Arystokratyczna kuchnia florencka ma swoje zalety
Wspominałem jakiś czas temu, że jadłem u naszych przyjaciół – Tessy i Jakuba – wspaniałe risotto. Nie tylko, że bardzo smakowało ale odnieśliśmy i dodatkową korzyść: dostaliśmy przepis. Tessa zaś opowiedziała, że danie to jest w jej rodzinie od dobrych paru wieków. Wprawdzie nie od czasów pierwszego hrabiego Capponi (wówczas wydaje mi się jeszcze we Włoszech ryżu nie znano) ale i tak dodatkowego smaczku potrawie nadaje fakt, iż zajadali się nim florenccy arystokraci, kardynałowie i… rycerze-rabusie, bo i takich w rodzie Capponi nie brakowało.
Od tego smakowitego wieczoru już trzykrotnie robiłem risotto z gruszką i gorgonzolą. Za każdym razem udawało się. A ostatnia próba (w minioną sobotę na wsi) była – jak twierdzili goście – wprost rewelacyjna. Mogę więc z czystym sumieniem przepis popularyzować i zachęcać innych do tego samego.
Oto przepis i stosowne ilustracje:
Wszystkie niezbędne produkty
Risotto z gorgonzolą i gruszką wg. Tessy
50 dag ryżu arborio, 2 niezbyt dojrzałe gruszki, 2 łyżeczki masła, 3 łyżki oliwy, kieliszek białego wina, 6 szklanek gorącego bulionu (najlepiej z kury), 20 dag sera gorgonzola, świeżo zmielony pieprz
1.Jedną gruszkę (razem ze skórką) pokroić w małe kawałki i usmażyć na połowie masła.
Usmażona gruszka
2.Cebulę i drugą gruszkę obrać, cienko pokroić i podsmażyć w garnku o grubym dnie na reszcie masła z oliwą.
3.Dodać suchy ryż i dalej podsmażać przez parę minut. Podlać winem i ciągle mieszając odparować płyn. Następnie, ciągle mieszając, dodawać porcjami gorący bulion (gdy porcja bulionu zostanie wchłonięta – wlewać następną).
4.Kiedy ryż jest miękki, po ok. 20 min, dodać pokrojoną w kawałki gorgonzolę i podsmażoną gruszkę, wymieszać dokładnie, przyprawić pieprzem i podać.
I gotowe Fot. P. Adamczewski
Do risotta pasują białe wina. Najlepiej by było sięgnąć po wina z rodzinnej winnicy właścicieli przepisu czyli z Villa Calcinaia. Może to być np. Comitale. Może być – bo łatwiej dostępne – też vernaccia ale z nieodległego od Greve – San Gimignano.
Komentarze
Nie wiem,czy cesarz Otton
jadał na obiad risotto.
Ja chętnie jadam czasami,
choć wolę kuchnię z makaronami 🙂
W tamtym tygodniu jadłam risotto grzybowe przez cale dwa dni,bo bylam sama w domu i ktoś musiał mu dać radę.To gruszkowo-serowe bardzo mi się podoba,ale trochę poczeka na swoją premierę 😉
Pyro-będę bardzo wdzięczna za wszelkie przepisy na liny,bo Osobisty Wędkarz trafił na linowe zagłębie i teraz to będzie nasza ulubiona ryba słodkowodna 😉 Dobrze,że za kilka dni wyjeżdża na łososie na Litwę,to zmienimy rybną dietę.
Nawet,jeśli w Waszych żyłach nie płynie włoska,błękitna krew i nie mieszkacie
we Florencji,to życzę Wam udanego dnia 😀
Danuśka:
http://www.wedkuje.pl/przepisy,lin,275.html
Dzień dobry.
Do tej pory nie udało mi się kupić odpowiedniego ryżu. Jest długoziarnisty, jest brązowy, jest jeszcze jakiś, a potrzebnego nie mam.
Danuśka – aż tak pracowita nie jestem, ale poproszę Młodszą o zeskanowanie, wydrukowanie tych przepisów, potem wrzucę w kopertę i wyślę Tobie To w sumie z 10 dni potrwa. Uwagę moją zwróciło tylko to, że wszystkie przepisy przewidują odfiletowanie ryby. No owszem, ości to ona ma.
Alicjo,Pyro-dziękuję bardzo za zaangażowanie w rybną sprawę !
