Zamiast krowy – mlekomat!
Przed laty słynne było hasło: Nowoczesność w domu i zagrodzie. Dotyczyło ono wówczas oczywiście wsi i rolników, których – nie zawsze mądrze a często przy pomocy nacisków – zachęcano do wprowadzania nowych maszyn czy nasion i sadzonek w ich prywatnych, bądź co bądź, gospodarstwach. Różne tego były skutki. Czasem wręcz opłakane.
Ale hasło przetrwało zmiany ustrojowe i – najczęściej z ironicznym wydźwiękiem – używane jest do dziś choć głównie przez mieszczuchów. Takich jak my czyli emigrujących na wieś.
Ostatnio zauważyłem w Warszawie wielkie plakaty namawiające do kupna świeżego, niepasteryzowanego mleka w mleko matach. Uznałem to za kolejny przejaw realizacji starego hasła. Zajrzałem więc szybko do Internetu, w którym pod hasłem mlekomaty.org funkcjonuje witryna wyjaśniająca wszystko na ten temat i zachęcająca zarówno do kupowania mleka jak i otwierania kolejnych mlekomatów.
Można w niej wyczytać wiele o zaletach świeżego mleka, sporo o krowach (zwłaszcza rasy jersey), o korzyściach płynących jak rzeka mleka. Jest też mapa mlekomatów. Powstały one bowiem w wielu miastach Polski. Najwięcej jednak (aż 12) w stolicy i we Wrocławiu, ale także w Poznaniu, Katowicach, Krakowie czy Olsztynie . W witrynie znajdują się także przepisy jak mleko przechowywać, by nie traciło swych zdrowotnych i smakowych walorów a także co można w domu z niego zrobić.
Jako że o produkcji domowego twarogu a nawet długo dojrzewającego sera już pisałem, to dziś podam przepis na domowy jogurt.
Jogurt domowy
1.Świeże mleko podgrzać do temperatury 85 – 90°C. Następnie odstawić i schłodzić do temperatury 45 – 50°C.
2.W tym czasie przygotować jogurtową kulturę (na 1 litr mleka zużyjemy około jednej dziesiątej z saszetki) lub korzystać z własnego jogurtu z poprzednich produkcji (2 łyżki na 1 litr mleka). Można też kupić jogurt z żywymi kulturami i dodać dwie łyżki na 1 litr mleka.
3.Kiedy temperatura mleka spadnie poniżej 50 stopni, wymieszać w nim przygotowaną kulturę i rozdzielić mleko do sterylnych słoików.
4.Napełnione słoiki dobrze zakręcone umieścić w ciepłym pomieszczeniu lub w inkubatorze do 50 °C albo jak za dawnych czasów pod kołdrą. Jeśli temperatura w inkubatorze nie spadła poniżej 40 °C jogurt jest gotowy w ciągu 3 – 4 godzin. Jogurt pod kołdrą dochodzi około 8 – 10 godzin.
5.Aby jogurt nabrał właściwej żelowej konsystencji trzeba go w tym czasie pozostawić w całkowitym spokoju. Jeśli produkt końcowy ma mieć gęstszą konsystencję można do ogrzanego mleka dodać suszone mleko (1 łyżka/1 litr mleka).
Gotowy jogurt, (gdy jest gęsty) można w lodówce przechowywać do 2 tygodni.
Komentarze
Ha, a misie wczoraj przypomniał slogan „pij mleko, będziesz wielki!”, gdy na spacerze, wyprzedzając trzy gracje, podsłuchałam, jak mama o figurze modelki moralizuje najmłodszą* latorośl:
(- Mamo, a kiedy ja urosnę?)
