Dania telefoniczne i internetowe
Można zrobić takie rozróżnienie gdy spojrzy się na badania statystyczne dotyczące dań zamawianych przez telefon i przez Internet. Pizzę telefonicznie zamawia aż 89 proc. Polaków korzystających z tej formy zaopatrzenia stołu. Tak twierdzi serwis internetowy foodpanda.pl , który zamówił i opublikował stosowne badania. Według najnowszego raportu pizza straciła palmę pierwszeństwa.
Pizza marinara (domowej produkcji) Fot. P. Adamczewski
Stało się to za przyczyna Internetu. Coraz większa grupa użytkowników sieci zamawia dania kuchni egzotycznych: chińskiej, wietnamskiej, hinduskiej, meksykańskiej oraz rodzimym specjały, takie jak kaczka faszerowana jabłkami, czy żeberka w miodzie. Te jakże polskie dania wybiera co piąty internauta.
Hinduski obiad czyli curry Fot. P. Adamczewski
Spośród 10 najpopularniejszych restauracji, najchętniej wybieranych przez jego użytkowników, zaledwie dwie to pizzerie. Stale zwiększająca się baza dostępnych w serwisie restauracji, przyczynia się do większego zróżnicowania oferowanych potraw. Nie byłoby to możliwe bez stałego rozwoju technologii, dzięki któremu mamy w zasięgu ręki kuchnie z całego świata. Serwisy prezentujące informacje o restauracjach oraz pozwalające na zamawianie jedzenia online, dają nowe możliwości wyboru, znacznie usprawniając przy tym cały proces.
Polacy zdecydowanie nie są bywalcami restauracji – tylko co dziesiąty minimum raz w tygodniu poza domem. Ponad 40 proc. odwiedza lokale gastronomiczne raz na 2 lub 3 miesiące, jednak większość korzysta z tego przywileju jedynie raz w roku. Wiele restauracji w swoim menu nadal proponuje pizzę, gdyż wciąż jest ona chętnie zamawianym przez daniem. Każdy zna jej smak, nie wymaga długiego czasu oczekiwania, jest zazwyczaj w przystępnej cenie. Składając zamówienie na miejscu, w danej restauracji, mamy dodatkowo ograniczony wybór, związany z rodzajem restauracji i podawanych w niej dań. Problem ten nie istnieje w przypadku zamawiania przez internet.
Rosnącą liczba aktywnych użytkowników sieci, a także duża popularność e-zakupów sprawia, że coraz chętniej wykorzystujemy internet również do zamawiania jedzenia. Możliwość zapoznania się z ofertą wielu restauracji z najbliższego otoczenia w jednym miejscu, jest dodatkowym atutem.
Nie jestem klientem ani telefonicznej sieci, ani internetowej zaopatrujących w jedzenie głodnych rodaków. Jak wiadomo gotuję sam. Lecz wiem, że liczba tych, którzy dają zarobić serwisom zaopatrzeniowym zwiększa się. Mam na to dowód: to moja winda. Coraz częściej jadąc windą czuję zapach tego co będą jedli moi sąsiedzi. I już znam ich gusta. Jedni nadal pozostają przy pizzy lecz inni rzeczywiście sprowadzają chińszczyznę bądź dania hinduskie. Ostatnio zaś zauważyłem (spotkawszy w windzie kuriera), że popularność zyskuje dieta odchudzająca. Miłośnicy smukłej sylwetki zamawiają małe danka na cały dzień od śniadania poczynając. A wszystko – podobno – samo zdrowie. Ciekaw jestem rezultatów, które będą zapewne widoczne za parę tygodni na basenie.
Komentarze
Raz jeszcze bonjour !
W pracy robimy czasem akcję-telefoniczne jedzenie i to jest najczęściej pizza,makarony albo sushi.Mamy swoje ulubione adresy,a niektórzy swoje ulubione dania 🙂
Jolinku-arabskie wzory i kolory nie należą do tych,za którymi przepadam 😉
Kupiłam mieszankę orzeszków (znakomite!!!),butelkę araku,kawę z kardamonem oraz oczywiście przyprawy.
