowy. W zielonym jest mi bardzo do twarzy.
Do czego odnosi się tytuł „Chleb i proch”?
Jagodo – Indolencja i ja…ale nie chcę Cię zanudzać 🙂
Duże M – Szkoda, że nie znam daty Twych urodzin , ale miło mi, że myślisz, iż urodziłem się wczoraj 🙂
Ja się trochę kręcę po świecie, Pepegorze, dlatego twierdzę, że gościnność polska nie jest legendarna, tylko JEST prawdziwa (jak napisałam wyżej).
Ludzie wszędzie są gościnni, ale wolą, by gość się zapowiedział, w Polsce nie jest to konieczne, przynajmniej jeśli chodzi o moją generację, pewnie to się zmienia „generacjonalnie”.
Za moich czasów nie było telefonów, czasem (często) człowiek wpadał bez zapowiedzi i zawsze było „czym chata bogata”, czy człowiek był głodny, czy nie – COŚ na stole zawsze musiało być. I jest 😉
p.s.Placek,
indolencja, arogancja i te rzeczy to ja 😉
O, zapomniałam o agresji! Też ja.
p.s. jeszcze jedno….
Placek, nie pomyliłeś ksywy?
Alicjo – A z tymi iksowatymi nogami to prawda? Kolega chce wiedzieć 🙂
Czas na to byśmy zapomnieli o tych wszystkich nic nieznaczących animozjach. Wojna nie powinna tego czynić za nas. To także jedynie prośba, nikt mi za to nie płaci.
No iiiiiiiiiiiiii….może ktoś opowie nam coś pięknego o księdzu, pastorze lub rabinie. Dosyć mam tego bezustannego krytykanctwa 🙂
Może być stary kawał. Please.
Alicjo – Nie rozumiem pytania o pomyłce. Między innymi 🙂
Gdzieś zaginęła Bejotka i Kot nie zagląda. Lubię kiedy u nas jest tłumek spory. Każdy coś od siebie wnosi.
W Żabich Błotach nasza Żaba krytycznie obejrzała skrzynki na kwiaty, które wiszą na stajni (tam są sadzone takie żółte kwiaty o szorstkich liściach – jedyne, których konie nie zjadają). Żaba obejrzała i stwierdziła, że po 10 latach skrzynki mają dość. Umyśliła zrobić nowe. Pojechała do tartaku, wyjaśniła jakich desek potrzebuje i wróciła z zakupem. Potem trzeba było stare skrzynki odkręcić, ani jednej męskiej ręki w pobliżu nie było, więc Żaba kilka godzin szarpała się ze śrubami. Potem budowała skrzynki. To było wczoraj. Pewnie jutro w nowe skrzynie posadzi to, co zwykle.
Żaba jest jednostką samodzielną i samorządną, i skuteczniejszą niż związki zawodowe.
Prawda, Placku, niestety. Że iksy (tera się wypiera!).
Tera mi to wisi i powiewa.
Zgłaszam się w sprawie Grand Marniera. Masz wyczucie, wytworny Placku: mój dziadek był kolejarzem i to na pewno po nim odziedziczyłam sympatię do tego likieru. Namiętnie leję go do lodów. Jeśli mam.
Najlepsze życzenia urodzinowe, Nemo, Tobermory, Placku i wszyscy, którzy się poczuwacie do jubileuszu.
Nisiu – owszem, poczuwam się. Kawał życia blogowego spędziłam z Jubilatką i czuję autentyczne przywiązanie. Przecież Ona z nami budowała ten Blog.
I zupełnie mi to nie przeszkadza lubić pamiętliwą Alicję, czy inna Zadziorę. Przecież nie o papużki – nierozłączki tu chodzi. Czy to ja jestem nienormalna, że lubię tak różne osoby z tak różnych powodów?
Jeżeli jutro przyjedzie Sławek paryski, pozdrowię go od wszystkich znajomych.
Pyro, miałam na myśli tych, którzy obchodzą urodziny.
Ale i bez urodzin życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Jeśli spotkasz Sławka, pozdrów go bardzo serdecznie.
Pamiętliwa?
Alicjo – Jeśli wolisz być wytworna to chętnie się z Tobą zamienię. Komplement to komplement 🙂
Nisiu – Naszą rozmowę o kolejnictwie i przodkach pamiętam. Ty pamiętałaś, że to nie był mój jubileusz, a ja nadal nie mam zamiaru się z Tobą kłócić i nadal uważam te wszystkie podchody za kolosalną stratę czasu.
Czas na orgię egoizmu 🙂
Też zwróciłam na to uwagę Alicjo 🙂
Placku,
ja z definicji nie jestem wytworna, co często podkreślam, bom wredna baba, która nie udaje nikogo, nie przebiera się w żadne szatki dla uciechy czy zabawy blogowiczów, jestem wredną sobą, niestety.