a href=”http://basiaacappella.wordpress.com/2014/02/24/jedz-marchewke/#comment-28067″>- Jedz marchewkę… 😈
Stamtąd też można zerknąć na fotki wczorajszej krakowskiej wiosny – wysłonecznione podbiały, krokusy, łany (ok, liczne kępki) przebiśniegów, leszczyna, bazie… mnóstwa ptaków nie nagrywałam, świergot dziecięco-dorosły natychmiast zapisałam… do tego motyle, psy, koty (luty 2014 lepszy na marcowanie, niż pierwsza połowa kwietnia 2013 😎 ) — cudnie jest! 😀
______
*latorośl musiała bardzo wyciągać nóżki, by nadążyć za mamą i starszą siostrą 😥 – dużo marchewki** i dobre mleko przyda się jej jeszcze długo! 😉
**u nas w domu micha tartej marchewki + grubo tarte jabłko + rodzynki, cytryna, miód – to był zimą raj (gdy tylko Mama miała czas, by ręcznie utrzeć – pożeraliśmy we trójkę, potem w czwórkę, każdą objętość), porównywalny z lodami lub innymi ‚treats’ w dzisiejszych domach… podobnie (wcześniej) jabłko tarte nam przez Tatę małą łyżeczką, z „dziurki” po gnieździe nasiennym prosto do buzi (buź)…
…na szczęście pozalandrynkowych pokus słodyczowych codziennie nie było, a jeśli nawet – my byliśmy od nich baaaardzo daleko 😀
Link do scenki marchewkowej:
http://basiaacappella.wordpress.com/2014/02/24/jedz-marchewke/
Tak to jest, gdy człowiek eksperymentuje o poniedziałkowym poranku z „krytymi” odnośnikami… 😳
… Wiosna, cieplejszy wieje wiatr… /Skaldowie, jak już ten Kraków/.
Mleko z mlekomatu ma świetną opinię, u nas produkuje rolnik spod Kościana z braćmi i do 4 mlekomatów dowozi 3 razy dziennie. Kolejki, jak za późnego Gierka i ode mnie daleko. Jogurt, jak jogurt, ale wreszcie można by nastawić na poczciwe zsiadłe mleko. Ze zsiadłego mleka w upały roztrzepańce – a to z owocami, a to z zieleniną posiekaną na maź – eh, pomarzyć
A jeszcze wracając do śp. T.Chyły i wspomnień Cichalowych o Nim. Jest nam żal, że odszedł znów jeden z artystów naszej młodości, jeden z tych, którzy na lata kształtowali nasze poczucie humoru i”przycinali” najbardziej kompromitujące wady narodowe. Ten czas minął i resztki jego mijają z naszą generacją. Mieliśmy trzy programy radiowe i dwa kanały tv, a przebijały się niszowe kabarety i studenccy piosenkarze. Podobno dzisiaj żadna z istniejących w obfitości rozgłośni i telewizorni nie puściłaby ani Starszych Panów, ani Chyły – nie ma zapotrzebowania, nie ma odbiorców, nie byłoby sponsorów, bo kogo to śmieszy?
Hola, hola! Przecież my z autopsji znaliśmy niejednego kniazia Drewniaka i cysorza z jego ludowym wyobrażeniem o luksusie. Mało tego – istnieją do dzisiaj. Czasem na wysokim stanowisku z dostępem do wielkiej kasy.
Jest jeden jedyny sprzęt w rezydencji Janukowycza, który mnie powalił na kolana – to „sedes” – nie żadna super technika światowej marki i technologia z kosmosu. Nie. To chłopska sławojka i pojęcie „cysorza” jak ją zrobić super – elegancko. No i stoi skrzynia sławojki z pięknie polerowanego drewna, jakby między łapami sfinksa , zatyłek tronowy i podłokietniki okładane złoto – szafirową mozaiką, łby lwiątek w kości, a klapa sedesu w puszystej, białej tkaninie. Ludzie! Cysorze są! Jeszcze stale są i nie będą słuchali żadnych architektów wnętrz i artystów – oni sobie wyśnili obraz bogactwa i władzy i na prywatny użytek – „Cysorz bierze z szafy litra/ i odbija berłem szyjkę”.
Mleko używam w zasadzie jedynie do naleśników zatem nie planuję zakupu krowy jerseyki ani wizyt w mlekomacie.Pomysł z mlekomatami na pewno cenny dla tych,którzy lubią i piją mleko.Naszej Żabie życzę dalszej owocnej hodowli
wiadomej krowy i pomyślnej produkcji masła oraz serów 🙂
Skoro wspominamy dawne kabarety to przypomnę jeszcze Zenona Laskowika oraz jego „Mamuśkę”.Alicja wczoraj napomknęła o ceresie i dlatego przypomniałam sobie ten właśnie tekst 😀
http://www.youtube.com/watch?v=L8S2bPwXVUY
Udanego tygodnia !