Wprawdzie to zupełnie nie na temat,ale uważam,że piękne 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=dP15zlyra3c
A yyc gdzieś przepadł i już nie opowiada o „swoich ” zwierzętach 🙁
Danuśka ja to lubię takie wschodnie klimaty w ubraniu i biżuterii zwłasza na ciepłe lato …
a tu desery po staropolsku …
http://stosmakow.blox.pl/2013/04/Deser-po-staropolsku.html
nigdy niczego nie zamawiam do domu .. dzieciaki moje tak ale tylko w razie zachcianki …
Zamowilam raz pizze na wyrazne zyczenie corki. Ona miala wtedy jakies 12 lat i bardzo jej sie to podobalo. Kupuje raz w miesiacu pizze na targu i to mi wystarczy. Wiem z opowiadan, ze corka zamawia dosyc czesto sushi. Dzisiaj jest u mnie targ wiec wychodze. Pogoda jest piekna i pewnie bedzie duzo ludzi. U mnie teraz sa wakacje wiosenne.
Jolinku-teraz trochę żaluję,że nie kupiłam takiego jednego szala.
Myślę jednak,że on był jednak „Made in India” 😉
Nie zamawiamy jedzenia przez telefon ani przez internet. Jeśli chcemy zjeść pizzę, robimy ją szybko. Normalnie ciasto rośnie trochę czasu, ale jeśli trzeba mamy 2 wersje ciasta do szybkiego zrobienia, w sumie do włożenia do pieca 1-1,5 godziny. Pan Piotr powie, że taka pizza to nie pizza. Będzie miał rację, rzecz jasna, ale i tak będzie lepsza od tej zamówionej telefonicznie lub przez internet.
Moje najstarsze dziecko jest pizzowym specjalistą. Oferuje się ze zrobieniem doskonałej pizzy u nas w domu, ale wymaga bezwzględnie jednego – pieca chlebowego lub podobnego, w którym będzie można przed pieczeniem nagrzać węglem drzewnym. Też ma rację, ale cóż po takiej racji.
Byliśmy wczoraj na rodzinnym pogrzebie. Obowiązek i przyjemność nieodłączne od naszego wieku. Przyjemność oczywiście ze spotkania osób bliskich, ale widywanych tylko raz na kilka lat z racji odległych miejsc ich zamieszkania.
W mojej warszawskiej rodzinie króluje domowa kuchnia. O ile wiem, nie zamawiają jedzenia przez telefon a do restauracji też chodzą rzadko. Moim rodzicom wyjście do restauracji nigdy nie sprawiało przyjemności. Jak większość społeczeństwa ich generacji borykali się z trudnościami, nie stać ich było na restauracje, których zresztą bylo niewiele.
Najlepiej jadło się w domu 🙂
Nie zamawiam jedzenia. Specjalistą od pizzy jest mój syn, bardzo mu to zgrabnie wychodzi.
Smaczny jest deser ze sznureczka Jolinka. Podany z owocami mniam mniam 🙂
Tam jest takie piękne zdanie: „Słodki akcent wyzwala przyjazne uczucia i dobre myśli”. To mogłoby być nasze motto? I kolejna książka o kuchni, którą bym chętnie dołączyła do mojej biblioteczki (Magdaleny Samozwaniec), ale pewnie jest niedostępna.
Dzien dobry,
Zamawiamy/ wychodzimy ‚na miasto’ cos zjesc raz w tygodniu.
Wiem, ze niezdrowe itp, ale na przyklad ryba z frytkami z mojego lokalnego baru jest wysmienita, a i domu przez tydzien wietrzyc nie trzeba po eksperymentach ze smazeniem w glebokim oleju :).
