Trzy święta i trzy osoby przy stole
Tak się dziwnie składa, że aż trzy święta nam przydzielono na początku maja. W środę 1 maja święto robotnicze, nieco skompromitowane przez czas, w którym świętowanie było obowiązkowe ale przecież ustanowiono je wiele lat wcześniej gdy o PRL nikt nie śnił. Prawdę mówiąc nikt mnie do uczestnictwa nie zmuszał a na zgromadzenia, które były bardziej towarzyskie niż polityczne chodziłem, bo zawsze kończyły się miłą wódeczką w wąskim gronie przy ul. Foksal.
W czwartek 2 maja jest świeżutkie, jak szparagi prosto z pola, Święto Flagi. Nie wiem jeszcze jak je obchodzić, bo do łopotania biało-czerwoną mam stosunek mało chętny.
W piątek zaś 3 maja jest Święto Konstytucji i to bym potraktował całkiem serio, bo ustawa zasadnicza to najważniejszy akt prawny w każdym demokratycznym państwie.
Świąteczny stół dla trojga Fot. P.Adamczewski
Gdy są okazję, to i ucztowanie jest niezbędne. Tak więc na te trzy majowe dni proponowałbym trzy uroczyste obiady (choć w moim przypadku chodzi raczej o kolacje). A menu takie:
Środa 1 maja Święto Pracy
Perliczka z imbirem
Perliczka, 10 pasków świeżej słoniny, łyżka masła lub masła roślinnego, sól, spora szczypta imbiru.
1. Sprawić perliczkę – pióra delikatnie wyrywać zgodnie z kierunkiem, w jakim rosną – umyć.
2. Nasolić tuszkę z zewnątrz i wewnątrz.
3. Piersi perliczki naszpikować paskami słoniny, można kilka włożyć także pod skórkę na piersi ptaka.
4. Wymieszać miękkie masło z imbirem i dokładnie natrzeć nim perliczkę.
5. Piec bez tłuszczu w nagrzanym piekarniku, potem na wolnym ogniu, potem znów na takim, aby zrumienić perliczkę, przez cały czas obficie polewając tłuszczem, który się z niej wytopi.
Perliczka wprawdzie nie jest dziko żyjącym ptakiem, ale jej mięso ma raczej smak dziczyzny. W większości dawnych książek kucharskich przepis na nią można znaleźć pomiędzy przepisami na jarząbki, bekasy czy kwiczoły.
Czwartek,2 maja Święto Flagi
Łosoś papilotach
4 kawałki filetu z łososia, pół cytryny,2 ząbki czosnku,2 łyżki oliwy z oliwek, po 3 – 4 igiełki rozmarynu, sól, pieprz,4 młode marchewki, 1/2 cukinii
1.Łososia umyć, osuszyć kuchenną papierową ściereczką, usunąć ości (należy przesunąć dłonią po wewnętrznej stronie filetu, duże, łatwo wyczuwalne ości wyjąć przy pomocy dużej pęsety), ostrym nożem ostrożnie odciąć skórę.
2.Każdą porcję ryby położyć na kawałku pergaminu (papieru do wypieków) na tyle dużym, aby można było rybę z dodatkami zawinąć szczelnie i końce dobrze zakręcić.
3.Rybę skropić odrobiną soku cytrynowego i oliwy, poukładać na niej pokrojony w plasterki czosnek, obok ułożyć pokrojoną w wąskie paseczki marchew i cukinię, 3 – 4 igiełki rozmarynu , przyprawić solą i pieprzem. Odłożyć w chłodne miejsce na pół godziny.
4.Zawinąć szczelnie pergamin,( można zawinąć w dwa arkusiki), pakieciki ułożyć w nagrzanym do 180 st. C piekarniku i piec rybę ok. 20 – 25 minut.
5.Wyjęte z piekarnika pakieciki ostrożnie otwierać, aby nie poparzyć się parą. Podawać z ziemniakami z wody.
Piątek,3 maja Święto Konstytucji
Dorada pieczona
1 dorada na osobę, pęczek zielonej pietruszki, łyżka siekanego świeżego tymianku lub 4 gałązki rozmarynu, 8 plasterków cytryny, sól, 2 łyżki oliwy z oliwek
1. Oczyścić dorady, pozostawiając głowę (trzeba usunąć skrzela i oczy), posypać je solą i odstawić na godzinę.
2. Do brzuszków ryb włożyć zieloną pietruszkę, po trochu tymianku i po 2 plasterki cytryny.
3. Polać ryby oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Piec około 20 – 25 minut, polewając wytwarzającym się sosem. Gdyby sosu było za mało, wlać kilka łyżek wody.
