Oszczędni czy skąpi?
Zazdroszczę tej parze autorów pracowitości, talentu i szczęścia w poszukiwaniach dokumentów. Ale jest to zazdrość sympatyczna. Lubię bowiem korzystać z ich dorobku i mam wszystkie wydane książki Mai i Jana Łozińskich. Większość z nich polecałem też i na blogu i w „Polityce”. Każdy bowiem zainteresowany dawnymi obyczajami, codziennym życiem, wreszcie kuchnią i smakiem w dawnej Polsce powinien znać (a najlepiej i mieć) wydane przez nich dzieła.
Dostałem w charakterze gwiazdkowego prezentu wspaniałą opowieść o obyczajach codziennych i odświętnych polskiej arystokracji w XIX i XX wieku. Książkę zatytułowaną „Życie codzienne arystokracji” wydało PWN. Jak zwykle dzieło jest świetnie i bogato zilustrowane i okraszone licznymi cytatami z prywatnych listów, kronik domowych, dokumentów. Czytelnik odwiedza więc najwspanialsze rodowe posiadłości: Łańcut, Rogalin, Nieborów, Jabłonnę; zagląda do hrabiowskich jadalni, sypialni i kuchni. Uczestniczy w balach, przyjęciach świątecznych, polowaniach, wychowywaniu dzieci – słowem w pełnym życiu codziennym polskiej arystokracji. I nie jest to podglądanie przez dziurkę od klucza ludzi ze świecznika. Są oni bowiem pokazani także jako grupa obciążona licznymi obowiązkami wobec kraju, dźwigająca często na swych barkach ciężary związane z polityką wewnętrzną i zagraniczną, oświatą oraz gospodarką. Jest więc to portret polskiej elity we wszystkich niemal wymiarach.
Mnie oczywiście najbardziej zainteresował wątek kulinarny, który w książce zajmuje sporo miejsca. A dziś, w ten ostatni dzień mijającego roku, kiedy to wszyscy szykujemy się do przyjęć sylwestrowych, chcę zacytować parę akapitów pokazujących bohaterów książki Łozińskich z zupełnie innej niż zazwyczaj strony. To nie byli wyłącznie obżartuchy pławiący się w najwytworniejszej kuchni. To byli również zwyczajnie oszczędni (a może nawet skąpi) ludzie jak i (niektórzy) z pośród nas.
„Na europejski umiar niektórych arystokratycznych stołów narzekali ci wszyscy, którym bliższy był raczej tradycyjny staropolski temperament w jedzeniu i piciu. Ziemianin Jan Sikorski po przyjęciu wydanym przez księżnę Andrzejową Lubomirską w międzywojennym Lwowie pisał: „Był to jeden z pierwszych domów w Polsce. Panował tam ceremoniał jak u Habsburgów. Przy stole podawano bardzo szybko, a talerze zbierano jeszcze szybciej. Można powiedzieć, że w każdym wytwornym domu było podobnie. Tam elegancja bywała połączona z surowym umiarem w jedzeniu. Nie było wiele czasu, żeby coś zjeść. Zanim się człowiek dobrał do jedzenia, me było już talerza (…). Trzeba jednak powiedzieć, że w zamian prawie na każdego gościa przypadał jeden usługujący. Z podobnych przyjęć wychodziłem zawsze głodny”. Niekiedy granica między elegancją umiaru a zwyczajnym skąpstwem bywała dość płynna. Inny przedstawiciel rodu Lubomirskich, książę Józef, w latach czterdziestych XIX wieku słynął na cały Wołyń z tego, „by nie wydać z kieszeni”. W Niewirkowie i na zamku w Dubnie, gdzie rezydował z żoną Dorotą, kuchnią zarządzał włoski kucharz Tegazzo (gotował kiedyś dla samego cara Aleksandra I!). A jednak książęcy stół do wystawnych nie należał. Ponoć zdarzało się, że dla ponad dwudziestu osób podawano tylko dwie butelki wina do obiadu, a herbatę „zaledwie osłodzoną”. „Żona księcia, z domu Stecka, wzór cnót, której zawdzięcza on swą fortunę, ma jakąś sumę na utrzymanie domu, lecz nie może nigdy uzyskać ponad to – donosiła w swoich wspomnieniach Wirginia Jezierska, dobrze poinformowana nauczycielka w pałacu Ossolińskich w niedalekim Młynowie – Mąż lubi dobrze zjeść; ma kucharza Włocha, który pobiera 200 dukatów rocznie i co dzień razem z księżną głowę sobie łamie nad tem, żeby stół był wyśmienity, ale bez większych kosztów”.
