Na wyścigi z niedźwiedziem
O czosnku niedźwiedzim już rozmawialiśmy. Parę osób polecało tę roślinę jako doskonałą przyprawę. Okazuje się jednak, że czosnek niedźwiedzi jest pod ochroną i zbierać go w lasach, gdzie rośnie w sporych ilościach, nie wolno. Można natomiast wysiać go we własnym ogródku i korzystać ile wlezie nie bojąc się konkurencji niedźwiedzi, które w tej smacznej roślince też gustują. Oto co można na ten temat przeczytać w ziołowym przewodniku:
„Czosnek niedźwiedzi to wiosenna roślina, po którą tuż po przebudzeniu sięgają niedźwiedzie w celu uzupełnienia witamin po zimowym śnie. W lesie rozpoznamy go bez trudu, ponieważ rośnie kępami lub tworzy łany jasnozielonych, lancetowatych liści (podobnych do konwalii) z białymi, strzępiastymi kwiatami. Roślina wydziela charakterystyczny, czosnkowy zapach. W Polsce jest objęta częściową ochroną, więc nie wolno jej zrywać w warunkach naturalnych, ale można ją z powodzeniem uprawiać w ogródku. A warto, bo to roślina posiadająca w swym składzie wiele witamin i składników mineralnych, m.in. aktywną siarkę i żelazo. Ma jeszcze inną, dość ważną zaletę – jest delikatniejsza w smaku i zapachu w porównaniu z czosnkiem pospolitym.
Czosnek niedźwiedzi rośnie głównie w lasach liściastych, zwłaszcza bukowych, w których nie występuje warstwa krzewów, w miejscach wilgotnych i w pobliżu strumieni. Uprawiany w ogrodzie potrzebuje zacienionego miejsca i żyznej, próchniczej gleby, bogatej w składniki mineralne.
Wprawdzie w źródłach historycznych brak jest informacji na temat wykorzystywania w leczeniu czosnku niedźwiedziego, ale niewątpliwie był znany od bardzo dawna. Człowiek od zarania dziejów uważnie obserwował przyrodę, która była dla niego m.in. źródłem surowców leczniczych. Wiedza i doświadczenie w ich stosowaniu przekazywane były ustnie z pokolenia na pokolenie. Podobnie było z czosnkiem pospolitym, o którym pierwsze wzmianki można znaleźć w babilońskich, egipskich i perskich rękopisach. W starożyt?nym Egipcie budowniczowie piramid otrzymywali stały przydział czosnku i cebuli, aby zachować zdrowie i siły do pracy. W antycznej Europie lecznicze właściwości czosnku opisał Hipokrates, Dioskurides i Pliniusz. Zalecali go jako doskonały lek na ukąszenia zwierząt, zatrucia oraz choroby skóry i przyzębia. Takie samo zastosowanie znalazł czosnek również w średniowiecznej medycynie klasztornej. Dodatkowo wykorzystywany był do sporządzania napojów miłosnych, a także do ochrony przed wampirami i demonami. Wierzono również, że daje on spożywającemu niedźwiedzią siłę, męstwo i zdrowie. Do dzisiaj czosnek z powodzeniem wykorzystywany jest do leczenia współczesnych chorób cywilizacyjnych, takich jak wysokie ciśnienie czy choroby krążenia.
Surowcem zielarskim są liście zbierane przed kwitnieniem rośliny oraz cebulki wykopywane późnym latem lub na początku jesieni. Liście można pokroić i ususzyć, rozkładając cienką warstwą na papierze, w zacienionym i przewiewnym miejscu. Jednak większą wartość leczniczą zachowają liście zamrożone (mrozi się je pokrojone, podobnie jak pie-truszkę czy koperek).
Czosnek niedźwiedzi obniża ciśnienie tętnicze krwi, zapobiega miażdżycy, poprawia pracę serca i przemianę materii. Oczyszcza organizm z toksyn oraz przyspiesza odbudowę flory bakteryjnej przewodu pokarmowego i wydalniczego. Poprawia pracę serca, pomaga na migrenę, szum w uszach, zawroty głowy i bezsenność. Stosuje się go także w stanach grypowych i na przeziębienie. Zapobiega niektórym rodzajom nowotworu złośliwego. Sprawdzonym sposobem jest również zewnętrzne stosowanie czosnku na brodawki i opryszczkę.”
Czosnek ten jest doskonałym dodatkiem do sałatek ale można z niego robić też dobre Pesto a także zdrowotne nalewki.
Komentarze
Dzień dobry (trochę lepiej dzisiaj widzę; już nie płaczę, tylko łzawię. A kysz, choróbsko! A kysz!).
