Co tak zgrzyta w zębach?
Piasek ze śródziemnomorskiej plaży. Zobaczyłem bowiem w dziale rybnym Makro kusząco wyglądające żywe okładniczki zwane także brzytwami. Te małże zaś (o kształcie grubego ołówka) żyją właśnie w piasku i wychylają się na powierzchnie w czasie odpływu. Wtedy też są zbierane. Mimo długiego mycia ich pod bieżącą wodą całego piasku wypłukać się nie da. To zupełnie tak jak i czyszczenie prośnianek – moich ulubionych jesiennych grzybów rosnących w piaszczystych lasach kurpiowskich.
Kupiłem więc około kilograma okładniczek i zrobiłem z nich dwa obiady. Jednego dnia były to małże w sosie z szalotek podane na włoskich kluchach, a następnego – podsmażone i uduszone w sosie piwno-cytrynowym.
Okładniczki są pyszne! I mnie wcale nie przeszkadza to zgrzytanie piasku w zębach. Przed oczami bowiem stają złociste plaże, ciepłe morze, gaje oliwne i pomarańczowe – słowem włoskie lato.
Zachęcam miłośników owoców morza do naśladownictwa. Pokazuję więc nie tylko zdjęcie małży na makaronie w sosie z szalotek ale także i obydwa przepisy. I sam nie wiem który z nich jest lepszy. Ale paczka okładniczek to pełne dwa obiady dla dwóch osób. A przy skromniejszym apetycie i dla trzech. Smacznego!
Okładniczki w sosie szalotkowym
Paczka okładniczek (zwanych też brzytwami), 250 ml sosu szalotkowego (patrz odrębny przepis), świeżo zmielony pieprz
1.Nagrzać piekarnik do temperatury 210°C.
2.Okładniczki płukać w kilku wodach, aż każda będzie czysta. Wyjąć łyżką cedzakową, aby ziarenka piasku pozostały na dnie naczynia lub zlewu. Dokładnie osączyć.
3.Okładniczki ułożyć w żaroodpornym naczyniu i lekko oprószyć pieprzem. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 5 minut, aż muszle się otworzą.
4.Wyjąć z piekarnika, każdą okładniczkę polać sosem szalotkowym (wg odrębnego przepisu). Ponownie wstawić do piekarnika i piec przez 10 minut. Podawać gorące.
Fot. P. Adamczewski
Sos szalotkowy
4 szalotki, 150 ml wytrawnego białego wina, 1 łyżka posiekanego estragonu, 250 ml śmietanki, 100 g masła, 1 szczypta pieprzu cayenne, sól, świeżo zmielony czarny pieprz
- Szalotki obrać i pokroić w drobną kostkę.
- Do rondelka wlać wino, dodać pokrojone szalotki i posiekany estragon. Gotować na umiarkowanym ogniu, aż szalotka się rozpadnie.
3. Dodać śmietankę, sos doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu przez 10 minut.
4. Masło pokroić w kostkę. Do sosu stopniowo doda po kostce masła i mieszać trzepaczką rózgową, aż składniki się połączą. Doprawić do smaku solą, pieprzem czarnym i cayenne. Sos przecedzić przez sitko.
Okładniczki w sosie piwno-cytrynowym
20 g masła, 20 okładniczek , 3 łyżki piwa , sok z cytryny
1.Rozpuścić masło na patelni, okładniczki oczyścić pod bieżącą wodą i smażyć przez kilkadziesiąt sekund.
2.Wlać piwo oraz sok z cytryny i gotować przez 5 minut.
3.Podawać z makaronem lub z grzankami.
Komentarze
Dzień dobry Blogu!
Pochmurno i zimno, ale sucho. I będzie tak przez następne dni.
Takie sympatyczne zwierzątko
Ewa może sobie pójść nazbierać 🙂
Jolinku,
marzenia jak ptaki szybują po niebie, i gdyby nie albumy ze zdjęciami, to by i śladu po nich nie zostało 🙁
A czas leci coraz szybciej…
I toczy się życie jak sen wariata, śniony nieprzytomnie…
Dzień dobry.