Skromnie jadano u Tytusa i Celiny Działyńskich, tyle że nie ze skąpstwa ani z zamiłowania do szlachetnego umiaru. Działyńscy nie przywiązywali do spraw kulinarnych po prostu najmniejszej wagi. „Moi rodzice – twierdziła Jadwiga Zamoyska – ojciec przez roztargnienie, matka, bo miała w tym upodobanie, nigdy nie zwracali uwagi na to, co jedli i pili. Mówiono nieraz wkoło nich, że gdyby im dawano podeszwy smażone na obiad, to by je zjedli i powiedzieli, że są doskonałe”. Dzięki takiemu usposobieniu zapewne łatwiej im było znosić niedostatek, z którym zmagali się w popowstaniowych latach, nim odzyskali zarekwirowane dobra w Wielkopolsce. Prowadzenie gospodarstwa domowego i troskę o finanse oddano w ręce zaufanego kredensarza, Karola, który trzymał klucze do wszystkiego, dawał, co chciał dać, a czego nie chciał, to nie dawał”. Kiedy często bywający w Oleszycach Zdzisław Zamoyski i Jadwiga Leonowa Sapieżyna skarżyli się na brak świeżego chleba i bułek na stole, wszechwładny Karol mawiał: „Jakby były świeże, to by ich dwa razy więcej zjedli”. Na codzienne śniadanie jadano u Działyńskich kaszę na wodzie bez masła, w niedzielę była kawa żołędziowa z cukrem. W czasie postu na obiad podawano sztokfisza, czyli suszonego dorsza, a „było to coś tak okropnego – jeszcze po latach wspominała ze wstrętem Jadwiga – że ten sam półmisek mógł kilkanaście razy z rzędu na stole figurować, tak mało kto się na niego odważył i tak mało go ubywało za każdym razem”.”
Jeszcze nie raz zapewne sięgnę po cytaty z tej świetnej książki. Dziś jednak muszę już kończyć, by zająć się przygotowaniami do kolacji. A wszystkim przyjaciołom (nieprzyjaciołom także) blogowym i pozablogowym składam serdeczne życzenia noworoczne.
Niech się Wam szczęści w kolejnym roku jeszcze bardziej niż w tym mijającym, żyjcie zdrowo i ( jeśli się uda) wesoło oraz smacznie. Powściągajcie też (o ile to możliwe!) nerwy oraz emocje, nie wdawajcie się w niepotrzebne spory, wybaczajcie cudze błędy ale pamiętajcie, że też czasem błądzicie. Jednym słowem: CZŁOWIEKU NIE IRYTUJ SIĘ!
Po prostu kochajcie życie!
Komentarze
Pod życzeniami Gospodarza podpisuję się obiema łapkami. Nie z lenistwa lecz by uniknąć powtórek.
DO SIEGO ROKU
Z noworocznymi pozdrowieniami
Echidna
Pyro – z mleczkiem kokosowym to wygląda raczej na tajskie żarełko, albo hinduskie.
Ryż w kuchni chińskiej gotuje się osobno toż to nie risotto.
To tak w wielkim skrócie z poradnika szalonej gospodyni.
E.
Ja też dołączam się do życzeń noworocznych dla gospodarza i dla wszystkich czytających. Bardzo ciekawa wydaje mi się ta książka. Chyba muszę się za nią rozejrzeć.
Zyczenia Noworoczne dla calego bloga.
Radosci z gotowania , jedzenia , dobrych
trunkow i milej konwersacji.
Jan Sikorski, o którym wspomina pan Piotr (myślę, że chodzi właśnie o tego Jana 🙂 ), zmarł w wieku 104 lat. Pod koniec życia mieszkał w Szwajcarii. Do końca miał bardzo sprawny umysł, inwestował na giełdzie. Czytałam jego książkę: „Ziemianin bez kompleksów: wspomnienia”. Ciekawe, barwne życie. Przez pewien czas mieszkał w Tangerze, po śmierci syna przeniósł się z żoną do Genewy. Koleżanka mojej siostry pisała pracę magisterską o tej rodzinie, osiadłej na Kaszubach. Przez kilkanaście miesięcy mieszkała w domu pana Jana, który mając wspaniałą pamięć, snuł różne ciekawe opowieści ze swego życia.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/72291/
Szczęśliwego Nowego Roku!
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/127794/
Dosiego Roku! 🙂
Orco, wlasnie na Polinezji zjadlem pierwszy raz papaye „nadziana” passion fruit, tyle ze na wyspach Samoa. Takich papayi w Calgary nie ma. Tam to byla jedna wielka slodycz i niezapomniane wrazenie. Pamietam tez w Australii na Cape Tribulation, gdzie kpt Cook na rafie rozbil, bufet na lunch zastawiony wszelakiej masci owocami egzotycznymi. Oczy nie wiedzialy co wybrac i chyba wtedy jadlem pierwszy raz wlasnie passiflore (marakuje) 🙂
Po polsku to zdaje sie meczennica 🙂
W Calgary rano zino, snieg malutki sypal i sie wszystko zamrozilo na drzewach, plotach, slupach etc. Wyglada przeslicznie, takie zaszronione drzewa, galezie biale jak wymalowane 🙂
Ma sie ocieplic w ciagu dnia.
