Dania poprawiające humor gdy jesień puka w szyby deszczem
Nie będę cytował znanego wszystkim wiersza Leopolda Staffa o dżdżu, by nie dodawać smutku, który powoduje ten tydzień opadów i chłodu. Wolę podsunąć pomysł na dania poprawiające humor i powodujące, że wychłodzony organizm zaczyna żywiej funkcjonować. Zwłaszcza jeśli każdy do wybranej potrawy doda swoje ulubione wino.
Na początek danie o rodowodzie polsko-włoskim:
Filet kurczęcy w szynce parmeńskiej
2 podwójne filety z piersi kurczęcej,10 dag szynki parmeńskiej (można użyć szynki szwarcwaldzkiej lub innej surowej), 4 listki bazylii, sól, pieprz, 2 łyżki oliwy
Jako dodatek: 25 – 30 dag pomidorków koktajlowych, 2 ząbki czosnku, mielony pieprz, łyżeczka octu balsamicznego, 3 – 4 listki bazylii
1.Podwójne filety podzielić na połówki, lekko rozbić tłuczkiem, posypać odrobinę solą i pieprzem, na każdym kawałku mięsa położyć listek bazylii. Każdą porcję mięsa zawinąć w plasterki szynki i spiąć wykałaczką.
2.Na patelni rozgrzać oliwę, smażyć mięso z każdej strony po 5 minut, odłożyć w ciepłe miejsce.
3.Na patelnię wrzucić przeciśnięty przez praskę czosnek i pomidorki, smażyć około 4 minut wszystko razem, na koniec skropić octem balsamicznym, posypać pieprzem i porwaną na cząstki bazylią.
4.Podawać mięso obłożone smażonymi pomidorkami, jako dodatek doskonale smakuje ryż na sypko.
Kolejna potrawa też jest mieszanką stylów tyle, że tym razem polsko-holenderskich:
Polędwiczka z jabłkami
Polędwiczka wieprzowa wagi do 50 dag, duże winne twarde jabłko, 2 łyżki oliwy, łyżka masła (najlepiej klarowanego),1- 2 szalotki, duża pomarańcza, łyżeczka miodu, ząbek czosnku, pieprz, sól
1. Z pomarańczy zetrzeć cienko skórkę i wycisnąć sok. Szalotki pokroić w piórka. Jabłko obrać, pokroić w ósemki.
2.Polędwiczkę umyć, osuszyć, posypać solą i pieprzem oraz posmarować pomarańczową skórką i przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Odstawić na chwilę, po czym obsmażyć na rozgrzanej oliwie z każdej strony. Ułożyć na żaroodpornym półmisku i okryć folią aluminiową. Piec w piekarniku w temperaturze 180 st. C przez ok.20 minut.
3.Do pozostałego na patelni tłuszczu dodać masło i obsmażyć jabłko, dodać pokrojoną w piórka szalotkę i sok pomarańczowy oraz miód, chwilę dusić razem, jabłka wyjąć, obłożyć nimi polędwiczkę, sos z cebulką gotować dalej do zgęstnienia.
4.Sosem polać polędwiczkę i jeszcze na 10 minut wstawić do piekarnika.
A na koniec coś dla bezmięsnych, by nie martwili się, że są sekowani:
Żabnica pieczona z pomidorkami i rozmarynem
Żabnica, pomidorki koktajlowe, rozmaryn, oliwa, pieprz, sól
1.Umytą i osączona tuszkę żabnicy ułożyć w brytfannie na cienkiej warstewce oliwy. Delikatnie posolić, posypać świeżo zmielonym pieprzem, igiełkami rozmarynu i skropić oliwą.
2.Obłożyć wokół umytymi i osączonymi z wody pomidorkami koktajlowymi.
3.Piec w piekarniku w temperaturze 180 st. C przez 20 – 30 minut, sprawdzając pod koniec , czy jest gotowa.
Teraz już mokra jesień nie wydaje się taka straszna. Zwłaszcza gdy mamy przed sobą jakąś bardziej słoneczna perspektywę.