Nie na temat, ale wywiad doskonaly:
http://tygodnik.onet.pl/32,0,78718,1,artykul.html
Danusko,
Slowo sie rzeklo, przepis u plotu:
Chinskie chrupiace ‚wodorosty’
1/2 kg jarmuzu (moze byc pol glowki kapusty wloskiej)
2 lyzeczki brazowego cukru
1/2 lyzeczki soli
1/2 litra oleju do smazenia
1. Liscie jarmuzu/ kapusty umyc i DOKLADNIE wysuszyc.
2. Pokroic w paseczki
3. Wrzucac do bardzo goracego oleju na 30 sekund, wyjmowac lyzka cedzakowa na recznik papierowy
4. Posypac mieszanka cukru i soli
Voila!
konczy sie sezon karczocha(co prawda mozna go teraz dostac zawsze, ale kiedys był od grudnia do kwietnia) a poniewaz nikt chyba nie wspomniał o tym znakomitym warzywie, to…
karczochy a´la byk
tuzin mniejszych(smaczniejsze!) karczochów oczyscic, obciac zewnetrzne płatki i koncówki pozostałych( z reguły sa zdrewniałe)
włozyc do rondla, zalac szklanka wody i białego wina, dodac listek laurowy, pare ziaren pieprzu, kostke bulonu cielecego i dusic powoli na malym ogniu pod przykryciem,az zmiekkna(ca 15-20 min), karczochy wyjac, postawic w ciepłe miejsce,
zredukowac płyn na ostrym ogniu, do gestosci sosu, dodac ostrze noza pasty sardelowej, pare kropel cytryny, troche cukru
i zaserwowac karczochy polane sosem i posypane posiekana zielona pietruszka
i zmielonym parmesanem, do tego najlepiej bagietka
smacznego 😉
U nas jedzenie w głowie dzisiaj. Najpierw w Gdyni tir rąbnął w trolejbus i spadł z wiaduktu, potem wybuchł pożar w Teatrze Muzycznym, gdzie dobiega końca remont.
fatalne mam dzisiaj koneki(pomiedzy 2 a 22 kb/sec, powinno byc co najmniej 56));
ciagle mi wyskakuje error 118;
moj prowajder to halsabschneider lol
szczerze mowiac o malo nie zostalem weganem,he,he (przez slowiki ;))
mam pare ciekawych spostrzezen z tego czasu(prawie dwa lata);
n.p. stwierdzilem, ze potrafie sie dobrze obyc bez miesa, natomiast bez ryb – nie.
ja tutaj trabantem, a wy mercedesem 🙂
W Gdyni rzeczywiście tragiczny dzień dzisiaj.
Jolly Rogers-dzięki za przepis.
Na pierwszy rzut pójdzie kapusta włoska,bo dużo łatwiej kupić.
Karczochy a la byk też ciekawe.
Jolly Rogers (11:45)
dzięki za sznureczek. Wspaniały Człowiek, trochę nie z tej ziemi ksiądz, bardzo się zgadzam z jego opiniami na temat kościoła polskiego. Poczucie humoru mimo ciężkiej choroby go nie opuszcza, chciałoby się więcej takich osób, a oni jak na złość odchodzą…oby jak najpóźniej!
Pożar podobno już ugaszony.
W sąsiedztwie informacja o dzisiejszych urodzinach Elli Fitzgerald. 96 by miała. To była muzykalność w czystej postaci
Danusko,
kapusta moze wymagac nieco dluzszego smazenia. Pogladowo:
http://www.flickr.com/photos/11683866@N06/2253836061/.
Alicjo,
wspanialy czlowiek, oby wiecej takich wsrod nas.
Unikając zajęć, które mnie wzywają wielkim głosem (zara, zara…dopiero śniadanie spożyłam, trzeba odpocząć!) zadzwoniłam do Żabich Błot.
Wcięło Baby, bo telefon odebrał się sam i kazał mi się nagrać.
Nawtykałam ile tam się dało na szybko, szczególnie Pyrze, która miała sprawozdawać.
@byk:
karczochy są pracochłonne i w robocie, i w jedzeniu, ale smak wspaniały.
Pracochłonne, bo trzeba obcinać te tam końce (ja używam nożyc kuchennych). Z wrodzonego lenistwa – rzadko robię 😉
Uwaga!!!
Pyra będzie pisać!
Ściskam blogowisko i blogosferę!
Stara Żaba
P.S. nowy pies nie zjadł Radka!