Komentarz czeka w przedpokoju pewnie ze wzgledu 🙂
Zachcialo mi sie pas-siflory, no to jeszcze raz 🙂
Dosiego Roku! 🙂
Orco, wlasnie na Polinezji zjadlem pierwszy raz papaye „nadziana” pas-sion fruit, tyle ze na wyspach Samoa. Takich papayi w Calgary nie ma. Tam to byla jedna wielka slodycz i niezapomniane wrazenie. Pamietam tez w Australii na Cape Tribulation, gdzie kpt Cook na rafie rozbil, bufet na lunch zastawiony wszelakiej masci owocami egzotycznymi. Oczy nie wiedzialy co wybrac i chyba wtedy jadlem pierwszy raz wlasnie pas-siflore (marakuje) 🙂
Po polsku to zdaje sie meczennica 🙂
Ja tu gadu, gadu a na Antypodach juz jest Nowy Rok 🙂
Kpt Cook na rafie rozbil sie a nie lunch, dziwnie sie napisalo uprzednio 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku Wszystkim !
Echidna już w 2014 🙂
Chyba w zlym miejscu umiescilam moj komentarz. Jeszcze raz to samo.
yyc,
W Australii i tamtych stronach jeszcze nie bylam. Licze na to, ze kiedys tam dotre.
O kpt. Cook moge pisac I pisac. On tutaj rowniez doplynal I nazwal kilka miejsc. Na przyklad Cape Flattery.
____
Zalaczam kilkanascie zdjec z Maui. Moze to wprowadzi Was w przyjemny nastroj przed dzisiejszymi zabawami.
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/MauiInPictures?authkey=Gv1sRgCOTHzPqh8fyBwQE#
Trzcina cukrowa(0:06), kokosy, papaya (0:22), liscie taro (0:26), kilka odmian bananow, orzechy kukui (0:40), wanilia (0:50), drzewo chlebowe z owocami (0:54), hau tree (0:57), rainbow eucalyptus (1:04), drzewo papierowe (1:11), skorupy z wylowionych I zjedzonych nap lazy homarow (1:28) (ten po prawej to spiky lobster), sea urchin (1:39), kura (najliczniejsza zywina na Hawajach), kilka orchidei, kwiaty, kwiaty, kwiaty, roslina kawy (3:08), kwiat o nazwie plumeria (3:27) (najpopularniejszy kwiat do robieniu lei), imbir (kwiat) (3:38), pa s s i o n fruit (4:21), plaza z cornym piaskiem (4:46), I zapachy, ktorych nie mozna opisac lub przekazac.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Orca.
Swiat jest piekny.
Zwlaszcza ten ktorego nie znamy.
Tylko pozazdroscic.
Orco, Ty masz tam bliżej do Maui. Pokazujesz papaye. W Afryce wschodniej używana jest profilaktyktycznie przeciwko malarii. Codziennie na śniadanie zjadało się cwiartkę w miejsce paskudnych chemicznych pigułek. Oczywiście pomocny był też gin&tonic (niby z chininą) ale to dopiero od południa.
Dzisiaj narty odpuszczam, bo za oknem skute mrozem okoliczności przyrody.
Nie odpuszczam natomiast życzeń noworocznych!
Żeby Wam się szczęściło, żeby Wam się kociło, na ten Nowy Rok!
Wzorem Piotra, naszego miłego Gospodzarza, wznoszę toast „Kochajmy (i smakujmy) życie” – nie obrażajmy się i nie strzelajmy fochów!
Orco, to widze kpt Cook obu nas ciekawi. Polinezje odwiedzalem wlasnie sladami kpt Cooka 🙂
Obczytalem sie jego dziennikow podrozy wydanych przez Hakluyt Society http://www.hakluyt.com/
i wiele innych dziennikow poczawszy od Hiszpanow a skonczywszy na Anglikach i Francuzach. To potem ciagnelo na morza poludniowe.
Tahiti, Cook Islands, New Zealand, Australia (Botany Bay) etc.
Hawaje to Kealakekua(?) Bay gdzie go ukatrupili. Pewnie odwiedzilas?
Z tej strony granicy nazwy wspominaja raczej oficera Cooka, ktory pozniej juz jako kapitan sam badal Zachodnie Wybrzeze czyli George Vancouver 🙂
Najlepszego nowego roku!