Nie wiedziałam, że czosnek niedźwiedzi jest pod ochroną – kiedyś, każdej wiosny Jarek znosił mi pęki tej rośliny ze spacerów na Malcie. Kiedy Młodsza była na wyprawie naukowej nad Bajkał, dostawali sałatkę z czosnku niedźwiedziego do każdego posiłku – i w stołówce i w domach prywatnych. Mówiąc nawiasem była to jedyna surówka dostępna wtedy (1989r) w Irkucku i okolicy. Też lubię te liście, ale nie jadłam już kilka lat. W którymś programie p. Makłowicza pokazywano smażenie na przystawkę – na gorący olej wrzucano liście i natychmiast przewracano na drugą stronę – po minucie zdejmowane z patelni. Ponoć smaczne (sposób huculski) – ja nie próbowałam.
Ważne
Nie wiem, czy nasz Irek lubelski, jeszcze jedno ogniwo naszego łańcuszka geologicznego – to dzisiejszy Ireneusz, czy nie.
Tak, czy owak wypiję wieczorkiem toast za zdrowie i pomyślność naszego Irka. Najlepszego Druhu nasz!
Dzień dobry,
http://www.beawkuchni.com/2011/03/wiosna-i-czosnek-niedzwiedzi.html
Czosnek niedźwiedzi widziałam w Puszczy Białowieskiej, taki jak na zdjęciu zamieszczonym przez Asię. Ale wiadomo, w puszczy absulutnie niczego nie wolno zrywać, więc nie poznałam jego smaku. Nemo często wspomina o czosnku z własnej uprawy.
Poszłam na zakupy i trafiłam akurat na samochód z rybami. Przyjeżdża zawsze w piątek. Kupiłam świeże śledzie do usmażenia i do zalewy słodko-kwaśnej. Szkoda tylko, że są niewypatroszone.
Zdecydowanie unikam kupowania wypatroszonych śledzi. Te w całości są dla mnie gwarancją świeżości. No coż, ale mam szczęście mieszkać nad morzem.
Podobno u mnie ma być tego czosnku od zarąbania, niedźwiedzie zachodziły, ale paluszkiem owego czosnku nie pokazały, wredoty.
Ciąg dalszy wczorajszy. Jak zwykle wlazłam na Jatki (wspaniałe galerie artystyczne). Zazwyczaj Jerzor mnie odciąga od różnych takich, tym razem stróza nie było przy mnie, natomiast z wystawy uśmiechnął się do mnie Anioł. Przecież nie przejdę obok, normalnie mnie wzywa uśmiechem!
Właścicielka malutkiej galerii, Bożena Czok, artystka w szkle. No to ja zaczęłam od tego, jak to w czasach studenckich moim sąsiadem na Agrestowej był Zbigniew Horbowy (swoje prace wystawiał naonczas w „Amforze” na Rynku) i mówiliśmy sobie dzień dobry na dzień dobry. Bożena na to, że to był jej profesor na ASP. Pogadałyśmy i krakowskim targiem nabyłam tego Janioła, chociaż prawdę mówiąc, dałabym za niego tyle, ile było napisane.
Wrocławianie,
warto tam zajrzeć, choćby pooglądać. Ja mam parcie na SZKŁO!
Jak ja się z tym Janiołem przez pół świata będę turlała, pływała, fruwała – jeszcze nie wiem, ale na końcu do serca przytulę i nie wrzucę do żadnej torby miętkiej, o nie!
Tu kawałek o Artystce od Janioła:
„Cykl postaci ZAGUBIENI W ISTNIENIU wykonanych techniką fusingu, którą artystka zgłębia od 12 lat, jest kontynuacją jej prac dyplomowych na wrocławskiej ASP. Jedna z nich została wyróżniona w Corning Museum of Glass w Nowym Jorku i tak o niej pisała współczesna kurator Susane K.Frantz (SKF):?Pojawiły się intrygujące i niekonwencjonalne prace z Polski. Proste metalowe formy połączone z załamującym się szkłem.(?) są ekspresyjne i nie pozwalają przejść obok siebie obojętnie ujawniając symbolicznie całą istotę życia bez sentymentów??
Bożena Czok idzie dalej tą drogą w kierunku zadumy nad życiem i przemijaniem, szczęściem i bólem, a jej przemyślenia wyrażają owe postaci zawieszone w przestrzeni i zamknięte w ramach, które ogranicza tylko wyobraźnia
Stynka – moja Ryba też nad morzem, a na dobrą rybę do Mamuni w Poznaniu przyjeżdża. U nich smażalnie mają wszystko z kartonów , z chłodni – można też mieć znajomego rybaka…
Potuptałam po warzywa i nabiał i zostawiłam w sklepiku omc 50-tkę, bez paru groszy. Zaznaczam, że nie kupowałam owoców, sera, cukru, kawy itp. W moim koszyku znalazły się 2 kostki masła, słodka i kwaśna śmietana 18%, jogurt bałkański, trochę ponad kg fasolki szparagowej, 2 małe cukinie i 3 papryki, pęczek dymki.
