Kto nas powołał do życia?
Stawiając to pytanie mam na myśli nas Polaków. Coraz częściej bowiem historycy prezentują nowe hipotezy zaprzeczające bajdom o Piaście Kołodzieju, Polanach i słowiańskim władcy Mieszku, który miał swych pobratymców zmobilizować do przeciwstawienia się germańskiej ekspansji i do utworzenia silnej organizacji wojskowej oraz państwowej.
Czytanie książek historycznych zawsze sprawiało mi przyjemność, zwłaszcza gdy historia polityczna łączyła się z historią obyczajów i – co oczywiste -stołu. Z radością i nadzieją na nowe odkrycia siadłem więc do lektury dzieła Zdzisława Skroka „Czy wikingowie stworzyli Polskę?” (Iskry 2013). Autor to archeolog i popularyzator nauki. A książka – moim zdaniem – powinna pobudzić dyskusję o naszym państwowym i narodowym rodowodzie.
Zaczyna Skrok od silnego uderzenia: ” Państwo polskie rzeczywiście powstało w wyniku militarnego przewrotu, ale czynnik sprawczy i decydujący nie był pochodzenia miejscowego, lecz zewnętrznego. Byli nim skandynawscy Waregowie, którzy przybyli z Rusi Kijowskiej w pierwszych dziesięcioleciach X wieku, wspierani w drugiej połowie tegoż stuleciach przez wikingów z Pomorza, w szczególności z Wolina. Wizyty Skandynawów na naszych ziemiach po zasiedleniu ich przez Słowian zdarzały się wielokrotnie, poczynając od VI wieku; pozostawiły swe uchwytne dla archeologów ślady, ale zapłon inicjujący powstanie państwa nastąpił dopiero w wieku X. W tym czasie Skandynawowie tworzyli najbardziej twórczą i dynamiczną populację w Europie. Byli niedościgłymi żeglarzami, konstruktorami okrętów, wojownikami, również twórcami lub inicjatorami powstawania państw. Działali w całej Europie, szczególnie w rejonach położonych na morskich wybrzeżach i nad wielkimi rzekami, od Irlandii po Sycylię, od Nowogrodu po Konstantynopol. Byłoby dziwne, gdyby nie zawitali na nasze ziemie. Do ujścia Odry i Wisły ze swej ojczyzny mieli najbliżej. Bez trudu też Prypecią i Bugiem mogli dopływać na nasze ziemie z Kijowa, gdzie już pod koniec IX wieku założyli swe państwo. Moim zdaniem stamtąd przybyła największa ich fala i bezpośrednio przyczyniła się do powstania Polski, nie zbudowała jej, tylko stała się jej zaczynem, twórczą inspiracją. Ziemie, na które przybyli, nie były bezludne. Ich mieszkańcy, którzy pojawili się tam kilka stuleci wcześniej, żyli w gminnych, opolnych wspólnotach i nie stworzyli większej wspólnoty państwowej, potrafili jednak bronić się w swych grodach. Waregowie byli specjalistami od podbojów, grody kolejno zdobywali, palili i równali z ziemią. Ludność sprzedawali w niewolę albo zmuszali do uległości. Archeolodzy, odnajdujący ślady tej wielkiej pożogi świadczącej o unicestwieniu dawnych porządków w Wielkopolsce i na Kujawach (wcześniej nastąpiło to na Mazowszu), ustalili, że nastąpiło to w latach trzydziestych X wieku.
2. Okoliczność ta nie tylko nie powinna psuć nam dobrego nastroju i odbierać poczucia dumy z tego, że jesteśmy Polakami. Wręcz przeciw?nie, może być źródłem zadowolenia i satysfakcji. (…) Normanowie byli wówczas mistrzami w inicjowaniu organizacji politycznych łączących w silne organizmy lokalne wspólnoty i udowadniali to na szerokim świecie, a wiele państw istniejących do dziś zawdzięcza im swe powstanie i nie tai ich zasług. Czynili to oczywiście z powodu własnych korzyści, bo wszędzie obejmowali rolę przywódczą. Ale z drugiej strony szybko asymilowali się z ludnością tubylczą, tworząc jednolitą grupę etniczną żyjącą w granicach państwa, które było ich darem. Słowianie zaś byli w tym czasie wszecheuropejski-mi mistrzami w trudnej sztuce przetrwania, w okrutnym surviwalu, jaki zafundowała im w Europie epoka walki „wszystkich ze wszystkimi”, w okresie wędrówek ludów i niszczycielskich najazdów azjatyckich koczowników na początku średniowiecza. Obok sztuki mimikry i adaptowania rzeczy prostych, ale użytecznych, ich siła przetrwania polegała również i na tym, że szybko uczyli się umiejętności nieodzownych do dalszego trwania w dynamicznie zmieniającym się świecie. Uczyli się od wszystkich, którzy mieli coś wartościowego do zaoferowania. (…) W dużej mierze więc to, że jesteśmy dziś Polakami, a historia naszej państwowości przekracza tysiąclecie, zawdzięczamy tamtemu właśnie sprzężeniu Waregów i Słowian, reakcji potrzeby i jej zaspokojenia, z której po stuleciach wyłoniła się nowa, jednolita już jakość.”
Na niemal czterystu stronach autor odkrywa przed zdumionym czytelnikiem całkiem nowe i nieznane horyzonty. Uzasadnia też przekonująco dlaczego zarówno za czasów Bolesława Krzywoustego jak i w epoce PRL władcom nie było na rękę opublikowanie prawdziwej historii.
Kto zechce ten będzie mógł sam się przekonać jak to było naprawdę. Ciekawi zaś nie będą żałować. Już sama historia nadwiślańskiego portu Truso jest wystarczającą nagrodą za wysiłek niełatwej lektury.
Na koniec dwa zdania kulinarne: na warszawskim Bródnie archeolodzy odkryli – i to przed laty – kilka skrzyń (komór) do przechowywania zboża. W obiektach tych można było ziarno gromadzić i trzymać w dobrym stanie przez długi czas. Lecz skrzynie te są wymysłem i konstrukcją przetransponowana nad Wisłę przez Wikingów. A lepiej to czy gorzej, że zmienia się opowieść o naszym rodowodzie? Odpowiedź jest prosta: nikt chyba sobie nie wyobraża, by króla czy nawet pomniejszego wodza skandynawskiego mogły jak słowiańskiego poczciwego Popiela zjeść myszy!
Komentarze
No, to dzisiaj Gospodarz na koniku Pyry jedzie. Sypnęło ostatnio publikacjami z rodzaju „prawie prawda” o początkach naszej nacji – a to z Moraw i Czech Piastów wywodzących, a to (jak S.Bratkowski w „Nieco innej historii Polski”) układający kolejne cegiełki z badań pradawnych szkieletów i ich DNA, wywodzący nas od laponidów świętokrzyskich, poprzez ludy kaukaskie, wszystkie kolejne fale migrujących indoeuropejczyków. No i ci Waregowie, co to i Ruś jednoczyli i w Śródziemnomorzu swój ślad odcisnęli i w imieniu Bizancjum ten i ów kraj podbili. To jest wszystko szalenie ciekawe i być może ziarna prawdy są w tym rozsianie, ale najprawdopodobniej wszystko to – jak wielowątkowy kilim – nakładało się na siebie i przeplatało. Bo ani antyczne podboje nie wyglądały tak, jak się dzisiaj wyobraża wg wzoru II wojny, ani wędrówki ludów to nie były wieloletnie potoki obcych ludów – raczej strumyczki, które na kilkadziesiąt, czasem kilkaset lat gdzieś osiadały a kiedy zmieniały się warunki grupy wyruszały dalej. Zostawały po nich ślady – w ziemi i w języku, w nazwach i w herbach (klejmo to było początkowo – znak właścicielski). No i dlatego zawołanie o „prawdziwych Polakach” brzmi i głupio i śmiesznie. Kto jest „prawdziwy”? Ten z fragmentem genotypu po Hetytach, czy ten z fragmentem po lapońskich kanibalach? Czy potomkowie niewolników branych w bitwach i osadzanych w pustaciach? Czy wnukowie tysięcznych armii, zagonów i grabieżców, którzy kobiety miejscowe traktowali jak należną część zdobyczy? Czy „prawdziwi” byli miejscowi wodzowie, którzy urządzali łowy na własnych pobratymców sprzedawanych potem w niewolę na południe w zamian za broń i ozdoby? Czy ci sprzedani, których potomkowie dzisiaj stanowią część ludzi południa i Orientu? Jedno jest pewne – jesteśmy potomkami barbarzyńców – jak wszystkie ludy w Europie, a kultura i cywilizacja to dość cienka, powierzchowna warstewka zaledwie tysiącletnia albo nieco starsza, a mieszkamy na tym kontynencie ok 50 tys lat.