No i świąteczne wina. Ostatnio do perliczki radziłem wino ze szczepu primitivo (czerwone) bądź sancerre (białe). Proponuję więc dla odmiany rozpocząć sezon pijania win różowych. Meteorolodzy zapowiadają bowiem gorące dni a nic lepszego na upał jak schłodzone rose. W dodatku jest ono wyjątkowo udanym dodatkiem do perliczki. Wybór różowych win jest spory i są one niezbyt drogie. Mogą być z Prowansji, z Cote du Rhone, znad Loary, z Abruzzo czy z Puglii.
W kolejne święto, do łososia w papilotach, proponuję już białe z okolic San Gimignano czyli vernaccia. To wspaniale aromatyczne i owocowe wino podkreśli delikatność upieczonej ryby.
Vivat Maj, 3 Maj czyli Święto Konstytucji i na stole pieczona dorada. Taka ryba wymaga wina z okolic nadmorskich. Doskonałe więc będzie polecane już kiedyś włoskie, z południa czyli pecorino, bądź katalońskie: macabeu, xarel’lo, pansa blanca.
Komentarze
Dzień dobry 🙂 Trzeba też dodać Wielkanoc w kościele prawosławnym. Akurat jestem w Białowieży i czuje się atmosferę przedświąteczną. Nawet sklepy będą nieczynne 1, 3 i 5 maja
Dzień dobry wszystkim.
Dam się chyba skusić na taką perliczkę, bo to nietrudne a czyta się z apetytem. Ryby w wymieniony sposób robię regularnie, a łososia ostatnio we Wielki Piątek. Z doradą to o tyle kłopot, że jak zbierze się przy stole ośmiu dorosłych, to nawet na dwie blachy miejsca nie starczy. A amatorów na rybę u mnie raczej nie ubywa.
Co do wczorajszego, o pszczołach. Niestety, nie napawa mnie optymistycznie ten zestaw statystyczny, aczkolwiek nie podważam wyników obserwacji i wniosków jakie wyciągnięto z tego. Przerażony jestem tylko faktem i ponurą wizją, jaka się od dawna zapowiada i jaka się potwierdza. Jestem skłonny podzielać raczej uwagi Żaby jakie tu przytoczyła i dodać odemnie, co zaobserwowałem:
Pracując raz na dachu (40 lat temu) przy klejeniu gumopodobnych folii zaobserwowałem pszczoły (tak pszczoły, a nie osy), jak te przysiadywały na brzegu naczynia z rozpuszczalnikiem. Używaliśmy wtedy substancji na podobnej bazie, jak powszechnie znane wtedy TRI. Tym smarowaliśmy brzegi nakładających się płatów folii. Pszczoły, bo to nie była jedna, albo i dwie, podchodziły również do wilgotnych od rozpuszczalnika brzegów. Nie miałem wtedy czasu przerwać robotę i obserwować ten fenomen dłużej, pod kątem tego no, co stało się z tymi zwierzętami ew. chwilę później. W każdym razie mit o „czystości” tego stworzenia i z tego wynikających (może) gwarancji został u mnie raz na zawsze obalony.
O, Irek, pomachanko!
Sprawiłeś mi niejaką ulgę z Twoim napomnieniem o Wielkiej Nocy co przypada na 3 maja. Doczytawszy wczorajsze wpisy byłem nieco zdezorientowany tym, że gdzieś świętowano Wielkanoc 3 maja. To by jednak było niniejszym wyjaśnione, nawet jak miało miejsce w Szczecinie, a nie w Bialowiezy.
Zbieram się na zajęcia. Wpadnę może po meczu Real-Borussia i odezwe się, jeśli będę jeszcze mógł.
Alicjo, mam wyjątkowy talent do przekręcania nazwisk. Napisałem, że romans pomiędzy Olimpią Chodźko a Florą Tristan sugerował jakiś Vargas. Niepojęte jak z nazwiska … Varga Llosa można zrobić Vargasa. Ale ja potrafię. W powieści biograficznej „Raj za rogiem” dużo pisał o Arequipie dziewiętnastowiecznej.
Zaczynam powoli myśleć o wycieczce do Ameryki Południowej. Może w 2015, jeśli nic przeciwnego się nie wydarzy. Planuję wówczas emeryturę na dobre.