Pyro-to nie jest aż takie pilne,zatem spokojnie poczekam.
http://www.domosfera.pl/wnetrza/56,133445,14633755,Najpiekniejsze_lokale_w_Polsce_walcza_o_zwyciestwo_.html
Mnie się podoba Mleczarnia Jerozolimska w Warszawie i bardzo kolorowa, pozytywnie nastawiająca w nawet parszywą, jesienną szarugę Cafein Bistro w Szczecinie.
Pyro,
przepis na to risotto nie po to jest co pół roku zamieszczany, abyś mogła się wykręcać brakiem odpowiedniego ryżu 🙄
W internetowych delikatesach Piotr i Paweł za marnych 19 zł dostaniesz cały kilogram 😎
A jak już będziesz miała ten cenny ryż, to możesz wypróbować go także do risotto z borowikami. A potem sprawozdasz 🙂
Pogody cudnej ciąg dalszy.
Wczora z wieczora odwiedziliśmy bliżej położone tereny jagodowe, a tam… jagód zatrzęsienie i widoki do napatrzenia…
I cisza bezwietrzna, żadnych dzwonków, ani nawet ptak nie zaćwierkał… Tylko paluszki grabiały przy tych +8 stopniach 🙄
Nemo-u nas po jagodach pozostały już tylko wspomnienia,tudzież zapasy w zamrażalniku.Widoki też mamy trochę inne,ale łączy nas to +8 stopni 😉
Tyle było na moim termometrze dzisiaj rano.I owszem grabiały mi paluszki,
kiedy gnałam rano rowerem do pracy.
Placku-czasem zdrobnienia brzmią jakoś lepiej,zatem wybacz łaskawie te nieszczęsne paluszki 🙂
A nie lepiej to poświęcić 5 „złociszy” (+ koszty przesyłki, oczywiście)?
http://kormoran.sklep.pl/potrawy-z-ryb-henryk-debski-a,id7242.html
Trzeba naprawdę nie mieć rozumu, by białe „pisaki do plastyku” zciągać do Poznania z drugiego krańca Euuropy.
Arborio nie jest jedyną odmianą ryżu nadającą się do gotowania risotto. We Włoszech popularne jest też carnaroli i vialone nano (veronese).
Handel ryżem we Włoszech notowany jest od XIII wieku, a pierwsze własne uprawy od XV w.
asik
24 września o godz. 12:22
Gralutuję ortografii! Proporcjonalna do twojej złośliwości!
Po obejrzeniu terenów jagodonośnych postanowiłem zamieścić ogłoszenie:
Podejmę pracę jakąkolwiek, kwalifikacji oprócz wiadomych wszystkim nie posiadam żadnych. Na zbiór jagód pewnie się nie załapię ale poza sezonem też jest pięknie.
Zaraz, zaraz…Jaki brak kwalifikacji ? A dzięsięć lat oglądania Giewontu i innych tatrzańskich szczytów to mało? Sroce spod ogona nie wypadłem. Poza tym mogę robić cokolwiek , mogę zostać pastuchem, a nawet psem pasterskim.
Asik – w moim wieku brak rozumu jest:
a/ zrozumiały,
b/ tolerowany przez osoby dobrze wychowane.
Nemo – zjem risotto u Ciebie (jak nie w tym życiu, to w przyszłym).
Pyro!
Spokojnie nie wiesz kto zacz ten ;;asik´´
Ty je tyz slonsko dziolcha ,,no moze krojcung´
Zawsze mozesz napisac ,,Gorole nom mogom nagwizdac´´
A czymu ni.
Dzien dobry !
Alech sie wnerwil
asik
Ty jak je chlop to mysle ze nie- ty je ,,paciulok´´
Jom tyż wnerwiona 👿
Prosię udeptywało mnie od 5-tej, żeby nasypać do miseczki. Toż są pory na spanie, są i na jedzenie!!! Stawiłam odpór, musiało prosię odczekać swoje.
6C Ale słoneczko wzeszło, tyle dobrego. Herbatka poranna, w perspektywie roboty domowe. Obiad? Zajrzę, co by tam z zamrażalnika wyrzucić, zdaje się, że są jakieś pierogi…
Alicjo!
Prosie jest po to aby deptac.
Dobrze jest komu deptac i kogo.
U nas rano bylo 12° rano , teraz slonko jak w czerwcu i 23°
Alicjo-mogę Ci podrzucić Piksela 😉 On nie udeptuje od 5 rano.
Dopiero od 7.30 daje do zrozumienia,że czeka na poranny spacer.
A Mleczarnia Jerozolimska rzeczywiście z pomysłem 😀
Blogu ,dzisaj na obiad byly i jeszcze sa : placki kartoflane.