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
Dzień dobry. W moim zakątku Polski pogoda jest dobra od kilku dni, a dzisiaj obserwowałam zza mojego stołu prześliczny świt i poranek. Wysokie chmurki – cirrusy, konkurujące z nimi smugi kondensacyjne samolotów, jasny, „wyprany” kolor nieba, słońce i dosyć chłodno, ale nie zimno. A od wczoraj u nas grzeją – nie są kaloryfery gorące, ale wystarczająco ciepłe. Jednym słowem: luksus termiczny.Producenci reklam internetowych wyrastają pomaleńku na mojego wroga nr 2. Wiadomo, że każdy chce zarobić, ale żeby wszystkich użytkowników internetu traktować jak 12 letnie dzieci? Kolorowe stworki namawiają mnie na gry, randki, słuchanie czegoś, oglądanie czegoś, potem panienki szepczą entuzjastycznie o korektach anatomicznych i cudownych środkach na wszystko, a we mnie rośnie agresja : przeciwko stworkom, grom, infantylnemu światu pozorów i niewinnym panienkom.
Piotr ma świętą rację : dobre jedzenie, kieliszek szlachetnego trunku i można przeżyć we względnej równowadze psychicznej.
Pyro, dodatek blokujący reklamy można pobrać ze strony Mozilli, czyli twórcy programu Firefox, nie wiem czemu Yurek podał tamten adres:
https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/adblock-plus/
Sama z niego korzystam.
Dziękuję Małgosiu; o to chodziło. Poprzednio Jurek udostępnił mi właśnie tę aplikację, a wczoraj narobiłam sobie niezłego bałaganu – sama, z przyczyny własnej niekompetencji. Już wszystko w porządku.
Póki są jeszcze kurki, a ktoś lubi cielęcinę chcę przypomnieć, że te dwa produkty bardo dobrze się łączą smakowo. Swego czasu, gdy jeszcze kupowaliśmy co najmniej raz w roku połowę cielaka, a obydwoje z Jarkiem mieliśmy „kota grzybowego” i naszą WFM-ką w każdej wolnej chwili pędziliśmy do lasu, wypróbowałam z sukcesem ”
– roladki z górki cielęcej nadziewane kurkami,
– górkę (kotlet cielęcy) w całości, od której odcięto kość kręgosłupa, a pozostawiono żeberka – zrobić kieszeń wzdłuż żeberek i tam wepchnąć farsz z dość grubo siekanych kurek, podduszonych w maśle z zieloną pietruszką i czosnkiem. Tak przygotowaną pieczeń upiec na złoto. (mniam, mniam)
– roladę z łopatki cielęcej, z której wyrywamy płaską kośż i robi się spora torba – kieszeń tę wypełnić grzybami z masłem, majerankiem, czosnkiem i cebulką, starannie zasznurować po zrolowaniu i upiec.
Samo to wyliczenie stanowczo poprawiło mi humor.
http://szczecin.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1000185,grzybki-marynowane-z-szyszka-przysmak-regionalny,id,t.html?sesja_gratka=d29aba85967aacb57f3d6f3dfa3345c2. Ten przepis można wykorzystać do marynowania grzybów. Już kiedyś go podawałam, ale teraz jest bardzo na czasie.
Rodzina dopomina się o jesienne potrawy, czyli bigos, zrazy i małe golonki w warzywach. Po kolei będę realizować zamówienia, bo pogoda rzeczywiście jesienna – trochę słońca i sporo deszczu.
Dziś gotuję gołąbki z mięsem. Tym razem za namową koleżanki obsmażyłam je najpierw na smalcu. Ciekawa jestem, czy zauważę różnicę w smaku.
U nas od paru dni jest lato. Przepis z zabnica i pomidorkami wyprobuje nastepnym razem.
Ja bardzo proszę nie śmiać się ze mnie i nie złościć. Z reklamami skończył mi się duży kłopot, okazało się jednak, że pozostał jeden, za to upierdliwy. Na prawym marginesie mam ramkę ok 5 cm szerokości, długą na całą kolumnę. To coś w ramce kusi mnie nagrodą specjalną, jeżeli złapię mysz. Mysz lata po tym marginesie od kilku godzin przyprawiając mnie o lekka histerię i nie umiem się jej pozbyć. Być może jest tam gdzieś X, ale razem z lataniem myszy, zginęły mi poprzeczne suwaki i nie mogę przesunąć tego diabelstwa. Może zna ktoś sposób na morderstwo myszy bez kota?