Alicjo, żałuję, że nie możesz obejrzeć, wiem,że tematyka autyzmu nie jest Ci tak zupełnie obca 🙁
Pozdrawiamy w ten sposób 🙂
http://niepelnosprawni.lublin.pl/inny-swiat/
Wszystkim życzę, miłej i słonecznej majówki
Marzeno, też niestety nie mogłam obejrzeć załączonego przez Ciebie reportażu.
Serdecznie pozdrawiam.
Za oknem deszcz, zatęskniłam za słońcem.
Filety rybne najczęściej przygotowuję w papillote. Jeśli nie w piekarniku, można je ugotować na parze. No i unika się zapachu smażonej ryby… Wiem, wiem, nie zaczyna sie zdania od: „no i” 🙂
W sumie to dziwne, bo przecież nie ma wymogu zainstalowania osobnego programu, a może jednak tak…
Marzeno, na moim ekranie jest: „Przepraszamy. Materiał niedostępny”.
Z tego wynika, że tylko w kraju można obejrzeć ten reportaż. Ale dlaczego ? Obejrzałam ze wzruszeniem. Wszelkie obawy Marzeny były, jak widać, nieuzasadnione. Dobrze, że przybliża się ludziom takie tematy.
A może uda się okrężną drogą – wejść na stronę TV Lublin – reportaże- zdarzenia- magazyn reporterów z 25 kwietnia.
Witam, jeśli chcesz oglądać TV PL za granicą tu instrukcja;
http://www.tvp.pl/pomoc/oplata-techniczna-faq
Smacznych majówek 🙂 Do widzenia 🙂 Lecimy do Młodych 🙂
breaking news
pierwsza dziesiatka gastronomow 2013
1 El Celler de Can Roca Girona Espana
2 Noma Kopenhagen Danmark
3 Osteria Francescana Modena Italia
4 Mugaritz San Sebastián Espana
5 Eleven Madison Park New York USA
6 D.O.M. S?o Paulo Brasil
7 Dinner by Heston Blumenthal London UK
8 Arzak San Sebastián Espana
9 Steirereck Wien Österreich
10 Vendôme Bergisch-Gladbach Deutschland
zrodlo: „restaurant magazine”
prosze, prosze…dwa razy baskowie i to znad zatoki biskajskiej 😉
Świątecznie nie jadłem perliczki, ale wspaniałe były przepiórki w sosie morelowym w Carskiej
http://www.restauracjacarska.pl/
Jako przekąska ciepła dobrze zrobione khinkali z kaczym farszem i oczywiście drink Rasputin, czyli żubrówka z sokiem brzozowym
Ja to bym poleciała w chętnie w odwiedziny do tych pszczół mieszkających na dachu paryskiej opery,ale póki co zajrzę jedynie do ich koleżanek nadbużańskich 😉
Haneczko-udanej podróży i radości z rodzinnych spotkań 🙂
Jolinek też już chyba na walizach ?
Ło Matko,a Irek kusi Rasputinem i kaczym farszem….
Girona też nie tak daleko od Basków. 600 km w skali globalnej bez znaczenia
Krystyno miło mi za słowo-wzruszenie…między moim dzieckiem a tym maluchem jest 20 lat różnicy, jejku, ale moje emocje były takie same 20 lat temu, tyle tylko, że terapii teraz jest bez liku (płatnych) a kiedyś terapią było obserwowanie własnego dziecka i podążanie za nim, a także czego bardzo żałuję rezygnacja z siebie czyli pracy i własnych dochodów co zawsze dla kobiety nie jest komfortowe, bynajmniej dla mnie…
Rasputin mówisz Irku, pomyślę…proporcje jakieś?
nie jest to moze najlepszy film(lecial bez sukcesu na berlinale),
ale, moim zdaniem, ciekawie porusza problem autyzmu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nazywam_si%C4%99_Khan
„Nie zaczyna sie zdania od: ?no i? ???????
Nie zaczyna sie chyba tylko wsrod hiperpoprawnosciowych purystow, ktorzy gotowi sa zywa mowe spetac jakimis okowami, bo nie podoba im sie jezyk gietki i woleli by stal sie jezykiem sztywnym. Czyli ze chcieliby aby sie wszysccy wypowiadali w formie referatow i innej mowy oficjalnej. Ale nawet dobrzy autorzy referatow straja sie unikac zbyt sztywnych gorsetow jezykowych.
