Symbol życia, miłości i siły
Fot. P. Adamczewski
Jajko – symbol życia, płodności, miłości i siły jest też symbolem i najbardziej charakterystycznym atrybutem Świąt Wielkanocnych – pisze Barbara Ogrodowska w tomie „Święta polskie. Tradycja i obyczaj”. I wyjaśnia przy okazji, że obyczaj ten liczy sobie parę tysięcy lat i pochodzi z dość odległych od mazowieckich równin krajów. Myślę, że warto o tym wiedzieć.
„Jajka ptasie, zwłaszcza barwne lub pokryte wzorami, czczone były od wieków na całym świecie. Najstarsze znaleziska pisanek pochodzą z sumeryjskiej Mezopotamii. W starożytnym Egipcie jajko powiązane ze słońcem było symbolem bogini Ptah – w Grecji zaś atrybutem Afrodyty bogini miłości, płodności i piękna. O malowaniu jaj w starożytnym Rzymie wspominają Owidiusz, Pliniusz i Juvedal. Jaja uważane były wszędzie za symbol początku życia i początku wszechrzeczy. Według mitów filipińskich i indyjskich świat powstać miał z ogromnego jaja, a legendy asyryjskie wyprowadzając świat z jaja Feniksa. Św. Jan Damasceński mówił o analogii pomiędzy budową kosmosu i jaja: skorupę kojarzył z niebem, wyściełającą ją błonę z obłokami, białko z wodą, żółtko z ziemią i minerałami.
W mitologii słowiańskiej i polskiej jajko – źródło wszelkiego życia uznawane było za potężny amulet przeciw czarom i złym mocom, występowało więc w kultowych obrzędach wiosennych, w praktykach ku czci zmarłych, w lecznictwie i magii.(…)
Według polskich wierzeń ludowych jajko przeciwdziałało każdemu złu. Stosowano je więc w zabiegach na urodzaj i w obrzędach pasterskich, w magii, medycynie, w zwyczajach zalotnych i obrzędach zadusznych.
W pierwszy dzień Wielkanocy, zakopywano jaja w skiby pól i w grządki ogrodów warzywnych, na urodzaj.
Wydmuszki i skorupy jaj, zwłaszcza skorupki pisanek i kraszanek, rzucano do sadów pod drzewa owocowe. Miało to odstraszyć szkodniki i spowodować obfitość owoców.
Jajko występowało w wielu zabiegach hodowlanych. Toczono je po grzbietach i bokach krów i koni, aby były tłuste, lśniące, zdrowe i mocne, odporne na choroby i złe uroki. Skorupki pisanek dodawano do paszy kurom, aby dobrze się niosły. Częstowano jajecznicą i obdarzano gotowanymi jajami pasterzy bydła i trzody, zwłaszcza przed pierwszym wypędem bydła, dla ochrony przed czarownicami i innym złem.
Wierzono, że jaja zakopane pod węgły budowanego domu sprowadzą szczęście i pomyślność, że rzucone w płomienie ugaszą pożar, a obmycie się w wodzie z naczynia, na dnie którego spoczywała kraszanka, zapewni zdrowie, urodę i szczęście.
Dzielone i uroczyście spożywane podczas śniadania wielkanocnego miały zapewnić zdrowie, pomyślność i płodność.(…)
Jaja wielkanocne farbowane na różne kolory lub z białymi i barwnymi wzorami są ponadto ciekawym przejawem plastyki obrzędowej i świątecznego przystroju wnętrza.
Nazywano je różnie w zależności od sposobu zdobienia. Jednobarwne, bez wzorów, ufarbowane przez gotowanie w barwniku, w wywarach z roślin lub później w farbach syntetycznych – noszą nazwę malowanek, kraszanek, byczków.
Natomiast pisanki – to jaja zdobione techniką batiku (chociaż potocznie nazywa się tak wszystkie barwione jaja wielkanocne).”
Pora na gotowanie jaj na twardo i malowania ich na wielkanocny stół to Wielki Piątek. Mamy więc jeszcze nieco czasu by się do tego przygotować.