Wyjątkowo się z Pyrą (8:38) zgadzam. Zawołanie o „prawdziwych Polakach” brzmi wyjątkowo głupio. Podobnie, jak zawołanie o „prawdziwych Czechach, Niemcach, Anglikach, Amerykanach…”
O matko, ca ja piszę? Przecież Obama! Afroamerykanin – prawdziwym Amerykaninem???
Ani chybi skończę w Starych Kiejkutach.
Ja też zgadzam się w Wami i nie zgłębiając się w tajemnice historyczno – archeologiczne, biorę się za faworki. Ciasto już zagniecione zdążyło odpocząć w lodówce. Niestety, nie mam żadnego pomocnika. A szkoda, bo to praca dla dwojga. Trudno, trzeba będzie poradzić sobie samej. Ale jaka satysfakcja .
Krystyno – ja zagniatam wieczorem, a smażyć będę jutro; może mi się uda zdobyć pomocnika choć na trochę. I robię z całego kilograma mąki – bo jak się robi raz, to trzeba dużo.
Ja,ja się zgłaszam na stanowisko kuchcika !
Pomogę w smażeniu oraz w…. jedzeniu 😉
Kawę stawiam od zaraz :
http://www.tapetus.pl/78806,sowa-dwie-kawy-ziarna-filizanki.php
W ostatnią sobotę jadłyśmy faworki kuzynki Magdy.
Danusiu – nic prostszego – w niedzielę wreszcie dotrą Haneczka z Panem Mężem i dla Ciebie z Wędkarzem Osobistym starczy.
Pyro-w niedzielę niestety wpaść nie mogę 🙁
Szykuję powitalny obiad,bo Osobisty Wędkarz wraca do domu po dosyć długiej podróży.
Wymyśliłam,że zrobię czerwony barszcz z pasztecikami,kaczkę z jabłkami,a na deser chyba sernik.
Wczorajsze śniegi blogowe (wierne czworonogi) zestrojone z naszymi zeszłosobotnimi (złotoolimpijski spacer na Policę od południa czyli Sidziny) —
— w towarzystwie słońca, lekkiego porannego mrozu, wyżej po śniegu jeszcze przyjemniejszym, niż czarnomorski, za eskortę medalową mając pieski małe dwa, które chciały przejść się chwilkę, nie wiedziały że przeszły całą milkę (ten drugi – z nami 10 km + deniwelacje a drogę powrotną to tylko on sam zliczy 🙂 ) —
— serdecznie zapraszam Zainteresowanych! 😀
(Co mamy wspólnego z Wikingami? – Że niestraszne nam trudy wypraw, chłody i „czytanie” obcego terenu 😎
A kto nas powołał do życia? – Big Boss albo Big Bang… zależnie od świato-orientacji 🙂
Jedno jest pewne – świat jest piękny (przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach! 😉 ) – wszyscy to wiedzą, ale Ty to sprawdź, najlepiej w najbliższą sobotę przed wschodem słońca 😎 )
Muzyczny podkład do wpisu a cappelli.
http://www.youtube.com/watch?v=mSAaJA9vrqg&feature=kp
” Aga
21 lutego o godz. 10:57
Alicja 2,24 w jednej wypowiedzi zaprzeczasz sama sobie, jak zwykle 🙂 ”
Aga,
a Ty się powtarzasz, jak zwykle (z tym zaprzeczaniem i tak dalej). Pamiętaj, że nic tak nie brudzi jak atrament…na dzisiejsze czasy trzeba to przełożyć na klawiaturę, ale pasuje znakomicie. Osoba atakowana zazwyczaj pamięta wpisy atakujących. Zwisa mi to i powiewa, to też mi wytknął troll, ale pamiętam, jeśli działa są wymierzone we mnie.
Nic nie masz do powiedzenia kulinarnie? Spozierasz okiem okiem recenzenta, komu by tu przyłożyć. Jest takie stare przysłowie – żeby psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie…
Ja jestem konkretną osobą, a nie anonimem.
Nie obchodzi mnie Twoja „dogłębna” analiza mojej osobowości oraz TWOJA diagnoza z tego wynikajaca. Kim Ty jesteś? Zwyczajnym, żałosnym trollem.
Wydaje mi się, że ostatnio trollowisko przypuściło zmasowany atak na blog, pewnie z tego samego IP pod różnymi ksywami.
Bawcie się dobrze Ago, Karamustafa, Szariku 🙂
Jesli chodzi o spalone w IX – X wieku grody na Kujawach i Pln. Wielkopolsce to prof. Buko, dyrektor Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, uwaza, ze zrobili to podczas podboju tych ziem Piastowie, ktorzy wywodzili sie z Ziemi Kaliskiej, bo tam zaden grod nie zostal spalony. Co autor to inna teoria, co kucharz to inne danie.
RoMKu – to prawda, ale Bratkowskiego się po prostu dobrze czyta – jak zawsze (Studio opinii – w tej chwili odc 3) Inna sprawa, kto wierzy, a kto wie ?. A wysypało ostatnio tych teorii, jak nie było od lat 50-tych ub.w.
Alicjo , 🙂 kulinarnie pieprzysz
Latorośl miała niedawno okazję zwiedzać ciekawe Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo:
http://www.mojewycieczki.org/oslo/muzeum-%C5%82odzi-wiking%C3%B3w-vikingskipshuset-w-oslo.html
„Bawcie się dobrze Ago, Karamustafa, Szariku”
Nie znam Agi, nie znam Karamustafy, dziękuję więc w swoim imieniu.
Masz rację Alicjo odnośnie anonimów.
Nie ma to , jak szczerość i otwartość. To dzięki nim wiem, a wszyscy czytający mogą się dowiedzieć, jak na imię ma druga córka Pyry, gdzie mieszka, kto jest jej mężem, co szmugluje i dla kogo ten spirytus.
suplement:
…co szmugluje mąż, nie druga córka Pyry.
Leje dysc 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2233.JPG
A ja – dla utrzymania dyskusji – nie zgadzam się i basta. Proszę Piasta pozostawić myszom, współczesnym wikingom nie odmawiać prawa do wódeczki w Szczecinie, a skrzynię na zboże poddać gruntownej analizie.Z innej beczki (wiadomo trochę kulinarnie gadać też się przyda), śnieżnie, biało i wysoko.
Kto zna niechaj sobie przypomni, kto nie słyszał o cudzie w lpach niechaj sobie pooglłda
http://www.jungfrau.ch/en/tourism/places-to-visit/jungfraujoch-top-of-europe/impressions/gallery/jungfraujoch-top-of-europe/0/list/
E.
errata:
… o cudzie w Alpach niechaj sobie poogląda…
i jeszcze 360-??stopniowa panorama
http://www.jungfrau.ch/nc/en/tourism/places-to-visit/jungfraujoch-top-of-europe/360-degree-panorama/
Pochodziłam z A Cappellą po Beskidach i z WEchidną (?) obejrzałam panoramę Alp i z Alą obejrzałam 36 – wiosłową łódź, która siała postrach w Europie, a i o inne kontynenty zahaczała. Szalenie pouczające wycieczki. Osobiste też – pouczające. Niejeden Kukliński w przyrodzie.