Urodziny D.Szaflarskiej, urodziny prof. Bartoszewskiego (91) a pojutrze urodziny obchodzić będzie Małgosia W, natomiast dzień później Radzio nasz, domowy (bez szampana, za to z tradycyjnym plastrem surowej wołowiny pokrojowej w kostkę).
Kolejny posiłek Gospodarza nie dla mnie, ale pozwolę sobie skorzystać z przepisów na sosy, bo to zawsze się przydaje do ryb. Dzisiaj właśnie będzie ryba na kolację podana tylko z surówką, bo Młodsza ma konferencję, z której wróci późno i o żadnych kluskach, ziemniakach, ryżu nie ma mowy. W porze obiadowej zjem resztę wczorajszej zupy pieczarkowej.
balzak powiedzial, ze”mężczyzni najbardziej kochaja te kobiety, które potrafia gotować.”
ciekawe jak jest z kobietami?
Dzień dobry,
http://www.youtube.com/watch?v=Eme1AD0hQc0
Niecałe 3 tygodnie temu zmarła w wieku 94 lat ostatnia z Andrews Sisters.
Tak mi się skojarzyło z tymi Siostrami DO-Re-Mi (Do i Re były rzeczywiście siostrami).
Rewolucja w Rosji.
Do końca tego roku wszyscy armiejcy otrzymają… skarpety 😎
Adieu onuce.
Wprowadzone przez Piotra Wielkiego (podejrzał u Holendrów) utrzymały się do dzisiaj.
Zaleta?
Mogą być noszone 10 dni bez prania.
Wada?
Zawijanie trwa długo, konieczna jest znajomość właściwej techniki.
Żołnierz rosyjski musi być ubrany (spodnie, bluza, buty) w ciągu 45 sekund.
Skarpety będą rocznie kosztować 10 razy więcej niż onuce.
Żołnierze podobno wcale nie są tą zmianą zachwyceni, bo od skarpet zdarzają się odparzenia i obtarcia 🙁
Jarek w armii też nosił onuce (jak jeszcze sporo roczników potem) i chwalił sobie. Mówi, że gdyby miał do dyspozycji codziennie czystą parę, to nie ma nic wygodniejszego w ciężkie, podkute kamasze. Natomiast wyobraźni brakuje kiedy sobie pomyśleć o 35 osobowej sali, 35 parach kamaszy i 70 onucach wietrzących się na tych kamaszach. Oni je, owszem prali ale nie codziennie; gdzie by to wysuszyli do rama?
Okładniczki z racji swego wyglądu są popularnie zwane we Francji
couteaux de mer-morskie scyzoryki 🙂 po angielsku razor shell.
Można je też jeść na surowo,po starannym wypłukaniu (no bo ten piasek).I to było moje pierwsze,jeszcze w latach studenckich spotkanie
z owocami morza.Mały port gdzieś w Langwedocji,ławy pełne różnych takich i scyzoryki morskie na przekąskę.Ło Matko,dobrze,że było białe wino do popicia.Dużo białego wina 😉
Wszyscy zajadali się ze smakiem okładniczkami i nie tylko(muszą być oczywiście żywe,tak jak ostrygi) więc też dzielnie starałam się próbować.Oj,łatwo nie było 🙁
Byku-z kobietami tak samo,mężczyzna w kuchni to wspaniały wynalazek
i sama przyjemność 🙂 No chyba,że potrafi jedynie przypalić wodę na herbatę 😉
Chausette russe czyli portianki były popularne w wielu armiach. Fińska zrezygnowała z nich 10 lat temu.
na dworze znowu dość słonecznie, nie jest tak źle z tym zachmurzeniem.
Po obiedzie marsz do drugiego jeziora.
W piecu dwa duże żeberka wieprzowe posypane solą, pieprzem, tymiankiem, papryką i czosnkiem.
Zamiesiłam ciasto na kolejną ciabattę.