Alicjo-karczochy nie muszą być pracochłonne.Gotujesz w całości,a liście kolejno
odrywasz i wysysasz tę ich miękką,szerszą końcówkę,co jest zabawnym i smacznym zajęciem.W końcu docierasz do samego sedna 🙂 czyli do serca karczocha,które jak wiadomo jest najlepsze i najcenniejsze.W miseczce masz sos winegretowy lub musztardowy i zanurzasz końcówki liści w owym sosie.
Karczochy ugotowane i gotowe na kolację :
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/KorsykanskieKulinaria02?authkey=Gv1sRgCIjEk5jguMDBaA&feat=email#5870780849890800354
Dzień dobry; z Żabich Błot nadaje Pyra!
Zjadam jakieś niezwykłe dobroci : keksy galicyjskie, puchatkę orzechowo-pomarańczow, dzika duszonego na mielonym boczku, pstrągi pieczone ‚la Zabojad nasz kochany, a dzisiaj ma być polędwiczk na cebuli. Jutro powrót do Poznania i dobrze, bo bym jeszcze zaokrągliła się dodatkowo. Byłam dzisiaj z Żabą w przedsiębiorstwie handlującym dziczyzną i kupiłam do domu 2g dzika (pieczeń i pasztet) przy okazji podano mi ceny (ostatnio dziczyzna bardzo potaniała) 1kg gulaszowego z dzika – 23,-, to samo z sarniny – 33,-, comber sarni – 100,-, udziec sarny – 66,-Mają mnóstwo różnych mięs, przy tym idealny porządek, czysto, Europa.
Jest słonecznie, w Żabich jak zwykle wieje, ale niżej ciepło, dzikie grusze mają pąki kwiatowe.
Nie zapisuję się do klubu miłośników dogów – nawet arlekinów o aksamitnej szacie. Tego psa jest po prostu za dużo, jak na moje potrzeby. Radek czy inne psy kiedy skomlą, to jak płacz dziecka. Dog skomlący, to koncert potępieńców. Za dużo.
A co do tematu dzisiejszego, wiele lat temu udało nam sie parę razy zamówić pizzę telefonicznie, bo niespodziewani goście „na chwilę” albo coś w tym stylu, a tu akurat człowiek wrócił z roboty, nie było czasu na gotowanie.
Trochę bym się czuła nie tak, gdybym teraz, kiedy mam czas i nie muszę „wychodzić do roboty”, nie gotowała.
Nie robię tego codziennie, ale zawsze mam coś swojego zamrożone na podorędziu w zamrażce, bo gotować zupy na 2 osoby nie umiem, są też inne dania, które znakomicie się nadają do zamrożenia, np. leczo czy sosy do makaronu albo ryżu.
A tu…
o czym Stanisław wspomniał, ja lubię w tym duecie:
http://www.youtube.com/watch?v=nB-xqDZbEVQ
Trochę daleko do lata, ale z drugiej strony ani się obejrzymy, a będzie po nim 🙁
O! Uderz w stół, Żabie Błota zakumkają!
Znaczy, trzeba weteryniować od czasu do czasu, pogonić po prostu 🙄
I jeszcze, w ramach unikania roboty….
http://www.youtube.com/watch?v=7x7K0wwVUyo
Danuśka, a tu takie (u nas się nie spotkałam z tak wielkimi):
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/LimaMarzec2013Targ#slideshow/5858552057755948210
Ja mam cierpliwość do jedzenia, ale jak chłop przychodzi głodny 🙄
Alicjo, u mnie sa takie duze karczochy. Bretania jest krajem karczochow.
JA CHCĘ DO LIMY NA TEN TARG !
A potem do BŁOT po DZICZYZNĘ !
Danuśka,
trzeba się było załapać na wyprawę z MałgosiaW, skoro będzie w Peru, to na 99.99% będzie wracała do Kraju z Limy, na pewno też w Limie chwilkę zabawi. O tym targu to już pisałam, bo ktoś z blogowiska pytał, a i mnie zdziwiło, że tak pięknie i ludzi prawie nie ma. Targ dla wyższej skwery 🙄
Przyjeżdża pani ze świtą i wskazuje paluszkiem, co chce, albo przyjeżdża służba, zajmująca się kuchnią i wybiera, co tam potrzebne na obiad dla jaśniepaństwa.