Komentarze
dzień dobry …
jaja jem hurtem … w te Święta zawsze bez wyrzutów sumienia … 🙂
Danuśka dasz radę …
Alicjo oglądam zapis z podróży … tak sobie pomyślałam, ze Ty jak żona z Afryki ciągle podążasz za mężem … 😉
słonko jest … w nocy pełnia … wszystko będzie dobrze i tego się trzymam w oczekiwaniu na wiosnę … 🙂
Dzień dobry. Pyry dzisiaj zaspały. Siłą rzeczy nie był to najradośniejszy poranek tego roku. Młodsza poleciała już, teraz starsza dopije kawę, ubierze się i pójdzie z piesem po chleb i inne dobra. Dzisiaj w robocie będzie szczotka, szmata i ścierki przeróżne. Właściwie to nie wiem po co, jak jutro zacznie się brudna robota kuchenna. Po prostu kuchni jeszcze nie ruszę, a błysk nieco zmatowiały w reszcie mieszkania, zostanie przywrócony.
Kochani-dzięki za wsparcie :-)?
Wzięłam się w garść: Osobisty Wędkarz wysłany na zakupy,Latorośl ma przygotować pisanki,ja koordynuję całość 😉
Nemo-jak tam Twoje gołębice? Czy już wyfrunęły w świat ?
Gołębice rosły 12 godzin, pewnie teraz się pieką w foliowych foremkach.
Obejrzałem winnicę. Komentarz podpowiada aloes, mnie się wydawało, że to agawa. Z agawy wino robi się całkiem niezłe o nazwie tequila. Co prawda najlepiej nadaje się do tego sok z agawy niebieskiej, ale nie bądźmy drobiazgowi. Ostatecznie można spróbować i z aloesem.
O jajach chyba powiedziano już wszystko.
Dzień dobry Blogu!
Na dworze nieśmiało przebłyskuje słoneczko, śniegi schodzą powoli, najpierw z drzew i asfaltu, trawniki i dachy jeszcze białe…
Nie jest źle.
W Moskwie spodziewają się roztopów i powodzi, w Szkocji zamarzają owce, w Anglii może niebawem zabraknąć gazu, a ludzie palą meblami, aby się ogrzać…
To co ja będę narzekać 🙄
Gołębice rosną sobie w foremkach do południa (3 godziny), zaraz przygotuję glazurę z białka, cukru i migdałów i rozsmaruję na wierzchu ciasta.
Co tam meble. Gorzej z owieczkami niespodziewanie zaśnieżonymi. Zasypane śniegiem w Szkocji i Walii. Podejrzewam, że na Hebrydach też.
Meblami palili już w Rosji w 1917/18. Między innymi moi dziadkowie w Moskwie. Jakoś strata mebli nie przebijała we wspomnieniach tylko głód. I tak mebli nie zabierali do Polski wracając, a ewentualna sprzedaż w owym okresie przedstawiała się cieniutko. Ale za wschodnimi krajami tęsknili prawdopodobnie, bo w 1940 wrócili na wschód, nawet trochę dalszy. Wtedy palili nie meblami tylko wielbłądzim łajnem. Ale i tak najlepiej zapamiętali to samo, co przedtem, czyli głód. Jednak na Wielkanoc o jaka umieli zadbać. Malowali w łupinach cebuli wyproszonych u Rosjan i Kazachów. Wyproszone były łupiny nie cebule. W piątek Ukochana będzie barwić jaja w łupinach cebulowych a Córeńka w farbkach do jaj.
Umieli zadbać o jajka nie o jaka czy yaka.
Danuśko, popatrzysz na Belmonda tryskającego energią (3O lat temu…) i od razu poprawi Ci się nastrój 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=l4Hw70ufdug
U mnie też rośnie drożdżowa babka, ta z wczorajszego przepisu 🙂
Trochę off-topic, bo o zwyczaju mało wielkanocnym z Kazachstanu. Miejsce tutaj uzasadnione sommellierstwem herbacianym Pana Piotra. Otóż babcia moja od strony ojca wspominała zwyczaj mongolski, choć poznany w Kazachstanie, a mianowicie picie zielonej herbaty z solą i łojem. Przyrządzanie było odmienne całkowicie od naszych zwyczajów, bowiem napój ten nie był naparem. Herbatę gotowało się w mleku i stopniowo dodawało łój. Specjał ten był stosowany jako lek na przeziębienia i ponoć odznaczał się skutecznością.