Wygląda na to, że Osobisty woli włoski chleb od żytniego na zakwasie.
No i dobrze. Mniej roboty przy tym. Ale żytni zrobię na weekend.
Danuśka – jeszcze jeden typ niemile widziany – taki, co to do garnków się nie garnie, za to wszystko lepiej wie jak się gotuje, smaży a nawet miesza. Dopust boży. Tylko mokra ściera w garść i pogonić z kuchni. I o to mu chyba chodziło
Pogoda okropna, ale luty ma swoje prawa. Prawie cały czas pada . Pierwsza zmiana odśnieżania przypada dziś na mnie.
Przypomniałam sobie o zamrożonej masie makowej i zagniotłam ciasto drożdżowe . Wystarczy pewnie na dwa nieduże makowce. Będzie niespodzianka dla rodziny.
Z tematu rybnego – kupiłam wczoraj na hali rybnej kawałek wędzonego halibuta. Dawno go nie jadłam i zapomniałam jak bardzo ma smaczne i delikatne mięso.
Kulinarne umiejętności mężczyzny powinny pozwolić mu przetrwać kilka dni bez pomocy partnerki. Powinien umieć odgrzać sobie przygotowane potrawy, ugotować ziemniaki, ewentualnie kupić odpowiednie produkty w sklepie. Zawsze może zamówić sobie coś z dostawą do domu. A kiedy żona leży złożona chorobą, powinien o nia należycie zadbać i pod jej dyktando coś ugotować. Dla mnie to minimum. Jeśli potrafi w kuchni więcej, to należy to doceniać. Z moich obserwacji wynika, że młodzi mężczyźni, jeśli tylko mają czas, często radzą sobie w kuchni bardzo dobrze.
Dzien dobry,
Nemo, rolada znakomita, faktycznie godzinka na zrobienie z posprzataniem wlacznie. Moj piekarnik tylko jakis nie teges, bo biszkopt w 220 z termoobiegiem 15 minut siedzial. Czas piec wymienic czy co? Zazalenie jedno, od mezczyzn domowych, czemu tak malo (?). Musi jakies czary, bo po ciescie jeno wspomnienie zostalo :)?
Jolly,
no to się cieszę 😀
Jak Ci się uda zdobyć wiśnie, to koniecznie wypróbuj z nimi.
Jak mi się skończyły słoiki z polskimi, to odkryłam w pobliskim sklepie niemieckie
Znakomite.
Żeberko z grubą warstwą mięsa tzw. Brustspitz podlane czerwonym winem (Saint Emilion) w towarzystwie brukselki i ziemniaków puree okazało się całkiem, całkiem…
W mojej rodzinie jeden szwagier bardzo garnie się do pomagania w kuchni, drugi ma „ważniejsze zajęcia” i raczej unika, ale też się nie wtrąca z dobrymi radami, a potem nawet pozmywa 😉
Umie sobie zrobić kanapkę i odgrzać obiad, a nawet ugotować ziemniaki, jeśli tylko trzeba pod nimi zapalić gaz 😉
Osobisty został wychowany do samodzielności, wcześnie miał własne mieszkanie (z przyjacielem, który teraz jest w Tajlandii) i jest przyuczony do gotowania prostych potraw, a już polską sałatkę jarzynową robi jak moja Mama 🙂
Nasz Geolog też jest chętny do pomocy i lubi gotować, jego numerem popisowym są bliny z łososiem i kawiorem.
Opowiadałam tu już zresztą o obowiązkowych lekcjach zdrowego odżywiania i gotowania w szkole, więc żaden młodzian nie może się wykręcić wymówką – ja nie umiem 🙄
Każdy też otrzymał znakomity podręcznik do gotowania, z którego ja też się dużo nauczyłam.
Ruszam w drogę, tym razem w kierunku zachodnim.