A czemu ten pytajnik Pyro mileńka? Też sobie odwiedziłam śnieżny przybytek siedząc w domowym zaciszu. Pod wpływem ostatnio przeczytanej książki.
E.
ROMek,
Tyś archeolog, nie masz wrażenia, że ciągle to są tylko teorie i puzzle do poukładania? I być może dlatego żivot je cudo, że ciągle jest jeszcze coś, czego nie wiemy.
Ja tam się nie znam, ale za moich czasów nastoletnich i kawałek potem robiono dobrą muzykę do słuchania. Przesłuchałam cały „Krywaniu, Krywaniu” Skaldów, dla mnie to klasyka – chłopaki wykształceni muzycznie, nie mogło nie wyjść. Ale trzeba tej iskry bożej. Oni mieli. Czesio Niemen, Ewa Demarczyk, Marek Grechuta…
Ośmielę się do tego grona dorzucić moją ulubioną Budkę Suflera 🙂 …i kawałek z ich pierwszego albumu.
http://www.youtube.com/watch?v=-Yryq4DytYY
Echidna – pytajnik jest na wszelki przypadek, a tyle śniegu w jednym miejscu jak w obydwu górskich okolicach, to ja nie widziałam już dobre 20 lat. U nas co zimę trochę śniegu jest przez 2-3 tygodnie, czasem dłużej, ale w ilościach do 25 cm maks. Nie narzekam, bo ja jestem zmarzlak, ale przez szybkę miło popatrzeć.
Pyro-strona którą zacytowałam chcąc opowiedzieć o wikingowskim muzeum w Oslo jest oczywiście stroną znalezioną przypadkowo w internecie.Jak widać jest ona prowadzona dosyć porządnie przez jakiegoś pasjonata podróży 🙂
Poza tym po swoim krótkim wypadzie do Oslo Latorośl doszła do wniosku,że przystojni ci współcześni Wikingowie,a Wikingowe i Wikingówki to ładne dziewczyny 🙂
A ja przyłączam się do tej opinii.
Alicjo, archeologia jest czesto uzywana politycznie np. Niemcy wszedzie znajdujacy Pra-Germanow na ziemiach polskich, a z kolei Polacy odpowiadali im obecnoscia Pra-Slowian; to samo maja teraz Grecy i Macedonczycy, Izrael i Arabowie itd itp. Te historie z Wikingami mozna by wpisac w rozdzial „zakamuflowana opcja germanska”, ze to niby ofermowaci i niezaradni Pra-Polacy potrzebowali energicznych Wikingow, aby stworzyc panstwo. Ci ostatni faktycznie jednak rzadzili Rusia, a nawet Anglia wiec nie ma sie czego wstydzic. Osobiscie wolalbym jednak zamiast o Wikingach w Polsce przeczytac ksiazke Glynna Danielsa p.t. „Glodny archeolog we Francji” („The hungry archaeologist in France”), zawierajaca opisy dobrych restauracji w poblizu ciekawych stanowisk archeologicznych. Tyle, ze pisane to bylo piecdziesiat lat temu i pewnie restauracje sie zmienily.
Dodam jeszcze, ze emocjonalnie najbardzie odpowiada mi hipoteza profesora Buko, ze Piastowie wywodza sie z Kalisza.
To nie hipoteza a udowodniony fakt, ze Piastowie wywodza sie z Kalisza. Tylko jeszcze nikt filmu nie nakrecil na ten temat wiec wiedza nie dotarla pod strzechy 🙂
A jak mogłoby być inaczej, ROMek 🙂
Ciekawe są też badania DNA, moje dziecko to zrobiło kilka lat temu, to jest taka swego rodzaju archeologia człowieka, skąd się wzięli nasi (konkretnej rodziny) przodkowie.
Nie pamiętam szczegółów, ale to było (Jolly 🙂 ) od sasa do lasa, południe, północ i skoki na boki 🙄
Znajomi archeolodzy popierają w 100 % opinię ROMka, natomiast daleko im jego znajomości kuchni i win. Glynn Daniels też wygląda kolejny wyjątek, książka ma ciekawy tytuł. 🙂
Gratulacje dla Kanady za wczorajszy hokej 🙂 Trzymam kciuki za drugi 🙂
A „zakamuflowana opcja germańska” widoczna tez jest wśród historyków sztuki 🙂
@Duze M. Panie hokeistki rzeczywiscie byly dobre, bo panowie to ledwo sobie poradzili z Lotwa, ktora co prawda miala swietnego bramkarza. Teraz drobna nazwiska korekta po sprawdzeniu w Google, ten archeolog-smakosz pisze sie Glyn Daniel.
@Alicja. Swoich genow nie sprawdzalem, ale ze wzgledu na grupe krwi mysle, ze pochodze od Scytow :-).
Wikingowie dbają bardzo o zdrowie,
każdy Wiking od progu ci to powie.
Na nartach jeżdżą od rana i od kołyski,
po alkohol nie chodzą,bo trzeba nań
wielkiej i pełnej forsy walizki.
Ryby,kraby i inne krewetki
na piknik zabierają w koszyki,
a na swetrach mają ładne wzory
ułożone w skandynawskie szyki.
Ja pochodze od Adama, ale grupy krwi nie pamietam wiec nie wiem kto byl pradziadkiem. Mysle jednak ze Szkot ze Szkocji, ktory przez zamarzniety Baltyk dojechal w okolice Kalisza psim zaprzegiem 🙂
Pamietajacie 1 Marzec 2014. Juz nie dlugo.
W pracy mnie pytali gdzie jest ta Lotwa. Mowilem: niedaleko Dzibuti. Jak nie zrobia filmu to nie wiedza 🙂
ROMek,
grupa krwi nie ma nic do tego, skąd przodkowie 😉
Z ciekawości bym zrobiła, ale prawdopodobnie nie powie mi to więcej, niż badania, które zrobił Maciek, w końcu jestem matka, a on krew z krwi.
Historycznie…co się przez tę Polskę przewaliło luda w tę i z powrotem, to się przewaliło i odbiło na DNA.
Alicjo, rzuc okiem na mape pokazujaca geograficzny zasieg roznych grup krwi. Bardzo ciekawe.
Co ma sie zdarzyc 1 marca 2014?
ROMek,
co się ma zdarzyć, to się zdarzy, mądrzy (podobno) ludzie mówią, że…
http://www.youtube.com/watch?v=54H_RB3PPE8
Iditarod ma sie zdarzyc. Czyli 1000 milowy wyscig psich zaprzegow 🙂
Yukon Quest wlasnie sie zakonczyl.
Wróciliśmy ze smakowitej podróży. Rozkosze podniebienia rozpoczęliśmy w towarzystwie Bobikowa w ten sposób:
http://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g188644-d694788-Reviews-Chez_Leon-Brussels.html
a zakończyliśmy dzisiaj u Pepegora rybą w cieście piwnym 😆
Witam, dołączę się do yyc.
http://www.youtube.com/watch?v=zuNliQNorfM
Jagoda – rzeczywiście interesująco i smacznie ( dla mnie bez robactwa, proszę) Na powitanie – Czajkowski i Menuchin – czyli nieco dobrej muzyki
http://youtu.be/1FYqlGuHnKg
Na robienie faworków samotnie mam tylko jedno określenie:
„mysz w ukropie „. Ostatnio sama smażę i zawsze przypomina to pole bitwy.
Danusiu widzę ,że witasz Alaina polską kolacją skoro kaczka nie w pomarańczach
i ten barszcz .
O grupach krwi trochę czytałam. Nie pochodzę jak Romek od Scytów tyko od
osiadłych rolników .Grupa krwi A podobno dlatego jest wegetariańska .
Zima trzyma, inukszuk Tereski Pomorskiej tyż się trzyma na Górce 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2236.JPG
Kuzynko M – mam troje dzieci, wszystkie dziedziczą grupę A rh+ po ojcu – żadne nie jest wegetariańskie.
Pyro oczywiście nie traktuję tej teorii bardzo serio. To byłoby za proste.
Wszyscy ludzie posiadający grupę krwi A nie mogą być przecież jaroszami.