Stanisławie,
jesteś pewien, że to była zielona herbata?
W Indiach tak przyrządza się leczniczy napój z konopi (masło zamiast łoju), bo niektóre istotne składniki tej rośliny nie rozpuszczają się w wodzie, za to są rozpuszczalne w tłuszczu.
Przymierzam się do wypróbowania tak moich zeszłorocznych zbiorów. Z miodem do smaku.
Pewien nie jestem, byłem dzieckiem, gdy słuchałem opowieści z zesłania.
Bry…u mnie jeszcze wspominkami.
http://www.youtube.com/watch?v=clIfpTr21HY&list=RD02uecDNhJXdfE
Zastanawiam się, czy Haneczkową roladę można wsadzić w auszpik… poplastrowawszy uprzednio wyż. wzmiankowaną…
I czy krem do tortu krakowskiego dałoby się zrobić na bazie mascarpone a nie piany z białek, gdyż piana mnie brzydzi…
Nisiu – obydwa pytania mają odpowiedź twierdzącą. Każda mięsna rolada może być pod auszpikiem – nie obsycha, a zyskuje na smaku; kremiki możesz sobie jakie chcesz robić, byle tort dobrze wyszedł i zdążył skruszeć.
Polecam w bieżącej papierówce Polityki RM Grońskiego z antologią dowcipów epoki Gierka. Hej, łza się w oku kręci. Namawiam szczególnie tych bardziej dorosłych, bo młodziaki? Cóż oni wiedzą?
Oj Nisiu, nie nadajesz się do picia pisco, a to taki dobry trunek 🙄
Nemo wzięła się za gołębice,
o Pyry stół świąteczny
wcale się nie martwicie.
Stanisław baby w piwnicy głęboko schował
i twardo żadnej ani ciut nie spróbował.
Żaba malarskie mazurki wyprodukuje,
oraz,jak nic,hurtowo żurku nam nagotuje.
Krystyna białą kiełbasę już zamroziła,
przepis na sernik zapewne też odkurzyła.
Nisia roladę kurczaczą chce poplastrować,
do tortu zaś masę będzie modyfikować.
Jolinek słońca i wiosny tęsknie bardzo wygląda,
Alina do youtuba po przyjacielsku dla nas zagląda,
Alicja zdjęcia liczne od dni kilku dla blogu przegląda.
I tak ten zimowy marzec nam się powoli kończy,
choć nadal trzyma nas
w jakiejś dziwnie arktycznej opończy.
A przecież pisanki czas malować,
ciuch wiosenny,lekki szykować,
zajączki,baranki,koszyki wiklinowe
najwyższa pora z dna szaf powyjmować !
Moje gołębice żółwiom podobne wyszły.
Żółwiom plaskatym nieco 😉
Chyba za duże te foremki zrobiłam, a potem upychając je na jednej blasze musiałam na długość rozciągnąć 🙄
Ale pachną oszałamiająco 😎
Dzięki za dobre rady.
A to coś na teraz – w przerwie między świątecznymi robótkami:
http://www.youtube.com/watch?v=qeukymixGfg
przed upieczeniem
Można się wyzłośliwiać, że żółwie albo gołębice ze złożonymi skrzydłami, czy wreszcie ryby latające. Ale po co? Wyglądają ładnie, smakują pewnie znakomicie. Wierzę, że to się okaże, bo na razie Nemo, podobnie jak ja według zapewnień wierszowanych Danuśki, nie spróbowała ani okruszka. Po cichu się przyznaję, że spróbowałem mały odprysk baby od strony kominka. Przepis na gołębice zachowam, może będzie kiedyś trochę wolnego czasu.
Nemo-gratulacje !