Luty się kończy,wiosna już za progiem !
ten sedes?
.Tobermory – tenże sam
Jeśli ten, to jest to tzw. fake czyli fałszywka. Zdjęcie jest znane w sieci od co najmniej grudnia 2012, bez żadnych wskazówek, że to sedes Janukowicza. Jednakże każdy dyktator powinien posiadać złoty „tron”, więc jakiś dowcipniś zamieścił to zdjęcie na Twitterze z odpowiednim komentarzem.
Na Onecie jest aktualny reportaż z wiadomej rezydencji, reporter przyznaje, że żadnego złotego sedesu nie widział. Nie ma też w sieci żadnych innych zdjęć tego przybytku, czy to nie dziwne?
Tak „social media” zwalniają ludzi od samodzielnego myślenia.
„Złota mozaika” (błyszcząca lub matowa) jest w sklepach po 15-30 euro za metr kwadratowy.
Pokrywa rzeczonego sedesu wygląda raczej na plastik niż puszystą tkaninę.
Pyro, przepraszam, jeśli uraziłem zbyt bezpośrednim tonem, ale to jest informacja z serii „too-good-to be true” i przykro jest czytać, jak łatwo i bezkrytycznie wielu z nas takie „kluski” łyka.
Tobermory = urażona nie czuję się zupełnie. Przecież nie byłam tam – oparłam się na informacji prasowej, nb 4 polskich portali informacyjnych. Możesz mieć zupełną rację, co nie zmienia faktu, że gdyby tak wyglądał ów przybytek, to tylko „cysorz” Chyły wyjaśniałby kontekst.
Mleka używam głównie do kawy.
Pamiętam z lat 80-tych urządzenie, które miała jedna ze znajomych. Pudełko z pokrywą, a w nim 9 szklaneczek, do których nalewało się zakwaszone mleko, podłączało do prądu i po paru godzinach był gotowy jogurt. W czasach ogólnych niedoborów własny jogurt, często jeszcze z owocami stanowił atrakcję.
Dzien dobry,
Mleko w Wielkiej Brytanii kupuje sie na polkwarty (0.568), w butelkach 1, 2, 4 lub 6 polkwart (pint). Nasze gospodarstwo pije/ zuzywa 4 pintowa (ponad dwa litry) butle prawie codziennie :). Odsas i jego Tatus mleko pija szklankami a ja tez sie czasem dolacze. Nabycie jerseyki jako dodatku do kur nie nyloby bardzo glupie, tylko na krowe to ogrodek krzyne przymaly ;).
W zasadzie nie kupuję mleka, bo prawie nie używam. Dotyczy to mleka słodkiego, bo wszelkie formy ukwaszone – zsiadłe, kefir, jogurt, maslanka – jak najchętniej. Słodkie mleko (prócz wypieków) miewa u nas formę naparu kakao lub czekolady (raz na dwa lata) albo zupy nic – raz na 5 lat. Dość często kupujemy mleko zagęszczone do kawy albo deserów używane.
Świeże mleko z mlekomatu ma wiele zalet i na ogół jest tańsze od sklepowego, ale trzeba pamiętać, że nie nadaje się do bezpośredniego spożycia na surowo, zwłaszcza dla dzieci i starszych osób.
Jeśli nie jest pasteryzowane, to może zawierać (i zdarza się, że zawiera) cały szereg patogenów takich jak salmonella, E. coli, gronkowiec złocisty, listerie, zarazki gruźlicy i brucelozy.
Podgrzane powyżej 70°C , a potem przerobione na jogurt jest OK.
Nowocześnie (przemysłowo) pasteryzowane mleko wysokiej jakości ma trwałość do 10 dni i nie ma posmaku gotowania. W domu trudne do uzyskania.
Takie z mlekomatu najlepiej przerobić na jogurt lub twaróg, o ile się zsiądzie i nie będzie zalatywać octem i alkoholem. Można mu w tym pomóc dodając odpowiedniej kultury bakteryjnej (paciorkowca mlecznego).