Ago, wczoraj 12:22,
Oczywiście masz rację: ściągnąć, nia „zciągnąć”. Brrrrr!
Dziękuję, za zwróconą mi uwagą.
Pić już umiem, błędy sadzę, mogę zostać prezydentem.
A teraz idę poczytać sobie „Czterech pancernych”. Może nawet z psem.
Jesienne potrawy niech żyją !
Szkoda,że nie mam komu złożyć takich zamówień,jakie rodzina składa Krystynie 😉
Kurki niech żyją !
Kurki nam się nie nudzą,a już na pewno nie w tym roku.W naszych lasach były tylko w czerwcu.W tamtym roku zbieraliśmy je praktycznie przez cztery miesiące
i też nam się nie znudziły. ?
Koty niech żyją !
Myszom mówimy stanowcze nie!Na myszach komputerowych się jednak nie znamy,ostatnio wydajemy walkę głównie kretom.
Krystyno-pomysł na grzyby z szyszką bardzo sympatyczny,pewno mają lekko
sosnowy smak.
Tak jak morelówka Irka z dwoma liśćmi laurowymi,też ma leciutki posmak tych liści.Wiem,coś na ten temat,bo oczywiście już próbowałam 😉
Asik czyta z psem…
Czy to się da porównać do czytania z kotem?
Mój się za bardzo rozpycha i irytuje, gdy zbyt wolno odwracam kartki 🙄 😉
To wieczorami.
W dzień tak piękny jak dzisiaj (+23 w cieniu) robię pranie, myję okna, piekę tartę z gruszkami, przejechałam się rowerem do sklepu, apteki i biblioteki, no i jeszcze pójdę na grzyby 🙂
Mięsiwo, mięsiwo i tylko mięsiwo. Nie wierzę że takie dziwaczne dania poprawia nam humor. Ryż zapiekany z jabłkami, śmietanką i cynamonem to jest to!
„Asik czyta z psem?”
Ba, ale jakim! Szarik nie Radzio, ale tow. pierwsza klasa.
Asik – z szacunkiem, proszę o psie, który się uśmiecha. Słowo daję, że oczajdusza potrafi cały być uśmiechem – od zdziwionej mordki, do kręcącego się zadu.
Wszyscy na grzyby? A na ryby nie łaska? Jak ktoś nałowi, to niech poczyta, może wyjdzie z tego coś dobrego :
http://www.fishfight.net/recipes/
Panie Majki-my i na grzyby i na ryby !!!!!!
Czasem jednak zdarza się tak,że ani na grzyby ani na ryby 🙁
Dzisiaj mieliśmy spotkanie ze strażą miejską względem nieprawidłowego
parkowania samochodu.To prawda samochód został zaparkowany na chodniku i zatarasował przejście dla pieszych. Wyraziłam zatem skruchę.Obiecałam,że nigdy więcej.Pogadaliśmy z Panem Strażnikiem o ludziach i o życiu.Doszliśmy od wspólnych wniosków,że nie jest łatwo i ….skończyło się na pouczeniu.Ufff !
Ale z tego strażnika miejskiego był naprawdę sensowny człowiek,więc ucieszyło mnie,
że nawiązaliśmy nić porozumienia 🙂
A czy Pan Majki pochwali się w końcu zdjęciami ze Zjazdu? Czy ja coś przegapiłam?
Danuśko, trafiła Ci się wyjątkowo sensowna Straż, przypadek jednostkowy, na ogół wspomnienia ze spotkania są wrogie 🙁
Małgosiu-to prawda,na ogół bywa ciężko 🙁
A Pan Majki chyba przerabia nasze zjazdowe zdjęcia na jakieś arcydzieła….
No,już sama nie wiem.