A ja jestem B, podobno to grupa najlepiej przystosowana do wszystkiego 🙂
Ha, ja zerowa, dodatnia – podobno doskonały dawca i kapryśny biorca, Co może być prawdą, bo po wlewach swojej własnej grupy zdarzały mi się omdlenia i zasłabnięcia – albo za dużo, albo za szybko. Poza tym panienka od omdleń, to nie ja.
Ja się wolę nie przyznawać. Po przejściach (żółtaczka) i tak nie mogę oddawać krwi.
Dzisiaj się już pożegnam; dobranoc
http://www.youtube.com/watch?v=hQ_AOvUBCjI
Skoro o grupie B to wtrącę, że ładnych parę lat temu tu u mnie, odbywała się fascynująca pogoń za zbrodniarką zimnej krwi, mającą tą właśnie grupę.
Fakty były takie, że na południu Niemiec po jakiejś strzelaninie padło dwóch policjantów i nikt nie wiedział kto i co. Potem gdzieś w Austrii ktoś strzelił komuś brutalnie w łeb, a dalej nawet, na zwykłej działce, w altance popełniono brutalne morderstwo, którego sensu nikt nie mógł się dośpiewać. Charakterystyczne było, że stało się to tam, w południowym niemiecko-austriackim regionie, a wypadków było więcej niż tu wspomniałem. Z analiz DNA wynikało, że sprawczynią jest kobieta o grupie krwi B. Śledzono intensywnie pewien trop, bo w okolicy pierwszej zbrodni koczowali przynależni pewnej grupy etnicznej, która kojarzona jest zwykle z Bałkanami. Miano nawet na oku pewną kobietę której przypisywano dostatecznie dużo determinacji do takich czynów. Wnikliwe śledztwo nie przyniosło jednak jakichkolwiek wyników, co tłumaczono hermetycznością stosunków w tym klanie rodzinnym. W wypadku zapytania o rozsiew grup krwi w Europie, grupa B wybuchnie akurat tam skąd pochodzili podejrzani.
Postęp techniczny w wertowaniu takich wyników badań śledczych wykazał w końcu jednak przyczynę nader prozaiczną. Otóż, waciki którymi pobierano próbki na miejscu zbrodni pochodziły od jednego producenta na południu Niemiec. Tam dorabiała przy pakowaniu jakiś czas rencistka, która z przepisami higieny była na bakier. Przykro mi, ale z tego co zrozumiałem, pochodziła z tamtąd zkąd ja, znaczy, ze gdzieś między Gliwicami a Katowicami.
Ja też mam grupę B
No to zes wypalil pepegor z grobej rury o dwa dni za szybko. Z tego co pamietam krimi tag w niemczech to sonntag 🙂 🙂 🙂
Alicjo jestes pospolita malpa.
Juz wyjasniam przyczyne.
Nie zaliczylas mnie do troli. :-\
O, jeczsze jedno. Brakuje mi tutaj KasiB. Miala zapodawac co i jak z przebudowa toalety. Mam nadzieje ze jej jakas spluczka nie wciagnela na zawsze 🙁
Szaraku, nie łam się.
Jako emeryt udzielam się, a spastycy dla mnie to codzienność
Pepe, ja też się udzielam, ale u mnie na abarot: codzienność jest dla mnie spastyczna…
Jak kolano? Moje działa jak u Golema. Bomba!
Piję Twoje zdrowie nowym wynalazkiem. Blackberry beer. 8%. Czego to ludzie nie wymyślą, żeby tylko wyciągnąć od biźniego wartość dodatkową!
Strasznie dawno mnie tu nie było, ale takie jest życie.
Panie Redaktorze, Zdzisław Skrok pisze na ten temat od dawna. Ponieważ i mnie fascynuje ta tematyka, a doszedłem – moim zdaniem – do daleko idących wniosków, zainteresowanych zapraszam do dawnej notki w Kamiennej Wiosce na ten temat (bo nie lubię funkcji kopiuj/wklej):
http://torlin.wordpress.com/2007/10/29/powstanie-polski/
Dzisiaj święto MałgosiW – pani o cudownym uśmiechu. Wypijemy wieczorem toast też uśmiechnięty i wesoły, a teraz (i zawsze) życzę Ci Małgoś najlepszego.
Dla MałgosiW 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2Cc8W-hMjbo
„…codzienność jest dla mnie spastyczna?”
Jak to u artystów, jak to u artystów. Zwłaszcza niespełnionych.
Tylko się napić, Cichalu, tylko to pozostało. Ale na milość boską: rumikiem, a nie jakimś owocowym piwkiem.
Takie ładne okoliczności przyrody (Mirror Lake w Oregonie, w pobliżu wulkanu Mount Hood) przysłało mi dziecko.
http://alicja.homelinux.com/news/LAS.JPG
Rozchodził się ostatnio bardzo, ale nie dziwie się – okoliczności są wspaniałe, nie to, co płaskie Ontario z tysiącami jezior i jeziorek. Nikt tych jezior nie policzył do końca, ale jest ich podobno ponad 30 tysięcy.
Cichal (dla mnie Kapitan!),
mam dla Ciebie wartość dodatkową. Mało nas do pieczenia chleba, ale Cichal zawsze piecze własny i eksperymentuje – to informacja dla tych, co jeszcze nie wiedzą.
Cichalu, spróbuj dodać do nastepnego ciasta chlebowego przygarść obranych ząbków czosnku. Jeśli Ci o tym nie wspominałam, to teraz wspominam. Kupujemy taki od czasu do czasu w naszej piekarni przysklepowej Za Rogiem, jest znakomity.
Dzień dobry Szariku Spełniony Artysto 🙂
A Tobie co pozostało? Albo – a co po Tobie zostanie?
Ciągle czekam na jakiś przepis kulinarny, wystukany Twoimi pracowitymi łapkami.
Jak dotychczas funkcjonujesz tutaj jako oceniacz(ka) naszych wpisów, pozycja nie za bardzo przez nas ulubiona i pożądana, ale jak masz taką potrzebę… 🙄
Małgosia to ciepły uśmiech na twarzy,
to siła spokoju,przy Niej nic złego Ci się nie zdarzy,
gdy Ją do domu zaprosisz to szampanem Cię obdarzy 🙂
Małgosiu-ściskam Cię bardzo serdecznie 😀
Kuzynko Magdo-taki był właśnie mój zamysł-polski obiad.
Robię po przyjacielsku małe tłumaczenie,o tym jak samemu wykonać biżuterię pokrytą srebrem wykorzystując jako bazę liście,muszle tudzież drobiazgi zrobione z gliny.Ciekawa lektura i zajęcie dla osób,które lubią takie artystyczne wyzwania.
Pięknie za życzenia dziękuję i uśmiecham się słonecznie, bo właśnie wychodzi słoneczko.
Małgosiu, wesołego dnia i radosnych dni kolejnych (że o smakowitości już nie wspomnimy!). To życzenia od nas obydwojga.
Alicjo.
Lo matko , co Cie tak,, bodzie,, ten szarik.
Niech se,, bedzie ,,´- jak mowisz.
Małgosiu
Zawsze wyrośniętego chleba z chrupiącą skórką.
Udanych podróży.
Dużo radości każdego dnia
Jednak pora umierać chyba, jestem starożytna jak Olimpia w Grecji – „DRAMATURŻKA”?!
„Jesteś pisarką, dramaturżką, felietonistką, próbowałaś aktorstwa, pisałaś o gotowaniu. Człowiek renesansu czy twórcze ADHD?”