Chyba piętnaście lat temu ciurkiem robiłam takie jogurty. Opracowałam sprytną metodę . Mleko w słoiczki i do zmywarki na zmywanie w temperaturze 50 stopni, w odpowiednim momencie maszynerię zatrzymać i po jakiś czasie powtórzyć podgrzewanie . Udawał się zawsze.
Tobermory – nieprawda – mleko z mlekomatu jest wszechstronnie badane; nie pasteryzowane ale sprzęt, zwierzęta i każda kolejna partia mleka. Mnie tam nic do tego – mleka nie piję, ale czytałam, że jest to mleko absolutnie bezpieczne.
Ależ reklama :
„Oddaj krew; zdobądź bilety na film o wampirach” /GW/
Na Zachodzie na takich automatach obowiązuje napis: Nie spożywać na surowo.
Ale to brudasy i asekuranci.
Jeżeli w polskich mlekomatach codziennie pobiera się próbki i wszechstronnie bada, to nie pozostaje nic innego, jak zaufać.
Czy wiecie,jaki napój Osobisty Wędkarz wspomina z rozrzewnieniem ze swojego dzieciństwa?Bebe rose-różowy dzidziuś 🙂 Jest to mleko z syropem z granatów(albo innych czerwonych owoców).Alain pija bebe rose czasem i teraz,głównie podczas upałów z zimnym mlekiem prosto z lodówki.
PRODOTTO DA CONSUMARSI DOPO BOLLITURA (questa indicazione deve essere apposta sul frontale della macchina erogatrice ed avere caratteri di colore rosso di almeno 4 centimetri).
Taki napis na froncie mlekomatu (distributore automatico di latte crudo) muszą umieszczać włoscy właściciele tych urządzeń. Czerwonymi literami o wysokości co najmniej 4 cm.
A napis głosi: Do spożycia po przegotowaniu.
We Włoszech mlekomaty działają od 10 lat.
Nowy,
nie martw się o Lajaresa, tylko poczytaj dokładnie wpisy z ostatniego czasu. Nasz kolega lubi zmieniać imiona i teraz przyszła kolej na kolejne wcielenie.
Mleko spożywam przeważnie w postaci przetworzonej. Tylko do płatków owsianych z owocami dolewam pasteryzowane z kartonu. Bardzo mi smakuje.
Po faworkach zostały mi białka. Zamierzałam wykorzystać je jako odżywkę do roślin, wlewając je do dołka pod jakimś krzaczkiem w ogródku, ale natrafiłam na przepis Agnieszki Kręglickiej na bezy i właśnie suszą się w piekarniku. A przepis bardzo prosty: tyle cukru/ objętościowo/ co białek i łyżka mąki ziemniaczanej na koniec ubijania. Suszą się godzinę w temp. 100 st. C.
Koło mnie nie ma niestety mlekomatu, kupuję mleka mikro filtrowane i pasteryzowane w niskiej temperaturze.
-5C, słońce. Wiosna? Jaka wiosna, jeszcze pełno sniegu wokół 🙁
O srogości tegorocznej zimy świadczą zwierzaki, zapuszczające się w pobliże siedzib ludzkich, jak chociażby ten lisek wczorajszy. Przychodzą też sarny (widać po sladach), ale nie udało mi się przydybać żadnej w tym roku.
Mleka nie cierpię od zawsze (zmuszali w domu i w szkole – szklanka gorącego mleka w zimie).
Maślanka u mnie jest prawie zawsze w lodówce, w „Baltic deli” raz na tydzień kupujemy litr huslanki, która mi przypomina kwaśne mleko.
Wszystkie wyroby mleczne – jak najbardziej, szczególnie twaróg.
Moje dziecko przez lata (aż do pełnoletności) zawsze jadał płatki kukurydziane, na to owoce różne, zalewał to niewielką ilością zimnego, pasteryzowanego mleka. Jerzor też tak jadł. Przeszło im obu, Jerzor teraz je płatki owsiane z owocami, podlane wodą. Cichal go zmanierował 😉
Właśnie dzisiaj kazałam kupić mleko (w kartonie, to będzie litr), bo jutro chciałabym zrobić naleśniki z fetą i szpinakiem.