A pas-siflora to rzeczywiście męczennica (owoc pasyjny).
Sama z przyjemnoscia wybralam sie ponownie na wirtualna wycieczke do Maui.
Zapomnialam dodac, ze „Over the Rainbow” i „What a wonderful world” wykonuje Israel Kamakawiwo’ole.
Bardzo ladny slide show 🙂
Nie wiem jak Ty, ale ja polubilem owoce drzewa chlebowego, pieczone oraz zakiszone mi dano (w gosciach u miejscowego matai) , korzenie taro z kokosowym mleczkiem tez dobrze wspominam. Najbardziej jednak wspominam cos co na Samoa nazywaja „pulusami” taki rodzaj „pudingu” z kokosa w liscie chyba taro zawijanego, i pieczonego w „umu” cos pysznego. No i oczywiscie wspomniana papaja z meczennica.
Ech, wspominac by mozna do przyszlego roku 🙂
Nisia tez pewnie o kpt Cooku niejdno przeczytala znajac jej zainteresowania zaglowe 🙂
W Calgary jest teraz bardzo slicznie. Drzewa osniezono-oszronione? jak obrzucone bialusienkim puchem. Slonce w pelni na niebiesciutkim niebie a temp ok -15*C (ma podskoczyc do -6) powinno sie wiec utrzymac do jutra :-)Do tego cisza, zadnego wiatru, spokoj. Jest tak bardzo bialo. Poczytam chyba Londona „White Silence” 🙂
Wczoraj sernik zrobiony bo poprzedni zabralismy do znajomych na swieta. Losos wedzony jest, pasztety i foie grasy sa, szampan tez, czyli nie jest zle, nie jest zle 🙂
„Palusami” chyba a nie „pulusami”
W sumie bez znaczenia, ale nigdy nie wiadomo 🙂
Pysznego wieczoru sylwestrowego i dobrego Nowego Roku dla Wszystkich 🙂
Asi za Sylwester w Adrii 🙂 , a Orce za egzotyczną wycieczkę – dzięki 🙂
A naszemu Gospodarzowi dziękuję za ciekawe, codzienne wpisy i spotkania przy blogowym stole 🙂 Serdeczności i najlepszego w Nowym Roku!
No wlasnie te codzienne felietony Gospodarza sa wyjatkowe.
Oby tak w Nowym Roku czego zycze Wszystkim 🙂
Dla Gospodarzy i wszystkich tu zaglądających Łasuchów DOSIEGO 2014 😀
Dziekuje za komentarze o „wycieczce” na Maui.
Jeszcze nie odwiedzilam miejsca upamietniajacego Wielkiego Kapitana. O ile sie nie myle do tego miejsca mozna doplynac tylko lodzia. Podobno tak zrobiono celowo, aby kontrolowac ilosc turystow oddajacych szacunek Kapitanowi.
Bardzo lubie owoce I kuchnie wysp. Nie pamietam, czy jadlam owoce drzewa chlebowego. Za to pamietam, ze bardzo polubilam Ahi Poke. Jest to surowy tunczyk pokrojony w kostke i z przyprawami. Przepisy sa dostepne na internecie. Przepis jest bardzo prosty. Warunkiem jest swieza ryba.
Na specjalnych uroczystosciach polaczonych z muzyka I tancami, luau, podawano mieso wieprzowe zakopane i upieczone pod ziemia. Bardzo smaczne. Szczegoly rowniez dostepne przez internet.
Papaya jako lekarstwo. Nie jestem zaskoczona. Od przyszlego roku, czyli od jutra, nareszcie marijuana bedzie legalnie sprzedawana w Colorado i w Washington State. Glowna przyczyna blokowania cannabis jest lobby firm farmaceutycznych. Firmy farmaceutyczne wola sprzedawac za duze pieniadze mikstury chemiczne zamiast dopuscic do sprzedazy marijuany. Jeszcze nikt nie zachorowal od palenia marijuany, ani na raka pluc, ani na nic innego. Wprost przeciwnie, marijuana zawsze miala I ma lecznicze wlasciwosci. Jesli ktos zginal od marijuany to raczej z powodu przestepczosci zwiazanej z handlem.
Wracajac na Maui. Tak jak wszedzie, owoce zerwane na miejscu sa bez porownania smaczniejsze od tych, ktore przetrwaly transport. Takim przykladem sa ananasy. To tak, jakby zjesc jablko zerwane z drzewa, albo kupic takie samo jablko w sklepie.
Z braku p a s s i o n fruit papaye mozna zjesc z sokiem z limonki. Tez jest bardzo smaczna.