Zdanie zaczynajace sie od „No i…” sygnalizuje sluchajacemu czy czytajacemu, ze warto jeszcze wspomniec o x czy y. Albo, ze watek nie konczy sie na tym co powiedzialem do tej pory. Ale jesli bedziemy zawsze zaczynac od slow „Warto jeszcze wspomniec…” to wszyscy sie pozamieniamy w nadetych nudziarzy.
Alino, smialo, bez poczucia winy! Wolno zaczynac zdanie od „No i…”
No to powiedzialem. 😈
Chyba nas podsłuchują albo co…dopiero co rozprawialiśmy o pszczołach.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13832367,Pszczelarze_bija_na_alarm__Ratujmy_pszczoly__Bez_nich.html#BoxSlotIIMT
Pozdrowienia dla Marzeny.
Dla podróżników – pogody i ciekawych wrażeń.
Sobie – trochę słońca, bo już mi się chce na ogródek, tymczasem mokrawo, mimo szumnych zapowiedzi, jak to będzie ciepło (18C), termometr wskazuje zaledwie 10C.
Wszyscy się szykują do świętowania majowego – tu nie ma żadnych takich, o pierwszym maju media może wspomną, może nie. Nie szkodzi, mojej sytuacji to nie zmienia.
Yurek,
dzięki za podany sznureczek, zaraz wypróbuję, czy zadziała.
Dzisiaj placki ziemniaczane + maślanka, sałata z pomidorów.
Łoooooooool rany! Ale długaśna instrukcja 🙄
Przeczytałam ostatnie zdanie, nie zawracając sobie głowy całością, i słusznie. Odpada – Microsoft Silverlight.
Pod tym artykułem o pszczołach jest kilka sznureczków do innych artykułów, między innymi ciekawy artykuł o bartnikach z Baszkirii.
Przyjechali na Podlasie pokazać, jak to się tam u nich robi, zakłada barcie leśne.
Kot M. (16:34), moja uwaga na temat „no i” podana była z przymrużeniem oka, taka przynajmniej była moja intencja 🙂 Nie spodziewałam się, że zasłuży na aż tak długi i poważny wyklad co do sposobu wysławiania sie czy pisania. Mam nadzieję, że inni blogowicze nie oceniają mojego wpisywania sie jako przypominajacego referaty czy oficjalna mowę. Jeśli tak, to chyba nic tu po mnie… 🙂
Byku dzięki, ale jednak Asperger czyli łagodna forma autyzmu to lepsza bajka,komunikowanie się , perspektywa na samodzielność i „normalne życie”.
Wczoraj spotkałam matkę która ma nastoletniego niewidomego syna z autyzmem, zbędne wszelkie słowa.
Alino, jestem Powaznym Kotem, ktory rozne rzeczy napisane traktuje z duza doza doslownosci. Chyba ze zna pisacza i wie, ze pisacz robi Kota w Konia. 😈
Sorry. 😈
Zespol Aspergera ma tez ogromne spektrum i sa aspergerowcy, ktorzy nie upuszczaja domu NIGDY. Nie ma dwoch takich samych autyzmow, to troche jak ze stwardnieniem rozsianym – kazdy dotkniety autyzmem ma swoj wlasny zestaw objawow – slabszych czy silniejszych.
Ciekawie opiosuje „skrajnego” aspergerowca, Morgana, moja ulubiona szwedzka autorka kryminalow Camilla Lackberg w powiesci noszacej angielski tytul The Stone Cutter (czyli Kamieniarz).
Camilla jest bardzo podstepna pisarka i przemyca w swych powiesciaich nieslychanie wiele problemow spolecznych. I swietnie zakreca intryge. Nie mozna tego odlozyc. Polecam. Wiekszosc jej powiesci juz istnieje po polsku.
wiem, ze czasami zadnej rady po prostu nie ma @marzena,
ale tam gdzie uda sie zatamowac odrobine uprzedzenia i przesady( a mysle, ze think thank bollywoodu chcial,hm, jak najlepiej) to osiagniemy odrobiny lepszy klimat zycia dla osob(rodzin!) dotknietych tym problemem.
Kocie M., a teraz coś nowego… Piszemy, żeby robić kogokolwiek w konia? Nigdy nie pomyślałabym o czymś takim ale w świecie kotów pewnie to istnieje 🙂
Lubię, kiedy tekstowi towarzyszą uśmiechnięte mordki, spóbuj 🙂
miało byc: spróbuj
Alino, nie uwierzysz, jak czesto Kot jest robiony w Konia! Znam jednego takiego Psa…. Najlepszy Kumpel zreszta… 😈
postawie nawet hipoteze, ze kuchnia to moze byc niezle miejsce dla autysty.