Nie pijam kawy, ale w podróży chętnie – i wtedy zawsze dolewam mleka.
Kawę ziarnistą piję zawsze czarną – wiadomo: gorąca i czarna, jak piekło. Natomiast kawy rozpuszczalnej (rzadko piję) nie da sie wypić bez „białego”. To oczywiście przesada, ale naprawdę wolę rozpuszczalną z mlekiem, czy śmietanką
We Wloszech jedza tez pizze, jakby ktos nie wiedzial. Od wielu juz lat.
W Polsce jedza surowe mieso (glupki) a w Japonii (kompletne glupki) jedza surowa rybe 🙂
Mleko od krowy tylko po przegotowaniu krowy 🙂
I nie obejrzelismy zakonczenia Olimpiady. Tak wyszlo, ze towarzystwo przyszlo, ktore sobie rano obejrzalo a nam juz sie popoludniem nie udalo 🙂
Za to chateaubriand z sosem bearnaise palce lizac. Ziemniaczki w cwiartki pieczone z ziolami i nasza marchewka z groszkiem. Wina nie pamietam jakie przyniesli, ale i tak za duzo wypilem 🙂
Bylo nieco chlodno (-18*C) wiec nie robilem na grilu.
Sarny za domem niemal co noc przychodza jak do hotelu sie przespac.
Krystyno,
Dziekuje. Rzeczywiscie nie czytam wszystkich wpisow, a zwlaszcza nowych nickow, a ogonek uwielbia sie wciaz przebierac.
Mleko moze dla mnie nie istniec, moj organizm nie toleruje. Uzywam tylko do kawy.
W Soczi Miszka zdmuchnął płomień olimpijski, uronił łezkę i igrzyska się skończyły. W Kijowie ciągle ktoś do ognia dokłada lub podlewa benzyną, i końca jakoś nie widać 🙁
Nowy
nie czytasz nowych nicków? To przykre 🙁
Może powinienem przestać pisać.
Do tego jeszcze captcha: BAB5
Znak, ani chybi.
A ja na polepszenie nastroju (i piesek jakby znajomy…)
http://youtu.be/oR5eunr3dKs
Witam, dwa nowe serwisy, niestety tylko dla krajowców.
http://muzyka.tvp.pl/
http://foto.tvp.pl/
Alicja kiedys wspominala „curd”. Google mowi, ze „curd” to twarog. To tak zupelnie nie jest, ale niech bedzie twarog. Na zdjeciu widac jak wyglada „curd”. Jest to smaczna przekaska do wina lub dodatek do salatek zamiast innych serow.
Wspominalam tu kiedys o producencie serow o nazwie Beecher’s. Beecher’s produkuje swoje sery w Pike Place Market w Seattle. Na jednym zdjeciu jest „curd”. Zalaczam kilka zdjec i krotkie wideo produkcji sera.
Jak wszystko w Beecher’s, „curd” nie jest tani. Na miejscu sprzedaja swoje sery z mleka krowiego I koziego. Jest tam „ghee” ( maslo klarowane). Wszystkie produkty mozna posmakowac zanim zdecydujemy sie cos kupic.
Beecher’s miesci sie na rogu ulicy Pike. Dwie sciany przetworni sa ze szkla wiec przechodnie moga obserwowac, co dzieje sie w srodku. Wiele osob siedzi w srodku, smakuje sery I obserwuja proces produkcji serow.
Bardzo popularnym serem jest Flagship. Jak podaje nalepka, ser jest wykonany z mleka nie-pasteryzowanego (raw). Czyli Beecher’s krow nie gotuje. 🙂
Obok Beecher’s w Pike Place Market, drugi miesci sie w Nowym Jorku w miejscu o nazwie Flatiron.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/BeecherS?authkey=Gv1sRgCIrvja6gidLohgE#5983768269409299122
yyc,
Czy krowy nalezy gotowac w calosci? 🙂
Orco, to wszystko zalezy czy w stodole byl kogut. Jesli byl to sprawa prosta. Krowy pod zaczepnym spojrzeniem koguta sa tak rozromantyzowane, ze sie gotuja w srodku lacznie z mlekiem. Takie mleko mozna pic. Inna niestety sytuacja kiedy nie ma koguta w stodole. Takie krowy sa niespelnione, je sie masuje i ida na steki (to w Japoni gdzie jedza surowe ryby) a u nas narod kulturnyj i sie robi sztuke mies. Mleko z takiej niespelnionej, skwaszonej krowy nie nadaje sie do picia za to wspaniale wychodza z niego plesniowe sery 🙂
O polskiej krowie nizinnej – PKN (rasy Laciata) innem razem.