Cichalu, mam nadzieje, że nie zasypujesz gruszek w popiele i coś na tym zarobisz? 🙄
Dal mnie wystarczy 10% za inspirację 😉
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/porady-ekspertow/dietetyk/dieta-owsiankowa-podbija-swiat/5jeqt
Zlałam obydwie nalewki : cytrynową i na owocach egzotycznych – obydwie do szybkiego użycia, nie muszą leżakować. Wieczorne toasty i herbaty rozgrzewające mamy tym sposobem z głowy, bez naruszania zapasów. Tak, jak już pisałam, nie jest tego zbyt wiele – po litrze każdej, czyli do połowy kwietnia wystarczy
Krystyno-mam w domu takiego,co potrafi w kuchni więcej i naprawdę BARDZO to doceniam 😀
Dla chętnych italiańskie co nieco,część pierwsza Bolonia i Rawenna :
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/Italia?authkey=Gv1sRgCI6Mv-OE6uWVNA&feat=email#
W części nr II miało być tylko trochę Wenecji i karnawał,ale wygląda na to,że znowu jest też i Bolonia i Rawenna.Zatem poniżssze zdjęcia dla cierpliwych 🙂
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/Italia?authkey=Gv1sRgCI6Mv-OE6uWVNA&feat=email#
Dzięki za Italię, Danuśka. Pooglądałam – idę do zajęć.
Jagodo, ta amerykańska moda na owsiankę, to rezultat mojego wieloletniego propagowania i świecenia przykładem! Parę lat temu zwabiłem na łódkę Kanadyjczyków i tam ich przekonywałem. Nie znam dokładnie rezultatów, ale na łódce robili wrażenie przekonanych…
Bardzo ciekawa wycieczka po Italii w lutym. Dzieki Danusko. 🙂
Natomiast Prowansja Nemo, to juz prawdziwe wzruszenie! 🙂 🙂
Danusiu – dziękuję za zdjęcia, poczułam wiosnę 🙂 Ładna jest ta maska, którą ma Ala, belini też fajnie wygląda 🙂
Cichalu, ale co z franczyzą? 🙄 Chyba nie oddałeś pomysłu za Bóg zapłać? 😯
Danuśka 😆
Danuśka super miejsce i czas na taki wyjazd .. co sobie kupiłyście dziewczyny? ….
Właśnie też chciałam zapytać Danuśkę o włoskie zakupy.
Piękna ta wycieczka i pogoda dopisała.
Makowce poświąteczne to jednak nie to samo co świąteczne, a to dlatego, że masy makowej nie było zbyt dużo. Ale do herbaty doskonałe.
Danuśko – wycieczka piękna, rezultaty fotograficzne też urokliwe.
Krystyno – nie umawiałam się z Tobą przecież, ale także wróciłam ze sklepu w pięknym dzwonem halibuta – właśnie zjadłam połowę. U nas w bloku jest taki mały, mięsny sklep doskonale zaopatrzony – na co dzień mają to samo, co i inne mięsne, ale zamówić można sobie niemal wszystko. Nie jest bardzo tani. Raz w tygodniu mają dostawę wędzonych ryb :n dzisiaj był do wyboru : halibut, makrela, łosoś, szprot wędzony, do tego klopsy rybne i dwa rodzaje śledzi w pudełeczkach. Bardzo duża wygoda z tym sklepem.
Pyro,
w Gdyni 1 kg wędzonego halibuta kosztuje 46 – 47 zł. Węgorze są znacznie droższe, a nie zawsze świeże.
Jagódko, jam z natury rozrzutny i teraz też za frico dzielę sie wczorajszym spacerem po Lido, wyspie obok Sarasoty. Ulice, domy, drzewa, roślinki wszelakie. Na początek mewki (hm…) a na koniec kiczowaty pomnik oraz samochód dla Ogonka, który lubi szybko jeździć. I wreszcie coś dla Żaby.
Ciekawostką są palmy z kokosami. Normalnie wszystkie są usunięte ze względu na bezpieczeństwo.
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/Sarasota3#slideshow/5847086788935589890
Cichalu – już wiesz, że zawiścimy Wam przede wszystkim – słońca.