Piekielnie drogie jest to moje miasto.
ten czosnek niedżwidzi to pod ochroną chyba na wszelki wypadek bo ma liście podobne do knowali a one pod ścisłą ochrona są …
kupiłam sobie na jarmarku sól czosnkowa i tyle mam z wspólnego z tym ziołem …
śledzie kupuje w Tesco bo mają takie małe i ja je sobie smażę na chrupko … pycha …
Irku jak nawet nieimieniujesz to i tak Cię ściskam serdecznie i przypinam medal przyjaciela bloga … 🙂
wakacje się rozpoczęły … hura … 🙂
Pyro to drogi sklep jest … przepłaciłaś …
Pyro,
wszystko zależy od punktu siedzenia. Jerzor od lat się zachwyca, jak tania jest zywność w Polsce (a on jako krakowski centuś umie liczyć).
Przy okazji – witam stynkę na blogu 🙂
Jolinku – warzywa i owoce w Pyrlandii w większości asortymentów są znacznie droższe, niż w W-wie. Nie mówię o sieciówkach, bo tam tych produktów nie kupuję.
Jolinku51, do smażenia także wybieram te mniejsze śledzie, oczywiście bałtyckie.
Czasem proszę sprzedawcę: „takie, jak dla kota”.
Ja także myślę, że Pyra przepłaciła. Wystarczy poczekać na fasolkę jeszcze ok. dwóch tygodni (tu, nad morzem), a na paprykę – do połowy sierpnia.
stynka ja Cię też witam u nas … 🙂 … w fajnym miejscu mieszkasz …
Też serdecznie witam Stynkę; przegapiłam grzeczny ukłon na powitanie. Siadaj przy stole i opowiadaj.
Śledzie, a właściwie śledziki / bo małe/ już usmażone. Jako ryba smaczna i tania/ te dzisiejsze były po 5 zł/ cieszą się sporym powodzeniem i na hali w godzinach popołudniowych jest mała szansa na ich kupno. Tak więc przynajmniej u nas nie ma raczej obaw co do ich świeżości.
Jolinku,
wyczytałam w linku Asi, że czosnek niedźwiedzi jest objęty częściową ochroną gatunkową. Rozumiem, że może być zbierany na cele ziołolecznictwa. Ale chyba nie każdy może go sobie zbierać w lesie.
Radio Gdańsk ogłosiło konkurs na kulinarnego testera, który w okresie wakacji będzie odwiedzał różne lokale gastronomiczne i testował różne dania. Wybrano Annę Szreder, studentkę V roku biologii. Trzy razy w tygodniu na antenie radiowej będzie zdawała relacje kulinarne. Bardzo lubi kuchnię włoską i słodycze. ” Wygadana ” osoba, ale w sensie pozytywnym, sympatyczna i pełna optymizmu.
Zjazdowicze,
pamiętacie pierwszy Zjazd w Kórniku?
Nie mogę sięgnąć do wielu zdjęć z tamtych lap, ale ja i Wojtek z Przytoka wystąpiliśmy krawatnie 😉
Tu z Pyrą po raz pierwszy w realu.
Oj, łezka się kręci…
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Zjazd/img_2481.jpg
Podobno teraz jest najlepsza pora na zrobienie bardzo ciekawej w smaku nalewki z arcydzięgla. Oczywiście tylko z prywatnych upraw ogrodowych, bo też jest pod ochroną.
http://ziolanazdrowo.pl/ziola-lecznicze/arcydziegiel-lekarski.html
http://www.potrawyregionalne.pl/152,7264,NALEWKA_Z_ARCYDZIEGLA_.htm
http://www.potrawyregionalne.pl/208,1137,ANGELIKA__NALEWKA_Z_ARCYDZIEGLA_.htm
Nie znam nikogo, kto ma w ogrodzie arcydzięgiel. Młoda jest zadowolona; jej uczniowie z kursu rozszerzonego dobrze zadali maturę z geografii, z reguły powyżej 80%. Najlepszy – 99%. Natomiast ci. którzy pisali arkusz podstawowy, tak sobie. Naczelny obibok dostał zaledwie 15%.
Byku, te loty dopiero znowu za dziesięć miesięcy.