Mi tez podobało się bardzo na Maui 🙂 Podkład muzyczny też super, ale nie wiem dlaczego w filmach zawsze kojarzony jest z jakimiś smutnymi scenami właśnie w tym wykonaniu i mam już skojarzenia 😯 a muzyka piękna.
Orca, no to mamy podobne upodobania. Surowy tunczyk albo mahi-mahi (zwana „oka” -na Samoa, „poison cru” na Tahiti) z mleczkiem kokosowym, ogorkiem, pomidorem i zielona cebulka z sokiem z limonki. Absolutna pycha. Dodaja tez chil,i ale to zdaje sie calkiem nowy dodatek. Mysle ze podobnie robione na Hawajach?
Duze M,
Nie mam przykrych skojarzen z ta muzyka.. Wprost przeciwnie. Ale przyznaje, ze poza radiem I youtube nie slyszalam tej aranzacji I w tym wykonaniu „Over the Rainbow” I „What a wonderful world”. Zgubilam sciage z pisownia nazwiska artysty. Na Hawajach nazywaja go po prostu Brother Iz. Chyba ten film musial byc smutny stad takie skojarzenie.
yyc,
Dokladnie tak samo. Z wyjatkiem chili. Moge to jesc caly dzien. Szczegolnie od czasu kiedy zrobilam przerwe z lososiami.
🙂
Narobilas mi checi bo juz dawno nie jadlem. Moze po drodze da sie kupic swiezego tunczyka bo reszte mam i na Nowy Rok po polinezyjsku przy dzwiekach koncertu noworocznego z Wiednia 🙂
Smacznego
no to po tutejszemu: guten Rutsch! – czyli dobrego wslizgu/wskoku w Nowy Rok!
Orca, może nie przykre tylko melancholijne. Dobrze jednak wydawało mi się 🙂
„Utwór, który znalazł się na nim, Somewhere Over the Rainbow / What a Wonderful World, został użyty w wielu filmach (m.in. Joe Black, 50 pierwszych randek, Fred Claus, Australia, Hubble 3D, Listy do M.) oraz serialach (m.in. Dowody zbrodni, Ostry dyżur w odcinku On The Beach, Hoży doktorzy, Glee), a także programach telewizyjnych i reklamach.” – polska wikipedia.
Ale też bardzo bardzo go lubię.
Swieży tuńczyk, papaja, ananasy świeże – oj znęcacie się nad nami 🙂 Ale mam chociaż łososia 🙂
U nas dopiero poludnie ostatniego dnia 2013. Taki jest w tej chwili widok na moje ulubione miejsce ze wszystkich ktore znam (wlacznie z Maui : ) ).
http://www.nps.gov/pwr/customcf/apps/webcam/dsp_image.cfm?webCamURL=http://www.nps.gov/webcams-olym/current_ridgecam.jpg&refreshRate=30&title=76878680A59D8E7159930F8E891EB8&width=1251&height=563&altText=489B9185EC989D70519315929F0BB47C479CAC36A9A7C8A992&description=&asPopup=1&0.2280145138502121
Happy New Year
Duze M,
Ta lista jest chyba przygnebiajaca, ale rozmawiasz z osoba, ktore nie zna sie na filmach. Tytul „Dowody zbrodni” troche sugeruje. Nawet jesli zbrodnia miaja miejsce we wspanialym swiecie po drugiej stronie teczy.
Nie znecamy sie nad Toba 🙂 Znecamy sie nad soba! Po prostu tak sobie marzymy. W tej chwili wystarczy mi kubek dobrej kawy. Wcale nie musi byc Kona coffee.
Myślę, że ta kawa bardziej dostępna w tej chwil niż papaja 🙂
Dobry pomysł miałaś z tym Maui na dziś, faktycznie można pomarzyć, dziś jest dobry czas 🙂
Do Siego Roku!
Napiszę już w nowym roku, bo dzisiaj wszystko mi ginie w czarnej dziurze. Nie klnę. Nie rzuca kieliszkami. Widocznie zasłużyłam.
No wlasnie wspomnienia zimowe tropikow. Kupilem pare grapefruitow bo lubie sobie wycisnac i z wodeczka. WQ lecie jak goraco sa idealne ale i teraz juz nie moge sie doczekac konca pracy 🙂
W Polsce jadlem kiedys absolutnie pysznego lososia wedzonego zakupionego we Wladyslawowie prosto w wedzarni. Juz tu opisywalem wiec nie chce sie powtarzac. Byl jednak naprawde pyszny. Podejrzewam ze w Europie najwiecej jest norweskiego lososia a atlantycki jest zdaje sie tlusciejszy od tego z Pacyfiku i uchodzi za lepszego. Zawsze jak tluste to lepsze 🙂 Nie to, zeby tutejszy nie byl smaczny, wprost przeciwnie. Zreszta losos to w ogole pyszna ryba. Moj ulubiony, ze wzgledu na intensywny kolor, to sockeye, ktorego nota bene wlasnie kupilem na kolacje.