Krystyno – cena halibuta jest pewnie taka sama w całej Polsce. Moje dzwono kosztowało 12 zł, czyli tyle, ile kosztuje kilka plastrów lepszej szynki albo dobrego sera. Na szczęście dla nas, jeszcze nikt nie wymyślił, jak z 0,5 kg ryby zrobić kilogram na sprzedaż (szynce to się przytrafia – kupujesz pachnącą, świeżą, a następnego dnia w lodówce są plastry czegoś, co pachnie chemią na odległość).
cichal dobry człowiek z Ciebie, że się chwalisz okolicą .. żyć nie umierać w takich warunkach .. Pan Prezydent Wałęsa się też tam wałęsa …
Och, jak ja tesknie za moim rybnym sklepem pamietajacym jeszcze czasy PRL. Nawet te same Panie tam pracuja, choc teraz juz w innym charakterze. Do tego PiP oraz Sowa. A wszystko o rzut beretem. Tutaj, cala wyprawa. Bez auta nic sie nie zalatwi.
No ale za to jest INACZEJ….
Jolinku! Żyć – tak! Umierać jeszcze nie, chociaż z każdym dniem szansa wzrasta, szczególnie w moim przypadku. Z Wałęsą wałęsamy się gdzieindziej. On na Wsch. ja na Zach. wybrzeżu.:)
Cichalu, wszystko b.piekne, ale czy moglbys sfotografowac zachody slonca nad Zat.Meksykanska? To jest niezapomniane przezycie….
Cichalu,
mozesz oczywiscie nie odpowiadac, mozesz udawac ze nie czytales, ale szkoda aby nasze blogowe towarzystwo nie zobaczylo tego, co takie piekne…
Miodzio, w przeciwieństwie, ja nic nie udaję. Wyrosłem. Zachody już dawałem. Wszędzie podobnie kiczowate i wszędzie ludzie biją brzwo. Jak po wylądowaniu LOTu:)
Witam, @Miodzio dla Ciebie. @cichal, pomiń Ty na żywca.
https://www.google.com/search?q=zach%C3%B3d+slonca+nad+Zat.Meksykanska&hl=pl&client=firefox-a&hs=3Cv&rls=org.mozilla:pl:official&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=HBclUcjzJ8qL0QHRuIHoDA&ved=0CC8QsAQ&biw=1030&bih=844
Yurek,
dziekuje! Tak to wyglada w istocie!
Gotuje rosol, bo sa osoby, ktore nie sprobowawszy chili, mowia „ja tego nie jem”.
Brrrr…
Ale rosol na te pore roku tez w sam raz. Nie wiem tylko z czym? Moze sam bulion?
Cichalu,
nie musialam z niczego wyrastac, bo z natury jestem szczera i prawdomowna az do bolu, co niekiedy jest poczytywane za naiwnosc. Ale… niech tam. Moze dlatego wymagam od innych wiecej? Sorry!
Pozdrawiam.
@Miodzio, schabowy i bulion do popitki. Może być też naleśnik na ostro pokrojony w nitkę.
Cichalu,
to, ze ludzie bija brawo po wyladowaniu swiadczy o braku rutyny. A to jest przeczez zrozumiale. Jesli my latamay na okraglo tu i tam, to nie ma co brac „za zle” polakom, co to pierwszy lub drugi raz wyaladowali.
Nie badz taki zblazowany! /oczywiscie, nie w pejoratywnym sensie/.
Yurek,
na Boga, co to nalesnik pokrojony w nitke? Wyjaw prosze…
O! chyba kumam. Ma to byc nalesnik a’la makaron? Zeby sie nie „obziebiac” i nie walokowac?
@Miodzio, ciasto naleśnikowe + przyprawy wg. podniebienia po usmażeniu nitkujesz.
Jade do dzieci, do milego poczytania wieczorkiem /naszym wieczorkiem/.
Naszej polskiej polowie – serdeczne dobranc!
Spijcie Panstwo spokojnie.
Dobry wieczór Blogu!