Zapomnieliscie o takich pysznosciach.
I jeszcze skwiercza na patelni.
Bylo po siedem an osobe , ciekawe czyj bedzie ostatni.
Juz kartofle sa sporej wielkosci ,dobre do tarcia.
Henryku – tośmy razem obiadowali – u nas też placki.
Oj, Henryku narobiłeś mi smaku plackami, faktycznie poszły jakoś w zapomnienie 🙁
Jest też w PiP ryż arborio za 5,0 zł, także bardzo dobry.
Małgosiu – czy byłaś w tej restauracji? http://whiteplate.blogspot.com/2013/09/merliniego-5-i-dwa-przepisy.html
Recenzja jest ciekawa.
Przecież na tym blogu co chwilę ktoś je placki kartoflane nawet jak o tym nie donosi 😉
Posadziłam kolejną partię cebulek, zebrałam pomidory, podlałam, co przywiędło (gorąco jest) za chwilę przygotuję ciasto na amerykańskie blueberry pancakes na podwieczorek, a potem wyskoczymy jeszcze raz na jagody.
Od czwartku ma być pochmurno i chwilowo nawet deszcz, ale nadal ciepło.
Asiu, byłam 🙂 , ale już jakiś czas temu. Smacznie było 🙂
W Warszawie jest coraz więcej ciekawych restauracji 🙂 Czy ulica Merliniego to Mokotów?
Pierwszy klucz żurawi na niebie 🙁
Danuśka,
już widzę oczyma duszy mojej, jak mi podsyłasz Pikselka! Toż zapłakałabyś się na „ament”, nie mówiąc o Alaine!
Nadchodzi pora na placki ziemniaczane, podobnie jak rozgrzewające zupy i tym podobne.
Można zrobić arystokratycznie, mianowicie sosik z gęstej kwaśnej śmietany + kapka majonezu, małe ugotowane krewetki, dużo czosnku utartego + dyżurne. Ten sosik każdy sobie pobiera w miarę jak placki schodzą z patelni, łyżeczka na placek (nie mylić z Plackiem!). Kto chce, posypuje cukrem (nie spotkałam sie tutaj z takim konceptem), kto chce, śmietany trochę bez wykwintów, a kto chce, malutki chrupiący placuszek bez niczego.
Dobry pomysł na kilkuosobową, a nawet kilkunastuosobową imprezę plackową, trzeba tylko mieć ochotników do obierania/ tarcia ziemniaków i tych, co przy kuchni do smażenia, innych do wydawania etc. Polecam!
Się przy tym nagadać można! Im więcej ludzi, tym lepiej i weselej!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Placki_ziemniaczane/img_3637.jpg
https://www.youtube.com/watch?v=ynXj1h3nqbM
Asiu-tak,Merliniego to na Mokotowie.Kiedy przyjeżdżasz?
Będzie okazja do mini zjazdu 🙂
Pan Majki-ale wiosną znowu przylecą !
Nie wiem,czy już kiedyś o tym wspominałam,ale moja Mama dodawała do ciasta na placki ziemniaczane jedną albo dwie utarte marchewki.Robią się wtedy w kolorze z lekka łososiowym.
Danusiu – 🙂
Przyznam się po cichu, że nie lubię placków ziemniaczanych. Nie wiem dlaczego, bo lubię ziemniaki i wszystkie inne potrawy przyrządzane z pyr.
Jeszcze jeden klucz żurawi (smutny): https://www.youtube.com/watch?v=9yGwO3ItiZY
Wiecie,że placki ziemniaczane to specjalność przemysłowego Saint Etienne?
Ja z kolei po cichu się przyznam,iż moim zdaniem to Polakom z Saint Etienne powinno dziękować się za tą chrupiącą specialite de la maison.To właśnie nasi rodacy pracowali tu kiedyś bardzo licznie w kopalniach,teraz już zresztą pozamykanych.
Zatem sądzę,że to my nauczyliśmy tamtejszych Francuzów robić najlepsze na świecie placki ziemniaczane 🙂
Nie ma obawy, że placki ziemniaczane zostaną zapomniane. Smażę je co najmniej raz w miesiącu. A pomysł z dodaniem tartej marchewki bardzo ciekawy. Zrobię to następnym razem.
Tymczasem przygotowuję śliwki w occie. W zasadzie robią się same, bo nie trzeba ich pestkować, tylko zalać zalewą, a potem przez 4 dni tę zalewę zlewać, zagotować i ponownie zalać śliwki. Jutro koniec śliwkowania.