Nb, mówi się Sinti i Roma. Trzy dni temu, ok 23.00 widziałem z balkonu dwoje ludzi grzebiących w kontenerach na śmieci. Kobieta, wyglądająca jak matka stojącego obok ok 30 letniego mężczyzny, ubrana tak, że kwalifikowała się do ww dwugrupy, podnosiła worek za workiem i puszczała. Wychodziło na to, że zawartość nie spełniala oczekiwań. Mogło tylko chodzić o coś, co nadawało by się jeszcze do zjedzenia. Ludzie, ponad 40 lat tu siedzę i czegoś podobnego nie widziałem. Nie wiem też, co o tym sądzić.
dla ciekawych wina rodzimego i Stadionu Narodowego ..
http://winicjatywa.pl/2013/06/14/viii-konwent-polskich-winiarzy-warszawa-2013-program/
ja właśnie dlatego, że boję się pomyłki nie zbieram żadnych ziół ..
dobrze, że wyjeżdżam bo to granie, wycie, rapowanie pod oknem wychodzi mi nosem .. i nie ma ratunku tylko wyjechać .. wyją teraz prawie każdego dnia bo mają 5-cio lecie .. wszyscy tu mieszkający mamy przechlapane bo ktoś wymyślił Amfiteatr w środku osiedla ..
Jolinku, a co będzie tu jak jeszcze ty wyjedziesz?
Nie w rajnlandzie, byku.
Jak jeszcze żyłem tam, gdzie tylko kominy i szyby, to pozwalaliśmy sobie kpić z rajnlenderów, by nie nazywać ich gorolami.
Pyro( 10:25 ). Dziękuję 🙂 Dziś św. Ireneusza biskupa Lyonu. Nomem omem jam też spod znaku Lwa. Stawiam dereniówkę
Na Twoje wtedy Irku!
Wznoszę tedy z sauvignoon blanc i życzę, oprócz zdrowia i szczęscia, dobrego zwlaszcza rozeznania w tej całej zieleninie.
Twoje zdrowie Irku! Wszystkiego najlepszego!
Irku – najlepszego! 🙂
Dziękuję 😳
No, dobrze.
Wyprowadzę jeszcze psa, zbiorę to co po kocie* i wybiorę się ostatecznie w stan przedsenny.
Z „dobrąnocą” jeszcze się powstrzymam.
*) Kotka nasza od miesiąca poza domem i nie chce wracać. Wystawiam jej pokarm w piwnicy, przez otwarte drzwi od tejże. Była już i zjadła.
Dobry wieczor,
Irku, najlepszego!
Stynko,
Hola!
Wykrzyknik powinien byc do gory nogami, jako ze hiszpanski trzeba by bylo odswiezyc :).
Irku – jeszcze trochę muzyki 🙂 :
https://www.youtube.com/watch?v=nelBb8R-BP0
Jolly. Tylko na początku. Na końcu jest dobrze!
Irkowi najlepszego!
Co prawda już jest dzisiaj, ale jak policzę 6 godzin do tyłu, to w Kingston jest wczoraj 🙂
Znakomite kabanoski cieniuteńkie jak ołówek, pycha. Firma… zapomniałam, a nie chce mi się schodzić do lodówki i sprawdzać.
W czytaniu Eustachy Rylski „Obok Julii”, nie jest to płodny pisarz, ale znakomity (moim zdaniem). Udało mi się zebrać (i przeczytać) wszystkie powieści i zbiory opowiadań.
Dzisiaj muszę się udać do księgarni po te książki, co to ich nie mogłam unieść, chyba zamówię taksówkę.
Piękny dzień we Wrocławiu, słoneczko, ptaszki nadają, niestety, cały ten sielski obrazek psują co chwila startujące samoloty z pobliskiego lotniska. Znak czasów – kiedyś startowały/lądowały ze trzy dziennie, a teraz co rusz 🙄
A propos zbierania grzybów, ziół i tym podobnych, słuszna uwaga byka, że lepiej nie zbierać, chyba że się jest czegoś absolutnie pewnym. Ja się znam bardzo dobrze na KILKU grzybach (kurkę trudno z czymś pomylić na przykład) i tego się trzymam, trudno też pomylić opieńki.
Jolinku,
kwiatu lipy też z niczym nie uda Ci się pomylić, a lipy właśnie kwitną 🙂
Witam, Alicjo zazdroszczę.
dzień dobry …
pepegor wszyscy odpoczniemy i wrócimy tu z radością …. 🙂
Kochani słoneczka, uśmiechu i lipcowych miłych wakacji … 🙂
Irku to moje ściskanie jest bardziej aktualne … 🙂
a ja prawie na łono natury wybywam … 🙂 .. do napisania ….