Pan M. chyba zapomniał o zdjęciach ze zjazdu… 🙁
Bardzo pracowity był dzisiejszy dzień. Ugotowałam duży garnek gołąbków, zakończyłam prace przy śliwkach w zalewie/ starczy na 2- 3 lata/, upiekłam szarlotkę z własnych antonówek. Za to jutro dzień zakupowo – towarzyski i żadnego gotowania nie planuję, bo wybieram się do Gdyni. A w piątek wczesnym rankiem wybieram się ze znajomymi na grzyby dość daleko, bo za Wejherowo, więc nie będzie czasu na gotowanie, ale gołąbków wystarczy nam na dwa dni .
Garnek, w którym gotuję gołąbki / duży, owalny z przykrywką/ służy mi także do pieczenia kaczki czy kurczaka w całości, a także do smażenia powideł śliwkowych.. I właśnie przez powidła bardzo go przypaliłam. Żadne środki typu: sól, coca- cola i specjalne płyny do usuwania przypaleń nie pomogły. Garnek był do wyrzucenia. Ale ja nie działam pochopnie nawet w takich wypadkach i słusznie, jak się okazało. W czasie zjazdu Krysiade poradziła mi użyć sody. Sposób zadziałał, choć skrobania było sporo. Garnek ocalony, wygląda jak nowy. Krysiade na razie nie zagląda na blog, ale jestem jej niesłychanie wdzięczna. I mam w czym gotować gołąbki.
O proszę, Małgosia też przypomina o zdjęciach. Na pewno ich jeszcze nie było.
Witajcie,
To może ja podrzucę w międzyczasie Batumi: http://www.eryniawtrasie.eu/9515
I zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/Batumi#5927235510570793666
oraz opinię W. na temat tamtejszych kierowców: http://www.eryniawtrasie.eu/9535
Krystyno-nie wspominaj,proszę,o przypalonych garnkach !
U nas jakaś czarna seria,pomiędzy lekko spaloną Warszawą i cokolwiek nadwątlonymi spalenizną włościami.Ale dajemy radę i udajemy,że woń spalenizny może być dodatkowym atutem 😉
Jak Batumi to Batumi 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=FmtuNjYV3c4
Ewo-z ogromnym upodobaniem czytam Twoje opowieści 🙂
Nie wiem,czy znowu czegoś nie przypalę…
Dobry wieczor.
Danuska ,wlasnie z nieograniczonego przesiadywania na blogu sa przypalone garnki.
Ale nie doradzam zmiany przyzwyczajen.
Gary to tylko gary a blog to blog.
Pyro – Kliknij prawym klawiszem myszy w ramkę, powinno Ci się ukazać menu, wybierz w nim w nim Adblock Plus. W ten sam sposób możesz zablokować zdjęcia wszystkich Twych ulubieńców 🙂
Nie tylko Gary
Danuśko,
Zaczynam mieć wyrzuty sumienia 😉
ewo
Wieczorem czasami tez dobrze jest pozartowac.
Nie tylko wieczorem, Henryku 😉
Z powodu garów używam ciągle minutników 😉
Ewo,
ależ ciekawa relacja. Podróżowanie z W. to prawdziwa przygoda, która zawsze kończy się dobrze. Piękny ten ogród botaniczny.
Danuśka,
z przypalonym garnkiem można sobie poradzić, ze spalonym nie. W razie czego służę radą.
Placku,
rozmarzyłam się, ale i zasmuciłam. Byli tacy piękni, ale już ich nie ma…
Bo ten ogród nma już 100 lat: http://bbg.ge/?action=text&text_id=62&lang=en
Znalazłem w jednej z moich całkiem starych książek listę dań na małe oficjalne przyjęcie :
Potage Bisque d’écrevis-ses
Turbot a l?Amiral
Cuis-sot de chevreuil la Stuart
Fonds d’artichauts farcis
Poularde ? la neva
Salade Rus-se
Fromages
Mandarines givrées en surprise
Myślę, że po takim obiadku humor poprawiłby się każdemu, nawet w jesienny wieczór.
Ps
Dziś w nocy w wężu ogrodowym zamarzła woda.