Więcej tutaj:
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,136737,15498546,Corka_Rydzyka_spiewa_wlasne_piosenki__czyli_Dorota.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek2&utm_campaign=wyborcza#Cuk
…ale warto spojrzeć o świcie w stronę okna 🙂
To sprzed chwili:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2245.JPG
Chrust, faworki, cy jak tam zwał usmażone, nawet ślady po robocie zniknęły – miałam kuchcika, który ciasto powałkował, pokroił i fantazyjnie pozawijał – ja smażyłam i cukrzyłam. Kuchcik się bawił – najpierw długie i dostojne, potem pikusie na 3 cm Nikt żadnych boków nie ścinał i dlatego niektóre są pękate z nieforemnym brzegiem. Róż nie smażyłyśmy – z lenistwa. Brakowało jeszcze jednej kuchareczki, która by wycinała kółka, zlepiała je i przystrajała. Jest tych faworków mnóstwo, pięknie posypanych grubą warstw pudru z cynamonem z lekka. Jeżeli dożyję, to za rok w karnawale następne.
Małgosiu miła – zdrowia, pomyślności i spełniających się marzeń 🙂
U mnie faworki tuż przed smażeniem, niestety. Ale mam pomocnika 🙂
Dzien dobry,
Malgosiu, najlepszego!
No właśnie,towarzystwo blogowe smaży faworki,a w radio wygłaszają ,jakieś dziwne teorie,że w ten weekend można by się poumartwiać po to,by zaszaleć za kilka dni,
to znaczy w Tłusty Czwartek.Czy ktoś ma ochotę umartwiać się w sobotę albo w niedzielę? Ja,na pewno nie 🙂
A propos posypywania cukrem pudrem.
Przypomniało mi się,że Małgosia ma sprytne pudełko z sitkiem służące właśnie do posypywania cukrem pudrem czy np.cynamonem.Do środka wkłada laski wanilii i w ten sposób posypka ma lekko waniliowy smak.Bardzo dobry patent.
Danuśka – my mamy taki kubek sitko, przecieracz, sprężynka przy uszku – bardzo dobra rzecz
Jestem w połowie smażenia, chwila przerwy…Kto by się tam umartwiał w karnawale, mowy nie ma! Posypkę robię faworkom za pomocą sitka, a wanilię trzymam w pudełku razem z cukrem pudrem. Taki słoiczek z dziurkowaną zakrętką mam, jeszcze po Buni, ale leniwa jestem, za często muszę w nim cukier uzupełniać 🙂
http://youtu.be/lW6loMXUL_M
I jeszcze jedna z ulubionych piosenek Grzegorza Tomczaka
http://youtu.be/i1u5-kO-A2c
Przesylam serdeczne zyczenia dla MalgosiW, ktorej caly czas jestem wdzieczna za przepis na dzem po grecku.
Okazuje sie, ze cukier waniliowy otrzymujemy w ten sam sposob.
Wszystkiego dobrego. 🙂
Umartwiać się? – Mowy!
Właśnie wybieramy się z wizytą na udziec barani.
Małgosiu: Wszystkiego najlepszego!
Robicie mi smak swoimi faworkami. Kilka dni temu odwiedzilam sklep niemiecki, w ktorym wprawdzie nie ma faworkow, ale za to sa pączki i inne smakolyki. Pączki sa co roku sezonowo tylko w okresie od nowego roku do konca karnawalu.
Klienci to oczywiscie osoby pochodzenia Niemieckiego, ktorzy yu mieszkaja. Duza czesc klientow to rowniez zolnierze US Army i US Air Force, ktorzy kiedys stacjonowali w Niemczech i posmakowali Niemieckiej kuchni. Wielu/e z nich zalozylo rodziny w Niemczech i czesto sprowadzili swoich nowych krewnych z Niemiec do US.
W sklepie sa wysmienite desery, chleby, wedliny i wiele innych produktow. Na zdjeciach sa tylko niektore towary. Przypuszczam, ze do ceny wszystkich towarow jest wliczona cena biletu z Niemiec do Seattle. 🙂 Jednak kazdy z produktow sprzedawanych w tym sklepie jest wart wysokiej ceny.
Pączki podrozaly w tym roku i kosztuja $1.90 za sztuke.
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842/GermanStore?authkey=Gv1sRgCJ36sJe88rKeUg#5981881769078561986
Jeżeli jakość jest dobra albo bardzo dobra, to warto raczej kupić 5 plastrów bardzo dobrej szynki, niż 0,5 kg byle czego. Nieśmiało tylko powiem, że z wyjątkiem niektórych serów i wędlin, polskie towary, przede wszystkim litewskie, są lepsze. Cały czas mówimy o towarach z górnej półki, a nie gatunkach popularnych, bo tanie.
Małgosiu! Twoje Święto uczciłem pracą (na łódce)
Żyj 100 lat! Też na to liczę, bo mam też grupę B.
Jutro kontynuacja czczenia – będzie to chleb z czosnkiem wg. sugestii Alicji. Z chrupiącą skórką.
A ja sobie kupuje (rzadko ale zawsze) w polskim kosciele gdzie wniedziele panie seniorki i nie tylko sprzedaja ciasta domowej roboty. Sa t5ez paczki po $1.00 i inne ciasta, serniki, ptysie itp. W sklepach polskich mozna kupic paczki, ale to juz nie to samo co w kosciele. Mam tez blisko biura sklep rosyjski a tam bardzo dobre pierogi mrozone i kasza gryczana, ktora Basi smakuje lepiej niz z polskiego sklepu. Maja tez wedzonego jesiotra i inne wedzone ryby w wiekszym wyborze niz wpolskich sklepach. Sledzie w oleju tez bez zadnych kwasnych dodatkow (dla konserwacji?) jak rozne matjasy. Jest wiec wybor a i niemieckie delikatesy czasem odwiedzamy tyle ze glownie po pieczywo.
To bardzo bogaty wybór. Swego czasu jedna blogowiczka pisała, że ona pierogi na wagę kupuje w niedzielę przed cerkwią – panie z diaspory ukraińskiej sprzedają i są to prawdziwe, domowe pierogi. Dobrze, jak tych sklepów „narodowych” jest sporo, bo każdy ma coś innego, co jest specjalnością.
Małgosiu – wszystkiego najlepszego!!!
https://www.youtube.com/watch?v=Z8Qe7F8t95I
Bardzo piękna kobieta obdarzona pięknym, ciepłym głosem.
Wyłażę z nie bycia, żeby najcieplej jak potrafię uśmiechnąć się do MałgosiW 🙂
Młodsza zabrała trochę faworków do szkoły (impreza muzyczna). Zasmakowały tak, ze jest zamówienie na kwiecień – konferencja Comeniusa dla 5 państw – Młodsza ma dostarczyć faworki dla 35 osób. Powiedziałam, że nie ma sprawy – 2 dodatkowe osoby do roboty i będzie dobrze. Ciasto mogę zagnieść, sprzęt uszykować, wałkować muszą młodsze ode mnie osoby i smażyć trzeba na zmianę, bo sterczeć przy gorącym tłuszczu kilka godzin, to męczące.
U nas jest tylko jeden malutki Baltic Deli (Bałtyk, bo właścicielki są z Gdyni). Będę tam w czwartek, zrobię fotorelację. Chociaż ciężko będzie, bo to malutki sklepik.
Jedyny mój zarzut do nich, że nie mają śledzi solonych na podorędziu ani ogórków kiszonych z beczki, niestety, zaplecza nie mają i nie ma gdzie tego trzymać. Przed świętami trzeba się zapisywać na te frykasy. Dlaczego? Dlatego, żeby wiadomo było, ile mniej wiecej zamówić z Toronto, bo nadwyżki nie ma gdzie trzymać.
Wynajęcie większego lokalu z odpowiednim zapleczem to większe koszty, które przeniosłyby się na ceny.
p.s.To taki „zarzut” ze zrozumieniem 😉
O zesz Orca, toz ty masz tam same delikatesy, istny pewsks.
Z czersniami drozdzowek nie jadlem, ale z wisniami smakuja wysmienicie – slodka kruszonka a do niej w ciescie kwaskowate nadzienie. Moge jedynie pomarzyc w tej chwili.
To co ukryte jest pod druga fotka, jest mi nieznane aczkolwiek wyglada znakomicie.
Och, i ten tort serowy z morelami, slinka leci …
Kolejna paleta z ciastem leguminowym mocno posypane cukrem pudrem. Do tego kaffe ortego i dzien nabiera wspanialych barw.