I w Maui pewnie koniec starego roku, za nimi juz linia czasu. Samoa byla przed, ale sie przeniesli na druga strone i juz obchodzili Nowy Rok 🙂
W Polsce zdaje sie lato tej zimy jak na Hawajach to i drugi dobry powod 🙂
Swoja droga to Hawaje i Alaska maja ten sam czas 🙂
Magdaleno 🙂 🙂 🙂 🙂 poglaituje troszke dalej i skrobne:
🙂 🙂 🙂
heut wünsche ich einen guten rutsch
das alte jahr das ist nun futsch
wir versuchen alles neu zu gestalten
doch am ende bleibt wieder alles beim alten
🙂 🙂 🙂
tak mnie uczono w przedszkolu 🙂 🙂 🙂
Orca kiedy ty w koncu zaskoczysz, ze te twoje i yyca owoce w caly ludzkim swiecie poza polnocna ameryka nazywane sa maraqja
nic mnie tak nie szkodzi na cere jak hawajska muzyka 🙁 🙁 🙁
pozostalo mnie jeszcze pare godzin treningu w tym roku. w sklepac do kupienia sa juz popakowane po 12sztuck winogrona. cholernie slodkie. o 12:oo przy kazdym kolejnym ( z dwunastu) dzwieku polyka sie jedno grono winogrna, popijajac musujacym plynem, moze byc cava flexinet
oj, nie jest latwo, a czasu coraz mniej 🙁 🙁 🙁
no to do roboty, troszezke sie juz cofa, ale czego sie nie robiby dobrze wypasc 🙂 🙂 🙂 🙂
Takiego łososia wędzonego prosto z Władysławowa można dostać na moim bazarku, w jeden tylko dzień tygodnia. Świeżutki, pachnący, czasem udaje mi się kupić kawałek i wtedy mamy prawdziwą ucztę 🙂
Pyro, trzymaj się dzielnie 🙂
Umowmy sie na biegunie za rok i bedziemy mieli 24 godziny Nowy Rok, wystarczy sie tylko nieco obrocic i spojrzec na poludnie 🙂
Jak wygram w totolotka to stawiam biegun 🙂
Jeszcze wroce na Maui. Dokladnie do miasteczka Lahaina. Taki znak zobaczylam do wejscia jednego ze sklepikow pamiatkowych na rogu ulicy LahainaLuna.
I kto nie powie, ze ten swiat jest maly?
https://picasaweb.google.com/110753834661547908902/Signs?noredirect=1#5405611853890538226
Barbaro zazdroszcze bo pamietam 🙂
W lecie mamy byc w Sopot to pewnie bede mial okazje na wladyslawowskiego lososia 🙂
Duze M wiec toast kawa (z koniakiem) 🙂
W Polsce jeszcze 2 godzinki z haczykiem tutaj 10… wlecze sie ten staruszek a mlody zza wegla wychyla glowe 🙂
Manchego
31 grudnia o godz. 21:37
Dziekuje. Wreszcie zaskoczylam.
Pewnie ze jest maly, i na dodatek nie ma go jak rozszerzyc:-) 🙂 🙂 🙂
Tutaj gdze jestem, a bywam tutaj trzy r’azy do roku trzy czwarte knajpy gdzie w tej chwili przebywamy to sami znajomi. A co drugi pochodzi z innego kraju. Dobrze ze jedno nas loczy, a nic nie dzieli:-) 🙂 🙂 🙂
No to do roboty chlup
Orco, nazw na passion fruit jest wiele zalezy gdzie spojrzysz, ale nawet w swiecie hiszpansko jezycznym nie ma jednosci wiec sie nie przejmuj bzdetami 🙂
Orginalna nazwa pas-siflory to „Flor de las cinco llagas”
Popularnie zwana „maracuya” w Ekwadorze i Brazylii, „parcha” w Wenezueli, „lilikoi” na Polinezji (Hawaje), i „chinola” badz „parchita” w Puerto Rico. Popularna nazwa w Ameryce Lacinskiej jest „granadilla”. Do tego oczywiscie rozne odmiany pas-siflory w roznych miejscach swiata maja kolejne miejscowe nazwy. Na wiecej szkoda czasu choc to stary jeszcze rok. Istna meczennica 🙂
Orco, nazw na pas-sion fruit jest wiele zalezy gdzie spojrzysz, ale nawet w swiecie hiszpansko jezycznym nie ma jednosci wiec sie nie przejmuj bzdetami 🙂
Orginalna nazwa pas-siflory to „Flor de las cinco llagas”
Popularnie zwana „maracuya” w Ekwadorze i Brazylii, „parcha” w Wenezueli, „lilikoi” na Polinezji (Hawaje), i „chinola” badz „parchita” w Puerto Rico. Popularna nazwa w Ameryce Lacinskiej jest „granadilla”. Do tego oczywiscie rozne odmiany pas-siflory w roznych miejscach swiata maja kolejne miejscowe nazwy. Na wiecej szkoda czasu choc to stary jeszcze rok. Istna meczennica 🙂
Czeka w poczekalni wiec jeszcze raz.