…a o pszczelarstwie nie wspomne, bo sie nie znam,, ale tez podejrzewam…
Skoro Kot poleca książki Camilli Lackberg, to wybiorę sobie coś z tego, co stoi na półce u syna. Po Mankellu i Larssonie zrobiłam sobie przerwę na coś bardziej optymistycznego. Ale nic z tego nie wyszło, bo i tak wybieram zawsze same ” smutki”. Niechże więc będzie teraz Camilla.
Ehum….
nasza prasa ze smutkiem odnotowała, że jeśli chodzi o najlepsze światowe restauracje (komentarz byka), żadna kanadyjska restauracja nie zmieściła się nawet w pierwszej setce 🙄
Czyli – lepiej gotować sobie w domu, a do restauracji ewentualnie na świeże ostrygi.
http://www2.macleans.ca/2013/04/30/the-worlds-50-best-restaurants-canada-is-shut-out-again/
Jak bym miał polegać na inf. prasowym to bym z domu nie wychodził.
Spektrum A jest szerokie jak stepy Akermańskie i mieni się wszystkimi odcieniami barw. Płynie przez nie wszechświat mroczny i zimny, ale też i jasny i barwny jednocześnie.
Tyż prowda, Yurek,
smak i gust jurorów to subiektywna rzecz – ale rankingi jakie takie rozeznanie dają jednak.
Dla mnie dobra restauracja to dobre jedzenie, w miarę szybka obsługa (wiadomo, restauracja to nie bar szybkiej obsługi!), przyjemna atmosfera, noi i żeby nie zostawiała wielkiej dziury w kieszeni! Jakoś nie przychodzi mi do głowy jakaś taka restauracja, która wywarłaby na mnie WIELKIE wrażenie.
Nie miałabym nic przeciwko, żeby tę pierwszą dziesiątkę odwiedzić, ale trzeba by się trochę nalatać po świecie (dodatkowe koszty!).
No to ja dzisiaj te placki…
Chcieć nie zawsze przekuwa się na „móc”…
http://wyborcza.pl/1,75477,13830880,Chcesz_zjesc_w_najlepszej_restauracji_swiata__Jedz.html#BoxSlotII3img
O, ja dzisiaj jadłam smażone ziemniaki ze skwarkami i mizerię z ogórków w śmietanie (taki post po nadzwyczaj mięsnych dniach). Od jutra jestem jednostką samodzielną i osamotnioną na kilka dni i cóż ja mam w planie? Dzieło wiekopomne – będę jutro na czwartek gotowała flaki! Jest tych flaków spora ilość i mam zamiar nagotować, zjeść ze smakiem i resztę zamrozić. Ja bardzo lubię, Młodsza nie jada, więc gotuję tylko wtedy, kiedy ona wyjeżdża. Sporo jest potraw, które robię w dni „bezdzietne” – śledzie, szpinak, wszelakie białe sosy, jaja w koszulce, zupy zabielane. Za każdym razem kiedy Młodsza wyjeżdża coś z tego zestawu zjawia się na stole.
Zaczęły się wyjazdy Blogowiczów i stan aktualny jest taki : Nemo nad Atlantykiem, Jagoda w Szkocji, MałgosiaW w Peru i za chwilę Haneczka w Walii.
Wszystkim życzę solidnego wypoczynku i dobrych wspomnień powakacyjnych.
U Radwańska wygrała, ładny mecz.
Krystyno, Camilla jest pyszna.
No i wreszcie się doczekałem końca dyktatury kobiet w Holandii 🙂
Placku – myślisz, że on już wydoroślał?
Dobry wieczor,
Mialam przyjemnosc spotkac Beatrix kilkukrotnie, niezwykle sympatyczna i normalna pani. Pogawedki tego typu z JKM Elzbieta sobie nie wyobrazam.
Beatrix faktycznie sympatyczna i przeglądając zdjęcia zuważyłam, że ma przeurocze wnuczki.
Z królów poznałam tylko Króla Artura oraz Krula Pawła.
Obydwaj bardzo sympatyczni i przystojni, a jak miło jest w ich towarzystwie 🙂
Jestem znowu.
Pojedynek miedzy Realem a Dortmundem skonczyl sie szczesliwie dla tych ostatnich.
Lewandowski w finale!
Hej nocą
a Felixa Krulla …do Camilli. Stiega, Heninga dodalbym jeszcze duo autorskie Roslund&Hellström, ale to nie moj genre
Pepe – Lewandowski9 był ordynarnie faulowany, a sędzia nie reagował. Idę spać; Moi wyjeżdżają skoro świt o 6.30. Do jutra.