Gołębice niczem karpie królewskie,na Wigilię też byłyby w sam raz 😉
Jolinku (8:39),
to ja ciagam Jerzora za sobą. Czasami protestuje i wtedy wlokę sie sama 😉
W ogóle żadne przygotowania swiąteczne mi w głowie. Niby coś by trzeba, ale co? Pościeram kurze.
I zajmę się zdjęciami. Dzisiaj „lima beans” na obiad, czyli jasiek.
W domu rodzinnym na Wielkanoc czasami pojawiał się jeż z bez i kremu kawowego z migdałami w charakterze szpilek. Bezy były drobno pokruszone i wymieszane z kremem, przez co dawało się to łatwo formować
Alicja ciągnie Jerzora, a Jerzor ciągnie Rowera, chłe, chłe…
Stanisławie, Danuśko 😀
Karpie, flądry wielkanocne…
Nie spróbowałam jeszcze, ale nie wiem, czy zdzierżę 🙄
no nie wiem.. ja na zdjęciach widzę prawie wszędzie jak Alicja fotografuje Jerzora przed sobą i go prawie goni bo pędzi ciągle przed siebie … 😉
Danuśka … 🙂
nemo podziwiam … 🙂
kupiłam pieczarki i zrobię kotlety jajeczno-pieczarkowe …
Lomatko! Gdybym nie byl Kotem, to bym padl na kolana przed tym golebiem, ale mi nie wypada…
Zupa z ryby fugu 😉
http://www.logo24.pl/Logo24/56,125390,13627589,Top_10__lista_przyjemnosci_prawdziwego_mezczyzny.html#TRNajCzytSST
Jerzor parał się fotografowaniem, jak były porządne aparaty z rułą. Teraz ja kupuje takie dla durnych, żeby tylko w dłoni zmieścić i nic nie dźwigać.
Jerzor takim cyka, w nic nie patrzy, tu utnie głowę, tam nogi… 🙄
Nemo – daj spróbować!
Danuśka, 🙂
Sernik będzie oczywiście; może z odświętną kratką.
Nemo,
tyle czasu poświęciłaś gołębicy, że na pewno jest znakomita. Wygląda bardzo apetycznie.
Tak jak Nisia, nie uznaję surowej piany z białek. Może być tylko w wersji dobrze podpieczonej, np. na szarlotce. Zatem pisco także nie dla mnie.
Mszę Kreolską miałam okazję podzwiać kilka lat temu na żywo w wykonaniu meksykańskim/ głównie, bo także z polską pomocą/.
Zagubieni w mące, mięsach i podróżach zapomnieliśmy o ramocie. My Moralność obejrzeliśmy. Koncepcja ciekawa, choć już była na scenach w innych sztukach. Wraz z akcją biegnie czas, tylko biegnie dużo szybciej. W środku mniej więcej Felicjan czyta Trybunę Ludu, w końcu jesteśmy dzisiaj. Powstał problem z tym, że o ile pani domu bez zmiany mentalności wpasowuje się idealnie w kolejne epoki, pomoc domowa już nie bardzo może się znaleźć. Córeczki i synek bez problemów. W sumie większość postaci bardzo dobra, ale całość jakoś się nie klei. Felicjan właściwie w tej formule w ogóle nie zaistniał i to chyba nie wina Więckiewicza.
Nemo
Brawo, golebice wygladaja bardzo apetycznie.
Stanisławie-w sprawie Dulskiej głosu nie zabieram,nie obejrzałam z racji nieczynnego przez kilka dni telewizora.
Jakże zazdroszczę zepsutego TV
Napoczęłam i powiem Wam, smak w porządku, ale konsystencja za mało puszysta, zbyt krucha 🙄
Jednak ta mąka 🙁 I według mnie można dać mniej masła. W przepisie jest 250 g, a wystarczyłoby 150-180.
Ciasto przez noc bardzo ładnie wyrosło, ale gdy je znowu ugniotłam, to miałam ręce tłuste od masła, a ciasto też tłusto błyszczało i bardzo wolno rosło przed pieczeniem. Za ciężkie. Może też ten nieprzewidziany przepisem dodatek rodzynek je obciążył. A może jednak za długo rosło?