Irku – spóźnione ale nie mniej serdeczne życzenia i to od dwojga!
Piotrom i Pawłom NAJLEPSZEGO! Uściski mocne i ucałowania!
Dzień dobry.
Dzisiaj mam dzień wizyt rodzinnych, więc nie będę mogła przy naszym stole wiele siedzieć.
Pawła mamy jednego, kochanego, nader rzadko już nas odwiedzającego – PaOLOre – oby Ci słoneczko zawsze świeciło (a nie w oczy przypadkiem).
Solenizantem jest Owczarek Podhalański – Krzesny! Smadnego i jałowcowej ile trza!
Jeszcze jest Peter spod Eigeru w zgodnym stadle z Nemo – Peterowi życzę niezgłębionych jaskiń do penetracji i godnego napitku po szczęśliwych powrotach z tych otchłani. Prosit!
Yurek – ratunku! Kiedyś podawałeś mi telefon do serwisu internetowego. Zgubiłam, nie mogę znaleźć. Możesz jeszcze raz? To ja bym zaraz w poniedziałek tam zadzwoniła, bo teraz Młodsza w domu odstawia mnie na aut. O!
A w Paryżu kończy się przeprowadzka Sławka. Pamiętajcie kto tam prywatnie z Mistrzem uaktualnić adresy i nr telefonu stacjonarnego.
Dla Pyry w zastępstwie Yurka : http://www.serwispoznan.com/?kontakt,2
paOLOre życzę Ci byś znalazł choc trochę czasu dla starych przyjaciół. I szczęścia!
Owczarkowi zaś wspólnej wyprawy na bobry. Hau.
Lato obfituje w rozliczne głośne rozrywki. Ja też wczoraj uczestniczyłam w takim głośnym wydarzeniu, ale w miejscu oddalonym od budynków mieszkalnych. W Gdyni odbywa się drugi już Festiwal Orkiestr Wojskowych, a ja choć z przekonania pacyfistka, mam sentyment do orkiestr dętych, co jest skutkiem dzieciństwa spędzonego w małym mieście z dwoma jednostkami wojskowymi i jedną orkiestrą.
Orkiestr było 11, więc koncert trwał ponad trzy godziny i skończył się o północy. Tyle tylko, że okropnie zmarzłam, bo jak zwykle za lekko się ubrałam. A dziś rano o godz. 7.30 z łóżka wyciągnął nas sygnał domofonu – obwoźna sprzedaż truskawek. Wyszliśmy na spiochów. Sprzedawca stwierdził, że u nich we wsi już nikt o tej porze nie śpi. Oprócz truskawek kupilśmy jeszcze wiejskie mleko. Nastawiłam je na zsiadłe. Już widać, jak na wierzchu zbiera się śmietanka.
Dziś na obiad klopsiki w sosie koperkowym.
Witam, Pyro tel: 61 668 12 51
Dzień dobry,
wśród solenizantów jest również pepegor. Wszystkim Panom piękne powinszowania 🙂
Wszystkiego najlepszego dla tych, którzy świętowali imieniny i urodziny w ostatnim czasie 🙂
@byku-poligloto
Du skriver bra p? svenska men du skriver bäst p? tyska
Ni – zaimek osobowy l.m. 2 os „wy albo „pan, pani” – te dwie formy sa archaiczne i nie uzywa sie. Zamiast tego jest zaimek osobowy „Du” (Ty), nawet tak sie zwraca do krola
Piotrom i Pawłom – najlepszego!!! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=xlZ-62_NCM8
@ ozzy 17:56
Ale bez „ni” nie będzie palindromu. 🙂
Wrocław odwiedzam co roku od lat. Zawsze piękny. Lubię się włóczyć sama po znanych mi zaułkach w centrum, po knajpkach i księgarniach.
Panie z empiku poprosiły, żeby częściej na zakupy. Wybrane przedwczoraj przeze mnie książki (tylko polskie!) czekały pod kontuarem, ładnie poukładane.
Dostałam pudło na wysłanie, ale nie jestem pewna, czy to wszystko, przecież zostaję na dłużej.
?
uwaga: znaki zapytania ? ( nie drukuje w blogu – pewnie jakis kod) to
samogloska „?” (czyli dawne – aa) a wiec „a” z koleczkiem nad samogloska a – czyli nowy grafem.
Yurek – dziękuję pięknie.
Byliśmy na dalekim przedmieściu w gościach. Miłe popołudnie, a w wielkiej torbie świeżo zerwane z grządki „prawdziwe” ogórki, kper, chrzan i potężny pęk lubczyku. Ogórki zakwaszę jutro, lubczyk już pokrojony w pojemnikach i w zamrażarce – wystarczy chyba na 2 lata i jeszcze sporo zostało.