Łotr nie rozumie po francusku i zmienia litery w ? …
Ciekawe… Sałatka warzywna obecna na polskim stole od zawsze, we Francji nazywana jest sałatką rosyjską.
http://www.plurielles.fr/recettes-cuisine/entrees/salade-russe-5803102-402.html
Jednym ze sposobów na przypalone gary jest gotowanie obierków ziemniaczanych w małej ilości wody, ale jak ja przypalam gary, to solidnie! 2 nie udało się uratować. Winniczek – długie rozmowy telefoniczne w okresie przedświątecznym i telefon stacjonarny w drugim końcu domu, starego typu telefon, z przewodem.
Dopiero jak kłęby dymu mnie doszły, zorientowałam się, o co chodzi.
Jerzor zakupił dzisiaj komosę ryżową, nigdy tego nie jadłam, jutro wypróbuję i sprawozdam. Można to przygotowywać na różne sposoby, jak kuskus albo ryż czy też bardziej ceniony przeze mnie bulgur. Poczytałam o komosie, same dobroci!
Ale ciekawa jestem smaku.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komosa_ry%C5%BCowa
Majki,
w typowej sałatce jarzynowej polskiej są przede wszystkim ziemniaki, warzywa „ile wlezie”, , jajka na twardo, ogórek kiszony (nie korniszon), groszek z puszki, wszystko pożenione majonezem, podsypane dyżurnymi (ja tak robię – nie za wiele majonezu).
Nie ma szynki – być może dlatego ta jest „rosyjska”?
Moja babcia często dodawała do sałatki jarzynowej śledzia solonego albo chudej kiełbasy i wtedy doprawiała lylko oliwą, nie majonezem. No i bez zielonej pietruszki. Wygląda smakowicie.
O właśnie, zgłodniałam!
W innych francuskich przepisach szynka nie występuje.
Alicjo,
ja jadłam sałatkę jarzynową podaną i z szynką i z kiełbasą i nawet z żółtym serem, która jest chyba wg mnie najlepsza. Oczywiście wszystkie z majonezem. 🙂
Ewo,
dzięki za fascynujący reportaż z egzotycznego miasta.
Opis ruchu drogowego znakomicie wyjaśnia ponure statystyki śmiertelności w wypadkach samochodowych. W Gruzji przypada trzy razy mniej samochodów na tysiąc mieszkańców niż w Polsce, a w wypadkach giną 152 osoby na milion mieszkańców (w Polsce 143, na Litwie 148, w Szwecji, dla kontrastu – 31). Lepsze statystyki pod tym względem mają nawet Armenia i Azerbejdżan (po 130).
O liczbie wypadków z rannymi nic nie wiadomo, bo nie ma tam obowiązkowych ubezpieczeń. Dobrze przynajmniej, że pasy są obowiązkowe, co wpłynęło na zmniejszenie liczby zabitych w ostatnich latach.
Byliśmy w lesie, uzbieraliśmy parę garści kurek, pieprzników trąbkowych (zjedliśmy na kolację) i kilka prawdziwków.
Jak zwykle, gdy umyję okna, nadciąga deszcz 🙄
Russischer Salat – wersje niemieckie 😉
Salade russe wykreował ok. 1860 roku belgijski kucharz Lucien Olivier, który w Moskwie prowadził lokal „Ermitaż” z francuskimi specjałami.
Tajemnicę wspaniałego majonezowego sosu zabrał ze sobą do grobu.
Rosyjski kucharz z jego restauracji wykorzystał know-how, aby w innym lokalu podawać „sałat stolicznyj”. Sosu jednak do końca nie rozszyfrował 🙁
Nim doczytam, Danuśko,
mój zięć onegdaj został zatrzymany w kwestii odebrania telefonu za kierownicą. Też miło sobie porozmawiał z policjantką-konwojentką. Wymienili poglądy na niejedną sprawę tak, że zięć z dumą opowiadał o tym, jak zażegnał sprawę.
Przed paroma dniami, jak już zapomniał o tym, pokazał mi rachunek: 40.00 plus 28.95 za nakład administracyjny.
Dobrego wieczoru jeszcze!