Nie znam sie na lososiach atlantyckich I chyba nigdy nie jadlam. Zgadzam sie, ze im bardziej tlusty losos, tym smaczniejszy. W maju w rzece Copper River na Alasce migruja lososie uwazane za najsmaczniejsze lososie z Pacyfiku. Z powodu niskiej temperatury wody w rzece, lososie z Copper River zawieraja duzo tluszczu. O ile wiem rzeka Copper River migruja przede wszystkim Chinook i Sockeye. Chinook (King salmon) jest uwazany za najsmaczniejszy I jednoczesnie jest to najdrozszy losos. Ja przyznaje, ze najbardziej lubie lososia odmiany Coho. Sockeye jest drugi w mojej kolejnosci. Nastepnie Chinook.
U mnie można takiego wędzonego pstrąga , też pyszny niesamowicie. Pan który te ryby hoduje i wędzi, robi to tylko w sobotę ( nie każdą) – jak ma humor 😯 albo trzeźwość ma z tym coś wspólnego. 🙂 Jak są, wieści się niosą i trzeba się bardzo bardzo spieszyć.
Czego to sie czlowiek nie dowie. Jest tutaj rowniez lokales, przedstawiciel mniejszosciowy 🙂 🙂 🙂 . Dostarcza brakujacych nam infomacji, a moze i wiadomosci. Ale do rzeczy, tradycja polykania jednego winogrona z kazdym uderzeniem zegara o polnocy nie jest az tako stara, niewiele ponad sto lat. Dzis juz nie wiadomo kto to wymysli, byl to nadzwyczaj urodzajny rok w winogrona i nie mozna bylo ani wszystkiego przerobic ani sprzedac, wiec ktas wpadl na glupi pomysl by lykac je i na dodatek popijac szampanem. Byl to na samym poczatku calkiem niezly szpan w odpowiednich sferach, dzis moze ten sport kazdy uprawiac do woli, tak tlumaczy Carlos
Juz niecale dwie 🙁 🙁 🙁 zostalo.
Wcale nie spieszy sie am do nowego. W tym jest nam calkiem przyzwoicie, czego i wm w nastepnym zycze 🙂 🙂 🙂 🙂
Nic podobnego duze M
Sobotnia praca w gowno sie obraca, czyzbys byla na wgarach podcas tego wykladu??
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Przyznam, ze poza wedzonym nie mam preferencji, ale tez chyba nigdy nie mialem okazji porownac, zeby tak powiedziec, bezposrednio. Sam boje sie nieco robic bo latwo przesmazyc czy przegrilowac i juz nie to. Najgorsze to sucha ryba.
Duze M to masz taka pstragowa loterie 🙂
Grilowana ryba jest bardzo dobra dla tych co nie posiadaja ani smaku ani wechu ani poczucia kulinarnej estetyki.
Zgadzam sie ze mozna i racice barana zgrilowac, tylko po jakiego diabla 🙁 🙁
Wypisuje sie na ten rok.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego w 2014 roku.
Arrivederci 🙂
Na Nowy Rok 2014 🙂
Panu Gospodarzowi i Gosciom
najlepsze zyczenia
http://www.youtube.com/watch?v=06cBnx1_F6U
Jeszcze raz wszystkiego dobrego.
Każdy lubi to, co lubi, i nikomu nic do tego. Kwestia gustu.
Do N.R. też mi się nie spieszy, ale chyba nie ma wyjścia, puka do drzwi i za parę godzin tu będzie.
Bąbelki mi nie przeszkadzają, w końcu pije się je z wielkiej okazji, u mnie najwyżej parę razy do roku.
Mam znajomą, która pije tylko bąbelki, bo w wielkim świecie tv – serialowym damy nie piją nic innego, tylko szampana 😉
Po Waszej stronie Wielkiej Wody już niedługo – jeszcze raz, wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Szampańskiej zabawy!
Henryku 47 🙁 🙁 🙁 i przykro, tez po trzykroc, ze Alicja twoj tak zyczliwy wpis przydusila wlasnym kredo
,, … i nikomu nic do tego. Kwestia gustu. ,,
🙁 🙁 🙁 to alz rzeczywiste
Czego nie zrobilismy w tym roku????