Po co dodawac kolejna liste nazwisk do nazwiska Camilli skoro sie ich nie czytalo i nie mozna polecic, bo to nie „twoj genre”? Chyba tylko w celu zaznaczenia, ze sie o nich slyszalo i Sroce spod ogona nie wypadlo? Dzizaz. 👿
Niezależna, samorządna wspaniale pogodzona ze światem Pyra, pozdrawia Blogowisko w Święto Pracy.
Z tej to okazji przygotowałam zimowe buty do schowania, wyprałam kocyki psa i nastawiłam 3 x odgotowane flaki do ostatecznego „wymrugania się”. Na razie dostały tylko listek laurowy i ziele, gdzieś po kolejnej godzinie dołożę włoszczyznę. Flaki będą jutro, a dzisiaj zjem roladę z karkówki z arachidami i rzodkiewkami, w piątek zjem sobie rybę pod serową kołderką albo naleśniki z truskawkami i czekoladą, na sobotę nie mam jeszcze pomysłu, a w niedzielę chili z zamrażalnika (łatwość odgrzewania, a nie wiadomo kiedy wycieczkowicze wrócą) Mimo, e jestem sama, mam zamiar świątecznie nakrywać stół – kwiaty, świece, serwetki, kieliszki – święto, to święto
Pyro chetnie bym wpadla na flaczki, ale troche daleko. U mnie dzisiaj lazanie.
Elap – flaków jest dużo, starczy i dla Ciebie i jeszcze w słoik możesz dostać. Za chwilę je już wyłączę i zajmę się swoją roladką; coś mi dzisiaj ta pasta arachidowa wyszła jakaś nijaka. Może by dorzucić łyżeczkę pieprzu z zalewy albo kaparów?
Podobnie jak Pyra przedpołudnie spędziłam dość pracowicie przy pracach domowych. Ale dokończyłam też moją lekturę – ” Wyspę klucz” Małgorzaty Szejnert . To ksiażka – reportaż o wysepce Ellis Island, gdzie mieściło się centrum przyjmowania imigrantów do USA i przez którą przewinęło się kilkanaście milionów ludzi.
Obiadu dziś nie gotuję, bo mąż zje go poza domem, a dla siebie przygotuję tylko sałatę i jakimiś dodatkami. Ale za to zrobiłam trochę śledzi z cebulką w oleju.
Co do flaczków – to chyba niewiele osób przygotowuje je w domu. Ja wybieram sposób dla leniwych i kupuję porcję gotowych flaczków zapakowanych próżniowo. Zostaje mi tylko doprawienie. To nie to samo co dobre domowe flaczki i chętnie spróbowałabym tych ugotowanych przez Pyrę.
Dzień dobry,
Miłego majówkowania dla wszystkich ktorzy świętują i odpoczywają. U mnie niestety normalny dzień pracy, i jutro też, i pojutrze… A niech to… No chyba, że z pieśnią na ustach…. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=iRabJ7iSBro
Muszę się zbierać.
Do później 🙂
Kocie…czesto zachowujesz sie jak zwykly dachowiec…buc becwalski, ktory wie lepiej.
Krystyno – też kupowałam kiedyś gotowce od senatora Stokłosy,m ale nie mam już tego stoiska, a flaki wszystkich innych firm składają się w 3/4 z rosołu. Ja nie chcę rosołu o smaku flaczków, ja chcę flaczki! Dlatego kupuję „żołądki wieprzowe krojone” i gotuję w domu. One też „gotują się same” tylko odgotować kilka razy, a potem niech tam sobie pyrkocą pomaleńku.
Pracująca Kobieta Domowa na Emeryturze pozdrawia wszystkich pracujących i niepracujących w Dniu Święta Pracy 🙂
Miało nas słońce chlastać i temperatury powyżej 20-tu, ale na razie nie widać. Nic nie mówię, bo wczoraj też do południa było nijako, a potem wyszło słońce i było +20C.
Hiacynt zakwitł.Muszę dzisiaj prysnąć na porzeczki – jak nie prysnę, będę miała z robaczkami tłustymi, a ja ograniczam spożycie tłuszczu.
Pszczoły u mnie jeszcze nie latają i w pobliżu nie ma pasiek, są kilkanaście – kilkadziesiąt km. rozsiane po okolicy, ale nie w bliskim sąsiedztwie.