Nim dzionek minie,
Piotrom i Pawłom wszelakim co tu bywają pozdrowienia, a tym co dzisiaj świętują, zdrowiaszczęścia!
A, jeśli ktoś był pomyślał dzisiaj o mnie, to bardzo dziękuję.
Dobry wieczor,
Pepegorze, Paolore, Piotrom i Pawlom najlepszego!
Nareszcie lato, choc pewnie nie na dlugo ;).
🙂
Wikipedia Golemem naszych czasow
Piotrom i Pawłom wszystkiego najlepszego! Wasze Zdrowie!
Dzień dobry – z własnej maszyny – jak to się stało nie mam pojęcia. Włączyłam żeby poczytać i eureka! Jest!
Od bladego świtu jestem dzisiaj jako ta pszczółka – zakisiłam ogórki i chyba starczą nam na długo, bo sporo ich było, przygotowałam fasolkę do gotowania i kotlety do smażenia. Za pół godziny nastawiam obiad. Nie mam żadnego deseru, chyba, że Młodsza wychodząc z psem kupi kawałek ciasta – gotowca. Wczoraj nastawiłam się na upieczenie drożdżowego placka z owocami, ale nie zmieściłam się w czasie, a po powrocie już mi się nie chciało.
Do szparagów z jajkiem w koszulce taki czosnek jest idealny 🙂
Czy smakuje – ani szparagi, ani jajko w koszulce, nie kojarzą mi się z czosnkiem pod dowolną postacią. Obiad zjedzony, doceniony i nawet pies szczęśliwy, bo po cichutku dostał ode mnie kość z mojego kotleta, as przy kości starsza pani to i owo dla psiaka zostawiła. Teraz się zdrzemnę z pół godziny, potem mogę plotkować dalej.
Piotrom, Pawłom oraz Irkowi ciekawych odkryć kulinarnych i zdrowia byście długo , długo
mogli się nimi cieszyć.
Wyśmienicie smakuje twarożek z czosnkiem niedźwiedzim.
Wszyscy wybrali się w krzaki? Kiedy wreszcie mam swobodny dostęp do sieci, nie ma z kim pogadać.
Krysiade pasie żubry, Haneczka podlicza miesiąc muzealny, Żaba nie ma komputera, Sławek się przeprowadza (jutro premiera w nowej lokalizacji) a Marek mu pomaga i wiesza własną wystawę fotek paryskich, Jolinek zaczęła urlop, Zgaga pilnuje mieszkania i kota, Nemo odpoczywa blogowo, Nisia pisze (aktualnie jej wpis poświęcony festiwalowi i warsztatom chóralnym w Międzyzdrojach na łamach Studia Opinii) Pepegor pewnie rodzinnie spaceruje, Alicja odwiedza, Ewa z Witkiem zwiedzają, a Gospodarz szykuje nowe wpisy – wszyscy zajęci. Nowy też zaorany, Cichal szykuje się do rejsu – rozłazi się to bractwo, jak koty z koszyka.
A Pyra wbrew. Za chwilę nastukam dalszy ciąg anegdot „bohaterkich” osobno – jak kto nie lubi tematu, to pominie i cześć.
Anegdoty dyktatorsko – bohaterskie wg Moniki Milewskiej c.d.
Otóż pani Milewska na kilkuset stronicach „Bogowie u władzy” dowodzi, że w ciągu tysiącleci społeczności niewiele się zmieniły i nadal eksploatują mity herosów, mity chtoniczne i solarne z całym sztafażem rytów i obrzędowości. A dowodzi tego na podstawie sylwetek Aleksandra Macedońskiego, Cezara, Kaliguli, Napoleona, Hitlera, Lenina, Musoliniego, Stalina, Ceausescu, rodu Kimów – 10 postaci o nadawanych (albo narzucanych) atrybutach boskich wybrańców. Autorka wychodzi z założenia, że znany z psychologii i antropologii kultury „zmysł religijny” społeczeństw, jest podstawą tworzenia teatrum politycznego przez cały okres dziejów. Mało tego – żadna z dotychczasowych religii nie miała takiej siły sprawczej, jak charyzmatyczne ruchy społeczne. Może tańczący Derwisze zbliżyli się do tej zbiorowej ekstazy, może zgromadzenia publiczne JPII miały podobną intensywność przeżywania wspólnoty z elementami ludycznymi, ale gdzie im tam do Parteitagów, pochodów zwycięstwa, „świetlnych katedr” na cześć Wodza, albo demonstracji okresów rewolucji. A mechanizm ten sam. I współczesna propaganda znakomicie to wykorzystuje. Już w latach 20-tych ub w. „czerwone kąciki” w każdej chacie chłopskiej na Uralu, Powołżu, Syberii zamiast ikonostasu miała ikony Lenina, a potem i Stalina z palącymi się często „wiecznymi lampkami”, kwiatami z papieru i świeczkami palonymi w dni uroczyste.Ewenkowie tworzyli baśnie o Leninie wiecznie żywym, który wspomaga renifery, leczy ludzi, chodzi po świecie i czyni sprawiedliwość. A Adolf? Który został wysłany przez Opatrzność? Słyszał głosy? Bóg nim kierował? I poszły za nimi miliony. I znowu pójdą jeżeli w odpowiednim czasie kolejny Zbawca stanie przed i ponad nimi.