Sernik ??? O nie. Wyglada na zakalec.
Paczki moga byc jesli nie sa nadziane powidlami sliwkowymi.
O cholera!!! Tyle klusek w zasiegu reki widze pierwszy raz
Zgadza sie. Jesli idzie o przetwory z kapusty to sa oni niezastapionymi mistrzami. Moim faworytem jest kapusta z bananami i owocami jalowca. Dla urozmaicenia doprawiam a to rodzynkami, a to cornfleksem, a to veterao, niekiedy rozmarynem jesli ma to byc danie narodowe (o moj rozmarynie) 🙂 🙂 🙂
….
….
Leberka? Toz to znacznie lesze od porannej pasty do mycia zebow. Dwa platerki, jeden na gorne trzonowce i ten nastepny na zeby madrosci wystarczy by zycie nawet o piatej rano kiedy wychodzi sie na spacer nabieralo odpowiedniego smaku 🙂 🙂 🙂
15 \ 22 tu musze pasowac. Nie mowie ze jest to zle, albo smakowac nie moze, ale sa kraje w europie ktore tego typu wyroby wytwarzaja, na moj smak, znacznie lepiej. Nie napisze jakie by nie byc wrzucony do kosza, za reklame ktora nie zostala oplacona 🙁 🙁 🙂 🙂 🙂
Z 16 / 22 – to odpowiadala mi, i to bardzo – bardzo ta biala, z minimalnym dodatkiem suszonego i sproszkowanego kasztana. Robil w Dreznie jeden magik takie wspanialosci, dzis ma ogromna firme w Moskwie. Podobnie jak i piekarz z tego samego miasta zostali uprowadzeni przez cara do Moskwy.
Rozlozylas, a moze raczej zastrzelilac mnie kugielkiem Mozarta, Orco w sasiedztwie owocow poludniowych. Kugielek nie jest zly przy wystrzale z dobra brendy, moze byc i veterano 🙂 🙂 🙂
19 \ 22 jak mialem dobry dzien to takich dziwadel wciskalem w siebie dwa opakowania, kazde po dwadziescia sztuk. Nazywaly sie dawniej … hmmm, dickmeny, albo dardzo podobnie
19 / 22 u nie trzeba zadnej rekomendacji, oczywiscie kiedy takie trunki przynosza wnuczki 🙂 🙂 🙂
20 / 22 myjcie sie dziewczyny bo nie znacie dnia ani godzin 🙂 🙂 🙂 🙂
Reszta tez tylko dla kucharek
Orca ty zyjesz w kulinarnym raju, zazdrazczam i pozdrawiam
🙂 🙂 🙂
Asia zawsze wyszukuje ciekawe i piękne muzyczne kawałki 🙂
Natomiast niemiecki sklep pokazany przez Orkę mógłby być spokojnie polskim sklepem,gdyby tylko napisy na opakowaniach były w innym języku 🙂
Wybór wędlin byłby zapewne trochę inny,a gatunków piwa trochę mniej 🙂
Czytam „Białe trufle” M.N.Kelby-opowieść o wielkim,francuskim kucharzu Escoffier:
„…w skupieniu degustowali:małe słonawe ostrygi z Korsyki na delikatnym posłaniu z różowej soli,sałatkę z wędzoną kaczką podawaną z białymi szparagami,wieprzowinę w sosie śmietanowym duszoną z gruszkami i jabłkami,młode ziemniaki podsmażone na kaczym tłuszczu i oprószone truflami zebranymi późnym latem”.
Niech im tam będzie….
Ja prosto i zwyczajnie piekę chleb,ale nie z czosnkiem,a z włoskimi orzechami.
Hey Danuska, powiedz w jakim naszym sklepie jest taki porzadek lad i ordnung, czysto i schludnie, barwnie i kolorowo, nie zalatuje spoconymi klientami krzyczacymi do komorek, tluscioli rozpyvhajacymi sie lokciami po gonke babuni.
U Orci w magazynie mozna wydac dwa razy wiecej, dla samej przyjemnosci kupowania 🙂 🙂 🙂
Danuśka,
wspomniałam o tym czosnku w chlebie, bo jest to jak dla mnie znakomite połączenie, bardzo lubię czosnek. A ponieważ Cichal piecze chleb z róznymi dodatkami (niejeden chleb Cichala miałam przyjemność jeść), więc mu podrzuciłam ten pomysł.
Nie pamiętam, czy piekł z orzechami włoskimi (przynajmniej ja nie jadłam), ale na pewno piekł z oliwkami 🙂
Małgosiu ,
najlepsze życzenia – wszystkiego najlepszego ! 🙂
Małgosia pewnie świętuje w jakimś przyjemnym lokalu.
Dobrze, że faworkowa tradycja jeszcze się utrzymuje. Faworki mają przewagę nad pączkami, bo nawet na drugi czy trzeci dzień są smaczne, jeśli wcześniej nie znikną. A pączek musi być świeży.
Mnie, tak jak Danuśce, niemiecki sklep u Orki wydał się bardzo znajomy, bo znamy prawie wszystkie produkty i marki. A Szarak, jako znany blogowy prowokator / 🙂 / musi dla zasady trochę powybrzydzać , tylko nie wiem, czy na sklepy na wschód od Odry, czy na zachód.
Szarak-w każdym sklepie,w którym robię zakupy jest porządek,czysto i kolorowo.
Widać jakaś lokalna specyfika 🙂
Alicjo-pomysł z czosnkiem też mi się podoba,kiedyś spróbuję.Czasem kupuję chleb cebulowy(są w nim kawałki przyrumienionej cebuli),jest świetny.Mamy jednego domownika,który jest jednak innego zdania 😉
Krystyno tym razem w domu, gości mam jutro. Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za przemiłe życzenia.
MałgosiuW, o ile nie mam skrupułów, by parę osób na tym blogu obdzielać złośliwościami, to na uszczypliwości pod Twoim adresem nigdy bym sobie nie pozwolił. Wszystkiego dobrego!
Małgosiu, wszystkiego najlepszego 😆
Bardzo jesteś hojny @szariku 😉
Malgosiu,
Zeby kazdy dzien pelen powodow do radosci byl! Niech Ci sie szczesci I weseli!
Za spelnienie kazdego Twojego marzenia bedzie toast tutejsza wieczorowa pora wzniesiony.
🙂 🙂 🙂
Wasze zdrowie Moi Mili! Dziękuję!
MałgosiuW, w Twoje ręce perswaduję 🙂
Haneczko, 😀
Przjmijcie mnie zacne panie do kompanijej; też Małgosinej fortuny w szklenicy wyglądam.
Viwat M.
Nie jestem zaskoczona, ze produkty na polkach w sklepie Niemieckim sa Wam dobrze znane. Znam trzy sklepy Niemieckie. Tylko ten ma piekarnie I piekarza, ktory pracuje tylko w nocy raz w tygodniu z piatku na sobote. Wiem o tym poniewaz, bardzo mila sprzedawczyni powiedziala, ze jesli chce swieze wypieki, to mam przyjezdzac w sobote rano. Ta sama sprzedawczyni rowniez dala mi instrukcje jak nie placic mandatu za przekroczenie szybkosci. 🙂
Jesli chodzi o swieze paczki, to ja moge zjesc tygodniowe albo starsze paczki. Wszystkie mi smakuja. 🙂 To wynika z braku paczkow. Problem w tym, ze przez tydzien u mnie paczki nie przetrwaja. Kilka zniknie w samochodzie w drodze do domu.
Ten sklep nie potrzebuje reklamy. Ma bardzo dobra renome I na brak klientow nie narzekaja.
Jeden z trzech sklepow Niemieckich miesci sie w samym Pike Place Market, o ktorym pisalam Wam wiele razy.
W duzych miastach zamieszkalych przez rozne grupy etniczne sa sklepy I restauracje prowadzone przez osoby reprezentujace kazda grupe. Jest to wspaniala okazja poznania roznych kultur I smakolykow. Bardzo to doceniamy!