Przeszłam się godzinkę, choć się niebo zasnuło i wszystko posmutniało. W tamtą stronę z dziarskimi piosenkami Perry Como w słuchawkach, z powrotem – w towarzystwie posępnego starszego Cohena.
Potem jeszcze rowerem do sklepu po takie różne, ale połowę zapomniałam 🙄 Za mało węglowodanów w organizmie czy prosta skleroza? 😉
Danuśko,
dzięki za ładne obrazki, zwłaszcza z Ravenny, której wcale nie znam. Bolonia wydała mi się znajoma 😉
Wenecja w słońcu i te piękne kostiumy – zazdroszczę 🙂
Jeśli posiałam trochę włoskiej wiosny od Pomorza i Mazowsza po Ontario,to się bardzo cieszę 🙂
A z zakupami,to tak jakoś dziwnie wychodzi,że jak tylko w sklepach jesteśmy razem z Latoroślą,to nie wiedzieć czemu 😉 znajdujemy to i owo dla niej,a moje rozmiary i ulubione fasony trafiają się jakoś z rzadka i z ostrożna 🙂
W telewizji pokazali różne miejsca na świecie, gdzie ludzie walczą o zachowanie różnorodności roślin uprawnych i przywracają stare uprawy np. amarantu i wanilii w Meksyku (rośnie tam podobno najlepsza wanilia na świecie). Gdzie indziej np. we Włoszech całe miasta tworzą sieć tzw. slow city, gdzie nie ma światła neonowego ani fast-foodu, bywają dni wolne od ruchu samochodowego i kultywuje się slow food. na przykład w Orvieto.
W Australii w pewnej szkole uczy się dzieci uprawy warzyw i ich jedzenia, w towarzystwie i przy stole, bo podobno większość je w domu samotnie przed telewizorem i jest to głównie fast food. Co czwarte dziecko ma nadwagę…
A najciekawszy był pewien Austriak, który niedaleko dawnego miejsca zamieszkania Pana Lulka uprawia 3 200 odmian pomidorów!
Gdybym w porę wiedziała…
Rosyjski pomidor podróżny taka odmiana, w rzeczywistości pochodzi z Gwatemali, ale ten Austriak otrzymał w darze rosyjską kolekcję nasion 600 odmian pomidorów. Kiedy je wszystkie zasiał i zasadził, zaprosił ofiarodawczynię. Była zachwycona.
Zabawne pomidorki składające się ze zrośniętych mniejszych pomidorków.
I tak najlepszy (w moim pojęciu) jest polski, malinowy. Szkoda, że zupełnie nie nadaje się do transportu; lubię też bawole serce – w ogóle duże, mięsiste pomidory.
Dobry dzień i noc!
Spotkałem zaspaną cygankę, wpadłem tylko przekazać:
Oj, Jagódko, Jagódko, cyganka zaspała troszkę, taki piękny sen miała, ostry był jak brzytwa, aż się budzić nie chciała, a śniło mi się, oj śniło!! głowę mam tak zakręconą że teraz jak nic, muszę zadzwonić na infolinię wwwyjasnijsen0800, by mi cyganka dyżurna wyjaśniła o co chodzi!
Oj kochaneńka, cyganka się cieszy bardzo że wróżba ci się spodobała, tak cyganka kombinowała aż się udało, ale gdybyś tak chytra nie była i papierzanych więcej na rękę cygance kładła pewnie zobaczyłaby więcej i kto wie, może nawet wieże na nowej zelandii czy innych malediwach by ci zobaczyła, a tak masz do myślenia o tym ciepłym morzu, które to?
Ebes, debes, si celebes, to takie cygańskie zaklęcie na spełnienie, za darmoszkę zupełną, taki od cyganki gratisik.
Ale pamiętaj, że jak będziesz na tej wieży to zobaczysz swoje szczęście, będzie gdzieś obok, teraz cyganka zaciśnie oczy i zęby by je zobaczyć, yyyyyyyyyyyyyyyyyyh, o!! aż mi w zębach zazgrzytało..piach? tfu, tfu…..na twoje kochaneńka szczęście, ono na tej wieży ma…yyyyyyh muszę docisnąć, ono ma…yyyhh…brodę !!??