Popytałam mojego przewodnika, tak mi wyjaśnił (stówę zapłaciłam za tę imprezę, łącznie z knajpą i jedzeniem – nie żałuję!).
Dlaczego nie na zwykły targ dla gawiedzi – bo TO chciałam zobaczyć – ale nikt nie chciałby wziąć odpowiedzialności za moje bezpieczeństwo, torbę i co tam w niej, i w ogóle.
Wykupiłam sobie tę wycieczkę z ofert hotelowych z myślą o blogu, chciałam coś z tych rzeczy wam pokazać, jak zaznaczyłam, nie żałuję, ale to wszystko takie uczesane, że aż nieprawdziwe. Ja bym wolała prawdziwy targ dla gawiedzi i prawdziwe przekupki 🙂
Drugą razą może… 🙂
Trochę z kraju, gdzie kondor się pasa…w końcu nasza wysłanniczka tam zaniedługo będzie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=e5WKgLTUNPg
Danuśka
25 kwietnia o godz. 15:44
tak, mialem okazje wziasc udzial w takim jedzeniu ze wspolpracownikami, rodowitymi zabojadami, fajny spektakl(sosow bylo chyba tuzin); poczatkowo byli do mnie nieufni
(jak to? z polski? i kranu naprawic nie potrafi?), ale jak zobaczyli, ze biegam po bagietke, wcinam endywie ze skwarkami z patelni, a w knajpie zamawiam demi rouge,
to lody sie przelamaly 😉
@ozzy:
tak na brooklynie, pamietam, ogorki kiszone byly znakomite, no i pierogi…
(chociaz mnie raz malo szlag nie trafil, prowadza mnie do knajpy-tam!tam! tylko tam!-,
a tu za 6 zielonych(wowczas wartosc ok. jednej godziny pracy na czarno) – 5 sztuk na talerzu!)
Był obiad – poezja: kawałki ok 2 cm polędwiczki duszone w krótkim sosie na cebuli, przysmażane kluseczki pszenne, sałAta i buraczki z oliwĄ, JAKIEŚ DZIWNE (ALE SMACZNE) CZERWONE WINO Z LEKKA MUSUJĄCE i lody śmietankowe z owocami z nalewu – w tym doskonałą morelą, wiśniami, jerzynami i bitą śmietaną. Ten deser mnie uśpił na pół godziny. Szczegółowo opowiem wszystko już z Poznania.
PS – jeżeli gdzieś w kraju zabraknie energii czyli prądu, niech podłączą co szybciej Panią na Żabich Błotach. Ma kobieta szwung!
„byk
25 kwietnia o godz. 12:58 ”
Jak człowiek czyta ten niegramatyczny bełkot, od razu nabiera wstrętu do karaczochów. Brrrr….
Ogrodniczyłam na balkonie,kwiaty posadzone.Jeszcze dokupię zioła.
Alicjo-tak,czytałam oczywiście Twoje peruwiańsko-argentyńsko-chilijskie opowieści 🙂
Ale mogę na okrągło i z nieustającą przyjemnością oglądać wszelakie targi,niech sobie będą i takie specjalne dla jaśnie państwa.Może rzeczywiście jeszcze kiedyś sprawozdasz z prawdziwego,peruwańskiego targu dla gawiedzi 😉
Jak wspomniałam wyżej, przeczytałam ten wywiad z naprawdę fajowym księdzem (on też ma luźny sposób wypowiadania się 😉 ),
a ponieważ pod wywiadem jest umieszczony sznureczek do filmu dokumentalnego z ks.Janem („Myślałeś już o umieraniu?”), teraz zasiadłam sobie i obejrzałam.
Obejrzałam I część (jakieś 20 minut), a drugiej już nie, bo…wyświetlany tylko w Polsce i cześć. Cholera jasna! 👿
Wciagnęło mnie to, historia dwudziestolatka z Pucka, ucznia ks.Jana, którego nagle w wieku lat 19-tu też dopadł rak. Rozmowy z ks.Janem i tak dalej…bardzo interesujące, a tu nagle koniec, film wyświetlany tylko w Polsce, druga część znaczy, bo pierwszą przecież bez problemu obejrzałam i nie był to żaden zwiastun, tylko długi dokument. No nic. Idę do kuchni.