Wiele, sporo i bardzo przeroznych przyjemnych spraw. 🙁 🙁 nie da sie w ciagu 1.5hora nadrobic.
Szkoda ze odchodzi ten 2013, byl wysmienity i dziekuje jemu 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Manchego,
a jak myślisz, co komu do tego, co kto lubi?
„Manchego
31 grudnia o godz. 22:36
Grilowana ryba jest bardzo dobra dla tych co nie posiadaja ani smaku ani wechu ani poczucia kulinarnej estetyki.”
To mnie zmierziło, ci co grillują rybę to gorsi od tych, co nie grillują? Sam się prosisz o ciętą odpowiedź 😉
De gustibus non est disputandum, proste 🙂
p.s.To nie jest moje własne credo, tylko ogólne.
Dosiego Roku 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku! Wszystkiego dobrego!
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=3Uo0JAUWijM&
dzień dobry w Nowym Roku … 🙂 wszystkiego najlepszego w każdym dniu … 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Jedni tu na Hawajach a my skromnie na spacerze w Krakowie
Zdjęcia
Noworoczne dzień dobry 🙂 spacer z Ewą po Krakowie – czysta przyjemność, wybierzcie się koniecznie 🙂
Ukłony serdeczne w pierwszy dzień 2014.
Ewo! Dziękuję za zdjęcia z mojego rodzinnego Krakowa.
Twoja imienniczka dostała śniadanie do łóżka. Kawka, jajka w szklance, grzanka z dżemem brzoskwiniowym. Niech nie myśli jednak, że tak będzie do końca tego roku 🙂
Koło południa, jak będzie nieco cieplej, jedziemy na pobliskie narty.
Wybrałam się, potwierdzam, szczególnie, że po sylwestrowych szaleństwach można to zrobić wirtualnie. Kraków lubię, bo to miasto prawdziwe, z zachowaną ciągłością i historią, ma swój klimat.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2014 dla Gospodarza i Blogowiska.
Jak to miło, że na początku roku wszyscy piszą ładną, prawidłową polszczyzną. Zapewne za chwilę jakiś barbarius wtargnie i się zacznie…
Ciekawy artykuł na temat:
http://wyborcza.pl/1,95892,15210100,To_jezykowe_barbarzynstwo__Szczesliwego_Nowego_Roku.html?bo=1?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
Witam, dorzucę się z ciekawostką.
http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/2,1076072-To-byl-najlepszy-rok-na-Wall-Street-od-16-lat.html
Yurku, największy wskaźnik wzrostu wykazały zarobki (wraz z bonusami) prezesów i zarządów!
Oj tam, oj tam ale fajnie się czyta.
Szczesliwego Nowego Roku 🙂
Zdjecia z dzisiejszego poranka (dwa pierwsze z wczoraj). Zawital Nowy Rok sliczny, sloneczny i sniegiem od nowa podsypal. Za chwilke koncert noworoczny z Wiednie (z poslizgiem 8 godzinnym) szampan sie mrozi, foie gras na stole, tradycji zadosc sie musi stac 🙂
Gory zza plotu i przez dziure w siatce, przed domem, z okna, osikowy gaj za domem i maly bialy domek, etc 🙂
https://picasaweb.google.com/117780101072784579146/NowyRokJanuary12014?authkey=Gv1sRgCJSroIe93a-K9AE#slideshow/5963972511579073810
Mojego pierwszego dnia Nowego Roku chyba nikt nie
przebije, nie ma to jak szpitalne łóżko, gdzie posłała mnie jakaś parszywa infekcja.
Poza tym jest u nas bardzo zimno -21C i tak ma być przez najbliższe kilka dni. Zgodnie z rozkazem lekarza idę leżeć.
Żeby Nowy Rok był lepszy !!!!! Tego życzę wszystkim i sobie!!!!
Myszkując w internecie znalazłem zaproszenie do domu człowieka, którego bardzo cenię i lubię. Każdy może Go odwiedzić i posłuchać przez kilka minut polszczyzny takiej, jaką bym sobie życzył słyszeć i czytać w Nowym Roku… i zawsze.
http://www.youtube.com/watch?v=w62Cv1zFQ_A
Wiem, ze jest juz nowy wpis, ale zamieszczę to tutaj.
Tylko dla cierpliwych, ale jakże ciekawe (przynajmniej dla mnie)
http://www.youtube.com/watch?v=2qmOX3fl-BY
Dobranoc 🙂
Polecam !!!!
To jest naprawdę jedyna okazja by poznać poezję Andrzeja Gołoty do Wisławy Szymborskiej….
http://www.youtube.com/watch?v=2qmOX3fl-BY