Jestem pewna, ze w Calgary I Toronto jest duzo sklepow roznych grup etnicznych. Nowy Jork to mieszanka wszystkich ludzi swiata. W Chicago jesli ktos mowi po angielsku to turysta (to jest nie moj zart).
Zdrowie MalgosiW 🙂
W Polsce juz wybila polnoc.
Podziele sie z Wami historia, ktora miala miejsce wlasnie w tym Niemieckim sklepie. To mialo miesjce wiele lat temu. Trzymalam w reku jakis produkt, o bardzo wysokiej cenie. Nie pamietam, co to bylo. Zakladajac, ze nikt w sklepie nie zna jezyka polskiego, czysta polszczyzna wyrazilam swoje rozczarowanie wysoka cena. Nie bede tutaj przytaczala wlasnych slow. WordPress by to zablokowal.
Kiedy sobie ulzylam podszedl do mnie officer US Army w mundurze, w randze kapitana I powiedzial czysta polszczyzna „O, jak to milo spotkac kogos w Polski”.
Zaczerwienilam sie wszystkimi kolorami. Od wtedy zostalismy przyjaciolmi.
Orca,
nie tylko Calgary czy Toronto, Edmonton, Montreal, Vancouver – w każdym lekutko większym mieście są „swojskie” sklepy i restauracje. W moim średniej wielkości mieście (nieco ponad 100tys mieszkańców z przyległościami) jest tylko jeden polski sklep, ale nie ma potrzeby, żeby było wiecej.
Nie ma polskiej restauracji, bo chyba nie ma na to zapotrzebowania – kiedyś była taka jadłodajnia przy polskim sklepie w samym centrum przy Rynku, ale popularna była wśród Kanadyjczyków. Polacy w sklepie robili zakupy, ale gotowali sobie sami. Potem Bronek zlikwidował sklep, wyjechał stąd. Przez jakiś czas można było raz na tydzień kupować polskie wyroby kulinarne w tzw. polskim domu.
Polski Dom (Polish Hall) był zorganizowany przez tzw. starą emigrację.
Kiedy oni zaczęli wymierać, naturalną śmiercią zmarł i ten dom, nowa generacja, a raczej – emigracja lat 80-tych nie była zainteresowana, mieliśmy inne priorytety. To jest temat wielki, nie na wpis na blogu kulinarnym.
Teraz dzięki paru przedsiebiorczym kobietom mamy Baltic Deli i to na nasze potrzeby wystarczy.
Są restauracje chińskie, kambodżańskie, japońskie, jakie tylko – w tym królują Azjaci.
Orca,
🙂 🙂 🙂
Ja tam się nie wyrażam publicznie, na wszelki wypadek 😉
Już opowiadałam chyba, najwyżej się powtórzę – lata temu Jerzoru przytrafiła się ta historia.
Wyszedł ze sklepu z torbami zakupowymi, przed nim jakaś kobieta zmierza do swojego samochodu, Jerzor też gdzieś w tamtym kierunku zaparkował.
Kobieta się odwraca i donośnym głosem pyta koleżanki, która szła za Jerzorem – nie wiesz, gdzie zaparkowałam?!
Na co Jerzor, zanim tamta zdążyła odpowiedzieć – a skąd ja mam wiedzieć?!
Do zycia powolala nas partia,zebysmy zyli szczesliwi i pelni nadzieji ze partia sie rozpadnie ale ta partia sie nie rozpadla ale dopadla nasze dusze ktore sa podane na taki romantyzm sentymentalny.Ploretariusze wszystich dusz laczmy sie.
Mój syn, jak był mały, też sobie ułatwiał wymowę. Np – Tatusiu, kupisz mi w tym piosku taki kombojski leworwer? Do partii nie należał…
Jagoda 21:34, jaki tam hojny? Odróżniam ludzi normalnych od przemądrzałków z rozdętym ego i tyle. Do tego nawet psi węch niepotrzebny. Pozdrawiam.
Intuicja, edukacja? Doesn’t matter. Ważne, że jest.
Czołobitna atencja w stosunku do wyższej kultury: sklep Niemiecki, a (sklep) język polski. Tak trzymać.
Przodkowie naszego plemienia są chyba jednak dość prawdopodobnie określeni
MałgosiuW, Twoje zdrowie, troszkę spóźnione, ale pełne uśmiechu 😀
Kaczka w piekarniku,w rezultacie jest to kaczka światowa 😀
Od wczoraj polegiwała sobie w zalewie międzykontynentalnej:
sos sojowy,miód nadbużański,ocet balsamiczny,chlust rumu,czosnek.
Do pieczenia brzuch wypełniłam jej całą pomarańcżą.
Osobno na maśle podsmażyłam plastry:jabłek,gruszek i pomarańczy potraktowane z ostrożna cukrem trzcinowym.Być może na wydaniu będziemy flambirować.
W końcu to karnawał i można zaszaleć 😉
Chleb wyszedł znakomity,orzechy plus spora ilość mąki gryczanej to świetny mariaż.
Kanada ma zloto hokejowe. Grali w nocy, ale co zrobic 🙂
Niby caly turniej tak sobie. Z Lotwa jakos niepewnie. Na koniec zloto i zadnej porazki i tylko 3 gole dali sobie strzelic 🙂
Zloto dla pan zloto dla panow.
Widze, ze w zastepstwie mamy nowych poprawiaczy, jak milo 🙂
Gratulacje dla Kanady! Wspaniale I zasluzone zwyciestwo!
Sprawdzilam czy na NBC mecz jeszcze trwa, ale tam rowniez sie skonczyl 🙂
yyc,
Ja sie do Ciebie nie odzywam. 🙂
A ja z rana miałam goscia na ogródku:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2263.JPG
Orco, no coz zrobic USA jest po prostu hokejowo za slabe na drwali kanadyjskich. Zreszta w NHL w amerykanskich klubach i tak polowa to Kanadyjczycy 🙂
Widzialem tylko czesc ostatniej tercji i wygladalo, ze Kanada miala zdecydowana przewage nad Szwedami. I dobrze 🙂
Gratulacje dla Kanady – a ja widziałam, chociaż nic a nic się nie znam 🙂
Gratulacje!
Duze M i tak wszystko polega na strzeleniu gola wiec wlasciwie nic wiedziec nie trzeba. Trzeba natomiast dopingowac swoich, ot caly sekret 🙂
Też się nie znam i zazwyczaj tylko czytam wyniki. 3-cie miejsce dla Kanady w klasyfikacji medalowej, 4-te USA – też nieźle.
Pierwsza piątka to potęgi sportów zimowych.
Polska 11-te, całkiem nieźle.
Danuśka,
ta pomarańcza wewnątrz kaczki to ze skórką, czy obrana ale w całości, czy w cząstkach ?
Dziś w powietrzu czuć prawdziwą wiosnę. Nawet zapach dymu z ogniska skądś nadleciał. A żurawie są od tygodnia, ale na razie tylko słyszałam znajome głosy.
Drogie Panie a szczególnie Orco. Chcemy zrobić faworki (chrust) w czym smażyć? Smalec jest tutaj wręcz niedostępny. Są oleje i jakieś takie białe bloki „syntetycznego” tłuszczu. Czego użyć?
Witam, cichal może to?
http://www.mythirtyspot.com/2013/01/13-fabulous-ways-to-use-crisco-no.html
Dzień dobry,
Czy ktoś pamieta jeszcze film Aleksandra Forda „Piątka z ulicy Barskiej”? Szperając po półkach z filmami na DVD w bibliotece w Southampton znalazłem ten film – z Aleksadndrą Śląską, Tadeuszem Łomnickim, Tadeuszem Janczarem. Polskie filmy można na palcach jednej ręki policzyć – jest „Potop”, W ciemności, Europa, Europa, no i dwa stare – Popiół i diament” i „Piatka z ulicy Barskiej”. Ciekawe czy w którejś polskiej wypożyczalni można jeszcze znaleźć ten ostatni. Wątpię, tym większe było moje zdziwienie, że on jest tutaj, w amerykańskiej dziurze.