Pepegorze, z opoznieniem imieninowo wszystkiego najlepszego 🙂
Pepegorowi i Irkowi przesyłam imieninowe uściski i najlepsze życzenia . 🙂
Pyro,
mam nadzieję, że ten cud techniczny to nie chwilowy kaprys komputera i że wreszcie będziesz mogła swobodnie pisać z własnej maszyny.
Co do czosnku niedźwiedziego, to myślę, że może być on podobny w smaku do liści zwykłego czosnku, więc powinien pasować do szparagów i jajek w kuszulkach. Muszę poznać smak tego czosnku i zerwać gałązkę w lesie. Tylko gałązkę, bo to roślina chroniona częściowo, a po drugie lepiej być ostrożnym z nieznanym.
Nie mam ogródka warzywnego , ale ” upycham” pomiędzy kwiatami i krzaczkami trochę bazylii, mięty, szczypiorku i właśnie zwykłego czosnku. Teraz muszę znaleźć jeszcze miejsce dla lubczyku, który pięknie wyrósł w doniczce.
Pyra zagłębia się w bardzo poważne lektury, a mnie ostatnio wciągnęły kryminały Camilli Läckberg. Czytam już trzecią część. Są to jednocześnie powieści obyczajowe pokazujące problemy szwedzkiej prowincji.
Dziś w Gdyni można było podziwiać paradę orkiestr wojskowych na ulicy Świętojańskiej. Długie ulice w miastach bywają w takich sytuacjach bardzo przydatne. Wyległo mnóstwo osób, ale przeważnie w wieku średnim i starszym a także dzieci. Młodzieży raczej niewiele, to chyba rozrywka raczej nie dla niej. W każdym razie Gdynia dziś tętniła życiem i żywą muzyką. Orkiestrowi muzycy napracowali się przez ostatnie dni, bo występów i przemarszów było całkiem sporo.
Dla chętnych ciekawy artykuł o ostojach długowieczności : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,14057568,Niesmiertelni_chodza_piechota.html
Po uroczystościach, ufff….
Spóźnione ale szczere podziękowania za życzenia 😳
Spóźnione ale szczere życzenia imieninowe dla świętujących Piotrów i Pawłów 🙂
Jeszcze bardziej spóźniony (bo zapływanym/zabieganym jest) z życzeniami dla Piotrów, Pawłów i Irków (kielo Was jezd?) Niech Wam się wiedzie!
Pyro! Nie mam czerwonego kącika, ale mam Pyrowy! Nie ma papirzanych kwiatków, nie palę świeczek, ale czasem okadzam aromatem rumowym.
A ja wczoraj zapomniałam o Pepegorze. Dzisiaj, po wpisie Aliny (sława i chwała!)zadzwoniłam do niego i przeprosiłam – ku uciesze L.P.. Już drugi raz w tym roku Pepe wypadł mi z pamięci. Wstyd i przykrość, a lubię Hanysa i jego fertyczną niewiastę też.
Młodsza dzisiaj na kolację zrobiła klasyczną, letnia sałatkę z sałaty, oliwek, pomidorów i mozarelli – przyprawy, oliw i cytryna. Dobre było.
ps – popijamy do tej sałatki czerwone, hiszpańskie. Da się pić ale bez specjalnej przyjemności. Wino dostała Młodsza od koleżanki, która wróciła z Hiszpanii. Nie warto było wozić. To wino ratują tylko garbniki.
Koniec świętowania, jutro normalny dzień .
Dziękuję wszystkim którzy o mnie pamiętali i dziękuję tym, którzy w ogóle pamiętali o Piotrach i Pawłach.
Z Pyrą to osobna rzecz. Tak skrupulatnie wymieniała, a o mnie zapomniała. Nie, żebym wziął za złe, nawet chichotałem, że mam fant na nią. I proszę, zgłosiła się osobiście. Dziękuję i całuję obie ręce!