Danuśka
Otymistyczne w tym wszystkim jest to, że do wiosny pozostało mniej niż sześć miesięcy 🙂
Na portalu onet.pl pokazują pieczone, nakrawane ziemniaki. Z boczkiem, czosnkiem i przyprawami, bardzo dekoracyjna potrawa i może być hitem jakiegoś mini – zjazdu albo uzupełniać liny z patelni albo jeszcze coś. Dawno temu sama podawałam na blogu przepis na ziemniaki pieczone w folii na grillu z boczkiem i cebulą. Bardzo smaczne ale one były w połówkach poskładane, pozawijane i tak pieczone – te są w 6-8 plastrach i pieczone w piekarniku bez folii.
Ja szukam natchnienia na jutrzejszy obiad i chyba zrobię pomidorówkę z kiełbasą. Młodsza jutro siedzi dłużej poza planowo. Zupa może stać i czekać do skutku, a makaron czy kluseczki i tak gotuję zawsze oddzielnie, więc się nie rozmoczą. Na deser owoce mieszane z sosem śmietanowym.
Jolinku-wracaj,proszę !
Pan Majki jest w cudownie optymistycznym nastroju !
Wiosna 😉 http://www.pinterest.com/pin/178947785166045108/
Mruśka chrapie na kanapie w pokoju moim komputerowym i niekoniecznie eleganckim, wewnętrznym i dość ciemnym w środku dnia.
Tak ma, w nosie wszelkie ludzkie reguły, no ale to kot, rządzi się swoimi prawami!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_9361.JPG
Wracam do porządków, muszę przygotować pokój gościom na dłuższy pobyt.
Danusko!
Ja tez´jestem za powrotem Jolinka.
Tylko bede bardziej stanowczy , Jolinku masz wracac i koniec.
Wszyscy na ciebie czekaja , koniec urlopu.
Buzka , jesli wolno.
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1924
„Co będziemy jedli za 100 lat?
Angielski uczony M. Haldane, biochemik z Cambridge, wydał książkę, traktującą o niespodziankach, jakie w przyszłości gotuje nam nauka w ogóle, a chemia w szczególności.
Pomiędzy innemi chemik angielski przepowiada kompletną rewolucyę w metodach naszego odżywiania się. Dzięki rozwojowi fabrykacyi syntetycznych środków spożywczych, a zatem zdaniem pana Haldane w przyszłości nie będziemy jedli ani śniadania, ani obiadu, ale po prostu połykali małe pigułki i pastylki, zawierające pożywienie odmierzone w odpowiednich dozach, tak jak obecnie lekarstwo w aptece.
Żegnajcie zatem miłe zebrania przy stole zastawionym potrawami, żegnajcie rozkosze smakoszostwa, żegnaj inwencyo kulinarna.
Ale pożywienie produkowane w laboratoryum chemicznem jest nie jedyną niespodzianką, jaką nam nauka obiecuje.
W tym samym czasie zaniknie rolnictwo, znikną pola uprawne, łany zbóż przejdą do dziedziny bajki, albowiem człowiek nie będzie już potrzebował produktów natury, aby się wyżywić.
A zatem człowiek przyszłości nie zobaczy już pól wyzłoconych pszenica, wysrebrzonych żytem, nie zobaczy sadów uginających się pod ciężarem dojrzałych owoców. Miejsce ogrodów, pól, sadów zajmą olbrzymie miasta fabryczne produkujące w ogromnej ilości syntetyczną roślinę porphyrococcus fixator.
Ten produkt pochłaniający azot z powietrza ma się tak przyczynić do tak wielkiego rozplenienia ryb w morzach i rzekach, że człowiek znajdzie w głębiach wód obfitość pożywienia. Ponieważ jednak sztuka kulinarna przestanie już wówczas istnieć, więc ryby te spożywać będą ludzie z pewnością w formie jakichś ekstraktów albo pigułek.
Zaiste, że takie życie odarte z piękna przyrody i rozkoszy podniebienia, będzie się przedstawiało mało ponętne.”
Pyro !
Ale udaly sie nam te placki kartoflane.
Mamy jakis ,,tele most ´´ jak ci nasi polscy experci Macierewicza.
Od katastrofy.
Przepraszam za OT. Wróciłem z ogrodu, a tam szaleją zimowity
O matko…muszę odpocząć.