W pełni lata dokuczają osy i trzeba być ostrożnym, jedząc śniadanie czy obiad przy ogródkowym stole. U mnie dzisiaj szparagi klasycznie, z masłem i bułką. Jeszcze nie lokalne szparagi, a od Nowego, u nas lada chwila sezon się zacznie i będą szparagi, szparagi, szparagi.
Zaczynam od klasyki, potem będę wydziwiać.
Pięknego dnia wszystkim 🙂
Wrocilam z przechadzki nad Atlantykiem. Slonce swieci tylko ten przenikliwy wiatr. Kiedy on sie skonczy. Alicjo, nie wiedzialam, ze porzeczki maja robaki. Obiadalam sie u siostry i pewnie jadlam z robakami. Brrrrrr;
Elap – owoce porzeczki możesz jeść spokojnie – nie mają robaków; to liście i gałązki mają robale i po to się pryska żeby się ich pozbyć albo odstraszyć. Szczególnie uparte bywają przędziorki – potrafią zeżreć gałązkę od środka.
Pyro,
ja mieszkam prawie w lesie i mam tu mnóstwo różnego robactwa. Pierwszego roku jak już miałam dość sporo porzeczek na krzaczku (po jakichś 2 latach uprawy) – a piękne i wielkie były – w środku owoców zauważyłam maluteńkie białe larwy (po tutejszemu – maggots).
Z tego się wylarwia porzeczkowa muszka owocówka (currant fruit fly), larrrrrwa jedna! No i te muszki wsuwają liście i co tam. Ale wczesne stadium tak wygląda, larwiasto, a ja się rzuciłam na porzeczki natychmiast, jak tylko się zaczerwieniły.
Od tego czasu pobrałam stosowne nauki i pryskam.
W sprzedawanych porzeczkach i u doświadczonych takim przypadkiem ogrodników tego nie znajdziesz, człowiek się szybko na błędach uczy:)
W Polsce za dziecięctwa się z tym nie spotkałam, Tata dbał o te sprawy, a zresztą…bo to raz człowiek posilił się jabłkiem z nieoczekiwanym tłuszczykiem? 🙄
Alijo – nigdy się z taką larwą nie spotkałam, a porzeczki miałam tak długo, jak ogród – 40 lat. I dzisiaj jem, tyle, że kupione albo wysępione. Żadnych larw! Widać świństwo jeszcze do nas nie dotarło.
Potwierdzam – u nas nigdy nie spotkałam się z robaczywymi porzeczkami. Jabłka, śliwki owszem, ale nie porzeczki. Ale może w różnych regionach świata wystepują różne choroby.
Z wiadomości przyrodniczych – dziś po raz pierwszy usłyszałam kukułkę. Udziela się głosowo bardzo intensywnie.
Wystawiłam moim ogródkowym ślimakom piwo w dwóch słoikach zagłębionych w ziemi. Niestety, albo gatunek im nie odpowiada, albo, co gorsze, to abstynenci. 🙂 Pozostaje ręczne zbieranie. Na razie szkód żadnych nie poczyniły, bo nie ma jeszcze ich ulubionych roślin, np. aksamitek, czy rudbekii. Bratki chyba niezbyt im smakują.
Dzień był bardzo słoneczny, choć tylko 11 st. C, ale za to prawie bezwietrznie. Odbyliśmy długi spacer po okolicy.
Witam, taki garnek, uprzedzam $530.
http://www.youtube.com/watch?v=Y2t-y6N8LFQ
Bo ta franca, pardon, larrrrrrwa jest tutejsza i nie bez powodu nazywa się z łacińska „euphranta canadensis”. Typowa dla porzeczek każdego koloru i atakuje też agrest.
Występuje również w USA, granic nie uznaje. Dlatego zdziwiłam się, bo w Polsce nigdy się nie spotkałam z takim zjawiskiem 😯
Pryskam! Nie będzie mi euphranta pluła w porzeczki 👿
http://bugguide.net/node/view/470944
*Se* żartujesz, Yurek? 😯
Jesteś pewien, że nie pomyliłeś się o zero? Nawet gdyby nie – to nie dla mnie, taką melajzę to ja sobie upaćkam w tym, co mam. Unikam dokupowania rzeczy do małej kuchni, gdzie już nie ma miejsca na nic. Nawet sobie tej maszyny do wałkowania ciasta i krojenia makaronu czy czego tam nie kupiłam. Bo ileż razy jest mi to potrzebne na 2 osoby?