Co do tematu przewodniego muszę dodać, że akurat tego czosnku, tego niedziwiedziego nie lubię. Coś jest w nim, co mnie odrzuca. Owszem, w twarożku, nie przeszkadza mi, ale intensywniej, w świeżych sałatkach np, nie bardzo mogę. Odkryciem moim na wyspie natomiast był czosnek, który Sławek i Marek nazywali dzikim. Wygląda podobnie do uprawianego, wyrasta z kwiatem do ok 1.5 m, a po wyrwaniu ma stosunkowo małą bulwę, z dwoma ząbkami. Niestety, nowa picasa3 jakoś mi nieprzychylna i nie mogę umieścić stosownych zdjęć. Czosnek wspaniały, łagodny i nienatrętny, nawet po spożyciu ogromnych ilości. Zbieraliśmy tego całe pęczki, bo to rośnie tam wszędzie. Ciekawe, czy u nas też można znaleźć cos podobnego.
Pepe – u mnie na pozostałościach fortów niemieckich rośnie dziki czosnek – bardzo gęsto zarasta, ma szczypior drobniejszy od szczypiorku cebulowego i drobniutką cebulkę – nie wiem czy dwa czy jeden ząbek, chyba jeden. Rzeczywiście bardzo delikatne w smaku. Cebulek mi Jarek nie przynosił, bo maleństwa ale pęczki szczypiorku tak – do chleba z masłem i do twarogu.
Nie wiem Pyro, jak to dalej z nim, tzn po zakwitnięciu. My byliśmy, gdy pęki kwiatów wyrastały akurat. Sławek mówił, że po przekwitnięciu trudno go w ogóle wyrwać. Wydaje mi się jednak, że że warto było by spróbować, aczkolwiek ta delikatność, która mnie tak zachwyciła, może się obrócić w mniej przyjemnym kierunku.
Allium ursinum/ramsaluk – czosnek niedzwiedzi w Szwecji
wystepuje na polnocy z reguly w lasach debowych – nie jest raczej znany jako przyprawa. Zreszta, tak jak grzybobranie tak i ziolozbieractwo jest zajeciem rzadkim wsrod Szwedow. Osobiscie, bym sie nie wazyl tego zjesc. Kupujac w sklepie, wiem co biore – za grzybami nie przepadam.
Dobry wieczór 🙂
Ja to prawie zapomniałam, jak się nazywam… Od jutra będzie jeszcze gorzej, bo zaczynam urlop i brakuje mi wołowej skóry 😕
Pepe, wiesz, że ja Cię bardzo, nawet gdy mnie nie ma 🙂
Haneczko, ściskam, choć Cię tak mało.
Dlatego ostrożnie jak mogę.
Ucałuj mi Jurka!
@byku
nie jadlem i chyba nie bede…wole kaczke badz ges nadziewana. Wielu potraw nie jem – po prostu nie lubie i koniec. Nie cierpie wedzonych ryb …losos czy wegorz, nie gra roli – tu w koncu nie jest to takie drogie. Zadnych owocow morza. Po prostu nie lubie tego. Nic poza tym sie nie kryje w moim menu. Ot, taki jestem.
PS mam wolne teraz – z dwoch powodow: 1. uszkodzona reka (fraktura) 2. moj czterotygodniowy urlop — moje dzieci sa na wakacjach (Petersburg i pdn Szwecja) z moja ex.
Pepe – chyba nie mówimy o tej samej odmianie. To, co mi przynosił Ślubny, to się prawie nie różniło od trawy – tylko trawa ma płaskie liście, a to miało rurkę liściową dość jasną, zapach i smak zalatujące czosnkiem ale b. delikatnie. W początkach lata te liście robiły się twarde, więc ludzie zbierali tylko wiosną. Wtedy były miękkie i delikatne.
Ozzy,
typowe dla sytych społeczeństw. Ciekawe, kiedy skończyli się tym interesować.
Jak trzydzieściparę lat temu spotkałem kogoś w lesie, na grzybach, to mogłem go z góry zagadać po polsku. Teraz raczej po rusku. Miejscowi się takimi rzeczami z reguły nie interesują. Poza paroma freekami.
Pepe, zrobione 😀 Pan mąż zasypał mnie zielonymi orzechami w ilościach, żeby mi się na urlopie nie nudziło 😉 Jutro nastawiam po Żabiemu i inaczej 🙂
Haniś – a dla mnie? Zamrozisz? Możesz.
Tak, Pyreńko 🙂
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,14170830,Na_wroclawskich_parkietach__Poki_tanczymy__jestesmy.html