Asiu,
takie przepowiednie pamiętam z lat 60-tych późnych, e tam…nic się nie sprawdziło i chyba nie sprawdzi, bo są przynajmniej dwie rzeczy, których człowiek nie odpuści – dobre jedzenie i s-ex, jaki kto preferuje 🙂
Asiu!
Maryjo !!! ale ten uczony pomylil sie do cna.
Bo tu u nas sady uginaja sie od jablek a jakie dorodne.
A lany pszenicy byly zlociste jak nigdy.
Chwala Bogu ze Bogu dzieki bo jakby nie daj Boze to niech Pan Bog broni.
Jolinku, wracaj jak najpóźniej z urlopu, to się nie powtórzy.
To Alicja pojechała, jestem za.
Yurek – w tym nowym komputerze latają mi reklamy. Bądź dobrym chłopcem i daj mi tę ochronną aplikację, proszę.
Właśnie wróciłem z wycieczki objazdowej po Toskanii i nie ulega dla mnie wątpliwości, że kuchnia włoska, w tym toskańska, nie umywa się do naszej. Oni praktycznie nie jadają surówek ani jarzyn gotowanych. Typowe tamtejsze jedzenie to goły makaron posypany tartym serem, zamiast zupy, oraz na 2 danie jakiś kawałek mięsa i kilka ziemniaczków albo garstka ryżu. Ewentualnie kulka lodów albo małe ciasteczko na deser. Podobnie jada się w innych częściach Włoch, a bywałem w Neapolu i w Lombardii. O śniadaniach nawet szkoda wspominać.
Prośba do Andrzejów, których jest tu aż trzech, by dodali sobie po literce w celu odróżniania jednego od drugiego.
Pyro, http://www.programosy.pl/program,adblock.html
Andrzeju,
a gdzieżeś Ty tam jadał? 😯
Fakt, że nie jedzą tam odwiecznej polskiej surówki z kapusty, ale sałat przeróżnych jada się tam wielkie ilości.
Trzeba tylko umieć zamówić 😉
No i nie brać „menu turistico” 🙄
Włoski klasyk w światowej kuchni
A tu przykłady dodatków warzywnych W karcie szukać pod „contorni”.
Są grzyby 😀 W naszym lesie 😀 W miejscu, gdzie nigdy niczego nie było 😀 Prześliczne i zdrowiutkie podgrzybki na grubych nogach 😀 Do tego cztery borowiki 😀 Mam, suszę i mogę się podzielić 😀
Dzisiaj były knedle ze śliwkami, jutro ryba (ta potępiana 😉 ), pojutrze krupnik na żeberkach.
A tak w ogóle to siedzę w zbieractwie (róża, winogrona) i przetwórstwie, łomatko 🙄
Yurek,
a nie takaż ludzka natura? Nie ma się co oszukiwać, otoczki dla zmylenia przeciwnika 😉
Podejrzewam, że Andrzej zaliczył objazdówkę organizowaną przez jakieś biuro turystyczne i mieszkał w hotelach z opłaconym wyżywieniem. To by tłumaczyło wszystko.
Hehe.
Sprawdziłam w naszych przepisach, nie ma żadnej surówki z kapusty 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/10.SALATKI/
No wiecie co?! 😯
A kapusta surowa, kiszona czy gotowana, to znakomite warzywo!
To może o kapuście coś?
Ja kapuszczę zawzięcie, jutro też, bo ona do ryby bardzo bardzo 🙂
Haneczko,
(21:32) ja Cię nienawidzę! Serdecznie i mocno! Jak wcześniej zapodałam, grzyby suszone mam ( z Polski!), ale szlajać się po lesie to je to!
To akurat nie było za ciekawe (zeszłoroczne na Pomorzu Zachodnim), ale ja w lesie nie rządzę:
https://plus.google.com/u/0/photos/115054190595906771868/albums/5792944703107549121/5799539787099549218?pid=5799539787099549218&oid=115054190595906771868
Ha, wzbudziłam skrajne emocje 😆
Co prawda tylko jeden prosty przepis, ale nie samym risotto człowiek żyje, nawet conti Capponi 🙂
To ja w takim razie jutro też ruszam na grzyby.
Jagód chyba wystarczy (z dzisiejszymi trzema kubełkami uzbieraliśmy w sumie ok 7 litrów), a na dzisiejszą kolację zjedliśmy ostatnie prawdziwki z soboty.
Z mizerią.
Pora wybrać się po nowe.
Kurki rozdaję, bo jakoś już nam obrzydły.