Ta produkcja sera na targu za szyba to wyglada jakby takie wielkie biale nietoperze wisialy do gory nogami wczepione pazurkiem w pret i sie kreca dla zabawy na karuzeli.
Widze naglowki w miejscowej prasie: „Spotkalem szczesliwe biale nietoperze”
Może porozmawiajmy o pogodzie. Czy słońce juz wzeszlo w Calgary?
Curd najlepszy jest dobrze dojrzały Z braku oryginału ujdzie też zwykły twaróg.
Dla szczególnie wybrednych smakoszy istnieje rzadka możliwość uzyskania go prosto od producenta (kurdla), którego należy jednak najpierw upolować, co nie jest łatwe.
Kurdel jako zwierzyna łowna stawia najwyższe wymagania tak walorom osobistym, jak i sprzętowi myśliwego. Ponieważ zwierzę to w trakcie ewolucji przysposobiło się do opadów meteorytowych, wytworzywszy pancerz nie do przebicia, na kurdle poluje się od środka. Do polowania na kurdle niezbędne są:
A) w fazie wstępnej – pasta podkładowa, sos grzybowy, szczypiorek, sól i pieprz;
B) w fazie właściwej – miotełka ryżowa, bomba zegarowa.
I. Przygotowanie na stanowisku.
Na kurdle poluje się z przynętą. Myśliwy, natarłszy się wprzód pastą podkładową, kuca w bruździe ściorgu, po czym towarzysze posypują go z wierzchu drobno pokrajanym szczypiorkiem i przyprawiają do smaku.
II. W tej pozycji należy oczekiwać kurdla. Gdy zwierz zbliży się, trzeba, zachowując spokój, chwycić oburącz bombę zegarową trzymaną między kolanami. Głodny kurdel łyka zwykle od razu. Jeżeli kurdel nie chce brać, można go dla zachęty delikatnie poklepać po języku. Gdy grozi pudło, niektórzy radzą dodatkowo się posolić, jest to jednak krok nader ryzykowny, gdyż kurdel może kichnąć. Mało który myśliwy przeżył kichnięcie kurdla.
III. Kurdel, który wziął, oblizuje się i odchodzi. Po połknięciu myśliwy niezwłocznie przystępuje do fazy czynnej, tj. za pomocą miotełki otrzepuje z siebie szczypiorek i przyprawy, aby pasta mogła swobodnie rozwinąć swe działanie przeczyszczające, po czym nastawia bombę zegarową i oddala się możliwie szybko w stronę przeciwną tej, z której przybył.
IV. Opuszczając kurdla, należy uważać, by spaść na ręce i nogi i nie potłuc się.
U w a g i. Używanie przypraw ostrych jest wzbronione. Również wzbronione jest podkładanie kurdlom bomb zegarowych nastawionych i posypanych szczypiorkiem. Postępowanie takie jest ścigane i karane jako kłusownictwo.
Pogoda jest sloneczna, Orco 🙂
I zimna (-19*C)
A te nietoperze wygladaja naprawde apetycznie 🙂
Trzeba dodać, że na kurdle najlepiej polować kiedy bobczą na ściorgu. Można też na ośmioły. „chcesz być wesoły poluj na ośmioły”
Orca,
mówimy o tym samym: to jest twaróg, który kupuję w polskim sklepie:
http://www.polishfoodandgifts.com/farmer-cheese-white-cheese-twarog/
„Curd” natomiast kupuję swieżuteńki w jednej z okolicznych małych serowarni, zazwyczaj wracając z parku prowincjonalnego wiosną czy latem. Albo jadąc do, curd jest świetny na przegryzkę i znika biegiem.