Przepis z 1897 roku z książki P.P. Aleksandrowej „Rukowodstwo k izuczeniju osnow kulinarnogo iskustwa”
Sałat oliwje
(proporcje na jedną osobę)
Riabcziki – 1/2 sztuki
Kartofiel – 3 sztuki
Ogurcy – 1 sztuka
Sałat – 3-4 lista
Prowansal – 1,5 stoł. łożki
Rakowyje szejki – 3 sztuki
Łanspik (aspik, bulion) — 1/4 stakana
Kapiersy – 1 czajnaja łożka
Oliwki — 3-5 sztuk
Sowietskij oliwje
otwarnoj kartofiel
warionaja kołbasa („Doktorskaja”)
jajca
solionyje (marinowanyje) ogurcy
zielionyj goroszek (konserwowannyj)
majoniez
morkow (marchew)
Gruzja do zakochania, do patrzenia, do podziwiania, a admiratorką pióra W i obiektywu Ewy, jestem „od zawsze”. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Pepe – kiedyś Synuś nie miał biletu w tramwaju, była kontrola, uczeń wtedy 3 klasy technikum grzecznie porozmawiał, mandatu nie zapłacił, bo pieniędzy nie miał, kontroler powiedział żeby się nie martwił. No i nie martwił się. Po roku albo dwóch (nie pamiętam) przyszedł komornik do domu – myślłam, że Jarka apopleksja dopadnie. Gdyby od razu powiedział, że trzeba zapłacić, to nie! On myślał, że zapomnieli.
Przypalone garnki ( i blachy) w absolutnie bezbolesny i szybki sposob oczyszcza sie zagotowujac w nich lyzke lub dwie (lub tabletke) srodka do zmywarek elektrrycznych. Gotowac ok. 5-10 minut, wylac dp zlewu i przemyc w zlewie pod biezaca woda. Spalenizna jest miekka po obgotowaniu i latrwo schodzi. Czasami operacje trzeba powtorzyc dwa, a nawet i trzy razy (jesli na dnie powstala skamioelina), zmieniajac wode i dodajac nowa porcxje srodka, ale najczesciej schodzi za pierwszym razem.
Wszystkie srodki do doshwasherow dzialaja dopiero w wysokiej temperaturze. W wywarze ze spalonego garnka nie nalezy zanurzac rak, bo jest on bardzo zracy.
Nawet biale w srodku emaliowane garnki odzyskuja swa idealna biel po potraktowaniu ich w ten sposob.
Jesli garnek jest przypalony zzewnatrz , traktujemy go dokladnie tak samo, zanurzajac w wiekszym naczyniu i zagootowujac. Spalenizna latwo potem schodzi przy uzyciu metalowego drapaka , zwlaszcza te z waty metalowej nasaczone jakims mydlem latwo scoagaja wszystkie, nawet zastarzale, zaniedbane od lat przypalenia.
Moja Stara jest bardzo dumna ze swych garnkow, ktore wygladaja pieknie nawet po wielu latach ,np duza patelnia z nierdzewnej stali kupiona w latach 50-tych! Prezent sprzed lat od leciwej przyjaciolki.
Doczytałem, ale zdjęcia Ewy zostawiłem sobie na jutro.
Więc, wybraliśmy się z Laurą na grzyby. Dwie godziny czyściliśmy tylko to, co było do zatrzymania, bo Laura nie była do powstrzymania i zbierała, i zbierała. Wydzieliłem dwa pakunki dla sąsiadki i dla znajomych, niech sami sobie czyszczą, przy czym, w tej górze którą przerobiliśmy, nie było dosłownie ani jednego robaka.
Jakościowo nie było to oszałamiające, bo prawdziwki zebrał ktoś przed nami i mamy tylko jednego, młodziutkiego, na carpacio, ale dopisały dorodnie bardzo kanie, a samych czerwonych głów było ze trzy kilo. Maślaki można było dosłownie „kosą”.
Jakoś to trzeba będzie zagospodarować.
Duże wiadro. Prawdziwków dwanaście. Wszystkie duże, zdrowe i bardzo nabite w sobie. Największy prawie 30 dkg. Dom pachnie grzybami 🙂
Przestańcie natentychmiast!
Z drugiej strony – znaczy, grzyby wysypały, skoro każdy znosi i donosi.
Nie możemy, Alicjo. Ty też byś nie mogła 😉
I to jak!
Nowy się nie melduje, Cichala wcięło…co to za porządki? 👿
Dobranoc.