Przydałoby się czasem, w wielkich produkcjach typu uszka czy pierogi, które potem zamrażam w porcjach, ale to jest naprawdę czasem.
To globalne ocieplenie nosem mi już wychodzi. Zima do 20 kwietnia, 3 dni wiosny i znowu muszę wieczorem nakładać sweter i mam nogi zziębnięte.
Ja mam kilka gadżetów potrzebnych raz w roku – foremki do pierników, formę na baranka z masła, drylownicę do wiśni. To jest drobny sprzęt ale niezwykle potrzebny. Garnków typu „stoliczku nakryj się” nie potrzebuję; lubię gotować. Pieniędzy na nie też nie mam.
Prawdę mówiąc, wałek do ciasta też poręczny – nie tylko do wałkowania ciasta 😉
achtung, wnimanje…
dostałem cynk, ze najlepsze kiogi sa teraz na bronksie;
a ich producentem jest…czarnoskory amerykanin, ktory sie tam urodził;
podobno przepis na kiogi dostal on od faceta z brooklynu,
z ktorym siedział w ulu „za grzechy młodosci” 😉
Byku -co to jest?
oj, polonia dortmund nie bedzie miala latwo w finale @pepe…
@pyra:
grzechy młodosci?
hm, jakby to tobie wytłumaczyc…
…moze jaki @okonek?
Ach so! I przepis na to dają w więzieniu? Specjalny program uświadamiający? Oj, Byku!
@pyra.
serio 😉
a rok w dobrej trumnie, to czasami lepiej niz dwa fakultety 🙂
Tak, byku.
Nie będzie lekko dla trójki Polaków w Dortmundzie.
Baworacy upokorzyli dzisiaj drużynę ostatniego dzisięciolecia i nie mogę sobie jakoś wyobrazić, aby ich ktokolwiek mógł w tej chwili pokonać.
…ehhh….
Odeszła dzisiaj na te niebiańskie polany moja kumpela z klasy, Lucyna.. (ogólniak).
Spotkałyśmy się po latach w Kanadzie, od czasu do czasu, od przeszło roku częściej, bo ta cholerna choroba (nie wymienie nazwy wredoty!), i byłyśmy w kontakcie telefono praktycznie codziennie.
Ostatni raz miesiąc temu wracając z A.Pd. ją widziałam.
Uściskałam Ją bardzo delikatnie i ucałowałam na pożegnanie, kruche chucherko takie… i gdzieś tam w tyle głowy…że widzimy się ostatni raz.
Troche mi się łez do wina, ale co tam!… i piję wino za Koleżankę, chociaż wiem, że dla niej to było wybawienie od cierpienia.
http://www.youtube.com/watch?v=o6kUZZDqNvo
http://www.youtube.com/watch?v=JXq5foi7yXA
Do przesłuchania. Obowiazkowo!
🙂 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=duGwuxqRXJ8
Dobranoc 🙂 🙂
WSTAWAC !!!
bociany przylecialy. zdaje sie, ze przylecialo ich tutaj za duzo, dla wszystkich nie ma miejsca. wczoraj dwie pary walczyly o gniazdo. niemozebnie walily skrzydlami o siebie a dlugimi dziobami probowaly trafic przeciwnika. przegrana para odleciala na wschod. kto zyczy sobie bociana na dachu i ma jakie stare kolo niech wystawia je na dach. bociany zrobia z niego uzytek 🙂
co tu sie wyprawia?
dyskusja o pszczolach bez Miodzio 😯
🙁
😥
von deinen lippen, liebste, tropft honig –> tak spiewaja w biblijnych piesniach
zanim byk sie wybyczy i raczy przetlumaczyc, przeloze z mojego na wasze: miodem kapie z twoich ust 😆
Alicjo –> wymieniajac krolow zapomnialas o mnie. od niedawna jestem barfußkönig. jako pierwszy spacerowalem nad sadzawka ” na bosaka ” i stad ta krolewska nominacja. oczywiscie jest i krolowa w osobie Przyjaciela. wcale nie jest za zimno na takie wyczyny nad wschodnim morzem 😆
jeszcze troche o krolach i krolowych i miodzie
przez tysiace lat ludz nie byl w stanie wyobrazic sobie innego monarchy jak faceta. poczawszy od dawnych faraonow, do wczesnych lat wspolczesnych. w ulach tez krolowal krol, dopiero w XVII wieku holender zdetronizowal pod mikroskopem krola ujrzawszy w nim jajniki 😮
Ale pierdoly !!!!!! l – jako ,,el´´