A wróżebne to puść kochana na przelew w monopolu, tylko tak z chlupem donośnym, jakbyś wiadro pełne okładniczek do ciepłego morza ciepnęła to może i cygance coś z tego dokapnie.
Spóźniony jestem, nie powiem, ale yurekj pokazał, że z zachodami słońca nad Zatoką Meksykańską to tak, jak z rozkwitami tulipanów w Holandii: Widziałeś jeden ? widziałeś wszystkie!
Tak to przynajmniej przekazywano, jak byłem jeszcze znacznie młodszy.
Nb, nie pamiętam, abym kiedykolwiek zrobił jakieś udane zdjęcie zachodzącego słońca. Z resztą, od czasów zdjęć el. i tak już tego nie robię, aczkolwiek tu serie prób są, mogą być, nieskończone.
Antek – spotkałam chyba babkę Twojej Cyganki. Ona mi powiedziała tak : „Aj, pani, daj Cygance 2 złote ona prawdę powie; daj 5 złotych i samą prawdę powie, a dasz 10 złotych, to i ukrytego się dowiesz. Nie wierz , Pani, temu, co pod Warszawą cygani! On o ciepłej wodzie i słońcu i pieniądzach i szczęściu… Strasznie cygani. Że niby moja dziewa jemu wieszczyła? A co mu miała powiedzieć? Wszystkie losy ciemne? Toż by jej złotego pożałował. Cyganki muszą, Pani, to szczęście i pieniądze widzieć, bo pieniedzy chłopu by nie przyniosły i szczęścia by nie pokosztowały ino łzy i kułaki. To one muszą, a on, Pani, on nie musi; to po co cygani?”
Pyro,
rodzina przywoziła mi z Polski karton malinowych z własnego ogrodu i one to przetrzymały, oczywiście zbierane były nie całkiem dojrzałe.
Najlepsze i tak są prosto z krzaka 😉
A ten Austriak w TV powiedział, że najlepsze smakowo są odmiany nie czerwone. Z własnego doświadczenia wiem, że żółte są o wiele plenniejsze niż czerwone, znakomite i bardzo plenne są black cherry.
Już niedługo, za miesiąc będzie trzeba się zabrać za wysiew nasionek…
Cyganek
żółte pomidory lubię, są słodkie, ale i tak dobry pomidor z krzaka, wielki, i ciepły od słońca – to jest to, co tygrysy…itd
Jurku, o ile jeszcze nie wyszedłeś. Znikają mi wypełnione miejsca. „Dodaj komentarz Pola oznaczone gwiazdką są wymagane”
Czasem po paru godzinach, czasem po paru dniach. Co robić?
PS dziękuję, żeś mnie wybawił w „zachodach słońca”
Znowu wszyscy śpio? 🙄
Mam tam jakieś zachody z Key West na Zatokę Meksykańską, ale amatorszczyzna, ale MOJA amatorszczyzna 😎
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Marzec2010FloridaRejs#5457320096541398578
Chyba idę na spoczynek, napracowałam się.
O, i zima wróciła 🙁
Nieładna, niewiele mroźna (-8C), ale wiatrzysko.
Trza by do ciepłych krajów albo co 🙄
Dobranoc!
Alicjo,
Twoja amatorszczyzna bardzo urokliwa! Pierwszy plan tez niczego sobie.
@cichal , zrób porządki na dysku np tym,
http://www.piriform.com/ccleaner
dzień dobry ….
polecany przez Brzucha (i nie tylko) ser polecany na zdrowie …. 🙂
http://www.zdrowoodchudzeni.pl/2013/02/kozidymek
cichalu żyj nam wiecznie i kolorowo … i zarażaj radością z życia …. 🙂
nemo widzę, że jesteś w blokach startowych do siania wiosennego …. 🙂