Niemniej – da się jeść, a migdałowa skorupka z wierzchu jest szczególnie smakowita, zwłaszcza posypana cukrem pudrem z wanilią 🙂
Doszłam do wniosku, że z ciasta na Pyrową babę z dodatkiem miodu, skórki cytrynowej i pomarańczowej można równie dobrze zrobić gołębicę i przed pieczeniem pokryć ją tą glazurą z białka, cukru pudru i migdałów.
Wyszło słońce, pojadę rowerem nad jezioro po parę wierzbowych gałązek.
Nemo, chyba jesteś dla siebie zbyt surowa – gołębice wyglądają doskonale, nie dopatrzyłam się żółwi. Piana z białek mnie nie brzydzi ( może dlatego, że z odrobiną mąki ziemniaczanej zaczyna wygladać inaczej) ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić drinka z białek, choć wierzę Alicji, że bardzo dobre.
Zajęcia dzisiejsze zakończyłam, a zaczęłam jajeczne dni – jako, że Młodszej nie ma, odgrzałam sobie kubek wczorajszej zupy pomidorowej i ugotowałam sobie jajka. Coś w tym jest, że jajka smakują wiosną lepiej, niż w ciągu innych pór roku.
Dulską oglądałam m/w do połowy i zachwycona nie byłam. Moją ulubioną postacią jest Felicjan, a rola ta była fatalnie położona. Nie lubię unowocześniania na siłę – teksty z epoki wiktoriańskiej w dzisiejszych realiach brzmią sztucznie i anachronicznie.
Jeżeli unowocześniać, to łącznie z językiem; tylko czy będzie to nadal Zapolska?
Tak podejrzewalem, Staszku, ze z Zapolskiej nie da sie dzis za duzo wykrzesac, choc sztuki nie czytalem od poznego kociectwa, ale nawet wtedy nie pamietam aby mnie zachwycila.
To co bym , dzis w Polsce wystawial, bo fenomenalnie pasuje, to Nosorozca Ionesco. Bylem miesoac temu na przedsatwieniu wizytujacego teatru z Francji i caly czas myslalem jak bardzo sztuka ta opowiada o dzisiejszej Polsce. Bolesnie opowiada.
Wszyscy zajęci? To idę dalej czytać Politykę. Nasz Szef o jajkach ale wina i oś tam jeszcze mu „ukradli”. Jak doczytam, będę wiedziała co.
Duże M,
podstawą pisco napitku jako takiego jest 3 kielichy pisco, do tego 1 kielich słodkiego syropu z wody/cukru, do tego 1 kielich soku z limonki (limonek sporo!), no i 1 kielich białek. Po zmiksowaniu te białka tworzą nadobną piankę. Jest to dobry napitek, podobno po czwartym pada się pod stół. Ja spróbowałam tylko 2, jedno po drugim. Chyba każdy tak robił, bo pod stołem nikt nie wylądował 😉
Pisco ma różną zawartość alkoholu, nawet do prawie 80%, zazwyczaj ponad 40%
Tutaj pisco i moja wspaniała, nieproszona opalenizna 🙄
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/LimaMarzec2013Targ#5858559821839916898
Pyro,
ja też byłam zawiedziona tym spektaklem. Dla mnie był nudny. Chyba za dużo się spodziewałam. Cielecka jako Dulska zbyt łagodna, Dulski zupełnie zmarginalizowany. Natomiast Juliasiewiczowa / Dominika Kluźniak/ doskonała.
A Ionesco jest zupełnie zapomniany w Polsce.
W temacie przedświątecznym – wpadłam na pomysł zrobienia domowego chrzanu. Będę jutro na hali targowej, a tam zawsze można kupić korzenie chrzanu. Zawsze kupuję gotowy, ale może dla odmiany niech będzie jakiś mały powrót do tradycji. Choć czuję, że pożałuję tej decyzji.
Krystyno,
ja zawsze mam własny chrzan z ogródka. Trę pod wyciągiem kuchennym, za radą blogowiczów 😉
O właśnie, pora wykopać jutro!