Wracając do tematu, jakie papu podają gazety (mówię o GW na przykład) – naprawdę trudno mi uwierzyć, że w rezydencji Janukowycza znalazło się prawie całe złoto świata. Pozłacane – i owszem, ale bez przesady z tymi kranami, kubełkami na śmieci w łazience, ramam obrazów…
Pozłacane i owszem, ale kilogramy złota w tym wszystkim?!
😯
Nie wszystko złoto, co się świeci…
A swoją drogą, co za koszmarny kicz 🙄
Żaba przysłała mi ukraiński fotoreportaż z willi prokuratora generalnego. Obejrzałam i jestem zgorszona powściągliwością dostojnika – co najmniej 30% ścian nie wyzłocone. Całkiem biały, alabastrowy chart afgański tylko w jubilerskiej obroży. Za to pantera zdobiąca zegar (brąz złocony) jest inkrustowana jakimiś ciemnymi kamieniami. O reszcie musiałaby się wypowiedzieć Haneczka w końcu „historyczka sztuczna” jak pisuje Nisia.
Orca,
mówimy o tym samym, twaróg kupuję w polskim sklepie, natomiast kurdliki bezpośrednio w jednej z małych serowarni w okolicy. W sklepach ich nie sprzedają, tylko właśnie w sklepach przy serowarniach.
Tobermory wyraził się krytycznie o tym, co można wyczytać w gazetach. Na podstawie ostatnich doniesień mam wrażenie, że w posesji Janukowycza znalazło się całe złoto świataw postaci klamek, pudełek, kubełków, ram do obrazów i co tam jeszcze. No dobra, może nie całe złoto świata, mam obrączkę na palcu, skromniutkie kolczyki i starą kopertę od zegarka po Dziadku 😉
Ale pół to na pewno. Mnie uczono, że nie wszystko złoto, co się świeci 🙄
Wprawny myśliwy czyni to stante pede, ex abrupto i expromptu 😎
p.s.Łoter coś fiksuje, więc mój komentarz czeka na moderację , ten tuż -dopiero co wysłałam zmieniony nieco, myślałam, że tamten przepadł. Najwyżej, będzie dwa razy.
Ależ jesteśmy solidarni z Ukrainą – właśnie przeczytałam, że pielgrzymi z Ukrainy w Licheniu (przyjechali modlić się o spokój w kraju) zostali kompletnie okradzeni. Zniknęły nawet osobiste bagaże
Pod hasłem : Co Wam Będę żałować, skopiowałam adres od Żaby i zniknęło. Nie umiem widać.
Tobermory, yyc, cichal
co wy takiego palicie, ze wam takie teksty wychodza?!
Ewo – nigdy nie polowałaś na kurdle? Żałuj. (St.Lem, Dzienniki gwiazdowe)
no wlasnie, tez bym zapalila!
Pomoc dla Pyry.
http://www.wykop.pl/ramka/1879988/zdjecia-z-wnetrza-domu-ex-prokuratora-generalnego-ukrainy/
Kto chce może obejrzeć, ja już oglądałam. Fotoreportaż jest poniżej fotek i filmików. Męczące.
Są najnowsze komentarze 😈
https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-frc3/t1/1618679_10152056402223425_2003978498_n.jpg
Prawdę mówiąc, to mnie też to nurtuje. Ten galeon 🙄
Orco czy ten Pike Place Market to jest ten targ przy porcie pelen swietnych kramow, a takze fajnych lokali? Raz tylko bylem w Seattle (chyba w 2009) i jest to jedyne obok Bostonu miasto USA, gdzie moglbym mieszkac. Tylko te ostre podjazdy w gore mnie martwily, bo mialem auto ze standardowa skrzynia biegow i balem sie zjechania do tylu, gdy musialme stac na czerwonych swiatlach.
ROMek,
Ciesze sie, ze mamy kolejna osobe na blogu, ktora poznala Seattle. Eva47 pisala kiedys z duza sympatia o swoim pobycie w Seattle. Na blogu Daniela Passenta Logos Amicus pokazywal piekne zdjecia ze stanu Washington i rowniez pisal o tym stanie z duza sympatia.