Popołudnie i część wieczoru poświęciłam na ogrodnicze prace balkonowe.
Kwiaty posadzone,pozostaje jedynie dokupić zioła.
Alicjo-rzecz jasna czytałam Twoje relacje podróżnicze i w tym sprawozdania kulinarno-drinkowo-targowe 😀
Ale wszelakie targi mogę oglądać na okrągło i zawsze sprawia mi to ogromną przyjemność,dlatego też znowu sobie tęsknie westchnęłam.
Dzień dobry,
A dzisiaj był naprawdę dobry dzień – wiosenny całą swą wiosennością. Kryształowe powietrze, dosyć ciepło, ale bez przesady, no i to budzące się wokół życie. Wiosenna poezja kwitnienia, niebieskość nieba, która nie może być bardziej poetyczna i delikatność wiosennych narodzin wszystkiego….. JEST CUDNIE!!!!
https://picasaweb.google.com/takrzy/JestCudnieWiosna2013#slideshow/5870954983974342690
Może to śmieszne, ale ja tak to czuję…
Dobranoc 🙂
Ahoy, Nowy! Ja teraz dość często jeżdżę do lasu i mam to samo wrażenie co Ty. Jest cudnie! A jak buki wypuszczą młode seledynowe listki to dopiero bedzie przecudnie!
Skonczylam rozliczac PIT, juz za trzecim razem mi się udalo. Dotąd udawało mi się od razu 🙁
Jutro/dzisiaj odwożę Pyrę, potem jadę do Haneczki po przyczepę i z tą-że do Warszawy. Zawadzę o Przasnysz i wracam do domu.
Może uda mi się zobaczyć w sobotę Małą Alę na zawodach.
Muszę zabrać ze sobą dużego psa, bo on tutaj sam w domu się zapłacze.
Tego dzika się piecze na POSIEKANYM boczku (i to w grubą kostkę) a nie na mielonym – gwoli sprostowania.
Nowy, to ja gaszę!
Żabo,
uściski za podobne spojrzenie na świat. Śpij dobrze!!!!
Zazdrość to brzydka cecha, ja wiem….
Pomimo to dzisiaj zazdroszczę dwóm osobom – Żabie, że może sobie gadać z Pyrą, i…. Pyrze, że może sobie gadać z Żabą…..
Dobranoc 🙂
Ozzy i Byk wspominają, że najlepsze ogórki kiszone są na Brooklynie. Też się z tym zgadzam, jednak na Brooklynie są dwa miejsca, gdzie najlepsze kwaszeniaki można kupić. Jedno z nich to oczywiście nasz polski Greenpiont… (te zdjęcia już pokazywałem, ale dawno)
https://picasaweb.google.com/takrzy/GREENPOINT?authkey=Gv1sRgCKSu-LCAh6GydA#slideshow/5414203231672176610
A drugie miejsce (też już pokazywałem) to Williamsburg – arcyciekawy, tętniący swoim życiem, może zanikający świat. Ale tam kupiłem najlepszą na świecie ćwikłę i struclę makową. A ćwikła nazywa się tam ćwikłą…
https://picasaweb.google.com/takrzy/Williamsburg?authkey=Gv1sRgCKiY6-qQ6Yed9AE#slideshow/5477258899949645890
Dobranoc już nie wiem po raz który… 🙂
http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://www.demotywery.pl/uploads/2011_05/27/11808_150_500_Czyzby-Piateczek.jpg&imgrefurl=http://www.demotywery.pl/11808/Czyzby-Piateczek&h=614&w=550&sz=128&tbnid=Tu6djcfSJsIzcM:&tbnh=90&tbnw=81&zoom=1&usg=__4ibEMJdQBI52cySo1u9Mz_NRtvQ=&docid=WMtvN86g2osi1M&hl=pl&sa=X&ei=SxR6Ub2DO5iq4AOstYGoBw&ved=0CDgQ9QEwAQ&dur=43