Chrzan tarłam jeden raz w życiu i więcej nie próbowałam. Nie chodzi o łzy, tylko tarłam, a z miejsca nie było mnie widać. Taki twardy i łykowaty był. Potem ochoczy przyrządzałam, jak mi ktoś natarł. Mieliśmy sąsiada, który tarł bez oporów – dla swojej rodziny i dla nas. W rewanżu ja przysmaczałam – też dla dwóch rodzin. Teraz już tylko gotowcami się podpieram. Mamy tu b.dobrą firmę „chrzanową” i jak dla mnie wystarczy.
Alicjo, tak jak napisałam wierzę, że jest to dobre a nawet bardzo i pewnie bym spróbowała, ale brzmi picie białek nieciekawie 🙂 może dlatego, że podobnie nie mogłam się przemóc do picia całych jajek ze skorupki.
🙄
„firma hostingująca”.
Idę się czegoś napić. Pisco!
DużeM,
tych białek byś nie wyczuła 😉
Tutaj pogoda cudo! Cieplitko, slonecznie.
Ja mam Wielkanocny luz.
Obowiazki mamy podzielone tzw. „my” Wigilia BN, „Oni” Wielkanocne Sniadanie.
No, ale i tak nie bedzie, zeby „reka mi nie poszla…” i spronuje zrobic „pavlowa”
na export. Z malinami i moze jeszcze cos? Moze faszerowane jajka bo do transportu wygodne.
Babe drozdzowa, wielka, z rodzynkami dostaje wraz z calym talerzem swieconki od zaprzyjaznionych Siostr, z Krakowa. Zawsze ogranizuja swieconke dla polakow i nielicznych amerykanow. Na te okolicznosc przyjezdza w Wielka Sobote Biskup NY i kilku ksiezy i…. swieca. Kazdy! Wychodzimy rozesmiani i mokrzy…A Siostry po swieconce podejmuja Biskupa i Jego swite. Jest fajnie, bo sa tez upominki dla dzieci,,przyjazne pogaduszki, zdjecia /szkoda, ze n ie potrafie zamiescic/ tak ze dla nas Wielkanoc zaczyna sie w W. Sobote w poludnie.
Przepraszam za literki ….
Alicjo – Na peruwiańsko opalona wyglądasz jak peruwiańska księżniczka, a zatem pisco sour to historia w płynie 🙂
Pomyśleć, że narodowy napój Peruwiańczyków wymyślił Amerykanin, neutralizując niebezpieczeństwo zatrucia się białkiem paroma kroplami Angostury z Trynidadu.
Herbacianych wspomnień Stanisława o wspomnieniach z Kazachstanu nie kwestionuję – sam piłemjadłem taką zupę mleczną, co prawda nie z łojem a z masłem, ale z dodatkiem prażonego prosa. Zemściłem się barszczem z uszkami 🙂
Nemo – Piękny talerz, piękny żółw. Może następnym razem wyjdzie Ci skrzydlaty nosorożec, na pięknym półmisku.
Smakołyk dnia:
„Showrooming to coraz większa zmora sprzedawców”
Dzień dobry,
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem dlaczego „polaków” ktoś pisze małą literą, a „Biskup” dużą… I jeszcze „Biskupa i Jego świtę”…To jest dopiero zapatrzenie…
Może i „świta” powinno się pisać z dużej litery …
Gdy czytam takie teksty, to tak nie będzie, żeby „ręka mi nie poszła”…. 🙂
Nie dopatrzyłem – „amerykanów” też pisze się mała literą, ale „Siostry” już oczywiście dużą. Od razu widać, że to polonistyka ukończona w Toruniu, a nie gdzieś tam w Krakowie, Warszawie czy innym Poznaniu.
„Wychodzimy rozesmiani i mokrzy?” 🙂 🙂
Tak mało potrzeba dla poprawy humoru…
… też nie chciałem zostawić suchej nitki …. 🙂
Dobranoc 🙂
Nowy,
bravo !, ja tez nie rozumiem, ale mi to mowiac po polsku ” juz wisi”.