Tak, to jest to samo miejsce. Pike Place Market. Podjazdy pod gorke sa takie same. Te same gorki w miescie, a jeszcze wieksze gorki poza miastem.
Kiedys pokazywalam na tym blogu zdjecia z czesci rybnej w Pike Place Market. Obok ryb i owocow morza sa tam rozne miejscowe produkty, owoce, warzywa, kwiaty i wiele restauracji. Aby byc w temacie, sa tam rowniez „cow chip cookies”.
Dla turystow z Japonii i z wielu miejsc w kraju najwieksza atrakcja jest oryginalna kawiarnia Starbucks, 1912 Pike Street, polozona niedaleko Beecher’s.
ROMek,
(Jeszcze raz. 🙂 )
Ciesze sie, ze mamy kolejna osobe na blogu, ktora poznala Seattle. Eva47 pisala kiedys z duza sympatia o swoim pobycie w Seattle. Na blogu Daniela Pa s s enta Logos Amicus pokazywal piekne zdjecia ze stanu Washington i rowniez pisal o tym stanie z duza sympatia.
Tak, to jest to samo miejsce. Pike Place Market. Podjazdy pod gorke sa takie same. Te same gorki w miescie, a jeszcze wieksze gorki poza miastem.
Kiedys pokazywalam na tym blogu zdjecia z czesci rybnej w Pike Place Market. Obok ryb i owocow morza sa tam rozne miejscowe produkty, owoce, warzywa, kwiaty i wiele restauracji. Aby byc w temacie, sa tam rowniez ?cow chip cookies?.
Dla turystow z Japonii i z wielu miejsc w kraju najwieksza atrakcja jest oryginalna kawiarnia Starbucks, 1912 Pike Street, polozona niedaleko Beecher?s.
Irku, 😀
Małgosiu – kiedy ja powiedziałam mniej więcej to samo, tylko trochę innym językiem
Pyro,
ja mogę się tylko uśmiechnąć. Skala korupcji na wschód od nas jest dla mnie nie do pojęcia, a cena zakończonej olimpiady mnie poraziła. O gustach podobno się nie dyskutuje, ale to zupełnie nie moje klimaty.
Evo! Nie trzeba przypalać. Wystarczy się zlemizować! Np
? Wybacz, wielebny Ojcze, ale dziwię się z kolei temu, że go nie dostrzegasz… Wszak jeśli stante pede, ex abrupto, expromptu to umieli, co u nas wymaga ukończenia studiów wyższych, komisyjnego opracowania i ekspertyzy obliczeniowej, to każdy z nich musiał mieć w małym palcu kompetencję płodowlaną, równą wiedzy naszych cybernetyków, doktorów, a bodajże nawet habilitowanych docentów informatyki! Możliweż to?? Jakże, byle chłystek potrafił sobie sporządzić bez namysłu latorośl? Skąd mógł wiedzieć, jak to się robi?! Alternatywą dyplomu jest wszak sporządzanie potomstwa bez wszelkiej wiedzy, od jednego zamachu i paru szturchnięć, ledwie mi te słowa przez usta przechodzą, boż tak przypisuje się im potencję creationis ex nihilo, tworzenia z niczego, a tym samym moc czynienia cudów, tylko Panu właściwą.
Ja bylem w Seattle raz i tylko pare godzin i nie pamietam wiele poza tym ze wjechalismy autostrada do samego centrum i tam w urzedzie zalatwilismy sprawy i z powrotem do Vancouver gdzie wtedy mieszkalem. Byla zima i dzien krotki choc oczywiscie nie zimowy jak w Calgary, raczej mokrawo, zielono i chlodnawo ale nie minusowo. Pachnialo lasem i oceanem. Wiecej niestety nie pamietam z Seattle 🙂
Na targu nie bylem choc wiele lat temu widzialem film z tymi facetami od fruwajacych ryb 🙂
Stante pede, kurdel bobczy…
Nieśmiertelne.
Karkulowsiał zwartusiał, ratuwsianku, Bożywsio.
Wróciłam z Krakowa.
Dobranoc!
yyc,
Faceci od fruwajacych ryb sa nadal 🙂