Jagody zbieraliśmy dziś aż do zapadnięcia ciemności, żadnego oglądania widoków, żadnego fotografowania, bo czasu było dziś o pół godziny mniej niż wczoraj 🙄
No, zjeżdżając podziwialiśmy Wenus na zachodnim niebie, na południu bielejące góry i ogólnie wieczorny nastrój 🙂
Haneczko, ciesze sie Twoimi zdobyczami :).
Łoczywiście, Haneczko, wzbudziłaś 👿
Czekaj, czekaj, niech ja Cię (mam nadzieję) w przyszłym roku dopadnę! Pióra będą latali!
Kurczę blade, zawsze za mało czasu, żeby szwendać się po lasach do znudzenia 🙁
Billy Cristal – przepis na kapustę świąteczną
B.C. -Święto Trąbek – Jesteśmy w domu mego brata, on gotuję zupę którą zwykła gotować nasza mama, tradycyjną świąteczną zupę. Zabrzmi to strasznie, ale jest pyszna – słodki i kwaśny kapuśniak z wołową łatą, taki „rosyjski barszcz”.
D.L. – Uwielbiam to i to. Borszcz i latę…łatę.
B.C. – Świetnie to wymawiasz, jednak jest w tobie trochę hebrajszczyzny.
D.L. – No pewnie dlaczego nie?
B.C. – ….i w twoich adwokatach.
Jest z nami także nasza siedmioletnia wnuczka. Wszyscy jemy zupę, a moja córka i reszta rodziny zaczyna dyskutować na temat ubocznego produktu związanego ze spożywaniem tego specjału. Po 30 sekundach odzywa się wnuczka – Ludzie, trochę klasy, trochę klasy ludzie. To mój Dom.
To jeszcze nic, pozostaje nam jeszcze to „duże święto”, a nie jest to wesoły Nowy Rok, o nie. Nie da się go porównać z żadnym innym Nowym Rokiem. Pościmy, pokutujemy za nasze grzechy, nie zapalamy świateł – Happy New Year!”
Tak się tym nieudolnym tłumaczeniem zmęczyłem, że na trzy ostatnie słowa sił mi zabrakło. Tyle o szczęściu rodzinnym i kapuście 🙂
Jolly 🙂 najcenniejsze są malutkie radości 🙂
Alicjo, przyjedź, a zaszwendam Cię do upadu 😀
Co przeżyłam, to moje. Jurek przesłał aplikację p/reklamową. Ja zabrałam się do instalacji, zawsze było po polsku, teraz po angielsku. Ja nie znam tego języka – kiedy program pytał, czy chcę… potwierdzałam (Ania nie miała czasu) w rezultacie zainstalowałam sobie ileś niechcianych programów, straciłam obydwie swoje przeglądarki ( a na nich ważne zakładki) i na godzinę zostałam w ogóle bez internetu. Przed chwilą Dziecko się zlitowało i pono wszystko wyrzuciło – mam internet! No, mam ale zamiast zwykłej Mozzili po obejrzeniu „przepisu” Placka wyświetlił mi się wielki na pół strony zegar i ktoś namawiał mnie żebym sprawdziła kiedy wezmę ślub! Zmówili się : w poczcie oferują mi środki na porost włosów, na potencję, na przedłużenie p – e -nisa (cudownie, ja chętnie) teraz jeszcze ślub. Chyba coś wypiję, bo i bez tego mam zawroty głowy
Nemo – Kurki Ci obrzydły? Znam ten ból – mój poczciwy Bombardier BD-700 Global Express także mi już obrzydł. Może czas na kajak czy łódkę? 🙂
Kurki jej zbrzydły… (to już nie ja, to mielący Żmudzin w rogu izby”
Pyro – Zapewniam Cię, że niczego nie straciłaś, a i ja wolę ten przepis w wersji angielskiej. Może Nemo to łaskawie przetłumaczy – nie chcę się Henrykowi narażać 🙂
Ten zegar to pewnie pewien nieśmiały śląski wielbiciel usiłujący umówić się na pierwszą randkę 🙂
Wszystkich
którym jakiekolwiek grzyby się znudziły, proszę podesłać do mnie!
Kurki są znakomite do marynowania, jak już się znudzą smażone, ale nie wierzcie mi. Ja nie tylko lubię zbierać grzyby, ale jeść też! W każdej postaci (surowej nie). Niestety, u mnie ni ma 🙁
Dlatego zazdraszczam 👿
A polecacie jakies przepisy an ryby? Coś z http://podbierak.pl na przykład?