A na marginesie – jak Amerykanie mogą sobie wyrobić zdanie o polskiej kinematografii mając taki wybór… Nie tylko polskiej, ale w ogóle światowej. Filmy inne niż amerykańskie są w tutejszych wypożyczalniech marginesem.
Cichal, Sasiedzie – az sie boje napisac, gdzie mozna zakupic smalec. Wiec spojrz na zdjecie:
http://www.thewednesdaychef.com/.a/6a00d8341c660253ef0120a8e6126d970b-pi
Oblize sie na widok zdjec faworkow. Piec nie bede poniewaz nie mam jednego skladnika, ktorego nie moge kupic. Ten skladnik nazywa sie CZAS.
Olimpiada w Soczi się zakończona,za cztery lata spotkanie w Korei.
Francuzi zdobyli 15 medali,całkiem dobry wynik 🙂
Krystyno-do kaczki(albo kurczaka)wkładam całą pomarańczę ze skórką,oczywiście sparzoną i dobrze umytą.Po upieczeniu kroję ją na plasterki.Czasem robię kurczaka w pomarańczach-jedna pomarańcza we wnętrzu ptaka,a sokiem z 2-3 polewam całość.
W tym przepisie występuje jeszcze czerwone wino,miód i imbir.Ten kurczak jest naprawdę znakomity.
Pamiętacie coś takiego do smażenia, co nazywało się „ceres”?
Cichal,
prosiakowy smalec bez skwarek sprzedaje się pod nazwą „lard”.
Przypomniał mi sie tłuszcz pod nazwą „ceres”, był takowy kiedyś. Wiki powiada:
„Ceres ? roślinny tłuszcz jadalny, biała lub kremowa substancja otrzymywana z miąższu orzechów palmy kokosowej[potrzebne źródło]. W Polsce produkowany w procesie chemicznego utwardzania z oleju rzepakowego[1]. Stosowany do głębokiego smażenia, m. in. pączków.”
Orca,
ja dysponuję czasem, ale jest inna, istotna przeszkoda, wrodzone lenistwo 🙄
Igrzyska Olimpijskie w Soczi uważam za zamknięte 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Olimpiada-k.jpg
Nowy, na youtube znajdziesz pelno polskich filmow, ostatnio obejrzalem „Pozegnania” oraz „Czlowiek na torze”. Co do Amerykanow to oni maja w nosie nie-amerykanskie filmy i w ogole nie interesuje ich wyrobienie sobie zdania na temat filmow nie tylko polskich ale jakichkolwiek innych. To cud, ze w ogole jakis film byl w wypozyczalni (i ze w ogole jeszcze istniala wypozyczalnia).
Dzień wizyt, olimpiady, rozmów o Ukrainie. Wśród naszych rozmówców dwoje Ukraińców, tylko, że mam mało zaufania do ich wiedzy o kierunkach zmian. Mieszkają i pracują w Polsce od lat. Mają rodziny na Ukrainie i kolegów i znajomych ale ich ogląd tamtej rzeczywistości jest bardzo pośredni. Z mojej perspektywy, osoby życzliwej ale postronnej, wygląda to tak: Ukraińcy mają dość jawnego złodziejstwa i chcą państwa prawa, demokracji i poszanowania praw człowieka. Na ile zechcą zrezygnować dla tych celów z utartych ścieżek sposobów przetrwania – nie wiadomo. A Rosja trzyma ukraińskie weksle warte 172 mld euro. I to byłoby na tyle.
ROMek, dzięki.
To prawda, dla Amerykanów świat to Stany, a reszta to jakiś bliżej nieokreślony margines (z Kanadą włącznie). We wszystkim, nie tylko w filmach. Już samo to, że zajmując tylko część kontynentu kraj swój nazywają Ameryką, zaś siebie samych Amerykanami daje obraz tej mentalności.
Przykro mi to mówić, bo tu mieszkam od lat i spotkałem bardzo wielu wartościowych ludzi, jednak ogólne myślenie jest właśnie takie.
Dzisiaj bardzo wiosennie, korzystając z pogody jadę na małą przejażdżkę.
ROMek, oglądałem Matkę od aniołów na amerykańskim kanale.
Tak całkiem się nie lenię, pilnuję drugiego prania. Jak zwykle jedna skarpetka jest bez pary 🙄
Kanadyjczycy też niespecjalnie są otwarci na świat kina, królują tu filmy amerykańskie, ale jest trochę „naszych” i „naszych”, czyli Kanadyjczyków i Polaków, tych pierwszych znacznie więcej 🙂
Telewizja publiczna pokazuje filmy z róznych stron świata, kiedyś CTV Ottawa miała zwyczaj w czwartki o północy pokazywać filmy zagraniczne, nie wiem, czy dalej kultywują ten zwyczaj. Bardzo mi to pasowało, bo pracowałam mniej wiecej do 2-giej w nocy i przydała mi się taka rozrywka.
Mamy sporo świetnych aktorów, ale większość siedzi w Hollywood. Kanadyjska kinematografia nie jest zbyt prężna, mamy tylko kilka wytwórni filmowych, no i gdzie nam do takiego zaplecza, jak „fabryka filmów” w Los Angeles i nie tylko. Ale…dajemy radę!
yurek,
oczywiście, że czasami coś się trafi, ale jest to rzadkością.
A słyszałeś kiedykolwiek w radio, w jakiejś popularnej stacji, inną piosenkę niż amerykańską, no, czasami angielską lub kanadyjską?
Basia Trzetrzelewska leci na okrągło w sklepach.
*chciałam napisać, że ” ale jest w Hollywood trochę ?naszych? i ?naszych?, czyli Kanadyjczyków i Polaków, tych pierwszych znacznie więcej.”
Jak widać, lenistwo mi służy coraz bardziej. Jeśli chodzi o Kanadę, filmowcy Quebecu są dość pracowici i robią niezłe filmy, ale Amerykanie nie są tym zainteresowani, nie wiem nawet, czy w ogóle pokazują te produkcje dla szerokiej publiczności. Jeśli już, to może PBS (Public Broadcasting System) robi coś w tej dziedzinie. Kanadyjczycy mają poczucie humoru – w programie satyrycznym (tytuł wyleciał mi z pamięci”) mówiło sie „The Great White North” (Wielka Biała Północ – dosłownie), zamiast Kanada.
Zmarł Tadeusz Chyła, jeden z ulubionych artystów estrady
http://youtu.be/p7a62QEVdCA
Tez nalezal do moich ulubionych artystow.
Ciagle ktos sie Tam przenosi. Ciezko sie z tym pogodzic.
O cholera…
Cysorz to miał klawe życie… 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=x2w_G2TpkWU
Coraz nas mniej… Z Tadeuszem pracowałem lat kilka. Cysorz Go rozsławił, ale najpiękniej śpiewał w programie Bim Bomu – Złotą Karetę!
Snobował się na wschodni akcent i do dzisiaj słyszę Jego: „No kochanieńki, kopsnij szluga, jeSli muożna”.
Tadzinku! Wszyscy kiedyś spotkamy się na tej Ostaniej Estradzie.
Zbieg okoliczności, albo Tadzio zażartował z oddali. Kod poprzedniego postu był MUS2. Znany był z tego, że miał taką przygaduchę: „jak mus, to mus” Np wołam do niego „Tadzinku, kończ papieroska, za dwie minuty masz wejście”. „Jak mus, to mus” mówił, brał gitareńkę i człapał w kulisę.
http://www.youtube.com/watch?v=VNgNxz2rcos
I wspominany niedawno tutaj Jacek Nieżychowski tyż tam jest i wali w bębny 🙂
…albo raczej czynele czy jak to się zwie. Oh, Silna Grupa!
Gdzie jest lajares?
Czy każdy barwny oryginał musi się gdzieś zapodziać?
Też mnie czasami denerwuje, ale to nie znaczy, że ma znikać nie dając znaku życia!
Dobranoc 🙂
Alicjo, Pyro, 🙂 🙂
Małgosiu, wszelkiej pomyślności! 😀